Archiwum aktualności

Archiwalne wydanie tygodniowe: 10.07-16.07.2006 r.

Przemyśl

Wakacyjne patrole...
* Mija drugi tydzień wakacji. Młodzież, która z różnych powodów nie korzysta ze zorganizowanych form wypoczynku ani nigdzie nie wyjechała z rodzicami, ma sporo wolnego czasu, który różnie wykorzystuje. Nie zawsze bezpiecznie i z korzyścią. Dlatego szczególnie w lecie funkcjonariusze Straży Miejskiej częściej niż zwykle bywają w miejscach, gdzie lubią się zbierać młodzi. Okolice Trzech Krzyży w parku miejskim, były stadion Juvenii, stawiki przy Sanockiej, zaułek pomiędzy boiskiem szkolnym, a ruinami synagogi na Zasaniu – takie miejsca wymienia Jan Geneja, komendant Straży Miejskiej w Przemyślu. Wszędzie tam, o ile to możliwe, zaglądają funkcjonariusze SM. W ubiegłym tygodniu w wakacyjnym patrolu uczestniczył nasz reporter. Najpierw stawiki przy Sanockiej. Na groblach opalają się całe rodziny, kilka osób, nie zważając na zakaz, kąpie się w dawnych wyrobiskach, które pochłonęły już kilka ofiar. Wprawdzie na brzegach stoją tablice, ale dawno przestały być czytelne i teraz nawet trudno upomnieć łamiących administracyjny zakaz, bo ludzie mówią: a skąd mam wiedzieć, że tu nie wolno się kąpać. Czy w tym przypadku trzeba czekać na kolejną tragedię, przecież dla urzędu miasta kilka nowych tablic ostrzegawczych to chyba niezbyt wielki koszt. Kolejne miejsce to park. W okolicy starych fortyfikacji ślady po ogniskach, puszki po piwie, rozbite butelki i strzykawki świadczą, że bywa tu bardzo specyficzna grupa młodych. Podobnie jest w zapomnianym zakątku ze starą synagoga na Zasaniu. Tu też trafiają amatorzy piwa i taniego wina. Takie miejsca są pod naszą szczególną opieką – mówi funkcjonariusz SM. Z centrum jedziemy na peryferie. Ulica Ofiar Katynia. Na zapleczu byłego baru Wiarus, pomiędzy garażami, a nieczynną chłodnią, również znajdujemy ślady po zbierających się tu młodych ludziach, ale za to kilkaset metrów dalej, nad Wiarem znajdujemy wielce budujący przykład. Spory kawałek równej łąki jest świeżo wykoszony. Na jego skraju stoją porządne bramki do piłki nożnej. To osiedlowe boisko, które młodzież sama utrzymuje. Tu się potykamy, trenujemy i rozgrywamy mecze. To nasze jedyne miejsce do rekreacji – mówi Dawid. Tu jest spokojnie, a nad Wiar wszystkim odradzam chodzić, bo kąpiel w tych miejscach nie jest bezpieczna. Patrol kończymy na boisku przy Łukasińskiego. Takich miejsc, w których gromadzi się młodzież, jest w mieście tyle, że praktycznie nie ma możliwości, żeby strażnicy miejscy wszystkie je skontrolowali. Może więc warto, by dorośli (rodzice, okoliczni mieszkańcy i sąsiedzi) zaglądali tam od czasu do czasu. Nie po to, by gonić młodych, bo ci znajdą sobie lepsze schronienia, ale żeby ot rzucić okiem, co tam się dzieje. (Życie Podkarpackie)

* Dwie osoby ranne i mocno uszkodzony zabytek to skutek wypadku, który zdarzył się w czwartek na ul. Sanockiej w Przemyślu. Ok. godz. 5 bus na ukraińskich numerach rejestracyjnych staranował zabytkową bramę forteczną Sanocka-Dolna. – Kierowca i pasażer są ranni. Przewieziono ich do szpitala – potwierdza dyżurny KPP w Przemyślu. Stan zdrowia pacjentów jest stabilny i ich życiu nie zagraża niebezpieczeństwo. Okoliczności wypadku nie są znane. Przypuszczalną przyczyną mogła być nadmierna prędkość lub zaśnięcie kierowcy. "Brama" jest nie tylko siedzibą Stowarzyszenia Przyjaciół Dobrego Wojaka Szwejka ale też miejscem, gdzie zatrzymują się często grupy wycieczkowe.
- Tylko przypadek sprawił, że dyżurującemu tu "wartownikowi" nic się nie stało – mówi dr Jan Hołówka, naczelny Szwejk Rzeczypospolitej. Od rana na miejscu pracowały służby ochrony zabytków.
– Stwierdziliśmy mocne przemieszczenia oraz spękania filara i arkady fortu – mówi Krzysztof Szuwarowski z Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków w Przemyślu. Najprawdopodobniej ta część umocnień będzie musiała być rozebrana, bo zagraża bezpieczeństwu ruchu. (Nowiny)

