Archiwum aktualności

Archiwalne wydanie tygodniowe: 18.10-24.10.2004 r.

Przemyśl

* Kompletna, by nie powiedzieć, grobowa cisza zapadła wokół zapowiadanej przez prezydenta Roberta Chomę reorganizacji miejscowych placówek kulturalnych, która miała zaowocować połączeniem Regionalnego Ośrodka Kultury Edukacji i Nauki z Miejskim Ośrodkiem Kultury. Jak uzasadniono, poprzez taki manewr na kulturę miało trafić więcej pieniędzy, a nowy twór miał mieć lepszy przegląd sytuacji w tym , co się aktualnie w miejskiej kulturze dzieje. Temat wzbudził żywe zainteresowanie. Niestety, mino upływu czasu, nikt (no, może poza bardzo wąskim gronem osób, której na razie publicznie się nie chwalą) nadal nie wie, co jest grane w przemyskiej kulturze. Nie ma jakiegoś konkretnego, znanego zainteresowania konceptu - popartego wyliczeniami i symulacjami kosztów oraz ewentualnych profitów mających spłynąć do miejskiej kultury po połączeniu ROKEiN z MOK. Słowem, czeski film: nikt nic nie wie, co w języku urzędniczym niekiedy bywa też określane "społeczną konsultacją"... (Super Nowości)

Uczyli młodych ratowników
* O tym, że szybka i fachowa pomoc medyczna jest na wagę życia, wiedzą najlepiej ci, którzy padli ofiarą wypadku. Gdy w razie zagrożenia w pobliżu brakuje lekarza, pomóc może każdy. Trzeba tylko wiedzieć, jak to zrobić. Na przebiegającym nad Sanem Wybrzeżu Ojca Świętego Jana Pawła II doszło do zderzenia dwóch samochodów. Wysłużony fiat 125 p zderzył się z nowiutkim volkswagenem. Wśród kilku ofiar wypadku były dzieci. Po tym, jak strażacy uwolnili je z wnętrza rozbitych pojazdów, do akcji wkroczyli młodzi ratownicy Polskiego Czerwonego Krzyża. Przed przybyciem ekip pogotowia ratunkowego udzielili pierwszej pomocy poszkodowanym. Unieruchomili im złamane kończyny, zatamowali krew. I choć były to jedynie pozorowane działania, chłopcy i dziewczyny wykazali się świetnym przygotowaniem.
- To wspaniałe uczucie móc komuś pomóc - mówi Łukasz Szaruga (21 l.), student, starszy ratownik przemyskiego PCK. - Gdy kilka lat temu widziałem człowieka, który zasłabł wsiadając do autobusu, czułem się zażenowany. Podobnie jak inne osoby na przystanku, nie wiedziałem, co mam zrobić. Dzisiaj Łukasz ma spore doświadczenie w udzielaniu pierwszej pomocy. Swoją wiedzę wykorzystuje nie tylko w praktyce, ale dzieli się nią z młodszymi kolegami. Corocznie młodzi ratownicy przemyskiego PCK zabezpieczają Wielki Odpust w Kalwarii Pacławskiej, gdzie gromadzą się tysiące pielgrzymów.
- Fachowo udzielona pierwsza pomoc ma decydujące znaczenie dla zdrowia i życia - dodaje Łukasz. - Większość młodych ludzi nie ma pojęcia, jak pomóc poszkodowanym. Tymczasem warto się tego nauczyć. Nikt z nas nie wie, co kogo spotka. (Nowiny)

* Msza święta, złożenie kwiatów przed obeliskiem, uroczystości pod pamiątkową tablicą złożyły się na obchody 20. rocznicy męczeńskiej śmierci sługi bożego ks. Jerzego Popiełuszki. Uroczystości rozpoczęły się przy przemyskiej bazylice archikatedralnej, gdzie znajduje się obelisk upamiętniający bestialsko zamordowanego kapelana Solidarności. Tam złożono wiązanki kwiatów. Następnie uczestnicy obchodów 20. rocznicy jego męczeńskiej śmierci w towarzystwie pocztów sztandarowych przeszli do kościoła Świętej trójcy, gdzie została odprawiona msza św. Obchody zakończył się pod pamiątkową tablicą, wstawioną w ścianę muru klasztornego. (Super Nowości)

