Archiwum aktualności

Archiwalne wydanie tygodniowe: 16.04-22.04.2007 r.

Przemyśl

Narodowy Dom częściowo zamknięty
* Na kilkanaście dni przed uroczystościami z okazji 60. rocznicy akcji "Wisła" inspektor budowlany zamknął część ukraińskiego Domu Narodowego. Z użytkowania są wyłączone sala teatralna, klatka schodowa i część innych pomieszczeń budynku przy ul. Kościuszki 5. Taką decyzję podjął Powiatowy Inspektorat Nadzoru Budowlanego. Miasto twierdzi, że stało się to na wniosek Związku Ukraińców w Polsce. Inspektor zobowiązał władze miejskie, które są właścicielem gmachu, do zamknięcia pomieszczeń i ich zabezpieczenia.
- Jesteśmy zaskoczeni tą decyzją. Nie zgadzamy się z nią, dlatego się odwołaliśmy - mówi Witold Wołczyk z Kancelarii Prezydenta Przemyśla. Władze miejskie starają się o ekspertyzę budowlaną gmachu. Zaskoczeni są również Ukraińcy.
- Ta sprawa jest bardzo dziwna. Wielokrotnie w ostatnich latach zwracaliśmy uwagę na stan budynku i nie było reakcji. Aż tu naraz się pojawiła, tuż przed zaplanowanymi wcześniej uroczystościami - mówi Piotr Tyma, prezes Związku Ukraińców w Polsce. Od 27 do 30 kwietnia w budynku przy ul. Kościuszki 5 zaplanowanych jest część uroczystości związanych z obchodami 60. rocznicy akcji "Wisła". Prawdopodobnie nie będzie tych, które mają się odbyć w sali teatralnej. Chyba że uda się zorganizować inne pomieszczenia.
- Organizację imprez związanych z uroczystościami zaplanowaliśmy w kilku budynkach i one się odbędą - dodaje Tyma. W ostatnich tygodniach sprawa zwrotu Ukraińcom tego budynku, nabrała przyspieszenia. Miasto gotowe jest oddać gmach w zamian za inną nieruchomość od polskiego skarbu państwa. Pracownikom Kancelarii Prezydenta RP wskazane zostały trzy nieruchomości w Przemyślu, którymi jest zainteresowane miasto. W sprawie zwrotu Ukraińcom gmachu przy ul. Kościuszki 5 i rezolucji przemyskiej Rady Miasta w tej sprawie głos zabrał europoseł Andrzej Zapałowski z Przemyśla. Mówi, że przekazanie budynku powinno się odbyć na zasadzie takiego samego gestu wobec polskich organizacji na Ukrainie.
- Zwrot nieruchomości tylko w oparciu o jednostronną decyzję byłby nieprzewidywalnym co do skutków precedensem - twierdzi Zapałowski. Przypomina, że w ostatnich latach w Polsce zostały uregulowane sprawy własnościowe wobec Kościołów greckokatolickiego i prawosławnego. Tymczasem na Ukrainie tylko w diecezji lwowskiej, zgodnie z prawem powinno być zwróconych polskiemu Kościołowi kilkanaście obiektów. Dotychczas tak się nie stało. Zapałowski proponuje, aby w sprawie zwrotów nieruchomości spotkały się rady miejskie Przemyśla i Lwowa i wypracowały wspólne stanowisko. Na 19 kwietnia zaplanowane jest posiedzenie lwowskiej rady miasta, na którym ma być omawiana sprawa zwrotu nieruchomości społeczności polskiej. (Nowiny)

