Archiwum aktualności

Archiwalne wydanie tygodniowe: 24.03-30.03.2008 r.

P R Z E M Y Ś L

Spółka "Hala" zlikwidowana
* Podczas ostatniej sesji radni zlikwidowali miejską spółkę "Hala". Jej zadania prawdopodobnie przejmą inne miejskie spółki. Hala zajmowała się administracją targowiska przy ul. Wilsona oraz lokalu gastronomicznego "Loża Szyderców" przy górnej stacji wyciągu narciarskiego. Jeszcze niedawno, władze spółki miały plany sprzedaży działki przy ul. Wilsona i wybudowania nowego targowiska przy ul. Czarnieckiego, obok torów kolejowych. Spółka potrzebowała do tego działki, którą przekazałoby im miasto. Radni nie wyrazili jednak na to zgody. Bazar przy ul. Wilsona prawdopodobnie administrować będzie Przedsiębiorstwo Gospodarki Komunalnej. Ma już pod swoją opieką zieleniak. Aktualne są plany budowy targowiska przy ul. Czarnieckiego. Na razie nie wiadomo, co stanie się z "Lożą Szyderców".
Więcej podobnych artykułów w serwisie o Przemyślu portalu nowiny24.pl

* Polski Bazalt S. A., mimo obietnic, nie stanął do przetargu na grunty podstrefy ekonomicznej, która została utworzona w Przemyślu. Pojawia się coraz więcej pytań o co w tym wszystkim chodzi. W marcu w drodze przetargu miał zostać wyłoniony przedsiębiorca, który zainwestuje swój kapitał w Podstrefie Przemyśl Tarnobrzeskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej Europark - Wisłosan. Niestety nie wpłynęła żadna oferta. Szukali, ale chętnych nie było Inwestorem strategicznym zainteresowanym inwestycją w strefie był Polski Bazalt S.A. - Niezależnie od złożonej przez spółkę deklaracji, Urząd Miejski w Przemyślu podjął działania promujące Podstrefę Przemyśl, by zachęcić innych przedsiębiorców do inwestowania w naszym mieście - twierdzi Kancelaria Prezydenta Miasta. Publikowano ogłoszenia w specjalistycznych pismach, na stronach internetowych, wysłano około 300 listów oraz e-maili do przedsiębiorców w kraju i zagranicą oraz instytucji zajmujących się biznesem w kraju i za granicą. - Przedsiębiorca zamierzający podjąć działalność gospodarczą w strefie ekonomicznej wyłaniany jest w drodze rokowań lub tzw. przetargu łącznego - tłumaczą pracownicy przemyskiego magistratu. Szefowie Polskiego Bazaltu twierdzili, że nie zgadzają się z przyjętą wyceną gruntów i to był jeden z powodów wycofania się ich spółki z inwestowania w podstrefie. - Wycena gruntów była sporządzona przez uprawnionego rzeczoznawcę majątkowego i odpowiada cenom rynkowym gruntów w innych strefach ekonomicznych w południowo-wschodniej Polsce - twierdzi Kancelaria Prezydenta Miasta. Dodaje, że tak małe zainteresowanie przetargiem można częściowo tłumaczyć faktem, że był on organizowany dla przedsiębiorców, którzy mogli zaplanować inwestycję na powierzchni nie mniejszej niż 12 ha i byli w stanie na ten obszar przedłożyć gotowy biznes plan. Minusami są także m. in. brak obwodnicy, dróg i autostrad, lotniska w okolicach podstrefy, brak wykwalifikowanej siły roboczej, uczelni wyższych z kierunkami technicznymi, niewystarczające uzbrojenie terenu. Na korzyść lokalizacji inwestycji w Przemyślu przemawiają przede wszystkim: strefa ekonomiczna, dostęp do złóż gazu, tania siła robocza, infrastruktura kolejowa, bliskość do przejść granicznych oraz duże bezrobocie. (Super Nowości)

* Zdecydowaną większością głosów przemyscy radni udzielili prezydentowi Przemyśla Robertowi Chomie absolutorium z wykonania budżetu za 2007 r. Za głosowali radni PiS, PO oraz Fundacji San. Nikt nie był przeciw. Wstrzymali się radni LiD oraz radny niezależny.
Więcej podobnych artykułów w serwisie o Przemyślu portalu nowiny24.pl

