Archiwum aktualności

Archiwalne wydanie tygodniowe: 17.09-23.09.2007 r.

Przemyśl

Ośrodek i areszt już gotowe...
* Na początku listopada w Przemyślu zostanie otwarty strzeżony ośrodek dla cudzoziemców i areszt dla nielegalnych imigrantów. Powstały one w zaadaptowanych do tego celu pokoszarowych budynkach Bieszczadzkiego Oddziału Straży Granicznej. W ośrodku przebywać będą osoby chcące uzyskać status uchodźcy. Pozostali, którzy nielegalnie przekroczyli granicę, ale nie zamierzają pozostać w Polsce, zostaną osadzeni w tzw. areszcie w celu wydalenia, a następnie deportowani. Koszt budowy obu obiektów wyniósł prawie 11 mln zł. W ośrodku i areszcie będzie mogło przebywać jednocześnie ok. 200 osób. Przewidziano odrębne pokoje dla kobiet, mężczyzn i rodzin. Pomieszczenia są monitorowane i strzeżone przez strażników. Nieprzypadkowo powstały w Przemyślu. Z każdym rokiem Straż Graniczna notuje tu coraz więcej nielegalnych imigrantów, głównie obywateli Wietnamu i Chin, a także innych krajów azjatyckich. Przez ukraińsko-polską granicę biegną główne kanały przerzutowe.
Więcej podobnych artykułów w serwisie o Przemyślu portalu nowiny24.pl

* Adama Majewskiego z Przemyśla na przejściu drogowym w Medyce zatrzymała w minioną sobotę Straż Graniczna. Okazało się, że jego samochód figuruje w rejestrze pojazdów skradzionych, choć wcześniej należał do przemyskiej Izby Celnej! Majewski używane audi 80 kupił nieco ponad rok temu. Wiele razy przekraczał nim granicę, nigdy nie było żadnych problemów. - Nagle w sobotę okazało się, że mój samochód jest w rejestrze skradzionych aut. To niedorzeczne! Tym bardziej, że poprzedni właściciel ten samochód kupił od... przemyskiej Izby Celnej - denerwuje się mężczyzna.
- Dowiedziałem się, że mój samochód skradziono w Niemczech 4 lata temu - mówi zdziwiony Majewski. - Jeśli samochód figuruje w rejestrze, jesteśmy zobowiązani zatrzymać go i przekazać sprawę policji - wyjaśnia komendant Bieszczadzkiego Oddziału Straży Granicznej, płk Józef Ostapkowicz. Audi trafiło więc na policję, która wezwała Majewskiego do złożenia wyjaśnień, zeznania spisała i... poleciła czekać.
- Czemu to tak długo trwa? - denerwuje się przemyślanin. - Mam poważnie chorą żonę i potrzebuję auta - tłumaczy. Z dokumentów wynika, że poprzedni właściciel audi 80 nabył je od przemyskiej Izby Celnej, auto na mocy wyroku sądu w Zgorzelcu przejął bowiem Skarb Państwa. Wcześniej było zarejestrowane w Niemczech. - Do wszystkich instytucji, które uczestniczyły w sprzedaży tego samochodu natychmiast skierowaliśmy pisma i czekamy na odpowiedź - mówi podinsp. Franciszek Taciuch, oficer prasowy KMP w Przemyślu. Przemyska Izba Celna sprzedała audi na podstawie wyroku sądu, a postępowanie przygotowawcze prowadził Urząd Celny w Zgorzelcu, Nie wiadomo, czy to zgorzelecki urząd, czy też niemieccy urzędnicy nie zadbali o to, by auto wykreślono z bazy pojazdów skradzionych w Niemczech. (Super Nowości)

Radny W. odwołany...
* Przemyscy radni odwołali Witolda W. z funkcji przewodniczącego komisji promocji, kultury, turystyki i sportu Rady Miasta. Nowym przewodniczącym komisji został Leszek Oleszek. W. sam złożył pisemną rezygnację z tej funkcji. Zachował jednak mandat radnego. Pomimo tego nie pojawił się na ostatniej sesji i prawdopodobnie nie będzie brał udziału w pracach rady. Nie będzie również brał diety. Mandat może stracić automatycznie w przypadku prawomocnego wyroku skazującego. Witold W. został aresztowany pod koniec czerwca. Wtedy był celnikiem przemyskiej Izby Celnej. Prokuratura zarzuca mu branie łapówek, udział w zorganizowanej grupie przestępczej oraz ułatwianie innym osobom przemytu.
Więcej podobnych artykułów w serwisie o Przemyślu portalu nowiny24.pl

