Archiwum aktualności

Archiwalne wydanie tygodniowe: 20.12-26.12.2003 r.

PRZEMYŚL

Pożegnanie kopii cudownego obrazu
* Tysiące wiernych spotkało się w piątek w przemyskiej archikatedrze na uroczystościach wieńczących Rok Maryjny i nawiedzenie kopii cudownego obrazu Matki Bożej Częstochowskiej. W uroczystościach uczestniczyło też 35 dostojników kościelnych - kardynałów, arcybiskupów i biskupów z całego kraju. Było to zarazem dziękczynienie za majową kanonizację biskupa Józefa Sebastiana Pelczara oraz inauguracja obchodów Roku Pelczarowskiego w archidiecezji. W homilii, prymas Polski - kardynał Józef Glemp przypomniał, że zespolona w jedno miłość Boga i bliźniego powinna być cechą każdego chrześcijanina. Antytezą miłości człowieka do człowieka jest we współczesnym świecie zjawisko terroryzmu - wyraz skrajnej nienawiści i pogardy dla życia ludzkiego. Prymas wezwał wszystkich do modlitw za tych, którzy jak np. nasi żołnierze w Iraku, chcą wprowadzać ład i pokój.

Wieża już przyjmuje turystów
* Z udziałem marszałka województwa podkarpackiego Leszka Deptuły, radnych wojewódzkich, władz miasta, przemyskich ludwisarzy i wytwórców fajek otwarto w mieście nad Sanem odrestaurowaną zabytkową XVIII-wieczną Wieżę Zegarową. od blisko dwudziestu lat górująca nad przemyską starówką Wieża Zegarowa jest własnością Muzeum Narodowego Ziemi Przemyskiej, ale dopiero w 2001 roku udostępniono ją zwiedzającym, tworząc w niej Muzeum Dzwonów i Fajek. Usytuowane na 7 kondygnacjach ekspozycje są chętnie zwiedzane przez turystów. Dodatkową atrakcją jest również możliwość podziwiania panoramy miasta z górnego tarasu wieży. Od niedawna mieszkańcy Przemyśla oraz odwiedzający to miasto turyści mogą usłyszeć dobiegający ze szczytu wieży dźwięki kuranta wygrywającego hejnał miasta. W ostatnich miesiącach wieża otrzymała nową elewację, dobudowano również zewnętrzną klatkę schodową. Wykonanie tych prac nie byłoby możliwe bez wsparcia finansowego z budżetu Urzędu Marszałkowskiego Województwa Podkarpackiego. W sumie przekazano na ten cel 535 tysięcy złotych.

