Archiwum aktualności

Archiwalne wydanie tygodniowe: 14.01-20.01.2008 r.

P R Z E M Y Ś L

Protestują kierowcy autobusów MZK
* Kierowcy Miejskiego Zakładu Komunikacji rozpoczęli akcję protestacyjną. Domagają się podwyżek płac. Chcą 150 złotych podwyżki dla wszystkich pracowników MZK. Związkowcy twierdzą, że takie były obiecane już z początkiem tego roku. Na razie oflagowali i oplakatowali zakład i autobusy. Jednak to dopiero początek protestu. W przyszłości kierowcy nie wykluczają strajku. (Nowiny)

* Senat Państwowej Wyższej Szkoły Wschodnioeuropejskiej w Przemyślu zdecydował o uruchomieniu dwóch specjalności na kierunku historia. Są to turystyka międzynarodowa i kulturoznawstwo międzynarodowe. Ponadto studia podyplomowe turystyka międzynarodowa. Nowe specjalności ruszą od października.
Więcej podobnych artykułów w serwisie o Przemyślu portalu nowiny24.pl

Tykająca bomba
* Teren jednego z najlepiej zachowanych fortów Twierdzy Przemyśl jest we władaniu krakowskiej Fundacji Aktywnej Ochrony Zabytków Techniki i Dziedzictwa Kulturowego "Janus". Jędrzej i Bartosz (imiona zmienione, nazwiska do wiadomości redakcji) pracowali na forcie "Werner" w Żurawicy kilka miesięcy. Zostali tam zatrudnieni na stanowiskach ochroniarzy. Jeden z nich jest emerytowanym wojskowym w stopniu oficera, drugi - także były wojskowy - jest byłym saperem. Mówią, że widzieli rzeczy, które zagrażają nie tylko zdrowiu, ale i życiu przebywających tam osób. Sprawą - wciąż przypuszczalnych nieprawidłowości - zajęła się już przemyska policja i prokuratura rejonowa. Jędrzej był zatrudniony w jednej z firm ochroniarskich do ochrony fortu "Werner" przez półtora miesiąca. Potem, po rozwiązaniu umowy przez prezesa krakowskiej fundacji Janusza Leśniewicza z wspomnianą firmą, został zatrudniony na podstawie ustnej umowy do dalszej współpracy. Pracował tam do 10 czerwca 2007 r. Do tej pory nie otrzymał należnych pieniędzy za przepracowany czas. Łącznie - jak sam wyliczył - od stycznia 2007 r. przepracował 1225 godzin i powinna mu być wypłacona należność w wysokości prawie 5 tys. zł. - Do tej pory nie mogę wyegzekwować tych pieniędzy od pana Leśniewicza. Unika mnie, nie odbiera korespondencji. Wiem, że nie odprowadzał podatku do ZUS-u. Na policji nazwał mnie zawszonym kundlem - skarży się pan Jędrzej. Skierował w związku z tym zawiadomienie do Prokuratury Rejonowej w Przemyślu o wszczęcie postępowania w celu wyjaśnienia całej sprawy. Stosowne dokumenty i dowody w sprawie złożył także na policji. Ale to nie były jedyne nieprawidłowości, które - według niego - dzieją się wokół żurawickiego fortu. Jak mówi Jędrzej, zdecydował się mówić, bo nie mógł już patrzeć na rozbebeszanie i szabrowanie tego dobra polskiej kultury, zabytku pierwszej wody przecież. - Wszyscy pisali, że policjanci i saperzy znaleźli i wywieźli niewypały z fortu na przełomie listopada i grudnia ubiegłego roku. Ale to nieprawda. Te niewypały zostały przez tych, pożal się Boże, poszukiwaczy znalezione już w marcu 2007 roku! - zdradza nam. - To były trzy pociski artyleryjskie uzbrojone, każdy z nich ważył około 50 kilogramów. Poza tym inna pomniejsza amunicja. Wie pan, gdzie je trzymali przez tyle miesięcy? Pod schodami. Aż strach pomyśleć, co by się z nami stało w przypadku jakiegoś nawet minimalnego zaprószenia ognia. Śmierć na miejscu. Nikogo o tym znalezisku nie powiadomili. Zajęli się tym, kiedy zgłosiłem to do prokuratury. Policja i saperzy