Archiwum aktualności

Archiwalne wydanie tygodniowe: 28.05-03.06.2007 r.

Przemyśl

Fall Barbarossa
* 22 czerwca 1941 roku o 4 nad ranem na prawobrzeżną część Przemyśla runęła artyleryjska nawała. Niemcy bez wypowiedzenia wojny, łamiąc postanowienia traktatu Ribbentrop - Mołotow, uderzyły na Związek Radziecki. Po kilkudziesięciominutowym przygotowaniu artyleryjskim 101 i 257 berlińska dywizja piechoty ruszyły do szturmu. Głównym zadaniem oddziałów szturmowych było zdobycie i niedopuszczenie do wysadzenia mostu kolejowego oraz zniszczenie bunkrów strzegących przeprawy przez San. Niemieccy sztabowcy operacji tej nadali kryptonim "Fall Barbarossa". Prawie 66 lat później, 27 maja 2007 roku, szturm zaczął się o 13.15. Z Zasania poszybowała w niebo zielona raca i na ten znak z zabudowań klasztornych ss. Benedyktynek wybiegły oddziały szturmowe, które sprawnie rozwijały pontony i pod rzadkim jeszcze ogniem radzieckich karabinów maszynowych przystąpiły do forsowania Sanu. Od ulicy Krasińskiego rozległ się zgrzyt czołgowych gąsienic. Wkrótce na wybrzeżu pojawił się czołg z czarnym krzyżem na pancerzu, rozpoczynając ostrzał wskazanych przez piechotę punktów. Za chwilę wsparł go transporter opancerzony. W tym czasie na most kolejowy wdarła się grupa saperów, których zadaniem było rozminowanie mostu i utrzymanie przyczółka. Tymczasem po stronie radzieckiej czerwonoarmiści, popędzani przez oficerów NKWD, pospiesznie zajmowali stanowiska i otwierali ogień karabinowy do Niemców ledwo widocznych w przybrzeżnych zaroślach. Odezwała się armatka 45 mm ustawiona na skwerku przy Jagiellońskiej. Ale po kilku strzałach umilkła, trafiona niemieckim pociskiem. Długimi seriami zanosił się karabin maszynowy, jednak jego ogień nie mógł powstrzymać nawały. Z kolejnych pontonów na prawy brzeg wysypywało się coraz więcej osób w charakterystycznych głębokich hełmach. W kierunku radzieckich pozycji posypały się granaty i rozpoczęła się walka wręcz. Skwerek pokrył się ciałami poległych, zarówno Niemców jak i Rosjan. Ci ostatni walczyli zaciekle. Gdy zabrakło amunicji, szli na wroga z bagnetem, szablą, a nawet łopatą. W końcu ustąpili przed przeważającymi siłami. Końcowy akt tej bitwy rozegrał się w okolicy Kamiennego Mostu, gdzie kilku ostatnich rannych obrońców poddało się do niewoli. Wszystkiemu przyglądało się dobrych parę tysięcy mieszkańców Przemyśla. A warto było, gdyż, jak mówili fachowcy, była to największa rekonstrukcja militarna na Podkarpaciu, a jej głównym punktem było forsowanie rzeki. Brały w niej udział najlepsze i największe grupy rekonstrukcyjne z Polski oraz z Czech i Słowacji. Organizatorem i koordynatorem tego przedsięwzięcia był Urząd Miasta Przemyśla. (Życie Podkarpackie)

