Archiwum aktualności

Archiwalne wydanie tygodniowe: 12.09-18.09.2005 r.

Przemyśl

Muzeum nie prędko...
* Wbrew zapowiedziom i przewidywaniom budowa nowego gmachu Muzeum Narodowego Ziemi Przemyskiej najprawdopodobniej nie rozpocznie się w najbliższym czasie. Co jest powodem kolejnych opóźnień? Do tej pory nie zebrał się jeszcze tzw. panel ekspertów oceniający wniosek. - Wniosek, który był złożony poprzednio, zawierał błędy formalne. Dyrektor MNZP Mariusz Olbromski został zobligowany do ich korekty, ale zweryfikowany wniosek jest w rzeczywistości nowym wnioskiem i podlega wszystkim procedurom. Do tej pory nie odbył się jeszcze panel ekspertów. W związku z tym, że czas ucieka, marszałek województwa podkarpackiego zwrócił się do przewodniczącego panelu o jak najszybsze zaopiniowanie wniosku - wyjaśnia Aleksandra Zioło, rzecznik Podkarpackiego Urzędu Marszałkowskiego w Rzeszowie. Jeśli wniosek będzie pozytywnie zaopiniowany przez panel ekspertów, dyrektor MNZP będzie mógł podpisać z wojewodą umowę o sfinansowaniu budowy. Kiedy to może nastąpić? - Nie chciałabym składać deklaracji. Teraz zależy to od decyzji członków panelu ekspertów. Marszałek wezwał, by odbył się on jak najszybciej - mówi A. Zioło. (Życie Podkarpackie)

* Dwa miesiące temu władze miejskie poszły po rozum do głowy i po latach kosztownych "eksperymentów" w administracji miejskich obiektów sportowych reaktywowały zlikwidowany na początku lat 90. Przemyski Ośrodek Sportu i Rekreacji. Jako zakład budżetowy będzie on mógł liczyć na państwowe wsparcie remontów i niezbędnych modernizacji obiektów (hala sportowa, hotel, kryta pływalnia, sztuczne lodowisko), o czym mogła tylko sobie pomarzyć, jako podmiot prywatny, zarządzająca nim przez ostatnich siedem lat "HALA" - Spółka z o.o. Aktualnie POSiR, którego "narodziny" są w sporej mierze wielką zasługą... wyciągu narciarskiego (inwestycja ta, jak dotąd pozbawiona wsparcia zewnętrznego, będzie mogła dzięki POSiR liczyć na jakąś pomoc), jest w fazie organizacji. Niebawem wiadome będzie też, kto zostanie jego pierwszym prezesem, wyłonionym w wyniku rozpisanego już konkursu. Według prognoz obejmujących ostatni kwartał br., przychody POSiR mają wynieść w tym okresie 807, a wydatki 917 tys. zł. Przychody w największym stopniu mają zapewnić mu wyciąg (363 tys. zł) i gastronomia (240 tys. zł), a wśród wydatków najkosztowniejsze będzie utrzymanie krytej pływalni (245 tys. zł) i wyciągu (239 tys. zł). Miasto planuje w ostatnich trzech miesiącach br. dotować POSiR kwotą 277 tys. zł, z której najwięcej ujmie kryta pływalnia (127 tys. zł). Wyciąg narciarski ma nie tylko zarobić na siebie, ale i wzbogacić kasę POSiR o dodatkowe 124 tys. zł, jeśli dokonane (wg niektórych osób metodą "sufitową") wyliczenia oraz aura nie zwiodą. (Super Nowości)

Z małpą w podróży
* Były już żółwie, węże, motyle i inne gady, ale żywej małpy nie pamiętają nawet najstarsi celnicy pracujący na przejściu granicznym w Medyce. podróżujący pociągiem relacji Odessa - Praga, zgłosił do odprawy żywą małpkę - koczkodana oliwkowatego (cercopithecus aethiops), który zamieszkuje Afrykę. Nietypowy towarzysz podróży miał specjalny paszport i zaświadczenie o badaniach weterynaryjnych, ale okazało się, że ten gatunek jest chroniony Konwencją Waszyngtońską CITES i na jego przewóz przez granicę potrzebne są specjalne zezwolenia. W tej sytuacji celnicy zmuszeni byli rozdzielić towarzyszy podróży i koczkodan został odwieziony do Ogrodu Zoologicznego w Zamościu, a jego właściciel pojechał dalej, do Niemiec. (Życie Podkarpackie)

