Archiwum aktualności

Archiwalne wydanie tygodniowe: 29.01-04.02.2007 r.

Przemyśl

Ruszył wyciąg narciarski
* Uruchomiono kolejkę wyciągu narciarskiego w Przemyślu. Od razu pojawiło się sporo narciarzy, zwłaszcza młodzieży. Warto przyjechać do Przemyśla, bo oprócz nart i snowboardu, można skorzystać z jedynego w Podkarpackiem toru saneczkowego. Czynna jest dolna i górna kolejka wyciągu. W tym roku wprowadzono wygodne karnety na kolejkę: czasowe, punktowe i dobowe. W sobotę rano na przemyskim stoku panowały dobre warunki narciarskie. Było 2 stopnie mrozu, słaby wiatr, a warstwa śniegu wynosiła od 30 do 50 cm. (Nowiny)

* W ubiegłą środę (24 stycznia) na ulicy Krakusa w Przemyślu doszło do nieszczęścia: w studni zginął mężczyzna. Z informacji prokuratury rejonowej wynika, że był poważnie chory. Wydobycie zwłok ze studni trwało 3 godziny i 3 minuty. W akcji brało udział jedenastu strażaków, czterech funkcjonariuszy policji oraz trzy osoby z pogotowia ratunkowego. - Kiedy strażacy wypompowali wodę, zobaczyli na dnie studni ciało mężczyzny - mówi Daniel Dryniak, rzecznik prasowy Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Przemyślu. - To był nieszczęśliwy wypadek. Mężczyzna, który zginął, ciężko chorował. Miał 59 lat - informuje prokurator rejonowy Ryszard Chudzicki. (Życie Podkarpackie)

* Pracodawcy narzekają, że w kraju w niektórych zawodach brakuje rąk do pracy. Przemyskie Centrum Edukacji i Pracy Młodzieży OHP ma pomysł na częściowe rozwiązanie problemu.
- Mamy wyszkoloną kadrę. Dlatego wychodzimy z ofertą do pracodawców - mówi Grażyna Gaweł, pośrednik z przemyskiego Ochotniczego Hufca Pracy. W czasie całego roku, a szczególnie w okresie ferii zimowych i wakacji młodzi ludzie chętnie podejmą się zajęć w gastronomii, handlu, budownictwie albo mogą opiekować się dziećmi i osobami starszymi. Chętnie zatrudnią się przy sprzątaniu, roznoszeniu czy wykładaniu towarów na półki. Przemyskie OHP zaprasza bezrobotnych i poszukujących pracy, którzy nie ukończyli jeszcze 25 lat życia na bezpłatny kurs sprzedawcy z obsługą kasy fiskalnej. Najbliższe zajęcia rozpoczną się 19 lutego br., ale chętni przyjmowani będą tylko do 9 lutego. (Nowiny)

Chcą zwrotu swoich nieruchomości...
* O zwrot blisko sześćdziesięciu nieruchomości położonych w Przemyślu, stara się Związek Gmin Wyznaniowych Żydowskich w Rzeczypospolitej Polskiej. Dotąd Komisja regulacyjna przywróciła wnioskodawcy własność parceli wraz z budynkiem przy ulicy Słowackiego, gdzie ma siedzibę Przemyska Biblioteka Publiczna im. I. Krasickiego. Oddaliła natomiast wniosek o zwrot budynku przy ulicy Tarnawskiego 15, po b. Zespole Szkół Odzieżowych i Ogólnokształcących. Niemal połowa nieruchomości, o które stara się związek, została zidentyfikowana. Wydział Geodezji, Kartografii i Katastru Urzędu Miasta w Przemyślu przekazał wnioskującym informację o ich stanie prawnym. Na dziś, wszystkie są własnością gminy miejskiej. Dotyczy to m.in. budynków przy ulicach Tarnawskiego 3, Słowackiego 52 i Moniuszki 7. Cześć wniosków razi niedopracowaniem. Wymienione są w nich jedynie nazwy ulic, bez konkretnych oznaczeń ewidencyjnych. Podano np. ulice: Jagiellońska, Słowackiego, Ratuszowa, Manifestu Lipcowego. Obecnie znajduje się przy nich wiele budynków i wiadomo o które rzeczywiście chodzi Związkowi Gmin Wyznaniowych Żydowskich i czy w ogóle one jeszcze stoją. Ponadto wnioskujący posługują się w kilku przypadkach nazwami ulic już nieistniejących, takich np. jak Dobromilska.
- Zgodnie z ustawą, jeśli związek nie udokumentuje podstawy do roszczeń, prezydent miasta wystąpi o umorzenie postępowań, z powodu braku przesłanek do przywrócenia własności. W pozostałych przypadkach zaspokojenie roszczeń nastąpi w formie nieruchomości zamiennych lub wypłaty odszkodowań - informuje Halina Kwiecień, naczelnik Wydziału geodezji, Kartografii i Katastru UM w Przemyślu. (Super Nowości)

* Przed Sądem Rejonowym w Przemyślu ruszył w czwartek proces 45 mieszkańców miasta i okolic. Odpowiadają za wyłudzenie zasiłków chorobowych z Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. Oskarżeni przyznali się do winy. Wyrazili gotowość dobrowolnego poddania się karze. Wyrok w ich sprawie zapadnie w najbliższą środę. Grozi im od 1 roku do 2 lat pozbawienia wolności w zawieszeniu oraz grzywna. Dodatkowo muszą zwrócić wyłudzone z ZUS-u pieniądze. (Nowiny)

