Archiwum aktualności

Archiwalne wydanie tygodniowe: 21.01-27.01.2008 r.

P R Z E M Y Ś L

Zadyma o Adama i Ewę
* Mężczyzna w kominiarce filmuje wejście do lokalu. Kilku innych barczystych facetów w kapturach zakłada na drzwi łańcuchy. Scena wygląda jak z gangsterskiego filmu. A to tylko biznes po przemysku... Kilka miesięcy temu pisaliśmy o sporze między nowym właścicielem kamienicy przy ul. Jagiellońskiej a najemcami sklepów, które mieszczą się na parterze. Konflikt tyczył się umów najmu lokali użytkowych: według właściciela kamienicy już nieważnych, według najemców sklepów - ważnych. W sklepie dochodziło wówczas nie tylko do awantur, ale i do rozwiązań siłowych. W spór zaangażowano adwokatów, policję, prokuraturę itd. Larum, że dzieje się krzywda, podnosili wówczas właściciele sklepów, upatrując swój ratunek między innymi w medialnym nagłośnieniu sprawy. Po jakimś czasie właściciel kamienicy dogadał się z jednym z najemców, drugi jednak wciąż twierdził, że jego umowa najmu jest aktualna. Relacjonowaliśmy wówczas racje stron konfliktu, a ten wyglądał raczej na spór do rozwikłania w długim sądowym procesie niż sprawa do załatwienia w gazecie. Tymczasem kilka dni temu przyszedł do redakcji młody człowiek. W imieniu Dariusza Kostki, właściciela kamienicy, powiedział, że w poniedziałek na Jagiellońskiej będzie się coś działo. Nie chciał powiedzieć co konkretnie i o której godzinie, chciał natomiast, żeby na miejscu byli dziennikarze. Swoją prośbę wysłannik uzasadnił chęcią obiektywnego przedstawienia przyszłych wydarzeń, ponieważ - w opinii jego mocodawcy - relacje z poprzednich zajść w pełni obiektywne nie były. Emisariusz właściciela kamienicy zadzwonił w poniedziałek rano: - Bądźcie o dwunastej - powiedział. O dwunastej pod sklepem "Adam i Ewa" (o którego najem toczy się rzecz) kręci się już kilku mężczyzn. Wyróżniają ich napakowane bary, niektórzy mają kaptury i kominiarki, jeden małą cyfrową kamerę. Kilku wchodzi do sklepu, kilku pozostaje na zewnątrz sklepu. Z chodnika widać jedynie, że goście rozmawiają o czymś z ekspedientkami. Po chwili na drzwiach sklepu osiłkowie montują gruby łańcuch, drugi taki sam - na bramie budynku. Widocznie zależy im, żeby nikt ze sklepu nie wyszedł ani przednim, ani tylnym wyjściem. Do środka mężczyźni wpuszczają jeszcze kilkunastoosobową grupę młodych ludzi. Ci zaczynają zdejmować z witryn towar, rozbierać manekiny, przestawiać regały... Po kolejnych kilkunastu minutach pod sklep zajeżdżają cztery busy. Z dwóch kierowcy wynoszą paczki z czymś, co wygląda na materiały budowlane. Najpierw układają je na chodniku, potem wnoszą do środka. Towar z wystaw znika, mężczyźni zrywają też kartki z napisami "czynne od.. do..." i "sklep otwarty, zapraszamy". Na koniec szyby witryn zaklejają ciemnymi foliowymi workami - widać już tylko to, co dzieje się na zewnątrz. A na zewnątrz wciąż stoi kilku w kapturach i kominiarkach. Pilnują kłódki na łańcuchu. Z tymi, którzy są w środku, porozumiewają się przez telefony komórkowe. Po około trzydziestu minutach przyjeżdża ochrona sklepu - dwóch w czarnych mundurach, z pałami przy boku. Osiłkowie wpuszczają ich do lokalu i znowu zamykają kłódkę. Po kolejnym kwadransie przyjeżdża policja. Chyba wezwana przez ekspedientki, ale nie wiemy tego na pewno - wciąż stoimy na chodniku. Po krótkiej rozmowie z obstawą sklepu policjanci też wchodzą do środka. Całe zajście wygląda na scenę z gangsterskiego filmu albo przynajmniej na wymierzanie sprawiedliwości na własną rękę. Dzwonimy do najemców - wcześniej spisaliśmy numery ich telefonów z witryny sklepu. Ani jeden, ani drugi telefon nie odpowiada. Po trzech godzinach sprawa nieco się wyjaśnia. Telefon odbiera Elwira Wiech, prowadząca "Adama i Ewę" wspólnie ze Stanisławem Stanisławkiem: - My o 11.45 mieliśmy z panem Kostką rozprawę w sądzie i dlatego wyłączyliśmy komórki! A tu się okazuje, że pod naszą nieobecność, specjalnie w trakcie rozprawy, szesnastu jego ludzi przejęło nasz sklep... A my mamy prawo tam być! Umowa najmu nam się skończyła, ale w grudniu kupiliśmy osiem procent udziałów w tej kamienicy i na tej podstawie nie godzimy się na oddanie sklepu. Gdyby ten pan postępował zgodnie z prawem, pokazałby nakaz eksmisji albo decyzję administracyjną!... Ale jemu się śpieszy, bo już podpisał umowę najmu z kimś innym i wysokie odsetki karne mu rosną! Więc postanowił przyśpieszyć sprawę swoimi metodami... Po czterech godzinach telefon odbiera adwokat właściciela kamienicy Artur Złotowski: - Kilkakrotnie najemcy byli proszeni o opuszczenie sklepu w związku z tym, że wygasła im umowa. Skoro tego nie uczynili, ludzie pana Kostki po prostu weszli do sklepu. Nikt nikogo nie wyrzucał! Ich towar został jedynie złożony w części lokalu, wyznaczonej przez pana Kostkę. Pozostała część zostanie wydana nowemu najemcy. Żaden nakaz eksmisji ani decyzja nie była w tej sprawie potrzebna... A to, że dawni najemcy mają udziały, zakupione zresztą cynicznie na złość właścicielowi kamienicy, nie zmienia faktu, że tytułu prawnego do lokalu nie mają... Kilka osób, w tym handlowcy z "Adama i Ewy", spędziło w sklepie noc. Rano wcale nie było spokojniej: na zewnątrz budynku zgromadził się tłumek gapiów i rodzin obu stron konfliktu. Na widok kamer i dyktafonów oba obozy prześcigały się w wykładaniu swoich racji. Przyjechało też znacznie więcej policji, a w końcu - sam komendant KMP Przemyśl Artur Jędruch i rzecznik prasowy Franciszek Taciuch. Po chwili negocjacji przez szparę w drzwiach obaj panowie zostali wpuszczeni do środka. - To spór cywilnoprawny między dwoma właścicielami. Rozstrzygnie go sąd. W tej chwili w spornym lokalu jest prokurator. Rozmawia ze stronami. To on ustali, czy poniedziałkowe wydarzenia były zgodne z prawem - powiedział rzecznik KMP Franciszek Taciuch. (Życie Podkarpacie)

