Archiwum aktualności

Archiwalne wydanie tygodniowe: 23.01-29.01.2006 r.

Przemyśl

Przesłuchania do "Fredreum"
* 60 osób zgłosiło się do tegorocznych przesłuchań, zorganizowanych przez najstarszy w Europie stały teatr amatorski, słynne przemyskie "Fredreum". Celem przesłuchań było pozyskanie młodych, uzdolnionych aktorsko ludzi. Byli to głównie mieszkańcy Przemyśla i okolic. Najmłodszy liczył 10 lat, a najstarszy prawie 40. Niektórzy próbowali swych sił nie tylko jako aktorzy, ale także m. in. scenarzyści i autorzy scenografii, w tym komputerowej.
- Nikt nie odszedł z kwitkiem, gdyż naszym zamiarem jest stałe pozyskiwanie młodych ludzi, którzy mogliby zasilić nasze szeregi - powiedziała prezes Zarządu Towarzystwa Dramatycznego im. Aleksandra Fredry Krystyna Maresch-Knapek. - Od kilku lat organizujemy takie przeglądy (bo nie lubię wyrazu "casting"), dzięki którym odmładzamy stare "Fredreum". Uczestnicy przeglądu będą mogli wziąć teraz udział w warsztatach teatralnych, które w lutym poprowadzą członkowie "Fredreum", a następnie współpracujący z przemyskim teatrem zawodowy reżyser. - Ten rodzaj pozyskiwania nowych ludzi sprawdził się np. przed dwoma laty, kiedy to na deski "Fredreum" trafiła spora grupa utalentowanych aktorów - dodała Maresch-Knapek. - Niektórzy pozostali z nami na stałe, inni musieli wyjechać z Przemyśla i dlatego niezbędny był kolejny przegląd. Obecnie przemyskie "Fredreum" zaspokaja gusty szerokiej publiczności. Np. dzieci mogą oglądać bajkę Andersena "Królowa Śniegu", a dorośli dwie jednoaktówki patrona teatru: "Pierwsza lepsza" i "Nikt mnie nie zna". Jest też interesująca oferta dla młodzieży - sztuka napisana przez młodego autora Grzegorza Krawca, wybranego właśnie podczas przeglądu dwa lata temu. Spektakl, adresowany głównie do gimnazjalistów i licealistów, nosi tytuł "Więzienie" i ukazuje dramatyczne skutki używania narkotyków. "Fredreum" nawiązało też ostatnio współpracę z Muzeum Narodowym Ziemi Przemyskiej, ozdabiając swymi występami imprezy organizowane przez tę placówkę. Ponadto - oprócz występów w swej stałej siedzibie, czyli na Zamku Kazimierzowskim - "fredrowscy" prezentują się na scenach w różnych rejonach kraju. W tym roku Towarzystwo Dramatyczne im. Aleksandra Fredry weszło w 137. rok swej działalności. Fenomenem tego teatru jest m. in. to, że nie otrzymuje on żadnych dotacji, utrzymując się wyłącznie z biletów sprzedanych na przedstawienia oraz ze skromnych składek członkowskich. Towarzystwo skupia obecnie ponad 40 stałych członków, natomiast w teatrze występuje (lub w inny sposób pracuje na jego rzecz) ok. 80 osób. (Nowiny)

* Nową kamerę internetową zainstalowano na ratuszu. Dzięki niej widać większy obszar, niż na starszym urządzeniu, które do tej pory funkcjonowało. Internautów ucieszy również fakt, że obraz z nowej kamery jest odświeżany co 20 sekund. Na starej był co minutę. Ponadto obraz ma większą rozdzielczość, dzięki temu widok jest o wiele wyraźniejszy. Obraz z kamery internetowej, skierowanej na Rynek, można oglądać na oficjalnej stronie miejskiej www.przemysl.pl/cam.

