Archiwum aktualności

Archiwalne wydanie tygodniowe: 31.10-06.11.2005 r.

Przemyśl

Wojenne nekropolie
* Zabytkowy Zespół Cmentarzy Wojennych Twierdzy Przemyśl jest największą w regionie nekropolią wojenną. W latach 1914-1915 w walkach o Twierdzę zginęło około 120 tys. żołnierzy kilkunastu nacji walczących w armiach austro-węgierskich, pruskich i rosyjskich. Większość z poległych spoczywa na południowo-wschodnim stoku Zniesienia.
- Żywy nieprzyjaciel był śmiertelnym wrogiem, ale poległy, godnym szacunku bohaterem, który do końca wypełnił obowiązek wobec swojej ojczyzny. Dlatego na cmentarzach sąsiadują groby przeciwnych armii - wyjaśnia Bogdan Motyl, miłośnik Twierdzy Przemyśl i badacz jej historii. Tuż po zakończeniu wojny zbudowano w Przemyślu mauzoleum i kilka cmentarzy. Niedawno do Zespołu przy ul. Przemysława włączono jeszcze jedną nekropolię. W 1993 roku powstał tu pierwszy w Polsce rejonowy cmentarz żołnierzy niemieckich. Spoczęły na nim szczątki blisko 5 400 żołnierzy Wehrmachtu poległych w czasie II wojny światowej. Wcześniej pogrzebani byli na licznych, często prowizorycznych cmentarzyskach rozsianych na terenie województwa podkarpackiego i części lubelskiego. Cmentarze wojenne, które na stałe wpisały się w krajobraz Przemyśla, "przyczyniły" się do nadania miastu Flagi Europejskiej, prestiżowego wyróżnienia przyznawanego przez Radę Europy. (Nowiny)

* Już za chwileczkę, już za momencik przemyski wyciąg zacznie się kręcić. Ale na razie trwają gorączkowe przygotowania. Na razie wykonawca nie odwołał zaplanowanego na koniec listopada terminu oddania inwestycji. Z rzeczy pewnych: stoją już podpory do kolejki oznaczonej K-2 (górnej). Pierwotnie miały być montowane przy pomocy śmigłowca, ale dzięki pięknej pogodzie udało się taniej, bo przy użyciu dźwigu. Podpory pod kolejkę K-1 (dolną) mają stanąć w listopadzie. I sama kolejka rzecz jasna. - Nawet jeśli wykonawca odda kolej w terminie, to nie wiemy jak długo potrwa jej odbiór przez transportowy dozór techniczny, a jest to firma bardzo dociekliwa... - asekuruje się Ryszard Kosterkiewicz, pełnomocnik prezydenta ds. wyciągu i jednocześnie oficjalny już kandydat na kierownika stacji narciarskiej. - Z praktyki wiadomo, że taki odbiór może trwać kilka tygodni! Dużo negatywnych komentarzy wśród magistrackich urzędników wzbudziła informacja podana w ŻP, iż w najbliższym sezonie narciarze korzystać będą z prowizorycznych toalet typu toi-toi. Informacja pochodziła z urzędu i była zgodna z pierwotnymi planami, ale niektórzy uznali, że podanie jej do publicznej wiadomości było... niewłaściwe. Być może dlatego ostatecznie stanęło nie na toi-toi (gdzie narciarz w pełnym ekwipunku ma duży problem nie tylko z dokonaniem odpowiednich czynności, ale nawet ze zmieszczeniem się i zamknięciem za sobą drzwi), a na kontenerze, który działa na podobnej zasadzie, mając jednocześnie bardziej odpowiednie gabaryty. Kolejne rzeczy pewne to odpłatność za parking przy Sanockiej (prawdopodobnie 2 zł bez ograniczeń czasowych), trzy - cztery punkty gastronomiczne podlegające pod miasto, a konkretnie pod POSiR (na parkingu przy Sanockiej, przy stacji przesiadkowej, przy stacji górnej) i konieczność zatrudnienia co najmniej 25 osób obsługi. Nabór pracowników właśnie trwa. Wybrani zostaną przeszkoleni w listopadzie. (Życie Podkarpackie)