Podpalacze opamiętajcie się!
* Zaczęło się! Wraz z pierwszym wiosennymi promieniami słońca na pola wyruszyli podpalacze. Wzniecane przez nich pożary niszczą glebę, zabijają zwierzęta, zatruwają środowisko. Niekiedy ogień dosięga również ich samych. Strażacy nie mają wątpliwości: wiosenne wypalanie traw to plaga. Podpalacze zdążyli się "już rozkręcić", chociaż ich zapędy na kilka dnia przerwała typowo zimowa aura. Ale niebawem, tak jak ma to miejsce, co roku, powrócą na pola, pastwiska i nieużytki. Rolnicy oraz właściciele działek celowo wzniecają pożary i w ten prymitywny sposób porządkują teren.
- Nie przekonują ich zapewnienia, że ogień niszczy glebę i zabija żyjące w niej organizmy - mówi Daniel Dryniak z Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Przemyślu. Ekolodzy ostrzegają: roślinność ulegająca naturalnemu rozkładowi użyźnia ziemię. Tymczasem popioły spalonych trwa są bezużyteczne. Dodatkowo podczas pożarów do atmosfery przedostają się duże ilości dwutlenku węgla, siarki i tzw. węglowodorów aromatycznych mających właściwości rakotwórcze.
- Do gaszenia pożarów roślinności oprócz strażaków - zawodowców najczęściej angażowane są także jednostki ochotniczej straży pożarnej - dodaje Dryniak. - Ci ostatni najlepiej znają teren. Wiedzą którędy najszybciej dojechać, aby ugasić ogień i zminimalizować straty. Jedna godzina walki z płonącą łąką o powierzchni około 25 hektarów kosztuje prawie 500 złotych - szacują strażacy. Wiosną, gdy tego rodzaju zdarzenia są nagminne, dziennie na ich gaszenie wydaje się około 200 tysięcy złotych w całym kraju. Wypalanie roślinności zagrożone jest mandatem, a nawet karą więzienia.
Więcej podobnych artykułów w serwisie o Przemyślu portalu nowiny24.pl

