Archiwum aktualności

Archiwalne wydanie tygodniowe: 23.08-29.08.2004 r.

Przemyśl

Mają dość poniewierki
* Lokatorzy ewakuowani z kamienicy przy placu Konstytucji nie wrócą do swoich mieszkań. Nadal koczują w bursie szkolnej. Mają dość poniewierki. Nie wiedzą, kiedy i czy w ogóle dostaną własny kąt. Na początku sierpnia br. lokatorzy mieszkań na II piętrze starej kamienicy poczuli drgania. Na ścianach oprócz już istniejących pęknięć pojawiły się nowe. Ewakuowano wszystkich mieszkańców. Inspektorzy Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego w Przemyślu przeprowadzili kontrolę w kamienicy. Stwierdzili nieprawidłowości podczas remontu prowadzonego na I piętrze. Choć zostały one już usunięte, lokatorzy nie mogą wrócić do swoich mieszkań z uwagi na ich fatalny stan techniczny. - Od 3 tygodni mieszkamy w bursie II LO - mówi Renata Wojtyna. - Gnieździmy się w małych pokojach. Wspólna kuchnia, wspólne łazienki i toalety. Takie warunki są dobre dla uczniów, ale nie sprzyjają rodzinom. Władze miasta obiecały, że ewakuowani lokatorzy dostaną mieszkania zastępcze. Kiedy? Tego na razie nie wiadomo. Dotychczas tylko jedna rodzina wyprowadziła się z bursy i zamieszkała przy ulicy Bohaterów Getta. - Nie wiemy, co z nami będzie - żali się Marta Jasiewicz. - Mam wrażenie, że zostaliśmy pozostawieni sami sobie, na pastwę losu. Swój dobytek mieszkańcy pozostawili w starych mieszkaniach. Nie mają go gdzie zabrać. Dodatkowo niepokoją ich informacje, że lada dzień zostaną zmuszeni do przeprowadzki. - Już w piątek chcą nas przenieść do innej bursy przy ulicy Dworskiego, aby tutaj zwolnić miejsca dla uczniów - twierdzi Leszek Wojtyna. - Takie rzucanie z miejsca w miejsce odbija się na zdrowiu. Żyjemy w ciągłych nerwach. (Nowiny)

* Związek Gmin Wyznaniowych Żydowskich chce odzyskać budynek przy ul. Leszczyńskiego, w którym mieści się Dom Dziecka nr 3. Mieszka tu prawie 40 wychowanków w wieku od 3 do 18 lat. mamy nadzieje, że nie dojdzie do przymusowej przeprowadzki - uspokaja Grażyna Sadowska, dyrektor Domu Dziecka nr 3. - Zresztą dysponujemy sądowym postanowieniem prawa własności do tej nieruchomości.
- Przeszło 2 lata temu ten obiekt stał się własnością miasta - mówi Witold Wołczyk z Biura Prezydenta Przemyśla. - O tym, jakie będą jego dalsze losy zdecyduje Komisja Regulacyjna, która rozpatruje zasadność wniosków zgłaszanych przez Związek Gmin Wyznaniowych Żydowskich. Jeżeli decyzja Komisji Regulacyjnej okaże się korzystna dla Związku Gmin Wyznaniowych Żydowskich, samorząd będzie miał twardy orzech do zgryzienia. Miasto nie dysponuje budynkiem, który nadawałby się na nową siedzibę Domu Dziecka.

