Archiwum aktualności

Archiwalne wydanie tygodniowe: 09.04-15.04.2007 r.

Przemyśl

Te schody są niebezpieczne...
* Ktoś kradnie lub uszkadza metalowe kratki odwadniające w przejściu pod skrzyżowaniem ul. Borelowskiego i Krasińskiego. Schody stają się niebezpieczne dla pieszych.
- Niemal codziennie przechodzę tamtędy z córką. Odprowadzam ją do szkoły. Niedawno moje dziecko zawadziło o kratkę, którą ktoś wyrwał spod schodów i obrócił na drugą stronę. Córka spadła i potłukła się. Na szczęście niegroźnie, ale przecież mogło się to skończyć o wiele gorzej - opowiada przemyślanin. Przez to przejście podziemne codziennie przechodzą uczniowie SP 14. Ta droga jest dla nich najdogodniejsza, bo nie muszą przechodzić przez ruchliwe jezdnie.
- Ciekawe ile dzieci, tak jak moja córka, nie zauważyło odwróconej kratki i przewróciło się. Tu kiedyś może dojść do tragedii, bo schody są dość strome i wysokie. Taka sytuacja często się powtarza - alarmuje przemyślanin. Sprawą zainteresowaliśmy Urząd Miejski. Problem kratek jest znany urzędnikom. Najczęściej jednak z powodu kradzieży.
- Co jakiś czas ktoś je kradnie, a nasze służby uzupełniają kratki. Dla złodziei to atrakcyjny kąsek. Staramy się, aby kratki było coraz lepsze, bezpiecznie, a przede wszystkim odporne na działanie złodziei i wandali. Niestety, to trudna walka, bo oni zawsze znajdą jakiś sposób - mówi Witold Wołczyk z Kancelarii Prezydenta Przemyśla. (Nowiny)

* 6 milionów Polek zajmuje się tylko prowadzeniem domu. Czy im za to płacić? Wielu mężczyzn uważa, że prowadzeniem domu powinna zajmować się kobieta, a oni są stworzeni to tego, aby pracować i być głową rodziny. Niestety za pracę domową kobiet nikt nie płaci. Dlatego właśnie powstał pomysł, aby kobietom, które rezygnują z pracy zawodowej i zajmują się domem, państwo wypłacało pensję. Z sondażu TNS OBOP przeprowadzonego dla Dziennika wynika, że chce tego aż 82 procent Polaków. Po raz pierwszy w historii Główny Urząd Statystyczny wyliczył wartość prac domowych. Według niego praca domowa kobiet jest warta 1100 zł miesięcznie. Z kolei Beata Mikuta, ekonomistka ze Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie twierdzi, że za pracę domową kobiet powinno się płacić około 2500 zł, czyli mniej więcej tyle, ile wynosi średnia pensja w kraju. Od września 2006 roku Fundacja Instytut Spraw Obywatelskich realizuje projekt "Kampania informacyjno-edukacyjna na rzecz docenienia pracy domowej kobiet". Jej celem jest uświadomienie społeczeństwu wartości pracy domowej kobiet, a pomysłodawczynią była Anna Mieszczanek. - Kampania na razie ma postać akcji informacyjnej, aby uświadomić społeczeństwu, jak ciężka jest praca domowa kobiet. Chcemy także, aby ludzie zobaczyli, że to jest problem, że osoby pracujące w domu nie mają na starość żadnej emerytury czy renty. Mamy gotują czy opiekują się dziećmi za darmo, a kucharkom i przedszkolankom się za to płaci. Można by wymieniać wiele takich przykładów, aby udowodnić, że pracy domowej jest naprawdę ogrom. Cała ta kampania na pewno pochłonie dużo czasu i może się okazać, że w Polsce raczej nie będzie możliwe, aby płacić kobietom za pracę domową. Ale może chociaż uda się wywalczyć, aby opłacać paniom domu składki emerytalne - mówi Marzena Wilk ze Stowarzyszenia na rzecz Kobiet Poszukujących Pracy "Victoria", liderka Instytutu Spraw Obywatelskich na Podkarpaciu. Akcja na rzecz docenienia pracy domowej kobiet jest prowadzona w całej Polsce, a jej organizatorzy zamierzają dotrzeć ze swoimi postulatami do osób rządzących. Marzena Wilk dodaje, że pod koniec maja planowany jest happening, aby pokazać, co na co dzień robi pani domu. - Być może zostanie też zawiązany związek zawodowy osób pracujących w domu. Bo gospodyni domowa to też zawód - stwierdza pani Marzena. (Życie Podkarpackie)

