Archiwum aktualności

Archiwalne wydanie tygodniowe: 10.12-16.12.2007 r.

Przemyśl

Radni uchwalili budżet miasta
* Radni uchwalili budżet na 2008 r. Dochody wyniosą 204,3 mln złotych, wydatki 239,8 mln. Deficyt, czyli przewaga wydatków nad dochodami, 35,5 mln zł. Najdroższym zadaniem w Przemyślu, które w 2008 roku pochłonie 4,8 mln zł, będzie budowa części wschodniej obwodnicy miasta. 2,4 mln zł będzie kosztowało wybudowanie dwóch budynków socjalnych. 650 tys. zł dalsze prace na stoku narciarskim. Milion zł wydamy na budowę kanalizacji i wodociągów. Ponad półtora miliona na II etap budowy składowiska odpadów komunalnych. Sporo pieniędzy przeznaczono na remonty ulic. 1,5 mln zł na przebudowę Krakowskiej, Sobieskiego i 3 Maja. Za pół mln zostanie przeprowadzony kapitalny remont mostu na ul. Topolowej. 800 tys. zł pójdzie na remont ul. Opalińskiego a 750 tys. zł na ul. Noskowskiego.
Więcej podobnych artykułów w serwisie o Przemyślu portalu nowiny24.pl

* W okresie przedświątecznym gwałtownie zwiększa się przemyt papierosów. Tylko w ostatnich dniach funkcjonariusze BOSG przechwycili kontrabandę wartą 38 tysięcy zł. W szmuglowaniu papierosów specjalizują się m.in. pasażerowie międzynarodowych pociągów relacji Chyrów - Sanok i Kijów - Wrocław oraz obsługa składów towarów jeżdżących z Ukrainy do Polski. Rosnący z dnia na dzień przemyt wyrobów tytoniowych to nie tylko skutek różnicy cen, ale również zapowiadanego na 1 stycznia 2008 roku wzrostu akcyzy. Do 2009 r. Polska musi osiągnąć minimalny poziom akcyzy obowiązujący w UE, który w przypadku papierosów wynosi 64 euro, czyli ok. 240 zł na każdy 1000 sztuk wyprodukowanych papierosów. Obecnie w naszym kraju akcyza wynosi ok. 41 euro.
Więcej podobnych artykułów w serwisie o Przemyślu portalu nowiny24.pl

Odcięci od świata
Do przedziwnego sporu doszło na osiedlu Glazera w Przemyślu. Członkowie Wspólnoty Mieszkaniowej nr 13 Wróblewskiego zamknęli należącą do nich drogę, jedyną prowadzącą do bloku numer 40, w którym mieszka prawie 90 rodzin. Przed kilkoma laty Wspólnota Mieszkaniowa nr 13 Wróblewskiego wykupiła na własność mieszkania w bloku o tym samym numerze wraz z przyległościami, wśród których była droga biegnąca wzdłuż ich bloku i wiodąca do bloku nr 40. Problemy i niesnaski rozpoczęły się już w 2004 r. To wówczas odbyło się spotkanie obu wspólnot, na którym padła propozycja wspólnego remontu spornej dziś drogi. Przedstawiciele Wspólnoty nr 40 nie zgodzili się, twierdząc że to nie jest ich własność. Na takie dictum drudzy zagrozili, że zamkną im drogę.
- Niedawno otrzymaliśmy pismo od wspólnoty Wróblewskiego, że z dniem 15 maja 2008 roku zamykają drogę. Nastąpiła jednak jakaś awaria kanalizacji i stwierdzili, że zamykają drogę od 29 listopada tego roku. Jak zapowiedzieli, tak zrobili. Metalową zaporę w poprzek drogi wmurowali bodaj 3 grudnia - mówi członkini Wspólnoty Mieszkaniowej nr 40 pani Miśkiewicz. W bloku nr 40 mieszka 90 rodzin. Łącznie 300 osób. Obok stoi 11 garaży, stacja transformatorowa i śmietnik. Od początku grudnia nikt jednak nie ma możliwości ani wyjechać stamtąd, ani tam wjechać. Z przedstawicielami wspólnoty Wróblewskiego próbowała porozumieć się Administracja Domów Mieszkalnych Zasanie. - Z zerowym skutkiem. Odbyło się spotkanie, na którym byli także przedstawiciele Wydziału Gospodarki Komunalnej i Ochrony Środowiska oraz radni. Złożone zostały odpowiednie pisma w sprawie budowy nowej drogi dojazdowej, ale widać, utknęło to w martwym punkcie - tłumaczy przedstawiciel ADM Zasanie Krzysztof Majewski. Stanisław Dziób mieszkaniec bloku nr 40 musi codziennie korzystać z samochodu, bo niemal codziennie wozi niepełnosprawną żonę do szpitala. Jeździ po. trawnikach i pobliskiej skarpie. - Nawet jeśli to jest czyjaś własność, to ten ktoś musi udostępnić przejazd, w momencie, gdy jest to jedyna droga dojazdowa - tłumaczy, a wie co mówi, bo jest emerytowanym inżynierem. Zupełnie zdezorientowany jest Michał Melnyk. - Jestem po chemio- i radioterapii. Mam I grupę inwalidzką. Jeżdżę co kilkanaście dni do kontroli na pulmonologię i onkologię. Muszę brać kroplówki. Do tej pory albo zamawiałem taksówki, które podjeżdżały pod samą klatkę i tych kilka schodków udawało mi się pokonać, albo przyjeżdżał po mnie syn. Teraz nie wiem, co zrobię, ale muszę jakoś dotrzeć do tego szpitala - mówi. Próbowaliśmy porozmawiać z przewodniczącym Wspólnoty Mieszkaniowej nr 13 Wróblewskiego Stanisławem Prażmowskim, który był w swoim mieszkaniu, ale, niestety, nie wpuścił nas. Komendant Miejski Państwowej Straży Pożarnej w Przemyślu starszy kapitan Jerzy Świst nie ma wątpliwości: - Sprawdzamy sytuację, bo nie wszystkie budynki mieszkalne muszą mieć dojazd. Jeśli blok numer 40 musi mieć, a wszystko wskazuje, że tak, to nie będziemy zważać na wspólnotę i jej własność - zrobimy tam dojazd. Choćby miało się to oprzeć o sąd - zapewnia. Naczelnik Wydziału Gospodarki Komunalnej i Ochrony Środowiska Janusz Szostek. - Największym błędem sprzedających, czyli Skarbu Państwa było nieobciążenie tej hipoteki służebnością gruntową. Prawo cywilne mówi jednak, że nikt nie może ze swojego prawa, w tym wypadku prawa własności, czynić pożytku niezgodnego z normami społecznymi. Mieszkańcy wspólnoty Wróblewskiego nr 13 wystąpili do nas z żądaniem, abyśmy zrobili drogę dojazdową do bloku numer 40 z drugiej strony. Niestety, do tej pory nie mieliśmy na ten cel pieniędzy. Zaproponowaliśmy im partycypację w kosztach remontu tego odcinka drogi oraz podpisanie stosownej umowy między gminą a wspólnotą o zasadach korzystania przez członków wspólnoty numer 40 oraz pojazdów służb miejskich obsługujących tę wspólnotę. Nie zgodzili się, odpowiadając że nie mają pieniędzy. Wystąpiliśmy więc do wspólnoty z żądaniem otwarcia tej drogi, powiadamiając o tym między innymi policję. Moim zdaniem, takim postępowaniem stwarzają realne zagrożenie dla życia, zdrowia i mienia mieszkańców bloku numer 40. (Życie Podkarpackie)

