Archiwum aktualności

Archiwalne wydanie tygodniowe: 19.06-25.06.2006 r.

Przemyśl

Batalia o czyste powietrze
* Likwidacja pieców i kuchni węglowych w starych kamienicach i edukacja ekologiczna mieszkańców. Oto działania, które mają się przyczynić do oczyszczenia powietrza nad Przemyślem. Badania przeprowadzone w 2003 r. wykazały, że stężenia pyłów w powietrzu nad miastem przekracza wszelkie dopuszczalne normy.
- Chcemy wyeliminować ogrzewanie piecowe w starej części miasta i zbudować lub zmodernizować proekologiczne kotłownie - mówi Janusz Szostek, naczelnik Wydziału Gospodarki Komunalnej i Ochrony Środowiska w przemyskim magistracie. W rejonie ul. Piłsudskiego zmodernizowano już kotłownię, w ciepłowni miejskiej instalowany jest proekologiczny piec. Program naprawczy zakłada także usprawnienie komunikacji w mieście.
- Najlepszym rozwiązaniem byłaby budowa obwodnicy - dodaje Janusz Szostek. Będzie także prowadzona edukacja ekologiczna mieszkańców, których trzeba zachęcić do podłączania się do ogólnomiejskiej sieci centralnego ogrzewania. Batalia o czyste powietrze nad Przemyślem ma być finansowana z budżetu państwa i dotacji z Unii Europejskiej. (Nowiny)

* Prawie dwa lata temu pisaliśmy o tym, że pewien przemyski przedsiębiorca postanowił wybudować pierwszy w mieście prywatny blok. Wykonawca stawiał na wygodę właścicieli mieszkań, komfort i estetykę budynku. Śliczny budynek stoi w Przemyślu przy Dolińskiego, mieszkania w nim są piękne, ale ci, którzy je wykupili uważają, że nie mieszka im się tu dobrze. Metr kwadratowy mieszkania w tym bloku kosztował ok. 2 tys. złotych, łatwo więc policzyć, że średniej wielkości mieszkanie wcale nie wychodziło tak tanio. - Liczyliśmy się z tym, że takie będą koszty zakupu - podkreśla właściciel mieszkania. - Ale za tę wysoką, na pewno "nieprzemyską" cenę oczekiwaliśmy obiecanego wysokiego standardu - mówią inni niezadowoleni właściciele mieszkań. Głównym powodem niezadowolenia jest znajdujący się pod wykupionymi mieszkaniami, na powierzchni należącej do M. Safianika, duży supermarket. - Przed zakupem mieszkań nikt nas nie poinformował, że na dole będzie sklep - twierdzą właściciele mieszkań.- Była mowa o banku, salonie samochodowym, punktach usługowych - podkreślają. Ludzie twierdzą, że przez supermarket nie mogą spokojnie spać, ani egzystować. - Hałasy ze sklepu dochodzą do naszych mieszkań o każdej porze - relacjonują zdenerwowani ludzie.
- Wszystko jest zgodnie z prawem - zapewnia Marek Safianik - Warunki sprzedaży zostały zaakceptowane przez kupujących, a w nich nie było sprecyzowane co ma być na powierzchni usługowej na dole budynku - mówi wskazując odpowiednie paragrafy w umowie. - To samo dotyczy kawałka gruntu przed blokiem. Niezadowolonych jest kilka osób - dodaje. Proponowałem, że odkupię od nich mieszkania po cenie wyższej niż zakupu. Założyłem antyakustyczną wykładzinę w sklepie, wełnę mineralną na stropie, sprowadziłem na własny koszt firmę, która zbadała poziom hałasu - wylicza M. Safianik. - Mieszkanie jest towarem i jeśli komuś nie odpowiada, można je po prostu zbyć. O takim rozwiązaniu właściciele mieszkań nie chcą słyszeć. - Jeśli trzeba będzie spotkamy się w sądzie - mówią. - A miało być tak pięknie, szkoda - dodają. (Super Nowości)

Pierwszy sexshop...
* Mąż nie wie, że już tu byłam w tym sexshopie. Kupiłam bieliznę. Powinien być zadowolony - mówi klientka pierwszego w Przemyślu sexshopu. Sklep z artykułami erotycznymi (tylko dla dorosłych) otwarto przy jednej z głównych ulic miasta. Codziennie przechodzi tędy do szkół setki dzieci i młodzieży. Za ścianą jest przedszkole.
- Nikt z rodziców nie zgłaszał problemu, że przeszkadza mu takie sąsiedztwo - mówi Marzena Osiadacz, dyrektor Przedszkola nr 9 w Przemyślu. Mieszkańcy bloku, w którym działa sexshop, w większości też nie narzekają. - Wszystko jest dokładnie zasłonięte i nie widać, co się dzieje w środku - twierdzą. Kilkanaście lat temu próba otwarcia sekxshopu w Przemyślu spaliła na panewce na skutek protestów. W nadsańskim grodzie urzędują arcybiskupi dwóch obrządków, a miasto słynie z imponującej liczby kościołów. (Nowiny)