Autostrada w wersji południowej...
* Dobre informacje dla przemyślan: prawie na pewno końcowy odcinek autostrady A4 zostanie zbudowany w południowym wariancie. Co to oznacza? Po pierwsze, że do autostrady mieszkańcy miasta będą mieli jedynie kilkanaście kilometrów. W wersji północnej byłaby to dwa razy dłuższa droga. Poza tym istnieje szansa, że w przyszłości nitka autostrady lub co najmniej lepszej niż obecnie drogi zostanie poprowadzona również do Medyki.
- Nie ma jeszcze konkretnych planów, co do przebiegu autostrady A4 od Przeworska w kierunku granicy z Ukrainą. Wstępnie na mapie został zaznaczony wariant południowy i raczej się nie zmieni. Jednak ostateczne decyzje jeszcze przed nami - mówi Artur Mrugasiewicz z biura prasowego Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad w Warszawie. Autostrada omijałaby Przeworsk od północy, na wysokości Wierzbnej przecinałaby obecną E 40. Potem w okolicach Pawłosiowa i Chłopic, poprzez południową stronę Jarosławia docierałaby do południowych okolic Radymna. Tutaj byłby rozjazd do przejścia granicznego w Korczowej oraz drugi kierunek do Przemyśla, przejścia granicznego w Medyce i planowanego przejścia w Malhowicach.
- Cieszylibyśmy się z wyboru południowego wariantu autostrady. Wielokrotnie o to zabiegaliśmy. Podniosłoby to atrakcyjność Przemyśla u potencjalnych inwestorów oraz turystów - mówi Ryszard Lewandowski, zastępca prezydenta Przemyśla. Poseł Mieczysław Kasprzak obawia się o tempo prac. Pod koniec kwietnia skierował do ministra transportu interpelację, w której zwrócił się o przekazanie harmonogramu robót przy autostradzie. Jeszcze nie dostał odpowiedzi.
- Może się okazać, że z autostradą nie zdążymy do rozpoczęcia Euro 2012 - mówi Kasprzak. (Nowiny)

Połowa karetek jest stara
* Przemyskie pogotowie dysponuje dziewięcioma karetkami. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że ponad połowa z nich nadaje się do wymiany, gdyż ma na liczniku ponad 50 tysięcy kilometrów przebiegu. Ich stan techniczny też nie jest zadowalający. A świadczy o tym wydarzenie, do którego doszło w ubiegłą środę na ulicy Słowackiego. Nagle, w komorze silnika karetki, zapaliła się instalacja elektryczna. Do pożaru doszło 23 maja w środę, o godz.18.35. Na ulicy Słowackiego karetka pogotowia jadąca z pacjentem nagle zaczęła się palić. Na szczęście nikomu nic się nie stało, a po chorego przyjechał inny ambulans. - Prawdopodobnie doszło do zwarcia, przez co zapaliła się instalacja elektryczna w komorze silnika - informuje st. kpt. Daniel Dryniak, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Przemyślu. Pogotowie w Przemyślu ma 9 ambulansów sanitarnych, w tym reanimacyjno-wypadkowe. W zakresie działań ratunkowych karetki obsługują teren całego powiatu przemyskiego. Poza tym transportują pacjentów do stacji dializ z miejscowości odległych nawet o 70 km. Pogotowie posiada także 31 pojazdów sanitarnych, które służą do przewozów niezwiązanych z działalnością Szpitalnego Oddziału Ratunkowego. Spośród 9 karetek tylko jedna jest nowa - trafiła do pogotowia w styczniu br. Karetka ma nowoczesny sprzęt, respirator, krzesło kardiologiczne, podgrzewacz kroplówek i płynnych leków oraz stałe ogrzewanie, bardzo ważne w okresie zimowym. Katarzyna Wolak, rzecznik prasowy szpitala informuje, że wszystkie pojazdy są sprawne technicznie i spełniają wymogi pozwalające na dopuszczenie ich do ruchu. Jednak nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że przynajmniej połowa karetek jest w złym stanie technicznym i od dawna nadaje się do wymiany. Niektóre z nich pochodzą z 1983 roku, a na liczniku mają ponad 50 tysięcy kilometrów przebiegu. Jeszcze dziesięć lat temu było tak, że po przejechaniu 100 tysięcy kilometrów można było składać wniosek do Ministerstwa Zdrowia o przydział nowej karetki. To się zmieniło i teraz, nawet jeśli auto ma przejechanych ponad 500 tysięcy kilometrów, nie jest wymieniane. Dlatego każdy nowy nabytek pogotowia jest teraz bardzo cenny. Szpital, tłumacząc się trudną sytuacją finansową, twierdzi, że nie ma możliwości zakupienia karetek we własnym zakresie. Jest jednak świadom, że w najbliższym czasie konieczne jest pozyskanie kilku nowoczesnych karetek reanimacyjno-ratunkowych. W związku z tym podejmie inicjatywy pozyskania wsparcia w tych działaniach. Oby jak najszybciej, zanim dojdzie do pożaru kolejnej instalacji elektrycznej. Karetka, którą przemyskie pogotowie otrzymało na początku br., jest pierwszym przydziałem z Ministerstwa Zdrowia od 1999 r. Pięć lat temu, w 2002 r. pogotowie otrzymało karetkę reanimacyjno-neonatologiczną (do przewozu noworodków) od Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy. Rok później zakupiło kolejną, wypadkowo-transportową, za pieniądze pochodzące z akcji charytatywnych, zaś w 2005 roku otrzymało używany ambulans z zaprzyjaźnionego miasta Paderborn. Obecnie jedna karetka wypadkowa stacjonuje w jednostce Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Przemyślu, dwie - reanimacyjna i wypadkowa - przy ul. Focha, a trzy - 2 wypadkowe i 1 reanimacyjna - przy Szpitalnym Oddziale Ratunkowym w Szpitalu Wojewódzkim w Przemyślu. (Życie Podkarpackie)

