Archiwum aktualności

Archiwalne wydanie tygodniowe: 27.02-05.03.2006 r.

Przemyśl

Blok w opłakanym stanie...
* Blok mieszkalny przy ul. 22 stycznia 13 ma tyle usterek, że grozi mu katastrofa budowlana. Zarządu Wspólnoty Mieszkaniowej nie stać na remonty. Wojewódzki Inspektor Nadzoru Budowlanego w orzeczeniu o stanie technicznym bloku przy ul. 22 stycznia 13 stwierdził, że niewykonanie odpowiednich remontów może doprowadzić do katastrofy budowlanej. Choć od wydania decyzji upłynął rok, nic się nie zmieniło. Inspektor wykrył kilkanaście usterek. Najważniejsze to pęknięcia w ścianach. Podczas roztopów po zewnętrznych ścianach leje się woda. Przy wejściu do klatki schodowej wody jest wtedy po kostki. W mieszkaniach powstaje wilgoć. W czasie ulew zacinający deszcz przedostaje się do klatki. Woda przedziera się przez pęknięcia w ścianach. Blok został oddany do użytku w 1982 roku. Jak twierdzą mieszkańcy, od tego czasu nie został wykonany żaden poważniejszy remont.
- Mieszkanie zostało mi przekazane w 1982 r. Już wtedy stwierdziłem pęknięcia w betonowych płytach balkonowych. Nieraz zalewało mi mieszkanie - mówi Marian Przybyłko, mieszkaniec. W 1997 r. komendant wojewódzki policji w Przemyślu, ówczesny właściciel budynku, nakazywał zarządcy, czyli Przedsiębiorstwu Gospodarki Mieszkaniowej, wykonanie niezbędnych napraw. Przez następne siedem lat takich pism było kilka. - PGM wykonywał tylko prowizoryczne remonty - mówią mieszkańcy.
- Wykonywaliśmy remonty budynków, które wskazała nam Komenda Policji jako najpilniejsze. Trudno mi teraz odpowiadać za prace, które były wykonywane kilka lat temu - mówi Krzysztof Majcher, wiceprezes Przedsiębiorstwa Gospodarki Komunalnej. W 2004 r. mieszkania zostały odsprzedane mieszkańcom. W listopadzie Powiatowy Inspektor Nadzoru Budowlanego wskazał szereg nieprawidłowości i nakazał ich usunięcie. Obarczony nimi został nowy Zarząd Wspólnoty Mieszkaniowej.
- W chwili wystawienia orzeczenia nie mieliśmy praktycznie żadnych pieniędzy na remonty. Od PGM-u nie dostaliśmy ani grosza, wszystko musieliśmy zbierać od początku - mówi Piotr Rzechowicz, przewodniczący Zarządu Wspólnoty Mieszkaniowej. Przez półtora roku istnienia wspólnoty na fundusz remontowy zebrano ponad 60 tys. zł. Zostało przeprowadzonych kilka remontów, ale nie te wskazane przez inspektora. Barbara Biłas, inspektor nadzoru budowlanego, mówi, że wyegzekwowanie remontu bywa długotrwałe.
- Najpierw stosujemy upomnienie, a jeśli to nie pomaga, wtedy dalszy ciąg postępowania egzekucyjnego. Trwa to długo, gdyż zarządcy tłumaczą się brakiem pieniędzy. Niestety, wspólnoty mają to do siebie, że nigdy nie ma stuprocentowej jednomyślności i wynikają nieporozumienia - tłumaczy. (Nowiny)