9. Wielkie Manewry Szwejkowskie
* W ubiegły weekend Twierdzę Przemyśl opanowali Szwejkowie. Odbyły się w niej 9. Wielkie Manewry Szwejkowskie. Organizatorem manewrów jest Przemyskie Stowarzyszenie Przyjaciół Dobrego Wojaka Szwejka. W tym roku rozpoczęły się one Galicyjskim Turniejem piłki siatkowej plażowej, rozegranym na miejskiej plaży wczesnym sobotnim rankiem (8 lipca). Oficjalne otwarcie manewrów nastąpiło w samo południe. Pięć minut później wyruszył III Zwiadowczy Rodzinny Rajd Rowerowy Szlakiem Dobrego Wojaka Szwejka po Twierdzy Przemyśl, organizowany przez Wolnobieżny Regiment Cyklistów. Ważnym punktem imprezy były jak zwykle manewry wodne, które zainaugurowało przeciąganie beczki piwa przez San. W tym roku po raz pierwszy wygrała drużyna z Zasania (dzięki małej pomocy Szwejków z Zielonej Góry). Nie zabrakło też gier i zabaw szwejkowskich, sporo emocji wywołało zatapianie kamieniami krążownika wroga płynącego w stronę miasta oraz pływanie na byle czym, m.in. na wannie-szaflik 2006. Po zakończonych manewrach wodnych, na Bramie Sanockiej Dolnej odbył się przegląd regimentów szwejkowskich przybyłych na manewry, przebadano też rezerwistów oraz przyjęto nowych kandydatów do stowarzyszenia. Niedzielne manewry rozpoczęły dwa rajdy. Trasa rajdu pieszego wiodła szlakiem zabytków i śladami Szwejka w Przemyślu. Natomiast podczas rajdu autokarowego zwiedzano forty Twierdzy Przemyśl na Ukrainie. O godzinie 15 na Zamku Kazimierzowskim odbył się Piknik Szwejkowski pod hasłem Węgrzy w Twierdzy Przemyśl. Wśród popołudniowych atrakcji znalazły się m.in.: malowanie Szwejka, jarmark austriacki, szukanie skarbu Molnara, poczta balonowa oraz gry, konkursy i zabawy. Rzemieślnicy węgierscy zaprezentowali swoje wyroby, a na scenie wystąpiły zespoły: "Hegyalja" i Pacsirta Gipsy Band z Węgier oraz Drewutnia z Lublina. (Życie Podkarpackie)

* Mieszkańcy miasta i okolic skarżą się, że zbyt długo muszą czekać na karetkę, czy wręcz mówi się im, że powinni przyjechać do szpitala własnym transportem. Tymczasem ilość wezwań karetek w okresie upałów wzrosła kilkakrotnie. 30 procent wezwań karetek jest nieuzasadnione. Bezmyślność i głupota ludzka w tym wypadku może mieć śmiertelne konsekwencje. – Sporo jest takich ludzi, którzy wzywają karetkę, bo boli ich palec czy brzuch, albo po prostu nie chce im się iść do lekarza, i wolą, kiedy lekarz przyjedzie do nich- wyjaśnia Mirosław Masnyj, kierownik przemyskiego pogotowia. Pogotowie w Przemyślu dysponuje 6 karetkami wypadkowymi i reanimacyjnymi. – Już same nazwy mówią, do jakich przypadków te pojazdy mogą być wykorzystywane- mówi Mirosław Masnyj. Tymczasem ludzie dzwonią, bo boli ich brzuch, czy palec, albo po prostu nie chce im się iść do lekarza, bo i po co, jak mogą zadzwonić a lekarz do nich przyjedzie z wizytą, za którą nic nie muszą płacić. Są takie przypadki, że dzwonią ludzie dwudziestoparoletni, mówiąc, że mają 38 stopni gorączki i chcą, by pogotowie do nich przyjechało. Pracownicy pogotowia nie mogą przyjmować takich zgłoszeń, bo w razie wypadku rzeczywistego zagrożenia życia czy zdrowia, nie było by karetki, która mogłaby pojechać na ratunek. (Super Nowości)

