Archiwum aktualności

Archiwalne wydanie tygodniowe: 19.05-25.05.2008 r.

P R Z E M Y Ś L

Koszmar przemyskich ulic
• Mieszkańcy okolic dworca PKP i PKS skarżą się na warunki, w jakich muszą mieszkać.
- Przecież to wizytówka miasta - mówią mieszkańcy ulic Kopernika i Sportowej. - To przez te ulice przewija się najwięcej osób. Na targowisko przy ul. Sportowej przyjeżdżają nie tylko handlowcy zza wschodniej granicy, ale także mieszkańcy okolicznych wsi i miasteczek. Dodają, że przez ulicę Sportową przechodzą wszyscy, którzy zdążają na Zielony Rynek po warzywa i owoce, czy na bazar przy ul. Sportowej. Przez ul. Kopernika, Czarnieckiego i Kamienny Most, muszą przejść turyści, którzy z dworców autobusowego czy kolejowego kierują się na Starówkę. - A te ulice wyglądają koszmarnie - skarżą się mieszkańcy. - Latami nie były remontowane i nie widać, by coś działo się w tym temacie. Na likwidację dziur trzeba 8 mln zł Rzeczywiście dziury w chodnikach i mocno zniszczona powierzchnia drogowa, nie są dobrą wizytówką miasta. Brakuje koszy na śmieci, więc różnego rodzaju opakowania walają się po ulicach. Niezbyt zachęcająco wyglądają także odrapane i zakurzone kamienice. - Miasto chce być atrakcyjne turystycznie - mówią mieszkańcy. - A skoro tak, to nie tylko jest wymagany remont Starówki, ale także okolic dworców, na których ci turyści często wysiadają. Za tą rada postanowili iść przemyscy radni. Zdecydowali, że będą strać się o dofinansowanie z Regionalnego Programu Operacyjnego. Na przebudowę ulic Kopernika, Sportowej, Czarnieckiego, Kamienny Most i Rokitniańską można dostać nawet 5 mln zł. O takie dofinansowanie zwrócą się władze miasta. Całość prac kosztować ma 8 mln zł, dlatego już wiadomo, że cześć będzie musiało miasto wyłożyć z własnego budżetu. Na sesji radni zgodzili się, by 3 mln zł lub więcej, w zależności od tego, ile uda się otrzymać z RPO, pokryć z pożyczki lub kredytu. (Super Nowości)

• Z okazji 17. rocznicy utworzenia Straży Granicznej Bieszczadzki Oddział SG wraz z Państwową Strażą Pożarną w Przemyślu w ubiegłą sobotę na dolnej stacji wyciągu (przy ul. Sanockiej) zorganizowali dla mieszkańców Przemyśla wielki piknik. Punktualnie o g. 14 komendant BiOSG płk Dominik Tracz i Prezydent Miasta Przemyśla Robert Choma z wysokości drabiny strażackiej przywitali i zaprosili do wspólnej zabawy funkcjonariuszy wraz z rodzinami oraz mieszkańców Przemyśla. Trzeba przyznać, że podczas czterogodzinnego programu nie brakowało atrakcji i każdy mógł znaleźć coś dla siebie. Najmłodsi z miejsca oblegli pancerne pojazdy: BWP-1, BRDM i Skorpion (używany na misjach), prezentowane przez Polsko-Ukraiński Batalion Sił Pokojowych. Kiedy już nacieszyli się pancerzami i działkiem, ruszyli oglądać sprzęt wystawiony przez Policję, Straż Miejską i Straż Ochrony Kolei. Starszych bardziej interesowały pokazy wyszkolenia psów służbowych, markowana akcja pościgu za przestępcą w wykonaniu funkcjonariuszy Izby Celnej i pokazy ratownictwa medycznego. Jak zwykle na takich imprezach największą atrakcją był śmigłowiec "Kania" z BiOSG. Najpierw była seria skoków spadochronowych (m.in. skakali funkcjonariusze SG), potem członkowie Bieszczadzkiej Grupy GOPR z Sanoka zaprezentowali ewakuację rannego, który podwieszony na dwudziestometrowej linie wraz z towarzyszącymi mu ratownikami po efektownym locie został przetransportowany do oczekującej karetki. Popisywali się też strażacy, którzy najpierw żeby wydobyć ranną pocięli na kawałki poloneza, a potem w rekordowym tempie ugasili pożar. Były jeszcze quady, strzelnice, konie i wiele innych atrakcji. Była też prawdziwa wojskowa grochówka, której wydano prawie dwa tysiące porcji, co dobrze świadczy o kuchmistrzu, który ją przygotował. Jednym słowem Straż Graniczna i Straż Pożarna zafundowały parę godzin świetnej zabawy. Zabawa zabawą, ale podczas obchodów Święta Straży Granicznej był też element poważny i uroczysty. W poniedziałek na placu apelowym Bieszczadzkiego Oddziału Straży Granicznej odbył się uroczysty apel z udziałem zaproszonych gości, kompanii honorowej i orkiestry SG. Podczas tych uroczystości złotym medalem za długoletnią służbę odznaczeni zostali ppłk SG Stanisław Krahel, Jan Rabczak oraz mjr SG Grzegorz Wieczorek. Srebrny medal za długoletnią służbę otrzymali st. chor. sztab. SG Andrzej Bereza, Krzysztof Kozak i st. chor. sztab. SG Stanisław Płocica. Ponadto Złotym Medalem za Zasługi dla Straży Granicznej odznaczono płk. SG Waldemara Skarbka. Srebrny medal otrzymali ppłk SG Krzysztof Dyl, mjr SG Waldemar Pasionka, kpt. SG Jacek Rzepa, a brązowy przyznano Stanisławowi Buczkowi, chor. sztab. SG Konradowi Skuzie i chor. SG Adamowi Faberowi. Awanse na wyższe stopnie w korpusie oficerskim otrzymało 60 funkcjonariuszy, w korpusie chorążych 139 funkcjonariuszy i w korpusie podoficerskim 177 funkcjonariuszy. Wszystkim odznaczonym i awansowanym serdecznie gratulujemy. (Życie Podkarpackie)