* Ekolodzy są oburzeni kolejną wycinką drzew w centrum. O usunięciu kilkunastu dorodnych topoli z placu przy ul. Jagiellońskiego i Wodnej poinformują prokuraturę. Twierdzą, że topole zostały wycięte po 1 marca, czyli po rozpoczęciu okresu ochronnego, w którym nie wolno ścinać żadnych drzew.
- Istotnie, w ostatnich dniach na tym placu wyciętych zostało kilkanaście topoli i krzewy. Drzewa zagrażały przechodniom, ich korzenie niszczyły chodniki. O wycinkę wnioskował również właściciel działki. Krzewy zostały usunięte ze względu na ich znikomą wartość estetyczną - mówi Witold Wołczyk z Kancelarii Prezydenta Przemyśla. Urzędnicy twierdzą, że nie ma okresu ochronnego. Jednak zapewniają, że przy wycince zawsze zwracają uwagę, czy na drzewach nie ma ptasich gniazd.
- Na tych topolach już od dłuższego czasu nie było gniazd - twierdzi Wołczyk.
- Wycinka drzew na placu przy ul. Wodnej i Jagiellońskiej to tylko jeden z przypadków, którym zainteresujemy prokuraturę. Chcemy, aby prokurator wyjaśnił również inne, masowe wycinki drzew w Przemyślu, m.in. 108 wierzb nad Sanem i starych drzew na Wzgórzu Zamkowym - mówi ekolog Wacław Pudłocki. Doniesienie w tej sprawie w najbliższych dniach ma trafić do przemyskiej Prokuratury Rejonowej. (Nowiny)

250 zł doba
* Wytrzeźwiałki często nazywane są komunistycznym reliktem. Nie wygląda jednak na to, by akcja oczyszczania kraju z pozostałości minionego systemu miała dotyczyć także tego rodzaju przybytków. Czym się różni przemyska izba wytrzeźwień od najdroższego hotelu w mieście? Tym, że w hotelu nie robią darmowych badań lekarskich. Statystyki MOZU mówią, że w ubiegłym roku w przemyskiej wytrzeźwiałce było 2807 tzw. "pobytów". Roczna liczba osób - 1545 (liczba osób jest mniejsza od liczby pobytów, bo niektórzy przecież zaliczali izbę kilkakrotnie). Najmłodszy klient miał 15 lat, najstarszy 82. W pierwszych trzech miesiącach 2007 roku przez izbę przewinęło się kolejno: styczeń - 294 osoby (w tym 280 mężczyzn, 10 kobiet, 4 nieletnich chłopców), luty - 170 osób (w tym 156 mężczyzn, 11 kobiet, 3 nieletnich chłopców), marzec - 227 osób (w tym 206 mężczyzn, 14 kobiet, 4 nieletnich chłopców). Od dwóch lat miejska izba wytrzeźwień ma nowe lokum, a w nim - wszystko zgodne z obowiązującymi standardami: podjazd dla wózków, monitoring sal, sztab specjalistów od uzależnień itp. - Nasi klienci są zachwyceni! - śmieje się szefowa Jolanta Jabłońska, oprowadzając po wykafelkowanych korytarzach i kameralnych trzyosobowych salach wyposażonych w nowiutkie łóżka. Formalnie prowadzenie wytrzeźwiałki to jedno z zadań Miejskiego Ośrodka Zapobiegania Uzależnieniom. MOZU podlega pod samorząd, jest też przez niego finansowany. Choć każdy klient izby po wytrzeźwieniu otrzymuje rachunek opiewający na kwotę 250 zł, rzadko kiedy udaje się te pieniądze ściągnąć: - W około siedemdziesięciu procentach są to ludzie niewypłacalni, wówczas należność musimy wpisać w koszty... - przyznaje szefowa. Dyskusja nt. likwidacji izb przetoczyła się przez Polskę w czasie przystępowania do UE, gdzie tego rodzaju przybytki nie funkcjonują w ogóle. Twierdziło się wówczas, że to komunistyczny przeżytek (pomysł tworzenia noclegowni dla pijanych zrodził się w 1910 r. na I Wszechrosyjskim Zjeździe Walki z Pijaństwem), nieprzystający do realiów demokratycznego państwa, w którym agresywny pijak powinien trafić do aresztu, a pijak chory do szpitala. W Polsce jest 47 izb. Przed dziesięciu laty, kiedy musiały istnieć w każdym mieście powyżej 50 tys. mieszkańców, było ich 55 (czyli niewiele więcej). Teraz samorządy same decydują, czy chcą prowadzić takie przybytki. W nielicznych miastach opieką nad nietrzeźwymi zajęły się specjalistyczne przychodnie. W Przemyślu wytrzeźwiałka przeszła reorganizację i dyslokację. J. Jabłońska uważa, że izby są potrzebne, szczególnie w nowym, zreformowanym wydaniu, gdzie poza pobytem oferuje się klientowi wszechstronną pomoc: rozmowę z psychologiem, porady prawnika itp. - Pracuję w tym fachu sześć lat i nie ukrywam, że wcześniej bardzo mi tego brakowało. Każdy namówiony do terapii klient to wielka satysfakcja. Nawet, jeśli po terapii nie uda mu się wytrwać w trzeźwości. Potem jest druga próba, trzecia itd., ale świadomość, że trzeba coś z tym robić, w głowie pozostaje. Przemyska izba na podstawie umów z gminami ościennymi zajmuje się także klientami spoza miasta. A co, jeśli umowy nie ma? - Nie przyjmujemy - wyjaśnia szefowa. - Wówczas delikwenci lądują najczęściej w policyjnych izbach zatrzymań.
- Najgorętszym okresem wcale nie są święta, a czas imprez sportowych - mówi Jolanta Jabłońska. - Dużo klientów trafia do nas także w dniach pielgrzymek i oczywiście w sylwestra. Nie miałam jeszcze stuprocentowego obłożenia, ale bywało blisko. (Życie Podkarpackie)

