Archiwum aktualności

Archiwalne wydanie tygodniowe: 03.01-09.01.2004 r.

Przemyśl

Co się odwlecze, to nie uciecze
* Do Urzędu Skarbowego wpłynęło ok. 70 wniosków od taksówkarzy o przesunięcie terminu zainstalowania kas fiskalnych - poinformowała zastępca naczelnika Anna Lasko. Większość wnioskuje o odroczenie terminu do końca stycznia. Przemyskie korporacje taksówkarskie złożyły zamówienia na kasy fiskalne. - Był duży kłopot z ich zakupem, gdyż producenci nie nadążali z wytwarzaniem - powiedział nam Marcin Bluj, prezes Radio Taxi "Galicja" w Przemyślu. - Część taksówkarzy kupiła kasy, innym się to nie udało. W związku z tym nasza korporacja złożyła zbiorowe zamówienie na zakup w jednym z serwisów. Taksówkarze, którzy nie mają kas, złożyli wnioski do Urzędu Skarbowego o przesunięcie terminu zainstalowania kasy.
- Na razie policja nie będzie prowadziła żadnych zorganizowanych akcji związanych z obowiązkiem posiadania w taksówce kas fiskalnych - poinformował oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Przemyślu Franciszek Taciuch. - Nie ustalaliśmy też, jakie ewentualnie kary będą nakładane (i czy w ogóle będą) w przypadku braku kasy w taksówce, jeśli taki przypadek zostanie wykryty podczas rutynowej kontroli. Wynika to m. in. z tego, że taksówkarz może się tłumaczyć, iż złożył wniosek w Urzędzie Skarbowym o przesunięcie terminu zainstalowania kasy. Sądzę, że sytuacja unormuje się w ciągu pierwszego kwartału .

Muzeum Narodowe - bla, bla, bla
* Starosta przemyski Stanisław Bajda otrzymał od marszałka województwa podkarpackiego Leszka Deptuły odpowiedź ubiegłoroczne pismo, w którym zadał kilka ważnych pytań, związanych z planowanym przez Zarząd Województwa Podkarpackiego rozpoczęciem budowy nowej siedziby Muzeum Narodowego Ziemi Przemyskiej. Zawierająca niewiele konkretów, odpowiedź marszałka województwa nie rozwiała jednak obaw starosty, związanych z brakiem postępu w przygotowaniach do rozpoczęcia tak poważnej inwestycji. Przypomnijmy, że przemyskie muzeum musi za kilkanaście miesięcy opuścić zajmowaną od ponad pół wieku siedzibę przy placu Czackiego 3 i przekazać ją kurii greckokatolickiej w Przemyślu. Po wielu perturbacjach, w lipcu ubiegłego roku, Zarząd Województwa Podkarpackiego podjął w końcu decyzję o budowie nowej siedziby muzeum przy placu Joselewicza w Przemyślu. Aktywność władz wojewódzkich w tej sprawie zmalała jednak wkrótce do minimum, więc starosta przemyski postanowił przypomnieć im o kłopotach tej niezmiernie zasłużonej dla polskiej kultury, 95-letniej instytucji. Starosta zapytał marszałka m.in. o to, czy zlecono już projekt realizacyjny inwestycji, czy wiadomo już, jak zostanie rozdysponowana pula funduszy przeznaczonych na wstępne prace inwestycyjne w ramach kontraktu wojewódzkiego, czy zostały poczynione starania w celu wyłonienia inwestora zastępczego i czy w projekcie tegorocznego budżetu urzędu marszałkowskiego planuje się środki na budowę przemyskiego muzeum? W odpowiedzi marszałek zapewnił m.in., że "tak ważna dla lokalnej społeczności i dla województwa podkarpackiego instytucja zostanie przeniesiona do siedziby godnej swej rangi". W opinii starosty przemyskiego, w piśmie marszałka zabrakło konkretnych odpowiedzi na niektóre z postawionych przez niego pytań. - Nie chciałbym być złym prorokiem, ale obawiam się, że Zarząd Województwa Podkarpackiego w sprawie budowy nowej siedziby muzeum gra na zwłokę - twierdzi Stanisław Bajda, starosta przemyski. - Skoncentrowanie się na przebudowie przekazanej muzeum kamienicy przy ulicy Śnigurskiego może sugerować, że władze wojewódzkie będą starały się rozparcelować i umieścić muzeum w kilku remontowanych obecnie budynkach. W takiej sytuacji nie można wykluczyć, że w pewnym momencie zapadnie kolejna decyzja, tym razem o rezygnacji z budowy nowej siedziby. Chciałbym się bardzo mylić, ale brak aktywności urzędu marszałkowskiego w tej sprawie nie pozwala na razie patrzeć optymistycznie w przyszłość.