Dodatkowe 480 tys. zł na kulturę
• Centrum Kulturalne, Przemyska Biblioteka Publiczna oraz Muzeum Narodowe Ziemi Przemyskiej, które opracowały projekty znaczące dla polityki kulturalnej państwa, otrzymają dodatkowe pieniądze. Znajdują się one w budżecie programu "Mecenat 2008" Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego. CK dostanie 180 tys. zł, PBP - 100 tys. zł, a MNZP - 200 tys. zł.
- Za przyznane pieniądze zakupimy książki oraz wydawnictwa, ale nie tylko - mówi Andrzej Skibniewski, zastępca dyrektora PBP im. Ignacego Krasickiego. - Zamierzamy przeznaczyć je m.in. na sprzęt wystawienniczy oraz profesjonalne oświetlenie czytelni. Uznanie ministra zyskały także projekty, stworzone przez Arboretum i Zakład Fizjologii w Bolestraszycach (prawie 90 tys. zł) oraz Muzeum Zespół Pałacowo - Parkowy w Przeworsku (40 tys. zł). Cała pula "Mecenatu 2008" wynosi 25 mln złotych, z czego Podkarpacie otrzyma blisko 2 mln. Pieniądze trafią w sumie do 13 placówek kulturalnych w naszym województwie.
Więcej podobnych artykułów w serwisie o Przemyślu portalu nowiny24.pl

• W ubiegły poniedziałek w przemyskim hotelu Gromada odbyło się "Forum na rzecz rozwoju miasta Przemyśla i Podkarpacia". Gościem specjalnym konferencji był Adam Góral, szef komputerowej firmy Asseco, jeden z pięćdziesięciu najbogatszych ludzi w Polsce. W oficjalnej części spotkania zaprezentowano walory gospodarcze miasta, a także działalność Podkarpackiego Klubu Biznesu i Regionalnej Izby Gospodarczej. Odczytano też tzw. Deklarację Podkarpacką 2008, w której środowiska biznesowe zobowiązały się do wspólnego i zgodnego działania na rzecz rozwoju regionu. Miejscowi biznesmeni, uczestniczący w forum, pytali natomiast gościa jak pracować na rzecz rozwoju Przemyśla. W odpowiedzi Adam Góral zapytał, czy w ciągu osiemnastu lat niepodległości Ukrainy udało się Przemyślowi lub szerzej - całemu przygranicznemu regionowi osiągnąć w materii polsko-ukraińskich wspólnych przedsięwzięć gospodarczych jakiś spektakularny sukces: - To jest oczywiste, że waszą szansą jest przygraniczne położenie! Ale ja osobiście nie widzę, żeby było ono należycie wykorzystywane. Co z tego, że ktoś ma tam kumpli albo jest na "ty" z konsulem. Czy tak robi się biznes? Wśród porad, jakich udzielał przemyskim środowiskom biznesowym prezes Asseco, na pierwszym miejscu znalazło się hasło "zgoda". - Nie kłóćcie się, bo wygrywają ci, którzy współpracują, oczywiście nie bezinteresownie, a szukając w tej współpracy konkretnych zysków. Trzeba też wierzyć, że się uda, a nie czekać na ministrów i marszałków, którzy coś nam załatwią. I jeszcze jedno: uwierzcie, pieniądze w Polsce są, ale naszym przedsiębiorcom brakuje pomysłów i ambicji. Trzeba więc mieć pomysł. I marzenia. Bo w biznesie nie chodzi o to, żeby kupić dobry samochód i nowy dom. To cieszy przez pierwsze dziesięć minut. Realizacja marzeń i szukanie nowych wyzwań - to jest dopiero przyjemność. Gość wspomniał też, że w Przemyślu stawiał pierwsze kroki w biznesie, kupując od Pomony jabłczane wytłoki i robiąc z nich susz. - Miał to potem kupić pewien Niemiec. Nie powiem, żeby to był udany interes, raczej pierwsza surowa lekcja, którą dobrze zapamiętałem... Klient po prostu wziął tylko pierwszą partię, a z resztą nas przetrzymał aż oddaliśmy już nie na naszych, a na jego warunkach... (Życie Podkarpackie)

