Archiwum aktualności

Archiwalne wydanie tygodniowe: 22.09-28.09.2008 r.

P R Z E M Y Ś L

Tropią przestępców w bazie SIS
• Minął rok odkąd funkcjonariusze Bieszczadzkiego Oddziału Straży Granicznej mają dostęp do Systemu Informacji Schengen.
- Codziennie na podległych nam przejściach granicznych odprawiamy od 33 do 35 tysięcy osób - mówi kpt. Elżbieta Pikor, rzecznik prasowy BOSG w Przemyślu. - Wszystkie są sprawdzane w bazie SIS. Do końca sierpnia br. dzięki informacjom zawartym w bazie SIS funkcjonariusze BOSG ujęli 10 osób poszukiwanych w celu ekstradycji, a 1500 cudzoziemcom odmówili wjazdu do strefy Schengen. Ponadto ustalili miejsce pobytu 20 osób poszukiwanych jako zaginione oraz zatrzymali m.in. skradzione samochody, dokumenty tożsamości, blankiety urzędowe, dowody i tablice rejestracyjne.
- Do Systemu Informacji Schengen mają dostęp służby graniczne i policyjne wszystkich państw strefy Schengen - dodaje kpt. Pikor. - To potężna baza danych przydatna do zwalczania przestępczości.
Więcej podobnych artykułów w serwisie o Przemyślu portalu nowiny24.pl

