Archiwum aktualności

Archiwalne wydanie tygodniowe: 11.02-17.02.2008 r.

P R Z E M Y Ś L

Niebezpieczny dym nad złomowiskiem
* Mieszkańcy Bakończyc: To nie pierwszy raz kiedy na składowisku spala się odpady. Od trzech miesięcy do nawet pięciu lat więzienia może grozić osobom, które w środę na złomowisku w przemyskich Bakończycach wypalały chemikalia ze sprzętu AGD i RTV.
- Pomóżcie, bo chcą nas wytruć. Na składzie złomu na Bakończycach spalają niebezpieczne materiały - telefon, z taką alarmująca informacją odebraliśmy w środę po południu. Kłęby czarnego dymu widać było ze sporej odległości. W bezpośrednim sąsiedztwie składu złomu unosił się smród palonych chemikaliów. Dym wyciskał łzy z oczu. Na ogrodzonym placu pracownicy dorzucali do sterty płonących lodówek sprzęt AGD.
- Ze względu na możliwe zagrożenie dla ludzi i środowiska, zlecimy wykonanie ekspertyzy. Zajmą się tym strażacy z jednostki ratownictwa chemicznego - zapowiedział wczoraj Jan Geneja, komendant Straży Miejskiej w Przemyślu. Wyniki ekspertyzy będą podstawa do wymierzenia kary pracownikom złomowiska. Komendant zadeklarował tez, że strażnicy częściej będą patrolowali okolicę składu złomu.
Więcej podobnych artykułów w serwisie o Przemyślu portalu nowiny24.pl

* - Znowu wdepnąłem! - wykrzyczał stały czytelnik w redakcji ŻP i na dowód, że nie jest to żadna przenośnia ani metafora, zademonstrował podeszwę swego buta. - Zróbcie coś z tym wreszcie! Przecież chodzenie naszymi chodnikami to zadanie dla saperów,a nie dla zwykłych śmiertelników!... A miało być tak pięknie: jesienią ubiegłego roku miejskie służby porządkowe rozlepiły około 2000 plakatów informujących o akcji "posprzątaj po swoim psie". Wśród mieszkańców rozdano 1500 darmowych zbieraków na nieczystości - właśnie po to, by zachęcić do sprzątania psich kup. W sumie całe przedsięwzięcie kosztowało 15 tysięcy złotych. I nie były to pieniądze z prywatnej kieszeni urzędników, a nasze, tj. podatników. - Efekty? Hm... Chyba tylko takie, że uświadomiliśmy mieszkańcom miasta pewien problem... - przyznaje Janusz Szostek z Wydziału Gospodarki Komunalnej UM. Przepisy ustawy o utrzymaniu porządku i czystości w gminach mówią wyraźnie, że psią kupę winien uprzątnąć właściciel psa, który ją zrobił. Jeśli właściciel z tego obowiązku się nie wywiązuje, grozi mu kara - mandat wymierzony przez pilnujących porządku i przestrzegania prawa miejskich strażników. - A widział pan kiedyś strażnika, który wypisuje mandat za takie wykroczenie? - pytamy naczelnika "komunalki". - Poproszę następne pytanie - odpowiada Janusz Szostek. Sama akcja "Posprzątaj po swoim psie" wywołała jednak pewien oddźwięk. Widać to w pismach, jakie w odpowiedzi nadesłały do urzędu wspólnoty mieszkaniowe. Najczęstsze wnioski: najbardziej akcję popierają ci, którzy psów nie mają, a psie kupy bardzo im przeszkadzają. Natomiast właściciele zwierząt, choć darmowe zbieraki pobrali bardzo chętnie, rzadko kiedy robią z nich użytek. Dlaczego? - Nie mam pojęcia! Może dlatego, że jak dają za darmo, to trzeba brać? - wzrusza ramionami Szostek. A kto winien uprzątnąć nieczystości, kiedy zwierzę i jego właściciel zdążyli umknąć? - Utrzymanie porządku należy wówczas do właściciela posesji, czy to będzie chodnik, trawnik czy plac... Dlatego między innymi PGK zakupiło specjalny "odkurzacz" do tego rodzaju prac porządkowych. Ale przecież jeden odkurzacz wszystkiego nie załatwi!... - tłumaczy naczelnik WGK. Komendant SM Jan Geneja: - My nie mandatujemy?! Jeśli ktoś mi pokaże strażnika, który widział psa robiącego kupę w obecności właściciela i nie zareagował, natychmiast wyciągnę konsekwencje!... Ja nawet śmiem twierdzić, że właściciele psów, kiedy tylko strażnik pojawia się na horyzoncie, natychmiast "holują" swoich pupili w przeciwnym kierunku, bo a nóż pieskowi się zachce, kiedy strażnik będzie przechodził! Na dowód komendant wyciąga papiery: - Tylko w ubiegłym tygodniu w sprawie psich odchodów mieliśmy 24 interwencje. Taka interwencja to mandat albo wniosek do sądu, jeśli delikwent odmawia przyjęcia mandatu. Problem tkwi nie w mandatowaniu, a w tak zwanych psach pracowniczych: wypuszczanych z domu przed pójściem do pracy i wałęsających się w tym czasie po mieście bez nadzoru. Ustalenie takiego właściciela jest bardzo trudne: kryją ich sąsiedzi, kryją sprzątaczki... Zdaniem komendanta, wysokość kar finansowych jest wystarczająca - od 50 do 200 zł. - Ja bym nie szedł w podnoszenie tej kwoty, bo wyraźnie widać, że jak ktoś raz dostał mandat, to recydywy nie ma. Czyli że mandaty odnoszą skutek. Co w takim razie zrobić, żeby psich kup na chodnikach było mniej? - Hm, na pewno nie da się tego problemu rozwiązać przy użyciu tych zbieraków, które mieliśmy rozdawać... Wiem, co mówię, bo sam mam psy i usiłowałem tego ustrojstwa używać. Jest niepraktyczne i nijak nie da rady złapać w to kupy! Jednak najprościej wyjść na spacer z psem i z gazetą... To mój patent i sprawdza się doskonale! - mówi Jan Geneja. Jednym z nielicznych, którzy po swoim zwierzaku sprzątają, jest weterynarz Jerzy Czuchman: - Mój piesek niedawno zdechł... Często słyszałem za plecami śmiech i głupie żarty, ale sprzątałem po nim bez najmniejszych oporów, bo uważam, że kultura tego wymaga. I proszę sobie wyobrazić, że z powodu tej czynności godność moja nie ucierpiała i korona mi z głowy nie spadła! Nie rozumieją tego przede wszystkim starsze osoby, ale na przykład młodzi już tak... A co do straży miejskiej - uważam, że strażnik widząc, właściciela z psem na spacerze, nie powinien czekać, aż pies narobi, a po prostu podejść i zadać kontrolne pytanie: do czego pan (pani) zamierza zebrać ewentualne odchody? Jeśli człowiek nie będzie w stanie wylegitymować się zbierakiem czy czymkolwiek innym, co służy do uprzątania nieczystości, można mu zwrócić uwagę, by na przyszłość lepiej się do takiego spaceru przygotował. Wiadomo przecież, po co wyprowadzamy psa, prawda? (Życie Podkarpackie)

