Archiwum aktualności

Archiwalne wydanie tygodniowe: 21.06-27.06.2003 r.

PRZEMYŚL

Przywrócić Sąd Okręgowy
* Rezolucję przemyskiego samorządu z apelem do ministra sprawiedliwości o przywrócenie w Przemyślu sądu okręgowego poparł krośnieński poseł SLD Witold Firak i rzeszowscy radcy prawni. Poseł Firak, uzasadniając swoje stanowisko, napisał, że warunki lokalowe w Przemyślu są idealne, kadra przygotowana, a reaktywacja okręgu nie wymagałaby nakładów finansowych. Firak wyliczył, że do sądu okręgowego w Krośnie z Przemyśla (101 km), Lubaczowa (200 km) czy Horyńca (220 km) jest stanowczo za daleko i że 70-tysięczny Przemyśl zasługuje na okręg nie mniej niż niespełna 50-tysięczne Krosno. Uchwałę popierającą Przemyśl podjęła też Rada Okręgowej Izby Radców Prawnych w Rzeszowie.

Panachyda
* Liczna rzesza grekokatolików, w tym kilkusetosobowa grupa pielgrzymów z Ukrainy, uczestniczyła w niedzielę w uroczystościach żałobnych, zwanych panachydą. Po mszy św. koncelebrowanej pod przewodnictwem archidiecezji przemysko-warszawskiej ks. mitrata Eugeniusz Popowicz w archikatedrze greckokatolickiej pw. św. Jana Chrzciciela, ok. 1000 wiernych udało się w procesji na Cmentarz Wojenny przy ul. Pikulickiej. Po drodze dołączyła do nich grupka wyznawców prawosławia. Na cmentarzu tym spoczywają strzelcy siczowi Galicyjskiej Ukraińskiej Armii, walczącej w 1920 r. pod wodzą Semena Peltury u boku Józefa Piłsudskiego. Po podpisaniu traktatu z Rosją, podkomendni Peltury zostali internowani, m.in. w podprzemyskich Pikulicach, gdzie większość z nich zmarła na tyfus i została pochowana na podprzemyskiej nekropoli. Ponadto na cmentarzu tym znajdują się dwa zbiorowe groby ukraińskich powstańców, którzy w styczniu 1946 r. i w maju 1947 r. zginęli w Birczy i Lisznej. Kilka lat temu zostali ekshumowani i przeniesieni na przemyski Cmentarz Wojenny, na którym w niedzielę modlono się w ich intencji. N mogiłach złożono wieńce i kwiaty. W uroczystościach uczestniczył m.in. prezes Związku Ukraińców w Polsce Myron Kertyczak. Podobna uroczystość odbyła się w sobotę w Młynach, w pow. jarosławskim, gdzie obok XVIII-wiecznej cerkwi, użytkowanej obecnie przez rzymokatolików, spoczywa Mychajło Werbyćkij (1915-1970), długoletni proboszcz tamtejszej parafii greckokatolickiej, twórca melodii obecnego hymnu państwowego Ukrainy. W Przemyślu po drugiej wojnie światowej, aż do roku 1989, panachyda odbywała się nielegalnie.

Lobbing...
* Radni miejscy są zaniepokojeni decyzjami Zarządu Województwa nieprzychylnymi budowie nowej siedziby Muzeum Narodowego. Przyjęli rezolucję w tej sprawie. Chcą też osobiście rozmówić się z radnymi wojewódzkimi. Przemyscy rajcy jednogłośnie przyjęli rezolucję, w której wyrażają dezaprobatę wobec decyzji Zarządu Województwa Podkarpackiego w sprawie odstąpienia od planów budowy nowej siedziby MNZP i zmiany przeznaczenia środków finansowych, które pierwotnie miały trafić na muzeum, na rzeszowskie drogi. Według radnych, rezygnacja z planów budowy zniweczy poniesione nakłady, a zbiory muzealne mogą zostać rozdysponowane po innych muzeach. Kilku zaproponowało, by porozmawiać z wojewódzkimi radnymi. Jeden z rajców chce, by odbyła się sesja wyjazdowa przemyskiej RM, w tym samym dniu, w którym odbywać się będzie sejmik. Inny proponuje wyjazd przedstawicieli wszystkich klubów i prezydenta miasta na posiedzenie sejmiku. Rezolucja zostanie przesłana ministrowi kultury, Zarządowi Województwa Podkarpackiego, radnym sejmiku oraz parlamentarzystom.

