Archiwum aktualności

Archiwalne wydanie tygodniowe: 02.06-08.06.2008 r.

P R Z E M Y Ś L

Drożeją bilety MZK
• O 10 groszy więcej trzeba będzie zapłacić za ulgowe bilety na miejskie autobusy. Bilety ulgowe, jednorazowe z obecnych 1,30 zł podrożeją na 1,40 zł. Bilet ulgowy czasowy, ważny przez 60 minut z możliwościami przesiadek, będzie kosztował 1,50 zł. Obecnie 1,40 zł. Wzrośnie również, z 20 do 40 groszy, opłata manipulacyjna za kupno biletu u kierowcy. Czym władze miejskie uzasadniają podwyżki? Wzrostem kosztów funkcjonowania MZK a także spadkiem przychodów powodowanych malejącą liczbą pasażerów. Ponadto MZK chce zachęcić podróżnych do kupna biletów wieloprzejazdowych i miesięcznych. Ceny biletów normalnych, karnetów i miesięcznych nie uległy zmianie.
Więcej podobnych artykułów w serwisie o Przemyślu portalu nowiny24.pl

Nie chcemy do miasta
• Pod takim hasłem obradowali w poniedziałek, 26 maja mieszkańcy Nehrybki, szukając sposobu na uratowanie się przed włączeniem do Przemyśla. Walne zebranie wsi tyczyło się w dużej mierze niedawnej opinii wojewody w sprawie poszerzenia granic Przemyśla. Z jedenastu sołectw, które miasto chciałoby zaanektować, gospodarz województwa pozytywnie zaopiniował cztery, w tym dwa z gminy wiejskiej Przemyśl - Krówniki i Nehrybkę właśnie. - 86 procent z was wypowiedziało się w konsultacjach przeciwko zmianie granic. Miałem nadzieję, że wola ta zostanie przez wojewodę uwzględniona. Stało się jednak inaczej. Zwykle jest tak, że ostateczna decyzja ministra spraw wewnętrznych zbiega się z opinią wojewody, ale tak być nie musi. Dzisiaj musicie zadecydować co dalej - mówił do zebranych wójt gminy Witold Kowalski. Dodał też, że rada gminy wysłała już do Warszawy rezolucję z apelem o pozostawienie Nehrybki i Krównik w spokoju. Napomknął również o kilku innych argumentach, których gmina zamierza użyć w batalii o odbierane wioski, nie zdradził jednak ich charakteru. Samą ideę poszerzania miasta Kowalski określił jako "dzielenie gminy" (tj. gminy wiejskiej). - Powiem wprost: to sytuacja dla nas bardzo kłopotliwa. Nie wiadomo, co z inwestycjami. I to nie tylko w waszej wsi, ale i w innych. Przecież odłączenie choćby jednego sołectwa zmienia cały nasz budżet. Samą opinię wojewody Kowalski określił jako mało merytoryczną, a bardziej - polityczną. Mieszkańcy Nehrybki pytali wójta: - Co w takim razie mamy robić? Jak mamy walczyć?
- Kiedyś, kiedy protestowaliście przeciwko wysypisku śmieci, była w was siła i determinacja, żeby powiedzieć stanowcze "nie". Teraz też wszystko od was, od waszej determinacji zależy - odpowiadał wójt. Zanim jednak zebrani opracowali strategię walki, rozgorzała dyskusja. Wywołał ją jeden jedyny na sali... zwolennik przyłączenia Nehrybki do miasta. Starszy pan, nie bacząc na porykujących z końca sali niezadowolonych sąsiadów, zapytał gospodarza gminy: - Dlaczego pan nas tak usilnie od miasta odwodzi?! Dzieci nasze dojeżdżają do miasta, sprawy załatwiamy w mieście, związani z nim jesteśmy! Wszystkie miasta się w ten sposób rozwijają! Przemyśl też powinien, bo na razie to grajdoł. A podatki najwyższe są u nas, a nie u nich... - Siadaj! Lepiej nic nie gadaj! Jak ci tak się chce do miasta, to się wyprowadź! - sala natychmiast spacyfikowała odmieńca. Wójt odparł, że owszem, odwodzi Nehrybkę od miasta, ale nie z powodu własnego widzimisię, a dlatego, że czuje się do tego upoważniony wolą większości mieszkańców wsi. A większość faktycznie nie pałała do miasta miłością: - Niech się rozwijają, ale nie naszym kosztem! O nasze ziemie im chodzi! Sielec zabrali i co? Światła jak nie było, tak nie ma i same dziury w drogach! Koniec końców członkowie zebrania podjęli uchwałę, adresowaną do najwyższych czynników, by te pozostawiły Nehrybkę w spokoju. Na 65 obecnych, przeciwko tej uchwale głosowały dwie osoby, jedna wstrzymała się od głosu, reszta była za. (Życie Podkarpackie)

