Archiwum aktualności

Archiwalne wydanie tygodniowe: 15.09-21.09.2008 r.

P R Z E M Y Ś L

Strażnicy miejscy przesiadają się na skutery
• Trzeba szybko dotrzeć na miejsce interwencji i nie stać w korkach? A do tego tanio? Nic prostszego, bo w Przemyślu strażnicy miejscy przyjadą na skuterach.
- Zakup jednośladów wymusiła sytuacja na naszych drogach. W porze komunikacyjnego szczytu kiedy ulice są dosłownie zakorkowane, wzrosła nasza mobilność - mówi Mariusz Migdal, zastępca komendanta Straży Miejskiej w Przemyślu. Magistrat który za około 9 tys. zł zakupił dwa koreańskie pojazdy marki Kymco liczy na większą skuteczność służb porządkowych przy mniejszych nakładach.
- Do zgłoszeń administracyjno porządkowych nie trzeba wysyłać samochodu z kilkoma strażnikami. Wystarczy jeden na skuterze - tłumaczy komendant Migdal. Żeby sprawdzić czy pies zanieczyścił chodnik, strażnik pojedzie tam skuterem. Podobnie jak na obrzeża miasta, ogródki działkowe czy okolice Kopca Tatarskiego. W dyspozycji przemyskich strażników oprócz kilku samochodów są także rowery. W sezonie podczas zimowych interwencji poruszają się na nartach a nawet - okazjonalnie - konno.
Więcej podobnych artykułów w serwisie o Przemyślu portalu nowiny24.pl

• Od jesieni trwa remont kamienicy położonej przy zbiegu ulic 3 Maja i Krasińskiego. W księgach wieczystych występuje ona pod numerem 2 i 4 ale potocznie utarło się, że jest to czwórka. Jednopiętrowa, przysadzista jest, - o czym niewielu przemyślan wie - pierwszą, a zatem najstarszą kamienicą zbudowaną po tamtej stronie Sanu. 19 sierpnia pracownicy firmy remontowo-budowlanej kopali rów wzdłuż ściany budynku od strony podwórka. W pewnym momencie, podczas odsłaniania fundamentów jeden z nich na głębokości około pół metra znalazł kilka kości. Będąc przekonanym, że są to kości zwierzęce odrzucił je na pryzmę ziemi. Po kilku sztychach pod łopatą znowu coś zobaczył. Tym razem był to fragment ludzkiej czaszki. Wtedy wstrzymał się z dalszym kopaniem, a kierownik budowy bezzwłocznie zawiadomił dyżurnego Komendy Miejskiej Policji w Przemyślu. Na miejsce przyjechała ekipa dochodzeniowo-śledcza, która zabezpieczyła wykopane kości. Zgodnie z procedurą w każdym takim przypadku należy sprawdzić, czy ludzkie szczątki nie są śladem przestępstwa, dlatego też prokurator rejonowy w Przemyślu polecił zabezpieczyć je w prosektorium szpitala wojewódzkiego w celu przeprowadzenia badań przez biegłego sądowego. Trzy dni potem pracownicy odkopali następne szczątki. Tydzień później kolejne. Ostatni raz (choć tego jeszcze nie wiadomo) kości znaleziono 8 września. W każdym przypadku przyjeżdżała policja, dokumentowała znalezisko i szczątki trafiały do prosektorium. Skąd na podwórku kamienicy wzięły się ludzkie kości? Do kogo należały? Hipotez jest kilka. Od najbardziej ponurej, a jednocześnie fantastycznej, że są to ślady jakiejś strasznej zbrodni. Ponoć do połowy XIX wieku był tam zajazd, a wiadomo, jak w takich miejscach bywało. Według innej hipotezy mogą to być kości ofiar którejś z wojen, jakie przetoczyły się przez Przemyśl w ubiegłym wieku. Aż wreszcie możliwa jest wersja, według której w zamierzchłych czasach było w tym miejscu cmentarzysko. Kamienica zbudowana pod koniec XVIII w. jest naprawdę najstarszą na Zasaniu. W XIX w. mieścił się tam zajazd i poczta, o której Mieczysław Orłowicz w swoim przewodniku pisze, że zatrudnionych w niej było trzech listonoszy i dwóch urzędników. Lokalizację zajazdu i poczty można tłumaczyć tym, że nieopodal było rozwidlenie dwóch bardzo ważnych szlaków komunikacyjnych. Jeden to trak węgierski (dzisiejsza Grunwaldzka), drugi to trakt jarosławski (dzisiejsza 3 Maja). Bliżej Sanu znajduje się kompleks klasztorny ss. Benedyktynek, którego początki sięgają 1616 roku. Źródła historyczne wspominają też o drewnianej cerkwi pod wezwaniem Przemienienia Pańskiego (Spasa), która jeszcze w XVIII w. stała na skrzyżowaniu traktów. Kiedyś zarówno przy klasztorach jak i cerkwiach funkcjonowały cmentarze, więc może to pozostałość po którymś z nich? Jednak bardziej prawdopodobne jest, że znalezione kości są pozostałością wczesnośredniowiecznego cmentarzyska datowanego na XI i XII w., którego ślady odkryto podczas badań archeologicznych prowadzonych nieopodal kamienicy w 1979 roku. Chcąc wyjaśnić tajemnicę szczątków 10 września odwiedziłem przemyską siedzibę Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków. W rozmowie z inspektor ochrony zabytków Ewą Sosnowską, która zajmuje się sprawami archeologii, oraz starszym inspektorem ochrony zabytków Krzysztofem Szuwarowskim okazało się, że choć ustawa z 23 lipca 2003 roku O ochronie zabytków i opiece nad zabytkami (art. 32 ust.1) zobowiązuje każdego, kto wie o takim fakcie, do poinformowania urzędu, jeszcze nikt nie zawiadomił urzędu o znalezieniu ludzkich szczątków. Natomiast w prokuraturze usłyszałem, że 19 sierpnia w tej sprawie zostało wszczęte śledztwo, która ma wyjaśnić, czy ujawnione szczątki ludzkie są dowodem przestępstwa i ewentualnie, jakiego okresu to dotyczy. Kości zbada patomorfolog i dopiero wtedy coś będzie wiadomo. (Życie Podkarpackie)

