Archiwum aktualności

Archiwalne wydanie tygodniowe: 25.06-01.07.2007 r.

Przemyśl

Chcą, by wyszedł z aresztu
* Dziesięciu radnych miasta Przemyśla podjęło uchwałę w sprawie poręczenia w stosunku do ich kolegi, radnego-celnika, który został aresztowany za przyjęcie korzyści majątkowych. Witold W., celnik aresztowany tymczasowo na 3 miesiące pod zarzutem przyjęcia korzyści majątkowych, jest drugą kadencję radnym Przemyśla. Startował z listy PiS, jednak nie jest członkiem ani partii, ani klubu. Dziesięciu radnych, na czwartkowej sesji Rady Miejskiej zdecydowało, że należy podjąć uchwałę w sprawie poręczenia za Witolda W., by mógł wyjść z aresztu. Uważają, że jest na tyle uczciwy, że będąc na wolności, "będzie stawiał się na każde wezwanie i nie będzie w sposób bezprawny utrudniał postępowania". Wielu radnych było zbulwersowanych takim podejściem do sprawy inicjatorów uchwały.
- To nie może być tak, że upominamy się o kolegę. A co z resztą mieszkańców Przemyśla? - pytał Jan Bartmiński.
- Uważam, że taka inicjatywa może być podjęta przez radnych, a nie przez uchwałę. Ręce opadają! - denerwował się radny Zygmunt Majgier. - Jeśli chcecie kogoś wesprzeć, to róbcie to we własnym imieniu, a nie jako reprezentanci miasta!
- Naszą intencją jest, by umożliwić mu warunki najlepsze w tej bardzo niekomfortowej sytuacji - tłumaczyła Lucyna Podhalicz.
- Uchwała nie decyduje o tym, czy jest on winny, czy nie - dodał Grzegorz Hayder. - Chcemy tylko poprosić, by środek zapobiegawczy został zmieniony na mniej dolegliwy. W efekcie uchwała przeszła. Głosowało za nią dziesięciu jej inicjatorów: Władysław Bukowski, Eugeniusz Strzałkowski, Lucyna Podhalicz, Grzegorz Hayder, Wiesław Morawski, Adam Łoziński, Jerzy Golec, Bogusław Zaleszczyk (wszyscy z PiS) oraz Janusz Zapotocki (Samoobrona) i Jacek Dygut (startował z listy Samoobrony). (Super Nowości)

Pijana ginekolog przyjmowała pacjentki
* Prawie 3 promile alkoholu w wydychanym powietrzu miała 53-letnia Iwona C., gdy przyjmowała pacjentki. To nie był jej pierwszy raz. Jest środa. Kilka minut przed godz. 17. Na komendę policji w Przemyślu dzwoni telefon.
- W gabinecie przy ul. Brodzińskiego pracuje pijana lekarka. Policjanci jadą do przychodni. Proszą, żeby Iwona C. dmuchnęła w alkomat. Gdy odczytują wynik, nie mogą uwierzyć: 2,81 promila. Każą dmuchać jeszcze raz: 2,96. W takim stanie lekarka zdążyła przyjąć 6 pacjentek! Iwona C. nie pierwszy raz pracowała pod wpływem alkoholu. Przyłapano ją na tym w sierpniu 2005 r. Prokuratura umorzyła wówczas śledztwo, bo biegły stwierdził, że nie naraziła życia i zdrowia pacjentek. Miesiąc wcześniej Sąd Rejonowy w Przemyślu skazał lekarkę za jazdę po pijanemu i zobowiązał do podjęcia leczenia odwykowego. Jedyna kara za picie w pracy było zawieszenie wykonywania zawodu, od 9 września 2005 r. do końca lutego br., które orzekła izba lekarska. Niedługo trzeba było czekać, żeby Iwona C., znów sięgnęła po alkohol podczas przyjmowania pacjentek. Tak jak poprzednio, prowadzący śledztwo muszą zażądać opinii eksperta z zakresu ginekologii i położnictwa. Ten oceni dokumentację medyczną zabezpieczoną w środę przez policję.
- Dopiero wtedy zadecydujemy o ewentualnych zarzutach - mówi Ryszard Chudzicki, szef Prokuratury Rejonowej w Przemyślu. Iwona C. jest jedną z trzech współwłaścicielek Niepublicznego Zespołu Opieki Zdrowotnej. Współpracownicy odmawiają komentarzy na temat lekarki. W czwartek nie przyszła do pracy. Wzięła urlop. Sprawą ginekolog ponownie zajmie się Rada Okręgowej Izby Lekarskiej w Krakowie. Kiedy? - Najbliższe posiedzenie rady zaplanowane jest dopiero we wrześniu - usłyszeliśmy wczoraj w biurze OIL. (Nowiny)