* Zawalony dach, sypiące się ściany, wystające druty i przewody sieci elektrycznej, wokoło pełno gruzu. W dzień bawią się tu dzieci, wieczorem przychodzą starsi i piją alkohol. Stary budynek mieszczący się w centrum miasta odstrasza swoim wyglądem i stwarza niebezpieczeństwo dla mieszkańców. Jego właścicielem jest Urząd Miasta.
- Zniszczony budynek na pewno nie stanowi pochlebnej wizytówki miasta, stwarza za to wielkie zagrożenie dla mieszkańców. Rodzice muszą bardzo pilnować dzieci, bo takie miejsca są dla nich bardzo interesujące. Podsuwają wiele pomysłów do zabaw, nie zawsze bezpiecznych - mówi przemyślanin, Stanisław Marko. Ruina znajduje się przy ul. Grunwaldzkiej, obok stacji Statoil. Przylega bezpośrednio do starej synagogi, która od niedawna jest w rękach prywatnego właściciela. Ten swoją własność ogrodził i zamieścił tablice ostrzegawcze. Urząd Miasta tego nie zrobił. Wprawdzie prowizoryczne ogrodzenie istnieje, ale jest mocno zniszczone i nie stanowi żadnej przeszkody. Do tragedii nie potrzeba wiele. Dzieci wykorzystują to miejsce do zabawy, nie zdając sobie sprawy z zagrożenia, a młodzież do zakrapianych alkoholem spotkań.
- W mieście nie ma wielu miejsc, gdzie młodzi ludzie mogą znaleźć dla siebie ciekawe zajęcie. To sprawia, że sięgają po alkohol, a takie miejsca są do tego wyśmienite. Przecież każdy bałby się tam podejść wieczorem - mówi pan Stanisław o młodych. Problem ten znany jest Straży Miejskiej. Mimo to na razie nic się nie zmienia.
- W najbliższym czasie zostanie podjęta decyzja, w jakim stopniu budynek zagraża zdrowiu i życiu ludzi, i w jaki sposób zostanie zabezpieczony. W przyszłości planowana jest sprzedaż tego obiektu. - mówi Witold Wołczyk z Kancelarii Prezydenta Miasta. (Nowiny)

* Ministerstwo Edukacji Narodowej i Sportu kluczy. Szkoła prowadziła nabór, mówiąc że wszystko jest w porządku. A przyszli studenci - wiedzeni doświadczeniem starszych kolegów - obawiają się, czy znowu nie zostaną wpuszczeni "w kanał". Ponad trzy miesiące temu Wyższa Szkoła Informatyki i Zarządzania w Przemyślu ogłosiła nabór na rok akademicki 2005 - 2006, zapraszając wszystkich chętnych na 3,5-letnie studia inżynierskie dzienne i zaoczne. Rekrutacja rozpoczęła się 6 czerwca i trwała do 31 sierpnia 2005 r. Kandydaci ubiegający się o przyjęcie na I rok przyjmowani byli na podstawie konkursu świadectw, ale także m.in. po przedłożeniu dowodu wniesienia opłaty wpisowej w wysokości 360 zł. Jak udało nam się dowiedzieć, podania złożyło ponad 80 osób. Niektórzy z nich mieli jednak spore wątpliwości: - Jestem zbulwersowany faktem prowadzenia przez szkołę naboru na pierwszy rok studiów na kierunek informatyka, w sytuacji, gdy uczelnia ma cofnięte pozwolenie na działalność. Jest to wprawdzie decyzja nieprawomocna, ale nikt nie informował maturzystów-kandydatów na studia o tym, że po uprawomocnieniu się decyzji uczelnia będzie po prostu zlikwidowana. Takiej informacji nie ma także na oficjalnej stronie internetowej placówki - żali się jeden z przyszłych studentów. (Życie Podkarpackie)

Barokowe freski
* Na parterze budynku starostwa powiatowego znaleziono barokowe freski przedstawiające sceny z "Męki pańskiej". Jest to cenne znalezisko, bowiem jako jedno z niewielu malowideł zachowało się w świeckim budynku. Funkcja budynku na pl. Dominikańskim, wielokrotnie się zmieniała. Pierwotnie mieścił się tutaj klasztor dominikanów. - Pierwszy fresk został znaleziony, a następnie odrestaurowany w 1997 roku. Jest to pozostałość po barokowej polichromii - mówi Zdzisław Szeliga, inspektor ds. mediów Starostwa Powiatowego w Przemyślu. - Ten budynek to dawny klasztor, gdzie było dużo bogato zdobionych ornamentów. Teraz, kiedy trwa remont na parterze, odnaleziono bardzo cenne fragmenty fresków. Miejsce gdzie się znajdują to dawny korytarz krużgankowy, a sceny jakie tam są namalowane obrazują "Mękę pańską". W poniedziałek (12 września) po południu, kiedy zaczęto skuwać tynk w pomieszczeniach dawnego klasztoru, odkryto fragmenty polichromii. Przybyła na miejsce komisja, wraz z konserwatorem zabytków, stwierdziła, że jest to bardzo cenne i rzadkie znalezisko, a w związku z tym, należy je zabezpieczyć. - Co prawda terminy prac nas gonią, ale znalezisko należy zabezpieczyć - mówi starosta przemyski Stanisław Bajda. - Konserwator zabytków obiecał 22 tysiące złotych na odrestaurowanie znaleziska. Konserwacją techniczną i estetyczną malowideł zajmuje się Stanisław Sęk. Budynek klasztorny, gdzie siedzibę ma przemyskie starostwo, ma ciekawą historię. Klasztor budowano od 1575 roku. Powstało wtedy cellarium murowane z drewnianymi stopniami. Dobudowano również prezbiterium kościoła oraz budynek dla służby klasztornej. W 1588 roku pożar strawił część budynków, ale już rok później jego odbudowę i dodano też skrzydło wschodnie z reflektarzem i ośmioma celami w dormitorium. Przez kolejne lata postępowała rozbudowa klasztoru. Już w końcu 1787 roku klasztor zaczął pełnić funkcję świecką- mieściły się tutaj urząd cyrkularny, a później - sąd, mieszkania prywatne, magistrat, a nawet więzienie. Po II wojnie światowej pomieszczenia zajmowały kolejno Okręgowy Zarząd Lasów Państwowych i Urząd Wojewódzki, a obecnie Starostwo Powiatowe w Przemyślu. (Super Nowości)