Łzy i gniew
* To miało byś zakończenie sporu, który od kilku miesięcy trwał w sklepie "Adam i Ewa bis" przy ulicy Jagiellońskiej.W ubiegłotygodniową środę komornik sądu rejonowego przyszła, by nakazać opuszczenie osobom reprezentującym Dariusza Kostkę lokalu oraz usunięcie wełny mineralnej. W Wielki Piątek sklep miał ruszyć ponownie. Właścicieli rano ściągnął tu jednak wyjący alarm. Kamery TVN, TVN24, TVP oraz obiektywy fotoreporterów kilku gazet towarzyszyły komornikowi sądowemu podczas wizyty w nieczynnym od kilku miesięcy lokalu. Kulisy sporu opisywaliśmy już wielokrotnie. 3 marca sąd rejonowy w Przemyślu wydał wyrok zobowiązujący do opuszczenia sklepu przez reprezentujące przedsiębiorcę Dariusza Kostkę osoby oraz usunięcie z lokalu wełny mineralnej. Wyrok miał rygor natychmiastowej wykonalności, jednak ani ludzie nie opuścili sklepu, ani też nie znikła z niego wełna mineralna. Kostka złożył do sądu wniosek o uchylenie tegoż rygoru, lecz sąd ten wniosek oddalił. 19 marca w sklepie, w asyście policji pojawiła się komornik sądu rejonowego Agnieszka Bandosz, która przyjęła oświadczenie pełnomocnika D. Kostki. - Na miejscu osoby te oświadczyły, że wełny mineralnej nie wnosiły i nie stanowi ona własności dłużnika, a oni nie działają z polecenia dłużnika - powiedziała po interwencji Agnieszka Bandosz. Tak też zostało zaprotokołowane. Właściciele sklepu "Adam i Ewa bis" Elwira Wiech i Stanisław Stanisławek stwierdzili zgodnie, że jest to nieprawda, gdyż wełna została wniesiona 21 stycznia przez ludzi towarzyszących Dariuszowi Kostce. - Panowie nie okazali tytułu prawnego do lokalu. Wezwałam więc wszystkie osoby bez takiego tytułu do opuszczenia lokalu, co uczynili dobrowolnie - informowała komornik. Po interwencji Agnieszki Bandosz ludzie zajmujący jedną część lokalu spakowali swoje rzeczy i opuścili pomieszczenie. Nieco dłużej trwało to w przypadku pełnomocnika strony sporu, jednak napomniany przez komornika także wyszedł z lokalu. Wełna, do własności której nikt się nie poczuwa została spisana i przeniesiona do osobnego pomieszczenia, a nadzór nad nią sprawuje współwłaściciel sklepu, który nie krył łez wzruszenia. - Święta spędzimy w domu - mówił dziennikarzom. W piątek rano pod sklepem znów zrobiło się zamieszanie. To był dzień, w którym sklep miał być ponownie otwarty. Jednak to nie klienci ściągnęli do lokalu właścicieli, ale przybyła na miejsce ochrona, która zawiadomiła o włączeniu alarmu. - Gdy przyjechała policja; którą wezwałem po interwencji ochrony, trzy szyby były już wyciągnięte. A dzisiaj miało być otwarcie- opowiada Stanisław Stanisławek. - To kolejne zaskoczenie, naruszenie miru domowego, złamanie przepisów o ochronie posiadania i nękanie właścicieli sklepu - mówiła na miejscu Alicja Galiszkiewicz, pełnomocnik handlowców. Dariusz Kostka, który także był na miejscu powoływał się na wyrok sądu z 4 lutego, który zobligował go do przywrócenia w sklepie poprzednich witryn z szybami antywłamaniowymi. Wyrok miał rygor natychmiastowej wykonalności. - Walczyli o to. Sąd stwierdził, że witryny mają być przywrócone. I to robimy - twierdził. - Ten rygor natychmiastowej wykonalności nie może być tak traktowany tak, że bez uzgodnienia wchodzą kiedy chcą i jak chcą. Buta i arogancja tych ludzi jest niewyobrażalna. Jestem zaskoczona, że takie zachowanie jest możliwe w naszym kraju - ripostowała Alicja Galiszkiewicz. Dariusz Kostka twierdzi, że poinformował o zamiarze wymiany witryn. - Owszem, o godzinie 8.30 rano przyszedł posłaniec od pana Kostki, że dziś rozpoczynają prace związane z wymianą szyb. Wówczas te prace już trwały, bez wiedzy właścicieli sklepu. Doszło do powtórnego wtargnięcia do sklepu bez jakiegokolwiek uprzedzenia. Dzień wcześniej pracowałam do wieczora w kancelarii. Nikt do mnie nie zadzwonił, ani nie powiadomił mnie - mówi z kolei Alicja Galiszkiewicz. (Życie Podkarpackie)

* Powiat przemyski podpisał umowę o współpracy z leżącym na Ukrainie, w okolicach Lwowa, rejonem Pustomyty. Ukraiński rejon to odpowiednik polskiego powiatu. Umowa o współpracy obejmie m.in. wspólne projekty gospodarcze, edukacyjne, kulturalne, wymianę młodzieży i zespołów oraz wzajemne promowanie walorów turystycznych. Powiat przemyski ma już podpisane umowy z ukraińskimi rejonami Żółkwią, Brodami, Starym Samborem i Mościskami. Współpracuje również ze słowackim Humennem i węgierskim województwem Heves.
Więcej podobnych artykułów w serwisie o Przemyślu portalu nowiny24.pl