* 14 i 15 kwietnia br. w sali widowiskowej przemyskiego zamku po raz szósty odbyły się Międzynarodowe Warsztaty Gospel. Ich organizatorzy to Podkarpackie Stowarzyszenie Gospel, Przemyskie Centrum Kultury i Nauki "Zamek" i cała muzyczna rodzina Rudawskich. Szósta edycja warsztatów, jeśli brać pod uwagę liczbę uczestników, miała nieco skromniejszą formę niż ubiegłoroczna, co bynajmniej nie świadczy o niższym poziomie artystycznym. Po raz piąty gościł w Przemyślu pastor David Daniel z Londynu, postać kultowa wśród wykonawców tego gatunku. Pastor David jest osobowością charyzmatyczną. Zarówno jego sztuka wokalna jak i kaznodziejska, to klasa sama dla siebie. Przy wszystkich tych przymiotach posiada jeszcze dar zjednywania sobie przychylności młodych ludzi. A trzeba zdać sobie sprawę, że osoby z klasycznym przygotowaniem muzycznym stanowią w zespole mniejszość, zatem praca musi przebiegać na innych zasadach niż ta z profesjonalistami. Szczególnym novum tegorocznej edycji warsztatów był udział Sarah Davis, artystki reprezentującej praktycznie nieznany w Polsce gatunek, jakim jest praise dance - taniec, którego zadaniem jest zaangażowanie całego ciała w modlitwę. Pod pewnymi względami praise dance można przyrównać do modlitwy chasydzkiej, gdzie istnieje nierozerwalna łączność między słowem, muzyką i gestem. Wszystkie te elementy stanowią całość, która ma pomóc człowiekowi w dostąpieniu zbawienia. Tak jak w poprzednich latach, w przemyskich warsztatach uczestniczył również o. Lech Dorobczyński OFM, twórca przemyskiego zespołu i jego dobry duch. (Życie Podkarpackie)

* Troje funkcjonariuszy służy celnej zatrzymali funkcjonariusze z przemyskiego wydziału Centralnego Biura Śledczego. Nad rozpracowaniem przestępczej działalności na granicy policjanci CBŚ pracowali od kilku miesięcy. Minionej nocny zatrzymali celniczkę z 30-letnim stażem pracy, która przyjęła od podróżnego pieniądze za przyśpieszenie odprawy celnej. Ujęli również jej dwóch kolegów. Wszyscy zostali doprowadzeni na przesłuchanie do Prokuratury Okręgowej w Przemyślu. Tam zapadną decyzję o ich dalszych losach. (Nowiny)

Gdzie ci fachowcy?!
* W porównaniu do analogicznego okresu w ubiegłym roku, w Powiatowym urzędzie pracy w Przemyślu było o ponad 1200 bezrobotnych więcej niż teraz. Przedsiębiorcy największy problem mają ze znalezieniem fachowców - budowlańców. Pracownicy PUP w Przemyślu pamiętają, że w ubiegłym roku była taka sytuacja, że pracodawca potrzebował murarza - tynkarza. Urzędnicy z urzędu pracy dzwonili do ponad 200 osób, które były zarejestrowane jako osoby bezrobotne, poszukujące pracy, by wysłać je na przeszkolenie. Tylko pięć osób zgodziło się na to, ale po zastanowieniu - zrezygnowało. Gdzie tkwi przyczyna tego, że ludzie nie chcą pracować? Według pracowników PUP w Przemyślu, powód jest prosty. Choć oficjalnie bezrobotni zaprzeczają informacjom, że pracują za granicą (chodzi o to, że jako osoby zarejestrowane w PUP są ubezpieczone), to w rzeczywistości tak właśnie jest. W kraju pracodawca oferuje 2,5 tys. zł na rękę i hotel robotniczy dla budowlańca, natomiast za granicą kwota, jaką można zarobić, jest 3-5 razy wyższa. Miejscowi pracodawcy, nie mogąc znaleźć pracowników na miejscu, poszukują fachowców na Ukrainie. W ubiegłym roku na Podkarpaciu wydano 138 zezwoleń na pracę obywateli Ukrainy w Polsce. W tym roku na razie jest to kilka zezwoleń, jednak na pewno będzie ich więcej niż w ubiegłym roku, ponieważ na rynku pracy jest coraz mniej fachowców. Coraz więcej pracodawców poszukuje samodzielnych księgowych. Okazuje się, że kobiet, które pracowały bądź chciały pracować jako księgowe, jest wiele, jednak nie spełniają podstawowych wymagań. Głównie chodzi o to, że nie mają wykształcenia wyższego i wcześniej pracowały jako pomoc w księgowości, a nie na samodzielnym stanowisku. (Super Nowości)

