Archiwum aktualności

Archiwalne wydanie tygodniowe: 20.11-26.11.2006 r.

Przemyśl

Czy wzrośnie czynsz?
* Opłaty za wodę wzrosną o 8 proc., za energię elektryczną będzie trzeba zapłacić o 20 proc. więcej, a za gaz - o 10 proc. - wynika z obliczeń Przemyskiej Spółdzielni Mieszkaniowej. W ślad za tym mogą iść podwyżki czynszów.
- Za 35 metrów mieszkania płacę ponad 250 złotych - mówi Anna Janusz, emerytka z Przemyśla.
- Mieszkań z mężem, który jest na rencie. Nie mamy dużych dochodów, dlatego każda podwyżka to dla nas obciążenie. Zresztą słyszałam, że takich podwyżek będzie więcej, nie tylko ta jedna związana z mieszkaniem. Okazuje się, że od nowego roku zniknie część ulg dla zarządzających mieszkaniami. Wzrosną koszty i spółdzielnie już dzisiaj informują, że od stycznia 2007 roku będą musiały szukać oszczędności. Albo zmuszone będą podnieść czynsze, albo znaczną oszczędzać na remontach budynków. - Jeszcze jesteśmy w trakcie planowania, ale o podwyżkach opłat za energię elektryczną, gaz i wodę wiemy - mówi Zbigniew Kurosz, prezes Przemyskiej Spółdzielni Mieszkaniowej. - W połowie grudnia będziemy mieć konkretne wyliczenia i informacje o tym, czy wzrosną opłaty za mieszkania. Tego obawiają się mieszkańcy budynków należących do PSM w Przemyślu. - Jest tak wiele do zrobienia w blokach - mówi Anna Janusz.
- Kilka bloków na osiedlu, na którym mieszkam, zostało już ocieplonych. My jeszcze czekamy. Wychodzi na to, że możemy poczekać dłużej niż myśleliśmy. (Super Nowości)

* Byliśmy chyba pierwszą, oficjalną delegacją z Polski, która dotarła do Gaguazji - mówi Marek Pantuła, przemyślanin z Polskiego Towarzystwa Walki z Kalectwem. Pojechał z Jackiem Dygutem, lekarzem rehabilitacji z przemyskiego Wojewódzkiego Szpitala. Razem z nimi kapela "Drewutnia", składająca się z osób niewidomych. Od kilku lat Pantuła z Dygutem organizują pomoc dla Polaków mieszkających w niedostępnych regionach Rumunii, Mołdawii i innych miejsc na wschodzie.
- O naszych rodakach mieszkających w Gaguazji dowiedzieliśmy się niedawno z pisma "Polonus", wychodzącego w Rumunii. I nic dziwnego, bo dopiero 1,5 roku temu powstała tam polska organizacja. Dopiero wtedy tamtejsi Polacy mieli odwagę przyznać się do swoich korzeni - tłumaczy Pantuła. Pierwszy wyjazd potraktowali jako zapoznawczy. Zawieźli m.in. wózek inwalidzki dla chorej Polki. Być może już na wiosnę zawiozą polskim dzieciom książki i artykuły szkolne, środki czystości itp. Wszystko jest potrzebne, bo Mołdawia należy do najbiedniejszych regionów Europy, a Gaguazja jest jej najbiedniejszą częścią. Nędzę widać na ulicach. Polacy mieszkają w slumsach. W blokach z wilgocią i grzybem. Mają problemy z wodą, jest w zasadzie tylko rano i wieczorem. Powodem finansowych kłopotów Mołdawii jest dążenie do niepodległości. Nie podoba się to Rosji i Ukrainie, które hamują eksport mołdawskich produktów. Pomimo biedy 80 proc. mieszkańców nie chce przyłączenia do żadnego państwa. W Komracie, czyli stolicy Gaguazji, liczącej ok. 40 tys. mieszkańców, przemyślanie spotkali nauczycielkę z Polski - Agnieszkę Kundę. W ramach pomocy polskiego rządu dla Polonii uczy tamtejszych Polaków języka polskiego.
- Na lekcje regularnie chodzi kilkanaścioro dzieci i około dziesięć starszych osób, w wieku 50 - 60 lat - mówi Pantula.
- Kilkadziesiąt lat komunizmu zniszczyło tam wszystko. Język, kulturę i tradycję. W jakimś stopniu tamtejsi Polacy kultywują wiarę katolicką. Jednak do najbliższego kościoła mają ponad sto kilometrów. Dlatego chodzą do cerkwi - wyjaśnia Pantuła. (Nowiny)

