Archiwum aktualności

Archiwalne wydanie tygodniowe: 16.01-22.01.2006 r.

Przemyśl

Pierwsze wrażenia pozytywne!
* W ostatnią niedzielę przemyska nartostrada przeżyła oblężenie. Jeszcze gorzej było na drogach dojazdowych, szczególnie do górnej stacji. Ale wrażenia - pozytywne! Naśnieżany od ponad tygodnia stok narciarski w Przemyślu w niedzielę, 15 stycznia, po raz pierwszy został udostępniony dla narciarzy. Nie chodziła jeszcze dolna kolejka - z parkingu przy Sanockiej do stacji pośredniej, więc większość chętnych podjeżdżała w okolice ulicy Pasteura. W efekcie policja musiała wyłączyć z ruchu prowadzącą na zniesienie ulicę Przemysława. Same krzesełka chodziły bez kłopotów, narciarze narzekali wprawdzie na to, że wyciąg posuwał się bardzo wolno, co w efekcie powodowało kolejki do kolejki, jednak w najbliższych dniach tempo ma ulec poprawie. Dużo pochwał można było usłyszeć na temat dobrego naśnieżenia stoku (na razie gotowa jest jedna trasa). Woda do naśnieżania pobierana jest z Sanu, co znacznie obniża koszty (umowa roczna na eksploatację 34-metrowego kawałka koryta rzeki z Zarządem Gospodarki Wodnej opiewa na niecałe 400 zł). Drugi koszt - energia - jest jednak znacznie wyższy. Mariusz Zamirski, dyrektor POSiR-u: - Nie potrafię w tej chwili ocenić, jakiego rzędu będą to opłaty, dopiero po sezonie będziemy mieli pełną orientację. Ceny biletów też nie należą do najniższych: jeden przejazd ma kosztować 3,5 zł, karnet na 5 zjazdów - 16 zł, na 10 zjazdów - 30 zł, na 20 zjazdów - 50 zł. W tym tygodniu wyciąg będzie czynny po kilka godzin dziennie, od następnego ma już być otwarty od 9 do 21. (Życie Podkarpackie)

Prezydent złamał prawo?
* Prezydent Robert Choma, powołał swojego zastępcę, który nie ma matury bezprawnie. Przepis o obowiązkowym wykształceniu wyższym zastępców prezydentów i burmistrzów obowiązuje od 27 października 2002 r, a Choma swoim zastępcą uczynił Lewandowskiego 5 grudnia 2002 r. O tym, że Ryszard Lewandowski nie ma matury pisaliśmy 19 stycznia. Prezydent Przemyśla stwierdził wtedy, że nie złamał prawa, bo Lewandowskiego powołał zanim przepisy o wyższym wykształceniu zastępców prezydentów i burmistrzów weszły w życie. W czwartek dotarliśmy więc do orzecznictwa NSA. Wyrok został wydany w sprawie zastępcy burmistrza z innej części Polski. Wyraźnie mówi o tym, że przepisy obowiązują od 27 października 2002 r. Pomimo, że zostały ogłoszone w grudniu, to obowiązują od dnia październikowych wyborów. Wydając takie oświadczenie, w części dotyczącej wstecznego obowiązywania, sędziowie NSA, oparli się na orzecznictwie Trybunału Konstytucyjnego.
- Kieruję sprawę do sądu. Będę się opierał na orzecznictwie NSA - mówi radny Rafał Oleszek. 17 listopada ub. r. wezwał prezydenta Przemyśla do usunięcia naruszenia prawa. Ten tego nie zrobił. (Nowiny)

* Na jednej z ostatnich sesji radny Kazimierz Nycz (SLD) wytknął ekipie rządzącej Przemyślem, że w porównaniu z Rzeszowem nasze unijne zyski wyglądają żenująco: oni napisali 250 wniosków i dostali 150 mln, my - tylko kilkanaście wniosków, które dały nam zaledwie 4 mln. Z opracowania, jakie sporządzili magistraccy urzędnicy, wynika, że urząd od 2002 roku ściągnął faktycznie niewiele, bo 4,8 mln zł. - Ale nie wiemy, skąd radny Nycz wziął informacje dotyczące Rzeszowa. Z ich publikacji wynika, że miasto Rzeszów ma w realizacji 12 projektów współfinansowanych przez Unię, z czego w ostatnim roku tylko 4 projekty na łączną kwotę niewiele ponad milion złotych - mówi koordynująca ściąganie pieniędzy dla Przemyśla naczelnik wydziału inwestycji Maria Kuźmińska - Być może radny Nycz miał na myśli środki, jakie zyskały wszystkie rzeszowskie instytucje razem wzięte: wojewódzkie, miejskie, szkoły itp. Jeśli tak, to i nasze wyniki, jak sądzę, nie będą wyglądały źle. (Życie Podkarpackie)

