Archiwum aktualności

Archiwalne wydanie tygodniowe: 26.02-04.03.2007 r.

Przemyśl

Dlaczego doszło do nieszczęścia?
* W dniu ponownego uruchomienia stoku narciarskiego (23.02.br.) zdarzył się poważny wypadek. - Na stoku jeżdżą zawodowcy i amatorzy. Nie jest wymagane prawo jazdy na narty. Chłopak kupił bilet, ktoś mu zagwarantował bezpieczeństwo. A on leży w szpitalu - mówi Wojciech Kłyż, instruktor ratownictwa górskiego. W ubiegły piątek po ponownym uruchomieniu stoku narciarskiego doszło do poważnego wypadku. Nastoletni chłopak prawdopodobnie uderzył w siatkę, narty zostały na niej przytrzymane, po czym uderzył on w podstawę latarni. Karetka nie mogła dojechać po poszkodowanego pod dolną kolejkę, ponieważ na drodze prowadzącej do niej ustawiono rampę z informacją, że klucz znajduje się w biurze. Dlatego pogotowie zostało na drodze, przy przystanku autobusowym. Aby dotransportować rannego narciarza do karetki, ratownicy ciągnęli poszkodowanego po błocie na saniach ratowniczych akia. Nieoficjalnie udało nam się dowiedzieć, że chłopak uległ bardzo poważnemu urazowi głowy. Wojciech Kłyż, instruktor ratownictwa górskiego: - Prędzej czy później musiało dojść do tak poważnego wypadku. W piątek nie było dobrych warunków do otworzenia stoku. Był on szybko naśnieżany i w momencie otwarcia nie był dobrze wyratrakowany. Po tym wypadku spędziłem na stoku cały dzień i znalazłem namacalne dowody na to, że tu jest rzeczywiście niebezpiecznie - dodaje. Wojciech Kłyż twierdzi, że GOPR-owcy informowali o złych warunkach na stoku, ale na stronie internetowej POSiR informował o tym, że warunki są dobre. Ratownik GOPR, który w piątek udzielał pomocy poszkodowanemu mówi, że w piątek były trudne warunki na stoku. - Było podawane i przekazywane przez radiowęzeł, do strony internetowej nie mam dostępu. W piątek kiedy dojechałem do miejsca, gdzie doszło do wypadku, zauważyłem, że ten człowiek jest bardzo zakrwawiony. Doznał urazu w okolicy czaszki. Został zabezpieczony według naszych procedur i przekazany do pogotowia. Na tematy bezpieczeństwa nie mogę się wypowiadać. Ja jestem tutaj tylko ratownikiem. Według Wojciecha Kłyża na stoku jest wiele nieprawidłowości. Pierwszą z nich jest wspomniana wyżej rampa, która uniemożliwia dojazd karetki pod dolną kolejkę, co w przypadku poważnych wypadków, kiedy minuty decydują o życiu poszkodowanego, jest bardzo ważne. - Na dolnej kolejce, pod dachem z kasownikami wisi kartka, że warunki jazdy są trudne. W piątek jej nie było, pojawiła się dopiero w niedzielę. Ale i tak nikt nie zwraca na nią uwagi, ponieważ patrzy w dół na kasownik, otwiera bramkę i idzie. Na górę nawet nie spojrzy. Poza tym tylko koło dolnego odcinka kolejki jest prawidłowa siatka - wyłapująca. A powinna być na całej długości stoku. Niestety na pozostałej długości jest siatka ostrzegająca, która nikogo nie uratuje przed wypadkiem. W ubiegłym roku rów betonowy przy siatce był przykryty i zasypany śniegiem. Nawet jak ktoś przerwał siatkę, to wypadał poza rów. Dzisiaj, kiedy ktoś siatkę przerwie, to wpadnie w ten rów. Tu nie ma żadnego zabezpieczenia, nie ma żadnych znaków ostrzegawczych - instruktor wylicza nieprawidłowości. Kolejną z nich są niezabezpieczone studzienki. Doskonale widać to w miejscach, w których topnieje śnieg. Mariusz Zamirski, szef POSiR-u, w dniu otwarcia stoku był na urlopie, twierdzi, że warunki były trudne, ale na tyle sprzyjające, aby otworzyć stok. - Nie było mnie w piątek w Przemyślu i znam ten wypadek tylko z opowiadań. Na pewno należy ubolewać nad tym co się stało. W dniu otwarcia stoku dostałem informację, że warunki są trudne, ale stok jest przygotowany do otwarcia. Gdyby było coś nie tak, to GOPR zakwestionowałby otwarcie. Poza tym, przez megafon i na kartkach umieszczonych na peronach, cały czas informowaliśmy, że są trudne warunki. Jak było na stronie internetowej nie wiem, ponieważ nie sprawdzałem. Staramy się zabezpieczać stok na tyle, na ile jest to możliwe. Jednak zabezpieczenia to jedno, a wyobraźnia każdego człowieka to drugie. Brak wyobraźni powoduje takie a nie inne wypadki. Na całej długości stoku jest siatka ostrzegawcza i ją widać. Ktoś kto zjeżdża na nartach nie powinien się do niej zbliżać. W ubiegłym roku był mróz, dlatego rowy były oblodzone i zasłonięte śniegiem. Natomiast korytka na trasie są zabezpieczone. Nie bardzo rozumiem pana Wojtka. Komentuje pracę kolegów, którzy otwierali stok. W ubiegłym roku sam był naszym pracownikiem i teraz, gdy z jego ust padają takie komentarze, odbieram to jako złośliwość, bo on w tej chwili u nas nie pracuje. Myślę, że będzie jakieś postępowanie, które wykaże czy z naszej strony było wszystko w porządku. (Życie Podkarpackie)

