Archiwum aktualności

Archiwalne wydanie tygodniowe: 27.12-02.01.2004 r.

Przemyśl

Budowanie nadzieji
* O wyzwaniach stojących przed Polską i Polakami na progu nowego etapu związanego z wejściem do Unii Europejskiej mówił 24 bm. w archikatedrze abp Józef Michalik.
- Warto sobie postawić pytanie: jakiej przyszłości i jakiej Europy oczekujemy? - zaakcentował metropolita. Jego zdaniem, zamiast zachęty do debaty poświęconej wizji Ojczyzny w nowej sytuacji czy projektowi traktatu konstytucyjnego, nasz naród poprzez media jest karmiony nihilizmem, zastępczymi tematami, a ton publicznemu życiu nadają wewnętrzne utarczki, oszustwa, kombinatorstwo i manipulowanie prawem.
- Trzeba budzić zainteresowanie oczekiwanymi możliwościami, stawiać wymagania przyszłości, budować na zdrowych fundamentach człowieczeństwo każdego obywatela, troszczyć się o to, by ponoszone trudy nie poszły na marne, a wypracowany system był dla nas bezpieczny - wskazał arcybiskup. Życzył diecezjanom, aby w ich sercach nie stygła wiara, z której mogą czerpać siły do przezwyciężania trudności i budowania nadziei na przyszłość.

Mosty na Wschód
* Przełamywanie uprzedzeń i stereotypów w stosunkach polsko-ukraińskich to jedno z zamierzeń powstałego właśnie Instytutu ,,Mosty na Wschód". Jego oficjalną działalność zainaugurowano podczas piątkowej, międzynarodowej konferencji "Polska - Ukraina - wspólna Europa".
Nie przypadkowo na siedzibę instytutu wybrano podprzemyski Krasiczyn. To miejsce na styku kultur, które ma być platformą wymiany poglądów pomiędzy Polakami i Ukraińcami. Jego założyciele chcą również dzielić się doświadczeniami z zakresu polskiej transformacji ustrojowej z państwami byłego bloku wschodniego. W prace i przedsięwzięcia Instytutu ,,Mosty na Wschód" zaangażowali się dziennikarze przemyskich i lwowskich mediów, samorządowcy, politycy, członkowie organizacji pozarządowych, dyplomaci. Uczestnicy piątkowej, międzynarodowej konferencji ,,Polska - Ukraina - wspólna Europa", która odbyła się w Willi Decjusza w Krakowie, wyrazili nadzieję, że działania instytutu pozwolą wypracować nową jakość w stosunkach polsko-ukraińskich. W interesie Polski i Unii Europejskiej leży utrzymanie oraz rozwijanie dobrosąsiedzkich stosunków z Ukrainą, a także Białorusią i Rosją. Nasz kraj ze swoim historycznym doświadczeniem powinien spełniać rolę pomostu między Wschodnią, a Zachodnią Europą.
Czy Ukraina to porzucona narzeczona czy też raczej siostra bliźniaczka? W jaki sposób możemy pomóc naszym sąsiadom w demokratyzacji państwa? Jaką rolę mogą tu spełnić przygraniczne powiaty i inicjatywy lokalne oraz istniejący w Krasiczynie Instytut "Mosty na Wschód"? Te i inne tematy poruszano na odbywającej się w krakowskiej Willi Decjusza polsko-amerykańsko-ukraińskiej konferencji "Polska, Ukraina, Wspólna Europa" zorganizowanej przez Instytut Mosty na Wschód 12 grudnia. Istniejący (dzięki amerykańskim pieniądzom) od niedawna w Krasiczynie Instytut "Mosty na Wschód" swoje pierwsze działania ukierunkował właśnie na nich. Warsztaty zorganizowane dla polskich, ukraińskich, a także słowackich przedstawicieli mediów (także lokalnych) były pierwszym krokiem instytutu, jeszcze zanim powstało w Krasiczynie jakiekolwiek biuro. Dotyczyły one problemu nielegalnej imigracji, który, jak się wydaje, po wejściu Polski do UE będzie miał jeszcze większe znaczenie. Dzięki warsztatom dziennikarze spoza Ukrainy po raz pierwszy mogli zobaczyć ośrodek dla nielegalnych imigrantów w Mukaczewie na Zakarpaciu.