Twierdza - dobre podstawy
* Samorząd powiatu chce powołać Związek Gmin Fortecznych Twierdzy. Jest on szansą na uratowanie wielu cennych zabytków militarnej architektury.
- Wystąpiliśmy z taką propozycją do wójtów gmin, na terenie których znajdują się fragmenty fortów przemyskiej twierdzy - mówi wicestarosta, Witold Kowalski. - Mamy ich wstępną akceptację. O przynależności do Związku zadecydują jednak rady gmin, które muszą podjąć stosowną uchwałę. Liczymy na pozytywne decyzje. Zadaniem Związku Gmin Fortecznych Przemyśl będzie podejmowanie wspólnych działań zmierzających do zagospodarowania obiektów fortecznych na potrzeby turystyki. Zajmie się on także opracowywaniem projektów pomocowych przy udziale środków finansowych pochodzących z budżetów zrzeszonych gmin oraz pozyskiwanych od sponsorów. Związek chce przyciągnąć na swój teren inwestorów, w tym zagranicznych. Będzie działać na rzecz ochrony środowiska naturalnego i gospodarki komunalnej. Wsparcie dla powiatowej inicjatywy zadeklarował wiceprezes Zarządu Polskiej Agencji Rozwoju Turystyki S.A., Tomasz Majka, który w ub. roku gościł w Przemyślu. - Pomożemy w opracowywaniu strategii zagospodarowania fortów oraz projektów łączących partnerstwo publiczno-prawne - zapewnił. - Pośredniczymy w pozyskiwaniu inwestorów oraz w przygotowaniu biznesplanów i studiów wykonalności. Pomożemy w zdobywaniu unijnych środków.
-Rozwój turystyki w naszym regionie jest możliwy przy zaangażowaniu sił i finansów powiatu, miasta i gmin - dodaje W. Kowalski. - Wspólne działania samorządów umożliwią efektywne wykorzystanie środków pomocowych, przyczynią się do zagospodarowania i wykorzystania zabytków przemyskiej twierdzy, które powinny przyciągnąć liczne rzesze krajowych i zagranicznych turystów.

Największa ochronka Caritasu
* Już w najbliższych tygodniach kilkadziesiąt bezdomnych kobiet będzie mogło znaleźć schronienie i opiekę w nowo wybudowanym Centrum Charytatywnym CARITAS. To największa i najnowocześniejsza placówka na terenie archidiecezji przemyskiej. Powstała w pobliżu bazyliki archikatedralnej przy Kapitulnej 1. Jeszcze trzy lata temu, w tym miejscu straszyły podwórkowe rudery. Budowa ruszyła w 2001 roku. A dziś już wznosi się tam udanie wkomponowany w tło, stylowy budynek. Część zajmują magazyny (żywnościowy i odzieżowy) oraz biura CARITAS AP. Obok przestronna jadalnia i kuchnia, która już wkrótce będzie mogła wydać jednorazowo gorące posiłki dla 120 osób.
- Bardzo smacznie tu gotują - chwali Stanisław Kossowski, jeden z 300 mieszkańców Przemyśla, których zaproszono na wigilijną wieczerzę. 56-letni rencista gościł tu nie pierwszy raz. Już w trakcie budowy CARITAS podejmowała u siebie takich, którym żyje się ciężko.
- Co święta coraz więcej ludzi tutaj przychodzi - zauważa Jan Surowiecki, wolontariusz.- Ubóstwo się pogłębia. A jak się wpadnie w dołek, to o poprawę bytu jest trudno. W najbliższym czasie planuje się otwarcie noclegowni dla kobiet (najbliższa taka placówka jest w Jarosławiu). Będzie ona czynna tylko w okresie zimowym. Dach nad głową będzie mogło znaleźć jednorazowo 40 bezdomnych. W centrum przy Kapitulnej zostanie też otwarta łaźnia (z kabinami). Na piętrze zaś powstanie kaplica. - Radujemy się tym nowym znakiem konkretnego zatroskania losem ludzi, którym należy się pomoc - podsumowuje metropolita przemyski - abp Józef Michalik.

Nowy oddział w wojewódzkim
* Od nowego roku Wojewódzki Szpital poszerzył świadczenia zdrowotne o całodobowe leczenie pacjentów w oddziale rehabilitacyjnym. Nowy oddział, świadczący usługi w zakresie kompleksowej rehabilitacji leczniczej, przeznaczony jest dla pacjentów niepełnosprawnych fizycznie, z powodów ortopedycznych, chirurgicznych, reumatologicznych, neurologicznych i neurochirurgicznych. Jest to drugi tego typu oddział powstały w regionie, ale pierwszy pod względem nowoczesnej bazy lokalowej. Do leczenia stacjonarnego w oddziale wymagane jest skierowanie lekarskie i kwalifikacja specjalistyczna.
- Wykonujemy również kompleksową rehabilitację z Zakładzie Rehabilitacyjnym, wyposażonym w nowoczesna aparaturę, obsługiwaną przez personel o wysokich kwalifikacjach - informuje lek. Jacek Mendocha, dyrektor szpitala. - Zakład czynny jest codziennie, od godz. 7 do 18, z wyjątkiem dni wolnych od pracy i świąt. W strukturze naszego szpitala istnieje też Poradnia Rehabilitacyjna, do której pacjentów mogą kierować lekarze POZ i specjaliści. Rejestracja do tej poradni, mieszczącej się w szpitalu, odbywa się codziennie w godz. 7 - 15. Tel. 677-52-08. Powołanie z nowym rokiem oddziału rehabilitacji, szczególnie w znanej powszechnie sytuacji naszej służby zdrowia, jest godnym odnotowania wyrazem rozszerzania zakresu oferowanych usług i ich jakości, z dostosowaniem do potrzeb pacjentów z Przemyśla i powiatu.