* Brakiem jakichkolwiek decyzji zakończyło się spotkanie przedstawicieli organizacji kombatanckich i kresowych z władzami Przemyśla. Organizacje domagają się odwołania uroczystości związanych z obchodami 60. rocznicy akcji "Wisła".
- Przedstawiciele organizacji kombatanckich i kresowych oraz władze miejskie przedstawiły swoje poglądy na sprawę. Nie zostały podjęte żadne decyzje - mówi Witold Wołczyk z Kancelarii Prezydenta Przemyśla. Jako pierwsi Informowaliśmy o piśmie jakie do prezydenta Przemyśla i przewodniczącego Rady Miasta skierowali przedstawiciele ośmiu organizacji kombatanckich i kresowych. Domagają się odwołania uroczystości związanych z 60. rocznicą akcji "Wisła". Mają się one odbyć w Przemyślu, w dniach 27 do 30 kwietnia. Ich głównym organizatorem jest Związek Ukraińców w Polsce. Kombatanci i kresowiacy nazywają obchody "antypolskimi" i chcą, aby władze miejskie zabroniły ich organizacji. W przypadku niespełnienia żądań zagrozili protestem, m.in. wyjściem z transparentami na ulice. W spotkaniu z przedstawicielami organizacji kombatanckich i kresowych uczestniczyli m.in. prezydent Przemyśla Robert Choma, przewodniczący Rady Miasta Adam Łoziński. Miasto nie jest organizatorem obchodów. Nie musiało również wydawać pozwolenia na organizację uroczystości, gdyż nie są to imprezy masowe. (Nowiny)

Wojna miast pod kontrolą
* Od kilkunastu dni w Przemyślu głośno było o wojnie miast: "Czuwaj Przemyśl - JKS Jarosław. Wojnę miast czas zacząć" - to hasło, które pojawiło się na plakatach rozwieszonych przez kibiców Czuwaju na całym Zasaniu. Wojna miała się odbyć w niedzielę, 15 kwietnia, o godzinie 11. Jednak dzięki dobrej organizacji meczu i zabezpieczeniom ze strony służb porządkowych wojna miast odbyła się pod całkowitą kontrolą. Kibice obydwu drużyn grzecznie weszli i wyszli ze stadionu. Krzysztof Czopik, wiceprezes sportowy Czuwaju: - Zarząd jest tego zdania, że mecze są też dla kibiców, dlatego organizacyjnie podeszliśmy do tego jak do spotkania podwyższonego ryzyka. Poprosiliśmy o pomoc firmę ochroniarską, policję i straż miejską. Ponadto spiker poinformował kibiców o skutkach nieodpowiedniego zachowania. Oczywiście ubolewam nad padającymi wulgaryzmami, ale mam nadzieję, że ten mecz był zaczątkiem tego, że na stadionach zapanuje w końcu normalna atmosfera. Pozytywnie zaskoczyło mnie, że ze strony kibiców Czuwaju nie padło krzywdzące hasło pod adresem przemyskiej Polonii. Myślę też, że mimo zabezpieczenia z naszej strony i służb porządkowych, hamulcem przed bijatyką są sądy 24-godzinne. Widmo natychmiastowej izolacji i osądzenia widocznie odstrasza. Na meczu pierwsi byli kibice z Jarosławia - około godziny 9.30. Przyjechali pociągiem razem z kibicami Stali Sanok (ponad 100 osób) i pod eskortą policji zostali odprowadzeni przed stadion. W tym czasie na osiedlu Rycerskim zebrali się fani Czuwaju i kilka minut po godz. 10, łącząc się z kibicami z Radymna i Karpat Krosno, około 200-osobową grupą weszli na stadion. Wśród nich były też dziewczyny. Punktualnie o godzinie 11 rozpoczął się mecz. Na wstępie kibice zostali poinformowani o sądach 24-godzinnych, które, jak się później okazało, są na nich doskonałym straszakiem. Od pierwszej minuty meczu kibice skupili się na wzajemnym przekrzykiwaniu. Wielu z szalikowców, sądząc po wyglądzie, miało zaledwie po 14 - 17 lat. Cały mecz przebiegł bez niespodzianek i większych zatargów kibiców z policją. Tylko pod koniec drugiej połowy jeden z kibiców JKS-u nie uważał, kiedy odpalał racę: poparzył się i musiał pojechać do szpitala. Natomiast fani Czuwaju próbowali opuścić swój sektor i wejść na murawę. Na szczęście służby porządkowe szybko sobie z nimi poradziły. O 12.50 spotkanie drużyn zakończyło się wynikiem 1:0 dla Jarosławia. Mogłoby się wydawać, że wtedy zacznie się bijatyka i odbędzie się w końcu zapowiadana "wojna miast". Nic z tego. Doskonale przygotowana policja z oddziałów prewencji z Rzeszowa, funkcjonariusze z Przemyśla i Krosna, firma ochroniarska i straż miejska otoczyły "klatkę" kibiców z Jarosławia. Czekali przed nią, aż fani Czwaju rozejdą się w stronę domów. Następnie pod eskortą policji jarosławianie wrócili na stację PKP Zasanie. O 13.55 spokojnie wsiedli i pojechali do domu. (Życie Podkarpackie)