Zawieszono akcje strajkowe
* W okresie świąteczno-noworocznym nie będzie akcji strajkowych na kolei. Po rozmowach z rządem i zarządem PKP kolejarze zawiesili protest. Ostrzegają jednak, że w każdej chwili mogą go wznowić. Samorządom wojewódzkim zagwarantowano dofinansowanie do przewozów regionalnych w wysokości 538 mln zł. Dodatkowo Sejm postanowił przekazać kolejarzom 550 mln zł. Z innych źródeł kolej otrzyma dodatkowe kilkaset milionów m.in. na poprawę taboru i wyposażenia.
- Na niespodziewany prezent ze strony posłów patrzymy z rezerwą. Obawiamy się, że to propozycja tylko na pokaz i może przepaść w Senacie, gdzie koalicja rządowa ma większość - mówi związkowiec. Już od 5 stycznia, przynajmniej do końca pierwszego kwartału 2004 r., mają zostać uruchomione wszystkie, zawieszone obecnie, pociągi, które w rozkładzie są oznaczone literą F. Dotyczy to m.in. kursu Przemyśl-Medyka. Ponadto ma być opracowany plan wznowienia kursów niektórych zlikwidowanych pociągów. Porozumienie podpisało tylko 6 protestujących central związkowych.
- Rząd dużo zaproponował. Do tych propozycji podchodzimy jednak z ograniczonym zaufaniem, gdyż wiele razy wynegocjowane ustalenia były przez rząd łamane - mówi Jerzy Kielar z Przemyśla, wiceprzewodniczący Autonomicznych Związków Zawodowych Transportu Kolejowego. Z powodu utrudnień w ruchu kolejowym w niektórych miejscowościach w kraju została uruchomiona autobusowa komunikacja zastępcza PKP. Koleje - jak podano w komunikacie - zwracały pieniądze za bilety bez potrącenia odstępnego. Opóźnienia niektórych pociągów ekspresowych i intercity sięgały 180 minut. Poseł Elżbieta Łukacijewska wystąpiła do dyrektora generalnego PKP Macieja Męclewskiego, domagając się wstrzymania działań zmierzających do likwidacji linii kolejowych: Zagórz-Łupków oraz Zagórz-Krościenko. Pod apelem podpisało się 9 parlamentarzystów. Posłowie zwracają się do dyrektora generalnego PKP o wstrzymanie działań mających na celu likwidację połączeń granicznych, przynajmniej do czasu wdrożenia programu restrukturyzacyjnego w woj. podkarpackim. Apelują przy tym o objęcie Podkarpackiego programem pilotażowym, który umożliwi wdrożenie programu restrukturyzacyjnego kolejowych przewozów regionalnych.

Zasilone szeregi BOSG
* 85 funkcjonariuszy służby kandydackiej zasiliło w ubiegłą sobotę szeregi Bieszczadzkiego Oddziału Straży Granicznej. Komendant tej formacji, płk. Henryk Majchrzak, uczulił najmłodszych stażem funkcjonariuszy, że stoją przed nimi nowe zadania, związane z ewentualnym powstrzymaniem zapędów terrorystów, którzy mogą się pojawić u naszych granic. Wcieleni do służby zaledwie przed trzema tygodniami, funkcjonariusze złożyli w sobotę uroczyste ślubowanie. Ci z nich, którzy uzyskali najlepsze wyniki podczas szkolenia podstawowego, zostali wyróżnieni ślubowaniem na sztandar oddziału. Nagrodzono w ten sposób: szer. Janusza Chruścickiego z Sierakośców k. Przemyśla, szer. Marcina Pernala z Lubatowa k. Jasła, szer. Rafała Stasiowskiego z Sieniawy k. Rymanowa oraz szer. Krzysztofa Benewiata z Polańczyka. Większość najmłodszych stażem bieszczadzkich pograniczników pochodzi z Podkarpacia, pozostali są mieszkańcami województw łódzkiego i świętokrzyskiego. Wszyscy będą pełnić służbę w granicznych placówkach kontrolnych oraz na strażnicach BOSG.

* Prokuratura Rejonowa wszczęła dochodzenie w sprawie usunięcia tablic nagrobnych z mogił członków UPA. Kilka dni temu przedstawiciele Związku Ukraińców w Polsce zawiadomili prokuraturę o kradzieży dwóch tablic z Cmentarza Strzelców Siczowych w Przemyślu. Znajdowały się na mogiłach spoczywających tam powstańców UPA ekshumowanych w Birczy i Lisznej. Okazuje się, że tablice zdemontowali pracownicy miejskich służb komunalnych po wcześniejszych uzgodnieniach z wojewodą podkarpackim. Zdaniem Joanny Budzaj, rzecznika prasowego wojewody, treść napisów nie była zgodna z pierwotnymi ustaleniami poczynionymi przez Radę Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa w Warszawie i stronę ukraińską. Przemyska prokuratura wyjaśnia, czy rzeczywiście doszło do złamania prawa.
- Treść napisów nie obrażała uczyć Polaków - uważa Jarosław Sydor, przewodniczący przemyskiego oddziału Związku Ukraińców w Polsce. - Nikt ich nie kwestionował. Po prostu zostały skradzione.