Wykrusza się armia Kuchcińskiego
• Niedługo na placu boju zostanie tylko czterech "żołnierzy" posła. Na półmetku kadencji przemyska rada miasta przechodzi wielkie przesilenie. Z rządzącego dwa lata temu klubu radnych PiS chcą odejść kolejni radni. Przypomnijmy pozycje startowe: na 23 mandaty PiS miał dwa lata temu 12, czyli większość. Po drodze wykruszyli się startujący z listy PiS bracia Oleszkowie i Z. Majgier, zaraz potem z powodu korupcyjnych zarzutów w politycznym niebycie znalazł się W. Wiśniewski. Jakiś czas później formalną rezygnację z członkostwa złożył G. Hayder. Tak w klubie zostało siedmiu radnych. W innych klubach też zaszły zmiany: radni PO z 6 zdobytych mandatów dziś mogą się pochwalić tylko 5, bo po wewnątrzpartyjnym konflikcie odszedł T. Kulawik. Zasilił on szeregi klubu fundacji "San", która do rady miasta dostała się z list "Samoobrony". Razem z Kulawikiem pod szyldem fundacji w radzie zasiadają 3 osoby. Skonfliktowani z PiS-em bracia Oleszkowie i Z. Majgier ogłosili niedawno, iż ich trójka reprezentuje teraz Prawicę RP (Marka Jurka). Na lewicy za to od samego początku bez zmian: w klubie SLD było i jest 3 radnych. Znamienne zmiany zaszły też w organie wykonawczym. Prezydent wciąż ten sam, ale już nie jako członek PiS (wyrzucony po ujawnieniu sprawy TW Krzysztofa), wiceprezydent Lewandowski - wyrzucony z PiS i odwołany z funkcji po zarzutach korupcyjnych. Na jego miejscu - D. Iwaneczko, bezpartyjny, ale sympatyk PiS. Drugi wiceprezydent W. Jurkiewicz - bez zmian, był i jest członkiem PiS. I teraz pytanie: kto tu właściwie rządzi? Był PiS-owski prezydent z poparciem 12 radnych, którzy zdobyli mandaty z list PiS. Jest: bezpartyjny prezydent i kilka małych skłóconych klubików, z których żaden nie ma większości... A żeby przeforsować jakąkolwiek uchwałę, co najmniej 12 rąk musi iść zgodnie w górę. Na dodatek, z odchudzonego już mocno klubu radnych PiS odchodzi właśnie trzech kolejnych: Morawski, Golec i Strzałkowski. Wespół z Hayderem chcą utworzyć Klub Przymierza Samorządowego. Wymienieni to od początku kadencji konsekwentnie proprezydencki obóz i nic nie wskazuje na to, by miało być inaczej. Czterech ostatnich PiS-owców to Zaleszczyk, Podhalicz, Bukowski i Łoziński. Ci raz popierają prezydenta, innym razem nie, ale zawsze - stąd miano żołnierzy Kuchcińskiego - wykonują polecenia posła. Więc 4-osobowe Przymierze Samorządowe niewiele zdziała bez paktu z innymi klubami. Tylko z kim? Na układ nie pójdzie na pewno klub Prawicy RP. Dlaczego? - Niewyjaśniona do tej pory sprawa TW Krzysztofa, wyrzucenie z klubu radnych PiS Zygmunta Majgiera tylko za to, że domagał się tych wyjaśnień, dziwne poręczenie rady za aresztowanego Witolda Wiśniewskiego, ostatnio - dziwny konkurs na stanowisko miejskiego inżyniera, najwyraźniej "pod" konkretną osobę robiony. Nie chcemy tego firmować - mówi radny Prawicy RP. Radni PO też nie chcą trwałej koalicji, choć nie wykluczają sporadycznego poparcia: - Ja mówiłem, że tak będzie! - komentuje rozpad klubu PiS jeden z radnych PO. - Zanosiło się na to, od kiedy zaczął się u nich konflikt między żołnierzami Kuchcińskiego, a tymi mniej posłusznymi centrali. Poszło właśnie o te wytyczne, bo co oni sobie ustalili tu na dole, to im często poseł odwracał do góry nogami. My prezydenta popierać będziemy tylko wtedy, kiedy będzie działał z sensem. A to z kolei nie zawsze się zdarza. Ostatnio nowy samochód chce kupić do urzędu, kiedy ten stary ma zaledwie kilka lat... Radni "Sanu" zwykle głosują tak, jak szef fundacji J. Zapotocki. Czy dołączą do Przymierza Samorządowego? - O ile będą mieli w tym interes - kpią zgodnie wszystkie pozostałe kluby. Radni SLD w trwały związek również wchodzić nie chcą, deklarują tylko poparcie dla jednostkowych słusznych spraw.
- Będzie marazm do końca kadencji - wieszczą ci, którzy nie wierzą już w odrodzenie pod jednym dużym szyldem (a takich w radzie jest wielu). Tylko nowo powstający klub Przymierze Samorządowe ma trochę więcej optymizmu. - Mimo wszystko wierzymy w rozsądek PO. Nas 4 i ich 5 to już 9. Chcemy też namówić do współpracy 3 radnych fundacji San. Janusz Zapotocki przeszedł w tej kadencji wyraźną pozytywną metamorfozę, więc może się uda. W ich przypadku nie chodzi nam o trwały związek, bo bardzo się jednak różnimy, a o głosowanie zadaniowe - wtedy, kiedy sprawa jest słuszna dla wszystkich... - mówi jeden z odchodzących radnych klubu PiS. Podkreśla przy tym, że partyjnej legitymacji nie rzuci, bo nie chodzi o ucieczkę z partii, a z wypalonego, nie mającego większościowego przełożenia klubu. Zagrożeniem dla pięknej wizji uciekinierów - reformatorów może być jednak inny pakt: PO (5) plus SLD (3) plus Prawica RP (3). W sumie daje to 11 głosów, które przy prawdopodobnej absencji radnego Wiśniewskiego, wystarczają do decydowania o wszystkim. W tym przypadku jednak byłaby to koalicja raczej antyprezydencka, blokująca R. Chomę, a nie wspierająca jego działania. Wiadomo nieoficjalnie, że oba warianty są w tej chwili gorąco omawiane. (Życie Podkarpackie)

• Major Jacek Janusz objął stanowisko zastępcy komendanta Bieszczadzkiego Oddziału Straży Granicznej w Przemyślu. Mjr Jacek Janusz jest absolwentem Uniwersytetu Marii Curie-Skłodowskiej w Lublinie - kierunek prawo. Wcześniej pełnił służbę w Komendzie Głównej Straży Granicznej na stanowisku zastępcy dyrektora Biura Techniki i Zaopatrzenia. W Bieszczadzkim Oddziale SG odpowiedzialny będzie za logistykę. Na stanowisku zastąpił pułkownika Andrzeja Zająca, który otrzymał awans do Komendy Głównej Straży Granicznej w Warszawie.
Więcej podobnych artykułów w serwisie o Przemyślu portalu nowiny24.pl