zupełnie słusznie to zdetonowali - twierdzi pan Jędrzej, a wie co mówi. - Kiedy pan Leśniewicz przyjeżdżał na fort z grupą "kopaczy" - bezrobotnych, którzy szukał na Śląsku i w Małopolsce, to byliśmy wysyłani na przymusowe urlopy, żebyśmy nie widzieli, co oni tam robią i co znajdują. Raz nakryłem ich, kiedy kopali w miejscu, gdzie kiedyś był skład amunicji. Ziemia z wykopu była świeżutka. Wiem, że grzebali w starym szambie i coś tam znaleźli. Dostali się także do fortu wewnętrznego, w którego pomieszczeniach się zamykali i siedzieli godzinami. Pewnego razu zauważyłem samochód prezesa niemal po dach czymś wyładowany i przygotowany do wyjazdu. Dokąd? No, na pewno nie do przemyskiego muzeum. Przypuszczalnie do Krakowa. Mówię to z pełnym przekonaniem. Są na to świadkowie - zapewnia Jędrzej.
- Innym razem, kiedy przyszedłem na fort, zastałem dwóch młodych ludzi, którzy siedzieli i czyścili uzbrojone zapalniki drucianą szczotką. Toż to zbrodnia w biały dzień. Jak tak dalej pójdzie, to ten fort wyleci w powietrze. To istna tykająca bomba. Ile trzeba było, żeby tych młodych ludzi rozerwało na strzępy? Ułamek sekundy! - zżyma się Jędrzej. - Co największego znaleźli? Ludzie mówią, że armatę. Tutaj jednak na pewno nie, ale na Salis Soglio w Siedliskach to i owszem. Straż Graniczna ich nakryła. Dotarli prawdopodobnie do skarbu, którym było około 200 szabel z czasów I i II wojny światowej, które prawdopodobnie zostały ukryte na forcie Werner. Wiem coś o tym, bo byłem w komisji, kiedy w jednostce wojskowej w Żurawicy w latach 70. pocięli palnikiem ponad 10 tysięcy szabel. To był cud piękności te szable. Łzy mi leciały, jak je cięli. Około 200 zakamuflowali gdzieś na Wernerze, z resztą nie wiem, co się stało - wspomina Jędrzej. Prezes fundacji pieniądze winny jest także Bartoszowi, który pracował razem z Jędrzejem. - Mnie zalega z kwotą ponad 6 tysięcy złotych. Cierpliwie czekałem do września zeszłego roku. Raz spotkałem pana Leśniewicza w sklepie i zapytałem grzecznie, kiedy się rozliczymy. Usłyszałem, żebym spierd., bo zostanę pobity. Tę rozmowę mam nagraną na telefonie komórkowym. Pracowałem tam prawie pół roku za darmo, nie tylko ochraniając obiekt, ale kosząc zarośla, myjąc okna i ściany, zamiatając i plewiąc plac parkingowy, naprawiając ogrodzenie. Kilka razy prosiłem pisemnie pana Leśniewicza o uregulowanie należności. Za każdym razem bez odzewu. Wreszcie zgłosiłem sprawę do prokuratury - wyjaśnia Bartosz. - Podobnie jak kolega, mam sporo uwag, dotyczących prowadzonych na forcie prac wykopaliskowych. Jestem byłym wojskowym i mam wielkie wątpliwości co do kompetencji osób, które te prace prowadziły i prowadzą. Tam może dojść do tragedii - podsumował Bartosz. Skontaktowaliśmy się z prezesem krakowskiej fundacji J. Leśniewiczem. Trochę był zaskoczony telefonem i z każdym pytaniem stawał się coraz bardziej agresywny. - Nie zatrudniałem na forcie żadnych pracowników. To byli wolontariusze. Nie mam żadnego zamiaru polemizować z donosami osób, które nadużywają alkoholu. Prokuratura tym się zajęła? - odpowiada pytaniem na pytanie. - To prokuratura niech uważa, bo za ich nieprzemyślane działania dochodzenie rozpoczną wewnętrzne służby policji. Jeszcze raz powtarzam: to że saperzy wysadzili niewypały, to było przestępstwo, straty poniosła polska kultura. A jeśli ci panowie będą rozpropagowywać nieprawdziwe informacje, spotkamy się w sądzie - zakończył rozmowę. (Życie Podkarpackie)

