Archiwum aktualności

Archiwalne wydanie tygodniowe: 05.09-11.09.2005 r.

Przemyśl

* Na drynbach, okarynach, telenkach, horszczukach i innych ukraińskich instrumentach ludowych uczą się grać dzieci ze szkół polskich i ukraińskich, podczas warsztatów zorganizowanych w ramach Karpackiego Collagu Artystycznego. Drynba przypomina harmonijkę ustną. Telenki i horsdzuki to instrumenty dęte. - Uczymy grać na bardzo starych instrumentach ludowych. Teraz się ich już nie używa, a o niektórych nawet nie pamięta - mówi Roman Kasperski, muzyk z zespołu "Perewesla". Razem z nim warsztaty prowadzi Roman Watamaniuk, nauczyciel gry na cymbałach. W zajęciach uczestniczą dzieci i młodzież z polskich i ukraińskich szkół w Mościskach na Ukrainie i z Przemyśla. Są również uczniowie ze Słupska i Gorlic. Są to osoby ze szkół muzycznych, umiejące już grać na współczesnych instrumentach. Wcześniej odbyły się warsztaty plastyczne i wokalne. Kurs gry na bandurze - ukraińskim instrumencie ludowym, prowadzili światowej sławy bandurzyści Ołeh Suzański i Taras Łazurkiewicz.
- Podczas warsztatów wspomagają nas wybitni muzycy z Polski i Ukrainy. Collage jest imprezą integrującą tereny przygraniczne, służącą wzajemnemu poznaniu się i budowaniu tolerancji w młodym pokoleniu - mówi Olga Popowicz, prezes Przemyskiego Centrum Inicjatyw Kulturalnych "Mytusa", organizatora imprezy. Finałem będzie październikowy Festiwal Muzyki Bandurowej w Przemyślu i Międzynarodowe Sympozjum Naukowe "Sztuka kobzarska i jej tradycje". Collage jest finansowany przez Unię Europejską. (Nowiny)

Pieski na medal
* W miniony weekend odbyła się XXVI Przemyska Wystawa Psów Rasowych zorganizowana przez Związek Kynologiczny w Polsce. Wśród 103 zaprezentowanych ras dominowały berneńskie psy pasterskie - berneńczyki, labradory i owczarki niemieckie. Do wystawy zgłoszonych zostało 316 psów. Małe, duże, kudłate, krótkowłose, z wpiętymi kokardami i spinkami - każdy miłośnik mógł wśród prezentowanych czworonogów odnaleźć takiego, który najbardziej mu się podoba i porozmawiać z jego właścicielem o sposobie hodowli. Ci, którzy już zdecydowali się kupić szczeniaka, mogli to zrobić od razu - na niegdysiejszym stadionie Juwenii małych czworonogów na sprzedaż nie brakowało. Jak co roku organizatorzy zaplanowali konkursy, w których szanse na wykazanie się mieli trenerzy, właściciele psów, a nawet dzieci ze swoimi pupilami. Jak co roku, największą popularnością cieszył się konkurs na najpiękniejszego psa - "Best in show". W tej rywalizacji ostateczny werdykt należał do sędzi klasy międzynarodowej Ewy Bukład. W tym roku championem został ogar polski Żaba z Gończaków. Drugie miejsce przypadło pudlowi toy, wabiącemu się Airi Arabeska. Trzecie miejsce na podium zajął natomiast owczarek podhalański Baca Klan Gaby. (Życie Podkarpackie)

