Archiwum aktualności

Archiwalne wydanie tygodniowe: 27.09-03.10.2003 r.

PRZEMYŚL

Są pieniądze na projekt obwodnicy...
* Przez Winną Górę, rzekę San i Wilcze do ulicy Lwowskiej pobiegnie nowy, 4-kilometrowy odcinek drogi krajowej nr 77. Przemyscy radni przyznali 1,5 mln zł na opracowanie dokumentacji projektu obwodnicy. Bez niej niemożliwe jest uzyskanie dofinansowania z funduszy strukturalnych Unii Europejskiej. Plan obwodnicy powstał już 16 lat temu. Inwestycja wymaga jednak tak wielkich nakładów, że nie udało się jej dotąd zrealizować. Wstąpienie Polski do Unii Europejskiej stwarza jednak możliwości pozyskania środków na budowę obwodnicy.
- Decyzja radnych otwiera drzwi do budowy obwodnicy, choć na razie trudno powiedzieć coś więcej o finansowaniu inwestycji - mówi dyrektor Zarządu Dróg Miejskich Jacek Cielecki. - Przygotowanie dokumentacji pozwoli jednak ubiegać się o jakieś środki strukturalne w momencie wejścia Polski do Unii. Radni niemal jednogłośnie zdecydowali więc o przeznaczeniu kwoty 1 500 000 zł na opracowanie dokumentacji projektowej nowej obwodnicy.
- Dobrze się stało, że miasto wychodzi z taką inicjatywą, bo droga obwodowa Przemyśla nie jest ujęta w programie ogólnokrajowym. Teraz musimy zabiegać o środki z Unii Europejskiej, trzeba załapać się na finansowanie swoich projektów w latach 2004-2006, przygotować wnioski w krótkim czasie. W późniejszych latach o dofinansowanie będzie znacznie trudniej, bo o pieniądze starać się będzie więcej samorządów - mówi radny SLD, Ludwik Kaszuba. Projektowana obwodnica "odbija" od dotychczasowej drogi krajowej przy parkingu na ul. Krakowskiej. Dalej biegnie w kierunku południowo-wschodnim, przechodzi przez ulicę Monte Cassino. Dalszy odcinek to tereny dziś niezabudowane - grunty rolne i obszar porośnięty drzewami. Później droga przekracza ulicę Graniczną, przecina dwukrotnie ulicę Emilii Plater, linę kolejową Kraków - Przemyśl, ulicę Buszkowicką i rzekę San. Tam planowany jest wiadukt i most o łącznej długości około trzystu metrów. Następny odcinek to strefa ulicy Sanowej. Planowana obwodnica przekroczy ulicę Polną i dalej pobiegnie mniej więcej równolegle do ulicy Słonecznej. W końcowym odcinku droga przekroczy ulicę: Konopnickiej, Wilczańską i Sybiraków, po czym włączona zostanie w istniejący już układ komunikacyjny - ulicę Wincentego Pola i wiadukt przy Lwowskiej.

Największy pobór w batalionie
* To był największy od kilku lat pobór żołnierzy do służby w Polsko-Ukraińskim Batalionie Sił Pokojowych. W koszarach tej jednostki od wtorku przebywa 158 poborowych. Najwięcej 19- i 20-latków. Przyjechali z różnych stron regionu: od Jasła, Niska, Sanoka i Zatwarnicy po Kolbuszową, Strzyżów, Haczów, Mielec i Jarosław. Zdecydowana większość po maturze lub po zawodówce. Wszyscy niekarani. Łączy ich też brak perspektyw znalezienia pracy w cywilu.
- Chciałbym wyjechać za granicę na misję - nie ukrywa szer. Marcin Kubicki z Dębicy. - Chciałbym coś przeżyć. Liczy się też kasa. Plany na przyszłość związane z wyjazdem na Bałkany snują też pozostali poborowi. - Istnieje duże prawdopodobieństwo - mówi mjr dypl. Paweł Warda, p.o. dowódcy POLUKRBAT-u - że w przyszłym roku, po zakończeniu szkolenia specjalistycznego najlepsi staną przed szansą wyjazdu do Kosowa w Polskim Kontyngencie Wojskowym. Kompaniami młodego rocznika dowodzą doświadczeni, sprawdzeni w KFOR-owskiej misji oficerowie: kpt. Dariusz Bednarczuk i kpt. Bogusław Antonik. W środę żołnierze otrzymają broń: karabinki szturmowe "Beryl". Do przysięgi staną 25 bm.