Internetowi oszuści...
* Dwóch mieszkańców Przemyśla w ciągu tygodnia wyłudziło od 80 osób 32 tys. zł. Na Internetowym portalu Allegro sprzedawali telefony komórkowe i kamery, których nie mieli. Dwudziestoletni Piotr i dziewiętnastoletni Marcin mieszkają w jednym bloku. Obaj nie pracują, nie uczą się. Na początku września Piotr aktywował w portalu Allegro dwa konta z loginami Dastyk i Pastewka_2005 - konta aukcyjne. 5 września wystawił na aukcje na obu kontach telefony komórkowe i kamery wideo. kamery, warte 2-3 tysiące zł, u nich można było kupić za tysiąc zł. Podobnie z telefonami. Modele dobrych marek warte 2 tys. zł, oni sprzedawali za 200-300 zł. W ciągu tygodnia 80 osób wylicytowało sprzęt wart 32 tys. zł. Kupujący po wpłacie pieniędzy towaru nigdy nie dostawali. Policja szacuje, że ofiarami młodych oszustów z Przemyśla padło nawet 150 osób. Do policji w całej Polsce zgłaszają się kolejni pokrzywdzeni. Młodzi oszuści działali krótko, gdyż oszukani klienci opowiedzieli o wszystkim w dziale bezpieczeństwa allegro.pl. Policjanci z Przemyśla i specjaliści z zespołu do walki z przestępczością intelektualną przy KWP w Rzeszowie zatrzymali dokumenty i twarde dyski komputerów obu nastolatków.
- Marcin przyznał się do winy i skorzystał z możliwości dobrowolnego poznania się karze - mówi Paweł Międlar z KWP w Rzeszowie. - Piotr jest poszukiwany. Najprawdopodobniej przebywa w Wielkiej Brytanii. (Nowiny)

* Ledwo z wielkimi kłopotami rozpoczął się przed przemyskim Sądem Rejonowym proces 57-letnigo Krzysztofa R., byłego ordynatora ortopedii w miejscowym szpitalu, a rzeszowska Prokuratura Okręgowa już przesłała do tego samego sądu drugi akt oskarżenia przeciwko niemu. Przypomnijmy, że doktora Krzysztofa R. przyłapano na kontrolowanej przez policję akcji przyjęcia łapówki przed dwoma laty. Po zatrzymaniu go i śledztwie w tej sprawie, w październiku ub.r. Wydział VI ds. Przestępczości Zorganizowanej Prokuratury Okręgowej w Rzeszowie skierował do Sądu Rejonowego w Przemyślu pierwszy akt oskarżenia o korupcję. Przedstawiono w nim dowody na to, że ordynator żądał łapówek od pacjentów wymagających wstawienia endoprotez stawu biodrowego i przyjął je od co najmniej 58 osób, na łączną kwotę 111 tys. zł. Ordynator unikał rozprawy jak ognia i dopiero niedawno rozpoczął się jego proces w tamtej sprawie. Zbiegło się to ze sfinalizowaniem drugiej części śledztwa przeciwko niemu i skierowaniem przed minionym weekendem przez ten sam wydział Prokuratury Okręgowej w Rzeszowie drugiego aktu oskarżenia. On również obejmuje ujawnione czyny korupcyjne, pominięte we wcześniejszym oskarżeniu.
- Dowody zgromadzone w nowej sprawie ordynatora, na których opiera się drugi akt oskarżenia, wskazują na przyjęcie, w efekcie zdecydowanych żądań, korzyści majątkowych od 53 pacjentów, w łącznej kwocie 118 tysięcy złotych - przekazała nam prok. Elżbieta Kosior, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Rzeszowie. - Żądane korzyści obejmowały przedział od 500 do 5000 złotych, natomiast kwoty rzeczywiście wpłacone oskarżonemu lekarzowi i przez niego przyjęte, wahały się od 500 do 4000 złotych. Nie wiemy, czy Sąd Rejonowy w Przemyślu połączy teraz obie sprawy do rozpoznania w jednym postępowaniu, ale oskarżonemu grozi w razie skazania kara pozbawienia wolności do 10 lat, wysoka grzywna oraz przepadek mienia równego wartością do przyjętych w sumie łapówek. Jego nowa sprawa obejmuje okres od lipca 1998 do sierpnia 2003 r. i wskazuje, że łapówkarski proceder, ze sprzecznym z przysięgą Hipokratesa zasadą uzależniania leczenia ciężko chorych ludzi od wręczania mu pieniędzy, był co najmniej dwukrotnie rozleglejszy niż do tej pory sądzono. (Super Nowości)