Miasto na długach
* Na 31 września 2004 r. z tytułu udzielonych kredytów i pożyczek zadłużenie miasta wynosi 6 mln 220 tys. 340 zł. W 2004 r. kredyty i pożyczki zaciągnięte są m.in. w Wojewódzkim Inspektoracie Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej na: budowę Oczyszczalni Ścieków - 5 mln 448 tys. zł, kanalizację sanitarną w dzielnicy Zielonka - 245 tys. zł, kanalizację sanitarną wraz z przepompownią w dzielnicy Pikulice - 273 tys. oraz modernizację budynku oraz kotłowni Zespołu Szkół Mechanicznych i Drzewnych - 147 tys. Do tego dochodzi jeszcze kredyt zaciągnięty w Banku Gospodarstwa Krajowego na zadania inwestycyjne pod nazwą Stok Narciarski przy ul. Pasteura, który wynosi 419 tys. zł. W sumie miasto zaciągnęło kredyt w trzech bankach, wzięło też 12 pożyczek preferencyjnych. Całość długu spłaca w comiesięcznych ratach wynoszących łącznie 185 tys. zł, natomiast raz na kwartał musi spłacić większą kwotę - około 700 tys. zł. Naliczane odsetki są bardzo niskie, gdyż są to tzw. pożyczki preferencyjne. (Życie Podkarpackie)

Jest masowy grób czy go nie ma?
* Rada Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa zbada, czy przy ul. Lwowskiej znajdują się miejsca pochówku żołnierzy poległych w czasie I i II wojny światowej. Z prośbą o taką interwencję zwrócił się kilka miesięcy temu poseł Witold Firak, twierdząc, że to fakt powszechnie znany. Dodał, że na ul. Mogielnickiej są groby 6 tys. żołnierzy polskich oraz sowieckich. Jego zdaniem, jakikolwiek akt profanacji grobów, jakim, według posła, byłoby sprzedanie bądź wydzierżawienie tego miejsca pod jakąkolwiek inwestycję, może w sposób niekontrolowany zmienić stosunki polsko-ukraińskie i polsko-rosyjskie. Twierdzi, że gruntowne i dokładne zbadanie sprawy ma ważne znaczenie dla Przemyśla i jego wizerunku na mapie Europy. Przypomnijmy; sprawa zaczęła się, kiedy kupcy zaczęli protestować przeciwko budowaniu w mieście kilku nowych, wielkopowierzchniowych obiektów handlowych. Twierdzili, że ich powstanie w centrum miasta spowoduje wzrost bezrobocia i upadek małych podmiotów gospodarczych. Z kolei pracownicy UM w Przemyślu przekonywali, że niema jeszcze aktualizacji zagospodarowania przestrzennego miasta, gdzie powinny zostać wskazane obszary, w obrębie, których będą się mogły pojawić handlowe (WOH). W związku z tym na razie nie wiadomo, czy mogą powstać takie obiekty w mieście, a jeśli tak - to gdzie by można było je zlokalizować. Przypuszczalnie pod koniec roku będzie gotowy projekt, który zostanie przedstawiony radnym do dyskusji. (Super Nowości)

Zrzeka się obywatelstwa polskiego
* Przemyślanin, który ma mnóstwo pretensji do wymiaru sprawiedliwości, złożył w czwartek w sądzie oświadczenie, że rezygnuje polskiego obywatelstwa. 54-letni mieszkaniec Przemyśla od dawna ma kontakty z sądami i prokuraturami. I jest przekonany o nieuczciwości tych instytucji. - Te sprawy dotyczyły grabieży majątku polskiego i żadna z nich nie zakończyła się tak jak powinna - mówi. W czwartek przed Sądem Okręgowym w Rzeszowie toczyła się przeciwko niemu sprawa karna. Podczas tej rozprawy złożył wniosek, w którym wystąpił o zrzeczenie się obywatelstwa polskiego. - Oddam dowód, nie chcę być obywatelem tego kraju - oświadczył dziennikarzom.
- Wniosek skierowany do naszego sądu jest bezskuteczny - wyjaśnia jednak Iwona Szczypiór, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Rzeszowie. I tłumaczy: - Takie oświadczenia należy kierować wyłącznie do prezydenta kraju. Tylko on po rozpatrzeniu wniosku może go uwzględnić lub odrzucić. Konstytucja RP mówi wyraźnie, że "obywatel polski nie może utracić obywatelstwa polskiego, chyba że sam się go zrzeknie". (GW)

