Archiwum aktualności

Archiwalne wydanie tygodniowe: 01.10-07.10.2007 r.

Przemyśl

Radny w areszcie też dostanie dietę
* Witold W., przemyski radny, chociaż od 3 miesięcy nie bierze udziału w pracach samorządu, ma otrzymać 4,5 tys. zł zaległej diety. To wyrównanie za okres, kiedy m.in. przebywał w tymczasowym areszcie. Pod koniec czerwca radnego Witolda W., wówczas funkcjonariusza Izby Celnej w Przemyślu, zatrzymali policjanci Centralnego Biura Śledczego. Postawiono mu zarzut udziału w zorganizowanej grupie przestępczej i przyjmowania łapówek. Z ustaleń śledztwa wynika, że miał pomagać osobom, które szmuglowały papierosy przez granicę. Pod koniec sierpnia Witold W. opuścił areszt. Spędził w nim blisko 2 miesiące. W tym czasie stracił pracę na granicy, ale zachował mandat radnego. Zrzekł się tylko funkcji przewodniczącego komisji turystyki i sportu RM w Przemyślu. Mimo odzyskanej wolności, radny nie bierze udziału w pracach samorządu. Początkiem września przedłożył w magistracie zwolnienie lekarskie. Teraz ma otrzymać 4433 złotych zaległej diety - wyrównanie za okres od lipca do września. Wypłatę planowano w czwartek, ale ostatecznie do niej nie doszło.
- Chcę dokładnie wyjaśnić sprawę - mówi Wiesław Morawski, wiceprzewodniczący Rady Miejskiej w Przemyślu, który polecił wstrzymać realizację przelewu. Dotarliśmy do ekspertyzy przygotowanej przez radcę prawnego Urzędu Miejskiego w Przemyślu. Wynika z niej, że nie ma podstaw do wstrzymania bądź pozbawienia radnego W. prawa do diety. Najwyżej można mu potrącić 50 procent należnej kwoty w przypadku nieusprawiedliwionej nieobecności na sesji i 25 procent, kiedy nie ma go na posiedzeniu komisji. W wyliczeniach dla radnego Witolda W. uwzględniono oba te przypadki.
Więcej podobnych artykułów w serwisie o Przemyślu portalu nowiny24.pl

Tylko auli żal...
* Po raz siódmy zainaugurowała rok akademicki jedyna państwowa uczelnia w Przemyślu - Państwowa Wyższa Szkoła Wschodnioeuropejska. Rektor prof. dr hab. Jan Draus w mowie inauguracyjnej wspomniał o przychylności władz miasta, dzięki której PWSW w ciągu minionych lat otrzymało na własność trzy budynki: pałac Lubomirskich, obecne Kolegium Nowe i Kolegium Wschodnie. Mówił także o nowoczesnej, w pełni skomputeryzowanej bibliotece, która rozpoczęła w tym roku funkcjonowanie. - Życzliwość władz miasta sprawiła, że uczelnia otrzymała ponadpięciohektarowy obszar usytuowany obok zespołu pałacowo-parkowego. To na tym terenie wyrósł gmach biblioteki uczelnianej, a w latach 2008 - 2011 powstaną kolejne obiekty: kolejny budynek dydaktyczny, nowoczesny klub studencki, stołówka akademicka oraz akademiki wraz z parkiem rekreacyjnym. Inwestycje te będą realizowane za kwotę 11 milionów 500 tysięcy euro z funduszu "Rozwój ściany wschodniej". Niech wolno mi będzie podziękować wszystkim, którzy przyczynili się do tego, że ta ogromna inwestycja znalazła się na liście indykatywnej przyjętej uchwałą Rady Ministrów 30 stycznia 2007 roku - mówił rektor Draus. Podkreślił jednak, że obok sukcesów jest też i porażka - władzom uczelni nie udało się ukończyć i wyposażyć auli. Rektor wspomniał o staraniach o przekształcenie PWSW w Akademię Wschodnioeuropejską, które przerwało samorozwiązanie Sejmu. Państwowa Wyższa Szkoła Wschodnioeuropejska w Przemyślu zainaugurowała rok akademicki po raz siódmy. W tym roku akademickim po raz pierwszy naukę rozpoczną studenci stosunków międzynarodowych i architektury wnętrz. W PWSW można też studiować historię, polonistykę, politykę regionalną, socjologię i ukrainistykę. Inauguracja roku akademickiego 2007-2008 rozpoczęła się od Mszy św. odprawionej w bazylice archikatedralnej. Po mszy uczestnicy inauguracji - władze uczelni, senator Andrzej Mazurkiewicz, poseł Marek Kuchciński, wojewoda podkarpacka Ewa Draus, studenci i goście - przeszli na Zamek Kazimierzowski. Po wystąpieniach rektor prof. dr hab. Jan Draus i prorektor prof. dr hab. Zdzisław Budzyński przyjęli ślubowanie od studentów I roku i dokonali uroczystej immatrykulacji. Wykład inauguracyjny "Kulturowe i polityczne aspekty kształtowania się świadomości narodowej w Europie Środkowej" wygłosił prof. dr hab. Włodzimierz Bernacki. W drugiej części uroczystości, w nowej bibliotece uczelnianej otwarta została wystawa Najcenniejsze dedykacje i autografy, pochodzące z księgozbioru im. Marka Cara. (Życie Podkarpackie)