Właściciel parkingu dyscyplinuje kierowców
• Tylko osoby robiące zakupy w jednym ze sklepów w centrum handlowym przy ul. Sportowej w Przemyślu, mogą za darmo skorzystać z parkingu. Pozostali muszą płacić, a to u niektórych wywołuje złość. W liście do Nowin internauta o pseudonimie "Piniu" nie kryje oburzenia sytuacją, której był uczestnikiem. Kilka dni temu odwiedził sklep ze sprzętem RTV i AGD, znajdujący się w kompleksie handlowym przy ulicy Sportowej. Niczego jednak nie kupił, a kiedy odjeżdżał z parkingu, parkingowy zażądał od niego paragonu. Nie miał go więc musiał zapłacić za postój - 2 złote.
- Oświadczyłem, że byłem jedynie pooglądać interesujące mnie przedmioty - relacjonuje Czytelnik. - Niestety, tłumaczenia na nic się zdały. Zasady korzystania z parkingu wprowadził jego właściciel. W ten sposób próbuje zdyscyplinować kierowców. Niektórzy na wiele godzin zostawiali tam samochody, chociaż w ogóle nie robili zakupów w centrum handlowym.
- Czasami parking był do maksimum wypełniony autami, a sklepy świeciły pustkami - mówi jeden z pracowników supermarketu. - Gdzie więc byli kierowcy? Oczywiście na znajdujących się w pobliżu targowisku, bazarze lub w mieście. Zajmując miejsca postojowe uniemożliwiali zrobienie zakupów naszym stałym klientom. Teraz przy wjazdach na parking stoją parkingowi. Każdemu z kierowców wręczają bilet (z datą i godziną). Pierwsza godzina postoju jest bezpłatna, jednak tylko pod warunkiem okazania przy wyjeździe dowodu dokonania zakupów, czyli paragonu.
- Obecny system to nic innego jak wydzieranie haraczu od kierowców i klientów - uważa internauta "Piniu".
Więcej podobnych artykułów w serwisie o Przemyślu portalu nowiny24.pl

• To co się dzieje na granicy zagraża bezpieczeństwu zarówno celników jak i osób przekraczających granicę. Poza tym braki w infrastrukturze i sprzęcie, złe warunki odprawy przewoźników i podróżnych - wynika ze sprawozdania kierownictwa związku zawodowego Celnicy.pl, którzy ostatnio zwiedzali przejście w Medyce.
- Celnicy są przepracowani, wyraźne są braki kadrowe, wiele do życzenia pozostawia sprzęt do kontroli oraz warunki odpraw - mówi Sławomir Siwy, szef związku Celnicy.pl. Obelgi, groźby, napaści Olbrzymi ruch graniczy w Medyce obsługuje zaledwie kilkunastu celników na jednej zmianie, w większości będących dopiero w tzw. służbie przygotowawczej. Starsi funkcjonariusze nie mają czasu na szkolenie młodszych. Najcięższą służbę mają ci, którzy pracują na przejściu pieszym narażeni szczególnie na obelgi, groźby, nawet napaści ze strony "mrówek". Celnicy zwracają też uwagę na brak odpowiednich dróg dojazdowych. Powoduje to utrudnienia w ruchu pojazdów uprzywilejowanych lub odprawianych poza kolejnością (np. dyplomaci), które niejednokrotnie musza jechać pod prąd. Nie ma parkingów i miejsc do odpoczynku dla oczekujących na odprawę.
- Sprzęt do kontroli na przejściu nie jest odpowiednio wykorzystywany - twierdzą celnicy. Za kilka milionów złotych zakupiono urządzenia do prześwietlania pojazdów, które są rzadko wykorzystywane, bo albo uległy awarii, albo nie ma obsługi. Kuriozum stanowi już fakt, że celnicy nie mają jednolitego umundurowania. Często są to spodnie dżinsowe i koszulka polo z nadrukiem "Służba Celna". Szefostwo Izby Celnej w Przemyśli przyznaje, że problemy zna, ale zmiany następują powoli. - To są sytuacje znane nam od początku istnienia przejścia. W zeszłym roku stwierdziliśmy, że brak nam trzystu osób do pracy. Z wieloma problemami borykamy się i staramy się je rozwiązywać. Na to jednak potrzeba czasu i chęci wszystkich zainteresowanych stron - mówi Małgorzata Eisenberger-Blacharska. (Super Nowości)