* Wśród siedemnastu osób podejrzanych o udział w korupcyjnym procederze jest lekarz i pielęgniarka ze Szpitala Wojewódzkiego w Przemyślu. W poniedziałek, 19 czerwca, funkcjonariusze wydziału do walki z korupcją Komendy Wojewódzkiej w Rzeszowie wraz z policjantami z sekcji do walki z przestępczością gospodarczą Komendy Miejskiej Policji w Przemyślu zatrzymali 17 osób podejrzanych o udział w aferze korupcyjnej. Wszyscy zatrzymani są mieszkańcami powiatu przemyskiego. Wśród nich jest 41-letni lekarz i pielęgniarka; to oni za pieniądze wydawali fikcyjne zaświadczenia o niezdolności do pracy, na podstawie których prowadzący działalność gospodarczą wyłudzali od ZUS nienależne zasiłki chorobowe. Według wstępnych szacunków, ZUS stracił w ten sposób około 120 tysięcy złotych. Po przesłuchaniu zatrzymanych jedenaście osób zostało zwolnionych, a sześć zatrzymano w policyjnych izbach zatrzymań. Jak twierdzą policjanci, sprawa ma charakter rozwojowy i przewidziane są dalsze zatrzymania osób zamieszanych w tę aferę. (Życie Podkarpackie)

Za wysokie krawężniki...
* Inwalidzi i osoby starsze nie mają szans na przejście jezdni przez most im. Orląt Przemyskich. Powód? Za wysokie krawężniki. - Interweniuję w tej sprawie od kilku lat. Bez efektu. Chciałem już na to machnąć ręką, ale kilka dni temu widziałem, jak starsza osoba potknęła się w tym miejscu i nieźle poturbowała - mówi Edmund Kajdas z Przemyśla. Przejście dla pieszych przez most Orląt jest najkrótszą drogą dla osób idących od strony zielonego rynku lub ul. Jagiellońskiej w kierunku os. Kmiecie, Wybrzeża Piłsudskiego lub Wybrzeża Ojca Świętego Jana Pawła II.
- Krawężniki w tym miejscu mają 17 cm. To o wiele za dużo, gdyż powinny mieć najwyżej 12 - twierdzi Kajdas. W 2002 r. zaproponował władzom miejskim, aby w tym miejscu zrobić łagodny spad chodnika. - Ułatwiłoby to poruszanie się szczególnie wózkom, inwalidzkim i z małymi dziećmi - opowiada pan Edmund. Pisma z propozycją najpierw wysyłał do Zarządu Dróg Miejskich. Dyrektor Jacek Cielecki poinformował go, że obniżenie chodnika w tym miejscu jest niemożliwe ze względów technicznych. Powodem jest znajdująca się w tym miejscu instalacja. Pan Edmund nie dał za wygraną. Za prywatne pieniądze wykupił wyciąg z mapy zasadniczej.
- Wynika z niego, że obniżenie chodnika w tym miejscu mostu jest możliwe. Poza tym, już znajdują się tam słupy, podtrzymujące barierki ochronne. W ich umieszczeniu na moście infrastruktura nie przeszkadzała - twierdzi przemyślanin. (Nowiny)

* W kwietniu br. do Prokuratury Okręgowej w Przemyślu wpłynęło zawiadomienie od Generalnego Inspektora Informacji Finansowej o ogólnopolskim procederze związanym z tzw. "praniem brudnych pieniędzy", w którym czynnie uczestniczyli dwaj mieszkańcy Przemyśla. Wszystko miało swój początek w Internecie. Tam można było znaleźć dość "interesującą" ofertę pracy (jak się później okazało, pochodzącą od komputerowych hakerów z Niemiec), polegającą na możliwości podjęcia współpracy z przedstawicielem (oczywiście wyimaginowanej) szwajcarskiej firmy "Swiss Invest". Oferta była bardzo prosta i przekonywująca: należało tylko otworzyć konto bankowe na swój rachunek. Na nie miały być przesyłane pieniądze z dowolnego miejsca w Europie. Ofertodawcy dość wiarygodnie przekonywali, że pieniądze te są niezbędne do np. przeróżnych operacji giełdowych. Właściciel konta miał je sobie wypłacić i w ciągu następnych 7 godzin przekazać za pośrednictwem szybkich przekazicieli np. Western Union czy Money Gram na adres podany przez wspomnianego przedstawiciela. W ten sposób tworzył się łańcuszek pośredników, który w skali Polski liczył ponad 10 osób z różnych miejsc, m.in. z Podkarpacia, Mazur czy Warmii. Po przeczytaniu ogłoszenia w Internecie taka osoba natychmiast zakładała konto, przyjmowała pieniądze od właścicieli kont z banków niemieckich albo szwajcarskich, następnie wypłacała sobie od 8 do 10 procent prowizji – bo taki właśnie był warunek tej współpracy – i później, po tzw. "wypraniu" tych pieniędzy, przekazywała je w ciągu siedmiu godzin na konta do banku w Sankt Petersburgu. Instrukcje przychodziły na skrzynkę mailową danego "współpracownika". W grę jednorazowo wchodziły kwoty od 1500 do 5000 tysięcy euro. W zależności od kwoty "współpracownicy" dla siebie zatrzymywali od 150 do 1500 euro. Resztę przekazywali dalej. (Życie Podkarpackie)