• Jeszcze tylko do końca następnego tygodnia można składać do przemyskiego Urzędu Miejskiego wnioski o przyznanie stypendium twórczego. O to wsparcie finansowe mogą ubiegać się osoby zajmujące się twórczością artystyczną, upowszechnianiem kultury oraz ochroną dóbr kultury na terenie Przemyśla. Wnioski w zaklejonych kopertach z dopiskiem "Stypendium twórcze" przyjmuje kancelaria UM. Bliższe informacje w Wydziale Kultury, Promocji i Turystyki UM, tel. 016 670-31-70.
Więcej podobnych artykułów w serwisie o Przemyślu portalu nowiny24.pl

• Około 400 młodych ludzi miało okazję zapoznać się z ofertami pracy 22 firm, które zaprezentowały się w Przemyślu podczas Ogólnopolskich Targów Pracy OHP. Przedsięwzięcie miało ułatwić młodzieży kontakt z potencjalnymi pracodawcami i być okazją do poszerzenia wiedzy na temat rynku pracy i rozpoczęcia kariery zawodowej.
- Targom towarzyszyły prelekcje i seminaria, m.in. na temat zawodu policjanta oraz planowania kariery zawodowej i prowadzenia własnej działalności gospodarczej. Dodatkową atrakcją były pokazy umiejętności kosmetyczek, które zdobyły kwalifikacje w Zakładzie Doskonalenia Zawodowego w Przemyślu - mówi Krystyna Michalska, dyrektor Centrum Edukacji i Pracy Młodzieży w Przemyślu, które zorganizowało targi przy współpracy Podkarpackiego Centrum Edukacji Nauczycieli i przemyskiego oddziału Wojewódzkiego Urzędu Pracy. Patronat nad imprezą sprawował prezydent Przemyśla Robert Choma. W czasie targów przeprowadzono konkurs, w którym nagrodami były m.in. kamera internetowa, słuchawki, głośniki komputerowe, pendrive, etui na płyty. - Coroczna inicjatywa organizowania przez OHP takich targów w całej Polsce to nie tylko okazja do zaprezentowania się wystawców i pozyskania przez bezrobotnych ofert pracy, ale również do zintegrowania środowiska lokalnego i zjednoczenia sił i możliwości różnych instytucji pracujących na rzecz młodzieży i osób bezrobotnych - dodaje K. Michalska. Dzień później, w siedzibie Centrum Edukacji i Pracy Młodzieży w Przemyślu odbył się Dzień Otwartych Drzwi OHP. W jego ramach zorganizowane zostały dla młodzieży spotkania z przedstawicielami Państwowej Inspekcji Pracy, policji i straży miejskiej. (Życie Podkarpackie)

Narasta konflikt w izbie wytrzeźwień
• Konflikt w przemyskim MOZU trwa kilka miesięcy. Pracownicy domagali się najpierw podwyżek płac o 250 zł brutto. Wotum nieufności wobec dyrektorki Miejskiego Ośrodka Zapobiegania Uzależnieniom skierowali do prezydenta Przemyśla Roberta Chomy protestujący pracownicy. Prezydent odpisał im, że nie widzi możliwości odwołania dyrektorki. Konflikt w przemyskim MOZU trwa kilka miesięcy. Pracownicy domagali się najpierw podwyżek płac. Chcieli zarabiać więcej o 250 złotych brutto. Dyrektorka i władze miejskie proponowały im o wiele mniej. Ostatnia propozycja to 70 złotych podwyżki plus comiesięczna premia 70 złotych. Kilka tygodni temu protestujący zrezygnowali z roszczeń płacowych. Żądają za to odwołania dyrektorki MOZU Jolanty Jabłońskiej.
- Tłumaczono nam, że w tym roku podwyżek nie będzie, bo budżet miejski jest już uchwalony i nie może być zmian. Pogodziliśmy się z tym. Przypilnujemy sprawę podczas ustalania przyszłorocznego budżetu - mówią protestujący. Mają jednak wiele zarzutów pod adresem dyrektorki. Choćby opóźnianie przyznania lokalu organizacji związkowej. Albo przekazanie na ten cel tylko jednego krzesła i biurka.
- Dyrektorka straszy pracowników. Choćby tym, że nie musi nikogo dalej zatrudniać, bo w zamian za nas może mieć inne osoby za pół ceny - mówią pracownicy. Nie chcą, aby podawać ich nazwiska. Twierdzą, że naganne jest zatrudnienie większości z nich na czas określony, co może wzmacniać presję na nich.
- Gdy ktoś z nas dostanie jakiś dyplom czy podziękowanie, to dyrektor nie przekazuje ich nam. Musimy z wyprzedzeniem zgłaszać urlopy na żądanie. A przecież jest to urlop do wzięcia w jakimś nagłym przypadku. Takich sytuacji nie można przewidzieć - mówią związkowcy. Dyr. Jabłońska dziwi się zarzutom pracowników i temu, że zrezygnowali z żądań płacowych.
- O tym, że pracownicy wysłali do prezydenta list z żądaniem odwołania mnie dowiedziałam się z gazet - mówi. Na zarzut związkowców, że czekali na lokal cztery miesiące, dyrektorka pokazuje pisma, z których wynika, że tylko trzy.
- Proszę popatrzeć. Tu jest pokój na posiedzenia zarządu związku. Jest stolik, kilka krzeseł. A ta świetlica jest udostępniana na zebrania wszystkich członków - oprowadza po budynku. Zatrudnianie pracowników na czas określony tłumaczy specyfiką instytucji i koniecznością weryfikowania ich predyspozycji.
- Absolutnie jest to nieprawda, że przetrzymuję czyjeś dyplomy czy podziękowania. A co do urlopów na żądanie. Nie mam na tylu pracowników, aby w razie nieobecności kogoś z obsługi izby wytrzeźwień móc szybko zapewnić zastępstwo. A nie może tak być, że pracownika nie ma od rana, a dopiero o godz. 15 zgłasza mi urlop - mówi.
- Prezydent przesłał protestującym pismo, w którym wyjaśnia, że nie widzi podstaw do odwołania dyr. Jabłońskiej. Jednocześnie podtrzymuje swoje propozycje podwyżek - mówi Rafał Porada z Kancelarii Prezydenta Przemyśla. W związku z protestem, w MOZU od kilkunastu tygodni trwa strajk włoski. Protestującym prezydent dał czas do 30 maja na podjęcie decyzji. Po tym dniu miał podjąć "konkretne i ostateczne działania" co do funkcjonowania MOZU. Na razie nie wiadomo jakie.
Więcej podobnych artykułów w serwisie o Przemyślu portalu nowiny24.pl