"Odkrywcy" w pace
* 22 marca 1915 roku o 5 rano Przemyślem wstrząsnął potężny huk. Z okolicznych wzgórz, na których rozlokowane były forty Twierdzy Przemyśl, w niebo wzniosły się rozbłyski wybuchów. Waliły się w gruzy potężne umocnienia, wysadzane na rozkaz komendanta Twierdzy przed poddaniem jej w ręce Rosjan. 89 lat później, 19 sierpnia, na forcie I Salis Soglio w Siedliskach czterech poszukiwaczy militariów odkopało armatę kal. 9 cm - unikat na skalę europejską. Jednak "odkrywcy" swój sukces musieli "świętować" w policyjnej izbie zatrzymań, dokąd trafili zatrzymani przez policję, a cała historia nabrała mocno kryminalnego posmaku. - W ubiegłym tygodniu dostaliśmy od konserwatora zabytków informację, że na siedliskim forcie ktoś wykopuje armaty - opowiada policjant z sekcji kryminalnej Komendy Miejskiej Policji w Przemyślu. - Ponieważ działo się to w bezpośrednim sąsiedztwie granicy, poprosiliśmy o pomoc Straż Graniczną. Przez kilka dni funkcjonariusze wydziału operacyjno- śledczego SG i policjanci prowadzili stałą obserwację terenu. W czwartek, 19 sierpnia na terenie fortu zatrzymaliśmy czterech mężczyzn, którzy wykopali armatę. Byli to: Jacek D. z Przemyśla, Arkadiusz P. z Krakowa, Robert N. z Pikulic i Janusz. F. z Jaksmanic. Na miejscu zabezpieczyliśmy spiżową, ponaddwumetrową lufę armaty wraz z zamkiem, elementy lawety oraz sprzęt, którym się posługiwali. Ponieważ istniała uzasadniona obawa, że sprawcy będą się ukrywać, nakłaniać świadków do składania fałszywych zeznań oraz w inny bezprawny sposób utrudniać tok prowadzonego postępowania, po przesłuchaniu zostali oni zatrzymani w policyjnej izbie zatrzymań. - Nie czuję się przestępcą i nie mam powodu, żeby ukrywać nazwisko - mówi Jacek Dzik. - Od lat zajmuję się odszukiwaniem, dokumentowaniem i pozyskiwaniem zabytków militarnych z okresu I i II wojny. Wiele takich znalezisk przekazałem m.in. Muzeum Twierdzy Przemyśl, działającemu przy Klubie Garnizonowym i innym placówkom. Z armatą było tak: mając plany fortu i wiedzę na ten temat, podejrzewaliśmy, że może tam coś być. We wtorek, 17 sierpnia, chodząc po forcie, znaleźliśmy w lewej kaponierze fragmenty jakichś blach. Zaczęliśmy kopać i już wieczorem natrafiliśmy na kawałki lawety. Kopaliśmy dalej i okazało się, że w ziemi była cała laweta. Następnego dnia dokopaliśmy się do lufy armatniej. Kolejny dzień zabrało nam jej wydobywanie. Już po jej wydobyciu i prowizorycznym zabezpieczeniu kilkaset metrów od tego miejsca zostaliśmy zatrzymani przez patrol Straży Granicznej. Najpierw przewieziono nas do jednostki SG, a potem przekazano policji. Tam dowiedzieliśmy się, że zarzuca się nam zniszczenie zabytkowego obiektu. (Życie Podkarpackie)

MOK nominowany do nagrody
* Miejski Ośrodek Kultury w Przemyślu został nominowany do Dorocznej Nagrody Fundacji Rozwoju Demokracji Lokalnej w kategorii jednostki samorządowe. Tym samym znalazł się w gronie pięciu finalistów. Ogłoszenie zwycięzców nastąpi 23 września w Warszawie podczas jubileuszu 15-lecia fundacji. Jubileusz został objęty patronatem prezydenta RP, Aleksandra Kwaśniewskiego. Fundacja jest organizacją pozarządową i niekomercyjną. Została ustanowiona w 1989 roku, a jej grupę założycielską stanowili parlamentarzyści: senator Jerzy Regulski, prof. Walerian Pańko, Andrzej Celiński, Aleksander Paszyński, Jerzy Stępień i prof. Jacek Woźniakowski. Misją FRDL jest szerzenie idei samorządności obywatelskiej rozumianej jako podstawowa forma demokracji. Wypełniając swoją misję, fundacja wspiera działania samorządów lokalnych i organizacji pozarządowych, przyczyniając się tym samym do budowy i wzmacniania społeczeństwa obywatelskiego. "Przez te piętnaście lat istnienia fundacji nastąpiły w Polsce ogromne przemiany. Jednak jeszcze wiele pozostało do zrobienia i konieczny jest dalszy wysiłek. Dla wsparcia tych niezbędnych przemian i wyróżnienia tych, którzy się do nich przyczynili w sposób specjalny, postanowiono ustanowić Doroczną Nagrodę Fundacji Rozwoju Demokracji Lokalnej za osiągnięcia w działaniach na rzecz rozwoju demokracji lokalnej w Polsce" - przekonują przedstawiciele fundacji. Laureatami nagrody mogą być instytucje samorządowe, organizacje pozarządowe lub zorganizowane grupy społeczne oraz osoby fizyczne. W każdej z trzech równorzędnych kategorii przyznawana jest jedna nagroda. "Zgłoszenie Miejskiego Ośrodka Kultury w Przemyślu znalazło się w gronie 103 rekomendowanych wniosków, w tym 43 osób indywidualnych, 47 organizacji pozarządowych i grup obywatelskich oraz 13 jednostek samorządowych" - mówi Witold Wołczyk z Biura Prezydenta Przemyśla. Przyznać trzeba, że Miejski Ośrodek Kultury w Przemyślu w pełni zasłużył na to wyróżnienie. MOK, na który składają się Klub "Niedźwiadek" i Zamek Kazimierzowski, jest ośrodkiem świetnie działającym. Od lat 80. w klubie można słuchać jazzu z "najwyższej półki". Dzięki temu Przemyśl stał się ważnym ośrodkiem jazzowym w kraju. Przy Zamku Kazimierzowskim działa - od 130 lat - najstarszy w Polsce teatr amatorski Fredreum. To tylko najbardziej znane elementy działalności MOK, a można je jeszcze długo wyliczać. Czy za swoją działalność przemyska jednostka otrzyma tę nagrodę, czy też pozostanie jedynie satysfakcja znalezienia się w piątce finalistów, przekonamy się dopiero za miesiąc. (DP)