Chleb faszerowany plastikiem...
* Pani Barbara z Przemyśla kupiła chleb w jednym ze sklepów na terenie miasta. Zrobiła synom kanapki. Nagle starszy z chłopców zawołał. - Mamo w tym chlebie coś jest!. Chłopiec omal nie zjadł sporego kawałka plastiku! Jak się okazało niemal każda kromka pieczywa była z plastikową "wkładką". Plastik tkwił w chlebie w postaci drzazg i sporych ostrych kawałków. - Całe szczęście, że nic się nie stało dzieciom - mówi z ulgą pani Barbara. - Gdyby nie to, że starszy syn zauważył te drzazgi, mogłoby być niebezpiecznie, kanapki miała jeść też moja 6 - letnia wnuczka - opowiada przemyślanka. Przyjrzeliśmy się uważnie kromkom i .. rzeczywiście w niemal wszystkich były kawałki plastiku. Ekspedientka ze sklepu, w którym pani Barbara zakupiła chleb z plastikiem jest bardzo zmartwiona. - To nie moja wina - tłumaczy. - Nie wiem przecież, co jest w zapakowanym w folię chlebie. Od niej dowiedzieliśmy się, gdzie wypieczono "plastikowy" chleb.
- Proszę mi powiedzieć, kiedy zakupiono ten chleb - właściciel piekarni też jest mocno przejęty. - Nie mieliśmy innych sygnałów tego typu - zapewnia. - Oczywiście zajmiemy się tą sprawą. Ta pani zostawiła chleb w sklepie? Zaraz ktoś od nas tam będzie. Klientkę na pewno przeprosimy no i naturalnie zrekompensujemy stratę. W tym przypadku akurat na szczęście niedoszłym zjadaczom zanieczyszczonego chleba nic się nie stało, a producent nie uchylał się od odpowiedzialności za plastik w chlebie i sprawa została załatwiona polubownie. Co robić w sytuacji, gdy producent nie chce oddać nam pieniędzy za zanieczyszczoną żywność radzi miejski rzecznik konsumentów przy Urzędzie Miejskim w Przemyślu, Krzysztof Drabik. - Właśnie niedawno wprowadzono nowe przepisy, na mocy których odpowiedzialność w takich przypadkach ponosi nie sprzedawca, a producent żywności. Konsument, który nabył taką żywność, jak ta pani powinien zgłosić ten fakt do sanepidu lub Inspekcji Handlowej. (Super Nowości)

* W niedzielne popołudnie, około godz. 16, na ulicy Krakowskiej doszło do zderzenia samochodu osobowego marki Audi 80 z autobusem marki Jelcz. W wyniku wypadku przez prawie 2 godziny krajowa "czwórka" była zablokowana. Z ustaleń policji wynika, że kierująca audi 50-letnia kobieta wyprzedzała na łuku drogi mazdę jadącą prawym pasem jezdni. - W trakcie wyprzedzania kobieta zjechała na przeciwległy pas ruchu i uderzyła czołowo w autobus, odbiła się od niego i uderzyła w lewy bok mazdy - mówi poinsp. Franciszek Taciuch z Komendy Miejskiej Policji w Przemyślu. W wypadku ucierpiała kierująca i 52-letni pasażer audi. Zostali oni przewiezieni do szpitala. (Życie Podkarpackie)

* Przeszczep szpiku kostnego to jedyny ratunek dla śmiertelnie chorej Julki Michalskiej z Przemyśla. Rozpaczliwe poszukiwania dawcy na razie nie przynoszą skutku. Dramat 8-letniej dziewczynki zaczął się rok temu. Nagłe krwawienie z dziąseł, pękające naczyńka krwionośne na nogach i postępujące z dnia na dzień osłabienie zwiastowały najgorsze.
- Pierwsza diagnoza mówiła o białaczce lub innej ciężkiej chorobie szpiku kostnego - wspomina Magdalena Michalska, mama Julki. - Dopiero specjalistyczne badania wykluczyły pierwszą z dolegliwości. Wykazały natomiast, że córka cierpi na rzadko spotykaną anemię aplastyczną i to w najcięższej z możliwych odmian. Choroba w zastraszającym tempie wyniszczała młody organizm. Julka straciła odporność. Jej domem stała się lubelska klinika. Spędziła w niej 3 miesiące. Dla złagodzenia niewyobrażalnego bólu dziecku podawano morfinę.
- Upływający czas odmierzaliśmy litrami przetaczanej krwi - dodaje pani Magdalena. - Potrzebne były liczne transfuzje, ponieważ organizm córeczki nie produkował krwi. Dopiero zrobiony na zamówienie i sprowadzony z Francji kosztowny lek dał cień nadziei. Zniszczony szpik kostny Julki zaczął się powoli odbudowywać. Pomimo wysiłków lekarzy dziewczynka ma go wciąż o połowę mniej niż zdrowy człowiek. Jeżeli dalej nie będzie poprawy potrzebny będzie przeszczep. Niestety, w żadnym ze światowych banków dawców szpiku nie ma osoby, której geny odpowiadałyby parametrom genów 8-latki.
- Dramat - mama Julki z trudem powstrzymuje łzy. - Trzeba się modlić i wierzyć, że i tym razem się uda. A, co innego pozostaje? Wydatki na leki pochłaniają większość 700-złotowego zasiłku, z którego Michalewska utrzymuje siebie i córeczkę. Konieczny jest szybki remont ich 34-metrowego mieszkania. Dziewczynka musi mieć własny, sterylny pokój.
- Wszystko po to, aby mój organizm zwalczył chorobę - mówi Julka. (Nowiny)

