Archiwum aktualności

Archiwalne wydanie tygodniowe: 22.05-28.05.2006 r.

Przemyśl

Ile można czekać?
* Byli pracownicy Samodzielnego Publicznego Zespołu Opieki Zdrowotnej od 5 lat domagają się wypłaty zaległych pieniędzy. Niektórzy są u kresu wytrzymałości. W 2001 roku przemyski SP ZOZ postawiono w stan likwidacji. Był zadłużony i nie miał możliwości spłaty 4-milonowego długu. Wszystkim pracownikom wręczono wypowiedzenia. Nie dostali jednak odpraw, zaległych wynagrodzeń, trzynastek. Ich wypłatę rozłożono na lata. Niektóre osoby wątpią, czy kiedykolwiek otrzymają wszystkie przysługujące im pieniądze.
- Nasza cierpliwość już się kończy - mówi Bronisława Ciszewska. - Ile można czekać? Chyba chcą nas zmęczyć! Liczą, że w końcu przestaniemy zabiegać o to, co nam się prawnie należy. W poniedziałek przedstawicielki dawnej załogi SP ZOZ po raz kolejny odwiedziły Starostwo Powiatowe w Przemyślu. To właśnie samorządowi podlega ich były zakład pracy. Radni zebrani na nadzwyczajnej sesji powiatu nie mieli dla pielęgniarek dobrych wiadomości.
- Mam wrażenie, że nasze żądania są spychane na dalszych plan - złości się Zenona Wiśniewska. - Dla tutejszych władz wszystko jest ważne tylko nie nasze sprawy. Zarząd powiatu jest jeszcze winny byłym pracownikom SP ZOZ 800 tysięcy złotych. To głównie odsetki.
- Średnio dla każdej z nas przypada około 2 tysięcy złotych - dodaje Wiśniewska. - To niebagatelna kwota. Starostwo z własnej kasy wypłaciło pielęgniarkom podwyżki w ramach tzw. ustawy 203. Teraz zamierza zaskarżyć Narodowy Fundusz Zdrowia o zwrot tych pieniędzy. Jeśli je wywalczy, gwarantuje, że co do grosza wypłaci były pracownikom SP ZOZ zaległe odsetki. (Nowiny)

* Unia Rozwoju i Wspierania Finansowego najpierw nazywała się Międzynarodowym Funduszem Rozwoju Regionalnego i w Przemyślu siedzibę oddziału miała przy ulicy 3 Maja. Po kilku miesiącach działalności, po zmianie nazwy, przeniosła się na plac Na Bramie. Klient, który tam trafił, od przedstawiciela firmy słyszał, że w żadnym wypadku nie jest to tzw. system argentyński, tylko konsorcyjny. W rzeczywistości było to samo. Logo Unii Europejskiej umieszczone przed wejściem i na licznych drukach promocyjnych miało przekonać klienta, że skorzysta z unijnych pieniędzy. Kiedy już decydował się, dostawał do ręki umowę, z którą powinien się zapoznać. Była ona tak skonstruowana, że zrozumieć ją mógł chyba tylko dobry prawnik, specjalizujący się w sprawach finansowych i to po paru godzinach studiowania. Na przykład w warunkach do umowy ani razu nie pojawiało się słowo kredyt lub pożyczka, tylko produkt. Dodatkowym utrudnieniem był szary druk, tak drobny, że bez lupy niczego nie można było przeczytać. Klientowi nie wolno było zabrać umowy do domu. Mógł ją podpisać na miejscu lub zrezygnować. Kiedy już ktoś decydował się, przedstawiciel firmy wyjaśniał, że do uzyskania kredytu wystarczy jedynie podpisanie umowy i wpłacenie "opłaty zwrotnej" w wysokości 10 procent kwoty, jaką chciał uzyskać. Na przykład, gdy ktoś potrzebował 10 tysięcy złotych, musiał wpłacić na podane konto tysiąc i z dowodem wpłaty zgłosić się do firmy. Zdarzało się, że niektórym klientom firma wspaniałomyślnie obniżała opłatę zwrotną do 5 procent. Potem szczęśliwcom pozostawało tylko czekać na przelew. Gdyby klient z jakichś powodów chciał wycofać się z umowy, mógł odzyskać (po pisemnej rezygnacji) jedynie 5 procent opłaty zwrotnej. Starzy, młodzi, potrzebujący pieniędzy na remont, leczenie, ślub dziecka albo na rozkręcenie interesu, zgłaszali się do europejskiej, bądź co bądź, firmy, a ta nikomu nie odmawiała. Problemy zaczynały się, kiedy klienci dowiadywali się w bankach, że pieniądze jeszcze nie wpłynęły. (Życie Podkarpackie)