* Posłanka Elżbieta Łukacijewska zwróciła się do ministra kultury z prośbą o pomoc w rozwiązaniu problemów lokalowych przemyskich instytucji kulturalnych. W swoim wystąpieniu posłanka zwraca uwagę ministra na kłopoty Przemyskiej Biblioteki Publicznej oraz Muzeum Narodowego Ziemi Przemyskiej. Posłanka przypomina ministrowi kultury o roszczeniach majątkowych Związku Gmin Wyznaniowych Żydowskich, który domaga się od władz Przemyśla zwrotu budynku dawnej synagogi, mieszczącego od kilkudziesięciu lat imponujący księgozbiór Przemyskiej Biblioteki Publicznej. Książki wypożycza tam systematycznie co piąty mieszkaniec Przemyśla. W związku z wysokim bezrobociem i zubożeniem społeczeństwa, wielu osób nie stać na zakup nowych książek, więc korzystanie z biblioteki staje się dla nich jedyną możliwością kontaktu z literaturą.
- Miasto nie posiada odpowiednio przystosowanego budynku, do którego można by przenieść bibliotekę, a wybudowanie nowego nie jest możliwe ze względów finansowych - informuje posłanka Elżbieta Łukacijewska. - Likwidacja biblioteki wiązałaby się z degradacją pozycji miasta w regionie i uniemożliwiałaby prawidłowy rozwój intelektualny dzieci i młodzieży. Posłanka zwróciła również uwagę ministra na problemy lokalowe innej dużej instytucji kulturalnej na terenie miasta, Muzeum Narodowego Ziemi Przemyskiej, którego obecną siedzibę przejmie za dwa lata kuria greckokatolicka.

Zmiany na Rynku
* Przemyski Rynek od ubiegłej jesieni ma nową nawierzchnię, jednak prawdziwą rewolucję dało się odczuć dopiero tej wiosny. Przy kawiarniach pojawiły się od dawna wyczekiwane letnie ogródki, a w nich tłumy ludzi. To, co w teorii wzbudzało wiele kontrowersji, w praktyce okazało się bezpieczne, a przede wszystkim przyjemne. Prezydent Robert Choma: - Nie zauważyliśmy wzrostu pijaństwa czy przestępczości. Prawdą jest natomiast, że i ogródki, i sam Rynek wymagają dużego nakładu pracy. W ogródkach jest za mało zieleni, a starówka powinna mieć bardziej pamiątkarsko-kawiarniany charakter. Można to osiągnąć, poprzez zapewnienie lokali pod tego typu działalność oraz pomocy przy jej uruchomieniu. W najbliższych planach władz miasta są jeszcze remonty kamienic i rekonstrukcja zieleni: - Po każdym koncercie Rynek jest zupełnie zadeptany. Uważam, że najwyższy czas duże imprezy wyprowadzić na stadiony, a na starówce organizować kameralne. W Egerze właściciele lokali przy rynkach po kolei opłacają różnego rodzaju muzyków. Chciałbym do tego namówić również naszych restauratorów. Choma dodaje, że być może letnich ogródków będzie więcej, choćby w podcieniach. W dalekosiężnych planach wciąż wałkuje się ideę odbudowy tzw. zachodniej pierzei. Decyzja w tej sprawie jeszcze nie zapadła.