Tabletkami aborcyjnymi w stada gołębi
* Zanieczyszczone elewacje, śmierdzące ptasimi odchodami strychy. To problem, z którym władze Przemyśla nie mogą sobie poradzić. Niewykluczone, że do walki z gołębiami wprowadzą aborcyjne tabletki albo drapieżne ptaki. Samorządowcy nie wykluczają żadnej metody byleby była skuteczna.
- Tabletki aborcyjne są humanitarnym rozwiązaniem. Problem polega na tym, że jest to działanie niezwykle kosztowne. Dlatego rozważamy również inne, tańsze metody - mówi Witold Wołczyk, z kancelarii prezydenta miasta Przemyśla. Środek o nazwie OvoControlP jest wrzucany do pojemników na dachach w Hollywood. Organizatorzy akcji twierdzą, że dzięki temu do 2012 roku populacja gołębi zmniejszy się tam o połowę. Amerykańskie rozwiązanie nie jest nowatorskie. Z aborcyjnej tabletki dla ptaków korzystano już w Zurychu. W czasie trwającego remontu przemyskiego ratusza na parapetach umieszczono specjalne druciane "kolczatki".
- Takie same zabezpieczenia przed gołębiami wprowadziliśmy też na innych miejskich budynkach - dodaje Witold Wołczyk. Zwolennicy metod naturalnych wnioskują, żeby do miasta sprowadzić ptaki drapieżne.
- Reintrodukcja, czyli przywracanie naturze sokoła wędrownego stosowane jest w Warszawie. Trzeba jednak pamiętać, że miejsca osiedlania drapieżników muszą wybierać fachowcy. Tylko wtedy akcja będzie skuteczna - mówi Przemysław Kunysz, ornitolog w Przemyśla. W niektórych miastach preferowane są metody akustyczne. Jesienią ub.r. władze Jarosławia zastosowały eksperymentalne płoszenie ptaków za pomocą nagranych głosów trwogi piskląt.
- Metoda sprawdza się - mówi Zofia Krzanowska z jarosławskiego magistratu. Inny wariant przyjął samorząd Mielca. - Stosujemy system odstraszania przy pomocy odpalania petard, bo jest bardzo skuteczny. Metodę trzeba stosować w połączeniu z innymi sposobami, choćby przycinaniem gałęzi i ograniczaniem ptakom dostępu do strychów - mówi Arkadiusz Misiak, komendant Straży Miejskiej w Mielcu. Samorządowcy w walce z uciążliwymi ptakami muszą zachować ostrożność. Za sprawą prawnego błędu, gołębie miejskie są uznawane za ptaki chronione. Dlatego w grę nie wchodzi likwidowanie, ludzką ręką, tych ptaków.
Więcej podobnych artykułów w serwisie o Przemyślu portalu nowiny24.pl

* 105 nietoperzy znaleźli pracownicy Zespołu Parków Krajobrazowych w jednym z fortów pod Przemyślem. Obecnie nietoperze te są w stanie hibernacji, czyli zimowego snu. W fortach, na zimowy odpoczynek zwierzęta te wybierają szczeliny w ścianach najgłębszych korytarzy. Badania liczebności nietoperzy prowadzi się w lutym w całej Europie. W Polsce koordynuje je Centrum Informacji Chiropterologicznych Polskiej Akademii Nauk w Krakowie.
Więcej podobnych artykułów w serwisie o Przemyślu portalu nowiny24.pl