Jaki budżet na 2004 rok?
* Planowane na najbliższy rok dochody to niecałe 156 mln, wydatki - 171,5 mln. Deficyt w wysokości 14,5 mln pokryją kredyty i pożyczki.
Projekt ma być dyskutowany już 30 grudnia, czyli jeszcze w starym roku. Struktura planowanych dochodów to: 41 proc. dochodów własnych, 14 proc. dotacji celowych i 45 proc. subwencji. Struktura wydatków to 11 proc. na inwestycje i 89 proc. na wydatki bieżące.

Na Rynku i... pod wodą
* Kilka tysięcy mieszkańców przywitało nowy rok na staromiejskim rynku. Życzenia złożył prezydent miasta Robert Choma. Członkowie Klubu Płetwonurków ,,Harpun" przy Komendzie Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej - zanurzyli się w nurtach Sanu. Na dnie rzeki znaleźli butelkę szampana od Neptuna. Kiedy w sylwestrową noc, minutę przed dwunastą wszyscy z wyjątkiem niemowlaków sięgną po tradycyjną lampkę szampana, żeby wznieść toast za pomyślność w następnym roku, a w niebo poszybują kolorowe race, nad Sanem w Przemyślu czwórka zapaleńców rozpocznie noworoczne nurkowanie. To płetwonurkowie skupieni w lokowskim klubie Harpun, działającym przy Komendzie Rejonowej Państwowej Straży Pożarnej w Przemyślu, na co dzień gotowi są nieść pomoc w ramach ratownictwa wodnego lub wykonywać trudne zadania pod wodą. Pomysł, by przywitać Nowy Rok pod wodą wprowadzili w czyn po raz pierwszy w 1995 roku. Wtedy należeli jeszcze do ówczesnego klubu Manta. 31 grudnia 2003 r. po raz 15 przywitają Nowy Rok na dnie Sanu. Chyba jeszcze nikt tego nie dokonał, więc chcą swój wyczyn wpisać do Księgi rekordów Guinnessa.

* W porównaniu z dzisiejszym Przemyślem bawiono się znacznie więcej i chyba weselej! - mówi lider reaktywowanych kilka lat temu "Przemyskich Niedźwiadków" Franciszek Herman (fortepian). Dziś stateczny, łysawy jegomość pod siedemdziesiątkę. - Co się tańczyło? Tango, slow-fox, dixieland, takie rzeczy swingowe, a potem już rock and roll. Niby nie było gdzie się tego nauczyć, ale latem przyjeżdżali studenci, przywozili nowinki, na fajfach w "Niedźwiadku" pokazywali kroki - wspominają "dinozaury".
Jak większość młodzieńczych pasji, granie "Niedźwiadków" przegrało z prozą życia.
Spotkali się po trzydziestu latach, kiedy już poprzechodzili na emerytury. Najpierw przypadkiem, w czasie spacerów nad Sanem. Potem któryś rzucił niby od niechcenia "może byśmy zagrali?". Dziś dali już cztery koncerty w składzie niemal identycznym jak przed laty. Brakuje wprawdzie legendarnego Mieczysława Iwaneczko (perkusja), a i solistka (Bożena Bębnowicz - jest w wieku ich córek) reprezentuje pokolenie o kilka dekad późniejsze, ale repertuar wyłącznie sprzed lat.
Zbigniew Skoczylas (saksofon, klarnet) to emerytowany nauczyciel wf., Zbigniew Kuczyński (gitara elektryczna) zajmował się kiedyś handlem, Aleksander Kłapa (gitara basowa) jest emerytowanym policjantem. Tylko jeden Antoni Kaszycki (perkusja) zawodowo zajmuje się muzyką. Słowem, amatorzy, ale z tak dużym doświadczeniem i zapałem, że niejednego profesjonalistę mogliby dziś podszkolić.
Próby i koncerty reaktywowanego zespołu jak dawniej odbywają się w "Niedźwiadku". Kiedy występują, frekwencja na sali sięga 150 osób.