* W podkarpackich szkołach i placówkach oświatowo-wychowawczych pracuje blisko 40 tys. nauczycieli. Pod względem stopnia awansu zawodowego najliczniejszą grupę stanowią nauczyciele mianowani. Jedna czwarta to nauczyciele dyplomowani - czyli z najwyższym stopniem awansu. Nauczycieli kontraktowych jest czternaście procent, a tych którzy dopiero rozpoczęli pracę w szkołach, czyli stażystów, sześć procent. W tym roku w samym Przemyślu przybyło 100 nauczycieli dyplomowanych i 57 mianowanych. Jak co roku nauczyciele obchodzili swoje święto 14 października, w Dzień Edukacji Narodowej. Dzień później na Zamku Kazimierzowskim odbyło się uroczyste spotkanie, na którym władze Przemyśla nagrodziły wyróżniających się nauczycieli. (Życie Podkarpackie)

* Bezpłatne posiłki wydawał w ramach Światowego Dnia Walki z Głodem w centrum Przemyśla Zarząd Rejonowy PCK. - Chcemy w ten sposób przypomnieć społeczeństwu, że obok nas są ludzie, którzy prawie codziennie są głodni - mówi Krystyna Lachowicz, kierownik biura PCK w Przemyślu. - Dzisiaj, oczywiście, nie nakarmimy wszystkich potrzebujących, ale może uda nam się skłonić do refleksji tych, którzy mogą, a nie za bardzo chcą się podzielić z bliźnimi. Czasem może to być nasz sąsiad, kolega ze szkoły lub pracy. Posiłki przygotowała i wydawała młodzież z przemyskiego Zespołu Szkół Gastronomicznych. Akcję wsparł finansowano m.in. Przemyski Klub Rotariański. Pomogły także przemyskie piekarnie. (Nowiny)

Pierwsza Masa Krytyczna w Przemyślu
* W sobotę (16 bm.) miłośnicy rowerów uczestniczyli w pierwszej Masie Krytycznej w mieście. Rowerzyści w towarzystwie poruszających się także na rowerach strażników miejskich, wyruszyli z dźwiękiem gwizdków i transparentami spod stadionu klubu Polonia. Następnie przejechali (zgodnie z przepisami ruchu drogowego) głównymi ulicami Przemyśla, by zakończyć Masę na staromiejskim Rynku. Organizatorzy zapowiadają, że zgodnie z ideą Masy Krytycznej - impreza będzie się odbywała regularnie w każdą trzecią sobotę miesiąca. W Polsce Masa Krytyczna zadomowiła się zwłaszcza w większych miastach m.in. w Warszawie, Wrocławiu, Łodzi, Katowicach, Szczecinie. W naszym województwie organizowana jest też np. w Sanoku. Tradycja takich akcji wywodzi się ze Stanów Zjednoczonych. Tam, San Francisco, pierwsza Critical Mass odbyła się w 1992 roku. Masy szybko zyskały popularność w innych amerykańskich miastach, a stamtąd przeniosły się do Europy i na inne kontynenty. Przemyska Masa Krytyczna wiązała się z zamanifestowaniem postulatów rowerzystów, którzy chcą, by Przemyśl był przychylnym dla nich miastem. (Super Nowości)

