Archiwum aktualności

Archiwalne wydanie tygodniowe: 27.10-02.11.2008 r.

P R Z E M Y Ś L

Przemyśl chce być większy
• Władze Przemyśla chcą poszerzyć miasto o pięć sąsiednich wiosek. Radni upoważnili prezydenta do rozpoczęcia działań w tej sprawie. Przemyśl będzie chciał wchłonąć Hurko i Hureczko z gm. Medyka, Krówniki i Nehrybkę z gm. Przemyśl oraz Kruhel Wielki z gm. Krasiczyn. Na czwartkowej sesji do przewodniczącego rady miejskiej wpłynęły pisemne rezygnacje wiceprzewodniczącego Wiesława Morawskiego oraz Eugeniusza Strzałkowskiego, przewodniczącego komisji rodziny. Obaj z opozycyjnego Samorządnego Przemyśla. Radni zgodzili się na dymisję Strzałkowskiego. Nowym przewodniczącym komisji rodziny został Jacek Dygut z Fundacji San. Nie przyjęto rezygnacji Morawskiego.
Więcej podobnych artykułów w serwisie o Przemyślu portalu nowiny24.pl

Zabójcza szczepionka?
• Półtoramiesięczne dziecko trafiło na Izbę Przyjęć Wojewódzkiego Szpitala w Przemyślu w stanie agonalnym. Przynieśli je na rękach zrozpaczeni rodzice. Lekarz badający niemowlę stwierdził zgon z powodu niewydolności oddechowej. Niestety, nie było żadnych szans na podjęcie choćby akcji reanimacyjnej. W trakcie badania okoliczności tej olbrzymiej tragedii wyszło na jaw, że dwa dni wcześniej dziecko było na rutynowym, zgodnym z tzw. kalendarzem szczepień ochronnych szczepieniu w jednej z przemyskich przychodni. Tak fatalnie się złożyło, że w dniu szczepienia jeden z preparatów został wycofany z użycia. Fakt śmierci dziecka lekarz z Izby Przyjęć zgłosił policji. Od 27 września Prokuratura Rejonowa w Przemyślu prowadziła postępowanie w tej sprawie, które skutkowało wszczęciem 1 października śledztwa. Przez kilkanaście dni jakiekolwiek wątki tej sprawy były chronione tajemnicą. - Po zabezpieczeniu dokumentacji medycznej z przychodni, w której niemowlę było szczepione, ustalono, że jedna z podanych szczepionek była decyzją Głównego Inspektora Farmaceutycznego z tego samego dnia wstrzymana w obrocie na terenie całego kraju, w związku z podejrzeniem braku spełnienia wymagań jakościowych - mówi rzecznik prasowa Prokuratury Okręgowej w Przemyślu Marta Pętkowska. 25 września br. Główny Inspektor Farmaceutyczny wydał decyzję wstrzymującą w obrocie oraz stosowaniu na terenie całego kraju produktów leczniczych (oczywiście o konkretnej serii i dacie ważności) o nazwie: Euvax B (szczepionka przeciwko wirusowemu zapaleniu wątroby - jeden z typów żółtaczki; nr serii UVA07027, data ważności: listopad 2010); DTP (szczepionka błoniczo-tężcowo-krztuścowa; nr serii 20906002C, data ważności: wrzesień 2009) oraz Act-HIB (szczepionka przeciwko m.in. zapaleniu opon mózgowo-rdzeniowych i posocznicy; nr serii A9739-2, data ważności: listopad 2009). W uzasadnieniu tej decyzji można przeczytać, że "(.) 25 września br. do Głównego Inspektora Farmaceutycznego wpłynęła informacja z Krajowego Punktu Centralnego ds. Międzynarodowych Przepisów Zdrowotnych Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego, Państwowego Zakładu Higieny oraz Zakładu Epidemiologii o poważnym niepożądanym odczynie poszczepiennym po podaniu ww. produktów leczniczych (.)". 17 października br. decyzję o wstrzymaniu kolejnej partii szczepionek wydał Podkarpacki Wojewódzki Inspektor Farmaceutyczny Monika Urbaniak. Ta decyzja miała bezpośredni związek ze zgonem niemowlęcia w Przemyślu. Tym razem chodziło także o DTP, ale tym razem o innym numerze serii i innej dacie ważności (nr serii 20907001D, data ważności: czerwiec 2010). Na listę tę trafiła także jeszcze inna szczepionka - Hepavax Gene 10 mcg (szczepionka przeciwko wirusowemu zapaleniu wątroby, nr serii 0430047, data ważności: 16 sierpnia 2010). W uzasadnieniu czytamy m.in.: "(.) 16 października Państwowy Powiatowy Inspektor Sanitarny w Przemyślu poinformował inspektorat o zgłoszeniu przez lekarza medycyny NZOZ "Luxmed" w Przemyślu niepożądanego działania po zastosowaniu wyżej wymienionych szczepionek (.)". Większość z tych specyfików jest produkcji koreańskiej. W obu przypadkach decyzje miały rygor natychmiastowej wykonalności, czyli po otrzymaniu owego pisma żadna przychodnia czy szpital w całej Polsce nie miały prawa tej szczepionki podać pacjentowi. Jeśli przyczyną śmieci niemowlęcia w Przemyślu była szczepionka wycofana z użycia, pytanie zasadnicze brzmi: dlaczego maleństwu podano szczepionkę, której stosowania zakazano? I przede wszystkim, kiedy informacja ta dotarła do poszczególnych przychodni na terenie kraju. - Dziecku w tym samym czasie podane zostały trzy skojarzone szczepionki. O jednej z nich wiemy, że była wstrzymana w obrocie. W wyniku zgonu niemowlęcia wstrzymano stosowanie wszystkich trzech. Wszystkie zostały poddane szczegółowym badaniom w Państwowym Zakładzie Higieny w Warszawie. Wstępna sekcja zwłok, bez badań laboratoryjnych, nie dała odpowiedzi na pytanie, co było przyczyną niewydolności oddechowej, a w efekcie śmierci. Zarządziliśmy badania histopatologiczne. Powinny one dać ostateczną odpowiedź na to pytanie. I jeśli okaże się, że przyczyną śmierci dziecka było podanie owej szczepionki, będziemy badać, kiedy decyzja o jej wstrzymaniu dotarła do miejsc przeznaczenia i jaki jest tryb przekazywania tych informacji. To będzie miało fundamentalne znaczenie przy ustalaniu osób odpowiedzialnych za nieumyślne spowodowanie śmierci - zakończyła M. Pętkowska. (Życie Podkarpackie)