* Krzysztof R., lekarz ortopeda oskarżony o przyjmowanie łapówek, zasłabł na sali rozpraw. Prosto z sądu pogotowie ratunkowe zabrało go do szpitala. Były ordynator oddziału ortopedii Szpitala Wojewódzkiego w Przemyślu jest oskarżony o przyjęcie ponad 100 tys. zł łapówek od ponad 50 pacjentów. Prokuratora ustaliła, że lekarz uzależniał wykonanie zabiegów wstawiania endoprotez od otrzymania pieniędzy. Blisko rok temu do Sądu Rejonowego wpłynął akt oskarżenia przeciwko ortopedzie. Ale proces nadal tkwi w miejscu. Dotychczasową nieobecność Krzysztof R. usprawiedliwiał zwolnieniami lekarskimi. Wczoraj przyszedł do gmachu sądu przy ulicy Konarskiego. Był tam zaledwie kilkanaście minut.
- Oskarżony źle się poczuł - poinformowała sędzia Iwona Bratuń, przewodnicząca składu orzekającego. - Został zbadany przez lekarza pogotowia ratunkowego, który stwierdził, że ma wysokie ciśnienie (230/130 - przyp. red.), a to zagrażało jego zdrowiu i życiu. Wcześniej sędzia Bratuń, na wniosek oskarżonego, wyłączyła jawność rozprawy tłumacząc to jego "ważnym interesem prywatnym". Pytana, dlaczego przychyliła się do wniosku Krzysztofa R., stwierdziła, że jest to jej prawo, a udział mediów może uniemożliwić prowadzenie procesu. - To zresztą widać - skwitowała. Dziennikarze, których w sądzie było zaledwie czterech, w żaden sposób nie utrudniali rozprawy. Z chwilą jej rozpoczęcia nie zostali nawet wpuszczeni na salę. Mogli tam wejść dopiero wtedy, gdy sanitariusze wynieśli oskarżonego na noszach do karetki. Z sądu pogotowie zawiozło go na izbę przyjęć Szpitala Wojskowego. Kolejny termin rozprawy wyznaczono na 20 bm. (Nowiny)

* Żadne słowa nie oddadzą rozmiarów tragedii tamtych lat. Pozostała pamięć i hołd dla milionów ofiar najstraszniejszej z wojen. "Gdyby Spartanie widzieli Wasze bohaterstwo, to ten dzielny naród schyliłby przed Wami czoło. Straszny, a jednocześnie radosny to był widok Waszego bohaterstwa. Nawet dzieci zachowują się po męsku. Taki naród nie może być zwyciężony" - przytoczone przez prezydenta Przemyśla Roberta Chomę, przed Grobem Nieznanego Żołnierza na przemyskim Cmentarzu Wojskowym, słowa amerykańskiego dziennikarza relacjonującego wydarzenia sprzed ponad 60 lat, dobitnie charakteryzują bohaterów tamtych tragicznych wydarzeń. 1 września 1939 r. rozpoczęło się pisanie najdłuższego i najbardziej krwawego rozdziału w historii ludzkiego okrucieństwa. Dziś coraz mniej osób pamięta o bestialskich hitlerowskich obozach koncentracyjnych, o zdradzieckich strzałach w tył głowy, zadawanych tysiącom polskich oficerów przez sowieckich oprawców. Takie uroczystości, jak ta 1 września br. w Przemyślu i całym kraju pozwalają pamiętać... Nim jednak weterani wojny, władze miasta i powiatu, poczty sztandarowe przemyskich szkół oddali hołd wszystkim pomordowanym, w kościele oo. Karmelitów odbyła się Msza św. w ich intencji, której przewodniczył dziekan 2. Korpusu Zmechanizowanego ks. płk Henryk Polak. (Życie Podkarpackie)

Pieniądze dla 114 Szpitala Wojskowego
* Zgodnie z ustawą o restrukturyzacji zakładów opieki zdrowotnej, placówki służby zdrowia, które nie miały zadłużenia, mogły się ubiegać o dotację budżetową. Trzeba było tylko przedstawić w resorcie odpowiednie papiery i czekać na pozytywne rozpatrzenie wniosku. Tak postąpiła dyrekcja 114. Szpitala Wojskowego w Przemyślu. - Złożyliśmy wniosek w ministerstwie zdrowia. Przy wysokości tej dotacji były brane pod uwagę koszty, jakie poniósł zakład na realizację ustawy "203", jak również wydatki na inwestycje w zakładzie oraz posiadanie ewentualnych certyfikatów. My mamy certyfikat Centrum Monitorowania Jakości - wyjaśnia dyrektor szpitala Andrzej Kiełczyński. Kilka dni temu na adres placówki przyszła fantastyczna wiadomość. Wniosek rozpatrzony został pozytywnie, a to oznaczało 999 tys. zł dodatkowych środków finansowych! - Już wiemy, na co przeznaczymy te pieniądze. Chcemy przede wszystkim zbudować windę w budynku laryngologii i ortopedii, wyremontować aptekę szpitalną, wybudować pochylnię dla niepełnosprawnych oraz zakupić sprzęt medyczny, w tym nowoczesny aparat do USG i zestaw do wideoendoskopu - wylicza A. Kiełczyński, któremu kilkanaście dni temu organ założycielski przedłużył umowę na dyrektorowanie o kolejne 3 lata. (Życie Podkarpackie)

