Archiwum aktualności

Archiwalne wydanie tygodniowe: 28.07-03.08.2008 r.

P R Z E M Y Ś L

Policja szuka snajpera...
• W pobliżu kręgosłupa utkwił śrut, którym nieustalony strzelec ranił 30-letniego przemyślanina. - Boli - pan Gabriel krzywił się, kiedy wczoraj pielęgniarka zmieniała mu opatrunek. - Przez głupotę tego idioty mogłem stracić zdrowie - dodaje. W miniony poniedziałek przemyślanin wspólnie ze swoją dziewczyną i 5-miesięczną córeczką przebywał nad Sanem w okolicy tzw. trzech mostów. Odpoczywali.
- Rozpalałem ognisko - relacjonuje mężczyzna. - Nagle mnie zabolało, a później poczułem spływającą po plecach krew. Ranny pojechał do szpitala. Zrobiono mu prześwietlenie. Na zdjęciu zobaczył śrut, który wbił się w ciało na 4 centymetry. - Odbił się od kręgosłupa i na szczęście nie zranił narządów wewnętrznych - mówi poruszony pan Gabriel. - Podejrzewam, że sprawcą postrzelenia jest jeden z chłopców, których widziałem uciekających przez zboże. Posłużyłem mu za żywą tarczę. Policja postawiła sobie za punkt honoru ujęcie snajpera. Szukają go funkcjonariusze z sekcji kryminalnej.
- Po zatrzymaniu odpowie za narażenie życia i zdrowia poszkodowanego - informuje Franciszek Taciuch z przemyskiej policji. - Grozi za to do 3 lat pozbawienia wolności. Przemyślanina prawdopodobnie postrzelono z wiatrówki na posiadanie, której nie jest wymagane pozwolenie. W myśl przepisów, zarówno te z lufą gwintowaną jak i z lufą gładką o energii kinetycznej do 17 J, nie są traktowane jako broń.
- To jednak nie zmienia faktu, że są one bardzo groźne - przekonuje podinsp. Taciuch. - Pod żadnym pozorem nie wolno dawać ich dzieciom lub spragnionym wrażeń nastolatkom. Wobec coraz częstych przypadków, podobnych do opisanego, trzeba koniecznie zaostrzyć przepisy regulujące dostęp do wiatrówek.
- Prawo, nawet jeżeli jest liberalne, nie powinno tolerować zagrożenia dla obywateli - uważa poseł Krystyna Skowrońska z Platformy Obywatelskiej, którą zainteresowaliśmy problemem. Obiecała nam skutecznie się nim zająć. Interpelację w tej sprawie obiecał złożyć także jej partyjny kolega Piotr Tomański.
Więcej podobnych artykułów w serwisie o Przemyślu portalu nowiny24.pl

• Zachęcie do zdrowego stylu życia służył festyn "Bezpieczne wakacje 2008", który odbył się na Wzgórzu Zamkowym. Konkursy i quizy, malowanie twarzy, jazda konna, pokazy garncarstwa i loteria fantowa - to tylko niektóre z atrakcji, jakie czekały na dzieci podczas festynu. W czasie imprezy można też było oglądać rękodzieło artystyczne. Specjalne punkty przygotowali dla uczestników przemyscy policjanci, funkcjonariusze straży miejskiej i strażacy (zainteresowaniem cieszyły się zwłaszcza ich samochody), a dr Krzysztof Bereś zapraszał do pomiaru ciśnienia oraz porad lekarskich. Pomagali mu instruktorzy Polskiego Czerwonego Krzyża. Przesłaniem festynu "Bezpieczne wakacje" było propagowanie wartości, życia bez alkoholu i narkotyków. Służyło temu rozdawanie m.in. ulotek i folderów. Bogaty program uświetnił występ dzieci ze świetlicy "Wzrastanie" oraz zespołu Presto. Młodzież biorąca udział w programie "Młodość ze sztuką" pokazała z kolei umiejętności breake dance'a. Festyn zwieńczył występ zespołu folklorystycznego "Polonez" z kanadyjskiego Hamilton. "Bezpieczne wakacje" to coroczna impreza organizowana w Przemyślu z inicjatywy Gminnej Komisji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych. Patronat nad nią sprawuje prezydent Przemyśla Robert Choma. (Życie Podkarpackie)