• Ponad 3 promile alkoholu miała 44-letnia kobieta, która opiekowała się 16-miesięczną wnuczką. Dyżurny Komendy Miejskiej Policji w Przemyślu został powiadomiony, że ulicą Grunwaldzką idzie pijana kobieta prowadzącą wózek z dzieckiem. Według zgłaszających w pewnym momencie przemyślanka przewróciła się nawet na chodnik i nie miała siły wstać. Przybyli na miejsce funkcjonariusze ustalili, że 44-latka weszła do pobliskiej kamienicy i przebywa w mieszkaniu. Oprócz niej i dziecka zastali w nim również jej 22-letniego syna. To właśnie on miał opiekować się córeczką swojej siostry. Młody mężczyzna nie potrafił jednak wytłumaczyć, kiedy babcia dziewczynki wzięła ją na spacer. Ponieważ istniała uzasadniona obawa, że nieodpowiedzialna kobieta może ponownie narazić dziecko na niebezpieczeństwo, policjanci zawieźli ją izby wytrzeźwień.
Więcej podobnych artykułów w serwisie o Przemyślu portalu nowiny24.pl 

• Zamek Kazimierzowski to perła! I to nie byle jaka! Perła w Koronie Podkarpacia. Przemyski zabytek znalazł się w gronie 10 obiektów mających prawo nosić to zaszczytne miano. O zestawie pereł zdecydowali głosujący w plebiscycie zorganizowanym przez portal naszemiasto.pl. Głosowanie trwało od czerwca. W jego wyniku wyłoniono dziesiątkę propozycji, które otrzymały stosowny certyfikat (na zdjęciu). Zamek Kazimierzowski w Przemyślu znalazł się na czwartym miejscu. (Życie Podkarpackie)

Ugodził nożem i kazał wezwać policję
• Bandyta, który w Przemyślu nożem ugodził pasażera pociągu, dał mu telefon komórkowy i kazał wezwać policję. Do niecodziennego zdarzenia doszło wieczorem na Dworcu Głównym PKP w Przemyślu. Do oczekującego na odjazd pociągu do Rzeszowa 24-letniego pasażera podszedł nieznany mu 22-latek. Bandyta sięgnął po schowany w torbie nóż kuchenny i bez powodu kilkakrotnie skaleczył nim w plecy poszkodowanego. Później dał mu telefon komórkowy i polecił zadzwonić na policję.
- Ranny wezwał kierownika pociągu - mówi podinspektor Jan Faber z Komendy Miejskiej Policji w Przemyślu. - Ten zaalarmował funkcjonariuszy Służby Ochrony Kolei, którzy przyszli do wagonu i zatrzymali czekającego tam napastnika. Sprawca był nietrzeźwy. Miał 2,16 promila alkoholu w organizmie. Rannemu pasażerowi udzielono pomocy medycznej w szpitalu. Na szczęście obrażenia okazały się powierzchowne.
Więcej podobnych artykułów w serwisie o Przemyślu portalu nowiny24.pl 