Monument czy dzieło?
* 350 tysięcy złotych chcą wydać władze miasta na budowę pomnika Jana Pawła II. Znany przemyski onkolog lek. med. Jan Hołówka uważa, że pieniądze te lepiej przeznaczyć na stworzenie oddziału geriatrycznego imienia zmarłego Papieża.
- Warto się zastanowić, czy pomnik Jana Pawła II nie powinien mieć trochę innego kształtu niż planowany - mówi lek. med. Jan Hołówka. - Proponowałbym oddanie czci papieżowi poprzez stworzenie tak potrzebnego w mieście oddziału dla osób ze schorzeniami wieku podeszłego. Niech nosi imię tego Wielkiego Człowieka. W praktyce przewlekle chorzy starsi ludzie są przerzucani pomiędzy poszczególnymi oddziałami szpitala. Odsyłani do lekarzy różnych specjalności.
- Potrzeba im kompleksowej opieki, a taką mogliby otrzymać na geriatrii - dodaje doktor Hołówka. - Zamiast więc wydawać pieniądze na monument, lepiej przeznaczyć je na dzieło, które przez lata będzie służyć tysiącom przemyślan. W mieście są doskonałe pomieszczenia na wspomniany oddział, np. dawny budynek szpitala przy ulicy Rogozińskiego. Projekt budowy pomnika nie chcieli komentować przedstawiciele kurii metropolitalnej. Na ten temat wypowiedział się jedynie ks. prałat Mieczysław Rusin, proboszcz parafii katedralnej w Przemyślu. - Bez wątpienia należy upamiętnić ten wielki pontyfikat - uważa ks. Rusin. - Wybór sposobu, w jaki zostanie to uczynione, należy do pomysłodawców, w tym przypadku Rady Miejskiej. Propozycja stworzenia oddziału geriatrycznego to z pewnością jeden z wartych rozważenia pomysłów na oddanie hołdu zmarłemu papieżowi. Papieski pomnik ma stanąć na placu Niepodległości w miejscu, gdzie dawniej widniała spiżowa postać gen. Karola Świerczewskiego. Później jej miejsce miał zająć monument żołnierza polskiego, ale jego realizacja nie doszła do skutku.
- Plany budowy pomnika ku czci Jana Pawła II zatwierdziła Rada Miejska i zarezerwowała na ten cel 350 tysięcy złotych - informuje Witold Wołczyk z kancelarii prezydenta.
- Dodatkowo prowadzona jest publiczna zbiórka pieniędzy. (Nowiny)

* Obecność tomografu w każdym szpitalu jest nieoceniona. Ułatwia pracę lekarzom wszystkich specjalności. Nie tylko umożliwia precyzyjną diagnozę, ale także szybsze ratowanie ofiar wypadków. Niestety, ten w przemyskim Szpitalu Wojewódzkim od dwóch miesięcy jest nieczynny. W piątek, 13 stycznia, doszło do tragicznego w skutkach wypadku, o którym informowaliśmy w poprzednim numerze. Około 6.40 rano 23-letni kierowca ciężarowego dafa, wyjeżdżając z Przemyśla, na ul. Krakowskiej rozwinął nadmierną prędkość. Przy zjeździe w dół (na wysokości wiaduktu do szpitala), prawdopodobnie podczas wyprzedzania lub wymijania innego pojazdu, stracił panowanie nad kierownicą. Rozpędzony samochód przeciął wysepkę, wjeżdżając na przeciwległy pas ruchu. Tam uderzył w prawidłowo jadące cinquecento, które zostało odrzucone kilkanaście metrów dalej, aż na parking. Następnie uderzył czołowo w fiata 126p, miażdżąc go. W rozbitym cinquecento ciężko ranny został jego kierowca. W małym fiacie na miejscu zginęła 49-letnia pasażerka, nie udało się też uratować kierowcy, który zmarł w szpitalu. Nim jednak doszło do najgorszego, kierowca malucha natychmiast przewieziony został do znajdującego się nieopodal Szpitala Wojewódzkiego. Po wnikliwych lekarskich badaniach okazało się, że niezbędne jest badanie tomograficzne, pozwalające bardzo szybko i dokładnie ocenić urazy twarzoczaszki. Bez diagnozy nie można przeprowadzić operacji. Niestety, badania tego nie można było przeprowadzić na Monte Cassino, gdyż wspomniane urządzenie jest tam... nieczynne. Ciężko rannego człowieka ponownie umieszczono w karetce pogotowia, która na sygnale przetransportowała go do Szpitala Wojskowego przy ul. Słowackiego, gdzie tomograf jest sprawny. Blisko 4-kilometrowy odcinek pokonany został w około 7 minut. Mimo to człowiek zmarł, gdyż doznane obrażenia były zbyt poważne. W medycynie funkcjonuje pojęcie tzw. złotych minut, czyli czasu, w jakim karetka reanimacyjna dojedzie do miejsca wypadku, ale także czasu, w jakim zespół reanimacyjny zdiagnozuje ofiarę takiego wypadku, podtrzymując naturalnie funkcje życiowe. Jednym z ważniejszych urządzeń przy tego typu akcjach jest właśnie tomograf. Jest również drugie pojęcie "złotej godziny", która powstała z chwilą pojawienia się tzw. medycyny katastrof. Dyrektor Szpitala Wojewódzkiego w Przemyślu Jacek Mendocha uważa, że właśnie pierwsza godzina po wypadku decyduje o ewentualnym przeżyciu jego ofiary. - Proszę mi wierzyć, że tylko w bardzo nielicznych przypadkach kwestia transportu kilka kilometrów ma jakiekolwiek znaczenie dla dobrze zdiagnozowanego rannego człowieka - zapewnia. (Życie Podkarpackie)

