Archiwum aktualności

Archiwalne wydanie tygodniowe: 29.11-05.12.2004 r.

Przemyśl

Przemyska "wytrzeźwiałka" już nie długo
* Budynek po tzw. Sztucznej nerce u zbiegu ulic Rogozińskiego i św. Brata Alberta powoli jest przekształcany w Miejski Ośrodek Zapobiegania uzależnieniom. Jeszcze w tym roku część budynku ma zostać oddana do użytku. Na opracowanie dokumentacji i remont, w budżecie miasta znalazło się 385 tys. zł. Na najbliższej sesji rady miejskiej w Przemyślu, radni podjęli decyzję o likwidacji Miejskiej Izby Wytrzeźwień w Przemyślu z siedzibą w Zurawicy i uchwałę o utworzeniu Miejskiego Ośrodka Zapobiegania Uzależnieniom w Przemyślu. Będą chcieli także dojść do porozumienia z władzami gmin, w których nie ma podobnych placówek, w kwestii obsługi nietrzeźwych mieszkańców pochodzących właśnie z tych gmin. Na razie radni podjęli uchwały intencyjne dotyczące. Zawarcia porozumienia. W ubiegłym roku takich porozumień zostało podpisanych 30. Na 2005 roku projektów jest około 40. Ile zostanie podpisanych, jeszcze nie wiadomo. W budynku po tzw. sztucznej nerce na ul. św. Brata Alberta w Przemyślu, gdzie ma mieścić się MOZU ma znajdować się izba wytrzeźwień, która obecnie mieści się w Żurawicy, oraz ma powstać ośrodek terapeutyczno - pomocowy. Według władz Przemyśla, przeniesienie Izby Wytrzeźwień z Żurawicy do Przemyśla, przyniosłoby same plusy, jeśli chodzi o ekonomiczną stronę tego projektu. Przede wszystkim izba była by bardziej dostępna, bo znajdowałaby się na terenia miasta, a dzięki temu zmniejszone zostałyby także koszty dowozu "klientów" oraz zaoszczędzono by na czynszu. Są także plany, by w pomieszczeniach twa. sztucznej nerki, oprócz Miejskiej Izby Wytrzeźwień, powstał także ośrodek zapobiegania uzależnieniom, gdzie leczone byłby osoby uzależnione od alkoholu i narkotyków. Ma tutaj także mieścić się punkt konsultacyjny dla rodziców z problemami alkoholowymi oraz młodzieży uzależnionej od używek. Będzie w nim też punkt przeciwdziałania przemocy w rodzinie oraz ambulatorium dla nietrzeźwych. Prace wykonuje PDR Szewsko, a inwestorem zastępczym jest Incest. (Super Nowości)

* Zaczęła się gorączka przedświątecznych zakupów. W tym czasie na zabieganych i roztargnionych ludzi polują kieszonkowcy. Kradną pieniądze, karty płatnicze i kredytowe, dokumenty i telefony komórkowe. - Bądźmy czujni, wykazujmy więcej ostrożności - ostrzega podinspektor Franciszek Taciuch, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Przemyślu. - O tym, że niefrasobliwość może dużo kosztować, przekonuje się coraz więcej osób. Oto przykład - w tym tygodniu pewna przemyślanka robiła zakupy na zielonym rynku. Złodziej był w grupie, która wywołała tzw. sztuczny tłok wokół ofiary i błyskawicznie opróżnił jej torebkę. Kobieta straciła portfel z gotówką i dokumenty. - W kradzieżach kieszonkowych specjalizują się wysokiej klasy specjaliści - mówi oficer operacyjny zorientowany w środowisku "doliniarzy". - Nim przystąpią do działania, testują potencjalną ofiarę, czy jest "elektryczna" tzn., czy reaguje na przypadkowe szturchnięcie. Kieszonkowcy zawsze dokonują wstępnej selekcji. Mają doskonałe rozeznanie. Obserwują osoby płacące za zakupy, kupujące bilety. Działają w grupie. Skradziony portfel przekazują wspólnikowi i pośpiesznie odchodzą. - Zwróćmy uwagę, jeśli zauważymy grupki ludzi z reklamówkami lub odzieżą przewieszoną przez rękę - radzi podinsp. Franciszek Taciuch - Wymienione rzeczy służą im do maskowania momentu penetracji zawartości czyichś kieszeni i torebek. (Nowiny)