* Będą problemy z wymianą eternitowych dachów. Sołtysi powiatu przemyskiego już dzisiaj biją na alarm.
- Kiedyś trzeba było czekać latami na przydział eternitu. Teraz musi on zniknąć z naszych dachów, bo jest szkodliwy dla zdrowia - alarmują sołtysi powiatu przemyskiego. Wymiana pokrycia budynków będzie bardzo kosztowna. Nie każdego rolnika stać na taką inwestycję. Dlatego problemem zainteresowali posła Mieczysława Kasprzaka - honorowego sołtysa powiatu przemyskiego. Parlamentarzysta obiecał poruszyć i tę sprawę podczas obrad na Wiejskiej. (Nowiny)

MOPS pracuje dłużej
* Od 1 lipca Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej w Przemyślu rozpoczyna przyjmowanie wniosków o wypłatę zasiłków rodzinnych. Dokumenty niezbędne do uzyskania świadczeń będzie można pobrać nie tylko w siedzibie ośrodka, ale również z jego strony internetowej: www.mops.przemysl.pl. W celu zapewnienia sprawnej obsługi, pracownicy Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej będą przyjmować wnioski w dni robocze w lipcu, sierpniu i wrześniu od godziny 8 do 17. Ponadto 28 lipca (sobota) oraz w dniach 15 i 29 września (soboty) MOPS będzie czynny w godzinach od 9 do 12. Aby uniknąć wielogodzinnego oczekiwania w kolejkach, podobnie jak w latach ubiegłych, wprowadzone zostały numery porządkowe. Zapisy na listę są dokonywane 2 razy w tygodniu: w poniedziałki i środy w godzinach od 8 do 15. Prawidłowo wypełnione wnioski (w tym roku obowiązuje nowy druk) zawierające wymagane załączniki można składać w sekretariacie MOPS przy ul. Leszczyńskiego 3 w Przemyślu lub wysyłać pocztą.
- Wnioski nieprawidłowo wypełnione lub niekompletne będą wymagały uzupełnienia, co znacznie wydłuży czas ich rozpatrzenia - mówi Irena Brodzińska, dyrektor MOPS. - Należy pamiętać, aby np. dołączyć zaświadczenie ze szkoły, gdy dziecko idzie do zerówki, pierwszej klasy lub szkoły ponadgimnazjalnej. Możliwość uzyskania świadczeń rodzinnych jest uzależniona od dochodu rodziny osiągniętego w 2006 roku. Zaświadczenia potwierdzające dochody wydaje Urząd Skarbowy przy ulicy Lwowskiej 9 a. Kwoty uprawniające do wypłaty zasiłku rodzinnego wynoszą: 504 złote netto na osobę lub - gdy w rodzinie jest dziecko niepełnosprawne - 583 zł netto na osobę. (Nowiny)

* Osoby, którym byli pracodawcy po likwidacji firmy lub jej upadłości, nie wypłacili wszystkich należnych świadczeń, mają szansę odzyskać swoje pieniędzy. Aby to zrobić, należy do końca czerwca br. złożyć wniosek do Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych. Podkarpackie przedstawicielstwo funduszu znajduje się w Rzeszowie przy ul. Szopena 51, tel. (017) 864-17-80, fax (017) 852-06-00 w. 251.
- Pracownicy funduszu służą wszelkimi informacjami i niezbędną pomocą - zapewnia Janina Sobczak-Kowal, dyrektor Krajowego Biura FGŚP. Wszelkie informacje udzielane są również pod numerem infolinii: 0 801 504 554. (Nowiny)