* Z lasów na terenie Nadleśnictwa Krasiczyn złodzieje ukradli w ub. roku 100 metrów sześciennych drewna. Przeważnie ich łupem padają najdorodniejsze sztuki, przeznaczone m.in. na konstrukcje dachowe, parkiet, okna. Każdego roku kradzieży jest coraz więcej. Jednego złodzieja udało się nam złapać przypadkowo w podprzemyskim lesie. Pracował piłą motorową w środku dnia. Miał podwójnego pecha. Po pierwsze - wszedł do prywatnego lasu, po drugie - jego właścicielka była nieopodal.
- To ty nie możesz iść na państwowe, skąd wszyscy biorą, tylko na chłopskie się porywasz?! - krzyczała kobieta. Złodziej zdążył już wyciąć i pociąć na metrowe kawałki dorodną brzozę i świerka. Na kolanach błagał, aby go puścić, bo on z biedy kradnie. Kobieta go zna, darowała mu i zagroziła, że na przyszłość będzie wiedzieć, gdzie złodzieja szukać. Za chwilę jego piłę słychać w innym miejscu.
- Tylko 30 proc. kradzionego drewna jest przeznaczane na opał. Reszta to drewno użytkowe, na sprzedaż - mówi Krzysztof Porczak, komendant posterunku Straży Leśnego Nadleśnictwa Krasiczyn. To mit, że ludzie latem kradną z biedy, bo nie mają czym w piecu palić. Leśni złodzieje działają w zorganizowanych grupach. Dwa lata temu przemyskiej SL udało się rozbić dwie szajki. W tym roku wpadła jedna. - Więcej kradzieży jest przed zimą. Dzięki współpracy z policją, Strażą Graniczną, Strażą Rybacka i Łowiecką, wykrywamy większą część kradzieży - dodaje komendant Porczak. (Nowiny)

