Archiwum aktualności

Archiwalne wydanie tygodniowe: 04.06-10.06.2007 r.

Przemyśl

Cenny dar
* Kilka dni temu kapitan jachtowy Żeglugi Wielkiej Henryk Jaskuła otrzymał godność honorowego członka Polskiego Związku Żeglarskiego. Dołączył tym samym do ekskluzywnego grona pięciu wybitnych żeglarzy wyróżnionych tą nagrodą. 28 maja gościł w naszej redakcji, przekazując nam bardzo cenny dar. Otrzymaliśmy Kronikę rejsu, będącą dokumentacją jego samotnej podróży dookoła świata. - To bezcenna Kronika, wielostronicowa, z dokładnymi mapami - dokumentacja podróży z 1979 i 1980 roku. Zbierałem również wycinki z wszystkich polskich gazet na temat tego wydarzenia. Uzbierało się tego bardzo dużo. Po latach postanowiłem to uporządkować i powstała z tego przepastna księga - wylicza H. Jaskuła. Kapitan podarował nam także dwie swoje książki. Jedna zatytułowana Antyprzyjaciel. - Podczas rejsu do Argentyny wziąłem sobie na pokład załoganta, który tak mi dopiekł, że była to dla mnie chyba jakaś kara za wszystkie popełnione grzechy. Druga książka zatytułowana Obrona konieczna to odpór na ataki kapitana Baranowskiego, który poddał pod wątpliwość mój rejs dookoła świata - wyjaśnił. Henryk Jaskuła na jachcie "Dar Przemyśla" jako pierwszy Polak opłynął samotnie glob ziemski bez zawijania do portów. Trasa rejsu prowadziła z Gdyni wokół Przylądka Dobrej Nadziei, po płd. stronie Australii i Nowej Zelandii, wokół przylądka Horn i wynosiła 31 tys. 729 mil morskich. Był to najdłuższy wówczas rejs samotnego żeglarza. Samo okrążenie Ziemi zajęło mu 172 dni, ale całość rejsu trwała 344 dni - od 12 czerwca 1979 do 20 maja 1980 r. Po 5 latach od tego rejsu H. Jaskuła postanowił odbyć drugi samotny rejs dookoła świata, lecz w odwrotnym, niż poprzednio kierunku, czyli ze wschodu na zachód. Startem i metą, podobnie jak w poprzednim rejsie, miała być Gdynia. Rejs miał trwać 380 dni (od 2 sierpnia 1984 r. do 26 sierpnia 1985 r.). Jednak w międzyczasie "Dar Przemyśla" udał się w rejs wycieczkowy na Atlantyk. Z nieznanych bliżej przyczyn, najprawdopodobniej przez brak doświadczenia i lekkomyślność załogi, sławny jacht zatonął w pobliżu Kuby na Oceanie Atlantyckim. Do drugiego rejsu nie doszło. Kapitan H. Jaskuła został odznaczony Krzyżem Oficerskim Orderu Odrodzenia Polski. Jest członkiem Bractwa Kaphornowców z legitymacją nr 3 (na świecie), honorowym członkiem Joseph Conrad Club w Chicago z legitymacją nr 1. (Życie Podkarpackie)