Wpadli w lesie...
* Nielegalni imigranci z Wietnamu ukryci w lesie bezskutecznie oczekiwali na przewodników. W rezultacie wpadli w ręce funkcjonariuszy Bieszczadzkiego Oddziału Straży Granicznej. Do zatrzymali 15-osobowej grupy cudzoziemców doszło w minionym tygodniu w miejscowości Paportno w pobliżu Kalwarii Pacławskiej. Wśród nich było 6 kobiet. Nie mieli przy sobie dokumentów, ani pieniędzy. Wietnamczycy pieszo przekroczyli ukraińsko-polską granicę. Po tej stronie - jak wynika z informacji Straży Granicznej - mieli na nich oczekiwać przewodnicy. Nie zjawili się jednak. Po przesłuchaniu obcokrajowców przekazano ukraińskich służbom granicznym. Od początku 2006 roku funkcjonariusze Bieszczadzkiego Oddziału Straży Granicznej zatrzymała 150 nielegalnych imigrantów. Dominowali obywatele Wietnamu i Chin. - To imigracja grupowa i bardzo dobrze zorganizowana - mówi por. Elżbieta Pikor, rzecznik prasowy BOSG. - Za przerzut do Europy Azjaci płacą jeszcze będąc w swoim kraju. Stawka jest zależna od komfortu, jaki proponują organizatorzy przerzutu. Średnio stawka wynosi od 5 do 10 tysięcy dolarów od jednej osoby. Zyski czerpane przez mafie za przerzuty z Azji do Europy porównywalny jest do dochodów osiąganego z handlu narkotykami.
- Zatrzymani imigranci zazwyczaj nie chcą rozmawiać o przebytej drodze do Europy - dodaje por. Pikor. - Niejednokrotnie nie wiedzą, w jakim kraju się znajdują. W związku z nasilającą się falą nielegalnej imigracji w Przemyślu powstaje drugi w Polsce strzeżony ośrodek i areszt dla imigrantów. Będzie w nich 200 miejsc, osobne pomieszczenia dla kobiet, mężczyzn i całych rodzin. Imigranci znajdą tutaj nie tylko schronienie i wyżywienie. Zostanie im zapewniona opieka lekarza oraz psychologa, a dzieciom wsparcie pedagogów. Cudzoziemcy będą oczekiwać w ośrodku na status uchodźcy, o ile oczywiście zechcą o niego zabiegać. Budowę ośrodka i aresztu finansuje Unia Europejska. Jego oddanie do użytku planowane jest na początku 2007 roku. (Nowiny)

Groźny wypadek na Sanockiej
* W wyniku wypadku, do jakiego doszło przy ulicy Sanockiej w Przemyślu, dwie ciężko ranne kobiety trafiły na oddział intensywnej terapii do przemyskiego szpitala, a cztery pozostałe doznały tylko trochę mniej poważnych urazów – w ich przypadku również niezbędna była szpitalna pomoc. Do zdarzenia doszło w sobotni ranek, 20 maja, ok. godziny 6.40. Ukraiński osobowy bus z sześcioma pasażerkami z Ukrainy zjechał do rowu i uderzył w betonowy przepust, niemal wbijając się w niego prawą stroną. O godzinie 6.51 na miejscu zjawiła się pierwsza jednostka straży pożarnej i pogotowia ratunkowego. Zaraz potem dołączały kolejne. Po przyjeździe okazało się, że wewnątrz samochodu uwięzione są dwie kobiety. Cztery pozostałe ranne osoby leżały na poboczu, kierowcy busa udało się bowiem wydobyć je ze zdruzgotanego auta. Czas płynął nieubłaganie, a strażacy mieli pewne problemy z wyciągnięciem wspomnianej dwójki. Ostatecznie musieli użyć specjalistycznego sprzętu hydraulicznego do cięcia i rozpierania elementów konstrukcji samochodu. 28-letni kierowca busa marki Iveco wyszedł z wypadku bez szwanku. Jak doszło do wypadku, na razie nie wiadomo – jego okoliczności ustalają przemyscy policjanci. 22 maja wiadomo było już natomiast, że życiu żadnej z poszkodowanych kobiet nic nie zagraża. Nie pamiętają, jak doszło do zdarzenia, bo spały. Do Polski, przekraczając granicę w Krościenku, przyjechały na zakupy. W akcji ratunkowej, która trwała ponad 2 godziny, uczestniczyło 13 strażaków, 5 karetek pogotowia ratunkowego oraz policja. (Życie Podkarpackie)