* Operator obrabiarek sterowanych numerycznie, administrator sieci komputerowych w systemie CISCO, programista CAD-CAM lub powszechniejsze profesje - księgowej, spawacza, stolarza można zdobyć w Centrum Kształcenia Praktycznego. - W każdej chwili jesteśmy w stanie zorganizować kurs w wybranym zawodzie. Warunkiem jest, aby zebrała się odpowiedniej wielkości grupa. Choćby 10 osób - mówi Ryszard Miśniak, dyrektor CKP w Przemyślu. CKP jest miejską instytucją, tutaj odbywają praktyki uczniowie z przemyskich szkół zawodowych i średnich. Zdobyć nowy zawód może każdy. Nie obowiązują granice wiekowe. Najczęściej przychodzą osoby w wieku 18 do 40 lat. Również dotychczas zdobyte wykształcenie nie ma większego znaczenia, chociaż osoby po kierunkach mechanicznych mają o wiele łatwiej.
- Mamy sporo telefonów w sprawie kursów, ale często dzwonią pojedyncze osoby. Wtedy tłumaczymy im, że musi się zebrać kilkuosobowa grupa, bo koszty rozkładają się na więcej osób - wyjaśnia dyr. Miśniak. Dla pracujących zajęcia mogą być zorganizowane w soboty i niedziele. Najpopularniejszymi są kursy operatora obrabiarek sterowanych numerycznie i administratora sieci komputerowych. Osoby z tym zawodem nie mają żadnych problemów ze zdobyciem pracy. Choćby w firmach tzw. doliny lotniczej rozwijającej się w Podkarpackiem. Także w zachodniej Europie jest spore zapotrzebowanie na takich fachowców.
- Rzadko się zdarza, aby ktoś zupełnie chciał zmienić swój zawód. Np. z humanisty na techniczny. Być może niedługo to się zmieni - mówi Jarosław Kuligowski, zastępca dyr. CKP.
- Nie chcemy, aby nasi dobrze wykształceni zawodowo ludzie byli w Europie wykorzystywani do podrzędniejszych prac. Dlatego już niedługo wprowadzimy naukę technicznego języka angielskiego i niemieckiego - twierdzi dyrektor. Centrum Kształcenia Praktycznego jest finansowana przez miasto, ale również samo stara się o pieniądze. Niedawno udało się zdobyć 75 proc. dofinansowania do kosztów rozwoju kierunku mechatroniki, obejmującego działy mechaniczny, informatyczny i elektroniczny. Projekt ruszy we wrześniu. (Nowiny)

Zaułek Wojaka Szwejka
* Wśród oświadczeń radnego Majgiera znalazło się dementi odnośnie krążących w kuluarach pogłosek o tym, jakoby bezskutecznie usiłował wylobbować u prezydenta zatrudnienie członków swojej rodziny na przemyskim wyciągu (co rzekomo miało doprowadzić do sporu i w efekcie rozpadu nieformalnego klubu radnych prawicy). W czasie czwartkowej (23.02) sesji rady miasta przyjęto miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego osiedla Chrobrego, nad którym pracowano – bagatela – dwadzieścia lat. W znacznej części tereny objęte planem należą do miasta. Przeznaczono je głównie pod zabudowę mieszkaniową. Rada uchwaliła też inny ważny dokument – zaktualizowane studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania miasta wraz z częściowo uwzględnionymi postulatami mieszkańców. Radni zmienili również cennik opłat za bilety MZK. I tak, wprowadzono dodatkową opłatę za przejazd bez ważnego dokumentu, poświadczającego prawo do zniżek i ulg. O 20 groszy obniżono cenę tzw. biletu przesiadkowego. Dla młodzieży pochodzącej z rodzin bezrobotnych, znajdujących się w trudnej sytuacji materialnej, wprowadzono tzw. miesięczne bilety socjalne, całkowicie finansowane i przyznawane przez MOPS. Kolejną innowacją są bilety miesięczne uprawniające do jazdy w jedną stronę (kosztujące połowę odpowiedniego biletu w obie strony). W serii uchwał finansowych radni przerzucili też m.in. 200 tysięcy zł z puli zarezerwowanej na II etap oczyszczalni ścieków (budowa przesunęła się w czasie) na modernizację obiektów PWSZ (pieniądze obiecane w ubiegłym roku, ale nieprzekazane ze względu na nieudokumentowany wkład własny). Zapadła również decyzja o przemianowaniu małej uliczki Wjazd (z Kościuszki na tyły klasztoru dominikanów) na Zaułek Wojaka Szwejka. W dyskusjach niezwiązanych z projektami uchwał, prym wiódł radny Zygmunt Majgier. Wśród jego oświadczeń znalazło się m.in. dementi odnośnie krążących w kuluarach pogłosek o tym, jakoby bezskutecznie usiłował wylobbować u prezydenta zatrudnienie członków swojej rodziny na przemyskim wyciągu (co rzekomo miało doprowadzić do sporu i w efekcie rozpadu nieformalnego klubu radnych prawicy). Wywołany na świadka prezydent odparł dyplomatycznie, że wszystkich, którzy nagabują go o pracę na stoku, odsyła do dyrektora POSiR-u. (Życie Podkarpackie)