* Czy parlamentarzysta powinien wykorzystywać "znajomości na górze", czy też raczej tworzyć prawo, które eliminowałoby konieczność takowych? Czy poseł ma szukać pieniędzy, czy pilnować, by te pieniądze się należały? Kilkunastu kandydatów na posłów i senatorów oraz przedstawiciele partii politycznych z Przemyśla i okolic uczestniczyło w debacie wyborczej zorganizowanej w klubie "Niedźwiadek" przez Towarzystwo Przyjaciół Przemyśla i Regionu. Poproszeni przez prowadzących debatę Jerzego Uziembłę (prezesa TPPiR) i Wacława Prosieckiego o ocenę Przemyśla "z lotu ptaka" kandydaci, mówili o różnych sprawach. O drogach, o mostach, o szpitalu, o stoku narciarskim, o fortach, a nawet... o wodospadzie, który mógłby upiększyć krajobraz.
- Tylko do rolników z powiatu przemyskiego trafiło ponad 18 mln zł w ciągu ostatniego półrocza. Na teren województwa podkarpackiego w ostatnich dwóch latach - ponad 800 mln zł. Mnie cieszy to, iż nie sprawdziły się czarne scenariusze, że polscy rolnicy i samorządowcy nie będą umieli sięgnąć po fundusze. Nie jest istotne, gdzie się siedzi. Trzeba znać ścieżki i procerdury. Nie wszystko jest napisane i oficjalnie publikowane. Trzeba mieć - w sensie pozytywnym - "znajomości" w urzędach centralnych, w Komisji Europejskiej. Tak pracuje cała Europa i to nie jest nic nadzwyczajnego. Dlatego - przepraszam szanownych państwa - jeżeli ktoś idzie do sejmu i uczy się poruszać po Warszawie, to straci na to co najmniej półtora roku. To trzeba już mieć w jednym paluszku, aby być skutecznym dla tego miasta i regionu - powiedział Wojciech Pomajda, kandydat na posła z ramienia SLD, obecnie prezes Agencji Rozwoju i Modernizacji Rolnictwa. Z taką koncepcją państwa nie mógł się zgodzić Witold Kowalski, wicestarosta przemyski, były senator, który do sejmu startuje z listy Platformy Obywatelskiej. - Pan mnie przeraził. Polska w tej chwili tak wygląda, że są potrzebne znajomości i koledzy. A my dążymy do tego, żeby te znajomości nie były potrzebne. Żeby nie trzeba było wisieć u klamki jednego czy drugiego prezesa, ministra, czy jakiegokolwiek urzędnika, by uzyskać środki, które nam się należą. Pan reprezentuje agencję dającą rolnikom pieniądze, które im się po prostu należą. I to jest żadna zasługa tego typu urzędu. Równie dobrze można by to scedować na powiaty i spokojnie przeprowadzić bez agencji. Ręczę, że jeśli dojdziemy do władzy, to zarówno ta agencja, jak i wiele innych przestanie istnieć - zadeklarował Witold Kowalski. (Życie Podkarpackie)

* Czterech ulic zabrakło w uchwale o ustaleniu sieci publicznych szkół podstawowych. Naczelnik wydziału edukacji pomyłkę tłumaczy, błędem komputerowym. Chodzi o Zakopiańską, Zofii Chrzanowskiej, Żurawicką oraz Żwirki i Wigury. Dzieci mieszkające w domach przy tych ulicach powinny chodzić do SP nr. 6. Konieczne było przegłosowanie drugiej uchwały.
- To wina błędu w zapisie komputerowym. Udało się go wychwycić. Poza tym mieliśmy również sygnał od dyrektora tej szkoły - tłumaczy Piotr Idzikowski, naczelnik wydziału oświaty Urzędu Miejskiego. Kazimierz Nycz, radny SLD, chciał się dowiedzieć, czy przy przechowywaniu tak ważnych materiałów, jak spis ulic, i przygotowaniu na ich podstawie projektów uchwał można się opierać tylko na komputerach.
- A co będzie, jak ktoś ukradnie twardy dysk. Stracimy wtedy wszystkie dane. Czy takie informacje nie powinny być przechowywane w innych formatach - pyta radny Nycz.
- Mamy kopie na płytach CD - wyjaśnia naczelnik Idzikowski. (Nowiny)

