Archiwum aktualności

Archiwalne wydanie tygodniowe: 01.11-07.11.2003 r.

PRZEMYŚL

Przemyt zahamowany...
* Wizy nie zahamowały przemytu papierosów i alkoholu z Ukrainy do Polski. W październiku zajęto 200 tys. paczek papierosów i ponad 250 litrów alkoholu. W minionym miesiącu wszczęto 100 spraw karnych skarbowych. 480 osób za przemyt towarów akcyzowych ukarano mandatami karnymi. Łącznie wzbogaciły one skarb państwa o 82 tys. złotych. W ostatnich dniach celnicy z polsko - ukraińskich przejść granicznych ujawniają coraz więcej przemytu papierosowo - alkoholowego w skrytkach pociągów jadących z Ukrainy. W takich przypadkach sprawy są wszczynane przeciwko osobie nieznanej.
- Sądzimy, że obywatele zza wschodniej granicy obawiają się anulowania wizy wjazdowej do Polski, w związku z wykryciem przemytu. Dlatego częściej niż dawniej chowają towar do skrytek np. w wagonach. W razie wpadki nie wiadomo czyj jest towar - mówi Krystyna Mielnicka, rzecznik Izby Celnej w Przemyślu. Na drogowym przejściu w Medyce najwięcej zatrzymanych przemytników to mieszkańcy pobliskiego Przemyśla. Papierosy starają się przerzucić m.in. w przerobionych podwoziach, zbiornikach paliwowych, dachach i pod tapicerką. Jednak rekordzistami ostatnich dni okazali się Ukraińcy. 24-letni Ukrainiec Wasyl B. z Gródka Jagiellońskiego w podwójnej podłodze citroena zdołał upakować 7,5 paczek papierosów. Inny Ukrainiec, 33-letni Tomasz K. z Sambora, chciał przeszmuglować 6 tys. paczek papierosów we fiacie ducato. Towar znajdował się również w podwójnej podłodze.

Solidarność wyjdzie na tory
* Związkowcy „Solidarności" planują blokadę torów na Dworcu Głównym PKP. W nocy z 12 na 13 listopada chcą wejść na torowisko i blokując je, wyrazić poparcie dla ogólnopolskiej akcji protestacyjnej „S". - Ta radykalna forma protestu ma być sprzeciwem wobec działań rządu, który lekceważy społeczeństwo i nie dotrzymuje obietnic - powiedział Andrzej Buczek, przewodniczący Zarządu Regionu „Ziemia Przemyska". Działacze mają świadomość, ze planowana blokada torów utrudni życie wielu podróżnym. Nie mniej jednak protest w takiej formie uważają za niezbędny, ponieważ będzie prowadzony w interesie całego społeczeństwa. Na razie nie wiadomo, jak długo potrwa blokada. Niewykluczone, że do udrożnienia torowiska zostaną użyte siły.
- Jeśli pikieta będzie legalna wówczas nie ma mowy o interwencji - przekonuje Paweł Międlar z zespołu prasowego KWP w Rzeszowie. - Jeśli jednak dojdzie do złamania prawa, wówczas funkcjonariusze muszą zareagować.

Zakończono remont wieży
* Zakończono remont XVIII - wiecznej Wieży Zegarowej w Przemyślu, jednego z najcenniejszych zabytków w tym mieście. Wieża ma nową elewację i tynki, odnowiono i wzmocniono zewnętrzną klatkę schodową. W obiekcie mieści się Muzeum Dzwonów i Fajek, jedyne tego typu w Europie. Znajdujące się w nim eksponaty, powstałe głównie w miejscowych firmach, obejrzało w tym roku kilka tysięcy osób z kraju i zagranicy. Przemyśl słynie z dwóch ludwisarni (nieżyjącego już Jana Felczyńskiego, oraz Janusza Felczyńskiego). Dzwony z tych firm rozbrzmiewają na wszystkich kontynentach i są uznawane za arcydzieła sztuki ludwisarskiej. Przemyśl zwany jest także stolicą fajki. Działa tu 14 wytwórni fajek i jest to prawdziwe zagłębie fajkowe.