* Tak wielkiej imprezy mikołajowej jeszcze w Przemyślu nie było. Prezenty otrzymały wszystkie dzieci z placówek opiekuńczo - wychowawczych. Łącznie rozdano 185 paczek. Imprezę wspólnie przygotowały Urząd Miejski i przemyskie Starostwo Powiatowe oraz podległe im instytucje pomocowe, Miejski Ośrodek Pomocy Społecznego i Powiatowe Centrum Pomocy Rodzinie. Akcję wsparli posłowie i radni. Szczególnie wyróżnieni zostały w tym roku dzieci z przedszkola nr 4. Ze słodyczami dla każdego odwiedził ich prezydent Przemyśla Robert Choma.
Więcej podobnych artykułów w serwisie o Przemyślu portalu nowiny24.pl

Prokurator domaga się dożywocia
* Jacek O. i Rafał R. oskarżeni o zabójstwo ze szczególnym okrucieństwem powinno do końca swoich dni przebywać w więzieniu. Tak właśnie uważa prokurator, który w tym tygodniu zażądał dla nich dożywocia. Do bestialskiej zbrodni doszło 11 września 2006 roku w mieszkaniu przy ulicy Franciszkańskiej w Przemyślu. Jego właściciel Jacek O. (30 l.) i Rafała R. (27 l.) skatowali Andrzeja T. Zrobili to wówczas, gdy zabrakło im pieniędzy na wódkę. Swoją ofiarę kopali po całym ciele i uderzali trzonkiem od siekiery. Konającego mężczyznę zostawili na pastwę losu. Zmarł. Obaj oskarżeni mają kryminalną przeszłość. W tym tygodniu Sąd Okręgowy w Przemyślu zakończył postępowanie dowodowe w ich sprawie. Prokurator zażądał dla podsądnych dożywotniego więzienia. Ogłoszenie wyroku odroczono do środy.
Więcej podobnych artykułów w serwisie o Przemyślu portalu nowiny24.pl

