Archiwum aktualności

Archiwalne wydanie tygodniowe: 27.03-02.04.2004 r.

Przemyśl

Woj. lubelskie - protest posłów
* Posłowie Marek Jurek i Marek Kuchciński protestują przeciwko przyłączeniu Podkarpacia do województwa lubelskiego. Twierdzą, że te tereny, a szczególnie Przemyśl, bliżej związane są z Małopolską. Posłowie prawa i Sprawiedliwości twierdzą, że rząd, przy przygotowywanym projekcie nowego podziału terytorium Polski na jednostki statystyczne (zgodne z decyzją parlamentu Europejskiego), Przyłączył wstępnie Podkarpackie do województwa lubelskiego.
- Zaproponowane są trzy poziomy takiego podziału kraju, w tym na makroregiony, czyli grupy województw, województwa obecne i podregiony, czyli części województw - twierdzi poseł Marek Kuchciński. - Kryteria podziału są geograficzne, społeczno-ekonomiczne, historyczne, kulturowe, środowiskowe oraz związane z liczbą ludności (3 - 7 mln mieszkańców). Powołany przez premiera specjalny zespół przygotował projekt, według którego Podkarpacie ma tworzyć jeden makroregion z województwem lubelskim, świętokrzyskim i podlaskim. Wewnątrz województwa mają powstać dwa podregiony: rzeszowsko-tarnobrzeski i krośnieńsko-przemyski. Poseł, jako mieszkaniec Przemyśla, nie zgadza się z takimi kryteriami łączenia. - Moim zdaniem, projekt utworzenia dużego makroregionu, składającego się z czterech województw, jest rozwiązaniem niewłaściwym, bowiem nie spełnia żadnych z przyjętych obiektywnych kryteriów. Podkarpacie przez wieki stanowiło część historycznej Małopolski, jest to obszar komunikacyjnie ze sobą połączony, z ludnością mającą od setek lat ukształtowane więzi społeczne i kulturowe, podobny rolniczo i środowiskowo. Myślę, że nie bez znaczenia jest fakt, że miasto Przemyśl nazywane było od zawsze małym Krakowem. Posłowie Prawa i Sprawiedliwości z naszego regionu domagają się, aby stworzyć makroregion składający się w województwa małopolskiego i podkarpackiego, z ewentualnym połączeniem z województwem świętokrzyskim. Twierdzą, że przyniosłoby to dla tego regionu większe korzyści i mniejsze podziały w społeczeństwie.

Rekurencja radnych
* Czy radny może pracować w instytucji, którą - jako radny - nadzoruje? Przewodniczący rady powiatu przemyskiego Zbigniew Fac pracuje w Powiatowym Centrum Pomocy Rodzinie. Skutek: szefowa PCPR składa roczne sprawozdanie człowiekowi, który z tytułu pełnionej funkcji w radzie może je przyjąć albo odrzucić, a z tytułu zatrudnienia w PCPR - jako podwładny - ma się wykazać karnością i lojalnością. Podobnie wygląda sytuacja radnego rady miasta Przemyśla Mariana Majki, który w głosowaniach na forum rady niejednokrotnie decyduje o losach miejskich spółek, w tym PGM, gdzie pracuje. Identycznie jest też w przypadku Jerzego Golca, również radnego i pracownika PGM. Podobnych przykładów w samorządzie miejskim i powiatowym można znaleźć więcej...