Oszukali NFZ na ponad 2 miliony złotych
• - W skład grupy przestępczej wchodzili: lekarz urolog, przedstawiciel hurtowni i firmy farmaceutycznej oraz farmaceuci, będący właścicielami lub pracownikami aptek z terenu województwa podkarpackiego, w tym m.in. z Przemyśla - mówi zastępca prokuratora okręgowego w Rzeszowie Jan Łyszczek. W tej sprawie powstał już akt oskarżenia, który liczy 571 stron. We wtorek, 21 października br., Prokuratura Okręgowa w Rzeszowie skierowała do Sądu Okręgowego w Rzeszowie akt oskarżenia przeciwko 12 osobom. 11 z nich zarzucono działanie w zorganizowanej grupie przestępczej, mającej na celu popełnianie przestępstw przeciwko: mieniu i wiarygodności dokumentów, w szczególności fałszowanie faktur nabycia i sprzedaży leku "lucrin depot" (zaliczanego do kategorii leków przeciwnowotworowych), sporządzanie i posługiwanie się receptami na ten lek, które poświadczały nieprawdę w zakresie przeznaczenia uzyskanego leku, podstaw i celu jego refundacji. W przeprowadzonym śledztwie ustalono, że grupa ta, działając w latach od 2001 do 2005 r., wyłudziła na szkodę Narodowego Funduszu Zdrowia kwotę ponad 2 mln zł. W myśl obowiązujących przepisów dotyczących powszechnych ubezpieczeń zdrowotnych w przypadku rozpoznania przez lekarza choroby nowotworowej gruczołu krokowego za lek "lucrin depot" możliwa jest refundacja przez Narodowy Fundusz Zdrowia. Pacjent przy zakupie leku na podstawie recepty, zobowiązany jest do uiszczenia wyłącznie ryczałtu w kwocie 3,20 zł, podczas gdy cena detaliczna jednej ampułki leku w okresie od 2002 do 2005 r. kształtowała się w przedziale 1200 - 1700 zł. Mechanizm przestępstwa był prosty. Zdzisław L., lekarz - urolog z Dębicy wystawiał recepty na wspomniany lek. Recepty przejmował przedstawiciel firmy farmaceutycznej, zajmującej się dystrybucją tego specyfiku na Polskę, który wspólnie z hurtownikami farmaceutycznymi i aptekarzami sporządzał fikcyjne faktury i dowody sprzedaży leku. W 2005 r. Podkarpacki NFZ przeprowadził kontrolę w Zespole Opieki Zdrowotnej w Dębicy za okres od 1 stycznia 2004 r. do 15 sierpnia 2004 r. w zakresie refundacji leku na podstawie recept wystawianych przez Zdzisława L. Kontrolujący stwierdzili, że wiele recept podlegających refundacji było wypisywanych wbrew przepisom. W okresie od końca 2001 r. do połowy 2005 r. Zdzisław L. wystawił 1659 recept na lek "lucrin depot" na nazwiska 294 pacjentów, którzy... nic o tym nie wiedzieli.
- Przedstawiciele hurtowni farmaceutycznej, wykorzystując fikcyjne faktury zakupu leku, wprowadzali go fikcyjnie na stan magazynowy hurtowni, a następnie wystawiali własne faktury sprzedaży leku do poszczególnych aptek, dostarczając przy okazji recepty, dające podstawy do jego refundacji. W aptekach wykazywano przychód leku na podstawie faktur zakupu oraz niezwłoczną jego sprzedaż w wyniku fikcyjnej realizacji recept. W dokumentacji apteki wykazywano, że pobrano ryczałt za lek w kwocie 3,20zł. Następnie fakt fikcyjnej realizacji zrefundowanej recepty apteki ujmowały w zbiorczych zestawieniach recept kierowanych do Podkarpackiego Oddziału NFZ w Rzeszowie. Tak przygotowane dokumenty były podstawą do przyznania refundacji przez fundusz i przekazania środków na konta poszczególnych aptek. Po otrzymaniu refundacji następował podział pieniędzy - powiedział J. Łyszczek. (Życie Podkarpackie)

Wódka była ważniejsza od córeczki
• Nawet 5 lat więzienia może grozić Sylwii Sz. z Przemyśla. O losach jej dziecka zadecyduje sąd. Patrycja przebywa na oddziale dziecięcym Szpitala Wojewódzkiego w Przemyślu. Do malutkiej rączki, kropla po kropli, spływa kroplówka. To glukoza. Na wzmocnienie. Według ordynatora Henryka Kluza, stan dziewczynki jest dobry. Na ciele nie ma śladów świadczących o przemocy. Poddano ją niezbędnym badaniom. Niebawem o losach dziecka zadecyduje sąd. Ten sam, który w styczniu br. ustanowił kuratorkę dla jej 19-letniej matki. W miniony poniedziałek to właśnie wizyta opiekunki sądowej zapobiegła tragedii. Kiedy około godziny 20 weszła ona do mieszkania przy ulicy Tarnawskiego w Przemyślu, Sylwia Sz. piła wódkę w towarzystwie znajomego. Zupełnie nie interesowała się losem siedzącej samotnie córeczki. Przyjechała policja i pogotowie.
- Młoda matka zachowywała się agresywnie - mówi podinspektor Jan Faber z Komendy Miejskiej Policji w Przemyślu. - Miała ponad 2 promile. Noc spędziła w izbie wytrzeźwień. Pierwotnie chcieliśmy, aby dziewczynką zaopiekowała się babcia, ale ona również mocno nadużyła alkoholu. Prowadzący dochodzenie w tej sprawie jeszcze nie zadecydowali, jaki zrzut postawią nieodpowiedzialnej mamie.
- Nie wykluczone, że odpowie za narażenie życia i zdrowia dziecka - dodaje podinsp. Faber. - Grozi za to do 5 lat pozbawienia wolności. Historia Sylwii Sz. nie należy do odosobnionych. Po podobnych zdarzeń dochodzi niemal każdego tygodnia w różnych częściach Podkarpacia.
- Musimy stanowczo reagować zawsze, kiedy widzimy pijanych opiekunów dzieci - podkreśla psycholog Alicja Sabatowska, szefowa Rodzinnego Ośrodka Diagnostyczno-Konsultacyjnego przy Sądzie Okręgowym w Przemyślu. - W takich sytuacjach nie można pozostać obojętnym, skinąć ręką. Upijanie się przestało być domeną tylko i wyłącznie mężczyzn, ojców.
- Znikają normy, zacierają się granice - zauważa Sabatowska. - Dziewczyny, młode kobiety również chętnie sięgają po alkohol, prowadząc rozrywkowy tryb życia. Zachodząc w ciążę wiele z nich jest niedojrzała emocjonalnie, brak im odpowiedzialności za poczęte życie.
Więcej podobnych artykułów w serwisie o Przemyślu portalu nowiny24.pl 