Znamienna homilia abp. Michalika
* W Przemyślu uczestnicy kilkutysięcznej procesji eucharystycznej modlili się przy ołtarzach ustawionych przed wejściem do soboru greckokatolickiego, w Rynku, obok kościołów na placu Konstytucji 3 Maja i przy ulicy św. Jana. W homilii abp Józef Michalik, przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski, dużo miejsca poświęcił problemom nurtującym obecnie katolików. Mówił m.in. o przyczynach samotności wielu osób i potrzebie darzenia drugiego człowieka prawdziwą miłością.
- Dzisiaj człowiek jest samotny, bo nie może nawiązać kontaktu z inną osobą. Dlatego, że w rodzinie nie nawiązał tego kontaktu, nie czuł obecności brata i siostry koło siebie. Trzeba sobie wzajemnie pomagać, otwierając serce i pomocną dłoń w każdym wieku, do każdego człowieka - apelował abp Michalik. Ordynariusz archidiecezji przemyskiej wytknął partii rządzącej i opozycji brak konkretnych działań na rzecz ochrony życia poczętego i należytej troski o dobro rodziny.
- Są też uczciwi ludzie na naszej scenie politycznej. Przykładem może być marszałek Sejmu, który zrezygnował z kariery pierwszej osoby po prezydencie. Odszedł, bo jego przekonania zostały podeptane, przekreślone - zachęcał uczestników precesji arcybiskup. Metropolita przemyski odniósł się w homilii również do sugestii przewodniczącego socjalistów hiszpańskich, który domagał się niedawno wykluczenia Polski ze wspólnoty europejskiej za brak wolności dla homoseksualistów.
- Z pewnością ma on wsparcie ze strony niektórych polskich eurodeputowanych. To oni donoszą mu o rzekomo panoszącej się w Polsce ksenofobii. Donoszący na Matkę Ojczyznę są ludźmi hańby. Oni zawiedli swoich wyborców - powiedział przewodniczący Konferencji Episkopatu Polski. Abp Józef Michalik wyraził w homilii także swój pogląd na głośną ostatnio sprawę propagowania wśród młodzieży jadącej na kolonie środków antykoncepcyjnych, o co zabiega Federacja na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny.
- Przecież to jest dramat, podeptanie miłości! Trzeba uczyć miłości prawdziwej, zdrowej, a nie pomagać i zachęcać od najmłodszych lat do eksperymentów. Miłością nie da się eksperymentować. Albo się ją przeżywa, albo się rani, wykorzystuje drugiego człowieka - powiedział abp Michalik. Metropolita przemyski wyraził swoją solidarność z protestującymi pracownikami handlu. - Dobrze, że jest ten protest, bo ludzie mają prawo do świętowania. Przecież zmuszanie do pracy w niedzielę przez cały dzień jest atakiem na rodzinę, odebraniem jej możliwości do uczestniczenia w mszy świętej i do wspólnego wypoczynku. Dlatego niech błogosławieni będą ci, którzy nie idą kupować w niedzielę. Niech to będzie zdrowy, narodowy bojkot w obronie świętego dnia i prawa człowieka do wypoczynku - podkreślił arcybiskup. (Super Nowości)

* Piątek 1 czerwca. Godz. 13.45. Na rynku, nie licząc dwóch wycieczek, raczej pusto. Nagle u wylotu ul. Kościuszki jakieś zamieszanie. Ktoś biegnie między samochodami. Ludzie przystają. Ktoś krzyczy. Koło zakładu fryzjerskiego "U Janka" jakaś szamotanina. Podjeżdża radiowóz straży miejskiej, funkcjonariusze pakują do niego dwóch młodzieńców, których przytrzymywali przechodnie. - Szli sobie spokojnie, chłopak z dziewczyną. Za ręce się trzymali - mówi 15-latka, która wszystko widziała.
- Wtedy podbiegło do nich dwóch albo trzech i zaczęli chłopaka bić i kopać - opowiada.
- Na szczęście ludzie, którzy tamtędy przechodzili, zareagowali na to. Odciągnęli i przytrzymali chuliganów, a zaraz potem przyjechała straż miejska. Zdarzenie to potwierdza dyżurny straży miejskiej. Zatrzymani sprawcy pobicia to dwaj 17-letni mieszkańcy Przemyśla: Przemysław P. i Krzysztof M. Niby nic się nie stało, jakieś porachunki między chłopakami. Po prostu incydent. Jednak reakcja przechodniów świadczy, że nie ma u nas aż takiej znieczulicy, o jakiej mówi się często. Również straż miejska tym razem była tam, gdzie potrzeba. (Życie Podkaprackie)