Mroźny Jordan
* Zgodnie z kalendarzem juliańskim, wierni obrządku greckokatolickiego obchodzili w czwartek (19 bm.) święto Jordanu, czyli pamiątkę Objawienia Pańskiego. Po uroczystej mszy w przemyskim soborze archikatedralnym wierni wraz z przewodzącymi im duchownymi przeszli na brzeg Sanu. Tam odbył się obrzęd poświęcenia wody nawiązujący do opisanych w Ewangelii wydarzeń nad Jordanem. Uroczystościom przewodniczył ks. abp Jan Martyniak, metropolita przemysko-warszawski obrządku greckokatolickiego. Towarzyszyli mu członkowie kapituły archidiecezji przemyskiej obrządku łacińskiego. Liturgia rozpoczęła się od uczynienia przez celebransów znaku krzyża na wodzie zapalonymi potrójnymi świecami, oznaczającymi objawienie się nad wodami Jordanu Boga w Trójcy Jedynego. Następnie duchowni wykonali na powierzchni wody znak krzyża, co symbolizuje zstąpienie Ducha Świętego. Z kolei zanurzony do połowy w wodzie krzyż symbolizuje Chrystusa, który wchodził w nurty Jordanu. Obrzęd zakończyła modlitwa za ludzkość, przeplatana śpiewem "Mnohaja lita". Na koniec każdy z obecnych starał się nabrać do przyniesionego ze sobą naczynia poświęconej wody. Nią właśnie wierni kropią swoje domostwa, a także piją ją w razie choroby. (Super Nowości)

* Naczelnik wydziału budownictwa przemyskiego magistratu Alicja Strojny została powołana przez sekretarza stanu w Ministerstwie Rozwoju Regionalnego Władysława Ortyla na członka zespołu ds. przygotowania Programu dla Polski Wschodniej. W składzie zespołu znaleźli się specjaliści z Lubelskiego, Podkarpackiego, Podlaskiego, Świętokrzyskiego i Warmińsko-Mazurskiego oraz administracji centralnej. Sam program dla Polski wschodniej przyczynić się ma do wyrównania dysproporcji rozwojowych tytułowego regionu kraju w odniesieniu do reszty. Na starcie program dysponuje 882 mln euro dla wszystkich 5 województw. Zespół ds. Programu będzie się zajmował m.in. wskazywaniem najpilniejszych działań. (Życie Podkarpackie)

* Wojciech J. (30 l.) ucierpiał w gigantycznym pożarze. Przeżył, ale ma blizny po oparzeniach. Od byłego już pracodawcy domaga się zadośćuczynienia oraz renty wyrównawczej. 22 czerwca 2002 roku w Chałupkach Medyckich doszło do potężnego wybuchu słyszalnego nawet w miejscowościach odległych o ponad 5 km. Eksplodowała cysterna z surówką ropy naftowej. Pracownicy firmy Chem Trans Logistic Południe przepompowywali ją z ukraińskich do polskich wagonów. W gaszeniu gigantycznego pożaru uczestniczyło 55 jednostek straży pożarnej. Ucierpiało 4 mężczyzn, w tym Wojciech J., który feralnego dnia kierował przeładunkiem. Prokuratura obarczyła go winą za wypadek. Ale do wybuchu przyczynił się upał oraz niesprawny zawór bezpieczeństwa w cysternie. Sąd Apelacyjny w Rzeszowie uniewinnił mężczyznę z zarzutu.
- Mój klient cierpiał - przekonuje mec. Mirosław Lewczyk. - Doznał poparzeń blisko 70 procent powierzchni ciała. Poniósł trwały uszczerbek na zdrowiu. Nie może pracować. Wojciech J. domaga się zadośćuczynienia za ból i krzywdy moralne oraz tzw. renty wyrównawczej. Mec. Adam Krause, reprezentujący Chem Trans Logistic Południe powiedział w ubiegłym tygodniu przed Sądem Okręgowym w Przemyślu, że firma nie wyklucza ugody. Droga do jej zawarcia wydaje się jednak długa. (Nowiny)