* Oburzenie i niezadowolenie w związku z próbą odwołania Macieja Karasińskiego, podkarpackiego kuratora oświaty wyrazili związkowcy z Solidarności. Zarząd Regionu Ziemi Przemyskiej NSZZ Solidarność w Przemyślu wystosował apel w tej sprawie do wojewody Mirosława Karapyty. Wojewoda jako powód odwołania kuratora i jego zastępcy podaje utratę zaufania do obu urzędników. Kuratorzy w tym samym czasie poszli na urlopy co zdaniem Karapyty mogło mieć negatywny wpływ na pracę instytucji.
Więcej podobnych artykułów w serwisie o Przemyślu portalu nowiny24.pl

Wyciągnęli bezdomnego z lodowatej rzeki
* Jerzy Pisarski i Daniel Amarowicz bez wahania zaryzykowali własne życie ratując człowieka unoszonego przez lodowate wody Sanu. - Dzisiaj zrobilibyśmy to samo - mówią. I nie chcą, aby nazywano ich bohaterami. 8 styczeń br. Kilkanaście minut po godzinie 15. Jerzy Pisarski szedł mostem im. Orląt Przemyskich. Odruchowo spojrzał na San. Niedowierzał, kiedy w nurtach dostrzegł człowieka.
- O tej porze roku zażywa kąpieli? - dziwił się. Ale natychmiast, co sił w nogach zbiegł na brzeg. Zaledwie kilka sekund przed nim uczynił to również Daniel Amarowicz. Wracał z pracy, przechodził nadsańskim deptakiem, gdy zobaczył, że ktoś w wodzie rozpaczliwie wymachuje rękami.
- Płetwonurek? Raczej nie. To niemożliwe - zapewniał sam siebie. Błyskawicznie ściągnął kurtkę i sweter. Bez wahania wskoczył do lodowatej rzeki. Podobnie zrobił pan Jerzy. - Mieliśmy niewiele czasu - relacjonują śmiałkowie.
- Musieliśmy jak najszybciej do niego dopłynąć, ponieważ głową zanurzał się pod wodę, a dodatkowo kilkanaście metrów dalej San na całej szerokości pokrywała kra. Gdyby więc dostał się pod lód, wówczas nie byłoby najmniejszych szans na ratunek. Pan Daniel, jak sam mówi, wychował się nad rzeką. Doskonale pływa. Pan Jerzy to zawodowy strażak z KM PSP w Przemyślu. Niemal na co dzień obcuje z niebezpieczeństwem. Nie jedno widział, przeżył.
- Kiedy ostatecznie dosięgliśmy tego człowieka i wyciągnęliśmy go na brzeg, nie dawał już znaków życia - kontynuują Pisarski i Amarowicz. - Przystąpiliśmy do reanimacji, którą następnie kontynuowała przybyła na miejsce ekipa pogotowia ratunkowego. 58-letni mężczyzna, jak ustalono bezdomny, na chwilę odzyskał oddech. Niestety. Po przewiezieniu do szpitala zmarł.
- Przyczyną zgonu było wyziębienie organizmu - informuje podinsp. Franciszek Taciuch z Komendy Miejskiej Policji w Przemyślu.
- Nie wiemy, dlaczego znalazł się w wodzie. Prawdopodobnie, ale to tylko przypuszczenie, łowił ryby i wpadł do rzeki. Dzielni przechodnie nie czekali na podziękowania i gratulacje. Czym prędzej włożyli na siebie ubranie i każdy z nich poszedł w swoją stronę.
- Przyszedłem do domu, przebrałem się i już za chwilę byłem u córki w szkole - opowiada pan Daniel.
- Czułem tylko lekkie dreszcze i ból w kolanach. Ale na szczęście te niewielkie dolegliwości szybko minęły. Komplikacje zdrowotne ominęły również pana Jerzego.
- Czuję się doskonale. Komendant Miejski Państwowej Straży Pożarnej w Przemyślu zamierza uhonorować bohaterskich mężczyzn.
Więcej podobnych artykułów w serwisie o Przemyślu portalu nowiny24.pl