Lodowisko zaprasza...
* Od ubiegłej soboty czynne jest już miejskie lodowisko w Przemyślu. Amatorzy jazdy na lodzie ucieszą się także na pewno z uruchomienia autobusu MZK linii „L", który w każdą sobotę i niedzielę wyjeżdża o godz. 15.30 z Kazanowa, by przez zasańskie osiedla dotrzeć do lodowiska administrowanego przez spółkę „Hala". W dni powszednie lodowisko jest ogólnie dostępne w godz.: 16-18 i 19-21, natomiast w soboty i niedziele w godz.: 9-11, 12-14, 16-18 i 19-21. Za bilety trzeba zapłacić odpowiednio: 2 zł - ulgowy i 4 zł - normalny. Na miejscu czynna jest także wypożyczalnia łyżew.

* Pierwszy przemyski flash mob... odbył się!
- Ale o co chodzi? - zapytał starszy pan, patrząc na grupkę tańczącej w kółko pod przemyskim niedźwiadkiem młodzieży. Zanim mu ktokolwiek cokolwiek wytłumaczył i zanim inni przechodnie zorientowali się, że dzieje się coś dziwnego, grupa rozpierzchła się. Chodzi o flash mob - nietypową zabawę ludzi znających się tylko z Internetu. Spotykają się w określonym czasie i miejscu w realu, robią "sztuczny tłum" i coś nietypowego: skaczą, śpiewają, wykonują inne irracjonalne dla niezorientowanych działanie. W czasie jednego z flash mobów w Londynie tłoczno zrobiło się w rzadko odwiedzanym sklepie meblowym. Wszyscy uczestnicy zabawy wyjęli telefony komórkowe i jednocześnie zaczęli zachwalać swoim znajomym wystawiony towar. W Nowym Jorku zebrali się w ekskluzywnym sklepie przed wypchanym dinozaurem, wydając okrzyki przerażenia (znikli, zanim ochrona zdążyła zareagować). Flash mob narodził się w Stanach niespełna pół roku temu i szybko stał się popularny w Europie, a ostatnio w Polsce. Dwa tygodnie temu pierwszy "sztuczny tłum" zrobiła młodzież w Rzeszowie. W Przemyślu akcja internautów zaplanowana była na poniedziałek (15 bm.) na godzinę czwartą popołudniu pod Pomnikiem Orląt. Zgodnie z instrukcją z Internetu młodzi ludzie mieli wziąć się za ręce i przez minutę śpiewać "stary niedźwiedź mocno śpi". Za pięć czwarta na placu pod pomnikiem nie było jeszcze nikogo. Pięć po czwartej pojawiło się kilka trzy-, czterosobowych grupek wyraźnie potrzebujących lidera: nikt nie wiedział, kto daje sygnał do zabawy i czy jeszcze czekać na spóźnialskich czy już nie. W pewnej chwili z trzydziestoosobowego tłumu wyróżnił się dwudziestoparoletni chłopak. Pytany, czy to on jest organizatorem akcji, obruszył się: - Ja? Ja też go szukam! Przecież tu jest pomnik! Oni nie mogą tu robić flash moba! Jest tyle innych miejsc... Czy oni w ogóle wiedzą, co to za pomnik?! Ja do tego nie dopuszczę! Niech idą na Rynek!
Zebrani wpadli w konsternację: - Ale my przecież nic złego nie robimy... - tłumaczyła dziewczyna z kucykiem. - Zresztą, może być i rynek... - machnął ręką jeden z chłopców i dał sygnał do wymarszu. - I słusznie! - skomentował protestujący dwudziestokilkulatek. Na Rynku poszło już sprawniej. Duże roztańczone kółko pod fontanną i: "stary niedźwiedź mocno śpi". Cała akcja trwała chyba niepełną minutę. Przechodnie nie zdążyli nawet zebrać się w grupkę gapiów Zanim zorientowali się, że dzieje się coś dziwnego, grupa rozpierzchła się. - Nie wiem, przyszli, zatańczyli, zaśpiewali i uciekli - odpowiedziała pani. - To chyba jakiś występ był czy co... Przecież tu ciągle są imprezy. Tylko dlaczego tak krótko? - zdziwiła się druga.

