Archiwum aktualności

Archiwalne wydanie tygodniowe: 27.08-02.09.2007 r.

Przemyśl

Kierowca był pijany
* W ubiegły piątek, 24 sierpnia, o godz. 17.10 doszło do wypadku przy wybrzeżu marszałka Piłsudskiego. Jak informuje podinsp. Jan Faber z Komendy Miejskiej Policji w Przemyślu, kierujący samochodem osobowym marki Opel Astra 63-letni Józef G., mieszkaniec Przemyśla, jadąc od strony Krasiczyna stracił nagle panowanie nad pojazdem i wjechał na prawy chodnik. Następnie uderzył w mur oporowy skarpy. W wyniku zdarzenia pasażer opla, 65-letni Karol Ł. doznał obrażenia głowy. Poszkodowany został odwieziony do szpitala, natomiast kierowcę poddano badaniu alkomatem. Okazało się, że miał 1,96 promila we krwi. Teraz zostaną mu postawione zarzuty z art. 177 i 178 kodeksu karnego. (Życie Podkarpackie)

Marek Kudła nowym wicestarostą
* Radni powiatu przemyskiego odwołali wicestarostę Jana Rabę. Za głosowało 17 z 19 radnych. Zastąpił go Marek Kudła, radny powiatowy z Żurawicy. Za powołaniem go na wicestarostę głosowało 11 radnych. Wniosek o odwołanie Raby złożył starosta przemyski Jan Pączek. Stwierdził, że powodem była utrata zaufania i brak lojalności jego zastępcy.
Więcej podobnych artykułów w serwisie o Przemyślu portalu nowiny24.pl

* W maju br. celnicy brali udział w strajku włoskim, by zaprotestować przeciwko niskim zarobkom. Nie odstąpili od swoich obowiązków, bo nie pozwalały im na to przepisy. Pieniądze się nie znalazły. Teraz dowiedzieli się, że jednak są, ale na. etaty dla kapelanów. Zgodnie z decyzją Episkopatu Polski z października 2006 r. funkcjonariusze służby celnej zostali włączeni do duszpasterstwa wojskowego prowadzonego przez Ordynariat Polowy Wojska Polskiego. Dotąd służba celna była jedyną formacją mundurową, która nie podlegała duszpasterstwu wojskowemu. W związku z tym powstał projekt rozporządzenia regulującego tę kwestię. Od wejścia w życie dzieli je tylko podpis ministra finansów. Rozporządzenie ma umożliwić wygospodarowanie pięciu etatów dla duchownych w służbach celnych. Jednego - dla księdza dziekana w stopniu komisarza celnego, który będzie koordynował pracę czterech kapelanów (w stopniu podkomisarzy), pełniących posługę kapłańską w izbach celnych. Tych jest w Polsce 16, więc jeden kapelan będzie "obsługiwać" cztery izby. Wiadomo, że zarobki duchownych zależą od ich stopnia wojskowego. Kapelani będą zarabiać prawdopodobnie tyle, co naczelnik izby, czyli w przedziale od 1000 do ponad 5000 zł brutto. Poza tym otrzymają dodatki stażowe i za stopień służbowy - odpowiednio 671 i 729 zł. Wynagrodzenie mają zapewnić jednostki organizacyjne, czyli w tym wypadku poszczególne izby celne. Celnicy natomiast, w zależności od stażu pracy, zarabiają od 1200 do 1800 zł. - Nie mamy nic przeciwko pracy duszpasterskiej, więcej - mamy dla niej wielki szacunek, ale kapelan na etacie w każdej izbie to gruba przesada - mówią przemyscy celnicy.
- Rozumiem wątpliwości celników, którzy złoszczą się, że nie było dla nich pieniędzy na podwyżki. Ale czym innym jest wygospodarowanie kwot na pięć etatów, a czym innym dla całej armii ludzi - tłumaczy rzecznik prasowy ministerstwa finansów Jakub Lutyk. Przemyśl to pogranicze kulturowe. A co będzie, jeśli celnicy innych wyznań zażyczą sobie np. popa? - Wspomniane rozporządzenie to reguluje. Jeśli zbierze się grupa funkcjonariuszy innego wyznania i wystąpi z wnioskiem o posługę duszpasterską na przykład kapłana cerkwi prawosławnej czy greckokatolickiej, to nie ma żadnego problemu - zapewnia J. Lutyk. (Życie Podkarpackie)