Surfowanie po... stołkach
* Dyrektor Muzeum Narodowego Ziemi Przemyskiej otrzymał we wtorek ultimatum: albo podpisze wniosek o nominację dla SLD-owskiego zastępcy dyrektora, albo sam pożegna się ze stanowiskiem. Wystarczył tylko podpis, bo wniosek nominacyjny dyrektor MNZP Mariusz Olbromski otrzymał gotowy. Decyzję o poparciu wniosku podjął Zarząd Województwa Podkarpackiego.
- Mogę tylko powiedzieć, że od 1 października br. Wojciech Władyczyn jest zastępcą dyrektora MNZP ds. administracyjnych. O pozostałych aspektach tej sprawy nie chcę się wypowiadać - mówi Olbromski. Władyczyn był członkiem PZPR. M.in. piastował funkcje wicewojewody przemyskiego i dyrektora Wojewódzkiego Domu Kultury w Przemyślu. Członkowie muzealnej "Solidarności" są oburzeni szybką i zaskakującą nominacją.
- Na początku 2005 r. MNZP ma opuścić obecnie zajmowany gmach. Niedawno podjęta została decyzja o budowie nowej siedziby. Dlatego uważamy, że na to stanowisko powinna przyjść osoba młoda, rzutka, menedżer - mówią związkowcy. Nie zasięgnięto, co było wymagane przy tej nominacji, opinii związkowców. W czwartek nowy zastępca dyrektora, podczas kilkuminutowego spotkania, został przedstawiony załodze. O komentarz w tej sprawie poprosiliśmy przedstawicieli Urzędu Marszałkowskiego. Jednak marszałek Leszek Deptuła i jego rzecznik prasowy Aleksandra Zioło przebywają służbowo we Lwowie. - Nic jeszcze o tej sprawie nie wiem, to nazwisko jest mi nieznane - twierdzi Zioło.

Spychaczem po fortach!
* Kilka dni temu mieszkańcy dzielnicy Zielonka zauważyli, że na górującym nad Przemyślem forcie "Zniesienie" prowadzone są prace ziemne. Spychaczem wyrównano tam m.in. obszerną fosę. Co ciekawe, pomimo że zabytkowy fort położony jest w całości w granicach miasta, jego gospodarze nic nie wiedzą o prowadzonych tam pracach. Fort XVI "Zniesienie" jest głównym i najlepiej zachowanym dziełem obronnym wewnętrznego pierścienia Twierdzy Przemyśl. Zbudowali go Austriacy w latach 1853-55, a w 1900 roku przebudowali. Pomimo wysadzenia i częściowego zniszczenia fortu w roku 1915, dziś zachowały się tam w dobrym stanie wały i fosy. Właśnie fragment jednej z fos został w ostatnich dniach wyrównany przez spychacz.
- Z niepokojem obserwuję to, co się dzieje na forcie - mówi jeden z miłośników przemyskich fortyfikacji. - Moim zdaniem, zakres wykonanych tam prac naruszył pierwotny charakter zachowanych fragmentów fosy i wału. Środowisko pasjonatów przemyskich fortyfikacji jest zaniepokojone tym, co się tam stało i chciałoby wiedzieć, kto i w jakim celu jeździł spychaczem po forcie. Opinię tę potwierdza były wojewódzki konserwator zabytków w Przemyślu, a obecnie prezes Przemyskiego Stowarzyszenia Opieki nad Twierdzą Przemyśl i Dziedzictwem Kulturowym Ziemi Przemyskiej, Marek Gosztyła. - Fort cytadelowy "Zniesienie" poniósł niepowetowaną stratę. Zniszczono m.in. narys stoku, a sam wał został przecięty. Pierwotne ukształtowanie tego fragmentu fortu zostało w ten sposób bezpowrotnie zatarte. Służby konserwatorskie powinny jak najszybciej podjąć interwencję w tej sprawie i przeciwdziałać takim nagannym praktykom w przyszłości. Tymczasem urzędujący w Przemyślu podkarpacki wojewódzki konserwator zabytków Mariusz Czuba poinformował, że nie dotarły do niego informacje na temat jakichkolwiek prac ziemnych na forcie "Zniesienie". Również gospodarze miasta nie mają w tej sprawie wiele do powiedzenia.
- Oficjalnie nic nam nie wiadomo o prowadzonych tam pracach - mówi Witold Wołczyk z Biura Prezydenta Miasta Przemyśla.
- Miasto prowadzi i będzie prowadzić w pobliżu fortu prace związane z zagospodarowaniem placu liturgicznego wokół Krzyża Zawierzenia, ale tego zdania nie należy raczej łączyć z pracami na forcie. Na teren fortu wysłaliśmy już patrol Straży Miejskiej.