Jak spłacić wyciąg?
* Mimo starań o unijne pieniądze, wyciąg został sfinansowany z obligacji na łączną kwotę 10 mln zł. Zaczniemy je spłacać w 2010 roku. Maria Łańcucka, skarbnik miasta: - Uściślijmy: były to obligacje komunalne na realizację pierwszego etapu stoku narciarskiego. Wyemitowane zostały w czterech seriach: A, B, C, D. Są to obligacje pięcioletnie, sześcioletnie, dwie siedmioletnie. Pięcioletnie spłacamy po pięciu latach, sześcioletnie - po sześciu itd. Zaciągnęliśmy je w 2005 roku, więc pierwsza spłata nastąpi w 2010, ostatnia - w 2012. Pierwsza kwota do spłaty to 2 mln zł. W tej chwili miasto płaci odsetki od obligacji. Rocznie wynoszą one około 450 tys. zł. Zdaniem skarbniczki to niewiele, w każdym razie mniej niż w przypadku odsetek kredytowych: - Obligacje to w ogóle dobra forma finansowania. Uważam nawet, że warto się nad nią zastanowić przy kolejnych inwestycjach. Poza niewysokimi kosztami, zaletą jest także możliwość karencji w spłacie, a nawet - promocja miasta. Przecież w różnych wydawnictwach ekonomicznych podawane są gminy, które korzystają z obligacji. To przyciąga inwestorów, między innymi dlatego, że emisja obligacji zawsze poprzedzona jest analizą ekonomiczną, która określa zdolność finansową danej gminy. Z analizy wykonywanej u nas w chwili emisji obligacji wynikało, że teoretycznie mogłyby one sięgać kwoty 80 mln zł - tłumaczy Maria Łańcucka. Skarbniczka dodaje, że dochody uzyskiwane z wyciągu w żaden sposób nie rzutują na spłatę obligacji (wpływają one do kasy POSIR-u, zarządzającego stokiem). (Życie Podkarpackie)

* Stanisław Marko z Przemyśla traci cierpliwość, bo od dwóch miesięcy nie może się od nowych ministrów doczekać autografów. Pan Stanisław od wielu lat kolekcjonuje wizytówki i podpisy znanych osób. Zdobywa je osobiście lub pocztą. Do każdego listu z prośbą dołącza własną, nieszablonową wizytówkę lub podobnej wielkości kalendarzyk.
- Zaraz po zmianie rzędu robię listę nowych ministrów i wysyłam do nich prośby. W każdym informuję ich o posiadanej kolekcji, a niekiedy załączam nawet jej kserokopię - mówi. W listopadzie wysłał kilkanaście listów do premiera Donalda Tuska i ministrów jego rządu. Dostał odpowiedzi tylko od trzech. Najszybciej zareagowali minister skarbu państwa Aleksander Grad i minister rolnictwa Marek Sawicki. Odpowiedź przesłał mu minister kultury i dziedzictwa narodowego Bogdan Zdrojewski. Każdy wysłał swoje zdjęcie z oryginalnym podpisem.
- Poczekam jeszcze z dwa tygodnie. Jeżeli nie nadeślą odpowiedzi, to poinformuję o tym premiera Tuska. Niech się dowie, jakich ma ministrów. Chociaż on sam też mi nie odesłał autografu - twierdzi Marko.Miło wspomina za to prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Nie kazał mu długo czekać na fotkę z podpisem.
- Tego typu sprawy leżą w gestii każdego z ministrów. Sami decydują jak je organizować. Panu Stanisławowi i innym kolekcjonerom możemy radzimy, aby prośby wysyłali w formie elektronicznej, poprzez stronę www.premier.gov.pl. Wtedy jest pewność, że dotrą w odpowiednie ręce - dowiedzieliśmy się w Centrum Informacyjnym Rządu.
Więcej podobnych artykułów w serwisie o Przemyślu portalu nowiny24.pl

Woda zalała archiwum Związku Ukraińców
* Woda z uszkodzonego bojlera zalała część pomieszczeń dawnego Domu Narodowego. Znajduje się tam archiwum Związku Ukraińców w Polsce. Na razie nie wiadomo, co było przyczyną awarii. Może chodzić o wadliwy sprzęt lub sposób jego zamontowania. W ostatnich dniach doraźny remont budynku prowadzili pracownicy Przedsiębiorstwa Gospodarki Mieszkaniowej.
- To są cenne dla nas dokumenty. Z okresu kilkudziesięciu lat. Jeszcze z czasów Ukraińskiego Towarzystwo Społeczno-Kulturalnego, i późniejsze, związkowe. Mamy nadzieję, że zdołamy je uratować, choć niektóre wyglądają fatalnie - mówi Anna Drozd, szefowa przemyskich struktur związku. Członkowie związku wynoszą dokumenty i układają je w przestronnej sali. Mechanicznie próbują suszyć zalane pomieszczenia. Zalane zostały również sprzęty, stroje i podobne rzeczy.
- Na razie nie wiemy, czy awaria była skutkiem wadliwego sprzętu czy też niesolidnego jego zamocowania. Bojler jest na gwarancji. Oddaliśmy go sprzedawcy do zbadania - mówi Witold Wołczyk z Kancelarii Prezydenta Przemyśla. Budynek przy ul. Kościuszki 5 jest w kiepskim stanie technicznym. Dach jest dziurawy, na ścianach w wielu miejscach, m.in. głównej sali widowiskowej, widoczne są zacieki i grzyb. Przed wojną był tutaj Dom Narodowy. Gmach został wybudowany ze składek społeczności ukraińskiej. Obecnie należy do miasta. Od wielu lat Ukraińcy starają o jego zwrot. Przemyskie władze miejskie godzą się na to, lecz pod warunkiem, że otrzymają rekompensatę od skarbu państwa. Budynek jest wyceniony na 2,7 mln złotych. Niedawno na Ukrainie zrodziła się inicjatywa wykupienia budynku. Przewodniczący rad trzech ukraińskich obwodów, czyli odpowiedników polskich województw, zadeklarowali przekazanie na ten cel pół miliona dolarów. Jest to połowa potrzebnej sumy.
Więcej podobnych artykułów w serwisie o Przemyślu portalu nowiny24.pl