Polityka w ODN?
* Renata Magnowska została odwołana z funkcji kierownika przemyskiego oddziału Podkarpackiego Ośrodka Doskonalenia Nauczycieli z dniem 1 listopada. Dowiedziała się o tym zaledwie kilka dni wcześniej. Zarzucono jej m.in. słabe zdolności organizacyjne i brak współpracy z pracownikami. - Prawdziwym powodem była polityka - twierdzi odwołana kierowniczka. To nie pierwsze odwołanie: wcześniej ze stanowiskami pożegnali się dyrektor i zastępca PODN oraz kierownik tarnobrzeskiego oddziału. Wszyscy byli kojarzeni z prawicą. R. Magnowska należy do „Solidarności". Tymczasem nowy dyrektor PODN, Zbigniew Bury, utożsamiany jest z lewicą.
- Nawet nie pozwolono mi się pożegnać z pracownikami - odpowiada R. Magnowska. Podejrzewa, że za jej odwołaniem stoi 4-osobowe ognisko ZNP, które zawsze było wobec niej w opozycji. Od 1 listopada przemyskim oddziałem PODN kieruje Elżbieta Komarnicka z ZNP.
- Podczas kontroli kuratorium otrzymywałam najwyższe oceny. Mam wiele dokumentów chwalących mnie za dokonania w przemyskim ośrodku - twierdzi Magnowska. Zapowiada, że skieruje sprawę do Sądu Pracy.
- Odwołanie pani Magnowskiej odbyło się zgodnie z przepisami i z zachowaniem procedury formalnoprawnej - mówi Zbigniew Bury, dyrektor PODN.

Zasiłki u prokuratora...
* Prokuratura potwierdziła podejrzenia ZUS. ZUS wykrył, że były ordynator urologii w przemyskim szpitalu wojskowym "poświadczał nieprawdę". Prokuratura sprawdziła i potwierdziła. Oskarżonemu grozi kara od 3 miesięcy do 5 lat pozbawienia wolności. Sprawą zajmuje się prokuratura rejonowa w Przemyślu. Zastępca prokuratora rejonowego Elżbieta Więcław: - W marcu tego roku przyszło do nas zawiadomienie z ZUS, że Zdzisław L., chirurg urolog ze szpitala wojskowego pełniący obowiązki ordynatora, dopuścił się przestępstwa z art. 271 k.k. poprzez wystawianie szeregu zaświadczeń stwierdzających, iż dzieci wymagają stałej opieki ze strony rodzica z uwagi na leczenie. Chodziło o uzyskanie rent. Kontrola ze strony ZUS nie potwierdziła leczenia dzieci, więc sprawa została skierowana do prokuratury. Fałszywe zaświadczenia lekarz miał wystawiać w okresie od lipca 2001 do listopada 2001. Po przeprowadzeniu postępowania i potwierdzeniu podejrzeń ZUS w czerwcu 2003 r. prokuratura skierowała do sądu akt oskarżenia. Wyrok jeszcze nie zapadł. Wobec oskarżonego nie zastosowano żadnego środka zapobiegawczego.

* W tzw. „małpim gaju", w sąsiedztwie Kamiennego Mostu, powstanie restauracja McDonals`sa. Miasto sprzedało teren dwa lata temu. Obecnie trwa wycinka drzew. Prace mają ruszyć na początku przyszłego roku.
- Usuwanie starych i chorych drzew odbywa się na zlecenie inwestora w uzgodnieniu z Wydziałem Ochrony Środowiska Urzędu Miejskiego - mówi Witold Wołczyk z Biura Prezydenta Miasta. W zamian dokonujemy nasadzeń drzew w innych miejscach, aby miasto nie ucierpiało na zieleni.

* Miasto wypłaciło nauczycielom blisko 2 miliony złotych. Nie musiało tego czynić - uznał Sąd Najwyższy. Kilka miesięcy temu władze miasta w oparciu o ministerialne rozporządzenie ustalił wysokość pensji nauczycieli. Ci uznali, że błędnie naliczono im składniki wynagrodzenia. Kilkuset z nich skierowało sprawy do Sądu Rejonowego w Przemyślu. Ten wydał korzystne dla nich wyroki. Później w mocy utrzymał je sąd drugiej instancji, do którego odwołał się samorząd.
- Od początku byliśmy pewni, że pensje nauczycieli naliczono prawidłowo. Jednak sąd pierwszej i drugiej instancji miał inne zdanie i jego postanowienia obligowały nas do wypłaty, co też uczyniliśmy - mówi Tomasz Dziumak, naczelnik Wydziału Edukacji Urzędu Miejskiego w Przemyślu. Okazało się, że na dochodzeniu swoich racji na drodze postępowania sądowego skorzystali tylko ci nauczyciele, których sprawy rozpatrzono przed 11 czerwca br. Po tej dacie przemyski sąd rozstrzygał sprawy na korzyść samorządu. Od tego czasu kierował się interpretacją przepisów wydaną przez Sąd Najwyższy. Ten uznał za wątpliwe roszczenia pracowników oświaty.
- To niesprawiedliwe. Temida pokazała dwa oblicza - uważa jedna z nauczycielek, która swoje dane zastrzegła do wiadomości redakcji. W sumie władze miasta wypłaciły z budżetu blisko 2 miliony złotych. Tymczasem mogły je przeznaczyć, np. na remonty szkół, bowiem zgodnie z decyzją SN nie musiały dawać podwyżek nauczycielom.