* Przez jeden dzień w przemyskiej SP 5 królował język niemiecki. Były przedstawienia, piosenki, prezentacje i degustacje potraw. Dzień Niemiecki został zorganizowany w SP 5 w Przemyślu 22 maja. Przygotowali nauczyciele języka niemieckiego oraz dyrekcja. Uczniowie wystawili adaptację baśni, wzięli udział w konkursie piosenki wzorowanym na "Idolu", a także w "Kole fortuny". Oczywiście, wszystko odbywało się po niemiecku. Dużą atrakcją była także możliwość zobaczenia wystawy niemieckich pamiątek, wysłuchania wykładu z historii Niemiec oraz degustacji potraw niemieckiej kuchni. (Super Nowości)

* Aviram Bejerano (35 lat), izraelski antyterrorysta ze służb celnych, przyleciał do Polski. Natomiast Olgierd Wkręt (28 lat), rzeszowski celnik, poleciał do Izraela. Na tydzień zamienili się miejscami. W poniedziałek kilkanaście minut po godzinie 8 Aviram Bejerano wszedł do Izby Celnej w Przemyślu. Otrzymał umundurowanie, w jakim na co dzień chodzą tutejsi funkcjonariusze. Mundur, krawat, czapka, czarne buty. Od tej pory każdy jego krok rejestruje ekipa izraelskiej telewizji.
- To część produkcji pod tytułem "Zmiana miejsca" – wyjaśnia Małgorzata Eisenberger-Blacharska, rzecznik Izby Celnej w Przemyślu. – Film będzie emitowany w najpopularniejszym programie izraelskiej telewizji publicznej "Keszet". Kiedy Bejerano przybył do Polski, do Izraela poleciał Olgierd Wkręt z Urzędu Celnego w Rzeszowie. Przez kilkanaście dni będzie obserwował pracę celników nadzorujących palestyńsko-izraelską granicę. Dla obu to niesamowite i emocjonujące przeżycie. Wcześniej wygrali casting na uczestnictwo w tym projekcie.
- Tutaj jest pięknie – mówi Aviram Bejerano w drodze na przejście graniczne w Korczowej. – Wasi celnicy mają mnóstwo pracy – dodaje, widząc stosy papierosów zarekwirowanych przemytnikom. (Nowiny)

Elegancja na 4 kołach...
* VII Podkarpacki Rajd Pojazdów Zabytkowych, organizowany przez Automobilklub Rzeszowski, odbył się w dniach 18 – 21 maja. Część trasy rajdu prowadziła przez Przemyśl i okolice. Na start w Solinie zameldowało się ponad dwadzieścia załóg z całej Polski. Pierwsza część trasy wiodła przez Ustrzyki Dolne, Krościenko, Jureczkową, lotnisko w Łodzince do Przemyśla. Niestety kapryśna majowa pogoda sprawiła, że wiekowe pojazdy większą część drogi musiały jechać w strugach ulewnego deszczu, a na Rynek, gdzie przewidziany był pokaz elegancji, przyszli tylko najbardziej zagorzali wielbiciele piękna na czterech kółkach. Znawcy historii motoryzacji, nie bacząc na deszcz, dokładnie oglądali i fotografowali jeżdżące zabytki i fachowo rozprawiali z ich właścicielami, którzy występowali w strojach z epok, z których pochodzą ich auta. A było co podziwiać. Począwszy od egzemplarzy z epoki All Capone, po te pochodzące z lat sześćdziesiątych ubiegłego wieku. Największą sensację wzbudzały te najstarsze oraz jedyny w klasie pojazdów militarnych willis, amerykańska legenda II wojny. (Życie Podkarpackie)

* Rozpoczął się remont ul. Bakończyckiej. Prace na tej przemyskiej ulicy zakończyć się powinny w październiku 2006 roku. Realizacja projektu możliwa była dzięki uzyskaniu przez miasto Przemyśl dofinansowania z Programu Sąsiedztwa Polska – Białoruś – Ukraina ITNERREG, w wysokości 75 proc. kosztów zadania. (Super Nowości)

* Antropolodzy zbadają szkielety odkryte na placu budowy nowej siedziby Muzeum Narodowego Ziemi Przemyskiej. Potem zostaną pochowane. Na pierwsze szczątki natrafiono ponad 2 tygodnie temu. Z każdym następnym dniem ujawniano kolejne. Ostatecznie odkryto 49 szkieletów, które datuje się wstępnie na XII lub XIII wiek. Teraz antropolodzy określą płeć i wiek zmarłych. Później szkielety wrócą do Przemyśla i zostaną złożone na jednym z tutejszych cmentarzy komunalnych. (Nowiny)