Prezydencie, zdyscyplinuj pracowników!
• Prezydent obiecał, że "weźmie się" za służby miejskie. Ogólny chaos i bałagan, brak informacji o tym, gdzie przeprowadzane są remonty utrudniające życie mieszkańcom i handlowcom, a do tego brak porozumienia między służbami miejskimi, które jednego dnia porządkują teren, a drugiego dnia go "rozgrzebują". Na to wszystko narzekają mieszkańcy miasta, którzy muszą borykać się z urzędniczą niekompetencją. Czytelnicy skarżą się, że urzędnicy przemyskiego magistratu nie informują ich np. o zamknięciu dojazdu do ich sklepu czy firmy, że jednego dnia Zarząd Dróg Miejskich skończy prace przy nawierzchni drogi, a za jakiś czas przyjeżdżają pracownicy wodociągów i kanalizacji, którzy ją rozgrzebują. - Mając zamknięty dojazd do swojej firmy, tracę klientów i pieniądze, które u nich zarabiam - narzekają Czytelnicy. - Tymczasem płacić trzeba normalnie nie tylko ZUS, ale także wypłaty dla pracowników, podatki, czynsze itp. To skandal, że cierpimy przez lenistwo i urzędniczy bałagan. Niedawno wybuchł pożar myjni i warsztatu samochodowego. Spłonęły m.in. też dlatego, że straż pożarna miała problem z dotarciem do obiektów. Na początek nie poinformowano jej, że dojazd od jednej z ulic jest zamknięty, a następnie okazało się, że hydranty nie są oznaczone i ciężko je znaleźć. Kiedy już udało się je "namierzyć", okazało się, że przynajmniej połowa z nich nie jest sprawna. - Trzeba takie sytuacje wyeliminować - przyznaje Robert Choma prezydent Przemyśla, któremu przedstawiliśmy skargi mieszkańców na działanie służb miejskich. Poinformował, że od 15 maja w urzędzie zatrudniony jest tzw. inżynier miejski, który ma zajmować się m.in. informowaniem przedsiębiorców i mieszkańców o tym, gdzie i jakie inwestycje będą realizowane i na jakie w związku z tym utrudnienia należy się przygotować.
- Przedstawię ten problem inżynierowi i inwestorom oraz zdyscyplinuję służby miejskie, by do takich zdarzeń nie dochodziło - obiecał prezydent. (Super Nowości)

• Przemyscy radni zgodzili się, aby przy ul. Lwowskiej, w miejscu dawnej fabryki Fanina, powstał hipermarket budowlano - ogrodniczy Castorama. Wcześniej pozytywną opinię co do powstania tego sklepu podjęły przemyskie środowiska kupieckie.
Więcej podobnych artykułów w serwisie o Przemyślu portalu nowiny24.pl