Wieloletni Plan Inwestycyjny
* Miasto ma nowe plany inwestycyjne (ale mieszkańcy Zielonki przypominają, że nie zrealizowano jeszcze starych). W ubiegły czwartek (25 stycznia) przemyscy rani zmienili Wieloletni Plan Inwestycyjny. Sam WPI do dokument określający na kilka lat do przodu planowane inwestycje z uwzględnieniem sposobów finansowania, natomiast poprawki dokonane na ostatniej sesji to skutek pojawienia się szansy na dodatkowe pieniądze spoza budżetu miasta. W związku z tym remont ulicy Lwowskiej z 2008 r. przerzucono już na bieżący 2007 r. W poprawionym WPI pojawiła się też całkiem nowa inwestycja o nazwie "przemyski trakt królewski", o łącznym kosztorysie około 30 mln zł. Pod hasłem "przemyski trakt królewski" kryje się sześć mniejszych przedsięwzięci: remont rynku, remont magistratu, rewitalizacja parku, modernizacja zamku, remont domku ogrodnika i budowa podziemnej trasy turystycznej. Niektóre prace mają ruszyć jeszcze w 2007 r., a całość ma być gotowa do 2010. Niektóre w wymienionych przedsięwzięć planowane był już wcześniej, jednak - jak twierdzą magistraccy spece od ściągania zewnętrznych pieniędzy - uzyskanie zewnętrznego dofinansowania jest znacznie łatwiejsze w przypadku dużych kompleksowych przedsięwzięć połączonych wspólnym mianownikiem (a nie - osobno rynek, osobno park). Rani debatując nad zmianami w WPI, w większości przyjęli je z akceptacją. Wszystkich ucieszyło zwiększenie udziału zewnętrznych pieniędzy w miejskich planach inwestycyjnych, jednak niektórzy wytykali, że WPI zmieniane jest zbyt często, co podważa zaufanie mieszkańców do władz miasta: - Przecież WPI to rodzaj umowy społecznej, której należy dotrzymywać! - podnosili. Jako przykład posłużyły tu obietnice składane mieszkańcom Zielonki, a związane z budową składowiska odpadów. W zamian za zgodę na inwestycję miasto obiecało im budowę wodociągu i kanalizacji oraz remonty ulic, tymczasem w czasie ostatniej sesji remonty ulic Pasteura i Przemysława przesunięto z lat 2007 - 2008 na 2009 r. i dalsze lata. "Zapisy w WPI z lat poprzednich oraz w projekcie przedłożonym do głosowania na najbliższej sesji rady są wielką fikcją! Tylko w latach 2005 - 2006 z inwestycji zaplanowanych na naszym osiedlu zabrano około 500 tys. zł. Trzeba przypomnieć, iż w decyzji o warunkach zabudowy pod składowisko odpadów komunalnych wyraźnie pisze: należy zaopatrzyć w wodę pobliskie tereny istniejącej zabudowy mieszkalnej jeszcze przed oddaniem składowiska do eksploatacji! Niestety, na progu 2007 r. żadne gospodarstwo domowe nie jest podłączone do wodociągu miejskiego(...)". Cytat pochodzi z pisemnego protestu skierowanego do rady miasta, w którym Zielonka apeluje o odrzuceniu krzywdzącej dla osiedla uchwały o WPI. Jednak większość radnych głosowała "za" i nowy WPI już obowiązuje. (Życie Podkarpackie)

* W lasku przy ul. Kruhelskiej, tuż obok wyciągu narciarskiego, miały powstać tory dla rowerów górskich, paintballu i quadów. Zgodę na dzierżawę terenu mieli dać radni, ale w ostatniej chwili projekt został wycofany. Projekt uchwały w sprawie dzierżawy gruntów był gotowy do przegłosowania. Ale został wycofany. Z dwóch powodów. Do radnych trafiło pismo o sprzeciwie wobec tej inwestycji. Ponadto okazało się, że ktoś w maju wyciął tutaj kilka drzew. Zrobił to bez pozwolenia. Radni najpierw chcą wyjaśnić obie sprawy.
- Wiemy o tej wycince. Zawiadomiliśmy policję. Sprawcy nie zostali ustaleni. Nic więcej nie mogliśmy zrobić - informuje Witold Wołczyk z Kancelarii Prezydenta Przemyśla. Tor dla quadów miał być dodatkową atrakcją Przemyskiego Parku Sportowo - Rekreacyjnego. Inwestor dostałby zgodę na dzierżawę terenu i wybudowanie torów, lecz z zastrzeżeniem, że nie może ingerować w środowisko naturalne. Dla ekologów jest to niezrozumiałe, bo jak można budować tor, nie wycinając drzew.
- Występuje tu sprzeczność. Nie można wyznaczyć torów i ścieżek na stokach, bez naruszenia rzeźby i gleby, a także naturalnej roślinności - twierdzą przeciwnicy inwestycji w nie podpisanym piśmie do radnych. I dodają: quady na Kruhelskiej, to jak rolki w katedrze. Wskazują na zagrożenie dla unikalnych roślin rosnących na tym terenie. Proponują, aby tory dla quadów urządzić w otoczeniu wysypiska śmieci. Są tam odpowiednie tereny. (Nowiny)