* Zarówno prokurator, jak i obrońca złożyli wnioski o uzasadnienie wyroku w sprawie Władysława P. (82 l.), byłego funkcjonariusza Urzędu Bezpieczeństwa. Sąd Okręgowy w Przemyślu skazał go na 10 lat pozbawienia wolności za zabójstwo oraz znęcanie się nad więźniami. Akt oskarżenia sporządzony przez Instytut Pamięci Narodowej zarzucał Władysławowi P., że 3 czerwca 1946 roku, jako funkcjonariusz Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Jarosławiu, zabił Stanisława K., oddając do niego kilka strzałów z broni palnej. W czerwcu 1946 roku jarosławski PUBP likwidował grupę dywersyjną Narodowych Sił Zbrojnych pod dowództwem "Groma". Kiedy 3 czerwca ubecy przyszli po Stanisława K., mężczyzna ten zaczął uciekać, a wówczas Władysław P. kilkakrotnie do niego strzelił. Śledczy z IPN uznali to za zbrodnię komunistyczną, a jednocześnie zbrodnię przeciwko ludzkości. Ponadto Władysław P. był oskarżony o drugie zabójstwo, jakiego miał się dopuścić jesienią 1948 roku w Cieszacinie Małym k. Jarosławia. Zarzucano mu, że jako funkcjonariusz PUBP w podobny sposób zastrzelił Władysława T. Pozostałe trzy zarzuty, jakie przedstawiono byłemu ubekowi, dotyczyły moralnego i fizycznego znęcania się nad więźniami podczas przesłuchań i wymuszania zeznań. Sąd Okręgowy w Przemyślu, wyrokiem z 28 marca br., uznał go winnym pierwszego z zabójstw oraz moralnego i fizycznego znęcania się nad więźniami. Za czyny te wymierzył mu łączną karę 10 lat pozbawienia wolności. Umorzył natomiast postępowanie karne za zabójstwo Władysława T., ponieważ sprawa ta była już prawomocnie rozpoznana w latach powojennych. Prokurator i obrońca, składając wnioski o uzasadnienie wyroku, zapowiedzieli tym samym złożenie apelacji. Oskarżony nigdy nie przyznał się do winy. (Nowiny)