* "Mafia geodezyjna działająca pod płaszczykiem urzędu jest zdolna do wszystkiego" – napisał w liście do prezydenta Przemyśla, przemyskich radnych, prezesa PiS i Fundacji Batorego Jan Szczepaniec. "Skończyło się tym, że musiałem zlikwidować działalność gospodarczą i mafia jest górą". Sprawa pojawiła się na forum publicznym podczas ostatniej sesji. Radni, którzy otrzymali list, pytali prezydenta co zamierza począć z postawionymi w nim zarzutami. Sprawę komentował zastępca prezydenta Wiesław Jurkiewicz: – Ponieważ nie ma w tym piśmie żadnych dowodów, moim zdaniem należy je traktować jak pomówienie. Jednak niektórzy radni sugerowali, że należałoby raczej poprosić prokuraturę o zbadanie zasadności zarzutów. O co chodzi? O to, że "prawie wszyscy geodeci, mający uprawnienia zawodowe, zatrudnieni w magistracie, prowadzą własne prywatne firmy geodezyjne, włącznie z osobami na kierowniczych stanowiskach, działającymi z upoważnienia pana prezydenta". Zdaniem autora listu Jana Szczepańca, który kilkakrotnie monitował w tej sprawie władze miasta, jest to zjawisko korupcjogenne. "Prowadzenie przez pracownika samorządowego działalności gospodarczej, obejmującej czynności ściśle związane z jego obowiązkami pracowniczymi, wywołuje (...) podejrzenie o stronniczość i interesowność, a co za tym idzie jest sprzeczne z ustawą o pracownikach samorządowych i stanowi podstawę wypowiedzenia umowy o pracę". Z listu wynika, iż Jan Szczepaniec, właściciel firmy geodezyjnej musiał zawiesić działalność, ponieważ rynek usług geodezyjnych opanowali właśnie geodeci-urzędnicy. Zdaniem autora pisma bez znaczenia jest, iż w składanych oświadczeniach urzędnicy podkreślają, że prowadza działalność nie dotyczy terenu miasta. W efekcie listu Jana Szczepańca w wydziale geodezji zlecono dwie kontrole. Pierwsza już się zakończyła, druga jeszcze trwa. Dodatkowo prezydent rozesłał do wszystkich naczelników i kierowników UM pismo-ostrzeżenie z przypomnieniem obowiązujących przepisów. Wynika z niego, iż pracownik samorządowy nie może wykonywać żadnego zajęcia, które mogłoby wywoływać podejrzenie o stronniczość lub interesowność i że bez znaczenia jest fakt wykonywania takich zajęć poza terenem miasta. Co więcej, pracodawca może nawet zwolnić urzędnika, wobec którego pojawiły się tego rodzaju uwagi i to bez obowiązku udowadniania mu winy. (Życie Podkarpackie)

Jednak będzie batalion...
* Potwierdzają się wcześniejsze doniesienia o likwidacji 14. Brygady Obrony Terytorialnej Ziemi Przemyskiej im. hetmana Jerzego Sebastiana Lubomirskiego. Ministerstwo Obrony Narodowej do tej pory unikało jednoznacznej odpowiedzi na pytania dotyczące losów 14. BOT. Piotr Paszkowski, rzecznik resortu w enigmatycznym stwierdził jedynie, że trwają prace nad wypracowaniem optymalnego modelu jednostek OT. Teraz wiemy już na pewno. Przemyska brygada zostanie przeformowana w batalion obrony terytorialnej.
- Będzie to jednostka o wysokim wskaźniku rozwinięcia, dobrze wyposażona w sprzęt techniczny, posiadają w swej strukturze m.in. kompanie ratownictwa inżynieryjnego - informuje w piśmie do Stanisława Bajdy, starosty przemyskiego, Henryk Łatkowski, dyrektor generalny MON. - Stan etatowy nowo utworzonego batalionu nie będzie mniejszy od stanu etatowego aktualnie funkcjonującego w 14. BOT (295 etatów) - dodaje Łatkowski. Planowaną degradację przemyskiej formacji zakłada "Program rozwoju sił zbrojnych RP w latach 2005 - 2010". Przedstawiciel MON zapewnia, że zamierzonych zmian nie należy utożsamiać z likwidacją Garnizonu Przemyśl. Pełen obaw o losy formacji obrony terytorialnej jest europoseł Andrzej Zapałowski. Jego zdaniem MON zmierza do jej unicestwienia.
- Kierownictwo polskiej armii skupia się na obstawianiu przez wojsko misji zagranicznych - uważa Zapałowski. - Wydaje się, że dopiero na drugim miejscu stawiają bezpieczeństwo własnego kraju. (Nowiny)