Przemytnicy biją celników
• - Czujemy się coraz bardziej zagrożeni - mówią funkcjonariusze przemyskiej IC. Od prawie trzech tygodni w szpitalu leży celnik ciężko pobity na przemyskiej ulicy przez przemytników. Jego koledzy twierdzą, że to kolejny przypadek agresji wobec nich ze strony granicznych przestępców, którzy nie ograniczają się już tylko do słownych pogróżek, ale coraz częściej stosują fizyczną przemoc. Zastraszeni celnicy domagają się skutecznej ochrony. Celnik został zaatakowany poza pracą. Na ulicy rozpoznali go ludzie, którzy zaczęli robić mu wymówki za zbyt szczegółowe kontrole na granicy. Domagali się "ulgowego" traktowania. Od słów szybko przeszli do czynów. Funkcjonariusz został powalony na ziemię i skopany. Ze złamaną szczęką trafił do szpitala.
- To kolejny przypadek agresji wobec nas. Ja to już się boję chodzić po ulicach Przemyśla i co chwila trafiać na kogoś, kto mi grozi - mówi jeden z celników. Inni funkcjonariusze opowiadają, że ze słowną napaścią, często groźbami spalenia mieszkania czy samochodu spotykają się niemal bez przerwy. Postępowanie w sprawie pobicia celnika prowadzi przemyska policja.
- Z naszych informacji wynika, że celnik wciąż przebywa w jednym z rzeszowskich szpitali. Do tej pory informację o zdarzeniu otrzymaliśmy tylko od jego ojca. Czekamy na wyjście celnika ze szpitala. Dotychczas nie zatrzymaliśmy sprawców - mówi podinspektor Jan Faber, rzecznik prasowy przemyskiej policji. Według jego słów, posiadane informacje wyraźnie wskazują, że pobicie może mieć związek z pracą zawodową celnika, ale ponieważ stało się to poza służbą, raczej nie wchodzi tu w grę zastosowanie wobec sprawców paragrafu o napaści na funkcjonariusza państwowego (za co grozi do pięciu lat pozbawienia wolności). Rzeczniczka przemyskiej Izby Celnej Małgorzata Eisenberger mówi, że przypadki agresji wobec funkcjonariuszy to niemal codzienność.
- Spotykamy się z tym bez przerwy. Głośne były przypadki szturmu "mrówek" na granicę, demolowania granicznych budynków, polewania kwasem samochodów celników - mówi Małgorzata Eisenberger. Dodaje, że po ostatniej napaści na funkcjonariusza dyrektor Izby Celnej spotkał się z komendantem przemyskiej policji i uważnie śledzi przebieg postępowania. Rzeczniczka zapewnia również, że podjęte zostały działania wspólnie z Centralnym Biurem Śledczym i policją, by tego typu incydenty ukrócić.
- To są niewystarczające działania. Celnicy są zastraszani i często z obawy o swoje życie zmuszeni wręcz do odstępowania od czynności - mówi z kolei Sławomir Siwy, szef związku zawodowego Celnicy.pl. Jego zdaniem, nie wystarczą tuż już tylko działania dyrektorów poszczególnych izb, lecz zaostrzenie prawa.
- Zwłaszcza "mrówki" czują się bezkarne, bezkarne lżą, nawet biją funkcjonariuszy dodaje przewodniczący Siwy. (Super Nowości)

• Policja ujęła sprawców pobicia 35-letniej kobiety i jej znajomego. Do zdarzenia doszło w środę w Przemyślu. Z ustaleń prowadzących śledztwo wynika, że dwie 16-latki oraz ich koledzy w wieku 17 i 21 lat raczyli się alkoholem w jednym z barów przy ulicy Mickiewicza. Ponieważ zachowywali się głośno obsługa wyprosiła ich z lokalu. Na zewnątrz sprawcy zaczepili 35-letnią kobietę i jej 33-letniego znajomego. Zaatakowali przechodniów, bijąc i kopiąc. Ranną przemyślankę pogotowie ratunkowe zabrało do szpitala. Ma złamany nos.
Więcej podobnych artykułów w serwisie o Przemyślu portalu nowiny24.pl