• Notowane na giełdzie Zakłady Tkanin Powlekanych "Sanwil" w Przemyślu zrezygnowały z przejęcia hiszpańskiej firmy tej samej branży z siedzibą w Barcelonie. Władze "Sanwilu" planując przejęcie udziałów hiszpańskiej firmy, chciały zwiększyć sprzedaż swoich produktów na tamtejszym rynku. Ostatecznie odstąpiono od planów. Wpływ na to ma obecna sytuacja rynkowa i zbyt duże zagrożenie dla interesów spółki i jej akcjonariuszy. "Sanwil" to największy w Polsce producent sztucznych skór i materiałów do produkcji mebli oraz butów.
Więcej podobnych artykułów w serwisie o Przemyślu portalu nowiny24.pl 

• Uczniowie i nauczyciele Zespołu Szkół z Oddziałami Integracyjnymi im. Orląt Lwowskich w Przemyślu koordynowali zbiórkę zniczy w ramach akcji "Światełko pamięci dla Cmentarza Łyczakowskiego", zorganizowanej przez konsula generalnego RP we Lwowie. - Ta akcja trwa już trzeci rok. Nasza szkoła od początku jest jej koordynatorem w Przemyślu. Uczniowie szkół, ale także inni mieszkańcy przynoszą do nas znicze, które przechowujemy i przekazujemy do Lwowa - mówi Elżbieta Rozmus, dyrektor szkoły. W tym roku około 1500 zniczy zebranych głównie przez uczniów ZSzOI oraz Gimnazjum nr 1 wyjechało konsularnym samochodem 24 października do Lwowa. W tym roku akcja "Światełko pamięci dla Cmentarza Łyczakowskiego" prowadzona jest dwutorowo. Można wpłacać pieniądze na podane przez konsulat konto i za te pieniądze znicze zostaną zakupione na miejscu, we Lwowie. W szkołach jednak nie można prowadzić takich zbiórek, toteż uczniowie przynoszą zakupione w swoich rodzinnych miejscowościach znicze. Światełka rozbłysną na Łyczakowie 1 listopada. (Życie Podkarpackie)

Trudna koalicja...
• Wiadomo, kto stracił władzę w przemyskiej radzie miasta. PiS straciło. Ale kto zyskał? Tu zaczynają się problemy z odpowiedzią. Przez 6 ostatnich lat Przemyślem rządzili radni Prawa i Sprawiedliwości. Wszystko w zasadzie było z góry ustalone, a wszelkie wystąpienia z przeciwnym zdaniem puszczane mimo uszu, bo i tak była odpowiednia większość do przegłosowania każdej uchwały. Kłopoty zaczęły się, gdy z klubu PiS, na początku liczącego 12 radnych, zaczęli odchodzić ludzie. Po odejściach, do jakich doszło podczas ostatnich tygodni, w klubie PiS zostało tylko 4 radnych. W tej sytuacji inicjatywę przejęła dotychczasowa opozycja. Na początek czterech radnych PO, trzech SLD i jeden z Fundacji San wniosło projekt uchwały o odwołanie przewodniczącego rady Adama Łozińskiego z PiS. Wniosek zyskał poparcie 13 radnych. Przeciw było 8. Głosowanie było tajne, nie wiadomo, jak głosowali poszczególni radni. Jednak arytmetyka i późniejsze wydarzenia na sesji, gdy krytykę w stosunku do nowego wyrażali tylko radni PiS i Samorządnego Przemyśla (stworzyli go niedawni uciekinierzy z PiS), wskazywałaby, że to te dwa kluby są w opozycji. A w skład nowej grupy, która będzie rządzić wchodzą PO, SLD, Fundacja San i Prawica Rzeczypospolitej. Tylko, że ci ostatni temu zaprzeczają.
- Sugestia, że została zawarta koalicja z klubami PO i SLD jest niepoważna, krzywdząca i nie poparta jakimikolwiek dowodami - piszą w przesłanym w poniedziałek oświadczeniu radni PRz. Rafał Oleszek, Zygmunt Majgier i Leszek Oleszek. Tymczasem o grupie 13 radnych z PO, SLD, PRz i San pisze Piotr Tomański, w wydanym również w poniedziałek oświadczeniu odnoszącym się do czwartkowej sesji Rady Miasta.
- Grupa 13 radnych z PO, SLD, Prawicy Rzeczypospolitej i Fundacji San odwołała dotychczasowego przewodniczącego rady. Radni ci uznali, że Prawo i Sprawiedliwość, które w wyniku wewnętrznych starć i napięć, utraciło większość w radzie, nie może w nieskończoność sprawować władzy - twierdzi Tomański. A jak po tych przetasowaniach będzie układała się współpraca rady miasta z prezydentem Robertem Chomą? Prezydent zadeklarował, że będzie współdziałał z nowymi władzami rady dla dobra miasta. W tym samym duchu wypowiedział się Piotr Tomański z PO w wysłanym wczoraj do Chomy piśmie.
Więcej podobnych artykułów w serwisie o Przemyślu portalu nowiny24.pl 