Wędrówki po autobusie
* W nowym roku przemyślanie korzystający z miejskich autobusów po godzinie 17 nie wysiądą tylnymi drzwiami. MZK uzasadniło tę decyzję obawą o bezpieczeństwo pasażerów, koniecznością zatrzymania ciepła wewnątrz pojazdu i potrzebą większej skuteczności kontroli biletów. Wśród kilku nowości (specjalne weekendowe kursy na lodowisko, bezpłatny autobus do Arłamowa dla właścicieli biletów miesięcznych) pojawiła się i ta, że tylne drzwi po 17 będą zamknięte. Z uzasadnienia podanego na wywieszonych w autobusach ogłoszeniach wynika, że tak będzie dla przewożonych pasażerów bezpieczniej i cieplej, a kontrole będą skuteczniejsze. Wiceprezes MZK Jerzy Uziębło, pytany, czy ktoś kiedyś przez tylne drzwi wypadł, zaprzeczył: - Nie, skąd! Ale przy tylnych drzwiach gromadzi się często młodzież, której zachowanie niejednokrotnie pozostawia wiele do życzenia... W każdej chwili mogą wyskoczyć, a nie ukrywam, że chodzi nam o skuteczniejsze kontrole biletów. Pozostali pasażerowie zamkniętymi tylnymi drzwiami nie powinni się martwić, bo po południu nie ma w autobusach tak dużej frekwencji, by przy wysiadaniu czy wsiadaniu tworzyły się kolejki.
Wiceprezes dodał, że obśmiany niedawno pomysł odpracowywania kar za brak biletów ma szanse zacząć funkcjonować: - Już się do nas zgłaszają ci, którzy nie mają pieniędzy na zapłacenie mandatu, więc to chyba nie była taka głupia propozycja...

Mysz się nie prześlizgnie
* Większej niż obecnie fali nielegalnych imigrantów, spodziewają się w przyszłym roku polskie służby graniczne. Ich liczba może rosnąć wraz ze zbliżającym się terminem wstąpienia Polski do Unii Europejskiej.
Za pomoc w nielegalnym przekroczeniu granicy imigranci płacą międzynarodowym gangom od kilku do kilkunastu tysięcy dolarów. Ich wędrówka do lepszego świata przeważnie kończy się tuż po przekroczeniu granicy z Polską.
- W tym roku ujęliśmy 370 imigrantów, w tym 14 zorganizowanych grup wraz z przewodnikami - mówi por. Elżbieta Pikor, rzecznik prasowy Bieszczadzkiego Oddziału Straż Granicznej. - Dominowali obywatele Wietnamu, Chin, Indii, a także Rumunii i Gruzji.
W miarę zbliżania się terminu integracji Polski z Unią Europejską, problem ,,dzikiej" imigracji będzie się nasilał. Wielu cudzoziemców zrezygnuje z ryzykownego przedzierania się do Niemiec lub Francji i spróbuje osiąść w kraju nad Wisłą.
- Mamy świadomość wielu nowych, czekających nas wyzwań - dodaje por. Elżbieta Pikor. - Ale jesteśmy dobrze przygotowani.
W ciągu najbliższych 3 lat szeregi Straży Granicznej zasili dodatkowych 5 tysięcy osób. Ponad 80 procent trafi do pracy na ścianie wschodniej. Przyszła, zewnętrza granica UE jest chroniona zarówno z lądu, jak również z powietrza. Funkcjonariusze dysponują nowoczesną bronią i pojazdami z kamerami termowizyjnymi. Jednocześnie trwa budowa systemu peremetrycznego. W miejscach, gdzie najczęściej notowane są nielegalne przekroczenia granicy, położony zostanie kabel z czujnikami reagującymi na nacisk.

