Archiwum aktualności

Archiwalne wydanie tygodniowe: 23.10-29.10.2006 r.

Przemyśl

Domaga się odszkodowania...
* Irenę Oleszek z Nienadowej prosto z urzędu skarbowego przewieziono do szpitala na chirurgię. Gdy kobieta wypełniała dokumenty runęło na nią okno. W urzędzie twierdzą, że wypadek to wina klientów, którzy... otwierają okna w urzędzie.
- W piątek przed południem przyjechałam do urzędu. Przy stoliku, tuż pod ścianą z oknami, w miejscu wyznaczonym dla klientów, wypełniałam dokumenty. W pewnym momencie runęło na mnie okno i klamka rozcięła mi głowę - opowiada pani Irena. Z głowy kobiety polała się krew. Przerażona zaczęła krzyczeć. Na korytarzu zrobiło się zamieszanie. Ktoś wezwał pogotowie. Pani Irena trafiła do szpitala, na oddział chirurgii ogólnej. Leżała tam pięć dni.
- Nie wiem dlaczego mnie wypisali, skoro nadal źle się czuję. Nie mogę chodzić, mam zawroty głowy. To od tego uderzenia - mówi pani Irena. Urząd Skarbowy nie poczuwa się do winy. Odpowiedzialność zrzuca na klientów, którzy otwierają okna i niedokładnie je zamykają. Do takich wniosków doszła komisja, która badała sprawę.
- Do urzędu wciąż wchodzą klienci. Niedomknięte okno się otworzyło, bo zrobił się przeciąg - twierdzi Władysław Skupień, specjalista ds. BHP Urzędu Skarbowego. W protokole stwierdzono, że niemożliwe jest ustalenie kto otworzył, a potem niedokładnie zamknął okno. Takie tłumaczenie nie przekonuje Miejskiego Rzecznika Praw Konsumenta w Przemyślu, Krzysztofa Drabika. Twierdzi, że to do instytucji należy zadbanie o bezpieczeństwo klientów.
- Ta pani może domagać się od urzędu odszkodowania i zadośćuczynienia. Zagrożone było jej zdrowie i życie - mówi Drabik. W poniedziałek leżącą w szpitalu panią Irenę odwiedziła z kwiatami i przeprosinami delegacja z Urzędu Skarbowego.
- Co mi po tych kwiatach. Ta historia mogła się skończyć znacznie gorzej. - mówi kobieta. Po wypadku na wszystkich okna Urzędu Skarbowego, będących w zasięgu klientów, złożono łańcuszki zabezpieczające. (Nowiny)

* 22 października swoje 83. urodziny obchodził kapitan Henryk Jaskuła, który 20.05.1980 r., po 344 dniach samotnej żeglugi na "Darze Przemyśla", jako pierwszy Polak i trzeci żeglarz w historii światowego jachtingu opłynął glob bez zawijania do portów. 19 sierpnia 1984 r. s/y "Dar Przemyśla" ze swoim kapitanem wypłynął z Gdyni tym razem w "drugą stronę" globu. Niestety, w trzynastym dniu żeglugi przemyślanin musiał przerwać swój rejs, bo - jak się okazało - z różnych, niezależnych od niego względów (także ambicjonalnych niektórych ludzi) jacht nie był przygotowany do dokonania nie notowanego jeszcze w annałach światowego żeglarstwa wyczyny. (Super Nowości)