* Magazyny Szpitala Wojewódzkiego nareszcie puste! Po angiografie uruchomienia w końcu doczekała się gammakamera. To ostatni ze "słynnych" sprzętów, które przez lata zalegały w magazynach szpitala. Z takiego obrotu sprawy zadowolona jest zastępca dyrektora przemyskiej placówki Alicja Pietruszka-Zasadny: - Mamy już zagwarantowane w Narodowym Funduszu Zdrowia finansowanie badań styntygraficznych. Dzięki temu od 1 stycznia ruszyła pracownia medycyny nuklearnej i gammakamera. To jedno z najnowocześniejszych tego typu urządzeń w Polsce. Na ten cel Urząd Marszałkowski przeznaczył 50 tys. zł, które już wykorzystaliśmy. Dzięki temu wyczyściliśmy już nasze magazyny. Podpisaliśmy także kontrakt na świadczenie usług związanych z pracą angiografu. Nie ma obaw, że urządzenie może stanąć. Kolejka do badań jest gigantyczna. Gammakamera to urządzenie, które daje obraz poszczególnych narządów człowieka, głównie narządów miąższowych, czyli: tarczycy, wątroby, płuc, serca, ale także kośćca. Swego czasu były problemy z zakupem zbiorników izotopowych, które są niezbędne przy badaniach gammakamerą. A. Pietruszka-Zasadny: - Problem ten już rozwiązaliśmy. Izotopy przywożone będą do nas z instytutu w Świerku.

Dwunastu na jedno miejsce...
* Bieszczadzki Oddział SG, któremu od 1 maja br. przyjdzie ochraniać najdłuższy odcinek zewnętrznej lądowej granicy Unii Europejskiej, wzmacnia się kadrowo i odmładza. W 2003 r. angaże otrzymało 220 osób. Wyłoniono je drogą ostrej selekcji spośród ponad 3100 kandydatów i kandydatek. Wymagane dobre zdrowie, nieposzlakowana opinia, niekaralność, predyspozycje psychofizyczne, zdanie egzaminu kwalifikacyjnego, znajomość przynajmniej jednego z wymaganych języków obcych i co najmniej średnie wykształcenie. Wczoraj płk Henryk Majchrzak, komendant BOSG przyjął ślubowanie i powitał 26 funkcjonariuszy służby przygotowawczej, przyjętych pod koniec grudnia. Dziewiętnastu ma wyższe wykształcenie. Np. Waldemar Rużyło z Ustrzyk Dln. jest absolwentem WSIiZ w Rzeszowie. - Nadszedł dla mnie czas pełen wyzwań. Sądzę, że dam sobie radę - zwierzył się po uroczystości. Od 19 bm. jego i pozostałych czeka 8-miesięczny kurs przygotowawczy w Centrum Szkolenia SG w Kętrzynie, a po zdaniu egzaminów praktyka w pierwszoliniowych jednostkach na unijnej granicy wschodniej w Podkarpackiem. - Oczy całej Europy są i będą zwrócone na strzeżoną przez nas granicę - podkreślił komendant Majchrzak. W 2004 r. BOSG ma otrzymać ok. 200 nowych etatów, co wzmocni kadrowo siły naszych pograniczników na ścianie wschodniej.

* Krzysztof R., ortopeda, podejrzany przez prokuraturę o przyjęcie łapówki, znowu pracuje w Szpitalu Wojewódzkim. Na początku października br. do gabinetu Krzysztof R. - wówczas ordynatora oddziału ortopedii Szpitala Wojewódzkiego w Przemyślu - wkroczyli funkcjonariusze Centralnego Biura Śledczego. Zatrzymanemu przez nich lekarzowi Prokuratora Okręgowa w Rzeszowie postawiła zarzut przyjęcia korzyści majątkowej i uzależnienia od niej przeprowadzenia zabiegu wszczepienia endoprotezy. 5 grudnia 2003 roku lekarz opuścił tymczasowy areszt. Zamiennie zastosowano wobec niego poręczenie majątkowe, poręczenie osobiste osób ze środowiska lekarskiego. Lekarzowi odebrano też paszport i zakazano opuszczania kraju Za R. był gotów ręczyć nawet abp. Jan Martyniak, metropolita przemysko-warszawski, ale sąd tego nie uwzględnił. Od kilkunastu dni lekarz przyjmuje w poradni ortopedycznej Szpitala Wojewódzkiego, a także pracuje w charakterze starszego asystenta na oddziale, którym niegdyś kierował.
- Nie widzę w tym nic złego - twierdzi lek. med. Jacek Mendocha, dyrektor szpitala. - Krzysztof R. nie pełni funkcji kierowniczej, ale nadal posiada prawo wykonywania zawodu. Ponadto jego sprawa ciągle jest w prokuraturze. Pozostaje w sferze podejrzeń. Jeśli trafi do sądu, to on oceni zasadność zarzutu.