* W hali sportowej przy ulicy Mickiewicza w Przemyślu otwarto wystawę dinozaurów. Największy z około 30 modeli historycznych gadów ma blisko 6 metrów wysokości. Tego rodzaju ekspozycja przygotowana przez zapaleńców z Radymna, po raz pierwszy prezentowana jest na Podkarpaciu. Ekspozycja potrwa do 7 czerwca. (Nowiny)

Sąd: komornik jest niewinny
* Komornik Wojciech K., oskarżony m.in. o żądanie łapówek od dłużników, został oczyszczony z zarzutów postawionych mu przez prokuraturę.
- Sąd Rejonowy w Przemyślu po przeprowadzeniu postępowania dowodowego nie znalazł podstaw do uznania go winnym zarzucanych czynów - poinformowała wczoraj sędzia Lucyna Oleszek, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Przemyślu. - Wyrok nie jest prawomocny. Stronom przysługuje odwołanie. W kwietniu 2006 r. Wojciecha K., wówczas komornika rewiru I Sądu Rejonowego w Przemyślu, zatrzymali policjanci z Wydziału do Walki z Korupcją KWP w Rzeszowie. Po miesięcznym pobycie w areszcie tymczasowym mężczyzna wyszedł na wolność. Przemyska Prokuratura Okręgowa zarzuciła mu, że w zamian za odstąpienie od egzekucji miał żądać od 2 dłużników łapówek w łącznej kwocie 50 tys. zł. Dodatkowo Wojciech K. odpowiadał za zaniechanie odprowadzenia na konto bankowe sądu 900 zł otrzymanych od dłużnika. Zarzucono mu również dopuszczenie do wykonywania czynności komorniczych, w co najmniej 300 sprawach osoby, która nie miała do tego uprawnień. Niedługo później minister sprawiedliwości zawiesił Wojciecha K. w prawach do wykonywania zawodu.
- Od początku podkreślałem, że jestem niewinny - mówi Wojciech K. - Zastosowany wobec mnie areszt był bezpodstawny i niepotrzebny. (Nowiny)

* Wojskowa Agencja Mieszkaniowa w Krakowie planuje wybudować prawie 200 mieszkań dla żołnierskich rodzin. W Przemyślu budowa ma się rozpocząć przy ul. Lwowskiej już w tym roku. Zgodnie z przepisami Wojskowa Agencja Mieszkaniowa ma obowiązek zapewnienia mieszkań zawodowym żołnierzom. Mieszkania w pierwszej kolejności przysługują żołnierzom służby stałej, w drugiej - służby terminowej (kontraktowej). W tym roku na Podkarpaciu rozpocznie się budowa mieszkań dla rodzin żołnierskich. W sumie ma ich powstać 200. Najszybciej, bo jeszcze w tym miesiącu, ruszy budowa w Rzeszowie przy ul. Reformackiej. Powstanie tam blok z 32 mieszkaniami. Później 100 lokali powstanie przy ul. Zielonej. Natomiast w Przemyślu jest planowana budowa bloku z 55 mieszkaniami przy ul. Lwowskiej. Blok zostanie oddany do użytku prawdopodobnie pod koniec grudnia 2008 roku. Nowe mieszkania będą oddane pod klucz, co oznacza, że od razu będzie się można do nich wprowadzić. Inwestycją zajmuje się Wojskowa Agencja Mieszkaniowa Oddział Regionalny w Krakowie. Agencja twierdzi, że nowy obiekt w pełni zaspokoi potrzeby mieszkaniowe żołnierzy. (Życie Podkarpackie)