Nowe auto(a) prezydenta Chomy
• Zamiast jednego będą teraz dwa. Dotychczas urząd miejski miał peugeota 407, dziś czteroletniego. Miasto sprzedaje to auto, a na jego miejsce pojawią się dwa nowe. W tej chwili jest już nowy peugeot 307, drugi samochód zostanie kupiony po sprzedaży starego. Peugeot 407 SV executive z 2004 roku, który ma przejechanych 155 tysięcy kilometrów, teoretycznie był do dyspozycji prezydenta, ale jeśli było trzeba jeździli nim wszyscy. - Jeśli auto było wolne, bo prezydent nie miał żadnego wyjazdu służbowego, było ono do dyspozycji wiceprezydentów czy sekretarza miasta, a nawet innych pracowników urzędu miejskiego. Zdarzyło się nawet, że była nim przewożona drabina. Jeden samochód nie wystarczał, więc zapadła decyzja, że zostanie on zamieniony na dwa - jeden mniejszy, a drugi większy - mówi Witold Wołczyk z kancelarii prezydenta Przemyśla. Wyjaśnia, że dodatkowym powodem decyzji o kupnie nowych był fakt, iż koszty eksploatacyjne dotychczasowego samochodu rosły. - Kupno samochodów nie powinno jednak być żadnym zaskoczeniem, gdyż zostało to zapisane w uchwalonym na początku roku budżecie - dodaje Witold Wołczyk. W tej chwili w posiadaniu urzędu jest już peugeot 307, kolejne auto zostanie nabyte po sprzedaży użytkowanego dotychczas peugeota 407. (Życie Podkarpackie)

• Grzecznie, ale stanowczo aktywiści PiS wyprosili wszystkich dziennikarzy ze spotkania Jarosława Kaczyńskiego z samorządowcami. Przyjechali tu by rozmawiać o problemach regionu.
- Trudno szczerze rozmawiać o problemach samorządów w obecności mediów - na ulicy tłumaczyła zawiedzionym dziennikarzom decyzje swoich szefów Lucyna Podhalicz, szefowa biura poselskiego Marka Kuchcińskiego w Przemyślu. Do prezesa Kaczyńskiego trzeba było zapisać się na rozmowę odpowiednio wcześniej. Do chwili zanim usunięto media z sali, prezesi PiS: Jarosław Kaczyński i Marek Kuchciński mówili o problemach związanych z wodą na Podkarpaciu.
Więcej podobnych artykułów w serwisie o Przemyślu portalu nowiny24.pl

• - To cud, że nikomu nic się nie stało - mówili świadkowie, którzy widzieli, jak rozpędzona honda wjechała na chodnik. W poniedziałek, 22 września, o 22.45 kierowca hondy civic na przemyskich numerach rejestracyjnych, jadąc ulicą Mickiewicza z bardzo dużą prędkością, podczas próby skrętu w Jagiellońską wpadł w poślizg. Rozpędzone auto staranowało słupki zabezpieczające na placu Na Bramie, następnie wjechało na chodnik, gdzie obróciło się i uderzyło w słup oświetleniowy. Na szczęście w tym momencie nikt tamtędy nie przechodził. Świadkowie opowiadali potem, że widzieli jak z rozbitej hondy wysiadł kierowca i chyba jeden pasażer i pospiesznie oddalili się w nieznanym kierunku. Potwierdza to również nagranie z kamery miejskiego monitoringu. - Wiemy już, kto jest właścicielem auta, a teraz ustalamy, kto był sprawcą kolizji - mówią policjanci. (Życie Podkarpackie)