5,7 prom. alkoholu przypłacił życiem
* Rekordową ilość, aż 5,7 promila alkoholu w organizmie miał 52-letni przemyślanin. We wtorek wieczorem znaleziono go na jednej z przemyskich ulic. Był nieprzytomny. Mężczyznę karetką przewieziono do miejscowego szpitala. Mimo natychmiast udzielonej pomocy medycznej zmarł. (Nowiny)

Szabatowo, ale nie tylko...
* Najnowszy numer PPK już w sprzedaży. Sporo Galicji znalazło się na łamach 4 numeru Przemyskiego Przeglądu Kulturalnego. Oprócz tego literatura, muzyka, plastyka... Najnowszy PPK otwiera reportaż naszej redakcyjnej koleżanki Olgi Hryńkiw z Szabatu, który odbył się jakiś czas temu w Przemyślu. Jako dodatek do tekstu głównego polecamy krótką, acz treściwą rozmówkę z Pawłem Bramsonem, specjalistą do spraw koszerności. Innym akcentem żydowskim w piśmie są teksty Janusza Czarskiego, Andrzeja Juszczyka i Zdzisława Szeligi, które są refleksjami z II Międzynarodowego Festiwalu Brunona Szulza w Drohobyczu. Bardzo interesujący jest zapis spotkania z prozaikiem Andrzejem Stasiukiem, które odbyło się w Przemyskiej Bibliotece Publicznej. W cyklu "Moja antologia" Janusz Czarski przypomina tym razem Władysława Broniewskiego. W numerze sporo miejsca poświęcono też muzyce, zarówno klasycznej, jak i jazzowej czy rockowej. Są teksty Adama Erda o Przemyskiej Jesieni Muzycznej i Towarzystwie Muzycznym, jest recenzja festiwalu Jazz Bez... autorstwa Wojciecha Kalinowskiego, są wreszcie recenzje płyt pisane przez Piotra Bałajana. Oprócz tego, jak zwykle, w Przemyskim Przeglądzie Kulturalnym pomieszczono wiele recenzji literackich, plastycznych, felietony i kalendarium wydarzeń. (Życie Podkarpackie)

* Radni zdecydowali o zaciągnięciu sześciu długoterminowych pożyczek. Łącznie weźmiemy 2,5 mln złotych. Najwięcej, 990 tys. złotych, pożyczymy na budowę drugiego etapu składowiska odpadów komunalnych. 757 tys. złotych weźmiemy na budowę drugiego etapu budowy oczyszczalni ścieków. Po 200 tys. pożyczymy na budowę sieci kanalizacyjnych w dzieleniach Zielonka, Pikulice i Budy Wielkie. 162 tys. złotych na kanalizację na Wilczu. Pieniądze na te inwestycje będą pochodzić z pożyczek udzielanych na preferencyjnych warunkach przez Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Rzeszowie. Będziemy musieli je spłacić w ciągu 8 lat. (Nowiny)