* Najpierw widziałem tego człowieka pijanego za kierownicą, kilka dni później – w policyjnym mundurze na komendzie... – mówi czytelnik (dane do wiadomości redakcji).
– To było na początku lutego. Po pracy, między 18 a 19, pojechałem na stację paliw Statoil przy Grunwaldzkiej, żeby kupić hot doga. Zobaczyłem pijanego mężczyznę, który prowadzi samochód. On kogoś stuknął, ale niegroźnie, bo tamten samochód był na luzie... Zadzwoniłem na 997. Nie wiem, jak to się skończyło, słyszałem tylko, że jego auto znaleźli na drugim Statoilu, przy Wilsona, ale jego już nie... Najdziwniejsze, że kilka dni później spotkałem tego człowieka na komendzie, był w policyjnym mundurze. Ciekaw jestem, czy policja wyciągnęła jakieś konsekwencje. Franciszek Taciuch, rzecznik KMP w Przemyślu: – Faktycznie, mamy zgłoszenie z 3 lutego, z godziny 19. o pijanym kierowcy na ulicy Grunwaldzkiej. Z dokumentów wynika, że natychmiast pojechał tam patrol, ale nikogo nie znaleziono. Jeżeli pan, który to widział, jest pewien, że chodzi o policjanta, zapraszam na komendę, do komendanta. Radziłbym jednak uważać, bo łatwo kogoś pomówić. Świadek mógł się też pomylić w ocenie stanu trzeźwości tamtego kierowcy. Mariusz Czemerda, kierownik stacji Statoil przy ul. Grunwaldzkiej: – Nic mi o takim incydencie nie wiadomo. Mamy nagrania z każdego dnia, ale żeby je obejrzeć, trzeba mieć zgodę naszej centrali i nakaz prokuratorski... Czytelnik: – Przecież podałem policji markę i numer rejestracyjny auta, więc chyba wiedzą czyj to jest samochód? I gdyby chcieli się tym zająć, nie mieliby najmniejszych problemów z dostępem do filmu z kamery na Statoil... (Życie Podkarpackie)

Nazwiska pijanych kierowców do gazet...
* Prokuratura Rejonowa chce, aby nazwiska pijanych kierowców sądy kazały publikować w mediach. To ostateczność, ponieważ dotychczasowe kary nie odstraszają amatorów jazdy na dwóch gazach. Blisko 4 promile alkoholu w organizmie miał 35-letni kierowca fiata cinquecento. Kilkanaście dni temu wjechał w ogrodzenie posesji w podprzemyskich Kaszycach. Mężczyzna wyszedł z opresji bez szwanku. Ucierpiał jadący z nim pasażer.
- Wobec sprawców tego typu przestępstw wystąpimy nie tylko o pozbawienie wolności i zakaz prowadzenia pojazdów - mówi prokurator Elżbieta Więcław, zastępca prokuratora rejonowego w Przemyślu. - Będziemy wnioskować w sądzie o podanie treści wyroku do publicznej wiadomości. W 2005 r. podkarpaccy policjanci zatrzymali ponad 9 tys. pijanych kierowców. Nie odstraszają wysokie kary pieniężne, widmo więzienia czy nawet zabranie samochodu na poczet grzywny.
- Niektórzy kilkakrotnie łamią sądowe zakazy prowadzenia auta - dodaje prokurator Więcław. - Ponadto lawinowo przybywa coraz młodszych, pijanych kierowców. Prokuratura liczy, że publiczne piętnowanie karygodnego postępowania rzeszy kierowców, przyniesie przynajmniej częściowy skutek.
- Jazda po alkoholu to plaga naszych dróg - przyznaje nadkomisarz Jerzy Wojdyło, naczelnik sekcji ruchu drogowego KMP w Przemyślu. - Zjawisko przybiera na sile. (Nowiny)

J A R O S Ł A W

Aresztowani policjanci...
* Prokuratura postawiła zarzut przekroczenia uprawnień trzem funkcjonariuszom jarosławskiej policji. Jeden z nich, naczelnik sekcji przestępstw gospodarczych Roman K. dziś już nie pracuje, dwaj jego podwładni zostali zawieszeni w wykonywaniu czynności służbowych. W ubiegłą środę, 22 lutego, Biuro Spraw Wewnętrznych Komendy Głównej Policji zatrzymało i doprowadziło do Prokuratury Okręgowej w Przemyślu trzech funkcjonariuszy Komendy Powiatowej Policji w Jarosławiu: naczelnika sekcji przestępstw gospodarczych Romana K. i dwóch jego podwładnych. W stosunku do funkcjonariuszy został zastosowany areszt tymczasowy. W czwartek po przesłuchaniu przez prokuraturę zostali zwolnieni po wpłaceniu po 5 tys. zł poręczenia. – Policjanci zostali przesłuchani w charakterze podejrzanych, zostały postawione im zarzuty przekroczenia uprawnień. Doszło do tego w 2004 roku. To przekroczenie uprawnień skutkowało w konsekwencji doprowadzeniem do udaremnienia w owym czasie wszczęcia postępowania przygotowawczego w sprawie dotyczącej propozycji korupcyjnej funkcjonariuszowi publicznemu – informuje rzecznik Prokuratury Okręgowej w Przemyślu Damian Mirecki. Tłumacząc się dobrem prowadzonego śledztwa, nie chce ujawniać szczegółów niewszczętego w 2004 roku postępowania w sprawie korupcji, jak i postępowania prowadzonego przeciwko policjantom. Wobec funkcjonariuszy prokuratura zastosowała środki zapobiegawcze w formie wspomnianego poręczenia majątkowego, połączonego z zawieszeniem w wykonywaniu zawodu policjanta. Niezależnie od prowadzonego przez prokuraturę postępowania karnego, komendant Komendy Powiatowej Policji w Jarosławiu mł. ins. Janusz Dymek wszczął postępowanie dyscyplinarne w stosunku do swoich podwładnych: – Naczelnik napisał raport o odejściu ze służby, co oznacza, że przeszedł już na emeryturę, miał takie prawo. Natomiast przeciwko pozostałym dwóm policjantom zostało wszczęte postępowanie dyscyplinarne i zostali zawieszeni w czynnościach służbowych – informuje komendant. (Życie Podkarpackie)

