Archiwum aktualności

Archiwalne wydanie tygodniowe: 11.06-17.06.2007 r.

Przemyśl

Miasto wzięło kredyt na zabytki
* Ponad 11 mln złotych kredytu chce zaciągnąć miasto. Zgodę na to wyrazili radni. Zaciągnięcie kredytu związane jest z dodatkowymi pieniędzmi, jakie Przemyśl dostał w tym roku na renowacje zabytków. Aby skorzystać z pieniędzy, miasto musi wyłożyć 50 proc. kwoty jako wkład własny. Kredyt pójdzie m.in. na renowację i przebudowę budynku SP 1, budowę boiska sportowego przy Zespole Szkół z Oddziałami Integracyjnymi, remont zabytkowego budynku klubu Czuwaj, rewaloryzację Kopca Tatarskiego i budowę fortecznej trasy turystycznej. W ramach Przemyskiego Traktu Królewskiego zostanie odrestaurowany ratusz miejski i Zamek Kazimierzowski. (Nowiny)

997 zgłoś się...
* Na skwerku przy ruchliwej ulicy trzej młodzieńcy szarpią i biją jakiegoś mężczyznę. Jeden z przechodniów chwyta za komórkę i wybiera numer 997. - Pogotowie policji w Przemyślu - słyszy w słuchawce. Miły głos powtarza komunikat. Mija jedna minuta, druga i nikt się nie zgłasza, a bójka trwa. Dzwoniący denerwuje się. Co jest, do cholery? Czy oni tam nie pracują? Tymczasem oficer dyżurny już od pięciu minut wysłuchuje skargi kobiety, której przeszkadza szczekanie psa sąsiadów. Kobieta opowiada o swoim nieszczęśliwym życiu i o tym, że jest samotna, a sąsiedzi jej dokuczają. - Takie sytuacje zdarzają się kilka razy dziennie - mówi oficer dyżurny z siedmioletnim stażem na tym stanowisku. - Ludzie dzwonią na numer alarmowy z zupełnie błahymi sprawami, nie zdając sobie sprawy, że w ten sposób blokują telefon. Opowiadają o urzędnikach, którzy źle pracują, o tym, że przed blokiem jest brudno, albo składają zawiadomienia o przestępstwie sprzed trzech miesięcy. Z jednej strony jest to dowód na społeczne zaufanie - mówi funkcjonariusz - ale to bardzo utrudnia nam pracę. Na dyżurce pracuje oficer dyżurny i jego zastępca, a wyjścia numerów alarmowych są cztery, więc może się zdarzyć, że ktoś musi czekać na połączenie. Są dni, kiedy na bank wiadomo, że będą dzwonić ci sami ludzie i skarżyć się, że mają założony podsłuch, że ktoś czai się pod oknami, albo że słyszą dziwne głosy dobiegające zza szafy. Najczęściej dzieje się tak w czasie pełni lub przy nagłych zmianach pogody, kiedy uaktywniają się różni wrażliwcy. Inny rodzaj uciążliwych telefonów to te z dowcipami lub pogróżkami. Często ich autorami są dzieci, które dorwały się do telefonu i w ten sposób się bawią. Zdarzają się też fałszywe wezwania. W takiej sytuacji dyżurny musi wyczuć, co jest grane i odpowiednio zareagować. Nie bardzo może się rozłączyć, bo a nuż sprawa jest poważna. Tu potrzebne jest doskonałe wyczucie i długoletnie doświadczenie. Warto wiedzieć, że wszystkie rozmowy z numerem 997 są rejestrowane, a na konsolecie dyżurnego wyświetla się numer dzwoniącego. Nawet budki telefoniczne mają swoje numery i w ciągu minuty można namierzyć, skąd prowadzona jest rozmowa. Autorzy fałszywych wezwań i dowcipnisie mogą być pociągnięci do odpowiedzialności. Policjanci przypominają, że 997 to telefon alarmowy, z którego należy korzystać w nagłych przypadkach - wypadek, bójka, włamywacze u sąsiada, bezpośrednie zagrożenie życia lub zdrowia bądź jakieś inne przestępstwo wymagające natychmiastowej interwencji. W sytuacjach, kiedy nie jest konieczna błyskawiczna reakcja policji, należy dzwonić na centralę Komendy Miejskiej Policji w Przemyślu - numer (0 16) 677 33 99. Pamiętajmy, żeby niepotrzebnie nie blokować numeru alarmowego, bo być może ktoś w tym momencie dzwoni z czymś naprawdę poważnym. (Życie Podkarpackie)