Juwenalia 2006
* 17 maja na Rynku prezydent Robert Choma na trzy dni oddał miasto we władanie braci studenckiej. Przekazanie symbolicznego klucza rozpoczęło Juwenalia 2006. Niestety, już na początku tej sympatycznej imprezy pogoda pokrzyżowała plany organizatorów. Kiedy gwałtowna burza rozpędziła formujący się pochód żaków, niektórzy mówili, że to kara niebios za ściąganie podczas ostatniej sesji. Na szczęście produkcja zespołu AJS występującego na estradzie, słyszalna była doskonale we wszystkich piwnych ogródkach okupowanych przez studentów. Tak więc pierwszy dzień upłynął pod znakiem piwa i parasoli. Tu warto wspomnieć o ładnym geście właścicieli pubów, którzy na okres Juwenaliów wprowadzili dla studentów dziesięcioprocentową bonifikatę na piwo i pizzę. W czwartek tylko z lekka kropiło, co zupełnie nie przeszkadzało fanom zespołów Scain Mirror, Pizza łomot i Zabili mi żółwia. Zabawa na Rynku była jak na dobrym rockowisku. Kolejny dzień, szary i smutny, studenci prawdopodobnie wykorzystali na wreszcie porządne wyspanie się, a wieczorem ci, którzy jeszcze mieli siły i kasę, bawili się w Klubie Saturn. Tam też zwrócili klucz do miasta, kończąc tym samym Juwenalia 2006. (Życie Podkarpackie)

* Funkcjonariusze Bieszczadzkiego Oddziału Straży Granicznej obchodzili 15-lecie swojej formacji. W minioną sobotę 3600 strażników otrzymało awanse na wyższe stopnie. Niektórzy odznaczenia i medale. BOSG ochrania 239 km zewnętrznej granicy UE z Ukrainą. Funkcjonariusze dysponują m.in. samochodami terenowymi, nowoczesnym sprzętem łączności, bronią, czytnikami paszportów, noktowizorami. Chronią granicę wykorzystując samoloty i śmigłowce, pojazdy obserwacyjne, ale także psy i konie. (Nowiny)

Powstanie Kulturowy Park Twierdzy Przemyśl
* Wójtowie z okolicznych gmin i z miasta Przemyśla postanowili, że powstanie w tym regionie Kulturowy Park Twierdzy Przemyśl. Taki park istnieje już w Srebrnej Górze, na terenie gminy Stoszowice. Wójt tej gminy, Patryk Wild, twierdzi, że park ten jest pierwszym w Polsce parkiem kulturowym powołanym uchwałą Rady Gminy Stoszowice w czerwcu 2002 roku. – Park kulturowy jest szczególną formą ochrony zespołów zabytkowych, w której głównej ochronie podlega przetworzony działaniami człowieka krajobraz, tzw. krajobraz kulturowy – mówi. Usłyszeć można było również, że w odróżnieniu od wielu ekosystemów naturalnych krajobraz kulturowy nie jest w stanie utrzymać się sam i pozostać w równowadze. – Zagraża mu nie tylko ekspansja człowieka, lecz również niekontrolowana i nie regulowana ekspansja przyrody – twierdzi Rafał Porada z Kancelarii Prezydenta Miasta Przemyśla. – Park kulturowy jest więc narzędziem ochrony "sztucznego krajobrazu". Nie chroni dzieł natury przed człowiekiem, jak dzieje się w parkach narodowych czy krajobrazowych, lecz dzieła człowieka i natury przed nim samym. Spotkanie było także okazją do dyskusji i przedstawienia informacji na temat zaawansowania prac nad utworzeniem Kulturowego Parku Twierdzy Przemyśl. (Super Nowości)

