Archiwum aktualności

Archiwalne wydanie tygodniowe: 04.08-10.08.2008 r.

P R Z E M Y Ś L

Z 8,5 tys. brutto do ponad 10 tys. brutto
• Rzadko kiedy radni powiatu przemyskiego debatują tak gorąco, jak w czasie ostatniej sesji, kiedy pojawił się projekt podwyżki dla starosty. Wniosek o podwyżkę zgłosił przewodniczący rady powiatu Antoni Blecharczyk, a szerzej - rządzący w radzie klub Przymierze na rzecz Powiatu (zrzeszający różne ugrupowania, raczej o PSL-owskiej i lewicowej proweniencji). - W urzędzie odbyły się ostatnio regulacje płac pracowników. Są też nowe ustawowe widełki, na podstawie których ustala się wynagrodzenia pracowników samorządowych. Stąd zmiana uposażenia pana starosty. De facto nie jest to podwyżka, bo procentowo nic się nie zmieni: do tej pory starosta otrzymywał 93 procent dopuszczalnej kwoty i dalej będzie otrzymywał 93 procent dopuszczalnej kwoty - wyjaśniał Antoni Blecharczyk, przewodniczący rady. - Nowe przepisy podwyższyły górną granicę pensji zasadniczej z ok. 5 tys. do 6 tys. zł. Jako pierwszy i najostrzej zaprotestował były wicestarosta, a teraz radny Jan Raba. - Zasada solidaryzmu społecznego nie pozwala mi milczeć! Przecież pan starosta zarabia i tak bardzo dużo, nawet bez podwyżki! To jest 93 procent maksymalnej, dopuszczanej prawem kwoty! A powiat jest biedny, zadłużamy się, zwiększamy deficyt! Poprzedni starosta, który w odróżnieniu od aktualnego podwyżki nie miał żadnej, prowadził przynajmniej jakieś inwestycje? A my co? - grzmiał Raba. - Czy nie należałoby dać tych pieniędzy najbiedniejszym? Tym, którzy nie mają za co wykarmić dzieci?... Zdziwienie i zaniepokojenie wyraził też radny Krzysztof Majcher (obóz opozycji), zarzucając rządzącym, że pomysł podwyżki nie do końca był uzgodniony z całą radą. Obrony starosty i podwyżki podjęli się wespół w zespół przewodniczący rady Antoni Blecharczyk i radny Ryszard Adamski, obaj z obozu rządzącego. - Po pierwsze, poprzedni starosta podwyżkę miał, bo dostał dodatek specjalny. Po drugie - to zwykła regulacja! Wszędzie się takie odbywają, w wielu urzędach i na wielu szczeblach! - tłumaczyli. Radny Adamski podał też liczby: pensja starosty łącznie z dodatkami wzrosnąć miałaby z 8.600 zł brutto do 10.152 zł brutto. W opinii wnioskodawców różnica w wysokości ok. 1500 zł to nie jest żaden skok na kasę i powód do rozdzierania szat. Kiedy dyskusja zaczęła wymykać się spod kontroli, padły wnioski o zamknięcie debaty i przystąpienie do głosowania. "Za" było 10 radnych, głównie z rządzącego klubu Przymierze na rzecz Powiatu, "przeciw" 8 radnych, głównie z PiS i podobnych ugrupowań. Starosta Jan Pączek, choć był obecny na sali, nie brał udziału w głosowaniu. (Życie Podkarpackie)