* Zaledwie trzy psy z naszego regionu przeszły dotychczas przez ostrą selekcję przeprowadzoną przez specjalistów z Ośrodka Tresury Psów Służbowych Straży Granicznej w Lubaniu. Kryteria selekcji psów były bardzo rygorystyczne. Kandydaci do służby musieli mieć nie mniej niż 10 miesięcy, ale nie więcej niż 18. Każdy pies musiał być zdrowy i
prawidłowo zbudowany oraz charakteryzować się odwagą, nieufnością do osób obcych
zapałem do aportowania oraz brakiem reakcji na strzał z broni palnej.
- Odwiedziliśmy wielu hodowców i właścicieli psów między Przemyślem a Rzeszowem, ale do ciężkiej służby na granicy nadawało się jak dotychczas tylko trzy psy - mówi mjr Rafał Ałabisz z Bieszczadzkiego Oddziału Straży Granicznej w Przemyślu. - Te, które zakwalifikowaliśmy, po przeszkoleniu będą służyć w naszej formacji jako psy patrolowo-obronne. Straż Graniczna kupuje psy służbowe dwa razy w roku. Trafiają one do Ośrodka Tresury Psów Służbowych Straży Granicznej w Lubaniu, gdzie przechodzą 6-miesięczne szkolenie w odpowiednich specjalnościach. Po zdaniu wraz z przydzielonymi im przewodnikami egzaminów psy wrócą na Podkarpacie, gdzie rozpoczną trwającą średnio 8 lat służbę. Obecnie w Bieszczadzkim Oddziale Straży Granicznej pełni ją ponad 60 psów.

* W Klubie Osiedlowym "Kazanów" eksponowane są nagrodzone i wyróżnione prace w konkursie plastycznym "Rysuję, maluję, bo lubię", zorganizowanym dla dzieci i młodzieży.
-To była fantastyczna zabawa z kredkami - powiedziała na otwarciu wystawy Halina Dębicka, plastyk, pedagog, która przewodniczyła jury. - W sumie napłynęło 147 prac, z których wybraliśmy najlepsze, bo wszystkie są dobre. Nagrody w grupie wiekowej 4-8 lat zdobyli: Madzia Marko, Karolina Zapołoch, Ignaś Kratofil, Kuba Osadziński, Kasia Pydzińska, Zosia Iżycka, Michał Marczyk, Zuzia Kroczek i Patrycja Pich. 12 dzieci otrzymało wyróżnienie. Nagrody w grupie 9-12 lat -Iwonka Szwec, Małgosia Kabała, Martynka Sidorko, Gosia Czajkowska, Magda Procyk, Madzia Rzechorzek, Kasia Pata, Mariusz Wywrot, Małgosia Hyz i Patrycja Mika (13 wyróżnionych); 13-15 lat - 1.Marta Kędzierska i Asia Urbańska (10 uczestnikom przyznano wyróżnienie); powyżej 15 lat - Agnieszka Kurasz, Ania Budnik, Agatka Bomba, Monika Kopko, Ania Bekiesz, Maciek Kopko, Kasia Gawłowska, Anna Łupicka, Ewa Makuchowska i Piotr Nowak. Malowały i rysowały dzieci oraz młodzież z przedszkoli nr 10 i 14, G nr 8, KO "Kazanów", pracowni plastycznej MKD przy ul. Borelowskiego 9 i SP 14. - To już trzecia edycja tego, cieszącego się dużym powodzeniem, konkursu - dowiedzieliśmy się od Jadwigi Bandurskiej i Julity Torby, pracujących w KO "Kazanów". - Taka mała kraina plastycznych talentów. Serdeczne gratulacje wszystkim uczestnikom dorocznego konkursu złożyli: prezes Przemyskiej Spółdzielni Mieszkaniowej, Zbigniew Kurosz oraz Barbara Łapka z Wydziału Kultury, Promocji i Współpracy UM. Właśnie pod patronatem tych instytucji przebiegał coroczny konkurs.

* O wpis do Księgi rekordów Guinnessa zamierzają ubiegać się miejscowi płetwonurkowie. Regularnie od kilku lat żegnają stary i witają nowy rok w nurtach Sanu. Ich zdaniem to nietuzinkowy wyczyn. W sylwestrową noc, kiedy większość przemyślan bawiła się na prywatkach i balach, nad San zajechał terenowy ,,Honker". Z jego wnętrza wysiadło kilku mężczyzn. Wyciągnęli ekwipunek: butle z tlenem, skafandry, płetwy, halogeny, liny asekuracyjne. Na kwadrans przed północą trzech płetwonurków powoli weszło w nurty lodowatej rzeki. Po chwili zanurzyli się pod wodę. Kiedy niebo rozświetliły kolorowe race, wodniacy dobijali do brzegu. Jeden z nich trzymał w ręku butelkę szampana - prezent od Neptuna - znalezioną na dnie. Przyszedł czas na życzenia. Piętnaste noworoczne nurkowanie przeszło do historii.
- Sprawdziliśmy, że nikt w podobny sposób, jak my nie wita nadejścia nowego roku - mówi Sergiusz Iwaszko, instruktor nurkowania. - Czynimy, więc starania, aby nasze dokonania zostały ujęte w Księdze rekordów Guinnessa. Wszystko zaczęło się w 1995 roku. To właśnie od tego czasu płetwonurkowie zrzeszeni w Klubie ,,Harpun" działającym przy Komendzie Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Przemyślu, oprócz normalnych zajęć, odbywają noworoczne nurkowania. Czynią to zawsze dwa razy w roku. Najpierw w ostatnią grudniową noc, a później w styczniu, kiedy według kalendarza juliańskiego, nowy rok rozpoczynają wierni obrządku greckokatolickiego i prawosławni.
- Posiadamy pełną dokumentację z każdego nurkowania - dodaje Sergiusz Iwaszko. - Myślę, że będzie nam pomocna przy czynieniu starań o wpis do Guinnessa.