Po nitce do kłębka
* W ubiegłym tygodniu w jednej z podwarszawskich miejscowości oraz w stolicy funkcjonariusze Straży Granicznej zatrzymali osiemnastu obywateli Wietnamu, którzy przebywali nielegalnie na naszym terytorium i pracowali "na czarno". Gdzie Warszawa a gdzie Podkarpacie mógłby ktoś zapytać. A jednak sprawa ta ma związek i to ścisły z naszym rejonem.14 listopada ubiegłego roku, późnym wieczorem, funkcjonariusze SG z placówek w Czarnej, Stuposianach i Krościenku niedaleko Czarnej Górnej zatrzymali 19-osobową grupę Wietnamczyków składającą się z 18 mężczyzn i 1 kobiety, którzy nielegalnie przekroczyli granicę. Razem z Azjatami zatrzymano trzech organizatorów przerzutu. Dwóch Ukraińców, którzy byli przewodnikami i jednego Polaka, który przyjechał dostawczym busem i miał wywieźć Wietnamczyków z Bieszczad do centralnej Polski. Cała akcja, w której brał udział śmigłowiec trwała kilkanaście godzin. Grupa nielegalnych imigrantów była śledzona od chwili przekroczenia pasa granicznego do momentu, kiedy doszło do spotkania z oczekującym na nich Polakiem. Wietnamczycy po kilkunastu godzinach marszu przez porośnięte lasami wzgórza byli bardzo wyczerpani. Kiedy doszli do siebie, przyznali, że za przerzut płacili organizatorom po 5 tys. dolarów od osoby. Po trzech dniach zostali przekazani stronie ukraińskiej. Natomiast organizatorzy trafili do aresztu i rozpoczęło się śledztwo. Od początku istniało podejrzenie, że nie jest to odosobniony przypadek (SG zatrzymywała już mniejsze lub większe zorganizowane grupy Wietnamczyków), tylko dowód na zorganizowaną działalność polegającą na przerzutach ludzi przez zieloną granicę. Wszak dla nikogo nie jest tajemnicą, że przerzut ludzi przez granice jest interesem prawie tak opłacalnym jak narkotykowy biznes. Dalsze działania operacyjno-rozpoznawcze funkcjonariuszy Straży Granicznej doprowadziły do stolicy, która była celem wietnamskich imigrantów. W rezultacie w ubiegłym tygodniu w Warszawie i jednej z podwarszawskich miejscowości zatrzymano 18 obywateli Wietnamu, którzy przedostali się do Polski nielegalnie i pracowali tu "na czarno". Obecnie trwa postępowanie wyjaśniające prowadzone przez funkcjonariuszy Bieszczadzkiego Oddziału Straży Granicznej pod nadzorem Prokuratury Rejonowej w Przemyślu. Przebywający w Polsce nielegalnie obywatele Wietnamu zostaną wydaleni z Polski. Prawdopodobnie to jeszcze nie koniec, bo jak twierdzi kpt. Elżbieta Pikor, rzecznik prasowy BiOSG - sprawa ma charakter rozwojowy. Historia ta świetnie pokazuje, że praca Straży Granicznej nie polega tylko na wyłapywaniu biednych i nieszczęśliwych obcokrajowców, którzy nielegalnie przekroczyli granicę, by żyć w lepszym świecie, ale również na likwidowaniu zorganizowanych międzynarodowych grup przestępczych, które z tego procederu osiągają kolosalne zyski. (Życie Podkarpackie)

Pomóż zrobić z miasta turystyczną twierdzę
* Władze miejskie przyjęły strategię rozwoju turystyki. Chcą postawić na forteczne tradycje i zapraszają mieszkańców do współpracy. Każdy może zgłosić własne pomysły i inicjatywy. Specjaliści od rozwoju turystyki doszli do wniosku, że Przemyśl w rozwoju miejskiej turystyki, powinien wykorzystywać Twierdzę i jej pozostałości z czasów I wojny św. Chodzi o to, aby mieszkańcy, a szczególnie lokalni przedsiębiorcy, włączyli się w budowanie fortecznego wizerunku miasta. Np. poprzez otwieranie restauracji o odpowiednim wystroju, przygotowywanie w nich "fortecznego" jadłospisu, druk pocztówek i przygotowanie innych pamiątek w klimatach twierdzy.
Więcej podobnych artykułów w serwisie o Przemyślu portalu nowiny24.pl

