Archiwum aktualności

Archiwalne wydanie tygodniowe: 30.08-05.09.2003 r.

PRZEMYŚL

Przemyskie obchody 64. rocznicy wybuchu II wojny światowej
* Przemyskie obchody 64. rocznicy wybuchu II wojny światowej rozpoczęły się Mszą św. w kościele garnizonowym oo. Karmelitów. Potem uroczystości przeniosły się pod Grób Nieznanego Żołnierza na Cmentarzu Wojskowym. Prezydent Robert Choma wspomniał tych, którzy oddali życie we wrześniu 1939 roku w obronie najwyższych wartości, zagrożonych przez dwa totalitarne systemy - hitlerowski faszyzm i radziecki komunizm. Dodał też, że Przemyśl znalazł się wówczas w sytuacji wyjątkowej, gdyż właśnie tu przebiegała później granica pomiędzy okupantami. Prezydent podkreślił, że nauka płynąca z tamtych tragicznych doświadczeń każe dziś budować świat oparty na "cywilizacji miłości", na takich wartościach jak: prawda, sprawiedliwość i miłość. Po przemówieniu Roberta Chomy odbył się apel poległych. Wspomniano bohaterów, którzy oddali życie w obronie miasta oraz tych, którzy zostali wywiezieni, by nigdy do ojczyzny nie wrócić. Żołnierze 14 BOT oddali salwę honorową, a delegacje władz, służb, organizacji, partii politycznych i przedsiębiorstw złożyły wieńce na Grobie Nieznanego Żołnierza.

Myto na granicy
* Od nowego roku ustanawianie i pobieranie opłat drogowych od polskich obywateli przez ukraińskie służby graniczne zostanie wyłączone z właściwości Rad Obwodowych Ukrainy. Być może skończą się wówczas problemy polskich podróżnych zmuszanych do płacenia opłat określanych przez nich mianem haraczu. Od dłuższego czasu ukraińskie służby graniczne żądają od polskich podróżnych, oprócz wykupywania ubezpieczenia, także opłat za korzystanie z dróg. - Ukraińscy pogranicznicy każą nam płacić "ekologię" - mówi jeden ze zmotoryzowanych mieszkańców Medyki. - Ma to być ponoć opłata za korzystanie z tamtejszych dróg. Każdy, kto z nich korzystał wie, w jak fatalnym stanie się znajdują. Na przejściach granicznych po ukraińskiej stronie panuje ogromna korupcja, gdyż okazuje się, że nie wszyscy muszą uiszczać tę opłatę. Wystarczy dać komu trzeba mniejszą kwotę prosto do ręki. Tamta strona żąda więc od Polaków swoistego haraczu, tymczasem Ukraińcy przyjeżdżający do Polski nie uiszczając żadnych opłat za korzystanie z naszych dróg. Uważam, że podróżni z obu państw powinni być traktowani w jednakowy sposób. W połowie lipca br. u Włodzimierza Cimoszewicza, ministra spraw zagranicznych, interweniował w tej sprawie poseł Marek Kuchciński. Poseł wystąpił o wyjaśnienie legalności pobierania od polskich obywateli przez ukraińskie służby graniczne opłat za przejazd przez teren obwodu lwowskiego.
- Interwencja posła była wynikiem skarg mieszkańców powiatu przemyskiego na, ich zdaniem, nieuzasadniony obowiązek ponoszenia dodatkowych kosztów przy przekraczaniu granicy polsko-ukraińskiej - informuje Lucyna Podhalicz z biura poselskiego. - Na podstawie pisma otrzymanego z Ministerstwa Spraw Zagranicznych można sądzić, że od nowego roku polscy obywatele przekraczający granicę w Medyce lub w Korczowej nie będą już musieli ponosić tych opłat.

* Na przejściach granicznych z Ukrainą, podległych Izbie Celnej w Przemyślu, wyraźnie zmniejszyła się ostatnio ilość przemycanego do Polski alkoholu, natomiast zwiększyła liczba papierosów. W ciągu siedmiu miesięcy br. celnicy zajęli do spraw karnych skarbowych ok. 5,5 tys. litrów alkoholu, podczas gdy w całym ubiegłym roku aż 80 tys. litrów - poinformowała rzecznik prasowy IC Krystyna Mielnicka. Przyczyna jest prozaiczna: z powodu niższego podatku akcyzowego, alkohol u nas potaniał i handel różnymi trunkami szmuglowanymi zza wschodniej granicy, a także ze Słowacji, jest nieopłacalny. Kontrabandziści próbują więc przemycać papierosy, na które wzrósł podatek akcyzowy, przez co stały się droższe.
- Np. ostatnio w ciągu jednej doby na przejściach granicznych w Medyce i Korczowej celnicy zajęli blisko 214 tys. sztuk papierosów, czyli prawie 11 tys. paczek - mówi Mielnicka. - Wszczęli też 17 spraw karnych skarbowych za przemyt papierosów, z czego aż 15 w Medyce. Sprawcami tych przestępstw byli głównie młodzi obywatele Ukrainy, ale było też kilku naszych rodaków. Papierosy przemycali w specjalnie skonstruowanych skrytkach samochodowych, znajdujących się m. in. w zbiornikach paliwa, a nawet w... kołach swych pojazdów. Dominowały takie marki, jak Pall-Mall, Monte Carlo i HB. W ciągu siedmiu miesięcy br. do spraw karnych skarbowych przemyscy celnicy zajęli ponad 910 tysięcy paczek papierosów o wartości blisko 2,5 miliona zł. Ponadto zawrócili za granicy wiele osób, które usiłowały wwieźć ok. 750 tys. paczek. Wprawdzie w ub. roku zajęli 1,8 mln paczek, ale obecnie z każdym miesiącem ilości te lawinowo wzrastają.