* Pieniądze na rozbudowę drogowego przejścia granicznego w Medyce przyznała Ewa Draus, były wojewoda podkarpacki. Obecna ekipa rządząca z Platformy Obywatelskiej stwierdziła, że przejście w Medyce nie wymaga remontu. Prawie 10 milionów złotych miało być przeznaczone m.in. na: wybudowanie drogi dojazdowej, dodatkowego pasa z rampą dla tirów i stanowiskami kontroli straży granicznej i urzędu celnego, dodatkowego pasa dla samochodów osobowych w kierunku wyjazdowym i wjazdowym ze stanowiskami pracy dla celników i pograniczników, przebudowę oświetlenia drogowego i modernizację budek odpraw celnych. Ciekawe tylko, czym kierowała się ekipa rządząca i czy jej przedstawiciele wizytowali teren przejścia, czy decyzję podjęli, rozkładając się wygodnie w swoich fotelach w Warszawie? (Życie Podkarpackie)

* Członkowie przemyskiej Solidarności domagają się odwołania wicewojewody podkarpackiej Małgorzaty Chomycz. Zarzucają jej bezczynność wobec protestów w szpitalach. O odwołanie Chomycz związkowcy wystąpili do wojewody podkarpackiego oraz premiera. Zdaniem związkowców, wicewojewoda nie zajęła się problemem strajków pielęgniarek w szpitalach w Przemyślu i Żurawicy oraz protestów płacowych nauczycieli i pracowników 4. Okręgowych Warsztatów Technicznych w Żurawicy. Według związkowców, wicewojewoda powinna się zająć tymi sprawy, gdyż szpitale są finansowane z Narodowego Funduszu Zdrowia a warsztaty podlegają administracji rządowej. "Zajmuje się natomiast politycznym odwoływaniem osób pełniących funkcje publiczne i społeczne, jak kurator oraz członkowie rad społecznych. Taka postawa nie jest godna urzędnika państwowego i świadczy o niemocy i arogancji administracji rządowej" - twierdzą w uchwale związkowcy przemyskiej Solidarności.
Więcej podobnych artykułów w serwisie o Przemyślu portalu nowiny24.pl

* Od lutego br. we wszystkich pociągach Spółki PKP Intercity, tj. w pociągach kategorii EuroCity, InterCity, Ekspres, TLK przy przewozie osób, rzeczy i zwierząt będzie obowiązywał nowy regulamin. Regulamin określa zasady i warunki przewozu oraz zakupu biletów, przepisy porządkowe normujące korzystanie z usług przewoźnika, tryb składania i rozpatrywania ewentualnych reklamacji - informuje Adrianna Chibowska, rzecznik prasowy PKP InterCity SA. Najważniejsze zmiany dotyczą przejazdów pociągami ekspresowymi. Od lutego osoby nieposiadające biletów mogą je nabyć u konduktora dopiero podczas kontroli dokumentów, nie muszą zgłaszać braku biletu niezwłocznie po wejściu do pociągu. Ponadto bilety można będzie kupować z sześćdziesięciodniowym terminem przedsprzedaży, z wyjątkiem okresu zmiany rozkładu jazdy. Podróżny otrzymywał będzie każdorazowo dwa bilety - jeden na przejazd "tam", drugi na przejazd powrotny. Nie będą już wydawane bilety w obie strony na jednym druku. Do pociągu podróżny może ze sobą zabrać i bezpłatnie przewieźć jako bagaż podręczny złożony wózek dziecięcy, złożony rower w pokrowcu czy jedną parę nart. - Bezpłatnie może też przewieźć małe zwierzęta domowe: psy, koty, świnki morskie, jeżeli uzyskają zgodę współpodróżnych. Zwierzęta te powinny być umieszczone w odpowiednio zabezpieczonych koszach lub klatkach - wyjaśnia pani rzecznik. Regulamin dostępny jest na stronie internetowej www.intercity.pl, a także w kasach biletowych i Centrach Obsługi Klienta spółki. (Życie Podkarpackie)

Nowa nazwa WSAiZ w Przemyślu
* Z murów najstarszej uczelni niepublicznej na Podkarpaciu zniknęły ostatnie mosiężne litery starej nazwy. W ich miejsce pojawiły się nowe. Dawna Wyższa Szkoła Administracji i Zarządzania w Przemyślu zmieniła nazwę, bo nowa lepiej odzwierciedla profil uczelni. Od tego roku akademickiego Wyższa Szkoła Prawa i Administracji Przemyśl-Rzeszów (bo tak teraz się nazywa) ma uprawnienia do prowadzenia studiów na kierunku "prawo". Przed skuciem mosiężnych napisów z frontu budynku zmieniono szyldy, stronę internetową całą bazę numerów telefonicznych, a wśród studentów rozprowadzano ulotki informujące o zmianie nazwy uczelni. Obecnie uczy się tu blisko 10 tysięcy studentów studiów stacjonarnych i niestacjonarnych. WSPiA jako jedyna uczelnia na Podkarpaciu ma prawo do nadawania tytułu magistra administracji. Od października br. jako jedna z niewielu uczelni niepublicznych w Polsce kształci na jednolitych, pięcioletnich studiach również przyszłych magistrów prawa.
Więcej podobnych artykułów w serwisie o Przemyślu portalu nowiny24.pl

