Archiwum aktualności

Archiwalne wydanie tygodniowe: 12.03-18.03.2007 r.

Przemyśl

KASacja?
* Wśród nieoficjalnych wypowiedzi nt. projektu nowej administracji celno-skarbowej często pojawiają się określenia "całkowita wymiana kadr", "lustracja" i "weryfikacja". Nic dziwnego, że na celników i pracowników skarbówki padł blady strach. Od 1 stycznia 2008 r. zacznie funkcjonować Krajowa Administracja Skarbowa, w skrócie - KAS, a istniejące dziś izby celne i izby skarbowe pójdą do kasacji. Oficjalny cel to utworzenie nowoczesnej administracji skarbowej. Tak w każdym razie przedstawia rzecz Ministerstwo Finansów, pracujące nad projektem ustawy o krajowej administracji skarbowej. Dokument jest na etapie konsultacji, w maju ma się nim zająć parlament, na styczeń zaplanowano realizację. Pełniący obowiązki dyrektora przemyskiej izby celnej Grzegorz Skowronek: - Otrzymałem projekt do zaopiniowania, moja opinia nie jest jeszcze gotowa, więc niewiele mogę powiedzieć. Zresztą, nawet kiedy będzie już pełna, najpierw przedstawię ją ministrowi. I nie uważam, żeby należało ją upubliczniać... Dyrektor nie zna też, jak twierdzi, opinii celników na temat planowanej reformy: - Nie chodzę po korytarzach i nie nasłuchuję - mówi. Grzegorz Skowronek przyznaje, że projekt wprowadza wiele zasadniczych zmian, więc odniesienie się do nich wymaga czasu. Termin zsyłania opinii minął 7 marca, jednak właśnie ze względu na ogrom merytorycznych prac został, jak wyjaśnia szef IC, przesunięty. Pytany o zasadność zmian, dyrektor unika odpowiedzi: - Taka jest wola ministra, a ja jestem jego przedstawicielem... Zakładam, że wolą ministra jest stworzenie struktury bardziej przyjaznej i bardziej efektywnej. Z prasowych omówień nowego projektu wynika, że umowy o pracę z urzędnikami celnymi i skarbowymi wygasną z mocy prawa z dniem 1 stycznia 2008. To, czy będą oni zatrudnieni w nowej strukturze, będzie zależeć od woli pełnomocnika KAS, którego powoła minister finansów. Wśród nieoficjalnych wypowiedzi nt. projektu często pojawiają się określenia "całkowita wymiana kadr", "lustracja" i "weryfikacja". To prawdopodobnie drugi, poza oficjalnym, cel reformy. W tym kontekście wypowiedzi związkowców z obu struktur - celnej i skarbowej - wcale nie dziwią. Zdaniem Iwony Fołty, przewodniczącej Federacji Związków Zawodowych Służby Celnej, założenia reformy są oparte na błędnych przesłankach i stoją w sprzeczności z prawem wspólnotowym. W wypowiedzi dla Gazety Prawnej - zastrzegając, że to jej własna opinia, a nie Federacji - Iwona Fołta powiedziała: - Mizerny efekt półtorarocznej pracy różnych zespołów autorskich wykazuje zadziwiająco żenująco niski poziom wiedzy merytoryczno-prawnej. Projekty to buble niespełniające procedur prawnych, merytorycznych oraz legislacyjnych. Tomasz Ludwiński, przewodniczący Rady Sekcji Krajowej Pracowników Skarbowych NSZZ "Solidarność", też nie kryje niepokoju: - Mamy mieszanie uczucia co do zaprezentowanej koncepcji KAS. To niestety jest opcja zerowa. Pracownicy, którzy już dziś mają wysoki status zawodowy, nie otrzymają żadnych gwarancji zatrudnienia - mówi Gazecie Prawnej. - Chcielibyśmy, aby nowa administracja była przejrzysta. Obecnie projekt ustawy tego nie przewiduje. Trudno mówić o przejrzystości, gdy o zatrudnieniu pracowników będzie decydował jeden człowiek. Ludzie są przerażeni. (Życie Podkarpackie)

* Trzech 18-latków wyłudzało towary posługując się numerami cudzych kart płatniczych. Oszustom grozi do 8 lat więzienia. Numery kart płatniczych przemyscy licealiści zdobyli w Internecie za pośrednictwem serwerów znajdujących się w Europie Zachodniej i Stanach Zjednoczonych. Wykorzystując zdobyte dane podszywali się pod inne osoby i dokonywali zakupów w sklepach internetowych. Zamawiali sprzęt elektroniczny, odzież i kosmetyki. Dla bezpieczeństwa, podawali dostarczającym towary kurierom, fałszywe adresy. Dodatkowo, zazwyczaj w ostatniej chwili, dzwonili do doręczyciela i prosili o dostarczenie towaru w inne miejsce. Kilka tygodni temu policję o sprawie poinformowały firmy, które zajmują się autoryzacją płatności internetowych. Przekazały im kilka adresów IP, czyli unikalnych adresów komputerów, z których były wykonywane transakcje. W czwartek dwóch nastolatków wpadło w policyjną zasadzkę, Zostali zatrzymani w chwili, gdy odbierali przesyłkę. Po kilku godzinach ujęto trzeciego mężczyznę. Oszustom grozi do 8 lat więzienia. Wszyscy są mieszkańcami powiatu przemyskiego. (Nowiny)