Z prośbą u arcybiskupa
* Przedstawiciele środowisk i organizacji gospodarczych zwrócili się do ks. arcybiskupa Józefa Michalika z prośbą o wsparcie w ochronie miejsc pracy i przeciwstawienie się zagrożeniom, jakie niesie dla miasta i jego mieszkańców powstanie w nim kolejnych super- i hipermarketów. Kupcy tłumaczą, że chcą powstrzymać ekspansję super- i hipermarketów w Przemyślu, bowiem mają one zgubny wpływ na sytuację materialną mieszkańców miasta. Udowadniają to rzetelne badania i opinie naukowców oraz przykłady innych krajów i miast, gdzie zezwolenia na nieograniczony i niekontrolowany rozwój sieci sklepów wielkopowierzchniowych doprowadził do degradacji lokalnych środowisk kupieckich, zubożenia mieszkańców oraz wzrostu bezrobocia. Mając to na uwadze, kupcy zwrócili się do ks. arcybiskupa Józefa Michalika o wsparcie ich działań w obronie prawa do godziwego życia oraz możliwości rzetelnej pracy nie tylko dla siebie i ich rodzin, ale również dla całego miasta i jego mieszkańców. Metropolita Przemyski arcybiskup Józef Michalik, w odpowiedzi na pismo kupców, stwierdził, że "biorąc pod uwagę podniesione niepokoje i niebezpieczeństwo likwidacji kolejnych miejsc pracy w mieście, a przez to dalsze ubożenie społeczności", wszystkie racje powinny być wnikliwie zbadane i przeanalizowane przez gremia odpowiedzialne za decyzje w tych sprawach.

Wincentiada dla wszystkich
* Obchody tegorocznych Dni Patrona Przemyśla św. Wincentego rozpoczęły się tak naprawdę już w piątek - 29 sierpnia. W kościele Salezjanów licznie zgromadzeni melomani wysłuchali "Mesjasza" Haendla, a w kinie "Kosmos" odbył się "Maraton Filmowy z Przemyślem w Tle", tym razem poświęcony Stefanowi Grabińskiemu. W sobotę już od rana można było kupić to i owo na straganach ustawionych w Rynku, a o godzinie 17. prezydent Robert Choma oficjalnie otworzył Wincentiadę. Pogoda dopisywała, toteż sporo mieszkańców przyszło, by wziąć udział w zabawie. Od wczesnego popołudnia na plenerowej estradzie trwały występy artystów, a na Rynku - pokazy. W "Niedźwiadku" można było dodatkowo obejrzeć wystawę Przemyśl na starych pocztówkach oraz film Przemyśl i okolice. Niedziela rozpoczęła się od uroczystej Mszy św. odprawionej w kościele oo. Franciszkanów, po której uczestnicy liturgii przeszli procesjonalnie przez ulice miasta z relikwiami św. Wincentego. W chwili, gdy procesja dochodziła do bram kościoła, zaczął padać deszcz, który rozpędził ludzi do domów. Do końca niedzielnego koncertu pozostali tylko najbardziej wytrwali. A szkoda, bo było czego posłuchać...

Urząd Celny w Zamościu wydzielony
* Ze struktur Izby Celnej w Przemyślu został wyłączony Urząd Celny w Zamościu. To efekt rozporządzenia ministra finansów.
- Powyższe zmiany organizacyjne wynikają z potrzeby usprawniania funkcjonalnego struktury organizacyjnej służby celnej - poinformowała Krystyna Mielnicka, rzecznik prasowy Izby Celnej w Przemyślu. Na mocy ministerialnego rozporządzenia Urząd Celny w Zamościu wraz z podległymi Oddziałami Celnymi w Hrebennem, Hrubieszowie, Zosinie, Biłgoraju i Tomaszowie Lubelskim, został włączony do Izby Celnej w Białej Podlaskiej.