J A R O S Ł A W

Madzia nie żyje
* Prokuratura Rejonowa wszczęła postępowanie w sprawie śmierci 6-miesięcznego niemowlęcia. Prokurator sprawdzi, czy dziecko miało zapewnioną właściwą opiekę. Mała Madzia zmarła w minioną sobotę w jarosławskim szpitalu. Trafiła tam w stanie agonalnym. Dziecko pochodzące z wielodzietnej, ubogiej rodziny, było skrajnie wyczerpane, wychudzone, odwodnione, miało rany i odparzenia wokół odbytu. Sekcja zwłok wykazała, że do śmierci przyczynia się poważna wada serca i ropne zapalenie płuc.
- Pobraliśmy szereg wycinków narządów wewnętrznych do dalszych, specjalistycznych badań - mówi prokurator Piotr Balicki z Prokuratury Rejonowej w Jarosławiu. - Na ich podstawie lekarze stwierdzą, czy dziecko nie cierpiało również na inne choroby.
W toku wszczętego właśnie postępowania prokurator sprawdzi, czy półroczna Madzia, która ważyła zaledwie 3 kilogramy, miała zapewnioną właściwą opiekę rodziców.
- Przesłuchamy m.in. kuratora sądowego, pracowników socjalnych i pielęgniarkę środowiskową odwiedzających tę rodzinę - dodaje Piotr Balicki.
Możliwe, że gdyby rodzice szybciej zwrócili uwagę na fakt, że niemowlę nie przybiera na wadze, wówczas byłaby szansa jego uratowanie.

* Róża Thun, prezes Polskiej Fundacji Roberta Schumana oraz Janusz Onyszkiewicz z Centrum Stosunków Międzynarodowych przybliżali jarosławianom, głównie młodzieży ze szkolnych klubów europejskich i ich opiekunom, znaczenie zbliżających się wyborów do parlamentu europejskiego.
- Parlament europejski jest bezpośrednim przedstawicielstwem społeczności europejskiej, jego członkowie wybierani są bezpośrednio. Kontroluje on działania komisji europejskiej i uczestniczy w stanowieniu prawa europejskiego - mówił J. Onyszkiewicz. Scharakteryzował również strukturę władz europejskich, zasady wyboru poszczególnych organów, a także przybliżył młodzieży problemy związane z uchwaleniem konstytucji europejskiej.
Róża Thun zachęcała zebranych do uczestnictwa w europejskich wyborach. Przekonywała, że wszystkie instytucje europejskie są także nasze, dlatego jako przedstawiciele Polski musimy uczestniczyć w ich pracach: - Ja mam takie poczucie, że społeczeństwo polskie zdaje sobie sprawę, że ta instytucja jest nasza i właśnie nasza. Żebyśmy przestali o tej Unii mówić "oni" tam, a "my" tu, że "oni" dominują. To będzie nasz parlament europejski. I teraz im więcej ludzi weźmie udział w wyborach, tym większa jest szansa, że ten parlament europejski będziemy bardziej traktować jako nasz.
Podobna debata odbyła się także w Lubaczowie. Sporo uwagi poświęcono tu kontrowersyjnej kwestii głosowania w UE.

R E G I O N

Zobacz, czy masz lekarza...
* Zakończyły się rokowania ze świadczeniodawcami, którzy przystąpili do drugiej tury konkursu ofert Narodowego Funduszu Zdrowia. Fundusz zapewnia, że pacjenci nie będą mieli problemów z dostępem do lekarzy rodzinnych. Innego zdania są protestujący lekarze. Z ich wyliczeń wynika, że podstawowej opieki zdrowotnej pozbawionych jest blisko 900 tys. mieszkańców regionu.