Coraz bliżej do zwrócenia Domu Narodowego
• Prawdopodobnie w niedługim czasie miasto dostanie Bramę Rycerską i znajdujące się obok działkę i budynek Klubu Garnizonowego. To rekompensata za oddanie gmachu Domu Narodowego.
- W MSWiA zapewniono nas, że wszystko jest na dobrej drodze i że już niebawem sprawa zostanie rozstrzygnięta - mówi Robert Choma, prezydent Przemyśla. O sprawie rozmawiał w Warszawie z sekretarzem stanu w MSWiA Tomaszem Siemoniakiem. Kilka miesięcy temu miasto wskazało MSWiA dwie nieruchomości, których przejęciem byłoby zainteresowane. Oprócz Klub Garnizonowego, miała to być działka przy ul. Leszczyńskiego. W zamian władze miejskie przekazałyby Skarbowi Państwa, a ten społeczności ukraińskiej, gmach Domu Narodowego.
- Poinformowano nas, że po przejęciem Bramy przez miasto, będzie istniała szansa dodatkowych pieniędzy na restaurację. Pochodziłyby z Ministerstwa Kultury - dodaje Choma. Ponadto niedawno pojawiła się szansa, że miasto, oprócz Klubu Garnizonowego, dostanie również działkę, przy ul. Leszczyńskiego.
Więcej podobnych artykułów w serwisie o Przemyślu portalu nowiny24.pl

Cały Przemyśl tam był, miód i wino pił...
• "Wino niejednokrotnie zaprawiane było miodem - pszczelarze i winiarze to jedna rodzina" - pod takim hasłem lokalni działacze stowarzyszenia Winnice Doliny Sanu i Związku Pszczelarzy Ziemi Przemyskiej urządzili w Przemyślu kulinarną fetę. Tak właśnie było w Przemyślu w ostatni weekend. Kiedy tylko na płycie rynku pszczelarze i winiarze zaczęli rozstawiać swoje kramy - przestało padać, a kiedy na stołach pojawił się miód - zza chmur wyszło słońce. Przemyślanie, spragnieni uciech po kilku ponurych deszczowych dniach, wylegli na ulice. Frekwencja była pokaźna szczególnie podczas wieczornych koncertów, ale i za dnia smakoszy wina i miodu na rynku nie brakowało. Organizatorzy zapewnili też masę uciech dzieciarni - byli klauni, szczudlarze, pokaz żonglerski itp., więc impreza szybko zamieniła się w familijny piknik. W sobotę imprezę uświetniły zespoły Po Godzinach i Manchester, a w niedzielę, na zakończenie święta, wystąpili Paweł Orkisz i Maciej Silski. (Życie Podkarpackie)

• 2 tys. zł. Tyle otrzyma osoba, która wskaże lub przyczyni się do ustalenia sprawcy pobicia kontrolera biletów w Przemyślu. Nagrodę wyznaczył Miejski Zakład Komunikacji w Przemyślu. Do napaści doszło kilkanaście dni temu na przystanku przy ul. Jagiellońskiej w Przemyślu. Około godziny 20 pan Marian wsiadał do autobusu, aby sprawdzić bilety podróżujących nim pasażerów. Kiedy tylko postawił nogę na stopniu schodów, wówczas podbiegł do niego młody człowiek i uderzył go pięścią. Zamroczony ciosem mężczyzna upadając uderzył głową w felgę lub krawężnik. Stracił przytomność. Pogotowie ratunkowe zabrało go do szpitala. Spędził w nim ponad tydzień. Policja jak dotychczas bezskutecznie tropi sprawcę chuligańskiego zajścia. Dyrekcja Miejskiego Zakładu Komunikacji w Przemyślu nie pozostaje jednak bezczynna i próbuje na własną rękę pomóc w śledztwie. Zarząd przedsiębiorstwa wyznaczył nagrodę w wysokości 2 tysięcy złotych za pomoc w wykryciu bandyty. Wczoraj, kiedy w lokalnej prasie ukazał się anons w tej sprawie do firmy zadzwoniło kilka osób z informacjami.
- Przekazaliśmy je prowadzącym dochodzenie mając nadzieję, że okażą się pomocne - mówi Jerzy Uziembło, prezes przemyskiego MZK. - Nigdy przedtem nie odnotowaliśmy tak drastycznego zdarzenia. A przecież nikt nie powinien pozostawać obojętny na agresję i chuligaństwo. Kontrolerzy nie ukrywają, że "gapowicze" często kierują pod ich adresem groźby. Straszą pobiciem. Na szczęście sporadycznie dochodzi do rękoczynów.
- Jazda bez biletu jest niemal nagminna - dodaje Uziembło. - Niektórzy mieszkańcy wychodzą z założenia, że miejska komunikacja jest bezpłatna. Miesięcznie zatrzymujemy nawet kilkuset amatorów darmowych przejazdów. W Przemyślu "gapowicz" otrzymuje 100-złotową karę. Jeśli jednak do 7 dni uiści opłatę, wówczas zapłaci tylko połowę kary.
Więcej podobnych artykułów w serwisie o Przemyślu portalu nowiny24.pl