• Szczecińscy policjanci zaopiekowali się oszukanym i zagubionym Czechem. Nie mogli jednak zdobyć pieniędzy na powrót mężczyzny do kraju. Z kłopotu wybawili ich pracownicy przemyskiej kancelarii Piotra Nowaka. 50-letni obywatel Czech Bertich F. przyjechał do Polski, jako pracownik wesołego miasteczka. Lunapark był rozstawiany w miejscowościach Zachodniopomorskiego. Właściciel prawdopodobnie źle traktował pracowników a pewnego dnia zabrał im dokumenty. Bertich F. nie wytrzymał. Uciekł w nocy z miejsca pracy. Bez dokumentów i pieniędzy dotarł do Szczecina. Na dworcu kolejowym zgłosił się do policjanta i opowiedział swoją historię. Funkcjonariusze postanowili pomóc Czechowi. Nakarmili go, zadzwonili do ambasady tego państwa w Warszawie. Ale niestety nic nie wskórali. Nie mogli przenocować mężczyznę na komisariacie, dlatego znaleźli mu tymczasowe miejsce w kościelnej noclegowni. Obywatel Czech chciał wrócić do domu, ale nie miał pieniędzy na podróż do swojego kraju. Policjanci zaczęli szukać kogoś, kto opłaciłby wyjazd. Zainteresowali sprawą media.
- W radio RMF usłyszałem informację historie tego człowieka i policjantów, którzy próbowali mu pomóc. Oburzyłem się, bo kosztu wyjazdu do Czech nie są duże - wspomina Piotr Nowak, szef kancelarii Międzynarodowi Eksperci Finansowo - Prawni w Przemyślu. Szczęśliwie się złożyło, że znał dziennikarza RMF, który relacjonował sprawę. W przeszłości Piotr Nowak był policjantem, znał też szczecińskich kolegów po fachu i bez problemu się z nimi dogadał.
- Wszyscy pracownicy kancelarii złożyli się na opłacenie obywatelowi Czech wyjazdu do domu. Wysłałem mu przelew na 200 złotych - wspomina Piotr Nowak. Bertih F. wrócił pociągiem do kraju. Sprawę szefa lunaparku bada zachodniopomorska policja.
Więcej podobnych artykułów w serwisie o Przemyślu portalu nowiny24.pl

Za darmo oddasz zużyty sprzęt elektroniczny
• Jeszcze w sierpniu w Przemyślu zorganizowane zostaną dwa stałe punkty przyjęć zużytego sprzętu elektrycznego i elektronicznego. Ponadto na osiedlach zorganizowane będą punkty czasowe. Na uruchomienie stałych punktów miasto podpisało umowę z firmą Elektro - Eko. Będą się one mieścić przy ul. Słowackiego 104 i przy ul. Herbutów. Mają być czynne od poniedziałku do soboty, w godz. 7 do 15. Zużyty sprzęt będzie można w tych punktach oddać za darmo.
- Jest opracowywany harmonogram funkcjonowania czasowych punktów zbierania takich odpadów. Będą one działały np. na osiedlach - wyjaśnia Rafał Porada z Kancelarii Prezydenta Przemyśla.
Więcej podobnych artykułów w serwisie o Przemyślu portalu nowiny24.pl