Plac do przebudowy...
* Być może już latem koszmarnie dziś wyglądający plac Niepodległości zacznie pięknieć. Pod koniec stycznia ma zostać rozstrzygnięty konkurs na projekt pomnika Jana Pawła II, który - zamiast niedoszłego Żołnierza Polskiego - ma stanąć właśnie na pustym dziś placu Niepodległości. To jednak nie wszystko. Wygląd zmieni cały plac, a nawet kwartał między ulicami Franciszkańską, Śnigurskiego, Władycze i Dąbrowskiego. Na razie - w pierwszym kwartale tego roku - powstanie plan zagospodarowania. Tworzy go przemyski architekt Jacek Mermon. Ogólna idea jest taka: otworzyć przestrzeń placu tak, by można było bez przeszkód komunikować się z otaczającymi go uliczkami (a teraz nie jest to możliwe), mocno włączyć w przestrzeń placu wieżę zegarową (dziś odciętą od niego i w ogóle nie yeksponowaną), zostawić miejsce na pomnik Jana Pawła II, a w lewym dolnym rogu zlokalizować niedużą, ale ożywiającą przestrzeń fontannę. W efekcie plac w dalszym ciągu służył będzie mieszkańcom jako miejsce rekreacji, a czasami - kameralnych z relacji sąsiedztwa pomnika - imprez plenerowych. Zieleń z niewielkimi korektami pozostanie na miejscu. Plan zagospodarowania przewiduje też sporo miejsca (na specjalnych tarasach) na ławeczki dla odpoczywających przechodniów i turystów. Jeśli wszystko dobrze pójdzie, miasto zacznie realizację planów jeszcze przed latem. (Życie Podkarpackie)

* Chęć szusowania po przemyskim stoku jest tak wielka, że narciarze nie zważają na ryzyko. Żeby dostać się do wyciągu łamią budowlane zakazy. Od minionej niedzieli nartostrada jest oblegana przez amatorów białego szaleństwa i tłumy gapiów. Tylko pierwszego dnia stok odwiedziło ponad 2 tys. ludzi. Tłok i uliczne korki przy ul. Pasteura utrudniają dostęp do górnej stacji. Sporo osób zostawia więc samochody przy parkingu przy ul. Sanockiej. Dalej idą pieszo do góry do pośredniej stacji kolejki. Problem w tym, że nie ma tam drogi. Narciarze chodzą przez utwardzony betonowymi płytami roboczy przejazd, mimio, że zabraniają tego tablice ostrzegawcze. - Po co otwiera stok, skoro nie jest gotowy dolny wyciąg. Jak mi coś się stanie, to będę skarżył miasto - odpowiada młody narciarz pytany dlaczego łamie zakaz. Dostęp do stacji pośredniej będzie możliwy za pomocą wyciągu krzesełkowego, ponad ul. Sanocką. - Dopóki nie będzie czynny, zalecamy korzystanie z górnej stacji wyciągu - mówi Witold Wołczyk z Kancelarii Prezydenta Miasta Przemyśla. W trosce o bezpieczeństwo narciarzy magistrackie służby wyznaczyły w rejonie przystanku MZK na Krzemieńcu przejście dla pieszych. (Nowiny)

J A R O S Ł A W

Jarosławska dwuzłotówka...
* Wizerunek kamienicy Orsettich widnieje na dwuzłotówce z serii monet kolekcjonerskich "Historyczne miasta w Polsce", wydanej przez Narodowy Bank Polski. Decyzję o umieszczeniu wizerunku Jarosławia na dwuzłotówkach wydał Zespół Konsultantów Historyków pod przewodnictwem prof. Henryka Samsonowicza. Oprócz Jarosławia, spośród miast Podkarpacia znajdzie się na nich także Przemyśl. o Zamierzeniu tym prezes NBP Leszek Balcerowicz poinformował w styczniu 2005 roku. Miasta musiały spełnić określone kryteria, m.in. posiadać przynajmniej 500-letnią tradycję samorządności, istotne znaczenie w dziejach Polski i ważny wkład w zasób tej kultury, a także liczbę ludności powyżej 25 tys. Jak poinformowała nas rzecznik burmistrza Zofia Krzanowska, moneta wykonana jest ze stopu tzw. Nordic Gold. Awers monety indywidualnie zaprojektowany dla całej serii, a na rewersie umieszczony jest wizerunek kamienicy Orsettich. (Życie Podkarpackie)