* Towarzystwo Przyjaciół Dzieci zaprasza dzieci na kolonie organizowane w czasie wakacji. Jest możliwość znacznego dofinansowania. Rodzice, którzy pobierają na dziecko zasiłek pielęgnacyjny, mogą dostać dofinansowanie do jego wyjazdu na turnus rehabilitacyjny. Może ono wynieść od 60 do 80 proc. kosztów. Dla rodzin znajdujących się w najtrudniejszej sytuacji materialnej dofinansowanie na wypoczynek dzieci może być jeszcze większe. Wyjazdy na kolonie w lipcu i sierpniu organizowane są do Jastrzębiej Góry, Kołobrzegu, Iwonicza Zdroju, Kątów Rybackich i Rabki Zdroju. Dodatkowe informacje w siedzibie TPD, pl. Dominikański 3. Tel. 016 - 678-33-82. (Nowiny)

* W ubiegłym tygodniu między cmentarzem komunalnym, zwanym starym a nekropolią austro-węgierską z okresu I wojny światowej ktoś wykopał trzy dość regularne dziury, głębokie na prawie półtora metra. Pierwsi ujawnili to pracownicy Przemyskiej Gospodarki Komunalnej. Ponieważ teren cmentarza podlega szczególnej ochronie prawnej i wszelkie prace prowadzone tam bez zezwolenia są przestępstwem, o fakcie powiadomiono Komendę Miejską Policji w Przemyślu. W poniedziałek pod nadzorem służ konserwatorskich były tam prowadzone prace mające potwierdzić lub zaprzeczyć, że coś tam w ziemi może się znajdować. W trakcie wykopów sondażowych, głębokich prawie na 2 metry, niczego nie odkryto. Jedynie w płytszych warstwach były jakieś fragmenty butelek, kilka przerdzewiałych gwoździ, kawałki blachy, resztki puszki po konserwie i bliżej niezidentyfikowane żelazne elementy. Nic, co mogłoby wskazywać na obecność w tym miejscu skarbu lub pochówków. W Przemyślu spora grupa osób zajmuje się poszukiwaniem i kolekcjonowaniem militariów związanych z I wojną i jej historią. W ich kręgach wiadomość o dziurach wykopanych na cmentarzu wywołała sporo emocji. - Nie wierzę, żeby to któryś ze zbieraczy - mówi jeden z nich. - Przecież każdy szanuje niepisaną zasadę, że na nekropoliach czy w miejscach pochówków nie prowadzi się żadnych poszukiwań. Chociaż - zastanawia się - pewnie znalazłoby się w mieście kilku takich, którzy dla bagnetu czy nieśmiertelnika nie zawahaliby się grzebać nawet w grobie, żeby potem coś tam na giełdzie sprzedać. Może to któryś z nich. Może więc słuszna jest hipoteza, że ktoś dowiedział się (na przykład ze starych dokumentów), że właśnie w tym miejscu w 1915 roku stał barak, w którym były przechowywane i segregowane zwłoki poległych przed ich pochówkiem na nowo założonym cmentarzu. Może liczył, że będzie tam śmietnisko, na które trafiały wszystkie niepotrzebne przedmioty albo części oporządzenia - i poniosła go wyobraźnia. Druga hipoteza jest bardziej fantastyczna, ale jednak realna. Być może kiedyś jakiś przestępca właśnie w tym miejscu zakopał cenne łupy. Miejsce jest pewne. Mało uczęszczane, nikt tam grobowców już nie postawi, a trafić łatwo, bo trzy kilkudziesięcioletnie modrzewie i murek wyznaczający granicę pierwszowojennego cmentarza austro-węgierskiego są doskonałymi punktami orientacyjnymi. Może ów ktoś wyszedł po latach z więzienia i chciał bezpiecznie wydobyć swój skarb. Jest też trzecia hipoteza związana z ustnie przekazywaną legendą. Według niej we wrześniu 1939 roku polscy żołnierze wycofując się z Przemyśla w tamtej okolicy ukryli skrzynie ze złotem, pochodzącym między innymi ze społecznych zbiórek. Być może wizja skarbu tak poruszyła czyjąś wyobraźnię, że zdecydował się szukać go na cmentarzu. Jak było naprawdę i czym kierował się ów nieznany sprawca, pewnie pozostanie tajemnicą. Jedno jest pewne: nikt nigdy nie powinien zakłócać spokoju zmarłych. Tego przestrzegano już w starożytności. (Życie Podkarpackie)