* Senator A. Mazurkiewicz twierdzi, że burmistrz nie oddzwonił do niego z informacją, ile środków potrzeba na ten rok na obwodnicę. Ten jednak twierdzi, że taką informację przekazał parlamentarzystom jeszcze w grudniu. Senator Andrzej Mazurkiewicz z PiS poinformował nas po głosowaniu senatu nad poprawką do budżetu państwa, dotyczącą przyznania miastu 5 mln zł na wykup gruntów pod obwodnicę, że można było uzyskać wyższą kwotę, jednak nie wiadomo było, ile na ten rok potrzeba pieniędzy. – Z budżetem państwa jest tak, że jeżeli nie wyda się przyznanych środków w danym roku, w następnym może być problem z ich uzyskaniem. Dlatego zadzwoniłem do burmistrza Dąbrowskiego z zapytaniem, ile pieniędzy potrzeba. Miałem uzyskać odpowiedź w ciągu tygodnia, ale się nie doczekałem – mówi. Senator potwierdził swoją wypowiedź podczas poniedziałkowej sesji rady miasta, która rozpoczęła się od godzinnej polemiki uczestniczących w niej parlamentarzystów właśnie na ten temat. Burmistrz Janusz Dąbrowski w tej dyskusji nie uczestniczył. Przyszedł dopiero wówczas, gdy parlamentarzyści opuścili salę narad. Po jakimś czasie na stołach dziennikarzy pojawiły się kserokopie pisma z 12 grudnia 2005 r., w którym burmistrz zwraca się do senatora Andrzeja Mazurkiewicza o ujęcie w budżecie państwa na 2006 rok kwoty 15 mln zł na kontynuację prac zmierzających do budowy obwodnicy. Pismo to miało dementować wypowiedź senatora. Burmistrz proszony o wypowiedź, stwierdził: – Nie będą tego w ogóle komentował. Pismo jest w stu procentach czytelne, klarowne, zero komentarza. Wszyscy nasi parlamentarzyści je dostali, nie tylko z PiS. Wszyscy, plus pan Kulesza i poseł Kasprzak. Na tym kropka i koniec – zakończył wypowiedź. Po rozmowie z burmistrzem zadzwoniliśmy do pięciu jarosławskich biur parlamentarnych. Osoby tam urzędujące stanowczo zaprzeczyły, jakoby wpłynęło w grudniu pismo od burmistrza miasta. (Życie Podkarpackie)

Meteorolog amator...
* Rok 2006 ma być suchy i wietrzny, co z pewnością utrudni życie rolnikom. Tak przynajmniej wynika z prognozy pogody, którą tradycyjnie już przygotował jarosławianin Adam Serdeczny. Meteorolog - amator korzysta ze staropolskich metod przepowiadania pogody. Zawsze w grudniu przez 12 kolejnych dni - od św. Łucji do Wigilii - prowadzi drobiazgowe obserwacje. W notatniku zapisuje ciśnienie atmosferyczne, temperaturę, wilgotność powietrza i szereg innych spostrzeżeń. Potem w oparciu o zgromadzoną dokumentację sporządza prognozę pogody na poszczególne miesiące.
- Moje dotychczasowe prognozy potwierdzają się niemal w 100 procentach - mówi pan Adam. - Oczywiście zdarzały się anomalie pogodowe, których nie byłem w stanie przewidzieć. Z jego notatnika często korzystają rolnicy z okolicznych miejscowości. Według niego planują zasiewy. Po poradę do Serdecznego przychodzą również działkowcy.
- Niekiedy nawet znajomi podpytują mnie o najdogodniejszy termin na urlop - dodaje uśmiechnięty jarosławianin. Rok 2006 ma być suchy - wynika ze szczegółowych zapisów meteorologa, na co dzień prezesa Regionalnego Związku Rolników, Kółek i Organizacji Rolniczych w Jarosławiu. Czeka nas ponury kwiecień i raczej wietrzny maj. Dopiero w czerwcu na dobre zacznie się ocieplać. Pierwsza połowa lipca zapowiada się słoneczna. Później, a także w sierpniu trochę popada. Ma być parno. Kolejne miesiące nie powinny odbiegać od normy. Pierwszy śnieg spodziewany jest wraz z nadejściem świętego Mikołaja. (Nowiny)