Więcej kierowców na "gazie"
* Policyjne statystki mówią, że coraz więcej kierowców siada za "kółko" znajdując się pod wpływem alkoholu. Coraz częściej są także sprawcami śmiertelnych wypadków. Rośnie nie tylko liczba agresywnie zachowujących się uczestników dróg, ale także tych, którzy po wypiciu "paru głębszych" bez żadnych oporów siadają za kierownicą pojazdu mechanicznego. - W ubiegłym roku na drogach województwa policjanci zatrzymali 5630 osób kierujących pojazdami pod wpływem alkoholu, a na terenie powiatu i miasta było ich 576 - mówi Jerzy Wojdyło, naczelnik sekcji ruchu drogowego Komendy Powiatowej Policji w Przemyślu. - Niektórzy z nich powodują wypadki ze skutkiem śmiertelnym. Inni jeżdżący po pijanemu nigdy nie zostają zatrzymani, bowiem uciekają z miejsca zdarzenia, a jeśli są zatrzymani, to już zdążą wytrzeźwieć. Najwięcej "za kółkiem" w stanie nietrzeźwym siadają młodzi ludzie, w wieku 18-25 lat. Miesiącem, w którym po drogach jeździ najwięcej pijanych kierowców, jest paradoksalnie sierpień - obchodzony w Polsce jako miesiąc trzeźwości. - Problem leży w naszej mentalności - mówi podinspektor Franciszek Taciuch z Komendy Miejskiej Policji w Przemyślu. - Przecież w wioskach często można zaobserwować taki obrazek, że nieletni syn "skacze" ojcu po piwo, sprzedawca bez oporów sprzedaje mu alkohol, a potem patrzy jak ojciec wypija piwo, wsiada na traktor i jedzie dalej. Trzeba zmienić takie zachowania, to wtedy będzie mniej wypadków i tragedii. (Super Nowości)

Będzie nowy herbarz
* 24 obrazy z herbami podkarpackich szlachciców, o wymiarach 33 na 44 cm, planuje namalować w ciągu roku Andrzej Brzezina Winiarski. To jego kolejne dzieło tego typu. Nowa kolekcja będzie uzupełnieniem, powstałego w 2000 r. "Herbarza Szlachty Polskiej" składającego się ze 152 obrazów. - Mam już wszystkie wiadomości o wyglądzie herbów. Sporo informacji uzyskałem z przedwojennej książki Władysława Pulnarowicza o polskiej szlachcie - mówi Winiarski. Planuje, że skończy latem przyszłego roku. Dość długo, lecz równolegle pracuje nad dwoma innymi projektami - portretami madonn i herbarzem Wielkich Mistrzów Templariuszy. - Są opracowania herbów szlachty mazowieckiej, litewskiej, poznańskiej i wielu innych, a nie ma podkarpackiej. Wypełnię tę lukę - zapewnia przemyślanin. Zaznacza, że przez Podkarpackie rozumie tereny historycznie należące do tego obszaru (obecnie w większości na dzisiejszej Ukrainie), a nie terytorium województwa podkarpackiego. Zasięgiem artysta obejmie m.in. szlachtę z okolic Przemyśla i Sanoka. (Nowiny)

* Odwołanie Renaty Magnowskiej z funkcji kierownika przemyskiego oddziału Podkarpackiego Ośrodka Doskonalenia Nauczycieli nastąpiło niezgodnie z prawem - uznał Sąd Pracy. - Ta pani nie wróci na poprzednie stanowisko - zaznacza Zbigniew Bury, dyrektor Podkarpackiego Centrum Edukacji Nauczycieli (dawnego PODN). Renata Magnowska przestała być kierownikiem 31 października 2003 r. Decyzję otrzymała 22 października. Zarzucono jej brak umiejętności organizacyjnych, tworzenia dobrych stosunków pracowniczych, brak współpracy ze związkami zawodowymi i z podwładnymi. Sąd wszystkie zarzuty uznał za nieprawdziwe. Przeciwnie, przełożeni cenili panią Renatę za profesjonalizm i umiejętność współpracy. - Prawdziwym powodem mojego odwołania były względy polityczne - uważa R. Magnowska. Wyrok jest już prawomocny, ale to nie przesądza jej powrotu na stanowisko. Nakazuje tylko wypłatę odszkodowania za utracony dodatek funkcyjny za 3 miesiące. - Zostałam zwolniona wbrew przepisom. Włożyłam wiele pracy w budowę przemyskiego oddziału, dlatego chciałabym wrócić - mówi przemyślanka.
- Ta pani nie obejmie poprzedniego stanowiska. Jest nadal zatrudniona jako nauczyciel konsultant - wyjaśnia Z. Bury. (Nowiny)

