Archiwum aktualności

Archiwalne wydanie tygodniowe: 09.07-15.07.2007 r.

Przemyśl

Nie będzie salonu gier
* Radni Przemyśla wyjątkowo troszczą się o zdrowie i moralność mieszkańców miasta i okolic. Konsekwentnie nie zgadzają się na wydanie pozwolenia na lokalizację w mieście salonu gier, bo hazard, ich zdaniem, to też alkoholizm, narkomania i ogólnie rzecz ujmując - całkowita degradacja. Po raz kolejny na sesję Rady Miejskiej w Przemyślu wpłynął wniosek o wydanie opinii o lokalizacji salonu gier na automatach. W sumie takich wniosków wpłynęło kilka, bowiem osoby zainteresowane taką inwestycją, chciałyby dowiedzieć się, czy w ogóle istnieje taka możliwość, że salon powstanie. Dlatego też radnych miasta zapytano, czy zgadzają się na powstanie salonu gry na automatach przy ul. Piłsudskiego w hotelu Gromada, przy ul. Krasińskiego 3/1, ul. Kopernika 17 b, ul. Władycze 1, ul. Słowackiego 7. Prezydent Przemyśla Robert Choma, nieobecny na sesji ze względu na urlop, nie pozostawił radnych bez wskazówek. Do opinii oceniających lokalizację salonów gier na automatach dołączył pismo, w którym, powołując się na posiadane informacje, stwierdził, że hazard, a takim zdaniem Roberta Chomy jest gra na automatach, spowoduje nasilenie zagrożeń w mieście. Twierdzi, że "uruchomienie takiej placówki zwiększy zagrożenie bezpieczeństwa mieszkańców i porządku publicznego ze względu na typowe formy przestępstw, jakie towarzyszą grom hazardowym, m. in. wymuszenia rozbójnicze, wymuszenia opłat za pseudoochronę, bójki, pobicia, itp." Dodaje, że hazard ma również wpływ na szerzenie się alkoholizmu i narkomanii, a co za tym idzie źle wpływa na rodzinę, karierę zawodową, uczucia i normy wartości. Zdaniem prezydenta, są bardziej pożyteczne formy spędzania wolnego czasu. Radni podzielili jego zdanie i nie zgodzili się na lokalizację w Przemyślu żadnego salonu gier na automatach. (Super Nowości)

* Od nowego roku akademickiego w Państwowej Wyższej Szkole Wschodnioeuropejskiej rusza kierunek architektura wnętrz. Będą to trzyletnie studia licencjackie, prowadzone przez wykładowców krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych. Do wyboru są trzy specjalności: projektowanie architektury wnętrz, projektowanie architektury wnętrz ogrodowych i krajobrazu oraz projektowanie architektury wnętrz sakralnych. (Nowiny)

Twarze bezpieki
* Wystawę zorganizował rzeszowski IPN wraz z przemyskim urzędem miasta. "Poczet" rzeszowskich funkcjonariuszy został uzupełniony o panele przedstawiający biografię i fotografię pracowników bezpieki z Przemyśla. Wyrażamy nadzieję, że wystawa Twarze rzeszowskiej bezpieki spotka się z żywym zainteresowaniem tych wszystkich, którzy chcą poznać prawdę o okresie komunistycznej dyktatury w Polsce. Wszak aparat bezpieczeństwa "powołany do ochrony ustroju, interesów politycznych i gospodarczych Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej przed wrogą działalność, stał na straży hegemonii politycznej rządzącej w Polsce - z sowieckiego nadania - partii komunistycznej (PPR/PZPR), bezwzględnie tłumiąc wszelkie niepodległościowe dążenia narodu" - pisze w zaproszeniu na wystawę Małgorzata Waksmudzka-Szarek z IPN w Rzeszowie. Wystawa wzbudziła bardzo duże zainteresowanie przechodniów już od środy. Przy panelach przystają głównie ludzie starsi. Często dochodzi do emocjonalnych komentarzy zwolenników i przeciwników pomysłu, by twarze dawnych ubeków prezentować za ich życia w miejscu publicznym. Jedni nazywają to zwykłym pręgierzem, niezgodnym z chrześcijańską etyką, inni z kolei - wymierzaniem dziejowej sprawiedliwości. (Życie Podkarpackie)