Wojenny Przemyśl w fotografii
* Zdjęcia miasta z okresu okupacji hitlerowskiej znalazły się w wydanym niedawno albumie "Przemyśl w czasie II wojny światowej - w fotografiach". Album opracowali Jacek i Piotr Szwicowie. Jak podkreślają autorzy, większość tych zdjęć została wykonana przez fotoreporterów niemieckich, gdyż Polakom nie wolno był używać aparatów. Zdjęcia te były z pewnością robione przez fachowców, znających się na sztuce fotografii. Nie wszystkie jednak fotografie noszą znamiona propagandowych, choć niewątpliwie niektóre - jak na przykład oddziały Wehrmachtu podczas szturmu - taką rolę musiały pełnić. W albumie są też obrazki, które pokazują tragedię wojny bez propagandowej walki. Tak można patrzeć na przykład na fotografie grobów niemieckich żołnierzy. Jacek i Piotr Szwicowie - co sami podkreślają - nie mieli ambicji stworzenia dzieła historycznego. Nie dociekali nazwisk autorów zdjęć, ani okoliczności ich wykonania. Publikacja ma za zadanie odświeżenia pamięci o tamtych dniach u osób starszych i pobudzenia wyobraźni u czytelników młodszych. (Super Nowości)

Zakłócali ciszę nocną...
* Policja i straż miejska okazały się bezradne wobec organizatorów imprezy, którzy zakłócali ciszę nocną. Głośna muzyka uniemożliwiała sen mieszkańcom. W minioną sobotę na Wzgórzu Zamkowym odbywał się piknik zorganizowany przez hotel "Gromada". Wieńczył polsko-ukraińskie sympozjum lekarzy - urologów. Impreza rozpoczęła się o godzinie 19.
- Przywykłem, że wzgórze jest miejscem imprez plenerowych - opowiada mieszkaniec ul. Królowej Jadwigi sąsiadującej z zamkiem. - Ludzie bawią się, gra muzyka. Jednak tym razem przekroczono dopuszczalne granice. Minęła godzina 22 i obowiązywała cisza nocna. Organizatorzy pikniku za nic mieli prawo mieszkańców do spokojnego snu. Przed zamkiem bawiono się na całego.
- Mieli solidne nagłośnienie - zapewnia przemyślanin z zasańskiej części miasta. -Muzyka niosła się po mieście. Była słyszalna nie tylko w najbliższej okolicy zamku, ale również na odległych osiedlach, np. Krasińskiego, Monte Cassino, Kmiecie. Tamtej nocy podenerwowani mieszkańcy wielokrotnie prosili o pomoc policjantów i strażników miejskich. Nadaremnie. Jedni i drudzy, a dodatkowo również interweniujący pracownicy Urzędu Miejskiego nie wpłynęli na organizatorów.
- Nie było głośno - twierdzi Wiesław Jermacz, kierownik hotelu "Gromada". - No może troszeczkę - dodaje. - Jeśli rzeczywiście przeszkadzaliśmy, to przepraszam. Policja przygotowuje wniosek do sądu wniosek o ukaranie organizatorów pikniku. - Policjanci 3-krotnie interweniowali na wzgórzu zamkowych - informuje podinsp. Franciszek Taciuch, oficer prasowy z Komendy Miejskiej Policji w Przemyślu. - Organizatorzy imprezy mieli na nią zgodę. Ale nie mieli prawa zakłócać spokoju. Przygotowujemy wniosek do sądu. (Nowiny)

* Dziewiątego września o g. 17.30 we wszystkich świątyniach Archidiecezji Przemyskiej odezwały się dzwony zwiastujące rozpoczęcie Kongresu Eucharystycznego. Pół godziny później w Bazylice Archikatedralnej kilkudziesięciu kapłanów z abp. Józefem Michalikiem na czele odprawiło uroczystą Mszę Świętą. O g. 20 rozpoczęła się adoracja prowadzona przez Archidiecezjalny Chór "Magnificat". Chórzyści wykonywali utwory o tematyce eucharystycznej, dając okazję od modlitewnej kontemplacji zgromadzonym wiernym. O 21 pojawiła się przemyska młodzież zrzeszona w różnych grupach modlitewnych i ruchach. Na tę godzinę czuwania przybyli również mieszkańcy Schroniska św. Brata Alberta ze swoim duszpasterzem ks. prałatem Bronisławem Żołnierczykiem. 60 bezdomnych złożyło przed ołtarzem płonące świece. Nazajutrz, 10 września, od samego rana na przemyskim rynku zaczęli gromadzić się wierni. Nim doszło do centralnej kongresowej Eucharystii, rektor Wyższego Seminarium Duchownego w Przemyślu ks. prał. Marian Rojek wygłosił półgodzinną prelekcję Eucharystia chlebem życia. W koncelebrowanej Mszy św. pod przewodnictwem metropolity przemyskiego abp. J. Michalika uczestniczyli m.in.: bp Kazimierz Górny, bp Edward Białogłowski, bp Adam Szal, ks. infułat Stanisław Zygarowicz, generał zakonu Paulinów o. Izydor Matuszewski oraz generał księży Michalitów ks. Kazimierz Radzik. Okolicznościową homilię wygłosił bp K. Górny, który wskazywał na przykłady świętych, czcicieli Eucharystii z terenu diecezji, jak: św. Józef Sebastian Pelczar, bł. Jan Balicki, bł. Bronisław Markiewicz, bł. Władysław Findysz i wielu innych Sług Bożych, którzy wyróżniali się szczególną gorliwością w pobożności eucharystycznej. (Życie Podkarpackie)