* Dobry wojak Szwejk siedzący na skrzyni amunicyjnej, w jednej ręce trzymający kufel piwa, a w drugiej fajkę. Taka figura stanie na placu Dominikańskim w Przemyślu. Z inicjatywą postawienia w nadsańskim mieście figury słynnego Czecha, handlarza psów z Pragi, wystąpili członkowie Przemyskiego Stowarzyszenia Przyjaciół Dobrego Wojaka Szwejka. Oni to od kilku lat zbierają pieniądze i złom na wykonanie podobizny swojego ulubieńca.
- Potrzeba jeszcze 8 tysięcy złotych - mówi feldmarszałek Jan Hołówka, prezes miejscowych szwejkologów. - Mam nadzieję, że figurę uda się wykonać do lipca br., kiedy to odbędą się jubileuszowe X Wielkie Manewry Szwejkowskie w Twierdzy Przemyśl. Projekt i model Szwejka w skali 1:1 wykonał Jacek Szpak, artysta rodem z Przemyśla, obecnie mieszkający w Radomiu. Figura uśmiechniętego wojaka siedzącego na skrzyni amunicyjnej i trzymającego kufel oraz fajkę zostanie ustawiona na placu Dominikańskim w sąsiedztwie Rynku.
- Mam nadzieję, że stanie się atrakcja turystyczną - dodaje Hołówka. - Każdy chętny będzie mógł usiąść obok Szwejka i wykonać sobie pamiątkowe zdjęcie. Do odlania figury zostaną użyte m.in. wycofane z obiegu monety zgromadzony w czasie publicznej zbiórki pieniędzy. Są to fenigi, a nawet stare ruble. (Nowiny)