* 12 września br. prokurator Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko narodowi Polskiemu w Rzeszowie skierował do Sądu rejonowego w Przemyślu akt oskarżenia przeciwko byłemu komendantowi Wojewódzkiego Urzędu Spraw Wewnętrznych w Przemyślu Józefowi K. Pion śledczy rzeszowskiego IPN zarzuca mu, że pełniąc służbę na stanowisku komendanta wojewódzkiego MO przekroczył swoje uprawnienia, działając na szkodę działacza NSZZ "Solidarność" Waldemara M. Wydając decyzję o jego internowaniu, wskazał - jako podstawę prawną tej decyzjo - art. 42 dekretu z 12 grudnia 1981 r. o ochronie bezpieczeństwa państwa i porządku publicznego w czasie obowiązywania stanu wojennego, który nigdy nie został uchwalony. Jednocześnie wydał nakaz zatrzymania i doprowadzenia Waldemara W. do ośrodka odosobnienia w Nowej Wsi. Przemyski działacz "Solidarności" w więzieniu przebywał prawie rok - od 13 grudnia 1981 r. do 11 października 1982 r. Kilkakrotnie był przenoszony, przebywając m.in. w Komendzie Miejskiej MO w Jarosławiu, Komendzie Wojewódzkiej MO w Przemyślu i Ośrodkach Odosobnienia w: Uhercach, Łupkowie i Rzeszowie. Józef K. , będąc przesłuchany w toku śledztwa w charakterze podejrzanego, nie przyznał się do popełnienia zarzucanego mu czynu i odmówił składania wyjaśnień. (Życie Podkarpackie)

Boją się odcięcia wody
* Mieszkańcy kilku bloków należących do spółdzielni Energetyk mogą mieć odciętą wodę. Powód? Spółdzielnia od kilku miesięcy nie płaci za dostawy. Jutro mija termin ultimatum, jakie kilka tygodni temu spółdzielni postawiło Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji. Zagroziło, że jeżeli do 19 września nie otrzyma pieniędzy za wodę, to odetnie jej dostawy. Od stycznia Energetyk nie wpłacił żadnych pieniędzy za dostawę wody. Spółdzielnia nie reguluje także bieżących opłat. Dzieje się tak, pomimo że mieszkańcy regularnie płacą za dostawę wody. Prezes Energetyka twierdzi, że trwają w tej sprawie rozmowy i ma ustne zapewnienie, że PWiK nie przerwie dostaw. Jednak w PWiK dowiedzieliśmy się, że Energetyk, do dzisiejszego południa, nie podjął jakiejkolwiek próby uregulowania sprawy długów. Zaległości przekroczyły już 100 tys. złotych i stale rosną.
Więcej podobnych artykułów w serwisie o Przemyślu portalu nowiny24.pl