* Podczas ostatniej sesji przemyscy radni miejscy pozytywnie zaopiniowali plany prezydenta Roberta Chomy o powiększeniu miasta. Miasto chce wchłonąć 11 sołectw z 4 sąsiednich gmin. Na razie trwa etap konsultacji społecznych.Wkrótce wniosek prezydenta trafi do wojewody podkarpackiego. Ostateczną decyzję w tej sprawie podejmie minister spraw wewnętrznych i administracji. Najszybciej Przemyśl mógłby być powiększony 1 stycznia 2009 r.
Więcej podobnych artykułów w serwisie o Przemyślu portalu nowiny24.pl

Pracownicy Sanepidu chcą podwyżki
* Protesty, do strajku włącznie, zapowiadają związkowcy z przemyskiej Solidarności, jeśli rząd nie da pieniędzy na realizację ponadzakładowego układu zbiorowego pracy przez stacje sanitarno-epidemiologiczne. Układ wszedł w życie początkiem grudnia ub.r. Do dzisiaj zawarte w nim gwarancje nie znajdują finansowego pokrycia. Związkowcy obawiają się, że z braku pieniędzy na realizację układu zbiorowego może dojść do ograniczeń płacowych, a nawet zwolnień pracowników.
Więcej podobnych artykułów w serwisie o Przemyślu portalu nowiny24.pl