J A R O S Ł A W

Sięgniemy po więcej!
* Zaledwie niecałą godzinę radni dyskutowali nad tegorocznym budżetem miejskim. - To budżet inwestycyjny, rozwojowy - mówił burmistrz. Opozycja nie podzielała jego zdania: - To budżet zaspokajania nie naszych potrzeb: powiatu i generalnej dyrekcji. To budżet konsumpcyjny! Dyskusja nad projektem budżetu ograniczyła się do wystąpień dwóch opozycyjnych radnych i naniesienia kilku poprawek przez burmistrza, który m.in. wprowadził 884 tys. zł na modernizację płyty rynku. - Takich zapisów w budżecie jest więcej. Zapisujemy kwoty na inwestycje, które potem nie są realizowane, ale środki w autopoprawkach trafiają na właściwy cel - mówił Stanisław Machała. Już w tamtym budżecie były takie pieniądze, chociażby na remont kamienicy Attavantich czy budowę kręgielni w hotelu "Turkus". Pozwolenie straci ważność i sto tysięcy przepadnie - dodał. Ale burmistrz, dziękując radnym za poparcie projektu (jeden radny był przeciwny, dwóch się wstrzymało, reszta była za) podkreślał, że budżet jest rozwojowy, inwestycyjny, pozwala na sięganie po środki unijne. A w Unii, jak się państwo przekonacie, co chwilę pojawiają się nowe linie dofinansowania. Sięgniemy po więcej, niż nam może się to wydawać. Ten budżet pozwoli rozwijać się miastu - mówił burmistrz Andrzej Wyczawski (PiS). Tegoroczny budżet to 78 mln 658 tys. 171 zł dochodów i 95 mln 658 tys. 171 zł. Jak co roku miasto osiąga największe dochody z podatków i opłat lokalnych, bo 39 mln 238 tys. 500 zł, a najwięcej pieniędzy wydaje na oświatę. I właśnie na ten cel radni zarezerwowali kwotę 35 mln 228 tys. 49 zł. Z tego najwięcej przeznaczyli na wynagrodzenia dla nauczycieli, ale podobną kwotę, bo ponad 12 mln zł, w tym roku przekazali na utrzymanie gimnazjów, z tego ponad 3,5 mln zł na budowę sali gimnastycznej przy Gimnazjum Publicznym nr 2. Jeden milion złotych radni zabezpieczyli również na budowę bloku socjalnego przy ul. Wróblewskiego. 6 mln 108 tys. zł radni przeznaczyli na wynagrodzenia i pochodne od wynagrodzeń dla urzędników miejskich. Radni z opozycyjnego, trzyosobowego klubu radnych nie byli jednak zadowoleni: - To budżet oparty na kredytach - mówił Tadeusz Słowik (LPR). - To budżet konsumpcyjny! (Życie Podkarpackie)

Jaki napis umieścić na tablicy na ratuszu?
* Pękający budynek ratusza jeszcze w tym roku będzie wzmocniony. Zostaną też odnowione elewacja i znajdujące się na niej tablice. Nowa elewacja ma podkreślić historyczny wygląd budynku. Ukazać walory architektoniczne neorenesansowego Ratusza.
- Chcemy przywrócić Ratuszowi jego pierwotną formę. Jest to reprezentacyjny budynek, jeden z najbardziej charakterystycznych w mieście. W miejscu dzisiejszej tablicy poświęconej między innymi 17 rocznicy powstania Polski Ludowej wisiała dawniej całkiem inna - mówi Jadwiga Stęchły, inspektor ds. ochrony i opieki nad zabytkami w Urzędzie Miasta.
- Z informacji kronikarskich zawartych w prasie międzywojennej wynika, że w tym miejscu znajdowała się tablica poświęcona Juliuszowi Słowackiemu - mówi Zbigniew Zięba, sekretarz Stowarzyszenia Miłośników Jarosławia. Mieszkańcy Jarosławia zwracali uwagę magistratowi, że tablica upamiętniająca 17 rocznicę PRL nie pasuje do Ratusza.
- Zastanawiamy się nad ewentualną zmianą. Nie chcemy jednak sami podejmować decyzji. Liczymy na głosy mieszkańców. Szczególnie chodzi nam o opinię ludzi zajmujących się historią miasta - mówi Andrzej Wyczawski, burmistrz Jarosławia. Wyczawski zapewnia, że każda propozycja zostanie rozpatrzona. Swoje opinie dotyczące tablicy oraz ewentualnych zmian można zgłaszać do burmistrza lub inspektora ds. zabytków.
Więcej podobnych artykułów w serwisie o Przemyślu portalu nowiny24.pl