Wit - wyszukiwacz
• Dziś to firma warta 40 mln dolarów. Z jej wyszukiwarki korzysta miesięcznie 3,5 mln osób. Niemała w tym zasługa chłopaka z podprzemyskiej Dybawki, Wita Więcha. Wit Więch studiował informatykę. Po sześciu latach w Irlandii, gdzie pracował w korporacji Microsoft, postanowił wrócić do Przemyśla. Dlaczego? - Zrobiliśmy z żoną listę miejsc w Europie, gdzie moglibyśmy żyć. Przy każdym - zalety i wady. Wygrał Przemyśl. Z wielu powodów. Z tęsknoty za miejscem, gdzie można się czuć u siebie. Dlatego, że nie wszędzie są takie widoki za oknem jak tutaj. No i dlatego, że praca przy komputerze możliwa jest wszędzie - tłumaczy. Po powrocie Wit rozpoczął współpracę z witryną internetową Skyscanner.net. To brytyjska wyszukiwarka połączeń lotniczych, którą założyli Gareth Williams, Barry Smith i Bonamy Grimes. Jej pomysłodawcą jest Gareth - zapalony narciarz, który miał problem z wyszukiwaniem tanich lotów do zimowych kurortów, jako informatyk stworzył sobie program do wyszukiwania. - Ja też, pracując za granicą, szukałem dogodnych połączeń lotniczych. Zacząłem sobie pisać specjalny program, a potem skontaktowałem się z nimi. Tak zaczęła się nasza współpraca. Dziś mogę powiedzieć, że jestem współtwórcą firmy: z wersji angielskiej zrobiliśmy wersję na 20 języków. W Europie jesteśmy najwięksi. Miesięcznie korzysta z naszej witryny 3,5 miliona osób. Scyscanner zdobywa nagrody, ma pozytywne opinie branży, a Gareth Williams, jeden z trzech założycieli, otrzymał nominację do nagrody szkockiego przedsiębiorcy 2008 roku. Słowem - firma na medal. Co ciekawe w Przemyślu pracuje dla niej aż 9 osób, a w całej Polsce - 12. Na 40-osobową międzynarodową załogę to wcale niemało. - Na początku bałem się, że nie znajdę tu pracowników z odpowiednimi kwalifikacjami, to jest znajomością komputera i języków. Okazało się to może niełatwe, ale możliwe! - mówi Wit. Po kilku latach pracy za granicą, chłopak przekonał się, że jako pracownicy i fachowcy Polacy nie powinni mieć kompleksów: - Mamy naprawdę świetnie wykształconą młodzież! Nawet jeśli wyjeżdżają, to prędzej czy później wracają. Przywożą nowe umiejętności i doświadczenia, ale też zaczynają dostrzegać zalety i atuty miejsca, z którego wyjechali: tradycję, lokalną specyfikę, przyrodę... Dla Irlandczyka widok furmanki jest tak samo egzotyczny, jak dla nas widok rikszy w Indiach! Wit nie żałuje powrotu do rodzinnego miasta. Firma się rozwija, wciąż zatrudnia nowych ludzi. Dobrze też wróży Przemyślowi: - Wciąż mamy zablokowaną granicę, a to od granicy właśnie zależy rozwój miasta. Mam nadzieję, że i to w końcu ruszy. (Życie Podkarpackie)

• - Zdarza mi się lunatykować - oświadczył policjantom mężczyzna, który wypadł z III piętra hotelu. Minionej nocy dozorca firmy przy ul. Ofiar Katynia w Przemyślu powiadomił oficera dyżurnego policji o rannym mężczyźnie leżącym na trawniku. Miał otwarte złamanie prawej nogi. Rannym zajęło się pogotowie. Zanim trafił do szpitala powiedział, że "czasami zdarza mu się lunatykować". Z ustaleń funkcjonariuszy wynika, że poszkodowany wypadł przez okno na III piętrze hotelu, w którym mieszka razem z kolegami. Wieczorem wspólnie pili alkohol, a później położyli się spać.
Więcej podobnych artykułów w serwisie o Przemyślu portalu nowiny24.pl

Była Fanina będzie Castorama
• Prace rozbiórkowo-porządkowe rozpoczęły się w połowie czerwca. Ich tempo jest imponujące. Trudno się dziwić, po 10 sierpnia bowiem ma rozpocząć się budowa hipermarketu sieci Castorama. Wiele wskazuje na to, że pierwszym prawdziwym hipermarketem w Przemyślu będzie właśnie Castorama. Mimo hucznych zapowiedzi, do tej pory nie ruszyły z budową wielkie galerie handlowe - Sanowa, Cegielnia i Polimeni. Jak udało nam się dowiedzieć, budowa wspomnianego hipermaketu branży budowlanej rozpocznie się w połowie sierpnia na terenie należącym niedawno do "Faniny". Jej zarząd zdecydował się sprzedać grunty, przenosząc w połowie maja br. całą firmę do obiektów przy ulicy Jasińskiego w Przemyślu. Castorama posiada obecnie w Polsce 41 sklepów, zatrudniając w nich ponad 8 tys. osób. Właścicielem spółki "Castorama Polska" jest grupa Kingfisher PLC, która w 2002 r. przejęła 100 procent udziałów. W sklepie tym dostępny jest szeroki asortyment ponad 50 tys. różnych produktów wielu producentów w przeważającej części branży budowlanej. (Życie Podkarpackie)