* Ponad dwa tysiące młodych ludzi na hiphopowym koncercie, około tysiąca wolontariuszy kwestujących na ulicach miasta i w gminach powiatu jarosławskiego oraz 24 tys. zł już policzonych, zebranych datków i kucyk do licytacji. Mowa o finale Małej Kapeli Gorących Serc, która już po raz jedenasty zagrała na ulicach Jarosławia i w gminach powiatu jarosławskiego.
- Dwadzieścia cztery tysiące złotych to suma zebrana na ulicach miasta. Spodziewamy się, że tyle samo spłynie do sztabu kapeli z gmin. Wolontariusze z terenu mają czas na zakończenie zbiórki i oddanie puszek do końca stycznia. Jeszcze w styczniu przeprowadzimy licytację kucyka, którego przekazał przedsiębiorca z naszego powiatu Józef Babiś - informuje inicjator akcji charytatywnej, wicestarosta powiatu jarosławskiego Janusz Kołakowski. Pieniądze z tegorocznej zbiórki zostaną przeznaczone na zakup sprzętu dla funkcjonującego od roku oddziału kardiologii w Centrum Opieki Medycznej w Jarosławiu. Kapela dołączy się do innych darczyńców, m.in. OI (jarosławskiej huty szkła), która przekazała na ten cel 15 tys. zł oraz PKS w Jarosławiu, który również dołożył do planowanego zakupu 10 tys. zł. Ordynator oddziału lek. med. Jerzy Mormul puka również do drzwi innych zakładów i liczy na ich pomoc. (Życie Podkarpackie)

Prohibicja w Jarosławiu?!
* Grupa radnych związanych z burmistrzem Jarosławia chce wprowadzić bardziej restrykcyjne zasady przyznawania koncesji na sprzedaż alkoholu. Jeśli projekt wejdzie w życie, część placówek serwujących alkohol trzeba będzie zamknąć. Przedsiębiorcy żyjący z handlu alkoholem twierdzą, że niektóre zapisy, np. o zakazie sprzedaży alkoholu w pobliżu skwerów, są niedorzeczne.
- Jak rozumieć pojęcie skweru. W zasadzie można uznać za skwer każdy obsiany trawą skrawek ziemi z ławeczką. Można będzie naginać ten zapis, a to sprzyja nadużyciom władzy - mówi zbulwersowany właściciel sklepu z wódką. Radni chcą zabronić sprzedaży alkoholu nie tylko w pobliżu placówek szkolno-wychowawczych, szpitali, obiektów kultu religijnego, ale też w pobliżu cmentarzy, obiektów sportowych, stacji paliw, przystanków komunikacji publicznej, parków i skwerów. Sprzeciw budzi zapis o pomiarach liczonych od bramek a nawet mostków. Handlowcy i radni opozycyjni wobec burmistrza obawiają się, że trzeba będzie zlikwidować co najmniej kilka placówek z alkoholem. W tym należących do PSS "Społem".
- Pracę straciłoby co najmniej kilkadziesiąt osób - mówi Alicja Jużyniec, prezes zarządu PSS "Społem" w Jarosławiu. Przykładem jest "Kaskada".
- Od dziesiątków lat zawsze tu była restauracja. Teraz komuś to przeszkadza. Albo zrobią tu bibliotekę, albo będą grasowały szczury - mówi Magdalena Gierczak, szefowa "Kaskady".
- Pomysł zmiany przepisów jest absurdalny. Jeśli trzeba dyscyplinować niektórych sprzedawców alkoholu, to od tego jest straż miejska i policja. Nie trzeba tworzyć nowej uchwały, która zrobi więcej szkody niż pożytku - mówi Jan Walter, zastępca przewodniczącego Rady Miasta Jarosławia. Oponenci przytaczają kolejny argument: likwiduje się sprzedaż alkoholu obok stadionu, ale w czasie niektórych imprez masowych piwo leje się tam beczkami. Szef rządzącej Jarosławiem koalicji LPR i Forum Prawicy jest świadomy, że projekt nie jest doskonały. - Otwarci jesteśmy na uwagi. Jeśli będą trafne, to je uwzględnimy. Nie będziemy się bili o detale jak o niepodległość - mówi Jarosław Pagacz, zastępca przewodniczącego Rady Miasta. Odżegnuje się przy tym od zarzutów, że nowe zapisy mają uderzyć w konkretnych przedsiębiorców. Rządząca miastem koalicja ma w Radzie co najmniej siedem pewnych głosów. W sprzyjających warunkach może "przepchnąć" każdy projekt. (Nowiny)