Budżet do przyjęcia prawie dla wszystkich...
* Czwartkowe (22 bm) spotkanie przemyskich radnych miało być poświęcone głównie biznesplanowi na 2007 rok, jednak w powietrzu wciąż wisiała sprawa podpisania przez prezydenta deklaracji współpracy z SB. Radny Zygmunt Majgier już na początku posiedzenia usiłował wygłosić w tej kwestii ważne - jak twierdził - oświadczenie, jednak pozostali radni uznali, że czas i miejsce ku temu będzie pod koniec obrad. Budżet na 2007 rok okazał się do przyjęcia prawie dla wszystkich: dochody - 205,5 mln złotych, wydatki - 224 mln złotych, deficyt - 18,5 mln złotych. Radni PiS chwalili biznesplan za mniejszy niż w ubiegłym roku (o około 9 mln zł) deficyt: - To plan bezpieczny, a jednocześnie, utrzymujący wydatki inwestycyjne na dość dobrym poziomie - chwalili. Radni PO byli mniej wylewni, choć i oni uznali, że jest to budżet do przyjęcia. Wśród zgłaszanych wątpliwości najczęściej pojawiały się pytania, czy aby zakładane dochody nie są zbyt optymistycznie policzone. Radni SLD określili projekt jako asekuracyjny i stagnacyjny, choć - jak podkreślali - poprawny pod względem porządku finansowego: - Co jest zasługą twardej, choć damskiej, dłoni pani skarbnik - tłumaczył Ryszard Kulej (SLD). Wśród luźniejszych pytań o kondycję finansową miasta pojawiła się sprawa odnotowywanego ostatnio w kraju wzrostu gospodarczego: - Czy widać go i u nas? - pytał radny Wiesław Morawski (PiS). - Sądząc po wyraźnej poprawie w windykacji należności podatkowych, można powiedzieć, że tak - mówiła skarbnik Maria Łańcucka. Ostatecznie budżet został przyjęty bez większych poprawek. Dużo czasu radni poświęcili uchwałom zamiarowym o likwidacji niektórych szkół. W kilku przypadkach była to czysta formalność, jednak na przykład sprawa Szkoły Podstawowej nr 8, przemianowywanej na filię przemyskiej "jedenastki", wywołała żywą i emocjonującą debatę. Ósemka to najmniejsza z przemyskich szkół, położona na peryferiach, uczęszcza do niej 55 uczniów, z czego 27 - spoza miasta. Średnio w klasie jest 9 uczniów, nauka odbywa się w klasach łączonych. "Koszt utrzymania jednego ucznia w SP 8 wynosi 7850 zł rocznie, podczas gdy wysokość subwencji otrzymywanej przez miasto wynosi 3240 zł. Oznacza to, że do każdego ucznia miasto dopłaca rocznie 4610 zł" - głosi uzasadnienie uchwały i właśnie te wyliczenia są główną przyczyną zamiaru uczynienia ze szkoły filii przemyskiej jedenastki. Dla nauczycieli i rodziców dzieci z ósemki oznacza to pierwszy krok do likwidacji - tak określili uchwałę, prosząc radnych o odstąpienie od pomysłu: - U nas jest cisza, spokój i zieleń. Zamiast dowozić nasze dzieci do miasta, możecie przecież przywozić dzieci z miasta do nas. Zapraszamy! - ze łzami w oczach mówiła przedstawicielka rady rodziców Elżbieta Lenczyk. Jednak większość radnych głosowała za projektem, w efekcie czego ósemka będzie od nowego roku szkolnego filią jedenastki (zostaną w niej dzieci z zerówki i klas 1-3, a starsze będą dojeżdżać do Przemyśla). Jedną z ważniejszych przyjętych tego dnia uchwał było też wyrażenie zgody na poszerzenie Tarnobrzeskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej "Euro-Park Wisłosan". Ma to związek z planami inwestycyjnymi firmy "Polski Bazalt SA", która chce w tym miejscu uruchomić produkcję bazaltowych włókien oraz z pojawieniem się kolejnych firm, również zainteresowanych inwestowaniem w strefie. (Życie Podkarpackie)