Na razie do końca roku
* Zapowiedź utrzymania tylko do końca tego roku odpraw fitosanitarnych i weterynaryjnych na granicznych przejściach - drogowym i kolejowym - w Medyce nie zaspokaja w pełni tutejszych kupców. Uważają, że dla dobra regionu i kraju nie powinny one być likwidowane.
- Konsekwencją wprowadzenia planowanych zmian będzie konieczność zamknięcia wielu firm spedycyjnych i transportowych - przestrzega Zbigniew Kurzywilk, prezes przemyskiego Oddziału Krakowskiej Kongregacji Kupieckiej. - Zmniejszy się ruch na granicznych przejściach: drogowym i kolejowym. Wymuszona zostanie likwidacja stanowisk związanych z obsługą tych odpraw. Przemyscy kupcy obawiają się, że wyraźnie załamią się kontakty handlowe przedsiębiorców i producentów z naszego regionu z odbiorcami na Ukrainie. Dlatego zapowiedź o okresowym wstrzymaniu likwidacji odpraw fitosanitarnych i weterynaryjnych w Medyce zadowala ich tylko częściowo. - Trzeba podejmować działania, aby odbywały się one tu przez cały czas, dla dobra regionu i kraju - postulują.

* 24 rodziny już wkrótce wprowadzi się do nowego bloku Towarzystwa Budownictwa Społecznego przy ul. Równej. W ubiegłym tygodniu blok został uroczyście oddany do użytku. Mieszkania są wykończone pod klucz. Lokatorzy mogli wybrać kolor płytek w łazienkach i kuchniach, parapety i wiele innych elementów. Każde mieszkanie jest opomiarowane. Lokatorzy będą się indywidualnie rozliczać ze zużycia energii elektrycznej, wody, gazu i ciepła.
- 26 lat czekaliśmy na mieszkanie. Nie było żadnego widoku. Dwa lata temu zgłosiliśmy się do TBS. Nie mogliśmy uwierzyć, gdy poinformowano nas, że dostaliśmy przydział - mówi Zofia Kłysz. Już wkrótce przeprowadzi się do nowego mieszkania z mężem Janem i trzema córkami. Na ul. Równej budowany jest kolejny blok TBS. Niebawem prace zostaną zakończone.
- Potrzeb jest o wiele więcej. W tej chwili w kolejce czeka ponad 300 chętnych. O sporej popularności tego systemu budownictwa w Przemyślu decyduje wiele czynników. Przede wszystkim brak jest na rynku mieszkań, szczególnie małych. Inny powód to korzystne warunki kredytowe - mówi Mariusz Tkacz, prezes TBS w Przemyślu. Na mieszkania w TBS, w przypadku Przemyśla, najczęściej decydują się ludzie młodzi i posiadający pracę. Jedynie 10 do 15 proc. stanowią emeryci i renciści.

Tydzień bez przemocy
* Piątkowy marsz milczenia ulicami miasta był uwieńczeniem działań przeciwstawiających się przemocy i agresji w codziennym życiu.
- Wyzwaniem do opracowania programu "Tydzień bez przemocy" była kampania ogólnopolska "Dzieciństwo bez przemocy" - mówi Piotr Kroczek, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 14 w Przemyślu.
- Adresatami działań stała się cała społeczność szkolna. Chodzi o poprawę bezpieczeństwa nie tylko w placówce, ale również w środowisku domowym i lokalnym. Przez cały miniony tydzień w szkole odbywały się zajęcia terapeutyczne prowadzone przez wychowawców, spotkania z rodzicami i warsztaty, konkursy plastyczne, inscenizacje. Wszystkie dotyczyły agresji i przemocy w codziennym życiu.
- Piątkowy marsz milczenia przeciwko przemocy uwieńczył prowadzoną akcję, co nie oznacza, że w trakcie codziennych zajęć szkolnych ta tematyka nie jest poruszana - dodaje dyrektor Piotr Kroczek.