MPEC straszy zimnymi kaloryferami
* Młodzieżowa Spółdzielnia Mieszkaniowa "Energetyk" zalega z płatnościami za ciepło i wodę. Mieszkańcy z ulicy Reymonta 3 twierdzą, że uczciwie, co miesiąc, opłaty regulują. Więc dlaczego pewnego dnia zastali w domach zimne kaloryfery? Są oburzeni, spółdzielnia się tłumaczy, a MPEC nie chce się w nic wtrącać, tyko walczy o należne mu pieniądze. Mieszkańcy bloku przy u;. Reymonta 3 na dwa dni zostali pozbawieni ciepła z kaloryferów i przy okazji ciepłej wody. Powodem był dług, jaki spółdzielnia zarządzająca blokiem ma wobec MPEC-u - około 70 tys. zł. Wyłączenie kaloryferów miało być straszakiem, który spowoduje, ze spółdzielnia zmobilizuje się do spłaty zadłużenia. Ucierpieli na tym tylko mieszkańcy i dlatego są oburzeni. - Cały czas płacimy regularnie, więc dlaczego mamy mieć odłączone ciepło. Zostaliśmy bardzo źle potraktowani - i to nie z naszej winy, lecz spółdzielni. Dlaczego za jej długi mamy płacić my, uczciwi ludzie - denerwuje się. Na szczęście ciepło zostało przywrócone. Jednak po tym incydencie mieszkańcy chcą sami wpłacać pieniądze do MPEC-u, być może też do wodociągów, aby nagle się nie okazało, że nie tylko ciepło, ale i woda zostanie im odłączona. Myślą też nad wystąpieniem z członkostwa spółdzielni. Niektórzy już to uczynili.
- Chcemy nagłośnić tę sprawę, aby inni wiedzieli, jaka jest spółdzielnia i żeby nie wpłacili pieniędzy na mieszkania, które ona ma budować. Bo mogą zostać tak samo potraktowani jak my - dodają lokatorzy z ul. Reymonta 3.
- To jest konflikt pomiędzy mieszkańcami, a spółdzielnią, nie znamy ich wzajemnych relacji i nie chcemy w nic ingerować. Mogę powiedzieć tylko tyle, że zawarliśmy ze spółdzielnią kolejne porozumienie co do spłaty zadłużeń. Jeżeli będzie realizowane, to problemów nie będzie. Natomiast jeżeli nie będzie, to będziemy odłączać ciepło - mówi Kazimierz Stec, prezes MPEC-u. Prezes twierdzi, że mieszkańcy mogą sami płacić za ciepło, ale wszyscy muszą tego chcieć. Muszą też podpisać porozumienie ze spółdzielnią i MPEC-em. Paweł Lupa jest prezesem "Energetyka" od sierpnia 2005 r. Potwierdza, że dług wobec MPEC-u to około 70 tys. zł. Natomiast wobec wodociągów - ok. 37 tys. Jego zdaniem straty mogły być raz do roku niwelowane funduszem eksploatacyjnym, jednak dlaczego żaden z poprzednich prezesów tego nie uczynił, nie potrafi wyjaśnić. Uważa, że dług spółdzielni powstał dlatego, że opłaty za media są zbyt niskie. - W spółdzielni w ciągu ostatnich lat nie było podwyżek. Jeżeli MPEC podnosił opłaty, my tego nie robiliśmy i właśnie dlatego powstały długi - mówi prezes. Według niego wyjście z sytuacji jest jedno - podwyżki opłat dla mieszkańców.
- Przedstawiłem radzie nadzorczej projekt, jak odzyskać długi z dwóch ostatnich lat. Od 1 marca bieżącego roku są zaplanowane podwyżki. Dla przykładu: za 60-metrowe mieszkanie płaci się teraz 35-430 złotych, po podwyżce mieszkańcy zapłacą 520 - 550 złotych. (Życie Podkarpackie)

* Pięć milionów złotych kosztowała modernizacja ciepłowni Zasanie w Przemyślu. Inwestycja ma przynieść oszczędności w zużyciu paliwa i zmniejszyć emisję zanieczyszczeń. Przebudowa w części była dofinansowana z Europejskiego Funduszu Rozwoju Regionalnego oraz Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Wykonana została zabudowa nowego kotła, przebudowano układ hydrauliczny ciepłowni. (Nowiny)

* Już od godz. 7, a nie jak dotychczas od godz. 8, w dni robocze będą w Przemyślu obowiązywały płatne strefy parkowania samochodów. Chodzi o miejskie parkingi przy ulicach Kościuszki, Rynek, Ratuszowa, Grodzka, Przecznica Wałowa, Wałowa, Kopernika, Czarnieckiego, Mnisza oraz pl. Legionów, pl. Dominikański i Rybi Plac (popularny Manhattan). W dni powszednie w tych miejscach, za parking trzeba będzie płacić od godz. 7 do 17. W soboty w godz. 8 do 14. Dlaczego wprowadzono zmiany? Chodzi o zwiększenie wpływów do miejskiej kasy. Drugi powód jest taki, że sporo właścicieli samochodów zaczyna pracę około godz. 7 i właśnie o tej porze parkuje samochody w płatnych strefach. Uchwała zacznie obowiązywać 14 dni po jej ogłoszeniu w Dzienniku Urzędowym Województwa Podkarpackiego. (Nowiny)