J A R O S Ł A W

Lepiej zapobiegać, niż leczyć
• Z 35 do 50 zwiększy się liczba punktów sprzedaży alkoholu w mieście. Czy to wpłynie na wzrost spożycia alkoholu? Głosy radnych były podzielone. Uchwała jednak przeszła, poparło ją 12 radnych, 8 było przeciwnych, jeden wstrzymał się od głosu.Większość członków komisji rodziny przeciwna była zwiększaniu liczby punktów sprzedaży alkoholu. Uważali, że to ułatwi dostęp do alkoholu, co spowoduje z kolei zwiększenie jego spożycia. - Radni argumentują, że pieniądze uzyskane z koncesji przeznaczymy na zwalczanie skutków alkoholizmu, a ja uważam, że lepiej zapobiegać, niż leczyć. Jedno z drugim się kłóci. Z jednej strony zwiększamy dostęp do alkoholu rodzicom, a z drugiej strony pieniądze pozyskane w ten sposób chcemy wydać na ich dzieci - tłumaczyła przewodnicząca komisji rodziny Alicja Pelc. Z takim projektem uchwały wystąpili członkowie komisji przestrzegania prawa i porządku publicznego rady miasta. Jej członkowie bronili swojej propozycji podczas dyskusji na sesji. - Problem nie polega na zwiększaniu ilości punktów, lecz na tym, gdzie one powstają. Jeżeli w sklepach wielkopowierzchniowych, to w ich sąsiedztwie tworzy się handel pokątny. Przy małych sklepach takich problemów nie ma - argumentował S. Machała. Projektu komisji przestrzegania prawa broniła również radna Marta Batiuk: - Patologie w rodzinach nie biorą się z tego, że ich członkowie kupują markowe alkohole w sklepach. Wiem, że na rynku istnieją meliny, gdzie tani alkohol jest dostępny o każdej porze. Ci ludzie piją tanie wino z plastikowych butelek, a ich dzieci nie mają placu zabaw na rynku, boiska. Właśnie na taki cel powinny pójść pieniądze uzyskane z koncesji. Powinny być zwiększone środki na prowadzenie świetlicy. Powinniśmy się skupić na tym, by te pieniądze były dobrze spożytkowane - wyjaśniała radna. Radny Marian Janusz powołał się na pismo miejskiej komisji rozwiązywania problemów alkoholowych. - Trzeba dokładnie przeczytać pismo przewodniczącego komisji - podkreślał. Przewodniczący komisji w wydanej pozytywnej opinii do projektu uchwały o zwiększeniu liczby punktów twierdzi, że: "nie od ilości wspomnianych punktów, ale od wychowania i świadomości społeczeństwa zależy ilość wypijanego alkoholu. W przypadku pozostania przy tej samej ilości punktów sprzedaży zachodzi bardzo duże prawdopodobieństwo rozwoju tzw. "szarej strefy" sprzedaży alkoholu niewiadomego pochodzenia poza wszelką kontrolą. Walka z alkoholizmem nie polega przecież na ograniczaniu punktów sprzedaży, lecz również na szeregu działań profilaktycznych, skierowanych głównie do młodych ludzi". Wiceprzewodniczący rady Jarosław Pagacz zgodził się z argumentacją przedmówców, ale zaraz potem dodał: - Jednak bardziej przemawia do mnie argumentacja komisji rodziny. Fakt, że liczba 35 punktów została uchwalona w pierwszej kadencji rady, ale przez ten czas nie zwiększyła nam się liczba mieszkańców. Ważny problem podniósł radny Antoni Lotycz, członek komisji rodziny:
- Trudno jest zlikwidować te punkty sprzedaży alkoholu, gdzie spożycie piwa odbywa się obok sklepu - podkreślał. Przeciwko zwiększeniu punktów sprzedaży alkoholu wystąpił również Tadeusz Słowik, radny, który zasiada w obu komisjach, tej, która projekt zgłosiła (przestrzegania prawa - przyp. red.) i tej, która projekt chciała odrzucić. Jego kolega Józef Bednarczyk, również członek obu komisji, a dodatkowo przewodniczący komisji przestrzegania prawa, głosu nie zabierał, ale zagłosował "za". (Życie Podkarpackie)