Kuchciński nie jest już szefem komisji
* Marek Kuchciński, poseł PiS z Przemyśla, został odwołany z funkcji przewodniczącego sejmowej Komisji Administracji i Spraw Wewnętrznych. Wniosek o odwołanie Kuchcińskiego, w czwartek popołudniem, był głosowany podczas jego nieobecności. Złożył go poseł PO Paweł Olszewski. W uzasadnieniu Olszewski podał, że Kuchciński notorycznie opuszczał posiedzenia komisji, nie interesował się jej pracami i nie wywiązywał się należycie ze swojej funkcji. Marszałek Sejmu Ludwik Dorn nazwał odwołanie Kuchcińskiego "niebezpiecznym precedensem" dla przyszłych kadencji Sejmu.
Więcej podobnych artykułów w serwisie o Przemyślu portalu nowiny24.pl

* Przez kilkanaście lat ten dokument przeleżał utajniony w sejmowym archiwum. Tzw. raport Rokity, pierwszy i jedyny po 1989 r. oficjalny dokument wskazujący funkcjonariuszy i śledczych, którzy mogli się dopuścić przestępstw w komunistycznej Polsce, po latach został wreszcie potraktowany poważnie przez Instytut Pamięci Narodowej. Wśród ponad mieszczonych tam osób znalazło się nazwisko obecnego prezesa Sądu Okręgowego w Przemyślu Andrzeja Bylińskiego. Publikacja "Ludzie z szafy PRL" dotycząca tzw. raportu Rokity ukazała się w 31 numerze tygodnika Wprost. Rzecznik IPN Andrzej Arseniuk zapowiedział na jego łamach, że wszystkie sprawy ze wspomnianego raportu zostaną zbadane. Polecenie zajęcia się nimi wydał Dariusz Gabrel, powołany w lutym br. na stanowisko dyrektora Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu. Jej oddziały już analizują historie kilkudziesięciu niewyjaśnionych zgonów wymienionych w sprawozdaniu. Prokuratorzy i sędziowie wymienieni w raporcie zgodnie przyznają, że przez 16 lat nikt nie wymagał od nich wyjaśnień, nie mieli postępowań dyscyplinarnych. Wielu twierdzi, że nie wiedzieli nawet o istnieniu raportu. Z ustaleń Wprost wynika jednak, że co najmniej kilkunastu sędziów i prokuratorów, których nazwiska padły w sprawozdaniu, nadal pracuje i awansuje w wymiarze sprawiedliwości. Nigdy nie było o nich głośno, ponieważ są znani głównie w terenie. Jednym z nich - według tygodnika - jest sędzia Marek Byliński, obecnie - prezes Sądu Okręgowego w Przemyślu. Według autorów raportu, w latach 80. jako sędzia Sądu Rejonowego w Przemyślu zlekceważył uchybienia prokuratury w sprawie Krzysztofa Mołonia, milicjanta, który w marcu 1983 r. po pijanemu zastrzelił z okna swojego mieszkania ośmioletnią dziewczynkę Edytę Hnat. Prokuratorem, który prowadził wówczas śledztwo, był Henryk Handzel, obecnie znany przemyski adwokat. Z prokuratury odszedł 20 lat temu, a dziennikarzowi Wprost powiedział m.in. "To są za stare rzeczy, żeby o nich pamiętać, ale w sprawie, którą prowadziłem, wszystko było lege artis. W raporcie mogli sobie napisać, co chcieli".
- Nie mam zamiaru polemizować z tym materiałem. To temat niewart komentarza - usłyszeliśmy od prezesa A. Bylińskiego. - Wyjaśnienie tej sprawy zostało zamieszczone na stronie internetowej Sądu Okręgowego - dodał. Oto one: "(.) Akt oskarżenia w sprawie Krzysztofa Mołonia oskarżonego o przestępstwo z artykułu 152 kk i art. 160 paragraf 1 kk (ówczesnego kodeksu karnego) wpłynął do Sądu Rejonowego w Przemyślu 25 czerwca 1984 r. Przez cały proces, zarówno w I jak i w II instancji, oskarżony przebywał w zakładzie karnym jako tymczasowo aresztowany. Pokrzywdzonymi w sprawie były dzieci: E. Hnat i A. Wołoszyn, w postępowaniu sądowym ich przedstawiciele występowali w charakterze oskarżycieli posiłkowych. Odbyły się trzy rozprawy: 28 sierpnia 1984 r., 18 września 1984 r. oraz 14 maja 1985 r. Wyrok w I instancji zapadł 16 maja 1985 r. Oskarżony został skazany za przestępstwo z art. 152 kk na karę 5 lat pozbawienia wolności, za przestępstwo z art. 160 § 1 kk na 3 lata pozbawienia wolności, a w oparciu o art. 4 ust. 1 pkt. 2 ustawy o amnestii złagodzono tę karę o połowę, tj. 1 rok i 6 miesięcy. Łączną karę pozbawienia wolności orzeczono w wymiarze 6 lat. Sąd wymierzył więc za poszczególne przestępstwa najwyższe kary jednostkowe pozbawienia wolności, przewidziane w ówczesnym kodeksie karnym. Także kara łączna oscylowała w granicach najwyższego ustawowego zagrożenia. Sąd wymierzył ponadto karę dodatkową podania wyroku do publicznej wiadomości. W sprawie zasądzono od oskarżonego koszty i opłatę w wysokości 12 tys. ówczesnych złotych oraz na rzecz oskarżycieli posiłkowych kwotę 3 760 zł. Od tego wyroku rewizję złożyli zarówno obrońca oskarżonego, jak i oskarżyciele posiłkowi. Sąd Wojewódzki w Przemyślu, jako sąd II instancji, orzeczeniem z 20 grudnia 1985 r. utrzymał zaskarżony wyrok w mocy. Niezwłocznie wyrok został skierowany do wykonania, a 3 kwietnia 1987 r. akta oddano do archiwum zakładowego".
- Nie bez znaczenia dla oceny artykułu we Wprost jest fakt, że jego autor nie kontaktował się ze mną jako rzecznikiem sądu, nie próbował też ustalić treści orzeczenia zapadłego w sądach I i II instancji. Nie zaznaczył, że w sprawie wyczerpano tok instancji, a w postępowaniu występowali oskarżyciele posiłkowi - podsumowała rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Przemyślu Lucyna Oleszek. (Życie Podkarpackie)