Ochotnicze Pogotowie
* Zarejestrowano Podkarpackie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe. To pierwsze tego typu w kraju stowarzyszenie społeczno-charytatywne. Jego celem jest niesienie doraźnej pomocy chorym. Inicjatorem i założycielem POPR jest kilkuletni pracownik b. przemyskiej Wojewódzkiej Kolumny Transportu Sanitarnego Ludomir Lewkowicz. Sam przeszedł kilka lat temu ciężki zawał serca i przeżył śmierć kliniczną.
- Ochotnicze pogotowie ratunkowe mogłoby w znacznym stopniu odciążyć zawodowe placówki - argumentuje Lewkowicz. - Jako były pracownik WKTS mam pewne doświadczenia. Wiem też, co znaczy nagłe zachorowanie, więc udało mi się znaleźć grupę zapaleńców, którzy amatorsko zajmują się medycyną. Pozyskani przez Lewkowicza wolontariusze, to m.in. zielarze i bioenergoterapeuci. Akces zgłosił nawet cudzoziemiec zza wschodniej granicy - uzdrowiciel, który usuwa wiele dolegliwości poprzez dotyk dłońmi.
- W naszym gronie chętnie będą widziani np. praktykanci studiujący medycynę i stażyści - dodaje Lewkowicz. - Chcemy również współpracować ze stacjami pogotowia ratunkowego i doświadczonymi lekarzami. Na razie pogotowie korzystać będzie z prywatnych samochodów. Społecznicy liczą jednak, że po 1 maja uda im się pozyskać unijne fundusze pomocowe na zakup taboru. Już wkrótce podamy telefoniczny numer alarmowy POPR.

Groszowe kaucje dla lokatorów
* Lokatorzy, którzy wykupili mieszkania od miasta czują się oszukani. Duże kaucje wpłacone przed laty teraz zamieniane są na drobne sumy. Wielu decyduje się dochodzić swoich praw w sądzie. Liczą, że prawo stanie po ich stronie. Kiedy 13 lat temu Henryk Hajduk wprowadzał się do upragnionego mieszkania musiał wpłacić kaucję na tzw. zabezpieczenie utrzymania lokalu mieszkalnego w należytym stanie. Wyłożył z portfela 2 miliony 204 tysiące złotych.
- Wówczas była to równowartość blisko półtorej mojej pensji - mówi przemyślanin. - Niedawno korzystając z prawa pierwokupu nabyłem mieszkanie na własność. Niestety nie otrzymałem waloryzowanej kaucji, czyli około 2 tysięcy złotych. Jedynie, co mi zaproponowano to drobną sumę. Praktycznie grosze. Nie przyjąłem ich. Ryszard Lewandowski, zastępca prezydenta Przemyśla odpowiadając Henrykowi Hajdukowi stwierdził, że miasto odstępuje od waloryzacji kaucji. Przekonywał, że nie leży to w jego interesie, a ponadto może narazić samorząd na straty i zastrzeżenia organów kontrolujących.
- Wobec takiego rozwoju sytuacji skierowałem sprawę do sądu - dodaje oburzony lokator. - Mam nadzieję, że właśnie tam wywalczę swoje pieniądze. W podobnej sytuacji jest więcej mieszkańców. Wśród nich Zbigniew Kielar, który przekonuje, wyrok Sądu Najwyższego i orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego obligują władze miasta do wypłaty waloryzowanej kaucji.
- W moich przypadku wpłacona kaucja stanowiła nie tylko równowartość kilku pensji, ale dodatkowo musiałem zaciągnąć pożyczkę, aby uzbierać potrzebą wtedy kwotę - zapewnia Zbigniew Kielar. Do I Wydziału Cywilnego Sądu Rejonowego w Przemyślu napływa coraz więcej lokatorskich pozwów przeciw miastu. Wszyscy z niecierpliwością oczekują na pierwszy wyrok.

(*) Jeden z prezesów klubu sportowego "Polonia" wygrał w szóstkę Lotto! Skruszony prezes niedość, że obiecał zwrócić wszystkie pensje, to zapowiedział poważne inwestycje przy Sanockiej. Na pierwszy ogień pójdzie śmierdząca szatnia, w której muszą obecnie "katować" się piłkarze (wstyd, że coś tak ochydnego jeszcze funkcjonuje!). Stary obiekt zostanie rozebrany, a na jego miejscu zostanie wybudowany 2. piętrowy, nowoczesny hotel z zapleczem dla sportowców. Staną też nowe ubikacje dla kibiców. W dalszej kolejności, jak zapowiada prezes, jego pieniądze zainwestuje w zabudowę trybun wraz z zadaszeniem oraz, przy wejściu, w sklep z gadżetami klubowymi. Na stadion mają wrócić sprzedawcy precli i rodziny kibicujące w miłej, sportowej atmosferze. Prezes zapowiedział, że już nigdy nie wypłaci sobie z kasy klubu ani jednej złotówki. Po tych informacjach kibice zapowiedzieli, że jak prezes słowa dotrzyma, to oni ufundują ku jego czci specjalną tablicę, którą wmurują przy wejściu na stadion.