* Bojowo, jak w sztabie dowództwa garnizonu, było na ubiegłotygodniowej naradzie urzędników, przedsiębiorców i organizacji społecznych, zaangażowanych w tworzenie strategii turystycznej miasta. Wszyscy głowili się, jak opracowany niedawno gigantyczny dokument wcielić w życie, tzn. jak faktycznie uczynić z Przemyśla miasto turystyczne, którego atrakcje i usługi kojarzą się z przebywaniem w prawdziwej twierdzy. Samą strategię turystyczną miasto opracowywało w pocie czoła przez ostatnie miesiące przy pomocy warszawskich specjalistów od tworzenia turystycznej marki. Potem radni jednogłośnie przyjęli dokument do realizacji. Strategia mówi o tym, że nie ma sensu promować się na sto różnych sposobów. Należy raczej znaleźć jeden charakterystyczny motyw, wyróżnik miasta, który sprawi że nie będzie się ono gubiło w tłumie innych miast pretendujących do miana turystycznej mekki. Tym wyróżnikiem wg. specjalistów od turystycznego marketingu ma być właśnie twierdza. Turysta wysiada z pociągu, a tu już na dworcu szyld zapraszający nie do hotelu, a do koszarów. Idzie dalej, a tam nie restauracja, tylko kuchnia polowa. Chce się przejechać po starówce i wsiada w pojazd żywcem przeniesiony z epoki. Słowem - wszystko mu mówi, że znajduje się w twierdzy. O ile pomysł chwycili urzędnicy i radni, o tyle jego realizacja w znacznym stopniu zależeć będzie nie od nich, a od właścicieli hoteli, kawiarni i pensjonatów, a także wszystkich innych żyjących z turystyki. Zapytaliśmy uczestników narady jak sobie wyobrażają twierdzę na swoim własnym poletku. (Życie Podkarpacie)

Ukraińcy chcą wykupić Dom Narodowy
* Lwowscy radni podjęli decyzję o przekazaniu pieniędzy na wykupienie gmachu Domu Narodowego w Przemyślu. Liczą na wsparcie innych przygranicznych regionów Ukrainy. Z inicjatywą wyszedł Mirosław Senik, przewodniczący Lwowskiej Rady Obwodowej. Wartość budynku to ok. 3 mln złotych. Lwowscy radni liczą na wsparcie sąsiednich rad Iwano - Frankowskiej i Tarnopolskiej. Chodzi o gmach przy ul. Kościuszki w Przemyślu. Przed wojną budynek powstał ze składek społeczności ukraińskiej. Po wojnie został znacjonalizowany. Teraz należy do miasta. Od wielu lat przemyska społeczność ukraińska zabiega o jego zwrot. Bezskutecznie. Nie pomagają kolejne apele i prośby.
- Słyszeliśmy o inicjatywie lwowskich radnych - mówi Piotr Tyma, prezes Związku Ukraińców w Polsce.
- Jednak samo kupno to jedna kwestia. Do tego dochodzi również fatalny stan budynku, który nie był od lat remontowany przez obecnego właściciela, czyli miasto. W listopadzie członkowie Związku Ukraińców w Polsce wysłali do prezydenta Przemyśla ostry list w sprawie Domu Narodowego. Napisali, że są świadkami mnożenia trudności, udawanej dobrej woli i poszukiwania usprawiedliwienia dla praktyk dyskryminacyjnych. W grudniu podobny list wysłali do premiera Donalda Tuska. Na oba pisma nie dostali odpowiedzi. Jedną z trudności może być podnoszenie wartości obiektu.
- W czerwcu jego wartość oceniano na 2 mln złotych. Obecnie już 2,7 mln. Nie wiem skąd nagle taka różnica? - dziwi się prezes Tyma. Dwa lata temu przemyska Rada Miejska podjęła rezolucję, w której zadeklarowała wolę jak najszybszego uregulowania sprawy przekazania gmachu. Jednak władze miejskie twierdzą, że byłaby to duża strata dla budżetu. Dlatego oddanie budynku uzależniają od przekazania przez polski skarb państwa rekompensaty dla miasta, w formie innej nieruchomości. Jakiś czas temu mówiło się o trzech propozycjach dla miasta ze strony skarbu państwa. Obecnie sprawa ucichła. A co będzie, jeżeli Ukraińcy pojawią się z pieniędzmi?
- Oficjalnie nie zostaliśmy poinformowali o tej inicjatywie. Do tego czasu wstrzymamy się z komentarzami - mówi Witold Wołczyk z Kancelarii Prezydenta Przemyśla.
Więcej podobnych artykułów w serwisie o Przemyślu portalu nowiny24.pl