Walczą o wcześniejsze emerytury...
* Związkowcy przemyskiej Izby Celnej walczą o prawo do wcześniejszych emerytur. To ogólnopolska akcja związków zawodowych służby celnej. Starania o prawo do emerytury po 15 latach pracy trwają już od kilku lat, ale w ostatnich miesiącach znacznie się nasiliły. Przewodnicząca Związku Zawodowego Pracowników Izby Celnej w Przemyślu Alicja Tokarz: - Jesteśmy służbą mundurową, niejednokrotnie pracujemy w bardzo ciężkich warunkach, nieraz z narażeniem zdrowia lub życia. Nasza praca niczym się nie różni od pracy straży granicznej, chcemy więc mieć takie same uprawnienia emerytalne. Związkowcy piszą pisma, składają petycje, ostatnio zaczęli się starać o spotkanie z komisarzem Unii Europejskiej do spraw celnych: - Jest wstępna decyzja połączonych związków zawodowych służb celnych, żeby ten wyjazd do Brukseli połączyć z rozpoczęciem kolejnej akcji protestacyjnej. Być może polegać ona będzie na strajku włoskim. Zdaniem celników, koszty wcześniejszych emerytur są do udźwignięcia: - To około 200 mln rocznie. A nie zapominajmy, że to my wypracowujemy około 90 procent budżetu. Koszty wcześniejszych emerytur byłyby też na pewno znacznie niższe niż koszty alokacji. I dla alokowanych byłaby to również szansa. To właśnie oni najczęściej pytają mnie, co z tymi emeryturami... - mówi Alicja Tokarz. (Życie Podkarpackie)

Pożegnanie żołnierzy Polukrbatu
* Gdy odczytywany był rozkaz prezydenta RP z 23 grudnia 2004 r. o wyjeździe do Kosowa, na twarzach wielu żon, matek i dzieci pojawiły się łzy. Były jednak i słowa otuchy oraz nadzieja i wiara, że za ponad rok wszyscy wrócą cali i zdrowi. Oficjalne pożegnanie żołnierzy z Polukrbatu w Przemyślu odbyło się 1 września na placu apelowym przy ul. 29 Listopada. I wcale nie był to przypadkowy termin... W latach 1919 - 1939 stacjonował tam 38. Pułk Piechoty Strzelców Lwowskich. 2 września 1939 r. przemyscy strzelcy wymaszerowali stamtąd na front. Nim więc doszło do właściwych uroczystości, pod obeliskiem upamiętniającym tamte wydarzenia kolejne pokolenie przemyskich żołnierzy złożyło wiązanki kwiatów. 13. Zmianę Polskiego Kontyngentu Wojskowego KFOR, która rozpocznie swą bałkańską misję we wrześniu, tworzy 267 Polaków, 248 Ukraińców i pluton litewski. Dowódcą kontyngentu został ppłk dypl. Jerzy Mizgała, a jego zastępcą - ppłk Wiktor Kopaczynskij z Pułku Aeromobilnego we Lwowie. W Kosowie zastąpią żołnierzy z 5. Batalionu Zmechanizowanego 21. Brygady Strzelców Podhalańskich, którymi dowodził ppłk. dypl. Ryszard Wróbel. Polskę opuszczą w trzech turach wyjazdowych: 8, 13 i 20 września z lotniska w Krakowie Balicach. Przekazanie obowiązków w Kosowie nastąpi 19 września. Dowódca kontyngentu ppłk. dypl. J. Mizgała otrzymał z rąk dowódcy 21. BSP gen. bryg. Janusza Bronowicza podhalańską ciupagę, aby czuwała i dodawała otuchy na obcej ziemi. -Wracajcie cali i zdrowi do domu - zaapelował gen. bryg. J. Bronowicz. Żołnierzy żegnał także dowódca 1. Warszawskiej Dywizji Zmechanizowanej gen. bryg. Andrzej Malinowski. Na placu apelowym byli również najbliżsi wyjeżdżających żołnierzy. Przybyli, aby po raz ostatni w ciągu najbliższego roku zobaczyć się i uściskać ze swoimi bohaterami. (Życie Podkarpackie)