Brygada czy batalion o to jest pytanie
* Ministerstwo Obrony Narodowej unika jednoznacznej odpowiedzi na pytania dotyczącej losów 14. Brygady Obrony Terytorialnej Ziemi Przemyskiej. - W miejsce brygady pozostanie jedynie batalion, chociaż i to nie jest pewne - twierdzi europoseł Andrzej Zapałowski.
- Przewidziane są zwolnienia wśród kadry zawodowej oraz pracowników cywilnych wojska. 14. Brygada Obrony Terytorialnej Ziemi Przemyskiej powstała w 2000 roku w miejsce zlikwidowanej 14. Brygady Pancernej. Zdaniem parlamentarzysty powodem planowanych cięć są oszczędności.
- Polskie wojsko jako jedyne pozostaje na misji w Afganistanie i musi ją samodzielnie finansować kosztem jednostek w kraju - przekonuje Zapałowski. - W razie wystąpienia klęsk żywiołowych lub innych zagrożeń wojsku zabraknie rąk do pomocy cywilom. Ministerstwo Obrony Narodowej unika jasnej odpowiedzi na temat przyszłości 14. BOT. Piotr Paszkowski, rzecznik resortu, przyznaje, że trwają prace mające na celu "wypracowanie optymalnego modelu jednostek OT".
- (...) Jest zamiar sformowania kompanii ratownictwa inżynieryjnego w składzie nowej struktury 14. BOT - informuje Paszkowski. - Ale to na razie koncepcja i nie jest przewidziana do realizacji w tym roku. Ostateczne decyzje w sprawie kształtu sił zbrojnych RP, w tym struktur i rozmieszczenia jednostek OT mają być uzależnione od prowadzonego strategicznego przeglądu sił obronnych. (Nowiny)

* Feta na wyciągu. Oficjalnie otwarcie kolejki odbyło się w ubiegły piątek, 20 stycznia. W uroczystości wzięli udział arcybiskupi obu obrządków, dokonując wspólnego poświęcenia nartostrady. Przyjechało też wielu VIP-ów z Rzeszowa i zaprzyjaźnionych z Przemyślem sąsiednich miast. Mieszkańcy miasta również tłumnie wylegli na wały, a wśród gości największe zainteresowanie wzbudzała Justyna Steczkowska z synem, żona jednego z projektantów wyciągu. (Życie Podkarpackie)

Dziennikarz skazany...
* Oskarżony o zniesławienie osób publicznych w środkach masowego przekazu (art. 212 kk) dziennikarz przemyskiego oddziału Nowin Norbert Z. - skazany. Pierwszy proces - z oskarżenia publicznego - oskarżeni Norbert Z. i Tomasz K. wygrali (w pierwszej instancji), bo ich obrońca udowodnił, że witryna internetowa to nie czasopismo, wobec czego zarzut wydawania nielegalnego czasopisma jest bezzasadny. Drugi, prywatny akt oskarżenia złożyło kilku magistrackich urzędników na czele z prezydentem Robertem Chomą. W akcie oskarżenia przeciwko Norbertowi Z. i Tomaszowi K. jego autorzy napisali, iż oskarżeni zamieszczali: "kłamliwe i obraźliwe informacje na temat oskarżycieli prywatnych, poniżając ich w oczach opinii publicznej oraz powodując narażenie na utratę zaufania w związku z pełnionymi funkcjami w organach administracji samorządowej". Dodali, że: "wszyscy pokrzywdzeni są osobami publicznymi, pełniącymi ważne stanowiska samorządowe i zaufanie społeczne związane z nieskazitelnością charakteru jest im do pełnienia tych funkcji niezbędnych". W poniedziałek (23 bm.) zapadł wyrok skazujący. Norbert Z. ma zapłacić 20 tysięcy złotych na rzecz skarbu państwa i pokryć koszty sądowe. Wyrok zostanie również opublikowany w Życiu Podkarpackim i Super Nowościach. W przeciwieństwie do pierwszego procesu z oskarżenia publicznego, drugi nie był jawny, tzn., że odbywał się bez widowni i mediów. Jawne było jedynie ogłoszenie wyroku. Tym razem sprawa toczyła się nie o nielegalne wydawanie czasopisma, a o zniesławienie w środkach masowego przekazu (art. 212 kk). (Życie Podkarpackie)