Już w tym roku przebudowa Rynku?
* Kiedy miasto dostało 4 miliony z budżetu państwa na remonty zabytków, prezydent od razu zapowiedział, ze przeznaczy je na Rynek. Co za te pieniądze powstanie? Wstępne koncepcje zagospodarowania już są, bo urząd jakiś czas temu ogłosił na nie konkurs. Teraz na ich bazie powstaje kolejna koncepcja - już do realizacji (ponieważ miasto nie postawiło na żadną z konkursowych, chce z nich zrobić coś w rodzaju kompilacji). Roboty, wybór wykonawczy, ogłoszenie przetargów i nadzór to zadanie przemyskiego Zarządu Dróg Miejskich. Dyrektor ZDM Jacek Cielecki: - Mamy już decyzję o warunkach zagospodarowania, która określa z grubsza, co na Rynku może się wydarzyć. Zleciliśmy też opracowanie koncepcji projektowej, wykonuje ją architekt Jacek Mermon. Oddzielimy Rynek historyczny od placu przed magistratem. Rynek historyczny ma być odtworzony - z zachowaniem kocich łbów, którymi jest wyłożony, z odtworzeniem zarysu dawnego ratusza oraz pierzei zachodniej i tak dalej. To ostatnie nie oznacza wznoszenia murów, a jedynie ich niewielkiej części, wystającej nad ziemię może kilkadziesiąt centymetrów, które biedą służyły jako siedziska, kwietniki i tym podobne. My jako ZDM przemy w kierunku maksymalnej użytkowości, przy czym nie zawsze spotkamy się tu ze zrozumieniem ze strony konserwatora czy innych służb. Przykład? Te nieszczęsne kocie łby... Rynek ma żyć, a ludzie powinni po nim chodzić. Dziś chodzą tylko tam, gdzie jest gładka nawierzchnia. I jeśli kocie łby zostaną - mieszkańcy miasta biedą je omijać... Powierzchnia Rynku ma pozostać pochyła, a nawet - będzie pochyła jeszcze bardziej (za sprawą zniwelowania istniejących dziś uskoków). Przy wschodniej pierzei powstaną miejsca pod letnie ogródki. Natomiast plac przed urzędem miejskim zostanie trochę wypłaszczony. Różnice poziomów między jednym placem, a drugim zagospodarują stopnie, tarasy itp. Skarpa naprzeciw urzędu ma zostać zagospodarowana u góry - jako taras, niżej - jako obiekt restauracyjno-kawiarniany. Scena plenerowa planowana jest bliżej schodów rycerskich, fontanna z misiem (po przebudowie) pozostanie mniej więcej tam, gdzie jest. Całość placu ma mieć charakter rekreacyjno-rozrywkowy. Los lip jest prawie przesądzony:
- Najprawdopodobniej znaczna ich część zostanie usunięta. Proponowane są nowe nasadzenia: wzdłuż pierzei wschodniej i nieistniejącej zachodniej. Może kolka starych lip pozostanie w środku Rynku. Zresztą, żadna z prac konkursowych, na bazie, których powstaje nasza koncepcja, również nie przewiduje pozostawienia tych drzew. Podkreślam jednak, że to, co powstaje, przejdzie jeszcze przez miejską komisję urbanistyczno-architektoniczną - tłumaczy J. Cielecki. (Życie Podkarpackie)

* Mieszkańcy ul. Rodziewiczówny mają już dość grzęźnięcia w błocie. - Władze przypominają sobie o nas tylko przed wyborami. Zawsze kończy się na obietnicach - twierdzą. Ul. Rodziewiczówny ma ok. 300 metrów. Tylko niewielka część jest utwardzona. Reszta to nie tyle ulica, co same dziury.
- Od lat dopominamy się o remont. Zawsze jesteśmy zbywani. Albo obietnicami, że remont będzie, albo tym, że na razie nie ma na to pieniędzy - mówi Bogusław Nowak, przewodniczący Zarządu Osiedla nr 8 "Rogozińskiego" w Przemyślu. O jej remont, w imieniu rady osiedlowej, dopominał się podczas czwartkowej sesji Rady Miasta. Czeka na odpowiedź. Mieszka tutaj kilkadziesiąt osób. Jednak ulica jest wykorzystywana przez obcych, jako skrót z ul. Rogozińskiego do ul. Focha. Mieszkańcy chcieliby, aby stanął tutaj znak ograniczenia ruchu. Mogliby nią jeździć tylko osoby tutaj mieszkające. To uchroniłoby ulicę przed dalszą degradacją.
- Najgorzej jest po deszczach. Kałuża na kałuży. W lecie tumany kurzu. Czasami mieszkańcy na własną rękę łatają większe dziury, ale to przecież nic nie pomaga - mówi starsza kobieta.
- Na razie ta ulica nie będzie remontowana. Prace w tym miejscu ma zaplanowane Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji. Dopiero gdy oni wykonają swoją robotę, to zostanie naprawiona nawierzchnia - mówi Witold Wołczyk z Kancelarii Prezydenta Przemyśla. Mieszkańcy zgromadzili grubą teczkę dokumentów, swoich próśb i urzędowych odpowiedzi. W 1997 r. dostali zapewnienie, że ich ulica zostanie wyremontowana, gdy w sąsiedztwie powstaną bloki TBS. Tymczasem bloki stoją już kilka lat, wyremontowanych zostało kilka sąsiednich ulic, a na Rodziewiczówny nie pojawiły się ekipy drogowe.
- Na spotkaniu przed ostatnimi wyborami prezydent obiecywał, że będzie remont. Po wyborach wszystko wróciło do normy - żalą się mieszkańcy. (Nowiny)