J A R O S Ł A W

* Ponad 400 pracowników Przedsiębiorstwa Komunikacji Samochodowej w Jarosławiu wypowie się niebawem w sprawie sprzedaży akcji tej spółki. Plany Skarbu Państwa niepokoją związkowców z "Solidarności". Skarb Państwa jest właścicielem wszystkich akcji jarosławskiego przewoźnika. Z 14 podkarpackich PKS-ów do prywatyzacji wytypowano oprócz Jarosławia jeszcze cztery inne spółki (w Rzeszowie, Stalowej Woli, Krośnie i Dębicy). We wrześniu będzie gotowa specjalna analiza zlecona przez Ministerstwo Skarbu Państwa. Najdalej za miesiąc wypowie się załoga. Dopiero potem mogą rozpocząć się rozmowy z potencjalnymi inwestorami.
- Większość naszych 145 autobusów to pojazdy wysłużone i możemy mieć wkrótce kłopoty z zapewnieniem przewozów - mówi Stanisław Gemra, prezes Zarządu PKS w Jarosławiu S.A. - Musimy patrzeć w przyszłość i szukać źródeł finansowania wymiany zużytego taboru. Nie wykluczam, że tak, jak w sąsiednim Przemyślu, także u nas może powstać dobrze prosperująca spółka pracownicza. Plany sprzedaży akcji jarosławskiej spółki zaniepokoiły "Solidarność". - W petycji do ministra skarbu państwa wyraziliśmy obawy związane ze sprzedażą wszystkich zakładów będących własnością Skarbu Państwa - mówi Andrzej Buczek, przewodniczący Zarządu Regionu "Ziemia Przemyska" NSZZ "Solidarność". - Sprzedaż PKS-ów może uniemożliwić mieszkańcom Podkarpacia korzystanie z transportu lokalnego na deficytowych trasach. (Nowiny)

Nie dadzą zarobić na chmielu
* Powiatowi jarosławskiemu odebrano szansę na redukcję bezrobocia. Dlaczego? Urzędnicy nie mają czasu o tym rozmawiać. - W powiecie jarosławskim bezrobocie wynosi około 20 procent. Jednym z pomysłów na jego zredukowanie było stworzenie miejsc pracy przy plantacji chmielu. Zatrudnienie znalazłoby około 60 osób, a w sezonie jeszcze więcej. Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi rozwiało jednak nasze nadzieje - mówi Tomasz Oronowicz, starosta powiatu jarosławskiego. Przez ponad rok firma Chmiel Polski z Lublina, krajowy potentat w przetwórstwie chmielu, starała się o pozwolenie na kupno lub chociażby dzierżawę dwustuhektarowego pola. Zamierzała uprawiać na nim chmiel i wybudować suszarnię i przetwórnię chmielu, surowca wykorzystywanego w browarnictwie. Za każdym razem przedstawicieli firmy odsyłano z kwitkiem. Ministerstwo ciągle odmawiało wydania pozwolenia, za każdym razem wysuwając inny argument. Najpierw twierdziło, że w powiecie nie ma tradycji hodowli chmielu, co było pierwszym warunkiem do wydania zezwolenia. Kiedy okazało się, że przed wojną były tam plantacje, urzędnicy zaczęli zasłaniać się argumentem, że nowa i duża plantacja wyeliminuje z rynku miejscowych plantatorów. Firma Chmiel Polski złożyła więc na piśmie deklarację, w której zobowiązała się, że po uzyskaniu zezwolenia nie zmniejszy skupu chmielu od dotychczasowych dostawców. To również nie pomogło. Ministerstwo nadal nie udzieliło pozwolenia firmie, używając koronnego argumentu, że Chmiel Polski nie jest polską firmą, ponieważ...70 proc. udziałów przedsiębiorstwa ma w niej kapitał zagraniczny. Jak udało nam się dowiedzieć w starostwie jarosławskim, ministerstwo jest skłonne wydać zgodę na plantację chmielu, ale pod warunkiem, że pieniądze na jej założenie zainwestują miejscowi rolnicy.
- Inwestycja daleko przekracza budżet starostwa, nie mówiąc już o rolnikach. Koszt założenia plantacji wynosi około 20 tysięcy złotych, a trzeba jeszcze wybudować zakład, w którym będzie można przetwarzać surowiec. Wiemy również, że nie dostaniemy dofinansowania z Unii Europejskiej. Tak przynajmniej twierdzą urzędnicy - wyjaśnia starosta Oronowicz. (Super Nowości)