* Kilkanaście dni temu pod przemyskim magistratem stało bodaj kilka rządowych limuzyn, a obok stadionu Polonii - helikopter, strzeżony przez różnego rodzaju radiowozy i erkę. W mieście przebywał ambasador Węgier i kilku wysokich rangą urzędników rządowych, ale po co - nikt w magistracie nie chciał powiedzieć, ponieważ monopol na informacje miała kancelaria prezydenta RP. Okazało się, że wizyta ma związek z planowanym na koniec marca przyjazdem do Przemyśla prezydentów Polski i Węgier, co ma związek z przypadającym wówczas dniem przyjaźni między bratankami. Z nieoficjalnych informacji wynika, że głowy państw spotkają się ze studentami i kadrą PWSZ, mają też gościć i obradować w Krasiczynie. Przypomnijmy: o wizycie prezydentów przebąkiwano już w ubiegłym roku, kiedy to delegacja przemyskiego magistratu na czele z wiceprezydentem Lewandowskim gościła w zaprzyjaźnionym miasteczku Gyor. Odsłonięto wówczas pomnik przyjaźni polsko-węgierskiej (dwa zrośnięte korzeniami i koronami dęby) i zapowiedziano, że następne obchody dnia przyjaźni odbędą się w Przemyślu pod patronatem, a być może i z udziałem głów państw. (Życie Podkarpackie)

Będą dwa nowe mosty
* Budowa dwóch mostów ma pomóc w rozładowaniu korków w Przemyślu. Jeden byłby częścią obwodnicy. Drugi łączyłby osiedle Kmiecie z wylotową ul. Sanocką. Przemyśl jest zakorkowanym miastem. Zwłaszcza rano, gdy mieszkańcy dojeżdżają do pracy, i po godz. 15, gdy wracają do domów. Szczególnie ciasno jest w piątek, tzw. dzień dyszla. Wówczas przejazd np. z ul. Lwowskiej na os. Kazanów może zająć ponad godzinę. Poza godzinami szczytu nie dłużej niż 10 minut. Dwa istniejące przemyskie mosty to najbardziej oblężone przez samochody miejsca w Przemyślu. Według ostatnich badań przez Most Orląt dziennie przejeżdża średnio 1640 do 1712 pojazdów. Przez Most Siwca 1128 do 1144. Ciasno jest na ul. Jagiellońskiej (1620 pojazdów średnio na dobę), 3 Maja (1180), Borelowskiego, Bohaterów Getta i Grunwaldzkiej (po tysiąc). Prace przy budowie mostu jako części przyszłej obwodnicy być może rozpoczną się w przyszłym roku. Są już przygotowane niezbędne dokumenty, prawo do gruntów, pozwolenie na budowę. Najszybciej most stanąłby w 2010 r. Wznosiłby się na wysokości 17 metrów, czyli czwartego piętra. Projekt budowy obwodnicy został zakwalifikowany do Programu Operacyjnego dla Polski Wschodniej na lata 2007 - 2013. Na razie nie wiadomo, kiedy mogłyby się rozpocząć prace przy budowie mostu na os. Kmiecie. (Nowiny)

* Rok i trzy miesiące więzienia w zawieszeniu na trzy lata, zakaz zajmowania stanowisk kierowniczych przez 3 lata, pięć tysięcy złotych grzywny i zwrot kosztów postępowania sądowego w II instancji - taki wyrok usłyszał Kazimierz S., były prezes Spółdzielni Mieszkaniowej "Lokum" w Przemyślu. Wyrok jest prawomocny, choć nadal część osób pokrzywdzonych przez Kazimierza S. uważa, że nie jest on adekwatny do winy. - Wiemy, że decyzją sądu nie dyskutuje się, jednak sprawa wygląda tak, że straciliśmy nasze oszczędności, spłacamy kredyty za mieszkania, których nie mamy - mówią. Przypomnijmy. Pod koniec lat 90. na osiedlu Monte Cassino miały być budowane domki jednorodzinne. Kazimierz S., wtedy prezes Spółdzielni "Lokum", przekonał 21 osób, że inwestycja jest pewna. Chętni do zamieszkania we własnych domach, które miały być budowane przez Spółdzielnie, mieli zapłacić od 40 tys. zł to 100 tys. zł zaliczki. Pieniądze wpłynęły, a budowa nie ruszyła. W maju 2001 roku Sąd Rejonowy w Przemyślu ogłosił upadłość Spółdzielni "Lokum" i ustanowił syndyka. We wrześniu 2001 roku niedoszli mieszkańcy domków złożyli do prokuratury doniesienie o oszustwie. Rozpoczął się jeden z najdłuższych w ostatnich latach procesów. W 2005 roku zapadł wyrok. Kazimierz S. skazano na rok i trzy miesiące pozbawienia wolności w zawieszeniu na trzy lata oraz 3 tys. zł grzywny. Zarówno oskarżony, jak i prokurator oraz oskarżyciel posiłkowy nie byli zadowoleni. Kazimierz S. chciał uniewinnienia, a poszkodowani przez niego ludzie domagali się zwrotu pieniędzy pobranych od nich na mieszkania. Rozprawa apelacyjna odbyła się przed Sądem Okręgowym w Przemyślu. Z wyroku nie są zadowoleni członkowie Spółdzielni Mieszkaniowej "Lokum", którzy nie odzyskali pieniędzy wpłaconych na budowę domków jednorodzinnych. Przemyski sąd uznał, że prezes oszukał ich na kwotę 883 tys. 208 zł. (Super Nowości)