Związkowcy u ks. arcybiskupa
* W siedzibie Zarządu Regionu Ziemia Przemyska NSZZ "Solidarność" w Przemyślu odbyło się przedświąteczne spotkanie opłatkowe związkowców z ks. arcybiskupem Józefem Michalikiem. Metropolita przemyski wskazał na znaczącą rolę związku, który - jego zdaniem - walcząc o godność człowieka i prawo do pracy pomaga całemu społeczeństwu i państwu.
- Święta Bożego Narodzenia, obchodzone na pamiątkę wielkiego wydarzenia, podczas którego Bóg zechciał być blisko z człowiekiem, sprawiają, że również ludzie chcą być blisko siebie. Musimy jednak pamiętać, aby widzieć brata w każdym człowieku, także w codziennych, zwykłych relacjach międzyludzkich - powiedział podczas spotkania ks. arcybiskup Józef Michalik. - Wszyscy wiemy, jak wiele osób pozbawionych pracy i poczucia porządku społecznego potrzebuje teraz pomocy i wsparcia. W ostatnich latach zaprzepaszczono wiele okazji do uporządkowania naszej gospodarki i niesprawiedliwie potraktowano tysiące ludzi. Ktoś musi o tym mówić i walczyć o prawa człowieka. Dlatego idee Solidarności są w dzisiejszych czasach nadal bardzo aktualne. Arcybiskup przypomniał postać przemyślanina Ryszarda Siwca, który w dramatycznym proteście przeciwko interwencji wojsk Układu Warszawskiego w Czechosłowacji, dokonał samospalenia podczas dożynek na warszawskim Stadionie Dziesięciolecia. Zaapelował o poszanowanie zasad uczciwości i solidarności społecznej oraz o większą odpowiedzialność za podejmowane decyzje. Metropolita przemyski podzielił się również refleksją nad obecną sytuacją Przemyśla, stwierdzając, że obserwuje wyraźne poniżenie zarówno tego miasta, jak i innych dawnych miast wojewódzkich w regionie.

* Do celi podobnie, jak pozostali więźniowie, dostanie opłatek, barszcz z uszkami i smażoną rybę. Dla Zbigniewa I., recydywisty, który odsiaduje wyrok w miejscowym Zakładzie Karnym będzie to czternasta wigilia spędzona za wysokim murem.
- Najgorzej było na początku - mówi Zbigniew I. - Pierwsze święta bez rodziny to koszmar. Chciałem się ciąć. Łzy napływały do oczu. Do więzienia trafił jako młody chłopak. Za kradzieże. Kiedy po kilku latach odsiadki wyszedł na wolność i znów wpakował się w kłopoty. Tym razem sąd ukarał go przykładnie. Siedzi już trzynaście lat. Żyje nadzieją na przedterminowe zwolnienie. W przeciwnym wypadku dopiero w styczniu 2005 roku opuści mury przemyskiego Zakładu Karnego.
- Przywykłem - zwierza się 45-latek. - Jak, co roku odwiedzi mnie syn, rodzina. Podzielimy się opłatkiem. Złożymy życzenia. Potem, już w celi w gronie kolegów, zjemy skromną wieczerzę, zaśpiewamy kolędy. W wigilijny wieczór skazani i tymczasowo aresztowani przebywający w przemyskim więzieniu, dostaną barszcz z uszkami, kluski z makiem, rybę smażoną, groch z kapustą i chleb. W celach mogą ustawić choinki, zawiesić na nich własnoręczne przygotowane ozdoby.
- W okresie świąt tylko nieliczni skazani skorzystają z przepustek - informuje kpt. Edmund Matrejek, rzecznik prasowy Zakładu Karnego w Przemyślu. - To placówka o charakterze zamkniętym, gdzie przebywają osoby dopuszczające się szczególnie ciężkich przestępstw.