• Mecze "o pietruszkę" ustawiali za "marchewkę". Grzegorz S. siedzi w areszcie, a Wojciech T. ma zakaz sędziowania. Taki jest początek afery korupcyjnej w piłce nożnej w jarosławskim Okręgowym Związku Piłki Nożnej. Na celowniku policji są kolejni sędziowie podejrzewani o ustawianie meczów w ligach okręgowych. Śledztwem będą też objęci piłkarscy działacze, którzy wręczali łapówki sędziom. Policjanci z Wydziału do Walki z Korupcją Wojewódzkiej Komendy Policji w Rzeszowie od 1,5 roku pracują nad oszustwami w ligowych rozgrywkach piłkarskich. Zebrane materiały operacyjne pozwoliły na wszczęcie prokuratorskiego śledztwa. W ubiegłym tygodniu we wtorek zatrzymano Grzegorza S. z Przemyśla.
- Postawiono mu zarzut przyjmowania korzyści majątkowych w zamian za nieuczciwe zachowanie podczas prowadzenia profesjonalnych zawodów sportowych - informuje Marta Pętkowska, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Przemyślu. - Ponieważ istniało niebezpieczeństwo, że podejrzany może utrudniać dalsze śledztwo poprzez nakłanianie innych osób do fałszywych zeznań lub wyjechać z kraju, wnieśliśmy do sądu o jego tymczasowe aresztowanie. Sąd Rejonowy w Przemyślu postanowił, że Grzegorz S. pozostanie w areszcie przez trzy miesiące. Po południu w środę, 10 bm., zatrzymano kolejnego sędziego. 34-letniego Wojciecha T. zabrano sprzed dębickiego stadionu bezpośrednio przed III-ligowym meczem, który miał prowadzić. Policjanci zebrali dowody na to, że ten podejrzany nieuczciwie sędziował w zamian za kiełbasę i wódkę.
- Sąd wydał mu nakaz powstrzymania się od prowadzenia spotkań piłkarskich - mówi Marta Pętkowska.
- Dodatkowo, w związku z podejrzeniem o przyjmowanie korzyści majątkowych w pracy zawodowej w służbie celnej, Wojciechowi T. wydano zakaz opuszczenia kraju, zastosowano dozór policyjny i zobowiązano go do wpłacenia zabezpieczenia majątkowego. Szefowie Podkarpackiego Związku Piłki Nożnej są zgodni w ocenie ujawnionej afery.
- To bardzo smutne, że na tym amatorskim, okręgowym poziomie rozgrywek mają miejsce takie przypadki - mówi Mieczysław Golba, podkarpacki poseł PiS, prezes OZPN w Jarosławiu. - Na tym szczeblu nie ma pieniędzy. Szukamy ich u sponsorów, by pokryć koszty wyjazdów na mecze, strojów itp. Chodzi o to, by ludzie kochający grę w piłkę mogli w nią grać, spędzać czas na treningach i meczach. Kto i po co to psuje, finansując jakieś bezsensowne łapówki?
- Bardzo dobrze się stało, że ujawniono nieuczciwych ludzi - dodaje Kazimierz Greń, szef Podkarpackiego ZPN. - Trzeba oczyścić piłkę nożną z czarnych owiec i przykładnie je ukarać. Dwóm "biernym" sędziom już postawiono zarzuty. Policja nie wyklucza kolejnych zatrzymań w najbliższym czasie. Zgodnie z polskim prawem takie samo przestępstwo popełnia biorący w łapę, jak i ten, który daje. Czy działacze i trenerzy, którzy kupowali mecze, też wkrótce zostaną doprowadzeni do prokuratury?
- Trwają czynności operacyjne i procesowe w tej sprawie - wyjaśnia nadkom. Mariusz Skiba, rzecznik prasowy podkarpackiej policji.
- Objęci są nimi zarówno biorący, jak i dający łapówki. Jednak osoby je wręczające mogą uniknąć kary. Warunkiem jest wcześniejsze zawiadomienie o przestępstwie organów ścigania i ujawnienie wszystkich okoliczności sprawy. Zanim nasi funkcjonariusze przyjdą po nieuczciwych piłkarskich działaczy. (Super Nowości)

Chciał przemycić marihuanę do więzienia
• Przemyscy policjanci zatrzymali 19-latka, poszukiwanego za pobicie kobiety i nie stawianie się na rozprawy sądowe. Podczas doprowadzania do Zakładu Karnego, policjanci znaleźli w jego ubraniu, skrzętnie ukrytą marihuanę. Pomysłowy młody człowiek, chciał ją przemycić do więzienia. Policjanci Sekcji Kryminalnej komendy miejskiej w Przemyślu zatrzymali poszukiwanego listem gończym, 19-letniego mieszkańca tego miasta. Jak informuje KWP - Mężczyzna był poszukiwany przez Sąd Rejonowy w Przemyślu, celem zatrzymania i doprowadzenia do Zakładu Karnego. W związku z nie zgłaszaniem się zatrzymanego na rozprawy, sąd wydał postanowienie o tymczasowym jego aresztowaniu. 19-latek oskarżony jest o pobicie kobiety. Poszukiwany jest dobrze znany przemyskim policjantom. Dzięki temu funkcjonariusze wiedzieli, że młody człowiek może coś kombinować. To przeczucie pozwoliło na odnalezienie sprytnie ukrytych w odzieży 19-latka narkotyków. Mężczyzna chciał przemycić do więzienia marihuanę. Teraz grozi mu jeszcze kara pozbawienia wolności do 3 lat za nielegalne posiadanie narkotyków.
Więcej podobnych artykułów w serwisie o Przemyślu portalu nowiny24.pl