Zakaz śmiechu dla dzieci?
* Część mieszkańców miasta narzeka na likwidację osiedlowych piaskownic. - Czemu to wszystko służy? Czy trzeba pozbawiać dzieci ich przyjemności? - pytają. Część mieszkańców przemyskiego osiedla Kmiecie jest oburzona likwidacją piaskownic znajdujących się w pobliżu ich bloków. W piśmie skierowanym do prezesa PSM piszą, że protestują przeciwko takiemu rozwiązaniu, które, ich zdaniem, służy tylko nielicznym mieszkańcom osiedla. - Żądamy uwzględnienia naszego zdania przy podejmowaniu takich decyzji - mówią. Dodają, że ograniczenie praw dzieci poprzez likwidację miejsc ich zabaw jest oburzające. - Pomysły likwidacji placów zabaw i piaskownic, opierające się na przesłankach, jakoby hałas powodowany przez dzieci był nie do zniesienia przez ludzi starszych, uważamy za absurdalny! Zarząd Przemyskiej Spółdzielni Mieszkaniowej likwidację miejsc do zabawy dla dzieci tłumaczył tym, że przyszła silna grupa osób, która domagała się likwidacji niektórych piaskownic, bo, ich zdaniem, służą jedynie dla potrzeb kotów i psów, które się tam "załatwiają". - Na place zabaw jest co prawda zakaz wprowadzania psów i kotów, ale niektórzy się tym nie przejmują - wyjaśniał Zbigniew Kurosz, prezes Przemyskiej Spółdzielni Mieszkaniowej.
- My nie zawsze jesteśmy w stanie nad tym zapanować. Część mieszkańców osiedli należących do PSM w Przemyślu skarży się także na to, że na trawnikach powbijano tabliczki informujące, że zakazuje się chodzenia po trawie. - To jak w jakimś getcie - nie wolno nic głośniej powiedzieć, nie biegać, nie chodzić! Gdzie my żyjemy?! Przecież ja, jako mieszkanka osiedla, płacę też za to, by moje dzieci mogły wyjść na podwórko, pobawić się z innymi, a co się z tym wiąże, i pograć w piłkę, i pobiegać, i głośno się pośmiać - bulwersuje się nasza czytelniczka. - Nie tylko starsze osoby mieszkają na tym osiedlu i nie rozumiem, dlaczego jedynie do ich żądań władze spółdzielni się dostosowują, nie zważając na pozostałych lokatorów. Czytelniczka skarży się, że kiedy dzieci wejdą na trawnik, starsi sąsiedzi natychmiast dzwonią po straż miejską, by przyjechała na interwencję. - To marnowanie pieniędzy podatników przez złośliwych i nudzących się ludzi - denerwuje się czytelniczka.
- Nie jeździmy na takie interwencje - informuje Jan Geneja, komendant Straży Miejskiej w Przemyślu. Dodaje, że nie przez złą wolę, czy lenistwo, ale przez fakt, że nie mają prawa do dyscyplinowania osób chodzących po trawnikach na osiedlu. - To teren wspólnoty mieszkaniowej i straż miejska nie ma prawa do prowadzenia tam działań - mówi. Jego zdaniem, nie ma także prawa do tego, by na trawnikach stawiać tabliczki informujące o zakazie chodzenia po trawnikach, czy gry w piłkę (jak na os. J. Glazera), bowiem każdy z lokatorów osiedla płaci też za teren, a w związku z tym ma prawo do jego użytkowania. (Super Nowości)

* Uczniowie Zespołu Szkół nr 3 w Sanoku zwyciężyli w finale wojewódzkim Ogólnopolskiego Młodzieżowego Turnieju Motoryzacyjnego w Przemyślu. Będą reprezentować nasze województwo podczas etapu centralnego konkursu w Poznaniu. Był to turniej dla uczniów szkół ponadgimnazjalnych. Uczestnicy zdawali test z przepisów ruchu drogowego, historii motoryzacji. W części praktycznej musieli wykazać się umiejętnością udzielania pomocy przedmedycznej, obsługą motoroweru i jazdą sprawnościową. Z zadaniami najlepiej poradzili Krystian Malik, Andrzej Dobrowolski i Damian Pańko z Zespołu Szkół nr 3 w Sanoku. Drugie miejsce zajęli uczniowie z Zespołu Szkół Ponadgimnazjalnych nr 3 w Krośnie, trzecie LO w Tarnbobrzegu. (Nowiny)