Ośrodek rehabilitacyjny dla zwierząt
* W Przemyślu powstaje ośrodek rehabilitacyjny dla dzikich zwierząt. To pierwsza tego rodzaju lecznica w naszym kraju. Inicjatorem utworzenia ośrodku jest lek. wet. Andrzej Fedaczyński, który od wielu lat prowadzi gabinet weterynaryjny "Ada" w Przemyślu. Właśnie tutaj funkcjonowałby ośrodek rehabilitacyjny. Pomysł jego utworzenia poparła przemyska Rada miejska. Teraz wszystko zależy od zgody ministra środowiska. Do ośrodka mają trafiać ranne i osłabione dzikie ptaki i zwierzęta, znalezione w naszym regionie.
- Przede wszystkim chodzi o to, aby odpowiednie służby wiedziały, gdzie kierować osoby, które znalazły dzikie zwierzę lub ptaka potrzebującego pomocy - mówi Fedaczyński. Dla niego opieka nad nimi nie będzie nowością. Od wielu lat do jego lecznicy trafiają okaleczone ptaki i zwierzęta leśne. Także gatunki znajdujące się pod ochroną. Fedaczyński leczy je społecznie, a potem dokarmi podczas rehabilitacji. Rocznie na leczeniu w "Adzie" jest 2 tys. różnych dzikich zwierząt i ptaków. Z całego województwa przywożą je ludzie, którzy przypadkowo znaleźli je w lesie lub na łąkach. Coraz więcej jest ofiar wypadków drogowych. Ośrodek będzie pełnił również funkcje naukową i dydaktyczną. Przebywające na leczeniu okazy będą mogły oglądać wycieczki szkolne. (Nowiny)

* Przed Cmentarzem Głównym, członkowie i sympatycy Towarzystwa Ulepszania Miasta oraz osoby znane i szanowane w tym mieście, kwestowały na ratowanie starych pomników nagrobnych. Zbiórka na ten cel odbywała się po raz pierwszy. - Chodziło nie tylko o to, by zebrać jak najwięcej pieniędzy, ale także zwrócić uwagę przemyślan i władz miasta na konieczność ratowania wielu unikatowych dzieł sztuki niszczejących na tym cmentarzu, jednym z najcenniejszych w Polsce południowo-wschodniej - powiedziała miejski konserwator zabytków Beata Kot.
- Brawa dla Towarzystwa Ulepszania Miasta i miejskiego konserwatora zabytków za zorganizowanie tej kwesty na przemyską nekropolię, porównywalną z najstarszymi i najcenniejszymi cmentarzami dawnej Galicji - powiedział nam mieszkający we Wrocławiu przemyślanin Jerzy Czerski. Wśród kwestujących byli też dziennikarze naszej gazety. W zgodnej opinii obserwatorów, kwesta udała się. Znicze zapalono na licznych w tym mieście cmentarzach z okresu I i II wojny światowej. M. in. uczczono pamięć ponad 90 tys. bezimiennych żołnierzy, którzy w latach 1914-1915 polegli w walkach o Twierdzę Przemyśl, podczas jej trzykrotnych oblężeń. Światła zapłonęły na trzech cmentarzach: żołnierzy z pułków pruskich i bawarskich, rosyjskich i austro-węgierskich. Zapalono też znicze na mogiłach żołnierzy Ukraińskiej galicyjskiej Armii, którzy pod wodzą Semena Petlury walczyli u boku Józefa Piłsudskiego. Przemyślanie licznie odwiedzali także Cmentarz Wojenny, na którym znajduje się Grób Nieznanego Żołnierza. W tym kompleksie przemyskich nekropolii nie zabrakło też świateł na Cmentarzu Żołnierzy Wehrmachtu. Spoczywa na nim 3,5 tys. Niemców poległych w II wojnie światowej, których szczątki były rozproszone na terenie Polski południowo-wschodniej. Znicze płonęły również na znajdującym się w pobliżu cmentarzu żydowskim, na którym leżą m. in. ofiary barbarzyńskiej wojny. Na Cmentarzu Głównym, na którym oprócz mogił katolików znajdują się liczne groby grekokatolików, zapalono znicze m. in. na owianej legendą mogile ks. kanonika Iwana Mohylnickiego (1778-1831). Mohylnicki był autorem pierwszych podręczników w języku ukraińskim, prekursorem ukraińskiego odrodzenia w Galicji, poliglotą, założycielem pierwszego w Galicji Towarzystwa Oświatowego dla duchownych. Jego grób odkryto dopiero trzy lata temu. Mogiłę odnowiono w tym roku, stawiając na niej pomnik. Ideę budowy pomnika poparł metropolita przemysko-warszawski obrządku greckokatolickiego ks. abp Jan Martyniak, a grekokatolicy wsparli ją finansowo. Pomnik wykonano z ukraińskiego granitu z Żytomierza i polskiego piaskowca z Komborni, co ma symboliczną wymowę. Wśród budowniczych byli Ukraińcy i Polacy. (Nowiny)