Czują się oszukani...
* - Codzienne dostawy towarów i związany z tym hałas, ciężkie palety, skrzynki - to nie do wytrzymania. W naszych mieszkaniach słychać dosłownie wszystko, nawet stukot obcasów czy przesuwanie krzesła. Już nie możemy tego wytrzymać, tu się nie da normalnie żyć - skarżą się mieszkańcy bloku przy ul. Dolińskiego 6. O 2 lat mieszka tu 20 rodzin. - Od początku słyszymy wszystko, co dzieje się w zlokalizowanym pod nami sklepie. W najgorszej sytuacji są rodziny, których mieszkania są nad magazynem - słychać w nich nieustanne buczenie, nie mówiąc o huku rozładowywanych palet z towarem. Słychać nawet stukanie obcasami. A miało być tak pięknie: superlokalizacja, przestrzenne mieszkania i święty spokój - mówią rozżaleni (imiona i nazwiska do wiadomości redakcji). W związku z hałasem mieszkańcy podjęli interwencje u zarządcy budynku. ten obiecywał im pomóc, ale, jak twierdzą, jego działania nie przyniosły rezultatu. Poszli więc do sanepidu, ale i tam nie uzyskali pomocy. - Sanepid powiedział nam, że nie zajmuje się mierzeniem dostaw, kroków i tym, co się dzieje w magazynie - opowiadają. Zaczęli więc szukać pomocy w Wojewódzkim Inspektoracie Ochrony Środowiska w Przemyślu, który przekazał ich sporawe do Wydziału Ochrony Środowiska Urzędu Miejskiego w Przemyślu. - Stwierdziliśmy, że w sklepie są przekroczenia dopuszczalnego poziomu hałasu w porze nocnej i zobowiązaliśmy sklep do jego obniżenia - informuje Adam Kołodziej z WOŚ. Nakazy zostały zrealizowane, ale nie poprawiło to sytuacji, mieszkańcy jak słyszeli, tak nadal słyszą wszelkie nieznośne dźwięki. - Dlatego doszliśmy do wniosku, że uciążliwości w mieszkaniach to nie hałas, lecz wibracje i drgania urządzeń zamontowanych na budynku - uważa A. Kołodziej. W ślad za tym pojawiły się wątpliwości, czy budynek został zbudowany zgodnie z normami budowlanym i czy jest dostosowany do tego typu działalności. Marek Safianik, inwestor, wykonawca i zarządca bloku mówi, że budynek został wykonany zgodnie z projektem, z materiałów posiadających atesty. Na pytanie, czy oszukał mieszkańców mówiąc, że pod mieszkaniami będzie wyłącznie salon samochodowy albo bank, odpowiada: - Mieszkańcy wprowadzili się w lipcu 2005 roku, a sklep jest od maja 2005 roku, wiec wiedzieli, że jest. Ja mówiłem, co to może być. Bank chciał tylko 50 metrów powierzchni użytkowej i nie było jak tego wydzielić. Poza tym to jest moja własność i nigdy nie mówiłem, co tutaj będzie, mówiłem, że nie wiem, że na pewno będą tu powierzchnie usługowe i tak jest zapisane w każdym akcie notarialnym. Większość w momencie podpisywania aktu wiedziała, że będzie tutaj sklep. Na początku były zastrzeżenia, że jest głośno, ale przez cały czas były prowadzone roboty zmierzające do wygłuszenia. Nie wydaje mi się, żeby mogłyby tu być wady konstrukcyjne. Jeżeli ktoś coś takiego twierdzi, niech to udowodni. Tu trzeba powołać ekspertów. Nie jestem zainteresowany, żeby to robić, bo uważam, że wszystko jest zrobione dobrze, bo ja byłem nie tylko inwestorem, ale i wykonawcą budowy. Jeżeli komuś jest tu źle, to może ten lokal sprzedać i kupić inny w miejscu, gdzie mu będzie dobrze. Innego wyjścia nie widzę. Albert Gujda, jeden z właścicieli sklepu przy Dolińskiego: - Funkcjonujemy od kwietnia 2005 roku. Umowę na wynajęcie lokalu pod sklep podpisaliśmy jeszcze, kiedy budynek był w stanie surowym. Jesteśmy pośrodku tego konfliktu. Na początku były duże hałasy, ale nie byliśmy ich świadomi, bo właściciel z nami nie rozmawiał. Dopiero, kiedy przyszli do nas mieszkańcy, zaczęliśmy robić wszystko, aby hałasu nie było. Kosztowało to nas ok. 40 tysięcy złotych. Naprawdę dużo zrobiliśmy, nie jesteśmy winni, że nadal słychać hałasy. Mieszkańcy nie mają pretensji do właścicieli sklepu, bo ci naprawdę starali się wyciszyć hałasy. Czują się oszukani przez zarządcę budynku, który obiecywał bank lub salon samochodowy, a nie powiedział od razu, że będzie tu sklep spożywczy. Dlatego zapowiadają, że udowodnią też, że budynek ma wady konstrukcyjne, które powodują, że słyszą wszystkie odgłosy ze sklepu. - Jeżeli trzeba będzie, to pójdziemy nawet do sądu. Czujemy się oszukani przez zarządcę i będziemy domagać się odszkodowania za mieszkanie w takich warunkach - zapowiadają. (Życie podkarpackie)

Najnowocześniejsze muzeum w Polsce
* Już we wrześniu, a nie jak planowano dopiero pod koniec roku w nowym budynku zostanie otwarte Muzeum Narodowego Ziemi Przemyskiej. Muzeum będzie w pełni skomputeryzowane. Będzie to pierwszy w Polsce po II wojnie światowej obiekt wybudowany od podstaw. Przewidziano m.in. ekspozycję wykopalisk, jakie zgromadzono podczas budowy gmachu, który powstaje na Placu Berka Joselewicza w Przemyślu. W tym miejscu przed wojną znajdowało się tzw. "żydowskie miasto". Budowa nowego gmachu będzie kosztować 26 mln zł, z czego 75 procent pokryje Europejski Fundusz Rozwoju Regionalnego. Dotychczasowa siedziba muzeum na placu Czackiego powróciła do Kurii Metropolitalnej obrządku greckokatolickiego. (Nowiny)

J A R O S Ł A W

Zagrożona obwodnica...
* W 2009 roku musi ruszyć budowa drogi obwodowej. Jeżeli władze miasta będą chciały zmienić coś przy projekcie (a pojawiają się takie głosy) lub też nie zdążą z wykupem działek, to mogą pożegnać się z inwestycją.
- Wykup gruntów musi zakończyć się do grudnia 2007 roku - mówi burmistrz. - Istnieje możliwość ewentualnego poślizgu do pierwszej połowy 2008 roku. Później musi odbyć się przetarg na projekt techniczny i w 2009 roku rusza budowa obwodnicy. Po dwóch latach inwestycja powinna być gotowa. Problem w tym, że nie wszyscy właściciele domów i działek, które mają być wykupione, zgadzają się na proponowane im ceny. - Są stawki ministerstwa, które czasami zbyt nisko wyceniają te nieruchomości, ale tego trzeba się trzymać - mówi Andrzej Wyczawski. Okazuje się, że jest np. rodzina, której rzeczoznawca wycenił dom na 300 tys. zł, a cena, jaką się jej proponuje, jest trzykrotnie mniejsza. Dlatego ludzie ci twierdzą, że nie zgadzają się na wykup. I tutaj pojawia się problem trudny do rozwiązania, bo projekt przebiegu obwodnicy ciężko jest zmienić. Władze Jarosławia mają też problem z tzw. Łącznikiem drogi obwodowej i E4 przebiegającej przez miasto. Łącznik miałby powstać na wysokości huty szkła w pobliżu Muniny. Gospodarze Jarosławia chcieliby zrezygnować z jego budowy i skrócić obwodnicę, tak by łączyła się z E4 i nie było potrzeby budowy łącznika. Okazuje się jednak, że wprowadzenie zmian w tym projekcie wymuszałoby potrzebę ponownego starania się o pozwolenie na budowę obwodnicy, a co za tym idzie - odwleczenie terminu powstania inwestycji o kolejne lata. (Super Nowości)