Stypendia Twórcze 2006
* 30 października w Urzędzie Miejskim osobom zajmującym się twórczością artystyczną wręczono Stypendium Twórcze 2006. Przyznano je w trzech kategoriach: poezja, muzyka i plastyka. Po zapoznaniu się z siedmioma złożonymi wnioskami, komisja konkursowa przyznała stypendia trzem osobom. Otrzymali je: Michał Śmigielski (w kategorii: poezja), Paweł Błoński (muzyka) oraz Andrzej Cieszyński (plastyka). Nagroda ta jest przyznawana raz w roku tym osobom, które zajmują się twórczością artystyczną, upowszechnianiem i ochroną dóbr kultury na terenie Przemyśla. Andrzej Cieszyński otrzymał 5 tysięcy złotych. Jest artystą plastykiem działającym w Przemyślu. W 1986 r. uzyskał dyplom z malarstwa, w pracowni prof. Mieczysława Hermana. Uprawia rysunek, malarstwo, tworzy instalacje. Na swoim koncie ma sześć wystaw indywidualnych i udział w wielu wystawach zbiorowych w kraju i za granicą. Jest laureatem Nagrody Głównej Wojewody Przemyskiego - "Obraz 96". Za przyznane stypendium zamierza zorganizować wystawę indywidualną w Galerii Parlamentu Europejskiego w Brukseli. Paweł Błoński, za otrzymane 3 tysiące złotych ma zamiar kupić część materiałów wygłuszających, potrzebnych do odpowiedniej jakości realizowanych nagrań dźwiękowych. W 2002 r. z kolegą Danielem założyli duet DNA&Gal. Paweł zajmuje się oprawą tekstową, kolega - muzyczną. W bieżącym roku duet zajął trzecie miejsce na Festiwalu TOPtrendy w Sopocie. Obecnie pracuje nad kolejnym materiałem. Michał Śmigielski dostał 2 tysiące złotych. Jest absolwentem II LO w Przemyślu. Zadebiutował w 2005 r. w konkursie "Mała Wiosna Poetycka", który odbył się w ramach Przemyskiej Wiosny Poetyckiej. Zdobył wyróżnienie. W tym samym roku wziął udział w konkursie poetyckim "O Kwiat Azalii". Kolejne wyróżnienie otrzymał w konkursie "W hołdzie Janowi Pawłowi II". Jest inicjatorem grupy poetyckiej "Zina", która wydała dwa numery pisma Kaszmir. Dorobkiem pracy twórczej Michała jest około 100 wierszy. Od półtora roku zamieszcza swoje utwory na stronie internetowej www.poema.art.pl. Za pieniądze ze stypendium zamierza wydać tomik własnej poezji. (Życie Podkarpackie)

Szok powypadkowy?
* W poniedziałek policjant spowodował kolizję w podprzemyskich Wapowcach i oddalił się z miejsca kilkakrotnego "przekoziołkowania" samochodu. Pokazał się przy uszkodzonym pojeździe dopiero we wtorek, wieczorem. Gdzie był przez ten czas niewiadomo. Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że policjant, zatrudniony w komendzie miejskiej w Przemyślu, jako przyczynę kolizji podał nagłe wbiegnięcie przed samochód jakiegoś zwierzęcia, prawdopodobnie lisa. Wykonał wtedy nagły skręt, wpadł w poślizg i... już niczego więcej nie pamięta. Na nic się zdały poszukiwania przemyskich policjantów kolegi z pracy. Dopiero po kilkudziesięciu godzinach funkcjonariusz odnalazł się.
- Przyszedł na miejsce kolizji cały obłocony, zszokowany. Nie wiedział gdzie był i co robił w ostatnim czasie, całkowicie stracił pamięć. Prawdopodobnie tych kilkadziesiąt godzin spędził gdzieś w krzakach - mówi jego przełożony. Czy wobec policjanta, który oddalił się z miejsca kolizji zostaną wyciągnięte jakieś konsekwencje służbowe? Nie, bo - jak twierdzi przełożony - nie ma ku temu najmniejszych podstaw. Funkcjonariusz był przecież we wtorek trzeźwy, a że zbiegł i ukrywał się przez kilkadziesiąt godzin...
- No cóż, różnie ludzie reagują w takich sytuacjach - usprawiedliwia zachowanie policjanta jego przełożony. Niefortunny kierowca przebywa w szpitalu. (Super Nowości)

* Zjazd ma mieć 350 metrów. 21 wózków osłoniętych pleksą ma mknąć po torze szynowym trasą o różnicy poziomów prawie 40 metrów. Prace nad montażem toru bardzo się opóźniły, bowiem przez kilka miesięcy nie udało się miastu wyłonić w drodze przetargu wykonawcy. Powód: nie było chętnych do realizacji tego zadania, wycenionego na 2 mln 600 tys. zł. Połowę tej sumy pokrywa miasto, druga połowa pochodzi z funduszy unijnych. Jednak w końcu się udało: wykonawcą została niemiecka firma Josef Wiegand GmbH&CoKG Rasdorf, która do realizacji zadania zatrudniła przemyskich pracowników. Montaż elementów toru (przypomnijmy: realizowanego w ramach zadania inwestycyjnego "Przemyski Park Sportowo-Rekreacyjny, Stok narciarski II etap; Snowpark i letni tor saneczkowy", współfinansowany w ramach Programu Sąsiedztwa Polska - Białoruś - Ukraina INTERREG III A/TACIS CBC 2004 -2006) rozpoczął się 7 listopada. Równolegle prowadzone są prace związane z budową tzw. "oślej łączki" - polany do nauki jazdy dla najmłodszych narciarzy. Zakres robót obejmuje wykonanie sztucznego oświetlenia, budowę instalacji do sztucznego naśnieżania, wykonanie odwodnienia terenu oraz dostawę i montaż wyciągu narciarskiego o niskim prowadzeniu liny dla potrzeb korzystających z "oślej łączki". Niemiecki wykonawca zapewnił, że tor saneczkowy będzie gotowy jeszcze przed świętami Bożego Narodzenia, 20 grudnia br. Parametry przemyskiego toru:
- długość zjazdu - 350 m
- różnica poziomów - 38 m
- średnie nachylenie - 10,8 procent
- długość wyciągu - 234 m
- ilość pojazdów - 21 sztuk
- maksymalna prędkość pojazdów - 11 m/s.
(Życie Podkarpackie)