Galernicy na Sanie
* Wystrzałem z beczki wiwatówki i starą flisacką pieśnią rozpoczęli dzisiaj rano w Przemyślu swój spływ galernicy z Ulanowa. - Pływaliśmy z Przemyśla tratwami, ale galerę wodujemy tu po raz pierwszy - mówi retman Mieczysław Łabęcki. Spływ Sanem żeglarze rozpoczęli groźnie wyglądającą przygodą; drewniana "armata" straciła stabilnośc i spadła z pokładu do wody. Cała ośmioosobowa załoga przyjęła to jako dobry znak. Flisakom sprzyja stosunkowo szybki nurt rzeki i korzystny wiatr. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, do flisacy-galernicy w sobotę wieczorem dotrą do Ulanowa. Bo właśnie tam w najbliższy weekend zaczynają się zaplanowane na dwa dni Ogólnopolskie Dni Flisactwa 2007. (Nowiny)

* Tylko do 30 czerwca można składać wnioski do Funduszu Gwarantowanych Świadczeń Pracowniczych o wypłatę zaległych należności z tytułu pracy w zlikwidowanych firmach. Ta informacja zainteresuje z pewnością wszystkich byłych pracowników, którym pracodawca po likwidacji lub upadłości firmy nie wypłacił należnych świadczeń. Dotyczy to także ich rodzin, którym takie świadczenia się należą. Dyrektor Krajowego Biura FGŚP dr Janina Sobczak-Kowalak, która przyjechała do Przemyśla na zaproszenie posła PiS Mieczysława Golby, poinformowała, że wszyscy zainteresowani mogą do 30 czerwca rozpocząć procedurę odzyskania pieniędzy. Wystarczy tylko zgłoszenie, a pracownicy terenowego biura (na Podkarpaciu znajduje się ono w Rzeszowie) zajmą się wszelkimi formalnościami. Ustawa, przyjęta 1 października 2006 roku, dotyczy wszystkich byłych pracowników (lub - w wypadku śmierci - ich rodzin), którzy z sytuacją likwidacji firmy spotkali się w ciągu ostatnich 10 lat. Wszelkie pytania w tej sprawie można zadawać, dzwoniąc na infolinię pod nr 0 801 504 554 (koszt - 1 impuls jak za połączenia lokalne) lub pod nr 0 16 675 10 80. - Na Podkarpaciu do tej pory bardzo mało osób złożyło takie wnioski. Zupełnie inaczej jest na przykład na Śląsku. Jeśli ktoś uważa, że należą mu się jakieś pieniądze z tytułu pracy w zlikwidowanej firmie, wystarczy o tym do nas napisać. Pracownicy biur terenowych rozpoczną procedurę. Ważne jednak, by zrobić to do 30 czerwca - podkreśliła J. Sobczak-Kowalak. (Życie Podkarpackie)