* Fabryka Aparatury Elektromechanicznej "Fanina" SA oraz "Fibris" SA - Producent Płyt Pilśniowych to dwie przemyskie firmy, które znalazły się na liście 74 zakładów z Podkarpacia wyróżnionych w X edycji ogólnopolskiego Programu Promocji Kultury Przedsiębiorczości "Przedsiębiorstwo Fair Play". W nagrodę otrzymały tytuł i specjalny certyfikat. Idea programu "Przedsiębiorstwo Fair Play" ma wieloletnią tradycję. Program powstał w odpowiedzi na konkurs ogłoszony w 1997 r. przez ówczesną Polską Fundację Promocji i Rozwoju Małych i Średnich Przedsiębiorstw na projekty dotyczące promocji kultury przedsiębiorczości w Polsce. Jego pierwsza edycja została przeprowadzona w 1998 r. Od drugiej edycji, zrealizowanej w 1999 r. program "Przedsiębiorstwo Fair Play" przyjął formułę otwartą dla wszystkich przedsiębiorstw, niezależnie od liczby pracujących. Firmy - laureaci mają możliwość wykorzystania wyników programu w ich działalności rynkowej, uzyskując w ten sposób dodatkowy, znaczący argument w walce konkurencyjnej. Uwiarygodnienie przedsiębiorstwa przez uczestnictwo w programie prowadzonym przez niezależne instytucje oraz poddanie się przez firmę badaniu wiarygodności i rzetelności stawia je w pozycji uprzywilejowanej we wszelkiego typu przetargach, konkursach ofertowych i reklamie. Program ma przebieg dwuetapowy, a oceny firm dokonują dwie komisje: regionalna i ogólnopolska, składające się z przedstawicieli administracji i samorządów (w tym gospodarczych), banków i instytucji finansowych, uczelni, organizacji przedsiębiorców, ZUS, organów podatkowych. Nad całością pieczę sprawuje Kapituła, w której zasiadają autorytety życia politycznego i gospodarczego. Przedsiębiorstwa biorące udział w programie, respektując wartości etyczne na co dzień, lepiej radzą sobie na rynku, odnosząc sukcesy gospodarcze. Potwierdza to tezę, że etyka i biznes nie są sprzeczne. W ostatnich latach coraz więcej firm dostrzega znaczenie przestrzegania uczciwych reguł gry i rzetelnego traktowania kontrahentów, pracowników, a także wywiązywania się ze zobowiązań podatkowych. Wzrasta także społeczna odpowiedzialność biznesu, czego przykładem może być udział przedsiębiorstw we wszelkiego rodzaju działaniach charytatywnych, wspieraniu fundacji, stowarzyszeń wyższej użyteczności, szkół, szpitali. Tego typu firmy zasługują na szczególne wyróżnienie. Takimi firmami są właśnie Fabryka Aparatury Elektromechanicznej "Fanina" SA oraz "Fibris" SA - Producent Płyt Pilśniowych. (Życie Podkarpacie)

Fragment pomnika Jana Pawła II trafi do Anglii
* Za 999 złotych anonimowy darczyńca kupił na aukcji WOŚP fragment pomnika Jana Pawła II wystawiony przez przemyski magistrat. Licytowało aż 1620 internautów. Papieski rarytas wzbogaci zagraniczną kolekcję. Według nieoficjalnych informacji, statuetkę wygrał internauta z Wielkiej Brytanii.
- Nie możemy podawać szczegółów, aż do chwili sfinalizowania transakcji. Nie wiemy, czy ta osoba zgodzi się ujawnić swoje dane - tłumaczy Witold Wołczyk, z kancelarii prezydenta Przemyśla. Do statuetki dołączony jest certyfikat że brąz pochodzi z podstawy pomnika Ojca Świętego Jana Pawła II w Przemyślu. Kolekcja będzie liczyła tylko 27 "statuetek". Licytowana na charytatywnej aukcji WOŚP była pierwszą z nich.
Więcej podobnych artykułów w serwisie o Przemyślu portalu nowiny24.pl

* Cztery i pół tysiąca złotych zasili konto przemyskiego sztabu tegorocznego XVI Finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Za taką cenę 18 stycznia sprzedany został na aukcji Allegro "zabytkowy" wóz strażacki. Choć XVI Finał WOŚP odbył się 13 stycznia, to na faktyczny finał tegorocznej akcji, której celem była zbiórka pieniędzy na leczenie dzieci ze schorzeniami laryngologicznymi, trzeba jeszcze poczekać. Choćby przez takie aukcje, jak licytacja wozu strażackiego z lat 70., który na konto orkiestry przekazał wójt gminy Medyka i tamtejsza jednostka Ochotniczej Straży Pożarnej. Popularna "babcia" cieszyła się w Internecie wyjątkową estymą. Stronę z aukcją odwiedzona została przez prawie 10 tys. internautów! Licytacja zakończona została w piątek, 18 stycznia, 33 sekundy po godzinie 12.10. Zwycięzca zdołał podbić cenę w. ostatniej sekundzie aukcji! Wygrał użytkownik o pseudonimie "piotrholubicki", który zaproponował 4 tys. 505 zł i taka właśnie kwota zasili konto przemyskiego sztabu WOŚP. (Życie Podkarpacie)