Trzeci dowódca w historii
* Zamiana warty w Polsko-Ukraińskim Batalionie Sił Pokojowych. - To było najlepsze pięć lat w mojej żołnierskiej karierze - tymi słowami z przemyską formacją pożegnał się ppłk dypl. Wojciech Marchwica. Po chwili przekazał sztandar P-UBSP swojemu następcy ppłk dypl. Zenonowi Brzuszce. Wojskowe "insygnia" szefa przemyskich podhalańczyków - płaszcz, kapelusz i ciupagę - przekazał mu natomiast dowódca 21. Brygady Strzelców Podhalańskich gen. bryg. Janusz Bronowocz. Ppłk dypl. Z. Brzuszko na dowódcę PUBSP został mianowany decyzją ministra obrony narodowej Aleksandra Szczygły. Formalnie funkcję zaczął pełnić... 1 kwietnia, czyli na prima aprilis, ale jak 13 kwietnia zapewnił zebranych na placu defiladowym podczas uroczystego mianowania, do 31 marca 2010 roku nie będzie żartów. Będzie za to ciężka praca nad dalszym rozwojem przemyskiej formacji. Został on trzecim dowódcą w liczącej 9 lat historii Polsko-Ukraińskiego Batalionu Sił Pokojowych (pierwszym był ppłk Bogdan Tworkowski). Dotychczasowy dowódca ppłk dypl. W. Marchwica został szefem sztabu 21. Brygady Strzelców Podhalańskich w Rzeszowie.
- Pamiętam jak dziś moment, kiedy przyjechałem do tej jednostki i zastanawiałem się, jak będzie wyglądać moje pożegnanie. Na koniec odchodzący dowódca zwrócił się do wszystkich żołnierzy wyraźnie wzruszony: - Z wami miałem szczęście i honor pełnić roczną służbę w Kosowie, z częścią z was pół roku spędziłem w o wiele trudniejszych warunkach w Iraku. Z wami dzieliłem same sukcesy przez te pięć lat. Dziękuję wam za to. (Życie Podkarpackie)

Łapówkarz na wolności...
* Podejrzewany o branie łapówek Antoni F., ordynator Samodzielnego Psychiatrycznego Zespołu Opieki Zdrowotnej w Jarosławiu wyszedł z aresztu. Sąd Rejonowy w Przemyślu złagodził wobec Antoniego F. środki zapobiegawcze, bo prokurator nie żądał przedłużenia aresztu.
- W sprawie Antoniego F. zebraliśmy obszerny materiał dowodowy. Pozwala na sporządzenie aktu oskarżenia, który będzie gotowy w najbliższych tygodniach - zapewnia Damian Marecki z Prokuratury Okręgowej w Przemyślu. Sąd zwalniając Antoniego F. z aresztu zakazał mu opuszczania kraju. Antoni F. wpłacił też poręczenie majątkowe. W Jarosławiu pojawiła się pogłoska, że po opuszczeniu aresztu Antoni F, odzyskał fotel ordynatora.
- To nie prawda. Doktor F. tylko nie wrócił do pracy, ale nawet nie kontaktował się ze mną - ucina spekulacje Jacek Mendocha, dyrektor SP ZPOZ w Jarosławiu. - Zresztą o stanowisku ordynatora nie mogłoby być mowy, bo pracownik postawiony w stan oskarżenia nie może pracować na stanowisku związanym z odpowiedzialnością finansową - dodaje dyrektor. Mendocha przyznał, że jeśli już, to Antoni F., do czasu wyjaśnienia sprawy, mógłby pracować w jego placówce wyłącznie w charakterze szeregowego pracownika. Jeśli stawiane Antoniemu F. zarzuty o łapówkarstwo potwierdzi sąd, grozi mu nawet 12 lat więzienia. (Nowiny)