P R Z E W O R S K

* Radni z przeworskiej rady powiatu będą głosowali nad odwołaniem ze stanowiska starosty przeworskiego Zbigniewa Mierzwy. Obwiniany jest on o złe reprezentowanie interesów Przeworska oraz o stosowanie mobbingu wobec pracowników. Do prokuratury trafiły doniesienia na temat złego traktowania wielu zatrudnionych osób. Z naszych informacji wynika, że lista osób, które otrzymały nieuzasadnione kary lub pod wpływem działań starosty odeszły z pracy, wynosi ponad 20 osób. Wśród skarżących się na starostę jest m.in. jego rzecznik prasowy Wiesław Wojcieszonek, który otrzymał naganę w momencie, gdy starosta przebywał na urlopie. W opublikowanym w miniony piątek wywiadzie dla Super Nowości Zbigniew Mierzwa odrzucał zarzuty pracowników. Justynie Frączek, która odważyła się publicznie wypowiedzieć o sposobach traktowania pracowników, starosta Mierzwa zarzucił złą pracę i... błędy ortograficzne w przygotowywanych pismach.
- To bzdury. Mogę wystartować ze starostą w konkursie ortograficznym. Ja nie przygotowuję pism bezpośrednio dla starosty - stwierdziła Justyna Frączek. Na poprzedniej sesji część przeworskich radnych złożyła wniosek o odwołanie starosty ze względu na złe reprezentowanie powiatu. Sam Mierzwa - jak wynika z naszych informacji - wystosował do swych adwersarzy pismo, w którym zażądał od nich rozwinięcia zarzutu pod groźbą skierowania do prokuratury spraw o zniesławienie. Jednocześnie oskarżany o złe traktowanie pracowników starosta w piśmie do szefów podległych mu wydziałów i jednostek zarządził sprawdzenie, czy... w starostwie ma miejsce mobbing. Odwołanie starosty zależy w tej chwili od radnych jego macierzystej partii - PSL. W przeworskim środowisku politycznym krążą sprzeczne informacje. Według jednych, część ludowych radnych jest skłonna poprzeć w tajnym głosowaniu odwołanie Mierzwy, według innych, PSL zbojkotuje głosowanie i zabraknie głosów potrzebnych do zdymisjonowania kontrowersyjnego starosty. (Super Nowości)

R E G I O N

Nowości dla uczniów
* Obowiązkowa zerówka, nowa matura, więcej godzin wuefu oraz ocen z zachowania - to najważniejsze nowości, jakie czekają uczniów od września. Po raz pierwszy sześciolatki pójdą do zerówki obowiązkowo. - Na Podkarpaciu do "0" pomaszeruje 25 tys. 475 dzieci, z tego większość do szkół i przedszkoli na wsiach: 16 946 - mówi Mirosław Karapyta, wicekurator oświaty. W szkołach przybędzie także lekcji wychowania fizycznego. Czwartą godzinę dopisano w ub. roku uczniom czwartych klas szkoły podstawowej. W tym roku o godz. więcej ćwiczeń będą mieli piąto - i szóstoklasiści. Za rok więcej sportu czeka gimnazjalistów. Od września wraca także do szkół sześć ocen z zachowania. Dotychczas były cztery: bardzo dobre, dobre, poprawne, nieodpowiednie.
- Brakowało nagannego i wzorowego. Już same słowa odzwierciedlają sposób zachowania, bardziej oddają sens - uważa Grzegorz Gerula, nauczyciel w Zespole Szkół Muzycznych nr 1 w Rzeszowie. Największe zmiany czekają jednak maturzystów. Przed nimi egzamin dojrzałości wg nowych zasad. Będą musieli przejść przez część ustną i pisemną. Jedna oceniana będzie w szkole, druga przez egzaminatorów z zewnątrz. Uczniowie będą mogli zdawać maturę na poziomie rozszerzonym lub podstawowym. Ma ona też w większości uczelni zastąpić egzaminy wstępne na studia. (Nowiny)

* Blisko 200 milionów złotych zostanie przeznaczonych na kolejowe przewozy regionalne. Część tych środków trafi do naszego regionu we wrześniu. Jak poinformował wicepremier Jerzy Hausner, pieniądze będą pochodzić z rezerwy budżetowej. Podzielone zostaną między samorządy wojewódzkie. Na razie nie wiadomo, ile pieniędzy trafi na Podkarpacie. Dzięki tym środkom nie zostaną zlikwidowane żadne połączenia regionalne. W naszym regionie w przypadku braku tych pieniędzy trzeba byłoby zawiesić połączenia najmniej rentowne. Dotyczyłoby to relacji Zagórz - Rzeszów, Rzeszów - Przewrosk i Stalowa Wola Rozwadów - Dębica przez Tarnobrzeg i Mielec. (Super Nowości)