* Urząd Miejski w Przemyślu uruchomił nową, oficjalną stronę internetową. Jest ona dostępna pod dotychczasowym adresem, czyli www.przemysl.pl. Wygląd poprzedniej witryny, poza kosmetycznymi korektami, nie był zmieniany pod ponad 10 lat. Trzy lata temu ruszył serwis "aktualności" z bieżącymi wydarzeniami miejskimi.
- W nowej odsłonie postawiliśmy na przejrzystość witryny. Na stronie startowej od razu pojawiają się aktualne informacje - mówi Witold Wołczyk z Kancelarii Prezydenta Przemyśla. Osoby, które chcą na bieżąco otrzymywać najnowsze informacje, mogą wpisać się na listę mailingową. Obecnie jest 150 prenumeratorów. (Nowiny)

Celnicy grożą protestem
* Związki zawodowe celników nie wykluczają akcji protestacyjnej. Podróżni mogą przez wiele godzin oczekiwać na odprawę paszportowo-celną. Powodem niezadowolenia celników jest planowana likwidacja służby celnej i skarbowej. W ich miejsce - czemu właśnie sprzeciwiają się celnicy - 1 stycznia 2007 r. ma powstać Krajowa Administracja Skarbowa.
- Polska administracja celna jest służbą w pełni zintegrowaną z Unią Europejską - zapewnia Alicja Tokarz, szefowa Związku Zawodowego Pracowników Izby Celnej w Przemyślu. - Funkcjonuje sprawnie oraz profesjonalnie i z pewnością nie wymaga reorganizacji. Związkowcy twierdzą, że reformy są potrzebne, ale ich płac. Domagają się podwyżek, przyznania uprawnień do tzw. emerytur mundurowych, a także zapewnienia właściwej ochrony podczas wykonywania obowiązków służbowych. W ub. tygodniu związki zawodowe z Izb Celnych w Białej Podlaskiej, Białymstoku Gdyni, Olsztynie i Przemyślu zawiązały komitet protestacyjny i weszły w spór zbiorowych z dyrektorami. Jednocześnie przedstawiły im listę postulatów.
- Na ich realizację dyrektorzy mieli czas do 7 lipca - powiedziała Alicja Tokarz. - Dyrektor przemyskiej Izby Celnej w odpowiedzi na pismo związkowców stwierdził, że nie jest władny spełnić postulatów związkowców. W związku z tym najprawdopodobniej dojdzie do protestu. Protest celników może polegać na oflagowaniu ich siedzib oraz skrupulatnej kontroli podróżnych przekraczających przejścia graniczne. W przypadku tych na wschodzie Polski bez wątpienia spowoduje to jeszcze dłuższe kolejki. Czas oczekiwania na odprawę może się wydłużyć z kilku do nawet kilkunastu godzin. (Nowiny)

* Zniszczone auto to rezultat "wojny" dwu rodzin, która zaczęła się od bitki dwóch chłopaków, najmłodszych przedstawicieli obu rodów. W ubiegłym tygodniu mieszkanka Przemyśla powiadomiła policję o tym, że ktoś zdemolował jej volkswagena passata zaparkowanego na Wybrzeżu Jana Pawła II. Auto zostało oblane żrącym kwasem i miało wybite trzy szyby. Policjanci szybko ustalili sprawcę, którym okazał się 66-letni mężczyzna. Motywem owego czynu była "wojna" pomiędzy dwiema rodzinami, która zaczęła się kilka tygodni temu, kiedy pobili się dwaj najmłodsi przedstawiciele rodów. Chcąc się zemścić, 66-letni dziadek jednego z chłopców zniszczył samochód należący do babci drugiego z nich. Obiecujemy śledzić dalszy ciąg konfliktu i informować w razie jego eskalacji. A na razie niech wnukowie uczą się, jak się rozwiązuje konflikty. (Życie Podkarpackie)