Będą wycinać i konserwować
* Jeśli konserwator zabytków sypnie groszem, miasto będzie remontować tzw. małą architekturę w przemyski parku. Wydział gospodarki komunalnej, utrzymujący park, dostaje rocznie mniej więcej 100 tys. zł (na porządkowanie - około 60 tys. zł, na konserwację drzew - 40 tys. zł). Wystarcza to, jak przyznają urzędnicy, jedynie na zachowanie parku w stanie, w jakim jest. Na większe remonty czy inwestycje pieniędzy na razie nie ma. Janusz Szostek, naczelnik wydziału:
- W tym roku chcemy zacząć remontować alejki, w dalszym ciągu będziemy też oczyszczać park z drzew samosiejek. Dotyczy to obu części parku. Wiem, że zdania na ten temat są podzielone, mamy wciąż dużo pytań i interwencji w tej sprawie, jednak będziemy się trzymać stanowiska fachowców, którzy sugerują odsłonięcie wzgórza zamkowego i usunięcia nieplanowanych nasadzeń w dalszej części parku. To, poza porządkowaniem, podstawowe prace planowane na ten rok. Nie będzie więc w 2007 roku remontu stawu i tzw. ciurka, nie będzie remontu parkowego WC, nic nie wskazuje na to, żeby wyremontowany został dolny plac zabaw. Jest jednak szansa na zdobycie pieniędzy większych niż już zaplanowane w budżecie. Beata Kot, miejski konserwator zabytków: - Złożyliśmy wniosek do konserwatora wojewódzkiego w sprawie tak zwanej małej architektury, czyli na przykład altanek, pomników i tym podobnie. Po pierwsze - nie wiemy, czy są wpisane do rejestru zabytków razem z całym parkiem czy też nie, po drugie, jeśli są wpisane, wnosimy o zgodę na przeprowadzenie prac konserwatorskich i jednocześnie ich dofinansowanie. W grę wchodziłyby dwie altanki - jedna przed zamkiem, druga przy dolnym placu zabaw, remont pomnika Kościuszki i kamienia upamiętniającego Konstytucję 3 maja. Mamy już zgodę na przeprowadzenie prac, nie mamy jeszcze odpowiedzi, czy będzie dofinansowanie. (Życie Podkarpackie)

* Mieszkaniec Przemyśla twierdzi, że pielęgniarka odesłała go z pogryzioną, krwawiącą ręką do lekarza rodzinnego. - To niemożliwe - komentują w przychodni. W poniedziałek pan Adam (nazwisko do wiadomości redakcji), na osiedlu przy ul. Grunwaldzkiej został pogryziony przez psa.
- To pies znajomego. Chciałem go pogłaskać, jak zwykle to robię. Ale niestety, ugryzł mnie. Z dłoni zaczęła lać się krew - opowiada. Najbliżej była przychodnia przy ul. Grunwaldzkiej. Pobiegł tam od razu. Chciał, aby tylko założono mu opatrunek i zatamowano krwotok. Poprosił o założenie opatrunku.
- Pielęgniarka zdecydowanie odmówiła. W nieprzyjemny sposób poradziła, abym poszedł do lekarza, u którego się leczę. To niedorzeczne. A gdybym był np. z Krakowa, to też musiałbym jechać do swojego lekarza? - dziwi się pan Adam. Wczoraj próbowaliśmy wyjaśnić sprawę w przychodni. Tam o zdarzeniu nie słyszano.
- Nigdy nie odmawiamy takiej pomocy. Obojętnie, czy ktoś jest naszym pacjentem, czy też nie. Pomagamy w nagłych wypadkach, które zdarzą się blisko nas - mówi Lilianna Kędzierska, kierownik przychodni. Dodaje, że w tym budynku mieści się kilka innych gabinetów. Nie wiadomo, na którego pracownika trafił przemyślanin. (Nowiny)