J A R O S Ł A W

* Idea odrodzenia traktu handlowego z Europy Zachodniej nad Morze Czarne natrafia na bariery. - Burmistrz Dąbrowski ciągle tworzy bariery dla Stowarzyszenia Na Kupieckim Szlaku, chociaż w oficjalnych wystapieniach je popiera - uważają inicjatorzy Stowarzyszenia. Z ideą odrodzenia historycznego szlaku handlowego biegnącego z Europy Zachodniej nad Morze Czarne wystąpili w 1994 r. jarosławianie Krystyna i Zbigniew Możdżeniowie. Nawiązali współpracę z innymi miastami Podkarpacia i podobnym niemieckim projektem Via Regia. W 2003 roku burmistrz Jarosławia Dąbrowski zadeklarował pomoc w jego tworzeniu. Gdy jednak przez niemal rok nic się nie działo, zniecierpliwieni przedstawiciele samorządów przenieśli tymczasową siedzibę do Tarnowa. Dzięki zaangażowaniu tarnowskich władz prace nad Stowarzyszeniem nabrały tempa. Wszystko wskazywało na to, że Tarnów zostanie wybrany na stałą siedzibę Stowarzyszenia. Końcem marca 2005 r. innych propozycji nie było, a zebranie założycielskie planowano w kwietniu. Wtedy na pytanie, dlaczego Jarosław nie ubiega się o tworzenie siedziby u siebie, burmistrz stwierdził: - Uważam, że lokalizacja siedziby Stowarzyszenia powinna mieć miejsce tam, gdzie zrodził się pomysł, a więc w Jarosławiu. Do Wrocławia na zebranie założycielskie pojechał zastępca burmistrza Tadeusz Pijanowski. Przedstawił na nim propozycję Ratusza, by siedzibą Stowarzyszenia Na Kupieckim Szlaku został Jarosław. Zastępca burmistrza zapewnił, że miasto zabezpieczy środki na prowadzenie, urządzenie i pełną infrastrukturę dla siedziby Stowarzyszenia. Choć Jarosław został wybrany siedzibą Stowarzyszenia, sytuacja sprzed dwóch lat powtórzyła się.
- Burmistrz obiecał, a potem się wycofał. Korzystamy z siedziby zaoferowanej przez PSS "Społem". Chociaż jest to Stowarzyszenie samorządów, wszystkie koszty ponoszę sam. Już pojawiają się pretensje ze strony innych członków. Takie postępowanie ośmiesza Jarosław i naraża na szwank moje dobre imię jak również mojej żony, a także interesy miast zaangażowanych - mówi Zbigniew Możdżeń. Burmistrz Dąbrowski odpowiada: - Sprawy związane z rejestracją Stowarzyszenia leżą po jego stronie i nie może być to podstawą do wysuwania jakichkolwiek roszczeń. Burmistrz nie chce uczestniczyć w fazie rejestracji stowarzyszenia mimo, że wcześniej zobowiązał się do pokrycia kosztów związanych również z założeniem stowarzyszenia. (Nowiny)