Kibice nie wejdą na trybuny
* Najbliższy mecz piłki nożnej pomiędzy Polonią Przemyśl z Błękitnymi Ropczyce odbędzie się bez udziału kibiców. To skutek burdy, do której doszło w minioną sobotę. W przerwie meczu pseudokibice z Rzeszowa wykradli flagę klubową z sektora Polonii. Sprowokowani tym zajściem miejscowi próbowali ją odzyskać. Doszło do starcia chuliganów ze służbami porządkowymi. W zamieszkach ucierpiał Jerzy Miśkiewicz, prezes Miejskiego Klubu Sportowego "Polonia", który usiłował powstrzymać stadionowych bandytów. W tym tygodniu Robert Choma, prezydent Przemyśla, zadecydował, że zaplanowany na 13 bm. mecz Polonii z Błękitnymi Ropczyce odbędzie się bez udziału widzów. O takie posunięcie wnioskowała m.in. policja. (Nowiny)

"Orlęta" już patronują
* Przemyskie Gimnazjum nr 1 już nosi upragnione imię bohaterskiej młodzieży. Imię bohaterskiej młodzieży, która w 1918 roku walczyła o Przemyśl, szkoła otrzymała już jakiś czas temu, jednak uroczystości związany z nadaniem imienia zaplanowano na Dzień Dziecka. Do tego dnia młodzież, dyrekcja i nauczyciele, przygotowywali się długo. M.in. za pośrednictwem Super Nowości gimnazjum poszukiwało świadków zdarzeń z 1918 roku oraz dokumentów. Chcieli, by wszystko było dopięte na ostatni guzik. I było. Uroczystości poprzedziła masz św. w kościele Świętej trójcy, odprawiona przez bp. Adama Szala, później nauczyciele, młodzież i zaproszeni goście poszli pod pomnik Orląt Przemyskich. TU wzmocniono pamiątkowymi gwoździami drzewce sztandaru szkoły. Następnie wszyscy, przeszli przed budynek szkoły, gdzie prezydent Przemyśla odsłonił pamiątkową tablicę. Szkoła nie zapomniała też o tym, by przybliżyć uczniom i wszystkim przemyślanom historię bohaterskich Orląt. Przygotowany przez Jalantę Zapotocką, Elżbietę Smołę i Krystynę Meresch-Knapek i zaprezentowany przez uczniów Gimnazjum na 1 spektakl muzyczno-poetycki opowiadający o Orlętach wystawiono na początku tygodnia na Zamku Kazimierzowskim. (Super Nowości)

* Na początku przyszłego roku planowane jest połączenie urzędów celnych, izb celnych oraz izb skarbowych. Ich pracownicy wejdą w skład Krajowej Administracji Skarbowej. Dotychczasowy projekt ustawy o Krajowej Administracji Skarbowej budzi niepokój celników. Nie kwestionują potrzeby zmian, ale obawiają się nieuzasadnionych zwolnień, ukrytej lustracji i weryfikacji. Największe oburzenie budzi zapis, że do nowej instytucji będą przyjmowane wyłącznie osoby z wyższym wykształceniem.
- Chociaż niektórym celnikom brakuje tytułu magistra, to jednak posiadają bogate doświadczenie, wynikające z 20-30-letniej pracy - argumentował w marcu br. Zbigniew Foryś ze Związku Zawodowego Pracowników Urzędu Celnego w Przemyślu. Po protestach związkowców, urzędnicy z ministerstwa przygotowali nowy projekt ustawy o krajowej Administracji Skarbowej, bez kontrowersyjnego punktu. Celnicy chcą szczegółowego uzgodnienia kryteriów ponownych przyjęć do pracy. Niebawem wszyscy mają otrzymać wypowiedzenia. Ponadto związkowcy domagają się "zapewnienia godziwego odejścia" dla funkcjonariuszy, którzy nie dostaną gwarancji zatrudnienia. (Nowiny)