* Po kilku miesiącach śledztwa prowadzonego przez Prokuraturę Okręgową w Przemyślu powstał akt oskarżenia przeciwko byłemu wiceprezydentowi miasta Ryszardowi L. Oprócz niego na ławie oskarżonych zasiądą jeszcze dwie osoby. Prokuratorskie postępowanie - jak poinformował rzecznik Prokuratury Okręgowej w Przemyślu Damian Mirecki - dowiodło, że Ryszard L. miał pośredniczyć w załatwianiu pracy w Bieszczadzkim Oddziale Straży Granicznej, za co w lipcu br. został zatrzymany przez policję i straż graniczną w wyniku operacji specjalnej związanej z wręczeniem łapówki. Za przestępstwo korupcyjne grozi kara pozbawienia wolności do lat 10. Podczas przesłuchań Ryszard L. nie przyznał się do winy. 11 października, po prawie trzech miesiącach aresztu tymczasowego były wiceprezydent i były członek Prawa i Sprawiedliwości wyszedł na wolność. Musiał wpłacić 20 tys. zł poręczenia majątkowego. Poza tym otrzymał zakaz opuszczania kraju i dozór policyjny. Wspomnianym aktem oskarżenia - oprócz Ryszarda L. - objęte zostały także dwie inne osoby, które za jego pośrednictwem miały załatwiać pracę w BiOSG dla swoich bliskich. Jednak w przeciwieństwie do byłego wiceprezydenta, one przyznały się do winy, wyrażając gotowość dobrowolnego poddania się karze. (Życie Podkarpackie)

Nowa koncepcja poszerzenia Przemyśla
* Jan Skwarczyński, były radny miejski, przesłał do rady miasta własny projekt powiększenia miasta. Według niego, obecnie Przemyśl jest niedoinwestowany, ma ograniczone tereny pod dalszy rozwój i dlatego wymaga powiększenia powierzchni.
- W tysiącletnich dziejach Przemyśla, miasto ma historyczną, niepowtarzalną szansę rozwoju. Tylko od nas samych i mądrości władz lokalnych i krajowych zależy, czy sukces ten osiągnie - twierdzi Skwarczyński. W przygotowanej przez siebie siedmiostronicowej analizie proponuje nie tylko powiększenie Przemyśla o konkretne obszary, lecz również uporządkowanie spraw wewnątrz miasta.
- Zasadne jest poszerzenie granic miasta aż do samej granicy państwowej z Ukrainą - twierdzi Skwarczyński. Chodzi mu o planowane polsko - ukraińskie przejście graniczne Malhowice - Niżankowice. Aby mogło ono wejść w obszar administracyjny miasta, musiałoby zostać do niego przyłączonych kilka sołectw z przemyskiej gminy wiejskiej. Były radny proponuje włączyć do miasta Pikulice, Nehrybkę, Malhowice, Stanisławczyk, Łuczyce i Krówniki.
- Z lewej strony Przemyśla należy dołączyć sołectwo Ostrów, ze względu na stopień jego zintegrowania z miastem oraz potrzebami w zakresie rozwoju turystyczno - rekreacyjnego - twierdzi były radny. Chce również, aby uporządkowane zostały sprawy wewnątrz miasta. Na miejscu obecnego zieleniaka miałby powstać wielopoziomowy parking. Zielony Rynek byłby przeniesiony na teren przy ul. Wilsona, gdzie teraz znajduje się tzw. ruski bazar. Proponuje w pierwszej kolejności budowę obwodnicy łączącej ul. Słowackiego z Lwowską oraz przeniesienie dworca PKS w sąsiedztwo planowanej stacji PKP Pikulice. Projekt otrzymał przewodniczący Rady Miasta.
- Po przeanalizowaniu pan Skwarczyński otrzyma odpowiedź na złożone pismo - mówi Witold Wołczyk z Kancelarii Prezydenta Przemyśla.
Więcej podobnych artykułów w serwisie o Przemyślu portalu nowiny24.pl