* Ryszard Kosterkiewicz z Miejskiego Ośrodka Kultury chce, aby miasto sfinansowało mu obiady i kolacje podczas szkolenia w Niemczech. - Strona niemiecka funduje mi tylko pobyt i śniadania - argumentuje. Kosterkiewicz odpowiada w MOK za park miejski. Niedługo wyjedzie na szkolenie do zaprzyjaźnionego z Przemyślem Paderborn w Niemczech. Prośbę o finansowanie posiłków skierował do Rady Miasta. najpierw przedstawił sprawozdania z przebiegu i realizacji koncepcji ożywienia Parku Miejskiego, a potem poprosiła o pieniądze.
- Nie wyobrażam sobie, aby ogrodnik w czasie szkolenia był pozbawiony obiadu i kolacji - twierdzi Kazimierz Nycz, szef klubu SLD. Zaskoczenia prośbą nie ukrywa prezydent Robert Choma: - Oczywiście, że pomyślimy o wyżywieniu na czas wyjazdu. To przecież nasz pracownik. Oprócz tego należy mu się dieta - 45 euro dziennie, czyli ok. 200 złotych. W czerwcu br. radni wraz z utworzeniem etatu specjalisty ds. zieleni w MOK, przyznali na jego sfinansowanie w br. 44 tys. złotych brutto. Kwota podzielona na 7 miesięcy (Kosterkiewicz został ogrodnikiem w czerwcu br.) daje 6285,71 złotych. Pieniądze przeznaczone są nie tylko na wynagrodzenie, lecz również na ubezpieczenie i podatki.

* Z roku na rok w Polsce odnotowuje się coraz więcej kremacji. Zwłoki mieszkańców regionu, którzy wcześniej wyrazili wolę ich spalenia, trzeba wieźć do jednego z krematoriów w głębi kraju. Na razie nikt nie jest zainteresowany jego budową na Podkarpaciu. Kremacja zwłok popularna w USA, a także zachodniej i południowej Europie w Polsce rozpowszechniła się dopiero przed kilkoma laty. Okazuje się, że jest to lepszy sposób grzebania zmarłych niż tradycyjny pochówek. Oprócz względów higienicznych ważne znaczenie ma oszczędność miejsca na cmentarzach.
- Osobiście nie mam żadnych oporów przed kremacją - mówi pan Jan, mieszkaniec Przemyśla. - Trzeba wziąć pod uwagę, że ilość miejsc na naszych nekropoliach gwałtownie się kurczy. Tymczasem urny z prochami zajmują o wiele mniej powierzchni niż tradycyjne grobowce. Dotychczas żadna z firm nie wyraziła woli budowy krematorium na Podkarpaciu. Najbliższe znajduje się w Rudzie Śląskiej. Inne w Warszawie, Poznaniu i Wrocławiu.
- Coraz częściej rodziny zmarłych życzą sobie, aby zwłoki bliskiej im osoby zostały spopielone - informuje Stanisław Walczyszyn, właściciel firmy pogrzebowej ,,Eden" w Przemyślu. - Wówczas wieziemy je do jednego ze wskazanych krematoriów. Nie licząc kosztów transportu ta forma pogrzebu jest tańsza od powszechnie stosowanej. Ponieważ na żadnym z cmentarzy w regionie nie ma kolumbarium, czyli tzw. ściany pamięci przeznaczonej na urny z prochami, te umieszcza się bezpośrednio w ziemi lub grobowcu. Kościół katolicki zalegalizował kremację w 1963 roku, co potwierdza znowelizowany Kodeks Prawa Kanonicznego z 1983 roku zatwierdzony przez obecnego papieża.

Przemyśl w trójwymiarze
* Trwają prace nad trójwymiarowymi makietami średniowiecznego i XVII-wiecznego Przemyśla. Od dwóch lat w kamienicy Rynek 9 w Przemyślu trwa remont. Już niebawem znajdzie tu swoją siedzibę Muzeum Historii Miasta, a także dział historyczny. Taki jest plan dyrekcji Muzeum Narodowego Ziemi Przemyskiej. Z myślą o powstaniu tej placówki szefostwo muzeum skierowało kilka miesięcy temu specjalny apel do mieszkańców Przemyśla z prośbą o przynoszenie staroci, które mogłyby wzbogacić sale. Przemyślanie przeczesali więc piwnice i strychy swoich kamienic, znajdując przy okazji wiele rzeczy, które idealnie nadają się na muzealne eksponaty, prezentujące historię grodu nad Sanem.
Wicedyrektor T. Burzyński: - Ciągle ktoś do nas przychodzi i coś przynosi. Mamy już sporo ciekawych sprzętów. W nowym muzeum znajdzie się ekspozycja archeologiczna, prezentująca początki miasta. Zajmujący się tą działką Andrzej Koperski ma wiele wspaniałych rzeczy z przeprowadzanych wykopalisk. Planujemy także stworzenie wnętrz mieszczańskich, jak chociażby salonu biedermaierowskiego przedpokoju, atelier Hennera i Wysockiego, a także wielkiej izby i kuchni wyposażonej zgodnie z duchem epoki. Niewątpliwą atrakcją w nowym muzeum będą dwie trójwymiarowe makiety miasta. Pierwsza przedstawiać będzie Przemyśl z XI wieku, druga - z XVII wieku. T. Burzyński: - Mamy także wiele informacji o wyglądzie wczesnośredniowiecznego Przemyśla. Przyjmowanie pierwszych gości rozpocznie się prawdopodobnie pod koniec przyszłego roku.