11 mln zł na remont stadionu
• Popadający w ruinę kompleks sportowy przy ulicy Dworskiego w Przemyślu niebawem ma zmienić wygląd. Koszty szacowane są na ponad 11 mln zł. Popularny niegdyś i będący areną wydarzeń sportowych stadion Juwenii czasy świetności ma już dawno za sobą. Obecnie jest regularnie dewastowany. W godzinach popołudniach i wieczornych to ulubione miejsce spotkań miłośników taniego wina. Za ich przyczyną na trybunach ostało się zaledwie kilkanaście ławek. Wszędzie wala się szkło z rozbitych butelek i śmieci. Przez lata władze nie zrobiły nic, aby zmienić ten godny pożałowania widok.
- To jedyny taki kompleks w mieście przystosowany do uprawiania lekkoatletyki - podkreśla pan Wacław, przemyślanin. - Szkoda, że pozostawiono go na pastwę losu. Urzędnicy z magistratu zapewniają, że niebawem Juwenia zmieni wygląd. Z udostępnionych nam planów wynika, że w latach 2009 - 2010 zaplanowano gruntowną przebudowę kompleksu przy ul. Dworskiego.
- Pracami objęty będzie stadion z urządzeniami lekkoatletycznymi, trybuny, małe boiska treningowe do gry w piłkę ręczną, koszykówkę i siatkówkę oraz bieżnia - informuje Witold Wołczyk z kancelarii prezydenta Przemyśla. - Przewidziano również budowę pawilonu sportowego, parkingu, a także wymianę i wykonanie nowych elementów oświetlenia, instalacji elektrycznej, wodociągowej i kanalizacyjnej. Koszt inwestycji to ponad 11 milionów złotych. Pieniądze na jej realizację wyłoży budżet miasta oraz Unia Europejska. Po modernizacji ze stadionu tak jak dotychczas korzystać będzie młodzież z okolicznych szkół, a także zostanie udostępniony na rozgrywki ligowe.
Więcej podobnych artykułów w serwisie o Przemyślu portalu nowiny24.pl

Co z tą teczką?
• - Ile razy jeszcze mam powtarzać, że zrobiłem wszystko, co mogłem?! Każdy z nas ma określoną odporność psychiczną... Jeśli ktoś ma życzenie, może zajrzeć do mojej teczki, tak jak to zrobili niektórzy radni.

Sprawa TW Krzysztofa wyszła na jaw dwa lata temu i do tej pory jest przedmiotem spekulacji. Dlaczego to tak długo trwa? Co pan zrobił, żeby uciąć niekończące się debaty na temat TW Krzysztofa?
- Niedawno zwróciłem się do IPN z prośbą o przyśpieszenie postępowania w mojej sprawie. Niestety, w odpowiedzi stwierdzono, że IPN nie zna instytucji "przyśpieszenia". Jednocześnie wskazano mi drogę sądową. Zastanawiam się nad nią teraz...