100 000 złotych nagrody
* 16 listopada minął rok od tragicznych wydarzeń, które rozegrały się w Ostrowie pod Przemyślem. Wtedy podczas napadu na posesji Henryka Brzozowskiego od kul bandytów zginęli gospodarz i jego pracownik, a trzeci mężczyzna został ciężko ranny. Rodzina, przyjaciele i koledzy Henryka Brzozowskiego wyznaczyli nagrodę w wysokości 100 tys. zł dla osoby, która przekaże istotne informacje umożliwiające ujęcie sprawców. Przypomnijmy przebieg wydarzeń sprzed roku. Czwartek, 16 listopada. Kilka minut po 5 rano z domu Henryka Brzozowskiego wychodzi jego pracownik, Antoni W. Podchodzi do kojca, żeby wypuścić psa. Nie wie, że w ciemnościach czają się bandyci. Pada strzał. Mężczyzna trafiony biegnie kilka kroków, pada przy ogrodzeniu i umiera. Chwilę później z domu wychodzi niczego nieświadomy Henryk Brzozowski z drugim z pracowników, Dariuszem P. Podchodzą do auta zaparkowanego na podwórku, kilkanaście metrów od domu. Henryk otwiera bagażnik i wkłada do niego torbę, w której jest około 300 tys. zł. Nagle za węgła wyskakuje mężczyzna ubrany na ciemno, w kominiarce na głowie i strzela do niego kilka razy. Henryk trafiony w głowę osuwa się na ziemię. Wtedy pojawia się drugi bandyta i strzela do Dariusza P., siedzącego za kierownicą. Dariuszowi udaje się wydostać z auta i przebiec kilka metrów w kierunku bramy. Padają kolejne strzały. Jedna z kul trafia go w ramię i mężczyzna pada na ziemię. Bandyci zabierają torbę z pieniędzmi i znikają w ciemnościach. Dariusz P., ranny, ostatkiem sił sięga po telefon i dzwoni na policję. Dwadzieścia minut później na miejscu jest już policyjna ekipa, a oficer dyżurny Komendy Miejskiej Policji powiadamia sąsiednie jednostki i zarządza blokadę dróg wyjazdowych z Przemyśla. Do Ostrowa przyjeżdżają też prokuratorzy, którzy będą nadzorować śledztwo. Karetki pogotowia odwożą do szpitala Dariusza P. i ciężko rannego Henryka Brzozowskiego, który po kilku dniach umiera. Wtedy, na podstawie wstępnych ustaleń, wiadomo było, że napastników było dwóch lub trzech. Na pewno byli dobrze przygotowani. Na teren posesji przedostali się przez ogrodzenie, w którym rozplątali siatkę. Prawdopodobnie wiedzieli, że Henryk posiada broń (akurat wtedy zostawił pistolet w szafie w domu - przyp. SeWu), bo działali bezwzględnie, tak jakby wykonywali egzekucję. Po napadzie wycofali się przez dziurę w ogrodzeniu i odjechali samochodem, który prawdopodobnie czekał na nich na bocznej drodze, z tyłu za posesją. Wydarzenia w Ostrowie i śmierć Henryka Brzozowskiego odbiły się szerokim echem nie tylko w Przemyślu. Ruszyła lawina komentarzy, domysłów i nawet najbardziej fantastycznych plotek. Brzozowski znany był w szerokich kręgach. Był właścicielem trzech kantorów w Przemyślu i jednego w Medyce, współwłaścicielem pubu "Wirtualnego" oraz kilkunastu automatów do gier czynnych w okolicznych lokalach. Dla nikogo nie było tajemnicą, że jest człowiekiem majętnym, który obraca dużymi pieniędzmi. Prowadził bardzo regularny i unormowany tryb życia i kto wie, czy to go nie zgubiło. Skoro wszyscy wiedzieli, jaki ma rozkład dnia, kiedy wychodzi z domu i kiedy wraca, jakimi trasami porusza się i gdzie bywa, bandyci również mogli się o tym dowiedzieć. Bezpośrednio po tych wydarzeniach komendant wojewódzki policji powołał specjalną grupę złożoną z najbardziej doświadczonych funkcjonariuszy z pionów dochodzeniowo-śledczego i kryminalnego, która pracuje tylko nad tą sprawą i od roku toczy się śledztwo pod nadzorem Prokuratury Okręgowej w Przemyślu. - Zostały przeanalizowane i porównane podobne zdarzenia na terenie całej Polski - mówi prokurator Damian Mirecki, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Przemyślu. - Zespół psychologów przeanalizował charakterystyczne cechy działania sprawców, tak zwany modus operandii. Porównywane są wszystkie zabezpieczone na miejscu ślady kryminalistyczne. Analizowane są kontakty tragicznie zmarłego oraz wszelkie nawet najdrobniejsze informacje, które mogą wnieść coś nowego do tej sprawy. Oczywiście, ze zrozumiałych względów, o wynikach śledztwa w tej chwili nie udziela się żadnych informacji. Zarówno rodzina, jak i przyjaciele Henryka Brzozowskiego oraz prokuratura liczą na istotne informacje, które przyczynią się do wykrycia sprawców tego przestępstwa. Wszystkim, którzy zadzwonią pod podane niżej numery, zapewnia się pełną dyskrecję. Numery telefonów 721 070 902 lub 509 120 250 . (Życie Podkarpackie)

* Zdesperowani mieszkańcy grożą protestem, jeśli w dalszym ciągu będą lekceważeni. - Władze miasta nie robią nic, aby pomóc w rozwiązaniu nurtującego nas problemu - narzekają właściciele domów przy ulicy Ofiar Katynia w Przemyślu. Od kwietnia br. przy ulicy Ofiar Katynia działają agencje celne przeniesione tam z ulicy Sieleckiej. Firmy obsługujące kierowców ciężarówek nie mają własnego placu postojowego, dlatego TIR-y już od wczesnych godzin porannych parkują w sąsiedztwie domów.
- Droga, którą samochody dojeżdżają do agencji celnych jest wąska i od dawna nie była remontowana - przekonuje Stefan Sochacki.
- Wielotonowe TIR-y rozjeżdżają pobocza: jesienią i zimą rozbryzgują zalegające tam błoto, latem wzbijają w powietrze tumany kurzu. Życie tutaj to koszmar. Mieszkańcy mają coraz bardziej dosyć uciążliwego sąsiedztwa. Twierdzą, że non stop towarzyszy im hałas. Mało tego. Przy każdorazowym przejeździe ciężarówki ściany domów drżą niczym galareta.
- Przed naszymi oknami kierowcy załatwiają potrzeby fizjologiczne - wylicza Jan Sura, zastępca przewodniczącego rady osiedla nr 20.
- Zaśmiecają rowy. Przecież nikt nie pytał nas o zgodę, kiedy lokalizowano tutaj agencje celne. A teraz to właśnie my odczuwamy wszelkiego rodzaju uciążliwości ich działalności w tym miejscu. O swoich problemach mieszkańcy wielokrotnie informowali władze miasta. Na potwierdzenie tego pokazują teczkę z korespondencją.
- Odnoszę wrażenie, że nikt nie przejmuje się naszymi prośbami o pomoc - dodaje Stefan Sochacki.
- Zwyczajnie brakuje dobrego gospodarza. Urzędnicy ograniczyli się jedynie do postawienia znaku o zakazie zatrzymywania się na odcinku ulicy Ofiar Katynia. Ale kierowcy TIR-ów go nie respektują. Właściciele domów nie wykluczają akcji protestacyjnej w obronie swoich interesów.
- Zrobiliśmy wszystko, co w naszej mocy, aby do maksimum ograniczyć niedogodności dla mieszkańców - tłumaczy Witold Wołczyk z kancelarii prezydenta Przemyśla.
- Ustawiliśmy znak i za pośrednictwem straży miejskiej pilnujemy, aby był przestrzegany. Agencje celne działają zgodnie z prawem i nie mamy żadnego wpływu na ich funkcjonowanie. Nie mniej jednak sprawa jest w dalszym ciągu przedmiotem zainteresowania prezydenta, który poszukuje optymalnego rozwiązania sporu.
Więcej podobnych artykułów w serwisie o Przemyślu portalu nowiny24.pl