Pomnik Szwejka z PRL-owskich medali
* Kilka kilogramów PRL-owskich medali znalazło się wśród materiału, z którego zostanie odlany pomnik Dobrego Wojaka Szwejka. Figura stanie na placu Dominikańskim w Przemyślu.
- Medale, wykonane z metali kolorowych, świetnie nadają się na pomnik - mówi feldmarszałek Jan Hołówka, prezes Przemyskiego Stowarzyszenia Przyjaciół Dobrego Wojaka Szwejka.
- Tym samym będzie to konkretny wkład PRL-u w dzieło budowy monumentu Dobrego Wojaka. Oprócz medali do odlania figury Szwejka zostaną również użyte stare monety, w tym fenigi i ruble, zgromadzone podczas publicznej zbiórki pieniędzy. (Nowiny)

J A R O S Ł A W

Kto odpowie za wydanie 3 mln
* Były dyrektor szpitala w Jarosławiu zaprzecza, że lekką ręką wydał prawie 3 mln zł, nie ogłaszając przetargu na zakup sprzętu. Starostwo obala jego argumenty. O zakupie aparatury do rezonansu magnetycznego za 2,7 mln zł pisaliśmy w poniedziałek. Jacek Szynal, odwołany dyrektor Centrum Opieki Medycznej w Jarosławiu twierdzi, że postąpił zgodnie z prawem. Wykonał uchwałę rady powiatu. W piśmie do naszej redakcji Szynal nie zgadza się z tym, że został odwołany za złe gospodarowanie. Uważa, że zostawił szpital na plusie.
- Wśród powodów odwołania Szynala było złe planowanie inwestycji i złe gospodarowanie placówką. Do tego doszedł narastający konflikt pracowniczy i widmo strajku - wylicza Tadeusz Chrzan, starosta jarosławski. Wynik ekonomiczny szpitala za ubiegły rok jest ujemny. Kto zatem jest odpowiedzialny za wydanie prawie 3 mln zł?
- Nie będę w tej chwili komentował tej sprawy - mówi Janusz Kołakowski, były wicestarosta odpowiedzialny za opiekę zdrowotną. Mirosław Sosna, były naczelnik wydziału zdrowia w powiecie, też nie chciał z nami rozmawiać. Organem prowadzącym COM jest starostwo. Za służbę zdrowia odpowiada wicestarosta razem ze swoimi służbami.
- Wszystkie decyzje strategiczne szpitala wymagają naszej zgody i są przez nas nadzorowane - mówi wicestarosta Jacek Stańda. (Nowiny)

* Maciej J., 24-letni jarosławianin naraził swoją rodzinę i mieszkańców budynku na niebezpieczeństwo. W czwartek przed północą odkręcił kurki od gazu, ponieważ rzuciła go dziewczyna. O swoich zamiarach Maciej J. informował matkę za pośrednictwem SMS-ów. W czwartek ok. godz. 23 odkręcił kurki od kuchenki gazowej. - O zamiarach syna poinformowała nas matka, która wyczuła zapach gazu. Na miejsce zdarzenia natychmiast przybyła policja, straż pożarna i pogotowie ratunkowe. Strażacy zakręcili główny zawór gazu ziemnego, natomiast funkcjonariusze policji chcieli ująć sprawcę, ten jednak zdołał zbiec - wyjaśnia oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Jarosławiu st. asp. Tyberiusz Łabuz. - Za narażenie matki i babci oraz pozostałych mieszkańców budynku przy ulicy Ostrógskich na utratę zdrowia lub życia grozi mu kara pozbawienia wolności do lat 8. Na razie na nasz wniosek prokuratura wystąpiła do sądu o zastosowanie aresztu tymczasowego, do czego sąd się przychylił - informuje rzecznik. Maciej J. został zatrzymany w krótkim pościgu nad ranem tej samej nocy. - Oficer dyżurny otrzymał informację, że Maciej J. wrócił do domu. Gdy funkcjonariusze przybyli na miejsce, by go zatrzymać, ponownie próbował zbiec - mówi T. Łabuz. (Życie Podkarpackie)