J A R O S Ł A W

Złodziej złapany w ciągu 3 godzin
* Złodziej wykorzystał chwilę nieuwagi właściciela wszedł do otwartego pomieszczenia i ukradł pieniądze, biżuterię i dokumenty o wartości ponad 22 tysiące złotych. Ekipie dochodzeniowo-śledczej udało się sporządzić jego rysopis. Po trzech godzinach od zdarzenia został zatrzymany na stacji benzynowej. O kradzieży poinformowano policję wczoraj około 10. Do okradzionego mieszkańca Tuczemp koło Jarosławia udali się policjanci z psem tropiącym. Ustalono nie tylko rysopis sprawcy, ale także markę i kolor samochodu, którym przyjechał. Funkcjonariusze spodziewając się, że złodziej nie mógł odjechać daleko rozpoczęli poszukiwania. Na stacji paliwowej w Jarosławiu zauważyli mężczyznę odpowiadającego rysopisowi. Podczas kontroli sprawca próbował uciec. Był agresywny. Funkcjonariusze musieli go obezwładnić. W jego samochodzie znaleziono skradzione rzeczy. Sprawcą okazał się Maciej P., 30-letni mieszkaniec Przemyśla. W toku dochodzenia stwierdzono, że jest on sprawcą podobnych kradzieży w Przemyślu i Łańcucie. Część przedmiotów z czterech wcześniejszych "skoków" również odzyskano. Sprawca był już karany za podobne przestępstwa. Grozi mu do 5 lat pozbawienia wolności.
Więcej podobnych artykułów w serwisie o Przemyślu portalu nowiny24.pl

Dyskoteka z piracką muzyką
* Ponad 1.700 płyt z nielegalnie skopiowaną muzyką znaleźli policjanci u prowadzącego dyskotekę didżeja. Wszystkie płyty, z których odtwarzał muzykę 35-letni mężczyzna były pirackie. Didżej wpadł w czwartek wieczorem podczas kontroli legalności odtwarzanej publicznie muzyki prowadzonej przez policję. Część płyt miał na prowadzonej w jarosławskim klubie dyskotece. Resztę znaleziono u niego w domu. Zabezpieczono również dwa komputery, dysk zewnętrzny i trzy nagrywarki. Policja ustala, czy mężczyzna sam kopiował płyty, czy kupował piraty. Wstępnie postawiono mu zarzut bezprawnego rozpowszechniania cudzych utworów w celu osiągnięcia korzyści. Grozi mu za to dwóch lat pozbawienia wolności. Policja zawiadomi również właścicieli praw autorskich skopiowanych utworów. Oni najprawdopodobniej upomną się o swoje honorarium.
Więcej podobnych artykułów w serwisie o Przemyślu portalu nowiny24.pl

* Co można zrobić w ferie w mieście? Okazuje się, że już nie tylko Miejski Ośrodek Kultury dba o wolny czas uczniów, ale także szkoły. Aż pięć szkół włączyło się w zorganizowanie zimowego wypoczynku dla dzieci. Szkoły Podstawowe nr 7 i 11 proponują dla dzieci kulig, zabawy na lodowisku i na basenie, zabawy świetlicowe. Zajęcia będą odbywać się od 14 do 18 lutego. W tym czasie swoimi uczniami zajmą się nauczyciele Gimnazjum Publicznego nr 1 i nr 3. To drugie planuje zorganizować: wyjazd do kina, ludwisarni, muzeum Krasickiego, zjazd torem saneczkowym oraz kulig. Od 21 do 28 stycznia do szkoły zaprasza Szkoła Podstawowa nr 6. Oferuje swoim wychowankom: wizytę w kinie, w Centrum Zabawy "Fantazja", bal karnawałowy, kulig i codzienne wyżywienie. Jak co roku ciekawą ofertę dla dzieci przygotowuje Miejski Ośrodek Kultury. Tej zimy instruktorzy przygotowali zajęcia teatralne "Być aktorem", zajęcia plastyczne "Sztuka i zabawa", popisy sceniczne "Śmiech to zdrowie". Będzie oczywiście bal karnawałowy połączony z nauką tańca. Również Miejski Ośrodek Sportu i Rekreacji chce przyciągnąć do siebie dzieci w okresie ferii zimowych. Przygotował dla nich Turniej Dzikich Drużyn, Otwarty Turniej Street Ball. Codziennie czynne jest lodowisko, a dodatkowo dzieci będą mogły skorzystać ze stołu do tenisa. (Życie Podkarpackie)