Od sierpnia wegetują w garażu
* Tadeusz i Grzegorz Dzwonnikowie od sierpnia mieszkają w prowizorycznym garażu. Z mieszkania, bez nakazu sądowego, usunęła ich właścicielka kamienicy. Twierdzi, że zgodnie z przepisami.
- Po przyjściu do domu zastaliśmy nasze rzeczy wyrzucone na zewnątrz. Dowiedzieliśmy się, że od teraz mieszkamy w garażu. Nie dostaliśmy żadnego wyroku sądowego. Nic nie podpisywaliśmy - mówi pan Tadeusz. Twierdzi, że wcześniej nie otrzymali od właścicielki kamienicy żadnych upomnień o zapłatę czy podobnych pism. Halina Trunkalska, właścicielka kamienicy, jest innego zdania.
- Umowa najmu wygasła pod koniec lipca. Na tych panów miałam skargi od innych lokatorów. Chodziło o uciążliwe zachowane i nadużywanie alkoholu. Wynajmowane przez nich mieszkanie było w tragicznym stanie, wymagało generalnego remontu - twierdzi właścicielka kamienicy. Od sierpnia domem Dzwonników jest garaż o wymiarach o pow. nieco ponad 20 metrów kw. Wstawili do niego wersalkę, stare fotele, piecyk i trochę sprzętów.
- Za potrzebą chodzimy pod pobliskie drzewo lub do sąsiada. Wodę przynosimy w butelkach, a myjemy się w miednicy - opowiada pan Tadeusz. Mieszkanie przy ul. Dworskiego w Przemyślu Dzwonnikowie zajmowali razem z babcią. To na nią miasto przyznawało dodatek mieszkaniowy, czyli dopłatę do czynszu. Ich babcia zmarła półtora roku temu. Dodatek przestał wpływać w lipcu. Pan Tadeusz przyznaje, że wcześniej właścicielka proponowała jemu i synowi, że zajmą jeden pokój w mieszkaniu i będą mieli dostęp do łazienki.
- Dostali lokal, który kiedyś był garażem. Ocieplony, mają wstawiony piecyk oraz możliwość korzystania z ubikacji i łazienki na korytarzu kamienicy - wyjaśnia Trunkalska. Właśnie otrzymała decyzję z Urzędu Miejskiego o wymeldowaniu Dzwonników.
- To skandaliczna sytuacja. Ja dowiedziałam się o niej dopiero niedawno. Od razu zaczęłam interweniować, sprawa trafi do sądu. Zwróciłam się również do Nowin, bo na was można liczyć. Przecież lada dzień będą silne mrozy. Jak ci ludzie mają przetrwać w garażu? - niepokoi się Joanna Bernaczek, społeczny kurator sądowy.
- Z dokumentów wynika, że dodatek mieszkaniowy przestał wpływać w lipcu. Potem nikt się o niego nie starał - mówi Rafał Porada z Kancelarii Prezydenta Przemyśla.
Więcej podobnych artykułów w serwisie o Przemyślu portalu nowiny24.pl

J A R O S Ł A W

Gołębie dokuczają mieszkańcom
* Na strychu starostwa gnieździło się kilkaset gołębi. Po oczyszczeniu pomieszczeń po ptakach zamknięto strych. Ptaki przeniosły się na sąsiadujące ze starostwem osiedle Jagiellonów i stały się problemem dla mieszkańców.
- Gdyby zrobili to na wiosnę, gołębie znalazłyby sobie miejsce. Teraz nie mają gdzie się schować przed nadchodzącymi mrozami. Przecież to są żywe istoty - mówi Antoni Lotycz, mieszkaniec osiedla Jagiellonów.
- Siedzą na balkonach. Niemal wpychają się do mieszkań. Już zaczynają zdychać. Co będzie jak przyjdzie mróz? - pyta inny mieszkaniec. Część mieszkańców dokarmia ptaki. To powoduje, że nie mają zamiaru szukać sobie innego miejsca. Starostwo tłumaczy, że gołębie należało usunąć. Ze strychu usunięto ponad tonę odchodów, które już zaczynały przeciekać do pomieszczeń archiwum. Odchody mogły być też siedliskiem chorób. Pełno było robactwa. Prace wykonano zgodnie z przepisami. Po zakończeniu sezonu lęgowego, który trwa do października.
Więcej podobnych artykułów w serwisie o Przemyślu portalu nowiny24.pl