* Satysfakcję przeżyli Anna i Michał Kluzowie. Ich syn - Marcin został prymusem 14 Brygady Obrony Terytorialnej. Dowódca jednostki, płk. dypl. Witold Pawlica wręczając państwu Kluzom list gratulacyjny, wyraził uznanie i podziękowanie za wzorowe wychowanie syna. Już w pierwszym miesiącu zasadniczej służby wojskowej dał się on poznać z jak najlepszej strony. Za nienaganną postawę i postępy w szkoleniu, szer. Marcin Kluz został nagrodzony urlopem.
- Jestem dumna z tego, że syn należy do wzorowych żołnierzy - wzruszenie i satysfakcja przebijała z głosu pani Anny. - Cieszę się, że trafił do tej jednostki i chwali sobie życie w wojsku.
- Jak nie być zadowolonym z takiego syna - wtórował Michał Kluz, rezerwista 6 Pomorskiej Dywizji Powietrzno-Desantowej. - Liczę, że będzie się sprawował dobrze aż do ostatniego dnia służby.
- Podoba mi się w wojsku - krótko skwitował prymus Marcin, 21- latek po budowlance.

JAROSŁAW

* W połowie przyszłego miesiąca będzie gotowy plan powołania spółki pracowniczej w miejsce przeznaczonego do likwidacji oddziału ,,LU" Polska SA. To przełomowe uzgodnienie w trwających od kilkunastu tygodni negocjacjach związkowców z kierownictwem francuskiej spółki ,,LU". Ze względów ekonomicznych jarosławski oddział firmy ma zostać zlikwidowany, a całość produkcji ciastek przeniesiona do Płońska pod Warszawą. Od lipca br., kiedy szefostwo ,,LU" ogłosiło swoje plany, pracownicy sprzeciwiają się ich realizacji. W uzgodnieniu ze związkami zawodowymi załoga domaga się powołania spółki pracowniczej. Po bardzo trudnych rozmowach uzgodniono w końcu, że plan jej stworzenia opracuje wskazana przez związkowców Mielecka Agencja Rozwoju Regionalnego. Koszt przygotowania biznesplanu pokryje ,,LU" Polska SA. Utworzenie spółki pracowniczej to szansa na uratowanie wielu miejsc pracy.

* Ścieki będą czystsze, a opłaty za ich odprowadzanie nie dużo większe niż obecnie. Wszystko to stanie się możliwe po zakończeniu rozpoczętego właśnie drugiego etapu rozbudowy i modernizacji oczyszczalni. Oczyszczalnia ścieków w Jarosławiu ma już 30 lat. Jeszcze do niedawna charakteryzowała się nieodpowiednią przepustowością, przestarzałą technologią oczyszczania i złym stanem technicznym. W 1996 roku Urząd Miasta wspólnie z Przedsiębiorstwem Wodociągów i Kanalizacji rozpoczął starania o uzyskanie pieniędzy na modernizację obiektu. Jednak dopiero w 2001 roku zamierzenia zostały częściowo sfinalizowane. Wówczas to udało się zakończyć pierwszy etap modernizacji oczyszczalni polegający m.in. na wymianie pomp oraz budowie nowych instalacji.
- Z uwagi na grożące nam kary z tytułu niespełnienia wymaganych parametrów ścieków odprowadzanych z oczyszczalni musieliśmy zdecydować się na drugi etap prac - mówi Janusz Dąbrowski, burmistrz Jarosławia. Jego celem jest modernizacja części mechanicznej i biologicznej oraz sektora przeróbki osadu. Spowoduje to dostosowanie możliwości technicznych oczyszczalni do coraz surowszych wymogów ochrony środowiska.
- Najważniejsze, że ścieki będą czystsze, a miasto uniknie kar - podkreśla Aleksander Kozik, zastępca prezesa ds. technicznych Przedsiębiorstwa Wodociągów i Kanalizacji. - Dodatkowo oczyszczalnia stanie się mnie energochłonna i zacznie na siebie zarabiać przyjmując ścieki z sąsiednich gmin. Przypuszczamy, że dzięki temu podwyżki za ich odprowadzanie będą minimalne, co z pewnością ucieszy mieszkańców i przedsiębiorców. Zaplanowana na 14 miesięcy rozbudowana oczyszczalni pochłonie 18 mln zł. 40 pro. niezbędnej kwoty wyłoży Unia Europejska w ramach funduszu Phare. Reszta pochodzić będzie z budżetu PWiK i kredytu udzielonego firmie przez Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej.