* Czy tir promujący poszczególne regiony krajów biorące udział w programie Via Regia stanie pod koniec września na jarosławskim rynku? Na sesji burmistrz Janusz Dąbrowski zapowiedział, że nie wyrazi na to zgody. Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami 20 i 21 września do Jarosławia ma zajechać tir, we wnętrzu, którego na specjalnie zamontowanych monitorach, będzie można obejrzeć prezentacje multimedialne regionów tych państw, które zaproszone zostały do programu. Prezentować się będą również miasta Podkarpacia: Jarosław, Przemyśl, Przeworsk, Rzeszów, należące do Stowarzyszenia Miast na Kupieckim Szlaku. Tir przemierza Europę tzw. Główną Drogą Kultury Europejskiej prowadzącą od Santiago de Compostello w Hiszpanii, przez Francję, Niemcy i Polskę, po Kijów na Ukrainie. W sierpniu gościł już na przemyskim rynku, we wrześniu ma odwiedzić Jarosław. Jednak im bliżej do przyjazdu samochodu, tym więcej kontrowersji wokół jego usytuowania na rynku. Choć mamy już za sobą pierwsze dni września, w dalszym ciągu nie ma zgody burmistrza na wjazd tira na rynek. Na ostatniej sesji rady miasta 29 sierpnia na pytanie radnego Zbigniewa Możdżenia, sekretarza generalnego Stowarzyszenia Miast na Kupieckim Szlaku, realizującego wspólnie z innymi państwami program Via Regia, burmistrz Janusz Dąbrowski odpowiedział, że nie wrazi zgody na wjazd na rynek pojazdu o nieprzepisowym tonażu. Na wypowiedź burmistrza żywo zareagowali inni radni. Andrzej Lichończak przypomniał J. Dąbrowskiemu, że codziennie na płytę rynku zajeżdżają śmieciarki ważące dwukrotnie więcej niż "multimedialny" tir, który - jak podawał Z. Możdżeń - waży 9,5 tony. To nie przekonało burmistrza, chociaż radni tłumaczyli, że jest to darmowa promocja miasta. Nie mieliśmy okazji zapytać burmistrza J. Dąbrowskiego, skąd bierze się jego upór, bo do 12 września przebywa w delegacji. Z. Możdżeń twierdzi, że związane jest to z faktem, że jest to inicjatywa zrealizowana przy zaangażowaniu niewielkich środków i niewielu ludzi. - W urzędzie wydawane są ogromne pieniądze na imprezy, wynagrodzenia, a efekty są mierne - podkreśla. (Życie Podkarpackie)

Dworzec ruina...
* Stan techniczny i sanitarny dworca PKP i PKS w Jarosławiu stwarza zagrożenie dla osób korzystających z niego. Dworzec oddany do użytku końcem lat 70. ubiegłego wieku uważany był za najnowocześniejszy na Podkarpaciu. Dzisiaj trudno go nazwać przyjaznym dla pasażerów. Po burzy w połowie lipca naderwana płyta wisiała nad głównym wejściem i dopiero interwencja straży pożarnej zlikwidowała zagrożenie. Kontrola sanitarna przeprowadzona przez Powiatowego Inspektora Sanitarnego stwierdziła szereg uchybień. PPIS wszczął postępowanie administracyjne przeciwko PKP S.A. Zakład Gospodarowania Nieruchomościami w Krakowie. Zarządcy dworca odwołali się do Wojewódzkiego Inspektora Sanitarnego. Decyzja została uchylona 4 sierpnia br a postępowanie umorzono. (Nowiny)

* Jubileuszowe obchody 25-lecia Solidarności miały zgromadzić tłumy gości i duchownych. Wbrew oczekiwaniom organizatorów na uroczystości przybyło tylko kilku kapłanów. Spodziewano się blisko dwóch tysięcy gości, w tym ponad setki księży. Przyjechało kilku. - Zapewne nie wszyscy znaleźli czas. Większość może zbyt dosłownie potraktowała zalecenie naszego arcybiskupa - wyjaśnił jeden z pracowników uczelni. Kilka dni temu Kuria Metropolitarna w komunikacie rozesłanym do parafii odcięła się od wszelkich przedwyborczych gier lokalnych polityków. Również kandydata na senatora RP, rektora PWSZ prof. Antoniego Jarosza. "Kuria Metropolitarna w Przemyślu informuje i wyjaśnia, że Ks. Arcybiskup nie udzielił i nie zamierza udzielać swego poparcia temu lub innym kandydatom do parlamentu. Powoływanie się na takowe poparcie jest nadużyciem" - czytamy w komunikacie podpisanym przez wikariusza generalnego ks. Wacława Partykę. Autorzy pisma prosili równocześnie księży, ażeby przed wyborami unikali zaangażowania w bezpośrednią kampanię poszczególnych kandydatów lub partii. Dominującym elementem homilii wygłoszonej podczas mszy była historia zrywu solidarnościowego. Na placu uczelnianym, pod figurą Ojca Świętego modlono się o rychłą beatyfikację Jana Pawła II. Mszy przewodniczył infułat ks. Stanisław Mac.
- Spotkamy się na poświęceniu tego pomnika, które odbędzie się 16 października br. - zapraszał rektor Jarosz. Będąc przy głosie nie omieszkał wyliczyć swoich krzywd doznanych - jak twierdzi - od komunistów w czasach rozruchów radomskich. Obchody zakończył wykład Antoniego Kopaczewskiego, współzałożyciela i przewodniczącego rzeszowskiej "Solidarności". (Nowiny)