Amerykanin kradł "zielone karty"
* Policjanci zatrzymali 43-letniego Amerykanina, który ukradł blankiety tzw. "zielonej karty". Cudzoziemiec przyszedł do firmy ubezpieczeniowej w Przemyślu z zamiarem wykupienia ubezpieczenia na samochód. Pokazał brytyjski dowód rejestracyjny. Urzędniczka odeszła na moment od biura, aby skonsultować się z przełożonym. Wtedy mężczyzna zabrał 6 leżących w pobliżu blankietów Międzynarodowej Karty Ubezpieczenia Samochodowego. Kradzież zauważył inny klient, który dyskretnie powiadomił ochronę. Ostatecznie złodziej nie kupił ubezpieczenia i szybko wyszedł do toalety, gdzie ukrył karty. Zatrzymali go wezwani policjanci.
Więcej podobnych artykułów w serwisie o Przemyślu portalu nowiny24.pl

* Dobra wiadomość dla kierowców jadących przez Przemyśl w kierunku drogowego przejścia polsko - ukraińskiego w Medyce. Być może drogowcom uda się szybciej skończyć remont ulic tranzytowych przez miasto. Dobra pogoda sprawiła, że prace przy wymianie nawierzchni na tzw. małej obwodnicy miasta posuwają się szybko. Prawie na całej długości remontowanego 3,5 - kilometrowego odcinka, jest już położona ostatnia warstwa asfaltowego dywanika.
- Na razie trzymamy się zaplanowanego terminu zakończenia prac, czyli października. Być może jednak, przy sprzyjającej pogodzie, roboty uda się skończyć szybciej - mówi Rafał Porada z Kancelarii Prezydenta Przemyśla. Drogowcy będą teraz układać nowe chodniki. Już teraz z dobrodziejstw nowej nawierzchni korzystają kierowcy samochodów osobowych. Nadal obowiązuje zakaz ruchu przez małą obwodnicę dla samochodów ciężarowych o masie powyżej 5 ton. Kierowcy tych pojazdów muszą korzystać z niewygodnego objazdu przez centrum. Do czasu zakończenia remontu, osoby jadące tranzytem z zachodu na wschodnią granicę powinny korzystać z przejścia granicznego w Korczowej.
Więcej podobnych artykułów w serwisie o Przemyślu portalu nowiny24.pl