* Mieszkańcy ulic: Koźmiana, Kadłubka i Rodziewiczówny od kilku lat bezskutecznie walczą o godziwe warunki życia. Mieli już obiecane, że zostanie zrobiony dojazd do ich domów oraz chodniki. Za każdym razem na obietnicach się kończyło, dlatego sami, w czynie społecznym podłączyli wodę, gaz i kanalizację. Co chwilę łatają dziury w drodze, a z płyt, pochodzących z rozbiórek innych ulic, zrobili chodnik przy ulicy Koźmiana. Niedawno mieli się spotkać z prezydentem miasta, aby zapytać, kiedy ktoś się zainteresuje ich interwencjami. Spotkanie zostało odwołane, a rozgoryczenie mieszkańców sięgnęło zenitu. Mieszkańcy ulic: Koźmiana, Kadłubka i Rodziewiczówny przez lata dokumentowali na zdjęciach stan ulic po roztopach czy ulewnych deszczach. Czują się oszukani przez prezydenta miasta, który kilka razy obiecywał, że droga prowadząca do ich domów zostanie zrobiona. W 1997 roku otrzymali dokument z zapewnieniem, że ulica Kadłubka zostanie wyremontowana wtedy, kiedy zostaną wybudowane bloki TBS. – Bloki zostały wybudowane trzy lata temu, a ulica Kadłubka jak nie była remontowana, tak nie jest – mówią. Kolejne pisma są z 2001 i 2003 r. Stoi w nich czarno na białym, że ulice Kadłubka i Koźmiana będą remontowane. Do remontu jednak nie doszło. Z kolei w piśmie z 2005 roku czytamy, że remont tych ulic został ujęty w planie długoletnim. Pod koniec roku okazało się jednak, że go nie będzie, ponieważ nie ma pieniędzy. W tym roku mieszkańcy dostali kolejne pismo – w latach od 2006 do 2008 roku nic nie będzie robione. Ponad miesiąc temu, delegacja mieszkańców była u prezydenta R. Chomy, który obiecał, że spotka się z nimi 11 maja. W dniu spotkania mieszkańcy dowiedzieli się, że się nie odbędzie. Dlaczego? – Nie wiadomo. Czujemy się, jak gorsza kategoria mieszkańców. Dowiedzieliśmy się, że w tym roku mają być remontowane 42 ulice. Niektóre z nich mogłyby poczekać, bo były już remontowane. Dlaczego my nie jesteśmy brani pod uwagę – oburzają się. Witold Wołczyk z Kancelarii Prezydenta Miasta tłumaczy, że spotkanie nie zostało odwołane przez prezydenta, lecz przez przewodniczącego Rady Osiedlowej. – Postaramy się znaleźć inny termin. Wtedy mieszkańcy będą mieli okazję, by porozmawiać z prezydentem. (Życie Podkarpackie)

J A R O S Ł A W

* Ryszardowi Kozakowi wypowiedziano ze skutkiem natychmiastowym umowę dzierżawy lokalu. Stracił też pozwolenie na sprzedaż alkoholu. Właściciel zapowiada, że lokalu nie zamknie. Przyczyną wypowiedzenia umowy dla "Garden Pubu" było, jak stwierdziły władze miasta, rażące i uporczywe łamanie porządku. - Od stycznia prowadziliśmy rozmowy. Umowa została rozwiązana po zasięgnięciu opinii policji i straży miejskiej. Wzięliśmy pod uwagę coraz częstsze skargi mieszkańców - mówi Krzysztof Sopel, prezes Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej w Jarosławiu. W ciągu roku, od czasu uruchomienia lokalu, policja interweniowała w nim 21 razy. W ślad za cofnięciem dzierżawy magistrat zabrał Kozakowi pozwolenie na sprzedaż alkoholu. Burmistrz Janusz Dąbrowski stwierdza, że postępowanie zostało wymuszone uciążliwością lokalu. - Nie było innej możliwości. Jeżeli właściciel nie dostosuje się do decyzji, podejmiemy bardziej restrykcyjne kroki, by zapewnić ich realizację - mówi. W świetle ustawy o wychowaniu w trzeźwości, właściciel jeśli nie będzie respektował decyzji "ratusza", może liczyć się z poważnymi karami za sprzedaż alkoholu bez zezwolenia i używanie lokalu bez prawa najmu. Krzysztof Filip, pełnomocnik właściciela, uważa, że władze działają na szkodę przedsiębiorców. - Działamy dalej bez żadnej zmiany. Interwencje policji, które są jednym z argumentów rozwiązania umowy, dotyczyły nie tylko tego lokalu - mówi Filip. Pełnomocnik skieruje wniosek do prokuratury, zarzucając władzom nadużycie uprawnień. Uważa, że nie wzięto pod uwagę znacznych nakładów, które poniósł rozbudowując lokal. Zamknięcie lokalu skończy się jego upadłością i zwolnieniem pracowników. W pubie pracuje 16 osób. Dla wielu z nich to jedyne źródło utrzymania. (Nowiny)