Gapowicze na czarnej liście
* O 3 proc. wzrosła sprzedaż biletów, o 15 proc. zmalała liczba osób jeżdżących "na gapę" miejskimi autobusami, szybciej niż pół roku temu płacone są kary za jazdę bez biletu - to efekty umowy podpisanej przez przemyski MZK z KRD. Pół roku temu Miejski Zakład Komunikacji w Przemyślu podpisał umowę z Krajowym Rejestrem Długów. Stało się tak, bo każdego dnia kontrolerzy MZK w Przemyślu łapali kilkadziesiąt osób, które podróżowały bez biletu. Było to około 4,5 proc. wszystkich osób jeżdżących miejskimi autobusami. Jerzy Uziembło, prezes MZK w Przemyślu, tłumaczył, że umieszczenie danych gapowiczów w KRD to jedyny sposób na skłonienie ich do uregulowania długu. Było bowiem tak, że przez osoby, które nie płaciły za bilety, do kasy MZK nie wpływało aż 700 tys. zł, czyli tyle, ile kosztuje nowy autobus. - Występujemy w imieniu mieszkańców Przemyśla, którzy płacą za przejazd - mówi Jerzy Uziembło. - To oni domagają się, aby wszyscy bez wyjątku kupowali bilet. Jazda bez niego jest przecież kradzieżą. Po pół roku są wymierne efekty podpisania takiej umowy. - 15 proc. mniej osób jeździ bez ważnego biletu, w 50 proc. szybciej spływają zaległe środki od "gapowiczów", sprzedaż biletów wzrosła o 3 proc. - wylicza prezes Uziembło. - Jesteśmy zadowoleni z tej współpracy i będziemy ją kontynuować. Teraz sytuacja z osobami jeżdżącymi bez ważnego biletu autobusowego wygląda tak, że kiedy zostają złapane na jeździe "na gapę", otrzymują pismo z logo i pieczątką Krajowego Rejestru Długów, który wzywa ich do zapłaty za bilet. Jeżeli tego nie uczynią, otrzymują drugie takie pismo, a kiedy nadal nie chcą płacić, już z KRD przychodzi do nich list, który wzywa do uregulowania należności. Jeśli nadal nie ma efektu, a kwota do zapłaty jest wyższa niż 200 zł, dłużnik zostaje wpisany na "czarną listę" KRD. Wiąże się to z poważnymi konsekwencjami. Dłużnik ma wtedy problemy, np. z zakupem telefonu komórkowego, telewizora na raty, czy nawet z uzyskaniem kredytu na zakup mieszkania. - Wiele osób wie, z czym to się wiąże i spłaca zaległości, które są nieuregulowane nawet od roku - mówi prezes Jerzy Uziembło. - Był nawet u nas rodzic, który zapłacił 500 zł za dziecko jeżdżące bez ważnego biletu. MZK w Przemyślu to 24. przedsiębiorstwo komunikacji miejskiej, które zdecydowało się na wpisanie nieuczciwych pasażerów do Krajowego Rejestru Długów. Zachętą były efekty osiągnięte w innych miastach, np. w Szczecinie, gdzie po jednym miesiącu współpracy z KRD o 40 proc. wzrosła liczba osób, które zapłaciły kary. Zwiększyła się także sprzedaż biletów. (Super Nowości)