J A R O S Ł A W

* Mieszkańcy miasta są zawiedzeni. Liczyli, że na gwiazdkę władze samorządowe ofiarują im długo oczekiwaną, najnowocześniejsza w regionie krytą pływalnię. Niestety, obiekt nadal nie został oddany do użytku. Zgodnie z ustaleniami kryta pływalnia miała zostać oddana do użytku w marcu 2003 roku. Pierwszy termin nie został jednak dotrzymany. Podobnie kilka następnych. Tymczasem imponująco wyglądający obiekt jest niemal gotowy.
- Do wykonania pozostało zaledwie 3 procent prac tzw. kosmetycznych - mówi Zofia Krzanowska, rzecznik prasowy burmistrza Jarosławia. - Sytuacja jest jednak patowa. Niedawno rzeszowski sąd ogłosił upadłość tamtejszej firmy ,,Resbud", która była głównym wykonawcą prac budowlanych. Tymczasem jej zarząd poprosił władze samorządowe Jarosławia o kolejne przesunięcie terminu oddania pływalni do użytku. Burmistrz Janusz Dąbrowski odrzucił wniosek przedsiębiorstwa i zadecydował o naliczaniu odsetek karnych za zwłokę.
- Mamy świadomość, że mieszkańcy chcieliby już korzystać z pływalni - dodaje Zofia Krzanowska. - Ale opóźnienie w jej oddaniu leży po stronie ,,Resbudu". Jarosławski aquapark to najnowocześniejszy tego typu obiekt na Podkarpaciu. Posiada basen sportowy, basen do nauki pływania, gejzery, bicze wodne oraz 80-metrową zjeżdżalnię.

Biznesplan dla "Sanu"
* Mielecka Agencja Rozwoju Regionalnego przygotowała już biznesplan dla ewentualnej spółki pracowniczej, która kupiłaby od "LU Polska" część przewidzianej do likwidacji, dawnej jarosławskiej fabryki "San". Trwają negocjacje w sprawie sprzedaży zakładu. Przypomnijmy, że kilka miesięcy temu powiązana z koncernem "Danone" firma "LU Polska" postanowiła zamknąć należący do niej zakład w Jarosławiu i przenieść produkcję do fabryki w Płońsku. Zaproponowali tam pracę 50 osobom z obecnej półtysięcznej załogi. Wśród pracowników narodził się pomysł utworzenia spółki, która odkupiłaby przynajmniej część zakładu i rozpoczęła działalność na własną rękę. Niedawno "LU" przesunęło o trzy miesiące termin wręczenia pracownikom wypowiedzeń z pracy. Wiąże się to właśnie z negocjacjami na temat przyszłości pozostawionego w Jarosławiu majątku. Wiadomo, że Francuzi poszukują chętnego na budynki i część linii produkcyjnych. Ponoć prowadzone są obecnie rozmowy z czterema potencjalnymi inwestorami, w tym z dwoma prowadzącymi działalność w branży spożywczej.

* Minister sprawiedliwości domaga się usunięcia z zawodu dotychczasowego sędziego Sądu Rejonowego w Jarosławiu Macieja W., który polecił spalić zabytkowe ikony - poinformował dzisiaj rzecznik Sądu Okręgowego w Krośnie, Arkadiusz Trojanowski. Tego samego domaga się zastępca rzecznika dyscyplinarnego przy krośnieńskim sądzie. W grudniu 2002 r. na przejściu granicznym w Korczowej celnicy przechwycili 23 ikony, przemycane przez obywatela Ukrainy. Obrazy zarekwirowano, a sprawa trafiła do Sądu Rejonowego w Jarosławiu. W maju ub. roku sędzia Maciej W. zdecydował o przepadku ikon i nakazał ich zniszczenie, po czym spalił je na działce jednego z pracowników sądu. Ze sporządzonego przez niego protokołu wynikało jednak, że obrazy zostały spalone komisyjnie, przez co Maciej W. potwierdził nieprawdę. Spalenie ikon bez ich wcześniejszej oceny przez eksperta było działaniem nagannym. Powinny one trafić do urzędu skarbowego, ten zaś winien zawiadomić najbliższe muzeum. Po ujawnieniu sprawy przez media Maciej W. został zawieszony w pełnieniu obowiązków służbowych, a następnie Sąd Dyscyplinarny przy Sądzie Apelacyjnym w Rzeszowie zdecydował o karnym przeniesieniu Macieja W. do sądu w innym mieście. Orzeczenie to zaskarżył minister sprawiedliwości, a także zastępca rzecznika dyscyplinarnego przy Sądzie Okręgowym w Krośnie, który już w trakcie postępowania przed sądem dyscyplinarnym domagał się usunięcia sędziego z zawodu.