* W wyniku rokowań kontrakty podpisało blisko 40 świadczeniodawców, którzy wcześniej bojkotowali konkurs.
- Sytuacja jest opanowana i pacjenci nie będą mieli problemów z dostępem do lekarzy rodzinnych. W każdym powiecie, oprócz mieleckiego, są świadczeniodawcy z zakresu poz. Działają też szpitalne izby przyjęć, gdzie można uzyskać pomoc - zapewnia Liliana Leniart, rzecznik prasowy oddziału NFZ w Rzeszowie.
Dalecy od optymizmu są medycy, którzy nie przystąpili do drugiej tury konkursu. - To nieprawda, że nie będzie problemów. 131 Niepublicznych Zakładów Opieki Zdrowotnej nie podpisało kontraktów. Pod ich opieką pozostawało ok. 900 tys. mieszkańców regionu - mówi Aleksander Skarba, przedstawiciel protestujących lekarzy.
Zdaniem tych ostatnich, lekarze, którzy mają kontrakty, nie będą w stanie objąć leczeniem wszystkich pacjentów. Kontrowersje budzi też pomysł odsyłania ludzi do szpitali.
- Co się stanie, jeśli wybuchnie epidemia grypy? Przecież w takich sytuacjach zabronione są nawet odwiedziny. Poza tym w szpitalach nie ma specjalistów z zakresu medycyny rodzinnej - dodaje Skarba.
Lekarze wciąż mają nadzieję, że dojdzie do porozumienia z Funduszem. Brak kontraktów grozi zamknięciem wielu przychodni. Lekarze już teraz zapowiadają, że z braku pieniędzy będą zmuszeni wycofać ze swoich gabinetów higienistki szkolne, pielęgniarki i położne środowiskowe. Problemem może stać się zdobycie skierowania do lekarza specjalisty. Wystawić je mogą tylko medycy, którzy mają kontrakt z Funduszem. Tak samo sytuacja wygląda z wypisywaniem recept na leki bezpłatne i refundowane.
- Jesteśmy gotowi podpisać umowy, które umożliwią niezakontraktowanym lekarzom wystawianie recept na refundowane farmaceutyki - zapewnia Leniart.
Bez skierowania lekarza rodzinnego przyjmują specjaliści: ginekolog, położnik, stomatolog, dermatolog, wenerolog, onkolog, okulista, psychiatra. Skierowanie do szpitala może wystawić także lekarz, który nie podpisał kontraktu z NFZ.
Sprawdz, czy twój lekarz podpisał umowę z NFZ

Powiat jarosławski
28 Ambulatorium PZOZ Jednostki Wojskowej 3957 w Jarosławiu Jarosław 3-go Maja 80
29 Centrum Opieki Medycznej w Jarosławiu Jarosław 3 Maja 70
30 Niepubliczny Zakład Opieki Zdrowotnej Ars Medica Radymno Legionów 1
31 Niepubliczny Zakład Opieki Zdrowotnej Panaceum S.C. Pruchnik Szkolna 10
32 Niepubliczny Zakład Opieki Zdrowotnej Remedium-Lek Jarosław 3-go Maja 85C/2
33 Niepubliczny Zakład Podstawowej Opieki Zdrowotnej MEDYK Jarosław Grunwaldzka 1
34 NZOZ Przychodnia Lekarska Esculap Jarosław Morawska 3

Powiat lubaczowski
83 Niepubliczny Zakład Opieki Zdrowotnej Poradnia Zdrowia Sp. z o.o. Lubaczów Kopernika 1
84 Niepubliczny Zakład Opieki Zdrowotnej Przychodnia Zdrowia Narol Rynek 3
85 Samodzielny Publiczny Zakład Opieki Zdrowotnej w Lubaczowie Lubaczów Mickiewicza 168
86 Zakład Opieki Zdrowotnej R-36 Sp. z o.o. Lubaczów Kopernika 14