Europoseł chce ułatwień...
• Andrzej Zapałowski, europoseł z Przemyśla, zwrócił się do ministra rolnictwa o zmianę przepisów regulujących wyrób wina i jego sprzedaż. Chodzi o ułatwienia dla rolników, którzy sprzedają wino z własnej plantacji. Ułatwienia dotyczyłyby producentów, którzy produkują nie więcej niż 100 hektolitrów wina rocznie.
- Zapisy obecnej ustawy o wyrobie i rozlewie wyrobów winiarskich nie uwzględniają specyfiki wyrobu win w niewielkich gospodarstwach, posiadających własne winnice - twierdzi Zapałowski. Według niego, zmiany przepisów poprawią sytuację finansową tych gospodarstw. Będą również sprzyjać promocji i rozwoju regionów w Polsce, w których uprawiane są winogrona. W tym Podkarpacia.
Więcej podobnych artykułów w serwisie o Przemyślu portalu nowiny24.pl

• Jak jeszcze skuteczniej zwalczać międzynarodową przestępczość? O tym właśnie rozmawiali w Przemyślu policjanci z Polski i milicjanci z Ukrainy. Celem spotkania było podsumowanie dotychczasowej współpracy pomiędzy obiema służbami, a także plany na przyszłość. Okazuje się, że trwająca od 10 lat kooperacja z miesiąca na miesiąc przynosi coraz więcej efektów. To nie tylko ustalenie miejsc pobytu osób poszukiwanych ukrywających się w Polsce lub na Ukrainie, ale również wymiana informacji. Dzięki tym ostatnim udaje się ująć coraz więcej groźnych przestępców lub odzyskać kradzione samochody.
- Mamy świadomość nowych wyzwań występujących po obu stronach granicy - mówi mł. insp. Andrzej Sabik, zastępca komendanta wojewódzkiego policji w Rzeszowie. - To handel ludźmi, zagrożenie terroryzmem i przybierające na sile przestępstwa gospodarcze. Tylko w tym roku polscy i ukraińscy stróże prawa odzyskali wyłudzony w krajach Unii Europejskiej sprzęt elektroniczny warty ok. 500 tysięcy euro.
Więcej podobnych artykułów w serwisie o Przemyślu portalu nowiny24.pl