JAROSŁAW

* Ponad 3 tysiące złotych zebrano podczas ubiegłotygodniowej aukcji na rzecz budowy hospicjum. Aukcja odbyła się w Wielkiej Galerii Artystycznej przy ulicy Kraszewskiego 39 w Jarosławiu. Pod młotek poszła m.in. złota moneta z XIX wieku, a także grafiki i obrazy podkarpackich artystów oraz uczniów jarosławskich szkół. Cały dochód zostanie przeznaczony na powstające w mieście hospicjum. Jego budowa rozpoczęła się w połowie br. W placówce znajdzie się 20 sal dla osób nieuleczalnie chorych, którym zostanie zapewniona fachowa opieka. Tymczasem już 28 grudnia br. o godzinie 10 w jarosławskiej hali sportowej rozpocznie się blok imprez sportowo-rekreacyjnych, z których dochód będzie przeznaczony także na budowę hospicjum. Poprowadzą ją Jerzy Fedorowicz, dyrektor Teatru Starego w Krakowie i popularny satyryk Marcin Daniec.

Nowy wóz dla strażaków
* Strażacy otrzymali nowy samochód - nośnik kontenerowy wraz z urządzeniem samo załadowczym. Nowy samochód będzie szczególnie przydatny podczas zabezpieczeń przeciwpowodziowych, bowiem dzięki niemu będzie można ustawić zaporę długości 4,5 kilometra i wysokości ok. 30 centymetrów. Pojazd nadaje się także do wykorzystania przy wyciekach środków i substancji toksycznych. Samochód marki renault Kerax 420 waży 32 tony. Wyposażony jest w dwie pompy pływające, pięć wężów, elementy łączące zaporę oraz narzędzia do jej zestawienia. Poza tym, całość wyposażenia pojazdu tworzy system przenośnych zabezpieczeń przeciwpowodziowych, co jest nową metodą, jeżeli chodzi o kontrolę przepływu wody przy jej użyciu. Jak twierdzą fachowcy, dzięki temu można oszczędzić 90 procent kosztów ponoszonych przy metodach tradycyjnych. Takich samochodów w Polsce jest niewiele, a na Podkarpaciu jeden. Do Komendy Powiatowej Straży Pożarnej w Jarosławiu trafił z Komendy Głównej Państwowej Straży Pozżarnej.

RRZEWORSK

* Rzeszowska delegatura Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, na zlecenie Prokuratury Rejonowej w Przemyślu, prowadzi śledztwo w sprawie działalności gospodarczej Zbigniewa Mierzwy, starosty powiatu przeworskiego. O kłopotach finansowych Mierzwy pisaliśmy już w sierpniu br. Chodzi o nieprawidłowości związane są z prowadzeniem gorzelni w Makowisku. Po wyborze na starostę, Mierzwa przepisał firmę na córkę. Podczas kontroli skarbowej okazało się, że niezgodne z przepisami naliczany był w tej firmie, w czasie gdy właścicielem był Mierzwa, podatek akcyzowy i VAT na wyroby spirytusowe. Ten sam produkt raz był spirytusem przemysłowym, innym razem już spożywczym. Nieprawidłowości wykrył Urząd Kontroli Skarbowej i nałożył na Mierzwę 2,5 mln złotych kary. Starosta odwołał się od tej decyzji. Twierdzi, że są to działania jego przeciwników politycznych. Prokuratura przemyska, we wszczętym na początku grudnia śledztwie, interesuje się również innymi wątkami działalności gospodarczej Mierzwy. M.in. 210 tys. złotych zaległości finansowych wobec przeworskiej cukrowni i 300 tys. złotych niespłaconego kredytu udzielonego przez Wschodni Bank Cukrownictwa. Z nieoficjalnym informacji wynika, że może chodzić również o zaległości wobec ZUS i niezgodne z prawem pobieranie świadczenia z tej instytucji. 29 grudnia odbędzie się sesja przeworskiej Rady Powiatu. Mają być na niej omawiane kłopoty finansowe starosty. Wiadomo, że już od dawna, m.in. do przewodniczącego Rady Powiatu, trafiają pisma od komorników, z prośbą o pomoc w wyegzekwowaniu długów. Na razie wysiłki komorników są nieskuteczne.
Prawdopodobne jest, że grupa radnych opozycji będzie chciała wykorzystać informacje o problemach finansowych starosty Mierzwy do zgłoszenia wniosku o odwołanie go ze stanowiska.