* Pielęgniarki i położne Wojewódzkiego Szpitala w Przemyślu będą żądać podwyżki pensji zasadniczej od 1 stycznia 2008 r. o 3 tysiące złotych. To pokłosie podwyżek dla lekarzy, na które kilkanaście dni temu przystał dyrektor placówki Adam Balicki. Przypomnijmy, że negatywnie do podwyżek w przemyskim szpitalu odniósł się organ założycielski i prowadzący, czyli Samorząd Województwa Podkarpackiego. Lekarze zatrudnieni na etatach mają otrzymać od 1 października 2007 r. o 1830 zł więcej. W zaprezentowanej przez marszałka Zygmunta Cholewińskiego opinii Zarządu Województwa, decyzja o przyznaniu lekarzom tak wysokich podwyżek w skomplikowanej sytuacji ekonomicznej przemyskiego szpitala jest nieuzasadniona, zarówno z punktu widzenia ekonomicznego, merytorycznego, jak i interesu społecznego. Decyzja ta nie uzyskała i nie uzyska akceptacji zarządu. Zarząd negatywnie odniósł się także do przedstawionego przez dyrektora A. Balickiego ogólnikowego programu restrukturyzacji i braku realnego planu uzyskania środków finansowych na pokrycie wdrożonych już podwyżek płac dla lekarzy. Z. Cholewiński nie ukrywa, że zarząd nie zaakceptował także zaproponowanego przez dyrektora terminu przedłożenia programu restrukturyzacji szpitala (październik 2007 r.) i zobowiązał go do opracowania tego programu najpóźniej do końca sierpnia br. Dyrekcja przemyskiego szpitala może mieć też inne problemy. Kilka dni temu Komisja Zakładowa NSZZ "Solidarność" także zażądała podwyżek. Chodzi o podniesienie zarobków grup zawodowych pominiętych podczas przyznawania podwyżek lekarzom. "Solidarność" żąda połowy tego, co wynegocjowali lekarze, dla specjalistów innych grup zawodowych zatrudnionych w szpitalu. Na podjęcie decyzji przez dyrekcję związkowcy czekają do końca września br. Zapowiadają strajk, jeśli żądanie nie zostanie spełnione. Do apelu przyłączył się także Oddział Regionu Ziemia Przemyska NSZZ "Solidarność". W piśmie skierowanym do A. Balickiego, a parafowanym przez przewodniczącego oddziału Ryszarda Chrobaka, jest wyjaśnione, że oprócz lekarzy w Wojewódzkim Szpitalu pracują jeszcze inni, w tym biały personel - za bardzo niską płacę. "(.) W sytuacji, gdy dyrektor podejmuje decyzje podwyżek płac dla lekarzy, Oddział Regionu Ziemia Przemyska NSZZ "Solidarność" żąda podwyżek płac dla wszystkich pracowników szpitala w wysokości wynegocjowanej przez Sekretariat Ochrony Zdrowia NSZZ "Solidarność" z ministerstwem zdrowia, nie mniejszej jak 20 procent". 19 września pielęgniarki i położne z całej Polski ponownie wyjeżdżają protestować do Warszawy, tym razem pod siedzibę Sejmu. Wśród nich na pewno nie zabraknie przemyskiego białego personelu. Przewodnicząca Związku Pielęgniarek i Położnych w Wojewódzkim Szpitalu w Przemyślu Ewa Rygiel mówi, że walkę o podwyżki będą prowadzić na dwóch frontach. - Cały czas jesteśmy w sporze zbiorowym z naszą dyrekcją. Będziemy żądać od 1 stycznia 2008 roku podwyżki pensji zasadniczej o 3 tysiące złotych. Lekarze dostali dużo, ale dopiero teraz będą zarabiać porównywalnie do innych w Polsce. Nie wiem jednak, czy w dobie wyraźnej zapaści szpitala tak duża podwyżka była zasadna. Na wypracowanie kontraktu z NFZ pracuje cała załoga. Dyrekcja, podejmując decyzję, powinna liczyć się z tym, że podwyżek domagać się będą wszyscy. Przyznaję, że coraz mniej rozumiem tę całą sytuację. To jakieś polityczne gry. Zarząd województwa nie dał żadnej szansy poprzedniemu dyrektorowi, nowy nastał przecież z ich nadania, a teraz podważają jego decyzję. Nie boimy się likwidacji szpitala, bo szpital trudno zamknąć. Społeczeństwo będzie przecież o niego walczyć, podobnie jak my, o miejsca pracy - zapewnia Ewa Rygiel. (Życie Podkarpackie)