* Radny został ukarany, bo... skrytykował innych radnych i prezydentów. Podczas czwartkowej sesji przewodniczący przemyskiej rady miasta Adam Łoziński zagroził radnemu Zygmuntowi Majgierowi, że każe strażnikom miejskim siłą usunąć go z sesji. Powód był taki, że radny Majgier kontynuował wypowiedź, chwilami na stojąco, pomimo że przewodniczący odebrał mu prawo głosu. Napiętą sytuację udało się zażegnać, zarządzając 15 minut przerwy.
- Jestem szantażowany ja i moja rodzina - twierdzi radny Majgier. Kilkanaście dni temu Majgier dostał do domu dwa pisma od przewodniczącego klubu radnych PiS Bogusława Zaleszczyka. Były to dwa upomnienia. Pierwsza za osiem nieobecności na zebraniach klubu. Druga za... publiczną krytykę radnych PiS oraz prezydentów Przemyśla.
- To ubeckie metody. Takie stosowano wobec mnie w latach 80. Teraz wciąga się w to jeszcze moją rodzinę - opowiada Majgier. Pisma, za potwierdzeniem, odebrała jego żona. Dostarczył je kurier. To dziwne, bo wszystkie dokumenty radni dostają zwykle do swoich teczek w biurze Rady Miasta. Majgier nigdy nie był członkiem PiS, podczas wyborów tylko startował z listy tej partii. Obecnie jest radnym niezależnym. Należy do ROP.
- Na zebrania klubu PiS przestałem chodzić po tym, jak prezydent Przemyśla Robert Choma (wówczas z PiS), przyznał się, że był współpracownikiem SB. Wrócę na zabrania, jak prezydent zrezygnuje ze stanowiska - twierdzi Majgier. Na sesji w maju radny Majgier, publicznie wytknął radnym PiS, że decyzje w ważnych sprawach podejmują w ostatniej chwili, w... ubikacji, tuż przed głosowaniem na sesji. Zarzucił im również nepotyzm a jednemu z zastępców prezydenta brak wiedzy. (Nowiny)

Oblężenie Zamku
* Na zamku mieszka król i rycerze, żeby go bronili. Są tam też armaty - na wypadek, gdyby ktoś napadł na zamek - wylicza 6-letni Maciek, ściskając prawdziwą szablę. - Na zamku jeszcze mieszkają księżniczki - dodaje 5-letnia Małgosia w stroju szlachcianki. W ubiegłą niedzielę wszystkie te dziecięce wyobrażenia się spełniły. Podczas obchodzonego już po raz drugi Święta Zamku Kazimierzowskiego przemyślanie, od najmłodszego do najstarszego, mieli okazję wycieczki przez siedem wieków. Był król i rycerze, którzy popisywali się wojennym kunsztem, a w przerwach między walkami szkolili najmłodszych adeptów rycerskiego stanu i tłumaczyli, czym się różni oścień od hakownicy. Były też białogłowy, przechadzające się dostojnie popod basztami. Kilka z nich zostało nawet sprzedanych wschodnim kupcom na targu niewolników, a parę innych, wcieliwszy się w białe damy, snuło się po murach. Klimat średniowiecza uzupełniały dźwięki wymyślnych katarynek o niezwykle skomplikowanych konstrukcjach, które razem z obsługującymi je kataryniarzami trafiły tu aż z Niemiec. Jeżeli komuś znudził się tamten okres, mógł przenieść się w czasy późniejsze i razem z dworakami posłuchać barokowych madrygałów. Miłośnicy najnowszej historii oblegali grupę wrześniowych żołnierzy i armatę, który służyła pod niejednym pomnikiem. Podczas święta niejeden przemyślanin miał okazję po raz pierwszy usłyszeć historię Zamku opowiadaną przez przewodników, którzy oprowadzali wszystkich chętnych po zabytkowych wnętrzach. Nie sposób wyliczyć wszystkich atrakcji związanych z historią, które przygotowali organizatorzy. Był też blok estradowy, już zupełnie współczesny, zakończony koncertem gwiazd: Anity Lipnickiej i Johna Portera. Ostatnim punktem programu był pokaz sztucznych ogni, oglądany nie tylko przez zgromadzonych na zamkowym wzgórzu, ale również przez mieszkańców zasańskich osiedli. Szkoda tylko, że takie oblężenie Zamku odbywa się jedynie raz w roku. (Życie Podkarpackie)