Prezydentura na półmetku
* Robert Choma dotarł do połowy kadencji. Nowiny zapytały prezydenta Przemyśla, jak realizuje zobowiązania wyborcze sprzed dwóch lat. Mieszkańcy Przemyśla pamiętają, że w trakcie kampanii wyborczej aktualny gospodarz miasta zapowiadał utworzenie Ośrodka Programów Unijnych oraz Inkubatora Przedsiębiorczości. Nie powstał żaden z nich. - To prawda, ale pozyskiwaniem pieniędzy z programów i funduszy unijnych zajmuje się powołana przeze mnie Przemyska Agencja Rozwoju Regionalnego - tłumaczy się prezydent. Robert Choma obiecywał zreformować przemyskie szkolnictwo. Tymczasem rodzice protestowali przeciwko likwidacji szkół i przedszkoli. - Nie udało mi się przekonać części rodziców, że likwidacja wybranych placówek nie skrzywdzi ich dzieci - przyznaje prezydent. Przemyślanie wypominają prezydentowi, że zapowiadał wprowadzenie sprawnych i jasnych procedur zarządzania oraz świadczenia usług. Tymczasem na kluczowych stanowiskach szefów miejskich spółek obsadził ludzi powiązanych z nim rodzinnie lub politycznie. Prezydent tak odpiera te zarzuty: - Chcąc zrealizować określone zobowiązania wyborcze musiałem się otoczyć kompetentnymi ludźmi, do których mam zaufanie i których powinno się oceniać po wynikach ich pracy i kondycji kierowanych przez nich firm. Po stronie sukcesów prezydenta mieszkańcy wymieniają poprawę wizerunku miasta. - Ożywiliśmy kontakty międzynarodowe i skutecznie przekonujemy turystów, że warto do nas przyjechać - mówi prezydent. - Właśnie w tym celu promujemy Przemyśl, restaurujemy starówkę, a już za kilka miesięcy rozpoczniemy budowę nowoczesnego stoku narciarskiego. Jako realizację programu wyborczego prezydent poczytuje sobie także wprowadzenie zwolnień podatkowych i zmniejszenie obciążeń finansowych dla inwestorów tworzących nowe miejsca pracy oraz osób podejmujących działalność gospodarczą. - W budżecie na 2005 rok zarezerwowaliśmy pół miliona zł na zatrudnienie stu bezrobotnych mieszkańców Przemyśla, a w ciągu dwóch lat udało nam się ściągnąć na inwestycje ze środków pozabudżetowych ponad 16 milionów zł - podkreśla Robert Choma. Zaznacza, że miasto wspiera Towarzystwo Budownictwa Społecznego i uzbraja tereny pod budownictwo jednorodzinne. Prezydent zapewnia, że zdaje sobie sprawę, iż do zrealizowania wszystkich obietnic wyborczych jeszcze daleko. - Zrobię, co będę mógł, aby za dwa lata stanąć przed wyborcami z podniesioną głową - dodaje. Zapytany, czy wówczas będzie się ponownie ubiegał o stanowisko prezydenta Przemyśla mówi, że jest jeszcze za wcześnie na wiążącą odpowiedź, ale nie wyklucza takiej możliwości. (Nowiny)