Powiat przemyski
102 114 Szpital Wojskowy z Przychodnią SP Zakład Opieki Zdrowotnej Przemyśl Słowackiego 85
103 Ambulatorium z Izbą Chorych Publiczny Zespół Opieki Zdrowotnej Żurawica Wojska Polskiego 22
104 Jan Pietroń Indywidualna Specjalistyczna Praktyka Lekarska Babice Babice 10
105 Niepubliczny Zakład Opieki Zdrowotnej DanMed S.C. Przemyśl Bohaterów Getta 1
106 NZOZ Res Medica J. Murmyło, A. Osiewicz, I. Porawska-Hyjek Dubiecko Przemyska 44
107 Niepubliczny Zakład Opieki Zdrowotnej Wyszatyce Wyszatyce Wyszatyce 214 A
108 Niepubliczny Zespół Opieki Zdrowotnej Przychodnia Lekarska Medyk Fredropol Fredropol - Ośrodek Zdrowia
109 Obwód Lecznictwa Kolejowego SP Zespół Opieki Zdrowotnej Przemyśl Sportowa 6

Powiat przeworski
110 Niepubliczny Zakład Opieki Zdrowotnej Almus Białoboki Białoboki 137
111 Niepubliczny Zakład Opieki Zdrowotnej A-W-MED Sp.z o.o. Przeworsk Kilińskiego
112 Niepubliczny Zakład Opieki Zdrowotnej CONSILIUM Gniewczyna Łańcucka Gniewczyna Łańcucka 643
113 Niepubliczny Zakład Opieki Zdrowotnej Kańczuga Kańczuga Wegierska 1
114 Niepubliczny Zakład Opieki Zdrowotnej Lekarz Rodzinny Dębów Dębów 159
115 Niepubliczny Zakład Opieki Zdrowotnej PROXIMUS Urzejowice Urzejowice 482
116 Niepubliczny Zakład Opieki Zdrowotnej SAL-MED Przeworsk ROZBÓRZ 583
117 Niepubliczny Zakład Opieki Zdrowotnej Salus Przeworsk Lwowska 14
118 Niepubliczny Zakład Opieki Zdrowotnej SAN-MED Przeworsk Lwowska 14
119 Niepubliczny Zakład Opuieki Zdrowotnej Medyk s.c. Jawornik Polski Jawornik Polski 215
120 NZOZ Przychodnia Lekarska Życie Jadwiga i Stanisław Żołyniak Adamówka Adamówka 29
121 Samodzielny Publiczny Zakład Opieki Zdrowotnej Przeworsk Szpitalna 16.

* Program, wymyślony w rzeszowskim Powiatowym Urzędzie Pracy, okazał się strzałem w dziesiątkę. Miał pomóc przede wszystkim osobom, którym najtrudniej znaleźć zatrudnienie: pozostającym bez pracy dłużej niż dwa lata, bez wysokich kwalifikacji. W ciągu trzech miesięcy udało się odwiedzić ponad 2,6 tys. firm i znaleźć 523 miejsca pracy. Za kontakty z pracodawcami i szukanie etatów odpowiedzialnych było 21 animatorów, byłych bezrobotnych.
- Teraz, kiedy program się zakończył, będzie mi łatwiej starać się o etat. Współpraca z firmami pozwoliła mi poznać rynek i oczekiwania pracodawców - mówi Beata Urban, jedna z animatorek.
Z ofert, zdobytych przez "łowców" pracy, skorzystały 204 osoby objęte programem. Z pozostałych skorzystają inni bezrobotni.
- Chcielibyśmy, aby program był kontynuowany. Wszystko zależy od tego, czy w Ministerstwie Pracy znajdą się pieniądze na ten cel - mówi Maria Witkowicz, koordynator programu "Szansa na powrót".
W program zainwestowano ponad 550 tys. zł. Pracodawcy, którzy zatrudnili bezrobotnych, otrzymali dofinansowanie. Udało się znaleźć pracę m.in. dla germanistki, ślusarza, stolarza.