Sapiecha odebrał obrazy
* O ponad 100 obrazów (w tym 72 portrety książąt Sapiehów z tzw. galerii kodeńskiej) zubożyły się zbiory Muzeum Narodowego Ziemi Przemyskiej. W myśl orzeczenia sądu, kolekcję odebrał spadkobierca Michał Ksawery Sapieha, bratanek księcia Leona, ostatniego właściciela Krasiczyna. Obrazy już wywieziono z Przemyśla, prawdopodobnie do Krakowa. - To dla nas ogromna strata - mówi Józefa Kostek, historyk sztuki, główny inwentaryzator zbiorów MNZP. - Galeria kodeńska to unikalny zbiór portretów męskiej linii rodu. Prawie wszystkie wyszły spod jednego pędzla. Stanowią niezwykłą sarmacką całość. To było nasze oczko w głowie. Wiele z tych obrazów przeszło kosztowną konserwację. Portrety Sapiehów powstały przed 1709 r. Najpierw zdobiły kościół w Kodniu. Do Krasiczyna trafiły po upadku powstania listopadowego, gdy Leon Sapieha stracił majątek na Litwie i przeniósł się do Galicji. W czasie II wojny światowej zbiory znalazły schronienie w krakowskiej Kurii Metropolitalnej. Po wojnie skonfiskowane, przekazano na Wawel. Do przemyskiego muzeum kolekcja trafiła w 1970 (wpisano ją do odrębnego inwentarza). Miała wrócić do zamku w Krasiczynie po zakończeniu remontu i utworzeniu w wydzielonych komnatach oddziału MNZP. Ostatni raz pokazano część portretów kodeńskich w 2001 r. w krasiczyńskim zamku, z okazji 50 rocznicy śmierci kardynała Adama Sapiehy, metropolity krakowskiego, wielkiego patrioty, zwanego "księciem niezłomnym".

Startuje kąpielisko mieskie
* Od 1 lipca rozpoczyna działalność miejskie kąpielisko strzeżone. Będzie czynne codziennie, do 30 sierpnia, w godz. od 9.30 do 17.30. Kąpielisko i plaża będą strzeżone przez ratowników. Mieszkańcy będą mogli skorzystać również z boisk do siatkówki i piłki nożnej.

* Handlowcy sprzedający alkohol domagają się, by władze miasta zwróciły im opłatę skarbową, którą musieli uiścić za wydanie koncesji. Powołują się na najnowszą uchwałę Naczelnego Sądu Administracyjnego. Do października ub. roku, kiedy obowiązywała nie znowelizowana ustawa o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi, koncesja na sprzedaż piwa i wina kosztowała 525 złotych, zaś pozwolenie na handel wódką wiązało się z koniecznością wydania 1830 złotych. Dodatkowo samorządy pobierały od handlowców opłatę skarbową w wysokości 833 złotych, która stała się kością niezgody i przyczyną wielu nieporozumień. - Władze miasta nie miały prawa pobierania podwójnych opłat za jedną i tą samą koncesję - twierdzi Zbigniew Kurzywilk, prezes przemyskiego oddziału Krakowskiej Kongregacji Kupieckiej. - Potwierdza to najnowsza uchwała Naczelnego Sądu Administracyjnego. W tej sytuacji będziemy żądać od miasta zwrotu pieniędzy. Sędziowie NSA uznali, że opłata za korzystanie z zezwolenia jest jednocześnie opłatą za jego wydanie, a więc handlowcy nie musieli ponosić żadnych dodatkowych kosztów. Wydaje się, że w tej sytuacji kupcy sprzedające alkohol, którzy uiścili opłatę skarbową, winni otrzymać jej zwrot. Władze nadsańskiego grodu są jednak zupełnie innego zdania. Arkadiusz Sputkowski, naczelnik Wydziału Finansowego Urzędu Miejskiego w Przemyślu twierdzi, że jeszcze przed rozstrzygnięciem jakie zapadło w NSA, kilkudziesięciu handlowców złożyło zażalenia do Samorządowego Kolegium Odwoławczego, które przekazało sprawę do ponownego rozpatrzenia. Magistraccy urzędnicy będąc przekonani o swoich racjach skorzystali z przysługującego im prawa i skierowali sprawę do prokuratury.
- Pobierając opłatę skarbową za koncesje kierowaliśmy się przepisami prawa - mówi Wiesław Jurkiewicz, wiceprezydent Przemyśla. - Taką ich interpretację przedstawiło nam ministerstwo finansów jako wiążącą. Z uchwały NSA nie wynika, że powinniśmy zwrócić pieniądze handlowcom, tym bardziej, że była ona wydana tylko w pojedynczym przypadku - spółdzielni ,,Zorza" w Radomsku.