* Jedynym miastem w Polsce, które zostanie zbadane w ramach europejskiego programu Welfare and Values in Europe, jest Przemyśl. Dlaczego? Bo tutaj krzyżują się różne kultury i religie. W programie zwanym w skrócie WaVe, badanych jest 14 miast z 13 państw europejskich. W Niemczech są to dwa miasta, w pozostałych krajach po jednym. W Polsce badania prowadzi Instytut Religioznawstwa Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie. Naukowcy badają zależności pomiędzy kulturą, religią a postrzeganiem pomocy społecznej. - Wybraliśmy Przemyśl, bo to bardzo interesujące miasto. Mieszkają tutaj różne społeczności. Rzymsko- i grekokatolicy, Romowie, zielonoświątkowcy, metodyści, baptyści - mówi Agnieszka Dyczewska, z UJ. (Nowiny)

J A R O S Ł A W

* Piotr Rubik, popularny kompozytor, był gościem uczniów jarosławskiego liceum. Wraz z sympatią, modelką Agatą Paskudzą, wysłuchał swoich utworów w wykonaniu dzieci i młodzieży. Kompozytor gościł w Jarosławiu niecałe trzy godziny, ale wzbudził wiele emocji. Podczas tego krótkiego spotkania w Liceum Ogólnokształcącym im. Mikołaja Kopernika był czas i na koncerty uczniów, i na wspólne zdjęcia, i na autografy. Piotr Rubik wysłuchał swoich najpopularniejszych utworów w wykonaniu dzieci i młodzieży licealnej. Koncert zakończył się wspólnym odśpiewaniem przeboju z oratorium Tu es Petrus - Niech mówią, że to nie jest miłość. Kompozytor przeprosił za tak krótkie spotkanie: - Na razie mogliśmy zrobić dla was tylko tyle. Dłuższe spotkanie obiecuję we wrześniu - zapowiedział. Wyjaśnił, że przyjedzie do Jarosławia z koncertem oratorium Psałterz wrześniowy. Spotkanie z Piotrem Rubikiem zakończyło warsztaty dziennikarskie, które były podłożem powstania w liceum klasy dziennikarskiej. To dla jarosławskiej szkoły duży sukces, ponieważ dzięki zaangażowaniu w tę inicjatywę ks. Tadeusza Piwińskiego oraz nauczycielki Danuty Matusz, która już od września będzie uczyć teorii dziennikarstwa, w szkole gościli już: reżyser Krzysztof Zanussi, publicysta Piotr Semka, dziennikarze Tomasz Sekielski i Andrzej Morozowski - gospodarze programu "Teraz my!", Jacek Czarnecki z Radia ZET, Michał Kowalewski z Radia RMF, Brygida Grysiak i Anita Werner z TVN 24, Szymon Hołownia z Newsweeka. To nie wszystko: młodzież licealna wyjeżdżała również do tych, którzy mimo szczerych chęci nie mogli przybyć do Jarosławia. W Warszawie spotykali się m.in. z Moniką Olejnik, Beatą Pawlikowską czy Kamilem Durczokiem. Od września 25 uczniów nowej klasy będzie odbywać comiesięczne warsztaty w Wyższej Szkole Europejskiej im. ks. Józefa Tischnera w Krakowie. (Życie Podkarpackie)

Policja zatrzymała 24 osoby
* Policja rozbiła zorganizowaną grupę przestępczą, która handlowała papierosami przemyconymi z Ukrainy do Polski. Gang założył 31-letni mieszkaniec Piasków w powiecie jarosławskim Jego członkowie skupowali papierosy przywożone przez Ukraińców, a następnie z zyskiem odsprzedawali odbiorcom z południowej i zachodniej Polski. Podczas wspólnej akcji rzeszowscy i jarosławscy policjanci zatrzymali łącznie 24 podejrzanych. Członkom grupy grozi do 10 lat pozbawienia wolności oraz wysokie grzywny. Prokuratura Okręgowa w Przemyślu wystąpiła dzisiaj do sądu o tymczasowe aresztowanie 6 z nich. Pozostali oczekują na przesłuchanie. (Nowiny)