* I Liceum Ogólnokształcące im. Juliusza Słowackiego, najstarsza przemyska szkoła, której mury opuściło w ciągu bez mała czterech wieków wiele znanych później postaci, obchodzi w br. jubileusz 375-lecia swego istnienia. Jubileuszowe uroczystości trwać będą cztery dni, od 12 do 15 bm. Każdy dzień otrzymał swoją nazwę. W piątek (PRO MEMORIA) będą porządkowane groby nauczycieli i uczniów byłego I Gimnazjum, a obecnie I LO. W sobotę (DZIEŃ SPORTU), po happeningu w staromiejskim Rynku, uczestnicy przejdą w pochodzie do hali sportowej, gdzie rozegrany zostanie mecz koszykówki: absolwenci kontra uczniowie i nauczyciele. Spotkanie komentować będzie jeden z absolwentów tej szkoły, znany telewizyjny dziennikarz sportowy red. Przemysław Babiarz. W niedzielę (OREMUS) w bazylice archikatedralnej odprawiona zostanie msza św. koncelebrowana pod przewodnictwem metropolity przemyskiego ks. abp. Józefa Michalika. W poniedziałek, w ostatnim dniu jubileuszowych obchodów (PRAWDA - DOBRO - PIĘKNO) w auli szkolnej, po oficjalnych uroczystościach i okolicznościowych przemówieniach, odbędzie się spektakl "Mazepy" Juliusza Słowackiego, a następnie rozpocznie się konferencja naukowa "I Liceum Ogólnokształcące - tradycja i wkład w historię kultury i nauki Ziemi Przemyskiej w latach 1628-2003". Wezmą w niej udział naukowcy z Uniwersytetów: Jagiellońskiego, Rzeszowskiego, Wrocławskiego, KUL i Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej w Przemyślu.

* Niski stan wody w Sanie sprzyja kłusownikom. Dokonują oni nielegalnego połowu ryby nie tylko przy użyciu sieci, ale coraz częściej także z zastosowaniem prądu. Kłusownicy pracują w dobrze zorganizowanych grupach. Działają głównie nocą - informuje Zbigniew Skwarek, starszy strażnik z posterunku Państwowej Straży Rybackiej w Przemyślu. Przed kilkunastoma dniami strażnicy zatrzymali 5-osobową grupę, która dokonywała połowu ryb siecią rozciągniętą przez San. Zdarzają się również przypadki, kiedy kłusownicy zabijają ryby prądem. Łowią światłem i ościeniem lub na tzw. kosę. Utrzymujący się od kilku tygodni niski stan Sanu sprzyja uprawianemu przez nich procederowi. Rybom brakuje nie tylko wody, ale również tlenu.
- W tym okresie musimy szczególnie nasilić patrole zagrożonych rejonów - dodaje Zbigniew Skwarek. Strażnicy Państwowej Straży Rybackiej kontrolują również wędkarzy. Generalnie większość z nich posiada pozwolenia na połów, choć trafiają się również i tacy, którzy czynią to "na dziko". Przyłapanym na gorącym uczynku grozi mandat nawet do 500 zł. W 2002 roku przemyscy strażnicy ujawnili blisko 370 przypadków nielegalnego połowu ryb.

Policzyć turystów
* Potocznie za sezon turystyczny przyjmuje się okres od maja do września włącznie. Na szczegółowe podsumowania zostało więc jeszcze kilka tygodni, ale ludzie z branży turystycznej już dziś mogą się pokusić o taki bilans. Zasadniczy problem dotyczy liczb: żadna z działających w mieście placówek nie prowadzi statystyk, zbierających dane o ruchu turystycznym w mieście. W wydziale kultury i promocji UM są wprawdzie dostępne informacje o liczbie przyjezdnych, ale najświeższe dotyczą 2001 roku. Jan Jarosz, naczelnik wydziału: - Właśnie po to, żeby zdobyć informacje o liczbie turystów i ich oczekiwaniach, prezydent wysłał do hoteli list z ankietą. Zwraca się w nim z prośbą do przyjezdnych, by ocenili przygotowanie miasta do sezonu, określili co im się podoba, a czego brakuje. Odpowiedzi powinniśmy mieć w połowie września. Na razie magistraccy urzędnicy od promocji mierzą sezon liczbą sprzedanych biletów, np. na wieżę na Zamku Kazimierzowskim. Dyrektor MOK Bogusław Danielak: - Od maja do tej pory na wieżę zamkową weszło około 8 tys. ludzi. W mojej opinii ten sezon jest wyraźnie lepszy od poprzedniego. Z rozmów z urzędnikami od promocji wynika, że turystycznego boomu spodziewają się raczej po zrealizowaniu pomysłów, które ekipa rządząca ogłosiła na początku kadencji (punkty informacji turystycznej w kilku częściach miasta, strzałki prowadzące turystę od zabytku do zabytku, zagospodarowanie żwirowni, budowa wyciągu itp.).
Ryszard Jóźwik, przewodnik: - Turystów jest wyraźnie więcej, ale nie są to - jak dawniej - grupy zorganizowane, a osoby zwiedzające na własną rękę. Stąd mniejsze zapotrzebowanie na przewodników. W lipcu miałem 6 wycieczek, w sierpniu do dzisiaj 3 i jedną w planach. Zdaniem Jóźwika liczba przewodników z uprawnieniami jest w Przemyślu wystarczająca (trzydziestu trzech), ale brakuje tych ze znajomością języków obcych: - Turystów może i będzie przybywać, ale miastem li tylko turystycznym to my nie będziemy. Jesteśmy punktem na mapie, przez który się przejeżdża, a nie do którego się przyjeżdża. Widzę przecież, jakie wycieczki oprowadzam: albo są w drodze na Ukrainę albo w Bieszczady. U nas zatrzymują się na dzień i pytają: jak w dwie godziny zwiedzić Przemyśl?