• Miasto Przemyśl włączyło się w kampanię "Łańcuch Krewniaków". Chodzi o propagowanie idei transplantacji narządów. Oprócz działań informacyjnych jest to również akcja wydawania "Kart oświadczeń woli". Zawierają one formułę o zgodzie posiadacza tej karty na pobranie narządów w przypadku śmierci. Nosi się ją przy sobie, razem z innymi dokumentami. Kartę można otrzymać w Wydziale Spraw Społecznych i Obywatelskich Urzędu Miejskiego, przy ul. Ratuszowej. Codziennie w godz. 7.30 do 15.30. We wtorki w godz. 8 do 16.
Więcej podobnych artykułów w serwisie o Przemyślu portalu nowiny24.pl

5 mln euro na forty
• Ponad 5 mln euro ma trafić na zagospodarowanie i udostępnienie turystom fortów twierdzy przemyskiej. Pieniądze pochodzić będą z projektu "Zagospodarowanie obiektów i terenów wchodzących w skład Zespołu Parków Kulturowych Twierdzy Przemyśl". Pieniądze miałaby zostać wydane do 2013 r. Dyskutowali o tym członkowie Związku Gmin Fortecznych. Do związku należy miasto Przemyśl i te gminy, na terenie których znajdują się forty. Pieniądze z dofinansowania byłyby przeznaczone na udostępnienie fortów turystom. Chodzi o wykonanie zabezpieczeń, dróg, odpowiednich oznaczeń itp. Wkrótce ma zostać podpisana pre - umowa dotyczącą realizacji projektu.
Więcej podobnych artykułów w serwisie o Przemyślu portalu nowiny24.pl

• Wiele wskazuje na to, że śmierć 41-letniego Witolda Z., który w niewyjaśnionych okolicznościach zmarł 28 czerwca na przystanku autobusowym przy ulicy Grunwaldzkiej, nastąpiła z przyczyn naturalnych. Do takich wniosków skłania się prowadząca śledztwo Prokuratura Rejonowa w Przemyślu. Powodzeniem zakończył się apel, który pojawił się na naszych łamach w pierwszym lipcowym numerze, o zgłaszanie się do prokuratury osób, które mogły cokolwiek wiedzieć na ten temat. Po kilku dniach zgłosił się bezpośredni świadek tamtego zdarzenia. - Widział zmarłego, jak siedział na przystanku, nagle wstał i upadł na chodnik. Wyjaśnił, że w pobliżu nie było żadnych postronnych osób - mówi zastępca prokuratora rejonowego Jacek Staszczak. Powiedział, że obecnie jest znacznie więcej przesłanek, że przyczyną zgonu był stan zdrowia Witolda Z., choć prokuratura nie zakończyła jeszcze śledztwa w tej sprawie. - Cały czas prowadzimy czynności zmierzające do ustalenia przyczyny śmierci. Na dzień dzisiejszy nie ma podstaw, aby stwierdzić, że zgon był spowodowany udziałem osób trzecich - podsumował J. Staszczak. Finał sprawy prokuratura przewiduje na koniec sierpnia. (Życie Podkarpackie)

• Radny Fundacji San Janusz Zapotocki, jako drugi przedstawiciel rady miasta, został członkiem Gminnej Komisji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych w Przemyślu. Na członka komisji zarządzeniem powołał go prezydent Przemyśla Robert Choma.
- Od dziesięciu lat jestem prezesem Fundacji San. Na co dzień mam do czynienia z tragediami rodzinnymi, których przyczyną jest alkohol. Pomagam ludziom odsuniętym od społeczeństwa. Myślę, że moje doświadczenie i wiedzą mogą być przydatne - mówi Zapotocki. Komisja zajmuje się wieloma działaniami, głównie profilaktyką. Opiniuje wydawanie koncesji alkoholowych, organizuje pikniki, kolonie, konkursy itp. Drugim przedstawicielem rady miasta w komisji jest radna Lucyna Podhalicz (PiS). Ponadto zasiadają w niej lekarze, księża, psycholodzy.
Więcej podobnych artykułów w serwisie o Przemyślu portalu nowiny24.pl