J A R O S Ł A W

Zamachowcy w WKU
* Żandarmeria Wojskowa współdziałając z policją, unieszkodliwiła zamachowców - terrorystów, którzy opanowali jeden z obiektów użyteczności publicznej. Ta akcja była spektakularnym punktem programu szkolenia jakie odbył się w Wojskowej Komendzie Uzupełnień. Uczestnicząca w zajęciach kierownicza kadra Wojewódzkiego Sztabu Wojskowego i podległych WKU z Podkarpackiego oraz oficerowie z Jednostki Wojskowej nr 4909 zapoznali się m.in. z metodami reagowania na potencjalne zagrożenia militarne i terrorystyczne. Sporo uwagi poświęcono też uściśleniu planów współdziałania wojska z ogniwami układu pozamilitarnego i organami administracji państwowej. W obliczu rozmaitych zagrożeń, w pow. jarosławskim ważną rolę do odegrania mają m.in. Zespół Reagowania Kryzysowego Starostwa Powiatowego, Komenda Powiatowa Państwowej Straży Pożarnej oraz Graniczna Placówka Kontrolna SG w Korczowej.

P R Z E W O R S K

* Prywatyzacja Cukrowni "Przeworsk" została przeprowadzona nieprawidłowo - uważają związkowcy z "Solidarności", którzy zawiadomili w tej sprawie warszawską Prokuraturę Okręgową.
- Jeszcze w czerwcu 2003 r. prosiliśmy Najwyższą Izbę Kontroli w Warszawie o skontrolowanie procesu prywatyzacji cukrowni - mówi Andrzej Buczek, przewodniczący Zarządu Regionu Ziemia Przemyska NSZZ "Solidarność";. - Sprawę przekazano oddziałowi terenowemu NIK w Rzeszowie, ale ten nie zajął się nią do dnia dzisiejszego. Związkowcy dowodzą, że upadłość Cukrowni "Przeworsk"; ogłoszono w przededniu wejścia w życia ustawy o polskim cukrze. Zanim jednak w przedsiębiorstwie pojawił się syndyk masy upadłościowej, wiadomo było, że cukrownię przejmie koncern Suedzucker. Właśnie z nim Skarb Państwa zawarł umowę dzierżawy zakładu, a później dokonał jego sprzedaży w trybie bezprzetargowym.
- Nowy właściciel już w momencie przejmowania cukrowni wiedział, że ją zlikwiduje - dodaje przewodniczący Buczek. - Ten proces właśnie się rozpoczął. W tym miesiącu 150 osób z ponad 200-osobowej załogi otrzyma wypowiedzenia z pracy. Związkowcy żądają zaprzestania zwolnień, przeprowadzenia tegorocznej kampanii buraczanej i znalezienia inwestora, który kupi od Suedzucker cukrownię i poprowadzi dalszą produkcję.