Przyszłość to... gaz ziemny
* Jazda samochodem napędzanym gazem ziemnym może być tańsza nawet o połowę w porównaniu do popularnego gazu LPG. Głównym problemem związanym ze stosowaniem gazu ziemnego (CNG) w Polsce jest jego mała popularność. Działa niewiele stacji, w których można zatankować to paliwo. W Podkarpackiem ogólnie dostępna jest tylko jedna, w Rzeszowie. Plusy CNG to przede wszystkim cena, obecnie ok. 1, 30 zł za litr. Do tego dochodzi bezpieczeństwo, o wiele większe niż w pojazdach napędzanych LPG, oraz ekologia.
- W połowie lat 90. nasze autobusy, jako jedne z pierwszych w Polsce, zaczęły jeździć na gaz ziemny. Kursują do dzisiaj, mamy ich 22 - mówi Wojciech Dudzik, zastępca dyrektor ds. techniczno - handlowych Miejskiego Zakładu Komunikacji w Przemyślu. Zakład ten prowadzi stację tylko na własny użytek. Koszt 100 km jazdy autobusem napędzanym olejem napędowym to ok. 140 zł, zasilanego CNG to 70 zł. Jednak w przypadku gazu dochodzą dodatkowe koszty związane z szybszym zużyciem urządzeń oraz konieczność okresowego legalizowania bądź wymiany butli. Inny problem, znany posiadaczom LPG, to konieczność wygospodarowania dodatkowego miejsca na zbiorniki.
- Kiedyś na próbę przerobiliśmy instalację w samochodzie osobowym do nauki jazdy. Sprawdzała się w jeździe po mieście - dodaje dyr. Dudzik. Według niego, to rozwiązanie byłoby dobre dla kierowców, którzy jednorazowo nie pokonują zbyt dużych odległości, np. dla osób dojeżdżających do pracy. (Nowiny)

* Studniówka II LO odbyła się w hali sportowej w Przemyślu. Poloneza zatańczyło ponad 800 osób. W ubiegłą sobotę (21 bm.) przyszli absolwenci "Morawy" mieli swój bal studniówkowy. Warto zaznaczyć, że był to największy bal w mieście. - W sumie bawiło się ponad osiemset osób - informuje August Partyński, dyrektor szkoły. - Uczniów z osobami towarzyszącymi było 618, a nauczycieli i ich gości - 132. Na studniówce obecnych było też 40 rodziców oraz 12 kamerzystów i kilkanaście osób z obsługi. Ze względu na liczbę osób, polonez został podzielony na dwie tury. - Studniówkę otwierałem po raz piętnasty i przyznam, że ta była jedną z najlepszych. Bawiłem się aż do piątej rano - podsumowuje dyrektor. (Życie Podkarpackie)

J A R O S Ł A W

* Swoje walory turystyczne i osiągnięcia z ostatnich 15 lat prezentowało miasto Jarosław na XV Międzynarodowych targach Ruchu Turystycznego Regiontour w Brnie.
- Nasze kalendarze, foldery, proporczyki, koszulki i kubki, a w szczególności prezentacja komputerowa przyciągała przedstawicieli biur turystycznych z całej Europy - twierdzi Zofia Krzanowska, rzecznik burmistrza Jarosławia.
- Delegacja Urzędu Miast odpowiadała na liczne pytania dotyczące historii, teraźniejszości i partnerstwa międzynarodowego. Przez dwa dni targi odwiedziło 14 tys. wystawców i gości. (Super Nowości)

Roszady u burmistrza...
* Czego obawia się burmistrz Janusz Dąbrowski ze strony swoich najbliższych współpracowników, że po zwolnieniu wiceburmistrza Mariana Muzyczki wymienił jeszcze sekretarkę i kierowcę? Przypomnijmy, pod koniec ubiegłego roku burmistrz zwolnił wiceburmistrza Mariana Muzyczkę, twierdząc, że nie spełniał on jego oczekiwań co do wyników pracy na powierzonym stanowisku i nie zachowywał uprzejmości i życzliwości w stosunku do współpracowników. Po nowym roku burmistrz wymienił kolejnych najbliższych współpracowników: kierowcę i sekretarkę. Dotychczasowy kierowca został skierowany przez burmistrza do pracy w wydziale monitoringu, a jego miejsce zajął pracownik zatrudniony tam w ubiegłym roku. Podobne przesunięcia miały miejsce w sekretariacie burmistrza Dąbrowskiego. Dotychczasowa sekretarka została przeniesiona do pracy w kadrach, zaś jej miejsce zajęła osoba będąca bardzo bliską krewną burmistrza, którą wcześniej zatrudnił w wydziale edukacji i kultury fizycznej. Skąd takie zmiany? Burmistrz Janusz Dąbrowski twierdzi, że na pewno nie wynikają z obaw przed działaniami najbliższych pracowników. (Życie Podkarpackie)