P R Z E W O R S K

* Bernard Lis, 25 - letni mieszkaniec Przeworska, twierdzi, że został napadnięty i pobity przez dwóch policjantów. Obrażeń ciała doznała także matka chłopaka. Na jego wniosek sprawę ma zbadać Prokuratura Okręgowa w Przemyślu. Incydent wydarzył się dwa tygodnie temu. - Wracałem w nocy z kolegą z imprezy do domu. On kierował samochodem. Po drodze mijaliśmy jadący radiowóz. Kiedy już pod domem zamknąłem samochód i zbliżałem się do drzwi domu, pod bramkę podjechał radiowóz. Wybiegło z niego dwóch policjantów i w szale wdarli się na teren posesji moich rodziców, wyłamując zamek w bramce. Bez pytań przewrócili mnie i leżącego twarzą do ziemi, skutego kajdankami wlekli za nogi do radiowozu. Kiedy mama, stanęła w mojej obronnie, wykręcili jej ręce, kopnęli i rzucili na ziemię - relacjonuje Bernard Lis. Wskutek działań policjantów, kobieta ma posiniaczone ciało. Potwierdza to badanie lekarskie. - Grozili mi, że jeśli się poskarżę, to postawią mi zarzut napaści na policjanta - opowiada oburzona kobieta. Badaniom lekarskim poddał się także Bernard Lis. - Kiedy po przewiezieniu mnie na komisariat odmówiłem dmuchania w alkomat, policjanci chcieli mnie do tego zmusić bijąc przy zgaszonym świetle. Później przewieźli mnie na pogotowie, gdzie również użyli przemocy. Zupełnie inną wersję wydarzeń przedstawia Wiesław Bukowski, z-ca komendanta KPP w Przeworsku.
- Postępowanie jest w toku. Musimy teraz poczekać na wyniki badań krwi. Z relacji policjantów wynika jednak, że kierowcą jadącego całą szerokością jezdni samochodu był pan Bernard Lis. Czuli od niego alkohol. Matka podejrzanego utrudniała postępowanie, policja musiała, zatem użyć siły, by powstrzymać zdenerwowaną kobietę, nie było innego sposobu. Nic mi jednak nie wiadomo o kopaniu. Co do wtargnięcia na teren prywatny i stosowania przymusu podczas badania trzeźwości, to moim zdaniem policjanci zachowali się prawidłowo. Podejrzany nie chciał dobrowolnie opuścić własnego podwórka, a potem poddać się badaniu na określenie trzeźwości. Jak policja ma wykonać swoje czynności, skoro podejrzany nie reaguje na prośby? (Nowiny)

Nie bój się zwrócić o pomoc
* Jesteś ofiarą przemocy? Zwróć się o pomoc. Jeśli mąż uderzył cię raz i nie spotkała go za to kara, nie zawaha się uderzyć kolejny. Rozmowa ze specjalistą może pomóc ci odzyskać zdrową rodzinę.
- Mąż 26-letniej kobiety przystawił jej nóż do gardła i na oczach małych dzieci groził zabiciem. Kobieta w 20 - stopniowy mróz w nocnej koszuli uciekła do sąsiadów błagając ich o pomoc. Tej samej nocy inny 43-letni mężczyzna znęcał się nad rodziną psychicznie i fizycznie, wykorzystując seksualnie żonę i dwie nieletnie córki - opowiada Witold Płoszaj, rzecznik Komendy Powiatowej Policji w Przeworsku. Takie tragedie dzieją się tuż obok nas. W ciągu niespełna tygodnia do Sądu Rejonowego w Przeworsku wpłynęły 3 oskarżenia o znęcanie się psychiczne i fizyczne nad rodziną. Dwóch mężczyzn aresztowano, a wobec trzeciego zastosowano dozór policyjny. Policjanci z KPP w Przeworsku w ciągu miesiąca wyjeżdżają średnio na 70 interwencji, z czego połowa to zgłoszenia przemocy w rodzinie. Najwięcej interwencji jest na wsiach.
- Powodem agresywnych zachowań mężczyzn niemal w każdym przypadku jest alkohol. Nie bez znaczenia są warunki życiowe, duża ilość punktów sprzedaży alkoholu, bezrobocie i wynikające z niego frustracje wyładowywane na najbliższych - wylicza Marek Trelka, policjant pełniący dyżury w Punkcie Informacyjno- Konsultacyjnym dla ofiar przemocy w rodzinie w Przeworsku. Kobiety, choć często bite, boją się zgłaszać o przestępstwie policji. - Jednego dnia składają wniosek, na drugi dzień go wycofują, obawiając się utraty środków do życia, gdy mąż jest jedynym żywicielem rodziny - mówi Edmund Stenerowicz, Naczelnik Wydziału Prewencji i Ruchu Drogowego KPP w Przeworsku. Innym powodem, dla którego kobiety godzą się na takie traktowanie to strach przed i wstyd przed sąsiadami - Do przeworskiego Punktu Informacyjno - Konsultacyjnego, przyjeżdżają kobiety z innych miejscowości, chcą w ten sposób uniknąć rozgłosu i wstydu z powodu patologicznej sytuacji w rodzinie - mówi Maciej Krasiński, sekretarz Urzędu Miasta. (Nowiny)