Nasza kamienica się wali
* Mieszkańcy kamienicy przy ul. Kazimierza Wielkiego od wielu lat nie mogą się doprosić remontu. Dlaczego? Miasto twierdzi, że nie można zorganizować spotkania z prywatnymi właścicielami mieszkań, a tylko wtedy mogą być podjęte decyzje. Ulica Kazimierzowska to reprezentacyjna ulica w mieście. Kamienica z nr 20 straszy nie tyko odrapaną elewacją.
- Praktycznie wszystko nadawałoby się do remontu. Ale my chcemy, żeby zreperowane zostały choćby najpilniejsze rzeczy - mówi Mieczysław Jagieło, lokator. Twierdzi, że nigdy nie było w tej kamienicy generalnego remontu. Nie licząc drobnych, doraźnych napraw. On w tej sprawie interweniuje od kilkunastu lat. W kamienicy są cztery mieszkania. Dwa lokatorskie, należące do miasta i dwa prywatne. Razem właściciele tworzą wspólnotę.
- Gdy była wichura, cegły zaczęły odpadać z komina. Spadły na chodnik. Na szczęście było to w nocy, gdy nikt tamtędy nie chodzi. Aż strach pomyśleć, co by się stało, gdyby cegły oderwały się w dzień - mówi Jagieło.Twierdzi, że doraźne remonty robione są bezmyślnie. - Kiedyś w sąsiedniej kamienicy pękła rura. Woda zaczęła przeciekać przez ścianę na naszą klatkę schodową. Co zrobili fachowcy? Zamiast zlikwidować przyczynę, czyli pękniętą rurę, na naszej ścianie nałożyli grubą wartę cementu, a na to płytki z glazury. I gdzie tu rozum? - dziwi się pan Mieczysław. Miasto twierdzi, że nie może przeprowadzić remontu, bo nie jest w stanie doprowadzić do zwołania zebrania wszystkich właścicieli kamienicy, czyli tzw. wspólnoty. A tylko wtedy można podjąć jakieś decyzje.
- Miasto ma w tej kamienicy 49 proc. udziałów. Dwóch prywatnych właścicieli 51 proc. Aby przeprowadzić remont albo nawet przegłosować zwykłą uchwałę, trzeba zwołać zebranie, a to się dotychczas nie udało - tłumaczy Witold Wołczyk z Kancelarii Prezydenta Przemyśla.
- Będziemy jeszcze raz próbować zwołać zebranie wspólnoty. Bez tego nie ruszymy - mówi Wołczyk. Mieszkańców zaskakują takie argumenty.
- Niedawno słyszeliśmy, że miasto dostało sporo pieniędzy na remonty zabytków, w tym kamienic przy Kazimierzowskiej i Franciszkańskiej. Wtedy jednak okazało się, że nasz budynek został pominięty, bo nie jest wpisany do rejestru zabytków - opowiada Jagieło. Dlaczego? Bo w tej sprawie także konieczne jest zebranie wspólnoty, czyli przedstawicieli miasta i prywatnych właścicieli. I to oni muszą się zwrócić do konserwatora zabytków z wnioskiem o wpisanie budynku na listę.
- To skandal, że taka kamienica nie jest wpisana do rejestru zabytków. Gdy się wprowadzałem, to wiedziałem, że biorę mieszkanie do remontu. Sporo rzeczy w tej kamienicy zrobiliśmy sami. Dlaczego stale mamy dokładać? - dziwi się pan Mieczysław. (Nowiny)