Dach już wisi prawie na włosku...
* Mieszkańcy kamienicy przy ul. Wincentego Pola obawiają się, że gdy spadnie śnieg, dach budynku może zawalić się im na głowę. - Ten dach już wisi prawie na włosku. Gdy tylko spadnie deszcz, sufit od razu przecieka, a na podłodze powstaje kałuża. Ratujemy się podkładaniem miednic - mówi Ewa Rabczak, mieszkanka kamienicy. Dom nie jest własnością miejską, lecz kogoś prywatnego. Kogo? Podobnie, jak w wielu innych przypadkach w Przemyślu, trudno ustalić właściciela lub jego aktualny adres. Najczęściej chodzi o przedwojennego właściciela, a obecnie jego spadkobierców. Domem przy ul. Wincentego Pola administruje Przedsiębiorstwo Gospodarki Mieszkaniowej.
- Od 2001 r. staramy się o remont. Od tamtego czasu mamy obiecane, że zostanie wykonany. Okna, owszem, wymienili. Dzięki temu już nie wieje. Niestety, nie możemy się doprosić remontu dachu - narzeka Rabczak. Ul. Pola to tzw. mała obwodnica miejska. Tranzytem przejeżdżają tędy samochody w kierunku polsko - ukraińskiego przejścia granicznego w Medyce. Rabczakowie zgromadzili sporo pism, z których wynika, że już wiele razy zwracali się do PGM i władz miejskich o remont. Bezskutecznie. Zawsze zasłaniano się brakiem funduszy. W lipcu otrzymali informację od zastępcy prezydenta Ryszarda Lewandowskiego o tym, że remont ich dachu został zaplanowany na 2007 r.
- Miasto nie jest właścicielem tego budynku. PGM jedynie go administruje. Z tego powodu ciężko jest w nim przeprowadzać remonty. Mamy wiele takich budynków, w przypadku których trudno ustalić właścicieli lub ich adres. Często okazuje się, że dopiero gdy wykonamy remont, pojawia się właściciel - tłumaczy Rafał Porada z Kancelarii Prezydenta Przemyśla. (Nowiny)

* Dzięki szybkiej interwencji sąsiadów udało się uratować samotnie mieszkającą 78-letnią kobietę. 78-letnią mieszkankę kamienicy przy ul. Dworskiego 22 dobrze znają wszyscy sąsiedzi. - Mieszka sama. Już kilka razy dobijaliśmy się do niej, bo się nie odzywała i obawialiśmy się, że coś jej się stało - mówi mieszkaniec kamienicy. - Codziennie się nią opiekuję. Rano, około ósmej lub dziewiątej idę jej zrobić śniadanie i napalić w piecu. Później zanoszę jej obiad, a wieczorem kolację. Kiedy dzisiaj rano przyszłam i dzwoniłam do drzwi nie odezwała się. Myślałam, że śpi i poszłam do domu. Spróbowałam ponownie po upływie godziny, potem po dwóch godzinach. Usłyszałam jej szept. Mówiła, że leży na podłodze i nie może wstać. Po chwili przestała się odzywać - opowiada sąsiadka. Kobieta wraz z innymi lokatorami kamienicy postanowiła szybko działać. Wezwali straż pożarną, która wyważyła drzwi. Kobieta leżała trochę zakrwawiona na posadzce w łazience, ale na szczęście była przytomna. Jak się okazało, staruszka upadła dzień wcześniej wieczorem i całą noc leżała na podłodze. Tylko dzięki czujności sąsiadów i ich interwencji udało się uratować kobietę. Została ona zabrana do szpitala na obserwację. (Życie Podkarpackie)

6 lat dla ortopedy...
* 6 lat pozbawienia wolności i 60 tysięcy zł grzywny zażądał wczoraj prokurator dla Krzysztofa R. Ortopeda z Przemyśla jest oskarżony o przyjmowanie łapówek od pacjentów. Sąd ogłosi wyrok za tydzień. Prokuratura Okręgowa w Rzeszowie zarzuciła Krzysztofowi R., że wziął od pacjentów lub ich rodzin ponad 200 tysięcy złotych. Jako ordynator oddziału ortopedii Szpitala Wojewódzkiego w Przemyślu od wręczenia pieniędzy przez chorych miał uzależniać termin operacji wszczepienia endoprotezy stawu biodrowego.
- Łapówki stały się dla oskarżonego stałym źródłem dochodu - powiedziała wczoraj przed sądem prokurator Jadwiga Jajuga-Lis. - Wyraźnie dawał chorym do zrozumienia, że bez pieniędzy nie mogą liczyć na jego pomoc. Oprócz kary więzienia i grzywny prokurator domagała się dla oskarżonego 5-letniego zakazu wykonywania zawodu lekarza w placówkach finansowanych przez NFZ. Według mec. Krzysztofa Wiśniewskiego, obrońcy Krzysztofa R., jego klienta potraktowano niczym "baranka przeznaczonego na rzeź".
- Oskarżony nie popełnił żadnego przestępstwa - zapewniał Wiśniewski. - Jako wybitny lekarz ratował ludzkie życie i zdrowie. Krzysztof R. w ostatnim słowie podkreślił, że w 35-letniej karierze lekarskiej nie wziął łapówki. Z pieniędzy od pacjentów pokrywał tylko koszty zakupu endoprotez, ponieważ w latach 1998-2003 były kłopoty z ich nabywaniem przez szpital.
- Jestem niewinny - twierdził oskarżony. (Nowiny)