J A R O S Ł A W

Mina pod drzewem
• Ktoś zadzwonił i poinformował policję, że pod drzewem obok supermarketu na os. Kombatantów leży bomba. Dopiero po przyjeździe patrolu saperskiego z Rzeszowa, okazało się, że to szkoleniowa atrapa niewybuchu. Tomasz Kamiński, pracownik ochrony w supermarkecie na os. Kombatantów o szóstej rano śpieszył się do pracy, ale zauważył dziwny przedmiot pod drzewem. Przedmiot ten zauważyli też inni pracownicy sklepu. - Nie miałem czasu, żeby sprawdzić, co to jest. Po dziewiątej wyszedłem ze sklepu i zobaczyłem w tym miejscu zbiegowisko ludzi - opowiada. Jego kolega, również pracownik ochrony, opowiada, że gdy wyszli zobaczyć, co się dzieje, na miejscu była już policja. - Ludzie przychodzili do sklepu i mówili, że ktoś bombę podłożył. Było naprawdę groźnie - mówi Łukasz Pels. - Policja pilnowała tego przedmiotu, potem przyjechała ekipa z Rzeszowa i zabrała go. Nie wiemy, co to było. Nikomu nic się nie stało - tłumaczy. Oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Jarosławiu nadkom. Jan Buć wyjaśnia zagadkę. - Był to metalowy przedmiot o średnicy 34 centymetrów i wysokości 10 centymetrów z zapalnikiem. Na górnej obudowie znajdował się napis TM62, napisy z boku były nieczytelne. Dostaliśmy zgłoszenie, że taki przedmiot jest oparty o drzewo obok supermarketu na osiedlu Kombatantów. Nasza grupa rozpoznawcza minersko-pirotechniczna zabezpieczyła teren zanim na miejsce nie dotarł patrol saperski z jednostki wojskowej z Rzeszowa - wyjaśnia. Okazało się, że podejrzany przedmiot to atrapa szkoleniowa niewybuchu. Nie wiadomo jeszcze skąd pochodzi przedmiot i kto go tam pozostawił. (Życie Podkarpackie)

• Andrzej Wyczawski, burmistrz Jarosławia rozmawiał o inwestycjach i współpracy kulturalnej z Katalin Bozsaky, konsulem generalnym Węgier. Rozmawiano o potencjale gospodarczym i kulturalnym Jarosławia. O realizowanych w ramach Eororegionu Karpackiego projektach oraz o planowanych inwestycjach w mieście. Konsul Bozsaky zwracała uwagę na rozwijanie wspólnych działań kulturalnych, tym bardziej, że historia Jarosławia i Węgier ma wiele wątków wspólnych. Goście złożyli kwiaty pod pomnikiem mjr Leona Czechowskiego, polsko-węgierskiego bohatera oraz tablicą upamiętniającą pobyt Franciszka II Rakoczego w Jarosławiu.
Więcej podobnych artykułów w serwisie o Przemyślu portalu nowiny24.pl

Ambulatorium wraca do COM
• Z dniem pierwszego sierpnia Ambulatorium Podstawowej Opieki Zdrowotnej przeniosło swoją działalność z ul. Kraszewskiego 19 do Centrum Opieki Medycznej. Pacjenci są ponownie przyjmowani w byłej izbie przyjęć dla pacjentek oddziału ginekologii i patologii ciąży. Ambulatorium działa na tych samych zasadach i w tych samych godzinach, a więc w godzinach popołudniowych i nocnych. - Nie sprawdziła się koncepcja ambulatorium na ul. Kraszewskiego. Były tam trudne warunki zarówno dla personelu, jak i dla pacjentów. W szpitalu nie tylko polepszą się warunki lokalowe, ale przede wszystkim na miejscu są wszyscy specjaliści. Mogą oni podejść do chorego w razie potrzeby, na miejscu jest także pracownia RTG. Przedtem chory często jechał na izbę przyjęć do szpitala, stamtąd był odsyłany do ambulatorium na Kraszewskiego, a później ponownie ze skierowaniem wracał do COM. Teraz wszystko będzie na miejscu. Wracamy do tego, co było - wyjaśnia dyrektor Centrum Opieki Medycznej w Jarosławiu lek. med. Janusz Szkodny. (Życie Podkarpackie)