• Czwartkowa (29 maja) sesja przemyskich radnych obfitowała w gorące tematy. Jednym z ważniejszych miał być projekt podwyżki pensji prezydenta, ale na wniosek radnego Rafała Oleszka, a ku niezadowoleniu wnioskodawców, tj. pięciu radnych klubu PiS, punkt ten zdjęto z porządku obrad. Nie oznacza to, że prezydent podwyżki nie dostanie. Z reguły uchwały odłożone "na potem" prędzej czy później pod obrady wracają. Na razie Robert Choma zarabia niecałe 10 tysięcy. Jeśli inicjatorom podwyżki uda się ją przeforsować, pensja głowy miasta wzrośnie do 12 tysięcy. W uzasadnieniu zdjętego projektu napisano m.in., że propozycja wzrostu uposażenia prezydenta wynika z tego, że nigdy podwyżki nie miał. (Życie Podkarpackie)

• Jeszcze w tym roku nastąpi przebudowa pieszego polsko-ukraińskiego przejścia granicznego w Medyce. Dotychczasowy usytuowany na obrzeżach przejścia pawilon odpraw paszportowo-celnych zostanie rozebrany. Nowy powstanie bezpośrednio przy polsko-ukraińskiej granicy.
- Stanie przy tzw. "czerwonej linii" - wyjaśnia Wiesław Bek, rzecznik prasowy wojewody podkarpackiego. - Na sfinansowanie prac przeznaczono 1 milion złotych. Rozpoczną się na wakacjach i potrwają do jesieni. Po przebudowie zniknie lej, w którym podróżni stłoczeni niczym sardynki w puszce czekają na odprawę.
- Do polskiego terminalu będą wchodzić bezpośrednio z Ukrainy - dodaje Bek. Po modernizacji przejścia to na ukraińskie służby graniczne spadnie ciężar utrzymania porządku wśród "mrówek".
- Bez wątpienia poradzą sobie z tym lepiej niż funkcjonariusze naszej Straży Granicznej - ocenia proszący o anonimowość celnik. - Tam oprócz pograniczników non stop jest również milicja. Bez wątpienia żaden z podróżnych nie zaryzykuje wejść im w drogę. Przy okazji Ukraińcy będą zmuszeni płynnie regulować ruchem, aby w ten sposób uniknąć zamieszania po swojej stronie. Piesze przejście graniczne w Medyce funkcjonuje od 1998 roku. Otwarto je z myślą o tzw. małym ruchu granicznym. Miało ułatwiać kontakty mieszkańcom terenów przygranicznych. Wkrótce okazało się jednak, że jego głównymi i niemal wyłącznymi użytkownikami są osoby przemycające alkohol i papierosy. Dla wielu z nich ten proceder stanowi stałe źródło dochodu. Najczęściej przekraczają granicę kilka razy w ciągu doby. Zakupione na Ukrainie "cygary" sprzedają zaraz po powrocie do Polski. Ich skupem zajmują się pośrednicy współdziałający z właścicielami nielegalnych hurtowni. Na pieszym przejściu granicznym regularnie dochodzi do przepychanek, burd, znieważania celników i funkcjonariuszy Straży Granicznej.
- Najczęściej awanturują się osoby, którym celnicy uniemożliwiają wniesienie większej ilości towaru niż jest to dopuszczalne - mówi Małgorzata Eisenberger-Blacharska, rzecznik prasowy Izby Celnej w Przemyślu. - Niejednokrotnie są one pod wpływem alkoholu, który wzmaga u nich agresję. Najpoważniejsze zdarzenie miało miejsce w kwietniu 2003 roku. Wówczas rozwścieczeni handlarze zdemolowali terminal. Później bez kontroli wtargnęli do Polski. Zatrzymano ponad 100 osób.
- Z kolei w październiku 2005 roku podróżni blokowali wejście do pawilonu odpraw paszportowo-celnych - dodaje Eisenberger-Blacharska. - W ten sposób sprzeciwiali się egzekwowaniu przepisów, które próbowali omijać.
Więcej podobnych artykułów w serwisie o Przemyślu portalu nowiny24.pl

Strajk w Domu Pomocy Społecznej
• Akcję protestacyjną w obronie godnych warunków pracy i płacy podjęli pracownicy Domu Pomocy Społecznej przy ulicy św. Brata Alberta w Przemyślu. Na budynku placówki pojawiły się flagi i plakaty z wypisanymi na nich żądaniami załogi. Protestujący powiadomili o swej akcji prezydenta Przemyśla, w którego pieczy jest ten zakład.
- Do zaognienia sporu doszło w związku z niepodjęciem rokowań z załogą przez dyrektora DPS-u - wyjaśnia Beata Zając, przewodnicząca Komisji Zakładowej NSZZ "Solidarność" przy DPS.
Więcej podobnych artykułów w serwisie o Przemyślu portalu nowiny24.pl