* Państwowa Wyższa Szkoła Zawodowa w Jarosławiu od czwartku nie ma pracowni informatycznych w byłej synagodze. Budynek przejął Żydowski Związek Gmin Wyznaniowych. PWSZ korzystała z synagogi od ośmiu lat na mocy umowy użyczenia zawartej ze Skarbem Państwa. Uczelnia na adaptacje i remonty zaniedbanego budynku wyłożyła 970 tys. złotych. W budynku uczyło się codziennie kilkuset studentów PWSZ.
- Maksymalnie wykorzystywaliśmy tam 2 sal wykładowych i 7 sal ćwiczeniowych dla kierunku informatycznego - mówi Marian Janusz, rzecznik PWSZ. W roku 2006 Związek Gmin Wyznaniowych Żydowskich odzyskał gmach synagogi i przedstawił nowe warunki korzystania z obiektu. Uczelnia nie zaakceptowała takiej propozycji. Zajęcia z informatyki będą prowadzone w budynkach Kampusu i przy ul. Grunwaldzkiej. W czwartek wyposażenie pracowni komputerowych instalowano w nowej siedzibie w centrum miasta. Od roku jarosławska PWSZ ogranicza liczbę studentów. Dlatego - zdaniem rzecznika - po opuszczeniu synagogi warunki nauczania nie będą gorsze. (Nowiny)

* Obecne władze Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej w Jarosławiu oraz władze miasta są zaniepokojone nieprawdziwymi informacjami na temat uczelni, które, jak twierdzą, rozpowszechnia były rektor tej placówki.
- Szkoła ma problemy stwarzane przez byłego rektora - twierdzi radny Jarosławia, Marian Kozłowski. - Jest nagonka na szkołę, a w niektórych mediach pojawiają się nieprawdziwe informacje. Marian Janusz, rzecznik tej placówki dodaje, że "brutalny atak" na uczelnie został przypuszczony w Radiu Maryja i telewizji "trwam". Dlatego prosił radnych Jarosławia o wsparcie działań obecnych władz uczelni. Stąd oficjalne stanowisko rady Miasta Jarosławia w którym można przeczytać o "ciągłej życzliwości" dla pracowników i studentów PWSZ w Jarosławiu oraz deklaracja pomocy w podejmowaniu przez nich działań na rzecz odbudowy pozytywnego wizerunku uczelni. Przypomnijmy. Antoni J., były rektor PWSZ w Jarosławiu, został oskarżony o niedopełnienie obowiązków, wyłudzenie z kasy uczelni 230 tys. zł, a także kierowanie gróźb karalnych. Przez Sąd Rejonowy w Jarosławiu został skazany na 2 lata pozbawienie wolności w zawieszeniu na okres próby na 5 lat. Dodatkowo ma zapłacić 10 tys. zł grzywny, zwrócić 230 tys. zł zagarnięte z kasy uczelni i ma zakaz zajmowania stanowisk kierowniczych na wyższych uczelniach przez 5 najbliższych lat. Antoni J. odwołał się o tego wyroku. (Super Nowości)

"Sokół" sypie się...
* Jeden z najbardziej znanych budynków Jarosławia, siedziba byłego "Sokoła", musi zostać jak najszybciej wyremontowany. Niedawno odpadający z elewacji tynk uszkodził samochód. Oddany do użytku w 1901 r. jako siedziba Towarzystwa Gimnastycznego "Sokół" budynek przy placu Mickiewicza zawsze był wykorzystywany do krzewienia kultury. Obecnie mieści się w nim Miejski Ośrodek Kultury. Dach budynku przecieka. Na strychu pełno pojemników na kapiącą wodę. Pracownicy robią co mogą, by nie przeciekało, a spadający tynk nie był zagrożeniem dla przechodniów.
- Potrzebny jest kompleksowy remont budynku. Do wymiany jest nie tylko dach. Konieczne są prace przy sali widowiskowej i elewacji. Praktycznie wszędzie - mówi Teresa Piątek, dyrektor MOK. Dyrekcja skierowała do Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego wniosek o dofinansowanie wymiany dachu. Wniosek ma być rozpatrzony w marcu. Andrzej Wyczawski, burmistrz Jarosławia zapewnia, że jemu również zależy na szybkim remoncie "Sokoła". Przebudowa dachu będzie kosztować 850 tys. zł. Miasto połowę tej kwoty już zaplanowało w swoich wydatkach. Władze liczą, że resztę dołoży ministerstwo.
- Chcemy zająć się całym budynkiem. Przez 16 lat nie poprawiano go i teraz wymaga generalnego remontu. Myślę, że w tej kadencji uda się to zrobić - mówi burmistrz. W planach jest modernizacja jedynego w mieście kina znajdującego się w tym budynku, zmiana elewacji i kompletny remont sali widowiskowej. Wyczawski zapewnia, że jeżeli miasto otrzyma obiecywane 3 miliony złotych na restaurację zabytków, to znaczną część przeznaczy na "Sokoła". W planowanym tegorocznym budżecie zaplanowano na siedzibę MOK milion złotych. Jeśli Rada Miasta przyjmie tę sumę, wizytówka Jarosławia ma szansę nie rozsypać się. (Nowiny)