* Sesję rady miasta zdominowała debata na temat kłopotów przeworskiego szpitala. Na ostatnie w tym roku posiedzenie rady miasta zaproszonych zostało wielu gości związanych z SP ZOZ. Celem obrad była dyskusja na temat przeworskiej służby zdrowia i kłopotów, które ma szpital. Radna Terasa Bączek zaatakowała dyrektora Józefa Więcława i starostę Zbigniewa Mierzwę pytając m.in.: dlaczego zwalnia się kierowców karetek z 25-letnim stażem pracy. - Czy to jest spełnianie zaleceń starosty, który publicznie powiedział, że będzie zwalniał przeworszczan? - pytała radna. Dyrektor Więcław odpowiedział, że kierowców muszą zwalniać, bo jest mniej potrzeb, m.in. po tym, jak SP ZOZ przestał już obsługiwać oddalone od miasta jednostki. Senator Wojciech Pawłowski skrytykował politykę personalną szefostwa szpitala. -W Przeworsku nie ma zwyczaju, by dbać o ludzi. Na kierowniczych stanowiskach nie pracują ludzie po konkursach, nawet zastępca dyrektora i naczelna pielęgniarka - mówił. Dodał też, że szpitale w Łańcucie i Jarosławiu (a więc w sąsiednich miastach) mają tzw. akredytacje, a w Przeworsku nie ma jej ani jeden oddział. - Restrukturyzacji nie robią fachowcy. Mnie się nikt o radę nie pyta. Kiedyś walczyłem z grupą ludzi, by ten szpital w Przeworsku był. Teraz przestrzegam, a jestem blisko ministra zdrowia: Łańcut jest niezadłużony, Jarosław mało, a Przeworsk leży w środku! - grzmiał senator, dając do zrozumienia, że szpital może być zlikwidowany. W czasie przerwy senator opuścił obrady. Na jego zarzuty odpowiadał starosta Zbigniew Mierzwa. - Stanowczo protestuję, by ktokolwiek, a zwłaszcza sługa elektoratu, kierował słowa nieuzasadnionej krytyki pod adresem personelu - mówił Mierzwa. Dodał też, że to senator ponosi częściową odpowiedzialność za kłopoty szpitala, gdyż jako dyrektor popełniał błędy w polityce personalnej. - Nie mówi się o tych, którzy zniszczyli ten szpital i o sobie samym, tylko o tych, którzy spijają tę brzydką śmietanę w postaci tak zwanej gnojówki! Spróbujmy uszanować siebie nawzajem - emocjonował się starosta. Na to zareagował burmistrz Janusz Magoń: - W pewnym momencie zostały przekroczone dobre obyczaje. Powinniśmy sobie darować tę dyskusję, jeśli parlamentarzysta wyszedł - powiedział. Zarzucił staroście, że co prawda ma pomysły (promocja przez Mazowsze, organizacja zakładu opiekuńczo-leczniczego), ale nie ma pomysłu na to, skąd wziąć pieniądze. - Pomysł, by finansował to kto inny, to żaden pomysł - konkludował burmistrz. Długą i burzliwą, ale raczej mało konstruktywną dyskusję, zakończył radny Dariusz Łapa, który poddał pomysł, by zorganizować zbiórkę na szpital. - Była kiedyś zbiórka na basen i na halę, zróbmy teraz na szpital - zaproponował radny.