Pokazali na co ich stać
* Ich debiutancka płyta zatytułowana po prostu "Feel" zyskała status platynowej i sprzedaje się jak ciepłe bułeczki. Na ostatnim Sopot Festiwalu zdobyli dwie główne nagrody - Bursztynowego Słowika od jury i Słowika Publiczności. Do nich powędrowała też Telekamera 2008 w kategorii: muzyka. Na polskim rynku muzycznym istnieją dopiero od kilku miesięcy, a już zrobili oszałamiającą karierę. W niedzielny wieczór, 10 lutego, grupa "Feel" zaprezentowała się swoim fanom w hali Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji w Jarosławiu. Koncert zorganizowany został w ramach obchodów 50-lecia Miejskiego Klubu Sportowego "Znicz". - Muzyka jest nasza pasją, z której czerpiemy, ile tylko się da. Pląsamy między rockiem i popem. Mamy plan i wspólny cel. Nie zastanawialiśmy się długo, jaka ma być nasza muzyka. Odpowiedź jest prosta: chcemy, aby ludzie nas słuchali, brali z nas, ile tylko się da, wyssali z nas to, co najlepsze. Pozwolimy im na to. Jeśli chcecie skakać - skaczcie. Jeśli chcecie jeszcze słuchać, zostańcie naszymi przyjaciółmi - mówi lider zespołu Piotr Kupicha. To ich motto, które starają się przekazywać swoim fanom na każdym koncercie. Tak było w Jarosławiu. Choć bilety nie należały do najtańszych, na parkiet hali MOSiR, gdzie rozłożona została scena, przybyło prawie dwa tysiące osób. Głównie z Jarosławia, ale także m.in. z: Radymna, Przemyśla czy Przeworska. Katowicki zespół zaprezentował niemal wszystkie swoje utwory z debiutanckiej płyty. Począwszy od "Ale kiedy przy mnie śpisz" poprzez "To jest taka gra" i "Jak anioła głos", skończywszy na coverze znanego utworu zespołu The Beloved Sweet Harmony. Oczywiście największy aplauz zebrały dwa jak do tej pory największe przeboje formacji: "A gdy jest już ciemno" i "Pokaż na co cię stać". Fani, wśród których byli i 6- czy 7-latkowie, i osoby w "słusznym" już wieku, byli zachwyceni, ale też i nieco zawiedzeni... z powodu zbyt krótkiego występu. "Feel" grał niecałą godzinę, ale po części był usprawiedliwiony. Niezwykle sympatyczni wykonawcy są wręcz rozrywani. Prosto z Jarosławia wyjechali do Warszawy, gdzie w poniedziałek, 11 lutego, dali kolejny koncert - w samo południe w Ursynowskim Centrum Sportu i Rekreacji. (Życie Podkarpackie)

Łapówki za pracę w Straży Granicznej
* W piątek w jarosławskim Sądzie Rejonowym zapadł wyrok przeciwko trójce osób pośredniczących w przekazywaniu łapówek w zamian za zatrudnienie w Bieszczadzkim Oddziale Straży Granicznej. Tadeusz S., Stanisław S. i Maria O. przyznali się do winy i wyrazili gotowość poddania się karze. Nie mieli obowiązku uczestniczyć w rozprawie i skorzystali z tej możliwości. Cała trójka już w postępowaniu przygotowawczym przyznała, że uczestniczyła dwukrotnie w przekazywaniu 20 tysięcy zł. Ryszardowi L., byłemu wiceprezydentowi Przemyśla w zamian za obietnicę zatrudnienia znajomych w BOSG. Sąd w całości zgodził się z wnioskiem Prokuratury Okręgowej w Przemyślu. Tadeusz S. został skazany na 3 lata pozbawienia wolności w zawieszeniu na 5 lat. Stanisławowi S. sąd wymierzył rok w zawieszeniu na 3 lata. Podobnie Marii O., zwalniając ją z kosztów sądowych. Pozostała dwójka została dodatkowo ukarana grzywnami i kosztami postępowania. Uzasadniając wyrok sędzia Andrzej Wachowski zwrócił uwagę na okoliczności łagodzące. Cała trójka jasno i dokładnie opisała przebieg i swój udział w przestępstwie. Rozprawa przeciwko Ryszardowi L. rozpocznie się po uprawomocnieniu się piątkowego wyroku. Podejrzany nie przyznaje się do winy. Po 2 miesiącach spędzonych w areszcie przebywa na wolności. Wyszedł za poręczeniem majątkowym. Ma zakaz opuszczania kraju i dozór policji. Grozi mu do 10 lat więzienia.
Więcej podobnych artykułów w serwisie o Przemyślu portalu nowiny24.pl