Za mało patroli...
* Mieszkańcy ul. Glazera upominali się o więcej patroli SM. Na osiedlu brakuje patroli straży miejskiej. Szczególnie widać to wieczorami, kiedy na placach zabaw młodzież hałasuje, niszczy ławki, drzewka i huśtawki. Męczy nas też to, że właściciele psów nie sprzątają po swoich pupilach oraz to, że samochody parkują na całej szerokości chodnika. Żeby przejść, trzeba często schodzić na jezdnię, po której ludzie często jeżdżą jak piraci drogowi. Mieszkańcy zwrócili również uwagę na nagminne łamanie nakazu ograniczenia prędkości, który obowiązuje wzdłuż ulicy Glazera. – Kiedyś dojdzie tutaj do tragedii – mówili. – Przestrzeganiem prędkości na ulicy Glazera zajmuje się policja, która jest poza moją kompetencją – wyjaśnił prezydent. – Ale komendant straży miejskiej wystąpił z wnioskiem o zakup fotoradaru na ulicę Glazera. Ma on kosztować sto tysięcy złotych. To, czy zostanie zakupiony, zależy od radnych, którzy muszą uchwalić stosowną uchwałę. Jan Geneja, komendant SM odniósł się do patroli strażników. – Organizacja ruchu na osiedlach, w tym parkowanie samochodów jest w gestii zarządcy terenu. Nie jest prawdą, że strażników nie ma na osiedlach, a na dowód moich słów przytoczę dane z ulicy Glazera z ostatniego tygodnia: sprawca włamania do sklepu został ujęty w bezpośrednim pościgu, podobnie było ze sprawcą zniszczenia samochodu, sprawcą rozboju i kierowcą, który prowadził pod wpływem alkoholu. Ponadto na osiedlu w siedzibie rady osiedlowej, w każdy wtorek, w godzinach 17-19 dyżuruje strażnik miejski. Zawsze można do niego przyjść i zgłosić interwencję. Te problemy, które będzie mógł rozwiązać, na pewno rozwiąże. (Życie Podkarpackie)

Specjalny odkurzacz
* Miasto kupiło specjalny odkurzacz do usuwania psich odchodów. Codziennie rano czyszczone są ulice i chodniki w centrum. Odkurzacz kosztował 7 tys. zł. Pusty waży jedynie 30 kg. Pracownik może go pchać obok siebie na wygodnym wózku lub powiesić sobie na plecy. Urządzenie ma zamontowany silnik spalinowy. Do wsysania nieczystości służy rura, działająca tak jak w odkurzaczach domowych.
- Jesteśmy zadowoleni z tego urządzenia. Sprzątamy nim nie tylko psie odchody, ale również niedopałki papierosów, suche liście i papierki - mówi Andrzej Ziemniak, prezes Przemyskiej Gospodarki Komunalnej - SITA. Największą zaletą odkurzacza jest to, że można nim dotrzeć do zakamarków niedostępnych dla innych urządzeń.
- Na razie czyścimy centrum miasta. Zwróciliśmy się do spółdzielni mieszkaniowych i wspólnot z ofertą sprzątania odkurzaczem. Czekamy na odzew - mówi Ziemniak. Pod koniec kwietnia, w ramach akcji "Posprzątaj po swoim psie", wśród przemyślan były rozprowadzane bezpłatne zestawy do usuwania psich nieczystości.
- Akcja cieszyła się sporym powodzeniem - mówi Rafał Porada z Kancelarii Prezydenta Przemyśla. Bezpłatne zestawy można nadal odbierać w Urzędzie Miejskim. (Nowiny)

* Jedni trzymają w domu rybki, inni świnki morskie, chomiki, koty lub psy. A Tomek ma legwana Gerlinga. Spotkaliśmy go w sobotę – spacerował ze swoim pupilem nad Sanem. Na razie legwan jest mały i można go nosić na rękach. Za kilka lat będzie miał 2 metry. Gerling ma dwa lata, je banany i inne owoce tropikalne oraz gotowanego kurczaka. Za 3 lata dorośnie i będzie mierzył około 2 metrów. Tomasz Szpytman, właściciel legwana mówi, że jego pupil lubi spacery w upalne dni, ponieważ wtedy wygrzewa się na słońcu. – Gerling lubi też pływać i biegać po drzewach, ale musi być wówczas na smyczy. Bez niej po prostu by uciekł – mówi Tomek. Legwan zielony jest jaszczurką żyjącą na lesistych brzegach rzek Ameryki Środkowej i Południowej. Dorosły osobnik waży 5 kg i osiąga 200 cm, z czego około 120 cm przypada na ogon. Najchętniej przebywa na konarach drzew, które zwisają nad wodą. W razie niebezpieczeństwa wspina się wysoko lub skacze z gałęzi do wody. Legwan jest zwierzęciem spokojnym, ale zmuszony do obrony bije ogonem, szarpie pazurami i gryzie (źródło: www.zoo.wroclaw.pl.). (Życie Podkarpackie)