* Koncert Stanisława Sojki z zespołem zainaugurował tegoroczną edycję Jazzu nad Sanem. Znany wokalista wystąpił w sali widowiskowej Zamku Kazimierzowskiego. W składzie towarzyszącego mu zespołu znalazł się m.in. syn artysty - Kuba, grający na perkusji (instrumenty perkusyjne odgrywają w formacji Sojki olbrzymią rolę, co można było doskonale zauważyć w trakcie przemyskiego koncertu). Stanisław Sojka, oprócz znanych i rozpoznawalnych utworów ("Czas nas uczy pogody", "Tolerancja", Absolutnie nic") podarował słuchaczom sporą dawkę poezji, śpiewając m.in. sonety Szekspira, "Allegro ma non troppo" Wisławy Szymborskiej i utwory innych poetów. Na bis muzycy sięgnęli po interpretację "Tryptyku rzymskiego" Jana Pawła II. Po koncercie Stanisław Sojka z zespołem przyjął zaproszenie do nowo otwartej sali Kawiarni "Artystyczna", gdzie spotkał się z dyrekcją Przemyskiego Centrum Kultury i Nauki - Renatą Nowakowską i Stanisławem Czekanowskim, a także dziennikarzami. Na kameralnym spotkaniu nie zabrakło także Henryki Kaszyckiej - sekretarza miasta Przemyśla, która wręczyła wokaliście album o Przemyślu. Stanisław Sojka zwierzył się, że bardzo chętnie przyjechał na koncert właśnie do tego miasta, które znał już wcześniej i miło będzie mu znów kiedyś odwiedzić Przemyśl oraz spotkać się z niezwykle spontaniczną publicznością przemyską. Kolejne koncerty w ramach XVII Jazzu nad Sanem będą się odbywały, zgodnie z tradycją, w Klubie "Niedźwiadek". Festiwal potrwa przez cały listopad. Najbliższy koncert 4 listopada - zagra East Wall Jazz Quartet. (Super Nowości)

"Nie" dla bezprzewodowego Internetu
* Radny Robert majka proponuje, aby miasto uruchomiło bezprzewodowy Internet. Władze miejskie nie zgadzają się na rozbudowę sieci. Tłumaczą się gęsta zabudową starówki i grubymi murami kamienic. Bezprzewodowy Internet poprawiłby jakość życia mieszkańców. Wpłynąłby na promocję Przemyśla i jego lepszy wizerunek w oczach przyjezdnych - mówi radny Majka, prywatnie zapalony internauta. W tej sprawie wysłał już kilka pism do prezydenta i radnych. Twierdzi, że podobne rozwiązania zastosowano z powodzeniem w innych miastach, choćby w Krakowie. Za ratusza najpierw otrzymał odpowiedź, że budowa takiej sieci w Przemyślu jest niemożliwa z powodu zbyt gęstej zabudowy starówki i grubych murów kamienic. To pociągałoby za sobą konieczność instalacji mocniejszych i większych anten, które mogłyby szpecić zabytkowe kamienice.
- To absurd! Anteny do internetu miałyby wysokość ok. półtora metra. te do odbioru sygnału telewizyjnego, obecnie zainstalowane na budynkach, są przynajmniej dwa razy większe - odpiera Majka. Twierdzi, że nietrafiony jest argument o braku pieniędzy w miejskiej kasie na takie inwestycje. Według niego, inwestycje chętnie sfinansowałyby prywatne firmy.
- Chcemy się nad problemem gruntownie zastanowić. W najbliższym czasie zorganizujemy spotkanie radnych, na które zaprosimy operatorów świadczących usługi bezprzewodowego Internetu. Najlepiej porozmawiać bezpośrednio z fachowcami - mówi Witold Wołczyk z kancelarii Prezydenta Przemyśla. Jak pomysł oceniają sami internauci? Użytkownicy jednego z najpopularniejszych w Polsce wirtualnego forum dyskusyjnego twierdzą, że pomysł jest dobry. Są jednak sceptyczni co do realizacji projektu, gdyż radny Majka jest obecnie w opozycji. (Nowiny)