Cenne dowody
* Od 1 października zarejestrowanie samochodu podrożeje o 15 zł. W Ministerstwie Infrastruktury przygotowano rozporządzenie wprowadzające zmianę cen dowodów rejestracyjnych. Nowy blankiet dowodu rejestracyjnego będzie kosztował 48 zł, a nie jak dotychczas - 33 zł. Bez zmian pozostaną ceny nalepek: legalizacyjne, na tablice rejestracyjne - 11 zł, a identyfikacyjna, na szybę - 16,50 zł, oraz tablic rejestracyjnych - 80 zł. Razem koszt zarejestrowania samochodu wyniesie 155,50 zł. Właściciel pojazdu, zanim otrzyma stały dowód rejestracyjny, musi dostać pozwolenie czasowe. Od 1 października ich cena obniży się do 12 zł. Jednak do końca roku wydziały komunikacji mogą wydawać tymczasowe dowody na dotychczasowych blankietach, za które trzeba będzie zapłacić starą cenę, czyli 16,50 zł. Tak więc za zarejestrowanie samochodu po 1 października zapłacimy 168 lub 172 zł. Do tego dochodzą opłaty znaczkami skarbowymi, których wysokość zależy od liczby załączników do wniosku o rejestrację. (Super Nowości)

Kronika kryminalna

Heroina w żołądkach
* Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego dzięki zeznaniom kurierów natrafiła na pośredników, którzy werbowali mieszkańców Przemyśla do przemytu heroiny z Ameryki Południowej. Sąd w Przemyślu skazał na dwa lata więzienia, z warunkowym zawieszeniem na pięć lat, kilku mieszkańców Przemyśla. Mężczyźni w wieku od 26 do 30 lat byli kurierami, którzy przemycali heroinę z Ameryki Południowej do Hiszpanii. Bardzo często wyjeżdżali na Zachód do sezonowej pracy. Tak naprawdę należeli do zorganizowanej grupy przestępczej, która pracowała dla handlarzy narkotyków. Wyjeżdżali na przykład na karnawał do Rio de Janeiro i stamtąd przywozili heroinę w żołądku. Połykali do 50, czterdziestogramowych kapsułek. Za dostarczenie ich handlarzom dostawali kilka tysięcy złotych. Na ich trop wpadła Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Mężczyźni przyznali się do winy i sami poddali się karze. Dzięki ich zeznaniom ABW trafiła na tych, którzy w Hiszpanii werbowali do przemytu młodych Polaków. - Są to osoby, które organizowały wyjazdy do krajów Ameryki Południowej. Przekazywali informacje i pieniądze. Pracowali na zlecenie handlarzy narkotyków z Hiszpanii. Po prostu werbowali chętnych do tego zajęcia - mówi Stanisław Kalita z Prokuratury Okręgowej w Przemyślu. Prokurator zarządził poszukiwania. Trzy z czterech osób podejrzanych o pośrednictwo ukrywa się gdzieś za granicą, czwarta siedzi więzieniu w Wenezueli, gdzie trafiła za posiadanie narkotyków. Są to mieszkańcy Rzeszowa i Przemyśla. (GW)

* Plantację konopi indyjskich w jednej z miejscowości powiatu jarosławskiego zlikwidowali wczoraj Funkcjonariusze Sekcji Kryminalnej Komendy Powiatowej Policji w Jarosławiu - informuje w swoim serwisie internetowym biuro prasowe KWP w Rzeszowie. Policjanci ustalili, że 19 letni mieszkaniec Surochowa gm. Jarosław na posesji, gdzie zamieszkuje uprawia konopie indyjskie. Ujawnionych siedem sztuk konopi indyjskich zabezpieczono do badań. Ponadto ustalono, że 19 -latek, udzielał środków odurzających jednemu ze swoich znajomych. Został mu przedstawiony zarzut z art. 49 ust. 1 oraz z art.45 ust.1 ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii. (KWP/RB)

Reklama