Lewe papierosy za 10 milionów
* Dwie kobiety i 12 mężczyzn, w wieku od 20 do 51 lat, zajmujących się nielegalnym handlem papierosami, zatrzymali funkcjonariusze ABW z Rzeszowa i straży granicznej z Przemyśla. Zatrzymani to głównie mieszkańcy podprzemyskich miejscowości, ale są wśród nich także osoby z innych miejscowości w Polsce. - Głównym organizatorem i mózgiem przedsięwzięcia był Maciej M. - informuje kpt. Elżbieta Pikor, rzecznik Bieszczadzkiego Oddziału Straży Granicznej w Przemyślu.
- W trakcie zatrzymań, mężczyzna podejrzany o kierowanie grupą przestępczą, zbiegł i usiłował się ukryć. Jednakże, dzięki wykorzystaniu śmigłowca i prowadzonej obserwacji z powietrza, został szybko zlokalizowany. Mężczyzna ma 34 lata, edukację zakończył na szkole podstawowej, nigdy nie był legalnie zatrudniony. Mimo to, jest osobą bardzo zamożną. Zdaniem rzeczniczki straży granicznej, członkowie grupy nie zajmowali się organizowaniem przemytu, a papierosy skupowali od tzw. mrówek. - W momencie wkroczenia funkcjonariuszy ABW, część papierosów była już załadowana do samochodów gotowych do transportu - twierdzi kpt. Elżbieta Pikor. - Z ustaleń ABW wynika, że przez ostatnie cztery miesiące grupa wprowadziła na rynek około 1,5 mln paczek papierosów bez akcyzy. Straż graniczna i ABW, podczas akcji, przeszukała 20 posesji. Zabezpieczono m. in. kilka luksusowych samochodów, gotówkę, 75 tys. paczek papierosów pochodzących z przemytu, kilkanaście telefonów komórkowych. - W stosunku do zatrzymanych osób przygotowano wnioski o tymczasowe aresztowanie - mówi prokurator Damian Mirecki z Prokuratury Okręgowej w Przemyślu - Zarzuca się im działanie w grupie przestępczej, co zagrożone jest karą od 3 miesięcy do 5 lat pozbawienia wolności. Maciejowi M. postawiony zostanie zarzut kierowania grupą przestępczą, za co grozi do 10 lat więzienia. Zatrzymani odpowiadać będą także za przestępstwa karno-skarbowe. Zdaniem prokuratury, spowodowali uszczuplenie budżetu skarbu państwa na ponad 10 mln zł. (Super Nowości)

Kary dla pseudokibiców
* Trzech chuliganów sąd skazał w trybie 24-godzinnym. Pozostali poczekają na werdykt do 20 czerwca. Stadion przemyskiej Polonii został zamknięty dla kibiców. To efekty stadionowej burdy, która rozegrała się 2 czerwca podczas IV-ligowego spotkania Polonii z Resovią Rzeszów. Policja podczas bijatyki zatrzymała łącznie 17 osób. Najmłodszy z nich ma 16 lat i będzie odpowiadał przed sądem dla nieletnich. Większość pochodzi z Tomaszowa Lubelskiego. Przyjechali do Przemyśla "wspomóc" miejscowych pseudokibiców. W starciach ucierpiał prezes Polonii Jerzy Miśkiewicz, który próbował uspokoić chuliganów. Jeden z nich uderzył go w twarz, wybijając zęba. Wobec wszystkich zatrzymanych prowadzone było postępowanie w trybie sądów 24-godzinnych. Sprawcy burd mieli postawione zarzuty popełnienia wykroczeń związanych z zakłócaniem porządku publicznego. Są to wykroczenia o charakterze chuligańskim, czyli popełnione bez powodu. Karą za to są: grzywna do 5 tys. zł, areszt lub ograniczenie wolności oraz zakaz wstępu na stadiony. 3 czerwca przemyski Sąd Rejonowy w trybie przyspieszonym skazał dwóch chuliganów. Jeden z nich dostał karę grzywny w kwocie 1500 zł, drugi - 3 tys. zł. Obaj ukarani zostali czteroletnim zakazem wstępu na stadiony. Wśród zatrzymanych był także jeden osobnik, który zakaz wstępu na stadion miał już orzeczony. Niedotrzymanie zakazu poskutkowało skazaniem go na 1 rok pozbawienia wolności w zawieszeniu na 4 lata i 500 zł grzywny. Kolejnych 13 zatrzymanych stanęło przed sądem 4 czerwca. Przesłuchiwani byli świadkowie, sąd przyjrzał się kasetom wideo z tego incydentu i. odroczył rozprawę na 6 czerwca. Pseudokibice opuścili areszt. Braki w postępowaniu dowodowym sprawiły, że chuligani odpowiadać będą przed sądem w trybie zwyczajnym. Pierwsza rozprawa odbędzie się 20 czerwca. Tymczasem kilka dni temu, m.in. na wniosek Komendy Miejskiej Policji w Przemyślu, prezydent Robert Choma zdecydował się na zamknięcie stadionu przy ulicy Sanockiej. Zatem ostatni mecz tegorocznego sezonu z Błękitnymi Ropczyce (13 czerwca) poloniści rozegrają bez udziału publiczności. (Życie Podkarpackie)