Uprzejmie donoszę...
* Wydawać by się mogło, że donosicielstwo było domeną czasów PRL. Nic z tych rzeczy. Mimo że w Polsce nastała demokracja, moda na donosy od "życzliwych" wciąż ma się dobrze. Świadczą o tym specjalne teczki na tego typu "pisma" w niemal wszystkich państwowych instytucjach! Przemyskie urzędy zalewają dziesiątki donosów miesięcznie. Donoszą niemal wszyscy: sąsiad na sąsiada, żona na byłego męża, mąż na byłą żonę, teściowa na zięcia lub zięć na teścia, ojcowie na dzieci, narzeczone na byłych chłopaków. Donosy składają również pracownicy spółek na właścicieli, nabywcy usług remontowych i firm chcące sprawdzić kontrahentów. Ludzie dołączają zdjęcia, filmy wideo czy - jakże modne ostatnio - nagrania rozmów telefonicznych. A urzędnicy mają obowiązek zweryfikować każdego donosu. Najwięcej pism - bądź to podpisanych bądź anonimowych - odbiera Urząd Skarbowy w Przemyślu.
- Oczywiście, że ludzie piszą donosy. Wiele spraw dotyczy nielegalnego zatrudnienia, ale te sprawy również trafiają do Państwowej Inspekcji Pracy - wyjaśnia pełniący obowiązki naczelnika przemyskiej skarbówki Piotr Hirszberg.
- Wiele donosów dotyczy podobnych spraw. Na koniec 2006 roku otrzymaliśmy 51 donosów, z czego 37 anonimowych. W tym roku ilość donosów utrzymuje się na tym samym poziomie. Wpływają równomiernie, przez cały rok. Tradycyjną pocztą lub e-mailami. Niektórzy składają je osobiście, bezpośrednio w naszej kancelarii. Dotyczą najczęściej sąsiadów lub osób, które w sąsiedztwie autora donosu prowadzą działalność gospodarczą. Ale także wynajmu mieszkań, nielegalnego handlu na bazarze oraz prowadzenia warsztatów rzemieślniczych bez zgłoszenia działalności gospodarczej. Nie dzielimy tych pism na anonimy czy pisma podpisane, bowiem często się zdarza, że imię i nazwisko jest fikcyjne. Wszystkie staramy się weryfikować i w większości przypadków okazuje się, że informacje podawane w donosach są nieprawdziwe. Widać, że działa tutaj nawyk pisania. I jest nieważne czy ktoś pisze prawdę, czy nie. Najważniejsze, aby komuś trochę krwi napsuć. Chyba z zawiści - twierdzi P. Hirszberg. Donosy od "życzliwych" trafiają także do państwowego Urzędu pracy w Przemyślu. Dotyczą one tylko i wyłącznie osób pobierających zasiłek dla bezrobotnych, a równocześnie pracujących.
- W większości przypadków widać, że osoba pisząca doskonale zna atakowanego. Czasami dane są aż za dokładne. Podają adres sklepu, na której zmianie ta osoba pracuje, co sprzedaje czy nawet numer budy na bazarze i jej sąsiedztwo - wymienia dyrektor PUP Iwona Kurcz-Krawiec. - Zazwyczaj pisma takie zaczynają się od słów: "uprzejmie donoszę, że ten a ten ma budę na bazarze, a wiem, że pobiera zasiłek. Gdzie tu sprawiedliwość?" Kiedyś takie pisma odsyłaliśmy do urzędu wojewódzkiego, od pewnego czasu do Państwowej Inspekcja Pracy. Zgadzam się z jednym: takie sytuacje ludzi, którzy ledwo wiążą koniec z końcem, bolą. Nie dzielimy pism na anonimy i podpisane. Każde staramy się weryfikować. Jeśli te podejrzenia się potwierdzą, to taka osoba traci wszystko, tak zasiłek jak i status osoby bezrobotnej. Kilka takich przypadków mieliśmy - stwierdziła I. Kurcz-Krawiec. Ludzie piszą także do Urzędu Miasta w Przemyślu. - Piszą, bo mają takie prawo. Nie traktujemy jednak tych pism jako donosy. Aninimów nie rozpatrujemy - informuje Witold Wołczyk z Biura Przeydenta Miasta. Od 1 stycznia br. w magistracie powstało specjalne stanowisko ds. skarg, wniosków i interwencji mieszkańców, które zajmuje Beata Chudzio. - Codziennie trafia do niej kilka pism, tygodniowo to rząd 30-40 skarg czy interwencji. Najczęściej chodzi o sąsiedzkie spory czy naprawę chodników bądź dróg. W tym roku 70 takich spraw nabrało formalnej drogi, czyli trafiło na biurko prezydenta - zakończył W. Wołczyk. Do Komendy Miejskiej Policji w Przemyślu przychodzą za to najczęściej anonimy. - Są to zazwyczaj skargi na policjantów, rzadziej na mieszkańców powiatu, którzy coś przeskrobali. Nie są to wielkie ilości. Często to bzdury, którymi się nie zajmujemy, bo sprawę znamy od podszewki. Bywają pisma podpisane, w których ludzie proszą o policyjną interwencję. Zresztą, każdy kto chce, może w każdy wtorek spotkać się z naszym komendantem, który przyjmuje interesantów - powiedział rzecznik prasowy KMP w Przemyślu podinspektor Franciszek Taciuch. (Życie podkarpackie)