Blok bez wyjścia
* Gdy dowiedzieli się o tym, że mieszkają w bloku bez wyjścia, udali się do sądu. Nie przypuszczali, że sprawa potrwa tyle lat i nie znajdzie rozwiązania. Dziś mieszkańcy bloku nr 8 przy ul. Legionów biorą sprawy w swoje ręce. O tym że dwie klatki schodowe, którymi wchodzą do bloku, nie są na ich działce, dowiedzieli się przypadkowo. Sąsiad z drugiego bloku zarzucił im, że parkują na jego terenie: - Tu nie jest publiczny parking! - usłyszeliśmy z jego ust, mimo że znaliśmy się od lat. - Zdziwiło nas to, ale on przyniósł mapy, z których jasno wynikało, że blok i odbojówka leżą na działce Jarosławskiej Spółdzielni Mieszkaniowej, a schody, wejścia do klatek, pas zieleni, chodnik i jezdnia na działce przekazanej przez władze miasta na wieczyste użytkowanie Wspólnocie Mieszkaniowej bloku nr 6 - wspomina Andrzej Janaś. Jego sąsiedzi są zbulwersowani: - Kto przeprowadził taką transakcję i nie powiadomił nas o problemie, z jakim się teraz borykamy? Bo dla nas, właścicieli mieszkań, to niebagatelny problem. Nie możemy wpisać swoich mieszkań do Ksiąg Wieczystych, bo mamy nieuregulowaną własność - mówi Józef Gryczman. Czesław Staśkiewicz, prezes Spółdzielni Mieszkaniowej w Jarosławiu, do której należy działka pod blokiem, twierdzi, że spółdzielnia nie była stroną, gdy grunt był przekazywany przez gminę miejską Wspólnocie Mieszkaniowej bloku nr 6. - Uważam, że wina spoczywa tu na urzędnikach i ktoś powinien za to odpowiedzieć. Próbowaliśmy dotrzeć do jakiś dokumentów z tego przekazania, ale w urzędzie miasta nie ma żadnych protokołów - tłumaczy. Dodaje, że władze miasta powinny przejąć na własność drogę i problem zostałby rozwiązany. - I tak co roku remontowaliśmy tę drogę, która jest kością niezgody, odśnieżaliśmy, mimo że należała do wspólnoty mieszkaniowej. Jednak przedstawiciel tejże wspólnoty Jacek Knara ma inne zdanie. - Mieszkańcy bloku nr 8 nie muszą jeździć tą drogą, bo oni nie mają tutaj żadnego dojazdu. Mają za blokiem skwerek z zielenią, mogą sobie urządzić tam parking. Dlaczego mają parkować na naszym terenie? Oni chcieliby mieć i zieleń i parking. Chcieliby nam wszystko zabrać - tłumaczy. Władze spółdzielni oddały sprawę w ręce jarosławskiego sądu. Zwróciły się o umożliwienie wykupu kawałka gruntu na wejścia do klatek. Sprawa toczyła się przez trzy lata i zakończyła się fiaskiem. - Sąd po tylu latach, po tylu rozprawach i zeznaniach, po wizji lokalnej, oddalił wniosek. To jest nieprawdopodobne - mówi Józef Duda, który rozkłada wszystkie dokumenty i pokazuje, jak sytuacja wygląda na mapie. A w sądzie dość że sprawa toczy się powoli, to apelacja złożona 8 czerwca br. do sądu okręgowego za pośrednictwem jarosławskiego sądu rejonowego, została rozpatrzona dopiero 8 września i odrzucona przez jarosławski sąd jako posiadająca braki formalne. Takie informacje przekazała nam rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Przemyślu Lucyna Oleszek. Według niej, Spółdzielnia Mieszkaniowa, która jest stroną w tym postępowaniu, złożyła zażalenie na postanowienie jarosławskiego sądu. A dokumenty związane z tą sprawą trafiły do Przemyśla w dniu, gdy zapytaliśmy, dlaczego ta sprawa tkwi w tym samym miejscu. (Życie Podkarpackie)