Nie ma zagrożenia...
• Jeśli ktoś usłyszy pojęcie "gorączka krwotoczna" - to szybko przychodzi mu na myśl wirus ebola. Zabójczy wirus, który pochłonął już tysiące ofiar w Afryce. Jeśli ktoś usłyszał o gorączce krwotocznej, która wystąpiła na. Podkarpaciu, to trudno się dziwić, że wpadł w panikę. Kilka dni temu w regionalnym dzienniku pojawiła się informacja o wykryciu przez sanepid pierwszego i dotąd jedynego w Polsce ogniska groźnego hantawirusa, wywołującego gorączkę krwotoczną. Ogniskiem tym jest Podkarpacie. Pierwsze przypadki wykryte zostały w sierpniu 2007 r., kiedy zachorowało 9 osób z okolic: Sanoka, Brzozowa, Leska, Ustrzyk Dolnych, Stalowej Woli i Przemyśla. Gorączka, bóle mięśni, stawów, kości to główne objawy gorączki krwotocznej. Wirus atakuje naczynia krwionośne, dlatego mogą się pojawić krwawe wysięki na skórze (jak przy sepsie), a potem niszczy nerki. Chory skazany jest na dializy. Wirus jest podstępny, zdarzają się bowiem przypadki, że zakażenie przebiega bezobjawowo. Antybiotyki są nieskuteczne. Potrzeba specjalnych środków antywirusowych. Wspomniany wirus jest mniej groźny od wirusa ebola, powodującego spustoszenie w Afryce, ale także w stosunku do niego należy zachować wyjątkowe środki ostrożności. Hantawirusy roznoszą gryzonie, przede wszystkim myszy i szczury, które jesienią szukają schronienia w piwnicach czy spiżarniach. Te pierwsze rozpowszechniają wirusa, oddając mocz. - Zarazimy się, jeśli na przykład dotykając skażonych przedmiotów lub żywności, włożymy potem brudne ręce do ust. Także, gdy zamiatając pomieszczenie, gdzie przebywały gryzonie, nawdychamy się drobinek pyłu z wirusami. Wszyscy, którzy zachorowali w regionie, mieli kontakt z gryzoniami. Wirus nie przenosi się z człowieka na człowieka - powiedział dyrektor Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Rzeszowie Waldemar Burzyński. Musimy przede wszystkim dbać o higienę. Po porządkach, zwłaszcza w miejscach, gdzie mogłyby przebywać gryzonie, dokładnie myć ręce, a ubranie wyprać.
- Kategorycznie stwierdzam, że na terenie miasta Przemyśla ani powiatu nie zanotowaliśmy żadnego przypadku gorączki krwotocznej - mówi Państwowy Powiatowy Inspektor Sanitarny Adam Sidor, odpowiadając na pojawiające się coraz częściej pogłoski o obecności na naszym terenie tego niebezpiecznego wirusa. - To zwykłe plotki. Proszę mi wierzyć, że gdyby ta pogłoska była prawdą, mogłaby wywołać bardzo poważny kryzys. Wirus hanta przecież wywołuje nie tylko gorączkę krwotoczną. Wówczas procedury są bardzo zaostrzone, a działalność rozpoczyna cały system zagrożenia kryzysowego. Jestem w stałym kontakcie z oddziałem chorób zakaźnych naszego szpitala i nie ma żadnego powodu do paniki - zapewnił A. Sidor. To jednak wcale nie zwalnia nas z obowiązku dbania o higienę! (Życie Podkarpackie)

• Prezydent Przemyśla Robert Choma polecił przygotować uchwałę o powołaniu nowej jednostki budżetowej, która ma prowadzić schroniska dla bezdomnych zwierząt w Orzechowcach. Jest to reakcja m.in. na publikacje prasowe, ujawniające karygodne nieprawidłowości w prowadzeniu tej placówki przez stowarzyszenie "Sara" i prośbę jego prezeski Ewy Niemczyckiej o rozwiązanie umowy z dniem 15 czerwca. O nadzorowanych przez prokuraturę Rejonową w Przemyślu dwóch postępowań wyjaśniających, dotyczących łamania ustawy o ochronie zwierząt i nadużyć finansowych w schronisku dla bezdomnych zwierząt w Orzechowcach, pisaliśmy w ubiegłotygodniowym, czwartkowym wydaniu. Z zeznań licznych świadków wynika jednoznacznie, że w placówce tej psy i koty były m.in. katowane, głodzone i karmione stęchłymi kośćmi z robakami. Martwe zwierzęta przechowywano w lodówkach lub wrzucano do rowu i przysypywano żarem, zamiast utylizować, zgodnie z umową zawartą z PGK. Do przemyskiego magistratu docierały wstrząsające informacje o karmieniu dorosłych osobników... szczeniakami. W miniony piątek prezes zarządu Stowarzyszenia Opieki nad Zwierzętami "Sara", które prowadziło tę placówkę, poprosiła o rozwiązanie umowy z miesięcznym okresem wypowiedzenia.
- Ponieważ stowarzyszenie "Sara" jest niewydolne, musimy w trybie pilnym przejąć placówkę. Na sesję rady miasta 29 maja ma być gotowy projekt ustawy powołującej nową jednostkę budżetową pod nazwą Schronisko dla Zwierząt w Orzechowcach. Jeśli radni zaakceptują tę propozycję, będziemy musieli wygospodarować na realizację nowego zadania dodatkowo co najmniej 200 tysięcy złotych - mówi Dariusz Iwaneczko, zastępca prezydenta Przemyśla. Wiceprezydent potwierdza, że miasto jest nadal zainteresowane przekazaniem schroniska stowarzyszeniu zajmującemu się statutowo ochroną zwierząt.
- Musi to być jednak partner wiarygodny, a nie taki jak "Sara", która narobiła niesamowitego bałaganu - podkreśla Iwaneczko. (Super Nowości)