Narodnyj Dim wróci do Ukraińców
• Bogdan Klich, szef MON, obiecał szybką decyzję w sprawie Narodowego Domu. Od wielu lat mniejszość ukraińska domaga się zwrotu Narodowego Domu (Narodnego Dimu), czyli budynku przy ul. Kościuszki 5 w Przemyślu. Władze miasta, czyli obecnie właściciele nieruchomości, twierdzą, że są gotowe ją odstąpić, jednak za odpowiednią rekompensatą. Tą rekompensatą mogą być dwie nieruchomości należące do Ministerstwa Obrony Narodowej i Agencji Mienia Wojskowego. Są to Klub Garnizonowy przy ul. Grodzkiej oraz kilkuhektarowa działka przy ul. Leszczyńskiego. Podczas sobotniej wizyty w Przemyślu, minister obrony narodowej Bogdan Klich wizytował te obiekty oraz oglądał Narodowy Dom. - Ze strony MON jest wola rozwiązania tego problemu - powiedział minister. Dodał, że oddanie budynku mniejszości ukraińskiej będzie pozytywnym gestem, który wpłynie na dodatkowe poprawienie stosunków polsko-ukraińskich. Sprawa wymaga dużego pośpiechu, ponieważ należący do samorządu przemyskiego budynek z roku na rok niszczeje coraz bardziej, a znajdują się w nim ważne dla Ukraińców dokumenty i pamiątki. (Super Nowości)

• Nim doszło do najważniejszego punktu tegorocznego Wielkiego Pikniku, czyli meczu pomiędzy Legią Warszawa a Polną Przemyśl, dzień wcześniej w rynku odbyło się otwarte spotkanie głównego bohatera naszej imprezy Jerzego Podbrożnego i jego kolegów z zielonej murawy z kibicami i dziennikarzami. Chętnych do rozmowy i zrobienia sobie zdjęcia z gwiazdami polskiej piłki nie brakowało. Kibice wykazali się dużą cierpliwością, gdyż piłkarze przybyli na rynek ze sporym opóźnieniem. Czas oczekiwania umilała im przemyska kapela "Fidelis" oraz prowadzący całość dziennikarz Radia ESKA Andrzej Orzechowski. Gwiazdy przybyły po 30 minutach. Obok J. Podbrożnego, który zasiadł w fotelu zajmowanym na miejskich sesjach przez prezydenta miasta, na spotkaniu zjawili się m.in.: Grzegorz Lewandowski, Radosław Majdan, Dariusz Gęsior, Marek Jóźwiak, Jacek Kacprzak, Grzegorz Mielcarski i Sergiusz Wiechowski. Gościnnie z piłkarzami zjawił się siatkarz ekstraklasowej Asseco Resovii Rzeszów Andrzej Łuka. Impreza rozpoczęła się od przemówień i powitań połączonych z gratulacjami dla "Gumy". Za gościnę w Przemyślu dziękował menadżer drużyny "Legia Champions", składającej się z piłkarzy występujących w Legii Warszawa w pierwszej połowie lat 90. Stanisław Baczyński. Jurka powitał i wręczył drobne upominki wiceprezydent miasta Wiesław Jurkiewicz, a także redaktor naczelny naszego tygodnika Artur Wilgucki. Na spotkaniu pojawiła się spora grupa dziennikarzy prasy, radia i telewizji. Wśród tej pierwszej - oczywiście obok dziennikarzy reprezentujących naszą redakcję - był m.in. dziennikarz Nowin Wacław Burzmiński czy prowadzący internetowy serwis naszego miasta Łukasz Solski. Byli dziennikarze Telewizji Rzeszów i lokalnej telewizji Toya. O swoim pierwszym trenerze Jerzym Bandrowiczu i jego roli w kształtowaniu piłkarskiej kariery mówił na początek Jerzy Podbrożny. Potem o początkach kariery "Gumy" opowiadał jego pierwszy trener. - Jurek wyróżniał się od samego początku. Był bardzo szybki i sprawny, mimo że w swojej grupie wiekowej był najmniejszy. W szatni był spokojny i skromny, ale jak wychodził na boisko, stawał się wyjątkowym cwaniakiem - wyjaśniał J. Bandrowicz. Piłkarze zostali nieco zaskoczeni pytaniem dotyczącym wyniku... niedzielnego meczu. Odpowiedź na to intrygujące pytanie gwiazdy zrzuciły na barki... arbitra głównego Zygmunta Ziobera.
- Ostatnio graliśmy mecz jako Legia Champions z reprezentacją Turcji. Wygraliśmy 5:1. Po meczu trener Andrzej Strejlau powiedział, że niepotrzebnie Leo Beenhakker szukał prawego pomocnika, bo Grzesiek Lewandowski jest gotowy do gry od zaraz - śmiał się "Guma", odpowiadając na pytanie, czy któryś z nich może liczyć na powołanie do polskiej kadry. Nasz redakcyjny kolega Józef Zagulak poprosił Radosława Majdana o podanie wyjściowej "11" na mecz z Niemcami w rozpoczynających się 7 czerwca Mistrzostwach Europy. - Zacznę od prawej pomocy - Grzegorz Lewandowski! Ale mówiąc poważnie. Uważam, że w bramce zagra na pewno Artur Boruc. Dylemat mam z dwójką środkowych obrońców. Pewniakiem może być Jacek Bąk. Z nim duet powinien tworzyć Michał Żewłakow, jeśli nie będzie zmuszony grać na lewej obronie. Prawa to miejsce dla Marcina Wasilewskiego. W środku pola Mariusz Lewandowski i Roger. Na lewej Krzynówek, na prawej - jeśli się wyleczy - Kuba Błaszczykowski. Atak to Żurawski i Smolarek - wyliczył popularny "Radzio". O swoim sentymencie do małych miast barwnie opowiadał Grzegorz Mielcarski. A przecież grał w tak dużych aglomeracjach jak Poznań, portugalskie Porto czy hiszpańska Salamanka. - Fajne są miasta, gdzie są wysokie wieżowce i wiele centrów handlowych, ale nie chwalimy tego, czego tak naprawdę nie znamy. Pochodzę z małego miasteczka w kujawsko-pomorskim, 20-tysięcznego Chełmna. Lubię takie klimaty. Jechałem tutaj razem z Darkiem Gęsiorem. Zatrzymaliśmy się na chwilę w Jarosławiu, bo chcieliśmy sobie kupić truskawki. Zajechaliśmy na rynek. Wspaniały, podobnie jak przemyski. I te tutejsze uliczki. Piękne - mówił. Na spotkaniu pojawiło się wiele młodych osób, w tym dzieci. To skłoniło naszego redakcyjnego kolegę Huberta Lewkowicza do zapytania gości o to, co dał im sport? - Sport to miejsce spotkań, zawiązywania nowych przyjaźni. Są w nim rzeczy smutne i rzeczy radosne. Pamiętamy je wszystkie. One albo nas umacniają, albo powodują frustrację. To dobra szkoła życia. Uczy przyjaźni i zdrowej rywalizacji - tłumaczył D. Gęsior. Jacek Kacprzak dodał: - Sport przygotowuje do życia. Ma swoich nauczycieli, których wskazówki często sobie przypominamy. Nawet wtedy, gdy zakończymy już karierę. Na koniec spotkania chętni fotografowali się z piłkarzami i zbierali pamiątkowe autografy. Bez dwóch zdań - najbardziej oblegany był Radosław Majdan. Nasze gwiazdy z wielką chęcią pozowały do fotografii. Podobnie było z autografami. Podpisywali się tam, gdzie kibic... chciał. Najoryginalniejszym pomysłem popisał się jeden z przemyślan, który przyszedł na spotkanie w białej koszuli. Opuszczał je w tej samej koszuli, ale okraszonej parafkami piłkarzy. To był naprawdę udany wieczór! (Życie Podkarpackie)