Co to znaczy "przyśpieszenie" postępowania?
- Chodzi o zbadanie mojego oświadczenia lustracyjnego pod kątem zgodności z prawdą. Przypominam: w oświadczeniu ze stycznia tego roku przyznałem, że podpisałem zgodę na współpracę, ale współpracy tej faktycznie nie podjąłem.

A wie pan, ile czasu bez przyśpieszenia IPN może badać pana oświadczenie?
- Nie mam pojęcia. Z pisma, które otrzymałem, wnoszę, że długo. A że mi również zależy na wyjaśnieniu sprawy, po raz kolejny podjąłem próbę konsultacji z prawnikami, czy aby nie wyjaśnić sprawy w sądzie. Pierwsze stanowisko prawników brzmiało, że nie mam tytułu prawnego, ale kolejni prawnicy nie są w tym do końca zgodni.

Czego konkretnie dochodziłby pan w sądzie?
- Oczyszczenia z pomówienia, że współpracowałem.

Dlaczego nie było pana na sesji, podczas której radni domagali się wyjaśnienia kwestii pana rzekomej współpracy?
- Wszystko, co miałem do powiedzenia radnym w tej sprawie, już wielokrotnie mówiłem. W tej części posiedzenia byłem nieobecny, bo nie chciałem wywierać presji na radę w kwestii podwyżki. I ja, i radni czulibyśmy się chyba niezręcznie.

Może lepiej byłoby jednak być? Posądzono pana wówczas o unikanie trudnych pytań w ogóle i unikanie wyjaśnienia sprawy teczki w szczególności...
- Ile razy jeszcze mam powtarzać, że zrobiłem wszystko, co mogłem?! Każdy z nas ma określoną odporność psychiczną... Jeśli ktoś ma życzenie, może zajrzeć do mojej teczki, tak jak to zrobili niektórzy radni. Nie ma tam niczego, czego miałbym się wstydzić. To jednak moja subiektywna ocena.

Nie ma pan ochoty ustosunkować się do niektórych określeń, które padły w czasie tej sesji pod pana adresem?
- Nie będę ich komentował. Mam nadzieję, że kiedy się oczyszczę, dam szansę nawet tym, którzy teraz rzucają we mnie kamieniami.

Skoro w pana teczce nic takiego nie ma, może najlepiej ją opublikować? To by ucięło wszelkie spekulacje...
- Hm, nie wiem czy mogę, ale faktycznie - może to dobry pomysł. Skonsultuję to z prawnikami.

Od dwóch lat żyje pan z cieniem TW Krzysztofa za plecami. Czy ta sprawa zmieniła coś w pana relacjach z otoczeniem służbowym albo prywatnym?
- To ciężkie dwa lata... Pierwsza i bezpośrednia konsekwencja to wyrzucenie mnie z PiS-u. Odwołałem się od tej decyzji i do dziś nie mam odpowiedzi... O ile dobrze się orientuję, oni też czekają na zakończenie postępowania. A jak mi się żyje? Hm, jako osobie bezpartyjnej całkiem dobrze. Lepiej jednak bym się czuł, gdyby raz na zawsze sprawa została zakończona.

A w przyszłości widzi się pan w jakiejś partii?
- Jestem niezależny i z partii wyleczony raz na zawsze. Bez legitymacji partyjnej jest mi łatwiej.
(Życie Podkarpackie)