* W wieku 69 lat zmarł ks. bp Stefan Moskwa. Uroczysta Msza święta pogrzebowa zostanie odprawiona w Bazylice Archikatedralnej w Przemyślu 23 października, o g. 10. Następnie zmarły zostanie pochowany na Cmentarzu Głównym w Przemyślu. Ta dość niespodziewana śmierć bardzo szanowanego i lubianego przez wiernych duszpasterza poruszyła wielu. Bp Stefan Moskwa zmarł w nocy, z 17 na 18 października w Przemyślu. Był biskupem tytularnym Giromonte, biskupem pomocniczym Archidiecezji Przemyskiej, wikariuszem generalnym, byłym wykładowcą i rektorem Wyższego Seminarium Duchownego w Przemyślu, Prepozytem Przemyskiej Kapituły Metropolitalnej, członkiem Komisji KEP ds. Polonii i Polaków za granicą. Urodził się 27 września 1935 r. w Woli Małej koło Łańcuta. Został wyświęcony na kapłana 7 czerwca 1959 r. w Przemyślu, prekonizowany (otrzymał nominację na biskupa pomocniczego diecezji, a od 1992 r. - archidiecezji przemyskiej) - 1 grudnia 1983 r., zaś konsekrowany na biskupa 8 stycznia 1984 r. w Archikatedrze Przemyskiej. Sakrę przyjął z rąk bp. Ignacego Tokarczuka. Studiował teologię na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. W 1966 r. uzyskał doktorat z teologii dogmatycznej. Przez 3 lata był wikariuszem w parafii Bożego Ciała w Jarosławiu. W latach 1971 - 72 studiował w Instytucie Katolickim w Paryżu. Wyprowadzenie ciała do Archikatedry Przemyskiej z budynku Kurii Metropolitalnej w Przemyślu nastąpi 22 października (piątek) o g. 16. Msza święta pogrzebowa zostanie odprawiona w Archikatedrze Przemyskiej 23 października br. (sobota) o g. 10. Zmarły bp S. Moskwa spocznie na Cmentarzu Głównym w Przemyślu. (Życie Podkarpackie)

* Na przemyskiej starówce od kilku miesięcy trwają intensywne prace remontowe ulic i kamienic. Spiętrzenie robót utrudnia nie tylko jazdę w okolicy Rynku, ale i poruszanie się na piechotę. Idąc mostem, od strony ul. 3 Maja w kierunku Rynku, pierwsze prace remontowe zauważymy na ulicy Kościuszki, gdzie trwa renowacja budynku, w którym mieści się Nauczycielskie Kolegium Języków Obcych. Budynek jest dobrze zabezpieczony, dlatego piesi bez obaw mogą obok niego przechodzić. Dalej natkniemy się na renowację dwóch pomników: Jana III Sobieskiego koło urzędu miejskiego i Adama Mickiewicza koło starostwa powiatowego. Duże utrudnienia czekają nas też w pobliżu podcieni. Wykopano tam długi i dosyć głęboki rów. Stanowi on przeszkodę zarówno dla pieszych, jak i zmotoryzowanych, ponieważ znacznie zwęża chodnik i drogę, na której tworzą się samochodowe korki. Ponadto nie jest dobrze zabezpieczony, co wykorzystują bawiące się tam popołudniami dzieci. Przeskakują przez rów, co może zakończyć się złamaniem nogi czy ręki. Na problemy z wchodzeniem do swoich domów narzekają mieszkańcy ul. Serbańskiej, gdzie od kilku tygodni trwa układanie nowej nawierzchni. - Aby wejść do naszej kamienicy, musimy pokonać próg, który ma ponad pół metra - skarżą się szczególnie ci starsi. - Dlatego z niecierpliwością czekamy na zakończenie remontu, bo staje się już dla nas bardzo uciążliwy. (Życie Podkarpackie)