Będzie praca w BOSG
* W tym roku w Bieszczadzkim Oddziale Straży Granicznej znajdzie pracę około 150 osób. Dla zainteresowanych podajemy podstawowe wiadomości o wymaganiach dla kandydatów do tej służby. Służbę w Straży Granicznej może pełnić osoba będąca obywatelem polskim o nieposzlakowanej opinii, niekarana, korzystająca z pełni praw publicznych, posiadająca co najmniej średnie wykształcenie, posiadająca zdolność fizyczną i psychiczną do służby, gotowa podporządkować się szczególnej dyscyplinie, posiadająca uregulowany stosunek do służby wojskowej, która podda się procedurze kwalifikacyjnej i zda egzamin w jednym z Ośrodków Szkolenia SG. Nabór do służby w Straży Granicznej odbywa się w dwóch etapach. I etap to osobiste złożenie pisemnego podania o przyjęcie do służby, do wybranej jednostki organizacyjnej SG, która prowadzi rekrutację. Przeprowadzenie wstępnej rozmowy kwalifikacyjnej pozwalającej na ocenę umiejętności autoprezentacji, poprawności w formułowaniu myśli, umiejętności nawiązywania kontaktu, poziomu elokwencji, a także poznanie zainteresowań kandydata, zakresu posiadanej wiedzy o Straży Granicznej oraz motywacji do podjęcia służby. Dokonanie sprawdzeń w ewidencjach, rejestrach i kartotekach prawdziwości danych zawartych w kwestionariuszu osobowym. Przeprowadzenie testów psychologicznych określających predyspozycje intelektualne i osobowościowe kandydata. Dokonanie badania psychofizjologicznego.("wykrywacz kłamstw"). Przeprowadzenie odpowiedniego postępowania sprawdzającego w zakresie dostępu do informacji stanowiących tajemnicę służbową i państwową, zgodnie z przepisami ustawy z dnia 22 stycznia 1999 r. o ochronie informacji niejawnych. Pierwszy etap postępowania kończy się oceną kandydata i wystawieniem opinii o jego dopuszczeniu do drugiego etapu. II etap obejmuje złożenie przez kandydata/tkę egzaminu w jednym z ośrodków szkolenia SG (Koszalin albo Kętrzyn) przed komisją kwalifikacyjną powołaną przez Komendanta Głównego SG. Ponadto po drugim etapie postępowania następuje ustalenie zdolności fizycznej i psychicznej kandydata do służby przez komisję lekarską. Szczegółowe informacje dotyczące potrzeb istniejących w powyższym zakresie dostępne są na stronie internetowej Bieszczadzkiego Oddziału Straży Granicznej http:/www.bieszczadzki.strazgraniczna.pl lub w Zespole Organizacji i Naboru Wydziału Kadr i Szkolenia BiOSG, Przemyśl ul. Mickiewicza 34, tel. (016) 6732078, od poniedziałku do piątku w godz. 7.30-15.30 (Życie Podkarpackie)

* We wtorek wieczorem na kilka godzin przestały działać telefony kilku tysięcy mieszkańców Przemyśla. Zamilkły także numery alarmowe policji, pogotowia ratunkowego i straży miejskiej. Pomoc można było wezwać tylko przez komórkę.
- Po dziewiętnastej zadzwonił ktoś na moją prywatną komórkę z prośbą o interwencję. Bo nasz stacjonarny numer alarmowy 986 milczał - mówi Jan Geneja, komendant Straży Miejskiej w Przemyślu. Strażnik przekazał tą samą drogą wiadomość dyżurnemu i natychmiast wysłano pomoc w zagrożone miejsce. Zamilkły telefony alarmowe innych służb; gazowników, policji, pogotowia ratunkowego.
- Dzięki Bogu obeszło się bez tragedii - mówi dyżurna spod numeru 999.
- Po zerwaniu łączności, żeby mieć rozeznanie co się dzieje, wysłaliśmy na ulice miasta zmotoryzowane patrole - mówi kpt. Daniel Dryniak rzecznik prasowy przemyskich strażaków. Kłopoty pojawiły się w niektórych bankach, w których pracowano po godzinie 19.
- Komunikujemy się przez stałe łącza. Obowiązują nas określone procedury bezpieczeństwa. Tu komórka była bezużyteczna - mówi jedna z pracownic. Klienci spoza Przemyśla nie mogli zamówić noclegów w hotelach, komunikowanie się przez neostradę było niemożliwe.
- Awarię spowodowało uszkodzenie siłowni w budynku, w którym znajduje się centrala obsługująca prawobrzeżną część miasta. Nie mieliśmy na to żadnego wpływu - mówi Stella Widomska z biura prasowego grupy TP SA. Usuwanie skutków awarii odbywało się etapami. Większość abonentów miało przywróconą łączność do godziny 23. (Nowiny)