P R Z E W O R S K

Atrapy kamer?!
* Piotr Fudała miał nadzieję, że kamera monitorująca miasto zarejestrowała dwie dziewczyny, które okradły jego kiosk. Przecież sprzęt znajduje się kilkadziesiąt metrów od jego kiosku. Okazało się jednak, że kamera nie działa. Tuż przed godz. 15 w kiosku Piotra Fudały, który znajduje się w centrum miasta w Rynku, była tylko ekspedientka. Weszły dwie młode dziewczyny. Jedna przeglądała gazety, druga zamówiła karton papierosów. Ekspedientka poszła na zaplecze. Gdy wróciła, dziewczyn już nie było. Szybko nabrała podejrzeń. Faktycznie, w kasie brakowało 4 tys. złotych. Właściciel kiosku zgłosił sprawę policji. Jednak ekspedientka mogła podać tylko ogólne rysopisy dziewczyn. Następnego dnia po zdarzeniu pan Piotr przypomniał sobie, że przecież naprzeciw jego kiosku jest kamera monitorująca miasto. Bezpośrednie połączenie do niej i podgląd ma policja.
- Na komendzie się okazało, że kamera nie działa. Byłem wściekły. To po co ją zamontowano i wydano na to tyle pieniędzy? - denerwuje się pan Piotr. System monitorujący miasto działa w Przeworsku od 3 lat. Wydano na niego 300 tys. złotych. Zamontowano kilka kamer.
- Ten sprzęt należy do miasta. Powinno ono zapewnić odpowiednią jego konserwację. My go tylko użytkujemy - wyjaśnia mł. insp. Wiesław Bukowski, zastępca komendanta powiatowego policji w Przeworsku.
- To nasz sprzęt, jednak to nie my zajmujemy się bezpośrednio jego eksploatacją, lecz policja. Niesprawną kamerą już się zajęła wyspecjalizowana firma - mówi Janusz Magoń, burmistrz Przeworska.
- Zastanawiam się nad złożeniem wniosku do sądu o odszkodowanie od instytucji winnej tego, że kamera nie działała. Mieszkańcy, z których pieniędzy założono monitoring, czują się bezpiecznie w przeświadczeniu, że policja kontroluje sytuację. Tymczasem jest inaczej - twierdzi okradziony właściciel kiosku. (Nowiny)

Bombowy balonik...
* Z poparzeniami twarzy pierwszego i drugiego stopnia trafił do szpitala Łukasz. Na festynie kupił swojej dziewczynie kolorowy balon, napełniony gazem palnym. Balon pękł przy zetknięciu z papierosem. 19-letni Łukasz był ze swoją dziewczyną w niedzielę na festynie. Chciał zrobić jej przyjemność i kupił czerwony balonik, w kształcie serduszka. - Zdążyłem jeszcze kątem oka dostrzec przechodzącego obok mnie mężczyznę z papierosem. Potem balon wybuchł z hukiem, i poparzył mi twarz - opowiada mężczyzna. Z poparzeniami pierwszego i drugiego stopnia przebywa obecnie na oddziale chirurgii przeworskiego szpitala. Tadeusz Siedlec, ordynator oddziału, przypuszcza, że balon musiał być napełniony gazem palnym.
- Taki balon, to nic innego jak mała bomba. Stwarza ogromne zagrożenie. Sprzedawcy, którzy w ramach oszczędności, zamiast napełniać baloniki helem, napełniają je gazem typu propan - butan powinni być surowo karani - dodaj lekarz. Gaz palny można kupić na stacjach LPG lub w innych punktach sprzedaży. Butla tlenu technicznego kosztuje 24 zł, a propanu-butanu - 36 zł. Za 40 lirowa butlę helu trzeba zapłacić 200 zł.
- Nic dziwnego, że nierozsądni sprzedawcy decydują się na tańsze zamienniki. Żeby oszczędzać kosztem narażania życia ludzi? To niedopuszczalne - mówi Wojciech Rut, pracownik firmy Tech - Gaz w Gniewczynie. W nieszczęśliwym zdarzeniu nie dopatrują się problemu współorganizatorzy niedzielnej imprezy, Urząd Miasta Przeworska. - Nie wiemy, kto sprzedawał te balony, to nie nasza sprawa, lecz głównego organizatora imprezy, agencji "PEGAZ" z Nowego Sącza - mówi Marek Frączek, kierownik referatu, wydziału promocji miasta. Skontaktowaliśmy się z Włodzimierzem Pitruchą z agencji "Pegaz". - Proszę dać mi trochę czasu na namierzenie nieuczciwego sprzedawcy balonów. Na razie nie odbiera moich telefonów. Jeśli to osoba, o której myślę, to miała już kiedyś do czynienia z prawem - twierdzi Pietrucha. Sprawa powinna jak najszybciej trafić na policję. - Jeżeli poszkodowany mężczyzna zgłosi sprawę na policję to będziemy ustalali kto sprzedał mu balon wypełniony gazem palnym - mówi kom. Piotr Kluz z Komendy Wojewódzkiej Policji w Rzeszowie. Mec. Piotr Chmiel przekonuje, że poparzony może ubiegać się o odszkodowanie. Zarówno od nieuczciwego sprzedawcy, jak i swojego ubezpieczyciela, jeżeli takiego ma. (Nowiny)