Festyn europejski...
* Od 15 do 26 maja w Jarosławiu odbywa się cykl imprez poświęconych wspólnej Europie. W ubiegłą sobotę na Rynku odbył się wielki festyn europejski, połączony z uroczystym otwarciem Polskich Spotkań Europejskich i Paradą Schumana, w której przeszło około tysiąca osób. We wspaniałej zabawie mieszkańcom miasta nie przeszkodził nawet ulewny deszcz. XIII Polskie Spotkania Europejskie rozpoczęły się 15 maja w Gimnazjum nr 3, gdzie obchodzono Dni Europejskie. Główne uroczystości z okazji Spotkań Europejskich, połączone z Paradą Schumana, która przeszła spod hali sportowej Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji na jarosławski Rynek, odbyły się w sobotę, 20 maja. Parada została zorganizowana przez szkolne kluby europejskie, fundacje i stowarzyszenia. W barwnym korowodzie dało się dostrzec stroje różnych krajów i regionów Europy oraz flagi Polski i Unii Europejskiej. Wielki europejski festyn na Rynku mogła zepsuć nie najlepsza deszczowa pogoda. Mogła, ale nie zepsuła – mieszkańcy nie rozeszli się do domów i cierpliwie czekali, aż znowu wyjdzie słońce. Szalona zabawa rozpoczęła się od występu zespołów The Roof i Orkiestry Samanta i prezentacji m.in.: technik komputerowych oraz wypieków europejskich. Były też pokazy: ratownictwa drogowego, wschodnich sztuk walki Combat – Aikido, strzelectwa wojskowego, mody młodzieżowej i dziecięcej oraz fryzur i makijaży. Wielkim zainteresowaniem cieszyły się IV Otwarte Mistrzostwa Jarosławia w Grillowaniu, przejazd nowoczesnych i starodawnych motocykli oraz eliminacje do Mistrzostw Polski w jeździe ekstremalnej (na stadionie MOSiR). Wszyscy, którzy zgłodnieli, mogli posilić się przed wojskowym namiotem, gdzie za darmo rozdawana była grochówka. (Życie Podkarpackie)

* Władze wojewódzkie ze względu na standardy unijne muszą przenieść oddział neurologii psychiatrycznego ZOZ z byłych koszarach w nowe miejsce. Część personelu obawia się zwolnień. W starym poaustriackim budynku jest za ciasno, za nisko, brakuje specjalistycznego sprzętu diagnostycznego. Kiedy pojawiły się pogłoski o likwidacji oddziału neurologii część załogi poczuła się zagrożona. Związkowcy Specjalistycznego Psychiatrycznego ZOZ w Jarosławiu obawiają się, że pracę straci nawet setka pracowników. - Głównie personel pomocniczy - mówi szef związkowców Waldemar Porczak.
- Nie mamy na miejscu podstawowego wyposażenia diagnostycznego. Bywało, że pacjentów na badania RTG musieliśmy wozić do odległego o kilkaset metrów budynku na wózku akumulatorowym niczym garnek zupy - mówi dr Dariusz Kielecki, ordynator oddziału neurologicznego SP ZOZ. Bariery architektoniczne praktycznie paraliżują właściwe funkcjonowanie placówki w byłym koszarowcu. Dlatego powołano zespół ekspertów, który zasugerował dwa rozwiązania. Wariant pozostawienia neurologii w strukturze SP ZOZ jest bardzo kosztowny. - Należałoby przystosować pomieszczenia do unijnych standardów. Wyposażyć oddział w aparaturę diagnostyczną. Na to trzeba co najmniej 10 mln złotych. To prawie tyle ile mamy na inwestycje na całym Podkarpaciu - wylicza Mirosław Karapyta, wicemarszałek województwa podkarpackiego. Drugi wariant jest o połowę tańszy. Zakłada przeniesienie neurologii do Centrum Opieki Medycznej przy ul. 3 maja. Decyzje o przeniesieniu oddziału muszą zapaść niezwłocznie. Zdaniem dyrektora SP ZOZ personel nie musi obawiać się że stracą pracę. - W miejsce po neurologii utworzymy dzienny oddział terapeutyczny. Zatrudnienie może nawet się zwiększyć - mówi szef placówki Janusz Jaskuła. (Nowiny)

P R Z E W O R S K

Akt oskarżenia dla Zbigniewa M.
* 18 maja przed Sądem Rejonowym w Jarosławiu miała odbyć się kolejna rozprawa starosty przeworskiego Zbigniew M. Nie odbyła się, gdyż główny oskarżony był chory. Prokuratura Okręgowa w Rzeszowie sporządziła zawierający dwa zarzuty akt oskarżenia, który 16 grudnia 2004 r. trafił do Sądu Rejonowego w Jarosławiu. Pierwszy z zarzutów dotyczy narażenia oddziału Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa w Rzeszowie na szkodę w wysokości 72 tys. 655 zł 76 gr – Zbigniew M. wspólnie z jeszcze jedną osobą zlecił remont budynku w podprzeworskiej Gaci. Budynek miał być siedzibą oddziału agencji.
– Zarzut dotyczy przekroczenia uprawnień. Posługując się pełnomocnictwami prezesa Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa, zawarli umowy budowlane, narażając agencję na wspomnianą szkodę – wyjaśniła rzecznik Sądu Okręgowego w Przemyślu Lucyna Oleszek. Drugi zarzut dotyczy działalności gospodarczej. Starosta przeworski, prowadząc działalność w gorzelni rolniczej w Makowisku, od 1998 do 2000 r. w trzech oddziałach Wschodniego Banku Cukrownictwa – starając się o kredyty na wspomnianą działalność – przedstawił nierzetelne dokumenty o swojej kondycji finansowej i zdolności kredytowej. Zataił przed bankiem fakt zadłużenia (przez trzy lata nie płacił podatku VAT) wobec Urzędu Skarbowego w Przeworsku na kwoty: 53, 72 i 40 tys. zł. (Życie Podkarpackie)