J A R O S Ł A W

Pamiątkowa tablica
* Jana Paweł II, jako honorowy obywatel Jarosławia, otrzymał tablicę upamiętniającą jego wizytę w tym mieście. Tablica ta jest także elementem, który ma przypominać wszystkim o nauce głoszonej przez Papieża-Polaka. Podczas sesji Rady Miasta Jarosławia burmistrzowie poprzedniej i obecnej kadencji: Janusz Dąbrowski i Jan Gilowski oraz przewodniczący RM Marian Janusz i Janusz Szkodny odsłonili tablicę upamiętniającą Jana Pawła II. Jej autorem jest artysta plastyk Stanisław Lenar, a poświęcenia dokonał ks. prałat Andrzej Surowiec, który powiedział, że tablica ta będzie stale przypominała o wartościach, którymi żył ten największy z Polaków. - Będzie to dla nas jednocześnie ogromne moralne zobowiązanie, aby stale, coraz lepiej, poznawać jego naukę, według niej żyć i kształtować życie społeczne- dodał. - Jan Paweł II stale przypominał nam, że albo jest pełna prawda, albo jej nie ma wcale. Nie może być inna prawda dla urzędnika, a inna dla petenta. Inna prawda dla burmistrza, a inna dla rady. Nie może być inna sprawiedliwość dla przewodniczącego komisji, a inna dla proszącego o wsparcie. Podczas uroczystej sesji, radny Mieczysław Biliński, omówił pontyfikat Papieża-Polaka. Stwierdził, że Jan Paweł II służył wszystkim w sposób niezwykle nowoczesny zachowując przy tym wierność tradycji apostolskiej. - Z niestrudzoną odwagą Papież Pielgrzym, Orędownik Prawdy, przemierzał drogę prowadzącą od Chrystusa do człowieka na różnych kontynentach świata- mówił. Karol Wojtyła był w Jarosławiu w 1971 roku, podczas zakończenia peregrynacji obrazu Matki Bożej Częstochowskiej i modlił się w kolegiacie pw. Bożego Ciała. 25 października 2000 roku, na pl. Św. Piotra w Watykanie, delegacja z Jarosławia wręczyła Ojcu Świętemu akt nadania honorowego obywatelstwa miasta. Poświęcenie pamiątkowej tablicy było uczczeniem piątej rocznicy tego wydarzenia. (Super Nowości)

* Na 27 października sędzia prowadzący Andrzej Wachowski wyznaczył kolejny termin rozprawy eksrektora PWSZ w Jarosławiu Antoniego J. Względy formalnoprawne nie pozwoliły na kontynuowanie procesu w Sądzie Rejonowym w Jarosławiu. Były rektor Antoni J. oskarżony jest o niezgodne z prawem pobranie 230 tys. zł wynagrodzenia i premii z kasy uczelni oraz kierowanie gróźb karalnych pod adresem naszej redakcyjnej koleżanki Ewy Kłak-Zarzeckiej. Pierwsza rozprawa odbyła się 20 października. Po ponad godzinie składania wyjaśnień Antoni J. zasłabł w sądzie i proces przerwano. Miał być kontynuowany 27 października, ale... - Nie zgodziliśmy się na przetransportowanie byłego rektora z aresztu w Zakładzie Karnym w Załężu do jarosławskiego sądu. Powodem są względy formalnoprawne. Nic więcej na ten temat nie mogę powiedzieć - wyjaśnił szef Prokuratury Rejonowej w Rzeszowie Jan Łyszczek. Można tylko domniemywać, że Antoni J. nie mógł po raz kolejny być przetransportowany do Jarosławia z uwagi na zaplanowane w Rzeszowie czynności związane z innymi oskarżeniami kierowanymi w stosunku do eksrektora PWSZ. Chodzi o korupcję, a sprawę prowadzi właśnie rzeszowska prokuratura. (Życie Podkarpackie)

P R Z E W O R S K

* 22 - letni mieszkaniec Przeworska twierdzi, że został pobity przez dwóch policjantów. Tymczasem to komenda policji jako pierwsza wniosła sprawę do sądu o czynną napaść na funkcjonariuszy. Paweł Litwiński, uczeń rzeszowskiego Studium Detektywistyczno - Ochroniarskiego, twierdzi, że 15 września został zaatakowany przez policjantów i pobity do nieprzytomności.
- Stałem z kolegą na chodniku w pobliżu pubu, kiedy niespodziewanie zaatakowali nas dwaj policjanci. Zaczęli bić pałami. Nie broniłem się, byłem zszokowany - opowiada Litwiński. - Złapali mnie za kołnierz koszuli i wepchnęli do stojącego kilkadziesiąt metrów dalej radiowozu. W nim siedział już mój kolega. Całemu zdarzeniu przyglądała się grupka ludzi. Kiedy znaleźliśmy się już za bramą komendy, zawieźli nas na oddalony od wejścia o jakieś 100 metrów parking i tam pobili mnie do nieprzytomności. Kolega obserwował to z radiowozu. Litwiński relacjonuje, że następnie "człowiek w uniformie pogotowia dał mu jakiś zastrzyk". - Po nim dostałem padaczki - relacjonuje Litwiński. Paweł Litwiński, który niedawno opowiedział nam o incydencie, twierdzi, że długo nie mógł ochłonąć i dopiero 25 września wniósł sprawę do sądu. Komenda policji nie chce na razie komentować sprawy. Wniosek o czynną napaść na policjantów przygotowała zaraz po zdarzeniu. - Trwa zbieranie materiałów - mówi Wiesław Bukowski, zastępca komendanta powiatowej policji w Przeworsku - Zastanawiające jednak jest to, dlaczego skarga pana Litwińskiego została wniesiona dopiero dziesięć dni po incydencie. Z zeznań świadków też nie wiele wynika. Każdy przedstawia inną wersję wydarzeń. Łatwo jest kogoś oskarżyć a znacznie trudniej oczyścić z zarzutów. Oba wnioski bada Prokuratura Rejonowa w Przeworsku. - W sprawie funkcjonariuszy prowadzone jest postępowanie o czyn z art. 231 par. 1 kodeksu karnego, polegający na przekroczeniu uprawnień w czasie podjętej interwencji, lub niedopełnienie obowiązków przez policję - wyjaśnia Mariusz Tworek, prokurator rejonowy w Przeworsku.
- Po przesłuchaniu świadków będzie można podjąć decyzję, co do dalszego toku postępowania. Jednocześnie prokuratura bada sprawę, dotyczącą tego samego zdarzenia, ale skierowaną przeciwko panu Litwińskiemu o czynną napaść na funkcjonariuszy policji. (Nowiny)