* Dla włamywaczy nie ma ponoć rzeczy niemożliwych. Potrafią wejść przez balkon, okno, a nawet właz. Ale przed przestępcami można się zabezpieczyć. Jak to zrobić? O tym informują funkcjonariusze z Komendy Miejskiej Policji. Ukazała się właśnie książeczka, wydana przez Komendę Główną Policji, pt. "Jak uchronić mieszkanie, dom przed włamaniem". Dzielnicowi z miasta i gminy Przemyśl już rozpoczęli rozprowadzanie tej swoistej instrukcji. - Otrzymaliśmy dwa tysiące takich książeczek - powiedziała nam Małgorzata Taciuch-Kurasiewicz z przemyskiej KMP. - Trafią one do mieszkańców bloków i właścicieli domów jednorodzinnych. Wszyscy chętni będą mogli dowiedzieć się, jak zabezpieczyć swoje mieszkania, by złodzieje mieli co najmniej utrudnione zadanie. W książeczce są np. informacje, dzięki którym można się dowiedzieć, jakie są ulubione miejsca włamywaczy, jak działają i którędy najczęściej przedostają się do upatrzonych mieszkań i domów. A najczęściej są to okna i drzwi balkonowe, garażowe, różnego rodzaju włazy, a także okienka piwniczne. W publikacji KGP można również wyczytać, w jaki sposób skutecznie wzmocnić drzwi wejściowe, które z zamków i innych zabezpieczeń są najpewniejsze oraz jakimi metodami najczęściej działają mieszkaniowi włamywacze. Te wydawałoby się powszechnie nam znane informacje, okazują się jednak niezwykle potrzebne. Często zdarza się bowiem, że sami lokatorzy, czy właściciele wręcz prowokują złodziei, pozostawiając np. pod swą nieobecność otwarte drzwi balkonowe (nawet na parterze!), zaś stan techniczny wielu drzwi wejściowych jest taki, że złodziej może otworzyć je bez większego trudu.
- Książeczki są rozprowadzane bezpłatnie - dodaje Małgorzata Taciuch-Kurasiewicz. - Należy też podkreślić, że celem zorganizowanej przez nas akcji informacyjnej jest nie tylko zapobieganie włamaniom i kradzieżom, ale także uświadomienie właścicielom mieszkań i domów jednorodzinnych, że w dużej mierze od nich samych zależy, by nie stać się ofiarą włamywacza. Policja działa bowiem już wtedy, gdy przestępstwo zostało popełnione. Zapoznając się z treścią wspomnianej książeczki i urzeczywistniając zawarte w niej porady, można samemu ustrzec się przed rabusiami, zapobiec przestępstwu. Nie zaszkodzi też, w przypadku jakichkolwiek wątpliwości, dodatkowo poradzić się w przemyskiej KMP lub w posterunkach dzielnicowych. Policjanci chętnie służą w tych sprawach wszelką pomocą.

JAROSŁAW

* Odkopanie i odizolowanie fundamentów to pierwszy etap remontu Kamienicy Orsettich, która jest siedzibą muzeum. Wybudowana przed 1593 rokiem kamienica stanowi jeden z najpiękniejszych budynków mieszczańskich na Podkarpaciu. Niestety, od lat nie była remontowana, co sprawiło, że nastąpiło gwałtowne pogorszenie jej stanu technicznego. Dzięki pieniądzom z budżetu generalnego konserwatora zabytków ostatnio ruszył pierwszy etap prac mający na celu ratowanie obiektu. Na początku dojdzie do odkopania fundamentów, a następnie ich odizolowania. W dalszej kolejności nastąpi wymiana okien w klatce schodowej. Planowany jest także remont przeciekającego dachu.