* - Udało mi się znaleźć pracę przy remontach budynków. Przez lato jakoś pociągnę, potem znów będzie klapa - mówi młody człowiek, napotkany przy rusztowaniu. W Przemyślu i powiecie jest 12 686 bezrobotnych, o 36 mniej, niż w kwietniu, o blisko 500 więcej, w porównaniu z analogicznym okresem ub. roku. W mieście bez pracy jest co dziesiąty mieszkaniec. Stopa bezrobocia w Przemyślu (19,3 proc.) nadal przewyższa średnią krajową (18,4) i wojewódzką (16,8). Pocieszeniem jest to, że w maju Powiatowy Urząd Pracy dysponował 240 ofertami, o 104 więcej, niż w kwietniu, ale wciąż jest to za mało, by odczuwalnie rozładować sytuację na rynku pracy. - W maju zarejestrowało się 593 bezrobotnych, o 113 więcej, niż w kwietniu - informuje Iwona Kurcz- Krawiec, kierownik PUP. Coraz więcej rejestruje się młodych ludzi, mających ukończoną szkołę ponadpodstawową. Ogółem zarejestrowanych bezrobotnych absolwentów różnego rodzaju szkół jest 650, z tego po wyższych uczelniach 145, po policealnych i średnich zawodowych 236, po zasadniczych 181. Część z nich, w okresie letnim, powinna znaleźć pracę przy remontach, w ogrodnictwie, gospodarstwach rolnych. Inni, udają się do krajów unijnych.
W maju, w porównaniu z kwietniem, przybyło ofert zakładów pracy. Na jedną przypadało 50 bezrobotnych. To korzystniejsza proporcja, jak w zimie, kiedy jedną trzeba było obdzielić 200 osób. - Lato powinno przynieść poprawę na rynku pracy, najważniejsze, by tę tendencję utrzymać w następnych miesiącach.

* Na ogólnopolskim Przeglądzie Teatrów Dziecięcych "Dziatwa 2003" w Łodzi, grupa teatralna "Mała Garderoba" otrzymała drugą nagrodę za przedstawienie "Słoń, który wysiedział jajko" oraz wyróżnienie za prezentację w korowodzie ulicznym. Ponadto reżyserkę tego spektaklu Barbarę Płocicę uhonorowano nagrodą instruktorską. "Dziatwa" jest najważniejszym festiwalem teatrów dziecięcych w kraju. W br. uczestniczyło w nim 26 zespołów z całej Polski. Spektakl w wykonaniu młodych przemyskich aktorów spotkał się też z uznaniem dziecięcego jury, które oceniło go jako jeden z dwóch najlepszych. Autorką scenografii była Halina Paszkowska, oprawę muzyczną przygotował Jacek Marcińczak. Wcześniej sukcesy odnieśli recytatorzy z przemyskiego CK. Na XII Ogólnopolskim Konkursie Recytatorskim "Sacrum w literaturze" w Częstochowie, Katarzyna Dzierżawin z Przemyśla zdobyła II miejsce, zaś na XXXII Ogólnopolskich Spotkaniach Amatorskich Teatrów Jednego Aktora w Zgorzelcu przemyślanin Krzysztof Wach zajął III miejsce.