Innowacje - strzał w dziesiątkę
* W centrum Kształcenia Praktycznego ma ruszyć symulacyjne przedsiębiorstwo, w którym uczniowie będą odbywać praktyki. To jeden z pierwszych tego typu projektów w Polsce. Przychodzi kilkunastolatek do banku czy innej firmy na praktykę. I co? Przecież nikt go nie dopuści do tajnych dokumentów czy pieniędzy. Dlatego proponujemy coś innego - mówi Ryszard Miśniak, dyrektor CKP w Przemyślu. Przedsiębiorstwo symulacyjne zostanie utworzone w hali o powierzchni 120 metrów kwadratowych. Będą na niej wszystkie stanowiska pracy, jakie występują np. w prawdziwym banku. Od obsługi kasowej po gabinet dyrektorski.
- Będą klienci, współpracownicy, przelewy pieniężne i być może własne pieniądze zabawkowe. Uczniowie będą pracować na specjalistycznych programach komputerowych, Płatniku i Symfonii, tak jak prawdziwe banki. Dostaliśmy je za darmo - dodaje dyrektor. Projekt zyskał pozytywną opinię podkarpackiego Kuratorium Oświaty oraz prezydenta Przemyśla. Koszt jego uruchomienia to 70 tys. złotych. Pomoc w uzyskaniu znacznej części tej kwoty, z ministerstwa Edukacji Narodowej i Sportu, obiecał senator Janusz Konieczny.

Rusza X Przemyska Jesień Teatralna
* Spektakl "Ulica Szarlatanów", oparty na poezji Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego, rozpocznie X Przemyską Jesień Teatralną. Przedstawienie według scenariusza i w reżyserii Jerzego Satanowskiego jest opowieścią o losie artysty, pełną ironii i dystansu, humoru i refleksji. Wystąpią Zbigniew Zamachowski i szóstka młodych wokalistów - laureatów Olsztyńskich Spotkań Zamkowych. Spektakl powstał z okazji 50. rocznicy śmierci poety. W kolejnych dniach jubileuszowej "Jesieni" przemyscy miłośnicy Melpomeny będą mogli obejrzeć "Audiencję V" Bogusława Schaeffera w wykonaniu Andrzeja Grabowskiego (współreżysera przedstawienia), a następnie sztukę Siemiona Złotnikowa "Odchodził mężczyzna od kobiety", w reżyserii Tomasza Zygadło, z muzyką Jana Kantego Pawluśkiewicza. Wystąpią Anna Seniuk i Jan Matyjaszkiewicz. Tegoroczna Przemyska Jesień Teatralna jest skromniejsza niż w latach ubiegłych, jeśli chodzi o liczbę spektakli. Przyczyna jest prozaiczna: niedostatek środków finansowych. Organizator imprezy, przemyskie Centrum Kulturalne, postawił zatem głównie na interesujący, urozmaicony repertuar i kunszt znanych aktorów.

* Nie ma przyzwolenia radnych na budowę kolejnych supermarketów. Samorządowcy ulegli presji lokalnych handlowców, obawiających się konkurencji - uważają niektórzy mieszkańcy. To spekulacje, że wraz z grupą radnych forsuję pomysł powstania nowych centrów handlowych - zastrzegł Robert Choma, prezydent Przemyśla, podczas czwartkowej debaty na forum Rady Miejskiej. Jej uczestnicy zapoznali się z raportem o społeczno-ekonomicznych skutkach lokalizacji w mieście tzw. wielkopowierzchniowych obiektów handlowych.
- Ich powstanie to z jednej strony upadek małych sklepów i wzrost bezrobocia. Z drugiej - zwiększenie konkurencyjności na lokalnym rynku oraz możliwość wyłożenia przez inwestora pieniędzy na różnego rodzaju przedsięwzięcia w mieście - tłumaczyli rzeszowscy eksperci z Wyższej Szkoły Informatyki i Zarządzania. Zdeklarowanymi przeciwnikami tworzenia kolejnych ,,gigantów" są przemyscy handlowcy. Argumenty tego środowiska w pełni trafiły do radnych. I choć nie podjęli oni żadnej uchwały wyrażającej sprzeciw dla supermarketów, dali do zrozumienia, że niechętnie widzą tego rodzaju inwestycje. Tymczasem pojawiły się informacje, że jeden z czterech potencjalnych inwestorów, chce przenieść lokalizację swojego hipermarketu do sąsiadującej z miastem gminy Medyka.

* Z dziesięciu kontrolerów biletów, którzy pracowali w Miejskim Zakładzie Komunikacji, zostało czterech. Obowiązki zwolnionych mają przejąć pracownicy biurowi. Firma tłumaczy, że to sposób na efektywną walkę z gapowiczami. Zobowiązano nas do kontrolowania biletów w drodze do i z pracy. To nasz dodatkowy obowiązek, a przecież nie jesteśmy do tego przygotowani. To przykrywka do zwolnień i szukania oszczędności. Każdy z wytypowanych ma się wykazać wynikami kontroli w autobusach - mówi anonimowo jeden z pracowników MZK. Według Jerzego Uziębło, prezesa MZK, takie posunięcie organizacyjne jest uzasadnione. - Każdego dnia wyłapujemy kilkadziesiąt osób jadących bez biletu - tłumaczy prezes Uziębło. - Prym wiedzie młodzież. Często zdarzało się, że młodzi ludzie, widząc na przystankach mundurowych kontrolerów, informowali o tym swoich kolegów w autobusie. Dlatego teraz chodzą po cywilnemu i mają identyfikatory. Społecznie rolę kontrolerów pełnią również kierowcy. Pracownicy biurowi, wytypowani do sprawdzania biletów, nowe obowiązki wykonują w godzinach pracy. Każdy musi wypracować określony, miesięczny limit godzin - dodaje prezes.