Strajk wisi w powietrzu
* Coraz bardziej realna wydaje się wizja strajku ostrzegawczego w miejscowym oddziale "LU" Polska SA (dawny ZPC "San"). Dojdzie do niego w sytuacji, kiedy fiaskiem zakończą się planowane mediacje związków zawodowych z zarządem francuskiej spółki. Redukcja 463-osobowej załogi ma ruszyć na początku przyszłego roku. Jej powodem są względy ekonomiczne - tłumaczył Alain Locqueneux, dyrektor generalny "LU" Polska SA. Części zwalnianym pracownikom Francuzi gwarantują zatrudnienie w Płońsku koło Warszawy, gdzie zostanie przeniesiona linia produkcyjna z jarosławskiego oddziału firmy. Wszyscy zostaną objęci programem osłonowym. Otrzymają odprawy w wysokości 12- miesięcznych pensji.
- Liczyliśmy, że inwestor przystanie na propozycję i pozostawi w zakładzie niektóre maszyny, przydatne pracownikom do ruszenia z nową produkcją, np. sucharów i słonych ciastek - mówi Andrzej Buczek, przewodniczący Zarządu Regionu Ziemia Przemyska NSZZ "Solidarność". - Niestety, zarząd firmy nie wyraził na to zgody. Nie przystał również na to, aby po ewentualnym stworzeniu spółki pracowniczej, mogła ona korzystać z kanałów dystrybucyjnych "LU" Polska SA. Po zakończonych fiaskiem negocjacjach i rokowaniach z kierownictwem spółki, związkowcy szykują się do mediacji. Określają je mianem rozmów ostatniej szansy. Jeśli w ich trakcie strony nie wypracują kompromisowego rozwiązania, wówczas planowany jest 2-godzinny strajk ostrzegawczy. Niezależnie od tego działacze przemyskiej "Solidarności" zamierzają zaapelować do wszystkich członków związku w kraju, aby bojkotowali wyroby koncernu "Danon". W jego skład wchodzi spółka "LU" Polska SA.
- To jedna z form dezaprobaty dla planów likwidacji przedsiębiorstwa, którego początki sięgają 1933 roku. Chcemy jego utrzymania - dodaje Andrzej Buczek.

* Mieszkańcy miasta opowiadają się za wprowadzeniem zakazu wjazdu samochodów do Rynku. Zbierający opinie ankieterzy Urzędu Miejskiego, odwiedzili już 1500 mieszkań. Ankietowani mogą wybrać jedno z czterech rozwiązań. Pierwsze to całkowite wyłączenie ruchu kołowego z centrum miasta w trybie natychmiastowym. Druga możliwość przewiduje ograniczenie ruchu włącznie z zakazem przejazdu obok kamienicy Orsettich. Trzeci wariant zakłada pozostanie przy stanie obecnym, tzn. wokół ratusza może parkować tylko 45 aut. I wreszcie respondent może zaproponować własne rozwiązanie problemu.
- Ankietowani zdecydowanie opowiadają się za pierwszą opcją, ale zastrzegam, że są to dane nieoficjalne - informuje Zofia Krzanowska, rzecznik prasowy burmistrza Jarosławia. Pomysł wyprowadzenia ruchu samochodowego z serca miasta od początku wzbudzał kontrowersje. Burmistrz Janusz Dąbrowski argumentuje, że trzeba ratować zabytki, a szczególnie kamienicę Orsettich. Ekspertyzy wykonane przez ekspertów z Akademii Górniczo-Hutniczej ostrzegają przed drganiami powodowanymi przez przejeżdżające obok samochody. Zakaz wjazdu miał obowiązywać od 1 czerwca, jednak realizacja pomysłu została odroczona do początku przyszłego roku. Przeciwko planom władz protestują handlowcy prowadzący działalność w Rynku i przylegającej do niego hali targowej. Boją się, że klienci zaczną robić zakupy tam, gdzie będzie można podjechać samochodem.
- Klient wybiera ten punkt, do którego ma najłatwiejszy dostęp i odpowiedni parking gwarantujący bezpieczeństwo samochodu - uważa Dariusz Woźniak z Porozumienia Społeczno-Gospodarczego w Jarosławia.

PRZEWORSK

* Przeworski SP ZOZ skupił uwagę radnych powiatowych, którzy zgromadzili się na sesji 24 sierpnia. Skupiła ją również sama postać starosty, który w ostrych słowach odnosił się do stawianych mu pytań.
- Nie poczuwam się do dwuipółmilionowego długu. Nie poczuwam się do tego, jakobym był zadłużony wobec skarbu państwa. Działalność gospodarcza, którą prowadziłem, została zakończona zgodnie z literą prawa. Przejęła ją i wyregulowała inna osoba, a konkretnie córka - odpowiadał Zbigniew Mierzwa, odnosząc się w ten sposób do artykułów prasowych na temat jego rzekomych długów. Mierzwa dodał, że gdyby nie to, iż prawo na to nie pozwala, prowadziłby swoją działalność w dalszym ciągu. Radni pytali też o sprawę zadłużenia w przeworskim szpitalu i o to, czemu dług jest tak duży. Za jednego z poprzednich starostów wykazywano bowiem 3 mln straty, a dziś ogólnie zobowiązania wynoszą blisko 14 mln zł. Starosta odpowiadał, że rzeczywisty dług był kamuflowany dzięki różnym zabiegom. Stwierdził też, że to on uratował szpital przed całkowitym upadkiem: - Byli tacy, którzy już dzielili między sobą oddziały szpitale. Ale przyszedł Zbyszek Mierzwa i powiedział, że szpital pozostanie społeczny. Poodrywałem ryje od koryta! Poodrywałem i nigdy nie będą do koryta przyspawane! Do końca lutego tylko dwa oddziały były "na plusie". Dziś zaledwie dwa są "na minusie"- grzmiał. Gorąca atmosfera nieco zelżała, gdy radni zajęli się już konkretami dotyczącymi szpitala.