Z tablic ogłoszeniowych do burmistrza
• W ubiegłym tygodniu na tablicach ogłoszeniowych pojawił się list otwarty do burmistrza. Według autora listu, miał on pomóc burmistrzowi w podjęciu pewnej decyzji. Burmistrz A. Wyczawski uważa natomiast, że to początek przyszłej kampanii wyborczej na gospodarza miasta, w której autor listu deklaruje się czynnie uczestniczyć. Sprawa, którą niniejszym wnoszę na forum jest Panu doskonale znana; wielokrotnie omawialiśmy ją w latach 2007 - 2008. Omawiałem ją zresztą z p. wiceburmistrzami: Misiągiem i Wołoszynem oraz starostą Chrzanem". Tak zaczyna się list otwarty rozklejony w ubiegłym tygodniu na tablicach ogłoszeniowych miasta przez Adama F. Wojciechowskiego. A. Wojciechowski to jarosławianin mieszkający w Warszawie, prezes Fundacji "Necropolis Jaroslaviensis", pomysłodawca kwesty prowadzonej w dniu 1 listopada, z której dochód przeznaczony jest na renowację zabytkowych mogił. A Wojciechowski twierdzi, że wielokrotnie zwracał się do burmistrza miasta z propozycją wykonania pomnika prof. Adama Grucy: - Mogłaby to być ławeczka, na której profesor mógłby przysiąść wzorem Tuwima w Łodzi, Skrzyneckiego w Krakowie, Poświatowskiej w Częstochowskiej, Nowak-Jeziorańskiego w Warszawie - wymienia A. Wojciechowski, chrześniak prof. Grucy. Inicjator powstania pomnika zwraca się w swoim liście nie tylko do burmistrza, ale także do mieszkańców miasta: "Starsi z Was dobrze pamiętają prof. Grucę, niektórzy może korzystali z jego bezpłatnych porad lekarskich, których nigdy nie szczędził zwłaszcza ubogim mieszkańcom naszego miasta, które cierpi na brak widomego i powszechnie akceptowanego symbolu nieskazitelnej postawy moralnej, zawodowej i społecznej. W dobie erozji autorytetów wskazuję na postać prof. Grucy, jako na tego, na którym może wzorować się młodzież i obywatele miasta Jarosławia". - Rozmawiałem z burmistrzem, ale nie uzyskałem do dzisiaj konkretnej odpowiedzi. Jarosławski rzeźbiarz zadeklarował nieodpłatnie wykonać pomnik, ale z prośbą musi zwrócić się do niego burmistrz miasta, podobnie znalazłem miejsce, gdzie ławeczka by stanęła, ale formalności muszą również załatwić władze miasta. Te jednak milczą - zaznacza. Burmistrz Andrzej Wyczawski zbulwersowany jest formą przeforsowania swojego pomysłu przez Adama F. Wojciechowskiego. - Ten pan przychodził do mnie z przeróżnymi sprawami i pomysłami, między innymi i z tym. Umówiliśmy się, że przedstawię tę propozycję radzie miasta. Jest to organ stanowiący, radni reprezentują poszczególne dzielnice miasta, oni muszą się wypowiedzieć. Do mnie może przyjść pięćdziesiąt osób, ja ich wysłucham i obiecam, ale co z tego? Władną do podejmowania decyzji jest rada. Dlatego nie ma po co pisać do mnie listów otwartych, wystarczy tylko cierpliwie zaczekać na decyzję radnych - mówi burmistrz. Andrzej Wyczawski podkreśla, że w czasie trwania jego 1,5-rocznej kadencji został odsłonięty pomnik kpt. Władysława Koby, tablica poświęcona senatorowi Andrzejowi T. Mazurkiewiczowi, we wrześniu dojdzie do odsłonięcia pomnika inwalidów wojennych, w październiku obok liceum plastycznego stanie ławeczka Kieferlinga, a 11 listopada zostanie zawieszona tablica upamiętniająca czyny płk. Leona Czechowskiego. - Czy to mało? To oznacza, że ja nikomu nie robię żadnych problemów. Należy tylko podejść poważnie do sprawy. Działania tego pana to nic innego, jak początek kampanii wyborczej, bo dochodzą do mnie głosy, że deklaruje on chęć kandydowania na burmistrza miasta - dodaje A. Wyczawski. (Życie Podkarpackie)