* W niedzielę, na scenie sopockiej Opery Leśnej, w koncercie TOPtrendy wystąpi przemyski duet DNA & GAL, czyli Daniel Trusz i Paweł Błoński. DNA & GAL to duet hiphopowy. W Sopocie wystąpi z piosenką "Budzić świat". Festiwal należy do najważniejszych wydarzeń muzycznych w Polsce. W części TOP występuje 10 najpopularniejszych polskich zespołów, pod względem liczby sprzedanych płyt. W części Trendy prezentują się debiutanci. Koncert finałowy będzie transmitowany na żywo przez Polsat w niedzielę wieczorem. W trakcie jego trwania telewidzowie wysyłając SMS-y wybiorą najlepszy zespół. Nagrodą będzie pomoc w nagraniu płyty. (Nowiny)

1,5 mln zł za oświetlenie miasta...
* W wariancie optymistycznym w następnym roku niemal cały Przemyśl będzie miał nowe energooszczędne oświetlenie. W ubiegłym roku pisaliśmy o uciążliwych dla mieszkańców miasta wyłączeniach ulicznego oświetlenia, spowodowanych głównie brakiem pieniędzy na pokrycie kosztów energii elektrycznej. Przy okazji wyszła sprawa nieporozumień między miastem a rejonem energetycznym (który formalnie jest właścicielem słupów i lamp, ale do wymiany opraw na bardziej energooszczędne się nie kwapił, bo nie leżało to w jego interesie). Tymczasem – jak informuje naczelnik wydziału gospodarki komunalnej UM Janusz Szostek – strony doszły do porozumienia, które wróży rychłą wymianę oświetlenia. – Mamy wstępną aprobatę rejonowego zakładu energetycznego do przeprowadzenia modernizacji. Jesteśmy na etapie inwentaryzacji, która wykaże, ile opraw należy wymienić. Szacujemy, że całe przedsięwzięcie może kosztować od 2 do 2,5 miliona złotych. Część wydatków pokryta zostanie z miejskiej kasy, część – około 1 milion złotych – z kredytu w Wojewódzkim Funduszu Ochrony Środowiska. Oszczędności wynikające z niższych rachunków za energię przeznaczymy na spłatę kredytu. Szacujemy, że po dwóch, trzech latach inwestycja się zwróci. Do dziś rocznie miasto płaci za oświetlenie ok. 1,5 mln zł (za samo zużycie energii). Po wymianie opraw rachunek powinien spaść do ok. 1 mln zł. Naczelnik WGK uważa, że nie będzie wówczas potrzeby wyłączania światła na wybranych ulicach. (Życie Podkarpackie)

* "Sprzątnij po mnie - sam tego nie zrobię" - plakaty z taką treścią i wizerunkiem psa, rozwieszane będą w różnych miejscach w mieście. Ich celem jest przekonanie właścicieli psów, do tego, by sprzątali odchody po swoich czworonogach. Zdaniem mieszkańców Przemyśla, pierwsza akcja namawiająca do sprzątania po swoich czworonogach, która ruszyła w mieście w kwietniu, nie przyniosła oczekiwanych rezultatów. –Tutaj trzeba trochę zachęty i konsekwencji- mówi mieszkaniec ul. Noskowskiego.- U mnie na osiedlu mieszka policjant, chyba dzielnicowy, który po swoim psie nie tylko nie sprząta, ale także, kiedy zwróciłem mu uwagę, że jego pupil oblewa mój samochód, stwierdził, że to jego prawo! Kiedy zagroziłem mu, że przyjdę do niego na wycieraczkę i też tam się załatwię, w końcu zabrał tego jamnika! Aby druga akcja sprzątania po psach była bardziej "trafiona", władze Przemyśla postanowiły ponownie zakupić zbieraki na psie odchody, wyjść do mieszkańców z ulotkami, plakatami, spotami w telewizji kablowej. Wszystko po to, by dotrzeć do szerszej rzeszy właścicieli psów i by skuteczniej namawiać ich do sprzątania po swoich pupilach. Miasto kupiło także odkurzacz do sprzątania odchodów oraz zbieraki na nieczystości (każdy z 300 woreczkami). Zbieraki rozdawane będą za darmo, wszystkim, którzy chcą sprzątać po swoim zwierzaku.
- Jeżeli ktoś nie będzie się stosował do przepisów i nie będzie sprzątał po swoim psie to będzie karany- mówi Jan Geneja, komendant Straży Miejskiej w Przemyślu. –Grzywna wynosi od 50 do 200 zł. (Super Nowości)