REGION

Broń w przychodni zdrowia psychicznego
* Kierownik Przychodni Zdrowia Psychicznego w Przemyślu, radny Żurawicy oraz czterech innych mężczyzn są podejrzewani o handel bronią i amunicją. Grupę rozbito w poniedziałek, podczas próby sprzedaży ponad 600 gramów promieniotwórczego cezu, wartego 160 tys. euro. Handlarze zostali zatrzymani przez funkcjonariuszy rzeszowskiego oddziału Centralnego Biura Śledczego. Mają od 38 do 67 lat. Są pasjonatami polowań. Włodzimierz Woźniak, naczelnik CBŚ w Rzeszowie określił ich mianem szanowanych mieszkańców okolic Przemyśla. Rozbicie szajki przestępczej jest znaczącym sukcesem podkarpackiej policji. Zarzut handlu promieniotwórczym cezem prokuratura postawiła dwóm spośród sześciu zatrzymanych. Pozostali podejrzewani są o handel bronią i amunicją oraz nielegalne posiadanie broni.
- Grupa funkcjonowała od co najmniej dwóch lat - mówi Woźniak. - Przez CBŚ śledzona była od lutego br. W znalezionych w czasie akcji dwóch metalowych kapsułach znajdowało się, według wstępnych ustaleń, około 630 gramów cezu. - Promieniotwórczy pierwiastek pochodzi prawdopodobnie z Rosji - tłumaczy Anna Habło z Prokuratury Okręgowej w Rzeszowie. Gdyby trafił w ręce terrorystów, mógłby zostać wykorzystany do produkcji m.in. brudnej bomby, stosowanej np. do skażenia wody. Policja w trakcie przeszukań w domach zatrzymanych znalazła kilkadziesiąt sztuk broni palnej krótkiej i długiej. Także miny przeciwpiechotne, granaty i pociski artyleryjskie z których można by uzyskać 150 kg trotylu.
- Podejrzani sprowadzali broń m.in. z Niemiec, Kanady, USA. Na zamówienie byli w stanie załatwić właściwie każdy rodzaj broni palnej - mówi Woźniak. Mężczyźni nigdy nie byli notowani przez policję. W stosunku do czterech prokuratura wystąpiła do sądu z wnioskami o aresztowanie, wobec dwóch o zastosowanie poręczeń majątkowych i zakaz opuszczania kraju. - Materiały wybuchowe znalezione w domach podejrzanych, zostały już zdetonowane na poligonie w Nowej Dębie - dodaje Wiesław Dybaś, rzecznik prasowy KWP w Rzeszowie. Zatrzymanym mężczyznom z okolic Przemyśla grozi do 10 lat więzienia za handel bronią i do 8 lat za usiłowanie sprzedaży cezu.

* Ministerstwo finansów chce, aby uczelnie prywatne i państwowe płaciły podatek od zysków. - To ograniczy rozwój szkoły - uważa Leonard Ziemiański, prorektor Politechniki Rzeszowskiej. - Chory, nielogiczny pomysł - komentuje Krzysztof Kaszuba, dziekan Wyższej Szkoły Zarządzania w Rzeszowie. Minister edukacji zapewnia, że szkoły przeznaczające zysk na cele statutowe nie będą podlegały opodatkowaniu.
- Przecież każda uczelnia może przeznaczać zysk na stypendia i inwestycje. Rząd nie zarobi, bo szuka pieniędzy nie tam, gdzie trzeba. Przeraża mnie niski poziom wiedzy ekonomicznej wśród elit rządzących - komentuje Krzysztof Kaszuba, dziekan Wyższej Szkoły Zarządzania. Dostrzega także absurd opodatkowania uczelni publicznych. Najpierw dostawałyby dotację od ministerstwa edukacji, a później część musiałyby oddać ministerstwu finansów.
Jeżeli sejm zaakceptuje projekt, niektóre szkoły zmuszone będą ratować budżet podnosząc opłaty za czesne. - Moja uczelnia już trzeci rok nie podnosi czesnego, a ten projekt grozi podwyżką - mówi Tadeusz Pomianek, rektor Wyższej Szkoły Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie. Jak znaleźć oszczędności w budżecie? Krzysztof Kaszuba: zmniejszyć liczbę posłów z 460 do ponad 300 i senatorów ze 100 do np. 33. Wystarczyłoby także po 1 wiceministrze.