* W pierwszym dniu obowiązywania wiz dla obywateli Ukrainy, na bazarach było znacznie mniej turystów ze Wschodu.
- Wizy doprowadzą do upadku handlu w mieście - przewiduje pracownik bazaru przy ul. Sportowej. - Wiele osób już zwija interes. Ludzie biednieją i nie mają pieniędzy na zakupy. Teraz przyhamowali przyjazdy ze Wschodu. Nie będzie dla kogo sprzedawać. Po bazarowych alejkach snują się pojedynczy klienci. - Przyjechałam kilka dni temu i jeszcze nie mam wizy - zwierzyła się Oksana Swarczuk ze Stryja. - Jutro wracam i prędko nie wrócę do Polski, bo po wizę trzeba jechać do Lwowa. Wiza nic nie kosztuje, ale trzeba dojechać do konsulatu, odczekać swoje, a może i zapłacić, aby szybciej ją otrzymać.
- Jeśli na wizy nie trzeba będzie długo czekać, to myślę, że wszystko unormuje się - uważa Zbigniew Osiadacz, b. prezes Stowarzyszenia Handlowców Bazarowych na stadionie Polonii. - Musimy handlować ze sobą, bo to jest wspólny interes. Ale handel w mieście od kilku lat podupada. To też wina rządu, bo przystał na międzynarodową trasę przez Korczową, a nie Medykę. Teraz kupcy omijają Przemyśl. "Ruski bazar" obok straży pożarnej. Miotły, pościel, konserwy, biustonosze, odzież. - Wódka, koniak, papierosy... - zachęcają przybysze ze Wschodu. Większość z nich jest zameldowanych w Przemyślu. Na razie nie myślą o wizach. Mogą tu być legalnie trzy miesiące. Potem będą kombinować.
- Dziś są pustki - mówi zbierający opłaty. - Z wizami zaledwie kilka osób, a ci, co handlują ze Wschodu, są tu już od dłuższego czasu.
- Przez dwa - trzy miesiące ruch spadnie - przypuszczają w hurtowni obuwia "Moderna". - Ale Ukraińcy jakoś ominą przepisy i będą przyjeżdżać do Polski. Do czasu, kiedy u nas będzie taniej, niż u nich.

* Zaostrzone sankcje za jazdę "po pijaku" niestety, nie podziałały odstraszająco na wszystkich kierowców. Policja drogowa każdego miesiąca wyłapuje po około 40 takich, którzy nie powinni zasiąść za kierownicą. - To na pewno nie wszyscy, którzy ze względu na nietrzeźwość zagrażają bezpieczeństwu ruchu - nie ma wątpliwości naczelnik drogówki - nadkom. Jerzy Wojdyło. - Gdyby nas było więcej, wtedy byśmy mogli skuteczniej ukrócać ten margines. Z wypadu do gminy Bircza właśnie wrócił patrol. Z ruchu drogowego wyłączono dwóch kierujących ciągnikami (u jednego - 2,60 promila, u drugiego - 1,08) i rowerzystę (1,44). Policjanci opowiadają, że nietrzeźwych na rowerze można często napotkać w Wyszatycach (gm. Żurawica). Prym wiodą kierujący samochodami. "Po gorzale" jeżdżą i Polacy, i Ukraińcy. Za kierownicą passata przyłapano w Przemyślu mieszkańca Dobromila, u którego w wydychanym powietrzu stwierdzono 2,29 promila alkoholu. Tłumaczył się, że chcąc sobie skrócić czas oczekiwania w kolejce w Szeginiach, wstąpił do przygranicznego baru, aby rozładować stres. Okazało się też, że nie ma prawa jazdy, bo odebrał mu je polski sąd, przed którym już odpowiadał za jazdę po pijanemu. Miał pecha; policjant zajrzał do bagażnika - było tam pełno papierosów. Ukrainiec odpowie za złamanie na raz aż trzech paragrafów.
- Problem alkoholowy (głównie na terenach pozamiejskich) narasta - to niepokoi Wojdyłę. - Mimo zmniejszenia obsady sekcji o 4 etaty, przynajmniej dwa razy w miesiącu (zwłaszcza przy popularnych imieninach) prowadzimy nasilone działania kontrolne "Pomiar". A piratom "po gorzale" nie pobłażamy.