Laureat nagrody im. Mariana Strońskiego
* Tadeusz Nuckowski został laureatem Dorocznej Nagrody im. Mariana Strońskiego Przemyśl 2006. Laureata tegorocznej edycji Nagrody w Przemyślu specjalnie przedstawiać nie trzeba, gdyż dorobek tego grafika i malarza, profesora Uniwersytetu Rzeszowskiego, jest doskonale znany. Jurorzy uznali jego prace za najlepsze spośród dzieł 21 artystów biorących udział w tegorocznej edycji konkursu. Wszystkie prace – a jest ich 64 – można oglądać w galerii Zamku Kazimierzowskiego. Tam też, 7 lipca nastąpiło uroczyste wręczenie Tadeuszowi Nuckowskiemu nagrody. Laureat odebrał ją z rąk zastępcy prezydenta Przemyśla Wiesława Jurkiewicza i dyrektor PCKiN Renaty Nowakowskiej. W tej ważnej chwili uczestniczyła także córka patrona konkursu, Małgorzata Gawrońska, która wręczyła Tadeuszowi Nuckowskiemu statuetkę. Zwycięzcę tegorocznej edycji Dorocznej Nagrody im. Mariana Strońskiego wyłoniła kapituła składająca się z przedstawicieli urzędu miasta, PCKiN, Galerii Sztuki Współczesnej, Arboretum i Zakładu Fizjografii w Bolestraszycach oraz Muzeum Narodowego Ziemi Przemyskiej. Zmarły w 1977 roku Marian Stroński był malarzem związanym z Przemyślem, choć urodzonym w Tarnopolu. W latach dwudziestych ubiegłego wieku odbywał artystyczne podróże do Włoch, Jugosławii i Paryża. Po II wojnie osiadł na stałe w Przemyślu i organizował Szkołę Rysunku i Malarstwa. Przez pewien czas zajmował się malarstwem ściennym i polichromiami kościelnymi. Był wielokrotnie nagradzany i honorowany. (Życie Podkarpackie)

J A R O S Ł A W

"Warszawka" zlikwidowała zatokę...
* O zbudowanie zatoki przy ulicy Pruchnickiej w Jarosławiu mieszkańcy starali się kilka lat. Korzystali z niej tylko rok. Została rozebrana w kilkadziesiąt godzin. Bo tak nakazał urzędnik z Warszawy. Zatoka autobusowa przy Pruchnickiej to wspólne dzieło mieszkańców i służb drogowych. Ci pierwsi walczyli o jej budowę, ci drudzy - że pomimo trudnego terenu zbudowali ją. Zatoka autobusowa musi mieć ściśle określoną długość. Gdyby w projekcie nazywała się zatoką postojową, mogłaby być krótsza. Przeszkodą w budowie była studnia, spowodowało że projektant o kilka metrów skrócił długość peronu. Nie wystąpił jednak do ministra o zezwolenie na odstępstwo. Wykorzystało to małżeństwo z Jarosławia, któremu ten zajazd przeszkadzał. Ściągnęli kontrolerów. Sprawa trafiła do Głównego Inspektora Nadzoru Budowlanego. Ten trzymając się ściśle litery prawa ku oburzeniu mieszkańców nakazał zatoczkę zlikwidować a miejsce zasypać ziemią. Mieszkańcy Jarosławia nie mogą pojąć decyzji o likwidacji tak potrzebnej tutaj zatoki. - To marnowanie pieniędzy. Zamiast wyrzucać je w błoto lepiej byłoby zrobić kawałek chodnika albo wiatę nad przystankiem - mówi Krystyna Kulikowska, mieszkanka dzielnicy. Podobnego zdania są drogowcy, ale publicznie nie chcą komentować decyzji zwierzchników z Warszawy. - Przy odrobinie dobrej woli można było zostawić tę zatokę warunkowo, nazwać nie autobusową, ale postojową, przeprojektować i zalegalizować - twierdzą fachowcy. - Część materiałów uda się odzyskać. Przez to obniżymy koszty rozbiórki - mówi Bogdan Wilk z Podkarpackiego Zarządu Dróg Wojewódzkich. Budowa zatoki z przyległym chodnikiem kosztowała blisko 94 tys. zł. Za rozbiórkę zatoki podatnicy zapłacą 12 tys. zł. (Nowiny)

* Nie tylko letnie upały ale również pełny portfel zleceń oraz napięte harmonogramy prowadzonych robót sprawiają, że w Jarosławskim Przedsiębiorstwie Budowlanym "Budexim" SA panują naprawdę gorące dni. W Tuczempach JPB wykonuje stan zerowy pod rozpoczynającą się w sierpniu budowę dużej chłodni, w której powstaną tak cenne nowe miejsca pracy (inwestuje tu gdyńska spółka z kapitałem holenderskim). Na przejściu granicznym w Medyce powstaje pawilon odpraw samochodów ciężarowych z pełnym zapleczem, pasami przejazdowymi i parkingiem, a w Krzywczy, Pełkiniach i Wólce Pełkińskiej jarosławianie finiszują przy szkolnych halach sportowych, które mają być otwarte już 1 września. To tylko niektóre z budów. Jak co roku, przyjęto ok. 40 pracowników sezonowych. Jak wszystkie firmy z branży, także "Budexim" ma trudności z zatrudnieniem fachowców w pełni wykwalifikowanych, którzy emigrują "za chlebem" do państw zachodnich. (Super Nowości)