Proces funkcjonariuszy BOSG
* W Sądzie Okręgowym w Przemyślu rozpoczął się w czwartek proces 43 funkcjonariuszy Bieszczadzkiego Oddziału Straży Granicznej. Są oskarżeni o przyjmowanie łapówek od podróżnych. Proces, któremu towarzyszy wyjątkowe zainteresowanie mediów, odbywa się w niecodziennych warunkach. Od dawna w tutejszym sądzie nie było aż tylu oskarżonych w jednej sprawie. Siedzą w ławkach dla publiczności, ponieważ sektor dla oskarżonych jest dla nich zdecydowanie za mały. Aktem oskarżenia objęto 45 osób. Jednak 3 sprawy, ze względu na usprawiedliwione niestawiennictwo podejrzanych, sędzia Andrzej Sierpiński wyłączył do odrębnego postępowania. Oskarżeni odpowiadają z wolnej stopy. Pracowali na polsko-ukraińskim przejściu granicznym w Korczowej. Z odczytanego w czwartek, liczącego 200 stron aktu oskarżenia wynika, że strażnicy brali od podróżnych drobne kwoty. Najczęściej 10 - 20 zł, a tylko czasami 200 lub 300 dolarów. Na przestrzeni kilku lat strażnicy zebrali pokaźne sumy. "Rekordzista" przyjął łącznie 100 tys. zł. Od wręczenia im łapówki funkcjonariusze mieli uzależniać m.in. odprawę poza kolejnością lub wpuszczenie do Polski cudzoziemca z nieważną wizą. Proces potrwa zapewne kilka miesięcy. Jego część będzie niejawna z uwagi na zgromadzone dowody objęte klauzulą tajności. (Nowiny)

* Obradująca w Przemyślu Komisja Dyscyplinarna przy Krajowej Radzie Komorniczej zdecydowała, że komornik Wojciech K., mimo postawionego przez Prokuraturę Okręgową w Przemyślu zarzutu żądania dwóch łapówek w wysokości 20 i 30 tysięcy złotych, jest niewinny i może dalej pracować na dotychczasowym stanowisku. Przypomnijmy: komornik sądowy Rewiru I przy Sądzie Rejonowym w Przemyślu Wojciech K. został zatrzymany 23 marca przez funkcjonariuszy Wydziału Walki z Korupcją Komendy Wojewódzkiej Policji w Rzeszowie w własnej kancelarii. 25 marca Sąd Rejonowy w Przemyślu aresztował go na miesiąc. Potem areszt został przedłużony do 23 czerwca. Komornik złożył zażalenie na to postanowienie do przemyskiego Sądu Okręgowego. Ten utrzymał areszt w mocy, ale postanowił równocześnie, iż możliwa jest zamiana aresztu na poręczenie majątkowe w wysokości 50 tys. zł. Poręczenie zostało wpłacone i Wojciech K. wyszedł na wolność. Więcej – 18 maja wrócił do swojej kancelarii, mimo że prezes Sądu Rejonowego w Przemyślu Andrzej Kowalczyk wnioskował o zawieszenie go w czynnościach na okres postępowania dyscyplinarnego i – w dalszej kolejności – o wydalenie ze służby. Komisja Dyscyplinarna przy Krajowej Radzie Komorniczej nie uwzględniła tego wniosku, co w efekcie przyczyniło się do jego powrotu do pracy. W połowie czerwca wspomniana komisja zebrała się w przemyskim Sądzie Rejonowym ponownie. W czasie posiedzenia przesłuchanych zostało czterech świadków – pracowników kancelarii Wojciecha K. i jego samego. Komisja stwierdziła, że nie ma wystarczających dowodów, aby uznać go winnym i zawiesić w czynnościach służbowych na okres postępowania karnego prowadzonego przez prokuraturę. O tym, czy Wojciech K. rzeczywiście przyjmował łapówki, zdecyduje sąd. (Życie Podkarpackie)