• W ubiegły piątek (12.09. br.) doszło do zderzenia trzech samochodów osobowych. Oprócz samochodów, na szczęście, nikt poważnie nie ucierpiał. 43-letni letni kierowca audi wracał po całym dniu pracy do domu. Jechał z Przemyśla w kierunku Dynowa. Na ulicy Węgierskiej zaczął skręcać w lewo. Twierdzi, że nie widział nadjeżdżającego z naprzeciwka peugeota. Z kolei kierowca peugeota myślał, że kierowca audi poczeka, dlatego się nie zatrzymywał. - W wyniku zderzenia audi zostało tak przesunięte, że uderzyło jeszcze w wyjeżdżającego z uliczki opla astrę - informuje podinsp. Jan Faber z Komendy Miejskiej Policji w Przemyślu. Zderzenie było ewidentną winą kierowcy audi. Przyznał się on do winy i otrzymał 500 złotych mandatu oraz 6 punktów karnych. Kierowcom opla, audi i peugeota nic się nie stało. Lekkich obrażeń klatki piersiowej doznała jedynie pasażerka peugeota. Została odwieziona do szpitala, a po badaniach zwolniono ją do domu. W tym samym dniu, godzinę wcześniej, doszło do podobnego zderzenia dwóch aut, na skrzyżowaniu ulic św. Jana i Salezjańskiej. Jedną różnicą było to, że pierwszeństwo wymusiła kobieta. (Życie Podkarpackie)

• Wyeksploatowany sprzęt AGD, a także telewizory, leki i baterie trafiają do "Gratowozu", który już drugi tydzień z rzędu odwiedza przemyskie osiedla. Akcję polegającą na bezpłatnym odbiorze odpadów od mieszkańców zorganizował Zakład Usług Komunalnych w Przemyślu.
- Niektóre z przekazanych nam przedmiotów trafią do utylizacji, inne do recyklingu - mówi Zdzisław Marek, kierownik ZUK.
Więcej podobnych artykułów w serwisie o Przemyślu portalu nowiny24.pl

Ubodzy muszą kupować drożej!
• - W tym sklepie wszystko jest droższe niż w innych w mieście - mówią osoby korzystające z bezgotówkowego sklepu prowadzonego przez PKPS.
 - To jakiś absurd jest, żeby w sklepie, z którego korzystają osoby w trudnej sytuacji materialnej, wspomagane przez ośrodki pomocy społecznej, towar był droższy niż w innych sklepach - irytują się korzystający z bezgotówkowych zakupów w sklepie prowadzonym przez Polski Komitet Pomocy Społecznej przy ulicy Zawiszy w Przemyślu. - Nie wierzycie? Sami sprawdźcie! Zarząd Rejonowy PKPS w Przemyślu realizuje w mieście i okolicy dwa programy rządowe. W ramach jednego osobom wyznaczonym przez ośrodki pomocy społecznej wydawana jest bezpłatnie żywność, w ramach drugiego ośrodki te przyznają swoim podopiecznym kwoty na dofinansowanie posiłków. Nie otrzymują oni jednak pieniędzy do ręki, lecz mogą robić za nie zakupy w bezgotówkowym sklepie prowadzonym przez PKPS w Przemyślu. - To duża pomoc - mówią korzystający z tej formy wsparcia ludzie. - Cieszymy się, że ją otrzymujemy, ale dlaczego w jedynym sklepie, w którym możemy robić zakupy za te pieniądze, jest najdrożej w mieście? - pytają. Porównaliśmy ceny w sklepie przy Zawiszy z cenami w innych sklepach, w tym firmowym sklepie hurtowni "Piotruś Pan", która zaopatruje PKPS-owski sklep w Przemyślu. Okazuje się, że korzystający z tego ostatniego nie przesadzają: polędwica sopocka jest w "firmówce" tańsza o 5 złotych za kilogram niż w "bezgotówkowcu", olej "Kujawski" o ponad złotówkę, herbata "Lipton" także. Oczywiście w porównaniu z cenami w supermarketach, "bezgotówkowiec" wypada jeszcze gorzej. - Hurtownia "Piotruś Pan" użycza nam swoich pomieszczeń magazynowych do składowania żywności przeznaczonej na program bezpłatnego dożywiania - wyjaśnia Krystyna Makar, kierowniczka z Zarządu Rejonowego PKPS w Przemyślu. - Towary z tej hurtowni są wysokiej jakości, a nasi klienci często chcą towarów z wyższej półki, nie najtańszych - przekonuje. - Mają zresztą prawo do zakupu droższej i bardziej wartościowej żywności - podkreśla kierowniczka. Zdaniem K. Makar, duża różnica w cenach poszczególnych towarów w "firmówkach" hurtowni i PKPS-owskim sklepie może wynikać z tego, że towar o tej samej nazwie często pochodzi od różnych dostawców i jest w hurcie w różnych cenach, ale sprawę obiecuje wyjaśnić. Kierowniczka nie zgadza się jednak z tym, co także zarzucają bezgotówkowemu sklepowi jego klienci, mianowicie, że nie ma wyboru w towarze, a dostawy są zbyt rzadko.
- Proszę popatrzeć, mamy naprawdę sporo towaru - oprowadza po sklepie.
- Serki, budynie, soki, ryby, makarony - wylicza. - Dostawy są na tyle często, na ile możemy je zapewnić - podkreśla K. Makar. - Nie ma wyboru - upierają się klienci sklepu. - Co mi z tego, że jest kilka rodzajów serka Almette i soki Tymbark po 7,40 złotego za dwa litry, skoro nie ma kurczaków - mówi młoda kobieta.
- Naprawdę jesteśmy wdzięczni za tę pomoc, ale chcielibyśmy mieć możliwość kupowania towarów z różnej półki cenowej, a nie tylko tych najdroższych i po wygórowanej cenie. (Super Nowości)