REGION

* Sejm nie zgodził się na zlikwidowanie trzynastych pensji dla posłów, senatorów, ministrów i wojewodów. Za utrzymaniem przywilejów głosowali także posłowie, którzy niedawno zapewniali, że "trzynastki" trzeba zlikwidować. Pomysł likwidacji od przyszłego roku trzynastych pensji dla tzw. "R-ki", czyli dla osób pełniących najważniejsze stanowiska w państwie, zgłosiła Platforma Obywatelska. Politycy tej partii argumentują, że w ten sposób można zaoszczędzić 30-40 mln zł. Piątkowa dyskusja w Sejmie była bardzo burzliwa. Część posłów twierdziła, że nie można głosować wniosku, bo ma on wady prawne, inni zarzucili Platformie populizm.
- Proszę spytać ludzi, co sądzą o zarobkach polityków - komentuje te zarzuty poseł Krystyna Skowrońska z PO. - Jeśli z powodu trudnej sytuacji budżetu, wymagamy oszczędzania od innych, zacznijmy je od siebie. Ostatecznie za likwidacją trzynastych pensji głosowało 155 posłów (wszyscy posłowie PO i Samoobrony oraz zdecydowana większość PiS). Przeciwko głosowało 225 posłów (głównie Sojuszu Lewicy Demokratycznej, Unii Pracy, Partii Ludowo-Demokratycznej). Sprawa trzynastek najbardziej podzieliła parlamentarzystów Polskiego Stronnictwa Ludowego (10 za likwidacją, 1 - przeciw, 8 - wstrzymało się) i Ligę Polskich Rodzin (12 - za, 5 - przeciw, 8 wstrzymało się).

Leczenie z pieniędzy
* Najważniejsze szpitale w regionie nadal nie podpisały umów z Narodowym Funduszem Zdrowia. Kontynuację bojkotu konkursu ofert zapowiadają także lekarze rodzinni. Jeśli nie dojdzie do porozumienia, od 1 stycznia nie będziemy mieli gdzie się leczyć. Kontraktów na proponowanych przez NFZ warunkach nie chcą podpisać szpitale podległe samorządowi województwa: Szpital Gruźlicy i Chorób Płuc, Wojewódzki Szpital Specjalistyczny i Wojewódzki nr 2, a także Szpital Wojewódzki w Przemyślu i krośnieński Szpital Wojewódzki.
- Problemem jest zbyt mała ilość zakontraktowanych procedur medycznych. Efekt może być taki, że pacjenci w oczekiwaniu na badania będą musieli stać w kolejkach - mówi Leszek Deptuła, marszałek województwa. Zdaniem Piotra Latawca, dyrektora Podkarpackiego Oddziału NFZ porozumienie ze szpitalami jest możliwe: - Będziemy płacić szpitalom maksymalną stawkę za punkt, czyli 10 zł. Więcej nie możemy dać, bo po pierwsze nie mamy pieniędzy, a po drugie taka jest cena w całym kraju. Nie widać natomiast końca konfliktu pomiędzy Funduszem a lekarzami rodzinnymi. Pomimo zaproszeń do rokowań spłynęło tylko 17 ofert od protestujących.
- Jesteśmy w stanie spełnić większość postulatów złożonych przez lekarzy. Jednak to najwyraźniej nie wystarcza. Mam wrażenie, że protestującym nie chodzi o dobro pacjentów, tylko o własne korzyści - mówi Piotr Latawiec. Jeśli nie dojdzie do porozumienia, to po Nowym Roku opieki lekarzy rodzinnych będą zupełnie pozbawieni mieszkańcy powiatów: niżańskiego, brzozowskiego, mieleckiego, tarnobrzeskiego, leżajskiego i Przemyśla.
Termin składania ofert mija dziś o północy. Tarnobrzeskie pielęgniarki rodzinno-środowiskowe, w przeciwieństwie do lekarzy, gotowe są zaakceptować zaproponowaną przez NFZ wysokość kontraktów. Każda z szesnastu pielęgniarek za jednego pacjenta w 2003 roku dostawała 1,40 złotego (lekarze ponad 4 złote).