• PKP nie przewiduje dobudowania do mostu kolejowego kładki dla pieszych. zabiegał o to przemyślanin Stanisława Marko. Proponował, aby przy okazji remontu mostu dobudować przy nim kładkę dla pieszych. Chodzi o most kolejowy w Przemyślu nad Sanem. Kładka dla pieszych, w miejscu gdzie stoi most kolejowy, to idealne rozwiązanie dla wielu przemyślan. Dla mieszkańców kilku osiedli na Zasaniu byłaby to najkrótsza droga do bazaru, zielonego rynku, hali targowej oraz centrum miasta.
- Obecnie przez most kolejowy i tak przechodzi sporo osób. Łamią w ten sposób przepisy. Ale ryzykują, bo jest krócej - mówi Stanisław Marko, społecznik z Przemyśla. O budowę kładki starał się już wiele lat temu. Bezskutecznie. Niedawno dowiedział się o planowanym remoncie mostu. Dlatego postanowił jeszcze raz przekonać kolejowe władze do swojej idei.
- Wysłałem masę pism do różnych instytucji. Niestety. Dostałem odpowiedź, że raczej nic z tego - opowiada Marko. Z pisma z krakowskiego oddziału regionalnego PKP Polskie Linie Kolejowe wynika, że konstrukcja mostu uniemożliwia dobudowanie do niego kładki.
- Został opracowany projekt wstępny modernizacji linii kolejowej E30, uwzględniający przebudowę mostu na Sanie w Przemyślu. Projekt nie przewiduje dobudowy kładki dla pieszych - wyjaśnia Józefa Majerczak, zastępca dyr. PKP PLK w Krakowie, w liście do S. Marko.
Więcej podobnych artykułów w serwisie o Przemyślu portalu nowiny24.pl

J A R O S Ł A W

Rondo jak ósemka
• Rondo wybudowane na tzw. krzyżowych drogach cieszy mieszkańców. - Wreszcie jest bezpiecznie - mówi Andrzej Ćwik. Nie wszyscy są jednak zadowoleni. Narzekają kierowcy dużych samochodów, zwłaszcza tirów. Duże samochody jadące z ulicy Lotników w kierunku Zarzecza lub ul. Krzyżowych Dróg nie mogą zmieścić się na wąskim odcinku ronda. Dlatego kierowcy narzekają. - Trudno skręcić. Ten krótki odcinek jest za wąski i ma za duży łuk, dlatego musimy jechać po kostce - tłumaczy kierowca, który zadzwonił zbulwersowany do redakcji.
- Jeżeli za coś się bierzemy, to należy to zrobić raz a dobrze. A u nas w Polsce jest tak, że zaraz coś się poprawia. Bez sensu! - dodaje. Okoliczni mieszkańcy zbulwersowani są natomiast narzekaniem kierowców. - Kto narzeka, ten nie jest kierowcą. Niech sobie lekcje jazdy wykupi - mówi Andrzej Ćwik, mieszkaniec ul. Szczytniańskiej. Jego żona Bożena dodaje: - Ile tylko tu wypadków było. A teraz spokój, każdy bezpiecznie wjeżdża na rondo, zjeżdża, gdzie mu pasuje. Tu jest pięć dróg, przedtem nie wiadomo było, kto ma pierwszeństwo - tłumaczy. - My jesteśmy bardzo zadowoleni! Z ronda zadowolona jest również wójt gminy Pawłosiów Halina Węgrzynowska: - Bezpieczeństwo poprawiło się nieporównywalnie. A że ktoś narzeka, to pierwszy raz słyszę. Z tego co wiem, to ludzie chwalą rondo - mówi. Dyrektor Powiatowego Zarządu Dróg Janusz Obłoza twierdzi, że wszystkim nie dogodzi: - Zrobiliśmy rondo na miarę możliwości, jakie tam były. Tam schodzi się aż pięć dróg, nie można było zrobić koła, tak jak to się zazwyczaj robi. Wyszła nam taka elipsa, a nawet można powiedzieć ósemka. Ale rondo było projektowane tak, by duże samochody również mogły swobodnie przejeżdżać. Myślę, że narzekają ci, którzy pierwszy raz przejeżdżali. Ci, co zawsze tu jeżdżą, już nauczyli się jeździć. A że jeżdżą po kostce - ona też jest do jeżdżenia, jeżeli zachodzi taka potrzeba - wyjaśnia. Przypomnijmy, że rondo łączy pięć dróg: Lotników z dwóch stron, Szczytniańską, Krzyżowe Drogi i drogę na Zarzecze. Zostało zaś wykonane z funduszy przekazanych przez departament transportu drogowego w ministerstwie infrastruktury na poprawę bezpieczeństwa. - Rondo to otrzymało wysoką oceną i mogę stwierdzić, że spełniło główny cel: poprawę bezpieczeństwa - ripostuje zarzuty kierowców dyrektor J. Obłoza. (Życie Podkarpackie)