* W trakcie budowy gazociągu na ulicy Kościuszki w Przemyślu robotnicy odkryli dzisiaj (4 bm.) fragment podziemnego tunelu.
- W rejonie dawnego klasztoru Bonifratrów przypadkiem przebiliśmy ceglany strop i wtedy okazało się, że pod jezdnią ciągną się jakieś lochy - mówi jeden z pracowników. Podziemny korytarz zbadali archeolodzy.
- To fragment systemu kanalizacji miasta. Niewykluczone, że pochodzi nawet z XVIII wieku - mówi Michał Krzemiński, archeolog nadzorujący inwestycję. Po zrobieniu dokumentacji wejście do podziemi będzie zabetonowane.
Więcej podobnych artykułów w serwisie o Przemyślu portalu nowiny24.pl

Kamienicznik przeszkadza sklepikarzom
* - Nowy właściciel kamienicy utrudnia nam prowadzenie handlu - narzekają Stanisław Stanisławek i Andrzej Grzegorzak. Należą do nich sklepy przy ulicy Jagiellońskiej 10 w Przemyślu.
- Oni nie chcą ze mną współpracować i świadomie przeszkadzają w koniecznych pracach - twierdzi z kolei Dariusz Kostka.
- W sierpniu br. zmienił się właściciel kamienicy - mówi Andrzej Grzegorzak.
- Wręczył mi wypowiedzenie umowy najmu lokalu, w którym prowadzę sklep odzieżowy. Jego termin mija końcem listopada. Miałem nadzieję, że do tego czasu będę mógł spokojnie kontynuować działalność. W ub. tygodniu, kiedy pan Andrzej zamknął sklep i wyjechał po towar, właściciel budynku zatelefonował do niego i oświadczył, że wchodzi do lokalu. - Gdy wróciłem, zastałem wyciętą kratę zabezpieczającą drzwi wejściowe, a te zamknięte jedynie na łańcuszek i malutką kłódkę. Rzeczy znajdujące się przedtem na wystawie leżały przy ścianie. Witryna była zabita płytą paździerzową - mówi Grzegorzak. Pan Andrzej uważa, że kamienicznik zachował się niewłaściwie. Podobnego zdania jest również Stanisław Stanisławczyk, do którego należy sąsiedni sklep z ubraniami.
- Kilka dni temu właściciel przyszedł do mojego sklepu razem z ekipą budowlaną i ochroniarzami - relacjonuje Stanisławczyk.
- Polecił usunąć ekspozycję wystawową. Później robotnicy wyważyli witrynę, a w jej miejsce wstawili płytę. Wezwałem policję, ale funkcjonariusze okazali się bezradni. Przed obydwoma sklepami stoją obecnie metalowe płoty. Odgradzają budynek od reszty chodnika.
- W takich warunkach trudno handlować - uskarżają się sklepikarze.
- Złożyliśmy doniesienie do prokuratury. Odmienne zdanie ma Dariusz Kostka, właściciel kamienicy przy ul. Jagiellońskiej 10. Zarzuty panów Grzegorzaka i Stanisławka uważa za bezpodstawne.
- Remont elewacji mojego budynku uzgodniłem z prezydentem miasta, konserwatorem zabytków, inspektorem nadzoru budowlanego i Zarządem Dróg Miejskich - wylicza.
- Spełniłem przewidziane prawem procedury. Dotychczasowe witryny były przestarzałe i niejednolite. Wymieniam je na nowe, wysokiej jakości ze szkła diamentowego. Chodzi o podniesienie standardu kamienicy. Pan Dariusz zapewnia, że właściciele sklepów otrzymali od niego stosowne informacje o planowanych pracach. Liczył na ich wyrozumiałość, a oni - według niego - mieli mu nawet grozić.
- Zbliża się zima, więc nie mogłem czekać z remontem elewacji - mówi Kostka.
- Poprosiłem tych panów, aby umożliwili ekipie budowlanej wejście do sklepów w celu wymiany witryn. Ale odmówili, chociaż nie mieli do tego prawa. Tymczasem w myśl przepisów, najemca lokalu ma obowiązek współpracy z administratorem. W tej sytuacji komisyjnie weszliśmy do sklepu pana Grzegorzaka i Stanisławczyka. Mam to udokumentowane na nagraniu wideo. Nie wyrządziliśmy żadnych szkód w towarze. Obaj mogą nadal handlować. Kamienica jest monitorowania, ochraniana. Nic im nie grozi.
Więcej podobnych artykułów w serwisie o Przemyślu portalu nowiny24.pl