J A R O S Ł A W

CBŚ uderzyło w "mięsny gang"
• Towary warte ponad 4 miliony złotych wyłudzili z Zakładów Mięsnych w Jarosławiu członkowie zorganizowanej grupy przestępczej. Na trop przestępczego procederu wpadli funkcjonariusze Centralnego Biura Śledczego. Z ich ustaleń wynika, że "mięsnym gangiem" kierował 36-letni mieszkaniec Gliwic, dotychczas karany za przestępstwa przeciwko mieniu.
- Łącznie podejrzanych jest 5 osób - informuje prokurator Marta Pętkowska, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Przemyślu, która nadzoruje śledztwo w tej sprawie. - 4 z nich trafiły do tymczasowego aresztu. Wszystkim grozi do 15 lat pozbawienia wolności. Możliwe są dalsze zatrzymania. Podejrzani, prowadząc swoją firmę, wyłudzili z Zakładów Mięsnych w Jarosławiu towary warte ponad 4 miliony złotych.
Więcej podobnych artykułów w serwisie o Przemyślu portalu nowiny24.pl

• 27 maja przed Sądem Rejonowym Kraków - Śródmieście miał się rozpocząć proces byłego rektora Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej w Jarosławiu Antoniego J. Było to już drugie podejście i drugie nieudane. Tuż przed rozpoczęciem rozprawy obrońca oskarżonego poinformował sąd, że jego klient przekazał mu, że jest ciężko chory i w związku z tym nie jest w stanie stawić się na rozprawę (przypomnijmy, że Antoni J. od pewnego czasu przebywa na wolności). Z informacji wynikało, że ekstrektor trafił do szpitala. Do inauguracji rozprawy więc nie doszło. Sędzia prowadzący poinformował jednak strony, że sąd sprawdzi, czy wiadomość przekazana przez obrońcę jest prawdziwa. Zapozna się także z dokumentacją medyczną z leczenia Antoniego J. w szpitalu. Dopiero wówczas podejmie decyzję o zasięgnięciu opinii biegłych lekarzy sądowych, czy były rektor PWSZ w Jarosławiu może uczestniczyć w procesie. Termin następnej rozprawy sąd wyznaczył na 1 lipca. Przypomnijmy, że Antoni J. odpowiada m.in. za: finansowanie kampanii wyborczej z pieniędzy jarosławskiej uczelni, nieprawidłowości w rozliczaniu delegacji, nakłanianie podwładnego do składania fałszywych zeznań, przyjmowanie korzyści osobistej od studenta poprzez doprowadzenie go do obcowania płciowego, pobieranie pieniędzy za pomoc w otwarciu i zamknięciu przewodów doktorskich, wyłudzenie z uczelni 230 tys. zł. Oskarżony nie przyznał się do winy. Wyroki w tych sprawach zapadały już dwukrotnie i dwukrotnie były uchylane. Antoniemu J. grozi kara od 2 do 12 lat więzienia. (Życie Podkarpackie)