Burmistrz i radny ujawnili tajemnicę handlową?
• Ścigania burmistrza Andrzeja Wyczawskiego i radnego Mariana Żołyniaka domaga się jarosławski biznesmen Jan Walter. Złożył w miejscowej prokuraturze wnioski w sprawie obu panów.
- Burmistrz Wyczawski ujawnił tajemnicę handlową. Tym samym naraził mnie na poważne straty - mówi Jan Walter. Z kolei radnemu zarzuca pomówienie. Walter ma też żal do części radnych. Troje z nich także pozwał do sądu. Bo podważali - zdaniem Waltera - jego wiarygodność i popsuli mu interes. Chodzi o sprzedaż zabytkowej kamienicy w centrum miasta. To w tym budynku bierze początek słynna podziemna trasa turystyczna, jedna z największych atrakcji Jarosławia. Kiedy znalazł się kupiec do nabycia kamienicy za blisko 3 mln złotych, władze miasta zablokowały transakcję i zaczęły dyskutować na ten temat. Na życzenie burmistrza rzeczoznawca wycenił budynek. Na podstawie wyceny radni zdecydowali, że rezygnują z prawa pierwokupu.
- Nasza wycena opiewała na dużo mniejszą wartość, niż żądana przez pana Waltera kwota. My musimy dbać o interes miasta przede wszystkim - mówi burmistrz Andrzej Wyczawski. Po szumie medialnym, jaki wywołały przepychanki wokół sprzedaży kamienicy, kupiec z Łańcuta, który zawarł już nawet z Walterem umowę przedwstępną, wycofał się.
- A ja zgodnie z umową z kupującym, do końca czerwca wymówiłem umowy dzierżawcom sklepów, które tu się mieściły - wścieka się biznesmen. Kamienica stoi pusta, przedsiębiorca liczy straty. Dlatego domaga się sądownie od burmistrza i radnych publicznych przeprosin i kar finansowych. Ewentualna grzywna ma trafić na konto jarosławskiego Domu Dziecka.
Więcej podobnych artykułów w serwisie o Przemyślu portalu nowiny24.pl

Barierki zagrodziły wjazd
• Aby zablokować nielegalny wjazd na posesję jednego z mieszkańców Rejon Dróg Wojewódzkich w Jarosławiu postanowił w tym miejscu zamontować barierki zabezpieczające. Sprawa o tyle dziwna co niezrozumiała, gdyż ustawienie zabezpieczeń akurat w tym miejscu wydaje się całkowicie zbędne. Na poboczu ul. Pruchnickiej, tuż obok skrzyżowania z ul. Orkana w Jarosławiu przed kilku tygodniami zamontowane zostały barierki zabezpieczające. Pytanie brzmi: po co? Skoro w tym miejscu nie ma żadnego uskoku, głębokiego rowu, lub czegokolwiek niezwykłego, co mogłoby stanowić zagrożenie dla ruchu. Barierki są tak ustawione, że tarasują jeden z dwóch wjazdów na posesję Krystyny Przybek-Jabłońskiej. - Nikt nas nie pytał o zdanie. Przyjechali, pooglądali, za jakiś czas przyjechała ekipa i zamontowała barierki. Teraz, aby dostać się na posesję, muszę wjechać z jednej strony i przejechać przez trawnik - żali się Przybek-Jabłońska. Ataki odpiera natomiast Franciszek Soliło, kierownik Rejonu Dróg Wojewódzkich w Jarosławiu. - Państwo Przybek-Jabłońscy nigdy nie dostali zezwolenia na budowę drugiego wjazdu na swoją posesję. Dostali nawet w tej sprawie pismo od nas. Pozwolenie było tylko na zrobienie wąskiego chodnika od ulicy do bramy posesji - mówi Soliło. Jak się dowiedzieliśmy, istotną rolę grały tu również niesnaski i nieporozumienia sąsiedzkie. W razie jakichkolwiek nieprawidłowości, sąsiedzi zaraz informowali o tym odpowiednie służby. - Dlatego też najlepszym rozwiązaniem było zbudowanie tych barierek - dodaje Soliło. W związku z tym zebrała się komisja, która orzekła, że należy tego typu zabezpieczenie zamontować. Ogłoszono przetarg, który wygrała jedna z firm z powiatu jarosławskiego. Cała inwestycja kosztowała około 8 tys. zł i pokryta była ze środków RDW. No cóż ciekawe i chyba najprostsze z możliwych rozwiązanie. Ale pewnie urzędnicy innego wyjścia w tej sytuacji znaleźć nie zdołali. Łatwiej jest wydać osiem tysięcy na bzdurne projekty, niż zainwestować je w jakiś rozsądniejszy sposób, na przykład załatać kilka dziur w ulicy. Chyba że tym razem urzędnicy mieli na względzie dobrosąsiedzkie relacje. (Życie Podkarpackie)