* Ireneusz Stępień stara się o ponowne naliczenie podstawy emerytury. Uważa, że Nadleśnictwo Radymno, w którym pracował, nie wykazało części zarobionych przez niego pieniędzy. Spowodowało to, jak twierdzi, obniżenie świadczenia o ok. 400 zł miesięcznie. Jego roczne starania w zakładzie pracy, ZUS-ie i sprawy sądowe nie przyniosły zadowalającego go rozstrzygnięcia. O problemach mężczyzny pisaliśmy w listopadzie ub.r. Stępień uważa, że byli pracodawcy, mimo wcześniejszych zapewnień, nie pozwalają mu na przejrzenie jego akt osobowych. - ZUS dostał złe dane, więc źle obliczył emeryturę. Nadleśnictwo twierdzi, że nie widzi problemu w dostępie do dokumentów, na podstawie których naliczono wynagrodzenie. Również sąd nakazał ich udostępnienie. Jednak pomimo pisemnej prośby nadal nie chcą ich pokazać, chociaż mam prawo wglądu do nich - mówi Stępień. Nadleśniczy Józef Hospod twierdzi, że wszystkie potrzebne do powtórnego naliczenia emerytury dokumenty zostały Stępieniowi przesłane. - Wszystko co jest w naszych dokumentach zostało rzetelnie odpisane i przesłane. Stępień ma wszystko, co potrzebuje. Oryginałów niech się nie spodziewa. Nie będę łamał prawa - mówi Hospod. Stępień nadal nie może zobaczyć oryginałów swoich list płac. Jak twierdzi, nie pozwala mu to dochodzić ponownego naliczenia emerytury. Uważa, że w nadleśnictwie są fikcyjne listy płac. (Nowiny)

P R Z E W O R S K

Służbowe Pandy
* W Komendzie Powiatowej Policji odbyło się oficjalne przekazanie dwóch pojazdów służbowych marki Fiat Panda. - Samochody zostały zakupione dzięki ofiarności samorządów gminnych z terenu: Adamówki, Tryńczy, Jawornika Polskiego, Kańczugi, Zarzecza i Przeworska - mówi podinspl. Wiesław Bukowski, z KPP w Przeworsku. - Nowymi pojazdami będą jeźdźiź funkcjonariusze z rewiru dzielnicowych Zarzecze i z Tryńczy. W uroczystości przekazania pojazdów udział brali m.in. komendant wojewódzki policji nadinsp. Dariusz Biel, przedstawiciele samorządów, wicestarosta przeworski Roman Ostafijczuk oraz ks. dziekan Stanisław Szałankiewicz, który poświęcił nowe pojazdy. (Super Nowości)

* Krakowski konserwator odkrył polichromie we wzniesionym przez bożogrobców kościele farnym. Malowidła pochodzą z początku XVIII wieku. Przez lata ukryte były pod sklepieniem sanktuarium Grobu Bożego. Polichromie wyłoniły się spod tynku w trakcie badania nawarstwień ściennych kaplicy - mówi dr Andrzej Guzik, adiunkt Wydziału Konserwacji i Rekonstrukcji Dzieł Sztuki przy ASP w Krakowie. Zdaniem historyków sztuki, to artystyczna rewelacja. Powszechnie uważano, że polichromie zostały bezpowrotnie zniszczone w XIX w.
- Wartość odkrycia podnosi fakt, że zachowało się w całości. Niestety, nie wszystkie fragmenty są jednakowo dobrze czytelne - mówi Mariusz Czuba, podkarpacki wojewódzki konserwator zabytków. Twórcy dzieła jeszcze nie ustalono. Styl malowideł sugeruje, ze kształcił się w kręgu kultury włoskiej. Zachowanie polichromie przedstawiają grupy aniołów i biblijne postacie. Dokładna analiza treści fresków będzie możliwa po wznowieniu prac. A te ruszą dopiero z chwilą pozyskania funduszy na dalszy remont. Cześć kosztów sfinansuje konserwator zabytków. O resztę, proboszcz bazyliki p.w. Ducha Świętego ks. prałat Stanisław Szałankiewicz i wierni muszą postarać się sami (Nowiny)