J A R O S Ł A W

Urząd Pracy zmienia siedzibę
* Od najbliższego poniedziałku Powiatowy Urząd Pracy w Jarosławiu mieszczący się do tej pory na parterze starostwa przy ul. Jana Pawła II 17 zostaje przeniesiony do pomieszczeń po szkole muzycznej przy ul. Słowackiego 2. Zmiana miejsca powinna przyczynić się do lepszej obsługi petentów. Pozwoli również starostwu na lepszą organizację pracy.
- Po remoncie pomieszczeń, które opuści PUP planujemy przenieść tam biura geodezji. Teraz ten wydział jest częściowo na parterze, a częściowo na drugim piętrze. Może uda się ulokować tam też część archiwum, które jest na trzecim piętrze - mówi Tadeusz Chrzan, starosta jarosławski. Dokumenty zgromadzone na ostatniej kondygnacji budynku starostwa stwarzają zagrożenie. Istnieją obawy o wytrzymałość stropów. Na parterze nie będzie takiego zagrożenia.
Więcej podobnych artykułów w serwisie o Przemyślu portalu nowiny24.pl

* Kobieta usłyszała w słuchawce młody głos, którego właściciel groził jej, że jeżeli nie dostarczy w okolice sklepu 20 tys. zł, jej dom zostanie wysadzony w powietrze. Pomysłowy młodzieniec w czwartek przed godziną dziewiętnastą zadzwonił na telefon stacjonarny do mieszkanki jednej z miejscowości powiatu jarosławskiego. Zagroził jej, że jeżeli nie otrzyma 20 tys. zł, podłoży ładunek wybuchowy pod jej dom. - Jako miejsce złożenia okupu wskazał pobliski sklep. Kobieta powiadomiła o całym zdarzeniu Komisariat Policji w Radymnie. Rozpoznała, że nie był to głos dorosłego mężczyzny lecz młodego chłopca - mówi oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Jarosławiu nadkom. Jan Buć. - Wszczęliśmy rutynowe czynności, które powinny zakończyć się odnalezieniem sprawcy. Wszystko jest na dobrej drodze. Pomysłowy młodzieniec odpowie za grożenie zamachem na zdrowie lub życie w celu osiągnięcia korzyści majątkowych. Grozi mu za to od jednego roku do 10 lat pozbawienia wolności. (Życie Podkarpacie)

Trzeba kupić 281 działek pod obwodnicę
* Termin rozpoczęcia budowy obwodnicy Jarosławia zależy od wykupu działek pod inwestycję. Jeśli zakończy się w tym półroczu, to roboty ruszyć już w 2009 r.
- Teraz najważniejszą sprawą jest wykup nieruchomości wchodzących w pas drogowy obwodnicy - tłumaczy Stanisław Misiąg, wiceburmistrz Jarosławia ds. gospodarczych. Władze gmin, których teren przetnie nowa droga, muszą do końca marca wydać ostateczne decyzje podziałowe działek. Dotyczy to miasta Jarosław, gminy wiejskiej Jarosław i gminy Pawłosiów. Dotrzymanie terminu wykonania projektu, dyrektor rzeszowskiego biura firmy Arcadis Profil Sp. z o.o. Piotr Miąso, uzależnia od zakończenia wykupu nieruchomości i uzyskania prawa do terenu. Do wykupienia pozostało 281 działek.
Więcej podobnych artykułów w serwisie o Przemyślu portalu nowiny24.pl

* Prokurator zastosował dozór policyjny i zakaz opuszczania kraju wobec Marcina J., podejrzanego o ciężkie pobicie 46-letniego mieszkańca Jarosławia. Nieprzytomnego Eugeniusza G. zabrało pogotowie w sobotę wieczorem z ulicy Przemyskiej. Przewieziono go na oddział intensywnej terapii. Jego matka zgłosiła policji, że syn przebywa w szpitalu. Okazało się, że ciężkie obrażenia głowy są wynikiem pobicia. Pobity dopiero dzisiaj odzyskał przytomność. Jego stan stabilizuje się. Ustalono i zatrzymano prawdopodobnego sprawcę przestępstwa. 27-letniemu mieszkańcowi Jarosławia grozi do 10 lat więzienia.
Więcej podobnych artykułów w serwisie o Przemyślu portalu nowiny24.pl