Żołnierze przy fortepianach
* Do wykonania każdego, nawet najbardziej niecodziennego zadania przygotowani są żołnierze Polsko-Ukraińskiego Batalionu Sił Pokojowych w Przemyślu. Misjonarze z PolUkrBat pomagali dzisiaj w przenosinach eksponatów z Muzeum Narodowego Ziemi Przemyskiej, które niebawem otrzyma nową siedzibę. Do wyniesienia 4 zabytkowych fortepianów żołnierze używali nie tylko rąk, ale również solidnych chodników. Umieszczone na nich instrumenty przeciągali po podłodze, a później z zegarmistrzowską precyzją przenosili przez główne drzwi gmachu przy placu Czackiego. Fortepiany przewieziono do magazynu będą oczekiwać na wniesienie do nowej siedziby Muzeum Narodowego Ziemi Przemyskiej przy placu Berka Joselewicza. Przemyśl jest pierwszym po wojnie miastem w Polsce, w którym powstała nowa siedziba muzeum, budowana od podstaw. Każda z sal ekspozycyjnych zostanie skomputeryzowana, aby zwiedzający mogli wzbogacać swoją wiedzę na temat poszczególnych eksponatów. Dodatkowe przewidziano projekcie filmowe będące dopełnieniem wystaw. W największej, bo liczącej, aż 300 metrów kwadratowych sali muzealnicy zamierzają pokazywać m.in. dzieła wybitnych polskich malarzy znajdujące się w posiadaniu ukraińskich muzeów.
Więcej podobnych artykułów w serwisie o Przemyślu portalu nowiny24.pl

* Po rozmowach rządowych z udziałem przedstawicieli Polski i Ukrainy, zrezygnowano ostatecznie z pomysłu przekazania mniejszości polonijnej we Lwowie działki budowlanej pod Dom Polski. Jako rekompensatę społeczność ukraińska miała otrzymać Dom Ludowy przy ulicy Kościuszki w Przemyślu. Strona polska twierdzi, że Ukraińcy nie wykazują zainteresowania ostatecznym rozwiązaniem tego problemu. Budowa Domu Polskiego we Lwowie ślimaczy się już kilkadziesiąt lat. Każdy nowy konsul deklaruje, że ten problem rozwiąże. Również obecny, Wiesław Osuchowski, od trzech lat uporczywie o to zabiega. Bezskutecznie. Zdaniem konsula, brakuje dobrej woli ze strony niektórych radnych Lwowa.
- Nie wszyscy są przeciwni tej inwestycji, ale część radnych nie rozumie, że skoro Ukraina aspiruje do Unii Europejskiej i ma być w przyszłości krajem demokratycznym, to musi się dostosować do standardów zachodnich. A te, gdy chodzi o prawa mniejszości narodowych, są bardzo wysoko postawione i przestrzegane - podkreśla Osuchowski. Na temat zwrotu Ukraińcom Narodnego Dimu przy ulicy Kościuszki w Przemyślu odbyło się kilkadziesiąt spotkań. W tym roku sprawą interesowała się również kancelaria prezydenta RP. Jej przedstawiciele gościli w Przemyślu. Skończyło się na spisaniu kolejnego protokołu.
- Zaproponowaliśmy ostatecznie załatwienie sporu na zasadzie barteru. Na przykład, żeby za przekazany mniejszości ukraińskiej Dom Ludowy, miasto otrzymało na własność budynek Klubu Garnizonowego przy ul. Grodzkiej. Spisano notatkę i na tym stanęło - mówi Wiesław Jurkiewicz, zastępca prezydenta Przemyśla. Michał Dworczyk, doradca premiera rządu RP do spraw Polonii, przestrzega, że wprawdzie zasada "coś za coś" nadal brana jest pod uwagę, ale nie należy przywiązywać do barteru w tym przypadku dużej nadziei.
- Ze strony ukraińskiej nie ma żadnych działań, wskazujących na chęć ostatecznego załatwienia tej sprawy. Proponowany teren, na którym miałby stanąć Dom Polski we Lwowie, jest dla nas nie do zaakceptowania z uwagi na nieuregulowany stan prawny. Franciszkanie twierdzą, że działaka im się należy, a my z zakonem nie zamierzamy prowadzić wojny. Rozpatrujemy inne możliwości otwarcia we Lwowie Domu Polskiego - uzasadnia wciąż patową sytuację Dworczyk. (Super Nowości)