* Dzieci w szkołach, tak jak w krajach Unii Europejskiej, powinny pić mleko - uważają pracownicy fundacji "Mleko dla szkół, mleko dla zdrowia". Tymczasem rząd nie dał pieniędzy i mleka w szkołach nie ma. - Dobrze, bo mleko szkodzi - mówi Danuta Myłek, wojewódzki specjalista ds. alergologii.
- Wszystkie kraje UE realizują program "Mleko w szkołach". Nasz rząd nie przyznał dotacji na ten cel. Bez niej trudno przekonać szkoły do zakupu mleka - mówi Karolina Miszkowska z Fundacji "Mleko dla szkół, mleko dla zdrowia". Kiedyś picie mleka w przerwach między lekcjami było obowiązkowe. Dziś w Rzeszowie żadna szkoła nie daje uczniom mleka bo, jak tłumaczą urzędnicy, dzieci go nie lubią. Do takich uczniów należą Jaś Tomaka, uczeń I klasy i jego starsza o rok siostra Weronika starsza o rok. - Nie cierpię mleka. Piję je tylko w kawie zbożowej - mówi Jaś. Dr n.med. Danuta Myłek, wojewódzki specjalista ds. alergologii jest przeciwnikiem zmuszania dzieci do picia mleka. Jej zdaniem, wapń zawarty w mleku jest źle wchłaniany przez przewód pokarmowy. Mleko jest też przyczyną alergii. Jednak Cezary Ubaka, lekarz rodzinny z Rzeszowa uważa, że dzieci powinny pić mleko, zwłaszcza w okresie wzrostu i dojrzewania. - Zawiera wartości odżywcze - pełnowartościowe białko, mikroelementy i wapń, ważne przy wzroście kości. Na tym, żeby dzieci w szkołach piły mleko najbardziej zależy jego producentom. Okręgowa Spółdzielnia Mleczarska w Sanoku proponuje np. mleko czekoladowe i wielosmakowe. Na razie dzieci w szkołach m.in. Trzebownisku i Rzeszowie, dostają herbatę z cytryną.

* Każdy rolnik, który w okresie od 1 kwietnia 2002 do 31 marca 2003 oddał mleko do mleczarni, powinien uzyskać stosowne zaświadczenie, będące podstawą do naliczenia kwoty mlecznej. Konieczny jest też dokument potwierdzający prowadzenie gospodarstwa, a taki można uzyskać w gminie. Wszystko to będzie potrzebne do złożenia wniosku w Agencji Rynku Rolnego. Formularze można pobrać albo w agencji, albo w ośrodkach doradztwa rolniczego. - My pomagamy rolnikowi sporządzić wniosek, w oparciu o który zostanie mu przyznana kwota mleczna. Rolnik, który tego nie dopilnuje, nie otrzyma takiej kwoty. Jest to równoznaczne z tym, że nie będzie mógł sprzedać ani litra mleka do zakładu skupowego. Niedopełnienie tej formalności jest nieodwracalne. To jest jedna, historyczna szansa - mówi Teresa Hamulecka, kierownik Powiatowego Zespołu Doradztwa Rolniczego w Przeworsku. Mleczarnie z reguły same dbają o to, by wydać rolnikowi takie zaświadczenie, jednak nie wszędzie się tak dzieje. Dlatego warto samemu zadbać o swój interes. Kwota mleczna przypisana będzie do konkretnego gospodarstwa, ale będzie też możliwość sprzedaży i zakupu, a nawet dzierżawy tychże kwot. Obok hurtowej, będzie jeszcze tzw. sprzedaż bezpośrednia, z ominięciem skupu. To szansa dla tych rolników, którzy nie oddawali w ubiegłym roku mleka do mleczarni. Aby funkcjonować na tym rynku, trzeba spełnić szereg warunków weterynaryjnych i sanitarnych. Potrzebne będą ponadto kwoty sprzedaży bezpośredniej. Wniosek o taką kwotę należy złożyć w Agencji Rynku Rolnego do 30 października. Będzie ona przyznana w oparciu o liczbę krów i średnią wydajność w skali kraju. - Jest dużo takich rolników, którzy nie oddawali mleka do mleczarni, więc nie dostaną kwoty mlecznej. Oni mogą się jednak ubiegać o kwotę bezpośrednią. Warto się o nią postarać także dlatego, że być może w pewnym momencie zostanie ona zamieniona na kwotę hurtową - przekonuje Teresa Hamulecka. To także jest jedyna okazja, a zrezygnować ze sprzedaży można zawsze. Inną sprawą jest kwestia dopłat bezpośrednich. Tu jest trochę więcej czasu. - Wnioski będzie się składać w Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa na początku przyszłego roku. Od października podejmujemy szeroką akcję informacyjno-edukacyjną. W powiecie przeworskim w każdym sołectwie będziemy rozmawiać na ten temat z rolnikami - mówi kierowniczka PZDR w Przeworsku. Warto jednak już teraz zadbać choćby o uregulowanie spraw własności. W przypadku dopłat bezpośrednich trzeba dokładnie udokumentować własność bądź dzierżawę gruntu. - Tu, na Podkarpaciu jest z tym bardzo źle. Grunty stoją jeszcze na dziadków czy pradziadków - informuje Teresa Hamulecka.