R E G I O N

* Poseł Marek Kuchciński (51 l.) z Przemyśla jest od czwartku przewodniczącym Klubu Parlamentarnego Prawa i Sprawiedliwości. Zastąpił Przemysława Gosiewskiego, który został szefem komitetu stałego Rady Ministrów. Kuchciński już drugą kadencję zasiada w Sejmie. Przewodniczy pracom Sejmowej Komisji Administracji i Spraw Wewnętrznych. Szefuje podkarpackim strukturom PiS. Współzałożyciel Komitetu Obywatelskiego "Solidarność" w województwie przemyskim członek Krajowego Komitetu Obywatelskiego "S" przy Lechu Wałęsie, potem zzłonek Porozumienia Centrum. Był radnym Rady Miejskiej w Przemyślu (1994-1999) oraz wicewojewodą podkarpackim (1999-2001). Ma żonę i troje dzieci. Interesuje się sztuką, literaturą. (Nowiny)

Jest bezpieczniej?
* W pierwszej połowie 2006 r. policjanci odnotowali o prawie 10 proc. mniej przestępstw o charakterze kryminalnym - m.in. kradzieży samochodów, włamań, rozbojów i zgwałceń - niż w tym samym okresie ubiegłego roku. Jak wynika z policyjnych statystyk, od stycznia do czerwca br. popełniono w sumie 441 668 przestępstw o charakterze kryminalnym. - Obok realnego spadku przestępczości o charakterze kryminalnym, widoczny jest także wzrost poczucia bezpieczeństwa wśród Polaków. Zestawiając te obie tendencje możemy stwierdzić, że Polska staje się faktycznie coraz bezpieczniejszym krajem - powiedział komendant główny policji Marek Bieńkowski. Procentowo najbardziej spadła liczba kradzieży samochodów - o 27,8 proc. - i kradzieży z włamaniem - o 19 proc. równocześnie też wzrosła ich wykrywalność - w przypadku kradzieży samochodów o 2,3 proc. (do poziomu 17,1 proc.), w przypadku włamań - o 3 proc. (do 30,1 proc.). Odnotowano też o 11,9 proc. mniej przestępstw rozbójniczych (w tym rozbojów z użyciem broni) i o 9,8 proc. mniej gwałtów. Nieznacznie wzrosła natomiast ogólna liczba zabójstw - w pierwszej połowie br. odnotowano ich 400, w tym samym okresie ubiegłego roku - 391. Zmalała natomiast liczba zabójstw na zlecenie i na tle rabunkowym. Wzrosła też ich wykrywalność - o 3,5 proc. (do 94 proc.). Z policyjnych statystyk wynika, że w Polsce nadal dominują morderstwa dokonane pod wpływem alkoholu, a ofiarami najczęściej są znajomi zabójców lub członkowie ich rodzin. Policjanci wykryli też w ciągu ostatnich sześciu miesięcy o 6,5 proc. więcej niż przed rokiem przestępstw związanych z handlem narkotykami. Zarzuty z nimi związane postawiono 14 623 podejrzanym osobom. (Super Nowości)

* Rolnicy z niepokojem patrzą w niebo. Wprawdzie wczoraj po południu nad Rzeszowem i okolicami przeszła gwałtowna burza, ale to niewiele im pomoże - będą liczyć straty. - Zbawienny dla upraw byłby spokojny deszcz, który padałby przez 12 godzin - mówi Stanisław Bartman, rolnik z Kraczkowej. Pan Stanisław uprawia 140 ha ziemi. Z tego pół hektara malin. - Słońce spaliło mi plantację malin. Już widzę, że zbiory będą o połowę mniejsze. Zobaczcie, jak wygląda większość krzewów. Suche, zżółkłe od słońca liście i spalone zawiązki nowych owoców. Tu już raczej nawet deszcz nie pomoże - mówi rolnik. - Owoce będą mniejsze i delikatniejsze. Pan Stanisław obliczył, że przez upał sporo straci. - Połowę. Mogłem zarobić ok. 10 tys. zł brutto. Nie wiem, czy uda się zarobić chociaż 5 tys. - dodaje niepocieszony. - A jak nadal nie będzie porządnego deszczu, to czerwone i czarne porzeczki też diabli wezmą. Owoce zagotują się na krzakach. Bartman mówi, że zbawienny dla upraw byłby spokojny deszcz, który padałby przez 12 godzin. Wczorajsze opady nie dotarły do jego gospodarstwa. - Polało jak z kropidła. A dziś każdy deszcz jest potrzebny - mówi. Natomiast aż tak bardzo nie ucierpiały jeszcze u niego ziemniaki i zboża. Ale gdzieniegdzie pojawiają się placki wyschniętych roślin. Natomiast nieciekawie jest w sadzie z jabłoniami. Opadło bardzo dużo jeszcze niedojrzałych owoców. Ze zbożami największy problem mają teraz m.in. rolnicy z okolic Leżajska, Mielca i Tarnobrzega. Straty w plonach już sięgają ok. 15 proc. Ekonomiści przewidują, że gorsze plony odbiją się na cenie owoców i warzyw. Zauważają, że już teraz ziemniaki są o 20-30 proc. droższe niż w ub. r. A jesienią będą jeszcze droższe. Ich zdaniem, w górę pójdą też ceny malin, borówek, ogórków, pomidorów. Nie tylko świeżych, ale też mrożonek i przetworów. A niższe plony zbóż mogą podnieść cenę mąki. Trudno im jednak na razie ocenić, jak duże będą to podwyżki. (Nowiny)