Europoseł broni Klubu Garnizonowego
• Europoseł Andrzej Zapałowski apeluje do Bogdana Klicha, ministra obrony narodowej, o zachowanie w Przemyślu Klubu Garnizonowego. MON chce miastu przekazać budynek Klubu, który znajduje się przy ul. Grodzkiej. W zamian miasto ma oddać społeczności ukraińskiej siedzibę Domu Narodowego. Według Zapałowskiego, MON zamiast Klubu Garnizonowego, powinien dać miastu inna nieruchomość.
- W klubie działa kino "Kosmos", Dyskusyjny Klub Filmowy, 15 amatorskich zespołów artystycznych skupiających ponad 170 osób, sześć kół zainteresowań, biblioteka, wojskowy oddział PTTK. Działają tutaj również koła Związku Represjonowanych Politycznie Żołnierzy Górników oraz Światowego Związku Żołnierzy AK - mówi Zapałowski. Miasto chce w tym budynku umieścić miejską bibliotekę. Według parlamentarzysty są to błędne zamierzenia. Przede wszystkim wymagałyby kosztownej przebudowy obiektu.
- Mam nadzieję, że szef MON zatrzyma w swoim resorcie ten budynek - twierdzi europoseł.
Więcej podobnych artykułów w serwisie o Przemyślu portalu nowiny24.pl

• W poniedziałek, 15 września, radni powiatu przemyskiego debatowali nad zaciągnięciem kredytu. Kwota pożyczki to 3,8 mln zł, przeznaczenie - na pokrycie deficytu i spłatę wcześniej zaciągniętych kredytów. Wątpliwości co do konieczności zadłużania powiatu miał jedynie radny Jan Raba, jednak po krótkiej wymianie zdań i on zagłosował "za". Wcześniej przewodniczący Antoni Blecharczyk zaapelował do radnych, by raczyli widzieć nie tylko minusy (tj. długi), ale i plusy działania powiatowego samorządu. Poparł go gość rady - poseł Piotr Tomański (PO), który zwrócił uwagę na wyraźnie lepszy stan powiatowych dróg, co - wg posła - jest dowodem, że włodarze gminy gospodarzą prawidłowo. (Życie Podkarpackie)

Prezydent przeciw powiększeniu...
• Prezydent najpierw wnioskował o powiększenie miasta, a potem podpisał dokument niweczący cały plan. Prezydent Przemyśla Robert Choma wielokrotnie powtarzał, że jest za powiększeniem Przemyśla. Tymczasem radni opozycji dotarli do dokumentu, w którym wyrażony jest wyraźny sprzeciw wobec powiększania granic miast i gmin. Podpisał go... Choma. Przemyśl chciał się powiększyć o 11 sołectw z 4 sąsiednich gmin. Wniosek został złożony w marcu br. Jednak w lipcu MSWiA postanowiło w całości odrzucić przemyską propozycję. Na sesji Rady Miasta w ub. czwartek radni zastanawiali się, czy prezydent i podlegli mu urzędnicy zrobili wszystko, aby MSWiA zaakceptowało choć w części plany powiększenia miasta. Inicjatorem planów powiększenia był prezydent Choma. Cały czas obstawał przy swoim pomyśle. Jednak radni opozycji znaleźli dokumenty, z których wynika, że postawa prezydenta nie jest do końca jednoznaczna. "Zgromadzeni (...) zwracają się do Rady Ministrów o wstrzymanie podejmowania decyzji w sprawie zmian granic gmin i powiatów do czasu rozstrzygnięcia przez Trybunał Konstytucyjny szeregu skarg samorządów. (...) Nowe inicjatywy, mające na celu zmianę granic jednostek samorządu terytorialnego, osłabiają zdolność tych samorządów do normalnego funkcjonowania, m.in. poprzez utratę znacznej części najbardziej atrakcyjnych majątkowo i najlepiej zainwestowanych terenów" - takie stanowisko zajęło w czerwcu br. Podkarpackie Stowarzyszenie Samorządów Terytorialnych. Pod dokumentem podpisany jest Robert Choma.
- Prezydent mówi, że zrobił wszystko, aby powiększyć miasto. Tymczasem zrobił wiele, aby tego miasta nie powiększać. Należy zadać pytanie, kto torpedował powiększenie miasta - twierdzi Rafał Oleszek, radny opozycyjnej Prawicy Rzeczypospolitej, który na sesji Rady Miasta przeczytał fragmenty dokumentów.
- Pan Oleszek, mieniąc się prawnikiem, nie rozumie systemu państwa prawa. Byłem przewodniczącym tego zebrania. Musiałem się więc podpisać pod stanowiskiem, które zostało podjęte przez zebranych - odpiera atak Choma. Twierdzi, że na zebraniu głosował przeciw temu stanowisku. Prezydenta bronili radni rządzącego PiS. Twierdzili, że jako przewodniczący zebrania nie miał możliwości niepodpisania tego dokumentu. Radnych to nie przekonało. Prawica Rzeczypospolitej sugerowała, że najlepszym rozwiązaniem była rezygnacja z przewodniczenia obradom, na których była omawiana sprawa powiększania miast.
- To była niezręczność. Minister dostał podpisany przez prezydenta Przemyśla wniosek o powiększenie Przemyśla. A potem otrzymał stanowisko o wstrzymanie wszelkich decyzji o zmianach terytorialnych, które jest podpisane przez tą samą osobę - mówi Marek Rząsa z PO. Radni zdecydowali, że od razu należy rozpocząć nowe starania o powiększenie granic Przemyśla.
Więcej podobnych artykułów w serwisie o Przemyślu portalu nowiny24.pl