Przewodnicy zabalują
* Przemyscy przewodnicy obchodzą w tym roku 55-lecie działalności na rynku usług turystycznych. Jubileusz uczczą m.in. uroczystą sesją, w czasie której zostanie zaprezentowana monografia miejscowego koła oraz wspólnym balem i biesiadą z udziałem ponad stu przewodników turystycznych z Polski i Ukrainy. Do przemyskiego koła przewodników turystycznych PTTK należy 38 osób, z czego blisko połowę stanowią kobiety. Najstarszym czynnym popularyzatorem uroczych zakątków Ziemi Przemyskiej jest Ryszard Jóźwik, z wykształcenia nauczyciel geografii, który oprowadza wycieczki od 1962 roku. Zdaniem Leszka Komana, prezesa koła przemyskich przewodników, miasto jest wciąż postrzegane przez turystów jako baza wypadowa do Lwowa lub w Bieszczady. Dlatego niełatwo jest ich zatrzymać i przekonać, że naprawdę jest w Przemyślu i okolicach co zwiedzać. Samo miasto plasuje się przecież na trzecim miejscu w Polsce pod względem ilości zabytków i jest starsze od ... Krakowa. Od dawna natężenie ruchu turystycznego w Przemyślu występuje dwa razy w roku. Pierwszy zaczyna się od długiego weekendu majowego i kończy pod koniec czerwca. Drugi trwa od połowy września do końca października. W tych okresach przewodnicy turystyczni mają pełne ręce roboty.
- Mamy naprawdę co pokazać, ale z promocją jest nadal kiepsko. Władze samorządowe powinny zadbać o przygotowanie dobrych produktów turystycznych i oferować je przy każdej nadarzającej się okazji, przede wszystkim poprzez uczestnictwo w targach. Większego wsparcia należałoby udzielać również podmiotom zajmującym się obsługą ruchu turystycznego. Ważnym jest także należyte zagospodarowanie tego, co się już ma. A tymczasem .... Forty naszej słynnej Twierdzy Przemyśl to w większości wysypiska śmieci - mówi Koman. Organizatorzy uroczystości jubileuszowych zaprosili do Przemyśla ponad stu przewodników turystycznych z Polski i zagranicy. Pokażą im najciekawsze zakątki miasta i okolic. Będą przekonywać, że warto tu przyjeżdżać, bo jest co zwiedzać i oglądać nawet przez kilka dni. Za ich pośrednictwem chcą promować uroki Ziemi Przemyskiej i tym samym zwiększyć frekwencję turystyczną. Z czym najczęściej kojarzą sobie turyści gród nad Sanem? Jedni są przekonani, że przebywają już w Bieszczadach i wystarczy wyjechać parę kilometrów za miasto, by spotkać się oko w oko z ... niedźwiedziem. Inni, spacerując po mieście, pytają kiedy przewodnik zaprowadzi ich do Twierdzy Przemyśl, a przecież już w niej są. Najczęściej jednak Przemyśl kojarzy się grupom wycieczkowym z kościołami i klasztorami. (Super Nowości)