Złapani Gruzini i Wietnamczycy
* W ciągu czterech dni funkcjonariusze przemyskiego BiOSG zatrzymali siedmiu obywateli Gruzji i dziewięciu Wietnamu na próbie nielegalnego przekroczenia polsko-ukraińskiej granicy. Gruzini "wpadli" 14 października ok. g. 22 w rejonie Przełęczy Wyżniańskiej. Patrol pograniczników dostrzegł idącą w stronę granicy grupę osób. Po zatrzymaniu okazało się, iż osoby te kilka godzin wcześniej przekroczyły pieszo granicę polsko-ukraińską. Byli Gruzinami. Nie posiadali ani dokumentów tożsamości, ani pieniędzy. Wszyscy zatrzymani to mężczyźni w wieku od 18 do 40 lat. Podczas przesłuchania wyszło na jaw, że celem ich podróży miało być podjęcie pracy zarobkowej na terenie naszego kraju. 15 października imigranci - w ramach umowy o readmisji - przekazani zostali służbom granicznym Ukrainy. 18 października natomiast, również w Bieszczadach, doszło do zatrzymania kolejnej grupy nielegalnych imigrantów, tym razem z dalekiego Wietnamu. Nocą funkcjonariusze BiOSG z placówki straży granicznej w Czarnej Górnej zauważali grupę osób zdążającą od strony granicy polsko-ukraińskiej w głąb naszego kraju. We współpracy z sąsiednimi placówkami pogranicznicy podjęli natychmiastowe działania. Do akcji włączony został śmigłowiec. Udało się zatrzymać 9 obywateli Wietnamu. Dwie osoby, które prowadziły grupę i organizowały przerzut, zbiegły. Jednak na tym nie poprzestano. Dalsze poszukiwania przyniosły efekt. Po upływie trzech godzin zatrzymano wspomniane dwie osoby. Okazało się, że to obywatele Ukrainy. Wśród nielegalnych imigrantów była młoda kobieta. Po przesłuchaniu wyszło na jaw, iż przerzut był opłacony na samym początku, jeszcze gdy Wietnamczycy byli w swoim kraju. Cała 9-osobowa grupa przekazana została - podobnie jak w opisanym wyżej przypadku - służbom granicznym Ukrainy. Natomiast dwaj przewodnicy pozostają do dyspozycji Prokuratury Rejonowej w Przemyślu. Za zorganizowanie nielegalnego przerzutu grozi im kara pozbawienia wolności od 6 miesięcy do 8 lat. (Życie Podkarpackie)

* 1 listopada zostanie przeprowadzona kwesta na ratowanie zabytkowych nagrobków. Wzorem warszawskich Powązek, organizatorzy akcji chcą, co roku, w miarę posiadanych środków, przywracać dawny urok zaniedbanym zabytkom. Akcja zbiórki organizowana jest przez Towarzystwo Ulepszania Miasta i Miejskiego Konserwatora Zabytków. W ubiegłym roku, dzięki hojności mieszkańców Przemyśla i okolic, udało się zebrać ponad 12 tys. zł. Przy pomocy konserwatora zabytków i władz Przemyśla wykonano konserwację czterech zabytkowych nagrobków: Marysi Mazurkówny, gen. Auersperga, Tekli i Stanisława Kądzielskich i rzeźbę płaczki. W tym roku organizatorzy akcji liczą także na hojność darczyńców. Podkreślają, że Cmentarz Główny w Przemyślu jest bardzo stary, założony został około 1855 roku. Są na nim pomniki nagrobne o formach klasycystycznych i eklektycznych w postaci rzeźb żałobnic, aniołków, kolumn, urn, tumb. Większość pochodzi z lwowskich warsztatów kamieniarsko-rzeźbiarskich, z pracowni Pawła Eutelego, Ludwika Tyrowicza, Jakuba Bałabana, Juliana Markowskiego. (Super Nowości)

Podziękowania i wyrazy wdzięczności
* Ostatnia w tej kadencji sesja przemyskich rajców odbyła się w roboczej atmosferze. Na koniec dominowały podziękowania i wyrazy wdzięczności. Merytorycznych podsumowań zbyt wielu nie było. Rozmawiano m.in. o planach rozwoju miejskiej gospodarki wodno-ściekowej, dokonano kilku ostatnich poprawek i przesunięć budżetowych, odsunięto w czasie rewitalizację starówki i budowę podziemnej trasy turystycznej (z braku unijnego dofinansowania). Radni postanowili też zwolnić z podatku od nieruchomości grunty i budynki, w których prowadzona jest działalność dotycząca kultury fizycznej. Wśród mów końcowych dominowały wyrazy wdzięczności i podziękowania za współpracę. (Życie Podkarpackie)