* - Rano wystawiamy swoje samochody na chodnik przed domem, później, gdy zjadą się pacjenci do przechodni, nie ma szans na wyjazd z podwórka. Ludzie po prostu nie myślą - mówi Jan Bartoszek. Mieszkańcy ulicy Lisińskiego są już zmęczeni utrzymującą się od lat mało komfortową sytuacją, szczególnie że pięćdziesiąt metrów od ich ulicy, na skrzyżowaniu Lisińskiego i Piekarskiej z ulicą Sikorskiego jest duży, darmowy parking. - Parking miejski stoi prawie pusty, a tu każdy chce podjechać pod drzwi przychodni. Już kilka metrów się nie przejdzie - mówi Józef Obruśnik. - Ja rozumiem, że można chorego do przychodni przywieźć, ale na całym świecie tak jest, że chory wysiada przed drzwiami, a kierowca odjeżdża na parking - tłumaczy. Mieszkańcy nie mieli problemu, gdy przy ich ulicy znajdowały się tylko dwie szkoły średnie. Teraz powstały tam dwie przychodnie z gabinetami lekarskimi, apteka, zakład optyczny, gabinet stomatologiczny. - Ruch tu jak na Marszałkowskiej, a ulice zastawione, niejednokrotnie z obu stron. Bo jak nie ma z prawej strony miejsca, to z lewej stawiają, mimo że stoi znak zakazu. Wyjechać z podwórza nie można - mówi J. Bartoszek. - Ja mam samochód, synowie mają samochody. No, nie da rady wyjechać - mówi. - Ostatnio na godzinę żonę do lekarza miałem wieźć, to po wszystkich przychodniach gościa szukałem. A jaki zdziwiony był, co ja od niego chcę, przecież on tu tylko na chwilkę stanął. A jacy bezczelni są, że ktoś ich upomina - mówi. W tym roku mieszkańcy powiedzieli dość. - Nie po to płacimy podatki, by nikt się nami nie interesował - mówią. Napisali pismo do burmistrza miasta, starosty powiatu oraz do Powiatowego Zarządu Dróg. Zaproponowali rozwiązania. - Trzeba ustawić, tu, na tej latarni, znak zakazu zatrzymywania i tabliczkę, że postój tylko trzy minuty - mówi Jan Bartoszek. Jeżeli to pozostanie bez echa, uruchomimy dalsze procedury. Dyrektor Powiatowego Zarządu Dróg w Jarosławiu Janusz Obłoza nie widzi konkretnego rozwiązania problemu: - W tym roku robimy modernizację nawierzchni ulicy i prawego chodnika, ale to niczego nie zmieni. My ludzi kultury parkowania nie nauczymy. Przecież każdy zdawał egzamin i wie, że na wjeździe zatrzymywać się nie można. My tu nic nie zrobimy. Możemy ustawić znak informujący o bezpłatnym parkingu w odległości pięćdziesięciu metrów i tyle - tłumaczy. - Poza tym mieszkańcy mogą zainstalować sobie uchylne słupki na wjeździe, jest to kosztowna sprawa, a nikt im nie zapewni, że ktoś nie zaparkuje przed słupkiem. Wyjaśnia również, że zarząd dróg nie może zabronić parkowania po obu stronach ulicy. - Po to wprowadza się ulice jednokierunkowe, by wygospodarować miejsca parkingowe. W tym przypadku chodnik ma szerokość trzech metrów, nie ma żadnych przeciwwskazań, by na nim nie parkować. A jeżeli ktoś łamie przepisy drogowe, to reszta należy do straży miejskiej. Komendant Straży Miejskiej Andrzej Jędrejko rozkłada ręce: - Ja nie mogę postawić funkcjonariusza, by pouczał kierowców. Bo na tym nasze interwencje zazwyczaj się kończą. Już od początku bieżącego roku z interwencją na ulicę Lisińskiego jeździliśmy 26 raz. Podczas tych interwencji pięciu kierowców otrzymało mandaty karne. W ubiegłym roku podczas 38 interwencji funkcjonariusze ukarali mandatem 12 osób, reszta została pouczona - wyjaśnia. (Życie Podkarpackie)

R E G I O N

* Wystarczy, że urzędnicy przepracowali minimum pół roku, a pobiorą tzw. "13", czyli równowartość jednej pensji. Okres od stycznia do marca to w urzędach czas wypłacania tzw. trzynastki, czyli ekstrapremii wynoszącej 8,5 proc. rocznych dochodów brutto pracownika. To mniej więcej jedna pensja gratis.
- Przepisy mówią, że pracownik musi przepracować przynajmniej pół roku, aby uzyskać prawo do "trzynastki" - tłumaczy Maciej Chłodnicki, rzecznik prezydenta Rzeszowa. Pod koniec stycznia "trzynastki" odebrali pracownicy urzędów miasta w Tarnobrzegu, Stalowej Woli i Przemyślu. Lada dzień dostaną ją także w rzeszowskim ratuszu. Premia nie ominie także pracowników Urzędu Miasta z Krosna, ale - jak twierdzi Joanna Niepokój, rzecznik magistratu, termin wypłat nie jest jeszcze ustalony. Największe premie zainkasowali ci, którzy w urzędach zarabiają najwięcej, czyli burmistrzowie i prezydenci.
- Prezydent Jan Dziubiński dostał 10 684 zł brutto, a jego dwaj zastępcy po ok. 9 tys. zł - mówi Józef Michalik, rzecznik prezydenta Tarnobrzega. Podobnej wysokości premie dostali prezydenci Stalowej Woli - Andrzej Szlęzak i Przemyśla - Robert Choma. Tadeusz Ferenc na początku marca pobierze 11 tys. zł. Oprócz samorządowców "trzynastki" należą się pracownikom zatrudnionym w urzędach organów władzy państwowej (m.in. w ZUS-ie), kontroli i sądach. Prywatni pracodawcy mogą, ale nie muszą wypłacić swoim pracownikom "13", dlatego robią to bardzo rzadko.
- Ostatni raz dostałem "13" piętnaście lat temu jak pracowałem w państwowej instytucji. Zazdroszczę urzędnikom, bo dodatkowe pieniądze po sporych wydatkach świąteczno-noworocznych bardzo by mi się przydały - mówi Mariusz Kalwas z Tarnobrzega.
Więcej podobnych artykułów w serwisie o Przemyślu portalu nowiny24.pl