Oszczędzają na oświetleniu...
* Mieszkańcy miasta twierdzą, że na skutek oszczędności czynionych na miejskim oświetleniu, w niektórych rejonach miasta jest zupełnie ciemno, a przez to niebezpiecznie. Niedawno pod przeworskim urzędem miejskim omal nie została zgwałcona wysiadająca z samochodu kobieta. Na szczęście przyszedł jej z pomocą przypadkowy przechodzień i wystraszył napastnika. Zdaniem miejscowej policji tego typu sytuacji można by uniknąć, gdyby w mieście świeciło więcej latarni.
- Bywają dni, że w niektórych rejonach miasta wieczorem nie świecą żadne latarnie i jest zupełnie ciemno. Strach wtedy tamtędy chodzić - mówi pan Stanisław. - Niedawno był przypadek, że mało brakowało, a dziewczyna zostałaby zgwałcona. To doskonały przykład na to, co dzieje się w mieście, kiedy władze oszczędzają na oświetleniu. Przypadek, o którym mówił mieszkaniec Przeworska, potwierdził podinsp. Witold Płoszaj z Komendy Powiatowej Policji w Przeworsku. - Zdarzenie miało miejsce w nocy z soboty na niedzielę wyborczą. Pod urząd miasta podjechała kobieta i kiedy wysiadła z samochodu, podszedł do niej mężczyzna, który chciał dokonać czynu lubieżnego. Kobieta zaczęła wzywać pomocy i usłyszał ją przypadkowy przechodzień, który przybył z odsieczą. Niestety napastnikowi udało się uciec. Obecnie trwają czynności zmierzające do ustalenia sprawcy - poinformował. Kobiecie na szczęście nic się nie stało, ale zdaniem policjantów można by uniknąć tego typu sytuacji, gdyby w mieście świeciło więcej latarni. (Życie Podkarpackie)

R E G I O N

* 121 kierowców po kielichu i piwku złapali policjanci na naszych drogach podczas świąt. Wsiadali pijani za kółko, bo nie straszne im kary odebrania prawa jazdy, więzienia, grzywny. Politycy PiS postulują konfiskatę aut. Może to poskutkuje. W Horyńcu k. Lubaczowa 37-latek potrącił 61-letnią kobietę. Był pijany. W Osobnicy k. Jasła kierowca małego fiata potrącił 13 - letniego chłopca jadącego rowerem. Pijany sprawca zostawił na jezdni nieprzytomne dziecko. W Poznaniu od tygodnia za jazdę po pijanemu policjanci zabierają kierowcom samochody. Na policyjnym parkingu stoją dwa takie auta.
- Nie mamy praw zabierać samochodów. To tymczasowe zabezpieczenie auta, na poczet przyszłej grzywny - mówi Paweł Międlar z biura prasowego KWP w Rzeszowie. Podkarpaccy policjanci tłumaczą, że nie odstawiają aut pijanych kierowców na specjalny parking. Kierowca dostaje do podpisania dokument, że do czasu zakończenia sprawy w sądzie nie sprzeda samochodu. Międlar uważa, że kara odebrania samochodu, gdyby była dopuszczalna, niczego by nie zmieniła.
- Dziś auto to nie towar luksusowy. Wystarczą 2 tys. zł żeby kupić zdezelowanego poloneza i dalej jeździć. Problem tkwi w ogólnym przyzwoleniu ludzi na jazdę po pijanemu. Zatrzymani kierowcy nie pili do lustra. Dlaczego nikt nie zabrał im kluczyków? Dlaczego nikt nie powiedział: nie siadaj za kierownicę? Tak to jest, że na obcych patrzymy surowo, a na znajomych i rodzinę machamy ręką: e tam, jeden kieliszeczek tylko łyknął. (Nowiny)