R E G I O N

* Co najmniej 50 rodzin powinno zostać wyrzuconych na bruk za niepłacenie od kilku lat czynszu. Ale nie ma powodów do paniki. Prezesi spółdzielni mieszkaniowych dopiero w ostateczności decydują się na tak drastyczne rozwiązanie. Od 1. kwietnia do 31. października każda spółdzielnia mieszkaniowa może wyrzucić na bruk lokatora, który nie płaci czynszu i na którego sąd nałożył wyrok eksmisji.
- Robimy to bardzo rzadko - przyznaje Zbigniew Kurosz, prezes Przemyskiej Spółdzielni Mieszkaniowej. - Często tuż przed eksmisją sami komornicy doradzają wyrzucanym, by prosili w gminie o lokal zastępczy i w ten sposób eksmisja znów odciąga się w czasie. Komornicy niechętnie realizują eksmisje, bo te są dla nich nieopłacalnym, a w dodatku bardzo "niewdzięcznym" zajęciem. W Rzeszowskiej Spółdzielni Mieszkaniowej co trzeci lokator ma problemy z regulowaniem opłat za mieszkanie, w Tarnobrzeskiej - co drugi.
- Problemy zaczynają się, gdy do zapłaty jest 5-6 zaległych czynszy - tłumaczy Aleksander Jasłowski z tarnobrzeskiej SM. - Wysyłamy upomnienia, grozimy skreśleniem z listy członków spółdzielni i skierowaniem sprawy do sądu, ale najskuteczniejsze okazuje się odcięcie lokatorowi telewizji kablowej. Właśnie takiego "straszaka" mogą się spodziewać w Wielki Tydzień ci lokatorzy Tarnobrzeskiej Spółdzielni Mieszkaniowej, którzy ciągle opóźniają się z zapłatą rachunków.
- Z doświadczenia wiem, że po odcięciu "kablówki" około 30 procent dłużników natychmiast reguluje swoje długi. W czasie Wielkanocy wszyscy uwielbiają siedzieć przed telewizorem - dodaje Jasłowski. Zdaniem Andrzeja Filipa, prezesa Rzeszowskiej Spółdzielni Mieszkaniowej, problem zadłużonych mieszkań i eksmisji nie zniknie tak długo, jak długo gminy nie zaczną budować mieszkań socjalnych.
- Nie jestem zwolennikiem izolowania najuboższych mieszkańców Rzeszowa, ale jeżeli kogoś przez 5 lat nie stać na płacenie czynszu, to trzeba go przenieść do bloku o niższym standardzie, na utrzymanie którego płacić będą władze Rzeszowa - mówi Filip. - W przeciwnym razie koszty dłużników ponoszą niczemu niewinni lokatorzy.

Przynajmniej nie ściemniają
* 130 zł za pracę w obwodowej komisji wyborczej obiecują pełnomocnicy Unii Polityki Realnej. Jeden warunek - trzeba zebrać 30 podpisów popierających kandydatów UPR do Europarlamentu. To obiecywanie gruszek na wierzbie - uważa rzeszowski komisarz wyborczy.
- Chcesz zarobić 130 zł. Poszukujemy chętnych do pracy obwodowych komisjach wyborczych, praca odpłatna - takiej treści ogłoszenia pojawiły się w internecie. Pod anonsem zamieszczone były telefony kontaktowe do dziewięciu pełnomocników UPR na Podkarpaciu (m.in. z Rzeszowa, Stalowej Woli, Tarnobrzega i Mielca).
- To prawda, można zarobić 130 zł. Jak? Trzeba zebrać 30 podpisów popierających naszych kandydatów w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Gdy zarejestrujemy komitet, zostanie pan naszym pełnomocnikiem w obwodowej komisji wyborczej i w ten sposób zarobi 130 zł. Zapraszam do naszej siedziby - usłyszeliśmy od Jakuba Czarnoty z podkarpackiego oddziału UPR. W rzeszowskiej siedzibie partii zastaliśmy zamknięte drzwi, ale formularze do zbierania podpisów leżały na stoliku w holu biura.
- Czy jest pan naszym członkiem lub sympatykiem - dopytywał Adam Walczak, pełnomocnik UPR na powiat stalowowolski - Nie? Nic nie szkodzi, najważniejsze są podpisy... Jak wynika z komunikatu zamieszczonego na oficjalnej stronie internetowej UPR, akcja zbierania to nie wymysł jej podkarpackiego oddziału, lecz akcja ogólnopolska.
- Gdyby UPR płaciła lub obiecywała zapłatę za zbieranie głosów lub złożenie podpisu z własnej kasy, to byłoby złamanie ordynacji wyborczej do Parlamentu Europejskiego. A tak, to jest nieeleganckie zachowanie i nienajlepiej świadczy o partii - mówi Roman Ryniewicz, dyrektor rzeszowskiej delegatury Krajowego Biura Wyborczego. - Obiecywanie miejsca w obwodowej komisji wyborczej, to obiecywanie gruszek na wierzbie - twierdzi Jan Jaskółka, komisarz wyborczy w Rzeszowie - W przypadku gdy pełnomocników komitetów wyborczych jest więcej niż miejsc w komisji, a bywa tak często, o tym, kto zasiądzie w komisji, decyduje losowanie.