* Jeżeli do świąt nie dojdzie do rozstrzygnięcia trzeciego przetargu na budowę sieci internetowej, gmina zrezygnuje. Wójt Jarosławia twierdzi, że dwie startujące firmy stawiają zbyt twarde warunki.
- Albo my, albo nikt. Taką zasadę, zdaniem Romana Kałamarza, wójta Jarosławia, przyjęły firmy uczestniczące w przetargu na sieć internetową. Od roku gmina szuka wykonawcy. Chcą, na początek, żeby bezpłatny sygnał dostawało ponad 400 mieszkańców. Koszt, z dostarczeniem sygnału przez 5-lat, to ponad 2 mln zł. Unia ma dać 900 tys. Pierwszy przetarg unieważnił Urząd Zamówień Publicznych, na wniosek firmy Wasko z Gliwic. Zarzucili, że w ofercie konkurenta, lokalnej firmy PHU BiT, są błędy.
- Według nas były to nieistotne pomyłki, w zasadzie literówki - mówi Tomasz Gołąb, skarbnik gminy. Drugi przetarg unieważniono po wyroku sądu. Wasko zarzuciło gminie, że działa konkurencyjnie.
- Podnieśliśmy poprzeczkę, bo chcieliśmy mieć firmę z gwarancjami ekonomicznymi - mówi skarbnik. Do trzeciego przystąpił Comarch z Krakowa. Rozstrzygnięcie przewidziano na 18 grudnia. Najlepiej idą negocjacje z miejscową firmą. Comarch i Wasko stawiają twarde warunki.
- Podchodzą do sprawy w ten sposób, że pieniądze unijne to jest ich bonus, a za robotę ma zapłacić gmina - twierdzi wójt. Darmowa sieć miała być gotowa na koniec roku. Termin przesunięto o 3 miesiące.
- Jeśli przed świętami nie wyłonimy firmy, to zrezygnujemy - mówi Kałamarz.
Więcej podobnych artykułów w serwisie o Przemyślu portalu nowiny24.pl

* - Władze uczelni mówią, że wynajmując nas jakiejś firmie, chcą szukać oszczędności. Szkoda, że nie szukają ich, kiedy zatrudniają doktorów z Krakowa do prowadzenia ćwiczeń, a zwalniają magistrów - usłyszeliśmy od pragnącego zachować anonimowość jednego z pracowników Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej w Jarosławiu. Problem w jarosławskiej PWSZ wybuchł w momencie, kiedy wymienieni dowiedzieli się o ogłoszeniu przez władze uczelni przetargu na "świadczenie usług i dozoru w budynkach PWSZ". Termin składania ofert przez zainteresowanych upływał końcem listopada, a pracę firma miała rozpocząć z dniem 1 stycznia 2008 r. Pracownicy dotychczas zajmujący się dozorowaniem i sprzątaniem budynków uczelni, a których reprezentuje zakładowa "Solidarność", zapowiadali nawet strajk, jeśli władze nie wycofają się z tego pomysłu. Takich osób jest 36 i niemal wszystkie przestraszyły się, że stracą pracę. I wcale nie przekonuje ich argument, że w ogłoszonym przetargu, który przygotowywała kanclerz uczelni Alicja Kłos, widnieje zapis, że pracownicy ci zostaną przyjęci do pracy przez zwycięzcę przetargu na takich samych zasadach jak dotychczas. W dokumencie widnieje także inny zapis, że zatrudnieni zostaną tylko na. rok. - A co potem? Kto nam zagwarantuje, że przedłużą z nami umowę. Zresztą mamy wątpliwości, co do tego roku, bo przecież do przetargu stanie firma, która zajmuje się profesjonalnie świadczeniem takich usług, więc ma i swoich pracowników - mówi jeden z zainteresowanych pracowników uczelni. Władze uczelni powiedziały, że podejmując taki krok, chcą szukać oszczędności. - W porządku. Ale dlaczego naszym kosztem? A może by tak przestali zwalniać magistrów, w miejsce których zatrudniają doktorów z Krakowa do prowadzenia ćwiczeń. Pan myśli, że taki doktor przyjedzie do Jarosławia za dwa tysiące? Chyba za dwa razy tyle - twierdzi inny pragnący zachować anonimowość pracownik. Losem wspomnianych pracowników zajęła się zakładowa "Solidarność". Jej wiceprzewodniczący Andrzej Lichończak rozmawiał na ten temat m.in. z jarosławskim posłem PO Tomaszem Kuleszą. Cały czas także prowadził negocjacje z rektorem uczelni prof. Zbigniewem Makiełą. - Jeśli rektor nie wycofa się z przetargu, to możemy przeprowadzić dwugodzinny strajk ostrzegawczy. A jeśli on nie przyniesie skutku, to rozpiszemy referendum, które będzie przedsionkiem do strajku generalnego - zapowiadał jeszcze pod koniec listopada. 4 grudnia władze PWSZ zwołały w tej sprawie konferencję prasową, na której rektor Z. Makieła poinformował, że uczelnia wycofała się z przetargu! - Złożone przez firmy oferty nie były dla nas satysfakcjonujące. Stwierdziliśmy, że nie przyniosą zakładanych oszczędności. Poza tym, to są drogie firmy - wyjaśniał. Poinformował także, iż na uczelni powstała specjalna komisja ds. restrukturyzacji. - Na naszej uczelni jest zatrudnionych zbyt wiele osób. Będą kosmetyczne zwolnienia, zwłaszcza tych, którzy mają dwa źródła utrzymania czy osób, które mając emeryturę, dorabiają sobie do niej na uczelni. Rozbudowane struktury pozostały po poprzednim rektorze - powiedział prof. Makieła. Obecnie w jarosławskiej PWSZ kształci się 5,5 tys. studentów. (Życie Podkarpackie)