* Piotr Słaby, prezes miejskiej spółki Przemyska Agencja Rozwoju Regionalnego zatrudnił u siebie syna wiceprezydenta Przemyśla. - Młody zawdzięcza stołek ojcu - denerwują się urzędnicy w magistracie. Grzegorz Lewandowski (23 l.) jest synem wiceprezydenta Przemyśla Ryszarda L., niedawno aresztowanego z podejrzeniami o przyjmowanie łapówek w zamian za załatwienie pracy. W PARR młody Lewandowski pracuje od 1 sierpnia, zarabia 1500 zł brutto. Zajmuje się polsko - ukraińską współpracą gospodarczą. Ma niewielkie doświadczenie zawodowe. W ub.r. przez dziesięć tygodni był asystentem politycznym wojewody podkarpackiej.
- Miałem tylko 2.530,00 złotych brutto pensji. A dojazdy były uciążliwe i kosztowne. Przez nie, w tak krótkim czasie zużyłem aż dwa garnitury - żali się. Prezes Słaby zaręcza, że Lewandowski ma doskonałe referencje. Jednak w rozmowie z dziennikarzami Nowin nawet nie potrafił powiedzieć, jaką uczelnię jego pracownik skończył.
- Ten człowiek nie ma żadnego przygotowania do zajmowania się gospodarczą współpracą międzynarodową. A stołek zawdzięcza ojcu, wiceprezydentowi miasta - burzą się pracownicy magistratu. PARR to spółka akcyjna. Jej udziałowcami jest miasto oraz pięć spółek miejskich, których jedynym lub większościowym udziałowcem jest prezydent. - W każdej spółce miejskiej kwestia zatrudnienia to sprawa ich zarządów. Dlatego trudno mi komentować sprawy kadrowe - ucina Robert Choma, prezydent Przemyśla. Prezes Słaby zdradza, że spodziewał się, że media zainteresują się zatrudnieniem syna wiceprezydenta.
- Na tym stanowisku był wakat od marca. Oprócz wykształcenia dla mnie liczy się również doświadczenie życiowe pana Grzegorza - twierdzi Słaby. Syn wiceprezydenta ma rozliczne zainteresowania; na przemyskiej PWSZ współorganizował konferencję "Młodzi przeciw korupcji", gdzie prowadził panel "Korupcja w systemie edukacji", a wolny czas poświęca na fotografię i kino. Jest członkiem Polskiego Klubu Miłośników i Kolekcjonerów Piór.
Więcej podobnych artykułów w serwisie o Przemyślu portalu nowiny24.pl

* 12 września minęła 324. rocznica jednej z najsłynniejszych bitew w historii Polski - bitwy pod Wiedniem. Z tej okazji prezydent Przemyśla Robert Choma złożył kwiaty pod pomnikiem która Jana III Sobieskiego. Pomnik jednego z największych władców Polski od 200 lat stoi na przemyskim rynku. Wzniesiony został w 1883 r., w 200. rocznicę wielkiego zwycięstwa polskiego oręża. Przypomnijmy tym, którzy nie pamiętają, że bitwa pod Wiedniem stoczona została między wojskami polsko-austriacko-niemieckimi pod dowództwem Jana III Sobieskiego, a armią Imperium Osmańskiego pod wodzą wezyra Kara Mustafy. Zakończyła się klęską Turcji, która nie podniosła się już po tym uderzeniu i przestała stanowić zagrożenie dla ówczesnej Europy. (Życie Podkarpackie)

Mają dość hałasu i kurzu
* Ciężarówki przyjeżdżające do agencji celnych przy ulicy Ofiar Katynia w Przemyślu to zmora dla mieszkających tam ludzi. Przeszkadza im hałas, kurz i kierowcy, którzy swoje potrzeby fizjologiczne załatwiają przed ogrodzeniami posesji. Od kwietnia przy ulicy Ofiar Katynia działają agencje celne przeniesione tam z ulicy Sieleckiej. Firmy obsługujące kierowców nie mają dużego placu postojowego, dlatego TIR-y już od wczesnych godzin porannych parkują w sąsiedztwie domów. Według mieszkańców, droga, którą jeżdżą ciężarówki, jest wąska i od dawna nie była remontowana. Zupełnie nie nadaje się do ruchu dla wielotonowych samochodów. Mieszkańcy interweniowali w Urzędzie Miejskim w Przemyślu. Tam usłyszeli, że władze miasta nie miały wpływu na lokalizację agencji celnych. Przyznano również, że ich działalność rzeczywiście może być uciążliwa, ale na razie trudno o inne, lepsze miejsce dla specyficznej działalności tych firm. Agencje znajdują się w pobliżu drogi dojazdowej do polsko-ukraińskiego przejścia granicznego w Medyce, a dzięki temu kierowcy nie muszą błądzić po mieście. Te argumenty zupełnie nie przekonują właścicieli domów przy ulicy Ofiar Katynia. Mówią że mają dość uciążliwego sąsiedztwa.
- Kierowcy sikają przed naszymi oknami - grzmią. - Zaśmiecają pobocza. Non stop towarzyszy nam hałas. Jak długo można żyć w takich warunkach? Kierowcy TIR-ów nie chcą rozmawiać o sprawie. Zdawkowo odpowiadają, że tylko wykonują swoją pracę.
- Żeby jeszcze mieli trochę kultury - dodają zdenerwowani mieszkańcy. - Kiedy jedzie taki kolos, trzeba uciekać, aby nie zostać rozjechanym. Drżymy o nasze dzieci.
Więcej podobnych artykułów w serwisie o Przemyślu portalu nowiny24.pl