Dawać czy nie?
* W każdą środę, po południu przyjeżdża do Przemyśla autobus z Suczawy (Rumunia). Prawie zawsze już na drugi dzień kilkoro jego pasażerów można spotkać siedzących, klęczących lub stojących w kilku punktach miasta. Każdy z nich ma kartonik z nieporadnie napisaną prośbą o jałmużnę i kubek lub pudełko na monety. Niektórym towarzyszą małe dzieci. Po kilku dniach obserwacji żebrzących w centrum miasta nasuwa się podejrzenie, że cały ten proceder jest świetnie zorganizowany. Bo jak to jest, że obcy człowiek, nieznający języka trafia do obcego miasta i od razu wie, gdzie są najlepsze miejsca do żebrania. Po tygodniu czy dwóch dokładnie te same miejsca zajmują następni, którzy często mają tekturki z prośbą używane przez poprzedników. Nasz informator, pragnący pozostać anonimowym, uważa, że żebrzący to najczęściej rumuńscy Cyganie, których ściąga tu organizator, nazywany wśród swoich patronem. To on organizuje im spanie w nie zawsze legalnych noclegowniach i wyznacza miejsca, w których mają żebrać. Najprawdopodobniej nie robi tego za darmo i część datków zasila jego kieszeń. Patron dba również o to, żeby jego podopieczni nie opatrzyli się - i stąd ta rotacja. Artykuł 58, par. 1 znowelizowanego niedawno kodeksu wykroczeń brzmi: "Kto mając środki egzystencji lub będąc zdolny do pracy żebrze w miejscu publicznym podlega karze ograniczenia wolności, grzywny do 1500 zł albo nagany". Jednak w tym przypadku wyegzekwowanie prawa jest niezwykle trudne. - W mieście żebrzących jest sporo - mówi Jan Geneja, komendant Straży Miejskiej - jednak prawo stanowi, że karaniem z tego artykułu zajmuje się policja. Zatrzymujemy więc żebraków, przekazujemy ich policji i wtedy zaczynają się kłopoty, bo są to obcokrajowcy. Trzeba wezwać tłumacza, a to kosztuje, i potem udowodnić, że zatrzymana osoba gdzieś tam w Rumunii ma środki do życia, co najczęściej jest nierealne, więc kończy się jedynie na pouczeniu i naganie. Oczywiście w skrajnych przypadkach kończy się to deportacją, ale to zdarza się rzadko. Ileż to razy, idąc ulicą, na widok klęczącej lub siedzącej na chodniku postaci sięgamy do kieszeni po drobne. Nas przecież złotówka nie zbawi, a potrzebującemu należy pomóc. Tak nas wychowano. Ale kilkaset metrów dalej następny żebrak wyciąga rękę po jałmużnę. Wtedy pojawia się refleksja: jednemu już dałem, a wszystkich przecież obdzielić nie mogę. Jak odróżnić, kto z nich bardziej potrzebuje mojego wsparcia: czy kobieta z dzieckiem, czy staruszka, a może mężczyzna, który zdeformowany kikut nogi wystawia na widok publiczny? Bo zupełnie inną kategorię stanowią ci, którzy siedzą z akordeonem i raczą nas falami Dunaju czy lwowskimi szlagierami. W tym przypadku nie mamy wątpliwości. Oni na swój grosz przynajmniej uczciwie zarabiają. Pozostaje więc problem natury moralnej: dawać czy nie? (Życie Podkarpackie)

* W korytarzu Izby Celnej w Przemyślu można stanąć oko w oko z baribalem, czarnym niedźwiedziem amerykańskim. Miś jest wypchany i znajduje się w oszklonej, 120-kilogramowej klatce. Niezwykły eksponat w ub. roku trafił do Przemyśla ze Stanów Zjednoczonych. W przesyłce pocztowej, adresowanej do mieszkańca jednej z bieszczadzkich miejscowości, znajdowały się 4 skóry z niedźwiedzi amerykańskich (Ursus americanus). Ponieważ ten gatunek zwierząt objęty jest przepisami konwencji o międzynarodowym handlu dzikimi zwierzętami i roślinami gatunków zagrożonych wyginięciem (CITES), skóry zarekwirowano. Sąd orzekł o przepadku skór na rzecz Skarbu Państwa, po czym - po długich staraniach - ponownie trafiły one do Izby Celnej w Przemyślu, jako pomoc w szkoleniach. Jerzy Nowak, koordynator ds. CITES przemyskiej Izby postanowił, że jedna ze skór zostanie wypchana, a pozostałe wyprawione "na płasko". Po licznych perturbacjach uzyskał zgodę i - co ważniejsze - pieniądze, dzięki czemu niedźwiedź wygląda "jak żywy". Nie ma osoby, która nie zatrzymałaby się przed gablotą z niezwykłym eksponatem. Nie brakuje i takich, którzy robią sobie zdjęcie przy misiu. Baribal, gatunek niedźwiedzia najbardziej rozpowszechniony w Ameryce Północnej, osiąga długość do 1,5 metra i wagę do 250 kg. Wypchana skóra baribala jest najcenniejszym eksponatem prezentowanym w przemyskiej Izbie Celnej. W gablotach można również zobaczyć inne "egzotyczne" eksponaty, zarekwirowane przez celników. Są to m. in. okazy koralowców, egzotyczne motyle, jastrząb gołębiarzy, kieł morsa, a nawet szczęka rekina. (Nowiny)