Rozjadą motyla rowerami?
* Budowa stoku narciarskiego wbrew obawom ekologów nie zniszczyła populacji unikalnego motyla. Jednak wytyczenie tras dla quadów może tę równowagę zachwiać. Kontrowersje wzbudził najnowszy pomysł przekształcenia siedmiu hektarów nieużytków w sąsiedztwie stoku w torowisko dla rowerów górskich i quadów.
- Inwestor nie podał, w jaki sposób wytyczenie tras i hałas pojazdów silnikowych wpłynie na środowisko, a szczególnie jego faunę i florę - mówi Jan Bartmiński, przemyski radny. Przeciwnicy inwestycji uważają, że przedsięwzięcie naruszy rzeźbę terenu, gleby i zaszkodzi naturalnej roślinności. Ze względu na unikalny cykl życiowy modraszek Rebela jest szczególnie wrażliwy na wszelkie zmiany środowiska. Przyciąga uwagę przyrodników i filmowców. Największa ostoja modraszka w Europie była nawet celem wypraw ekipy BBC do Przemyśla. Reżyser David Attenborough "naszego" motylka prezentował w filmie "Zadziwiające życie bezkręgowców".
- Zdajemy sobie sprawę, że to drażliwy temat. Dlatego każda nowa inwestycja w tym rejonie będzie dokładnie analizowana - zapewnia Witold Wołczyk, z kancelarii prezydenta Przemyśla. Największa fala protestów ekologów przetoczyła się przed budową nartostrady.
- Po roku eksploatacji stoku nie obserwujemy zagrożenia dla modraszka. Ale na ostateczne wnioski trzeba poczekać kilka lat - mówi Adam Górnicki, odkrywca przemyskiego stanowiska unikalnego motylka. (Nowiny)

Poseł broni prezydenta...
* Poseł Wojciech Pomajda uważa, że prezydent Robert Choma nie powinien składać mandatu. Od samego początku, odkąd pojawiły się pierwsze sygnały, uważałem, że prezydent powinien zostać na stanowisku. Roberta Chomę znam od wielu lat i wiem, że to porządny i zacny człowiek. Sądzę, że nikomu krzywdy nie zrobił. Wiem to, bo ja sam brałem od niego ulotki, czytałem je i przekazywałem kolegom. W tej chwili przeżywa wielki, osobisty dramat - uważa poseł klubu SLD Wojciech Pomajda. - Historia naszego kraju jest skomplikowana, tamte czasy były bardzo trudne i nie przekreślałbym ludzi z założenia. Wyborcy powinni oceniać przede wszystkim dorobek poprzedniej kadencji. To, co robił w trakcie studiów jest być może istotne dla bardzo wąskiej grupy ludzi, którzy lubują się w grzebaniu w czasach prehistorycznych, tymczasem prezydent powinien realizować deklaracje z kampanii wyborczej. Uważam, że Robert Choma sprawdził się na tym stanowisku. Widać, że w mieście coś się zaczęło dziać, wyznaczone są dobre kierunki i są one realizowane. Dla mnie to jest ważniejsze niż to, co działo się dwadzieścia lat temu - dodaje poseł Pomajda. (Życie Podkarpackie)

* Firma Beef - San chce w Przemyślu wybudować galerię handlową. Budowa miałaby się rozpocząć w przyszłym roku. W wywiadzie dla Polskiej Agencji Prasowej informacje te potwierdził Jerzy Biel, prezes Beef - Sanu. Galerię budowałaby spółka San Development, w której Beef - San ma 19 proc. udziałów. Spółka posiada 4 ha gruntów na terenie Przemyśla, w miejscu dawnych zakładów mięsnych przy ul. Kopernika. Przemyska galeria ma mieć 20 tys. metrów kw. powierzchni. Projekt pochłonie 70 do 80 mln złotych. Jest szansa, że budowa skończy się w 2008 r. (Nowiny)