Ultimatum w sprawie Domu Narodowego
• Stanisław Bajda, członek zarządu województwa podkarpackiego, zaapelował do przemyskich radnych miejskich, aby przekazanie Ukraińcom Domu Narodowego w Przemyślu, uzależnili od oddania Polakom budynku we Lwowie. Ukraińcy z Przemyśla o odzyskanie gmachu Domu Narodowego starają się od wielu lat. Decyzja w tej sprawie należy do radnych przemyskich. Ci uzależnili przekazanie gmachu, od rekompensaty dla miasta ze Skarbu Państwa. Niedawno ustalono, że będą nią nieruchomości Klubu Garnizonowego.
- Miasto bez tych nieruchomości nie zbiednieje. Jednak o wiele ważniejszą sprawą jest, aby przekazując Ukraińcom Dom Narodowy, upomnieć się o Polaków mieszkających we Lwowie. Oni również powinni otrzymać podobny budynek na swoją siedzibę - twierdzi Bajda. Zaapelował do radnych, aby od tego uzależnili swoją decyzję. Zygmunt Majgier, radny Prawicy Rzeczypospolitej, przypomniał, że podobne stanowisko, na piśmie, już dawno zajęło 8 przemyskich radnych.
Więcej podobnych artykułów w serwisie o Przemyślu portalu nowiny24.pl

Inżynieria polityczna?
• Od kilku miesięcy w urzędzie istnieje nowe stanowisko - miejskiego inżyniera. Jest nim Jerzy Wolski, ten sam, który został odwołany z funkcji wiceprezesa FOŚ w związku z 27-milionową dotacją na geotermalne odwierty ojca Rydzyka. Sprawa jest już stara: konkurs na stanowisko ogłoszony został w kwietniu, a rozstrzygnięty w maju br. Jednak w żadnym z oficjalnych komunikatów UM informacji o nowym stanowisku i osobie, która je zajmuje, nie było. Zwykle co ważniejsze newsy urząd ogłasza na swojej stronie w aktualnościach, a te z kolei rozsyłane są po redakcjach drogą internetową. - Jak to nie ma informacji? Wszystko jest w BIP-ie! I konkurs, i wyniki - wyjaśnia Witold Wołczyk z kancelarii prezydenta. Faktycznie. W Biuletynie Informacji Publicznej, dostępnym z urzędowej strony miasta, są informacje o ogłoszonym w kwietniu i rozstrzygniętym w maju konkursie. BIP jednak to takie miejsce, gdzie zaglądają nieliczni, a już na pewno nie szeroko rozumiana opinia publiczna. Na dodatek nawet w oficjalnie dostępnych danych, opublikowanych na ten temat w BIP-ie, są informacje dziwne: pierwsza taka, że wśród wymagań na stanowisko wymieniono "doświadczenie zawodowe przy realizacji zadań w zakresie ochrony środowiska i gospodarki wodnej". Po co miejskiemu inżynierowi taka praktyka? I druga rzecz: z dwójki kandydatów, którymi byli Jerzy Wolski i Katarzyna Klimczak z Przemyśla, do konkursu przystąpił tylko Wolski, bo Klimczak w... ostatniej chwili zrezygnowała. Konkurs wygrał więc Jerzy Wolski - ten sam, który z początkiem tego roku odwołany został z funkcji wiceprezesa Funduszu Ochrony Środowiska w związku z przyznaniem przez FOŚ 27-milionowej dotacji dla fundacji ojca Rydzyka na poszukiwania wód geotermalnych. Siłą rzeczy, jako wiceprezes FOŚ Wolski ma wymagane w konkursie doświadczenie w zakresie ochrony środowiska... Szefem komisji konkursowej był wiceprezydent Wiesław Jurkiewicz. Pytany po co inżynierowi miasta akurat taka, a nie inna praktyka zawodowa, wyjaśnia: - Nie ustalałem kryteriów konkursowych, ale wydaje mi się, że w obliczu czekających nas inwestycji, choćby związanych z oczyszczalnią ścieków i wysypiskiem śmieci, wymóg taki wydaje się zasadny. Kryteria ustalała sekretarz miasta Henryka Kaszycka-Paniw z prezydentem Robertem Chomą. Pani sekretarz, pytana dlaczego ustalono takie a nie inne, odpowiada: - Szczerze mówiąc, w tej chwili to już nie pamiętam. To było kilka miesięcy temu... Ani wiceprezydentowi, ani pani sekretarz nie są też znane powody rezygnacji kontrkandydatki Wolskiego. Naczelnik wydziału organizacyjnego UM (odpowiedzialnego za konkursową papierologię) Leszek Krzywoń: - W dokumentach jest tylko jej pisemna rezygnacja, ale bez uzasadnienia. Sam Jerzy Wolski jest zdziwiony, że ktokolwiek ma wątpliwości czy znajomość zagadnień ochrony środowiska jest potrzebna w miejskiej inżynierii: jedno bez drugiego we współczesnym świecie nie istnieje albo istnieć nie powinno. Kategoryczne zaprzecza też, jakoby stanowisko w Przemyślu tworzone było "pod" niego po odwołaniu z FOŚ. Powrót do Przemyśla z Warszawy - jak twierdzi - był jego wyborem, a nie koniecznością, bo w stolicy miał kilka innych propozycji pracy. Natomiast inżynier miejski jest w Przemyślu, w opinii Wolskiego, bardzo potrzebny, czego dowodem jest to, że podobne stanowiska powstały już w wielu innych miastach. O powodach, dla których kontrkandydatka zrezygnowała z udziału w konkursie Wolski nic nie wie, bo... w ogóle nie wiedział, że ktoś taki startował. Pytany o przynależność partyjną, Wolski przyznaje, że przez krótki czas był członkiem PC, ale nie uważa tego faktu za istotny element swojej biografii. W ogóle jest mu przykro, że ktoś szuka taniej sensacji w sprawie jego zatrudnienia, zamiast skoncentrować się na inżynieryjnych problemach miasta. (Życie Podkarpackie)