Za dużo karetek?!
* Obecnie Podkarpacie obsługuje 82 karetki pogotowia. To jak na ponad 2 mln mieszkańców, raczej mało. Tymczasem według projektu nowej ustawy grozi nam, że będziemy mieć jeszcze o 21 karetek mniej niż teraz. Projekt ustawy, która ma wejść w życie początkiem przyszłego roku, zakłada, że na 100 tys. mieszkańców przypadać ma 3 karetki pogotowia. Ten zapis powoduje, że województwa o dużej gęstości zaludnienia (śląskie, mazowieckie) zyskają więcej karetek. W mniej zaludnionych, jak nasze, może spowodować poważne cięcia. - Być może wejdą jeszcze w życie rozporządzenia wykonawcze regulujące projekt ustawy - mówi Joanna Budzaj, rzecznik wojewody podkarpackiego. - Za wcześnie jeszcze twierdzić o ewentualnych redukcjach, ale... problem istnieje. Na Podkarpaciu jest 82 ambulanse, w tym 51 wypadkowych i 31 reanimacyjnych. W przeliczeniu na liczbę mieszkańców to o 21 za dużo!!
- Za dużo karetek! To absurd. Na szczęście u nas mamy 10 zespołów wyjazdowych więc możemy spodziewać się dodania przynajmniej jednej, bo obsługujemy obszar zamieszkały przez 360 tys. osób - mówi Stanisław Rybak, dyrektor Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Rzeszowie. Ambulanse obsługujące nasz region są w całości wykorzystywane, jeżdżą prawie bez przerwy. Szczególnie w takie upały jak obecnie każdy wyjeżdża kilkanaście razy na dobę, do zasłabnięć, wypadków drogowych, utonięć. Niektóre stacje obsługują rejony, gdzie odległości są duże wynoszące po kilkadziesiąt kilometrów. Zmniejszenie liczby karetek byłby dramatem dla tysięcy pacjentów, czekających nawet po kilkadziesiąt minut na pomoc.
- Według standardów unijnych karetka w mieście ma na dojazd 8 minut, a w terenie 15 - mówi Dariusz Mądraszewski, przewodniczący Międzynarodowej Organizacji Związków Zawodowych Ratowników Medycznych. Przed dramatycznymi wyborami musieliby stawać dyspozytorzy pogotowia, którzy musieliby zadecydować gdzie wysłać karetkę.
- W tej chwili obsługujemy rejony odległe od o nas 24 km - mówi Bogdan Krzewski kierownik Stacji Pogotowia Ratunkowego w Tarnobrzegu. - Mamy trzy karetki, jedną reanimacyjną 2 wypadkowe i noworodkową. Zabezpieczamy zdrowie i życie około 100 tys. mieszkańców regionu pólnocnego, nie wyobrażam sobie mniejszej ilości ambulansów. Jeszcze trudniejsza sytuacja może zapanować na południu Podkarpacia, gdzie zaludnienie jest dużo mniejsze, a odległości miedzy miejscowościami dużo większe, a drogi cięższe. Gdyby ustawa weszła w życie z tymi zapisami w całej Polsce trzeba by zlikwidować około 200 ambulansów, dlatego stacje pogotowia ratunkowego z województw zagrożonych redukcjami protestują i domagają się wprowadzenia poprawek uwzględniających nie tylko liczbę zabezpieczanej ludności. Szkoda tylko, że wzorem innych województw zagrożonych redukcjami w pogotowiu nasi włodarze nie składają protestów. (Super Nowości)