* Przed kilku laty wybuchła niemal sensacja: pod magistratem są świetne podziemia, będzie trasa turystyczna. Tymczasem trasy jak nie było, tak nie ma... Ale mamy już gotowy projekt adaptacji piwnicznych pomieszczeń. Mają tam być zlokalizowane sale promocyjno-wystawowe, bufet. Niestety, ubiegłoroczny wniosek o unijne dofinansowanie projektu nie został uwzględniony, podobnie było za drugim razem. W tym samym czasie przeszły inne projekty, zapewne - zdaniem marszałka - ważniejsze. Mamy nadzieję, że w tym roku, prawdopodobnie jesienią, wniosek przejdzie. Koszt całej adaptacji to około 2 miliony złotych, z czego 75 procent pochodziłoby z dofinansowania, reszta z naszego budżetu - tłumaczy Beata Bielecka z wydziału inwestycji UM. Poza pieniędzmi gotowe jest praktycznie wszystko: "papierologia", pozwolenie budowlane, zgoda konserwatora itp. W wieloletnim planie inwestycyjnym rzecz jest przewidziana do realizacji na lata 2008-2009. Miejscy urzędnicy zapewniają, że terminy nie powinny ulec zmianie, stąd pierwszy turysta w podziemiach magistratu postawi nogę prawdopodobnie za dwa lata. (Życie Podkarpackie)

* Przemyscy radni zgodzili się, aby przy ul. Konopnickiej mogło powstać centrum handlowe. To atrakcyjna działka znajdująca się na terenie dawnej Pomony, tuż przy tzw. małej obwodnicy. Od wielu lat jest niezagospodarowana. Radni uchwalili nowy plan zagospodarowania przestrzennego dla tego rejonu. Dopuścili w nim możliwość, aby w tym miejscu powstało centrum handlowe. Nawet o powierzchni większej niż 2 tys. metrów kwadratowych. Oznacza to, że teoretycznie może tam powstać hipermarket. Ostatnio w Przemyślu pojawiło się kilka inicjatyw budowy centrów handlowych. Najbardziej zaawansowane prace są przy ul. Kopernika, na terenie dawnych zakładów mięsnych, przy ul. Jagiellońskiej i przy ul. Słowackiego. To ostatnie ma być największym centrum w Przemyślu, m.in. z multikinem. (Nowiny)

Wpadli następni celnicy
* Policjanci z przemyskiego CBŚ zatrzymali kolejnych 9 celników pracujących na przejściu granicznym w Medyce. Celnicy podejrzani są o udział w zorganizowanej grupie przestępczej, która przyjmowała łapówki. Wśród zatrzymanych w środę wieczorem jest dwóch kierowników zmiany. Wszyscy celnicy usłyszą prawdopodobnie zarzuty udziału w grupie przestępczej oraz przyjmowania łapówek. To ciąg dalszy sprawy, która rozpoczęła się w kwietniu tego roku. Od tamtej pory zatrzymano już 30 celników oraz 6 funkcjonariuszy Straży Granicznej. Celnicy, zdaniem prokuratury, stworzyli grupę, która dzieliła się zebranymi korzyściami majątkowymi w sposób zorganizowany, np. po zakończeniu zmiany, wszyscy, którzy na niej pracowali, rozdzielali między siebie pieniądze otrzymane od podróżnych. Z kolei zatrzymanym wcześniej funkcjonariuszom Straży Granicznej zarzuca się "przymykanie oczu" na nielegalny bagaż podróżnych, za którą to "przysługę" brali od 10 do kilkudziesięciu złotych. (Super Nowości)