R E G I O N

• Pomysłowość pracodawców, którzy poszukują pracowników, jest zaskakująca. Wróżka, tancerka, osoba do towarzystwa, tutor, pucybut...Takich nietypowych pracowników poszukują pracodawcy z Podkarpacia. Dziwnie brzmiących ofert wciąż przybywa. Pomysłowość pracodawców jest godna podziwu. Dzięki nim pojawiają się nowe stanowiska pracy, bo wymusza to rynek. Ogłoszenia na tablicach urzędów pracy są często jedynym śladem, że takie zawody istnieją.
- Jeden z pracodawców zgłosił do naszego urzędu pracy ofertę, która dotyczyła zatrudnienia osoby do towarzystwa - wyjaśnia Tomasz Pelc z Działu Pośrednictwa Pracy w Powiatowym Urzędzie Pracy w Rzeszowie.
- Jak się okazało, chodziło o osobę, która poszłaby na jedną godzinę na jakąś konkretną imprezę. Natomiast tutor to lektor, który opiekowałby się osobą uczącą się języka angielskiego. Nie udało nam się ustalić, który pracodawca z naszego regionu chciał zatrudnić pucybuta. Wiadomo tylko, że miałby czyścić lakierki. Wróżce natomiast postanowiła znaleźć miejsce pracy pewna właścicielka sklepu spożywczego. Wymarzyła sobie, żeby taka osoba przyjmowała klientów w pomieszczeniu sąsiadującym z jej sklepem. Dlatego też taką ofertę zgłosiła w urzędzie pracy. Nie wiadomo jednak, na czym miała polegać jej praca. Czy może na wróżeniu z kart, kuli i z... komputera. W końcu jest już XXI wiek i nawet do środowiska wróżek mogła trafić technika. Jest też zapotrzebowanie na inne nietypowe zawody, np. rozbieracz mięsa. Klasyfikuje on, wykrawa i dokonuje częściowego rozbioru. Na zagranicznych fermach potrzebny jest łapacz kur. W innych regionach kraju są oferty pracy dla montażysty dzwonków, dróżnika obchodowego (dokonuje przeglądów torów) czy też wozaka zrywkarza (robi załadunek drewna na wozy konne i pojazdy mechaniczne). Co dwa lata aktualizowana jest klasyfikacja zawodów i nowe specjalności mogą się tam wkrótce pojawić. (Super Nowości)

Zamek w japońskim klimacie
• Muzyka grana na tradycyjnych instrumentach, pracochłonna pielęgnacja drzewek bonsai, pokaz aikido - te i wiele innych atrakcji czekały na gości VII Festiwalu Kultury Japońskiej "Letni Powiew Japonii". Festiwal odbył się 3 sierpnia na dziedzińcu Zamku w Krasiczynie. Był okazją do zapoznania się z bogatą tradycją mieszkańców Kraju Wschodzącego Słońca. Dla melomanów przygotowano występy muzyków grających na tradycyjnych instrumentach japońskich - koto i shakuhachi oraz minirecitale fortepianowe w wykonaniu japońskich instrumentalistów. Był też pokaz tańca japońskiego oraz... flamenco po japońsku. Żądni mocniejszych wrażeń mogli podziwiać pokaz walki w wykonaniu zawodników zamojskiego Klubu Aikido, a miłośnicy roślin - sztukę ikebany (układania kwiatów) i karłowacenia drzew, czyli bonsai. W trakcie popołudnia z kulturą japońską nie mogło zabraknąć też sztuki kaligrafii, układania kimona, origami, możliwości spróbowania japońskich przysmaków, czy też ceremonii parzenia zielonej herbaty. VII Festiwal Kultury Japońskiej "Letni Powiew Japonii" zorganizowany został przez Fundację Polsko-Japońską "Yamato" Centrum Kultury Japońskiej w Przemyślu. (Życie Podkarpackie)