* Swastyki, napisy wzywające do wypędzania czy znęcania się nad osobami narodowości żydowskiej, za to gloryfikujące nazistów, pojawiają się coraz częściej na budynkach przy głównych ulicach w mieście. Tak do końca nie wiadomo, kto je tworzy. Można się tylko domyślać. Swastyki malowane SA na kościołach, budynkach użyteczności publicznej, blokach mieszkalnych, murach i ścianach na głównych ulicach Przemyśla. Wiele tego typu napisów i rysunków pojawiło się na przystankach. Mieszkańcy miasta wypytywani o to, czyje to mogą być "dzieła", wskazują na skinheads, ale nie wykluczają, że mogą to być zwykli wandale. Na razie żadnego z nich nie udało się złapać na gorącym uczynku. Na miejscową komendę policji nie wpłynęła również żadna skarga ani zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa, dotyczące właśnie tych wybryków. - Żadnej skargi od administratorów budynków u nas nie ma - mówi podinsp. Franciszek Taciuch z Komendy Miejskiej Policji w Przemyślu. - Napisy i rysunki, które pojawiają się na murach, to niszczenie mienia i za to sprawcy mogą odpowiedzieć. Udało nam się zatrzymać kilku młodych ludzi, którzy tym się zajmowali. To zwykli wandale, którzy naoglądali się za dużo telewizji i z niej czerpią wzorce. (Super Nowości)

* Kryzys na Ukrainie daje się odczuć także w przemyskich kantorach wymiany walut. Ukraińców jest w nich znacznie mniej niż przed wyborami, ale każdy zaopatruje się na powrotną drogę w dolary. - W bankach i kantorach na Ukrainie teraz bardzo trudno kupić dolary - przyznaje pani Ołena z Morszyna w obwodzie lwowskim. - Są ograniczenia, bo ludzie nagminnie wyzbywają się hrywien. Uważają, że ukraiński pieniądz może się załamać, a "zielone" są pewniejsze na trudne czasy. W zachodniej Ukrainie na czarnym rynku za amerykańskiego dolara trzeba dać już 6 hrywien, a nawet więcej. Jeśli sytuacja się nie unormuje, kurs podskoczy do 7-8 hrywien. To może zupełnie rozregulować tamtejszą gospodarkę. - Dolary z pewnością schodziłyby lepiej, ale w ostatnich dniach turystów ze Wschodu jest jak na lekarstwo, bo mają problemy z wjazdem do Polski - twierdzi Marian Zemlak, prowadzący kantor na przemyskim bazarze. (Nowiny)

Gęste sito selekcji
* Kandydaci na strażnika granicznego lub celnika przechodzą przez gęste sito rekrutacji. Praca jest pewna i dobrze płatna. Jednak to nieliczni otrzymają możliwość noszenia munduru. Na niedawne ogłoszenie o poszukiwaniu 40 kandydatów na młodszych kontrolerów celnych odpowiedziało aż 450 osób. Wymagano od nich wyższego wykształcenia, dobrej znajomości języka obcego oraz umiejętności obsługi komputera. - Wszyscy przechodzą test językowy i z wiedzy ogólnej - mówi Małgorzata Eisenberger-Blacharska, rzecznik prasowy Izby Celnej w Przemyślu. - Po jego pomyślnym zaliczeniu jest rozmowa kwalifikacyjna. W jej trakcie każdy ma swoje "5 minut". Ostateczną decyzję w sprawie kandydata podejmuje komisja oceniająca jego kwalifikacje. "Szczęśliwcy" zostają przyjęci na 3-letni okres służby przygotowawczej. O stałej pracy mogą marzyć tylko wówczas, jeśli po drodze zdadzą szereg egzaminów związanych z wykonywaną profesją. Wolne miejsca ma również Bieszczadzki Oddział Straży Granicznej. W przyszłym roku planuje zatrudnić około 200 osób. Tutaj także obowiązuje wyjątkowo gęste sito rekrutacji. Oprócz rozmowy kwalifikacyjnej, kandydaci na strażników poddawani są testom psychologicznym i sprawdzianom fizycznym. - Stosujemy również badanie na wariografie, czyli wykrywaczu kłamstw - mówi ppłk Janusz Kotuła, naczelnik Wydziału Kadr i Szkolenia Bieszczadzkiego Oddziału Straży Granicznej w Przemyślu. - Przyjętych do służby przygotowawczej czeka 8-miesięczne szkolenie zakończone egzaminem. (Nowiny)