R E G I O N

* Zażyłeś narkotyki i siadłeś za kierownicę? Już nie ujdzie to ci na sucho. Zakończyła się policyjna akcja pod kryptonimem "Trzeźwość". Trwała całą dobę. Jej celem jest wyeliminowanie z dróg wszystkich nietrzeźwych kierowców, a szczególną uwagę zwracano na tych, którzy jeżdżą po użyciu narkotyków. W tym celu podczas działań wykorzystywano narkotesty.
- Wcześniej każdego podejrzanego o jazdę pod wpływem narkotyków trzeba było wieść do szpitala, aby pobrać mu krew - mówi sierżant sztabowy Józef Peszko z sekcji ruchu drogowego Komendy Miejskiej Policji w Rzeszowie. - Teraz, w chwili, gdy istnieje podejrzenie, że kierujący jest pod wpływem narkotyków pierwszy test możemy wykonać na miejscu podczas kontroli. Urządzenie składa się z dwóch części - nieduży plastikowy pojemnik ze specjalnym patyczkiem zakończonym materiałem dobrze wchłaniającym płyny. - W celu zbadania patyczek przez kilka minut trzyma się w ustach - wyjaśnia policjant. - Następnie wkłada się go do pojemnika. Po kilku minutach wynik ukazuje się na skali wyświetlacza. Narkotesty wykazują obecność składników sześciu najbardziej rozpowszechnionych środków narkotycznych. Mogą wykazać obecność substancji narkotycznych nawet jeżeli były zażywane prawie miesiąc temu. Gdy policjanci ruchu drogowego zatrzymują kierowcę i stwierdzają, że zachowuje się dziwnie natychmiast zostaje przebadany alkomatem. - Jeżeli wynik jest negatywny kolejnym krokiem jest kontrola narkotestem - mówi młodszy aspirant Paweł Międlar z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Rzeszowie. - Gdy ten pokaże obecność środka odurzającego kierowcy dodatkowo pobiera się krew do badania. Jednocześnie zabiera mu się prawo jazdy. W przypadku jeżeli wynik badania laboratoryjnego jest pozytywny sprawą kierowcy-narkomana zajmie się sąd. Podobnie jak w przypadku jazdy po pijaku grozi mu kara grzywny lub nawet pozbawienia wolności do lat 2.
- Na potrzeby akcji zakupionych zostało dwieście narkotestów - dodaje Międlar. - Otrzymały je wszystkie jednostki ruchu drogowego komend miejskich i powiatowych z naszego regionu. Jest to swego rodzaju partia testowa. W przyszłości urządzenia będą kupowane w miarę zapotrzebowania. (Super Nowości)

* Jest szansa, że wychowankowie domów dziecka dostaną przynajmniej niektóre podróbki ubrań zarekwirowanych przez celników na granicy. Do tej pory światowe koncerny, nie chciały wyrazić na to przyzwolenia w trosce o dobro swojej marki. Przez polsko-ukraińską granicę masowo szmuglowane są produkowane w Chinach i Turcji podróbki markowej odzieży. Rekwirowane przez celników zalegają w magazynach. O przekazanie części z nich dla wychowanków domów dziecka wystąpiła rzeszowska Fundacja "Partnerstwo na rzecz Demokracji". Celnicy odmówili, ponieważ nie otrzymali na to zgody firm, których loga widnieją na ubraniach. Przedstawiciele koncernów uważają, że towary kiepskiej jakości na dodatek bezprawnie firmowane ich marką powinny trafiać wprost do pieca.
- To marnowanie okazji do pomocy - twierdzi Jan Bury, dyrektor Domu Dziecka w Łopuszce Małej. - Przecież wokół tyle biedy i niedostatku. Po medialnych naciskach, w tym po publikacjach Nowin, które o problemie pisały jako pierwsze, pojawiła się nadzieja, że podrobiona odzież nie zostanie zniszczona. Jedna z firm jest gotowa wyrazić przyzwolenie na obdarowanie biednych, choć pod pewnymi warunkami.
- Przekazanie towaru może się odbyć dopiero po usunięciu z niego znaków firmowych - mówi Małgorzata Eisenberger-Blacharska, rzecznik prasowy Izby Celnej w Przemyślu. - Trzeba mieć jednak świadomość, że w niektórych przypadkach nie da się tego zrobić bez uszczerbku dla ubrań. Wychowankowie domów dziecka są jednak gotowi przyjąć nową odzież nawet z niewielkimi dziurami, czy śladami po wyprutym logo. Dla nich liczy się każda pomoc. (Nowiny)

* Chociaż wszystkie podkarpackie ZOZ-y razem mają mniejsze długi niż jeden wrocławski szpital, którego czeka komornicza egzekucja to dyrektorzy szpitali nie mogą spać spokojnie. Komornicza blokada kont i u nas jest realna, a wtedy zabraknie pieniędzy na leczenie chorych i wypłatę poborów. Najbardziej zadłużony na Podkarpaciu jest Szpital Wojewódzki w Krośnie. Suma zobowiązań sięga tam 35 milionów złotych. Tylko dostawcom leków i materiałów medycznych szpital jest winny prawie 10 milionów złotych.
- Mam nadzieję, że nie dojdzie do przejęcia szpitala poprzez zajęcie jego mienia ruchomego - mówi Małgorzata Sobolewska, dyrektor szpitala w Krośnie. - Samych zobowiązań mocno przeterminowanych mamy już 8 mln zł. Gdyby doszło do zajęcia konta nie będziemy mogli leczyć pacjentów, bo dostawcy mogą odmówić nowej dostawy leków czy drobnego sprzętu medycznego. Podobna sytuacja jest w szpitalu w Przemyślu i w Rzeszowie. - Cały czas negocjujemy z wierzycielami płatności i na razie dochodzimy do porozumienia - mówi Janusz Solarz, dyrektor Szpitala Wojewódzkiego nr 2 w Rzeszowie. Jak długo podkarpackim szpitalom uda się uniknąć komorniczych egzekucji dzięki ugodom i negocjacjom z wierzycielami? Czy resort zdrowia zechce pomóc placówkom medycznym? Już dwukrotnie całkowicie oddłużaliśmy szpitale, a one ponownie popadały w długi. Więcej oddłużania nie będzie - uważają w ministerstwie. Według resortu duży szpital może spłacić długi zastawiając nieruchomości. Mniejsze placówki powinny się zgłosić do władz samorządowych, na których terenie działają, i poprosić je o poręczenie kredytu na spłatę długu. To ma być bardzo dobra szkoła dla menedżerów. (Super Nowości)