Trwa budowa posterunku policji
• Roboty przy budowie Komendy Powiatowej Policji w Jarosławiu, najnowocześniejszej komendy na Podkarpaciu, planowo mają być ukończone za niespełna rok. - Jeśli tempo prac będzie tak rewelacyjne jak teraz, to oddanie inwestycji nastąpi na pewno przed terminem - przyznaje mł. insp. Janusz Dymek, szef jarosławskiej KPP. Główny budynek jest już w stanie surowym. Pracownicy Inżynierii Rzeszów Sp. z o.o. zamontowali stolarkę okienną, instalacje: elektryczną, wodno-kanalizacyjną i CO. W większości pomieszczeń zamontowane są już grzejniki. To umożliwi prowadzenie robót wykończeniowych w zimie. Zakończono też remont garaży i myjni samochodowej.
- Budynek spełnia najnowsze wymogi techniczne - zapewnia asp. Marta Gałuszka, oficer prasowy KPP w Jarosławiu.
- Będzie parking, winda oraz miejsce do przyjmowania osób niepełnosprawnych. Warunki pozwolą na podniesienie standardu pracy policjantów. Głównym punktem kompleksu jest wielopoziomowy gmach o wymiarach 100x30 metrów. Jeden z czterech poziomów jest kilka metrów pod ziemią. Pomieści całe zaplecze techniczne. W listopadzie ruszą roboty technologiczne w pomieszczeniach strzelnicy, prace wykończeniowe w pomieszczeniach technicznych i węzłach sanitarnych. Ma być montowana stolarka. Inwestor, czyli Komenda Wojewódzka Policji w Rzeszowie stara się o zdobycie funduszy z Komendy Głównej Policji na rozbiórkę starego budynku magazynowego i adaptację tego miejsca na parking.
Więcej podobnych artykułów w serwisie o Przemyślu portalu nowiny24.pl 

Tajemnica wypadku poselskiej rodziny
• Był wypadek, byli poszkodowani, samochód jest skasowany. Nikt się jednak nie przyznaje do kierowania nim. - To jedna z najbardziej zagadkowych spraw, z jakimi ostatnio przyszło nam się stykać - mówią zgodnie policjanci. Od ponad tygodnia trwa ustalanie tajemniczych okoliczności samochodowej kraksy, w której uczestniczyli członkowie rodziny posła Prawa i Sprawiedliwości. O sprawie pisaliśmy już w przeszłym tygodniu. W środę, 22 października, późnym wieczorem jadący z dużą szybkością volkswagen sharan wyleciał nagle z drogi, uderzając w płot jednej z posesji. Auto dachowało. Samochodem jechały trzy osoby: dwie dorosłe i 11-letni chłopiec. Udzielono im pomocy lekarskiej i szpitalnej. Skończyło się na niegroźnych obrażeniach. Kierowca samochodu jest nieustalony. I tyle oficjalnej wersji. Reszta to w zasadzie domysły. Samochód, który uległ wypadkowi, należy do mieszkającego w Wiązownicy, Tadeusza G., brata miejscowego parlamentarzysty. Wiemy, że jechał w aucie razem ze swą synową i wnukiem. Nikt z nich nie przyznaje się jednak do kierowania. Policjantom tłumaczyli, że... nie wiedzą, kto kierował. Ponoć była to jakaś przypadkowa osoba. Obie dorosłe osoby odmówiły poddania się standardowemu badaniu alkomatem. Pobrano im więc krew do badań, wyniki mają być znane w ciągu paru tygodni. Świadkowie zdarzenia twierdzą, że z rozbitego samochodu wyleciały puste butelki po piwie. Jadąca autem kobieta miała zachowywać się bardzo dziwnie, podobno nawet próbowała uciekać, z trudnością położono ją na nosze. Teść leżał na poboczu drogi, w pewnej odległości od samochodu. Prawdopodobnie ktoś go tam przeniósł. Ale kto? Ponoć tuż po wypadku widziano inny odjeżdżający z miejsca samochód.
- Akta sprawy zostały przekazane do jarosławskiej prokuratury. Pod jej nadzorem prowadzone będzie postępowanie - mówi mł. insp. Janusz Dymek, komendant jarosławskiej policji, dodając, że kwestia tego, kto kierował samochodem jest "policji już znana". Nie chce jednak zdradzać szczegółów. Wczoraj do komendy miały trafić wytyczne w sprawie dalszego postępowania. Na razie sprawą tajemniczego wypadku nie zajmuje się Komenda Wojewódzka Policji.
- To leży w kompetencji policji jarosławskiej, na razie nie będziemy więc ingerować - mówi nadkomisarz Mariusz Skiba, rzecznik podkarpackiej policji. Sporo emocji wywołał fakt, że informacji o wypadku nie zamieszczono na stronie internetowej. Według rzecznika, zazwyczaj nie zamieszcza się informacji o tak drobnych zdarzeniach. (Super Nowości)