J A R O S Ł A W

* Platforma Obywatelska zblokowana do wyborów samorządowych z PSL podpisała umowę koalicyjną z PiS. W mieście oznacza to szeroką koalicję ponad podziałami. A w powiecie? Czyżby miał to być koniec ośmioletnich rządów PSL? W powiecie jarosławskim najwięcej mandatów do rady powiatowej - dziesięć - zdobył PiS. Dziewięć mandatów przypadło radnym PSL, a pięć zblokowanej z PSL Platformie Obywatelskiej. Jeden mandat ma Stowarzyszenie Mała Ojczyzna, a radnym z tej listy został obecny wicestarosta Janusz Kołakowski. Tuż po wyborach sytuacja w powiecie wydawała się klarowna - dziewięć głosów PSL, pięć Platformy i jeden J. Kołakowskiego to aż 15 głosów. Przy dziesięciu głosach PiS wiadomo było, w czyich rękach pozostanie władza. Spekulowano tylko, kto zostanie wicestarostą, ponieważ jeden mandat, jaki wniósł J. Kołakowski, na ponowne objęcie stanowiska wicestarosty nie wystarczył. Tymczasem poseł PO Tomasz Kulesza poinformował nas, że Platforma podpisała umowę koalicyjną z PiS. Co z tego wynika? W mieście oznacza to szeroką koalicję ponad podziałami politycznymi i - w przypadku wyboru A. Wyczawskiego na burmistrza - stołek dla wiceburmistrza z PO. Nieoficjalnie mówi się, że miałby nim zostać kandydat na burmistrza, dotychczasowy radny miejski Jacek Stańda. W powiecie koalicja PO-PiS daje większość, bo 15 głosów. W takiej sytuacji nie ma wątpliwości, że starostą zostałby Tadeusz Chrzan z PiS, geodeta, obecnie wybrany na radnego powiatowego, człowiek senatora PiS Andrzeja Tadeusza Mazurkiewicza. Stołek wicestarosty na pewno przypadłby komuś z Platformy, być może zasiądzie na nim Józef Szkoła, również geodeta. Czy tak się stanie? Będzie wiadomo dopiero po pierwszej sesji powiatowej, która prawdopodobnie zostanie zwołana na 1 grudnia. (Życie Podkarpackie)

* Koleje życia to cykl rysunków Damiana Waliczka, które można obejrzeć w Małej Galerii w jarosławskim Miejskim Ośrodku Kultury. Do końca listopada można jeszcze obejrzeć dwanaście prac Damiana Waliczka. To artysta rodem z Gliwic, który od 2000 roku mieszka w Jarosławiu. Od kilku lat wraz z żoną Moniką prowadzi Galerię Przedmiotu jarosławskiego koła Polskiego Stowarzyszenia na rzecz Rozwoju Osób Upośledzonych Umysłowo. Prace Damiana to rozważania nad życiem i jego przemijaniem. - Często złościmy się na opóźnienia pociągów, ale patrząc na to przez pryzmat moich przemyśleń, jest to okazja do refleksji i oceny swojego życia - mówi artysta. W każdej historii zawarty jest motyw kolejowy. A tych historii jest wiele: Historia o prawdziwej przyjaźni, Historia o kawałku chleba, Historia nie z tej ziemi, Historia z piekła rodem czy Historia jadącego pociągu. Damian rysuje ołówkiem i jak sam podkreśla, w jego twórczości dominują szarości: - Kolory, zarówno w twórczości, jak i w życiu, to domena mojej żony Moniki. W ten sposób się uzupełniamy - dodaje. (Życie Podkarpackie)