* Rząd wydał rozporządzenie umożliwiające zmianę taryf gazowych. Najprawdopodobniej od kwietnia wzrośnie cena gazu. Media spekulują, że podwyżka może wynieść od 15 do nawet 30 procent.
- To znaczy o ile więcej zapłacę? - pyta pani Aniela, emerytka, która ponad połowę swojej 800-złotowej emerytury wydaje na opłaty za mieszkanie, wodę i energię. Rada Ministrów wydała rozporządzenie umożliwiające zmianę taryf gazowych. Polskie Górnictwo Naftowe i Gazownictwo przygotowuje wniosek o podwyżkę. Za kilka dni wpłynie on do Urzędu Regulacji Energetyki. Decyzja prezesa URE może zostać wydana w połowie marca. Jeżeli tak się stanie, to wyższe ceny gazu zaczną obowiązywać od 1 kwietnia i nie będzie to, niestety, dowcip primaaprilisowy. W PGNiG trwają obliczenia kosztów gazu i przygotowywanie wniosku o nową taryfę.
- W listopadzie ubiegłego roku wnioskowaliśmy o dziewięcioprocentową podwyżkę - mówi Joanna Zakrzewska, rzecznik prasowy PGNiG. - Zmiana taryf nie nastąpiła. Szacujemy, że w pierwszym kwartale tego roku spółka straci z tego powodu około 300 mln zł. Teraz podwyżka musi być większa. Analitycy rynku paliw gazowych oceniają, że cena gazu może wzrosnąć o 20 - 25 proc. W fakturach za gaz cena paliwa to tylko część całkowitej kwoty do zapłaty. Stanowi ona, w zależności od ilości zużytego gazu, od 35 do 60 proc. całej kwoty. Reszta to koszty dystrybucyjne i przesyłowe oraz opłaty stałe. One również wzrosną, ale mniej. Szacuje się, że o kilka procent. Policzyliśmy, o ile drożej będziemy płacić za gaz. Jeżeli używasz gaz do gotowania i ogrzewania wody w łazience, to średnio zużywasz około 20 m sześc. gazu miesięcznie. Przy obecnych cenach rachunek za 2 miesiące wynosi 103,45 zł. Po podwyżce trzeba będzie za ten sam gaz zapłacić 121 zł, czyli o 17,50 zł więcej. O tyle drożej zapłacimy w czerwcu za gaz zużyty w kwietniu i w maju. (Super Nowości)

K R O N I K A   P O L I C Y J N A

* Przemyscy policjanci zatrzymali dwóch mieszkańców Przemyśla, 22- i 26-letniego, podejrzewanych o dotkliwie pobicie 23-latka. Do zdarzenia doszło w barze przy ul. Kopernika. Sprawcy bili poszkodowanego po głowie i całym ciele. Do szpitala przywiozła go karetka. Lekarz stwierdził u niego m.in. krwiak śródczaszkowy. Obaj sprawcy pobicia byli pijani. Teraz czekają na przedstawienie zarzutów.
Więcej podobnych artykułów w serwisie o Przemyślu portalu nowiny24.pl

* Sąd rodzinny zajmie się dwoma 17-latkami, którzy w nocy, na ul. Słowackiego w Przemyślu, wyrwali 23-letniej kobiecie torebkę. W środku był aparat fotograficzny i dokumenty. Złodzieje zbiegli w przejścia pomiędzy kamienicami. Kobieta natychmiast powiadomiła policję. Patrol był dość blisko. Zaledwie kilka minut po zdarzeniu, policjanci zatrzymali dwóch sprawców. Ukrywali się na klatce schodowej, dwie ulice dalej. Mieli przy sobie skradzione rzeczy. Sprawcy mają po 17 lat. Jeden z nastolatków był nietrzeźwy. Z komendy policji odebrali ich rodzice. Złodzieje będą odpowiadać przed sądem rodzinnym.
Więcej podobnych artykułów w serwisie o Przemyślu portalu nowiny24.pl

* 10 lutego w Przemyślu 20-letni mieszkaniec Przemyśla wraz z rówieśnikiem z Bolestraszyc wybili szybę w drzwiach di jednego z barów przy ul. Mickiewicza, a następnie pobili dwóch właścicieli tego lokalu. Policjanci zatrzymali obu awanturników. (Życie Podkarpackie)

* 9 lutego w Leżachowie 26-letni mieszkaniec Przeworska, jadąc hyundayem, Podczas wyprzedzania samochodu ciężarowego stracił panowanie nad pojazdem, który wjechał do rowu, a następnie uderzył w drzewo. W wypadku zginął kierowca i pasażerka, 24-letnia mieszkanka Gwizdaja. (Życie Podkarpackie)

* 8 lutego w Ostrowie k. Radymna kierowca opla potrącił 12-letniego chłopca i odjechał, nie zatrzymując się. Policjanci ustalili i zatrzymali sprawcę wypadku, którym okazał się 42-letni Leon G., który miał 1,6 promila alkoholu w wydychanym powietrzu. Chłopiec na szczęście doznał tylko ogólnych obrażeń. (Życie Podkarpackie)

* W ubiegłym tygodniu ujawniono, że z dwóch ukraińskich tirów zaparkowanych na płatnym parkingu w Medyce skradziono 1492 opony samochodowe marki Mirelli i Matador. Straty wynoszą 225 tysięcy złotych. (Życie Podkarpackie)

Reklama