Archiwum aktualności

Archiwalne wydanie tygodniowe: 03.11-09.11.2008 r.

• – W związku z tym, że Miejski Zakład Komunikacji jest spółką prawa handlowego, żeby przetrwać na rynku oraz wytrzymać napór konkurencji, otworzył się również na działalność komercyjną. Dlatego uruchomił linie komercyjne w kierunku Makowiska i Pełkiń – mówi Tadeusz Lewko, prezes spółki. W związku z prowadzoną działalnością komercyjną MZK chce być tak samo traktowany przez samorząd, jak przewoźnicy prywatni. Niestety, na razie tak nie jest. Miejski zakład komunikacji funkcjonuje jako Spółka z o.o., ze stuprocentowym udziałem gminy miejskiej Jarosław. Powołana została m. in. w celu wykonywania zadań gminy w zakresie lokalnego przewozu pasażerów. Usługę tę świadczy na podstawie międzygminnego porozumienia dotyczącego zasad i sposobu funkcjonowania komunikacji. W związku z tym gminy, które takie porozumienie zawarły, uczestniczą również w kosztach utrzymania spółki. W tym przypadku cennik opłat oraz ulgi określa rada miasta. Jako, że MZK równolegle z realizacją założeń wynikających z porozumienia międzygminnego, prowadzi także działalność nastawioną na zysk, chce podlegać takim samym prawom jak przewoźnicy prywatni. – My szanujemy konkurencję, jest ona potrzebna, ale na zdrowych zasadach – stwierdza prezes spółki T. Lewko. Na razie jednak tak nie jest. Aby uzyskać zezwolenie na prowadzenie działalności komercyjnej, zakład zobowiązany został do przedłożenia cennika usług oraz wykazu stosowanych ulg, zgodnie z ustawą. A trzeba dodać, że wprowadzenie przejazdów ulgowych wynika z przepisów ogólnokrajowych i jest obowiązkowe. Powstaje zatem pytanie, kto powinien refundować utracone wpływy z tytułu tych ulg? Jako że przewoźnikom prywatnym refunduje je samorząd, na początku roku MZK wystąpił do urzędu marszałkowskiego o zawarcie umowy na refundację ulg. Odpowiedz była jednak odmowna. Urząd marszałkowski podważył zasadność roszczeń twierdząc, że zakład nie może otrzymać dofinansowania, ponieważ jest spółką, której właścicielem jest samorząd. – Zgodnie w naszą wiedzą żaden z urzędów marszałkowskich w Polsce nie zawarł umowy na dofinansowanie z miejskim zakładem komunikacji – tłumaczy decyzję Aleksandra Gorzelak-Nieduży, rzecznik prasowy Zarządu Województwa Podkarpackiego. Kolejnym krokiem było skierowanie przez MZK pisma do Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumenta, który przyznał rację przewoźnikowi. Urząd stwierdził, że na liniach przewozów regularnych poza granicami gmin należących do porozumienia, przewoźnik powinien stosować ulgi i zawrzeć stosowną umowę na refundację z dysponentem środków, w tym przypadku urzędem marszałkowskim. W praktyce wygląda to tak, że jeżeli bilet ulgowy kosztuje na przykład złotówkę, to tyle samo wyniesie refundacja. – Nic nie wiemy o stanowisku UOKiK – dodaje Aleksandra Gorzelak-Nieduży. Strony nie potrafiły dojść do porozumienia, w związku z tym MZK skierował sprawę do sądu gospodarczego w Przemyślu. – Jeśli wygramy, na co bardzo liczymy, to mamy w planach otwarcie dodatkowych linii podmiejskich. W sumie ma ich być dziesięć – podsumowuje prezes T. Lewko. Władze jarosławskiego MZK zapewniają, że będą walczyć o swoje jak długo będzie trzeba. (Życie Podkarpackie)

Reklama