J A R O S Ł A W

Nie dali na Grodzką...
* Burmistrz Janusz Dąbrowski nie dostał dotacji unijnej na przebudowę ul. Grodzkiej. Teraz chce wykonać prace kosztem przyszłorocznego budżetu. Prace nad przebudową ulicy trwają. Potrzeba dużych pieniędzy na ich dokończenie. Projekt o dofinansowanie unijne nie przeszedł w województwie. Urzędnicy ratusza twierdzą, że projekt został cofnięty bez podania przyczyn. Ostatnio burmistrz zwrócił się do Rady Miast o zaciągnięcie zobowiązań wartości około 250 tys. złotych z przyszłorocznego budżetu. Radni odmówili. - Przekroczyliśmy 25 procent potrzebnych na tę inwestycję pieniędzy. Resztę miał pozyskać burmistrz w formie dotacji. Nie powinien rozpoczynać inwestycji przed załatwieniem jej - mówi Jan Walter, wiceprzewodniczący Rady Miast (Nowiny)

* Wystawa podróżująca w naczepie ciężarowej, promująca 72 miasta Europy, w tym Jarosław, może wjechać na Rynek. Po trwających do poniedziałku przetargach burmistrz Janusz Dąbrowski zgodził się na wjazd TIR-a na objętą ochroną starówkę. Problem z uzyskaniem pozwolenia pojawił się pod koniec sierpnia. Burmistrz zapowiedział wtedy, że nie pozwoli, by TIR wjechał na Rynek. Wzburzyło to część radnych.
- Wystawa jest promocją Jarosławia i dziwi mnie stanowisko burmistrza. Nie można tłumaczyć zakazu tym, że jest to ciężki pojazd, ponieważ na Rynek wjeżdżają znacznie cięższe 22 - tonowe śmieciarki - argumentował wtedy Zbigniew Możdżeń, koordynator projektu. Później pojawił się problem zapłaty za wykorzystany przez wystawę pas drogowy i energię elektryczną. Radni rozważali nawet ustawienie TIR-a w innym miejscu. Okazało się w końcu, że brak zgody burmistrza wynika tylko z przekazanych mu niedokładnych informacji. - Organizator nazywa ten pojazd TIR-em, a jest to tylko lekka naczepa. Może ona wjechać na Rynek. Ciężka ciężarówka mogłaby doprowadzić do zawalenia się znajdujących pod Rynkiem trójpoziomowych, nie do końca zabezpieczonych podziemi - mówi burmistrz Janusz Dąbrowski. Z argumentami burmistrza nie zgadza się Zbigniew Mozdżeń, sekretarz generalny Stowarzyszenia "Na Kupieckim Szlaku", działającego w ramach projektu "Na Kupieckim Szlaku - VIA REGIA - Europejska Droga Kultury". - Wszystkie potrzebne informacje przekazano burmistrzowi końcem sierpnia. Wiedział, że jest to TIR wypełniony tylko 30 stanowiskami komputerowymi. Określono także w przybliżeniu jego ciężar. Nie może się tłumaczyć, że nie wiedział, jaki jest ten pojazd - mówi Możdżeń. (Nowiny)

* Antoni Jarosz startuje do parlamentu z ramienia Katolickiego Stronnictwa Ludowego "Ojcowizna", Blok Wyborczy Dom Ojczysty. Władze "Domu Ojczystego" twierdzą, że Jarosz podszywa się pod ich komitet wyborczy. Sprawę oddały do sądu. Halina Maria Szustak pełnomocnik komitetu wyborczego Dom Ojczysty w oświadczeniu wydanym 7 września stwierdziła, że kierownictwo partii nikogo nie upoważniło do używania swojego logo. A takie widnieje na plakatach i ulotkach wyborczych Jarosza, rektora Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej. Jarosław Śliwiński pełnomocnik partii Dom Ojczysty w okręgu krośniensko-przemyskim złożył kilka dni temu w sądzie pozew przeciwko Jaroszowi. Partia domaga się zakazania Jaroszowi rozpowszechniania nieprawdziwych informacji na ulotkach wyborczych.
- To jest podszywanie się pod komitet wyborczy "Dom Ojczysty". Na swoich listach nie mamy żadnego kandydata z Katolickiego Stronnictwa Ludowego "Ojcowizna". Jarosz dzwonił do mnie kilka dnie temu. Szantażował mnie, używając ordynarnych określeń. Powiedział, że mnie wykończy - mówi Jarosław Śliwiński. Józef Zawadzki, pełnomocnik Jarosza ds. public relation stwierdził, że zawarte w materiałach wyborczych dane mają swoje uzasadnienie i podstawy. (Nowiny)