* Aż 1888 pełnoletnich mieszkańców Jarosławia nie wymieniło w terminie dowodów osobistych. Żeby usprawnić przyjmowanie wniosków i ograniczyć konieczność stania w kolejkach, urzędnicy wydają numery porządkowe. Obowiązuje wydłużony czas pracy w Wydziale Spraw Obywatelskich. Wnioski o wymianę dowodu można składać od poniedziałku do piątku w godz. 7.30 - 17.00, Rynek 1, parter, pokój nr 4. Opłatę w wysokości 30 zł należy wpłacić w kasie UM, I piętro, pokój nr 12, natomiast po godz. 15 w Wydziale Spraw Obywatelskich, pokój nr 4. Druki wniosków wykładane są na stołach w urzędzie, a także dostępne na stronie internetowej miasta.
Więcej podobnych artykułów w serwisie o Przemyślu portalu nowiny24.pl

Zwolnienia w PWSZ
* Restrukturyzacją tłumaczą zmniejszenie zatrudnienia pracowników obsługi władze Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej w Jarosławiu. - Straszą nas zwolnieniami i każą pracować za grosze - odpowiadają sprzątacze. Spór zbiorowy między Solidarnością a władzami uczelni zakończyło porozumienie podpisane przez związek z rektorem. Nie doszło do zapowiadanego strajku, którego powodem był ogłoszony przetarg na świadczenie usług przez firmę zewnętrzną. Przetargu nie rozstrzygnięto, ale mimo porozumienia nikt z protestujących nie czuje się pewnie na uczelni. Obawy o miejsca pracy pozostały. Na razie zwolniono tylko dwie osoby. Jednak Alicja Kłos, kanclerz PWSZ, nie kryje, że będą dalsze zwolnienia.
- Jest to jeden z etapów restrukturyzacji uczelni, a jej głównym celem są oszczędności - mówi. W ramach oszczędności wszystkim sprzątaczkom obniżono wymiar zatrudnienia. Pracują na trzy czwarte etatu. Zarabiają około 1 100 zł brutto.
- Tłumaczą, że jest mniej studentów, ale dla mnie obojętne czy zajęcia w sali trwały 3, czy 8 godzin. Podłoga do umycia jest taka sama - mówi jedna ze sprzątaczek. - O tym, że pracujemy za marne pieniądze świadczą oferty złożone do przetargu. Każda firma chciała więcej za sprzątanie niż my zarabiamy - dodaje inny pracownik. Fakt, że zewnętrzne firmy chciały więcej, niż uczelnia płaci swoim pracownikom, potwierdza kanclerz uczelni. Nikt z pracowników obsługi nie czuje się pewnie.
- Na pierwszy ogień pójdą protestujący. Upomnieli się o swoje i uczelnia się ich pozbędzie - mówi jeden z pracowników. Według naszych informacji do zwolnienia jest przewidziany Andrzej Lichończak, wiceszef uczelnianej Solidarności. Do Rady Miasta już wpłynął wniosek o opinię w jego sprawie, ponieważ jest on również wiceprzewodniczącym rady.
- Nie tu należy szukać pieniędzy. My solidnie pracujemy i na nas zaoszczędzą grosze. A są tacy na uczelni, co biorą dużo i nic nie robią - podsumowuje pracownik, spodziewający się zwolnienia w najbliższym czasie.
Więcej podobnych artykułów w serwisie o Przemyślu portalu nowiny24.pl