* Przez trzy ostatnie tygodnie jedli chleb z dżemem. Popijali mlekiem, przegryzali czekoladą. Dopiero w drodze powrotnej zafundowali sobie - jak mówią - królewski obiad: po dwie porcje pierogów "na głowę", schabowy z ziemniakami i surówką. W upalne sobotnie popołudnie Dariusz i Marcin Szworakowie szczęśliwie wrócili z wyprawy rowerowej do chorwackiego miasta Krk. Przejechali ponad 2340 km. Więcej niż pierwotnie planowali. Morderczy wysiłek. Dzień w dzień w trasie.
- Po wyjeździe z Przemyśla przez pierwszy tydzień eskapady zmagaliśmy się z zimnem i deszczem - wspomina Dariusz Szworak. - Ale jechaliśmy bez względu na aurę. Celem ich wyprawy była pomoc w zbiórce pieniędzy na protezę nogi dla chorej na nowotwór 17-letniej Karoliny Wajdy. Na pełnej ostrych podjazdów i stromych zjazdów trasie do Chorwacji nie obeszło się bez awarii. Marcin dwukrotnie uszkodził rower. Najpierw nie zdążył ominąć dziury, potem przewrócił się na mokrej jezdni. Konieczna była wymiana koła i przerzutek. Strup na lewym kolanie Dariusza i wciąż bolący bark jest "pamiątką" po upadku na torowisku przecinającym drogę. - To w zasadzie nasze najgroźniejsze przygody - mówią zgodnie ojciec i syn. - Nie brakowało zabawnych sytuacji. Na Węgrzech zatrzymała nas policja i chciała uniemożliwić dalszą jazdę. Na tamtejszych drogach poza miastem obowiązuje absolutny zakaz jazdy rowerem. Na szczęście, kiedy mundurowi poznali cel wyprawy nie stwarzali problemów. Życzyli nam szczęścia. Na trasie Szworakowie spotkali mnóstwo przychylnych im osób. Jedni, jak np. ojcowie kapucyni z Zagrzebia, chętnie udzielili schronienia na nocleg. Inni, kiedy poznali dramat Karoliny, ofiarowali pieniądze.
- Zebraliśmy euro, forinty, dolary - wylicza Marcin. - Po przeliczeniu wychodzi około 1000 zł. Upragniona proteza dla 17-latki kosztuje blisko 40 tys. zł. Jej rodziców nie stać na taki wydatek. Cykliści przed wyruszeniem do Krk otrzymali zapewnienia właścicieli przemyskich firm, że ci również przyłącza się do akcji.
- W tym tygodniu będziemy wiedzieć, ile pieniędzy wpłynęło na konto - zapewnia Dariusz Szworak. - Wierzymy, że nasz trud nie poszedł na marne. Karolina, chociaż poważnie chora, po amputacji nogi, nie traci pogody ducha. Uśmiecha się. (Nowiny)

Wywalczyli remont ulic...
* Mieszkańcy ulicy Kadłubka, Koźmiana i Rodziewiczówny wywalczyli remont ulic prowadzących do ich domów. O sprawie mieszkańców ulic: Koźmiana, Kadłubka i Rodziewiczówny informowaliśmy w nr 21 z 24 maja br. Od kilku lat bezskutecznie walczyli oni o godziwe warunki życia, dojazd do domów oraz chodniki. Kilka razy mieli też obiecane, że to, o co proszą, zostanie wykonane. Jednak na obietnicach się kończyło. 5 czerwca spotkali się z władzami miasta i przedstawicielami spółek miejskich. Tym razem zapewniono ich, że remont ulic rozpocznie się jeszcze w tym roku. Spotkanie władz samorządowych, przedstawicieli spółek miejskich i Straży Miejskiej z mieszkańcami i Radami Osiedli nr 8 i 9 odbyło się w świetlicy Szkoły Podstawowej nr 14. Poruszano na nim sprawy związane z bezpieczeństwem na poszczególnych osiedlach i ulicach, omawiano inwestycje, które będą tu wykonywane. Był również czas na dyskusję i stawianie pytań. – Mam czterdzieści pism do władz miasta, z prośbą o remont ulic: Kadłubka, Koźmiana i Rodziewiczówny. Pierwsze jest z 12 lutego 2001 roku – przypomniał mieszkaniec ul. Kadłubka. – To nie za naszej kadencji – przerwał prezydent Robert Choma. – Ja wiem, że to nie za waszej kadencji, ale mnie chodzi o czas, o to, od kiedy walczymy o remont. Mieszkaniec, który przemawiał w imieniu pozostałych, zwrócił się również do Jacka Cieleckiego, dyrektora Zarządu Dróg Miejskich. – Pokażę panu pismo z 2003 roku, na którym jest pański podpis. Jest tu wyraźnie napisane, że mieliście nam zrobić drogę. To dlaczego nie robicie? J. Cielecki odpowiedział krótko:
– Będziemy wykonywać te remonty w tym roku. Planowaliśmy od początku tego roku kontynuację prac na ulicy Rodziewiczówny. Niestety ze względu na to, że nie jest wykonane uzbrojenie, to znaczy kanalizacja, do której będzie można odprowadzić wodę deszczową z tej nawierzchni, przystąpimy do przebudowy ulicy Koźmiana i być może, jeżeli wystarczy nam środków, również Kadłubka. Mamy na to w budżecie 150 tysięcy – obiecał dyrektor J. Cielecki. (Życie Podkarpackie)