P R Z E W O R S K

Będzie obwodnica dla Przeworska
* Jest pozytywna decyzja w sprawie budowy obwodnicy dla Przeworska. Potwierdził to oficjalnie podczas wczorajszego pobytu w tym mieście minister transportu Jerzy Polaczek. Jeśli wszystko będzie przebiegać zgodnie z harmonogramem prac, obwodnica powinna być gotowa w 3013 r. Przeważająca część blisko siedmiokilometrowej obwodnicy będzie przebiegać przez południową część miasta oraz Studzian i Rozbórz. Zaprojektowana nawierzchnia bitumiczna ma zagwarantować odporność na odkształcenia trwałe i służyć przez co najmniej 20 lat. Koncepcja budowy obwodnicy z 2004 r. zakłada, że na tę inwestycję trzeba przeznaczyć 103 mln zł. Według dzisiejszych szacunków, po uwzględnieniu wzrostu cen materiałów i robocizny, jest to już kwota około 150 mln zł. Pieniądze na przeworską obwodnicę w całości pochodzić będą ze środków unijnych.
- W ustaleniach traktatu akcesyjnego Polski z Unią Europejską, dotyczących podstawowej sieci dróg krajowych, zapisano, że zostaną one przebudowane z funduszy unijnych - mówi Wiesław Kaczor, zastępca dyrektora rzeszowskiego oddziału Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad. - Ponieważ A4 jest zaliczana do takiej właśnie kategorii dróg, obwodnica dla Przeworska zostanie sfinansowana z pieniędzy unijnych, w ramach programów operacyjnych Infrastruktura i Środowisko. Etap koncepcji programowej wymaga jeszcze uzyskania decyzji administracyjnych odnośnie do uwarunkowań środowiskowych, decyzji lokalizacyjnej i pozwolenia na budowę. W 210 roku ma się rozpocząć wykup gruntów.
- W przypadku każdej obwodnicy występują problemy z przejmowaniem prywatnych gruntów, prawdopodobnie tu też się bez tego nie obejdzie - przewiduje W. Kaczor. - Na dzisiaj nie ma jednak żadnych przesłanek ani podstaw do twierdzenie, że inwestycja nie zostanie zakończona w wyznaczonym terminie. Na opracowanie koncepcji budowy obwodnicy dla Przeworska samorząd miasta przeznaczył 120 tys. zł, wywiązując się w całości z umowy o współpracy z rzeszowskim oddziałem GDDKiA.
- Z doświadczenie wiem, że jeśli samorząd lokalny przeznaczy pieniądze na tego rodzaju inwestycję, to wówczas zdecydowanie łatwiej jest nam ją realizować - podkreśla Kaczor. Budowa obwodnicy wymagać będzie m.in. rozbiórkę 30 budynków mieszkalnych i gospodarczych. Na jej trasie powstanie osiem wiaduktów i dwa mosty. Projekt przewiduje wjazd na obwodnicę od strony Rzeszowa - w okolicy stacji paliw. Po przejechaniu kilku kilometrów będzie wyjazd na drogę główną A4 - w kierunku Jarosławia. (Super Nowości)

R E G I O N

Miliardy z OFE do ZUS...
* Ministerstwo Pracy chce, żeby to ZUS obliczał i wypłacał emerytury, na które zbieramy w otwartych funduszach emerytalnych. Chodzi o miliardy złotych, które już są i będą trafiać na konta OFE. Ekonomiści ostrzegają, że pomysł zwiększy koszty funkcjonowania ZUS, za co zapłacą wszyscy podatnicy. Propozycja jest dyskutowana w ministerstwie. Jego urzędnicy tłumaczą, że chcą rozwiązać problem wypłat emerytur z OFE (tzw. II filar, w którym obowiązkowo, prócz tego, co odłożymy w ZUS, zbieramy na emeryturę), bo dziś nie wiadomo, kto ma to robić. Chodzi o miliardy złotych zbierane przez miliony Polaków. Do tej pory na kontach OFE zgromadzono ponad 109 mld zł. Pomysł budzi kontrowersje. Według idei reformy emerytalnej, każdy może wybrać fundusz, w którym będzie zbierał pieniądze na przyszłą emeryturę. Teraz ZUS miałby nie tylko wypłacać emerytury, ale też zarządzać pieniędzmi, które trafią do niego z OFE.
- Nie po to wyciągnięto z ZUS pieniądze na II filar, żeby teraz wkładać je z powrotem. Być może pomysł jest związany z tym, że ZUS jest w trudnej sytuacji, ale takie reformy to zła droga - mówi poseł Dariusz Kłeczek z PiS. Ziemowit Michno, rzeszowski przedsiębiorca, odkłada pieniądze w funduszu emerytalnym, ale w ZUS nie wierzy. - Nie sądzę, żeby ta instytucja potrafiła dobrze zarządzać pieniędzmi. To zły pomysł, żeby z ZUS-u zrobić jedynego sprawiedliwego w sprawie naszych emerytur - mówi Michno. Michno mówi, że jego idea systemu emerytalnego jest prosta: każdy powinien zatroszczyć się o swoją przyszłość. - Nie bardzo liczę na pieniądze, które są w ZUS i w funduszu emerytalnym. Żeby mieć pieniądze na starość, teraz inwestuję w firmę, kupiłem też działkę, żeby ulokować pieniądze - tłumaczy. Eksperci mówią, że bardziej korzystna byłaby sytuacja, w której emerytury z OFE wypłacałyby prywatne zakłady emerytalne.
- To jest biznes. Trzeba zadać podstawowe pytanie, kto zapłaci za obsługę wypłat z funduszy emerytalnych. Nie ma powodu, żeby tymi kosztami obciążać ZUS - mówi Andrzej Sadowski z Centrum im. Adama Smitha w Warszawie. Sadowski dodaje, że jeśli ZUS będzie obsługiwał wypłatę pieniędzy z II filaru, wzrosną koszty jego funkcjonowania. Zapłacą za to wszyscy podatnicy, bo ZUS to firma państwowa. (Super Nowości)

* - Jeśli pacjent odda corhydron do apteki, w której go kupował - dostanie od ręki zwrot pieniędzy. Jeśli zapomniał, gdzie kupił lek i pójdzie z nim do przypadkowej apteki, pieniędzy na razie nie będzie - mówi Lidia Czyż z Podkarpackiej Okręgowej Izby Aptekarskiej. Pacjent wyjdzie z karteczką, na której aptekarz potwierdzi przyjęcie corhydronu. Ile musi poczekać na zwrot pieniędzy? Na razie nie wiadomo. Apteki czekają na decyzję ministra zdrowia. (Nowiny)