* Przypadek 36-letniej Czeczenki Kamisy D., której trzy córki zmarły z chłodu i wycieńczenia podczas nielegalnego przekraczania granicy w Bieszczadach, dowodzi jak wielka jest desperacja mieszkańców niektórych krajów azjatyckich - uciekając do Europy od wojen i nędzy, gotowi są ponieść najwyższą cenę. Podobnej sytuacji doświadczyły kilka lat temu Włochy, do których dopływały kutry i łodzie pełne martwych ciał uciekinierów z objętej wojną Jugosławii. Już za dwa, trzy miesiące Polska przystąpi do strefy Schengen. Znikną granice wewnętrzne, a 1200 kilometrów naszej wschodniej granicy stanie się granicą Unii Europejskiej. Przygotowania do zapewnienia maksymalnej szczelności tej granicy trwają od momentu przyjęcia Polski do Unii. Jednak historia uczy, że nawet najszczelniejsze granice nie odstraszą nielegalnych imigrantów. W ubiegłym roku funkcjonariusze Bieszczadzkiego Oddziału Straży Granicznej odpowiadający za 273 kilometry granicy zatrzymali 455 imigrantów, którzy nielegalnie przekroczyli tak zwaną zieloną granicę. Od stycznia do końca lipca tego roku takich przypadków było już ponad trzysta.
- Odcinek granicy chroniony przez naszych funkcjonariuszy należy chyba do najtrudniejszych - mówi Elżbieta Pikor, rzecznik prasowy BiOSG. - Zwłaszcza górzysty, porośnięty gęstym lasem teren Bieszczad. Dlatego funkcjonariusze zostali wyposażeni w najnowocześniejszy sprzęt. Specjalne pojazdy, które poruszają się po największych bezdrożach, dwa śmigłowce patrolujące granicę z powietrza, wyposażone w noktowizyjne i termowizyjne kamery umożliwiające obserwację w nocy - wylicza. Najeżone elektroniką pojazdy obserwacyjne oraz indywidualny sprzęt funkcjonariuszy: środki łączności, gogle noktowizyjne, odpowiednie umundurowanie ułatwiają ludziom pracę. W ostatnich latach dwanaście placówek zlokalizowanych na odcinku BiOSG zostało gruntownie zmodernizowanych, skomputeryzowanych i wyposażonych w najnowocześniejszy sprzęt. Teoretycznie przez tak strzeżoną granicę nawet mysz nie powinna się prześliznąć, ale życie pokazuje, że jest inaczej. Tu pojawia się kolejny problem. Coraz częściej zdarza się, że nielegalni imigranci zatrzymani podczas przekraczania granicy lub w głębi terytorium kraju występują do Urzędu do spraw Repatriacji i Cudzoziemców o przyznanie im statusu uchodźcy i na okres, kiedy trwają procedury prawne, muszą być umieszczani w specjalnych ośrodkach. W Przemyślu na terenie BiOSG jest już gotowy strzeżony ośrodek dla cudzoziemców i areszt, w którym przebywają cudzoziemcy czekający na wydalenie z terytorium RP. Ośrodek może pomieścić 138 osób. Na odpowiednio zabezpieczonym terenie w kilku budynkach przygotowano pomieszczenia dla kobiet i dzieci oraz osobno dla mężczyzn, zaplecze socjalne, stołówkę, a nawet miniplac zabaw dla dzieci uchodźców i niewielkie boisko do siatkówki dla dorosłych. Wszechobecne kamery pozwalają monitorować każdy zakątek tego terytorium. Równie dobrze zabezpieczony jest areszt, w którym jest 38 miejsc dla oczekujących na wydalenie. Tu już nie ma takich luksusów jak w ośrodku, ale też przewidziano, że pobyt tu nie potrwa długo. Czas pokaże, czy oba te obiekty zapełnią się uchodźcami, w każdym razie Straż Graniczna jest na to przygotowana. (Życie Podkarpackie)

Radni podjęli uchwały o poszerzeniu miasta
* Podczas sesji Rady Miasta przemyscy radni doprecyzowali, o jakie obszary chcieliby powiększyć miasto. Teraz będą czekać na wyniki konsultacji społecznych. Przyłączanymi do Przemyśla sołectwami miałyby być w gminie Krasiczyn - Prałkowce i Kruhel Wlk, w gminie Medyka - Hurko i Hureczko, w gminie Żurawica - Buszkowice i Buszkowiczki, w gminie Przemyśl - Ostrów, Kuńkowce, Krówniki, Nehrybka i Pikulice. Miasto chce, aby o inicjatywie, w ramach konsultacji społecznych, wypowiedzieli się mieszkańcy sołectw oraz przemyślanie. Najwcześniej miasto mogłoby zostać powiększone 1 stycznia 2009 r.
Więcej podobnych artykułów w serwisie o Przemyślu portalu nowiny24.pl