R E G I O N

Do policji zamiast do wojska
* Wszyscy, którzy służbę wojskową odbywają w policyjnych oddziałach prewencji otrzymają propozycję pracy w policji - zapowiada MSWiA. Na razie dla poborowych z Podkarpacia, którzy chcą wstąpić w jej szeregi policja przygotowała 220 miejsc. Zamiast w armii, zasadniczą służbę wojskową można odbyć w policji. Trwa ona wtedy nie dziewięć, ale dwanaście miesięcy. Tacy poborowi dostają 450 zł żołdu miesięcznie. Jednak do tej pory tylko niektórzy mieli szansę pozostania w policji. Jeszcze w styczniu resort MSWiA ma wydać rozporządzenie, które umożliwi przyjęcie ich do służby na preferencyjnych warunkach.
- Osoby odbywające służbę kandydacką będą miały pewne ułatwienia - potwierdza mł. asp. Sławomir Weremiuk z Wydziału Prasowego Komendy Głównej Policji. - Jeżeli w 10, 11 miesiącu służby wyrażą chęć pozostania w policji to zostaną zwolnione z części procedur, które dotyczą innych kandydatów do służby. Ułatwieniem jest to, że kandydaci będą zdawać testy jeszcze przed zakończeniem rocznej służby w policji, której okres zostanie im wliczony do stażu. Nieoficjalnie mówi się, że decyzja ministerstwa ma związek ze słabymi wynikami ubiegłorocznego naboru do policji. Tymczasem Komenda Wojewódzka Policji w Rzeszowie może w tym roku wcielić 220 poborowych. Trafią oni do stołecznego Oddziału Prewencji. Pierwsze wcielenie już 1 lutego. Kolejne przewidziano na 1 czerwca, 2 października i 4 grudnia. Najpierw powinni poinformować macierzyste WKU, że chcą służbę wojskową odbyć w szeregach policji. Potem muszą zgłosić się do Komendy Wojewódzkiej Policji w Rzeszowie przy ul. Dąbrowskiego 30, gdzie otrzymają niezbędne informacje. Mogą je także uzyskać pod numerami telefonów: 017 858-26-45 i 017 858-26-55 oraz na stronie internetowej www.policja.pl. (Super Nowości)

* Siarczyste mrozy dają się we znaki wszystkim bez wyjątku. Kolejny dzień z rzędu temperatura spadła poniżej 20 stopniu Celsjusza. Meteorolodzy pocieszają, że w najbliższych dniach zacznie się ocieplać. W przemyskim schronisku dla bezdomnych wszystkie łóżka są zajęte. Ale żadnej osobie, która przyjdzie nie odmawia się pomocy. Pozostały jeszcze materace, które w razie potrzeby zostaną rozłożone na korytarzach lub w świetlicy. Policjanci i strażnicy miejscy kilka razy dziennie penetrują opuszczone budynki w różnych częściach miasta. Sprawdzają ogródki działkowe. Wszystko po to, aby w porę zapobiec tragedii. Powody do narzekania mają kierowcy. Nawet najlepsze samochody odmawiają posłuszeństwa.
- Mój nowy, salonowy fiat nagle stał się bezużyteczny - twierdzi pan Marek. - Po kilku dniach wysiadł akumulator. Próby jego doładowania nie przyniosły efektów. Będącym w kłopocie właścicielom 4 kółek na pomoc spieszą nie tylko mechanicy, ale i taksówkarze. Ci ostatni proszeni są głównie o "użyczenie" prądu lub holowanie. Większy niż zwykle ruch panuje w sklepach z akcesoriami motoryzacyjnymi. Szczególne wzięcie mają przewody do spinania akumulatorów oraz dodatki do paliwa mające zapobiegać jego zamarzaniu. W Zaleskiej Woli koło Radymna temperatura we wtorek spadła w nocy do minus 32 stopni Celsjusza.
- Odwołaliśmy 25 kursów. Głównie tych najwcześniejszych - mówi Ryszard Świerk, dyspozytor w jarosławskim oddziale PKS. Do szkół nie dojechały na czas dzieci z Tuligłów, Woli Rokietnickiej, Pruchnika, Rączyny, Cetuli, Łopuszki, Tryńczy i wielu innych miejscowości. W kilkunastu szkołach na terenie powiatu odwołano zajęcia. - W Radymnie z powodu mrozu we wtorek nie było nauki w Zespole Szkół Ogólnokształcących i Zawodowych oraz Zespole Szkół Technicznych i Agrobiznesu. Wcześniej dyrekcja serwowała zmarzniętym uczniom gorącą herbatę - mówi Zofia Wojciechowska, naczelnik wydziału Oświaty, Kultury i Sportu w jarosławskim starostwie. Wczoraj niemal we wszystkich placówkach naukę skrócono, by młodzież przed zmrokiem bezpiecznie dotarła do domów. Poranne pociągi w Jarosławiu miały po kilkadziesiąt minut spóźnienia. Pospieszny do Wrocławia odjechał z ponad godzinnym opóźnieniem. Wyjątkowo dobrze znoszą niskie temperatury ptaki, które zimują w klinice weterynaryjnej "Ada" Andrzeja Fedaczyńskiego w Przemyślu. Obecnie jest tam 18 bocianów. Z powodu różnych kontuzji nie mogły odlecieć jesienią do ciepłych krajów.
- Gdy tylko zaświeci słońce, aż rwą się, by opuścić szpitali i wyjść na dwór, choć na termometrze jest 23 stopnie poniżej zera - mówi doktor Fedaczyński. - Ptaki te nie lubią przebywać w zamknięciu i wbrew pozorom dobrze znoszą mrozy. Stoją na jednej nodze, a drugą grzeją w piórach i tak na zmianę. Oczywiście, muszą być dobrze karmione, aby otrzymać niezbędną porcję energii. (Nowiny)