Cios w przestępczość zorganizowaną
• W ubiegłą środę, przed szóstą rano koło jednej z posesji w Buszkowiczkach pojawili się jacyś funkcjonariusze w kominiarkach i pełnym oporządzeniu. Obstawili dookoła obejście i po szóstej zapukali do drzwi. Dość długo trwało, nim ktoś im otworzył - opowiada przypadkowy świadek nie mając pojęcia o tym, że była to zakrojona na szeroką skalę akcja Straży Granicznej i Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, wymierzona w zorganizowaną grupę przestępczą trudniącą się handlem papierosami pochodzącymi z przemytu. W tym samym czasie podobne sceny rozgrywały się w innych miejscowościach. W akcji uczestniczyło ponad 150 funkcjonariuszy SG i ABW, wyposażonych w specjalistyczny sprzęt techniczny. Wykorzystano również psy tropiące. W sumie przeszukano 24 posesje, na których funkcjonariusze zabezpieczyli 10 tys. paczek papierosów pochodzących z przemytu, kilkanaście telefonów komórkowych oraz innych przedmiotów służących do popełniania przestępstw. Zatrzymano 12 osób, w tym dwie kobiety.
- Ubiegłotygodniowa akcja była kontynuacją sprawy z czerwca ubiegłego roku, kiedy to zatrzymano 21 osób działających w zorganizowanej grupie przestępczej, zajmującej się handlem papierosami przemyconymi ze Wschodu - wyjaśnia prokurator Marta Pętkowska, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Przemyślu. Grupie tej zarzuca się wprowadzanie w latach 2005 - 2007 do obrotu w kraju i za granicą 1 milion 600 tysięcy paczek papierosów bez polskich znaków skarbowych akcyzy. Szacuje się, że Skarb Państwa na tym nielegalnym procederze stracił prawie 11 milionów zł. Głównym organizatorem i mózgiem całego przedsięwzięcia był 35-letni Maciej M. Wśród zatrzymanych w ubiegłą środę nie było osób, które przewijały się w tej sprawie w ubiegłym roku. Ci zatrzymani kontynuowali przestępczą działalność tamtej grupy. Usłyszeli oni zarzuty udziału w zorganizowanej grupie przestępczej zajmującej się nielegalnym obrotem towarami akcyzowymi. Wobec wszystkich 12 osób zastosowano wolnościowe środki zapobiegawcze (dozór policyjny, zakaz opuszczania kraju i poręczenia majątkowe). W dalszym ciągu w tej sprawie toczy się śledztwo pod nadzorem Prokuratury Okręgowej w Przemyślu. Wiadomo, że papierosy pochodziły głównie z Ukrainy. Członkowie grupy nie ryzykowali organizowania przemytu przez granicę z Ukrainy do Polski, jedynie skupowali papierosy od tzw. mrówek handlujących już po polskiej stronie. W momencie wkroczenia funkcjonariuszy ABW i SG na prywatne posesje członków grupy, część papierosów była przygotowana do transportu. (Życie Podkarpackie)

J A R O S Ł A W

Zostawiła dzieci bez opieki
• Do szpitala w Jarosławiu trafiło rodzeństwo, które bez opieki pozostawiła w domu pijana matka. Kobieta miała ponad 2 promile alkoholu. Do Komendy Powiatowej Policji w Jarosławiu przyszła 28-letnia mieszkanka miasta. Była pijana. Mówiła, że pokłóciła się z 22-letnim konkubentem. Uciekła z domu, ponieważ się go bała. Pozostawiła tam swoje dzieci: 9-letnią córkę i 8-miesięcznego synka. Policjanci natychmiast pojechali pod wskazany adres. Rodzeństwo samotnie przebywało w mieszkaniu, było zapłakane i przerażone. Dziewczynka tuliła do siebie szlochającego braciszka. Dziećmi zaopiekowali się lekarze z Centrum Opieki Medycznej w Jarosławiu. O bulwersującym zdarzeniu policjanci zawiadomili sąd rodzinny i prokuraturę. Trwa dochodzenie. Mężczyzna i kobieta usłyszą prawdopodobnie zarzuty niedopełnienia opieki nad dziećmi.
Więcej podobnych artykułów w serwisie o Przemyślu portalu nowiny24.pl