O kilka minut za późno
* Szesnastoletni Marcin M. utonął w Sanie w czwartek około południa. Jego ciało płetwonurkowie wydobyli z rzeki tuż przed południem następnego dnia, w momencie, gdy jego koledzy z klasy rozpoczynali pierwszy dzień wakacji. Marcin był uczniem Zespołu Szkół Budowlanych w Jarosławiu, mieszkał w Zapałowie. Nad San niedaleko przystani wodnej przyszedł wraz z dwoma kolegami i trzema koleżankami w ostatnim dniu nauki szkolnej. Nazajutrz miał odbierać świadectwo. Według świadków, młodzież spożywała alkohol. - Słyszałyśmy śmiechy przy tamtych schodach. Nie zwracałyśmy na nich uwagi. Opalałyśmy się na przystani - mówi Ania. - W pewnym momencie zauważyłam, że na środku rzeki ktoś idzie na dno. Zaczęłyśmy z Pauliną krzyczeć. Paweł i Krzysiek rzucili się do wody - relacjonuje. Paweł Zagrobelny i Krzysiek Machinko naprawiali kajaki na przystani KKS "Kolping". Udzielają się tu charytatywnie. - Wyprawiliśmy młodzież na kajaki i zabraliśmy się do naprawy, gdy usłyszeliśmy krzyki dziewczyn. Rzuciliśmy się na pomoc, ale nurt porwał chłopca. Zniknął nam z pola widzenia. Przez dziesięć minut nurkowaliśmy w okolicy miejsca, gdzie widzieliśmy go ostatni raz - opowiada dziewiętnastoletni Paweł. Dziewczyny zadzwoniły po straż pożarną. Na miejsce przybyła również karetka pogotowia i policja. - Straż pożarna przybyła tylko po to, by szukać ciała. Nie było szans go uratować. Gdybyśmy zauważyli o kilka minut wcześniej... - mówi Paweł. Paweł i Krzysiek zdecydowali się na ponowne poszukiwania ciała po południu. - Nurkowaliśmy w tym samym miejscu, gdzie widzieliśmy ciało, szukaliśmy również przy brzegu, gdzie są duże jamy. Tu głębokość przekracza nawet pięć metrów. Kiedyś była tu zapora, są po niej pozostałości. To jedno z najbardziej niebezpiecznych miejsc tej rzeki. Musieliśmy zrezygnować z poszukiwań, bo nie dało się zejść do dna, było tak duże ciśnienie - mówi Paweł. Marcin utonął na oczach wielu młodych ludzi. Nikt nie potrafił mu pomóc. Strażacy przez siedem godzin pływali na pontonie i szukali ciała przy użyciu kamery podwodnej. - Woda w tym miejscu jest bardzo głęboka i widoczność nawet przy użyciu takiej kamery jest bardzo mała. Liczymy, że przyjadą płetwonurkowie i oni odszukają ciało - mówił w czwartek rzecznik prasowy Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej Krzysztof Kowal. O godz. 19 dowodzący Krzysztof Skowroński zdecydował o zakończeniu akcji. Wznowiono ją dopiero na drugi dzień przed godz. 11, w czasie, gdy koledzy Marcina rozpoczynali pierwszy dzień wakacji. Ekipa ratunkowa nurków z KP PSP w Przemyślu i KP PSP w Sanoku weszła do wody po jedenastej. Nurkowie narzekali na kiepską widoczność i rwący nurt. Trzymając się liny zeszli na dno. Pierwsze podejście i kilkunastominutowy pobyt pod wodą nie przyniósł rezultatów. Kilka minut przerwy - i kolejne zejście. Tym razem po kilku minutach wypłynęli z ciałem Marcina. (Życie Podkarpackie)