* Zginęli od strzałów kozackich żołdaków. Przez blisko wiek spoczywali w jednym dole na przedmieściach Przemyśla. W poniedziałek szczątki zastrzelonych ludzi ekshumowano i przeniesiono na wojskowy cmentarz. Tragedia rozegrała się w 1914 r. na Krzemieńcu. - Wtedy zajęły tę dzielnicę wojska rosyjskie. Na Krzemieńcu Kozacy schwytali dwóch nieznanych studentów, którzy przyjechali tu z Krakowa. Zarzucili im szpiegostwo - mówi Jerzy Wojdylak, którzy stracił wtedy trzech członków rodziny. Oprawcy pognali swoje ofiary drogą w kierunku Zielonki. Koło kościoła konwój spotkał ludzi wychodzących po niedzielnej mszy.
- U mojego dziadka zobaczyli wojskowy mapnik. Uznali, że to też szpieg - wspomina pan Wojdylak. Wraz z Adamem Wojdylakiem Rosjanie aresztowali jego dwóch synów, Władysława i Franciszka. Rozbestwieni Kozacy zatrzymywali kolejne osoby - Franciszka Krupę i dwóch Muszyńskich, Włodzimierza i Kazika. Kobiety puścili po usilnych błaganiach rodzin. Wszystkich pognali do sadu koło domu Wojdylaków.
- Tam kazali im kopać grób. Na oczach rodzin zamordowali wszystkich strzałami z karabinów i rewolwerów - opowiada Janina Trojnar, która w egzekucji "szpiegów" straciła dziadka. W latach 70. ogród, w którym znajdowała się mogiła pomordowanych, kupili Wajdowie.
- Od lat starałem się u władz o przeniesienie tych szczątków na cmentarz - mówi Józef Wojdylak. Problemem zawsze były koszty ekshumacji. Niedawno pan Wajda znowu złożył wniosek. Tym razem żadnego problemu nie było. Urzędnicy ściągnęli pieniądze z ministerstwa.
- My odnowimy kamienny postument i epitafia - mówi Wiesław Jordan, kierownik Oddziału Gospodarki Komunalnej UM w Przemyślu. Szczątki ośmiu zamordowanych "szpiegów" spoczęły w poświęconej ziemi na przemyskim cmentarzu wojskowym. (Nowiny)

Nadal walczą o podwyżki...
* 29 września około pół tysiąca pielęgniarek i położnych Szpitala Wojewódzkiego w Przemyślu postanowiło zawiesić głodówkę i okupację gabinetu dyrekcji. Otrzymały propozycję podwyżki w wysokości 550 zł brutto (na rękę - ok. 350 zł). Uważały jednak, że pieniędzy na podwyżki płac mogłoby być więcej. Czekały na odpowiedź. Przeprowadzone przez szefostwo placówki wyliczenia podtrzymały pierwotną kwotę podwyżki. Strajk głodowy biały personel rozpoczął 21 września. Do takiej formy protestu przystąpiło początkowo 5 pielęgniarek i położnych. Każdego dnia do głodujących dołączały kolejne osoby. 25 września liczba ta wzrosła do 11 osób. Dwie z nich 28 września źle się poczuły i zostały podłączane do kroplówki. Musiały zrezygnować z głodówki, na dalszy protest bowiem nie pozwolił im stan zdrowia. 29 września, po kolejnych rozmowach z dyrektorem placówki Andrzejem Wojdyłą, pielęgniarki i położne postanowiły głodówkę i okupację gabinetu dyrekcji zawiesić. Jak tłumaczyła przewodnicząca Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych Szpitala Wojewódzkiego w Przemyślu Ewa Rygiel, zawiesiły protest, aby dać szefostwu czas na spokojne przeliczenie pieniędzy, które otrzymał szpital z NFZ na podwyżki. Dowiedziały się, że kwota podwyżki, którą zaproponował im dyrektor (550 zł brutto, na rękę ok. 350 zł oraz jednorazową wypłatę 300 zł płatną w dwóch ratach - przyp. mars), mogłaby być wyższa. Wówczas nie podpisały porozumienia. (Życie Podkarpackie)