* Pierwszy etap remontu przemyskiego zamku będzie kosztował 1 milion złotych. Tydzień temu cześć Zamku Kazimierzowskiego przysłoniły rusztowania. Remont ma potrwać do połowy listopada. Całość kosztów to około 1 milion złotych, z czego zdecydowana większość pochodzi z funduszy konserwatora zabytków. W ramach prac planowanych na ten rok wyremontowana zostanie baszta północna i północno-wschodnie skrzydło zamku (osuszanie, tynki itp.) W planach jest remont całego zamku, w tym również - prace w parku i w domku ogrodnika. Na ten cel miasto ma już obiecane unijne 3 mln euro, do wydania w latach 2008 - 2012. Prace na zamku wykonuje firma konserwatorska "Piotr Białko" z Krakowa, ta sama, która zajmuje się salą narad w przemyskim magistracie. Tam - po odkryciu zabytkowych ściennych malowideł - zapadły już decyzje i ich odsłonięciu i rekonstrukcji brakujących fragmentów. W ramach przywracania sali wcześniejszego wyglądu postanowiono też zlikwidować drewniany balkon i malowidła Strońskiego (na suficie) - jako późniejsze i niekorespondujące z przywracanym dawnym wyglądem pomieszczenia. Po Strońskim w sali zostanie jedynie pamiątka (tzw. świadek), a całość dzieła, opisana i udokumentowana - spocznie w archiwum. Remont sali narad wyniesie łącznie 1,3 mln zł, pieniądze również w dużym stopniu pochodzą z konserwatorskiego budżetu. Finał remontu ze względu na złożoność i żmudność prac ma nastąpić dopiero w pierwszej połowie 2008 roku. Do tego czasu więc przemyscy radni będą radzić w pomieszczeniach użyczanych im przez inne instytucje. (Życie Podkarpackie)

* Czterdzieści cztery mieszkania powstało w opuszczonym gmachu byłego szpitala. Budynek zagospodarowało Towarzystwo Budownictwa Społecznego. Państwo Anna i Maciej Marciniakowie. Od kilku dni urządzają się w nowym miejscu.
- Jesteśmy bardzo zadowoleni. Długo czekaliśmy, ale opłaciło się. Zdążyliśmy już poznać fajnych sąsiadów - mówi pan Maciej. Kilka lat temu w tym budynku mieścił się szpital. Potem pusty gmach dostało miasto. W zamian za działkę przy pl. Berka Joselewicza, pod budowę muzeum, którą przekazało marszałkowi podkarpackiemu. Miejskie władze postanowiły, że zaadaptują go na blok TBS.
- Nie spodobał mi się ten pomysł. Wolę stawiać bloki od podstaw, bo od nowa buduje się o wiele łatwiej. Jednak teraz, po zakończeniu robót, zmieniłem zdanie - mówi Mariusz Tkacz, prezes TBS w Przemyślu. Projekt powstał w 2005 r. Prace adaptacyjne ruszyły rok później. Kosztowały 4 mln złotych. Mieszkania mają od 35 do 65 metrów kw. Koszt za metr kw. wyniósł 1650 złotych. Lokatorzy będą płacić miesięcznie 6,55 złotych za metr kw. czynszu. Za dwupokojowe mieszkanie o powierzchni 50 metrów kw. będzie to 327 złotych czynszu, za trzypokojowe 452 złotych. Do tego opłaty za zimną wodę, gaz i prąd. Obok powstała sala gimnastyczna. Będzie dostępna dla każdego, nie tylko dla mieszkańców bloku TBS. Obecnie w kilku blokach przemyskiego TBS jest 220 mieszkań. W budowie jest kolejnych 107, w czterech blokach przy ul. Rosłońskiego. Będą skończone w listopadzie. Obecnie kolejka chętnych w Przemyślu, na mieszkania w systemie TBS przekracza 400 osób. Przemyski TBS buduje również blok przy ul. Brudzewskiego. Będzie skończony we wrześniu przyszłego roku. Jest to komercyjna inwestycja, powstająca w systemie deweloperskim. 35 mieszkań, które mają w nim powstać, rozeszły się na pniu. Cena za metr kwadratowy wynosiła 2850 złotych.
Więcej podobnych artykułów w serwisie o Przemyślu portalu nowiny24.pl