Wyważanie otwartych drzwi?
* Przy Państwowej Wyższej Szkole Zawodowej im. ks. Bronisława Markiewicza zarejestrowano Stowarzyszenie Instytut Polsko-Ukraiński. Jest to pierwszy krok zmierzający do uruchomienia w przyszłości instytucji o charakterze edukacyjnym, naukowym i badawczym, zajmującej się problematyką społeczno-gospodarczą, demograficzną, socjologiczną i kulturową na pograniczu polsko-ukraińskim. Miałby to być Polsko-Ukraiński Instytut Współpracy Transgranicznej, którego powstanie jest ambicją rektora prof. dr. hab. Antoniego Jarosza i całej społeczności akademickiej. Działalność tej placówki byłaby sterowana przez dwa ciała doradczo-opiniodawcze: Radę Naukową, złożoną z przedstawicieli środowisk naukowych Polski i Ukrainy oraz Komisję Społeczną, w skład której weszliby przedstawiciele władz administracyjnych i samorządowych szczebla wojewódzkiego, powiatów i miast przygranicznych oraz sfery biznesu. Strukturę wewnętrzną Instytutu tworzyć będą Zakłady: Polityki Badań Regionalnych, Gospodarki i Przedsiębiorczości, Infrastruktury i Turystyki, Socjologii i Dziedzictwa Kulturowego oraz biblioteka i Centrum Informacji Europejskiej. Do przebadania jest tak wiele wspólnych zagadnień polsko-ukraińskich, które winny zaowocować opracowaniami, publikacjami itp., że powołanie Instytutu z pewnością spotka się z szerokim zainteresowaniem i poparciem po obu stronach granicy. Ponadto zaktywizuje polsko-ukraińską współpracę naukowo-badawczą, przede wszystkim transgraniczną, w tym obwodu lwowskiego i województwa podkarpackiego.
Instytut będzie pełnił rolę euroregionalnego ośrodka kultury, organizując m. in. cykliczne spotkania intelektualistów, ludzi nauki, kultury i religii. Z Instytutem będą też aktywne współpracowały organy administracji publicznej, zlecając mu np. wykonanie ekspertyz. Będą też mogły korzystać z badań naukowych publikowanych w fachowych zeszytach. Pomysłodawcy utworzenia Instytutu Polsko-Ukraińskiego przy jarosławskiej uczelni są przekonani, że pozwoli on na budowanie trwałych pomostów między obu narodami i utrwali procesy integracyjne. Niewykluczone, że w dalszej przyszłości Instytut byłby przekształcony w Akademię Polsko-Ukraińską, w której studiowaliby nie tylko Polacy i Ukraińcy, ale także młodzież z innych krajów. A całość tego ambitnego przedsięwzięcia to przede wszystkim kolejny krok w jednoczeniu obu narodów.
WJ W Przemyślu prężnie działa już od wielu lat Południowo-Wschodni Instytut Naukowy. Może należy po prostu skorzystać z jego doświadczeń i dorobku naukowego? Po co wyważać otwarte drzwi? Zapraszamy na stronę P.-W.I.N. www.pwin.c-net.pl

RRZEWORSK

* Czy autobusy miejskie znikną z Przeworska? Czy dojdzie do tego, że ci mieszkańcy Przeworska, którzy nie mają samochodów i nie stać ich na taksówki, będą musieli chodzić wszędzie piechotą? Być może, rozważany jest bowiem wariant likwidacji transportu miejskiego. Prezes Przeworskiej Gospodarki Komunalnej, Zbigniew Tytuła mówi, że utrzymywanie komunikacji miejskiej przynosi straty, gdyż bardzo mało osób korzysta z tego rodzaju usług. - Przeworsk jest małym miastem. Nie ma co się równać z Jarosławiem, nie mówiąc już na przykład o Rzeszowie. Tutaj wszędzie można dojść na piechotę. Z drugiej jednak strony komunikacja jest zadaniem własnym gminy i będziemy się starali ją zachować - uważa prezes. Dlatego też Tytuła nie optuje za wariantem całkowej likwidacji komunikacji miejskiej. Podobne zdanie ma burmistrz Janusz Magoń, który uważa, że dobrym rozwiązaniem byłaby wymiana dużych autobusów na mniejsze mikrobusy. Prezes PGK twierdzi jednak, że - mimo iż taka reorganizacja pozwoliłaby zminimalizować koszty - na zakup mikrobusów spółki w tej chwili nie stać i można by go dokonać przy wsparciu władz miejskich i starostwa (autobusy jeżdżą też do Żurawiczek i Dębowa). Obecnie w ramach komunikacji prowadzonej przez PGK kursują dwa autobusy. Oprócz jazdy po mieście dowożą też do Przeworska mieszkańców okolicznych wsi. Bilet w strefie miejskiej kosztuje 1,80 zł (ulgowy 1zł). Za kurs do Żurawiczek płaci się 2,40 zł, a do Dębowa - 2 zł. Jednak z powodu nikłego zainteresowania tymi usługami PGM musi dokładać do utrzymywania komunikacji miejskiej. W ubiegłym roku strata wyniosła aż 110 tys. zł.