Nie będzie podziemnej trasy turystycznej
* Przemyśl nie dostał pieniędzy na budowę trasy podziemnej, która miała stanowić atrakcję turystyczną.
- Tak bywa, że nie wszystkie wnioski dostają dofinansowanie - tłumaczy Witold Wołczyk z Kancelarii Prezydenta Miasta Przemyśla. W związku z tym radni miasta postanowili wstrzymać wykonywanie wieloletniego programu inwestycyjnego pod nazwą "Budowa podziemnej trasy turystycznej", która zaplanowana była na lata 2006 - 2008. Kazimierz Nycz, radny opozycyjny, twierdził, że sprawa wygląda nieco inaczej. Jego zdaniem, miasto przygotowuje mało wniosków o dofinansowanie, bo nie ma specjalistów, którzy potrafiliby to robić. - Trzeba rozmawiać merytorycznie, szukać sojuszników, przygotowywać dobre projekty, a nie protestować i pisać rezolucje - twierdził. Trasa podziemna przebiegać miała pod budynkiem przemyskiego magistratu. Na dwóch poziomach, w sumie na powierzchni 266 metrów kw., mieścić się miały: sala promocyjna, 4 sale wystawowo-ekspozycyjne prezentujące historię miasta, barek, hol, szatnię. Początek trasy znajdować się miał pod magistratem, z wejściem od strony pomnika Jana III Sobieskiego. W kolejnych etapach inwestycji planowano, że trasa przebiegać będzie tzw. starymi kanałami burzowymi, które przechodzą pod płytą przemyskiego Rynku. - Przygotujemy nowy wniosek z kosztorysem i ponownie będziemy starać się o dofinansowanie tej inwestycji - twierdzi W. Wołczyk. (Super Nowości)

* Prezes Sądu Rejonowego domaga się wydalenia z zawodu komornika Wojciecha K. Zarzuca mu m.in. bezczynność i przewlekłość w prowadzeniu kilkudziesięciu postępowań egzekucyjnych. W piątek w Przemyślu obradowała Komisja Dyscyplinarna przy Krajowej Radzie Komorniczej w Warszawie. Zajmowała się sprawą Wojciecha K., komornika rewiru I tutejszego Sądu Rejonowego.
- Do komisji skierowano 3 wnioski - informuje sędzia Lucyna Oleszek, rzecznik prasowy SO. - Główne zarzuty to: bezczynność i przewlekłość w prowadzeniu egzekucji oraz ich wykonywanie z naruszeniem przepisów. Prezes SR sędzia Andrzej Kowalczyk domaga się zawieszenia Wojciecha K. do czasu zakończenia postępowania dyscyplinarnego. Żąda też jego wydalenia z zawodu. Komisja Dyscyplinarna nie podjęła żadnej decyzji.
- Posiedzenie odroczono - informuje Iwona Suchecka, rzecznik prasowy KRK. - Trzeba przesłuchać dodatkowych świadków. Przeciwko Wojciechowi K. toczy się proces przed SR. Prokuratura zarzuca mu, że domagał się od dwóch dłużników 50 tys. zł. W zamian miał odstąpić od egzekucji. Podczas pierwszej rozprawy oskarżony temu zaprzeczył. Odpowiada on również za dopuszczenie do wykonywania czynności komorniczych osoby, która nie miała do tego uprawnień. (Nowiny)