R E G I O N

Przemyt papierosów udaremniony
* 18 tysięcy paczek papierosów bez banderoli zatrzymali dzisiaj nad ranem rzeszowscy policjanci. Kontrabandę patrol znalazł w zatrzymanym do kontroli dostawczym fordzie. Wartość papierosów oszacowano na ok. 60 tys. zł. Kierowcę zatrzymano ok. 4 nad ranem, podczas akcji "3X3 2007", którą policjanci prowadzili wspólnie ze Strażą Graniczną, Służbą Celną i Inspekcją Transportu Drogowego. Na drogach powiatów przemyskiego, jarosławskiego, przeworskiego, łańcuckiego, rzeszowskiego i bieszczadzkiego ustawiali blokady i kontrolowali wszystkie podejrzane samochody jadące od strony granic. Funkcjonariusze szukali przede wszystkim przemycanych alkoholu i pierosów, nielegalnych kopii nagrań, programów komputerowych i filmów oraz podrabianej odzieży i obuwia. Dodatkowo rano kontrolerzy wkroczyli na bazary w Przemyślu i Rzeszowie. Celnicy sprawdzali, czy pracujący na nich obcokrajowcy robią to legalnie, kontrolowali także towary przenaczone na handel. (Nowiny)

* Rolnicy mogą mieć kłopot z przekazywaniem np. dzieciom swoich gospodarstw w zamian za prawo do renty strukturalnej. Dotyczy to rolników, których dzieci nie mają rolniczego wykształcenia. W takich przypadkach osoba, która przejmuje gospodarstwo, od trzech lat musi być ubezpieczona w KRUS. Na Podkarpaciu w wielu sytuacjach może być z tym problem. Wnioski o renty można składać od poniedziałku. Do środy rano w podkarpackim oddziale ARiMR złożyło je 13 osób. W ub.r. złożono ponad 2,5 tys. wniosków od rolników. W tym roku renta wynosi ok. 900 zł miesięcznie. Dostaje ją rolnik, który skończył 55 lat, nie ma jeszcze prawa do emerytury i przekaże gospodarstwo młodszemu rolnikowi, zwykle swemu dziecku. Jeśli ma ono rolnicze wykształcenie, z uzyskaniem renty nie ma problemu. Gorzej jest wtedy, kiedy ziemię ma przejąć osoba bez rolniczego wykształcenia. Jeśli ma ona wyższe studia, musi jednocześnie potwierdzić trzyletni staż pracy w rolnictwie (dowodem jest ubezpieczenie w KRUS np. jako tzw. domownik), przy wykształceniu niższym okres jest wydłużony do pięciu lat. Bez tego rolnik, który chce oddać gospodarstwo, renty nie dostanie. Takie wymagania krytykują rolnicze związki.
- To jest wymysł ministra rolnictwa, a nie UE - mówi Bartman. - Chcemy, żeby ziemia trafiała do rolników. Ale jest wiele przypadków, że dzieci rolników pracowały w różnych firmach i czekały na przekazanie gospodarstwa przez rodziców. Kiedyś, żeby rolnik dostał rentę, wystarczyło jego oświadczenie, że dziecko pracowało na roli. Teraz nie. Na nowych przepisach może stracić np. Marian Buczkowicz z Przysietnicy. Razem z żoną uprawia 8 ha pola, hoduje owce. Gospodarstwo chce przekazać córce, która skończyła I rok studiów rolniczych, w KRUS nie była ubezpieczona. - Chciałbym dostać rentę, bo na gospodarstwie pracuję już 30 lat. Nowymi wymogami jestem zaskoczony - mówi Buczkowicz. - Sprawdzę, czy będę mógł przekazać gospodarstwo za prawo do renty. (Super Nowości)