J A R O S Ł A W

Złapali dealera narkotyków
* Wniosek o ustalenie dozoru policyjnego i zakaz opuszczania kraju przeciwko 20-letniemu Przemysławowi S. i 21-letniemu Grzegorzowi P. został skierowany do prokuratury w Jarosławiu. Policjantom udało się zatrzymać podejrzanych w trakcie sprzedaży narkotyków. Przemysław S. z Przeworska miał przy sobie 4 działki amfetaminy. Grzegorz P., mieszkaniec powiatu zamojskiego miał ponad 40 porcji tego narkotyku. Obaj są studentami jednej z jarosławskich uczelni. Grzegorzowi P., jako handlującemu narkotykami, grozi kara do 5 lat pozbawienia wolności. Przemysławowi S. do 3 lat. (Nowiny)

Woził ludzi w stanie nietrzeźwym
* Od godziny piątej woził ludzi kursowym autobusem PKS. Gdy został zatrzymany przez policyjny patrol, miał 1,03 promila alkoholu we krwi i 30 pasażerów w autobusie. Jarosław P., 29-letni kierowca PKS w Jarosławiu, odpowie przed sądem grodzkim za kierowanie pojazdem w stanie nietrzeźwym. Grozi mu za to kara grzywny, ograniczenia lub pozbawienia wolności do lat dwóch. Jarosławscy policjanci zatrzymali go w Chłopicach w ubiegły poniedziałek o godz. 7.40. Był to już drugi jego kurs. - W momencie zatrzymania od kierowcy czuć było alkohol, co potwierdziły badania alkomatem. W organizmie miał on 1 promil alkoholu. Kursem z Tapina przewoził do Jarosławia 30 pasażerów. Kierowca został przewieziony do policyjnego aresztu w celu wytrzeźwienia. Na drugi dzień miał odpowiadać przed sądem w trybie przyśpieszonym - wyjaśnia oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Jarosławiu st. asp. Tyberiusz Łabuz. Oficer prasowy dodaje, że kierowca rozpoczynał pracę w Tapinie, a więc miejscowości, w której mieszka. Prawdopodobnie, wyjeżdżając autobusem z domu, nie stawił się na dyżurce PKS, dlatego dyspozytor ruchu może nie ponosić odpowiedzialności za dopuszczenie go do pracy. (Życie Podkarpackie)

* 83-letnia mieszkanka Jarosławia zawiadomiła policję, że nieznany sprawca ukradł jej ponad 2 tysiące złotych. Złodziej odwiedził ją w domu, by sprawdzić czy ma przygotowane pieniądze. na pogrzeb. Mówił, że został wysłany przez proboszcza. Gdy stwierdziła, że jest zabezpieczona na taka ewentualność, poprosił o pokazanie gotówki. Powiedział, że musi księdzu przedstawić numery seryjne banknotów. Inaczej proboszcz nie uwierzy, że wykonał zadanie. Sprawca był na tyle uprzejmy, że po spisaniu numerów sam odniósł pieniądze do szafy. Później okazało się, że je ukradł. Policja szuka teraz bezwzględnego złodzieja. (Nowiny)