Z prowizją czy bez?
* Mieszkanka miasta skarży się, że kiedy bankomaty w jednym z banków nie działają, ma utrudniony dostęp do swoich pieniędzy. Musi wypłacać gotówkę przy kasie, a tam pobierana jest prowizja. Mieszkanka Przemyśla chciała wybrać 300 złotych w bankomacie znajdującym się w banku PKO BP SA w Przemyślu. - Dwa bankomaty, które się tam znajdują, nie działały - opowiada. - Było mnóstwo osób, które nie wiedziały, co mają robić. W końcu poszłam do kasy. Tam usłyszałam, że muszę zapłacić prowizję. Tłumaczyłam, że to z winy banku muszę pobierać gotówkę w kasie, bo ich bankomaty nie działają. Usłyszałam, ze jest jakiś system, którego nie da się obejść i prowizję zapłacić muszę. To oburzające, że blokuje mi się dostęp do mich pieniędzy, na których i tak bank zarabia, bo nimi obraca, a poza tym płacę im za prowadzenie konta. Ewa Ciszewska, dyrektor I Oddziału PKS BP SA w Przemyślu, mówi, że w przypadku kiedy bankomaty są nieczynne i klienci nie mogą wybrać swoich pieniędzy taką drogą, mogą pobierać gotówkę w kasie i nie płacą za to prowizji. Nie ma natomiast oficjalnej decyzji o wycofaniu całkowitym z pobierania prowizji przez PKO. - Przypuszczam, że tka decyzja będzie, ale nie wiem kiedy - twierdzi dyrektor Ewa Ciszewska. Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów niedługo może zabronić bankom pobierania prowizji za wypłacanie gotówki przy okienku bankowym. Będzie to efekt procesu wytoczonego bankowi Millennium przez jedną z klientek. W 2003 roku zaskarżyła ona do sądu dwuzłotówkowa opłatę za wypłatę pieniędzy przy okienku. Po czterech latach wygrała. Jej prawnicy tłumaczyli, że bank blokował kobiecie dostęp do jej pieniędzy. Zwracali uwagę, że bank pobiera już opłatę za prowadzenie konta, która powinna obejmować nie tylko wypłatę gotówki w bankomacie, ale także w okienku kasowym. (Super Nowości)

* W ubiegły czwartek, 19 października, beztroska była przyczyną wypadku. 30-letni kierowca toyoty, wyjeżdżając z Mniszej doprowadził do zderzenia z oplem, którym kierowała 28-letnia mieszkanka Przemyśla. W wyniku zderzenia ona i jej 6-letni syn trafili do szpitala z ogólnymi obrażeniami. Okoliczni mieszkańcy twierdzą, że nie ma tygodnia, by w tym miejscu nie doszło do stłuczki. Nie bez winy są tutaj kierowcy, ale może warto się zastanowić nad zmianą organizacji ruchu w tym pechowym miejscu. Jak na razie nie są znane przyczyny wypadku na ulicy Borelowskiego. Z autobusem nauki jazdy kierowanym przez kursanta zderzył się rowerzysta. Około godziny 12.15, dziewiętnastego października, 23-letni kursant, kierujący autobusem pod nadzorem instruktora, na prostym odcinku jezdni wyprzedzał rowerzystę, 50-letniego mieszkańca Przemyśla. Gdy doszło do zderzenia, rowerzysta wpadł pod tylne koła autobusu, który przejechał po jego nogach. Kierujący rowerem doznał złamania obu nóg i trafił do szpitala, gdzie pobrano od niego krew do badań trzeźwości. - Kursant i instruktor jazdy byli trzeźwi. Przyczyny wypadku wyjaśni powołany przez policję biegły - mówi insp. Franciszek Tachiuch z KMP w Przemyślu. (Życie Podkarpackie)