Kronika kryminalna

Uwaga na gang złomiarzy!
* W niedzielę w Żurawicy nieznani sprawcy dokonali kradzieży na ogródkach działkowych. Najwidoczniej byli to "złomiarze", gdyż głównie interesowały ich metalowe przedmioty, w tym ... dwie bramy wjazdowe, choć nie pogardzili także innymi przedmiotami. Jeden z poszkodowanych straty swe wycenił na 1500 zł, drugi na 400 zł.

* Do jednego z garaży przy u;. Sanockiej w Przemyślu włamali się w niedzielę nieustaleni dotąd rabusie, którzy skradli ze stojącego tam samochodu zmagazynowaną w nim turecką odzież dziecięcą, damską i męską. Straty wynoszą 6 tys. zł.

* Policjanci zatrzymali złodziei, którzy w poniedziałek okradali jeden z fortów słynnej Twierdzy Przemyśl. Zdemontowane kawałki metalu zamierzali sprzedać w skupie złomu. Sprawcy wpadli na gorącym uczynku - mówi podisp. Franciszek Taciuch, oficer prasowy z Komendy Miejskiej Policji w Przemyślu. - Wyposażeni w łom, kilof, butle z gazem i palnik wycinali właśnie kolejne elementy fortecznego wyposażenia. Złodzieje to: 24-letni Marek z Grochowiec i 25-letni Bogdan ze Stanisławczyka upatrzyli sobie fort "Optyń" wychodzący w składa pierścienia zewnętrznego Twierdzy Przemyśl. Oprócz pomniejszych kawałków znalezionego tam żelaza, zdemontowali również i pocięli na kawałki solidną kutą kratę przeciwszturmową. Znajdowała się przy bocznym wejściu do koszar.
- Obu mężczyzn czeka sprawa sądowa - dadaje podinsp. Taciuch.
- Wyceniamy spowodowane przez nich straty.

* Komendę Miejską Policji powiadomiono, że w minioną sobotę nieznani sprawcy włamali się do biura jednej z przemyskich kancelarii rzeczoznawców nieruchomości. Rabusie ukradli dwa obrazy olejne, a na dodatek zabrali też telefon. Straty wyceniono na 2 tys. zł.

* W Przeworsku, w niewyjaśnionych okolicznościach, jednemu z mieszkańców zginął telefon komórkowy, wraz z zestawem słuchawkowym, o łącznej wartości 640 zł. Okazało się, że telefon wysłano z Darłowa pocztą. Po kilku dniach przesyłka dotarła do adresata, jednak była pusta. Po drodze ktoś ukradł z niej zawartość. Przeworscy policjanci usiłują rozwikłać tę zagadkę.

* We wtorek na skrzyżowaniu ulic Dworskiego i Kilińskiego w Przemyślu kierowca nieustalonego dotąd samochodu potrącił pieszego, który doznał obrażeń i został przywieziony do szpitala. Sprawca odjechał z miejsca wypadku i jest poszukiwany przez policję.

* "Złomiarze" nadal nie próżnują. We wtorek z terenu cegielni przy ulicy Obozowej w Przemyślu skradli... 780 kg szyn kolejowych i z takim ciężarem zniknęli bez śladu.

(*) Niestety jest to nasz gorzki żart na 1. kwietnia.

Reklama