* Zdaniem szefa jednego z prywatnych zakładów świadczących usługi transportowe dla chorych, lekarze pełniący dyżury w Centrum Opieki Medycznej w Jarosławiu, swojej misji nie wypełniają jak należy.
- Pracuję w tym środowisku i dla tego środowiska, ale to, co w ciągu ostatnich kilku miesięcy zauważyłem, zwłaszcza w jarosławskim COM-ie, przeraża mnie. Tak nie może być! - mówi szef jednego z prywatnych zakładów świadczących usługi transportowe dla NZOZ-ów, SP ZOZ-ów, szpitali na terenie Przemyśla, Jarosławia, Lubaczowa i trzech powiatów: przemyskiego, jarosławskiego i lubaczowskiego. - W Jarosławiu są dwa szpitale. Jeden na Kościuszki, gdzie jest neurologia i ci pacjenci muszą być konsultowani w drugim szpitalu, czyli w COM-ie. I tam właśnie, zwłaszcza w godzinach popołudniowych, po godzinie 15 oraz w dniach wolnych od pracy, czyli w soboty i niedziele, jest problem z konsultacjami. Lekarze, którzy pełnią tam wówczas dyżury są dobrze opłacani, bo wynegocjowali dobre stawki. Mają około 50 złotych za godzinę. Uważam, że w związku z tym można coś od nich żądać. Tak samo, jak oni cały czas tylko żądają. Tymczasem świadczone przez nich usługi są coraz gorsze. Tam, niestety, pacjenta po prostu się zbywa - tłumaczy. 21 grudnia 2007 roku nie zapewniono niechodzącej pacjentce transportu do domu po opuszczeniu szpitala. A to należy do obowiązków szpitala. 5 stycznia br., kiedy karetka wspomnianej firmy przywiozła w godzinach późnopopołudniowych starszą kobietę, która wymagała natychmiastowej porady ginekologicznej. - Mieliśmy olbrzymie problemy, bo lekarz dyżurujący zrobił nam chryję, że nie było to z nimi uzgodnione. Potem pyta, co mi przywieźliście, po co mi to przywieźliście. Mówił tak, jakbyśmy przywieźli worek ziemniaków. On jest na dyżurze. Jest taki przypadek i powinno to być z miejsca załatwione. Przecież ten człowiek jest w pracy. Nikomu nie robi żadnej łaski. Mówią, że jaka płaca, taka praca. Ja powiedziałbym inaczej: jaka praca, taka płaca - przekonuje. Mówi, że tak samo dzieje się na oddziale wewnętrznym. - Nie rozumiem, dlaczego wszystko musi tam być uzgadniane. Przecież są przypadki, których nikt nie przewidzi. To co, mamy wcześniej uzgadniać, że prawdopodobnie za kilka godzin przywieziemy im pacjenta w ciężkim stanie? Przecież nikt sobie niczego nie planuje. Mówią, że właśnie ta placówka ma spore problemy finansowe. To jak to się ma do stwierdzenia, że pieniądz idzie za pacjentem? - pyta retorycznie. Dyrektor COM w Jarosławiu Janusz Szkodny jest zaskoczony tymi oskarżeniami. Mówi, że to pierwszy tego typu sygnał. - Nie wyobrażam sobie nieprzyjęcia jakiejkolwiek osoby do szpitala. Ale forma poprawienia bytu pacjentów, jaką obrał ten pan jest dla mnie nie do przyjęcia. Nie zasiadłbym z nim już do rozmów. Uważam, że powinien z tą sprawą najpierw przyjść do mnie. Jeśli stwierdziłbym, że zespół zrobił coś źle, to wyciągnąłbym konsekwencje. On podaje dwa przypadki w jakimś tam odstępie czasowym, ale nie informuje o tym dyrekcji placówki. Jeśli tego nie robi, to - uważam z całą stanowczością - ma w czterech literach pacjentów i służbę zdrowia. Pytam, dlaczego mam o tym dowiadywać się od prasy? To jest dopiero niepoważne - stwierdził dyrektor jarosławskiego COM. (Życie Podkarpacie)