* Inspektorzy Zakładu Ubezpieczeń Społecznych coraz dokładniej sprawdzają czy zwolnienia lekarskie są wydawane prawidłowo. W ub. roku prawie 10 proc. z nich było korygowanych. Część chorych miała się całkiem dobrze, a mimo to pracowała. Niektórzy nawet za granicą. ZUS prowadzi coraz bardziej szczegółowe kontrole w całym kraju. To wynik m.in. coraz częstszych informacji o nadużyciach lekarzy w wydawaniu zwolnień chorobowych. W naszym województwie od stycznia do grudnia ub. roku do ZUS wpłynęło ponad 12 tys. wniosków o kontrolę. Inspektorzy sprawdzali czy orzeczenia o czasowej niezdolności do pracy zostały wydane zgodnie z przepisami. Część z wezwanych osób w ogóle się nie zgłosiła. W sumie sprawdzono 9 678 zaświadczeń wydanych przez lekarzy. Okazało się, że prawie jedno na dziesięć zwolnień było wydane nieprawidłowo.
- Najczęściej skracano okres niezdolności do pracy. Okazywało się, że choroba nie wymagała tak długiego czasu leczenia. Konsekwencją takiej zmiany była utrata prawa do zasiłku chorobowego - wyjaśnia Małgorzata Bukała, rzecznik oddziału ZUS w Rzeszowie. Inspektorzy ZUS mają prawo odwiedzać chorych w ich domach. I niekoniecznie musi to być w godzinach pracy urzędu. Kontrolerzy mogą zjawić się również po godz. 15. Natomiast informacje o tym, że ktoś nieprawidłowo wykorzystuje zwolnienie, ZUS dostaje najczęściej w donosach. Znajomi i sąsiedzi nie mogą się pogodzić, że ktoś jest na długim zwolnieniu, a płacą za to podatnicy.
- Dwa tygodnie po zabiegu dostałem wezwanie na komisję lekarską do ZUS. Chyba podejrzewali, że symuluję, skoro tak szybko się odezwali. Później byłem na jeszcze jednej komisji. Potwierdziła ona, że faktycznie jestem chory - mówi Zbigniew Idzik z Sędziszowa Młp. Jednak sytuacje, że ktoś w czasie chorobowego pracuje wcale nie są rzadkością. Małgorzata Bukała przyznaje, że w ub. roku były sytuacje, że kontrolowani pracowali. Niektórzy wyjeżdżali za granicę. Konsekwencje tego mogą być bolesne. ZUS ma prawo zażądać zwrotu wypłaconego chorobowego razem z odsetkami. (Super Nowości)