* W niedzielę odebrali Wiktory 2006, w środę Koperniki. Koperniki to, oczywiście, statuetki jarosławskiego liceum, w którym najpopularniejsza para dziennikarska gościła w ubiegłą środę. Mowa tu o Tomaszu Sekielskim i Andrzeju Morozowskim, czyli gospodarzach programu Teraz my! Nie lubią programu z Lepperem, bo: - To nie rozmowa, a bitwa. Lepper przychodzi nastawiony na wojnę: głowa nisko, oczy zamknięte i atak. On nie słucha pytań. Mówi to, co chce powiedzieć, czego my w trakcie programu nie jesteśmy w stanie zweryfikować, a co później okazuje się nieprawdą - mówi Tomasz Sekielski. Ale cenią go za to, że chociaż pełni wysoką funkcję państwową, nigdy nie odmawia zaproszenia. Sami nie mają sympatii politycznych i chociaż, jak podkreślali, to mało wychowawcze, nie chodzą do urn wyborczych. - Tak sobie założyłem, że, po pierwsze, moje późniejsze komentarze będą bardziej obiektywne, a po drugie nie ma opcji, która w stu procentach odpowiadałby mi - tłumaczy T. Sekielski. Choć polityką zajmują się na co dzień, nie chcieliby przejść do polityki, tak jak czynią to niektórzy z ich kolegów: - Etos polityka upadł. Mówiąc językiem kolokwialnym, być politykiem dzisiaj to obciach - mówi Andrzej Morozowski, z wykształcenia teatrolog. Wiele pytań ze strony młodzieży dotyczyło Taśm prawdy, czyli nieoficjalnych nagrań rozmów Renaty Beger z politykami, za co dziennikarska para otrzymała prestiżową nagrodę Grand Press dla Dziennikarza Roku. Uczniowie pytali, czy taka prowokacja jest w dziennikarstwie dozwolona: - Gdyby świat polityki był idealny, gdyby to była służba narodowi, nikt z dziennikarzy nie pisałby o przekrętach i nie korzystał z takich sposobów - mówi T. Sekielski. - Zdarza się, że dziennikarze idą za daleko, popełniają błędy. Ale ja wolę, by to dziennikarz się pomylił, niż w polityce działo się, jak dzieje się teraz. Tłumaczył, że nigdy nie posunąłby się do zakładania podsłuchu, gdyby chodziło tu o osobę prywatną. Młodzież pytała także o swobodę pracy w TVN: - To nie jest tak, jak to komentują politycy, że Mariusz Walter przegląda nam pytania. W mediach komercyjnych właściciele zdają sobie sprawę, że największym kapitałem jest niezależność dziennikarska. Czego nie ma w telewizji publicznej. Tę politycy traktują jak łup. Co cztery lata czyszczą ją z niewygodnych dziennikarzy - mówił T. Sekielski. Wiele pytań dotyczyło również zdobytych w ostatnim miesiącu nagród: Grand Press w grudniu 2006 r., Telekamer 2007 w kategorii Publicystyka oraz Wiktorów 2007 za najlepszy program telewizyjny. (Życie Podkarpackie)

Ambulans się nie zgubi
* W czterech karetkach jarosławskiego pogotowia zamontowano systemy nawigacji satelitarnej. Dzięki temu dyspozytor wie, gdzie znajduje się ambulans, a załoga karetki nie błądzi. Urządzenia GPS zainstalowano w dwóch całodobowych karetkach reanimacyjnych i dwóch wypadkowych. Tyle Centrum Opieki Medycznej w Jarosławiu ma zakontraktowane przez NFZ na obsługę 120 tysięcy mieszkańców.
- Planujemy połączenie pogotowia ze strażą pożarną, aby obaj dyspozytorzy z jednego miejsca kierowali akcjami - mówi Barbara Chudzik, pielęgniarka koordynująca pogotowie ratunkowe. Straż Pożarna w Jarosławiu jest już przygotowani technicznie do takiego rozwiązania. Wozy ratunkowe i pożarnicze są wyposażone w GPS.
- W akcjach ważna jest komunikacja. Do tej pory informacje podawaliśmy w formie meldunków słownych. Teraz wystarczy nacisnąć przycisk. Na cyfrowej mapie każdy pojazd jest widoczny - mówi st. kpt. Jacek Bzdęga, komendant powiatowy PSP w Jarosławiu. (Nowiny)