Listy z plombą robią karierę
* Listy i paczki możemy wysyłać nie tylko przez Pocztę Polską. Konkurencyjny dla niej InPost zdobywa na Podkarpaciu coraz więcej zwolenników. Już wkrótce w kolejnych miastach otworzy swoje punkty obsługi klientów. Do końca 2008 roku na Podkarpaciu liczba POKów ma wzrosnąć do 30.
- Dwa z nich: w Tarnobrzegu i Stalowej Woli, zostaną uruchomione jeszcze do końca kwietnia 2008. W planach firmy jest również otwarcie nowych punktów w Sanoku, Łańcucie, Jarosławiu i Przeworsku - mówi Rafał Brzoska prezes zarządu InPost. Firma ma już stałych klientów.
- Od ponad roku korzystam z jej usług - mówi starszy mężczyzna w punkcie obsługi przy Grunwaldzkiej w Przemyślu. W okresie przedświątecznym coraz więcej mieszkańców Podkarpacia przekonuje się do nowego operatora.
- Bez kolejek, i jak dotąd nie zginęła mi żadna przesyłka - chwali Bogdan Motyl, przedsiębiorca. Do tego może dzięki komputerowej kontroli śledzić jej losy.
- Jesteśmy przygotowani do obsługi pocztowej w sytuacjach "kryzysowych", do jakich niewątpliwie należy zaliczyć czas wysyłania życzeń świątecznych. Mamy również doświadczenie w postępowaniu w razie strajku pracowników narodowego operatora - mówi prezes Brzoska. Do usług InPostu przyzwyczaiła się już większość mieszkańców Przemyśla; rachunki za telefon dostarczane przez tego operatora są "obciążone" charakterystyczną blaszką reklamową.
Więcej podobnych artykułów w serwisie o Przemyślu portalu nowiny24.pl

* W skrzyni na piasek odnaleźli policjanci pamiątkową tablicę z brązu. O jej kradzież i zniszczenie podejrzanych jest 5 młodych mieszańców Przemyśla. 1 lutego br. ze ściany kamienicy przy ulicy Katedralnej 6 zerwano pamiątkową tablicę poświęconą przemyskim rzemieślnikom. Wykonano ją w 1986 roku z okazji 600-lecie istnienia tutejszego cechu. Jej wartość oszacowano na 8000 zł. W wyniku pracy operacyjnej funkcjonariusze ustalili, że sprawcami kradzieży są młodzi mieszkańcy Przemyśla w wieku od 15 do 18 lat. Tablicę ukryli w piwnicy, gdzie rozbili ją na kawałki, a następnie usiłowali sprzedać w okolicznych skupach złomu. Za każdym razem odmawiano im przyjęcia towaru. Zdegustowani pozostawili swój łup w ulicznej skrzynce na piasek.
Więcej podobnych artykułów w serwisie o Przemyślu portalu nowiny24.pl

J A R O S Ł A W

Łupany czerwony porfir
* Radni zapoznali się z dwiema koncepcjami przebudowy płyty rynku. Przy tej okazji padło wiele pytań: o ruch samochodowy, o koszty, terminy wykonania prac, a nawet o. miejsca intymne na rynku, chociaż radna Elżbieta Kluz, która pytanie zadała, nie potrafiła sprecyzować, jakie byłoby ich przeznaczenie. Na ostatniej sesji rady miasta burmistrz Andrzej Wyczawski zaprezentował dwie koncepcje przebudowy płyty rynku. Obie wykonane przez dr. architekta Marka Gachowskiego z Gliwic. - Ja bym połączył obie koncepcje i stworzył trzecią. I o to w tej prezentacji chodzi, żeby posiadać jakiś materiał wyjściowy do dyskusji nad ostatecznym wyglądem naszego rynku - mówi burmistrz Andrzej Wyczawski. Twierdzi ponadto, że przy tworzeniu koncepcji należy przestrzegać kilku zasad. - Przede wszystkim trzeba trzymać się wytycznych nakreślonych przez konserwatora zabytków, po drugie należy pamiętać o tym, by rynek nie spełniał zbyt wielu funkcji. Musi to być miejsce przyjazne dla mieszkańców i turystów, z ławeczkami zachęcającymi do odpoczynku w słonecznych miejscach, po drugie to miejsce organizowania imprez i koncertów. Do tego celu ma służyć scena, która będzie ustawiana w miejscu dawnej kolegiaty świętego Michała - tłumaczy. Aktualne założenie jest takie, że płyta rynku będzie wykonana z łupanego, czerwonego porfiru. Jeden pomysł zakłada zaznaczenie szlifowanym porfirem miejsca obecnych szlaków komunikacyjnych na rynku. Drugi - że tym rodzajem porfiru zaznaczony zostanie tylko obrys rynku. Jasnym lub ciemnym porfirem ma być wyszczególniony kontur nieistniejącej już kolegiaty św. Michała. Projektant przewidział przed ratuszem fontannę, mającą postać słupów wodnych przybierających różne kształty, ułożonych równolegle do ratusza. Na całym rynku zaplanował iluminacje wbudowane w płytę rynku i zawieszone na latarniach. Obie koncepcje różnią się, jeśli chodzi o kwestie zieleni. Według jednej na rynku mają rosnąć tylko drzewa, według drugiej znajdą się tu również trawniki z ławeczkami. Cały koszt przebudowy rynku został oszacowany na 8,5 mln zł. Sama kostka porfirowa będzie kosztować 3 mln zł. - Już w tym budżecie zarezerwowaliśmy półtora miliona złotych. Na wiosnę zostaną wykonane prace archeologiczne w miejscu byłej kolegiaty, przebadana zostanie także kanalizacja wód opadowych. Wymiana kostki nastąpi w następnym roku i zostanie zakończona w 2010. Nie chcemy robić tego w jednym roku i zamykać rynku. Sparaliżowałoby to cały usytuowany tu handel. Zadecydowaliśmy, że modernizacja będzie przebiegać w dwóch etapach - tłumaczy burmistrz. Władze miasta mają nadzieję, że większość prac zostanie sfinansowanych z projektów unijnych, a część wydatków pokryje wojewódzki konserwator zabytków. (Życie Podkarpackie)