Kronika kryminalna

Wybuch gazu...
* Potężny wybuch butli z gazem wstrząsnął rankiem, 24 stycznia, jednym z budynków przy ulicy Żeromskiego w Przemyślu. To cud, że spośród 11 osób, które w czasie eksplozji przebywały wewnątrz, nikt nie zginął. Ośmiu minut brakowało do g. 8, kiedy ogromny huk postawił na równe nogi niemal wszystkich mieszkańców tej nadsańskiej uliczki. Po 4 minutach na miejsce zdarzenia przybyła pierwsza jednostka straży pożarnej. Potem kolejnych pięć. Okazało się, że w parterowym budynku doszło do eksplozji gazowej butli. Widać było na niej ślady korozji. Siła wybuchu była tak wielka, że oprócz powybijanych szyb, popękanych ścian, z posad wyrwany został dach. Najpierw podniosło go kilkanaście centymetrów w górę, by za moment opaść i uszkodzić całą konstrukcję budynku. Podmuch sprawił, że popękały szyby w oknach sąsiednich domów. W chwili wybuchu wewnątrz budynku było aż 11 osób. Cztery z nich, w tym 2-letnie dziecko zostało ranne. Najpoważniej mężczyzna, w którego mieszkaniu doszło do eksplozji - z poważnym obrażeniami (poparzenie III stopnia) odwieziony został - podobnie jak pozostali - do przemyskich szpitali na ul. Słowackiego i Monte Cassino. Prawdopodobnie - zdaniem służb medycznych - będzie musiał zostać przetransportowany do Siemianowic Śląskich. (Życie Podkarpackie)

* Trzech mężczyzn zamarzło w nocy ze środy na czwartek w samochodzie zaparkowanym na przygranicznym parkingu w Medyce. Wszyscy pochodzili z województwa lubuskiego. Podjęte w tej sprawie śledztwo ma wyjaśnić okoliczności tragedii. Z nieoficjalnych informacji uzyskanych tuż po ujawnieniu tego dramatu wynika, że mężczyźni przyjechali do Medyki w środę osobową mazdą i samochodem dostawczym ze sprzętem agd. Odbiorcą pralek, lodówek itp. miał być kontrahent z Ukrainy. Ponieważ w chwili ujawnienia tragedii w samochodzie ciężarowym znajdowały się tylko drewniane palety, można wnioskować, że doszło wcześniej do transakcji kupna-sprzedaży. W czwartek rano pracownik parkingu zauważył, że kierowca mazdy usiłował uruchomić silnik. Według jego relacji, samochód jednak tylko się "zatrząsł" i silnik zgasł. W południe zaniepokojony przedłużającym się brakiem życiowej aktywności trójki przybyszów znad zachodniej granicy Polski podszedł do auta. Wtedy nabrał podejrzeń, że są martwi. Przybyły na miejsce lekarz potwierdził zgon trzech mężczyzn w wieku 30, 31 i 47 lat. Rutynowe czynności natychmiast podjęli pracownicy z sekcji dochodzeniowej i śledczej KMP w Przemyślu. Zostanie też przeprowadzona sekcja zwłok, która pozwoli wyjaśnić przyczynę śmierci. Prawdopodobnie mężczyźni spożywali w samochodzie alkohol i dogrzewali wnętrze auta przy włączonym silniku. Niewykluczone, że silnik zgasł, gdy zmorzył ich sen. Po kilku godzinach, wskutek nagromadzonych w środku spalin oraz wychłodzenia organizmów (na zewnątrz była temperatura ok. minus 20 stopni), nastąpił zgon wszystkich trzech.

* Przemyscy policjanci zatrzymali 16-letniego Dawida, który w listopadzie ub. roku wraz z kompanem włamał się do sklepu przy ul. Łukasińskiego. Sprawcy ukradli alkohol, papierosy, kosmetyki i karty telefoniczne. Straty oszacowano na 2,5 tys. zł Ujęcie drugiego z bandytów to kwestia czasu - zapowiadają policjanci z przemyskiej sekcji kryminalnej KMP.

* W Jarosławiu przy ul. Sobieskiego w mieszkaniu samotnego mężczyzny doszło do pożaru, którego prawdopodobną przyczyną była pozostawiona zapalona świeczka. Straż pożarną o zaistniałej sytuacji powiadomili sąsiedzi. Zatruty czadem Jan N. trafił do szpitala. Spaleniu uległo wyposażenie jego mieszkania.

* W Przeworsku w lokalu rozrywkowym mieszkaniec miasta wprowadzał do obiegu fałszywe banknoty o nominałach 20 zł i 50 zł. Policja zatrzymała mężczyznę, a w jego mieszkaniu zabezpieczyła fałszywe banknoty, komputer i drukarkę.

* 21 stycznia w Przemyślu, na głównej stacji działającego od niedawna wyciągu narciarskiego nieznany sprawca skradł pozostawione bez opieki narty warte 1500 zł.

* 21 stycznia ujawniono, że nieznany sprawca, wykorzystując nieobecność domowników, włamał się do mieszkania przy ul. Opalińskiego w Przemyślu i skradł biżuterię wartości kilkuset złotych.

Reklama