* Austriacki Konsulat Generalny oraz Austriackie Forum Kultury były współorganizatorami koncertu Z Austrią w rodzinie narodów, który odbył się 25 listopada w ramach XXI Przemyskiej Jesieni Muzycznej. Podczas koncertu wystąpił duet: Anna Stopińska (skrzypce) i Monika Welc (gitara). W programie znalazły się m.in. utwory Bacha, Schuberta, Paganiniego, Brahmsa. Przy okazji otwarta została również wystawa fotografii Ewy Augustyniak Świat bajecznej architektury Hundertwassera. Współpraca Towarzystwa Muzycznego z konsulatem austriackim w Krakowie trwa już od 14 lat. W tym roku była konsul generalny Hermina Poppeller była patronem honorowym Przemyskiej Jesieni Muzycznej. (Życie Podkarpackie)

Przez Pocztową w podskokach
* Mieszkańcy ulicy Pocztowej codziennie skaczą przez ogromne kałuże lub chodzą w gumiakach. Dzieje się to w śródmieściu Przemyśla, zaledwie kilka metrów od międzynarodowej trasy do Lwowa. Krótka ulica nie ma w ogóle utwardzonej jezdni. Jej nawierzchnia to przysłowiowa dziura na dziurze. Po opadach powstają wielkie kałuże. Dorośli w drodze do pracy lub na zakupy brną w błocie. Dzieci docierają do pobliskiej szkoły z przemoczonymi nogami. - Latem trudno otworzyć okno, bo wiatr niesie kurz i pył prosto do naszych mieszkań - żali się Józef Bartuś. - Za to jesienią, zimą i wiosną toniemy w błocie. Przejeżdżające samochody ochlapują błotem okna na parterze. Mieszkańcy mają już tego dość. - Na własny koszt wybudowaliśmy chodnik, który jest systematycznie niszczony przez samochody - oburza się Roman Pyrcz. - Kierowcy nie chcą uszkodzić zawieszenia, więc wolą jechać chodnikiem niż dziurawą jezdnią. Mieszkańcy ulicy Pocztowej interweniowali w tej sprawie w magistracie. - Czujemy się lekceważeni przez kolejne władze miasta - mówi Maria Hamryszczak. - Nie chcemy jakiejś super ulicy, tylko trwałej nawierzchni. Czy to tak wiele? Jak ustaliliśmy, ulica Pocztowa nie jest ujęta w planie remontów przemyskich ulic. - Bardzo możliwe, że zostaną tam jednak wykonane bieżące naprawy nawierzchni - mówi Witold Wołczyk z Biura Prezydenta Miasta. (Nowiny)

* Trwa generalna przebudowa 3 peronu na dworcu głównym Marszałek Przemyślu. Otrzyma no nową nawierzchnię oraz wiaty. Już wkrótce 3 peron zostanie połączony specjalnym tunelem Marszałek peronami 4 i 5. Zostaną tam także zamontowane windy dla niepełnosprawnych.

Nie odbierze gammakamery
* Marszałek Leszek Deptuła nie odbierze przemyskiemu szpitalowi gammakamery. Lekarze w regionie kierują chorych na badania do Przemyśla, zamiast do Krakowa. 3 tygodnie temu podkarpacki oddział Narodowego Funduszu Zdrowia oskarżył przemyski szpital o marnowanie gammakamery. Zwrócił się do marszałka, aby przeniósł aparat kosztujący kilka milionów zł do Rzeszowa lub Krosna. Według NFZ, specjalistyczne urządzenie, mimo umowy zawartej ze szpitalem nie jest efektywnie wykorzystywane. Jacek Mendocha, dyrektor Szpitala Wojewódzkiego w Przemyślu argumentował, że wykonał 170 badań, które były włączone w cenę hospitalizacji, a nie ujęte jako osobne procedury. Spór rozstrzygnął marszałek Leszek Deptuła. - Gammakamery nie zabierzemy z Przemyśla, bo nie mamy do tego prawa. Mienie ruchome jest własnością szpitala - mówi rzecznik Aleksandra Zioło: - Szpital wykonuje niewiele badań, bo lekarze zamiast do Przemyśla kierują pacjentów do Krakowa. Poza naszym województwem wykonano w tym roku 400 badań diagnostycznych na gammakamerze. Pieniądze za te usługi medyczne zamiast do Przemyśla trafiły do Krakowa i Lublina. Tymczasem podkarpacka gammakamera stała bezczynnie. Gdyby nie media, jako piewsi w Nowinach opisaliśmy tę sprawę, nadal lekarze kierowaliby pacjentów do szpitali poza region. - Teraz nagle zaczęli do nas dzwonić z poradni i pytać o możliwość wykonania badań - przyznaje Jacek Mendocha. - Nie wiem, dlaczego tak późno. Już w marcu rozesłaliśmy do jednostek służby zdrowia informacje o uruchomieniu aparatu. (Nowiny)