R E G I O N

Legalnie do Legii...
* Prezydent złożył podpis pod nowelizacją ustawy o powszechnym obowiązku obrony. Nowelizacja umożliwia Polakom służbę wojskową w armiach zagranicznych. Ograniczenie jest tylko jedno - nasi rodacy mogą służyć tylko w armiach krajów należących do NATO i Unii Europejskiej. Ustawa narzuca też uwarunkowania - trzeba być zdrowym, niekaranym przez sąd, mieć ukończone 19 lat i podstawówkę. Ale najważniejsze stanowi uzyskanie zgody z MSWiA. Rzecznik MON powiedział przy tej okazji, że każde podanie będzie wnikliwie rozpatrywane, ponieważ kandydaci "o rzadkich, cennych dla wojska, przydatnych dla obrony kraju umiejętnościach" będą otrzymywać odmowę. Biorąc pod uwagę wysokość żołdu, który otrzymuje w Polsce poborowy (150 zł miesięcznie) i żołdu w armiach krajów NATO oraz Unii (ponad tysiąc euro w armii francuskiej plus dodatki), należy się liczyć z tym, że młodzi ludzie, dla których spełnieniem marzeń jest służba wojskowa, będą robić wszystko, by zarabiać dwadzieścia kilka razy więcej niż mniej. O tym, czy będą tyle zarabiać, czy nie, decyzję podejmie urzędnik w MON. Wszędzie, gdzie decyzja należy do urzędnika, należy się liczyć z jej tendencyjnością. A na przełamanie tendencyjnej decyzji lekarstwo jest tylko jedno. W podtekście kolejnych pytań kryją się reminiscencje historyczne i etyczne. Służba w armii swojego kraju, jakby na to nie patrzeć, ma kontekst patriotyczny. Czy polski poborowy, który wyrazi chęć służby w Bundeswehrze, pozostanie polskim patriotą? W powikłanej polskiej historii wielokroć się zdarzało, że Polak strzelał do Polaka. Po raz ostatni masowo dochodziło do tego podczas I wojny światowej, gdy Polska nie miała swej państwowości, a nasi rodacy byli wcielani do armii państw zaborczych, które walczyły przeciwko sobie. Zdecydowana większość państw pieczołowicie chroni swe interesy, między innymi zabraniając swoim obywatelom odbywania służby wojskowej w obcych armiach. Nasza rozrzutność w tym względzie niepokojąco zadziwia. Historia niby nie lubi się powtarzać. Niby... (Super Nowości)