Radni za południowym wariantem...
• Przemyscy radni miejscy i powiatowi, na wspólnej sesji, podjęli rezolucje opowiadające się za południowym przebiegiem przyszłej autostrady A4. Chodzi o autostradę z Przeworska do Korczowej. Istnieją dwa warianty. Na południe od Jarosławia i Radymna oraz na północ od tych miast. Przemyscy radni miejscy i powiatowi przyjęli niemal identyczne rezolucje. Wskazują, że tylko wariant południowy jest korzystny dla rozwoju Przemyśla. Rezolucje trafią do wojewody i ministrów infrastruktury i środowiska.
Więcej podobnych artykułów w serwisie o Przemyślu portalu nowiny24.pl

J A R O S Ł A W

Burmistrz chce zmienić herb miasta
• - Nowy herb Jarosławia będzie bazował wyłącznie na polskiej tradycji - zapewnia burmistrz. - Zależy mi, aby herb, flaga i hymn stały się jednolitym elementem promocyjnym miasta. Chcemy uzyskać na to certyfikat ministerialny. Jednak żeby go zdobyć konieczne są drobne zmiany w herbie - tłumaczy Andrzej Wyczawski, burmistrz Jarosławia. Do prac nad nowym godłem miasta zaprosił Alfreda Znamierowskiego, szefa założonego przez siebie Instytutu Heraldyczno-Weksykologicznego w leżących na Śląsku Górkach Wielkich i członka Komisji Heraldycznej przy MSWiA.
- Znamierowski jest niekwestionowanym europejskim ekspertem w heraldyce i leksykologii. Przyjrzał się naszemu herbowi i zaproponował zmiany - mówi Wyczawski. Po zmianach jakie zaproponował Znamierowski godło Jarosławia ma wyglądać tak: korona mniejsza i wewnątrz wież, które będą za to większe, ale trochę zmodyfikowane. Większa brama w murach, ale San bez brzegów, tylko błękit wody na dole tarczy herbowej. Tak konsultacja kosztowała miasto 6 tys. zł. Konkretny koszt zmiany herbu ma zostać ustalony po zaakceptowaniu pomysłu burmistrza przez Radę Miasta. Okazuje się, że o planach burmistrza radnym na razie nie wiele wiadomo. - Dziwi mnie to, że o znaczących dla miasta sprawach dowiadujemy się od dziennikarzy. Zmiana herbu jest dla mnie całkowicie niezrozumiała - mówi radny Tadeusz Słowik. Planowaną zmianą herbu zaskoczeni są też miejscowi regionaliści.
- Nikt mnie o tym nie informował, ani nie pytał o opinię. Jestem zaskoczony, że herb, który przez półtora wieku był dobry teraz nagle jest zły. Jestem przeciwny jakimkolwiek zmianom w historycznym symbolu miasta - mówi Jerzy Czechowicz, wiceprezes Stowarzyszenia Miłośników Jarosławia.
Więcej podobnych artykułów w serwisie o Przemyślu portalu nowiny24.pl