* Służby miejskie zabezpieczyły trujące pestycydy znalezione w opuszczonym magazynie, w którym bawiły się dzieci z pobliskiego osiedla. O skandalicznej sprawie informowaliśmy w poprzednim wydaniu aktualności. Mieszkańcy bloków przy ulicy I Armii Wojska Polskiego poczuli uciążliwy zapach. Dochodził z położonych obok starych magazynów, które są własnością Urzędu Miejskiego w Przemyślu, a kiedyś należały do Zespołu Szkół Rolniczych. We wnętrzu zdewastowanego budynku strażacy znaleźli spore ilości środków ochrony roślin. Niektóre były rozlane. Jak zapewnił Robert Choma, prezydent Przemyśla, wszystkie pestycydy zostały należycie zabezpieczone i nie stwarzają już żadnego zagrożenia.

JAROSŁAW

Kasa płaci
* Z kasy Centrum Opieki Medycznej kilku lekarzy bierze co miesiąc wynagrodzenie aż trzy razy. Jako udziałowcy spółki, która opłaca personel pogotowia, następnie za dyżurowanie w pogotowiu oraz za pracę w szpitalu. Dyrekcja COM uważa, że wszystko jest w porządku. W skład COM, oprócz szpitala, wchodzi także pogotowie ratunkowe. Konkurs na świadczenie usług dla pogotowia (obsługa po godz. 15) wygrał w marcu Niepubliczny Zespół Opieki Zdrowotnej "Profimed".
- Po jakimś czasie na naszych fakturach zaczęły pojawiać się dwie pieczątki: "Profimedu" i prywatnej spółki "Ratownik", która płaci nam teraz za dyżury. Zaczęliśmy się zastanawiać, u kogo pracujemy - mówi jeden z dyżurujących na pogotowiu lekarzy. Co to za prywatna spółka? - "Ratownik" jest założycielem niepublicznego ZOZ "Profimed" - wyjaśnia Joanna Budzaj, rzecznik prasowy wojewody, który wydawał zgodę na działalność NZOZ-u. Jak się okazuje, udziałowcami w "Ratowniku" (który bierze od COM pieniądze za obsługę pogotowia ratunkowego) są zatrudnieni jednocześnie przez COM lekarze szpitala: Marek K.(wiceprezes spółki), Ireneusz Sz. (członek zarządu), Zbigniew K., Leszek K. Z dokumentów, wynika także, że lekarze ci pełnią także dyżury w pogotowiu, czyli - za pieniądze COM zatrudniają sami siebie. Tomasz Niedźwiedź, zastępca dyrektora COM w Jarosławiu, pytany o komentarz, napisał: "COM nie posiada informacji dotyczących struktury spółki "Ratownik" oraz że "dodatkowe poza COM-em zatrudnienie lekarzy w spółce bądź NZOZ-ie nie jest przedmiotem zainteresowania COM w Jarosławiu".

* Imponującym finałem zakończyła się trwająca trzy miesiące akcja "Gorączka złota", zorganizowana w mieście i powiecie jarosławskim przez tamtejszy Zarząd Rejonowy Polskiego Czerwonego Krzyża. W tym czasie uczestnicy akcji zabrali ponad 187 kilogramów bilonu o wartości 1878 zł. Przedszkolacy i uczniowie szkół podstawowych oraz gimnazjów pomagali w ten sposób swoim kolegom z niezamożnych rodzin, którzy dzięki temu wyjadą na wakacje. Akcja polegała na zebraniu jak największej ilości "złotych" monet o nominałach 1, 2 i 5 groszy. W kategorii placówek najwięcej monet, bo aż 7,5 kilograma zebrali wychowankowie Miejskiego Przedszkola nr 10 w Jarosławiu. Tuż za mini uplasowały się Miejskie Przedszkola nr 9 i 4. W kategorii szkół podstawowych zwyciężyli uczniowie Szkoły Podstawowej nr 11 w Jarosławiu, którzy zebrali 35 kilogramów monet. Kolejne lokaty zdobyły: jarosławska "szóstka" oraz Zespół Szkół w Roźwienicy. W kategorii szkół gimnazjalnych najwięcej monet, ponad 7,5 kilograma, zgromadzili uczniowie z Gimnazjum Publicznego nr 1 w Jarosławiu. Kolejne miejsca zajęli gimnazjaliści z Boratyna i Wiązownicy. Indywidualnie najwięcej bilonu, ponad 8 kilogramów, zgromadził Tadeusz Wywrot z Jarosławia.