* Trzynastu strażaków z Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej i cztery samochody gaśnicze wyjechały w niedzielę (23.09) do pożaru, który wybuchł w bloku przy ul. Dolińskiego 29. Akcja gaśnicza trwała około 2 godzin.Pożar wybuchł po godzinie 13 w jednopokojowym mieszkaniu. Zanim na miejsce dotarły samochody straży pożarnej, mieszkańcy bloku sami próbowali walczyć z żywiołem. - Kiedy przyjechaliśmy na miejsce, paliło się mieszkanie wraz z wyposażeniem. W środku znajdowała się butla z gazem i istniała obawa, że może wybuchnąć. Na szczęście udało się ją wyciągnąć z pokoju - informuje kpt. Paweł Żygała, dowódca akcji gaśniczej. Gaszenie pożaru trwało około 2 godzin. Ogień zniszczył mieszkanie doszczętnie, nie nadaje się do zamieszkania i wymaga kapitalnego remontu. Ponadto spowodował zadymienie w całym budynku, a wysoka temperatura stopiła biegnące na korytarzu przewody. W wyniku pożaru do szpitala zostały odwiezione dwie osoby, kobieta i właściciel mieszkania, który wyglądał na poważnie poparzonego. Przyczynę pożaru ma wyjaśnić policyjne postępowanie, które prowadzi Komenda Miejska Policji w Przemyślu. Prawdopodobnie było to podpalenie. (Życie Podkarpackie)

* Zarzut handlu narkotykami postawiła Prokuratura Okręgowa w Przemyślu członkom polsko-ukraińskiej grupy przestępczej. Z ustaleń zakończonego właśnie śledztwa wynika, że dwaj mieszkańcy Kalisza i obywatel Ukrainy z handlu narkotykami uczynili sobie stałe źródło dochodu. Tabletki ekstazy i amfetaminę kupowaną od Polaków, cudzoziemiec wywoził do swojego kraju przez polsko-ukraińskie przejście graniczne w Medyce. Proceder trwał od listopada 2006 roku do stycznia br. Dzisiaj Prokuratura Okręgowa w Przemyślu skierowała przeciwko mężczyznom akt oskarżenia. Ich sprawę rozpatrzy tutejszy Sąd Rejonowy.
Więcej podobnych artykułów w serwisie o Przemyślu portalu nowiny24.pl

Starosta: połączmy powiaty...
* Jan Pączek, starosta przemyski, proponuje połączenie przemyskich powiatów grodzkiego i ziemskiego. To jego odpowiedź na plany powiększenia Przemyśla. Miasto, będące jednocześnie gminą i powiatem grodzkim, powiększyłoby się kosztem sąsiednich gmin i powiatu przemyskiego. Starosta Pączek obawia się, że z uszczuplonego i słabszego powiatu ziemskiego, chciałyby się odłączać gminy i przyłączać do sąsiednich, silniejszych powiatów. Dlatego proponuje najpierw połączenie powiatów, a potem ewentualnie poszerzenie granic Przemyśla.
Więcej podobnych artykułów w serwisie o Przemyślu portalu nowiny24.pl