• Przemyska przygoda Dobrego Wojaka Szwejka w komiksowej wersji. To drugi etap ogólnopolskiej kampanii "Miasto turystyczne - Twierdza Przemyśl", która ma się przyczynić do promocji miasta w kraju. Pierwszy etap kampanii był w czerwcu. Teraz, zgodnie z zapowiedzią, rozpoczął się etap drugi, czyli promocja komiksu Zupełnie nieznana przygoda dobrego wojaka Szwejka w mieście Przemyślu. Autorami publikacji są Karol Konwerski (scenariusz) i Daniel de Latour (rysunki). Na kartach komiksu opowiedziana jest przygoda Szwejka, który w Przemyślu zostaje uznany za dezertera, schwytany i skazany na rozstrzelanie. Po kilku perypetiach Szwejk zostaje jednak odesłany na front. A cała ta historia dzieje się w autentycznej przemyskiej scenerii. Pojawia się więc w komiksie dworzec kolejowy, który przypomina bohaterowi powieści Haška dworzec wiedeński, jest kościół Reformatów, rynek, katedra (z zegarem słonecznym) i Zamek Kazimierzowski. W komiksie mającym mieć walory promocyjne, nie mogło oczywiście zabraknąć fajek i dzwonów, które pojawiają się tu i ówdzie. Komiks Zupełnie nieznana przygoda dobrego wojaka Szwejka w mieście Przemyślu trafił na razie do dziennikarzy. Potem ma być dostępny w księgarniach i sklepach na terenie całej Polski.

Kim są autorzy komiksu?
Daniel de Latour - rysownik, pracował m.in. dla takich czasopism i gazet jak: Świerszczyk, Miś, Gazeta Wyborcza, Naucz Mnie Mamo, DD Reporter, Zone Fox Kid, Świat Przygód z Hugo, Baw się i Koloruj z Hugo. Współpracował ponadto m.in. z Sony Music Polska, Uniwversal Music, wydawnictwami Juka i Stentor.

Karol Konwerski - scenarzysta i publicysta komiksowy, współpracownik magazynów KZ, Nowa Fantastyka, Esensja. Redaktor działu publicystyki magazynu KKK. Z wykształcenia prawnik, mieszka i pracuje w Krakowie. (Życie Podkarpackie)

• Właściciele ośmiu aptek podpisali z prezydentem Przemyśla porozumienie o odbiorze przeterminowanych lekarstw. Dzięki temu mieszkańcy będą mogli za darmo wyrzucić leki, które straciły ważność. Zostaną one zniszczone w profesjonalny sposób. Konfiskatory, czyli pojemniki na przeterminowane lekarstwa, zostały ustawione w dwóch aptekach. Przy ul. Mickiewicza i przy ul. Borelowskiego. Wkrótce pojawią się w pozostałych, które podpisały porozumienie.
Więcej podobnych artykułów w serwisie o Przemyślu portalu nowiny24.pl

J A R O S Ł A W

Lekarz wystawiał "lewe" recepty
• Poświadczanie nieprawdy i nielegalne wystawienie kilkuset recept na leki refundowane. Takie zarzuty postawiła jarosławska prokuratura lekarzowi Pawłowi W. Sprawa wyszła na jaw podczas kontroli recept i dokumentów, którą prowadzili pracownicy Podkarpackiego Oddziału NFZ w Rzeszowie. Kilkaset recept, wystawionych przez jarosławskiego lekarza Pawła W., wzbudziło ich wątpliwości. Okazało się, że ponad 500 wystawiono na fikcyjne nazwiska. Dla przykładu, kobietom w podeszłym wieku Paweł W. przepisywał tabletki antykoncepcyjne i leki hormonalne. Śledztwo trwało kilka miesięcy, przesłuchano kilkaset byłych pacjentów Pawła W. Wkrótce sprawa trafi do sądu. - Lekarzowi grozi kara od pół roku do 8 lat pozbawienia wolności - mówi prokurator Bożena Harasz-Wołoszyn z Prokuratury Rejonowej w Jarosławiu.
Więcej podobnych artykułów w serwisie o Przemyślu portalu nowiny24.pl