* Piotr Dubiel i Mariusz Leś z Technikum Budowlanego byli zadowoleni po wczorajszym ogłoszeniu wyników matur. 10 kolegów z ich klasy nie przebrnęło prze egzamin dojrzałości. Na Podkarpaciu, podobnie jak w kraju, co piąty maturzysta nie zdał. - Nowa matura to dla uczniów technikum nowość. Zdawaliśmy ją po raz pierwszy. Było ciężko, bo poza egzaminami maturalnymi musieliśmy zdawać równie ważny egzamin zawodowy - przyznaje Piotr Dubiel. - W naszej klasie na 28 uczniów, dziesięciu nie odbierze dziś świadectw. Jesteśmy szczęśliwi, że nas to nie spotkało. I możemy pójść na wymarzone studia. Tadeusz Bajda, dyr. Zespołu Szkół nr 1 w Rzeszowie jest zadowolony z wyników młodzieży z VI LO.
- Na 360 zdających maturę oblało tylko siedmioro uczniów, w tym dwójka która nie przystąpiła do egzaminu - podsumowuje Bajda. Wyników matury nie analizował jeszcze Kazimierz Mazur, dyrektor I LO im. M. Kopernika w Krośnie. Tu przed rokiem tylko jeden uczeń "poległ". Na maturze ustnej.
- Pobieżnie przejrzałem świadectwa i jestem zadowolony. Jeden uczeń nie zdał pisemnego egzaminu. Poprosiliśmy OKE, aby dała nam tę pracę do wglądu. Podejrzewamy pomyłkę, bo oblana matura u tego ucznia wydaje się niemożliwa - mówi dyrektor. 27 podkarpackim maturzystom egzaminatorzy zarzucili niesamodzielność. Nie dostaną oni świadectw. Maturę mogą powtarzać dopiero za rok. Na Podkarpaciu maturę zdało 79,2 proc. uczniów. Na terenie Okręgowej Komisji Egzaminacyjnej (lubelskie, małopolskie i podkarpackie) najgorzej poradzili sobie absolwenci liceów uzupełniających (32,1 proc. zdało) i profilowanych (66). Tylko nieco lepiej technika (67,7), a dobrze ogólniaki (90,5). Podkarpaccy maturzyści padali najczęściej na historii sztuki, niemieckim, biologii, oraz fizyce i astronomii. Bardzo dobrze poszła im matura z wiedzy o społeczeństwie, francuskiego, geografii i matematyki. Wśród pechowców, którzy oblali maturę byli i tacy, którym nie powiodło się na kilku przedmiotach. 11,4 proc. zdających nie zdało jednego egzaminu, ale aż 1237 uczniów poległo aż na 5 egzaminach. (Nowiny)

Kronika kryminalna

* W dniu 13 lipca br. przy ul. Słowackiego w Przemyślu, nieznany sprawca grożąc pozbawieniem życia mieszkance Przemyśla, usiłował zmusić ją do wydania pieniędzy w kwocie 10.000 zł lecz zamierzonego celu nie osiągnął z uwagi, iż wymieniona nie wydała pieniędzy.

* W dniu 12 lipca br. przy ul. Wilczańskiej w Przemyślu , policjanci Referatu Patrolowo-Interwencyjnego ujawnili podczas kontroli drogowej, że 43-letni mieszkaniec Przemyśla kierował samochodem marki Daewoo Lanos będąc w stanie nietrzeźwości (2,60 promila).

* W dniu 12.07.2006 r. przy ul. 29-go Listopada w Przemyślu, policjanci miejscowej KMP ujawnili, że 48-letni mieszkaniec Przemyśla, kierował rowerem będąc w stanie nietrzeźwości (2,85 promila). Sprawcę izolowano w MOZU.

* W dniu 12.07 br. przy ul. Grodzkiej w Przemyślu nieznany sprawca wykorzystując nieuwagę mieszkanki Przemyśla dokonał kradzieży telefonu komórkowego marki Simens C 75, powodując straty w wysokości 560 zł.

* W nocy z 10/11 bm. w Przemyślu przy ul. Wybrzeże Jana Pawła II nieznany sprawca dokonał uszkodzenia powłoki lakierniczej samochodu marki Daewoo Lanos. Wandal twardym przedmiotem porysował cztery drzwi, pokrywę silnika i bagażnika. Pokrzywdzony wycenił straty na wysokość 1.500 zł.

* W dniu 10 bm. przy ul. Piłsudskiego, 27-letni mieszkaniec Przemyśla używając ręcznego miotacza gazowego, atrapy pistoletu Glok, groził mieszkance tej samej miejscowości pozbawieniem życia, które to groźby wzbudziły uzasadnioną obawę spełnienia. Sprawcę zatrzymano i zabezpieczono atrapę pistoletu.

Źródło: www.podkarpacka.policja.gov.pl

Reklama