• Czyżby zapomnieli o II wojnie światowej? Wydawnictwo Demart wydało samochodową mapę Polski, na której wyraźnie widnieją granice naszego kraju z 1939 roku, są też i te współczesne, tyle że zaznaczone kreską, którą ledwo widać. Dzięki takiej mapie Niemcy w naszym kraju znów mogą poczuć się jak w domu. Polacy są zniesmaczeni! Wydawnictwo tłumaczy, że mapę kieruje przede wszystkim do niemieckich staruszków, aby ułatwić im podróże po Polsce. - Chodzi nam tylko o ułatwienie identyfikacji miejscowości ludziom, którzy kiedyś mieszkali na tych terenach, lub mają tu korzenie. To nie są nazwy nadane przez hitlerowców, ale wcześniejsze. Jakiś czas temu wydaliśmy podobną mapę Ukrainy dla polskich turystów z polskimi nazwami - tłumaczy Agnieszka Wędrychowska z Demartu. Skandal? Interwencji w tej sprawie nie wyklucza polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych. - Nie budzi obiekcji zamieszczenie takich map np. w atlasie historycznym. Natomiast bardzo poważne zastrzeżenia musi oczywiście budzić fakt naniesienia granic Trzeciej Rzeszy na - jak rozumiem z opisu - zwykłą, nawigacyjną mapę drogową - mówi Piotr Paszkowski, rzecznik prasowy Ministerstwa Spraw Zagranicznych. Byłbym w stanie zrozumieć umieszczenie na mapie niemieckich nazw, ale z zaznaczeniem współczesnych granic. Tak jak się robi w przypadku wszystkich map zagranicznych. Przykładowo, kupując mapę Francji, mam po polsku napisane Paryż. Ale czymś takim jestem zszokowany - mówi Adam z okolic Rzeszowa. (Super Nowości)

K R O N I K A   P O L I C Y J N A

• 16 i 17-latek okazali się sprawcami kradzieży kabla telekomunikacyjnego. W miniony weekend chłopcy zakradli się na plac budowy przy I Liceum Ogólnokształcącym w Przemyślu. Skradli ponad 200 metrów znajdującego się tam kabla telekomunikacyjnego. W tym tygodniu obaj sprawcy zostali zatrzymani. Obydwaj byli już notowani byli za kradzieże.
Więcej podobnych artykułów w serwisie o Przemyślu portalu nowiny24.pl

• 3 sierpnia w Narolu 58-letni mężczyzna kierujący motocyklem suzuki, próbując uniknąć zderzenia z samochodem wyjeżdżającym z drogi podporządkowanej, gwałtownie zahamował, stracił panowanie nad pojazdem i wjechał do przydrożnego rowu. Motocyklista ze złamaną nogą i urazem kręgosłupa trafił do szpitala.

• 1 sierpnia nieznany sprawca w Szpitalu Wojskowym w Przemyślu wykorzystał nieobecność pacjentów w jednej z sal i skradł portfel z pieniędzmi i kratą płatniczą oraz telefon komórkowy i odtwarzacz MP4.

• W ubiegłym tygodniu policjanci z posterunku w Laszkach zatrzymali złodzieja, który włamał się do Zakładu Produkcji Styropianu w Bobrówce i skradł szlifierkę kątową, wiertarkę, wyrzynarkę i piłę elektryczną. Sprawcą okazał się 29-letni mieszkaniec Bobrówki. Odzyskano skradziony sprzęt, który był ukryty w jego mieszkaniu.

• 1 sierpnia wieczorem na ulicy Malawskiego w Przemyślu 24-letni Michał K. sterroryzował nożem nieletniego i zabrał mu komórkę i rocznego psa rasy amstaf. Kilkanaście minut później policjanci wezwani przez ojca poszkodowanego zatrzymali bandziora i odzyskali psa i komórkę.

(Źródło: Życie Podkarpackie)

Reklama