P R Z E W O R S K

Sposób na chuliganów
* Są plany dotyczące karania chuliganów złapanych na gorącym uczynku. Według planowanych zmian, chuligani, którzy dopuścili się np. kradzieży, pobicia, znieważenia i wkroczeń typu zakłócanie ciszy nocnej, złapani na gorącym uczynku, mogą "liczyć" na szybkie ukaranie. Zdaniem policji, sprawy, w których takie osoby nie były karane przez kilka miesięcy, teraz szybko dostałyby wyrok. - Jeszcze nie mamy żadnych oficjalnych wytycznych. Przypuszczam, ze będą one nie szybciej niż za kilka miesięcy - mówi podinsp. Wiesław Bukowski z Komendy Powiatowej Policji w Przeworsku. - Z tego co wiem, według nich w ciągu 48 godzin policja wraz z prokuraturą zbiera materiał dowodowy, prokurator kieruje do sądu akt oskarżenia, a sąd w ciągu 24 godzin wydaje wyrok. Byłoby to dobre rozwiązanie, bo szybsze. (Super Nowości)

* Jako jedyna na Podkarpaciu przeworska piekarnia "Bułeczka" otrzymała prestiżowy certyfikat HACCP CODEX Alimentarius przyznawany przez renomowaną szwajcarską firmę audytorską SGS za produkcję wyrobów szczególnie wysokiej jakości. "Bułeczka" istnieje od 14 lat, w 1992 roku budynki po byłej piekarni PSS "Społem" przejęli Stanisław i Arkadiusz Kałamarzowie, ojciec i syn, którzy teraz prowadzą "Bułeczkę" - Budynki te były w opłakanym stanie - wspomina Stanisław Kałamarz. - Ale udało nam się je wyremontować, zainwestowaliśmy w sprzęt i wykwalifikowaną kadrę i ruszyliśmy z produkcją. Teraz firma zatrudnia 60 pracowników, a jej wyroby cieszą się dużym powodzeniem wśród smakoszy pieczywa, nie tylko w Przeworsku. "Bułeczka" produkuje chleb, bułki i tradycyjne wyroby piekarnicze, a poza tym chleb trwały, którego głównym odbiorcą być może będzie armia. O jakość swojego pieczywa Kałamarzowie dbają od początku i już wcześniej udało im się zdobyć certyfikat ISO 9001/2000. - Otrzymany w 2002 roku certyfikat jakości ISO był dla nas na pewno potwierdzeniem jakości naszych wyrobów i co tu ukrywać, także motywacją do jeszcze lepszych wyników - mówi Arkadiusz Kałamarz. - Przyznany naszej "Bułeczce" pod koniec zeszłego roku prestiżowy certyfikat HACCP CODEX Alimentarius jest jeszcze cenniejszy, bo jesteśmy jedyną firmą na Podkarpaciu, która została nim wyróżniona. Na pewno będziemy chcieli utrzymać ten certyfikat, doskonalić się w dziedzinie piekarnictwa i starać się o jeszcze lepszą jakość naszych produktów. Nie będzie to sztuka dla sztuki, bo przecież najtrafniej ocenia nas zawsze nasz klient, ten kto kupuje nasz chleb, czy bułeczki i poleca je znajomym - dodaje S. Kałamarz. (Super Nowości)