* Od 19,99 do 25 zł za kilogram sera żółtego, od 3,50 do 4,20 zł za kostkę masła, 0,50 zł za bułkę i od 1,90 zł do 5 zł za chleb - tegoroczna jesień zaskoczyła wielu kupujących gwałtownymi i wysokimi podwyżkami. We wrześniu w sklepach spożywczych nabiał podrożał nagle o 30 procent, tak samo chleb i owoce. Takich gwałtownych podwyżek, jak tegorocznej jesieni, jeszcze nigdy nie było. Czym są spowodowane? - Owoce podrożały przez wiosenne przymrozki, upalne lato i suszę. Z kolei nabiał podrożał za sprawą jego producentów. To oni stale podwyższają ceny. A my musimy jakoś zareagować - tłumaczą sprzedawcy ze sklepów spożywczych. Podkarpacka Izba Rolnicza wyjaśnia, że gwałtowne podwyżki nabiału spowodowane są też przez popyt na produkty z mleka. Hodowcy krów, widząc duży zbyt na produkty mleczne, windują ceny. Jeszcze zimą za litr mleka dostawali około 0,70 zł. Teraz za ten sam litr otrzymują nawet 1,10 zł i niewykluczone, że i ta cena wzrośnie. Dlatego hodowla bydła mlecznego jest teraz bardzo opłacalna. Dzisiaj, idąc do sklepu spożywczego, za większość wyrobów mleczarskich zapłacimy o wiele więcej, niż gdybyśmy te zakupy robili jeszcze dwa tygodnie temu. Nie kupimy już sera żółtego tańszego niż po 15 zł za kilogram. Edamski, gouda czy podlaski kosztują 19,99 zł za kg, salami i zamojski - 20,99 zł za kg. Najdroższy jest ramzes i radamer. Za kilogram tych serów zapłacimy w granicach 23 - 25 zł. Masło też podrożało. Kostka kosztować nas będzie 3,20 - 4,20 zł. Prawdopodobnie w najbliższym czasie czeka nas również podwyżka innych przetworów mlecznych m. in.: jogurtów, kefirów, maślanek i deserów. Oprócz nabiału, podrożały ceny pieczywa. Jedna bułka nie kosztuje już 0,25 zł, tylko 0,50 zł, za mały chleb zamiast 1,40, zapłacimy 1,90, a za duży nawet 5 złotych. Podwyżki są odczuwalne dla każdego, tym bardziej że zarobki pozostały na tym samym poziomie. (Życie Podkarpackie)

J A R O S Ł A W

Karapyta: wywalili mnie za politykę
* Mirosław Karapyta nie jest już przewodniczącym rady społecznej Centrum Opieki Medycznej w Jarosławiu. O tym, że został pozbawiony tej funkcji dowiedział się z oficjalnego pisma marszałka Cholewińskiego niemal miesiąc po fakcie.
- To jawna manipulacja. Zemsta za próbę odwołania marszałka województwa - mówi Mirosław Karapyta (PSL). Karapyta sprawował swoją funkcję ponad trzy lata. Współpracę z pozostałymi członkami rady i załogą szpitala ocenia jako poprawną. Teraz ma żal do marszałka za sposób odwołania go z funkcji.
- Odwołanie ma datę 11 września. Zwlekali z doręczeniem mi go do ostatniej sesji na której mieliśmy przegłosować wniosek o dymisję obecnego marszałka. Bali się żebym nie zadawał drażliwych pytań w tej sprawie - denerwuje się Karapyta. Wystawioną blisko miesiąc temu dymisję dostał dzisiaj, 5 bm.
Więcej podobnych artykułów w serwisie o Przemyślu portalu nowiny24.pl

* Kolejny pożar w powojskowych obiektach przy ulicy Piekarskiej przypomina władzom miasta, że zagospodarowaniem tego atrakcyjnego terenu należy zająć się jak najszybciej. W ubiegły wtorek (19 września) w nocy spłonął dach budynku małej ujeżdżalni. To nie pierwszy pożar na tym terenie, który - choć położony w najbardziej atrakcyjnym miejscu w mieście - na co dzień jest miejscem spotkań młodzieży i spożywania alkoholu. Zdewastowane, zaśmiecone budynki straszą przechodniów i niepilnowane kuszą dzieci do zabawy. Poprzednia kadencja samorządowa minęła na dyskusjach i przygotowywaniu koncepcji zagospodarowania tego terenu. Ta kadencja rozpoczęła się od zmiany koncepcji poprzedników. Radni podjęli uchwałę, by w tym miejscu mógł powstać sklep wielkopowierzchniowy powyżej 2 tys. m kw. - Radni zadecydowali, by przy ulicy Piekarskiej w powojskowym kompleksie powstała nowoczesna galeria handlowa, będąca jednocześnie centrum rozrywki. Chcemy, by powstało w tym miejscu multikino, może nowoczesna sala widowiskowa, kawiarnie, restauracje. Zgłaszają się do nas inwestorzy, ale na razie tylko pytają. Miasto nie stać na wybudowanie takiego kompleksu, ale przede wszystkim nie może tego zrobić ze względów prawnych. Tu musi znaleźć się konkretny inwestor z konkretną gotówką - tłumaczy wiceburmistrz ds. gospodarczych Stanisław Misiąg. Nowa koncepcja została już zlecona projektantowi. Pod koniec września miejska komisja urbanistyczna ma zaopiniować nowy plan zagospodarowania przestrzennego. - Wcześniej jednak muszą zostać naniesione zmiany w studium zagospodarowania, a potem zaopiniowane przez odpowiednie instytucje, między innymi wojewodę. To niestety wymaga zachowania odpowiednich terminów - tłumaczy naczelnik gospodarki przestrzennej i ochrony zabytków Jerzy Śliwa. Nowa koncepcja przewiduje wspomnianą galerię, hotel, usługi i handel. - Stacja paliw zostanie rozebrana, staraliśmy się o uzyskanie zgody na rozebranie pozostałych budynków. Niestety, konserwator zabytków nie zezwolił na rozbiórkę dużej i małej ujeżdżalni. Mała jest już tak zdewastowana, dwukrotnie podpalana, że teraz już nie ma wyjścia, trzeba ją będzie rozebrać - mówi wiceburmistrz. Dodaje, że potrzeba na to 30 tys. zł. Na rekultywację całego obiektu miasto potrzebuje 2 mln 500 tys. zł. - Lepiej poszukać inwestora, który w ramach budowy obiektu wyburzyłby istniejące budynki i doprowadził teren do porządku - wyjaśnia. Na razie do końca tego roku terenem opiekuje się Przedsiębiorstwo Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej w Jarosławiu, któremu poprzedni burmistrz oddał teren w użyczenie. - My sprzątamy ten teren, jeżeli chodzi o budynki, ale tylko te, w których prowadzona jest jakaś działalność. Nie jesteśmy w stanie zabezpieczyć całego kompleksu, musielibyśmy postawić tam ochroniarza, a na to nas nie stać - mówi zastępca prezesa PGKiM Józef Bielecki. (Życie Podkarpackie)