Stare leki oddaj do apteki
* Przeterminowane leki stanowią potencjalne zagrożenie dla zdrowia, a nawet życia ludzi, szczególnie dzieci. Wyrzucone na wysypiska śmieci mogą doprowadzić do zanieczyszczenia gleby i wód gruntowych substancjami toksycznymi. W listopadzie przeterminowane leki zalegające w domowych szufladach, będzie można oddać do aptek. Organizatorem i pomysłodawcą akcji trwającej od 2 do 30 listopada jest Wojewódzki Inspektorat Farmaceutyczny w Rzeszowie. Weźmie w niej udział 200 aptek z całego województwa. W każdej z nich będą wystawione tekturowe pojemniki, do których będzie można wrzucać przeterminowane leki i produkty lecznicze. Aptekarze zobowiązali się do rejestracji zebranych farmaceutyków, co pozwoli na przeanalizowanie, z jakich preparatów najczęściej rezygnowali pacjenci. Po przeprowadzeniu ewidencji leków, apteki przekażą je firmom, które bezpłatnie zajmą się ich utylizacją. Pamiętajmy, ze medykamenty trafiające do kubłów, a potem na wysypiska śmieci, mogą doprowadzić do skażenia środowiska zawartymi w nich substancjami toksycznymi i stanowić zagrożenie dla nieświadomych niebezpieczeństwa dzieci. (Super Nowości)

* 15 października nad krasiczyńskim parkiem i zamkiem unosił się duch Jana Matejki. O jego związkach z Krasiczynem i Przemyślem opowiadali podczas sesji popularnonaukowej kustosz muzeum malarza w Krakowie Małgorzata Bujko i badacz związków artysty z naszym regionem, pracownik Muzeum Narodowego Ziemi Przemyskiej Jacek Błoński. Nie ma chyba w Polsce osoby, która, słysząc o bitwie pod Grunwaldem, nie zobaczyłaby oczyma wyobraźni płótna pędzla Jana Matejki (1838 - 1893), dokumentującego to doniosłe wydarzenie. Nie wszyscy słyszeli natomiast o związkach Matejki z Krasiczynem i Przemyślem. Sesję popularnonaukową poświęconą temu zagadnieniu zorganizowała niedawno przewodniczka po krasiczyńskim Zespole Zamkowo-Parkowym Żaneta Niedbała.
- Obserwuję naprawdę duże zainteresowanie naszych gości oraz miejscowych tym tematem. Jednak wszystko odbywało się do tej pory na zasadzie, że ktoś, kiedyś, coś słyszał. To pierwsze tego typu przedsięwzięcie tutaj - wyjaśniła Ż. Niedbała. Tymczasem związki J. Matejki z Przemyślem i Krasiczynem są bardzo bogate. W wielu znanych obrazach malarz przedstawił wybitne postacie związane z tymi ziemiami. Warto też wspomnieć o jednym z pierwszych obrazów o tematyce historycznej autorstwa Matejki, który powstał po jego powrocie ze studiów w Wiedniu. Mowa o płótnie Zabicie kasztelana Wapowskiego z 1860 r., przedstawiającym tragiczne okoliczności śmierci kasztelana przemyskiego Andrzeja Wapowskiego. Wszystkie te dzieła miały niewątpliwy wpływ na decyzję Rady Miejskiej w Przemyślu o mianowaniu artysty specjalną uchwałą z 1873 r. - honorowym obywatelem miasta. (Życie Podkarpackie)