Kronika kryminalna

* Rencistka Maria K. z jednej z miejscowości w powiecie lubaczowskim długo nie mogła się doczekać zapowiadanego wyrównania, które miał jej przesłać ZUS. Codziennie wyglądała listonosza. Gdy próbowała go zagadnąć w tej sprawie, powtarzał: "Nie ma dla pani żadnej przesyłki". W tym samym czasie znajomi Marii K. należne wyrównania dostali. Kobieta zadzwoniła więc do oddziału ZUS z pytaniem o przyczynę opóźnień w wypłacie należnych świadczeń. Urzędniczka, z którą w tej sprawie rozmawiała, zrugała Marię K., dowodząc, że należne pieniądze przecież już dawno otrzymała za pośrednictwem poczty, co własnoręcznie potwierdziła na dowodzie przekazu. Maria K. była szczerze zdziwiona. Sprawę postanowiła wyjaśnić u naczelnika poczty. Ten nie potraktował jej lepiej niż urzędniczka z ZUS-u. - Jeśli pani jest pewna, że nie podpisywała pani listonoszowi żadnego papierka, a na poczcie i w ZUS-ie twierdzą, że na przekazie jest pani podpis, to trzeba, żeby sprawę zbadała prokuratura - poradził jej sąsiad.
Maria K. uzbrojona w nową wiedze i argumenty raz jeszcze odwiedziła naczelnika poczty. Kategorycznie oznajmiła, że nie podpisywała przekazu, a jeśli figuruje tam jakaś parafka, to mamy do czynienia z fałszerstwem. Zapowiedziała też skierowanie sprawy do prokuratury. Naczelnik wezwał listonosza obsługującego rejon, w którym mieszka Maria K. Wobec groźby skierowania przez poszkodowaną sprawy do prokuratury listonosz przyznał się do zagarnięcia pieniędzy z renty i sfałszowania podpisu na odcinku renty. Obiecał też zwrot przywłaszczonej gotówki.
Niebawem Maria K. odzyskała utraconą rentę. Ale wielu mieszkańców miasteczka zaczęło sobie przypominać, że często docierały do nich listy ze śladami świadczącymi, iż ktoś próbował obejrzeć ich zawartość. Ponieważ całe miasto huczało już od plotek, naczelnik poczty postanowił po cichu pozbyć się "czarnej owcy". Ale bez skandalu i zawiadamiania organów ścigania - listonosz złożył wypowiedzenie, które z ulgą zostało przyjęte. Ale czy to wystarczy do przywrócenia wiarygodności instytucji?

Uwaga! Oszuści w natarciu
* W godzinach przedpołudniowych dwie kobiety w wieku 20 - 30 lat pojawiły się w mieszkaniu 89-letniej przemyślanki podając się za pracownice kasy chorych. W kuchni oszustki zainscenizowały urzędowe spisywanie danych o przynależności do kasy i wysokości płaconych składek. Jedna z nich spisywała dane, a druga w tym czasie przeszukała mieszkanie, z którego skradła 10 tys. złotych, 950 dolarów i wyroby ze złota.

* Do mieszkania samotnie mieszkającej mieszkanki Przemyśla zapukała kobieta. Stojąca w progu nieznajoma oznajmiła, że źle się czuje i musi popić tabletkę - poprosiła o szklankę wody. Właścicielka zaprosiła ją do mieszkania. Gdy udała się do kuchni, by zaparzyć herbatę, oszustka skradła leżące na stole pieniądze - 700 zł. Gdy gospodyni zjawiła się w pokoju z przygotowaną herbatą, nieznajoma oświadczyła, że czuje się już znacznie lepiej po czym pospiesznie opuściła mieszkanie. Zaraz po jej wyjściu zorientowała się, że padła ofiarą oszustki.

Reklama