KRONIKA POLICYJNA

* Krośnieńscy chuligani przyjechali na mecz uzbrojeni w drewniane pałki i grube druty. Błyskawiczna interwencja policji zapobiegła rozlewowi krwi. Aby poskromić rozwydrzonych młodzieńców funkcjonariusze użyli broni. Środowy mecz pomiędzy czwartoligowymi zespołami "Krośnianki" i JKS 1909 Jarosław zapowiadał się spokojnie. Po pierwszym gwizdku sędziego na trybunach przy ul. Bandurskiego było ok. 500 osób. Pod koniec pierwszej połowy do zamkniętej bramy stadionu załomotało kilkudziesięciu chuliganów z Krosna. Przyjechali wynajętym busem.
- Grupa wtargnęła na teren obiektu - relacjonuje mł. insp. Ryszard Chrzanowski, komendant powiatowy policji w Jarosławiu. - Wtedy w jej kierunku ruszyli miejscowi kibice. Doszło do starcia. Walczących rozdzielili policjanci. W aucie krośnian funkcjonariusze znaleźli drewniane pałki i kawałki drutu zbrojeniowego. Chuligani nie zdążyli ich użyć.
- Mogło dojść do rozlewu krwi. Ofiarami mogli być nie tylko walczący, ale i przypadkowi przechodnie - mówi podinsp. Wiesław Dybaś, rzecznik prasowy podkarpackiego komendanta wojewódzkiego policji w Rzeszowie. Po pierwszej interwencji policji zdziczeli fani drużyny gospodarzy rozbiegli się po ogródkach działkowych przy ul. Grodziszczańskiej. W kierunku funkcjonariuszy rzucali butelkami, sztachetami i kamieniami. - Jeden z moich ludzi oddał dwa strzały z broni gładkolufowej: pierwszy ostrzegawczy, drugi w stronę najbardziej agresywnego chuligana - mówi insp. Chrzanowski. Policjanci zatrzymali 27 chuliganów. 24 z nich (większość to mieszkańcy Krosna i okolic) noc ze środy na czwartek spędziła w policyjnej izbie zatrzymań. - Zawnioskujemy do sądu o wysokie grzywny dla nich i zakaz uczenia w imprezach sportowych - zapowiada Dybaś.
- Opanowanie takiej dziczy w tak krótkim czasie świadczy o odwadze i znakomitym przygotowaniu operacyjnym grup interwencyjnych - czytamy w liście, który Roman Kałamarz, prezes jarosławskiego klubu 1909 skierował do komendanta wojewódzkiego policji.

* W Jarosławiu jeden z mieszkańców miasta remontował ładę w swoim garażu. Prawdopodobnie z powodu zbyt dużej ilości nagromadzonych oparów doszło do wybuchu, w wyniku którego mężczyzna został ranny i z oparzeniami I i II stopnia trafił do szpitala. Okoliczności zdarzenia bada policja.

* W Przemyślu na ul. Grunwaldzkiej 73-latek wtargnął pod poloneza. Z obrażeniami ciała został przewieziony do szpitala. Podobne zdarzenie miało w Makowisku k. Jarosławia, gdzie kierujący fiatem 125p mieszkaniec Laszek potrącił pieszą, mieszkankę Makowiska, która nagle wtargnęła na jezdnię zza autobusu. Kobieta z obrażeniami głowy, klatki piersiowej i brzucha została odwieziona do Centrum Opieki Medycznej w Jarosławiu.

* W jednym z mieszkań przy ul. Grunwaldzkiej w Przemyślu dwóch mężczyzn napadło na Jerzego S. Pobili go i ukradli mu 24 złote. Policjanci zatrzymali sprawców, którymi okazali się 27-letni Andrzej A. oraz 25-letni Jacek. P.

* Na Widnej Górze k. Jarosławia kierowca daewoo zaczął hamować, bowiem samochód przed nim także zaczął zwalniać. W pewnej chwili daewoo zjechało do osi jezdni i wpadło w poślizg, zjechało na przeciwny pas ruchu i zderzyło się z jadącym prawidłowo mercedesem busem. Uszkodzeniu uległy obydwa pojazdy, a pasażerka mercedesa z obrażeniami ciała została przewieziona do szpitala. Kierowcy zostali przebadani na alkomacie. Byli trzeźwi.

* 27 sierpnia policjanci z sekcji kryminalnej KPP w Jarosławiu ujawnili w piwnicy u jednego z mieszkańców Radymna nielegalną uprawę konopi indyjskich. Podejrzany uprawiał również niewielkie poletko w odludnym miejscu pod lasem.

* 28 sierpnia w Przemyślu z terenu hurtowni przy ulicy Batorego nieznani sprawcy skradli 8 grzejników rurowych. Policjanci odnaleźli skradzione grzejniki w jednym z punktów skupu złomu. W chwili obecnej trwają poszukiwania złodziei.

Rodzinna wendetta
* 29 sierpnia w Przemyślu na terenie ogródków działkowych "Zielonka" matka z córką podpaliły altankę, należącą do Mariana R. (byłego męża i ojca) oraz pobiły jego konkubinę. Po dokonaniu "rodzinnej wendetty" obie kobiety znikły i obecnie są poszukiwane przez policję.

Reklama