JAROSŁAW

* Współpraca regionalna pomiędzy powiatami: jarosławskim i niemieckim Szonebeck, zawarta na pięć lat obejmuje kilka dziedzin. Jedną z nich jest m.in. oświata. Do końca września 2004 r. placówki szkolne z tego powiatu nawiążą współpracę oraz dokonają wymiany młodzieży z niemieckimi rówieśnikami. Są to: Zespół Szkół Ogrodniczych w Pawłosiowie, Zespół Szkół Technicznych i Agrobiznesu w Radymnie, Zespół Szkół Drogowo - Geodezyjnych, Ogólnokształcących i Inżynierii Środowiska, Zespół Szkół Technicznych i Ogólnokształcących, Zespół Szkół Spożywczych, Chemicznych i Ogólnokształcących, ZSO nr 2 im. Książąt Czartoryskich (wszystkie w Jarosławiu) oraz Gimnazjum w Pełkiniach. Jarosław i Schónebeck zacieśnią też więzi kulturalne. We wrześniu przyszłego roku w Jarosławiu odbędą się dwa koncerty orkiestry symfonicznej z partnerskiego niemieckiego powiatu. W muzeum w Schónebeck zostanie urządzona wystawa czasowa eksponatów jarosławskiego Muzeum Orsettich oraz fotograficzna "Jarosław w obiektywie". Na kilkudniowe występy do Schonebeck pojedzie Zespół Pieśni i Tańca "Jarosław".

Nie ma zgody na projekt...
* Budżet miasta mógł otrzymać kilkadziesiąt tysięcy euro z Funduszu Małych Projektów Euroregionalnych. Radni zadecydowali, że nie przyjmą pieniędzy. Zarząd Jarosławia przygotował dwa projekty, które zyskały wysokie noty Biura Polskiego Euroregionu Karpaty finansującego przedsięwzięcia w ramach programu ,,Polska granica wschodnia". Pierwszy z nich dotyczył budowy ścieżki rowerowej z Jarosławia do Użgorodu na Ukrainie. W początkowej fazie miała ona prowadzić tylko do Radymna.
- Aby otrzymać z Euroregionu zwrot niemal całej kwoty wydanej na to przedsięwzięcie, najpierw trzeba wyłożyć z własnego budżetu 370 tys. zł - mówi Janusz Dąbrowski, burmistrz Jarosławia. Kiedy gospodarz miasta poprosił radnych o zgodę na wydatkowanie takiej sumy, ci powiedzieli mu ,,nie". Argumentowali, że najpierw winien zatroszczyć się o stan chodników i ulic, a dopiero w dalszej perspektywie myśleć o ścieżkach rowerowych. Nawet jeśli mają być budowane to w mieście, a nie na terenie sąsiednich gmin - argumentowali radni. Veto samorządowców oznacza, że budżet nie dostanie nawet złamanego euro.
- Myślę, że radni nie do końca zrozumieli przesłanie. Nie podejrzewam ich o złą wolę - tłumaczy burmistrz. Zachowanie członków jarosławskiego samorządu może mieć jednak daleko idące skutki. Wobec takiej postawy pod znakiem zapytania stoi realizacja drugiego ze wspomnianych projektów, czyli organizowania w mieście międzynarodowych targów turystycznych. Biuro Euroregionu Karpaty choć również zdecydowało się go sfinansować teraz może odmówić.
- Obawiam się utraty zaufania do nas, szczególnie wtedy, gdy wystąpimy z innymi pomysłami - kwituje burmistrz Dąbrowski.

PRZEWORSK

* Miasto podpisało pierwsze w historii porozumienie o współpracy z zagranicznym partnerem - Moravskym Krumlovem w Czechach. Wkrótce ma dojść do zawarcia kolejnych umów. Do tej pory Przeworsk był jednym z nielicznych miast w Polsce, które nie miały takiej współpracy. - Było sporo spraw lokalnych, bezpośrednio dotyczących naszych mieszkańców. Właśnie te problemy w pierwszej kolejności chcieliśmy rozwiązać. Teraz dla naszego miasta partnerów szukamy za granicą - mówi Janusz Magoń, burmistrz Przeworska. Niedawno władze przeworskie podpisały umowę o współpracy z Moravskym Krumlovem, miastem w Czechach. Chodzi głównie o wymianę młodzieży szkolnej, grup artystycznych i sportowych oraz współpracę organizacji pozarządowych. Miasta wymieniać się będą również doświadczeniami z pracy samorządowej. W przyszłości być może powstaną wspólne inwestycje.
- Podpisanie takiej współpracy partnerskiej ułatwi nam zdobywanie europejskich funduszy i środków pomocowych na różne programy - twierdzi Magoń. Przeworsk chce mieć również zaprzyjaźnione miasta na Ukrainie i na Słowacji. Jeszcze w tym tygodniu delegacja tego miasta pojedzie do ukraińskiej Żółkwi. Trwają ostatnie przygotowania do podpisania porozumienia z miastem słowackim. Na razie nie zdradzono jego nazwy.
- Obecnie chcemy się ograniczyć jedynie do najbliższych geograficznie partnerów. Bierzemy pod uwagę koszty. Będziemy mieli umowy o współpracy z najbliższymi sąsiadami. Na razie nie myślimy o partnerach zachodnioeuropejskich. Być może w przyszłości postaramy się o takie przyjaźnie - mówi burmistrz.