Seryjny złodziej z Przemyśla
* Maciej P., 30-letni mieszkaniec Przemyśla zatrzymany w ubiegłym tygodniu po zuchwałej kradzieży w Tuczempach, okazał się wielokrotnym złodziejem działającym w całym regionie. Już udowodniono mu 14 kradzieży dokonanych w ciągu ostatniego miesiąca. Jego łupem padały torebki, portfele, telefony komórkowe, biżuteria i karty bankomatowe. Przestępstw dokonywał najczęściej w Przemyślu, Jarosławiu, Radymnie i Łańcucie. Maciej p. został zatrzymany po kradzieży mieszkania w Tuczempach koło Jarosławia. Zabrał z niego przedmioty o wartości ponad 22 tysięcy zł. Zatrzymany do kontroli na stacji benzynowej próbował uciec. Funkcjonariusze musieli go obezwładnić. W jego samochodzie znaleziono wszystkie rzeczy skradzione w Tuczempach i część z poprzednich kradzieży. Sprawca przyznał się do zarzucanych mu czynów. Maciej P. był już wcześniej karany za podobne przestępstwa. Grozi mu do 5 lat pozbawienia wolności. Prokuratura Rejonowa w Jarosławiu zastosowała wobec podejrzanego dozór policyjny i poręczenie majątkowe.
Więcej podobnych artykułów w serwisie o Przemyślu portalu nowiny24.pl

R E G I O N

Nie ma kolejek po nowe dowody osobiste
* Jeszcze ponad 100 tysięcy osób na Podkarpaciu nie wymieniło dowodów osobistych. Czas oczekiwania na nowy dokument wynosi około miesiąca. W rzeszowskim wydziale spraw obywatelskich już nie ma tłoku i kolejek, jak pod koniec grudnia. Teraz więcej osób wybiera nowy dowód, niż składa wniosek na wymianę. Czas oczekiwania w kolejce po nowy dowód to kilkanaście minut. W piątek w południe stało w niej osiemnaście osób.
- W tej chwili w ciągu dnia przyjmujemy ok 100-120 wniosków, kolejek już nie ma - mówi Adam Litwa, dyrektor wydziału spraw obywatelskich. - Jeszcze ponad 18 tysięcy mieszkańców Rzeszowa nie złożyło wniosku. Trzeba to zrobić koniecznie do końca stycznia, wtedy jest pewność, że otrzymamy dowód przed 1 kwietnia. Kolejek nie ma też przy okienku kasowym, gdzie trzeba uiścić opłatę, w wysokości 30 zł, za nowy dowód.
- Stałam może dwie minuty - mówi pani Ewa, która przyszła złożyć wniosek. - Nie było mnie w kraju, więc wcześniej nie mogłam wymienić dokumentu. Teraz zrobię to spokojnie, bez stania w ogonku i zdążę przed terminem. Na Podkarpaciu jeszcze około 108 tys. mieszkańców nie złożyło wniosków o wymianę dowodu osobistego, w tym:
- w Rzeszowie - ok. 18 tys.
- w Krośnie - ok. 2 tys.
- w Stalowej Woli - ponad 2 tys.
- w Przemyślu - ok. 4 tys.
- w Tarnobrzegu - ok. 1,7 tys.
Okres oczekiwania na nowy dowód to w tej chwili około miesiąca.
Więcej podobnych artykułów w serwisie o Przemyślu portalu nowiny24.pl

* Od lipca 2008 roku dokumenty, które drogą elektroniczną trafiają do Zakładu Ubezpieczeń Społecznych będą musiały być opatrzone kwalifikowanym, tzn. bezpiecznym podpisem elektronicznym. Dlatego już teraz warto zaopatrzyć się w certyfikat potwierdzający bezpieczeństwo podpisu. Jak informuje Małgorzata Bukała, rzecznik prasowy Oddziału Wojewódzkiego ZUS w Rzeszowie, zgodnie z obowiązującym od 21 lipca 2007 r. artykułem 47a ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych, ZUS ma obowiązek przyjmować dokumenty ubezpieczeniowe od płatników składek w postaci dokumentu elektronicznego opatrzonego bezpiecznym podpisem elektronicznym, weryfikowanym przy pomocy ważnego kwalifikowanego certyfikatu. - Jednocześnie ustawodawca wprowadził dwunastomiesięczny okres przejściowy, w ciągu którego przyjmowane będą zarówno dokumenty podpisane dotychczasowym podpisem, otrzymywanym za pośrednictwem ZUS, jak również bezpiecznym podpisem. Ten okres przejściowy kończy się 20 lipca 2008 roku - informuje pani rzecznik. Aby uzyskać bezpieczny podpis, trzeba zwrócić się do jednego z działających centrów certyfikacji. Ich wykaz, zwany rejestrem podmiotów kwalifikowanych, publikowany jest na stronie Narodowego Centrum Certyfikacji pod adresem www.nccert.pl. (Życie Podkarpacie)