Gdzie się kąpać?
* Na żwirowni nie można, bo to niebezpieczne i nikt tam wody nie bada. W Sanie - na razie na własną rękę i odpowiedzialność. Miejska pływalnia jaka jest - każdy widzi. Zostaje kupno dmuchanego basenu (dla niezamożnych). Albo budowa własnego... Wyobraźmy sobie: na jednym akwenie małżonek z wędką, na drugim - małżonka z dziatwą na rowerku wodnym, obok plac zabaw, zjeżdżalnia do wody, nieopodal ścieżki spacerowe i rowerowe, a dla znudzonych wodą - ścianka wspinaczkowa, boiska do koszykówki, siatkówki itp. I jeszcze skatepark, korty, tor BMX... To nie bajka. To kąpielisko z prawdziwego zdarzenia, które - zgodnie z planami - ma się pojawić na dawnych stawikach przy Sanockiej już za rok. Całość ma kosztować 24 mln zł (projekt można obejrzeć na miejskiej stronie internetowej w dziale: planowane inwestycje). Tymczasem, po majowej fali upałów i zapowiadanym na najbliższe dwa miesiące lecie stulecia, powstaje pytanie: gdzie się kąpać nie wirtualnie, a realnie? Najwięcej plażowiczów jeździ na żwirownię do Ostrowa, za nic mając ostrzeżenia, że kąpać się tam nie można. Z racji bliskiej odległości od miasta wieku zwolenników mają też niezagospodarowane stawiki przy Sanockiej (choć znacznie mniejsze od wyrobisk w Ostrowie). Kiedy temperatura przekracza 30 stopni, wspomnianą ulicą tłumnie spacerują panowie w kąpielówkach i klapkach, choć i tam oficjalnie kąpiel jest zakazana. Gdzie zatem przemyślanin wykąpie się bezpiecznie i legalnie? Wiesław Oberle, szef powiatowego sanepidu: - Hm, nie potrafię na dziś powiedzieć, czy woda w Sanie jest zdatna do kąpieli. Zwykle dwa tygodnie przed uruchomieniem miejskiego kąpieliska na poziomie osiedla Kmiecie miasto zwraca się do nas z taką informacją, a wówczas wykonujemy stosowne badania i odpowiadamy, czy woda spełnia normy. W tym roku jeszcze takiego pisma nie było, nie robiliśmy więc pod tym kątem żadnych analiz... Z miejsc bezpiecznych i pewnych zostaje więc - jak na razie - kryty basen. Dorośli za 45 minut pływania płacą 7,5 zł, dzieci - 4,5 zł. Można też wyskoczyć do Jarosławia, gdzie basen większy i nowocześniejszy, a cenowo niewiele droższy od przemyskiego: dorośli 8 - 9 zł, dzieci 4 - 5 zł. A w Ustrzykach Dolnych, gdzie również pływalnia jest nowa (i ze zjeżdżalniami!), ceny nawet niższe niż u nas: dorośli od 4,5 do 7 zł, dzieci od 3,5 do 6 zł. Tym, którym nie po drodze ani do Jarosławia, ani do Przemyśla, pozostaje inwestycja w basen dmuchany: w zależności od gabarytów taka prywatna pływalnia kosztuje od 20 do 100 zł. Sprzedawcy w jednym z przemyskich marketów już zacierają ręce: w majowe upały takie dmuchane zabawki szły jak świeże bułeczki, a lato według prognoz ma być rekordowe... (Życie Podkarpackie)