* Zmiany w mają nastąpić od początku przyszłego roku. Prawo jazdy na samochody osobowe będzie można zacząć zdobywać już w wieku 16 lat. Inaczej będzie wyglądał test. Obowiązkowe będą też badania psychologiczne kandydatów na kierowców. Resort komunikacji od kilku lat pracuje nad ustawą o osobach kierujących pojazdami. Dziś rząd ma zatwierdzić ostateczny jej projekt, który zostanie skierowany do sejmu. Nowe przepisy zaczną obowiązywać od początku 2008 roku. Największą innowacją będzie możliwość rozpoczęcia szkolenia na kierowcę w wieku 16 lat. Po odbyciu kursu teoretycznego i zdaniu wewnętrznego egzaminu w szkole jazdy, kandydat na kierowcę otrzyma zaświadczenie uprawniające go do jazdy z osobą towarzysząca. Towarzyszem młodego kursanta może być tylko jego krewny, który ukończył 28 lat, od co najmniej 7 lat ma prawo jazdy i samochód posiada nie mniej niż 5 lat. Osoba towarzysząca też będzie musiała odbyć krótkie szkolenie i otrzymać stosowne zaświadczenie. Samochód, którym jeździ uczeń z osobą towarzyszącą będzie oznaczony "L-ką" na zielonym tle. Będzie go trzeba wyposażyć w podwójne lusterka. Ostatnim wymogiem jest sprawny hamulec ręczny łatwo dostępny dla pasażera. Kierowca-uczeń nie będzie mógł jeździć po autostradach, ani ciągnąć przyczepy. Nie wolno mu też będzie przekraczać prędkości 80 km/godz poza obszarem zabudowanym. W mieście maksymalną prędkością dla takiego kierowcy będzie 50 km/godz, choćby znaki pozwalały na szybszą jazdę. Inaczej będzie wyglądał egzamin teoretyczny. Zamiast 18 pytań, jak obecnie, trzeba będzie odpowiedzieć aż na 30. Na każdą odpowiedź będzie tylko kilka sekund i nie będzie można jej poprawić. Ułatwieniem będzie to, że tylko jedna z trzech odpowiedzi będzie prawidłowa. Ustawa zakazuje publikacji pytań egzaminacyjnych, a będzie ich kilka tysięcy. Zdający będzie więc musiał nauczyć się przepisów ruchu drogowego, a nie odpowiadania na znane pytania. Kandydat na kierowcę będzie musiał przejść badanie psychologiczne. Prawo jazdy będzie można otrzymać dopiero po ukończeniu 18 lat. Przez pierwsze 7 miesięcy młody kierowca będzie musiał mieć naklejony na szybie samochodu zielony listek. Spowodowanie wypadku lub popełnienie trzech wykroczeń, w ciągu pierwszych dwóch lat posiadania prawa jazdy, spowoduje jego utratę i konieczność odbycia ponownego kursu i zdania egzaminu. W pierwszym półroczu młody kierowca będzie musiał przejść szkolenia z zakresu zagrożeń i bezpieczeństwa ruchu drogowego. Będą go też obowiązywały ograniczenia prędkości takie, jak dla ucznia jeżdżącego z osobą towarzyszącą. (Super Nowości)

Kronika kryminalna

* Na ulicy Gorliczyńskiej w Przeworsku 21-letni mieszkaniec powiatu przeworskiego kierujący audi najechał na leżącego na jezdni 49-letniego Stanisława S. Kierowca nie zauważył że najechał na człowieka, nie zatrzymał się i przejechał jeszcze około 1200 metrów, ciągnąc go pod samochodem. Do zdarzenia doszło na mocno zasypanej śniegiem drodze. - - mówi Andrzej Trelka z Komendy Powiatowej Policji w Przeworsku. - O tym, że pod samochodem jest mężczyzna dowiedział się, kiedy zatrzymał się i chciał cofnąć. Trudno powiedzieć, czy 49-latek był trzeźwy, czy też nie - dodał Andrzej Trelka. Wiadomo natomiast, że kierowca był trzeźwy. Przypuszcza się, że nie zauważył leżącego na drodze mężczyzny, ze względu na słabą widoczność, spowodowaną intensywnymi opadami śniegu. Mogło być tak, że ciało mężczyzny leżącego na jedni także było przysypane śniegiem i nie było go widać. - Kierowca twierdził, że nie poczuł żadnego uderzenia, a niestabilność pojazdu tłumaczył poślizgiem na nieośnieżonej drodze - twierdzi Andrzej Trelka. Wszystkie okoliczności tego dziwnego zdarzenia będą jeszcze badane przez policjantów. (Super Nowości)

* 26 stycznia w Jarosławiu w jednym ze sklepów przy ul. 3 maja nieznany sprawca wykorzystał chwilową nieuwagę ekspedientki i spod lady skradł 152 karty telefoniczne różnych sieci. Straty wynoszą ponad 5 tysięcy złotych. (Życie Podkarpackie)

* 27 stycznia w Przemyślu na ul. Grunwaldzkiej, na przejściu dla pieszych fiat uno potrącił dwie kobiety, które doznały licznych obrażeń. Ze wstępnych ustaleń wynika, że zawinił kierowca fiata, mieszkaniec Tarnawiec, który nie zachował należytej ostrożności. (Życie Podkarpackie)

Reklama