J A R O S Ł A W

Rektor woli obcych
* Rektor miejscowej Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej zażyczył sobie, by jego sprawą zajęli się prokuratorzy z Przeworska, a nie jak dotychczas - z Jarosławia. Uważa, że ci ostatni byli nieobiektywni. Przypomnijmy, problemy rektora PWSZ Antoniego J. z wymiarem sprawiedliwości zaczęły się już parę miesięcy temu. Ówczesny minister edukacji Krystyna Łybacka złożyła doniesienie do prokuratury na, jej zdaniem, niezgodne z prawem pobieranie pensji i premii przez rektora PWSZ. Łącznie to 230 tys. zł. W Sądzie Rejonowym w Jarosławiu zakończyła się też inna sprawa rektora dotycząca łamania przez niego praw pracowniczych. Skazano go zaocznie (nie stawiał się bowiem na rozprawy) na 4 tys. zł grzywny. Jest także doniesienie na Antoniego J. o kierowanie gróźb karalnych w stosunku do dziennikarki "Życia Podkarpackiego". Rektor Antoni J. konsekwentnie nie stawiał się na wezwania policji ani prokuratury. Zawsze w tym czasie był "chory" lub też "bardzo zajęty". W końcu został doprowadzony siłą. To też nie na wiele się zdało, bowiem "słabo się poczuł" i musiano go odwieźć do szpitala. Prokuratura stwierdziła więc, że należy powołać zespół biegłych, który oceni, czy rektor rzeczywiście ma problemy ze zdrowiem, czy też symuluje. W konsekwencji rektor stwierdził, że jarosławska prokuratura jest nieobiektywna i zażądał, by jego sprawą zajęła się Prokuratura Rejonowa w Przeworsku. Tak też się stało. (Super Nowości)

* Wyrok skazujący jednego ze śledczych Powiatowego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Jarosławiu za znęcanie się nad aresztowanymi w czasie śledztwa, twarze i biogramy poszczególnych funkcjonariuszy tej placówki oraz zdjęcie jej dawnej siedziby - to wszystko mogą obejrzeć mieszkańcy Jarosławia na wystawie zaprezentowanej w miejscowym muzeum. Tytuł wystawy to "Aparat represji na Rzeszowszczyźnie w latach 1944 - 1956". Ekspozycja przygotowana została przez Oddziałowe Biuro Edukacji Publicznej IPN w Rzeszowie. Wystawa przedstawia genezę komunistycznego aparatu bezpieczeństwa w Polsce, a także jej powstanie, rozbudowę i działalność w województwie rzeszowskim. Ukazuje także metody pracy organów bezpieczeństwa: tworzenie sieci agenturalnej czy działania operacyjne (np. bezprawne zatrzymania, aresztowania, skrytobójcze mordy, rozbijanie od wewnątrz oddziałów podziemia niepodległościowego). Dodatkowo przedstawiona jest też rola i udział prokuratury i sądów w łamaniu oporu wobec narzuconej siłą władzy poprzez nadzór nad śledztwami prowadzonymi przez aparat bezpieczeństwa oraz wymierzanie drastycznie wysokich wyroków. Poza tym ekspozycja pokazuje osoby skazane na karę śmierci poprzez sądy wojskowe i prezentuje wykonawców tych wyroków. Wystawa czynna będzie do 10 grudnia w Muzeum - Kamienica Orsettich w Jarosławiu (Rynek 4). (Super Nowości)