J A R O S Ł A W

* Prawie 1900 dzieci zdiagnozowali w ub.r. szkolnym psychologowie, pedagodzy i logopedzi. Ponad 2000 dzieci i młodzieży objęli bezpośrednią formą pomocy. Z ich porad skorzystało ponad 1500 rodziców i ok. 800 nauczycieli. Ilu osobom pomogli pracownicy Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej w okresie 40 lat? Taki właśnie okrągły jubileusz jarosławska poradnia obchodziła w ubiegłym tygodniu. Z tej okazji na uroczystość jubileuszową przybyli dotychczasowi i obecni pracownicy, przedstawiciele placówek oświatowych, instytucji współpracujących z poradnią oraz przedstawiciele władz samorządowych, łącznie z marszałkiem województwa Leszkiem Deptułą i wicewojewodą Dariuszem Iwaneczko. W tak szacownym gronie zaproszonych gości odznaczeni zostali ci pracownicy, którzy wyróżnili się swoją codzienną pracą. Prezydent RP przyznał trzy krzyże zasługi: srebrny Halinie Sadowskiej-Lenar oraz dwa brązowe: Annie Sobczak i Genowefie Pirożek. Alicja Halejcio i Jadwiga Baran-Mazurkiewicz odznaczone zostały Medalami Komisji Edukacji Narodowej, zaś Nagrodę Ministra Edukacji Narodowej otrzymała dyrektor Poradni Lucyna Paulo, która swoją funkcję pełni już od 16 lat. Starosta jarosławski Tomasz Oronowicz również wyróżnił pedagogów i psychologów pracujących w poradni. Swoje nagrody przyznał: Halinie Sadowskiej-Lenar, Alicji Halejcio, Alicji Drozd i Ewie Raróg. Zaś dyrektor L. Paulo przyznała swoje dyrektorskie nagrody pięciu pracownikom: Joannie Starzeńkiej, Beacie Łabie, Lilianie Blok, Agacie Korzeń i Dorocie Olejarskiej-Moskwiak.
- My nie ograniczamy się do diagnozy, staramy się znaleźć optymalne rozwiązanie - mówi dyrektor placówki L. Paulo. - Nasze podejście jest kompleksowe i opiera się na trójtorowym oddziaływaniu ukierunkowanym na ucznia, rodzica i nauczyciela - dodaje. Ale diagnoza i porady to nie wszystko. Poradnia jest organizatorem szkoleń, warsztatów, treningów i prelekcji. (Życie Podkarpackie)

P R Z E W O R S K

PKP nie sprzeda kolejki
* PKP unieważni zapowiadany przetarg na pięć zabytkowych wagonów przeworskiej wąskotorówki. Miejscowym władzom prawdopodobnie uda się zatrzymać te cenne wagony.
- Zapewnienie, że przetarg na sprzedaż zabytkowych wagonów zostanie unieważniony, otrzymaliśmy od Marka Cisowskiego, dyrektora Zakładu Gospodarowania Nieruchomościami w Krakowie - mówi Roman Ostafijczuk, wicestarosta przeworski. Chodzi o pięć zabytkowych wagonów, jeden osobowy i cztery towarowe. Wśród nich jest zabytkowa wapniarka, kolekcjonerski rarytas.
- Na razie zobowiązaliśmy się, że będziemy dbać o ten sprzęt, m.in. konserwować - mówi Ostafijczuk. Za pięć wagonów starostwo przeworskie będzie musiało zapłacić PKP 69 tys. złotych. Na razie tych pieniędzy nie ma, może znajdą się w przyszłorocznym budżecie. Możliwe są również inne rozwiązania. Dzięki ustawie o partnerstwie publiczno - prawnym, być może starostwu uda się kupić sprzęt wspólnie z miastem Dynów, Związkiem Gmin Pogórza Dynowskiego i prywatnym przedsiębiorcą, który prowadzi skansen - restaurację w Bachórzu, na trasie kolejki.
- Bylibyśmy zainteresowani również kupieniem zabytkowego pługa do odśnieżania torów, to także rarytas kolekcjonerski oraz innego sprzętu - mówi Ostafijczuk. Kilka miesięcy temu przeworskie starostwo zwróciło się do PKP z propozycją nieodpłatnego przejęcia wagonów. Kolej odmówiła, gdyż sprzęt może tylko sprzedawać. Dlatego pięć przeworskich wagonów PKP wystawiło na przetarg. Znalazł się prywatny nabywca, z północno - wschodniej Polski.
- To byłaby wielka strata, gdyby te wagony wyjechały z naszego regionu - mówi Władysław Żelazny, naczelnik kolejki i pełnomocnik Stowarzyszenia Lokalnych Przewoźników Kolejowych z Kalisza, które dzierżawi wąskotorówkę. (Nowiny)