* Przed Sądem Okręgowym w Przemyślu nie rozpoczął się wczoraj proces 45 funkcjonariuszy Bieszczadzkiego Oddziału Straży Granicznej. Prokurator zarzuca im wszystkim korupcję. Na rozprawę przybyli prawie wszyscy zainteresowani. Z jednym wyjątkiem. Nie stawił się obrońca jednego z oskarżonych. Sędzia Andrzej Sierpiński, przewodniczący składu orzekającego, określił ten fakt jako "skandaliczny". - Sąd poniósł koszty, zgłosiła się zdecydowana większość oskarżonych (42 - przyp. red.), kilkunastu obrońców. Nieusprawiedliwiona nieobecność jednego obrońcy uniemożliwiła rozpoczęcia tak dużego procesu - stwierdził sędzia Sierpiński. - Jest to sytuacja karygodna, wymagająca wyjaśnienia. Przyczyną fiaska procesu było niestawiennictwo rzeszowskiego mecenasa Marka Rachela. Adwokat wyjaśnił wczoraj dziennikarzowi Nowin, że nie przyjechał do Przemyśla, ponieważ jest chory.
- Widać moje zwolnienie lekarskie jeszcze nie dotarło do sądu - skwitował mec. Rachel. Sąd na dzisiaj wyznaczył kolejny termin rozpoczęcia procesu. Akt oskarżenia zarzuca funkcjonariuszom Bieszczadzkiego Oddziału SG, którzy pracowali na przejściu granicznym w Korczowej, przyjmowanie łapówek od obywateli Ukrainy. Chodziło m. in. o odprawianie Ukraińców, którzy mieli nieważne wizy wjazdowe do naszego kraju. Strażnicy brali za to łapówki, którymi dzielili się z przełożonymi - kierownikami zmian. Aferę wykryli funkcjonariusze Biura Spraw Wewnętrznych Straży Granicznej. Pierwsze zatrzymania nastąpiły w 2004 r. Ostatnie w 2005 r. Oskarżeni odpowiadają z wolnej stopy. Wobec niektórych zastosowano poręczenia majątkowe połączone z zatrzymaniem paszportu. W sprawie przesłuchanych zostanie 137 świadków. Akta pogrupowano w 55 tomów. Do tego dochodzi 55 kaset video dokumentujących przestępstwa. Akt oskarżenia liczy 200 stron, w tym 50 objętych klauzulą tajności. (Nowiny)

Posadzili "szarego zakonnika"
* Od ubiegłego piątku w ogrodzie Klasztoru OO. Karmelitów Bosych rosną węgierskie winorośle. Winiarze z Węgier zapewniają, że z każdej zasadzonej winorośli za cztery lata powinna być już jedna butelka wina. W ubiegły weekend w Przemyślu odbywały się Dni Węgierskie. Przyjechało około 60 gości z zaprzyjaźnionego powiatu w Egerze. Jednym z punktów wizyty była konferencja pt. Środowisko naturalne – szansą powiatu przemyskiego, która odbyła się w Starostwie Powiatowym oraz sadzenie winorośli w ogrodach Klasztoru oo. Karmelitów Bosych. – Wiodącym motywem konferencji był właśnie problem winiarstwa – mówi Zdzisław Szeliga, inspektor ds. mediów w Starostwie Powiatowym i dodaje, że znalazł informacje mówiące o tym, że Przemyśl jest najstarszym ośrodkiem winiarstwa na terenie obecnego województwa podkarpackiego. Wśród gości, którzy przyjechali na Dni Węgierskie, było czterech winiarzy. Celem ich wizyty było propagowanie uprawy winorośli. Oczywiście przywieźli też swoje wyroby do degustacji. Na zakończenie pierwszego dnia pobytu Węgrów w Przemyślu odbyło się sadzenie winorośli w karmelickich ogrodach. Winorośle sadzili przedstawiciele władz powiatu przemyskiego oraz licznie zaproszeni goście. Jedną z posadzonych odmian był "szary zakonnik". Przeor klasztoru, ojciec Andrzej Gut zapowiedział, że zasadzone winorośle przydadzą się do produkcji wina mszalnego. Po zakończeniu sadzenia Węgrzy zaprosili na degustację przywiezionego przez siebie wina, a przeor klasztoru – na zupę rybną. (Życie Podkarpackie)

* Dziesięciu rezerwistów niemieckiej armii przez kilka dni porządkowało groby swoich rodaków poległych podczas II wojny światowej. Cmentarz żołnierzy niemieckiego Wehrmachtu znajduje się w kompleksie wojskowych mogił w Przemyślu przy ul. Słowackiego. Z całego regionu trafiają tutaj szczątki poległych Niemców. Niemcy wymienili także krzyże. Prace były prowadzone dzięki porozumieniu ministerstw obrony Polski i Niemiec. (Nowiny)