* Apteki na Podkarpaciu wstrzymały sprzedaż jednej partii odżywki Babilon Petit 2 dla dzieci. Główny Inspektorat Farmaceutyczny sprawdza czy zatruło się nim dziecko. Chodzi o Bebilon Pepti 2 (450 g, o numerze serii 202531, z datą ważności 15.08.2008). Główny Inspektorat Farmaceutyczny wstrzymał sprzedaż tej partii w całym kraju w połowie listopada, bo podejrzewa, że dziecko z województwa mazowieckiego mogło się nim zatruć.
- Będziemy to wiedzieć dopiero po przeprowadzeniu badań. Do tego czasu, ze względu na bezpieczeństwo dzieci, ta partia nie będzie sprzedawana - wyjaśnia Barbara Sławek, zast. Podkarpackiego Wojewódzkiego Inspektora Farmaceutycznego. Bebilon Pepti 2 daje się maluchom powyżej piątego miesiąca życia, które nie tolerują krowiego białka. Można go kupić tylko na receptę. Agnieszka Kalińska-Boczar z Rzeszowa od miesięcy karmi Bebilonem Pepti 2 półtorarocznego Mateusza.
- Bardzo lubi to mleko i nigdy nie miał zatrucia po jego zjedzeniu - mówi. W domu na szczęcie nie ma podejrzanej partii odżywki. (Nowiny)

* Mniej niż 200 zł miesięcznie na jedną osobę - za tyle musi przeżyć co dziesiąta rodzina z Podkarpacia. Zdecydowana większość mieszkańców regionu nie liczy w najbliższym półroczu na wyższe pensje. Ci, którzy mają pieniądze, najchętniej wydają je na remonty mieszkań i domów. Badania na temat poziomu życia mieszkańców województwa przeprowadził Instytut Gospodarki Wyższej Szkoły Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie. Z sondażu wynika, że więcej biedniejszych osób mieszka na wsi.
- Mieszkańcy wiosek mają ograniczoną możliwość zarabiania. M.in. dlatego, że nie ma tam rozwiniętego sektora usług, a wysokie koszty dojazdów utrudniają szukanie pracy w dużych miastach - mówi ekonomista Piotr Klimczak, autor badań. - Jeśli płace są niskie, fachowcy, którzy mieszkają w wioskach szukają pracy w innych województwach, albo wyjeżdżają za granicę. Najwięcej osób w regionie utrzymuje się z pracy najemnej (47,63 proc.). Z rent i emerytur żyje ponad 37 proc. ludzi. Tylko ponad 5 proc. badanych zarabia we własnych firmach. Ponad 84 proc. badanych nie przewiduje, że w najbliższym czasie poprawi się ich sytuacja materialna. Ale są też tacy, którzy na przyszłość patrzą optymistycznie.
- Nie mam kłopotów finansowych. Zarabiam powyżej średniej krajowej. Mam nadzieję, że będzie jeszcze lepiej - deklaruje Marzena Jarosz, absolwentka dziennikarstwa, która pracuje w jednej z rzeszowskich agencji reklamowych. Dziewczyna tłumaczy, że trochę pieniędzy odkłada na "czarną godzinę". Czasem pozwala sobie na odrobinę luksusu: wizytę w salonie kosmetycznym, albo solarium. W przyszłym roku planuje też poważne inwestycje: chce zmienić samochód i wynająć mieszkanie w Rzeszowie, bo mieszka prawie 40 km od miasta. Z sondażu wynika, że na kupno samochodu szykuje się w najbliższym półroczu ponad 14 proc. mieszkańców regionu. Najwięcej, bo prawie 59 proc. z tych, którzy nie narzekają na brak pieniędzy, chce inwestować w remonty. - To oznaka, że mamy dobrą sytuację w gospodarce. Ale korzystają z niej ludzie, którzy mają pracę i nie obawiają się zwolnień - tłumaczy Klimczak. (Super Nowości)

Bazgroły na kartach wyborczych...
* Ptaszki, kółka, rysunki, niecenzuralne słowa i obelgi pod adresem kandydatów. Takie dopiski odkryto na kartach do głosowania w pierwszej turze wyborów. Członkowie komisji zastanawiają się, czym teraz zaskoczą ich wyborcy. Podczas liczenia głosów po pierwszej turze wyborów samorządowych, członkowie komisji ze zdziwienia kręcili głowami odkrywając, co ludzie wypisywali na kartach.
- Przy nazwisku jednego z kandydatów ktoś dopisał: "Nie będę na niego głosował, bo mi wisi 200 zł. Jak odda, to się zastanowię" - opowiada członek komisji z Rzeszowa. Zdarzały się też karty porysowane we wzorki. Kilkanaście było przekreślonych na całej długości. Zdarzały się wulgaryzmy. Ktoś napisał: "Ja was wszystkich pier...".
- Pamiętam, na karcie krzyżyk przy nazwisku kandydata napisany był czerwoną kredką - mówi liczący głosy w komisji na rzeszowskim osiedlu Baranówka. - Koleżanka stwierdziła, że to specjalna konturówka do ust. Zapewne ten głos oddała kobieta. Ale dlaczego kredką do ust? Karty wyborcze zostały zabezpieczone i przekazane do depozytu.
- Będą tam leżeć do czasu, kiedy Państwowa Komisja Wyborcza wyda decyzję o przekazaniu ich do archiwum - mówi Jan Jaskółka, komisarz wyborczy. - Te porysowane, z dopiskami zostaną zniszczone. (Nowiny)