* Pierwsza jarosławska policjantka wyjdzie w miasto. Kobieta - policjant dzielnicowy w Jarosławiu to pewne novum, dla st. post. Agnieszki Łakoty nie. Jako dzielnicowy pracowała w Komendzie Stołecznej w Warszawie, z tą różnicą, że tam siedziała za biurkiem, tu będzie pracować w terenie. Przeworsk St. post. Agnieszka Łakota ma 26 lat i została jednym z 32 dzielnicowych w Komendzie Powiatowej Policji w Jarosławiu. Jej teren to ulica Pruchnicka, Kolonia Oficerska i wszystkie ulice do nich przyległe. Jej przełożony asp. sztab. Bogdan Kowalczyk nie ma żadnych obaw, że Agnieszka sobie poradzi: - Może będzie lepsza od niejednego dzielnicowego - mówi. -Większość spraw jakie prowadzi dzielnicowy związanych jest z rodziną; to znęcanie, alimenty, sprawy nieletnich. Wdaje mi się, że kobieta będzie bardziej wrażliwa na te problemy. Poza tym to praca z młodzieżą, wychowanie, zapobieganie, spotkania w szkołach, bo każdy dzielnicowy jest jak ksiądz, który chodzi po kolędzie. Tak i on musi odwiedzić wszystkich w swojej dzielnicy. Wierzę, że pani Agnieszka wywiąże się z tego bardzo dobrze. Agnieszka ukończyła Szkołę Dtektywistyczno-Ochroniarską w Rzeszowie i choć bardzo chciała pracować w policji, mimo wielu starań, nie udało jej się. Wyjechała do Warszawy, pracowała w różnych zawodach, m.in. w firmie ochroniarskiej. Aż w końcu została zatrudniona w Komendzie Stołecznej w Warszawie. Pracowała w prewencji jako dzielnicowy w jednej z dzielnic. W warszawskiej policji przepracowała 3 lata. - Chciałam pracować jednak bliżej domu, stąd pochodzę, w Rzeszowie pracuje mój mąż, też policjant. W Jarosławiu dostałam propozycję pracy jako dzielnicowy. Myślę, że będę dobrym dzielnicowym, a przynajmniej będę się starać - zapowiada Agnieszka.

R E G I O N

* Trybunał Konstytucyjny uznał, że ustawa o Narodowym Funduszu Zdrowia jest niezgodna z Konstytucją RP. Decyzja sędziów wymusza zmianę części przepisów. Dla pacjentów w najbliższym czasie nic się nie zmieni. Konieczne jest opracowanie nowego, całościowego prawa, dotyczącego systemu ochrony zdrowia - powiedział prezes TK Marek Safjan, uzasadniając wyrok. Zdaniem Trybunału, artykuły ustawy są wieloznaczne i niedookreślone. Ustawa nie spełnia obowiązku ustalenia zakresu świadczeń, należnych obywatelowi z pieniędzy publicznych. TK zakwestionował m. in. artykuł, który mówi o utworzeniu NFZ. Uchylenie tego przepisu może oznaczać unicestwienie całego Funduszu. Decyzja satysfakcjonuje posłów Platformy Obywatelskiej, którzy ustawę o NFZ skarżyli do TK.
- Nie sprawdził się pomysł centralnego rozdzielania pieniędzy. Słabość systemu bezlitośnie obnażył konflikt z lekarzami rodzinnymi. Przykłady można by długo mnożyć. Płacimy coraz większe składki, a środków na leczenie i ochronę zdrowia jest coraz mniej - krytykuje Elżbieta Łukacijewska, posłanka PO. Słabe punkty machiny stworzonej przez ministra Mariusza Łapińskiego dostrzegają jego byli partyjni koledzy: - Zmiany są konieczne. Trzeba jasno określić obowiązki lekarzy rodzinnych i poprawić dostępność do świadczeń medycznych - ocenia Władysław Stepień, poseł SLD. Na zmianę przepisów Sejm ma czas do końca roku. Oznacza to, że dla pacjentów w najbliższym czasie nic się nie zmieni. Kontrakty, niezależnie od orzeczenia, muszą być zawierane. Nie wiadomo tylko, skąd wziąć pieniądze na realizację porozumienia zawartego przez ministra zdrowia z protestującymi lekarzami rodzinnymi. Szacuje się, że na ten cel potrzeba ok. 350 mln zł.
- W tej chwili jeszcze nie wiemy, ile w regionie potrzeba pieniędzy. Nie mamy żadnej rezerwy finansowej. Wszystkie środki przeznaczyliśmy na zakontraktowanie świadczeń w 2004 roku, zgodnie z planem finansowym - mówi Liliana Leniart, rzecznik prasowy oddziału NFZ w Rzeszowie.

* Opady śniegu sprzyjają kłusownikom. Na białym puchu łatwo odnajdują tropy i zastawiają wnyki, w których kona zwierzyna. Choć za kłusowanie można trafić do więzienia nawet na 5 lat, w praktyce mało kogo odstraszają paragrafy. Do morderczego procederu skłania bieda, w wielu przypadkach to po prostu tradycja rodzinna.
- Niejednokrotnie u gospodarzy mieszkających w pobliżu lasów znajdujemy nielegalnie posiadaną broń - mówi podinsp. Wiesław Dybaś, rzecznik prasowy komendanta wojewódzkiego policji w Rzeszowie. - Mięsem zabijanych zwierząt zapełniają domowe spiżarnie. Znacznie częściej niż strzelb i sztucerów, kłusownicy używają wnyków. To elastyczne, cienkie stalowe druty i linki przywiązywane do drzew. Zwierzę zaczepia o nie głową, porożem lub nogą. Złapany w ten sposób zając umiera w kilka minut. Sarna lub dzik męczą się wiele godzin, a czasem nawet dni.
- Wnykarzy ciężko złapać i udowodnić im winę - twierdzi doświadczony myśliwy z Przemyśla. - Kiedy nawet spotkam któregoś na swojej drodze ze skłusowaną zwierzyną, tłumaczy, że znalazł ją padłą i niesie do leśniczego. Nawet w wielu udowodnionych przypadkach kłusownictwa sądy umarzają sprawy z uwagi na znikomą szkodliwość społeczną czynu. To jeszcze bardziej rozzuchwala leśnych przestępców.