R E G I O N

* To ma być już trzecia podwyżka w tym roku. Gaz drożał pierwszego stycznia i pierwszego kwietnia. Po raz kolejny PGNiG chce podnieść ceny w lipcu. Czy zgodzi się na to Urząd Regulacji Energetyki? Uzasadnienie podwyżki jest takie samo jak zawsze. Wzrost cen gazu na światowych rynkach i wyższy od zakładanego kurs dolara. Co by się stało, gdyby URE nie zaakceptowało wyższych taryf? Otóż tylko tyle, że zyski PGNiG byłyby nieco mniejsze. W pierwszym kwartale ubiegłego roku polski monopolista gazowy zarobił netto 284 mln 684 tys. zł. W tym samym okresie bieżącego roku zysk neto wyniósł 412 mln 610 tys. zł. Gazowincy zarabiają więc obecnie o prawie 45 proc. więcej przed rokiem. W zeszłym gaz drożał roku czterokrotnie. Na początku bieżącego roku jego cena była wyższa od ubiegłorocznej o 30 proc. Gdyby nie było podwyżek, PGNiG nie zbankrutowałoby. Ich zyski wzrosłyby tylko nieco mniej. Ale polskiemu potentatowi gazowemu zależy nie tylko na utrzymaniu się. Jesienią zeszłego roku PGNiG weszło na giełdę papierów wartościowych. Teraz chce zadowolić swoich akcjonariuszy i pomnaża zyski. Zarabia na każdym, kto używa gazu do gotowania, podgrzewania wody do mycia, ogrzewania domu itd. Zarabia również na tych, którzy z gazu nie korzystają. W wielu dziedzinach przemysłu gaz jest surowcem do produkcji lub źródłem energii. Np. ceny nawozów sztucznych zależą od ceny gazu. Im droższe nawozy, tym droższa żywność, a je przecież każdy. Tę sytuację rozumie na szczęście Leszek Juchniewicz, prezes Urzędu Regulacji Energetyki, który może zatwierdzić lub nie podwyżki proponowane przez gazowników. - Moim zdaniem PGNiG ma do spełnienia misję publiczną, dostarcza gaz po uzasadnionych cenach - powiedział jednej z ogólnopolskich gazet prezes Jucniewicz. - Nie powinno dbać o swoje wyniki jako spółka giełdowa. (Super Nowości)

* Po 14 latach pracy, 39-letnia Urszula Kret, pielęgniarka z wyższym wykształceniem socjologicznym zarabia 800 zł. Kobieta już zdecydowała - wyjeżdża do USA. Tam zarobi co najmniej 36 tys. dolarów rocznie. Inne pielęgniarki też szykują się do wyjazdów. Tylko w ciągu ostatnich 2 lat do pracy w krajach Unii Europejskie, USA, Kanady wyjechało prawie 1000 pielęgniarek z regionu. I żeby nie było żadnych wątpliwości - najgorętszym zwolennikami wprowadzenia 2-letnich wiz turystycznych dla Polaków - było Amerykańskie Stowarzyszenie Szpitali. Stowarzyszenie chce nawet, by pielęgniarki z Polski miały prawo do wiz imigracyjnych. Gdyby tak się stało, siostry mogłyby legalnie wyjeżdżać do USA na stałe i bez większego problemu starać się o obywatelstwo USA.
- Nasze pielęgniarki są świetne i Amerykanie dobrze o tym wiedzą - mówi Halina Kalandyk, przewodnicząca Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych na Podkarpaciu. W USA od zaraz potrzebują prawie 120 tys. pielęgniarek.
- To starzejące się społeczeństwo. Dotychczas zatrudniało ogromne ilości pielęgniarek z Filipin. Teraz, gdy otwierają się szanse na legalne zatrudnianie Polak, wszyscy chętnie zwolnią Filipinkę, byleby tylko zatrudnić siostrę z Europy - dodaje Kalandyk. Urszula Kret nie kryje, że odwagi i pewności siebie nabrała, gdy skończyła studia wyższe.
- I co z tego, że dobiegam już 40. i całkiem niedawno dobrze nauczyłam się angielskiego. Już wkrótce zaczynam świetną pracę w USA. Planuję, że w ciągu roku uda mi się sprowadzić do siebie męża i 2 dzieci. W końcu zaczniemy godne życie. Dzieci będą miały dobre perspektywy, nie to, co w Polsce - dodaje Urszula Kret. Te palny w konfrontacji z ofertami amerykańskich organizacji rekrutujących pielęgniarki z Polski, wydają się absolutnie realne. Już dziś Amerykanie reklamują się na stronach internetowych. Gdy tylko wejdzie w życie ustawa o 2 letnich wizach turystycznych dla Polaków, zapowiadają tworzenie filii w Polsce. Obiecują darmowe lekcje angielskiego i wsparcie finansowe. Byle tylko doprowadzić jak największą liczbę pielęgniarek do szczęśliwego zdania egzaminu z angielskiego oraz amerykańskiego egzaminu pielęgniarskiego. (Nowiny)