R E G I O N

Nie będzie autostrady na Euro 2012!
* Możemy zapomnieć o szybkim powstaniu autostrady A4 przecinającej Podkarpacie z zachodu na wschód. Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad zaplanowała dopiero harmonogram budowy jej pierwszego odcinka, od Tarnowa do Rzeszowa. Wynika z niego, że droga ta będzie gotowa w połowie 2015 roku. Nie wiadomo natomiast, kiedy autostrada dotrze do granicy z Ukrainą. Na stronie internetowej GDDKiA ukazało się ogłoszenie o przetargu ograniczonym na: "Wykonanie Projektu Budowlanego, Projektu Wykonawczego i Dokumentacji Przetargowej dla budowy autostrady A 4, na odcinku Tarnów (węzeł Krzyż) - Rzeszów (węzeł Rzeszów Zachodni). Zamawiający wymaga, aby zamówienie zostało zrealizowane w terminie 86 miesięcy". Wnioski o dopuszczenie do przetargu można składać do 9 lipca br. Właściwa procedura przetargowa zacznie się więc za miesiąc. Ile będzie trwała? Przetarg na remont krajowej "czwórki" od Machowej do Łańcuta ogłoszono 21 lutego tego roku. Ma zostać rozstrzygnięty pod koniec sierpnia. Procedura potrwa około pół roku. Przetarg na przebudowę odcinka krajowej "siódemki", na odcinku Grójec - Białobrzegi, ogłoszono pod koniec grudnia 2006 r. Wciąż nie podpisano umowy z wykonawcą. Można więc przypuszczać, że przetarg na zaprojektowanie pierwszego odcinka podkarpackiej autostrady zostanie rozstrzygnięty pod koniec tego lub na początku przyszłego roku. Firma, która zdobędzie to zamówienie, będzie miała 21 miesięcy na zrobienie wszystkich projektów i przygotowanie dokumentacji do ogłoszenia przetargu na właściwą budowę. Przetarg na budowę autostrady zostanie więc ogłoszony pod koniec 2009 roku. Nie wiadomo, ile potrwa procedura, ale wiadomo, ile trwała dotychczas. 10 miesięcy wybierano firmę, która buduje 20-kilometrowy odcinek autostrady A4 od Wieliczki do Szarowa. Jeżeli przetarg na budowę podkarpackiej części tej drogi potrwa podobnie, to budowa rozpocznie się jesienią 2010 r. Wspomniany odcinek Wieliczka - Szarów (20 km) będzie budowany 2 lata. Ile będzie trzeba czasu na wybudowanie 68,5 km autostrady z Tarnowa do Rzeszowa?
- Również dwa lata - twierdzi Justyna Aniszewska z zespołu prasowego GDDKiA. - Ponadsiedmioletni czas realizacji kontraktu obejmuje projektowanie, budowę i okres gwarancyjny w czasie pierwszych trzech lat eksploatacji. Gdyby optymistyczne rokowania Justyny Aniszewskiej się spełniły, to w chwili rozpoczynania piłkarskich mistrzostw Europy będzie można dojechać autostradą od zachodu do Rzeszowa. Dla odcinka Przeworsk - Korczowa, przygotowywanie wniosku o wydanie decyzji lokalizacyjnej zacznie się pod koniec bieżącego roku i potrwa 13 miesięcy. Po uzyskaniu tej decyzji będzie możliwe ogłoszenie przetargu na zaprojektowanie wschodniej części autostrady... (Super Nowości)