J A R O S Ł A W

Radni chcą zabrać ulgowe bilety
* Radni gminy wiejskiej Jarosław podjęli uchwałę, że od 1 lipca gmina nie będzie dopłacać ani złotówki do ulgowych biletów MZK. Radni tłumaczą swoją decyzją sporą sumą dopłat. Rocznie gmina dokładała 450 tysięcy złotych. Inny argument jest taki, że z dopłat dotychczas głównie korzystali mieszkańcy miasta, niż podjarosławskich gmin. Korzystający z podmiejskiej komunikacji mieszkańcy gminy są wzburzeni.
- Nie po to żeśmy ich wybrali. Zlikwidować łatwo. Przy takim podejściu należy zamknąć niektóre oddziały w szpitalach, bo są nierentowne - mówi czekający na autobus mieszkaniec Sobiecina. Przeciwny takiej decyzji był Władysław Maziarka, sołtys i radny Surochowa.
- Nie wszędzie jeżdżą prywatni przewoźnicy. Nie wszyscy mają własne pojazdy. Ulgi się należą i wszędzie do nich dopłacają - stwierdza. Dopłaty przekazywano na podstawie porozumienia między gminami. Rada miasta, które jest właścicielem MZK, zajmie się sprawą na najbliższej sesji. To do niej należy ostateczna decyzja. Już dzisiaj swój protest przeciwko uchwale radnych wiejskich wyraża Janusz Szkodny, przewodniczący rady miejskiej. Antoni Gwóźdź, przewodniczący rady, która podjęła kontrowersyjną decyzję, stwierdza, że sprawa dopłat jeszcze nie jest zamknięta. Trwają ustalenia.
- Nie możemy jednak trwonić pieniędzy. Te dopłaty pochłaniały jedną trzecią podatku rolnego wpływającego do gminy - stwierdza. Tadeusz Lewko, dyrektor jarosławskiego MZK nie potrafi określić cen biletów po zaniechaniu refundacji ze strony gminy wiejskiej.
- Prawdopodobnie nasze autobusy będą kursować na takich samych zasadach jak przewoźnicy prywatni, czyli bez ulg. Należy dodać, że od dwóch lat dopłaty nie zmieniły się - mówi Lewko. (Nowiny)

Kupcy wrócą na bazar
* Późnośredniowieczny zabytek znowu trafi pod ziemię. Zabezpieczenia muru oporowego w Jarosławiu przy ul. Tarnowskiego tak, by go wyeksponować dla zwiedzających, jest zbyt kosztowne dla miasta. Dlatego też władze Jarosławia postanowiły, że po sporządzeniu dokumentacji znaleziska, mur zostanie zasypany. Kupcy, którzy wcześniej handlowali na tym terenie, będą mogli powrócić. Rok temu, podczas prac związanych z budową muru oporowego za Halą Targową przy ul. Tarnowskiego, natrafiono na mur ceglany o zaprawie piaskowo-wapiennej. Te odkopane fragmenty, to, według archeologów, część arsenału leżącego w południowej linii obrony późnośredniowiecznego i nowożytnego miasta. To sensacyjne odkrycie. Wiadomo było, co prawda, że mury obronne tędy przebiegały, ale z dostępnych na ten temat informacji wynikało, że zostały one już dawno rozebrane. Tymczasem archeolodzy odsłonili aż 23 metry muru i dotarli na głębokość 7,5 m. W listopadzie 2006 roku rzeczoznawcy z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, pod przewodnictwem prof. Ireneusza Płuska, wypracowali dwa warianty postępowania z tym cennym znaleziskiem. - Jeden z nich przewidywał wyeksponowanie odkrytego muru bez rekonstrukcji, pod warunkiem znacznego pogłębienia wykopu, czyli usunięcia skarpy na głębokość około 4 metrów, dla pokazania arkad występujących w murze - wyjaśnia Iwona Międlar z biura prasowego Urzędu Miasta w Jarosławiu. Okazało się, że przy wyborze tego wariantu kupcy stracą teren, na którym handlują. Poza tym nie było pewności, czy po usunięciu skarpy, zabytkowy mur utrzyma opór ziemi od strony Hali Targowej. Dodatkowo, zabezpieczenia są zbyt kosztowne i trudne do przeprowadzenia. Władze miasta niedawno zdecydowały, że mury zostaną zakonserwowane i zasypane. - Trwają prace nad dokumentacją budowlaną - informuje Iwona Międlar.
- Szacuje się, że do końca września prace remontowo-budowlane i konserwatorskie zostaną ukończone i plac będzie znowu miejscem do prowadzenia działalności handlowej. Przeciwko zasypaniu murów protestują Stowarzyszenie Miłośników Jarosławia oraz muzeum. Uważają one, że zabytek mógłby stanowić atrakcję turystyczną. Burmistrz Jarosławia, Andrzej Wyczawski, przyznaje, że istotnie jest to ciekawe znalezisko, warte pokazania turystom. Niestety, miasto nie posiada "wolnych" 1,5 mln zł, by wyłożyć je na zabezpieczenie i wyeksponowanie muru. (Super Nowości)