* Ksiądz Marek Pieńkowski, dyrektor Ośrodka Kultury i Formacji Chrześcijańskiej rozważa propozycję współpracy ze Stowarzyszeniem "Na Kupieckim Szlaku". Ośrodek miałby zająć się koordynacją spraw związanych z tzw. turystyką religijną. Propozycja jest o tyle ciekawa, że obszar działania Kupieckiego Szlaku pokrywa się z historycznym szlakiem Św. Jakuba. Obydwa przecinają Polskę od Zgorzelca do Medyki i Korczowej. Stowarzyszenie zajmowałoby się głównie wymiarem handlowym, zaś stowarzyszenie i ośrodek wspólnie prowadziłyby działalność kulturalną. Zbigniew Możdżeń, sekretarz generalny Stowarzyszenia "Na Kupieckim Szlaku" uważa, że właśnie Ośrodek Kultury i Formacji Chrześcijańskiej może być inicjatorem współpracy przy tworzeniu oferty i bazy turystycznej dla pielgrzymów.
- Idea jest piękna. Gotowi jesteśmy do współpracy, ale musimy się zastanowić, czy podołamy obowiązkom koordynatora - mówi ks. Pieńkowski. Za niedługo w opactwie ss. Benedyktynek, w którym znajduje się ośrodek, ruszy remont na szeroką skalę. Czuwać nad nim będzie dyrekcja ośrodka. Dlatego trudno jej podjąć decyzję o wzięciu na siebie dodatkowych obowiązków.
- Kupiecki Szlak powstał na Podkarpaciu i chcemy, by stąd był koordynowany. Liczymy na to, że Ośrodek będzie inicjatorem współpracy ludzi i organizacji w rozwijającej się turystyce pielgrzymkowej - mówi Możdżeń. Dyrektor ośrodka i sekretarz stowarzyszenia przedstawili swoje zamierzenia w Polskiej Agencji Rozwoju Turystyki w Warszawie. Tam też spotkali się z aprobatą i zapewnieniem o pomocy. (Nowiny)

* Kolegium Elektorów Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej w Jarosławiu dokonało wyboru trzech zastępców rektora. Ponownie na stanowisko prorektora do spraw studenckich został wybrany dr Krzysztof Rejman. Funkcję prorektora do spraw dydaktyczno-naukowych pełnił będzie dr hab. Zbigniew Suraj dotychczasowy pracownik Akademii Rolniczej w Lublinie. Prorektorem do spraw rozwoju uczelni został dr hab. Zbigniew Suraj z Uniwersytetu Rzeszowskiego. (Nowiny)

* Najpierw go zbili, a później zamknęli w bagażniku, po czym udali się nad San. Tak dwaj bracia z Kidałowic rozprawili się z 23-letnim Jackiem Z. w nocy z wtorku na środę (22-23 maja). Bójka rozpoczęła się w klubie Studio 21. Gdy Jacek Z., Radosław P. i Sebastian B. opuścili lokal, dwaj bracia: 31-letni Grzegorz F. i młodszy Tomasz F. (26 lat) z Kidałowic udali się na ich poszukiwanie. Jednego z nich, Jacka Z., spotkali na Podzamczu, pobili go, po czym zamknęli w bagażniku samochodu. - Jak sprawcy zeznali, mieli zamiar udać się z nim nad San. Jadąc w tym kierunku, na ulicy Zamkowej, spotkali dwóch jego wcześniejszych towarzyszy. Tym również nie odpuścili. W czasie trwania bójki Jacek Z. wydostał się z bagażnika i włączył się do bójki. Jeden z uczestników bijatyki powiadomił o zajściu oficera dyżurnego policji - tłumaczy oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Jarosławiu st. asp. Tyberiusz Łabuz. Policja zatrzymała Grzegorza F., za stawiane mu zarzuty udziału w bójce i pozbawienia wolności Jacka Z. grozi mu kara pozbawienia wolności do 5 lat. Jego młodszy brat nie usłyszał jeszcze zarzutów, ponieważ przebywa w Centrum Opieki Medycznej w Jarosławiu. (Życie Podkarpackie)