* Po raz pierwszy w Przemyślu 19 kwietnia odbędą się targi "Edukacja, Praca, Kariera". Zaprezentuje się na nich ponad 50 wystawców, w tym szkoły gimnazjalne, ponadgimnazjalne i wyższe, instytucje szkolące, wspomagające pracodawców i, co najważniejsze dla poszukujących pracy, pracodawcy z wakatami. Organizatorami targów są: Powiatowy Urząd Pracy w Przemyślu, Wojewódzki Urząd Pracy w Rzeszowie - Oddział Zamiejscowy w Przemyślu, Wyższa Szkoła Administracji i Zarządzania w Przemyślu, Państwowa Wyższa Szkoła Wschodnioeuropejska, OHP, Urząd Miasta oraz "Hala" Sp. z o.o. w Przemyślu. Targi odbędą się 19 kwietnia, w godz. 9 - 15, w Hali Przemyskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji przy ul. Mickiewicza w Przemyślu. Warto na nie przyjść, ponieważ tego dnia kilku szczęśliwców będzie mogło nawet podpisać umowę o pracę. Inicjatywa I Przemyskich Targów "Edukacja, Praca, Kariera" została podjęta przez przemyskich doradców zawodowych i ma na celu aktywizację lokalnego rynku pracy. Jak informuje Iwona Kurcz-Krawiec, dyrektor PUP w Przemyślu, udział w targach to dla wystawców świetna sposobność do zaprezentowania pozytywnego wizerunku swojej instytucji i utrwalenie jej marki wśród mieszkańców naszego województwa. - Natomiast dla firm będzie to doskonała okazja, aby podczas bezpośredniego kontaktu z osobami poszukującymi pracy przedstawić możliwości zatrudnienia, zasady naboru czy nawet przeprowadzić wstępną rekrutację - informuje pani dyrektor. Zaś odwiedzający targi będą mieć okazję do zapoznania się z ofertami naboru do szkół gimnazjalnych, ponadgimnazjalnych i wyższych, znalezienia dla siebie odpowiednich ofert pracy w kraju i za granicą, szkoleń podnoszących kwalifikacje zawodowe, staży, praktyk czy wolontariatu. Wśród wystawców-pracodawców znalazły się takie instytucje jak: Komenda Miejska Policji w Przemyślu, Bieszczadzki Oddział Straży Granicznej, Izba Celna i Komenda Miejska Państwowej Straży Pożarnej w Przemyślu czy Urząd Miejski i MZK w Przemyślu. Pojawią się też takie firmy jak: Biuro Turystyki Albatros, Commercial Union Polska, Fabryka Aparatury Elektromechanicznej Fanina, Leader Service, Przedsiębiorstwo Wielobranżowe Piotruś Pan, Rem II, Niwex, Video-Tomex, Fibris i inne. Atmosferę Przemyskich Targów będą kształtować towarzyszące im imprezy: warsztaty i seminaria dotyczące planowania własnej kariery zawodowej, prezentacje firm uczestniczących oraz konkursy z atrakcyjnymi nagrodami, które na targach znajdą swoje rozstrzygnięcie. Więcej informacji o targach oraz lista wystawców znajdują się na stronie internetowej pod adresem: www.targi.przemysl.pl. (Życie Podkarpackie)

J A R O S Ł A W

Czy most na Sanie zeżre korozja?
* Codziennie przez jedyny most na Sanie przejeżdża 14 tys. pojazdów. Jego stalowa konstrukcja jest tak skorodowana, że zaczyna budzić obawy mieszkańców miasta.
- Powinni ograniczyć tonaż. Ze wsporników leci rdza. Kto zagwarantuje, że nie popękają, jak wjedzie na most kilka tirów - pyta spacerujący obok mostu mężczyzna. Jarosławski most postawiono w latach pięćdziesiątych. Został przywieziony z zachodniej Polski. Bardziej przypomina most kolejowy niż przeprawę drogową. Na stalowej konstrukcji położona jest warstwa asfaltu.
- Postawili go w 1956 r. Budowa trwała dwa lata. Corocznie był malowany, ale wiadomo jak to dawniej robiono. Teraz też jest konserwowany, ale w takiej ażurowej konstrukcji nie wszędzie dojdzie farba. Dlatego tak strasznie rdzewieje - ocenia pan Zdzisław, mieszkający w pobliżu mostu. Z tym, że most faktycznie źle wygląda, zgadzają się jego zarządcy.
- Pomimo wyglądu jego stan nie jest aż tak tragiczny. Corocznie poddawany jest przeglądom, a co pięć lat sprawdzany jest szczegółowo. Nie wymaga ograniczenia nośności - mówi Kazimierz Surmacz, naczelnik wydziału utrzymania dróg i mostów w Podkarpackim Zarządzie Dróg Wojewódzkich. Przygotowano już dokumentację na wymianę elementów skorodowanych. Generalny remont będzie wykonany w trakcie przebudowy drogi Jarosław - Bełżec. Jest on ujęty w programie operacyjnym Polski Wschodniej. Remont będzie drogi. Zarządcy liczą na pieniądze unijne.
- Kierowcy mogą spokojnie przejeżdżać. Most jest monitorowany na bieżąco. Jego gruntowny remont jest priorytetem - zapewnia Surmacz. (Nowiny)