* Waleria Popieluch, pomimo sędziwego wieku, nadal pisze wiersze. Zaprezentowała je podczas spotkania z cyklu "Przystanek poezja", 92-letnia poetka swoje życie związała z Wólką Pełkińską w powiecie jarosławskim. Tam się urodziła i mieszka. Jest znaną w swoim środowisku działaczką, społecznikiem i opiekunem młodzieży. Była m.in. przewodniczącą Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży Żeńskiej. Przez wiele lat szefowała Kołu Gospodyń Wiejskich. Z inicjatywy Walerii Popieluch powstał zespół śpiewaczy, kapela ludowa oraz "Teatr spod strzechy". Ona sama wielokrotnie brała udział w konkursach poetyckich m.in. w "Wrzecionie" w Nowej Sarzynie. Dwukrotnie uczestniczyła w Festiwalu Kapel i Śpiewaków Ludowych w Kazimierzu, gdzie zdobyła II nagrodę w konkursie "Mistrz-uczeń". Mimo podeszłego wieku nadal tworzy. Jest otwarta na ludzi i ich codzienne życie. Jej życiowym mottem są słowa kardynała Stefana Wyszyńskiego: "Życie trzeba przeżyć godnie, bo jest tylko jedno". Od 10 lat Waleria Popieluch bierze udział w dorocznych spotkaniach poetów organizowanych przez Centrum Kulturalne w Przemyślu. Podczas czwartkowego spotkania zaprezentowała wiersze ze swojego najnowszego tomiku pt. "Życie moje". Jego uczestnicy mieli okazję przekonać się, że sędziwa poetka nadal jest w dobrej formie, ma doskonałą pamięć i nieustannie tryska humorem. (Nowiny)

Wielka inauguracja...
* Po przeszło dwumiesięcznym remoncie klub Niedźwiadek znów rozbrzmiewa muzyką. W ostatkowy wieczór na klubowej scenie wystąpił Big Band Młodzieżowego Domu Kultury w Przemyślu pod kierunkiem Stanisława Kłosa z solistką Sabiną Tomaką oraz rodzinny duet Gabriela Rudawska - śpiew i saksofon i Rafał Rudawski - instrumenty elektroniczne. Klub Niedźwiadek Przemyskiego Centrum Kultury i Nauki "Zamek" w ostatnich latach przeżywał trudny okres. Niezbyt przemyślane przebudowy sali wyraźnie pogorszyły jej własności akustyczne. Muzyka wykonywana przez niejednokrotnie wybitnych wykonawców brzmiała fałszywie i w sposób wręcz przykry dla ucha. Ogromny pogłos, graniczący z echem uniemożliwiał słuchanie jakiejkolwiek muzyki bez narażenia się na przebywanie w hałasie. Na przełomie 2006 i 2007 r. klub przeszedł gruntowny remont, włącznie z wielokrotnie prześmiewczo opisywanymi w prasie toaletami. Po jego zakończeniu dla bywalców niedźwiadkowych imprez nadszedł czas naocznego i "nausznego" przekonania się o skutkach wprowadzonych zmian. Już na pierwszy rzut oka sala klubu nabrała cieplejszego klimatu. Nieszczęsna łazienkowa posadzka jest zasłana dywanami i wykładziną, całości zmian dopełniło dyskretne oświetlenie. Reformie został poddany również system nagłośnienia sali. Zamiast jednego centralnego zestawu nagłośnieniowego obok sceny pojawiło się kilku mniejszych kolumn rozmieszczonych w załomach sklepień kolebkowych. Kiedy Big Band, zespół duży i z natury swej dość hałaśliwy zajął miejsca na scenie i popłynęły pierwsze dźwięki muzyki okazało się, że wszystko brzmi jak należy. Niczego nie jest za mało ani za dużo, a przede wszystkim nie ma już tak przykrego w odbiorze "brudnego" pogłosu. Nie będę rozwodził się nad szczegółami akustycznymi nowego Niedźwiadka. Kto chce zweryfikować moje słowa - niech sam przyjdzie i przekona się na miejscu. Miłym gestem wobec rodzimych artystów było zaproszenie ich do udziału w inauguracyjnym koncercie. Dla młodych twórców i odtwórców każda możliwość pokazania swojej muzyki publicznie jest nieocenionym doświadczeniem, którego żadna lekcja w szkole nie jest w stanie zastąpić. Pozostaje mi jeszcze odnieść się do twórczości kompozytorskiej Rafała Rudawskiego. Ten młody człowiek, który swoje pierwsze artystyczne szlify odebrał w przemyskiej szkole muzycznej, później doskonalił warsztat na Wydziale Jazzu i Muzyki Rozrywkowej Akademii Muzycznej w Katowicach, od wielu lat fascynuje się możliwościami instrumentarium elektronicznego. Jego kompozycje stylistycznie oscylują między klimatami funk, hip-hop i soulu. Jest konsekwentny w swych zainteresowaniach stylistycznych i być może uda mu się kiedyś przebić przez mur komercji niepodzielnie królującej w mediach, czego szczerze mu życzę, bo uważam, że na to zwyczajnie zasługuje. (Życie Podkarpackie)