REGION

Niszczeją synagogi
* W naszym regionie zachowało się 29 zabytkowych synagog, z czego spora część w jego wschodniej części. Są to przeważnie ruiny. Jeśli w porę nie przystąpi się do ich ratowania, wkrótce mogą całkiem zniknąć z krajobrazu. Dotyczy to synagogi w Medyce, która przedstawia sobą rozpaczliwy widok. Podobnie wyglądają synagogi w Wielkich Oczach, Starym Dzikowie i Cieszanowie oraz w Przemyślu przy placu Unii Brzeskiej. Bóżnica ta stanowiła kiedyś własność Towarzystwa Izraelskiej Świątyni Zasańskiej, ale od dawna jest już opuszczona, ma załamany dach, przez który leje się woda. Na szczęście są też pozytywne przykłady. Takim jest XVIII-wieczna synagoga w Jarosławiu, która podczas wojny została zdewastowana, ale potem adaptowana dla potrzeb Liceum Sztuk Plastycznych. Od 1998 r. jest w użytkowaniu Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej, która ją gruntownie wyremontowała. Z kolei synagogę przy ul. Słowackiego w Przemyślu od lat użytkuje Miejska Biblioteka Publiczna. Zabytkowy obiekt ostatnio zaczyna niszczeć, gdyż brakuje pieniędzy nawet na bieżącą konserwację. Sprawy konserwacji tych są mocno skomplikowane, nie tylko ze względu na brak pieniędzy, ale także uregulowań prawnych dotyczących własności. - Kilka lat temu pojawiły się propozycje związane z zagospodarowaniem synagogi przy pl. Unii Brzeskiej w Przemyślu - mówi dr Marek Gosztyła, profesor PWSZ w Jarosławiu. - Projekt przewidywał, że w budynku tym powstanie Dom Sztuki, w którym znajdzie się ekspozycja współczesnej rzeźby. Pomimo opracowania dokumentacji, projekt leży na półkach. Ochrona zabytkowych synagog wiąże się nie tylko z brakiem funduszy, inwestora czy właściciela. Główną przyczyną jest brak troski władz lokalnych i państwowych o te obiekty świadczące o wielokulturowości naszego regionu.

* W dniu, w którym do regionu przyjadą marszałkowie wszystkich województw w Polsce, podkarpacki sejmik będzie decydował o odwołaniu marszałka Leszka Deptuły. Konwent Marszałków Rzeczpospolitej, którego przewodniczącym jest Deptuła, ma się odbyć 3 i 4 lipca. Właśnie na 3 lipca, przewodniczący sejmiku Krzysztof Kłak zwołał dokończenie nadzwyczajnej sesji sejmiku, na której radni mają decydować o odwołaniu Deptuły. - Na taką datę zgodzili się szefowie klubów w sejmiku, łącznie z SLD i PSL - mówi Kłak. Stanisław Jucha, szef radnych SLD mówi, że nie wiedział, kiedy odbędzie się konwent marszałków.
Jerzy Wiśniewski, dyrektor Kancelarii Zarządu Województwa mówi, że ustalenie daty sesji to decyzja przewodniczącego. - Marszałek Deptuła pozostawia to bez komentarza - dodaje Wiśniewski.