* W końcową fazę wkroczyła budowa hali sportowej. To za jej sprawą, a także dwóch basenów i planowanego boiska ze sztuczną nawierzchnią miasto poszczyci się najlepszym obiektami do rekreacji w powiecie. Pierwsze plany budowy hali w mieście pojawiły się ponad 20 lat temu. Wśród pracowników miejscowych zakładów pracy zbierano nawet pieniądze. Później kupiono metalową konstrukcję. Z czasem nadawała się tylko na złom. Była skorodowana, a dodatkowo nie spełniała surowych norm. W efekcie mało kto wierzył, że w Przeworsku kiedykolwiek powstanie obiekt, w którym bez względu na pogodę będzie można, np. zagrać w piłkę lub poćwiczyć.
- Ponowny pomysł wybudowania nowoczesnej hali zrodził się wraz z budową siedziby dla Gimnazjum przy ul. Misiągiewicza - mówi Leszek Kisiel, zastępca burmistrza Przeworska. - Najpierw postawiliśmy szkołę. Teraz kończymy zapoczątkowaną trzy lata temu halę. Kubatura obiektu wynosi blisko 16 tys. m sześć.. Będą w nim pełnowymiarowe boiska do koszykówki, siatkówki i piłki ręcznej, sale treningowe, węzeł sanitarny, widownia dla pięciuset osób. Nie będzie brak barier architektonicznych. Obok obszerny parking, a w przyszłości również boisko ze sztuczną nawierzchnią. Koszt budowy - prawie 5 mln zł. Większość pieniędzy wyłożyło miasto, choć trudno nie wspomnieć o pomocy finansowej Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych oraz Urzędu Kultury Fizycznej i Sportu. Oddanie hali do użytku zaplanowano na listopad br. Na początek być może turniej w międzynarodowej obsadzie.
- Teraz, kiedy finalizujemy jeden z najlepszych kompleksów sportowych w powiecie, przystępujmy do budowy nowych dróg w mieście i gruntowanej poprawy nawierzchni już istniejących - zapowiada zastępca burmistrza.

REGION

* Wielu regionalnym szpitalom grozi zamknięcie. Z 270 milionami długu, nie są w stanie spełnić wymagań Narodowego Funduszu Zdrowia. Czyli m.in. rozbudować i doposażyć oddziały w ciągu roku. - NFZ chce dać wszystko bogatym klinikom, a nasze szpitale zamknąć - komentuje Maria Litwa, dyrektor rzeszowskiego szpitala. Wszystkie możliwe specjalistyczne pracownie, nowoczesna aparatura na każdym piętrze i doskonale wykwalifikowany zespół lekarzy - takich standardów chce dla pacjentów NFZ. Od spełnienia tych warunków uzależnia podpisanie przyszłych kontraktów. Odpowiednie wytyczne z Warszawy już trafiły do podkarpackiego oddziału NFZ.
- Szpital, który nie spełni wymogów, będzie musiał przekształcić się w placówkę opieki długoterminowej - mówi Marek Kondracki, wiceprezes NFZ.
- Takie wyrafinowane wymogi, w regionie jest w stanie spełnić tylko nowoczesny szpital w Przemyślu -  zauważa Maria Litwa, dyrektor Specjalistycznego Zespołu Gruźlicy i Chorób Płuc w Rzeszowie. - Jeżeli pozostałe przekształcimy w hospicja, to kolej będzie musiała podstawić specjalny pociąg dla pacjentów, żeby dojechali do klinik w Lublinie, Krakowie, czy Warszawie. Najlepiej za darmo.
- Te wymogi dla szpitali są po to, żeby pacjenci byli leczeni w standardach europejskich - tłumaczy Renata Furman, rzecznik prezesa NFZ. - Obecnie mały szpital przyjmuje pacjenta na oddział okulistyczny. Zaraz potem odsyła go do innej placówki albo na badanie, albo na zabieg. Szpitale muszą zapewniać kompleksową opiekę. Furman zapewnia, że lecznice będą miały czas na dostosowanie się do nowych standardów. - Jestem pewna, że warunki przyszłorocznych kontraktów spełni 100 proc. placówek - uspokaja. - Ostrzejsze wymagania będą dopiero za rok. Roczny czas przejściowy to mała pociecha dla podkarpackich szpitali. Zadłużenie 83 lecznic sięga 270 mln zł. Już wiadomo, że pieniędzy na kontrakty będzie w przyszłym roku jeszcze mniej.