Tajemnicze szkielety
• Archeolodzy odkryli ślady osadnictwa sprzed kilku tysięcy lat! Osadnictwo w tym miejscu - sięga około 4 - 5 tys. p.n.e. - mówi Dariusz Bobak odpowiedzialny za wykopaliska przy ul. Kruhel Pełkiński w Jarosławiu. Ale to nie wszystko. Na terenie wykopaliska odkryto także zagadkowe groby szkieletowe. Wykopaliska prowadzi Fundacja Rzeszowskiego Ośrodka Archeologicznego w ścisłej współpracy z Instytutem Archeologii UR. Jest to teren, przez który będzie przebiegała przyszła obwodnica Jarosławia.
- To było doskonałe miejsce, żeby się osiedlać. Teren na wzgórzu, obok przepływał niegdyś San. Ale najważniejsze są gleby lessowe, niezwykle żyzne, przez co bardzo chętnie zasiedlane przez rolników - tłumaczy Dariusz Bobak. Nic więc dziwnego, że osiedlili się tu najstarsi na terenie Polski rolnicy, przedstawiciele kultury malickiej. Było to 4 - 5 tys. lat p.n.e. Do czasów historycznych można na terenie wykopaliska sklasyfikować 8 faz osadnictwa. Wśród nich m.in. pochodząca z przełomu epoki brązu i żelaza osada kultury pomorskiej. - Jest to w tej chwili najbardziej na południe wysunięta osada tej kultury, jaką znamy - mówi Dariusz Bobak. Równie ciekawe są znaleziska pochodzące z czasów kultury mierzanowickiej z wczesnego brązu. Przedstawiciele tej kultury kopali długie, trapezowate jamy dochodzące do głębokości 2 m. Z tego okresu pochodzi najwięcej znalezisk. Prawdopodobnie znajdował się tu także przez pewien czas obóz koczowników. Być może byli to Scytowie, ale odkryte znaleziska wymagają dodatkowych badań. Na terenie wykopaliska odkryto także 6 pochówków szkieletowych. Datowanie jest o tyle utrudnione, że są to pochówki bez wyposażenia. Dlatego potrzebne będzie datowanie metodą węgla C14. W jednym z grobów odkryto metalową zapinkę, w innym resztki trumny, a w jeszcze innym szkielet kilkuletniego dziecka z włożoną do ust miedzianą monetą. - Moneta jest jednak tak skorodowana, że wymaga specjalnego oczyszczenia. Może to pochówki związane z osadnictwem koczowników, może z okresem wpływów rzymskich - mówi Dariusz Bobak. Co ciekawe, w jednym z grobów znaleziono dodatkowo wrzuconą inną głowę ludzką. Z kolei w jeszcze innym szkielet miał odrąbane przedramię i złożone u stóp. (Super Nowości)