R E G I O N

Nowy rozkład jazdy PKP
* Po raz pierwszy od 6 lat w nowym rozkładzie jazdy pociągów nie ma likwidacji wielu połączeń lokalnych. Jak informuje Janusz Wnęk, przedstawiciel handlowy PKP Przewozy Regionalne, tworząc rozkład jazdy pociągów, PKP sugerowało się opiniami pasażerów, które docierały poprzez Internet i pocztę tradycyjną. - Korzystaliśmy również z pomocy niezależnych ośrodków badawczych i stowarzyszeń. Siatkę połączeń regionalnych układaliśmy wspólnie z przedstawicielami Urzędu Marszałkowskiego Województwa Podkarpackiego - wyjaśnia J. Wnęk. W rozkładzie jazdy 2007/2008 na terenie województwa podkarpackiego kursować będą 123 pociągi regionalne osobowe, 36 międzywojewódzkie krajowe (w tym 8 łączników), 2 międzynarodowe pospieszne oraz 8 przygranicznych osobowych. Rozkład uwzględnia potrzeby i oczekiwania mieszkańców województwa. Co ważne, po raz pierwszy od 1999 roku oferta przewozowa utrzymana została na poziomie roku poprzedniego. Było to możliwe dzięki zwiększeniu dofinansowania regionalnych kolejowych przewozów pasażerskich do kwoty 33 mln zł. Dzięki zmianom w rozkładzie jazdy pasażerowie z Podkarpacia chcący dostać się do Zgorzelca i Legnicy będą mogli skorzystać z pociągu "Ślązak" relacji Przemyśl Główny - Zielona Góra. Co do likwidacji, to jest tylko jedna - nocne połączenie na trasie Rzeszów - Przeworsk. Nowy rozkład już obowiązuje i będzie ważny do 13 grudnia 2008 roku. (Życie Podkarpackie)

* Kierowca, który w prawie jazdy ma wpisany symbol okularów, może dostać mandat w wysokości nawet 500 zł jeżeli w nich nie prowadzi. Okazuje się, że tłumaczenie kierowcy iż nosi szkła kontaktowe nie ma znaczenia. Bez względu na nasze "kontakty" policjant może skonfiskować samochód i kazać dalej iść pieszo.
- Z soczewkami kontaktowymi rzeczywiście mamy problem, bo nie mamy jak sprawdzić, czy kierowca mówi prawdę. Jeżeli wydział komunikacji wpisuje symbol okularów, oznacza to, że bez względu na wszystko kierowca musi w nich jeździć. Inaczej po prostu łamie prawo - tłumaczy podinspektor Paweł Krasnopolski z rzeszowskiego Wydziału Ruchu Drogowego. Nie ma również w tym przypadku znaczenia fakt, iż okuliści uważają, że soczewki są bezpieczniejsze dla kierowców, bo okulary częściowo ograniczają kąty widzenia. Nie tylko drogówka ma problem z kierowcami w soczewkach. Wojewódzkie Ośrodki Ruchu Drogowego też mają niemały problem gdy kandydat na kierowcę przychodzi na egzamin z wpisem na karcie "okulary obowiązkowe". Dyrektor WORD w Rzeszowie Jan Kida tłumaczy, że takie osoby nie są dopuszczane do egzaminu. Egzaminatorzy bezwzględnie przestrzegają tego przepisu, bo nie chcą narażać się na konsekwencje. Jeżeli kandydat na kierowcę upiera się przy soczewkach, musi jeszcze raz iść do lekarza po zmianę wpisu. Problem można rozwiązać przy badaniu lekarskim. Wystarczy poprosić lekarza, aby zamiast kodu informującego, że kierowca będzie prowadzić w okularach, wpisał kod szkieł kontaktowych lub tzw. kod uniwersalny, który pozwala na jazdę w okularach lub w szkłach kontaktowych. Niestety, niewielu lekarzy pyta o ten wpis, mimo że zależy on wyłącznie od naszej decyzji. Trzeba więc we własnym interesie pamiętać o tym, wybierając się do lekarza, gdyż symbol z zaświadczenia lekarskiego jest przepisywany na prawko. (Super Nowości)

Kronika kryminalna

* 9 grudnia w Jaworniku Ruskim w jednym z gospodarstw wybuchł pożar, w czasie którego całkowicie spłonęła stodoła wraz z znajdującym się w niej sprzętem oraz częściowo uszkodzona została studnia. Straty wynoszą ponad 9 tysięcy złotych. Prawdopodobną przyczyną pożaru mogło być zwarcie instalacji elektrycznej.

* W nocy z 7 na 8 grudnia jarosławscy policjanci zatrzymali na gorącym uczynku 54-letniego mieszkańca powiatu tczewskiego, który próbował włamać się do sklepu chemicznego przy ul. Witosa. Jak się okazało, mężczyzna ten miał już na sumieniu inne włamania i był poszukiwany do odbycia kary pozbawienia wolności.

* W nocy z 8 na 9 grudnia w Przemyślu nieznany sprawca włamał się do kiosku przy ulicy Sikorskiego i skradł różne towary wartości około 500 złotych.

* 8 grudnia w Medyce na terenie centrum handlowego nieznany sprawca z torby obywatelki Ukrainy skradł 40 euro, 450 dolarów i 140 hrywien.

(Źródło: Życie Podkarpackie)

Reklama