• - Sąsiadka zauważyła, że szyby są gorące, a w mieszkaniu jest ciemno. Zadzwoniła po straż. Gdy weszli do środka, na ratowanie Zbyszka było już za późno. Już nie żył - mówi sąsiad Janusz Mołoń. Zastęp ratowniczy Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w ostatnią niedzielę, wpół do ósmej rozpoczął służbę. Za piętnaście minut byli już gotowi do wyjazdu. W kamienicy przy rynku w mieszkaniu wybuchł pożar. - Już na schodach nie można było przejść, tyle było dymu. Jak wyważyliśmy drzwi, poraziło nas gorąco. Nie było płomieni, tylko dym i wysoka temperatura. W mieszkaniu działaliśmy po omacku. Nic nie było widać. Nie wiedzieliśmy, ile jest pomieszczeń. Właściciel leżał na podłodze, obok łóżka. Nie wiedzieliśmy, czy ktoś jeszcze przebywa w tym mieszkaniu. Dopiero później okazało się, że to pokój z kuchnią - opowiada dowodzący akcją ratowniczą, dowódca zastępu st. asp. Leszek Pelc. - Akcja była o tyle utrudniona, że w mieszkaniu nie było okna wychodzącego na zewnątrz. Jedynie okno na korytarz. Dym nie miał gdzie uchodzić, włączyliśmy więc wentylator, ale to niewiele pomogło - mówi L. Pelc. Pożar wybuchł rano, około godziny siódmej. - Wieczorem byłem u sąsiada, rozmawiałem z nim. Mówił, że idzie wcześniej spać, bo ma komunię u wnuka. Później popatrzyłem jeszcze przez szybę, ale już było ciemno. Zbyszek spał. Rano sąsiadka przyszła, że szyby gorące, że po straż zadzwoniła. Przez okno nic już nie było widać, ciemno było. Jak przyjechała straż, Zbyszek już nie żył - opowiada sąsiad Janusz Mołoń. Na miejsce zdarzenia przyjechał wóz z podnośnikiem. Ratownicy z jego pomocą ewakuowali mieszkańców poddasza. Mieszkańcom piętra, na którym spłonęło mieszkanie, nic nie zagrażało. Na miejsce przybyli również funkcjonariusze Komendy Powiatowej Policji w Jarosławiu, prokurator, pogotowie gazowe, ekipa pogotowia ratunkowego. 58-letni Zbigniew B. zginął prawdopodobnie na skutek zaczadzenia. Ze wstępnych ustaleń wynika, że przyczyną pożaru było zaprószenie ogniem, od którego zapaliło się łóżko. Obecnie trwa postępowanie wyjaśniające. (Życie Podkarpackie)

R E G I O N

Ceny żywności cały czas rosną
• Mieszkańcy nie nadążają za galopującymi cenami żywności. Płacimy więcej za prąd i gaz, więc znów wzrosły ceny m.in. nabiału, oleju i mięsa. Ekonomiści mówią, że w tej chwili ratuje nas tylko import towarów zza granicy.
- Z tymi podwyżkami to jakaś paranoja. W tej chwili zostawiam w sklepie 150-200 zł więcej. Do tego jeszcze dochodzą wyższe rachunki za prąd i gaz. Ostatnio miałem zapłacić 1100 zł, a zarabiam 1400 zł. Jak tu żyć? - denerwuje się Wojciech z Rzeszowa. Po ostatniej podwyżce płacimy od kilku zł więcej za energię oraz nawet do kilkudziesięciu zł więcej za gaz. To natychmiast odbiło się na cenach żywności. Wzrosły o kolejne 10-15 proc. W niektórych przypadkach płacimy nawet o 20-30 proc. więcej niż w ub. r. Drastycznie podrożał nabiał i olej. Na stałym poziomie utrzymują się ceny ziemniaków i wody mineralnej. Za kilkanaście dni czeka nas kolejna podwyżka. Piekarze zamierzają podnieść ceny pieczywa aż o 20 proc.
- Ostatnio ceny wzrosły rok temu. W tym czasie było szereg różnych podwyżek. Nie podnosiliśmy jednak cen, choć zarobek był mniejszy. Teraz jesteśmy do tego zmuszeni - wyjaśnia Ryszard Lembryk, właściciel Piekarni Zamojskiej w Rzeszowie. Piekarnia Lembryka dostała ostatnio rachunek za gaz. Wyższy o 25 proc. od poprzedniego. Musi zapłacić 11, a nie 9 tys. zł, choć produkcja była na tym samym poziomie. Wzrosła też cena mąki. Teraz płaci ok. 1,40 zł za kilogram. Wcześniej - 1,25 zł. Koszty paliwa w jego firmie wzrosły o 17 proc. Na ceny benzyny pomstują nie tylko przedsiębiorcy. Mieszkańcy coraz częściej korzystają z innych środków komunikacji niż samochód. MPK, PKS-em czy koleją jest taniej. Wczoraj litr bezołowiowej na jednej z rzeszowskich stacji kosztował 4,49 zł. Miesiąc temu, na tej samej stacji - 4,16 zł. Analitycy ostrzegają, że latem możemy zapłacić nawet 5 zł za litr. Wielu mieszkańców spodziewało się, że po podwyżkach prądu i gazu wzrosną ceny żywności. Ale nie tak szybko, i nie tak drastycznie.
- Najgorsza będzie podwyżka chleba, który przecież kupujemy codziennie - żali się Stanisław z Leżajska.
- Wzrost cen to przede wszystkim skutek niedoboru towarów na rynku. Jedyną receptą na zatrzymanie fali podwyżek jest dopuszczenie do importu zza granicy. Konieczne jest też zniesienie limitu na produkcję zbóż i innych artykułów - wyjaśnia Andrzej Sadowski, ekonomista z Centrum im. Adama Smitha.
Więcej podobnych artykułów w serwisie o Przemyślu portalu nowiny24.pl