R E G I O N

Tragiczny tydzień na drogach...
* Wyjątkowo niekorzystne warunki pogodowe sprawiły, że jazda po drogach naszego regionu wymagała szczególnej ostrożności. Niestety, zbyt często kierowcy bagatelizują ostrzegające ich komunikaty, przeceniają swoje umiejętności i lekceważą przepisy ruchu drogowego. Ceną za to jest ludzkie życie i zdrowie. W czwartek około 15 na trasie Prałkowce - Dybawka kierowca opla astry zaczął hamować na oblodzonej jezdni, wskutek czego auto wpadło w poślizg, zjechało na lewy pas jezdni, po czym zatrzymało się w rowie i zapaliło. Na szczęście ani kierowcy, ani jego pasażerowi nic się nie stało. W tym samym czasie, kiedy zaczął się palić opel, po prawej stronie jezdni zaczęły zatrzymywać się inne samochody. Kiedy ich kierowcy pomagali w gaszeniu pożaru, na stojącego na jezdni fiata 126p najechał samochód daewoo nubira, którego kierowca nie zachował odpowiedniej prędkości. Fiat uderzył przodem w stojącego przed nim volkswagena passata. W wypadku ucierpiała kierująca nubirą i małoletni pasażer fiata. W piątek około 6.40 23-letni kierowca ciężarowego dafa, wyjeżdżając z Przemyśla, już na ul. Krakowskiej rozwinął nadmierną prędkość. Przy zjeździe w dół (na wysokości wiaduktu do szpitala), prawdopodobnie podczas wyprzedzania lub wymijania innego pojazdu, stracił panowanie nad kierownicą. Rozpędzona ciężarówka przecięła wysepkę i wjechała na przeciwległy pas ruchu, gdzie uderzyła w jadące prawidłowo cinquecento, które zostało odrzucone kilkanaście merów dalej, aż na parking. Siła uderzenia była tak duża, że przód samochodu dosłownie rozleciał się. Następnie ciężarówka uderzyła czołowo w fiata 126p i zmiażdżyła go. W rozbitym cinquecento ciężko ranny został jego kierowca. W małym fiacie na miejscu zginęła 49-letnia pasażerka, nie udało się też uratować kierowcy, który zmarł w szpitalu. Przeżył jedynie drugi z pasażerów, który z ciężkimi obrażeniami trafił do szpitala. Badanie sprawcy wypadku na alkomacie wykazało, że był on trzeźwy, natomiast tachometr (urządzenie rejestrujące czas i prędkość jazdy) w momencie wypadku zatrzymał się na prędkości prawie 90 km/h, a w tym miejscu obowiązuje ograniczenie prędkości do 50 km/h. (Życie Podkarpackie)

* To wreszcie jest sprawiedliwe. Każda mama, bez względu na to ile zarabia, powinna dostać "becikowe". Tak uważa m. in. Diana Mazur z Kawęczyna Sędziszowskiego, która w czwartek rano urodziła synka. To już druga nowelizacja ustawy o świadczeniach rodzinnych. Jej pomysłodawcą była Liga Polskich Rodzin. Dzięki niej, każda mama, bez względu na dochody, dostanie od państwa jednorazową zapomogę. Tysiąc złotych za urodzenie dziecka.
- To miła wiadomość - przyznaje Diana Mazur, która w czwartek tuż po godz. 1 rano w Wojewódzkim Szpitalu Specjalistycznym w Rzeszowie urodziła swoje drugie dziecko. - Czy tysiąc złotych to dużo czy mało? Trudno odpowiedzieć. Tyle np. kosztuje dobry wózek. Mnie te pieniądze bardzo się przydadzą. Na szczęście po córeczce mam w domu łóżeczko, kołyskę, wózek, chodzik i śpioszki. "Becikowe" przeznaczę na kosmetyki i pieluchy. I pani Diana i jej sąsiadka ze szpitalnej sali poporodowej uważają, że podarunek od państwa jest sprawiedliwy: - Jakby się poczuły mamy, które nie dostaną pieniędzy, bo o parę groszy przekroczyły próg finansowy? A tak na pewno każdej się przyda dodatkowy zastrzyk gotówki. Pod koniec grudnia prezydent podpisał inną nowelizację tej samej ustawy. Dotyczy ona wypłaty tysiąca zł jednorazowego dodatku. Dodatkowy tysiąc otrzymają te kobiety, których dochód w rodzinie na osobę nie przekracza 504 zł, a w rodzinach z dzieckiem niepełnosprawnym - 583 zł. (Nowiny)