R E G I O N

Niepokojąco niski stan wody...
* Na Sanie pomiędzy Przemyślem a Gorzycami w wielu miejscach odsłoniło się już dno rzeki. Pod mostem kolejowym w Przemyślu tę groźną, górską rzekę można przesadzić dwoma susami. Wskaźniki pomiarowe na Sanie w Przemyślu wykazywały wczoraj zaledwie 82 - centymetrowy poziom wody. Sytuacja jest niepokojąca dla środowiska przyrodniczego rzeki. Coraz bardziej zagrożone jest życie biologiczne Sanu (dotyczy to szczególnie ryb) stąd wędkarze coraz głośniej wyrażają swoje zaniepokojenie.
- Chodzi o to, że niski stan wody tradycyjnie sprzyja kłusownikom. Ryby gromadzą się w dołkach, a to przestępcom posługującym się szarpakiem albo siecią ułatwia proceder - mówi Maciej Kroń, prezes koła PZW w Jarosławiu z ul. Baśki Puzon. Ratunkiem dla rzeki - o ile nie spadnie deszcz - mogłyby być interwencyjne zrzuty wody na zaporze Zespołu Elektrowni Wodnych Solina - Myczkowce. Dla zapewnienia stanu "bezpieczeństwa" na całej długości Sanu (wg kryterium hydro-biologicznego) zapora winna zrzucać minimum 6 m sześciennych wody na sekundę. Ostatnio z Soliny odpływało około 8 metrów sześć. na sekundę a do zbiornika wpływało niewiele ponad 3. Podobnie trudna sytuacja hydrobiologiczna występuje na terenie wszystkich powiatów w południowo-wschodniej części województwa podkarpackiego. Drastycznie obniżyło się zwierciadło wody w korytach pozostałych rzek, potokach oraz wody gruntowej. (Nowiny)

* Autostrada A-4 i droga ekspresowa S-19 powstaną na Podkarpaciu w ciągu najbliższych siedmiu lat. Taką decyzję rządu zakomunikował w czwartek w Rzeszowie Jerzy Polaczek, minister transportu.
- To nie są pomysły ani pobożne życzenia - oświadczył Jerzy Polaczek. - To jest konkretne zobowiązanie polskiego rządu wobec Unii Europejskiej. Budowa autostrad i dróg ekspresowych jest w znacznej części finansowana ze środków pomocowych przyznanych przez Komisję Europejską na cele budowy infrastruktury komunikacyjnej. Obie nowoczesne drogi, które mają przeciąć Podkarpacie, będą częściami systemu europejskiej komunikacji. S-19 jest nazywana nawet drogą czterech krajów. Połączy Polskę ze Słowacją, Litwą i Białorusią. Natomiast A-4 umożliwi sprawną komunikację pomiędzy Ukrainą i Europą Zachodnią.
- Pięćdziesiąt pięć milionów euro przypadnie z unijnych środków na rozbudowę rzeszowskiego portu lotniczego - zadeklarował też Jerzy Polaczek. - Z puli Ministerstwa Transportu przeznaczymy też trzy i pół miliona na szkolenie pilotów na Politechnice Rzeszowskiej. Pozwoli to podwoić liczbę absolwentów pilotażu. Linie lotnicze potrzebują pilotów, a kształci się ich zbyt mało. (Super Nowości)