Garaże stoją na "niepewnym gruncie"?
• Atmosfera wokół garaży przy ul. Pogodnej pogodna wcale nie jest. Inspektor ze Starostwa Powiatowego w Jarosławiu, Grażyna Stopa uważa, że jest szykanowana przez szefa, który wie, że jako przedsiębiorca nie dopełniał obowiązku uiszczania opłat za wyłączenie gruntu z produkcji rolnej. Starosta jarosławski, Tadeusz Chrzan, uważa, że jest ofiarą ataku, a wszelkich obowiązków dopełnił. Inspektor, która sprawami wyłączenia gruntów zajmowała się w starostwie od 1996 roku, pamięta wyłączenie działki, którą pod budowę garaży "odrolniła" firma współkierowana wówczas przez Tadeusza Chrzana.
- Pan Chrzan nigdy nie zrezygnował z uzyskanego wyłączenia - mówi Grażyna Stopa. Starosta Chrzan twierdzi, że o sprawie zapomniał, kiedy 3 lata temu Samorządowe Kolegium Odwoławcze w Przemyślu stwierdziło, że obowiązek płacenia za "odrolnienie" nie powstaje w momencie wydania zgody na nie, tylko od chwili rozpoczęcia inwestycji na gruncie. - Taka interpretacja przepisów jest obecnie stosowana wszędzie i wobec wszystkich. To chyba pokazuje, że jest słuszna - zapewnia starosta. Część działki przy garażach na ul. Pogodnej od firmy, której współwłaścicielem był Tadeusz Chrzan, przejęło miasto.- Część działki pod drogę dojazdową musieliśmy oddać miastu po cenie ponad dwukrotnie niższej niż wartość - podkreśla starosta dodając, że oddać musiał, bo zgodnie z prawem, gmina musi być właścicielem drogi dojazdowej. Inspektor Grażyna Stopa widzi to inaczej. - Zanim przekazał miastu, winien był ponieść choćby jedną opłatę roczną, ale wolał sprezentować ją miastu - oznajmia. - A w ogóle... czy pan Chrzan jest lepszy w interpretacji prawa niż sędziowie Naczelnego Sądu Administracyjnego?- pyta Stopa. - Nie mam pojęcia, czy miasto płaci - przyznaje Chrzan. - Droga tam nie jest przygotowana, ale ludzie nią jeżdżą - dodaje. Tak, czy inaczej inspektor uważa, że starosta "obszedł" prawo. Nie kryje, że zmiana miejsca pracy, szykany (m.in. nagana) są związane z tą sprawą. - Mam pecha, jestem ostatnią osobą w starostwie, która dokładnie zna sprawę. "Zamykając mi buzię" przedstawia się mnie jako osobę konfliktową. Tymczasem ci sami ludzie (poza panem Chrzanem) przez lata pracowali ze mną i nie mieli uwag - uważa G. Stopa.
- Nikogo nie szykanuję - zapewnia starosta Chrzan. Sprawa, z pozwu Grażyny Stopy, jest w sądzie pracy. (Super Nowości)

Ciepły kąt dla potrzebujących
• Zbliża się zima - najtrudniejszy czas dla ludzi, którzy z różnych przyczyn nie mają swojego dachu nad głową. Są ośrodki oferujące schronienie i ciepłe jedzenie. Dwa z nich odwiedziliśmy. Najważniejszy i nieodwołalny warunek, żadnego alkoholu. Taką zasadą kieruje się jarosławskie schronisko dla bezdomnych mężczyzn, prowadzone przez Fundację Wzrastanie. - Nie jest tak, że jak ktoś będący pod wpływem alkoholu zwróci się do nas o pomoc, to mu odmówimy. Damy mu schronienie, ale jak nie będzie się chciał dostosować do naszych reguł, szukamy mu innego lokum. Na początku zawsze jest rozmowa, ostrzeżenie. Usunięcie jest ostatecznością - mówi kierownik schroniska Janusz Gołas. Schronisko Wzrastanie udziela pomocy głównie bezdomnym z Jarosławia i okolic. Jednak jak zapewnia kierownictwo ośrodka, jeśli ktoś z zewnątrz poprosi o pomoc, to ta na pewno zostanie mu udzielona. Schronisko oferuje czterdzieści miejsc noclegowych, łącznie z całodziennym wyżywieniem. - Czasem bywa tak, że brakuje miejsca w salach. Dostawiamy wtedy łóżka na korytarzach, żeby zmieścić wszystkich potrzebujących - dodaje J. Gołas. Schronisko prowadzi także jadłodajnię. Potrzebujący często przychodzą tylko po to, aby coś zjeść, potem odchodzą. Działalność ośrodka jest czysto charytatywna. Schronisko pozyskuje fundusze od miasta, z datków, od sponsorów. Duże wsparcie daje także pomoc Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Jarosławiu. - Niestety środki, jakimi dysponujemy są często niewystarczające. W ostatnim czasie zauważyliśmy, że bezdomnych i potrzebujących przybywa w Jarosławiu, a koszty ciągle rosną. Wystarcza nam tylko na bieżące wydatki - informuje Janusz Gołas. W schronisku prowadzona jest książka ewidencyjna, jest również ciągły kontakt z policją w celu zapewnienia jak największego bezpieczeństwa. Raz w miesiącu lokatorzy są badani przez pielęgniarkę. Na podobnych zasadach działa schronisko dla bezdomnych kobiet im. św. Brata Alberta w Jarosławiu. Tu także obowiązuje całkowity zakaz spożywania alkoholu. Docelowo jest miejsce dla czterdziestu kobiet. - Nie odmawiamy żadnej kobiecie, która się zwróci do nas o pomoc. Są to osoby bezdomne, samotne, również kobiety, których trudna sytuacja życiowa wynikła z przemocy w rodzinie. Chcemy stworzyć swoistą wspólnotę tak, aby przebywające tu panie czuły się jak najlepiej - podkreśla kierownik ośrodka Zofia Zagórska. Niestety, podobnie jak w poprzednim przypadku, schronisko często boryka się z problemami finansowymi. Niektóre osoby przebywają w tych schroniskach już od kilka lat. Przedstawiciele obu ośrodków podkreślają, że mieszkańcy ośrodków bardzo chętnie biorą udział w różnych pracach. - Wśród tych ludzi naprawdę jest bardzo wielu fachowców. To oni sami dbają o swoje lokum. Malują, sprzątają, mają świadomość, że robią to dla siebie. Czują się tu jak w domu - dodaje kierownik Janusz Gołas. Schronisko planuje w najbliższym czasie otworzyć lecznicę, która w dużej mierze została wykończona rękami ludzi, którzy znaleźli tu swój kąt. U św. Brata Alberta kobiety, oprócz drobnych prac i zajęć na terenie schroniska, uczestniczą także we wspólnych modlitwach i zajęciach formacyjnych. - Jedno jest pewne, nikogo od nas nie wypuścimy, jeśli nie będziemy mieli pewności, że sobie sama poradzi - podsumowuje Zofia Zagórska. (Życie Podkarpackie)