Kto zapłaci za wymianę skrzynek?
• Do 24 sierpnia musimy zdążyć z wymianą skrzynek pocztowych na zgodne z normami Unii Europejskiej Nowe skrzynki powinny się znaleźć w lokalach wielorodzinnych, w których wyodrębnione są co najmniej 3 mieszkania. Na dostosowanie się mieliśmy aż pięć lat, mimo to w wielu blokach można jeszcze zobaczyć te stare. Wymiana jest konieczna, aby dostęp do skrzynek mieli wszyscy operatorzy pocztowi. Teraz, żeby dostarczyć przesyłkę, muszą wręczać ją adresatowi do rąk własnych, ponieważ stare skrzynki zamyka się kluczem, którym dysponuje wyłącznie adresat i Poczta Polska. Po wymianie zacznie się prawdziwa konkurencja. Prywatni operatorzy oferują niższe ceny i gwarancję doręczenia przesyłek. Gra toczy się o mieszkańców miast i o klientów biznesowych. Spółdzielnia Mieszkaniowa zrzeszająca nawet 100 mieszkańców, to dobry klient, bo rozniesienie 100 listów poleconych do mieszkań w 2, 3 blokach mieszkalnych zajmie około pół godziny i nie jest potrzebny samochód.
- Wszystkie skrzynki zostały już wymienione. O sprawie dawno zapomnieliśmy - mówi Edward Słupek, prezes Lokatorsko-Własnościowej Spółdzielni Mieszkaniowej. Na osiedlu Śródmieście wymieniono już około jednej trzeciej skrzynek. - Z resztą na pewno uporamy się do końca czerwca - twierdzi Zbigniew Lis, prezes spółdzielni. Na Krakowskiej Południe skrzynki są nadal stare, ale umowy na unijne są podpisane z terminem realizacji do końca lipca. Rzeszowska spółdzielnia też w terminie się wyrobi, już wybrała dostawcę. Cena skrzynki to 30 - 40 zł. A kto za wymianę zapłaci? Prezesi rzeszowskich spółdzielni mówią, że opłata będzie wliczana w koszty eksploatacji. (Super Nowości)

K R O N I K A   P O L I C Y J N A

• Tuż pod nosem siedziby przemyskiej straży pożarnej wczesnym piątkowym popołudniem, 16 maja, doszło do groźnie wyglądającego zdarzenia. Jadąca z mostu im. Siwca oplem fronterą kobieta nagle straciła panowanie nad kierownicą, zjechała z jezdni i uderzyła w barierki oddzielające ulicę od chodnika. Siła uderzenia była na tyle duża, że samochód dachował. Na szczęście - choć to bardzo ruchliwa ulica - żaden inny jej użytkownik nie ucierpiał na skutek tego zdarzenia. Na miejsce natychmiast przybyły jednostki straży, policji (nie miały wszak daleko) i pogotowie ratunkowe. Akcja tych pierwszych trwała nieco ponad pół godziny. Kobieta, która kierowała autem, doznała drobnych obrażeń. Choć przyczyna wypadku nie została dokładnie ustalona, to prawdopodobnie była nią nieuwaga kierowcy.

• 19 maja wieczorem policjanci z KPP w Jarosławiu udaremnili kradzież w ogródku piwnym przy lokalu "panorama", skąd trzej sprawcy wynosili elementy ogrodzenia i firmowe krzesła. W bezpośrednim pościgu zatrzymano 18-letniego Jakuba K. Trwają poszukiwania pozostałych sprawców.

• 14 maja w Jarosławiu 58-letnia kobieta wyskoczyła z pociągu pośpiesznego relacji Przemyśl - Zielona Góra. Podczas upadku na peron doznała urazu głowy i została odwieziona do szpitala.

• 14 maja nieznany sprawca włamał się do baru przy ulicy Wodnej w Przemyślu, skąd skradł kino domowe i rozmaite narzędzia. Ponadto włamywacz uszkodził automaty do gier, z których zabrał bilon.

(Źródło: Życie Podkarpackie)

Reklama