Szpital ma pomysły na wyjście z długów
* Dyrekcja Wojewódzkiego Szpitala w Przemyślu ma pomysły na poprawę sytuacji finansowej. Dzisiaj przedstawiła je zarządowi województwa podkarpackiego. Dyrekcja szpitala twierdzi, że chce ratować sytuację finansową, poprzez szukanie nowych źródeł dochodu, a nie zwalnianie pracowników. Najważniejsze zamierzenia to stworzenie nowych oddziałów, onkologicznego i opieki długoterminowej. Przeniesienie oddziału zakaźnego oraz poradni specjalistycznych z budynków przy ul. Focha i Rogozińskiego, do głównego gmachu przy ul. Monte Cassino. Oszczędności ma przynieść podporządkowanie ordynatorom oddziałów poradni specjalistycznych. Plany szpitala musi zaakceptować Zarząd Województwa Podkarpackiego.
Więcej podobnych artykułów w serwisie o Przemyślu portalu nowiny24.pl

J A R O S Ł A W

Uciekli z domu dziecka
* Kamila, 17-latka z okolic Rzeszowa, policja poszukuje już tydzień. Jedenastolatków Radka i Krzyśka od minionego poniedziałku. Chłopcy są wychowankami Domu Dziecka nr 1 w Jarosławiu. Kamil przebywał tylko kilka dni w placówce. Został zabrany z rodziny zastępczej. Nie krył się z tym, że ucieknie. Dla Krzyśka, pochodzącego z okolic Leżajska, to już druga ucieczka. W domu dziecka jest od niedawna. Pierwszy raz uciekł trzy tygodnie temu. Po kilku dniach znaleziono go w rodzinnych stronach. Teraz wziął ze sobą kolegę. - Takie ucieczki zdarzają się u nas sporadycznie - zapewnia Małgorzata Foryś, dyrektor domu dziecka. - Nie wszystkie dzieci są w stanie zaakceptować pobyt w takiej placówce jak dom dziecka. Przyczyny ucieczek są różne. Jedni chcą być z rodzinami. Inni szukają wolności od szkoły i obowiązków - tłumaczy.
Więcej podobnych artykułów w serwisie o Przemyślu portalu nowiny24.pl

Nie sprzedawaj alkoholu nieletnim!
* Nawet dzieci mogą kupić alkohol i papierosy. Potwierdziła to niedawno zakończona w Jarosławiu ogólnopolska akcja "Tajemniczy klient". Dorośli uczniowie wyglądający na niepełnoletnich wykazali w czerwcu, że w większości sklepów nikt ze sprzedawców nie pyta młodych klientów o dowód. Pełnoletność kupującego papierosy sprawdzał tylko co czwarty sprzedawca. Lepiej było z zakupem alkoholu, ale w co drugim sklepie osoba wyglądająca na niepełnoletnią nie musiała pokazywać dowodu. Kolejnym etapem akcji były patrole straży miejskiej odwiedzające sklepy z papierosami i alkoholem. W ub. czwartek w Jarosławiu, podobnie jak w 200 innych miastach Polski funkcjonariusze przypominali o zakazie sprzedaży. Wzmożone wizyty straży miejskiej, policji lub tajemniczych klientów miały nie tylko znaczenie edukacyjne. W ten sposób, m.in. w Jarosławiu i Przemyślu, starano się wywrzeć presję na sprzedawców i przypomnieć im o obowiązku sprawdzania wieku kupujących.
- Sprzedawcy coraz bardziej się pilnują. Szczególnie w sklepach, które odwiedzili ankieterzy. Boją się zabrania pozwolenia na sprzedaż - mówi Dariusz Kotliński, inspektor straży miejskiej z Jarosławia.
Więcej podobnych artykułów w serwisie o Przemyślu portalu nowiny24.pl