P R Z E W O R S K

* Pogłoska o rzekomej, rychłej likwidacji oddziału ZUS w Przeworsku i przeniesieniu go do Rzeszowia, wywołała niepokój zarówno pracowników tej instytucji, jak i ubezpieczonych. - Co to będzie, jak przeniosą ZUS do Rzeszowa - martwi się kobieta w średnim wieku. - Przecież trzeba będzie tam dojeżdżać. Czyj to pomysł?- zastanawia się. - I czemu to ma służyć? Andrzej Nowowiejski, dyrektor ZUS w Przeworsku nie zaprzecza, że jest pomysł przeniesienia części instytucji do Rzeszowa. - Szczegóły będą mi znane za kilka dni. Po spotkaniu z prezesem ZUS w Warszawie- wyjaśnia Nowowiejski i ma nadzieję, że zmiany lokalizacji mają jednak dotyczyć działów administracyjnych, nie zaś związanych z obsługą ubezpieczonych. Nieoficjalnie na razie przekazanej mu decyzji swego szefa, czyli prezesa ZUS, dyrektor Nowowiejski nie komentuje i mówi, że nie przewiduje, by zmiany przyniosły znaczną redukcje zatrudnienia w działach administracji. - Nie planujemy zwolnień grupowych - przekonuje. - Raczej po prostu odchodzący na emeryturę pracownicy administracji nie będą zastępowani nowymi, o ile oczywiście nie będzie takiej konieczności. Szczegóły całej operacji A. Nowowiejski ma poznać już wkrótce, na spotkaniu z prezesem ZUS. Próbowaliśmy skontaktować się jeszcze wczoraj z rzecznikiem prasowym centrali ZUS w Warszawie, jednak było to niemożliwe. Do sprawy powrócimy. (Super Nowości)

R E G I O N

Związkowcy grożą wyjściem na tory
* Nawet blokadą torów grożą związkowcy z przemyskiej "Solidarności". Powodem protestu są wprowadzone już i planowane zmiany w rozkładzie jazdy PKP. Nowy rozkład jazdy pociągów ma wejść w życie 12 grudnia br. Jedna ze zmian to przeniesienie godziny odjazdu pociągu osobowego z Przemyśla do Rzeszowa z 6.35 na 6.43. Według związkowców z przemyskiej "Solidarności" do kilku zakładów w Żurawicy dojeżdża nim ok. 300 pasażerów. - Głównie do Zakładu Napraw Taboru Wojskowego, Zakładu Taboru Kolejowego I szpitala psychiatrycznego. Po zmianie ludzie korzystający z tego pociągu spóźnią się do pracy. Chcąc tego uniknąć przesiądą się do autobusów - mówi Andrzej Buczek z przemyskiej "Solidarności". Związek chce utrzymać dotychczasową godzinę odjazdu. - To niemożliwe. O godz. 6.37 z Przemyśla odjedzie pociąg ekspresowy. Nim zarządza spółka Intercity z Warszawy, my nie możemy zmienić czasu jego odjazdu. Nie można też bezpośrednio przed ekspresem wypuścić pociągu osobowego, bo nie będzie gdzie się wyminąć. Zmienimy godzinę odjazdu, jeśli protestujący uzyskają w Warszawie przesunięcie godziny odjazdu ekspresu - wyjasnia Janusz Wnęk z Podkarpackich Zakładu Przewozów Regionalnych PKP. Związkowcy chcą też uruchomienia z Przemyśla łącznika dla ekspresu "Pieniny" Rzeszów - Warszawa, przywrócenia pociągów na trasie Munina - Hrebenne i aby wszystkie pociągi pospieszne i ekspresowe dojeżdżały do Przemyśla. - Łącznik dla "Pienin" jeździ z Przeworska do Rzeszowa. Na trasie Przemyśl-Przeworsk był nieopłacalny, woził kilku pasażerów. Na linii Munina - Hrebenne z powodu kosztów wprowadziliśmy zastępczą komunikację autobusową - dodaje J. Wnęk. (Nowiny)