J A R O S Ł A W

Rzepakowe kolejki
* Ponad dwadzieścia godzin w kilometrowych kolejkach musieli czekać w poniedziałek rolnicy, którzy przywieźli rzepak do Elewatorów Jarosław. Rolnicy zjeżdżali tutaj nie tylko z powiatu jarosławskiego:
- Stoję tu od czwartej rano, a jestem dwudziesty z kolejce - mówił o godz. 13 Roman Pielech z Żurawicy. - To nie jest zboże, które można przetrzymać na przyczepie. Rzepak to roślina oleista, wilgotna, jak się zaparzy, to nawet ryby w rzece tego nie będą chciały jeść. Ale tu jest lepiej niż w Orłach, bo tam trzeba czekać nawet kilka dni - tłumaczył. Najbardziej narzekali ci rolnicy, którzy młócili rzepak w weekend. - Żniwa rzepakowe trwają tylko dziesięć dni. Czy nie można otworzyć skupu także w sobotę i niedzielę? Nie trzeba by było narażać nas na straty. A tak - boimy się, żeby rzepak się nie zaparzył, a jakie straty w paliwie mamy! Co chwilę trzeba zapalać ciągnik i podjeżdżać do przodu - mówi Tadeusz Karpiński z Czelatyc. Kierownik Elewatorów Jarosław należących do Zakładów Chemicznych Organika Azot SA w Jaworznie Jan Ocalewicz tłumaczy, że zakład nie jest w stanie rozładować kolejki: - Przy takiej ilości rzepaku, jaka do nas zjechała, nie nadążają nasze linie technologiczne. Rzepak musi być zbadany od razu na przyczepie, więc praca w nocy odpada, próbki muszą być przebadane laboratoryjnie, a to trwa ok. 20 minut. W poniedziałek przyjęliśmy 120 dostawców i 600 ton rzepaku. Ostatni ciągnik wyjechał o 22.30 - wyjaśnia. Tłumaczy również, że w sobotę skup był czynny, ale tylko kilku rolników przywiozło rzepak. - To było po deszczach, rolnicy wyjechali w pola dopiero w niedzielę po południu, stąd takie kolejki w poniedziałek - dodaje. W jarosłąwskim skupie rzepak kontraktowany można sprzedać za 900 zł netto, za tonę, ci rolnicy, którzy nie posiadają umowy kontrakcyjnej z Organiką Azot, mogą dostać za tonę 870 zł netto. (Życie Podkarpackie)

Będą kształcić geodetów
* Od października rusza nowy kierunek w Państwowej Wyższej Szkole Zawodowej w Jarosławiu. Minister Nauki i Szkolnictwa wyższego wydał zgodę na uruchomienie geodezji i kartografii. Będą to 7-semestralne studia pierwszego stopnia kończące się tytułem inżyniera. Realizowane będą przy współpracy z Akademią Górniczo-Hutniczą w Krakowie. Odbywać się będą w trybie stacjonarnym i zaocznym. Już trwa rekrutacja. Szczegółowe informacje można znaleźć na stronie internetowej uczelni pod adresem www.pwszjar.edu.pl lub bezpośrednio w uczelni w sali 18 budynku J przy ul. Czarnieckiego 16, telefon 016 624 46 48, 624 46 46. (Nowiny)

R E G I O N

Renty za łapówki
* Halina D., lekarz orzecznik oddziału ZUS w Przeworsku, została w środę po południu zatrzymana przez funkcjonariuszy Wydziału do Walki z Korupcją Wojewódzkiej Komendy Policji w Rzeszowie. W czwartek w Prokuraturze Okręgowej w Przemyślu usłyszała zarzuty załatwiania rent w zamian za korzyści majątkowe. Prokuratura wystąpiła do sądu z wnioskiem o tymczasowe aresztowanie podejrzanej. Zatrzymanie Haliny D. jest dalszym ciągiem afery łapówkarskiej w przeworskim ZUS-ie. W połowie czerwca policjanci z wydziału antykorupcyjnego KWP w Rzeszowie zatrzymali Edwarda G., wójta Jawornika Polskiego. Postawiono mu dwanaście zarzutów przyjmowania korzyści majątkowych za załatwianie rent w okresie, gdy Edward G. był kierownikiem wydziału emerytur i rent w ZUS w Przeworsku i powoływanie się na znajomości w ZUS-ie, w czasie gdy był już wójtem. Wójt nie został aresztowany. Przyznał się do wszystkich zarzutów i przyrzekł współpracę z organami ścigania w wyjaśnianiu tej afery. Jego zeznania stały się podstawą zatrzymania Haliny D. grozi jej do 8 lat więzienia. (Super Nowości)