* Sąd Grodzki w Jarosławiu uniewinnił Witolda I. od zarzutu przywłaszczenia 71 paczek papierosów od handlującej Ukrainki. Sędzia Ewa Hełmecka stwierdziła w uzasadnieniu wyroku, że uznanie winnym byłoby nadinterpretacją zebranego materiału dowodowego. Sąd uznał, że okoliczności wskazują, iż oskarżony zabrał papierosy z zamiarem przekazania ich straży miejskiej. Witolda I. oskarżyła Ukrainka sprzedająca papierosy na bazarze. Zarzucała mu, że będąc zastępcą komendanta jarosławskiej straży miejskiej zabrał jej w grudniu ub. roku papierosy o wartości 200 złotych. W postępowaniu niejawnym sąd ukarał strażnika grzywną. Witold I. odwołał się od wyroku. W zwykłym postępowaniu został uniewinniony. Witold I. nie jest już wicekomendantem straży miejskiej. Został przeniesiony do innego wydziału, ponieważ końcem stycznia zmieniono regulamin straży likwidując to stanowisko. (Nowiny)

R E G I O N

* 50 zł dofinansowania do szkolnego mundurka ma raz w roku dostać każda rodzina, której dochód nie przekracza 351 zł na osobę. Tak zapewnia minister edukacji. Pieniądze będą rozdzielane przez gminy. MEN szykuje na ten cel 50 mln zł. Obowiązkowo mundurki mają od nowego roku wprowadzić szkoły podstawowe i gimnazja. (Nowiny)

Autostradowe przyspieszenie...
* Autostrada A4 będzie głównym szlakiem komunikacyjnym piłkarskich mistrzostw Europy Euro 2012. Połączy ona 5 miast, które będą arenami zawodów. Tą właśnie drogą przyjadą kibice z południowo-zachodniej Europy. Dlatego musi ona zostać całkowicie zbudowana do czerwca 2012 roku. Natomiast rzeszowskie lotnisko niewiele skorzysta na organizacji zawodów przez Polskę. Dlaczego autostrada A4 jest tak ważna dla piłkarskich mistrzostw Europy? Stadionowe miasta: Wrocław, Chorzów, Kraków, Lwów i Kijów leżą na trasie europejskiego korytarza komunikacyjnego E40. Jego polską częścią jest obecnie droga krajowa nr 4, a w przyszłości będzie nią autostrada A4. Ukończenie budowy podkarpackiego odcinka tej autostrady planowano pierwotnie na rok 2013. Czy wczorajsza decyzja UEFA wpłynie na korektę tych planów?
- Autostrada do wschodniej granicy Polski musi być zbudowana przed rozpoczęciem piłkarskich mistrzostw - przekonuje Wiesław Kaczor, szef rzeszowskiego oddziału Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. - Będzie ona głównym korytarzem komunikacyjnym imprezy. Należy się spodziewać, że większość kibiców z Europy Zachodniej wybierze też tę trasę na dojazd na mistrzostwa. (Super Nowości)