Zapada się ziemia pod Rynkiem
• Co najmniej dwa miesiące potrwają rozpoczęte pod koniec maja prace archeologiczne na jarosławskim Rynku. Prowadzane są na miejscu XV-wiecznej kolegiaty pw. Wszystkich Świętych, rozebranej po katastrofie budowlanej na początku XIX wieku. Odsłaniane przez archeologów fragmenty murów potężnego kościoła oraz szczątki ludzkie z okalającego świątynię cmentarza budzą duże zainteresowanie mieszkańców miasta. Badania prowadzi firma archeologiczna Artefakt z Radomska pod nadzorem Gabrieli i Mariusza Ziółkowskich, doktorów archeologii. Do przekopania jest co najmniej 8,5 ara. Wykopy będą prowadzone na głębokości ponad 2 metrów, aż do warstw nie naruszonych.
- Chcemy dokładnie zlokalizować świątynię, tak by na podstawie dokumentacji można było zrekonstruować jej położenie przy planowanej modernizacji Rynku - mówi Mariusz Ziółkowski. Badania pokazują, że pod sporą częścią jarosławskiego Rynku spoczywają szczątki dawnych mieszkańców. Po zerwaniu kostki okazało się, że w Rynku są miejsca o tak niestabilnym podłożu, że w każdej chwili mogło dojść do zapadnięcia nawierzchni. Powstały one między innymi przez drążenie korytarzy przez wodę.
- Widać niestabilność podłoża Rynku. Z jej powodu doszło też do katastrofy budowlanej na początku XIX w. Wtedy oderwał się potężny posąg Michała Archanioła zabijając ponad 20 osób - mówi Gabriela Ziółkowska. Prace zlecił Wojewódzki Konserwator Zabytków. Obejmują głównie część kościoła z prezbiterium. Wcześniej prowadzano badania w 1938 r. i w latach 90. ubiegłego wieku. Koszt obecnych wyniesie około 250 tys. zł. Po ich zakończeniu z powrotem zostanie położona kostka. W przyszłym roku powinna ruszyć modernizacja płyty Rynku. Na nowej nawierzchni będą zarysy potężnej kolegiaty.
Więcej podobnych artykułów w serwisie o Przemyślu portalu nowiny24.pl

• 79-letni Stanisław S. zgłosił we wtorek Straży Miejskiej, że jego alfa romeo znikła w parkingu. Policjanci znaleźli samochód... tam, gdzie zostało zaparkowane. Mieszaniec podjarosławskiej miejscowości wybrał się do okulisty, do Jarosławia. Swoją alfę romeo zaparkował w Rynku. Gdy wrócił, stwierdził, że samochodu nie ma. Zgłosił się do Straży Miejskiej, a ta powiadomiła policję. Stanisław S. dokładnie opisał samochód, pokazał dokumenty i podał numer rejestracyjny. Gdy policjanci pojechali na wskazany przez mężczyznę parking, alfa romeo stała na swoim miejscu. S. potwierdził, że to jego auto. Tłumaczył, że wszystkiemu winne są nowe okulary. Okulista zmienił mu, bowiem szkła na mocniejsze i dlatego nie dostrzegł swojego samochodu.
Więcej podobnych artykułów w serwisie o Przemyślu portalu nowiny24.pl

Kupił dom z arsenałem
• 1 czerwca do Komendy Powiatowej Policji w Jarosławiu przyszedł mężczyzna i powiedział, że w swoim garażu na półce znalazł amunicję do broni palnej i dwa granaty. Okazało się, że zgłaszający niedawno kupił w centrum Jarosławia dom wraz z garażem i przy porządkowaniu odkrył niebezpieczne militaria. Policjanci udali się do niego i podczas rozpoznania minersko-pirotechnicznego w garażu i na strychu znaleźli 135 naboi różnego kalibru, różne elementy broni palnej: mechanizmy spustowe, zamki, lufy oraz dwa granaty typu F1 i RG-42 bez zapalników i 302 szt. amunicji do kbks. Jak ustalili policjanci, właścicielem arsenału był 84-letni mieszkaniec podjarosławskiej miejscowości, były instruktor wyszkolenia strzeleckiego i to on zgromadził wszystkie te niebezpieczne przedmioty, o których prawdopodobnie zapomniał, sprzedając dom. (Życie Podkarpackie)