* Poseł Marek Kuchciński, szef klubu parlamentarnego Prawa i Sprawiedliwości został prezesem Zarządu PiS w okręgu przemyskim i krośnieńskim. Podczas zjazdu PiS w Przemyślu głosowało na niego 191 delegatów spośród 223. Był jedynym kandydatem. Po wyborach powiedział, że do najważniejszych zadań PiS w terenie będzie należeć rozbudowa kadr i wsparcie władz lokalnych, tam gdzie PiS uzyskał większość w samorządach. (Nowiny)

J A R O S Ł A W

Salony gier odrzucone
* Radni negatywnie zaopiniowali projekty uchwały dotyczącej utworzenia w mieście salonów gier na automatach. Dwie firmy zwróciły się do rady z taką propozycją. Radni nie zgodzili się na proponowane lokalizacje obu salonów gier. Jeden miałby być zlokalizowany przy ul. Poniatowskiego, drugi przy Jana Pawła II. W żadnym projekcie uchwały nie podano, gdzie dokładnie te lokale miałyby się znajdować. - Ulica Poniatowskiego ciągnie się od ulicy 3 Maja do Dworca PKP. Mamy tu szkołę budowlaną, bursę szkolną i dom dziecka - mówił wiceprzewodniczący rady Jarosław Pagacz z PiS, wskazując, że to nie jest odpowiednie miejsce na tego typu działalność. Podobne zdanie miało jedenastu radnych, którzy poparli uchwałę z negatywną opinią. Nie pomogły zapewnienia przedstawicielki spółki, która chciała urządzić salon gier przy ul. Poniatowskiego. Deklarowała ona stworzenie piętnastu miejsc pracy i wspieranie akcji charytatywnych oraz organizacji pozarządowych. Tłumaczyła, że powstanie takiego salonu wzbogaciłoby ofertę turystyczną miasta, a przede wszystkim stworzyło możliwość rozrywki jego mieszkańcom. (Życie Podkarpackie)

Oszustki o śniadej cerze...
* Trzy kobiety podawały się za pracownice opieki społecznej. Ukradły 74-letniej mieszkance Jarosławia 10 tysięcy złotych. Młode kobiety na dowód tego, że oferują pomoc, pokazywały właścicielce produkty spożywcze. Starsza pani zainteresowała się wykładanym cukrem, mąką i makaronem nie zwracała uwagi na to, co dzieje się w domu. Była przekonana, że w kuchni rozmawia z całą trójką. Dopiero po ich wyjściu kobiet stwierdziła, że złodziejki spenetrowały całe mieszkanie. Gdy zauważyła kradzież 10 tys. zł, sprawczyń już nie było. Do podobnego przypadku doszło dwa tygodnie wcześniej w Studzianie koło Przeworska. Kobietę odwiedziło dwóch mężczyzn narodowości romskiej. Jeden z nich rozmawiał starając się skupić uwagę właścicielki, drugi w tym czasie przeszukiwał mieszkanie. Ukradli kilkaset złotych. Policja przypomina, aby wpuszczać do domu obcych. W razie wątpliwości lepiej wykręcić nr 997. (Nowiny)