R E G I O N

• Coraz więcej wskazuje na to, że do 2012 roku A4 dotrze co najwyżej do Rzeszowia. Budowa autostrady z Rzeszowa do Korczowej jest zagrożona. Według Gazety Prawnej, już wkrótce Ministerstwo Infrastruktury ogłosi, że przed Euro 2012 nie zdążymy zbudować kilku odcinków autostrady, w tym biegnącej przez Podkarpackie wschodniej części A4.
- To byłby skandal i kompromitacja rządzących. Żeby tylko nie skutkowało to tym, że żółta kartka UEFA w sprawie organizacji Euro 2012, zamieni się w czerwoną - przestrzega europoseł Andrzej Zapałowski. Gazeta Prawna twierdzi, że rząd pracuje nad nowym planem budowy autostrad i dróg ekspresowych. Według dziennikarzy GP, już wkrótce minister infrastruktury ogłosi, że niektórych odcinków autostrad nie uda się zbudować przed Euro 2012. Wśród nich trasy z Rzeszowa do Korczowej. Drogowcy nie wykupili jeszcze ani jednej działki, a dla dwóch odcinków nie ma nawet decyzji środowiskowych.
- Zawsze byłem pesymistą, jeżeli chodziło o termin budowy u nas autostrady. Zamiast już budować, to my się nadal zastanawiamy, choćby nad tym, czy pod Jarosławiem będzie to wariant północny czy południowy - mówi Mieczysław Kasprzak (PSL), poseł z Jarosławia.
- Nie można dopuścić, aby zaniechano tej inwestycji. Wspólnie z posłem Mieczysławem Janowskim, będziemy interweniować w tej sprawie - twierdzi Zapałowski. Piotr Tomański, przemyski poseł PO liczy na specustawę drogową, która kilka dni temu weszła w życie.
- Dzięki niej przygotowanie inwestycji drogowych będzie iść sprawniej - mówi, ale zarazem dodaje: - Jeżeli z wybudowaniem autostrady nie zdążymy do 2012 r., to z powstanie ona najszybciej, jak się tylko da. Dla Przemyśla autostrada to jedyna szansa na rozwój. Na poniedziałek zaplanowana jest wspólna sesja rad miejskiej i powiatowej. Radni chcą wystąpić ze stanowiskiem, aby końcowy odcinek A4 przebiegał na południe od Jarosławia. Wówczas z Przemyśla będzie do niej zaledwie kilkanaście km.
- Na razie nie dotarły do nas oficjalne informacje o zaniechaniu budowy autostrady. Jeżeli dotrą, będziemy interweniować - zapowiada Witold Wołczyk z Kancelarii Prezydenta Przemyśla. Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad zapewniała nas wczoraj, że zdąży z budową wszystkich autostrad. Na planowanym odcinku Rzeszów - Przeworsk już kupiła 120 działek za 8 mln złotych. Do końca roku chce wydać na grunty w tym rejonie następne 39 mln, a zakup gruntów do Przeworska skończyć w czerwcu 2009 r. GDDKiA twierdzi też, że znajdzie 121 mld złotych, potrzebne do budowy zaplanowanych autostrad i dróg ekspresowych do 2012 r. Tego gdzie je znajdzie już nie zdradza.
Więcej podobnych artykułów w serwisie o Przemyślu portalu nowiny24.pl

K R O N I K A   P O L I C Y J N A

• 20-latka okazała się sprawczynią kradzieży pieniędzy z konta należącego do jej 70-letniej babci. Starsza przemyślanka odwiedziła bank chcąc pobrać 3700 złotych. To kredyt wzięty z myślą o kupnie węgla. Ku swojemu przerażeniu stwierdziła, że na koncie ma jedynie 120 złotych. O fakcie kradzieży pieniędzy powiadomiła policję. Jako podejrzaną 70-latka wskazała swoją 20-letnią wnuczkę, która - jak ustalili funkcjonariusze - skradła babci kartę do bankomatu wraz kodem PIN. Później regularnie przez kilka kolejnych dni "opróżniała" konto.
Więcej podobnych artykułów w serwisie o Przemyślu portalu nowiny24.pl

• 15 września ujawniono, że nieznani sprawcy włamali się do garażu na terenie Pełki i z zaparkowanego tam samochodu chłodni skradli lody i mrożone ryby o wartości 2 tysięcy złotych.

• W nocy z 13 na 14 września w Tuczępach nieznany jeszcze wandal porysował karoserię skody favorit zaparkowanej na terenie prywatnej posesji.

• Policjanci z sekcji kryminalnej KPP w Przeworsku ustalili sprawców włamania do kiosku przy ul. Konopnickiej, do którego doszło 29 lipca. Okazało się, że włamywaczami byli trzej 13-letni chłopcy - Bartek, Mateusz i Tomek.

• W ubiegłym tygodniu przeworscy policjanci ujawnili zakazany susz konopi indyjskich u 2-letniego Przemysława S. i 19-letniego Jakuba H. a także kilka krzaków tej rośliny w ogródku Ireny C.

(Źródło: Życie Podkarpackie)

Reklama