J A R O S Ł A W

Dostało się wszystkim
* Podczas uroczystej inauguracji roku akademickiego w Państwowej Wyższej Szkole Zawodowej oberwało się wszystkim: ministerstwu, mediom, burmistrzowi, prokuraturze i policji.
- Wszystkim tym, którzy mnie nękają, którzy mnie prześladują i sprawdzają, mówię jednym tchem: ciało można obedrzeć, zamęczyć, ale ducha się nie zabije - grzmiał z mównicy auli PWSZ w Jarosławiu rektor tej uczelni prof. zwycz. dr hab. inż. dr honoris causa Antoni Jarosz. Uroczystości, które odbyły się 16 października, rozpoczęły się Mszą św. pod przewodnictwem bpa Edwarda Frankowskiego w świątyni na terenie miasteczka akademickiego. Potem profesorski orszak przemaszerował do auli PWSZ, która mieści się w budynku po byłym kinie "Westerplatte". Program inauguracji, ubarwionej muzycznie przez Archidiecezjalny Chór "Magnificat", był tradycyjny, m.in.: wręczenie nominacji profesorskich, nagrodzenie najlepszych studentów dziennych i zaocznych oraz immartykulacja pierwszoroczniaków. Głównym punktem uroczystości miało być wystąpienie rektora A. Jarosza. Pytanie chwili brzmiało: komu znowu "dołoży"? Dołożył i to mocno. Tyrada zabrzmiała niczym poemat dygresyjny. Bo między imponujące liczby, obrazujące dotychczasowe niewątpliwe osiągnięcia jarosławskiej uczelni, A. Jarosz wplatał, często w sposób nader frywolny, uwagi, które co rusz wywoływały aplauz zgromadzonych.
- Nic nie dostaliśmy od ministerstwa. Było wręcz odwrotnie: obniżano nam należne pieniądze na stypendia i płace. Przez 6 lat nie podwyższono mi poborów. Mam najniższe w Polsce - żalił się rektor. - Obecny minister Sawicki powiedział, że będzie karał naszą uczelnię. A jak rządziła pani Łybacka, to uchylała wszelkie uchwały senatu. Karała mnie obelgami. Nigdy nie była mężatką, nigdy nie miała dzieci, nigdy nie kochała młodzieży. I już jej nie ma. Gdy było 5-lecie uczelni, senat uznał, że Jaroszowi należy się nagroda. Dali mi 5 tysięcy złotych. (przeworska, a wcześniej jarosławska, prokuratura rejonowa próbuje postawić rektorowi m.in. zarzut niedopełnienia obowiązków. Jako funkcjonariusz państwowy doprowadził bowiem do realizacji czterech uchwał senatu uczelni - na czele którego sam stoi - w sprawie podwyżek składników swojego wynagrodzenia. Te działania zastrzeżone są do kompetencji ministra oświaty. Senat wydał te uchwały w okresie od czerwca 2001 do listopada 2003 r. Łącznie na ich podstawie rektor miał otrzymać ok. 230 tys. zł. Ówczesna minister edukacji narodowej i sportu Krystyna Łybacka wystąpiła do prokuratury z zawiadomieniem o niewłaściwym gospodarowaniu finansami uczelni. Jarosławski sąd ukarał także Antoniego J. grzywną 4000 zł za łamanie praw pracowniczych na jarosławskiej uczelni. Wyrok zapadł zaocznie, bo rektor nie przychodził na rozprawy - przyp. red.). W dalszym wystąpieniu rektor skrytykował teksty redaktor Ewy Kłak-Zarzeckiej (ŻP) (prokuratura do tej pory nie zdołała przedstawić rektorowi zarzutu kierowania pod jej adresem gróźb karalnych - przyp. MG). - Kłak-Zarzecka ma swoje koleżanki: w Gazecie Wyborczej panią Wilk, w telewizji panią Konopkę, i na zasadzie naczyń połączonych obrzucają błotem. Oto cała prawda o naszej prasie, o gazecie Życie Podkarpackie. Kochani, nie czytajcie tej gazety - apelował A. Jarosz. - Dajcie sobie spokój, nauczcie tych dziennikarzy etosu, poszanowania wartości. Czytajcie prasę między wierszami, nie oglądajcie dziennika, bo dostaniecie bzika - przestrzegł wiwatujący tłum rektor jarosławskiej uczelni. (Życie Podkarpackie)

P R Z E W O R S K

* Dariusz Pasiecznik (29 l.) ranny podczas wybuchu bomby w pociągu w Madrycie nie wróci na razie do rodzinnego Przeworska. Jeszcze się leczy. A w kraju czeka go więzienie. Przeworszczanin był w pociągu, w którym w marcu br. eksplodowały ładunki podłożone przez terrorystów Al-Kaidy. Zginęło wówczas ponad 200 osób. Dariusz Pasiecznik cudem uniknął śmierci. Niedawno wyszedł ze szpitala, ale nadal musi poddawać się rehabilitacji. Choć bardzo tęskni za rodziną, to jednak nie prędko wróci do Polski. Ma świadomość, że kiedy stanie na rodzinnej ziemi, zostanie zatrzymany i doprowadzony do więzienia. 6 lat temu w Krakowie mężczyzna włamał się do samochodu. Potrzebował pieniędzy na narkotyki. Został ujęty przez policję. Trafił za kratki. Po pewnym czasie wyszedł na wolność, bo obiecał, że podejmie leczenie odwykowe. Nie zgłosił się odwyk. Wyjechał do Hiszpanii i tam trafił do placówki leczącej narkomanów. Zerwał z nałogiem. Rozpoczął nowe życie. Sąd Rejonowy w Krakowie uznał jednak, że Pasiecznik złamał zasady warunkowego zwolnienia i wydał za nim list gończy. Jan i Maria Pasiecznikowie, rodzice Darka, są przekonani, że ich syn odcierpiał już za swoje grzechy. Teraz czekają na dokumenty od stanie jego zdrowia, które mają wystawić hiszpańscy lekarze. Gdy tylko je dostaną, rozpoczną starania o odroczenie wykonania wyroku wydanego niegdyś na ich syna.