Radni uchwalili budżet powiatu
* Na ostatniej sesji radni powiatu jarosławskiego jednogłośnie przyjęli uchwałę o budżecie na bieżący rok. Dochody zaplanowano w wysokości prawie 88 mln zł. Wydatki będą o ponad 3 mln mniejsze. Nadwyżka zostanie przeznaczona na wykup emitowanych w ubiegłych latach przez starostwo obligacji drogowych. Radni z klubu PSL chociaż głosowali za przyjęciem uchwały budżetowej zwrócili uwagę na zbyt małą ilość inwestycji w powiecie. Apelowali również o podwyżkę wynagrodzeń dla szeregowych pracowników starostwa. Zwracano też uwagę na brak pieniędzy unijnych w wydatkach powiatu. W ubiegłym roku żaden ze zgłoszonych wniosków nie przeszedł wszystkich procedur. Ten rok zapowiada się podobnie.
Więcej podobnych artykułów w serwisie o Przemyślu portalu nowiny24.pl

Pijana i bez prawka
* Bez prawa jazdy i w dodatku w stanie nietrzeźwym kierowała samochodem. Jakby jeszcze mało było wykroczeń, podczas kłótni ze swoim chłopakiem, uszkodziła cztery samochody. Marta B., 31-letnia mieszkanka Jarosławia kierowała volkswagenem sharan. Na ulicy Tarnowskiego, przed przejściem dla pieszych, doszło do kłótni pomiędzy nią i jej chłopakiem. Kierująca samochodem z dużą siłą uderzyła w stojący przed nią renault. Ten z kolei w jadący przed nim renault clio, a później w jadące drugim pasem audi. Wszystkie samochody uległy zniszczeniu. Gdy funkcjonariusze policji przybyli na miejsce, bez używania alkomatu stwierdzili, że kierująca pojazdem jest pod wpływem alkoholu. - Badanie potwierdziło, że sprawczyni ma ponad dwa promile alkoholu w wydychanym powietrzu i nigdy nie posiadała prawa jazdy. Została osadzona w pomieszczeniu dla osób zatrzymanych w Komendzie Powiatowej Policji w Jarosławiu. Na drugi dzień w prokuraturze rejonowej przedstawiono jej trzy zarzuty: prowadzenia pojazdu w stanie nietrzeźwości, zagrożenia bezpieczeństwa w ruchu drogowym oraz prowadzenia pojazdu bez wymaganych uprawnień - informuje oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Jarosławiu nadkom. Jan Buć. Marta B. w tym samym dniu została osądzona przez sąd dwudziestoczterogodzinny. - Kobieta otrzymała karę grzywny w wysokości stu stawek dziennych, co w sumie daje 4 tysiące złotych, a także zakaz prowadzenia pojazdów przez 3 lata. Ponadto została zobligowana do wpłaty 50 zł na konto Stowarzyszenia Poszkodowanym w Wypadkach Komunikacyjnych "Bezpieczne Życie" w Jarosławiu - wyjaśnił prezes Sądu Rejonowego w Jarosławiu Piotr Guzy. (Życie Podkarpackie)