* Pomimo zaangażowania ponad 50 policjantów do akcji "Znicz 2003" nie udało się uniknąć tragicznego wypadku drogowego. W jego wyniku, śmierć poniósł 64-letni mieszkaniec Urzejowic. Do tego nieszczęśliwego zdarzenia doszło 1 bm. o godz. 20.50 w Urzejowicach. W niewyjaśnionych do końca okolicznościach, kierujący maluchem 21-letni mieszkaniec Pełnatycz potrącił pieszego. Ciężko ranny zmarł po przewiezieniu do szpitala w Rzeszowie. Kierowca fiata 126p był trzeźwy. Dla prowadzących postępowanie wyjaśniające w tej sprawie, kluczowe mogą okazać się wyniki analizy krwi, którą po wypadku pobrano od jego ofiary. Policjantów z drogówki niepokoi wzrost liczby wypadków z udziałem pieszych. W ub. miesiącu w co drugim wypadku w pow. przeworskim obrażenia odniosła osoba piesza. Przedmiotem szczególnej troski jest bezpieczeństwo dzieci. Niedawno burmistrz Przeworska i wójt gminy Przeworsk zafundowali kilkuset pierwszoklasistom elementy odblaskowe, które mają pewien wpływ na ich bezpieczeństwo. Tacy sponsorzy przydaliby się też w innych gminach . Obok pieszych, w grupie podwyższonego ryzyka są też rowerzyści. 5 ub. m. w Sieniawie pod kołami seicento zginął 89-letni staruszek, który skręcając w lewo, zajechał drogę prawidłowo jadącemu samochodowi (z Gliwic). Do wypadków i stłuczek najczęściej dochodzi na odcinku: Przeworsk-Sieniawa, na "E40" między Nowosielcami i Mirocinem oraz na ulicach Przeworska; szczególną ostrożność radzimy zachować na wlotowej (od strony Rzeszowa) ulicy Łańcuckiej. Np. w niedzielę, 2 bm., w przeciągu kilku godzin odnotowano tam dwie samochodowe kolizje. Na szczęście, nikomu nic poważnego się nie stało. W ciągu 10 miesięcy br. w Przeworskiem doszło do 371 kolizji i 84 wypadków (8 ofiar śmiertelnych i 371 rannych). Policja ujawniła 412 przypadków kierowania pojazdami przez nietrzeźwych (w tym 288 rowerzystów). 526 pojazdów wyeliminowano z ruchu, głównie ze względu na zły stan techniczny.

REGION

* Na polsko-ukraińskich przejściach granicznych podległych Bieszczadzkiemu Oddziałowi Straży Granicznej w dniu Wszystkich Świętych panował znikomy ruch. W Korczowej i Medyce w godzinach przedpołudniowych do Polski wjechało zaledwie po kilkadziesiąt obywateli Ukrainy - poinformowała rzecznik prasowy BOSG, por. Elżbieta Pikor. Dla porównania w latach ubiegłych, w dniu Wszystkich Świętych przyjeżdżało na położone na terenach przygranicznych cmentarze tysiące naszych sąsiadów zza wschodniej granicy. - Miało to ścisły związek z wprowadzeniem wiz dla Ukraińców, a także z wygaśnięciem z dniem 23 maja br. porozumienia o trybie uproszczonego ruchu granicznego. - powiedziała porucznik Pikor. - Wypowiedzenie przez Polskę tej umowy wschodnim sąsiadom było jednym z warunków postawionych przez Unię Europejską. W związku z tym 1 listopada nieczynne było znajdujące się 10 km od Przemyśla przejście polsko-ukraińskie Malhowice - Niżankowice, z którego w ubiegłych latach licznie korzystali w dniu Wszystkich Świętych oraz w Dzień Zaduszny głównie obywatele Ukrainy. Obowiązywał tam wówczas, także 2 listopada, uproszczony ruch graniczny, dzięki czemu mieszkańcy strefy przygranicznej mogli odwiedzać groby bliskich na podstawie zaświadczeń PCK lub Czerwonego Półksiężyca, okazując jedynie dowód osobisty. Obecnie muszą korzystać z innych przejść, okazując paszport i wizę. Ten stan rzeczy spowodował, że na przygranicznych cmentarzach prawie nie widziało się Ukraińców, którzy w ubiegłych latach licznie je w tym okresie odwiedzali.