* Nawet o połowę mniej osób niż w ub. roku jest zainteresowanych wyjazdami na wakacje w kraju i zagranicą. Spokojni są tylko organizatorzy ekskluzywnych wypadów na Kubę albo Jamajkę.
- Wysokie bezrobocie i niskie pensje, to pierwszy powód spadku sprzedaży ofert turystycznych - tłumaczy Jerzy Wilk, właściciel Biura Podróży i Turystyki "Restur" w Rzeszowie. - Drugim jest rozporządzenie ministra finansów zmieniające zasady dofinansowania wczasów krajowych i zagranicznych. Od początku 2003 r. niemożliwe jest dofinansowanie przez zakłady pracy kolonii i obozów zagranicznych. Większość pracodawców zmieniła też regulamin Funduszu Socjalnego. Dzięki tym korektom pracownicy - w miejsce dofinansowania do wczasów - mogą otrzymywać pieniądze "do ręki". Przy kiepskich zarobkach, dodatkowy zastrzyk gotówki rzadko jest wykorzystywany na rekreację. Kłopotów z klientami nie odnotowują biura proponujące najdroższe oferty turystyczne. - Od kilku lat coraz więcej osób chce wyjeżdżać do Tajlandii, Chin, na Jamajkę i Kubę - wylicza Henryk Luty, dyrektor "Orbisu" w Rzeszowie. - Koszt: 10 tys. zł za 10, 15 dni nie jest dla nich problemem. Kilka, kilkanaście razy mniej trzeba zapłacić za turnusy w Łazorach, Zaklikowie albo w Zakopanem, organizowane przez Komendę Chorągwi ZHP w Rzeszowie.
- Mimo to obserwujemy mniejsze zainteresowanie - przyznaje Mariola Lentyńska, zastępca komendanta Chorągwi. - W ub. roku wyjechało z nami ponad 5,5 tys. dzieci i młodzieży. W tym mamy nieco ponad 4 tys. chętnych.
- O wakacyjnym podróżowaniu decyduje bardziej styl życia niż status majątkowy - mówi Mariola Michno, pielęgniarka z Rzeszowa, która z plecakiem przemierzyła Indie i Stany Zjednoczone. - Wystarczą trepy, plecak, namiot, śpiwór, trochę grosza i już można przemierzyć Bieszczady.

* Nie będzie miejscowości, przez które przestaną jeździć pociągi ani zwolnień wśród kolejarzy - obiecuje Zbigniew Górniak, dyrektor Przewozów Regionalnych PKP w Rzeszowie. Pasażerowie jednak stracą. Z początkiem wakacji ogromnie zadłużona spółka PKP likwiduje w regionie 20 połączeń. Już w marcu spółka PR PKP zapowiadała likwidację ponad 1000 połączeń, z których korzystają pasażerowie na krótkich, regionalnych trasach. Z 760 kilometrów podkarpackich torów miało zniknąć 97 pociągów. Po protestach kolejarskich związków zawodowych i samorządów wszystkich województw warszawska spółka złagodziła program restrukturyzacji. Oznacza to, że w Podkarpackiem przestanie jeździć 20 pociągów.
- 1 lipca zniesione zostają połączenia, które przynosiły największe straty - tłumaczy Zbigniew Górniak, dyrektor PR PKP w Rzeszowie. - To kursy popołudniowe i nocne, o znikomej ilości pasażerów. Zaoszczędzimy na tym 5 mln zł rocznie nie zwalniając pracowników. Część osób odejdzie jednak na emeryturę, więc zatrudnienie się zmniejszy. Kwota zaoszczędzona na likwidacji 20 połączeń, to niewielka część ponad 61 mln zł corocznych strat w województwie. W całej Polsce zadłużenie PKP wynosi już 13 mld zł.
- Rozwiązaniem mogłyby być autobusy szynowe - mówi dyrektor Górniak. - Na Podkarpaciu potrzeba ich 26. Tymczasem w grudniu będziemy mieć jeden, a w marcu drugi. To rozwiązuje problem tylko na jednej linii.