Zalana piwnice
* Studzienki ściekowe wyglądały jak gejzery, a piwnice pełne były wody. To efekt oberwania chmury, jakie przeszło nad miastem w miniony weekend. Nawałnica trwała kilkadziesiąt minut. Pełne ręce roboty mieli strażacy, którzy wyjeżdżali do najtrudniejszych przypadków. Woda, która wdzierała się do domów przez kanały burzowe, zalewała piwnice i sutereny. Strażacy interweniowali na ulicach: 3 Maja, św, Jana, St. Poniatowskiego i Jana Pawła II. - Woda zalała piwnicę Wyższej Szkoły Administracji i Zarządzania - wyjaśnia oficer dyżurny PSP w Przemyślu. Większość poszkodowanych mieszkańców radziła sobie sama. Biuro europosła Andrzeja Zapałowskiego pracowało w ograniczonym zakresie, gdyż część załogi usuwała wodę z zalanych suteren.
- Zamokło trochę papierów, częściowo odeszła okleina z mebli, ale na szczęście tym razem większych szkód nie doznaliśmy, bo byliśmy przygotowani - mówi Krystian Antochów, dyrektor biura. Woda z kanałów burzowych zalewała już wcześniej działającą tu kafejkę internetową. Dlatego cześć otworów w porę uszczelniono. Tylko nieliczne instytucje takie jak Archiwum Państwowe mają profesjonalne zabezpieczenia przed wodą deszczową.
- Woda, która wypływa niczym gejzer z pobliskiej studzienki burzowej, dzięki zasuwom nie wdarła się do niżej położonych pomieszczeń. Najcenniejsze dokumenty są całkowicie bezpieczne - zapewnia Bogdan Bobusia, dyrektor przemyskiego Archiwum Państwowego. Mieszkańcy Przemyśla, którzy mieli już problem z zalewaniem piwnic przez deszczówkę, a nie mają profesjonalnych zabezpieczeń, radzą sobie gospodarskimi sposobami. - Mam przygotowany w piwnicy wór z piaskiem i w razie potrzeby rzucam go na wylot kratki ściekowej. Zawsze coś to pomoże - zapewnia pan Zenon, lokator jednej z kamienic na ulicy św. Jana. (Nowiny)

J A R O S Ł A W

Strzelała do ludzi z wiatrówki
* Chwile grozy przeżyli mieszkańcy ul. Podzamcze w Jarosławiu. Późnym wieczorem 48-letnia Irena W. strzelała do przechodniów z wiatrówki. Do oficera dyżurnego zadzwoniła mieszkanka osiedla. Stwierdziła, że jej sąsiadka została zraniona w nogę. Mieszkańcy wskazali policjantom dom, w którym zamknęła się podejrzana. Irena W. nie chciała wpuścić funkcjonariuszy do swego mieszkania. W pewnym momencie raptownie otworzyła drzwi i nożem zaatakowała stojącego najbliżej policjanta. Zraniła go w rękę i natychmiast zamknęła drzwi. Ranny policjant z przeciętymi ścięgnami karetką został przewieziony do szpitala. Na Podzamcze wezwano drugą karetkę i strażaków. Po wyważeniu drzwi znaleziono nieprzytomna kobietę leżącą na łóżku. Po udzieleniu jej pomocy w Centrum Opieki Medycznej trafiła do szpitala psychiatrycznego w Jarosławiu. W jej mieszkaniu znaleziono nóż i wiatrówkę, z której najprawdopodobniej strzelała do ludzi. (Nowiny)

R E G I O N

Bankomat w pocztowym okienku
* Już od sierpnia, w 68 pocztach, będzie można w okienku wybrać pieniądze z kart Visa i Master Card lub elektornicznie doładować telefon komórkowy.
- Maksymalna kwota do pobrania to 5 tys. zł. Od każdej wypłaty pobierana będzie prowizja - mówi Bartłomiej Kieszkowski, rzecznik regionalny Poczty Polskiej. W Rzeszowie nowe usługi będą dostępne w 14 urzędach pocztowych, m.in. przy ul. Moniuszki, Asnyka, Dąbrowskiego. W Mielcu w 3, a w Przemyślu i Krośnie w 4. (Nowiny)