* Podczas gdy rząd każe zaciskać pasa emerytom i rencistom, Adamowi Kozakowi, szefowi podkarpackiego sądu partyjnego SLD, fiskus umorzył 369 tys. zł podatku. Dlaczego? - To tajemnica - usłyszeliśmy w Izbie Skarbowej w Krakowie. O umorzeniu Adamowi Kozakowi zaległego podatku dowiedzieliśmy się z obwieszczenia ministra finansów (wrzesień br.). Dlaczego minister podarował mu tyle pieniędzy? - Decyzję o umorzeniu podejmuje nie minister, ale właściwy urząd skarbowy - mówią pracownicy biura prasowego ministerstwa.
A. Kozak jest radnym sejmiku wojewódzkiego. Kilka lat temu miał winiarnię w Mszanie Dolnej. Firma upadła. Kozak zwrócił się do Urzędu Skarbowego w Limanowej o umorzenie podatku. Otrzymał zgodę. Dlaczego? - Bo podatek można umorzyć ze względu na ważny interes społeczny lub interes podatnika. O szczegóły w tej sprawie proszę pytać w Krakowie - mówi Stanisław Matras, naczelnik US w Limanowej. Michał Wierzchowski, rzecznik prasowy Izby Skarbowej w Krakowie: - Nie mogę powiedzieć, dlaczego panu Kozakowi umorzono podatek. Stwierdzono, że nie jest w stanie zapłacić takiej kwoty. Kozak mówi, że podatek umorzono mu zgodnie z prawem, bo taką możliwość przewiduje ordynacja podatkowa. Skąd się wzięły jego długi? - To po części wina urzędów skarbowych. Produkowaliśmy wino, płaciliśmy wszystkie podatki, a tymczasem na rynku pojawiła się podejrzana konkurencja. Ostrzegaliśmy skarbówkę, że coś jest nie tak, ale nikt nie reagował. Potem okazało się, że ta konkurencja nie płaciła Vat i akcyzy, ale my przez nich zbankrutowaliśmy.

Uwaga na "pigułkę gwałtu"
* Pojawił się nowy, niebezpieczny narkotyk. Nazywany "pigułką gwałtu" specyfik dosypany np. do drinka, na kilka godzin pozbawia ofiarę świadomości. Sprawca może zrobić wszystko. Na Śląsku i woj. pomorskim odnotowano już przypadki gwałtów. Kwas gamma-hydroksymasłowy (GHB) jest bezbarwny, bezzapachowy, bezsmakowy i świetnie rozpuszcza się w wodzie. W małych ilościach działa podobnie jak alkohol. W dużych - powoduje utratę przytomności, potrafi też zabić.
- Nie mieliśmy jeszcze zgłoszeń o jego wykorzystaniu na Podkarpaciu - uspokaja post. Paweł Międlar z biura prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Rzeszowie. - Podobne sprawy miały jednak miejsce. Dwa lata temu w Sanoku, podczas dyskoteki jednej z dziewczyn dosypano czegoś do drinka. Została brutalnie zgwałcona przez kilku mężczyzn. Po całym zajściu nie pamiętała niczego. Z wykorzystaniem środków odurzających policjanci częściej spotykają się w pociągach. Alkohol zaproponowany przez przypadkowego współtowarzysza podróży, może okazać się drinkiem z domieszką środków usypiających, a późniejsze przebudzenie - pożegnaniem z pieniędzmi i bagażem.
- Nie jest to na szczęście poważna plaga, dowodzi jednak, że przestępcy wcale nie potrzebują wymyślnych narkotyków - dodaje Paweł Międlar. - Radzimy, więc w żadnym przypadku nie przyjmować poczęstunków od nieznajomych. Jeśli już to niech to będzie zamknięta butelka, która można otworzyć osobiście. W przypadku GHB sprawa jest tym poważniejsza, że praktycznie niemożliwe jest wykrycie sprawców przestępstwa. Po ośmiu godzinach od zażycia środek jest niewykrywalny we krwi, po kolejnych czterech - nawet w moczu. Dodatkowo, po przebudzeniu, ofiara nie pamięta tego, co się z nią działo. W wielu przypadkach dziewczyny o tym, że zostały zgwałcone dowiadywały się dopiero od lekarzy.