J A R O S Ł A W

Herb dla gminy wiejskiej...
* Wydarzeniem dla gminy wiejskiej Jarosław ma być przyznanie jej herbu. Właśnie zakończyły się społeczne konsultacje w tej sprawie. Zainteresowanie jest ogromne. Nie tylko mieszkańców, ale także ludzi związanych z Ziemią Jarosławską. Nawet z Kanady, Stanów Zjednoczonych i krajów europejskich. Urzędnicy dostają zapytania, gdzie można nabyć znaczek z herbem gminy albo inne materiały promocyjne.
- Na pewno taki herb skonsoliduje jeszcze bardziej mieszkańców. Łatwiej będzie współpracować z partnerskimi samorządami z Niemiec i Litwy - mówi Roman Kałamarz, wójt gminy Jarosław. Zdaniem samorządowców herb gminy jest doskonałym uzupełnieniem herbu miejskiego i powiatowego. - Tworzymy teraz taką herbową triadę - mówi wójt Kałamarz. Ostatnią formalnością po opinii Komisji Heraldycznej będzie akceptująca projekt uchwała Rady Gminy. (Nowiny)

* Wojewódzkiemu Konserwatorowi Zabytków Mariusz Czuba wstrzymał zlecone przez Ratusz prace budowlane na starym mieście. W miejscu, gdzie stały mury obronne, ziemia może kryć archeologiczne skarby. Wykopy przy murze oporowym obok Hali Targowej rozpoczęto na początku czerwca. 6 czerwca operator koparki przerwał ważną i opisaną na mapach linię energetyczną, pozbawiając prądu część miasta. O zdarzeniu nie poinformował Rejonu Energetycznego. Elektrycy sami musieli znaleźć miejsce awarii. Nie była to jedyna niespodzianka podczas robót. Przypadkowo obecny tam pracownik muzeum "Kamienica Orsettich" zauważył, że koparka niszczy fragmenty zabytkowego muru. Zgłosił to Wojewódzkiemu Konserwatorowi Zabytków. Konserwator decyzją z 13 czerwca br. nakazał wstrzymać prace, na razie na miesiąc. Polecił też opisać odkryte przedmioty. Oprócz resztek murów obronnych i wejść do podziemi znaleziono szczątki naczyń datowane na XVI i XVII wiek. Miasto jako inwestor poszukuje teraz archeologa gotowego zająć się badaniami. (Nowiny)

Kubły... akcją przedwyborczą?
* Władze Jarosławia kupiły blisko setkę kubłów na śmieci. Przeleżały bezużytecznie pół roku w magazynach. A potrzebne były na ulicach. W Jarosławiu brak kubłów na śmieci jest problemem. W grudniu ub.r. magistrat kupił 87 betonowych koszy z blaszanymi wkładami. - Myśleliśmy, że trafią na ulice. Na osiedlu Kolonia Oficerska od wielu lat mieszkańcy proszą o kubły na śmieci. Nie dostaliśmy od burmistrza nic - mówi Stanisław Misiąg, radny miejski. Zakupione kosze trafiły do magazynów PGKiM. Po interwencjach radnych końcem maja br. część z nich wystawiono na ulice.
- Kosze są w naszym magazynie i czekamy tylko na konkretne decyzje, gdzie mają trafić. W poniedziałek po Bożym Ciele znajdą się na ulicach - zapowiadał Krzysztof Sopel, szef PGKiM w Jarosławiu. Radni z opozycji twierdzą, że przetrzymywanie koszy w magazynie to zabieg przedwyborczy burmistrza. Zaprzecza temu rzeczniczka prasowa. - Kupiliśmy te kosze w grudniu. Trudno ustawiać je w zimie. Później były akcje sprzątania po zimie. Teraz będą wszystkie ustawione na ulicach - mówi Zofia Krzanowska, rzeczniczka burmistrza Dąbrowskiego. (Nowiny)

R E G I O N

* Coraz mocniej świeci słońce, a to powoduje, że amatorzy sportów wodnych i słonecznych kąpieli już szukają plaż, na których będą mogli rozłożyć leżaki. Na razie woda jest zbyt zimna do pływania, ale już teraz Państwowy Wojewódzki Inspektor Sanitarny w Rzeszowie opublikował raport miejsc, w których można kąpać się bez obaw i w których jest to zabronione. Nie wszystkie kąpieliska i miejsca na terenie byłego województwa przemyskiego, wykorzystywane tradycyjnie do zażywania kąpieli, najadą się do wodnych szaleństw. Na podstawie uzyskanych wyników badań laboratoryjnych Państwowy Wojewódzki Inspektor Sanitarny opublikował listę tych, które mają wodę przydatną do kąpieli. Rzeka San jest jedną z tych, które w upalne dni oblegane są przez amatorów chłodzenia się w wodzie. Niestety, w Sanie w Przemyślu, Jarosławiu i Radymnie kąpać się nie wolno, ponieważ w rzecze przekroczona jest liczba bakterii Escherichia coli. Z tego samego powodu niewskazana jest również kąpiel w Lubaczówce w Radawie. W zamian można korzystać z kąpieliska "Wędrowiec" w Nowym Siole w powiecie lubaczowskim oraz z zalewu ZEK w Radymnie. (Życie Podkarpackie)