* Nie dostaniemy na leczenie więcej pieniędzy ponad to, co przewiduje plan finansowy Narodowego Fundusz Zdrowia. Jerzy Miller, prezes Funduszu, powiedział, że więcej nie da, bo ogranicza go... prawo. 10 sierpnia okazało się, że do naszego regionu trafi w przyszłym roku mniej pieniędzy na leczenie, niż oczekiwano. Wszystko przez algorytm, według którego centrala Funduszu dzieli pieniądze pomiędzy wysztkie województwa.
- Wiem, że algorytm jest niekorzystny dla waszego województwa - mówił w czwartek na spotkaniu z dziennikarzami Jerzy Miller. - Jednak nie mogę dzielić pieniędzy inaczej, niż stanowi to prawo. Obowiązuje mnie rozporządzenie Ministra Zdrowia. Nie pomogły protesty i interwencje samorządowców. Wszystko wskazuje na to, że w 2006 roku dostaniemy o 50 mln mniej niż się spodziewano. Prezes, pytany o dodatkowe możliwości, które pozwoliłyby mu dołożyć pieniędzy dla naszego regionu, uniknął konkretnej odpowiedzi: - Powiem, jaki mechanizm zastosowałem, wtedy, gdy go wykorzystam. Na razie czekam na zmianę prawa. (Nowiny)

* Wkrótce na szerszą skalę rozpoczną się w naszym regionie remonty dróg i mostów uszkodzonych przez tegoroczne powodzie. Samorządy otrzymały na ten cel prawie 4 mln zł. Wysokość dotacji dla poszczególnych samorządów waha się od 300 tys. do 25 tys. zł. Najwięcej środków otrzymały m.in. Dubiecko, Zagórz oraz powiat brzozowski. Teraz gminy i powiaty muszą wybrać wykonawców remontów. Łącznie na dotacje dla Podkarpacia przeznaczono prawie 4 mln zł. Przedstawicielom samorządów, które wystąpiły o pokrycie szkód wyrządzonych przez żywioł, wręczył promesy przebywający w Rzeszowie wiceminister spraw wewnętrznych i administracji Tadeusz Matusiak. W tym roku 420 rodzin poszkodowanych wskutek powodzi otrzymało zasiłki od 1 tys. do 6 tys. zł. Wojewoda wystąpił także o przyznanie kredytów klęskowych dla prawie 3800 rolników. (Super Nowości)

Większa kontrola nad receptami...
* Od października rusza pilotażowa wersja systemu, który zwiększy kontrolę wypisywanych recept. Do Narodowego Funduszu Zdrowia będą trafiały m. in. informacje o tym, jakie leki wypisują konkretni lekarze. Fundusz ma nadzieję, że dzięki temu medycy będą ostrożniejsi w wypisywaniu pacjentom drogich specyfików, na które często chorych nie stać. Pozwoli to zaoszczędzić pieniądze, które zamiast na refundację leków będą przeznaczane np. na dodatkowe zabiegi.
- Lekarze często bazują na informacjach od firm farmaceutycznych. Dlatego w konsultacji ze środowiskiem medycznym powstaje spis leków, z którego będą mogli korzystać lekarze wypisując recepty. Da im to możliwość porównywania farmaceutyków, a także ich cen - mówi Piotr Latawiec, szef oddziału NFZ w Rzeszowie. Nowe rozwiązania są konieczne, bo jak wynika z kontroli i analiz NFZ ok. 5 proc lekarzy z naszego regionu "generuje" ponad 40 proc. kosztów przeznaczanych na refundację leków. (Nowiny)

Kronika kryminalna

* 5 września w Wiązownicy, na skrzyżowaniu dróg, 83-letni mężczyzna jadący rowerem nie ustąpił pierwszeństwa przejazdu, w wyniku czego został potrącony przez prawidłowo jadący samochód osobowy. Leciwego rowerzystę z licznymi obrażeniami odwieziono do szpitala.

* 4 września jeden z mieszkańców Średniej (gm. Krzywcza) wykorzystał nieobecność swojej byłej żony i z gospodarstwa, w którym wspólnie zamieszkują, wyprowadził należącego do niej konia i krowę, które następnie sprzedał.

* 4 września w Ruszelczycach, na łuku drogi, nieustalony jeszcze samochód potrącił mieszkańca Nienadowej, który doznał licznych obrażeń i przebywa w szpitalu. Obecnie policjanci ustalają okoliczności wypadku i poszukują pirata.

* 4 września ujawniono, że z parkingu przy centrum handlowym w Medyce, ktoś skradł uniwersalną przyczepę, która była tam zaparkowana przez kilka dni.

* W nocy z 4 na 5 września w Łopuszce nieznany jeszcze sprawca włamał się do domu ludowego, w którym parę godzin wcześniej odbywała się dożynkowa zabawa i ugościł się resztkami pozostawionymi na stołach i w bufecie.

Reklama