By nie zniszczyły nas kwasy...
* Baterie są niezwykle szkodliwe dla środowiska i zalicza się je do odpadów niebezpiecznych.
- Jesteśmy przekonani, że prowadzona w sposób ciągły akcja, mająca na celu poddanie utylizacji szkodliwych substancji zawartych w bateriach i akumulatorach, spowoduje, iż nie trafią ona na wysypisko śmieci, a zostaną poddane procesowi odzysku - wyjaśnia cel akcji Rafał Porada z Kancelarii Prezydenta Miasta Przemyśla. W Przemyślu pojemniki znajdują się w szkołach podstawowych: nr 1 ul. Sienkiewicza 3, nr 4 ul. św. Jana 10, nr 15 ul. Konarskiego 7, nr 6 ul. gen. M. Boruty-Spiechowicza 1, nr 8 ul. Sobótki 23, nr 11 ul. Władycze 5, nr 14 ul. Borelowskiego 12, nr 15 ul. W. Pola 5, nr 16 ul. Grunwaldzka 81, oraz SP przy Specjalnym Ośrodku Szkolno-Wychowawczym nr 2 ul. Czarnieckiego 27 i w Niepublicznym Gimnazjum Salezjańskie przy ul. św. Jana 3. Dodatkowo baterie można wrzucić do pojemników w markecie NOMI ul. 29 listopada 4, Stacji BP ul. Sportowa 15, w Wideotomeksie 2, ul. Mickiewicza 28, Stacji PGK SITA ul. Sportowa 7, Stacji Auto Gaz PKG SITA ul. Słowackiego 104 i bazie PGK SITA ul. Herbertów 16. (Super Nowości)

* Pasażerowie, którzy w Przemyślu nie zapłacą kary za jazdę bez biletu, trafią na listę Krajowego Rejestru Długów. To oznacza kłopoty z uzyskaniem kredytu lub kupnem komórki. - Wpis do KRD, to jedyny sposób, aby skłonić nagminnych gapowiczów do uregulowania długów - przekonuje Jerzy Uziembło, prezes MZK w Przemyślu. Przed wpisaniem do KRD, gapowicz dostanie list z 30-dniowym terminem na spłatę. Jeżeli tego nie zrobi lub nie odbierze listu, zostanie wpisany do rejestru. Jego nazwisko będzie tam figurowało przez 10 lat. Wtedy może mieć kłopoty nie tylko z wzięciem kredytu bankowego lub zakupami na raty, lecz także z kupnem telefonu komórkowego. W Polsce porozumienie z KRD podpisały już 24 firmy przewozowe. Dzięki temu np. w Szczecinie zwiększyła się sprzedaż biletów i o 40 proc. wzrosła liczba osób płacących kary. (Nowiny)

J A R O S Ł A W

Założył firmę, by oszukiwać banki
* Wyłudzenia i fałszowanie dokumentów zarzuca prokuratura dwóm mieszkańcom Jarosławia. Według ustaleń, wyłudzili w ubiegłym roku niemal 80 tysięcy złotych. Założona przez karanego już za oszustwa Roberta Ł. firma budowlana była przykrywką do uzyskiwania kredytów. Razem z kolegą brali na raty głównie sprzęt komputerowy. Wspólnik Roberta Ł. załatwiał również zakupy ratalne posługując się fałszywymi dokumentami o zatrudnieniu i zarobkach. Wystawiał je właściciel firmy. Towar sprzedawali po zaniżonej cenie. W ten sposób oszukali kilka banków. Teraz grozi im kara nawet do 8 lat pozbawienia wolności i odpowiedzialność cywilna przed bankami. "Biznesmeni" są niewypłacalni. Po pieniądzach nie ma już śladu. (Nowiny)

* Kolejna rozprawa w sprawie zastępcy komendanta Straży Miejskiej nie przyniosła rozstrzygnięcia. Sąd przesłuchał dziewięciu świadków, jednak z powodu nieobecności poszkodowanej odroczył rozprawę. Dwie Ukrainki, które zeznawały w charakterze świadków twierdziły, że Witold I. 21 grudnia ub.r. zabrał reklamówkę z bazaru należącą do ich koleżanki i zaniósł ją nie do siedziby Straży Miejskiej, ale do swojego samochodu. - Poszłyśmy za nim, bo dowiedziałyśmy się od Polaków, że on jest na chorobowym i nie ma takiego prawa. Chciałyśmy zobaczyć, gdzie zaniesie te papierosy - zeznawała Oleksandra Y. Na pytania adwokata, dlaczego nie żądały zwrotu, kobieta twierdziła, że się bały. Podobnie, jak wcześniej. - I widziałam, i słyszałam, że komendant zabierał reklamówki wielokrotnie, ale wszyscy się go bali. Wiemy przecież, że handel tymi towarami jest zabroniony - odpowiadała na pytania sądu. - Nie widziałam, żeby inni funkcjonariusze Straży zabierali papierosy. Oni chodzili tylko ze "skarbówką". Drugi świadek Natalia B. zeznała, że Witold I. zabrał ją kilka lat temu do siedziby Straży, odebrał jej towar, ukarał mandatem, ale nie dał pokwitowania ani na papierosy, ani na mandat. Kobiety opowiadały, że o takich praktykach zastępcy komendanta słyszały również od innych handlujących na bazarze za halą targową. Witold I. w konfrontacji ze świadkiem Natalią B. zaprzeczał jej oskarżeniom, twierdził, że nie przypomina sobie, by w stosunku do niej dokonywał jakichś służbowych czynności. Zarówno on, jak i jeden z jego świadków, były funkcjonariusz Straży twierdzili, że na okoliczność zatrzymania towaru sporządzane były protokoły, przy czym jeden twierdził, że były one przechowywane w reklamówce z towarem, drugi - że wpinane do segregatora. Zeznań tych nie potwierdził obecny komendant Straży Miejskiej Andrzej Jędrejko, ponieważ nie potrafił powiedzieć, czy jakiekolwiek protokoły w siedzibie Straży się znajdują. Sąd przesłuchał również Ormiankę Gasparyan A., świadka przyjścia na bazar Witolda I. W trakcie jej zeznań obwiniony poczuł się źle i zażądał przerwy w rozprawie. Sąd wznowił posiedzenie po półgodzinnej przerwie, lecz do rozstrzygnięcia nie doszło, ponieważ nie stawiło się dwoje świadków, m.in. poszkodowana Ukrainka Galyna O., która do Jarosławia ma przyjechać dopiero pod koniec miesiąca. Sąd wyznaczył więc kolejny termin rozprawy na 28 marca. W ubiegłą środę zeznaniom świadków chciał się przesłuchiwać funkcjonariusz SM Dariusz Kotliński. Sąd wyprosił go z sali po tym, jak obrońca obwinionego zakomunikował, że będzie wnioskował o powołanie go na świadka. Opuścił on salę rozpraw, jednak na końcu posiedzenia obrońca zakomunikował z kolei, że rezygnuje z powoływania tego funkcjonariusza na świadka. - To taki "myk", bym nie mógł uczestniczyć w rozprawie. Od razu wiedziałem, że na świadka nie zostanę przez obronę powołany, bo obwiniony wie, że moje zeznania mogłyby mu zaszkodzić, a nie pomóc - mówi zbulwersowany. (Życie Podkarpackie)