R E G I O N

Prąd będzie droższy
* W każdej chwili może zapaść decyzja, czy podrożeje prąd. Producenci energii i jej odbiorcy czekają na nią od początku miesiąca. O ile więcej możemy zapłacić? - Tego nie mogę jeszcze powiedzieć, bo to zależy czy prezes Urzędu Regulacji Energetyki zatwierdzi nowe taryfy, czy nie. One mogą jeszcze zostać odesłane do poprawki - poinformowała Ewa Tarkowska-Bryg z Rzeszowskiego Zakładu Energetycznego. Podwyżka może sięgnąć 13 proc. To jednak nie oznacza, że zapłacimy o 13 proc. wyższe rachunki. W rzeczywistości będzie to 7 - 8 proc. Cena kilowata składa się bowiem z dwóch składników - opłaty za energię i drugiego, za jej przesłanie. Ich wartości w złotówkach są do siebie zbliżone, więc trzeba wyciągnąć średnią z obu z nich. Cennik opłat za przesyłanie został już zatwierdzony i nie uległ drastycznym zmianom - o ok. 0,3 gr w górę za 1 kWh (ok. 2 proc.). Dlaczego prąd drożeje? Powodem są rosnące ceny surowców, coraz wyższe płace i narzuty na nie, podatki i inwestycje. Obecnie największe koszty pociągają za sobą modernizację. Nasze zakłady "prądotwórcze" są w większości obiektami z lat 70. i wcześniejszych, napędzanymi węglem, często niespełniającymi norm ekologicznych. Jeśli się nie zmodernizują, może dojść albo do zamknięcia niektórych z nich, albo do tego, że będą one płaciły ogromne pieniądze na zakup zezwoleń na emisję dwutlenku węgla. Nie bez znaczenia jest też administracyjny przymus wytwarzania energii ze spalania biomasy czy śmieci. Taka energia jest znacznie droższa od węglowej. (Super Nowości)

* Pracodawcy coraz bardziej narzekają na brak pracowników, ale równocześnie proponują pensje, które nie zachęcają do skorzystania z ich oferty. Dlatego właśnie mieszkańcy Podkarpacia wolą wyjechać za granicę, niż pracować za kilkaset złotych miesięcznie. Coraz więcej firm na rynku odczuwa brak chętnych do pracy. Sporo przedsiębiorstw odnotowuje straty, a powodem jest właśnie brak osób, które chciałyby dla nich pracować. Zdarza się, że firmy budowlane muszą rezygnować ze zleceń, ponieważ nie mają fachowców. Ogromny problem mają np. właściciele sklepów. Na witrynach ciągle pojawiają się ogłoszenia o pracy dla kasjerów i sprzedawców. Jednak zainteresowania tymi posadami nie ma.
- Tak naprawdę nie brakuje wykwalifikowanych osób, które mogłyby pracować np. jako kasjerzy. Problemem są płace, które proponują pracodawcy. Często to minimalne pensje, dlatego pracownicy uznają, że ta praca im się nie opłaca - mówi Urszula Bociek, kierownik działu pośrednictwa pracy i szkoleń w Centrum Aktywizacji Bezrobotnych w Rzeszowie. Pracodawcy z regionu najbardziej poszukują dobrych specjalistów, jednak tych ciągle brakuje. Sytuacji nie zmieniają nawet coraz mniejsze wymagania stawiane kandydatom. Obecnie na rynku pracy najbardziej poszukiwani są operatorzy obrabiarek sterowanych cyfrowo, spawacze, fizjoterapeuci, kierowcy kategorii D, operatorzy sprzętu budowlanego. - Poszukiwani są również inżynierowie budowlani, teraz już nawet nie są od nich wymagane uprawnienia - dodaje Urszula Bociek. (Super Nowości)

K R O N I K A   P O L I C Y J N A

* W okresie od listopada 2007 do stycznia 2008 na terenie Przemyśla w rejonie ulic Ofiar Katynia i Lwowskiej miały miejsce seryjne włamanie do garaży i samochodów. Mieszkańcy akumulatory samochodowe, zestawy kluczy, papierosy, płyty CD, radia samochodowe, paliwo oraz 500 kg złomu metalowego. Sprawca pozostawał nieuchwytny do 17 stycznia. W tym dniu policjanci KMP w Przemyślu zatrzymali 19 letniego mieszkańca Przemyśla. W swoim samochodzie miał zainstalowane radio, akumulator oraz używał skradzionych płyt. W trakcie wyjaśnień zeznał, że skradzione paliwo wlewał do swojego samochodu i dzięki temu jeździł swoim autem. Łącznie sprawca dokonał 16 włamań. W dniu dzisiejszym prokurator rejonowy w Przemyślu zastosował wobec podejrzanego dozór policyjny. (www.podkarpacka.policja.gov.pl)

Reklama