Pacjent 300 razy tańszy od posła
* Kiepskie żywienie, często łóżko w korytarzu, długie oczekiwanie na specjalistyczne badania - to rzeczywistość wielu polskich szpitali. Zwykły schorowany człowiek nie może liczyć na luksusy. Co innego ludzie władzy: posłowie, senatorowie czy ministrowie. Z budżetowych pieniędzy na utrzymanie w szpitalu przeciętnego obywatela wydaje się 3,20 zł dziennie. Na posła... 900 złotych. To prawie 300 razy więcej!
- To skandal! Czy posłowie są innymi ludźmi niż my? Dlaczego z naszych podatków mamy płacić za luksusowe warunki leczenia garstki wybrańców? - pyta 20-letni Paweł Wilkos, od kilku dni leżący z uszkodzonym kręgosłupem na oddziale ortopedycznym jednego z rzeszowskich szpitali. Młody mężczyzna przebywa w kilkuosobowej sali. Bez żadnych luksusów. Tymczasem do dyspozycji posłów są jednoosobowe saloniki z łazienką i telewizorem, nie wspominając o skaczącym na każde zawołanie "wybrańca narodu" personelu oraz najbardziej skomplikowanych badaniach i zabiegach na żądanie.
- Przecież to nieetyczne. Jak można tak wykorzystywać swoją funkcję? Niechby dali chociaż po sto złotych z tych dziewięciuset na innych pacjentów, to może warunki pobytu w szpitalach byłyby znacznie lepsze - irytuje się Marzena Fleszar, koleżanka Pawła Wilkosa, odwiedzająca chorego kolegę w szpitalu. Szokującego wyliczenia kosztów utrzymania w szpitalu przeciętnego Kowalskiego i VIP-ów dokonali ostatnio żądający podwyżek płac lekarze z warszawskiego szpitala przy ul. Banacha. Opierali się na danych z budżetu państwa, Narodowego Funduszu Zdrowia i danych uzyskanych w Kancelarii Sejmu. Chcieli w ten sposób pokazać dysproporcje między warunkami leczenia zwykłego śmiertelnika a ludzi z politycznych elit.
- Te szacunki, dotyczące kosztów utrzymania zwykłych pacjentów i parlamentarzystów, są, niestety, wiarygodne. Parlament dopłaca klinice rządowej za leczenie VIP-ów - przyznaje Wojciech Pawłowski, wieloletni dyrektor szpitala powiatowego w Przeworsku, w poprzedniej kadencji senator i wiceprzewodniczący senackiej Komisji Zdrowia. Jego zdaniem, tak duże dysproporcje w traktowaniu zwykłych pacjentów i wysokich urzędników są wielce nieetyczne.
- Uważam, że w pewnym stopniu z tego bierze się właśnie niezrozumienie przez rządzących problemów służby zdrowia. Z ekskluzywnego saloniku w rządowej klinice inaczej patrzy się na takie bolączki niż z łóżka na szpitalnym korytarzu - dodaje Wojciech Pawłowski. (Super Nowości)

Kronika kryminalna

* Policja wyjaśnia okoliczności poniedziałkowego wypadku, do którego doszło na stacji Przemyśl - Zasanie. 26-letni mężczyzna prawdopodobnie nieostrożnie przechodził przez torowisko i został potrącony przez pociąg relacji Warszawa - Przemyśl. Doznał urazu nogi. (Nowiny)

* Policja ustala okoliczności piątkowego wypadku na skrzyżowaniu ulicy 3-go Maja i placu Konstytucji w Przemyślu. Kilka minut po godzinie 22 kierujący motocyklem zderzył się z oplem astrą. Kierowca jednośladu i jego pasażer trafili do szpitala. (Nowiny)

* 4 czerwca w Duńkowicach obywatel Ukrainy, jadąc mercedesem sprinterem, nie zachował ostrożności i doprowadził do zderzenia z prawidłowo jadącą ładą. W wypadku ranny został kierowca łady, który trafił do szpitala, a jego dwoje dzieci po opatrzeniu wróciło do domu.

* 4 czerwca w Zapałowie mieszkanka Lubaczowa, jadąc samochodem renault, podczas wyprzedzania ciągnika siodłowego uderzyła w jego bok, a następnie wjechała do rowu. W wypadku został ranny 11-letni chłopiec jadący jako pasażer.

* W nocy z 3 na 4 czerwca do jednego z gospodarstw w Woli Korzenieckiej zakradł się nieznany jeszcze sprawca, który wyłamał okno w kuchni, po czym wszedł do wewnątrz. Następnie wyłamał drzwi do pomieszczenia gospodarczego, skąd skradł trzy kaczki. Amatora drobiu poszukuje policja.

(Źródło: Życie Podkarpackie)

Reklama