R E G I O N

* Dwuletni okres próbny dla nowych kierowców, by zwiększyć w ten sposób bezpieczeństwo na drogach chce wprowadzić Ministerstwo Transportu i Budownictwa. Resort pracuje już nad stosowną w tej sprawie ustawie. Ustawa o osobach kierujących pojazdami miałaby wejść w życie najwcześniej w połowie 2007 r.
- W okresie 7 miesięcy od otrzymania prawa jazdy nowy kierowca: będzie musiał poruszać się pojazdem oznaczonym zielonym listkiem, nie będzie mógł jeździć z prędkością powyżej 50 km/h w terenie zabudowanym i 80 km/h poza obszarem zabudowanym, niezależnie od rodzaju drogi i dyspozycji znaków drogowych oraz nie będzie mógł pracować jako zawodowy kierowca - czytamy w komunikacie resortu. Zgodnie z projektem, między 5 a 7 miesiącem od uzyskania prawa jazdy kierowca będzie musiał ukończyć dwa szkolenia: z zakresu zagrożeń w ruchu drogowym oraz bezpieczeństwa ruchu drogowego.
- Jeżeli w trakcie dwuletniego okresu próbnego nowy kierowca popełni 3 wykroczenia to zostanie mu odebrane prawo jazdy, tak jakby go nigdy nie posiadał - czytamy. Ministerstwo wyjaśnia, że podobne rozwiązania, tzw. "prawa jazdy na próbę" istnieją w wielu krajach Unii Europejskiej, m.in. w Wielkiej Brytanii, Niemczech, Szwecji i na Węgrzech. Liczba zabitych na 100 wypadków w Polsce wynosi 11 osób, średnia w Unii Europejskiej to 3-4 osoby. Według danych MTiB, w 2004 r. w Polsce wydarzyło się ponad 51 tys. wypadków drogowych, w których zginęło prawie 6 tys. osób, a ponad 64 tys. zostało rannych. Najwyższy wskaźnik ofiar odnotowany został w przedziale wiekowym 18-24 lata. Młodzi stanowią aż 14 proc. ogółu zabitych i 21 proc. ogółu rannych. (Super Nowości)

Stalingrad w Duńkowiczkach...
* W ubiegłą niedzielą na Forcie XIa "Cegielnia" Grupa Rekonstrukcji Historycznej "Galicja" rozegrała epizod walk o zamknięcie kotła pod Stalingradem. Grupa Rekonstrukcji Historycznej "Galicja" powstała dwa lata temu. – Skupiamy pasjonatów historii i współpracujemy z podobnymi grupami z terenu Polski. Naszym celem jest dobra zabawa oraz upowszechnianie wiedzy o wydarzeniach historycznych – mówi Jacek Tomaka z Łańcuta, szef grupy. – Należą do nas zarówno osoby młode, jak i starsze, bezrobotni, lekarze, sprzedawcy i inne grupy zawodowe. W sumie, z osobami dochodzącymi, jest nas około setki. Stroje, w których wstępujemy, szyjemy sami lub kupujemy. Stałe imprezy organizujemy w gminie Frysztak. Jedną z nich jest zlot pojazdów militarnych. J. Tomaka dodaje, że członkiem "Galicji" może zostać każdy, kto zna historię i nie jest nazistą. W niedzielę 26 lutego na Forcie XIa "Cegielnia" w Duńkowiczkach "Galicja" przedstawiła rekonstrukcję bitwy o zamknięcie kotła pod Stalingradem. Wzięło w niej udział 54 osoby. – Bitwa stalingradzka była jedną z ważniejszych batalii II wojny światowej, w której udział wzięły wojska niemieckie i radzieckie. Niemcy zajęli dziewięćdziesiąt procent miasta, które zostało otoczone przez Rosjan. Bitwa trwała od października 1942 do lutego 1943 roku. My przedstawiliśmy rozgrywający się na obrzeżach miasta końcowy etap bitwy – zamykania kotła i poddania się ostatniego oddziału niemieckiego – mówi Paweł Rabski, współpracownik GRH "Galicja" i gospodarz terenu, na którym odbyła się bitwa. Być może w maju GRH "Galicja" odwiedzi Przemyśl, gdzie przedstawi rekonstrukcję planu Barbarossa. (Życie Podkarpackie)