Podkarpacie bez ministra...
* Żaden polityk PiS z Podkarpacia nie dostał się do rządu. Bez ministra z regionu trudniej będzie zabiegać o miliony na autostradę i lotnisko w Jasionce. Swoich ludzi w rządzie mają Lublin i Białystok, które będą konkurować z Rzeszowem o pieniądze dla wschodnich województw.
- Dla Podkarpacia lepiej mieć jednego ministra niż dziewięciu posłów. Bo to minister dzieli pieniądze - mówi krótko Tadeusz Gardziel, politolog. - Nasz region jest Polską drugiej kategorii także w polityce. Nie dostajemy ważnych funkcji w Warszawie, bo się z nami nie liczą. Na Podkarpaciu na PiS głosowało ok. 35 proc. wyborców. Lech Kaczyński w wyborach prezydenckich zmiażdżył u nas Tuska zdobywając 73 proc. Ministra nie mamy żadnego.
- Takie stawianie sprawy przez dziennikarzy szkodzi województwu. To nie posłowie PiS z regionu ustalali skład rządu. Nie mamy ministra, ale najlepiej zrealizujemy nasz program - irytuje się Marek Kuchciński, lider podkarpackiego PiS. Doświadczenia z ostatnich lat pokazują, że bez swoich ludzi w Warszawie trudno walczyć o pieniądze i interesy regionu. Kuchciński zapowiada, że w rządzeniu Polską trzeba zerwać z tradycją z czasów AWS i "komunistów", że każde województwo "drze kołdrę do siebie". Poseł Andrzej Szlachta zapowiada, że podkarpacki PiS będzie walczył o stanowiska wiceministrów. - To, że nie mamy ministra, wcale nie znaczy, że mamy słabych ludzi. Ten rząd jest szczególny. Teki ministrów dostali politycy i eksperci. Kandydaci z Podkarpacia mieliby większe szanse, gdyby był rząd koalicyjny - twierdzi Szlachta. Kandydatem na wiceministra rozwoju regionalnego jest senator Władysław Ortyl z Mielca. Politycy PiS zapowiadają, że mają też innych kandydatów, ale nie chcą podać nazwisk.
- Wyniki wyborów powinny mieć znaczenie na nominacje w rządzie. Trzeba tego pilnować - twierdzi Szlachta, b. prezydent Rzeszowa. - W ministerstwach trzeba znać ludzi. Ważne są bezpośrednie kontakty. (Nowiny)

Kronika kryminalna

Pomogła kamera...
* Dwaj mężczyźni, którzy włamali się do jednej ze "szczęk" za halą targową w Jarosławiu, zostali nagrani przez kamerę i dzięki temu zatrzymani przez policję. Do zdarzenia doszło w nocy z 21 na 22 października. Wtedy to pracownik Wydziału Monitorowania bezpieczeństwa Miasta, który pełnił dyżur przy obsłudze systemu kamer monitorujących, zauważył dwóch mężczyzn, którzy usiłowali włamać się do kontenerów handlowych, tzw. szczęk, znajdujących się za halą targową w Jarosławiu, przy ul. grodzkiej. - Mężczyźni ci po nieudanej próbie włamania do dwóch kontenerów, więcej "szczęścia" mieli przy trzecim podejściu. Częściowo udało im się otworzyć "szczękę" i przez powstały otwór zaczęli wyciągać przechowywane tam towary. Okazało się, że złodzieje nie gardzili łupem w postaci biustonoszy i skarpet - informuje Zofia Korzeniowska, rzecznik burmistrza Jarosławia. O zdarzeniu pracownik wydziału monitorowania natychmiast powiadomił służby porządkowe i dzięki sprawnej akcji policji udało się zatrzymać sprawców kradzieży. Zostali oni zatrzymani w bezpośrednim pościgu. (Super Nowości)

* W miniony poniedziałek (31 października) na medyckim przejściu granicznym znów udaremniono przemyt żywych żółwi stepowych - gadów chronionych Konwencją Waszyngtońską CITES. Żółwie ujawnili celnicy z przemyskiej Grupy Mobilnej wykonujący działania 31.10 wieczorem, w Oddziale Celnym w Medyce. Prawie 100 gadów (dokładne 93 sztuki) przemycający je Ukrainiec ukrył w samochodzie marki Łada Niva. Żywe stworzenia znów przewożone były w okropnych warunkach. Oklejone grubą taśmą izolacyjną żółwie "miłośnik" egzotycznych okazów umieścił w różnych częściach auta m.in. w nadkolach, w przestrzeni pod akumulatorem, a także za deską rozdzielczą. Przemytnik nie chciał zdradzić, skąd pochodzą żółwie znalezione w jego samochodzie, zeznał jedynie, że za ich przewiezienie miał otrzymać 50 dolarów amerykańskich. W tym roku był to już czwarty przypadek ujawnienia próby przemytu żółwi stepowych.

* W nocy z 23 na 24 października w Jarosławiu nieznany sprawca sforsował zabezpieczenia, włamał się do apteki przy ulicy Kościuszki i skradł leki wartości prawie 40 tys. zł.

* 23 października w Korytnikach kierowca motocykla, chcąc uniknąć czołowego zderzenia z fordem, jadąc jego pasem ruchu, przewrócił się na jezdnię. motocyklista z obrażeniami trafił do szpitala, a policja ustala pozostałych uczestników wypadku.

* 23 października w Przemyślu na skrzyżowaniu ulic krakowskiej Monte Casino kierowca lanosa wymusił pierwszeństwo przejazdu i doprowadził do zderzenia z prawidłowo jadącym oplem. W wypadku ranna została pasażerka opla.

Reklama