* Ministerstwo Finansów zawiesiło wprowadzenie, we wrześniu, podwyżki akcyzy. Z powodu wyższego podatku, od 1 września gaz LPG do samochodów miał zdrożeć o 27 groszy na litrze. O 15 zł więcej zapłacilibyśmy 30-litrową butlę.
- Projekt wymaga dodatkowych uzgodnień między ministerstwami - mówi Zofia Ogińska, zastępca dyrektora biura Ministra Finansów. Niestety, decyzja ta oznacza jedynie odroczenie podwyżek, bo z nich ministerstwo nie zamierza się wycofać. (Nowiny)

Komunia z rąk zakonnicy
* Siostry zakonne i kobiety świeckie mogą rozdawać komunię. Na Podkarpaciu to jednak rzadkość. Kościół tłumaczy, że w naszym regionie jest tak dużo księży, że nie potrzebują pomocy. Szafarzem nadzwyczajnym może być osoba świecka głęboko wierząca, zaangażowana w życie kościoła, nieskazitelna moralnie i ciesząca się zaufaniem miejscowego proboszcza. Jeszcze do niedawno mógł być nim tylko mężczyzna w wieku od 25 do 65 lat. Polscy biskupi postanowili dopuścić do tego również siostry zakonne i członkinie instytutów życia konsekrowanego, czyli kobiety świeckie, które złożyły śluby kościele. Mimo, że mogą rozdawać komunię już od roku, na Podkarpaciu to rzadkości.
- Zdarzało się, że arcybiskup zezwalał siostrom w niektórych zgromadzeniach na udzielanie komunii obłożnie chorym zakonnicom - wyjaśnia ks. Bartosz Rajnowski, kanclerz przemyskiej kurii. Siostry w Polsce są chętne do pomocy. Mówiły o tym m.in podczas obywającego się Warszawie od wtorku, plenarnego zebrania wyższych zakonów żeńskich. Mogą rozdawać komunię wtedy, gdy księży jest zbyt mało. W diecezji przemyskiej szafarzy nadzwyczajnych jest nie więcej niż około 10 osób i są to jedynie mężczyźni. Dlaczego?
- Mamy wystarczającą liczbę księży - wyjaśnia ks. Rajnowski. W diecezji sandomierskiej nadzwyczajnych szafarzy w ogóle nie ma.
- Po prostu nie ma na nich zapotrzebowania - twierdzi ks. Zygmunt Gil, kanclerz tutejszej kurii. (Nowiny)

Kronika kryminalna

* Jarosławscy policjanci poszukują sprawcy zniszczenia ambony myśliwskiej usytuowanej koło Makowiska, będącej własnością koła łowieckiego "Sokół". Ktoś, kto prawdopodobnie nie lubi myśliwych, podciął piłą drewnianą podstawę i następnie zwalił ambonę.

* 13 kwietnia w Jarosławiu policjanci zatrzymali 22-letniego mężczyznę, który ukradł mosiężne kraty z jednej z bram przy ul. Kraszewskiego. Nieco później wpadli jego dwaj koledzy, którzy pomagali mu w kradzieży i sprzedaży pociętych już krat.

* 13 kwietnia na ul. Jagiellońskiej w Przemyślu 9-letnia dziewczynka wbiegła nagle na jezdnię za samochodu ciężarowego została potrącona przez prawidłowo jadącego opla. Nieletnia za złamaną ręką trafiła do szpitala.

* 12 kwietnia w Śliwnicy trzej nieznani jeszcze sprawcy, wykorzystując nieobecność gospodarzy, skradli z mieszkania 8 tysięcy złotych.

* 12 kwietnia przemyscy policjanci ustalili sprawców 11 włamań i kradzieży do samochodów na terenie Przemyśla. Są nimi mieszkańcy Wacławic: 14-letni Witold B. i 16-letni Daniel Ł.

(Źródło: Życie Podkarpackie)

Reklama