* Zakończono pierwszy etap przygotowań do uruchomienia portalu "Wrota Podkarpackie". Docelowo portal ma pozwolić na składanie podań i załatwianie wszystkich spraw w urzędach Podkarpacia przez Internet. Portal będzie miał trzy warstwy. Pierwszą będą informacje o województwie, jego charakterystyka i oferta. Druga to Biuletyn Informacji Publicznej, zaś trzecia najbardziej przyszłościowa to cyfrowy urząd. Na razie w powijakach, ale w planach jest umożliwienie mieszkańcom składania podań przez Internet w każdej chwili, bez wychodzenia z domu. Do pełnego korzystania z tej możliwości, potrzebne jest jednak posiadanie podpisu elektronicznego. Ale w województwie Małopolskim ominięto ten problem - sprawa jest załatwiana bez podpisu, który jest składany dopiero gdy interesant pojawi się w urzędzie. Konieczna jest także zmiana przepisów o opłacie skarbowej, w tej chwili każde składane podanie musi być zaopatrzone w znaczek skarbowy. Musi być on fizycznie naklejony, czego przecież nie można zrobić przez Internet.
- Pod adresem www.wrota.podkarpackie.pl, na razie można załatwić dwie rzeczy, tj. uzyskać zaświadczenie o niezaleganiu z opłatami za korzystanie ze środowiska oraz połączyć się z Biuletynem Informacji Publicznej - mówi Grzegorz Walicki z odpowiedzialny w Urzędzie Marszałkowskim za przygotowanie Wrót. - Ale to dopiero początek. Wkrótce portal będzie rozbudowywany. Do tej pory na "Wrota" wydano 260 tys. zł. To środki z kasy województwa. W tej chwili jest już dofinansowanie unijne, które pozwoli sfinansować 75 proc. z 2,850 mln zł, które pochłoną dalsze prace przy projekcie. (Super Nowości)

Kronika kryminalna

Kamizelkowi oszuści
* W ostatnich dniach w Przemyślu pojawiło się dwóch mężczyzn w wieku ok. 30 lat, oferując po niskich cenach kamizelki odblaskowe. Twierdzili przy tym, że takie kamizelki będą musiały znajdować się w obowiązkowym wyposażeniu każdego kierowcy. Sprawdziliśmy – takiego przepisu nie ma nawet w projekcie.
- Kierowcy TIR-ów mają zalecenie stosować kamizelki odblaskowe, ale nie ma takiego obowiązku. Istnieje on tylko w niektórych krajach Unii Europejskiej – mówi sierż sztab. Eugeniusz Tamaka z Komendy Miejskiej Policji w Przemyślu. Oszuści byli już widziani w Przemyślu przed Bożym Narodzeniem. Wtedy sprzedawali "fantastyczne" latarki.

* Dlaczego 25-letni kierowca nissana nie zatrzymał się do kontroli drogowej, można z grubsza zrozumieć. Bo kiedy policjanci z Przemyśla wreszcie go dopadli, okazało się, że ma w organizmie blisko 2 promile alkoholu. Co jednak chciał osiągnąć uderzając pięścią w twarz kontrolującego go policjanta, sam chyba nie wie do dzisiaj. Nie wiemy, jak tłumaczył się później prokuratorowi, ale tłumaczenia nie były chyba zbyt przekonujące. Kierowca został objęty dozorem policyjnym, nie może też opuszczać kraju.

* W Przeworsku nieznani sprawcy, mężczyzna i kobieta podająca się za pracownicę wodociągów, weszli pod pozorem kontroli na teren jednej z posesji i z domu ukradli dokumenty, wyroby ze złota i srebra na sumę 12 tys. zł oraz gotówkę w kwocie 10 tys. zł. Złodziei poszukuje policja.

* W Przeworsku kierujący toyotą podczas manewru ominięcia samochodu stojącego na poboczu wpadł w poślizg, zjechał na przeciwległy pas ruchu i uderzył w prawidłowo jadącego opla. Pasażerka opla i kierowca z obrażeniami ciała trafili do szpitala.

* W Przemyślu na ul. Długosza w zakładzie fryzjerskim nieznany sprawca, z kieszeni kurtki wiszącej na wieszaku, wyjął dowód osobisty i... zniknął.

Reklama