* Jedziesz PKS-em i chcesz wysiąść po drodze, ale nie na przystanku? Prosisz kierowcę, aby się zatrzymał? Jeśli inspektor ruchu drogowego dowie się, że autobus zatrzymał się w szczerym polu lub na przystanku, którego nie ma w rozkładzie, kierowca zapłaci 3 tys. zł kary. 21 grudnia 2005 roku wszedł w życie nowy załącznik do ustawy o transporcie drogowym. Na jego podstawie inspektorzy transportu drogowego mogą w cywilu, nieoznakowanym pojazdem kontrolować kierowców realizujących przewozy regularne (m.in. kierowców busów lub autobusów).
- Jeśli kierowca naruszy przepisy, np. zatrzyma się na przystanku, którego nie ma w rozkładzie jazdy, jego pracodawca musi zapłacić karę - wyjaśnia Grzegorz Dyś, podkarpacki wojewódzki inspektor transportu drogowego w Rzeszowie. - Taryfikator kar, który obowiązuje od 21 grudnia, nie ma widełek cenowych. Oznacza to, że każdy, kto naruszy przepisy, poniesie karę w wysokości trzech tysięcy złotych, niezależnie od tego, czy jego pracodawca jest małą firmą czy dużym przedsiębiorstwem.
- Osobiście poinformowałem swoich kierowców o zmianie w przepisach - mówi Józef Ipnar, dyrektor PKS w Rzeszowie. - Ostrzegłem, że jeśli zatrzymają się na przystanku, którego nie ma w naszym rozkładzie, a inspekcja transportu drogowego o tym się dowie, karę zapłacą z własnej kieszeni. Na szczęście, w PKS- ie nie było jeszcze takiej konieczności. Klienci PKS-u nie są zadowoleni z tak rygorystycznego przestrzegania przepisów przez kierowców. Twierdzą, że w małych miejscowościach przystanki są położone daleko od siebie, a w zimie podczas mrozów trudno pokonać znaczne odległości.
- Jestem klientką PKS-u od dziesięciu lat. Wielokrotnie byłam świadkiem, jak kierowcy zatrzymywali się na życzenie klienta i nie widzę w tym nic złego - mówi Agnieszka Stopa. - Uważam, że o tej porze roku takie przystanki na życzenie są uzasadnione.
- Walka z nieuczciwymi kierowcami jest mozolna, od 21 grudnia odnotowaliśmy kilka przypadków naruszenia przepisów - przyznaje Grzegorz Dyś. - Ale o naszych kierowcach ciągle mam dobre zdanie, są czujni. (Super Nowości)

* 3 stycznia w siedzibie Podkarpackiego Oddziału Wojewódzkiego Narodowego Funduszu Zdrowia w Rzeszowie odbyło się spotkanie dyrekcji z lekarzami z Porozumienia Podkarpackiego. Po kilkudziesięciu minutach rozmowy zostały przerwane. 10 stycznia do rozmów wrócono i osiągnięto kompromis - wszystkie umowy mają być podpisane! - Chcieliśmy wiedzieć, ile pieniędzy trafi na Podkarpacie z 240 milionów złotych, które obiecał prezes NFZ, ale takiej odpowiedzi nie otrzymaliśmy. Dlatego spotkanie przerwaliśmy. Jeśli mamy podpisać umowy na ten rok, musimy mieć gwarancje, że je dostaniemy. - wyjaśniał Mariusz Kocój, wiceprzewodniczący Porozumienia Podkarpackiego. Lekarze domagali się przedstawienia na piśmie, ile pieniędzy z obiecanych przez ministra 240 mln zł trafi na Podkarpacie oraz jak wysoka będzie w efekcie stawka na jednego pacjenta. Fundusz początkowo zapewniał, że zapłaci więcej już za grudzień 2005 r., potem okazało się, że nie. - Na spotkaniu dowiedzieliśmy się, że od 1 stycznia pracujemy za darmo. Usłyszeliśmy bowiem, że kontrakty będą obowiązywać od dnia podpisania. Tak nie powinno być, czekamy na zmianę stanowiska funduszu - jednoznacznie stwierdził M. Kocój. Mimo że do podpisania kontraktów nie doszło, lekarze pracowali. Od 1 stycznia br. miesięczna stawka lekarza podstawowej opieki zdrowotnej wzrośnie o 5 gr. Oznacza to, że miesięczna stawka na jednego pacjenta wyniesie 5 zł 9 gr. To kwota, o którą lekarze walczyli bardzo długo. Ich argumenty przekonały dyrekcję funduszu. Umowy będą obowiązywać od początku stycznia br. Lekarze dostaną więc pieniądze za okres, kiedy przyjmowali pacjentów bez kontraktów. Niebawem okaże się, czy dodatkowe pieniądze otrzymają również pielęgniarki. (Życie Podkarpackie)