* W tym roku oświatę czeka sporo zmian. Wprowadzony zostanie np. obowiązek szkolny dla 6-latków. Ministerstwo pracuje nad programami nauczania dla zerówek. Równocześnie władze oświatowe uspokajają rodziców, że będą mieli taki sam wybór jak dotychczas - będą mogli posyłać swoje dzieci do zerówki w szkole lub w przedszkolu. Ale zmian w oświacie będzie więcej. Już w czerwcu zostanie zorganizowany pierwszy w historii egzamin zewnętrzny potwierdzający zdobycie kwalifikacji zawodowych przez absolwentów 2-letnich zasadniczych szkół zawodowych. Opracowano też standardy wymagań egzaminacyjnych, dotyczące 75 zawodów. Do szkół dotarły już informatory zawierające opis egzaminu oraz zakres umiejętności i wiedzy wymaganej od uczniów. - Zewnętrzny egzamin dla zasadniczych szkół zawodowych ma sens. W całej Polsce będą bowiem takie same pytania i można będzie porównać wyniki, jakie osiągnęli uczniowie np. w Rzeszowie i Gdańsku. Egzaminy testowe i praktyczne będą odbywać się poza szkołami, w których kształcili się uczniowie. Przeprowadzone zostaną w wybranych placówkach, zweryfikowanych przez Okręgową Komisję Egzaminacyjną w Krakowie - mówi Aleksandra Wanic, wicedyrektor Zespołu Szkół Spożywczych w Rzeszowie. Kolejną zmianą będzie wprowadzenie dodatkowych lekcji wychowania fizycznego w dwóch ostatnich klasach podstawówki. Uczniowie tych klas będą mieli po cztery godziny wychowania fizycznego tygodniowo już od września tego roku.

Dłuższe kursowanie
* Od 1 stycznia tego roku wzrasta ilość godzin szkoleń na kursach prawa jazdy - teoretycznych z 10 do 30, praktycznych z 20 do 30. Ze zmianą tą wiązać się będzie z całą pewnością wzrost opłat za kursy. Trzeba będzie zapłacić za nie nawet 1000 zł.
- Nowe zasady szkolenia weszły w życie 1 stycznia, choć ze względu choćby na konieczność przygotowania nowych programów, nie zaczną obowiązywać tak za dnia na dzień. Ci, którzy zaczęli kursy według starych zasad, skończą je dotychczasowym trybem - stwierdził Henryk Sabo, kierownik Ośrodka Szkolenia Kierowców Automobilklubu Rzeszowskiego. Osoby, które o zdobyciu prawa jazdy dopiero myślą, przed nowymi zasadami szkolenia jednak nie uciekną, będą musiały liczyć się niestety ze wzrostem opłat. Do tej pory szkolenia kosztowały w granicach 500-550 zł. Jak się przewiduje, teraz mogą wzrosnąć nawet do 1000 zł.

* W tym roku w naszym województwie w wyniku wychłodzenia zmarło już 6 osób. W większości to osoby bezdomne. W największym w regionie albertyńskim schronisku w Rzeszowie nocuje w tej chwili już blisko 120 osób. W ubiegłym roku na Podkarpaciu zamarzło 18 osób. We się zmieścić, na korytarzach co noc ustawiane są dodatkowe łóżka i materace. Władze schroniska zapewniają, że nie odmówią pomocy nikomu. Jednak aby przenocować w schronisku trzeba spełnić jeden, ale najważniejszy warunek. Należy być trzeźwym. Osoby w stanie nietrzeźwym odwożone są do izby wytrzeźwień. Dopiero po wyjściu z niej trafiają do schroniska. Tam oprócz noclegu mogą również skorzystać z łaźni i zjeść ciepły posiłek. Ponad 2800 ciepłych posiłków dziennie wydają rzeszowskie jadłodajnie dla bezdomnych i najuboższych. 2,5 tysiąca osób korzysta z albertyńskiej kuchni przy ul. Styki, po 80 obiadów wydaje każda z trzech, otwieranych zimą jadłodajni: przy ul. Króla Kazimierza, Broniewskiego i w Domu Seniora na osiedlu Nowe Miasto. Jak zapewnia Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej w Rzeszowie sezonowe jadłodajnie będą otwarte do końca lutego. Jeśli jednak zima będzie mroźna termin ten może ulec wydłużeniu. Podobnie postąpią również pozostałe podkarpackie schroniska i jadłodajnie. Aby skutecznie przeciwdziałać zamarznięciom, zjednoczyły siły m.in. policja, straż miejska, Towarzystwo Pomocy im. Brata Alberta. Powołały one w rzeszowskim MOPS-ie zespół interwencyjny, który nocą sprawdza miejsca, gdzie koczują osoby bezdomne (m.in. okolice dworców PKS, PKP). Członkowie takiego zespołu zbierają i namawiają bezdomnych na skorzystanie z noclegu w schronisku. Wspólne działanie przynosi wymierne efekty. Na terenie Rzeszowa nie było przez ostatnich kilka lat przypadków zamarznięcia wśród bezdomnych.
- Apelujemy do mieszkańców, aby dzwonili do nas, jeśli tylko zauważą osobę, która wieczorem śpi na ławce. Nasz patrol zaopiekuje się tym człowiekiem, aby mógł spędzić noc w ciepłym pomieszczeniu - mówi Paweł Międlar, z biura prasowego KWP w Rzeszowie. O ile w większości schronisk i jadłodajni tej zimy nie braknie miejsc i posiłków, o tyle borykają się one z brakiem środków czystości i ubrań, które otrzymują bezdomni. W Rzeszowie można je przynosić do schroniska na ul. Styki 21. Wszystkie instytucje i organizacje, które zajmują się pomocą dla osób bezdomnych, apelują również o zgłaszanie osób pozostających w sytuacjach zagrożenia zdrowia lub życia na podane niżej telefony