R E G I O N

Chleba naszego - byle taniego!
* Czy wkrótce zaczniemy kroić chleb tak, jak swego czasu - w jednej z kreskówek - Kaczor Donald szynkę? Przez jej plasterki kaczor mógł oglądać świat... Drożeją chleby i bułki! Prawdziwy niepokój wzbudziła też niedawna telewizyjna (TVP1) wypowiedź przedstawiciela branży cukierniczej, który przytoczył szacunki mówiące o tym, że cena bochenka może zrównać się jesienią z ceną litra paliwa do samochodu!
- To nierealne, piekarnie by padły - mówią sami piekarze. Cenową wolną twórczość wytwórców hamują też sklepy. Piekarni jest w bród - mają więc w czym przebierać. A nikt z rynku wypaść nie chce. Aż takich symulacji, o których mówił - przytoczony wcześniej - przedstawiciel branży cukierniczej, nie robiono w Cechu Rzemiosł Wielobranżowych w Rzeszowie, zrzeszającym piekarzy. Każdy piekarz musi kombinować - jak wyjść na swoje - na własną rękę. Rynek zaczął zresztą wariować już w ubiegłym roku. Wtedy też brakowało mąki, a przy okazji wyszło na jaw, że niektórzy jej producenci, zamiast od polskich rolników muszą kupować zboże na... Słowacji. W tym roku rynek znów oszalał. I to w ogóle - cały - europejski. Cena pszenicy konsumpcyjnej poszybowała nawet do 800 zł za tonę. To przełożyło się na ceny mąki. Także tej specjalnej - do produkcji pieczywa.
- Od sierpnia cena tzw. chlebówki wzrastała czasem nawet o 50 proc. I to za kilogram! - przyznaje księgowy w jednej z rzeszowskich piekarni. - Teraz, przynajmniej chwilowo, sytuacja trochę się uspokoiła. Ceny jednak wzrosły. Różnie... na różnych wyrobach i u różnych producentów. W jednej piekarni chleb "podskoczył" o 11, w drugiej o 18 proc... Inaczej jest z pieczywem pszennym, a jeszcze inaczej z żytnim... Niektórzy oceniają, że maksymalny skok cenowy - aby jako tako został przetrawiony przez ludzi - może sięgnąć 20 - 30 proc. Chyba nie grozi nam więc sytuacja taka, jak ze wspomnianej na początku kreskówki. Jednak i tak za bochenek chleba będziemy płacić tej jesieni nawet o kilkadziesiąt groszy więcej. (Super Nowości)

Kronika kryminalna

* Bronisław P., 82-letni mieszkaniec Jarosławia, niespodziewanie wszedł na jezdnię wprost pod nadjeżdżający samochód. W wyniku potrącenia doznał poważnych obrażeń i trafił do miejscowego szpitala. Mężczyzna ma m.in. wielokrotnie złamane nogi. Wypadek zdarzył się 21.09. około 7.30. na ulicy Pełkińskiej w Jarosławiu. Kierujący mercedesem, 49-letni Bogusław B., był trzeźwy. Według wstępnych ustaleń policji samochód był sprawny.
Więcej podobnych artykułów w serwisie o Przemyślu portalu nowiny24.pl

* 16 września w Przemyślu nieznany sprawca w nieustalony jeszcze sposób otworzył drzwi do jednaj z piwnic w domu przy ulicy Dolińskiego i z wnętrza skradł sprzęt wędkarki o wartości ponad 3 tysięcy złotych.

* 16 września mieszkaniec Jarosławia odkrył, że ktoś za pomocą farby olejnej zniszczył elewację należącego do niego domu, usytuowanego w Woli Krzywieckiej. Teraz policja poszukuje wandala.

* 13 września w Przemyślu nieznany sprawca zakradł się do jednego z mieszkań przy ulicy Jana Pawła II i ukradł torebkę damską, w której były dokumenty i 500 złotych.

(Źródło: Życie Podkarpackie)

Reklama