Autostrada tylko do... Rzeszowa
* W ciągu najbliższych 8 lat jest szansa na wybudowanie całej drogi ekspresowej S19 i autostrady A4, ale tylko do Rzeszowa. Losy autostrady z Rzeszowa do Korczowej rozstrzygać się będą dopiero po 2013 roku. - Dla nas najważniejsza jest autostrada i to nie do Rzeszowa, ale do Korczowej - twierdzi Barbara Kuźniar-Jabłczyńska, dyrektor Rzeszowskiej Agencji Rozwoju Regionalnego. - Jej brak może doprowadzić do zaniku transportu z Zachodu na Wschód przez nasz region. W czwartek rząd Marcinkiewicza ogłosił plan budowy autostrad i dróg ekspresowych do 2013 r. Dla Podkarpacia najważniejszą jest informacja, że w ciągu ośmiu lat autostrada A4 dotrze jedynie do Rzeszowa, a nie do Korczowej jak się wcześniej mówiło.
- To niekorzystne dla nas plany - przyznaje Andrzej Szlachta, poseł PiS-u. - Będziemy zabiegali u ministra transportu i budownictwa, by autostrada koniecznie powstała do granicy z Ukrainą. Na razie budowa autostrady i drogi ekspresowej jest w powijakach. Podkarpacki odcinek S-19 mam mieć 170 km, na dziś prace przygotowawcze trwają jedynie przy autostradowej obwodnicy Rzeszowa. Podobnie ma się rzecz w przypadku planowanych 160 km autostrady A4 biegnącej przez nasz region. W tym przypadku, tylko do Przeworska jest decyzja lokacyjna, potem czarna dziura. W tegorocznym budżecie państwa dla A4 na Podkarpaciu jest 15 mln zł. Pieniądze zostaną wykorzystane na prace przygotowawcze Tarnów-Rzeszów. Wybudowanie jednego kilometra autostrady kosztuje 20 mln zł, czyli na podkarpacki odcinek trzeba około 3 mld 200 mln zł. (Nowiny)

Kronika kryminalna

* W nocy z 15 na 16 stycznia w Jarosławiu do jednego z garaży przy ulicy Reymonta włamał się nieznany sprawca, który skradł 65 worków, w których było 2,5 tony orzechów włoskich. Właściciel orzechów swoje straty ocenił na 47 tys. zł.

* W nocy z 14 na 15 stycznia w Przemyślu nieznany sprawca włamał się do kilku piwnic w bloku przy ul. Hoffmanowej. Było to dziwne włamanie, gdyż złodzieja interesowały tylko słoiki z przetworami i kompotami.

* W nocy 13 stycznia w Krównikach nieznani sprawcy włamali się do jednego z domów i skradli pieniądze, sprzęt AGD oraz rozmaite naczynia. Łącznie straty wynoszą 10 tys. zł.

* 17 kg nieoszlifowanego bursztynu przemycał z Ukrainy do Polski mieszkaniec Kętrzyna. Kierowca, który w miniony weekend przekraczał przejście w Medyce, korzystał z tzw. "zielonego pasa" (nic do oclenia). Nie zmyliło to czujności celników. Drobiazgowo sprawdzili mercedesa. W baku pojazdu odkryli bursztyn warty co najmniej 8 tysięcy złotych. Podróżny wyjaśnił, że towar kupił na Ukrainie i wiózł go do Polski celem sprzedaży.

* W Przemyślu na ul. Smolki do 19-letniego mężczyzny podeszli dwaj młodzi mężczyźni, którzy zażądali pieniędzy. Kiedy 19-latek odmówił, wciągnęli go do bramy pobliskiej kamienicy, pobili i zabrali 100 zł. Poszkodowany poszedł na policję, opisał dokładnie bandytów i wskazał ich na zdjęciach. Są to osoby znane policji: 16-letnia Marek i 21-letni Kazimierz, powiązani z tzw. półświatkiem.

* W Przemyślu na placu Na Bramie nieznany sprawca wykorzystując nieuwagę kobiety, ukradł jej z torebki kartę bankomatową i dowód osobisty. Z kolei w przemyskim szpitalu, na ul. Monte Cassino, nieznana osoba weszła do sali chorych i wykorzystując nieobecność pacjentów, ukradła jednemu z nich portfel, dowód osobisty, prawo jazdy i dowód rejestracyjny, ciągnika rolniczego oraz 130 zł. Złodziei poszukuje przemyska policja.

Reklama