* Woda z odkrytego basenu Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji w Jarosławiu wycieka. Dzieje się tak od momentu jego uruchomienia, czyli od trzech lat. Dziennie wypływa z niego około 15 metrów sześciennych. W ciągu trzech tygodni wypływa z basenu, mieszczącego około 375 metrów sześciennych wody, cała jego objętość. Nie wiadomo, którędy woda wypływa i gdzie się podziewa. Najprawdopodobniej znalazła sobie ujście do nieszczelnej kanalizacji burzowej, ale może też wsiąkać w podłoże. Na razie bezpośrednich oznak podmakania nie ma w sąsiednich budynkach. Poprzednie nieszczelności udawało się likwidować. Teraz jest problem, ponieważ trzeba znaleźć miejsce przeciekania wody. Firma Resbud z Rzeszowa, główny wykonawca pozostającego na gwarancji basenu, już zaczęła poszukiwania szczeliny. - Mamy zapewnienie z Resbudu, że przeciek nikomu nie zagraża. Woda musi przeciekać między niecką basenu a filtrami. Tyle na razie wiemy - mówi Władysław Kordas, zastępca dyrektora MOSiR w Jarosławiu. Z niecką basenu są problemy od początku jego uruchomienia. Najpierw woda uciekała przez rozszczelnione rynny przelewowe. Usterkę usunięto w czerwcu tego roku. W czasie eksploatacji basenu trudno było go wyłączyć i szukać nieszczelności. MOSiR, z obawy przed utratą gwarancji, nie może sam poszukiwać nieszczelnego miejsca. Wszystkie usterki muszą być zgłaszane do wykonawcy. Dyrektor ośrodka zastrzega, że aż do solidnego usunięcia przecieków nie ma mowy o uruchomieniu basenu, co może nastąpić w przyszłym roku. Woda wyciekającą z nieszczelnych instalacji daje często o sobie znać w Jarosławiu. Pod autobusem zapadła się dwa lata temu podmyta nawierzchnia na ul. Poniatowskiego. Wzdłuż krajowej czwórki w obrębie miasta tylko w tym roku dwukrotnie załamał się podmyty asfalt.
Więcej podobnych artykułów w serwisie o Przemyślu portalu nowiny24.pl

Szybki awans żony senatora
* Joanna Mazurkiewicz, żona senatora Andrzeja Mazurkiewicza (PiS) jest już zastępcą naczelnika wydziału w jarosławskim starostwie. Awansowała po dwóch miesiącach pracy w urzędzie. O zatrudnieniu żony senatora w Wydziale organizacji, nadzoru i spraw ogólnych w starostwie pisaliśmy zaraz po tym, jak zaczęła tam pracę. Dziś jest już zastępcą naczelnika.
- Czyżby okazała się najlepszą z ośmiu zatrudnionych w wydziale? Tylko po maturze i taka szybka kariera - oburza się pracownik starostwa. Tadeusz Chrzan (PiS), starosta jarosławski twierdzi, że powierzył stanowisko żonie senatora na pół roku. Jeśli się sprawdzi, zostanie powołana na stałe. - Ma duże doświadczenie w sprawach kadrowych i sumiennie wypełnia obowiązki. Po powierzeniu jej spraw pracowniczych znacznie wzrosła dyscyplina pracy - dodaje Chrzan.
- Pełną odpowiedzialność za decyzje kadrowe bierze starosta - mówi poseł Tomasz Kulesza (PO). Nie chce komentować awansu żony senatora. Naczelnicy w jarosławskim starostwie zarabiają ok. 3 tys. zł brutto. Do tego dostają dodatek funkcyjny. Zastępca naczelnika może liczyć 3 tys. zł brutto, razem z dodatkami.
Więcej podobnych artykułów w serwisie o Przemyślu portalu nowiny24.pl