* Mieszkańcy płacą regularnie za wodę, a lada dzień mogą jej nie mieć w kranach. Dlaczego? Bo spółdzielnia "Energetyk", która pobiera od nich te opłaty, od ośmiu miesięcy nie przekazuje ich do wodociągów.
- Aż mnie ścięło z wrażenia, gdy rano przeczytałem ogłoszenie, że od 19 września odcinają nam wodę - mówi Andrzej Mikulski z ul. Goszczyńskiego. Podobne kartki pojawiły się na blokach i wieżowcach przy innych ulicach, m.in. I Armii Wojska Polskiego. Wszystkie administruje Spółdzielnia Młodzieżowa "Energetyk".
- Od stycznia nie wpłynęła do nas od "Energetyka" żadna opłata za wodę. Dlatego zdecydowaliśmy się na taki krok. Liczymy, że ktoś ze spółdzielni podejmie rozmowy. Zaproponuje spłatę części i przedstawi harmonogram uregulowania pozostałych należności. Na razie nikt się nie pofatygował - mówi Mirosław Nodżak, prezes Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji w Przemyślu.
- To prawda - nie płacimy za wodę. Sytuacja finansowa w naszej spółdzielni jest bardzo ciężka - przyznaje Małgorzata Woroniuch, od niedawna p.o. prezesa SM "Energetyk". Woroniuch twierdzi, że pieniądze za wodę poszły na "łatanie innych dziur", bo sporo mieszkańców nie płaci czynszu i opłat.
- Spółdzielnie nie mają prawa opłat za wodę przeznaczać na regulowanie innych płatności. W razie odcięcia wody mieszkańcy, którzy płacą, mogą skarżyć spółdzielnię - mówi Krzysztof Drabik, miejski rzecznik praw konsumenta w Przemyślu.
- Mamy nadzieję, że PWiK nie odetnie nam wody - kwituje p.o. prezes Woroniuch.
Więcej podobnych artykułów w serwisie o Przemyślu portalu nowiny24.pl

J A R O S Ł A W

Czy to stołek dla PiS-owca?
* Od wtorku Marek Puzio przestał pełnić funkcję kierownika jarosławskiego biura powiatowego ARiMR. Kto zajmie jego miejsce i kiedy? Brak kierownika w powiatowym biurze Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa może spowodować opóźnienia w składaniu wniosków o renty strukturalne i w otrzymaniu przez rolników płatności obszarowych, ponieważ tylko kierownik posiada odpowiednie uprawnienia do podpisywania pewnych dokumentów. Dlatego też rolnicy zaniepokoili się tymi zmianami. W poniedziałek do powiatowego biura przyszli sołtysi z szeregiem pytań, m.in. czy jest nowy kierownik i kto nim został. - Taka polityka w agencji do niczego nie jest potrzebna, może nam tylko zaszkodzić. Słyszymy, że w Rzeszowie co chwilę nowy dyrektor, dopiero był z Samoobrony, a już jest z PiS-u - mówi jeden z sołtysów. Chociaż Puzio już wczoraj rozpoczął pracę jako zastępca kierownika w biurze powiatowym agencji w Przeworsku, to jeszcze nikt nie wie, kto go zastąpi. Jeszcze w ubiegłym tygodniu mówiono, że funkcję tę obejmie Stanisław Kłopot, związany z PiS, z wykształcenia geodeta, a od jesieni ub.r. przewodniczący rady powiatu jarosławskiego. Od kwietnia zatrudniony w jarosławskim biurze agencji. Dowiedzieliśmy się, że takie starania, mimo że Kłopot nie posiada odpowiednich uprawnień do sprawowania tej funkcji, były czynione od początku roku. Kłopot otrzymał nawet - jako jedyny spośród nowo zatrudnionych - stałą umowę o pracę. W ostatni poniedziałek dyrektor Regionalnego Biura w Rzeszowie Waldemar Pijar zaprzeczał, jakoby S. Kłopot miał objąć to stanowisko. Zapewniał nas, że kierownik zostanie wybrany już w tym tygodniu. - Nie pozwoliłbym sobie na powołanie osoby, która nie spełniałaby odpowiednich wymogów. Musi ona posiadać minimum pięcioletnie doświadczenie zawodowe i mieć przepracowany rok na stanowisku kierowniczym - tłumaczy. Dyrektor oburzył się na pytanie, czy nowy kierownik będzie związany z PiS. - Nie patrzę na przynależność polityczną. Politykę można uprawiać po godzinach pracy - mówił. Należy jednak wyjaśnić, że W. Pijar, związany z PiS, zastąpił niedawno na stanowisku dyrektora Edwarda Smyka z Samoobrony. Wcześniej niewiele miał wspólnego z ARiMR, poza tym, że po przegranych wyborach na wójta jednej z podrzeszowskich gmin sprawował przez kilka miesięcy funkcję kierownika rzeszowskiego powiatowego biura ARiMR. (Życie Podkarpackie)