* Gimnazjaliści zapoznali się z ofertą szkół średnich. Tysiąc osiemset gimnazjalistów przyszło zapoznać się z ofertą szkół ponadgimnazjalnych powiatu. Hala sportowa Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej w Jarosławiu nie mogła ich pomieścić. A każda z trzynastu placówek oświatowych chciała pozyskać przyszłych uczniów. Każdy z gimnazjalistów wychodził z plikiem ulotek, a ci, którzy jeszcze nie zdecydowali się na profil, mieli trudny wybór. Pokazy multimedialne, urządzenia, pomoce dydaktyczne, dotychczasowy dorobek - to wszystko można było zobaczyć na każdym stoisku. - Pierwszy raz zorganizowaliśmy tego typu targi. Do tej pory każda szkoła we własnym zakresie prowadziła czy to dni otwarte, czy inne formy promocji. Teraz gimnazjalista otrzymuje pełną ofertę w jednym dniu i w jednym miejscu. Może spotkać się z nauczycielami, ale przede wszystkim z uczniami, zapytać, poradzić się i dowiedzieć, dlaczego warto właśnie tę szkołę wybrać - mówi wicestarosta ds. oświaty Jacek Stańda. Szkoły prześcigały się w pomysłach: ofertę jarosławskiego Liceum Ogólnokształcącego im. Mikołaja Kopernika przedstawił sam astronom Mikołaj Kopernik wraz z dziennikarką TVN24 Brygidą Grysiak, która w Jarosławiu gościła nie po raz pierwszy. Wspólnie zachęcali gimnazjalistów do rozpoczęcia nauki w nowo tworzonej klasie dziennikarskiej. Dziewczyny z wojskowej klasy w Zespole Szkół Budowlanych i Ogólnokształcących na tle portretu swojego patrona Króla Kazimierza Wielkiego zachęcały do wstąpienia w progi ich szkoły. Zespół Szkół Technicznych i Licealnych przyciągał młodych informatyków robotami skonstruowanymi przez uczniów swojej szkoły, a pod okiem starszych licealistów prezentował układy mechatroniczne, którymi jarosławska szkoła może poszczycić się jako jedyna w regionie. (Życie Podkarpackie)

* Syndyk zakładów dziewiarskich Jarlan w Jarosławiu ogłosił przetarg na nieruchomości i maszyny po upadłej firmie. Do kupienia jest kilkaset maszyn dziewiarskich i budynki o powierzchni prawie 14 tysięcy metrów kwadratowych. Cena wywoławcza samych nieruchomości przekracza 4,5 miliona złotych.
- To jest tylko część dawnego Jarlanu. Hale o powierzchni około 20 tysięcy metrów kwadratowych dzierżawi firma Lear - mówi Dariusz Gawroński, syndyk Jarlanu. Prowadzone są rozmowy by Lear stał się właścicielem dzierżawionej części Jarlanu. Andrzej Wyczawski, burmistrz Jarosławia uważa, że miastu udało się wprowadzić na miejsce upadającego Jarlanu dobrze działający zakład o podobnym profilu produkcji. Inaczej przetarg mógłby obejmować znacznie większą część majątku zakładów dziewiarskich. A fakt, że jarosławski oddział Leara produkuje w halach włączonych do mieleckiej strefy ekonomicznej daje zapewnienie właściwego ich wykorzystania. Oferty przetargowe można składać do 26 kwietnia. (Nowiny)

R E G I O N

Rowery mniej widoczne...
* Paradoksalnie, nowy przepis nakazujący jazdę w dzień z włączonymi światłami mijania może doprowadzić do wzrostu liczby groźnych wypadków.
- Oko kierowcy będzie przyzwyczajone do obserwacji punktów świetlnych, czyli reflektorów innych pojazdów - uważa Zbigniew Jabłoński, biegły sądowy do spraw rekonstrukcji wypadków drogowych. - W takich warunkach nieoświetlony rowerzysta będzie trudniej dostrzegalny dla kierowcy. Może to spowodować wzrost liczby potrąceń cyklistów. Gdy część aut ma w dzień włączone reflektory, to te, które nie mają zapalonych świateł, są źle widoczne dla innych. Taka jest właściwość ludzkiego oka, że reagując na przedmioty oświetlone, jest mniej wyczulone na te, które świateł nie mają. Znają to zjawisko wszyscy niemal kierowcy. Można je obecnie zaobserwować na polskich drogach, gdy nie ma jeszcze obowiązku jazdy na światłach. Od 17 kwietnia tak będzie z rowerzystami. Jednoślad bez reflektora będzie trudniej dostrzegalny niż obecnie. Jest to nieunikniona konsekwencja wprowadzenia obowiązku włączania świateł w dzień. Rada jest tylko jedna. Kierujący rowerami muszą wziąć pod uwagę to, że kierowcy samochodów mogą ich w porę nie zauważyć. Dlatego rowerzyści powinni korzystać z pobocza. Nakazuje to przepis art. 33. ust. 1a prawa o ruchu drogowym, lecz dotychczas był on nagminnie naruszany. Prawdopodobnie wielu rowerzystów nie wie nawet o takim obowiązku. Teraz, od 17 kwietnia, powinni go zacząć rygorystycznie przestrzegać dla własnego bezpieczeństwa. Jeżeli jazda poboczem nie jest możliwa, to trzeba jechać jak najbliżej krawędzi jezdni. Rowerzystom nie wolno jechać obok siebie! (Super Nowości)