R E G I O N

Przystojniacy zareklamują armię
* Przystojni żołnierze zareklamują wojsko W sześciu naszych miastach najprzystojniejsi mundurowi będą opowiadać o tym, dlaczego warto zostać żołnierzem. Trzy tygodnie temu pisaliśmy, że najbardziej elokwentni żołnierze będą na ulicach miast zachęcać do wstępowania do wojska, szkół podoficerskich i oficerskich. Już wiadomo, że będą promować armię w siedmiu województwach, w tym na Podkarpaciu. Żołnierze wyjdą na ulice w sześciu naszych miastach: Nisku, Jaśle, Mielcu, Przemyślu, Jarosławiu i Rzeszowie. Do wstępowania w szeregi armii ma zachęcać w sumie w całym kraju ok. 80 osób. Zostaną podzieleni na zespoły. Przypuszczalnie w każdym z nich znajdzie się także pani żołnierz, bo MON chętnie zobaczy w swoich szeregach kobiety. Każda osoba reprezentującą armię musi spełniać określone wymagania.
- Musi być wygadana i mieć atrakcyjny wygląd - mówi Robert Papliński, kierownik zespołu ds. promocji Sił Zbrojnych RP.
- Jeśli żołnierz będzie miał braki w uzębieniu, to ktoś pomyśli, że stracił zęby podczas przejażdżki czołgiem. I osiągniemy odwrotny skutek od zamierzonego - śmieje się. Na Podkarpaciu armię będą reklamować m.in przystojniacy z 21 Brygady Strzelców Podhalańskich. Wytypuje ich dowództwo. Później pojadą do Warszawy, gdzie specjaliści sprawdzą, czy nadają się do tego zadania. Zostaną tam też przeszkoleni jak wypowiadać się przed kamerami.
Więcej podobnych artykułów w serwisie o Przemyślu portalu nowiny24.pl

Posłowie zrobili sobie podwyżki
* W przyszłym roku utrzymanie parlamentarzystów kosztować będzie nas 68 milionów złotych. Na odchodne, na wniosek marszałka Sejmu Ludwika Dorna, do przyjętego już przez rząd Jarosława Kaczyńskiego budżetu państwa wpisano wzrost wydatków na utrzymanie parlamentu o prawie 20 procent. Przyszły parlament będzie kosztował podatników znacznie więcej niż obecny, gdyż więcej pieniędzy trafi do parlamentarzystów na ich utrzymanie. Kwota na funkcjonowanie biura poselskiego jednego "wybrańca narodu" wzrośnie z obecnych 10 tysięcy do 13 tysięcy. To jednak nie koniec dodatkowych pieniędzy dla lokatorów z ulicy Wiejskiej w Warszawie. Z 2 tys. do 2,3 tys. miesięcznie wzrośnie dofinansowanie dla posłów spoza Warszawy, którzy nie chcą gnieździć się w hotelu sejmowym i pragną wynająć własny zaciszny kąt. O prawie 2 tysiące złotych więcej parlamentarzyści otrzymają na noclegi w hotelach w czasie podróży. Rocznie każdy poseł będzie mógł "wyleżeć się": w apartamentach na łączną kwotę prawie 10 tys. złotych. A nie zapominajmy, że nie są to jedyne przywileje władzy. Parlamentarzyści mają prawo do bezpłatnych przelotów, podróży pociągami, lepszej opieki zdrowotnej i rozmaitych wygód oferowanych im w gmachu parlamentu. Jak parlamentarzyści argumentują większe wydatki na swoje utrzymanie? Wzrostem kosztów funkcjonowania biur i prowadzenia działalności. Najbardziej kuriozalne uzasadnianie rocznego wydawania prawie 70 milionów złotych więcej na sejmowe wygody padło jednak z ust posła PiS Marka Suskiego, który stwierdził w rozmowie z dziennikarzami, że "mamy w budżecie sporo pieniędzy, więc możemy sobie pozwolić na niewielki wzrost przywilejów". Najczęściej różne grupy społeczne, domagając się podwyżek, słyszą coś zgoła innego. To jednak nie koniec kolejnych wydatków, jakie pochłonie parlament (już dzisiaj wydajemy na jego utrzymanie blisko 500 milionów złotych). Otóż posłowie wymyślili sobie, że w gmachu na Wiejskiej nie czują się bezpiecznie. Sejmowi urzędnicy, aby ulżyć zaniepokojonym parlamentarzystom, zdecydowali więc o... postawieniu wokół parlamentu płotu. Jego budowa ma się rozpocząć w połowie przyszłego roku. Jego koszt to - bagatelka - 5,5 miliona złotych. Inwestycja ma chronić - według słów urzędników - przed zamachami terrorystycznymi. (Super Nowości)