P R Z E W O R S K

* Ruszyła akcja "Bezpieczna droga do szkoły". Dzieciom z pierwszych klas szkół w powiecie, policjanci rozdają odblaski i uczą je, jak należy zachowywać się na drodze, aby nie wydarzyło się nieszczęście. Policjanci z Komendy Powiatowej Policji w Przeworsku wraz z Fundacją na Rzecz Ofiar Wypadków Drogowych Puls w Iławie, już po raz drugi przeprowadzają akcję, której celem jest poprawa bezpieczeństwa dzieci na drodze do szkoły. Odbyły się już spotkania w Ujezdnej, Chałupkach, Mirocinie, Rozborzu, Urzejowicach, Nowosielcach, Studzianie i SP nr 2 w Przeworsku. - Rozdajemy odblaski i kolorowanki, omawiamy zasady bezpieczeństwa na drodze, pokazujemy jak się po niej poruszać, by być bezpiecznym - wylicza podinsp. Edmund Sterenowicz, naczelnik Sekcji Prewencji i Ruchu Drogowego KPP w Przeworsku. - Naszym celem jest zadbanie o bezpieczeństwo dzieci, a myślę, że te odblaski, które są im rozdawane, to dobry pomysł, bo dzieci wracając np. ze szkoły w godzinach wieczornych, dzięki odblaskom są bardziej widoczne na drodze. W ubiegłym roku, oprócz tej akcji, przeprowadzona została także akcja "Widoczny rower". W jej ramach dzieci z terenu powiatu otrzymały komplety oświetleniowe do swoich rowerów, którymi często dojeżdżają do szkoły. W tym roku przeworska policja także przygotowuje się do tej akcji. Tym razem będą rozdawane odblaski do zaprasowania na odzieży. - Myślę, że to lepszy pomysł, bo dziecko będzie dobrze widoczne dla kierowców, a odpada problem typu spalenie się lampki w rowerze i jej naprawa - mówi podinsp. Stenerowicz. - Wiadomo bowiem, że w biednych rodzinach nie stać rodziców na kupno nowych żarówek do rowerów dzieci i jeżdżą one z niesprawnym oświetleniem. (Super Nowości)

R E G I O N

* Internet to już normalne miejsce wyszukiwania informacji turystycznych. Wiadomości o naszym regionie najłatwiej znaleźć na stronie www.ePodkarpacie.com. Można tu znaleźć informacje o ciekawych miejscach, a także z zakresu historii regionu. Serwis składa się z trzech części. Pierwsza to oferta turystyczna - pensjonaty, hotele, gospodarstwa agroturystyczne, pola namiotowe i schroniska, wyciągi narciarskie, stadniny koni, wypożyczalnie sprzętu w całym województwie. Następna część stanowi przewodnik po szlakach turystycznych, parkach narodowych i rezerwatach, a także muzeach i zamkach. Trzecia część to ciekawostki, m.in. forum dla internautów , galeria zdjęć, e-kartki i tapety. Według rankingu www.stat.pl, serwis zajmuje 11. miejsce w kategorii "Serwisy turystyczne" oraz 25. miejsce w kategorii "Turystyka, podróże" (na 635 zgłoszonych stron). Podczas wakacji serwis zanotował ponad 400 tys. odsłon. (Super Nowości)

"Babski" szturm na policję
* Wśród chętnych do pracy w policyjnym mundurze więcej jest kobiet niż mężczyzn. Takiego babskiego szturmu na męski do tej pory bastion - jak zgodnie podkreślają sami policjanci - jeszcze nie było! 2000 etatów jest do obsadzenia w komendach całego kraju. Od tego roku obowiązują nowe, bardziej przejrzyste zasady zatrudniania. Procedura naboru już się rozpoczęła. Podania można było składać do końca sierpnia. Teraz kandydaci na policjantów przechodzą testy z wiedzy ogólnej i sprawnościowe. Łącznie zgłosiło się - bagatela - 30012 chętnych, co oznacza, że na jedno miejsce przypada 15 osób (w niektórych województwach nawet 40!). Na Podkarpaciu do obsadzenia jest 55 miejsc. Nowi pracownicy zatrudnieni mają być z końcem roku. Kiedy minął termin składania podań, okazało się, że ponad połowa chętnych do pracy w policji to kobiety. Takiego babskiego szturmu na męski do tej pory bastion - jak zgodnie podkreślają sami policjanci - jeszcze nie było. (Życie Podkarpackie)