R E G I O N

• Po modernizacji, pociągi będą jeździć na tej trasie z szybkością 160 km/h. Z Medyki do Krakowa będzie można dojechać w niecałe dwie godziny. Kolejowa trasa z Krakowa do granicy z Ukrainą jest w kiepskim stanie. Potrzebna jest wymiana przestarzałych podkładów kolejowych i torów. Gotowy jest wstępny zarys projektu modernizacji linii E-30 Kraków - Medyka. Wiadomo już, że będzie ona wyremontowana do 2014 lub 2015 roku. Inwestycję tę przyspieszą Mistrzostwa Europy w piłce nożnej, ale - jak mówią kolejarze - procedur administracyjnych nie da się przeskoczyć. Jak poinformował naczelny dyrektor PKP Polskie Linie Kolejowe SA oddział w Krakowie Włodzimierz Żmuda, w tej chwili PKP PLK ma już studium wykonalności na ten odcinek. Do końca roku ma być ogłoszony przetarg, a roboty rozpoczną się w przyszłym roku. Inwestycja będzie pokryta z unijnego programu "Infrastruktura i Środowisko". (Życie Podkarpackie)

Cała prawda o zarobkach na Podkarpaciu
• Nasz region należy do najmniej atrakcyjnych zarobkowo województw. Dobrze zarabiamy tylko w statystykach. 2536 zł brutto - tyle wynosi przeciętna płaca na Podkarpaciu według najnowszego raportu statystyków GUS.
- Skąd oni wzięli te dane! - oburza się pani Elżbieta z Leżajska.
- U mnie w zakładzie takimi zarobkami mogą pochwalić się co najwyżej kierownicy - dodaje. I faktycznie, te statystyczne wyliczenia nie do końca oddają rzeczywistą sytuację finansową większości pracujących w naszym regionie. Zresztą wyliczenia, wyliczeniom nie równe. Na przykład Portal Money.pl na próbie 13 tys. osób wyliczył, że przeciętnie zarabiamy na Podkarpaciu nie 2,5 tys. a tylko 2 tys. zł. Porównywalnie jest m.in. w woj. podlaskim i świętokrzyskim. Gorzej tylko w Lubelskiem.
- To już bliższe prawdy. Sporo ludzi może sobie jedynie pomarzyć o 2,5 tys. zł pensji. Ja na takie zarobki muszę pracować dwa miesiące - żali się pani Lidia z Rzeszowa. Jak to możliwe, że wyniki badań przeprowadzonych w tym samym czasie tak bardzo od siebie się różnią?
- Mogę odpowiadać jedynie za te, które my podajemy. My w badaniach bierzemy pod uwagę firmy zatrudniające powyżej 9 osób - tłumaczy Teresa Krzemińska, rzecznik Urzędu Statystycznego w Rzeszowie. Na średnią GUS-u duży wpływ mają więc kominy płacowe, czyli wysokie wielotysięczne apanaże szefów największych firm. Podnoszą ją także uposażenia pracowników bogatych przedsiębiorstw jak choćby w rzeszowskim WSK, gdzie pracuje 4330 osób, a przeciętne zarobki sięgają 3,5 tys. zł. Dla porównania Wojewódzki Szpital w Przemyślu zatrudnia ok. 1450 osób. Ich średnie zarobki są dużo niższe od średniej GUS, bo wynoszą ok. 2,2 tys. zł. Niskie zarobki na Podkarpaciu sprawiają, że nasz region jest liderem wśród wyjeżdżających szukać szczęścia zagranicą. I trudno się dziwić, przeciętna płaca emigranta, to ok. 6 tys. zł.
Więcej podobnych artykułów w serwisie o Przemyślu portalu nowiny24.pl