Sokołów stracił 4 miliony złotych
* Przemyska Prokuratura Rejonowa prowadzi postępowanie karne przeciwko działalności zorganizowanej grupy przestępczej, która dopuściła się wyłudzenia towaru z Zakładów Mięsnych "Sokołów" Jarosław na kwotę 4 milionów złotych. Firma na Śląsku została zarejestrowana w 2004 roku. Współpracę z Zakładami Mięsnymi "Sokołów" w Jarosławiu rozpoczęła wiosną 2006 roku. Jednak trwała ona tylko kilka miesięcy. Na początku współpracy z "Sokołowem" firma ze Śląska od razu płaciła za pobierany towar. Później spółki zawarły umowę handlową, na podstawie której towar wydawany był z odroczonym terminem płatności 21 dni. - W tym okresie firma pobrała towar wart cztery miliony złotych, całkowicie zaprzestała płatności i urwała kontakt z zakładami mięsnymi - wyjaśnia prokurator Jaromir Rybczak z Prokuratury Rejonowej w Przemyślu, która prowadzi śledztwo w tej sprawie. Jerzy Majchrzak, rzecznik prasowy grupy "Sokołów" w Warszawie uważa, że Zakłady Mięsne padły ofiarą oszustów, którzy od początku byli nastawieni na wyłudzenie towaru. - Oczywiście, że na początku niczego nie podejrzewaliśmy. Nie było do tego podstaw. Mamy swoje procedury i zanim zaczniemy z kimś współpracować, sprawdzamy jego wiarygodność. Tak było i w tym przypadku. Później okazało się, że nasz zakład padł ofiarą oszustów, w Jarosławiu i Kole k. Poznania. Dlatego teraz nasze procedury współpracy z innymi firmami zostały jeszcze bardziej zaostrzone - mówi rzecznik. Jeden z członków grupy, która wyłudziła mięso z Jarosławia, został tymczasowo aresztowany i przebywa w Zakładzie Karnym w Cieszynie. - Trwają czynności zmierzające do ustalenia i ujęcia osób, które współdziałały z zatrzymanym. Było ich co najmniej dwie, a najprawdopodobniej trzy - informuje prokurator Rybczak. Oszustom na pewno zostaną postawione dwa zarzuty: działalność w zorganizowanej grupie przestępczej i oszustwo, dotyczące mienia o znacznej wartości. Grozi im za to do 15 lat pozbawienia wolności. Przemyska prokuratura sprawdza również, czy pracownicy z jarosławskiego oddziału "Sokołowa" odpowiedzialni za realizację umowy nie popełnili przestępstwa poprzez działanie na szkodę zakładów mięsnych. (Życie Podkarpackie)

R E G I O N

Miliard euro dla województwa
* Dokładnie 1,136 mld euro z pieniędzy unijnych ma dostać Podkarpacie na największe inwestycje. Rząd zgodził się z propozycjami zarządu województwa. Dokument trafi teraz do Brukseli. To już ostatni etap ubiegania się o gigantyczne pieniądze. Jeżeli zaakceptuje go komisja europejska, to do 2013 r. Podkarpacie otrzyma ponad miliard euro. Na co wydamy te pieniądze? Na liście Regionalnego Programu Operacyjnego jest 15 inwestycji - głównie drogowych. Pieniądze otrzymają m.in. Politechnika i Uniwersytet oraz Szpital Wojewódzki nr 2 w Rzeszowie. (Nowiny)