Pusto na granicy wschodniej
* Drastyczny spadek liczby Ukraińców wjeżdżających do Polski to pierwszy efekt wprowadzenia wiz. Mogą opustoszeć bazary. Już dawno na przejściach granicznych w Medyce i Korczowej nie było takich pustek.
- Tydzień temu do odprawy paszportowo-celnej zgłaszało się 10 - 12 tysięcy osób, a w niektórych dniach nawet 18 tysięcy - informuje por. Elżbieta Pikor, rzecznik Bieszczadzkiego Oddziału Straży Granicznej. - Odnotowaliśmy gwałtowny spadek podróżnych zza wschodniej granicy. Wizy doskwierają szczególnie ukraińskim handlarzom tzw. ,,mrówkom". Co bardziej zapobiegliwi już w pierwszych dniach września postarali się o te dokumenty. Pozostali czynią to dopiero teraz.
- Wasi handlarze szybko wypełnią lukę na rynku - mówi Walery z Mościsk. - Skorzystają, że mniej naszych będzie przychodzić do Polski. Właściciele stoisk na targowiskach w Medyce i Korczowej z niepokojem czekają na rozwój wydarzeń.
- Na razie kupują ci, co wjechali do Polski zanim weszły wizy i mogą pozostać przez trzy miesiące - wyjaśnia mężczyzna z przydrożnego baru w Medyce. - Za kilka dni z pewnością odczujemy spadek obrotów.

* Jeśli ktoś chce zorganizować demonstrację przeciwko złej polityce rządu, albo religijną procesję, musi przynieść ze sobą gaśnice, sprzęt ratowniczy i stos pozwoleń od urzędników. Takie zmiany wprowadzili ostatnio posłowie. - Chcą nam zamknąć usta - mówią oburzeni związkowcy. Zmiany dotyczą imprez, które odbywają się na drogach: manifestacji, pikiet, procesji. Wprowadzono je po cichu, bez konsultacji ze związkowcami. Do tej pory władze samorządowe mogły wydać zgodę na demonstrację nawet na 24 godziny przed imprezą. Od 12 września dokumenty trzeba złożyć na 30 dni przed protestem.
- Rząd SLD nie ma pomysłu jak zabezpieczyć się przed niezadowoleniem społeczeństwa, więc zmienia prawo - mówi wiceprzewodniczący Zarządu Regionu "S" w Rzeszowie Roman Jakim. Według nowych przepisów, organizator manifestacji ma zadbać o sprzęt gaśniczy i ratowniczy. Demonstracja ma być również zgodna z przepisami prawa budowlanego, sanitarnego, przeciwpożarowego i ochrony środowiska. To oznacza, że organizatorzy pikiety, albo procesji muszą się starać o stertę urzędowych kwitów i pozwoleń.
- Prawo musi być przestrzegane. Ale trzeba mieć do tego ludzkie podejście. Sprawy pozwoleń na ewentualne demonstracje będziemy rozwiązywać na bieżąco - mówi Tadeusz Ferenc, prezydent Rzeszowa.

* Łatwiejszy i szybszy dostęp do dokumentacji, bezproblemowe wpisy i wypisy - to zakładany efekt komputeryzacji ksiąg wieczystych. System ruszył 1 października, a wśród pięciu wytypowanych przez ministerstwo sprawiedliwości ośrodków, które zajmą się przekładaniem ksiąg na język elektroniczny, są dwa na Podkarpaciu: Krosno i Nisko. To dla nas duża nobilitacja - mówi sędzia Grzegorz Blicharczyk, p.o. kierownika ośrodka migracyjnego ksiąg wieczystych - oddziału Sądu Okręgowego w Krośnie. Na potrzeby ośrodka zaadaptowano budynek po archiwum b. urzędu wojewódzkiego. Zatrudnienie znalazło 46 osób, mają powstać kolejne etaty. W Nisku ośrodek ma siedzibę w dawnym internacie, tu będzie pracować 40 osób. Sekretarze sądowi czyli migratorzy będą wpisywać do komputerów zawartość ksiąg wieczystych. W tym roku do Krosna trafi i zostanie przetworzonych komputerowo 16 tys. 800 ksiąg z Bytomia. Ośrodek w Nisku zajmie się księgami z sądu w Olsztynie. Od 1 stycznia przyjmowane będą księgi z kolejnych sądów: m.in. Krakowa, Dzierżoniowa, Chorzowa. Rzeszów i pozostałe miasta będą czekać do 2005 roku. Cała reforma, finansowana z funduszu Phare, potrwa ok. 10 lat. W tym czasie księgi będą kursować między miastami: pod pełną kontrolą, w ognioodpornych pojemnikach, po sto sztuk. W Warszawie powstanie Centralna Baza Danych, a w sądach rejonowych jej ekspozytury. Sędzia Grzegorz Blicharczyk, p.o. kierownika ośrodka migracyjnego ksiąg wieczystych - oddziału Sądu Okręgowego w Krośnie: Każdy, kto zechce zajrzeć do księgi wieczystej czy uzyskać wpis lub wypis, będzie mógł to zrobić szybko i bez problemu. Teraz zdarzają się kłopoty z odszukaniem właściwej księgi, bo są one ciągle w ruchu i bywa, że, nie trafiają na swoje miejsce. W samym Krośnie mamy 100 tysięcy ksiąg.