* Nawet 10 kg na plecach. Tyle waży tornister, który codziennie dźwiga do szkoły twoje dziecko. Na dodatek siedzi na złym krześle i przy złej ławce. Sanepid sprawdził jak szkoła dba o zdrowie podkarpackiego ucznia. Okazało się, że w co czwartej szkole w naszym regionie meble szkolne nijak mają się do wzrostu dzieci. Duży uczeń musi garbić się nad zeszytem, a mały nie sięga pulpitu biurka. Kolejny problemem to ciężkie plecaki i tornistry uczniów. Najmłodsi, choć mogą nosić 3 kg, taszczą 2- 3 razy więcej.
- Codziennie oburzam się, gdy widzę córkę dźwigającą 7 kg tornister do szkoły - mówi Maciej z Rzeszowa, ojciec III-klasistki. - Sprawdzamy i okazuje się, że nic nie może wyjąć, wszystko jest potrzebne. To prosta droga do wad postawy, a w przyszłości kalectwa. Mariusz Małecki, lekarz rodzinny obserwuje, że 30 - 50 proc. uczniów, którzy przychodzą do przychodni na bilans, ma problemy z postawą.
- Najczęściej skoliozy, czyli boczne skrzywienia kręgosłupa albo nierówne łopatki - zauważa. - Powód? W dużej mierze niewłaściwe ławki. A przecież dziecko 1/3 dnia przebywa w szkole. Potem idzie do domu, a i tu nie wszyscy rodzice zwracają uwagę na to, jak powinno siedzieć nad książkami. Do tego dochodzą: ciężkie torby i brak ruchu na wuefie. (Nowiny)

Kronika kryminalna

* 16 listopada około godziny 9 na ulicy Grunwaldzkiej w Przemyślu 69-letni Michał P., jadąc rowerem remontowaną wtedy jezdnią, nie zachował ostrożności i przewrócił się, upadając wprost pod jadący za nim tico. Mężczyzna z obrażeniami głowy trafił do szpitala. Jego życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. (Życie Podkarpackie)

* Dnia 23.11 bm. o godz. 16:45 w Przemyślu na ulicy Sikorskiego policjanci Sekcji Ruchu Drogowego zatrzymali do kontroli drogowej 48-letniego mieszkańca Huwnik gm Fredropol, który kierował samochodem marki Audi 80 znajdując się w stanie nietrzeźwości (2,62 promila).

* Dnia 22.11 bm. w godz. 16.00-06.50 w Przemyślu na ulicy Słowackiego nieznany sprawca przy użyciu fragmentu betonowego chodnika wybił szybę w oknie powodując straty w wysokości 300 zł. na szkodę Przedszkola Miejskiego nr 9.

* Dnia 22.11 bm. o godz. 14:50 w Przemyślu na ulicy ul. Rosłańskiego nieznany sprawca wykorzystując nieobecność właściciela działki rekreacyjnej, po zerwaniu kłódki skradł wodomierz wraz z zaworem kulowym. Łączna wartość strat wynosi 180 zł. na szkodę mieszkańca Przemyśla.

* Dnia 23.11 bm. o godz. 17:20 na ulicy Nestora nieznany sprawca bijąc pięściami w twarz i kopiąc po całym ciele 52-letnią mieszkankę Przemyśla skradł jej torebkę wraz z dowodem osobistym , prawem jazdy oraz pierścionek, zegarek i pieniądze w kwocie 90 zł. Łączna wartość strat wynosi 500 zł.

* Dnia 21 bm. o godz. 14:30 w Przemyślu na ulicy Sportowej nieznany sprawca, wykorzystując nieuwagę mieszkańca Przemyśla, ukradł z kieszeni jego kurtki portfel z kartami bankomatowymi oraz pieniądze w kwocie 280 zł. Łączna suma strat wynosi 300 zł.

* Dnia 20 bm. na ul. Bohaterów Getta nieznany sprawca w nieustalony sposób usunął kłódkę zabezpieczającą wejście do garażu i z jego wnętrza skradł kosiarkę spalinową marki Tecumsech, powodując tym straty w wysokości 300 zł., na szkodę właściciela garażu.

* Dnia 20 bm. nieznany sprawca wykorzystując nieuwagę mieszkanki Przemyśla, z jej torebki dokonał kradzieży portfela wraz z pieniędzmi w kwocie 140 zł., oraz pięciu różnych kart bankomatowych, powodując łączne straty w wysokości 240 zł.

* Dnia 20 bm. na ul. Jasińskiego nieznany sprawca wykorzystując nieuwagę obywateli Ukrainy, z samochodu dokonał kradzieży saszetki z zawartością paszportów oraz gotówki 300 zł, 350 euro. W trakcie wykonywania czynności, ponownie zgłosił się poszkodowany, który powiadomił o znalezieniu dokumentów, lecz bez pieniędzy.

* Dnia 20 bm. na ul. Wróbelewskiego, nieznany sprawca przedstawiając się jako pracownik operatora firmy Service SA Centrum Elektronicznych Usług Płatniczych, pod pozorem usunięcia błędu, oszukał mieszkankę Żurawicy na kwotę 1130 zł doładowując telefony w sieci Era Tak-Tak, Simplus oraz Heyah.

* Dnia 20 bm. w Przemyślu nieznany sprawca w autobusie MZK, wykorzystując nieuwagę mieszkanki tej miejscowości, przeciął nieustalonym narzędziem jej torebkę i z wnętrza skradł portfel wartości 50 zł. z pieniędzmi w kwocie 1010 zł., powodując łączne straty w wysokości 1060 zł.

źródło: www.podkarpacka.policja.gov.pl

Reklama