* Jest szansa na odzyskanie pieniędzy za zawyżone opłaty za wydanie kart pojazdów! W Krakowie zapadł właśnie wyrok, w którym sąd przyznał rację kierowcy. Jeśli wyrok się uprawomocni, do sądów wpłynie lawina pozwów przeciwko samorządom. Tylko na Podkarpaciu urzędnicy pobrali haracz od właścicieli sprowadzanych zza granicy aut na sumę ok. 20 milionów złotych! O zwrot pieniędzy może się upomnieć kilkadziesiąt tysięcy osób. Łukasz Pleśniak z Zaczernia k. Rzeszowa wydał na karty pojazdu łącznie 3 tys. zł.
- W ciągu 3 lat przywiozłem 6 samochodów. Musiałem zapłacić za wydanie każdej karty pojazdu po 500 złotych. Przecież na dokumentach państwo nie powinno zarabiać! - mówi Łukasz Pleśniak. Od 18 kwietnia, po wyroku Trybunału Konstytucyjnego, wyrobienie karty pojazdu kosztuje "tylko" 75 zł. Trybunał stwierdził, że opłata 500 zł jest niezgodna z konstytucją. Po wyroku TK wielu właścicieli aut, wyrabiających karty pojazdów przed połową kwietnia, wystąpiło do wydziałów komunikacji o zwrot różnicy. - Do nas złożyło takie wnioski 20 osób - mówi Andrzej Stasiuk, kierownik referatu ds. rejestracji pojazdów Urzędu Miasta w Przemyślu.
- Pieniędzy nie możemy zwrócić, bo nie mamy podstaw prawnych - twierdzi Krzysztof Wadiak, dyrektor Wydziału Komunikacji rzeszowskiego UM. Jeżeli wyrok w Krakowie się uprawomocni, może stanowić precedens, który wykorzystają także mieszkańcy Podkarpacia. Tylko z budżetu Rzeszowa musiano by zwrócić kierowcom prawie 2 mln zł. Wpływy z 500-złotowych opłat za karty zasilają budżety gmin i starostw. O ich wysokości zadecydował minister. - To minister się pomylił i to Skarb Państwa powinien ponosić odpowiedzialność finansową - uważa dyrektor Wadiak. (Nowiny)

* Podatek od sprzedaży mieszkania lub domu wzrośnie prawie dwukrotnie. Dotychczas łatwo było uniknąć płacenia daniny fiskusowi. Ministerstwo Finansów chce bardzo zagęścić podatkowe sito. Uzyskane tą drogą pieniądze rząd ma przeznaczyć na dopłaty do kredytów mieszkaniowych. Nowe przepisy mają wejść w życie od początku przyszłego roku. Nie będzie już 10-procentowego podatku od sprzedaży mieszkań i domów. Zamiast niego, sprzedawca lokalu mieszkalnego zapłaci podatek dochodowy w wysokości 19 proc. Obecnie, 10-procetowy haracz trzeba zapłacić fiskusowi tylko wtedy, gdy dom lub mieszkanie sprzedaje się przed upływem pięciu lat od chwili jego kupienia. Jeżeli uzyskane pieniądze przeznacza się na cele mieszkaniowe, to podatku się nie płaci. Nowy podatek będzie obowiązywał bez względu na to jak długo było się właścicielem mieszkania. Płacenia będzie można uniknąć, jeżeli całą sumę uzyskaną ze sprzedaży przeznaczy się na inne cele mieszkaniowe. Tu jednak też nastąpiła zmiana. Znacznie krótsza jest lista celi mieszkaniowych dających zwolnienie podatkowe. W praktyce płacenia haraczu unikniemy tylko wtedy, gdy kupimy spółdzielcze lokatorskie prawo do lokalu albo budynek mieszkalny lub jego część. Jeżeli jednak pieniądze ze sprzedaży lokalu przeznaczymy na zakup działki budowlanej albo na kupno mieszkania od dewelopera, to fiskus wyciągnie łapę po swoje 19 proc. Wyższe opodatkowanie sprzedaży mieszkań spowoduje szukanie możliwości uniknięcia płacenia daniny. Już dziś popularny jest sposób "na darowiznę". Jeżeli ktoś ma sprzedać dom przed upływem pięciu lat od zakupu, to daruje go bliskiej osobie, a ta dopiero zawiera umowę sprzedaży. Płaci się wówczas tylko 7-procentowy podatek od darowizny. W ten sposób, przy budynku wartym np. 300 tys. zł, oszczędza się na podatku 9 tys. zł. Po zmianie przepisów metoda ta pozwoli uniknąć zapłacenia fiskusowi aż 36 tys. zł. Zwolnienie podatkowe od sprzedaży nieruchomości uzyskanych w drodze spadku lub darowizny nadal bowiem będzie obowiązywało. Co rząd zamierza zrobić z uzyskanymi tą drogą pieniędzmi? Planuje przeznaczyć je na cele mieszkaniowe niezamożnych Polaków. - Ustawodawca postępuje w myśl zasady: odebrać bogatym, dodać biednym - wyjaśnia Artur Zawisza, poseł PiS. - Dla tych ostatnich bowiem przeznaczył w budżecie pieniądze na dopłaty do kredytów mieszkaniowych. Nowy podatek zapłacą ci, którzy będą sprzedawali lokale kupione w czasie obowiązywania ustawy, czyli po 31 grudnia 2006 roku. Ten kto dom lub mieszkanie już ma, lub kupi je w tym roku, będzie przy jego sprzedaży płacił podatek na dotychczasowych zasadach. (Super Nowości)