Lektury Giertycha naszym kosztem
* Minister edukacji zmienił listę lektur szkolnych. Zapomniał jednak dać szkołom pieniądze na ich kupno. Jeśli dodatkowa kasa się nie znajdzie, za książki zapłacą oczywiście rodzice. Teraz młodzież będzie obowiązkowo czytać "Cesarza" Ryszarda Kapuścińskiego, "Pamięć i tożsamość" Jana Pawła II i "Wspomnienia wojenne" Karoliny Lanckorońskiej. Problem w tym, że biblioteki szkolne albo w ogóle nie maja tych książek lub maja po kilka egzemplarzy. Książek brakuje również w publicznych bibliotekach. W wojewódzkiej i miejskiej w Rzeszowie są tylko 37 egzemplarze "Cesarza", 19 "Pamięci i tożsamości" i zaledwie 3 "Wspomnień wojennych". Największy kłopot będą miały duże szkoły.
- U nas uczy się kilkuset uczniów. Żeby zaspokoić ich potrzeby, musimy kupić po ok. 120 egzemplarzy każdej nowej lektury - wylicza Andrzej Szymanek, dyr. II LO w Rzeszowie.
- Zaoszczędziliśmy pieniądze z budżetu miasta na pomoce dydaktyczne, więc nie ma problemu. W III LO w Rzeszowie jeszcze nie oszacowano, ile książek trzeba będzie dokupić: - Na pewno nie dla wszystkich uczniów, ale ok. 70 - 80 egzemplarzy, aby wystarczyło dla dwóch klas. Poloniści umawiają się między sobą, aby w tym samym czasie nie omawiać jednej lektury. Ministerstwo edukacji nie widzi problemu. - Na pewno bibliotekarze i szkoły sobie poradzą. Na lektury nigdy nie dawaliśmy pieniędzy - twierdzi Aneta Woźniak, rzecznik MEN. Kto więc zapłaci za lektury? Oczywiście rodzice.
- Nie dość, że podręczniki są takie drogie, to jeszcze zrujnują mnie kolejne pomysły ministra edukacji - mówi Agata z Rzeszowa, matka IV-klastki i gimnazjalistki.
- Na mundurki muszę wydać prawie 200 zł, na książki - ok. 600 zł. A gdzie zeszyty, długopisy, plecaki, stroje na wf? Lektura kosztuje przynajmniej 30 zł, a mnie już nie stać na takie wydatki - żali się kobieta. (Nowiny)

Kronika kryminalna

* 8 lipca o godz. 5 rano w Jarosławiu pijany 38-letni mieszkaniec Przemyśla bez powodu wybił szybę w drzwiach wejściowych do Centrum Opieki Medycznej. Policjanci ujęli wandala na pobliskim osiedlu.

* 8 lipca w Przemyślu w jednym z barów przy ul. Dworskiego, Zenon H. pchnął nożem w plecy jednego z klientów. Ranny trafił do szpitala, a nożownikiem, który miał 1,80 promila alkoholu w organizmie, zajęli się policjanci.

* 6 lipca właściciel hodowli dzików w Kopysnie zorientował się, że ktoś ukradł mu cztery dorodne dziki, których wartość oszacował na 4500 zł. Złodzieja dzików poszukuje policja.

* 6 lipca w Przemyślu na ulicy Szymanowskiego kierowca volkswagena, chcąc zaparkować auto, wpadł w poślizg i uderzył w siedzącego na murku chłopca, który z otwartym złamaniem nogi trafił do szpitala.

(Źródło: Życie Podkarpackie)

Reklama