• Karuzela, zjeżdżalnia, drabinki, huśtawki, piaskownica, stół pingpongowy - z tych nowych urządzeń mogą od soboty korzystać dzieci na osiedlu Witosa w Jarosławiu.
- Hurra! Mamy nowe drabinki, zjeżdżalnię i huśtawki! - zachwyca się 5 - letni Mateusz. Jest też piaskownica, w której możemy stawiać "babki" - dodaje Paweł. Dla rodziców zamontowane zostały ławeczki i nowy chodnik.
- Od czterech lat staraliśmy się o ten plac zabaw - mówi radny Andrzej Pieszko. - Robiliśmy to z myślą o dzieciach, aby miały się gdzie pobawić. Żeby nie siedziały w domu przed telewizorem czy komputerem, tylko wyszły na świeże powietrze. Tak niewiele trzeba, aby sprawić ogromną radość, zarówno dzieciom jak i starszym mieszkańcom tego osiedla. Nowe place zabaw powstały również na osiedlu Prośbów i przy ulicy prof. Adama Grucy. Miasto przeznaczyło na nie ok. 220 tys. złotych.
Więcej podobnych artykułów w serwisie o Przemyślu portalu nowiny24.pl 

• Monika Obłoza z kl. II "c" i Marcin Czerwiński z kl. II "d", uczniowie Liceum Ogólnokształcącego im. Mikołaja Kopernika w Jarosławiu, otrzymali stypendium od posła RP Andrzeja Ćwierza, nauczyciela fizyki tejże szkoły. Poseł Prawa i Sprawiedliwości już po raz drugi przyznał roczne stypendia w wysokości 200 zł miesięcznie dla dwójki uczniów, których rodziny znajdują się w nie najlepszej sytuacji finansowej. - Osoby te muszą mieć dobre wyniki w nauce, ale nie muszą być prymusami. Chcę mieć jedynie pewność, że pieniądze wypłacane im co miesiąc przez cały rok szkolny zostaną należycie spożytkowane - mówi poseł Andrzej Ćwierz. (Życie Podkarpackie)

• Ponad 25 tys. zł straciła 75-letnia mieszkanka Jarosławia. Była przekonana, że przekazuje je przez znajomego swojemu wnukowi, który prosił o pomoc. Wcześniej rozmawiała telefonicznie z kimś, kto potrafił jej wmówić, że jest jej wnukiem. Fałszywy wnuk zadzwonił z prośbą o szybkie pożyczenie pieniędzy potrzebnych na leczenie. Kobieta była przekonana, że dzwoni wnuczek. Miał podobny do niego głos i sposób mówienia. Umówili się, że po pieniądze przyjedzie kolega, który zjawił się w mieszkaniu poszkodowanej kilkanaście minut po rozmowie. Babcia przekazała mu kopertę z 22 tys. zł i 165 euro. Po przekazaniu pieniędzy zadzwoniła do wnuka czy już je otrzymał i wtedy zorientowała się, że jest ofiarą oszusta. Wnuk zawiadomił policję. Trwają poszukiwania fałszywego wnuczka.
Więcej podobnych artykułów w serwisie o Przemyślu portalu nowiny24.pl 