R E G I O N

* Od czerwca w sieci sklepów "Biedronka" działają związki zawodowe oraz Stowarzyszenie Poszkodowanych przez JMD "Biedronka". Stowarzyszenie skupia pokrzywdzonych pracowników i dostawców tej sieci handlowej.
- Co tydzień nasza Komisja Zakładowa NSZZ "S" w "Biedronce" rozmawia z kierownictwem firmy w Poznaniu. Najważniejsze problemy do rozwiązania to: przestrzeganie 40 - godzinnego dnia pracy, zapłata za nadgodziny oraz rozporządzanie funduszem socjalnym - wylicza Ewa Łącka z z Zarządu Regionu NZSS "Solidarność w Rzeszowie dodając. W naszym regionie związek zawodowy NSZZ "S" działa także w Tesco i Społem. W trakcie organizacji jest w Media Markt. Pracownicy handlu, którzy chcą wytoczyć proces o zapłatę za nadgodziny mogą skorzystać z pomocy mec. Antoniego Skorupskiego, przedstawiciela Stowarzyszenia Poszkodowanych przez JMD "Biedronka" w Rzeszowie . - Pracownicy winni mieć udokumentowane ile nadgodzin przepracowali za darmo. Wystarczy prowadzony przez siebie rejestr, dni i godziny otwarcia sklepu (ważny jest fakt, iż jest on czynny w weekend) oraz zapewnienie, że na świadków powołać można koleżanki z pracy i klientów. Roszczenia dotyczą ostatnich trzech lat. Starsze ulegają przedawnieniu - wylicza mec.Skorupski. Poszkodowany wytaczając proces nic nie płaci. Honorarium płatne jest po procesie przez właściciela sklepu. (Nowiny)

Napoje kiepskiej normy
* Ponad połowa napojów skontrolowanych przez podkarpacką inspekcję handlową nie spełnia deklarowanych przez producentów norm. Sprawdzano jakość wód mineralnych, soków owocowych, oranżad i innych napojów bezalkoholowych wytwarzanych przez podkarpackich producentów. Inspektorzy zakwestionowali 60 procent towarów, które objęto badaniami laboratoryjnymi. Napoje nie spełniały deklarownych przez producentów norm. Zdaniem pracowników inspekcji handlowej, napoje miały niewłaściwy smak, w sokach i oranżadach stwierdzano również niedobór niektórych składników a inne występowały w nadmiarze. To - zdaniem specjalistów - mogło odbić się na zdrowiu konsumentów. Inspekcja Handlowa sprawdziła 35 partii napojów bezalkoholowych, w 6 dużych sklepach w regionie. (IAR)

* Kierowcy posiadający prawo jazdy wydane między 2 stycznia 1984 r. a 30 kwietnia 1993 r. muszą je wymienić na nowe. Z końcem roku stare dokumenty stracą ważność. Obowiązek wymiany nakłada prawo o ruchu drogowym. Mimo że do końca roku zostało już niewiele ponad dwa miesiące, w podkarpackich urzędach dokumenty wymieniła zaledwie połowa kierowców. - W Rzeszowie z obowiązku nie wywiązało się jeszcze kilka tysięcy osób - mówi Krzysztof Wadiak, dyr wydziału komunikacji UM. - Aby uniknąć nerwów i stania w kolejkach, prosimy kierowców o jak najszybszą wymianę dokumentów. W Przemyślu każdego dnia Urząd Miasta przyjmuje zaledwie ok. 30 wniosków o wymianę prawa jazdy. - Największy ruch rozpocznie się w grudniu - mówi Lucyna Repach, p.o. kierownika referatu praw jazdy. - Czas oczekiwania na nowy dokument to ok. 2 tygodnie, dlatego radzę się pospieszyć.
- Jeżeli policjant zatrzyma kierowcę z nieważnym prawem jazdy, zabierze mu dokument i ukarze mandatem w wysokości 100 zł - ostrzega podinsp. Wiesław Dybaś, rzecznik prasowy podkarpackiego komendanta wojewódzkiego policji.