* Wojewoda podkarpacki Jan Kurp, spotkał się z Rudolfem Thalerem, radcą handlowym ambasady Austrii. Rozmawiano o możliwości nawiązania współpracy między Austrią a naszym województwem. Nasz region cieszy się coraz większym zainteresowaniem wśród przedsiębiorców z Austrii. Podczas spotkania Rudolf Thaler zaproponował współpracę naszego województwa z regionem Styria. - Przedstawiłem taką propozycje, gdyż wzmocni ona i przyśpieszy proces współpracy między naszymi przedsiębiorcami, którzy zainteresowani są inwestowaniem na tym właśnie terenie - powiedział Rudolf Thaler. Rudolf Thaler, radca handlowy ambasady Austrii: - Współpraca między naszymi przedsiębiorcami już istnieje. Dowodem tego jest obecność kilku austryjackich firm w Mielcu. Moja dzisiejsza wizyta na celu wyrazić zainteresowanie jakim cieszy się Podkarpacie wśród naszych przedsiębiorców. Nie ukrywam, że ten region po przystąpieniu Polski do Unii Europejskiej będzie odgrywał szczególną rolę geopolityczną. Ma on dużo możliwości.

KRONIKA POLICYJNA

* W niedzielę na ul. Borelowskiego w Przemyślu kierujący skodą felicią 18-letni mieszkaniec miasta potrącił na oznakowanym przejściu dla pieszych 60-letnią przemyślankę. Kobieta doznała złamania nogi oraz ogólnych potłuczeń i została przewieziona do miejscowego szpitala.

Koks w autokarze
* Próbę przemytu blisko 50 tys. sztuk anabolików (tabletek i ampułek) udaremnili w minioną sobotę celnicy na przejściu granicznym w Medyce. Specyfiki, których wartości jeszcze nie oszacowano, posiadała młoda obywatelka Ukrainy, podróżująca autobusem kursowym Lwów-Przemyśl. Kobietę zatrzymano i przekazano w ręce policji. Był to jeden z największych w ostatnich miesiącach przemyt popularnego "koksu".

* W jarosławskim areszcie przebywa obywatel Mołdawii, poszukiwany międzynarodowym listem gończym. Mimo że posiadał ważną wizę przejazdową, w sobotę rano na przejściu w Korczowej zatrzymali go funkcjonariusze Straży Granicznej. W niedzielę Sąd Okręgowy w Przemyślu zdecydował o jego tymczasowym aresztowaniu. Obywatel Mołdawii, podejrzewany o dokonanie szeregu włamań na terenie Niemiec, na zakończenie procedur ekstradycyjnych poczeka w areszcie.

* W nocy z soboty na niedzielę nieznani sprawcy włamali się do samochodu renault i wolno stojącego garażu w Jarosławiu. Łupem złodziei padł radioodtwarzacz Philips i motorower wart około 1000 zł.

* W poniedziałek policjanci z Sekcji Kryminalnej Komendy Powiatowej Policji w Przemyślu ujawnili u 30. letniego mężczyzny 13 sztuk amunicji, pochodzącej z okresu II wojny światowej. Mężczyzna poinformował, że są to znaleziska, gdyż stara amunicja to jego hobby. Wszystko byłoby w najlepszym porządku, gdyby zbieracz posiadał zezwolenie na posiadanie tego typu "ekspnatów".

* Do niecodziennego zdarzenia doszło w niedzielę, przed godz. 23, na drodze z Przeworska do Dynowa. Niedaleko Wojciechówki kierujący busem marki peugeou Adam K. zjechał na pobocze i chcąc naprawić auto - wszedł pod samochód. Chwile później w busa uderzył opel. Kierujący nim Tadeusz K. tłumaczył, ze nie widział świateł awaryjnych. W wyniku zdarzenia Adam K. doznał ogólnych obrażeń ciała i pozostał na obserwacji w szpitalu.

Reklama