• Pięćdziesięciu dwóch funkcjonariuszy jarosławskiej policji otrzymało awanse na wyższe stopnie, zaś sierż. szt. Waldemar Krzeszowski z sekcji patrolowo-interwencyjnej otrzymał Brązową Odznakę "Zasłużony Policjant". W korpusie podoficerów awansowało 37 policjantów, a w korpusie aspirantów 15. Otrzymali oni nominacje z rąk komendanta wojewódzkiego insp. Józefa Gdańskiego. Gratulacje złożył im komendant powiatowy mł. insp. Janusz Dymek i starosta jarosławski Tadeusz Chrzan. Dzień wcześniej, podczas organizowanych w Rzeszowie wojewódzkich obchodów Święta Policji nominacje otrzymało dwóch oficerów Komendy Powiatowej Policji w Jarosławiu. Na stopień młodszego inspektora awansował pierwszy zastępca komendanta powiatowego policji podinsp. Krzysztof Pobuta, a na stopień podinspektora nadkom. Wacław Cząstka. Zastępcę komendanta policji Krzysztofa Pobutę niespodzianka spotkała również podczas jarosławskich obchodów. Otrzymał on kosz pełen pięknych kwiatów, a okazją były jego imieniny. Na zakończenie oficjalnej części Święta Policji podziękowania dla wszystkich funkcjonariuszy oraz gratulacje dla tych, którzy awansowali, przekazał archiprezbiter jarosławski, ks. Andrzej Surowiec. - Służba policyjna to specyficzna służba. Ciągle wzrastają zagrożenia, ale wzrastają również wymagania od policjantów. Dlatego policjant oprócz zamiłowania do pełnienia służby musi mieć także odpowiednie przygotowanie. Myślę, że społeczeństwo to zauważa, że staje się to służba profesjonalna - mówił do zebranych funkcjonariuszy oraz zaproszonych gości. Święto Policji zostało ustanowione na 24 lipca w Ustawie o Policji przyjętej w 1990 r. jako znak pamięci pierwszej ustawy o policji państwowej uchwalonej przez Sejm Ustawodawczy II RP właśnie 24 lipca 1919 r. (Życie Podkarpackie)

R E G I O N

Autostrada dla rowerów
• Znamy już przebieg rowerowej "autostrady" na Podkarpaciu. W naszym regionie powstanie 360 kilometrów trasy. Znamy już przebieg rowerowej "autostrady" na Podkarpaciu. W naszym regionie powstanie 360 kilometrów trasy. Projekt Ministerstwa Rozwoju Regionalnego zakłada budowę "autostrady" rowerowej biegnącej przez teren pięciu województw: warmińsko-mazurskiego, podlaskiego, lubelskiego, świętokrzyskiego i podkarpackiego. Ścieżki będą ze sobą połączone, tworząc trasę o długości około 2 tysięcy kilometrów. Z odcinkiem lubelskim podkarpacka trasa połączy się w okolicach Narola, następnie pobiegnie przy wschodniej granicy przez Przemyśl, Dynów do Rzeszowa. Następnie pobiegnie m.in. przez Łańcut, Leżajsk, Gorzyce, i w okolicy Sandomierza połączy się z odcinkiem świętokrzyskim. Na trasie "autostrady" rowerowej powstaną parkingi dla rowerów, serwisy, wypożyczalnie sprzętu, wiaty do odpoczynku. Rozbudowana zostanie baza noclegowa. Unia Europejska i budżet państwa pokryje 95 proc wydatków. 5 procent spadnie na gminy. Dla naszego województwa przewidziano 9,4 mln euro. Otwarcie szlaku planowane jest na rok 2013.
Więcej podobnych artykułów w serwisie o Przemyślu portalu nowiny24.pl