R E G I O N

ZUS zaniża nasze emerytury!
* Dziesiątki, jeżeli nie setki tysięcy Polaków mają znacznie zaniżone emerytury, gdyż nie są w stanie przedstawić zaświadczeń o wysokości swych dawnych pensji. Nie ze swojej winy zresztą. Zakład Ubezpieczeń Społecznych traktuje ten okres tak, jakby w ogóle nie otrzymywał składek ubezpieczeniowych. W efekcie pokrzywdzona jest ogromna rzesza obecnych i przyszłych emerytów. Skąd wziął się ten cały problem? Zgodnie z obowiązującymi przepisami, każda firma jest zobowiązana do przechowywania wszelkich dokumentów przez okres 50 lat. Sęk w tym, że ten przepis obowiązuje dopiero od 1980 roku. Wcześniej wiele zakładów pracy po prostu niszczyło dokumenty dotyczące swych pracowników. W efekcie wiele osób zatrudnionych przed 1980 rokiem może co prawda udowodnić sam fakt zatrudnienia, ale nie jest w stanie przedstawić dokumentów zaświadczających o wysokości pobieranego wówczas wynagrodzenia. A to ma ogromny wpływ na wysokość emerytury. W przyszłym tygodniu sprawą ma się zająć Trybunał Konstytucyjny na skutek skargi złożonej przez Halinę S. Emerytka przepracowała niemal trzydzieści lat, ale była w stanie przedstawić zaświadczenia o zarobkach tylko za 15 lat. W efekcie ZUS nie wziął tego okresu pod uwagę przy wyliczaniu emerytury. To powoduje, że otrzymuje emeryturę co najmniej kilkaset złotych mniejszą niż powinna. Z podobnym problemem, który obecnie rozstrzygany jest przez sądy, boryka się mieszkaniec Mielca Edward Barszczewski, który w 1982 roku przeszedł na rentę, później na emeryturę. Twierdzi, że Zakład Ubezpieczeń Społecznych nie uwzględnił u niego pewnego okresu zatrudnienia, czym spowodował, że ma niższą emeryturę, niż powinien dostawać. Co prawda ZUS wypłacił mu już odszkodowanie za trzy lata niesłusznie niezaliczone do świadczenia, ale Edward Barszczewski domaga się rekompensaty za cały okres od 1992 roku. Decyzja Trybunału Konstytucyjnego będzie miała więc zapewne duży wpływ i na jego sprawę. Leszek Wołoszyński, szef podkarpackich struktur Krajowej Partii Emerytów i Rencistów, nie ukrywa oburzenia.
- To jest po prostu grabienie w biały dzień starszych ludzi, który uczciwie przepracowali kilkadziesiąt lat. Przecież nie jest winą emerytów, że kiedyś ktoś nie pamiętał o archiwizowaniu dokumentów pracowników - mówi lider podkarpackich emerytów i rencistów. Wtóruje mu poseł Mieczysław Kasprzak (PSL), członek sejmowej Komisji Polityki Społecznej.
- To sprawa do pilnego załatwienia. Nie można karać ludzi za błędy wynikające nie z ich winy. Uważam, że w takim przypadku, gdy emeryt udowadnia, że pracował, do podstawy wyliczenia powinno się stosować minimalną lub nawet średnią pensję wówczas obowiązującą - twierdzi poseł Mieczysław Kasprzak. (Super Nowości)