Ile wydamy na szkolną wyprawkę?
* Początek roku szkolnego zbliża się wielkimi krokami. Wydawnictwa nie nadążają z drukowaniem podręczników, a księgarnie prześcigają się w ofertach, aby przyciągnąć klientów. A rodzice - bezradnie rozkładają ręce. Postanowiliśmy sprawdzić, ile trzeba wydać, by zaopatrzyć dziecko w niezbędne podręczniki. W tym celu wybraliśmy się do jednej z jarosławskich księgarń.- W zależności od przedziału wiekowego ceny książek znacznie się różnią. Wyprawka dla pierwszaka kosztuje około dwustu złotych, natomiast dla czwartoklasisty już 300 złotych - mówi Henryk Paszek, pracownik księgarni Miejskiego Ośrodka Kultury w Jarosławiu. Przyznaje jednocześnie, że coraz częściej zdarza się, że rodzice kupują w księgarni same ćwiczenia. W podręczniki natomiast zaopatrują się w antykwariacie, bo tak jest po prostu taniej. - Nie ma się co dziwić takiej sytuacji, tym bardziej gdy rodzice mają więcej niż jedno dziecko. Zwyczajnie nie stać ich, by kupić swoim pociechom komplety nowych podręczników - mówi mama 10-letniego Kuby. Księgarze nie zrażają się jednak tym faktem. By przyciągnąć do siebie jak najwięcej klientów, prześcigają się w różnego rodzaju rabatach i promocjach. - Udzielamy w miarę możliwości rabatów na podręczniki, ale dużo też tracimy przez straganiarzy. Jednak bazujemy głównie na zamówieniach, przez co mamy wielu stałych klientów - mówi Marzena Dudek, pracownik księgarni działającej przy MOK. Jednak podręczniki to tylko część wyprawki szkolnej. Na zeszyty i inne niezbędne przybory też trzeba wydać sporo. Tym bardziej że firmy prześcigają się w coraz atrakcyjniejszych ofertach kierowanych do najmłodszych uczniów. Plecaki ze Spidermanem, piórniki z lalką Barbie to tylko niektóre z propozycji. Już sam plecak z ulubioną postacią z bajki to wydatek od 30 do 140 zł, nie wspominając o innych gadżetach tego typu. Jakby tego było mało, rodzice muszą zakupić swoim pociechom mundurki za kolejne 80 zł. Ci, którzy mają mniejsze dochody, mogą starać się tutaj o dofinansowanie, reszta musi sama pokryć te wydatki. (Życie Podkarpackie)

R E G I O N

5 tys. pijanych rowerzystów
* Jedziesz pijany rowerem albo furmanką? Sąd odbierze ci uprawnienia do kierowania wszystkimi pojazdami. Klika sądów w kraju zwróciło się do Sądu Najwyższego z pytaniem: czy w przypadku pijanych rowerzystów mają stosować tylko przepis zakazujący kierowania określonym rodzajem pojazdu, czy też zabraniać kierowania wszystkim - autobusami, osobowymi itd.? Sąd Najwyższy wyjaśnił sędziom, że za jazdę furmanką albo rowerem po pijanemu mogą zakazać kierowania również pojazdami mechanicznymi. Do X Wydziału grodzkiego Sądu Rejonowego w Rzeszowie od marca trafiło 63 sprawy pijanych rowerzystów, czyli tych, którzy mieli w wydychanym powietrzu powyżej 0,5 promila alkoholu. W większości spraw sąd orzekł zakaz prowadzenia i roweru, i innych pojazdów. W br. roku na Podkarpaciu policja zatrzymała ich ok. 5 tys. pijanych, którzy kierowali rowerami, furmankami itp.
Więcej podobnych artykułów w serwisie o Przemyślu portalu nowiny24.pl