Owocowa drożyzna...
* Za kilogram ubiegłorocznych jabłek trzeba zapłacić ponad 4 złote! Cena czereśni od 4 do 8 złotych! Truskawki, choć można było je kupić po 3 złote za kilogram, były marne. Wszystko przez wiosenne mrozy. Właściciele owocowych sadów wciąż jeszcze liczą straty. Kiedy kwietniowo-majowe mrozy przetrzebiły 80 procent kwiatostanu, a w niektórych rejonach Polski nawet 100 procent, sadownicy nie kryli obaw. Dodatkową niedogodnością jest brak deszczu. 4 - 5 zł za kilogram ubiegłorocznych jabłek - taka cena nikogo już nie dziwi. Do niedawna te polskie owoce należały do najtańszych, dziś są prawdziwym rarytasem. Są droższe niż banany! Coraz więcej osób kupuje jabłka. na sztuki. A jak na razie nic nie wskazuje na to, aby potaniały. Sadownicy przypuszczają nawet, że ich cena może jeszcze wzrosnąć. Jabłka spośród gatunków sadowniczych wymagają najwięcej zabiegów agrotechnicznych i ochroniarskich. Dlatego niesłusznie porównuje się ich ceny do cen cytrusów. Plantacje cytrusów są aż 6-krotnie tańsze w utrzymaniu od jabłoni. Smakiem obchodzą się także wielbiciele czereśni, bo rujnują one ich kieszenie: 4 - 8 zł za kilogram. Na rynku sporo jest za to truskawek. Ale trzeba delektować się ich smakiem, póki jeszcze są, bo sezon, który w tym roku zaczął się nieco wcześniej, właśnie ma się ku końcowi. Średnia cena truskawek na rynku wynosi ok. 3,5 - 4,5 zł, choć np. 21 czerwca na przemyskim rynku ich cena sięgała nawet 7 zł! Drzewa brzoskwiniowe dość dobrze przetrwały chłody i gradobicie, ale gorzej sytuacja wygląda ze śliwkami. W niektórych podprzemyskich sadach zbiory będą o co najmniej 30 procent mniejsze. Choć, jak mówią sadownicy, sytuacja wciąż się zmienia. Teraz wszystko zależy od pogody. Niskie temperatury spowodowały też wysokie szkody w sadach wiśniowych. Wymarzło 50 procent kwiatów. W tym przypadku jednak okres kwitnienia jest znacznie dłuższy niż u jabłoni i jest nadzieja, że owoców nie zabraknie. (Życie Podkarpackie)

Kronika kryminalna

* Nic nie wyszło z włamania, jakie w ubiegłym tygodniu zaplanowali dwaj młodzi przestępcy. Jeden wpadł, a drugi salwował się ucieczką z czwartego piętra po balkonach. W środę, 20 czerwca, wczesnym popołudniem w jednym z bloków przy ulicy Grunwaldzkiej w Przemyślu, w mieszkaniu na IV piętrze był tylko 20-letni syn gospodarzy. Młody mężczyzna siedział ze słuchawkami na uszach w swoim pokoju. W pewnym momencie wydało mu się, że słyszy jakiś chrobot w drzwiach wejściowych, ale nie zareagował, bo myślał, że to ojciec wraca z pracy. Dopiero po chwili zauważył dwóch zupełnie obcych młodych mężczyzn urzędujących w kuchni, którzy zajęci byli pakowaniem do worka produktów żywnościowych i książek. Wykorzystując zaskoczenie, bez chwili namysłu rzucił się na jednego i go obezwładnił. W tym czasie drugi włamywacz wbiegł do pokoju, stamtąd na balkon i niczym jakiś spiderman uciekł po balkonach z czwartego piętra. Zatrzymanym okazał się 22-letni Marek K., przemyślanin, karany wcześniej za rozmaite przestępstwa. Policjanci zajmujący się tą sprawą twierdzą, że zatrzymanie akrobaty to tylko kwestia czasu. (Życie Podkarpackie)

* Policjanci z KPP w Jarosławiu ustalają chuliganów, którzy w Szówsk podczas policyjnej interwencji obrzucili kamieniami radiowozy, wybijając szybę w jednym z nich. (Życie Podkarpackie)

* 25 czerwca w Radymnie nieznany sprawca wykorzystał znaleziony klucz i wszedł do jednego z mieszkań przy ul. Budowlanych, skąd skradł 1060 zł. Czyżby gospodyni zostawiła klucz pod wycieraczką? (Życie Podkarpackie)

* 25 czerwca w Huwnikach 18-letni Daniel M., mieszkaniec Jaksmanic, jadąc fordem, z nieustalonych jeszcze przyczyn stracił panowanie nad pojazdem, który wjechał w skarpę. Ford stanął w płomieniach i doszczętnie spłonął. Na szczęście kierowca i troje jego pasażerów wyszło z wypadku z niewielkimi obrażeniami. (Życie Podkarpackie)

Reklama