* Od września w LO im. M. Kopernika w Jarosławiu będzie klasa o profilu dziennikarskim pod patronatem dużych ogólnopolskich redakcji. To efekt starań Danuty Matusz i ks. Tadeusza Piwińskiego, którzy w tym liceum prowadzą warsztaty dziennikarskie. Polonistka Danuta Matusz i ks. Tadeusz Piwiński od dwóch lat organizują spotkania ze znanymi ludźmi mediów. Szkołę odwiedzili m.in. Krzysztof Zanussi, Marek Zając, Konrad Piasecki, Marcin Kubat i Brygida Grysiak. Zgodę na utworzenie nowego profilu wyraziło jarosławskie starostwo, które prowadzi liceum. Liceum podpisało umowy partnerskie z RMF FM, TVN, Radio Zet i Gazetą Wyborczą oraz z Wyższą Szkołą Europejską im. ks. Józefa Tischnera w Krakowie. Jarosław Gowin, rektor WSE, zapewnił, że szkoła udzieli wsparcia przy realizacji nowego profilu. W czasie dwudniowych comiesięcznych wyjazdów, jarosławscy uczniowie będą uczyć się na krakowskiej uczelni.
- Niekoniecznie muszą zostać dziennikarzami - mówi Danuta Matusz, polonistka z "Kopernika". - Profil dziennikarski da im natomiast możliwość spotkania z szeroko pojętą kulturą. Zobaczą świat nie tylko przez pryzmat małego miasta. Nawet jeśli pozostaną w Jarosławiu, to można liczyć, że tu będą działać aktywnie. Pomoc organizacyjną, a nawet finansową oferują osobistości ze świata kultury i dziennikarstwa. Już teraz wyjeżdżając do warszawskich redakcji prasowych, radiowych i telewizyjnych mają do dyspozycji dom Krzysztofa Zanussiego. Chce on ufundować pomoc dla uczniów. Z jarosławską młodzieżą zaprzyjaźniony jest także gwiazdor telewizyjnego dziennikarstwa Kamil Durczok. Każdy gimnazjalista będzie mógł zapoznać się dokładniej z nowym profilem 21 marca na targach edukacyjnych w Jarosławiu. Targi odwiedzą Brygida Grysiak z TVN i przybywający prosto z Bliskiego Wschodu reporter wojenny Jacek Czarnecki. Gimnazjaliści mogą też przychodzić na sobotnie warsztaty dziennikarskie organizowane przez Danutę Matusz i ks. Tadeusza Piwińskiego. (Nowiny)

R E G I O N

Autogaz będzie droższy
* Nawet o 60 groszy może podrożeć litr gazu LPG w ciągu kilku najbliższych 4 lat. Prezydent Lech Kaczyński podpisał ustawę o strategicznych zapasach paliw. Nakłada on m.in. na hurtownie i importerów LPG obowiązek tworzenia olbrzymich rezerw gazu. Ponieważ wiąże się to z koniecznością instalacji dodatkowych, bardzo drogich zbiorników, za te zmiany w ostatecznym rozrachunku zapłacą kierowcy. Zdaniem analityków do 2011 roku autogaz może podrożeć nawet o 60 gr. To nie jedyny powód nadchodzących podwyżek cen tego paliwa. Chociaż do tego trudno mieć większe zastrzeżenia. Na początku kwietnia na stacje gazowe wkroczą inspektorzy handlowi, którzy dokładnie sprawdzą jakość sprzedawanych paliw. Ma to być sposób na wyeliminowanie z rynku gazu słabej jakości.
- Cen nie zmienią tylko ci, którzy sprzedają obecnie droższy gaz, ale od sprawdzonych sprzedawców - przewiduje Roman Niedziałek z firmy Elpigaz, zajmującej się sprzedażą gazu i montażem samochodowych instalacji gazowych. - Zmienić dostawcę, a zarazem podnieść ceny będą musieli ci, którzy w tej chwili kupują gorszy i tańszy gaz. Oznacza to, że z rynku praktycznie zniknie słabej jakości gaz zza wschodniej granicy. (Nowiny)