* Nieprawdą jest, że wódki w napoju sprite jest tyle, ile dolejemy jej do drinka. Wódki w napoju jest tyle, ile podatku akcyzowego należy od niego zapłacić. To nie jest żaden dowcip. Preparaty używane do produkcji sprite'a zawierają alkohol, od którego należy odprowadzić akcyzę. Producenci (w tym przypadku koncern Coca-Cola) kalkulują ten podatek w cenę produktu, sprzedając napój de facto jako drink, a potem starają się o zwrot akcyzy. Jeśli firma otrzyma zwrot akcyzy, do czego ma prawo, konsument - już jako podatnik - płaci drugi raz za to samo. Jeśli minister finansów opóźni się z oddaniem pieniędzy, podatnik płaci trzeci raz, bo naliczone zostały odsetki za zwłokę. A jeśli państwo przegra w sądzie - czwarty raz, bo kara jest wypłacana z budżetu państwa. W pierwszym półroczu tego roku budżet państwa zwrócił firmom od komponentów alkoholowych 70 mln zł. Do końca roku jeszcze daleko, więc kwota ta może wzrosnąć do kilkuset mln. Sama tylko Coca-Cola z tytułu nadpłaconej akcyzy w napoju sprite otrzymała niedawno zwrot ponad 100 mln zł plus odsetki za kilka lat. Łącznie coś koło 200 mln zł. Oczywiście, w kraju nad Wisłą, jeśli ktoś otrzyma zwrot nienależnie zapłaconego podatku, nie musi go oddawać konsumentowi, mimo że pobrał go wcześniej w cenie produktu. Ale to już nie jest jego wina, tylko kulawego prawa i tych, co je wymyślają. (Super Nowości)

Mecenas dla każdego...
* Dzięki nowej ustawie prawie każdego będzie stać na mecenasa. Od poniedziałku już 25 osób z regionu złożyło wnioski o wpis na listę radców prawnych i adwokatów. Mecenasów będzie więcej, a ceny za porady niższe.
- 3 lata bojów i się udało - cieszy się Grzegorz Maj, współautor nowej ustawy o adwokaturze. - W ciągu ostatnich lat liczba spraw w polskich sądach wzrosła o 300 proc., a liczba adwokatów i radców prawnych zaledwie o 5 proc. Od poniedziałku na listy adwokatów, radców prawnych i notariuszy może wpisywać się każdy, kto wcześniej zdał egzamin sędziowski, prokuratorski, notarialny albo radcowski, a dla kogo zabrakło etatu w zawodzie. Kandydaci na adwokatów i radców nie chcą wypowiadać się pod nazwiskiem. Boją się, że potem mogą mieć kłopoty z wpisem. Beata 8 lat temu skończyła aplikację sędziowską. O pracę w sądzie nawet się nie starała, bo i tak nie miała szans. Dziś pracuje w prywatnej firmie.
- Chcę być radcą prawnym. Zdałam trudny egzamin. Dlaczego moje uprawnienia mają nie być uznawane? Maj uważa, że wolnorynkowe zasady wśród mecenasów sprawią, że więcej osób i po niższych cenach będzie korzystać z ich usług. Zwłaszcza, że w Polsce zaledwie 3 proc. osób występujących w sądzie ma swojego prawnika. Jesteśmy jedynym obok Rumunii krajem w Europie, gdzie jest więcej sędziów niż adwokatów. Jednak obecni adwokaci twierdzą, że poszerzony dostęp do zawodów prawniczych może przynieść szkody. - Jeśli ktoś zdał egzamin sędziowski kilkanaście lat temu, a dziś chce być adwokatem, może być niebezpieczny dla swoich klientów. W ciągu tych kilkunastu lat prawo całkowicie się zmieniło - uważa Jerzy Borcz, znany rzeszowski adwokat. Mecenasi przypuszczają, że większa liczba adwokatów i radców spowoduje obniżkę cen, głównie w drobnych i łatwiejszych sprawach: przy rozwodach, sprawach rodzinnych, nieskomplikowanych sprawach karnych. - Przy dużych, trudnych sprawach ceny nie spadną. Ludzie będą woleli zapłacić, ale mieć gwarancję jakości usług - uważa Borcz. (Nowiny)