Wandale kradną drzewa
* Jarosław opanowała plaga kradzieży nowo posadzonych drzew. Powiatowy Zarząd Dróg ponosi z tego powodu duże straty. Drzewa i krzewy sadzą przy ulicach zarządcy dróg. Koszty są niebagatelne. Za każde nowe drzewko razem z pielęgnacją trzeba zapłacić do kilkuset złotych. Coraz częściej pojawiają się szlachetne gatunki roślin i one najczęściej padają łupem złodziei.
- Wandalizm nie zna granic. Posadziliśmy piękne klony przy ul. Poniatowskiego. Wiele z nich ktoś już połamał - mówi Janusz Obłoza, dyrektor Powiatowego Zarządu Dróg. Zarząd zgłosił sprawę policji. Ta szuka sprawców, a drzewka nadal są niszczone albo kradzione. Według Roberta Dąbrowskiego, zajmującego się w PZD sadzonkami, jedno zniszczone drzewko to strata co najmniej 200 zł. Tygodniowo znika przynajmniej kilka drzewek. Tylko w rejonie ul. Kasprowicza i Poniatowskiego zniszczono tej wiosny 14 nowych drzewek. Straty są więc spore. W tym roku posadzono ponad dwa tysiące drzewek. Z niszczeniem ich stara się walczyć firma Dumar odpowiedzialna za nasadzenia. W miejscach szczególnie zagrożonych dewastacją pracownicy Dumaru każdą roślinę zabezpieczają aż trzema palikami.
- W ramach dobrej współpracy do końca lipca uzupełnimy wszystkie braki. Nie weźmiemy za to dodatkowych pieniędzy - mówi Mariusz Dusiło, właściciel firmy Dumar. (Nowiny)

R E G I O N

* 500 mln zł będzie kosztować budowa sieci szerokopasmowej na Podkarpaciu. Do 2013 r. wszyscy mieszkańcy regionu mają mieć bezpłatny internet i telefon. Przetarg na projekt wygrała poznańska firma. Ma go przygotować do jesieni. Potem trafi do Ministerstwa Rozwoju Regionalnego. Projekt powstaje w ramach Programu Rozwoju Polski Wschodniej, w którym są zarezerwowane pieniądze na ten cel. (Nowiny)

* Zdjęcia skazanych, których sąd ukarze publikacją wizerunku, będzie można oglądać na specjalnej stronie w Internecie. Według psychologów, taka kara może odstraszać od łamania prawa drobnych przestępców. Prawnicy patrzą na to sceptycznie. Karę, jaką jest opublikowanie wizerunku sprawcy przestępstwa, zakłada zmieniany kodeks karny i karny wykonawczy. Decyzja o zastosowaniu takiej kary będzie należała do sądu. Przepisy będzie można stosować od połowy lipca. Na specjalnej stronie w Internecie byłyby nie tylko zdjęcia skazanych, ale też m.in. ich nazwiska, daty urodzenia, rodzaj przestępstwa i wysokość kary. Zdjęcia skazanych byłyby dostępne do zatarcia skazania. Odpowiedzialne za umieszczanie zdjęć mają być odpowiednie wydziały w sądach okręgowych.
- Takie kary mogą wpłynąć na ograniczenie przestępczości - mówi Katarzyna Górka, psycholog.
- Dziś niewiele osób wie, że w sądzie zapadł jakiś wyrok. W przypadku publikacji wizerunku sprawcy, będą się mogli o tym dowiedzieć jego znajomi lub sąsiedzi. Zdaniem psychologów, właśnie strach przed tym, że takie informacje będą powszechnie dostępne, może powodować, że ludzie będą się bali łamać prawo, np. jechać autem po alkoholu. Do tej pory sąd mógł zezwolić na ujawnienie wizerunku sprawcy w trakcie procesu albo po wyroku. Ale zdarzało się to rzadko i nie było traktowane jako środek karny.
- Przypadki ujawniania wizerunku dotyczyły poważnych przestępstw - mówi sędzia Arkadiusz Trojanowski z Sądu Okręgowego w Krośnie. - Zdecydowanie częściej zdarza się, że sąd podaje do publicznej wiadomości treść wyroku i dane osobowe sprawcy. Sędzia Trojanowski jest sceptyczny, że kara, jaką będzie opublikowanie zdjęcia sprawcy, będzie miała bezpośrednie przełożenie na zmniejszenie liczby przestępstw, nawet tych mniejszych. - To może mieć znaczenie dla osób, które są rozpoznawalne - uważa sędzia. (Super Nowości)