Czy wyburzą cukrownię?
* Obecny właściciel byłych budynków cukrownianych chce je wyburzyć. Zgodny na rozbiórkę budynku głównego nie wyraziło starostwo, ale warszawska firma odwołała się od tej decyzji do wojewody. Jeśli wojewoda uchyli decyzję, historyczna cukrownia odejdzie w niebyt. W marcu firma Energoinwest, która jest właścicielem tego, co po cukrowni zostało, otrzymała ze starostwa (sprawującego nadzór budowlany), zgodę na rozbiórkę części budynków. Odmownie jednak ustosunkowano się do prośby o pozwolenie na rozbiórkę głównego budynku produkcyjnego. Pomysł rozbiórki tego budynku negatywnie zresztą zaopiniował wojewódzki konserwator zabytków Mariusz Czuba, który napisał: "Całkowita likwidacja obiektów cukrowni byłaby niepowetowaną stratą dla historii miasta i jego dziedzictwa. Najstarszą część budynku głównego można z powodzeniem adaptować do nowej funkcji. Znane są liczne przykłady takich adaptacji, jak np. "Manufaktura w Łodzi" - dawne zakłady włókiennicze Poznańskiego. Dlatego też opinia odnośnie rozbiórki historycznej zabudowy dawnej Cukrowni Przeworsk ze względów konserwatorskich jest negatywna". W oparciu o tę opinię wicestarosta Marek Frączek odmówił pozwolenia na rozbiórkę. Od tej decyzji prezes zarządu spółki Energoinwest odwołał się do wojewody. W odwołaniu tym twierdzi, że budynek po wymontowaniu ciągów technologicznych do produkcji cukru, będzie się nadawał tylko do wyburzenia. "Pozostawienie go w stanie technicznym, jaki powstanie po demontażu będzie groziło zawaleniem, czyli katastrofą budowlaną. Nie da się wykorzystać, ani przekształcić obiektu do wypełniania innej funkcji, jak sugeruje to pismo Podkarpackiego Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków (...), ponieważ po demontażu urządzeń do produkcji cukru z produktowni, budynek wewnątrz będzie przypominał bardziej "ser szwajcarski"(...) - napisał do wojewody prezes Leszek Kotapski. Dodał, że spółka podjęła prace zmierzające do uruchomienia innego profilu produkcji, który pozwoli wykorzystać pozostałe obiekty i urządzenia po dawnej cukrowni, stworzyć nowe miejsca pracy i pozyskać inwestorów. Teraz piłeczka jest po stronie wojewody podkarpackiej Ewy Draus. Jeśli uchyli decyzję wydaną przez starostwo przeworskie, z pejzażu Przeworska zniknie historyczna budowla, która pamięta czasy uruchomienia produkcji cukru w mieście, czyli rok 1895. (Życie Podkarpackie)

* Na bezpłatne szczenienie przeciw HIB - bakterii wywołującej m. in. sepsę, mogą liczyć rodzice dzieci, które nie skończyły 2 lat. - Do tej pory to szczepienie figurowało na liście zalecanych. Teraz będzie obowiązkowe - mówi Halina Sawicka, kier. oddziału szczepień ochronnych w rzeszowskim sanepidzie. Za darmo szczepione będą wszystkie dzieci do drugiego roku życia. Rodzice dostaną wezwanie do domu. Do tej pory szczepionka przeciwko HIB była darmowa tylko dla dzieci z rodzin wielodzietnych i tych, które przebywały w domach dziecka. Rodzice starszych dzieci, 3-5-latków (w tym wieku bakteria jest niebezpieczna, później jesteśmy odporniejsi), muszą zapłacić nawet 200 zł za szczepionkę. HIB to groźna bakteria podobna do meningokoków.
- Powoduje m.in. zapalenie krtani, płuc, opon mózgowo - rdzeniowych a nawet posocznicę - mówi H. Sawicka. Przenosi się poprzez wydzielinę z dróg oddechowych. (Nowiny)