Drożej za nowy paszport...
* Od 28 sierpnia będą wydawane nowe paszporty. Graficznie nie różnią się niczym od obecnych. Jedyne zmiany to zatopiony w okładce mikroprocesor z cyfrowym zapisem danych osobowych i twarzy oraz wyższa cena za jego wydanie. Wprowadzenie nowego standardu paszportów wymusza na nas unijna dyrektywa. Chodzi o tzw. dane biometryczne.
- Na razie będzie to tylko cyfrowy zapis twarzy - wyjaśnia Piotr Sowiński, dyrektor wydziału spraw obywatelskich i migracji UW. - W 2008 roku dodatkowo wprowadzony zostanie zapis linii papilarnych. Do urzędu będzie można dostarczać fotografie cyfrowe na nośnikach CD lub dyskietkach. Zakłady fotograficzne będą mogły pobrać sobie ze strony internetowej MSWiA odpowiednie parametry zdjęcia. Po wprowadzeniu nowego systemu wydłuży się nieco czas składania wniosku, bo urzędnicy przy nas będą wprowadzać wszystkie dane do komputera. Aby nowy system wydawania paszportów nie przysparzał klientom kłopotów w wydziale paszportowym ma pracować więcej urzędników. Nie będą to jednak nowe etaty, a reorganizacja urzędu. Oprócz urzędu wojewódzkiego w Rzeszowie paszporty będą wydawane w Krośnie, Przemyślu, Tarnobrzegu, Sanoku i starostwie powiatowym w Lubaczowie. Już teraz urzędnicy zapowiadają, że oczekiwanie na paszport w pierwszych tygodniach działania systemu może trwać dłużej niż obecnie. Dlatego zalecają składanie podań o wydanie lub wymianę już dziś. Nowe paszporty będą potrzebne jedynie tym, którzy wybierają się do USA. Kolejnym argumentem ze złożeniem wniosku przed wprowadzeniem chipów jest opłata paszportowa. Od 28 sierpnia za paszport zapłacimy 140 zł. (Nowiny)

Kronika kryminalna

* W dniu 20.06 br. przy ul. Sportowej w Przemyślu nieznany sprawca, wykorzystując nieuwagę mieszkanki Przemyśla, skradł jej z torebki portfel w którym znajdowały się pieniądze w kwocie 400 zł, dowód osobisty, prawo jazdy oraz karta bankomatowa. Suma strat, wynosi ok. 500 zł.

* W dniu 21.06 br w Ostrowie, nieznany sprawca, wykorzystując chwilową nieobecność mieszkanki Buszkowic, gm. Żurawica, skradł pozostawiony na plaży telefon komórkowy marki "Siemens C75", wartości 500 zł na szkodę jej ojca.

* W dniu 18. bm. przy ul. 3-goMaja w Przemyślu, nieznany sprawca, nieustalonym przedmiotem, wybił szybę wystawową w domu handlowym "Szpak", powodując tym straty w mieniu w wysokości 298 zł na szkodę pokrzywdzonego.

* W nocy z 19/20 bm. przy ul. Waygarta w Przemyślu, nieznany sprawca po uprzednim odgięciu kraty w oknie oraz wyważeniu skrzydła okiennego, wszedł do wnętrza budynku przedszkola, gdzie po penetracji pomieszczeń dokonał kradzieży wieży stereo, magnetofonu, pieniędzy oraz art. spożywczych, czym spowodował straty łącznej wartości 1200 zł, na szkodę Przedszkola Publicznego Zgromadzenia Sióstr Felicjanek w Przemyślu.

* W dniu 19.06.2006 w Medyce, policjanci z PP w Medyce ujawnili podczas kontroli drogowej, że 38-letni mieszkaniec tej miejscowości, kierował samochodem marki Fiat Cinquecento będąc w stanie nietrzeźwości (1,16 promila).

* W dniu 19 czerwca br. przy ul. Biblotecznej w Przemyślu, nieznany sprawca porysował nadwozie samochodu Renault 19 powodując straty w wysokości 700 zł na szkodę mieszkańca Prałkowiec.

* W dniu 18.06 br. przy ul. Kazimierza Wielkiego w Przemyślu, z nieustalonych przyczyn zapaleniu uległy śmieci złożone w workach foliowych przy ścianie cukierni FIORE, skutkiem czego uszkodzeniu uległa elewacja budynku i szyba okienna. Straty wynoszą 1000 zł na szkodę mieszkańca Przemyśla.

Źródło: www.podkarpacka.policja.gov.pl

Reklama