Wyrok na "mrówki"?
* 11 lipca premier Ukrainy Wiktor Janukowycz podpisał dokument wprowadzający zmiany dla cudzoziemców. Obcokrajowcy wjeżdżający i przejeżdżający tranzytem przez granicę będą musieli wykazać się przed służbami granicznymi, że mają środki na pobyt na Ukrainie albo wykupiony voucher turystyczny. Na każdy miesiąc pobytu i terminy krótsze niż miesiąc trzeba będzie mieć kwotę odpowiadającą dwudziestokrotności minimum socjalnego na Ukrainie. W tej chwili wynosi ono równowartość ok. 80 dolarów. To oznacza, że turyści wjeżdżający nawet na dwa dni musieliby mieć ok.1600 dolarów! Choć ten przepis na razie nie obowiązuje, o planach ukraińskiego rządu na polsko-ukraińskiej granicy jest już głośno. Jeśli teraz chcemy wjechać na Ukrainę, musimy mieć paszport, ubezpieczenie na samochód, a jeśli auto jest pożyczone, to również akt notarialny użyczenia samochodu. W szczegółowej ankiecie trzeba wpisać, gdzie i do kogo jedziemy. Ukraińcy wjeżdżający do Polski muszą mieć wizę. Otrzymują ją bezpłatnie. Powinni mieć również środki wystarczające na pobyt w wysokości 100 zł na dobę, jednak nie mniej niż 500 zł. Jedno jest pewne: obowiązek posiadania tak dużych kwot pieniędzy przez turystów wjeżdżających na Ukrainę znacznie ograniczy ruch turystyczny, bo kto będzie brał na dwudniową wycieczkę do Lwowa 1500 dolarów? Prawdopodobnie celem tych zmian jest ograniczenie lub zlikwidowanie przygranicznego handlu, z którego żyje wiele osób. Nawet jeśli ktoś z tzw. mrówek uzbiera potrzebną sumę, to nikt z tak dużymi pieniędzmi nie będzie przekraczał granicy, bo to będzie po prostu niebezpieczne. Plany ukraińskiego rządu niepokoją mieszkańców Przemyśla i okolic. Podróżni są tym pomysłem przerażeni. Tylko przez przejście w Medyce dziennie przewija się około 20 tys. osób. Większość z nich to ci, którzy żyją z handlu papierosami. Dla nich takie zmiany znaczą prawdopodobnie koniec zarabiania, albo przyczynią się do zwiększenia korupcji. Jak będzie, czas pokaże. (Życie Podkarpackie)

* Ceny węgla rosną z miesiąca na miesiąc. Kupując teraz opał możesz zaoszczędzić nawet kilkadziesiąt złotych na tonie. Kampanie węglowe nie zdradzają, ile podrożeje węgiel i koks. Nieoficjalnie mówi się, że dostawy wrześniowe mogą być już droższe nawet o 20 zł na tonie. Kolejnych podwyżek należy się spodziewać na przełomie października i listopada.
- Tak jest co roku - mówią sprzedawcy opału w naszym regionie. - Najlepiej opał kupować na wiosnę, bo wtedy jest najtańszy. Podwyżka nie ominie również oleju opałowego. W tej chwili litr kosztuje ok. 2,45 zł. Jego cena może wzrosnąć o kilka procent. W tej chwili u większości dystrybutorów nie ma jeszcze wzmożonego ruchu. Od ręki można kupić potrzebną na cały sezon grzewczy ilość opału.
Więcej podobnych artykułów w serwisie o Przemyślu portalu nowiny24.pl

Kronika kryminalna

* Ile paczek można zmieścić w kole? Okazuje się, że sporo. Prawie tysiąc paczek! Dokonał tego 39-letni mieszkaniec Lwowa, który postanowił wykorzystać koła samochodu ciężarowego, aby przerzucić na polską stronę prawie 4 tysiące paczek. Niestety, zamiar ten spełznął na niczym, bo pomysłowy przemytnik został zatrzymany przez funkcjonariuszy Oddziału Celnego w Medyce. Papierosy trafiły nie na unijny rynek, tylko do celnego magazynu, gdzie zostaną zniszczone. Lwowianin, kierowca ciężarowego mercedesa, złożył wniosek o dobrowolne poddanie się odpowiedzialności, wpłacając jednocześnie 25 tys. zł tytułem grzywny. (Życie Podkarpackie)

* Po zakończeniu IV-ligowego meczu piłkarskiego pomiędzy Stalą Sanok, a JKS 1909 Jarosław 24 sierpnia pseudokibice jarosławskiej ekipy zaatakowali policjantów. Po interwencji patrolu, jeden z "kibiców" uderzył policjanta, a kilku innych zaatakowało kamieniami patrol. Rzucone kamienie uszkodziły radiowóz, a zaatakowany policjant został lekko ranny. Czwórka najagresywniejszych jarosławian, która obrzuciła kamieniami radiowóz - została zatrzymana i odpowie przed sądem za swój wybryk.

* Do poważnych rękoczynów doszło w nocy z 24 na 25 sierpnia na ulicy Słowackiego w Przeworsku. 29-letni mieszkaniec tego miasta został dotkliwie pobity przez 22-letniego mieszkańca Rzeszowa. Przeworszczanin z poważnym urazem głowy trafił do szpitala w Rzeszowie, przez wiele godzin był nieprzytomny. Rzeszowianin został zatrzymany, w organizmie miał niemal 2 promile alkoholu.

(Źródło: Życie Podkarpackie)

Reklama