* Chorzy, których dotychczas nie stać było na zakup protez czy aparatów słuchowych mogą liczyć na dofinansowanie. Dodatkowe pieniądze przekazał Państwowy Fundusz Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych. Udało się zebrać więcej składek od pracodawców, stąd dodatkowe środki. Pieniądze, które trafiły do powiatów, muszą być jednak wykorzystane do końca roku. - Inaczej wrócą do centrali Funduszu - mówi Maciej Szymański, dyrektor Podkarpackiego oddziału PFRON w Rzeszowie. Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej w Rzeszowie ma do dyspozycji dodatkowo ponad 186 tys. zł. - To bardzo dużo. W ub.r. pieniądze na potrzeby osób niepełnosprawnych skończyły się we wrześniu. Gdyby nie przekazane środki, w tym byłoby podobnie - mówi Luciana Rozborska, dyrektor rzeszowskiego MOPS. Pieniądze umożliwią zakup sprzętu rehabilitacyjnego wielu osobom, których dotychczas nie było na to stać. Aparat słuchowy kosztuje prawie 2 tys. zł. Narodowy Fundusz Zdrowia refunduje 560 zł, a PFRON aż 1560 zł. Każdy, kto teraz złoży wniosek o dofinansowanie zakupu aparatu, zapłaci za niego tylko 49 zł.
- Mój miesięczny budżet nie przekracza tysiąca zł. Gdyby nie pomoc, to nie byłoby mnie stać na jego zakup - mówi mieszkanka Rzeszowa, która wczoraj złożyła wniosek o dofinansowanie. Do Stalowej Woli trafiło 149 tys. - Mamy nadzieję, że dzięki temu uda nam się zrealizować wszystkie bieżące potrzeby - mówi Elżbieta Maziarz z tamtejszego Powiatowego Centrum Pomocy Rodzinie. W Rzeszowie, dzięki dodatkowym złotówkom, będzie można nie tylko dofinansować zakup sprzętu dla niepełnosprawnych, ale także umożliwić im wyjazdy na turnusy rehabilitacyjne.

KRONIKA POLICYJNA

* Podczas handlu narkotykami został zatrzymany 18-letni mieszkaniec Jarosławia. Adrian Ł. w chwili zatrzymania go przez przeworską policję miał przy sobie m.in. 16 torebek z suszem konopi indyjskich oraz kilkanaście pustych woreczków po narkotykach. Został zatrzymany podczas sprzedaży „towaru". Postawiono mu zarzut wyprowadzania do obrotu suszu konopi indyjskich i posiadania narkotyków. Do chwili sądowego zakończenia sprawy otrzymał dozór policyjny.

* Próbę przemytu ponad 3 tys. paczek papierosów ukrytych w karawanie udaremnili polscy celnicy. Z Ukrainy na przejście w Medyce przyjechał w piątek w nocy karawan pogrzebowy. Zatrzymał się obok kolejki samochodów ustawionych na pasie kontrolnym. Kierowca tego rzadko spotykanego na przejściu granicznym pojazdu, właściciel jednej z firm pogrzebowych w Podkarpackim, oświadczył funkcjonariuszom celnym, że wywoził na Ukrainę zwłoki i po spełnieniu usługi wrócił do kraju. Celnicy postanowili jednak dokonać szczegółowej kontroli karawanu. Ku swemu zdumieni, znaleźli w jego skrytkach oraz w bagażu właściciela 3200 paczek papierosów Pall Mall, przemycanych z Ukrainy.
- Swego czasu próbowano przemycać wódkę w trumnie - mówi rzecznik prasowy Izby Celnej w Przemyślu, Krystyna Mielnicka. - Ale papierosy ukryte w karawanie i to w przeddzień Wszystkich Świętych, to pierwszy tego typu przypadek. Wygląda to trochę, jak makabryczny żart.

* Na ul. Krakowskiej w Przemyślu dwaj nieznani sprawcy zaatakowali 65-letniego mieszkańca Żurawicy i grożąc mu użyciem noża zażądali wydania portfela. Napadnięty spełnił ich bandyckie polecenie, ale okazało się, że w portfelu nie ma pieniędzy, a jedynie dowód osobisty. W tej sytuacji rozbójnicy zabrali mu jeszcze zegarek oraz klucze do mieszkania i zbiegli. Poszukują ich policjanci z przemyskiej KMP.

* Funkcjonariusze z Sekcji Kryminalnej przemyskiej Komendy Miejskiej Policji w Przemyślu zatrzymali we wtorek dwóch mężczyzn, którzy podejrzani są o dokonanie 28 ub. miesiąca napadu na mieszkańca tego miasta. Ujęci „rozbójnicy" to dwaj przemyślanie w wieku 25 i 20 lat, którymi zajmie się prokurator.

Głód informatyki...
* W nocy z poniedziałku na wtorek nieznany sprawca (sprawcy?) wybił szybę w oknie kafejki internetowej przy ul. Goszczyńskiego w Przemyślu, wszedł do środka i skradł sześć zestawów komputerowych. Właściciel kafejki straty wycenił na 12 tys. zł.

Reklama