* Agencja Mienia Wojskowego zamierza ogłosić przetarg na sprzedaż fortu XII "Werner", wchodzącego w skład słynnej Twierdzy Przemyśl. Do 2006 roku należał on do 1. Batalion Czołgów 21. Brygady Strzelców Podhalańskich w Żurawicy. Od 1945 r. fort "Werner" (nazwa pochodzi od nazwiska pierwszego komendanta Twierdzy Przemyśl) był niedostępny dla zwiedzających. Strzegły go zasieki z drutu kolczastego, systemy alarmowe i uzbrojeni wartownicy. Mieściły się w nim wojskowe magazyny amunicyjne, uzbrojenia i sprzętu. Wojsko dbało i konserwowało umocnienie, dlatego obiekt zachował się w doskonałym stanie, znacznie lepszym, niż pozostałe forty. Według znawców, fort ma niewielkie ślady zniszczeń i od pomysłowości nowego właściciela zależy, czy w przyszłości będzie tętnić życiem. Ochotę na przejęcie opuszczonego przez wojsko umocnienia miały władze gminy Żurawica, na której terenie się znajduje. Według wójta Piotra Tomańskiego, byłoby ono magnesem przyciągającym turystów. Jedna z koncepcji zakładała, że w forcie powstałaby ekspozycja pamiątek z czasów I i II wojny światowej. Władze Żurawicy miały nadzieję, że zarządca fortu, czyli Agencja Mienia Wojskowego przekaże im umocnienie za symboliczną złotówkę. Tak się jednak nie stało.
- Fort wydzierżawiono krakowskiej Fundacji Aktywnej Ochrony Zabytków, Techniki i Dziedzictwa Kulturowego "Janus" - informuje Małgorzata Golińska z biura prasowego Agencji Mienia Wojskowego w Warszawie.
- Organizacja ma prawo do dzierżawy do chwili rozpisania przetargu na sprzedaż umocnienia. Jeszcze nie ustaliśmy daty, kiedy to nastąpi. Na teren fortu nadal trudno jest się dostać. Otoczony jest ogrodzeniem z zasiekami i solidną bramą. Przy niej nasz reporter spotkał przedstawiciela fundacji "Janus", której członkowie prowadzą tam inwentaryzację. Mężczyzna nie zezwolił na wejście. Z uzyskanych od niego informacji wynika, że w przyszłości umocnienie ma zostać udostępnione zwiedzającym, a w jego wnętrzach planowana jest ekspozycja militariów.
Więcej podobnych artykułów w serwisie o Przemyślu portalu nowiny24.pl

Kronika kryminalna

* 25 września na przejście graniczne w Medyce przyjechał obywatel Niemiec, który zamierzał wyjechać z towarem na Ukrainę. Tak bardzo mu się spieszyło, że zaproponował funkcjonariuszowi Straży Granicznej 20 euro za to, by mógł bez kolejki ominąć odprawę paszportową i celną. Niemiec został zatrzymany i postawiono mu zarzut usiłowania wręczenia korzyści majątkowej funkcjonariuszowi. Mężczyzna przyznał się i poddał dobrowolnej karze. Wyrok brzmiał: rok pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata. (Życie Podkarpackie)

* W dniu 3.10.2007 roku o godz. 7:30 dwóch nastolatków na ulicy Grunwaldzkiej zaatakowało w bramie 62-letniego mieszkańca Przemyśla, wyrywając mu z ręki reklamówkę z zawartością saszetki z dokumentami oraz innymi przedmiotami, powodując straty w wysokości 2000 zł. Pokrzywdzony o w/w fakcie poinformował o godz. 8:45 dyżurnego KMP i natychamiast zostały podjęte czynności zmierzające do ustalenia sprawców przestęstwa. W wyniku działań policyjnych już po 24 godzinach od kradzieży sprawcy zostali zatrzymani i osadzeni w PDOiZ. Sprawcami okazali się 16 i 17-letni mieszkańcy Przemyśla, uczniowie jednej z przemyskich szkół. Funkcjonariuszom Sekcji Kryminalnej udało się odzyskać część skradzionych pieniędzy, bez saszetki, gdyż sprawcy porzucili ją w śmietniku. W dniu 4 października Prokurator Rejonowy zastosował wobec sprawców dozór policyjny. (www.podkarpacka.policja.gov.pl)

* 28 września w Przeworsku 30-letni Piotr C., kierujący fordem, na prostym odcinku drogi potrącił jadącego w tym samym kierunku rowerzystę, Bernarda K. Rowerzysta z urazem głowy i ogólnymi potłuczeniami trafił do przeworskiego szpitala. (Życie Podkarpackie)

Reklama