R E G I O N

• Czy spór władz województwa pozbawi region pieniędzy na inwestycje? Ministerstwo Finansów przyznało Podkarpaciu dodatkowe 40 mln zł na ważne dla regionu inwestycje. By pieniądze te zasiliły kasy samorządów, marszałek Podkarpacia musi podpisać oświadczenie o zmianie kontraktu wojewódzkiego. Problem w tym, że Ministerstwo Finansów przekazuje środki w oparciu o wniosek sporządzony przez wojewodę, a nie na podstawie pisma marszałka. O sporze marszałka z wojewodą pisaliśmy kilka dni temu. Chodzi o listę inwestycji, które mają być zapłacone dodatkowymi pieniędzmi zaoszczędzonymi przez Ministerstwo Rozwoju Regionalnego. Z Podkarpacia wysłano dwie listy inwestycji, jedną sporządził wojewoda, drugą marszałek województwa. Do takiej kuriozalnej sytuacji doszło tylko na Podkarpaciu.
- Dodatkowe środki mają służyć realizacji zadań istotnych z punktu widzenia województwa, mających odzwierciedlenie w strategii rozwoju województwa. Minister Rozwoju Regionalnego w piśmie skierowanym do marszałków województw doprecyzowała, jakie typy inwestycji mogą być brane pod uwagę oraz podkreśliła, że propozycja zadań zgłaszana przez marszałka winna być wcześniej uzgodniona z wojewodą. W obowiązującym porządku prawnym za realizację strategii rozwoju województwa odpowiada marszałek. Minister Rozwoju Regionalnego udostępniła środki w określonej wielkości, natomiast nie ingeruje w szczegółowy dobór inwestycji. Przyjęliśmy zatem do informacji listę przekazaną przez marszałka województwa podkarpackiego - informuje Ewa Wnukowska, dyrektor Departamentu Koordynacji i Wdrażania Programów Regionalnych MRR. - Inną sprawą jest samo wnioskowanie o środki, które następuje na podstawie wniosku wojewody skierowanego do Ministra Finansów. Wniosek ten zawiera wykaz wydatków w podziale na paragrafy klasyfikacji budżetowej. Pieniądze są więc przyznane na inwestycje wnioskowane przez wojewodę. By faktycznie wpłynęły do kas podkarpackich samorządów, musi nastąpić zmiana kontraktu wojewódzkiego. Do tego potrzebna jest akceptacja Rady Ministrów i Sejmiku Podkarpacia.
- Te procedury toczą się równolegle - mówi Ewa Wnukowska. - Czasu nie ma zbyt wiele. Do końca roku pozostały właściwie dwa miesiące. W tym czasie muszą zostać zaakceptowane i podpisane wspomniane oświadczenia, następnie wojewoda powinien zawrzeć umowy z samorządami na wydatkowanie tych pieniędzy, a następnie rozliczyć inwestycje, które mają być dofinansowane z tej rezerwy. Trzeba więc się spieszyć.
- Sejmik upoważnił wczoraj marszałka do podpisania oświadczenia o zmianie kontraktu wojewódzkiego - informuje Aleksandra Gorzelak-Nieduży, rzeczniczka prasowa marszałka. - Nie wiadomo jeszcze, kiedy marszałek go podpisze. Chce on bowiem wprowadzić zmiany w liście inwestycji stanowiącej załącznik do wniosku. Marszałek i wojewoda zadeklarowali ścisłą współpracę w tym zakresie. A jednak spór między samorządowym i rządowym władcą Podkarpacia trwa. Opóźnia to podpisanie oświadczenia o zmianie kontraktu. Może też spowodować, że nie zostanie ono w ogóle podpisane. (Super Nowości)

K R O N I K A   P O L I C Y J N A

• Kierująca fiatem 126p 50-latka doprowadziła do zderzenia z dodgem caravanem na skrzyżowaniu dróg wojewódzkich w Szówsku koło Jarosławia i odjechała. Kierujący dodgem, 25-letni mieszkaniec Przemyśla, dogonił uciekającego malucha i zatrzymał. Zawiadomił policję. Okazało się, że Maria K., mieszkanka podjarosławskiej miejscowości ma prawie 2,5 promila alkoholu. Kobiecie grozi do 2 lat pozbawienia wolności i utrata prawa jazdy.
Więcej podobnych artykułów w serwisie o Przemyślu portalu nowiny24.pl 

• Wybrał przemoc do załatwienia sporu. Najpierw pobił, a potem zabrał telefon komórkowy, żeby pokrzywdzony nie zawiadomił policji. Rozbójnik został zatrzymany przez policjantów. Telefon komórkowy odzyskano. Wczoraj około godziny 13-tej w centrum miasta na ul Kazimierza Wielkiego został pobity  i okradziony mężczyzna. Napastnik, 45 letni mieszkaniec Przemyśla, pobił  29-latka i  wyrwał mu z ręki  telefon komórkowy. Telefon ten przekazał swojemu koledze z pobliskiego lombardu, po czym  wsiadł do swojego samochodu i odjechał.  Pobity zawiadomił telefonicznie komendę. Już kilkanaście minut później sprawca rozboju został zatrzymany przez policjantów. Skradzioną komórkę odzyskano. Z wstępnych ustaleń wynika, że  powodem pobicia były animozje pomiędzy nimi. Trzy dni wcześniej  w jednej z przemyskich pizzerii doszło miedzy nimi do rękoczynów. Napastnik został zatrzymany  na 48 godzin w policyjnym areszcie. O dalszym jego losie zdecyduje prokurator. (www.podkarpacka.policja.gov.pl)

• 26 października tuż po północy w Przemyślu policyjny patrol zatrzymał 17-letniego Grzegorza T. i 14-letniego Kamila F., którzy zajęci byli odrywaniem bocznych listew z opla omegi zaparkowanego na ul. Tarnawskiego.

• 26 października wieczorem jarosławscy policjanci zatrzymali wandala, który wybił szybę w jednym z barów. Nie wiadomo, co powodowało młodym mężczyzną, że po wyjściu z baru rzucił b butelką w oko. Policjanci schwytali go, kiedy krył się na tarasie pobliskiego lokalu. Miał prawie 2 promile alkoholu w organizmie. Właściciel baru wycenił straty na 1 tys. zł.

• W ubiegłym tygodniu przemyscy policjanci zatrzymali 23-letniego Pawła P., który ma na koncie 23 przestępstwa. W większości to kradzieże i włamania do samochodów, prywatnych domów i sklepów. Policjanci odzyskali część skradzionych rzeczy, między innymi: nawigację satelitarną, kosiarkę spalinową, mikser muzyczny, komputer. W toku dochodzenia ustalono również trzech paserów, którzy kupowali skradzione rzeczy.

(Źródło: Życie Podkarpackie)

Reklama