* Za litr benzyny 95-oktanowej na Ukrainie trzeba zapłacić 3 zł. Cena, w porównaniu z naszą, jest atrakcyjna, dlatego kolejki na przejściach nie maleją. Tysiące zmotoryzowanych od Ustrzyk po Jasło od dawna nie jeżdżą na polskich paliwach. Ukraińskie jest nie tylko tańsze, ale i coraz lepszej jakości.
- Jeszcze przed 2 laty zdarzało się nalać do zbiornika jakieś świństwo, czasem smród rozchodził się na kilkadziesiąt metrów, silniki fiksowały, ale teraz jest w porządku - twierdzi mężczyzna utrzymujący się z handlu ukraińską etyliną. Tuż za wschodnią granicą jak grzyby po deszczu powstają nowe stacje benzynowe. Przy nich sklepy i myjnie. Tłok jest przez całą dobę, polscy kierowcy kursują przez granicę codziennie, nie wyłączając niedziel. To już nie tylko chęć kupienia taniej benzyny dla siebie, ale handel, z którego można się całkiem nieźle utrzymać. (Nowiny)

Piątka więcej dla bezrobotnego
* Od 1 czerwca zasiłek tzw. kuroniówka wzrasta o 5,40 zł brutto. Ta podwyżka wystarczy na zakup zaledwie dwóch biletów MPK. - Kwota brutto stuprocentowego zasiłku wzrośnie do 538 złotych - tłumaczy Maria Witkowicz, zastępca dyrektora Powiatowego Urzędu Pracy w Rzeszowie. - Pozostałe kwoty zostaną komputerowo wyliczone. Zgodnie z harmonogramem, zasiłek za czerwiec zostanie wypłacony w lipcu. Bezrobotni, którym należy się 100 proc. zasiłku, dostaną na rękę ok. 478 zł. 47-letni Andrzej W. (nazwisko do wiadomości redakcji) z Rzeszowa pobiera zasiłek od kilku miesięcy. Pracował w prywatnej firmie, która upadła.
- Gdyby tylko nadarzyła się okazja poszedłbym do pracy - mówi bezrobotny - Tylko, kto mnie zatrudni w moim wieku? Mam doświadczenie, wymagane kwalifikacje, ale pracodawcy szukają młodszych. Na co wyda dodatkowe 5 zł? - Chyba kupię więcej gazet z ogłoszeniami o pracy - twierdzi Andrzej. Większość bezrobotnych uważa, że czerwcowa podwyżka to kpina.
- Rząd chyba chciał sobie z nas zażartować - denerwują się. Polscy bezrobotni mają niecałe 130 euro zasiłku miesięcznie. Bezrobotni z Francji otrzymują 75 proc. kwoty wynagrodzenia z ostatniego przepracowanego miesiąca, czyli kilkaset euro więcej niż w Polsce. W Niemczech należy się im 100 proc. średniej miesięcznej pensji, jaką zarabiali przez ostatni rok. Ich zasiłek może być nawet kilkadziesiąt razy wyższy niż w naszym kraju. Kolejnej podwyżki zasiłku bezrobotni mogą spodziewać się najwcześniej za rok. (Nowiny)

Kronika kryminalna

* Przemyscy policjanci zatrzymali 2 z 8 młodych mężczyzn, podejrzewanych o włamanie do garażu i pobicie jego właściciela. Złodzieje wyważyli okno i weszli do garażu przy ulicy Słowackiego w Przemyślu. Zabrali 2 szlifierki kątowe i nożyce do cięcia metalu. 46-letni właściciel garażu, mieszkaniec pobliskiego bloku, usłyszał podejrzane hałasy i wyszedł na zewnątrz, aby sprawdzić, co się dzieje. Tam został zaatakowany przez bandytów, którzy złamali mu rękę i skaleczyli w klatkę piersiową. (Nowiny)

Reklama