* 1900 zł na rękę - to minimalna pensja, której oczekują tegoroczni maturzyści. Zadowalałby ich zarobki na poziomie 3250 zł. To wyniki badań, jakie Instytut Socjologii Państwowej Wyższej Szkoły Wschodnioeuropejskiej, przeprowadził wśród 740 tegorocznych maturzystów, ze szkół byłego województwa przemyskiego. 78 proc. młodzieży ma komputer, 63 proc. stały dostęp do internetu. Podkarpacka młodzież wybiera tradycyjne wartości w życiu. Najbardziej liczy się dla niej praca, rodzina, przyjaciele i ludzki szacunek. Najmniej aktywność polityczna i gospodarcza. Wybierają wygodne życie. Najwięcej maturzystów chciałoby pracować w państwowym zakładzie, chętnie w służbach mundurowych. Tylko 18 proc. chce założyć swoją firmę. O pracy w rolnictwie myśli tylko 2 proc.
- W naszym regionie nie ma tzw. yuppis'zonów, czyli osób dla których kariera i zarobki są najważniejsze. U naszej młodzieży dominują postawy tradycyjne - mówi Piotr Długosz z PWSW. (Nowiny)

Kronika kryminalna

* Sąd Rejonowy w Przemyślu zadecydował o tymczasowym aresztowaniu 46-letniego mieszkańca miasta. Podejrzanemu, uprzednio wielokrotnie karanemu, postawiono zarzut pobicia ze skutkiem śmiertelnym. Do tragicznego zdarzenia doszło w tym tygodniu w mieszkaniu przy ulicy Grunwaldzkiej w Przemyślu. W trakcie libacji alkoholowej, sprawca uderzył w twarz 56-latka. Ten upadając, uderzył głową w zlew. Zmarł na miejscu. (Nowiny)

* Sąd Rejonowy aresztował na trzy miesiące czternastu członków gangu zajmującego się handlem hurtowymi ilościami przemycanych papierosów. Podejrzani zatrzymani zostali we wtorek przez funkcjonariuszy Agencji Bezpieczeństwa Publicznego i Straż Graniczną. Są podejrzani o handel hurtowymi ilościami papierosów, które zostały przemycone z Ukrainy. Członkowie gangu sami nie przemycali towaru, lecz skupowali papierosy od "mrówek". Następnie rozprowadzali je w Polsce. Część towary prawdopodobnie trafiła za granicę. (Nowiny)

* Papierosy warte ponad 75 tysięcy złotych ujawnili wczoraj celnicy w międzynarodowym pociągu relacji Czerniowce - Przemyśl. Szmuglowany z Ukrainy towar przemytnicy zdołali ukryć w ścianach, podłogach i dachach wagonów. Kontrolujący skład przemyscy celnicy wyjęli ze skrytej przeszło 15 tysięcy paczek "cygarów". (Nowiny)

* 11 czerwca policjanci z sekcji kryminalnej KMP w Przemyślu ujawnili sprawcę kradzieży kabla z terenu firmy elektrycznej mieszczącej się przy ul. Słowackiego. Złodziejem okazał się 1-letni Mateusz A., Który w nocy z 30 maja na 1 czerwca zakradł się na teren firmy i ze skrzyni samochodu zwinął 300 metrów kabla o wartości ponad 160 zł.

* 11 czerwca w Jarosławiu nieznany sprawca, wykorzystując nie zamknięte drzwi i nieobecność gospodarza, wszedł do jednego z mieszkań i skradł 300 zł. No cóż, w tym przypadku gospodarz jest sam winien.

* W nocy z 10 na 11 czerwca w Jarosławiu jacyś wandale zamalowali farbą drzwi i elewację budynku PZU, mieszczącego się przy ul. Grucy. Straty oszacowano na około 1000 zł.

* 6 czerwca na ul. Bohaterów Getta w Przemyślu kierowca volkswagena nie zachował ostrożności i na prostym odcinku drogi najechał na tył citroena. W wypadku został ranny kierowca citroena.

(Źródło: Życie Podkarpackie)

Reklama