* W miniony wtorek (30 listopada) uczniowie klas szóstych zmierzyli się z pierwszym poważniejszym egzaminem w swoim życiu. Test, który pisali, jest na razie jednak tylko próbą tego, co czeka szóstoklasistów w kwietniu przyszłego roku. Organizatorem próbnego sprawdzianu dla uczniów ostatnich klas szkoły podstawowej w województwie podkarpackim jest Okręgowa Komisja Egzaminacyjna w Krakowie. Ten test nie jest obowiązkowy, mimo to uczestniczą w nim wszystkie podstawówki. - To ważna możliwość dla dzieci, żeby się sprawdzić - mówi Jadwiga Kazimierczyk z Kuratorium Oświaty w Rzeszowie. - Oswajają się z procedurami, co także ma niemałe znaczenie. - Sprawdzianu nie ma co się bać - mówi Lidia Stachura, dyrektor szkoły podstawowej w Czudcu. - Nauczyciele nie będą wyciągać żadnych konsekwencji wobec uczniów, którym egzamin gorzej wypadnie. Chcemy zobaczyć, jak dzieci sobie radzą z testem, w którym zawarta jest bardzo ogólna wiedza. W zeszłym roku sprawdzian ograniczał się do języka polskiego, matematyki, przyrody, w tym roku zawierał także pytania z zakresu muzyki i plastyki. Jak mówią nauczyciele, dzieciom test wydawał się łatwy. O tym jednak, czy tegoroczni szóstoklasiści są należycie przygotowani do końcowego sprawdzianu w kwietniu, przekonamy się dopiero za kilka dni, gdy nauczyciele z poszczególnych szkół sprawdzą testy. (Super Nowości)

* Posłowie SLD zagłosowali przeciw wydłużeniu czasu, w którym samotni rodzice dostawaliby pieniądze z funduszu alimentacyjnego w ramach ustawy o świadczeniach rodzinnych. Nieobecna była Joanna Grobel-Proszowska. Reszta podkarpackich parlamentarzystów (z PSL, LPR, PiS, Samoobrony i PO) głosowała za wydłużeniem. Matki będą dostawać pieniądze tylko do końca roku. - Głosowałem może nawet niezgodnie z własnym sumieniem, ale obowiązuje mnie dyscyplina klubowa. Ustaliliśmy wszyscy, że będziemy głosować przeciw, i tak się stało - tłumaczy poseł Tadeusz Kaleniecki. Alicja Łabęcka, zastępca pełnomocnika komitetu, który chce wystąpić z inicjatywą ustawodawczą na rzecz przywrócenia funduszu alimentacyjnego, ubolewa, że tak się stało: - Zabrakło 31 głosów, abyśmy dalej mogły dostawać pieniądze z funduszu alimentacyjnego w ramach ustawy o świadczeniach rodzinnych. To nie więcej niż 300 zł na dziecko, ale zawsze to jakieś pieniądze. Teraz pozostają nam dodatki z tytułu samotnego wychowania dzieci, a to są grosze. (Nowiny)

Koniec dominacji TPSA?
* 6 grudnia ma się zakończyć dominacja Telekomunikacji Polskiej w rozmowach lokalnych. Na rynek wchodzi poważny konkurent - Tele 2. Kilka lat temu spółka Tele 2, wraz z kilkoma innymi operatorami skorzystała z dobrodziejstw przepisów antymonopolowych i wspólnie z nimi uszczknęła 20 proc. rynku rozmów międzymiastowych. Obecnie finalizuje rozmowy z monopolistą dotyczące podziału rynku lokalnego. Oferta Tele 2 będzie dostępna na początek w 12 strefach numeracyjnych, w tym w dawnym województwie rzeszowskim (strefa 0-17). Przewiduje się, że cena rozmowy spadnie o kilkadziesiąt procent. Ma być też stosowane naliczanie sekundowe, a nie jak w TP za rozpoczęte 3 minuty. Wprowadzone mają być darmowe rozmowy w weekendy i wieczory. Tele 2 będzie korzystało z sieci TP i za wykorzystanie łączy będzie płacić. Nie będzie budowało wzorem Netii własnej infrastruktury podziemnej. Jak dowiedzieliśmy się nieoficjalnie, obaj operatorzy nie doszli jeszcze do ostatecznego porozumienia w sprawie podziału prowizji za połączenia. Osoba korzystająca z usług Tele 2 pozostanie abonentem TP. Będzie płaciła abonament jednej firmie, a rachunki za rozmowy drugiej. To oznacza dwie opłaty na poczcie. Darmowe weekendy mogą się okazać usługami wewnątrzsieciowymi. Abonent Tele 2 nie będzie mógł za darmo porozmawiać z abonentem TP, mimo płacenia abonamentu TP. Przepisać się do nowego operatora nie będzie mógł abonent mający wykupiony pakiet "socjalny" w TP. Zabrania mu tego umowa, którą podpisał z TP. (Super Nowości)