* Zarabiasz 1,5 tys. zł brutto? W połowie wakacji dostaniesz o 45 zł więcej, a na początku przyszłego roku kolejne 31 zł. Nie kokosy, ale zawsze coś. Podwyżkę wszystkich pensji szykuje nam minister finansów. Jakim cudem? Chce, abyśmy płacili mniejsze składki rentowe. Po raz pierwszy składka rentowa, jaką nam odprowadzają od pensji, ma się zmniejszyć się w lipcu - o 3 proc. Kolejną ministerstwo szukuje na początku przyszłego roku. O kolejne 2 proc. Jest już gotowy projekt ustawy. Zaoszczędzone pieniądze zostaną w naszych portfelach. Pielęgniarka, która zarabia ok. 1500 zł brutto, po podwyżce weźmie o ok. 80 zł. więcej. Nauczycielowi, który dopiero zaczął pracę i bierze 1160 zł brutto, w portfelu zostanie ok. 57 zł. Dyplomowanemu pedagogowi - nieco ponad 100 zł brutto.
- Nauczyciele zarabiają żałosne pieniądze, dlatego tak walczymy o podwyżki obiecywane przez ministra edukacji. Dodatkowy zastrzyk od ministra finansów to zawsze coś - mówi Marek Plizga, dyplomowany nauczyciel z Rzeszowa. Zasadnicza pensja Tadeusza Ferenca, prezydenta Rzeszowa (5280 zł brutto) wzrośnie o 267 zł. Ministerstwo finansów liczy, że po obniżce kosztów pracy, szefowie chętniej zatrudnią nowe osoby.
- Jeśli taki jest cel, to na pewno nie zostanie on osiągnięty - mówi Andrzej Sadowski, wiceprezydent Centrum im. Adama Smitha. - Symboliczna obniżka składki nie będzie miała wpływu na tworzenie miejsc pracy w małych i średnich firmach. Może jedynie w dużych korporacjach. Aby faktycznie zmniejszyć bezrobocie, składki nie powinny przekraczać 20 proc. Tymczasem dziś na różne składki ucieka nam prawie połowa pensji.
- Dlatego pracodawcy tak często narzekają, że nie opłaca im się zatrudniać ludzi na pełne etaty - zauważa Małgorzata Kucharska z Podkarpackiego Klubu Biznesu. (Nowiny)

Kronika kryminalna

* Przemyscy policjanci zatrzymali 15-latka, którego podejrzewają o napad na 27-letnią mieszkankę miasta. Chłopak uderzył poszkodowaną cegłą w głowę, a kiedy zamroczona upadła na chodnik ukradł jej torebkę z pieniędzmi i telefonem komórkowy. Policjanci odzyskali "komórkę", do której gimnazjalista włożył własną kartę SIM. Zrabowaną torebkę ukrył pod stertą gałęzi. (Nowiny)

* Czworo młodych mieszkańców Przemyśla podejrzanych o posiadanie i rozprowadzanie narkotyków zatrzymali tutejsi policjanci. W mieszkaniach dilerów funkcjonariusze znaleźli 62 gramy amfetaminy, 33,5 grama marihuany i gram haszyszu. Ich wartość oszacowano na 5 tysięcy złotych. Z ustaleń śledztwa wynika, że przestępcy działali od grudnia ub. roku. Towar rozprowadzali w dyskotekach. Szefem grupy był 20-latek. Współpracowała z nim jego dziewczyna, brat i kolega. Wszyscy są bezrobotni. (Nowiny)

* W piątek policjanci zajmujący się zwalczaniem przestępstw gospodarczych w jarosławskiej komendzie zatrzymali 29-letniego mężczyznę. Jest on podejrzany, że działając wspólnie z innymi osobami oszukiwał banki zawierając fikcyjne umowy kredytowe na zakup sprzętu elektronicznego. Oszust korzystał z dokumentów zarejestrowanej na siebie firmy i fikcyjnych zaświadczeń o zarobkach. Wyłudził w ten sposób ponad 80 tysięcy złotych od banków mających siedziby w Jarosławiu, Rzeszowie, Wrocławiu i Gdańsku. Wszystko wskazuje na to, że kwota zagarniętych pieniędzy jest znacznie wyższa. (Nowiny)

* 23 lutego okazało się, że nieznany sprawca skradł szklane drzwi z kabiny telefonicznej stojącej przy ul. Jagiellońskiej w Przeworsku. Straty oszacowano na 550 zł. Tego samego dnia okazało się, że ktoś skradł antenę internetową zainstalowaną na rynnie jednego z domów jednorodzinnych. (Życie Podkarpackie)

* 24 lutego nieznany sprawca wykorzystując chwilową nieuwagę personelu jednej z jarosławskich przychodni, z pomieszczeń biurowych skradł komputer wraz z monitorem. Straty oszacowano na mniej więcej tysiąc złotych. (Życie Podkarpackie)

Reklama