Kronika kryminalna

* Dramatyczne sceny rozegrały się w poniedziałek przed świtem w okolicach ul. Wilsona. Ukrainiec uciekając przed patrolem wskoczył do Sanu. Pod handlarzem załamał się lód. Gdyby nie policjanci, zamarzłby w lodowatej rzece. O godz. 3,35 patrol zauważył mężczyznę, który niósł dwie plastikowe torebki. Na widok policjantów zaczął uciekać. Przestraszony wskoczył do Sanu i stanął na spływającej krze. Lód załamał się pod jego ciężarem i uciekinier wpadł do lodowatej wody. Policjanci wezwali na pomoc patrol zmotoryzowany. - St. sierż. Mariusz Pindak asekurowany przez kolegów liną i wskoczył do wody. Podpłynął do mężczyzny, który ostatkiem sił utrzymywał się na powierzchni. Zaczepił go pasem i doholował do brzegu - poinformował oficer prasowy przemyskiej KMP Franciszek Taciuch. Uciekinierem, który skok mógł przypłacić życiem, był 64-letni obywatel Ukrainy. Mocno wyziębionego mężczyznę przewieziono do szpitala. W plastikowych torbach miał on...trochę przemyconych papierosów, które usiłował uratować kosztem zdrowia.
- Policjanci uczestniczący w tej nietypowej akcji, szczególnie st. sierżant Mariusz Pindak, funkcjonariusz KMP w Przemyślu będą wyróżnieni za czyn - zapowiedział rzecznik prasowy KWP w Rzeszowie Wiesław Dybaś.

* W sumie 14 osób z naszego województwa, zamieszanych w tzw. załatwianie praw jazdy w Wojewódzkim Ośrodku Ruchu Drogowego w Przemyślu, stanie przed sądem. Akt oskarżenia został już skierowany do Sądu Rejonowego w Rzeszowie. Najwięcej zarzutów postawiono egzaminatorowi WORD, Janowi K. Prokuratura zarzuca mu m.in., że poświadczył w dokumentach, iż 28 osób pozytywnie zdało egzaminy, podczas gdy osoby te w rzeczywistości wcale w egzaminach nie uczestniczyły. Wśród oskarżonych znalazł się także m.in. były wicedyrektor Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego (WORD) w Przemyślu, Józef O., któremu zarzuca się pięciokrotne przyjęcie łapówki, na łączną kwotę 2,5 tys. zł, w zamian za pozytywne zaliczenie egzaminów teoretycznych i praktycznych na prawo jazdy. Na ławie oskarżonych zasiądą także właściciele i szefowie kilku szkół nauki jazdy z terenu podkarpacia oraz pośrednicy i "naganiacze" (w tym dwaj policjanci). Odpowiedzą głównie za płatną protekcję i wręczanie łapówek. Za wielokrotne przyjmowanie łapówek grozi nawet do 15 lat więzienia.

* W Przeworsku na ul. Konopnickiej nieznani sprawcy rozbili szybę w jednym ze sklepów, powodując straty oszacowane na 800 zł.

Zakała autostopowiczów
* Na trasie Zarzecze - Przeworsk, kierująca samochodem 35-letnia kobieta podwiozła autostopowicza. Po wysadzeniu go okazało się, że razem z nim zginęły rzeczy kobiety, w tym m.in. 3 karty bankomatowe, 260 zł i 30 dolarów amerykańskich.

* W Przemyślu, przy ul. Żwirowej, starszy mężczyzna groził właścicielowi domu podpaleniem mieszkania, oblał dom benzyną i zabierał się do podłożenia ognia, kiedy został zatrzymany przez policjantów i zawieziony do Izby Wytrzeźwień w Żurawicy. Niedoszły podpalacz miał we krwi prawie 3 promile alkoholu.

* W Jarosławiu, na ul. Garbarze, mieszkaniec Szówska został napadnięty przez trzech mężczyzn, którzy bijąc go i kopiąc, zabrali mu telefon komórkowy wart 550 zł. Policjanci zatrzymali jednego ze złodziei. Poszukują dwóch pozostałych.

Reklama