Piesze przejście ponownie otwarte
* Po miesięcznej przerwie otwarto piesze, polsko-ukraińskie przejście graniczne w Medyce. Kosztem 432 tys. zł zmodernizowano je, aby spełniało wymogi Unii Europejskiej. W terminalu odpraw paszportowo-celnych powstały osobne pasy ruchu dla obywateli Unii i osób spoza niej. Dzięki takiemu rozgraniczeniu odprawa podróżnych ma przebiegać sprawniej niż dotychczas. Istotne zmiany zaszły również na zewnątrz. Zgodnie z sugestiami Straży Granicznej na pasie prowadzącym do pawilonu od strony Ukrainy zamontowano metalowe barierki. Mają pomóc w zaprowadzeniu porządku wśród kolejkowiczów. Wcześniej wśród podenerwowanych podróżnych często dochodziło do przepychanek i prób przekroczenia granicy bez kontroli. Ponadto podwyższono ogrodzenie przejścia, zamontowano dodatkowe oświetlenie i zadaszono miejsce oczekiwania na odprawę. (Nowiny)

Kronika kryminalna

* W dniu 26.10.2006r. na ul.Tarnawskiego mieszkaniec Przemyśla uciekając przed grupą nieustalonych sprawców chcących go pobić przewrócił się na chodnik, wypuszczając z ręki telefon komórkowy przez który usiłował powiadomić policję. Wówczas sprawcy zaczęli kopać go po głowie, po czym spłoszeni przez osobę postronną zbiegli zabierając ze sobą telefon komórkowy pokrzywdzonego marki Nokia o wartości 200 zł.

* Nieznany sprawca w dniu 25 bm. w Medyce wykorzystując nieuwagę mieszkanki Przemyśla skradł jej dowód osobisty, 550 zł i telefon komórkowy marki Nokia, powodując straty w wysokości 750 zł.

* W dniu 26 bm. w Przemyślu nieznany sprawca działając pod pozorem doładowania konta telefonu komórkowego pożyczył od pokrzywdzonej telefon i doprowadził ją do niekorzystnego rozporządzenia pieniędzmi w kwocie 500 zł, doładowując konto innego abonenta.

* Dnia 24 bm. na ul. Wieniawskiego mieszkanka Przemyśla zawiadomiła tut. KMP, że w nocy 24/25 bm. nieznany sprawca posługując się nieustalonym narzędziem otworzył drzwi samochodu VW Golf, z którego dokonał kradzieży radioodtwarzacza Sony o wartości 400 zł na szkodę zgłaszającej.

* Dnia 23 bm. na ul. Słowackiego w Przemyślu nieznany sprawca przy użyciu oryginalnego klucza otworzył drzwi do mieszkania i po penetracji pomieszczeń dokonał kradzieży radioodtwarzacza DVD, maszynki do strzyżenia włosów, 7 paczek papierosów oraz kosmetyków osobistych, powodując straty w wysokości 300 zł na szkodę właścicielki mieszkania.

* Dnia 23 bm. na ul. Mickiewicza w Przemyślu nieznany sprawca wykorzystując nieuwagę mieszkańca tej miejscowości skradł mu telefon komórkowy. Właściciel oszacował starty na 600zł.

* Dnia 23 bm. na ul. Swobodnej w Przemyślu nieznany sprawca dokonał kradzieży czterech kół od samochodu m-ki Ford Mondeo, powodując straty 1 300 zł na szkodę właściciela samochodu.

* Dnia 19 bm. na ul. Dworskiego w Przemyślu dwaj nieznani sprawcy przy użyciu siły fizycznej doprowadzili do stanu bezbronności 17-letniego mieszkańca Medyki, a następnie skradli mu telefon komórkowy Nokia o wartości 1.100 zł. W wyniku pracy operacyjnej policjanci miejscowej KMP ustalili i zatrzymali w PDOZ jednego ze sprawców 17-letniego mieszkańca Prałkowiec. Trwają czynności zmierzające do ustalenia drugiego sprawcy.

źródło: www.podkarpacka.policja.gov.pl

Reklama