Kronika kryminalna

Z nożem w brzuchu!
* O cudownym ocaleniu od śmierci może mówić 39-letni mężczyzna. W jego ciele dwukrotnie utkwiło ostrze potężnego noża. Wprost z prywatki suto zakrapianej alkoholem trafił na stół operacyjny. Lekarze uratowali mu życie. W sobotnie popołudnie w jednym z mieszkań przy ulicy Paderewskiego w Przemyślu odbywało się przyjęcie andrzejkowe. Oprócz gospodarza przebywało tam jeszcze dwóch mężczyzn. Biesiadnicy pili alkohol, rozmawiali i umilali sobie czas muzyką. To właśnie na tle muzyki doszło do ostrego nieporozumienia pomiędzy gospodarzem Wojciechem U. (30 l.) i Krzysztofem P. (39 l.). Uczestnicy andrzejek mieli odmienne zdania na temat tego, czego powinni słuchać w dalszej części wieczoru. Początkowa wymiana zdań przerodziła się w szarpaninę. Później pierwszy z wymienionych chwycił za nóż i bez chwili namysłu skierował go w stronę kolegi. Świadek zdarzenia Jerzy S. (38 l.) salwował się ucieczką przez balkon na czwartym piętrze bloku. - Poszkodowany doznał m.in. rany kłutej brzucha i klatki piersiowej - informuje podinspektor Franciszek Taciuch, oficer prasowy przemyskiej policji. - Trafił do szpitala, gdzie przeszedł zabieg operacyjny. W chwilę po tym, jak na miejsce zdarzenia przybyli policjanci, podejrzany zabarykadował się w mieszkaniu. Jego ofiara krwawiąc leżała na podłodze w przedpokoju. Wojciech U. nie reagował na wezwania funkcjonariuszy. Pomimo wielokrotnych wezwań nie otwierał drzwi. Zrobił to dopiero wówczas, gdy mundurowi wezwali strażaków. Z ich pomocą policjanci chcieli dostać się na balkon i tamtędy wejść do mieszkania. - Ostatecznie 30-latek został zatrzymany - mówi Ryszard Chudzicki, szef Prokuratury Rejonowej w Przemyślu. - Będziemy go przesłuchiwać. Wszyscy uczestnicy sobotniej prywatki byli mocno nietrzeźwi. Podejrzany miał 2,26 prom. alkoholu w wydychanym powietrzu. (Nowiny)

* Policjanci poszukują złodziei znaków, które zginęły z odcinaka drogi krajowej w Olszynach. Ich wartość to ponad 6 tysięcy złotych.

* Nieznani sprawcy włamali się do domu przy ulicy Sucharskiego w Przemyślu. Ukradli m.in. elektronarzędzia, zamki do drzwi, kombinezon narciarski. Łączne straty oszacowano na 4,6 tys. Złotych.

* 7400 paczek papierosów bez polskich znaków akcyzy ujawnili policjanci na prywatnej posesji w Medyce. Gdyby towar trafił na rynek, skarb państwa straciłby 44 tysiące złotych.

* Zegar, szkatułkę i telefon ukradł złodziej, który włamał się na początku tygodnia do jednego z domów przy ulicy Chrobrego Chrobrego Przemyślu. Wartość strat oszacowano na 1500 złotych.

* Jarosławscy policjanci otrzymali zgłoszenie o kradzieży energii elektrycznej. Zdarzenie miało miejsce w Jarosławiu przy ulicy Lubelskiej. Okazało się, że do mieszkania 38-letniego mężczyzny było podłączony prąd z pominięciem licznika pomiarowego. Straty wynoszą około 32 tysięcy złotych. Z taką kradzież grozi kara do 5 lat więzienia.

Reklama