KRONIKA POLICYJNA

Oszuści za kratkami
* 13 czerwca policjanci z sekcji kryminalnej Komendy Miejskiej Policji w Przemyślu ustalili i zatrzymali 5-osobową grupę oszustów i złodziei specjalizujących się w kradzieżach mieszkaniowych. Tego dnia w jednym z mieszkań przy ulicy Opalińskiego w Przemyślu zginęły dwie damskie torebki pozostawione w przedpokoju. Ich właścicielki zajęte były rozmową w pokoju. Przez zapomnienie czy roztargnienie ktoś nie zamknął wejściowych drzwi na zamek i tak w tajemniczy sposób znikły torebki, w których były dokumenty, telefon i karty bankomatowe. Poszkodowane natychmiast zawiadomiły policję, ale nikt nikogo nie widział i nie bardzo było wiadomo, jak szukać złodziei.
- Nie była to pierwsza kradzież mieszkaniowa na naszym terenie - mówi funkcjonariusz sekcji kryminalnej KMP. 3 czerwca w Hureczku trzy młode kobiety zjawiły się w mieszkaniu staruszków i oferowały do sprzedaży sweter. Po ich odejściu okazało się, że z kieszeni wiszącej w szafie marynarki zginął portfel, w którym było 1500 złotych. 10 czerwca w jednym z mieszkań przy ulicy Focha w Przemyślu z przedpokoju znikła damska torebka z telefonem, dokumentami i drobną kwotą pieniędzy. Sygnały o podobnych kradzieżach dokonywanych na przełomie maja i czerwca dochodziły również z powiatu jarosławskiego i przeworskiego. W każdym przypadku okradani byli ludzie starsi, u których pojawiały się dwie albo trzy młode kobiety, którym czasem towarzyszył mężczyzna. Złodziejki w zależności od sytuacji oferowały do sprzedaży koce, kapy lub odzież (był to kamuflaż służący odwracaniu uwagi potencjalnych ofiar), albo prosiły o szklankę wody czy kromkę chleba. Potem ulatniały się, a wraz z nimi znikały pieniądze, dokumenty, czasem drobna biżuteria lub inne przedmioty. Już w kilka godzin po kradzieży na Opalińskiego, w okolicy ulicy Kopernika zatrzymano pięcioro podejrzanych. Skradzione torebki i dokumenty policjanci znaleźli w śmietniku przy ulicy Sportowej, a telefon w samochodzie którym przyjechali. Podejrzani to: Andrzej R. (46 lat, w grupie pełnił funkcję kierowcy), Dariusz H. (22), Marzena N. (26), Agnieszka C. (18) i Jadwiga S. (24) - dwie ostatnie kobiety są narodowości cygańskiej. Cała piątka mieszka w Tarnowie i stamtąd wyruszała na złodziejskie eskapady. Na razie złodziejska piątka na wniosek prokuratora dostała środek zapobiegawczy w postaci dozoru policyjnego, ale sprawa ma charakter rozwojowy.

* W jednym z garaży przy ul. Grunwaldzkiej w Przemyślu, na przednim siedzeniu fiata 125p znaleziono zwłoki właściciela auta, 36-letniego mieszkańca tego miasta.

* W niedziele o północy w płomieniach stanął samochód-chłodnia marki Mercedes. Działo się to w Przemyślu na ul. Jasińskiego. Spaliła się kabina auta i agregat chłodniczy. Właściciel straty ocenił na 100 tys. zł. Przyczyną pożaru było zwarcie instalacji elektrycznej.

* We wtorek policjanci w Przemyślu zatrzymali sprawców kradzieży z włamaniem do baru w Młodowicach 30 maja br. Włamywacz to dwóch 19-latków, mieszkańców pow. przemyskiego. Zatrzymano także 20-letniego pasera.

* W Olszanch jadący nissanem mieszkaniec Chełma, na łuku drogi z nieznanych przyczyn przodem pojazdu uderzył w bok prawidłowo jadącego fiata. W wyniku tego zdarzenia pasażerka fiata i jej 5-letnie dziecko trafili do szpitala.

* Na dworcu PKS w Przemyślu nieznany sprawca otworzył bagażnik jednego z autobusów stojących na parkingu i z jego wnętrza ukradł dwie torby ze skórzanymi czapeczkami. Suma strat, jaką poniósł właściciel towaru, to 4 tys. zł.

Reklama