Politycy ingerują w pracę policji?
* Do komend wojewódzkich w całym kraju trafiło niedawno pismo, w którym Komenda Główna Policji nakazuje wcześniejsze informowanie jej "o planowanych poważniejszych realizacjach, w tym m.in. dotyczących osób publicznych". Dla wielu policjantów, choć pismo przysłała KGP, jest to kolejny przykład ingerencji polityków w ich pracę. Najbardziej złośliwi, tak jak jeden z policjantów na Internetowym Forum Policyjnym (to stamtąd pochodzi wcześniejszy cytat), zastanawiają się nawet, czy przypadkiem nie jest tak, że przedstawiciele władzy "zabezpieczają sobie i krewnym, znajomym królika spokojny byt i czas na ukręcenie sprawy, czy też czas na wyjazd na drugi koniec świata?".
- Tak, podobne pismo trafiło do nas, ale jego treść jest zastrzeżona i nie możemy jej upubliczniać - mówi mł. insp. Wiesław Dybaś, szef Wydziału Komunikacji Społecznej KWP w Rzeszowie.
- Poza tym nie ma w nim żadnych ukrytych intencji. Chodzi tak naprawdę o zapewnienie koordynacji działań komend wojewódzkich przez komendę główną podczas najpoważniejszych śledztw. Po ewentualne szczegóły dotyczące tajemniczego pisma nasi policjanci odsyłają do centrali. To w końcu tam ono powstało i to tam powinni najlepiej wiedzieć "co poeta miał na myśli".
- Wie pan co, my codziennie wysyłamy mnóstwo pism - słyszymy od oficera z biura prasowego Komendy Głównej Policji w Warszawie - Niech pan przyśle krótkiego e-maila. Zacznę tego szukać... Wygląda więc na to, że albo centrala sama już nie wie, co wysyła w teren, albo tajemnicze pismo to w sumie nic poważnego. I rzeczywiście dotyczy jedynie zwykłej koordynacji działań komend wojewódzkich. Oby, bo każdorazowo, kiedy politycy zbyt nachalnie wściubiają nos w policyjną robotę, kończy się to większym lub mniejszym skandalem. A skutki bywają niebezpieczne... Wystarczy przypomnieć tzw. aferę starachowicką. I tę lekcję powinna odrabiać każda władza, nieważne jakiej opcji... (Super Nowości)

Kronika kryminalna

* 10 kwietnia około 2 w nocy w Przeworsku policjanci zatrzymali 21-letniego Adama K. ze Studziana, który jechał rowerem, mając w organizmie 2,58 promila alkoholu. Niecałe dwie godziny później Adam K. znowu został zatrzymany, gdy jechał rowerem. Tym razem wydmuchał trochę mniej, bo tylko 2,43 promila.

* W nocy z 9 na 10 kwietnia w Jarosławiu policjanci zatrzymali dwóch mężczyzn, podejrzanych o to, że wspólnie z trzema kolegami wybili szybę w jednym ze sklepów przy ul. Słowackiego.

* 9 kwietnia późnym wieczorem w Wierzbnej volkswagen passat najechał na tył prawidłowo jadącego mercedesa. W wypadku ranne zostały dwie pasażerki mercedesa.

* 9 kwietnia około godz. 23 na drodze E-4 doszło do tragicznego w skutkach wypadku. 28-letni mieszkaniec Przeworska, jadąc oplem, potrącił 38-letniego mężczyznę, który wraz z żoną przebiegał przez jezdnię. Pieszy zginął na miejscu. Kierowca opla był trzeźwy.

* 7 kwietnia w Przemyślu z jednej z działek na Zielonce nieznany sprawca skradł 25 ozdobnych tui. Właściciel działki wycenił straty na około 500 zł.

* 5 kwietnia w Przemyślu, w jednym z domów przy ulicy grunwaldzkiej nieznany sprawca, wykorzystując sen właścicielki mieszkania oraz nie zamknięte drzwi, skradł jej torebkę z dokumentami i kartami bankomatowymi, które natychmiast wykorzystał, wybierając w różnych bankach około 2 tysięcy złotych.

(Źródło: Życie Podkarpackie)

Reklama