* Jesteśmy na ostatnim miejscu w kraju pod względem wykonywanych angioplastyk. To zabiegi ratujące życie chorym na serce. Stanisław Kozłowski z Wólki Łętowskiej jest po dwóch zawałach. W środę na oddziale kardiologii w Szpitalu Wojewódzkim nr 2 lekarze wykonali u niego zabieg angioplastyki: - Pierwszy miałem jeszcze w sierpniu, tuż po zawale. Na drugi czekałem 28 dni. Czuję się dobrze, mam świetną opiekę. Boję się myśleć, co by było, gdybym nie trafił na stół operacyjny - mówi 73 - latek. W kolejce na zabieg koronarografii sercowcy czekają w Rzeszowie nawet rok. Na zabiegi planowe zapisanych jest w Rzeszowie ok. 400 osób. Podobnie jest w przemyskim szpitalu. To spowodowało, że w rankingu tygodnika "Newsweek" wylądowaliśmy na ostatnim miejscu pod względem wykonywanych angioplastyk.
- Trafia do nas coraz więcej zawałowców. Pacjentów przybywa, a pieniędzy na leczenie nie - tłumaczy powody oczekiwania w kolejkach na zabiegi Janusz Solarz, dyrektor SW nr 2 w Rzeszowie. Szef szpitala przyznaje, że pracownia hemodynamiki jest w stanie wykonać więcej zabiegów. - Potrzebujemy jednak dodatkowych pieniędzy. Bez tego musimy ograniczać zabiegi planowe. Jeśli jednak trafia do nas ktoś w stanie zagrożenia życia, to nie czeka - zastrzega J. Solarz. Zdaniem Piotra Latawca, dyrektora oddziału Narodowego Funduszu Zdrowia w Rzeszowie, zamykamy ranking, bo angioplastykę czy koronarografię zaczęto u nas wykonywać później niż w innych ośrodkach: - Jednak tych zabiegów wykonuje się w Przemyślu i Rzeszowie coraz więcej. Jeżeli będzie ich przybywać w takim tempie jak obecnie, to w ciągu kilka lat znajdziemy się przynajmniej w połowie rankingu. Jeszcze w tym tygodniu w NFZ mają przyznać dodatkowe pieniądze dla obu oddziałów kardiologicznych. - To dla nas najważniejsza sprawa. Nie będzie to ostatni zastrzyk gotówki w tym roku - zapewnia P. Latawiec. Liczbę wykonywanych angioplastyk zwiększy zapewne dodatkowe łóżko zabiegowe, które ma trafić do pracowni hemodynamiki w Rzeszowie. Sytuację poprawiły także całodobowe dyżury obu pracowni. (Nowiny)

Kronika kryminalna

Papierosy, żółwie... i co jeszcze?
* W nocy ze środy na czwartek (z 14 na 15 bm.) celnicy z Korczowej udaremnili przemyt żółwi stepowych, zegarków oraz "lewych" papierosów. Kolejny raz przemytnicy zwierząt wykazali się okrucieństwem. W samochodzie marki Łada ukryli 98 żółwi stepowych, które należą do gatunku chronionego przez Konwencję Waszyngtońską CITES. Umieścili je w podszybiu oraz za oparciem tylnej kanapy i unieruchomili, oklejając taśmą izolacyjną. Cierpienie zwierząt warte było... 2 hrywny za sztukę, tyle bowiem miał otrzymać za jednego żółwia przewożący je Ukrainiec. Gady miał przekazać w Przemyślu swemu rodakowi. Żółwie trafią do wrocławskiego ZOO, a Ukrainiec już trafił na policję. Grozi mu do 3 lat pozbawienia wolności. Tej samej nocy w bagażu obywatela Ukrainy, który podróżował samochodem marki Volkswagen Bora, celnicy ujawnili 530 sztuk zegarków ręcznych ze znakami takich firm, jak Gucci czy Rolex. Poza zegarkami Ukrainiec usiłował wwieźć do Polski 750 paczek papierosów marki LM bez polskich znaków skarbowych akcyzy. (Super Nowości)

* Przemyscy policjanci odwieźli w ub. tygodniu pijanego 23-latka do Miejskiego Ośrodka Zwalczania Uzależnień. Podczas kontroli znaleźli przy nim prawie 0,8 grama suszu marihuany. Nie wiadomo, czy mężczyźnie alkohol nie wystarczył, czy też może handlował trawą. To wyjaśni śledztwo.

* Policyjny radiowóz, ścigając wczoraj (13 bm) w Przemyślu uciekającą toyotę, zderzył się z osobowym fordem. Dwaj policjanci oraz mężczyzna z forda doznali obrażeń i zostali przewiezieni do szpitala. Jak wynika z wstępnych ustaleń, patrol z Komendy Miejskiej Policji w Przemyślu usiłował zatrzymać do kontroli toyotę. Kierowca jednak odjechał. Kiedy policyjny volkswagen bus ruszył za nim w pościg, niespodziewanie na drogę wjechał rowerzysta. Chcąc go ominąć, policjanci najechali na zbliżającego się forda. Radiowóz się przewrócił i oba samochody zostały uszkodzone.

* W poniedziałek po południu z Sanu wyłowiono zwłoki mieszkańca powiatu przemyskiego. Tragicznie zmarły człowiek był poszukiwany jako zaginiony. Dokładne okoliczności jego śmierci bada policja. W ciągu ostatnich 5 lat najwięcej utonięć - 39 - odnotowano w 2001 roku, o jedną ofiarę mniej było rok wcześniej, natomiast w 2002 r. - 32, rok później - 37, w 2004 r. - 30, a w ciągu ponad 9 miesięcy tego roku już 34.

Reklama