R E G I O N

• 5 kolejnych celników z polsko-ukraińskiego przejścia granicznego w Medyce zatrzymali policjanci z Centralnego Biura Śledczego w Przemyślu. Celnicy są podejrzewani o przyjmowanie łapówek od podróżnych w zamian za ułatwienie im przemytu towarów. O ich dalszych losach zadecyduje prokuratura. Śledztwo w sprawie korupcji na wschodniej granicy trwa od kwietnia ub. roku. W związku z nim zatrzymano już 92 osoby, w tym 70 celników.
Więcej podobnych artykułów w serwisie o Przemyślu portalu nowiny24.pl

• O naukę w klasach wojskowych stara się aż 6 osób na jedno miejsce. 16-latkom tak spodobał się mundur, że szkoły tworzą dodatkowe klasy. W regionie jest w tej chwili 10 szkół podnagimnazjalnych, które przygotowują młodzież do służby w armii. Od września będzie już 13, bo klasy o profilu wojskowym powstaną w Krośnie, Ropczycach i Przeworsku. W sumie na Podkarpaciu będzie - 35 oddziałów. Skąd aż takie zainteresowanie?
- Wkrótce będziemy mieć już tylko zawodową armię. Wojsko oferuje dobre warunki pracy. Kusi dobrą pensją i wyjazdami zagranicznymi na misje - wylicza Bogusław Blajer, dyr. Zespołu Szkól Nr 2 w Łańcucie, które jako pierwsze w województwie utworzyło klasę o profilu wojskowym. Już po wstąpieniu do armii żołnierz dostaje 1800 zł brutto, darmowe zakwaterowanie i posiłki. Wystarczy, że skończył gimnazjum i ma przygotowanie zawodowe. Musi też odbyć rozmowę kwalifikacyjną, zaliczyć egzamin z wychowania fizycznego oraz 9-miesięczną zasadniczą służbę wojskową. Szeregowiec zarabia średnio 2,2 tys. zł brutto Uczestnicy misji pokojowych - 7 tys. zł brutto. Młodzież bez wahania garnie się do musztry, ćwiczeń na poligonie, strzelania, czy obozów przetrwania.
- Absolwenci, po 3-latach zajęć, mają większe szanse na dostanie się do pracy w wojsku. Są lepiej przygotowani merytorycznie i praktycznie niż pozostała młodzież - tłumaczy Waldemar Stahl, starszy wizytator ds. obronnych Podkarpackiego Kuratorium Oświaty w Rzeszowie. Młodzież wybiera nie tylko profil wojskowy. Coraz popularniejsze są klasy policyjne, pożarnicze, straży granicznej i ratowniczo-medyczne.
- Klasy mundurowe to dla nas lepsza przyszłość, bo pewniejsza praca po zakończeniu szkoły - kwituje Damian z Zespołu Szkół Licealnych w Leżajsku.
Więcej podobnych artykułów w serwisie o Przemyślu portalu nowiny24.pl

K R O N I K A   P O L I C Y J N A

• 340 tysięcy paczek papierosów skonfiskowali w maju przemytnikom funkcjonariusze Izby Celnej w Przemyślu. Oprócz "cygarów", które są wciąż najczęściej szmuglowanym towarem, celnicy zarekwirowali również m.in. 1600 telewizorów i zestawów kina domowego. Okazało się, że towar przewożony z Niemiec na Węgry wyprodukowano z naruszeniem praw własności intelektualnej.
Więcej podobnych artykułów w serwisie o Przemyślu portalu nowiny24.pl

• 31 maja, po północy, nieznany sprawca podpalił drzwi kiosku usytuowanego przy ul. Sportowej w Przemyślu. Straty powstałe w czasie pożaru oszacowano na 4 tysiące złotych.

• 31 maja nieznany sprawca ukradł odbiornik GPS firmy Geotracer typ GTR 2102, którym posługiwali się geodeci pracujący niedaleko Przeworska, przy trasie E-4. Policja poszukuje złodzieja urządzenia wartego około 20 tysięcy złotych.

• 31 maja w Przemyślu, w autobusie MZK jadącym z ulicy Jagiellońskiej przez Glazera nieznany sprawca skradł z torebki pasażerki portfel, w którym była karta bankomatowa i 160 zł. Tego samego dnia na ul. Sportowej, również z torebki mieszkanki Przemyśla, skradziono portfel z dokumentami i pieniędzmi (500 zł).

• 30 maja policjanci z Sekcji Kryminalnej KPP w Przeworsku odwiedzili w domu 21-letniego mieszkańca Kańczugi. Nie była to przypadkowa wizyta. Okazało się, że młody mężczyzna posiadał 28,4 grama marihuany.

(Źródło: Życie Podkarpackie)

Reklama