* Obowiązuje nowy taryfikator mandatowy. Stawki za wykroczenia są niższe od dotychczas proponowanych jako maksymalne. Nie oznacza to jednak, że za złamanie przepisu zapłacimy mniej. Nowy spis zawiera sztywne kary za większość wykroczeń, ich wysokości funkcjonariusz nie będzie mógł obniżyć. W taryfikatorze utrzymano tylko niektóre wysokości dotychczas obowiązujących kar, np. kierowcy przejeżdżający na czerwonym świetle płacili i płacą 500 zł.
- Pozostawiono też wysokość grzywien dla kierujących przekraczających dozwoloną prędkość - mówi nadkom. Paweł Krasnopolski z Wydziału Ruchu Drogowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Rzeszowie.

KRONIKA POLICYJNA

Marycha ze wschodu
* Celnicy z przejścia granicznego w Medyce wykryli w nocy z poniedziałku na wtorek próbę przemytu 240 gramów marihuany. Nieznany przemytnik schował sprytnie narkotyk w przypodłogowym tunelu wentylacyjnym autobusu kursującego na trasie: Lwów - Katowice. Żaden z 42 pasażerów autokaru nie przyznał się do ukrycia marihuany, której wartość rynkową oszacowano na 4800 złotych. Również kierowca twierdził, że nic nie wie na temat narkotyków w autobusie.

* W Przeworsku nieznani sprawcy włamali się do altanek działkowych przy ul Orląt Lwowskich. Z jednej ukradli opryskiwacz ręczny i butelkę wódki warte łącznie 100 zł, a z drugiej m.in. kosiarkę spalinową, poziomicę, widły. Łączna suma strat to 1 tys. zł.

* W Zadąbrowiu kierujący fiatem Krzysztof P. nie zachował ostrożności i najechał na tył furmanki. W wyniku tego zdarzenia obrażeń głowy doznał zarówno woźnica, jak i kierowca fiata. Z kolei na trasie Adamówka - Cieplice, kierujący samochodem ciężarowym „Renault" najechał na tył poprzedzającego go motoroweru, którym kierował Stefan G. Motorowerzysta doznał złamania nogi i trafił do szpitala.

* W sobotę w Przemyślu na ul. 3 Maja kobieta kierująca samochodem marki renault niespodziewanie wjechała na chodnik i potrąciła 10-letnią dziewczynkę, która szła z matką. Dziewczynka doznała urazu kolana i przewieziono ją do szpitala, gdzie pozostała na obserwacji.

* W Medyce, w niedzielę późnym wieczorem , dwaj nieznani sprawcy zaatakowali Lesława G., którego pobili rękami po twarzy, ugodzili nożem w nogę i straszyli użyciem siekiery. Następnie zabrali mu plecak, w którym było m.in. pięć kartonów papierosów, 50 zł, butelka wódki i paszport. Po dokonaniu rozboju napastnicy uciekli i są poszukiwani przez policjantów z przemyskiej KMP.

* Policjanci z przemyskiej KMP poszukują złodziei, którzy włamali się do domu mieszkalnego w Orzechowcach (gmina Żurawica), skąd skradli złotą biżuterię, m.in. kolczyki, obrączki i łańcuszki. Rabusie zabrali ponadto sześć kart płatniczych. Straty wyceniono na 4 tys. zł.

Reklama