Posłowie dłużnicy
* Na utrzymanie biur poselskich polscy posłowie dostają prawie 10 tysięcy złotych miesięcznie. Ale niektórym nawet i to nie starcza. Latami zalegają z płaceniem rachunków telefonicznych za używanie aparatów w swych biurach, a czasem i komórkowych. "Gazeta Wyborcza" dotarła do czarnych list dłużników. Znalazła na nich: Adama Słomkę, Konstantego Miodowicza, Mirosława Stycznia, Andrzeja Leppera i Piotra Smolanę. Rekordzistą okazał się Adam Słomka, były poseł i przewodniczący KPN-Ojczyzna, od lat zalegający z zapłaceniem 5 tys. zł. Zapytany przez dziennikarza, kiedy ureguluje rachunek telefoniczny, odpowiedział, że nigdy, bo nie on go nabił. Jego zdaniem, dług jest efektem samowoli współpracowników, z którymi się rozstał. "Niech ich ścigają!" - powiedział dziennikarzowi "Gazety". Z opłatą za telefon zalega także Konstanty Miodowicz, poseł PO, członek komisji śledczej ds. Orlenu. Chodzi o kwotę 703 zł za rachunek z datą na 2001 rok. Miodowicz zapewnił, że rachunek zapłaci, chociaż nie czuje się winny. Jako na winowajcę wskazał na swego asystenta. Mirosław Styczeń, były poseł AWS, obecnie członek władz PiS od trzech lat nie uregulował rachunku na kwotę 755 zł. Też obwinia swego asystenta i procesuje się z firmą Centertel. Zapewnił, że rachunek zapłaci i będzie wnioskował o umorzenie odsetek. Lider Samoobrony Andrzej Lepper do niedawna zalegał z rachunkiem na kwotę ponad tysiąc złotych, które wydzwonił jeszcze siedem lat temu. Zmobilizowała go dopiero groźba procesu. Rachunek zapłacił, w dwóch ratach. Piotr Smolana, dawny poseł Samoobrony, członek komisji śledczej do spraw afery Rywina, zalega Telekomunikacji Polskiej 1,5 tys. zł. Też nie czuje się winny, ale jak stwierdził "to wstyd", więc można mieć nadzieję, że ureguluje. (Super Nowości)

Kronika kryminalna

"Cygarety" w volkswagenie
* Próbę przemytu 9060 paczek papierosów o wartości 45 tysięcy złotych ujawniono w miniony weekend na polsko-ukraińskim przejściu granicznym w Korczowej. Towar należący do obywatela Ukrainy znajdował się w skrytce konstrukcyjnej części załadunkowej volkswagwena, która nie uszła uwadze celnika. Zarówno papierosy, jak i auto służące do przemytu, zostały zajęte do sprawy o przestępstwo skarbowe.

* Policjanci wyjaśniają okoliczności poniedziałkowego pożaru z jednym z mieszkań przy ulicy Wojska Polskiego w Jarosławiu. Nieznany sprawca postawił przed drzwiami słoik z łatwopalną substancją, którą następnie podpalił. Ogień strawił cześć drzwi i futrynę. Domownicy nie odnieśli żadnych obrażeń. Straty oszacowano na blisko 7 tysięcy złotych.

* Na ul. Katedralnej w Przemyślu, przypuszczalnie z powodu nielegalnego podłączenia prądu, doszło do pożaru w jednym z mieszkań. Spłonęły meble i ściany. Mieszkanka lokalu z objawami zatrucia została przewieziona do szpitala.

* Jarosławscy policjanci poszukują złodziei, którzy okradli hurtownię odzieżową przy ulicy Krakowskiej w Jarosławiu. Wyłamali zasuwy w drzwiach i weszli do środka. Ukradli 20 bali sprasowanej odzieży i odtwarzacz. Straty oszacowano na 25 tys. zł.

Reklama