Unijne paszporty...
* Według norm europejskich twarz musi zająć 80 proc. fotografii, głowa powinna być ustawiona pod ściśle określonym kątem i pozbawiona wszelkich ozdób, a także uśmiechu. Za kilka miesięcy zdjęcia do paszportu będą oceniane przez system komputerowy. Jeśli zdjęcie okaże się niezgodne z międzynarodowymi wymogami, system je odrzuci, a wniosek nie zostanie przyjęty. Nowy system zrewolucjonizuje nasze paszporty. W okładkach zostaną zatopione chipy z danymi personalnymi, które z czasem będą uzupełniane o elektroniczną wersję zdjęcia, zeskanowaną tęczówkę oka i odciski palców.
- Pierwotnie system miał ruszyć 28 sierpnia. Rada Ministrów co prawda już przyjęła projekt rozporządzenia, ale nie został on jeszcze rozpatrzony przez Sejm. Nie ma w tej sprawie przepisów wykonawczych - wyjaśnił Piotr Grasza, kierownik wydziału paszportowego w Podkarpackim Urzędzie Wojewódzkim. Jest też dobra wiadomość. Fotografie do paszportu będzie można wykonywać w zakładach fotograficznych, blisko domu. To efekt lobbingu fotografów, którzy ostro protestowali przeciwko instalowaniu w urzędach wojewódzkich specjalnych automatów do robienia zdjęć. (Super Nowości)

Kronika kryminalna

* W dniu 23 bm. w Medyce, nieznany sprawca wykorzystując chwilową nieuwagę obywatela Ukrainy zamieszkałego w Niemczech, przy pomocy bliżej nieustalonego narzędzia otworzył bagażnik w samochodzie marki Ford Mondeo skąd dokonał kradzieży aparatu fotograficznego, odzieży, obuwia sportowego, powodując straty w wysokości 4400 zł na szkodę pokrzywdzonego.

* W nocy 23/24 br. przy ul. Słowackiego w Przemyślu, nieznany sprawca, po uprzednim wygięciu wieka skrzynki na prasę z jej wnętrza dokonał kradzieży pieniędzy w kwocie 73,42 zł oraz prasę o wartości 58,95 zł powodując łączne starty w wysokości 132,37 zł na szkodę mieszkańca Przemyśla.

* W dniu 24 bm. przy ul. Konopnickiej w Przemyślu, nieznany sprawca, wykorzystując nieobecność domowników i nie zamknięte drzwi wejściowe wszedł do mieszkania, a następnie dokonał kradzieży radioodtwarzacza CD THOMSON oraz telefonu komórkowego marki NOKIA, czym spowodował straty o łącznej wartości 600 zł na szkodę pokrzywdzonego.

* W dniu 24.05 br. przy ul. Krakowskiej w Przemyślu, funkcjonariusze RPI podczas kontroli drogowej ujawnili, że 55-leyni obywatel Ukrainy kierował samochodem marki Nysa będąc w stanie nietrzeźwości (1,98 promila).

* W nocy z 21/22 bm. przy ul. Łukasińskiego, nieznany sprawca umyślnie uszkodził samochód marki Skoda Faworit, poprzez rozlanie na powłokę lakieru nieokreślonej substancji, powodując straty w wysokości 1450 zł na szkodę właściciela pojazdu.

* W dniu 21 bm. przy ul. Rejtana, dwaj nieznani sprawcy kopiąc nogami oraz zadając uderzenia rękoma, pobili mieszkańca Przemyśla. Pokrzywdzony doznał obrażeń ciała w postaci stłuczeń twarzoczaszki oraz złamania kości nosa.

Źródło: www.podkarpacka.policja.gov.pl

Reklama