Państwo sprawdzi bezrobotnych
* Bezrobotny, który będzie odmawiał podjęcia pracy, może dostawać mniejsze pieniądze z opieki społecznej - to jeden z pomysłów, który ma sprawić, że ludzie zarejestrowani w "pośredniakach" będą chętniej szukali zatrudnienia. Specjaliści mówią, że wielu bezrobotnym wystarcza, że dzięki rejestracji w Urzędzie Pracy mogą korzystać np. z ubezpieczenia zdrowotnego. Pomysły powstają w ministerstwie pracy. Urzędnicy mówią, że za wcześnie na szczegóły, jednak Michał Boni, szef doradców premiera, powiedział w "Metrze", że pomoc państwa dla bezrobotnych powinna być uwarunkowana od ich zaangażowania w próbę znalezienia pracy. Jeśli ktoś ciągle będzie unikał podjęcia pracy, może mu zostać zmniejszony albo nawet zabrany zasiłek z opieki społecznej. Chodzi głównie o bezrobotnych bez prawa do zasiłku. Dzięki statusowi bezrobotnego mogą mieć ubezpieczenie zdrowotne i dostawać zasiłki z opieki społecznej. Specjaliści podkreślają, że wielu nie pali się do znalezienia pracy, bo pracuje nieoficjalnie. Rząd chce też sprawdzić, ilu bezrobotnych, tak naprawdę pracuje za granicą. W Powiatowym Urzędzie Pracy w Rzeszowie jest zarejestrowanych ponad 18 tys. bezrobotnych. 90 proc. nie ma prawa do zasiłku. Adam Panek, dyrektor PUP mówi, że na bezrobotnych czeka ponad 200 ofert pracy. Na wiele ofert nie ma chętnych. Panek twierdzi, że kto chce, pracę znajdzie. Jednak wielu bezrobotnych odrzuca propozycje z powodu niskich pensji. Pomysł na mobilizowanie bezrobotnych do szukania pracy popiera Luciana Rozborska, szefowa Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej w Rzeszowie. - Jest spora grupa osób bezrobotnych, które nie chcą podejmować pracy, bo tak jest wygodniej - mówi. Z zasiłków w rzeszowskim MOPS korzysta ponad 2 tys. rodzin, w których są osoby bezrobotne. Zasiłki okresowe wynoszą od kilkudziesięciu do kilkuset złotych miesięcznie. Na zapowiedzi sceptycznie reaguje część samych bezrobotnych. Pani Agnieszka z okolic Łańcuta jest na bezrobociu. Niedługo straci prawo do zasiłku. - Takie propozycje to przesada. Szukam pracy, ale jest z tym problem. To państwo doprowadziło do bezrobocia. Gdyby były wyższe pensje, nie byłoby problemu z chętnymi do pracy - mówi. (Super Nowości)

K R O N I K A   P O L I C Y J N A

* W nocy z 20 na 21 stycznia w Birczy nieznani sprawcy włamali się do beczkowozu i śmieciarki należących do Zakładu Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej i skradli 170 litrów oleju napędowego.

* 19 stycznia w Jarosławiu, na drodze nr 4, w pobliżu przejścia dla pieszych kierowca BMW potrącił 71-letniego mieszkańca Jarosławia, który prawdopodobnie wszedł nagle na jezdnię wprost pod nadjeżdżający samochód. Pieszy zginął na miejscu.

* 18 stycznia w Przewosku nieznany jeszcze sprawca włamał się kolejno do dwóch domów położonych niedaleko siebie. Z domu na ul. Węgierskiej skradł 2 złote pierścionki i obrączkę (straty 1200 zł), a z domu przy ul. Żytniej 3 złote pierścionki i 3 srebrne łańcuszki (straty 1 tys. zł).

* 18 stycznia nieznani sprawcy włamali się do punktu skupu trzody chlewnej w Maćkowicach i skradli czajnik, radiomagnetofon i komplet numeratorów do znakowań zwierząt. Straty wynoszą około 3 tys. zł.

(Źródło: Życie Podkarpackie)

Reklama