Nie wejdziesz, dresie!
* Właściciele pubów i restauracji decydują o tym, kto wejdzie do lokalu. Na jakiej podstawie? Kluby prowadzą selekcję gości korzystających z lokali. Ochrona nie pozwala wejść osobom w dresie czy w obuwiu sportowym. Czy wolno jej postępować w ten sposób? Także w rzeszowskich klubach ochrona wyprasza niektóre osoby. Dlaczego? Ochroniarze twierdzą, że jeśli chłopak jest w dresie, to może być niebezpieczny i nie chcą mieć kłopotów, albo że ktoś był pijany lub nie wyglądał "tak jak trzeba". No właśnie, jak więc ma wyglądać? W większych miastach puby kierują się takimi kryteriami doboru towarzystwa jak np. uroda. Tylko pytanie - czy niezbyt atrakcyjny chłopak wejdzie do dyskoteki z piękną dziewczyną? Nie ma na to reguły, ale selekcja jest. Z ustawy, którą przygotowało ministerstwo pracy, można wywnioskować, że absolutnie wszyscy mogą korzystać z wszelkich dostępnych usług. To ustawa o równym traktowaniu. Jeśli pomysł ministerstwa wszedłby w życie, odmówienie komuś wejścia do dyskoteki np. ze względu na ubiór byłoby dyskryminacją. Mógłby nawet pójść z tym na policję. Właściciele restauracji nie wyobrażają sobie takiej zmiany. Uważają, że to ich sprawa, kto będzie gościem w ich własnym klubie. Selekcja to kwestia dopasowania ubioru do charakteru miejsca, do którego przychodzą ludzie. Dziwne, jakby ktoś do hotelu czterogwiazdkowego przyszedł ubrany nie tak jak trzeba - mówi Barbara Szydło, kierownik pubu Czarny Kot w Rzeszowie. Za granicą także w niektórych miejscach wybiera się osoby według danych kryteriów. Zwłaszcza jeśli są to drogie restauracje. Klubowicze wręcz nie znoszą selekcji i twierdzą, że teraz to nie wiadomo, do którego klubu wejdą czy nie danego wieczoru. Selekcja - OK, mówią, ale może wiekowa. Ochroniarze często przesadzają. (Super Nowości)

K R O N I K A   P O L I C Y J N A

* Do 2 lat pozbawienia wolności grozi 24-latkowi ze Starych Oleszyc, który po pijanemu przystąpił do praktycznej części egzaminu na prawo jazdy. Do niecodziennego zdarzenia doszło w tym tygodniu w Wojewódzkim Ośrodku Ruchu Drogowego w Przemyślu. 24-latek bezbłędnie wykonał wszystkie manewry na placu, po czym wysiadł z samochodu. Wtedy właśnie prowadzący egzamin wyczuł od niego woń alkoholu. Natychmiast powiadomił kierownika Wydziału Egzaminowania WORD. Ten osobiście zawiózł niedoszłego kierowcę do Komendy Miejskiej Policji. Przeprowadzone tam badanie wykazało, że młody mężczyzna ma ponad 1,5 promila alkoholu w wydychanym powietrzu. O tym, kiedy 24-latek będzie mógł ponownie ubiegać się o prawo jazdy zadecyduje sąd.
Więcej podobnych artykułów w serwisie o Przemyślu portalu nowiny24.pl

* 23 marca w Pełkiniach doszło do zderzenia dwóch opli vectra. W wypadku ranni zostali kierowca i pasażer jednego auto oraz nieletni pasażer drugiego. Ze wstępnych ustaleń wynika, że zawinił 24-letni kierowca, który nie ustąpił pierwszeństwa przejazdu. (Życie Podkarpackie)

* 23 marca w Kalnikowie późnym wieczorem doszło do wypadku, w którym zginął 19-letni mężczyzna. Tomasz Ch., kierując fiatem uno, na skrzyżowaniu wypadł z trasy i stoczył się ze skarpy. Na miejscu zginął kierowca, a jego trzej pasażerowie zostali ranni. Policjanci ustalili, że 19-latek nie miał prawa jazdy, jechał zbyt szybko, a ponadto poprzedniego dnia spożywał alkohol. (Życie Podkarpackie)

* W nocy z 21 na 22 marca na przejściu granicznym w Korczowej, w czasie oczekiwania w kolejce do odprawy paszportowej, zmarł 49-letni obywatel Ukrainy. Kierowca samochodu ciężarowego zaczął uskarżać się na silny ból w klatce piersiowej, a następnie stracił przytomność. Kiedy przyjechało pogotowie, mężczyzna już nie żył. (Życie Podkarpackie)

* 21 marca policjanci z KPP w Jarosławiu zatrzymali 18-letniego Pawła K. z Jarosławia, który sprzedał susz konopi indyjskich 18-letniemu Sebastianowi K. z Roźwienicy. Pierwszy będzie odpowiadał za posiadanie i rozprowadzanie, a drugi tylko za posiadanie. (Życie Podkarpackie)

Reklama