• W Sejmie znów zawrzało. Tym razem poszło o absencję posłów Prawa i Sprawiedliwości podczas głosowań w czerwcu i lipcu. Wśród 27 posłów PiS, którzy nie głosowali, choć w Sejmie byli, a potem przedłożyli usprawiedliwienia, było dwóch z naszego okręgu: Marek Kuchciński i Andrzej Ćwierz. Sprawa trafiła na czołówki gazet po konferencji prasowej posłów SLD, w której brał udział m.in. Tomasz Kamiński z Rzeszowa. Ujawnili, że niektórzy posłowie przedłożyli usprawiedliwienia, mimo że w tym dniu w Sejmie byli, co potwierdza wspólna fotografia na korytarzu z Jarosławem Kaczyńskim. Usprawiedliwienie chroni w takim wypadku posła przed utratą 300 złotych diety. Marszałek Sejmu Bronisław Komorowski powiedział o tych posłach, że sprzedali za 300 złotych własny honor. Wśród posłów PiS, którzy dali takie "lewe" usprawiedliwienia, są Marek Kuchciński z Przemyśla i Andrzej Ćwierz z Jarosławia. Kuchciński tłumaczył się tym, że wykonywał "inne ważne czynności parlamentarzysty". Z kolei jarosławski poseł Andrzej Ćwierz tłumaczył absencję tym, że uczestniczył w odsłonięciu tablicy poświęconej zmarłemu senatorowi Andrzejowi Mazurkiewiczowi. Jednak, jak przypomniała poniedziałkowa Gazeta Wyborcza, głosowanie w Sejmie odbywało się 13 czerwca, a odsłonięcie tablicy było 16 czerwca. Z posłem Kuchcińskim się nie skontaktowaliśmy. W biurze Marka Kuchcińskiego powiedziano nam, że poseł jest zajęty w Warszawie, a sprawa jest tak błaha, że właściwie nie ma czego komentować. Zdaniem posła Ćwierza jego nieprawdziwe usprawiedliwienie wynikło z pomyłki. - Dostałem informację, że mamy przedłożyć usprawiedliwienia. Byłem przekonany, że chodzi o nieobecność związaną z odsłonięciem tablicy, a nie patrzyłem do kalendarza. Według regulaminu usprawiedliwienie trzeba przedstawić, jeśli opuści się więcej niż 20 procent zaplanowanych głosowań. Nie wydaje mi się, by te głosowania, które opuściliśmy, stanowiły 20 procent. Trzeba by to sprawdzić - tłumaczy poseł. Andrzej Ćwierz mówi, że absolutnie nie chodziło mu o 300 złotych, bowiem sam przekazuje datki na dzieci i inne charytatywne cele. (Życie Podkarpackie)

K R O N I K A   P O L I C Y J N A

• Bójkę w okolicach pizzerii przy ul. Pruchnickiej zauważył w nocy ze środy na czwartek pracownik monitoringu. Policjanci zatrzymali cztery pijane osoby. Dwie 19-letnie dziewczyny oraz 22 i 24 latka. Wszyscy pochodzą z okolic Jarosławia. Patrycja P. miała prawie 2 promile. Paulina J. 1,4. 24-letni Tomasz P. miał 2,2 promila, a jego kolega 3,5. Zatrzymani są częścią 10 osobowej grupy, która napadła na cztery osoby wychodzące z lokalu. Policja wyjaśnia zdarzenie. Sprawcom grozi do 3 lat pozbawienia wolności.
Więcej podobnych artykułów w serwisie o Przemyślu portalu nowiny24.pl

• 22 września jarosławscy policjanci nakryli trzech młodych chłopców (14-16 lat), którzy w piwnicy bloku przypalali trawkę, czyli marihuanę. Funkcjonariusze bez trudu ustalili, który z nich zorganizował narkotyk. Będzie on odpowiadał przed sądem rodzinnym za udzielanie środków odurzających.

• W nocy z 17 na 18 września w Przemyślu nieznani sprawcy weszli przez otwarte okno do budynku firmy "Fadom", skąd wynieśli sejf, który następnie pocięli szlifierką i skradli znajdujące się w nim 3 tys. zł. Najdziwniejsze jest to, że w tym czasie na terenie firmy był dozorca z psem, ale ani on, ani pies niczego nie słyszeli. Tej samej nocy w firmie "Cementy Ożarowskie" również nieznani sprawcy włamali się do pomieszczeń kasowych, skąd skradli 12 tys. zł.

• 20 września w Przemyślu nieznany jeszcze sprawca włamał się do poloneza zaparkowanego nieopodal hotelu "Zagłębianka" na ul. Lwowskiej i skradł CB radio, telefon komórkowy, okulary i 1500 zł.

(Źródło: Życie Podkarpackie)

Reklama