• W naszym regionie zranienia nożem lub zastraszania zdarzają się rzadko. Pomysłowość przestępców nie zna granic. W Polsce zapanowała wśród nich nowa moda. Nie posługują się już kijami bejsbolowymi czy metalowymi pałkami. Teraz używają noży. Do naszego regionu ta niebezpieczna moda jeszcze nie dotarła. Tutaj wciąż używają tradycyjnych narzędzi wymuszeń i zastraszeń. Policja w różnych rejonach Polski coraz częściej odnotowuje zdarzenia, w których przestępcy używają noży. Moda na to narzędzie przyszła do nas z Wielkiej Brytanii. Prasa na Wyspach alarmuje, że nożownictwo stało się już plagą. Również na Podkarpaciu zdarzają się przypadki zastraszania nożem lub zranień. W maju w Dębicy 25-letni mężczyzna pokaleczył nożem dwie nastolatki, które wieczorem szły ulicą Krakowską. Najpierw ugodził nożem w plecy 14-latkę, chwilę później w rękę zranił 15-latkę. Natomiast w lipcu do krośnieńskiego szpitala trafił nastolatek, którego kolega zranił nożem w brzuch na urodzinowej imprezie. Jednak nóż najczęściej jest narzędziem używanym w czasie rodzinnych awantur i alkoholowych libacji.
- Zdarzają się wypadki z użyciem noża, ale w ostatnim czasie nie odnotowujemy wzrostu liczby takich zdarzeń - mówi Bartosz Wilk z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Rzeszowie. - Z naszych statystyk wynika, że wśród bójek z użyciem niebezpiecznego narzędzia więcej jest przypadków, gdy sprawcy posługiwali się np. drewnianymi kijami czy kijami bejsbolowymi. Ale policja przestrzega, żeby nie prowokować osoby, która ma nóż, nie reagować agresją. A jeśli widzimy, że ma przewagę, nie próbować z nią walczyć, raczej się usunąć i wezwać pomoc. (Super Nowości)

K R O N I K A   P O L I C Y J N A

• Papierosy warte ponad 67 tys. zł znaleźli dzisiaj funkcjonariusze Straży Granicznej. Kontrabanda znajdowała się w skrytkach pociągu jadącego z Kijowa do Wrocławia. Kontrolę w nim przeprowadzili funkcjonariusze Bieszczadzkiego Oddziału Straży Granicznej, współdziałając z kolegami z II Wydziału Zarządu Zabezpieczenia Działań Straży Granicznej z Sanoka.
Więcej podobnych artykułów w serwisie o Przemyślu portalu nowiny24.pl

• 27 lipca w Przemyślu tuż przed godz. 5 rano na ul. Mickiewicza nieznany sprawca napadł i dotkliwie pobił mieszkańca Hurka. Sprawę prowadzą policjanci z KMP w Przemyślu.

• 24 lipca w Żurawicy nieznany sprawca włamał się do magazynu jednej z działających tam firm i skradł samochodowy alternator, wyciągarkę elektryczną i dwa radioodtwarzacze. Straty oszacowano na ponad 1200 zł.

• 24 lipca w Jarosławiu policjanci zatrzymali 40-letnią kobietę, która mając 1,8 promila alkoholu opiekowała się kilkuletnim synem. Kobieta podczas interwencji ubliżała policjantom i zachowywała się bardzo agresywnie.

• W czerwcu z terenu prywatnej cegielni usytuowanej w powiecie jarosławskim ktoś skradł 3 tysiące cegieł. W ubiegłym tygodniu policjanci z KPP w Jarosławiu ustalili, że złodziejem jest 25-letni mieszkaniec sąsiedniej miejscowości, który przyznał się do tego, że ukradł cegły, a następnie je sprzedał.

(Źródło: Życie Podkarpackie)

Reklama