Drożeją bilety kolejowe
* Od marca ceny biletów PKP Przewozów Regionalnych będą droższe o 5 procent. Jest to spowodowane wzrostem kosztów zewnętrznych, m.in. energii elektrycznej i paliw. Ostatnia podwyżka cen biletów jednorazowych w PKP była w maju 2004 r., natomiast biletów okresowych - w lutym ubiegłego roku. W marcu br. bilety znowu podrożały, o 5 procent. Ale mamy też dobrą informację - nie zmienią się ceny biletów jednorazowych w pociągach osobowych na trasach do 20 kilometrów i w pociągach pospiesznych na trasach od 21 do 100 km. Janusz Wnęk z Podkarpackiego Zakładu Przewozów Regionalnych informuje, że ceny biletów zostały podniesione, ponieważ wzrosły koszty zewnętrzne, m.in. energia elektryczna i paliwo. Szczegółowe zmiany opłat za bilety oraz zmiany w rozkładzie jazdy można znaleźć na dworcach PKP, w punktach informacji, w kasach biletowych oraz na stronie internetowej: www.pr.pkp.pl. (Życie Podkarpackie)

Kronika kryminalna

* Międzynarodową grupę handlarzy narkotyków zlikwidowali w tym tygodniu funkcjonariusze z przemyskiego wydziału Centralnego Biura Śledczego. Policjanci ujęli 25-letniego mieszkańca Konina i 40-latka z Kalisza. Sąd Rejonowy w Przemyślu, działając na wniosek tutejszej Prokuratury Okręgowej, zadecydował o tymczasowym aresztowaniu podejrzanych. Niemal w tym samym czasie współpracujący z CBŚ ukraińscy milicjanci ujęli obywatela tego kraju, który współdziałał z Polakami. W jego mieszkaniu znaleziono ponad 1 kg amfetaminy i 5 tysięcy tabletek exstazy. Członkowie grupy szmuglowali narkotyki przez polsko-ukraińskie przejście graniczne w Medyce. (Nowiny)

* W dniu 08 bm. kilku młodych ludzi na terenie oś. Kmiecie zorganizowało sobie imprezę grillowa "zakrapianą" alkoholem. Po jej zakończeniu udali się na teren osiedla, gdzie rozpoczęli demolkę. Na terenie oś. Kmieci rozbili łącznie 11 szyb, po czym przenieśli sie na pobliski parking, gdzie uszkodzili samochód osobowy m-ki Toyota Corolla, a następnie dokonali wybicia szyby wystawowej w barze "Kmiecianka". Łączna wartość poniesionych szkód wynosi ok. 2400 zł. W dniu 09.03 br. Policjanci KMP w Przemyślu w wyniku pracy operacyjno-dochodzeniowej ustalili, że sprawcami demolki są dwaj mieszkańcy Przemyśla w wieku 23 i 24 lata. W trakcie wykonywanych czynności procesowych obydwaj przyznali sie do zarzucanych im czynów. Postępowanie prowadzi KMP w Przemyślu. (www.podkarpacka.policja.gov.pl)

* W dniu 3.03 bm ok. godz. 5:00 w okolicy granicznego przejścia w Medyce doszło do brutalnego rozboju na obywatelce Ukrainy. Dwóch młodych mężczyzn używając siły fizycznej (kopiąc i szarpiąc) doprowadzili kobietę do stanu bezbronności, gdy ta upadła zabrali jej torebkę wraz z zawartością tj. pieniędzmi w kwocie 400 usd, 116 pln, paszportem, telefonem komórkowym oraz rzeczami osobistymi na łączną kwotę ok. 1900zł i zbiegli w nieznanym kierunku. Poszkodowana doznała rozległych obrażeń ciała w postaci otwartego złamania obu kości podudzia z przemieszczeniem i stłuczenia obu kończyn dolnych. W wyniku szybkich i operatywnych działań podjętych przez policjantów z Sekcji Patrolowo - Interwencyjnej udało sie zatrzymać sprawców na terenie Przemyśla. Okazali sie nimi 23-letni mieszkaniec Przemyśla oraz 20-letni mieszkaniec Buszkowic. W dniu 05.03 bm. Sąd Rejonowy w Przemyślu na wniosek KMP w Przemyślu zastosował wobec sprawców środek zapobiegawczy w postaci tymczasowego aresztowania na okres 3 miesięcy. (www.podkarpacka.policja.gov.pl)

Reklama