Archiwum aktualności

Archiwalne wydanie tygodniowe: 07.06-13.06.2003 r.

PRZEMYŚL

Ruszyła delegatura paszportowa
* W Przemyślu uruchomiono Delegaturę Systemu Paszportowego. Placówka jest wyposażona w nowoczesne urządzenia teleinformatyczne, dzięki którym możliwa jest elektroniczna transmisja danych z miejsca przyjęcia wniosku paszportowego. Dane będą trafiać bezpośrednio do MSWiA, gdzie zostaną umieszczone w paszportach nowego wzoru. Do tej pory dane przekazywano za pośrednictwem rzeszowskiej Delegatury Systemu Paszportowego. Przemyska placówka pozwoli na przyspieszenie obiegu dokumentów. Jak zapewniła Joanna Budzaj, rzecznik wojewody podkarpackiego, wnioski mieszkańców Przemyśla dotyczące wydania lub wymiany paszportu załatwiane będą sprawniej niż dotychczas.

"Pieniny" odpadły, "Małopolska" zostaje
* Decyzją prezesa PKP InterCity, po 1 lipca pozostawiony zostanie w rozkładzie jazdy ekspres "Małopolska" z Przemyśla do Gdyni. Nie wyrażono jednak zgody na wydłużenie do Przemyśla trasy ekspresu "Pieniny" z Warszawy do Rzeszowa. NSZZ "Solidarność" oraz lokalne samorządy wystąpią o wydłużenie kursu "Pienin" do Przemyśla na okres wakacji, tj. w lipcu i sierpniu. Byłby to czas na analizę opłacalności. Ze względu na niską rentowność władze PKP nie zgodziły się wydłużyć do Medyki trasy pociągu z Tarnowa do Przemyśla.

Nie chodzi o dochodowość...
* Ze metodami pomocy niepełnosprawnym zapoznawali się w Niemczech: Renata Zubik ze Stowarzyszenia na Rzecz Osób Upośledzonych Umysłowo, Aneta Błońska - Polskie Towarzystwo Walki z Kalectwem oraz Zbigniew Berestecki - Stowarzyszenie Wspierania Niesłyszących. Przebywali tam na zaproszenie Lebenshilfe, jednej z największych organizacji działających w Turyngii na rzecz niepełnosprawnych. - Ten wyjazd był kontynuacją inicjatywy podjętej przez Podkarpacką Wspólnotę Organizacji Sojalnych. To, co zaprezentowano nam w Niemczech można uznać wręcz za wzorcowe. Chociaż my również nie mamy się czego wstydzić. Ale odbiegamy chociażby w zakresie przystosowania budynków dla potrzeb niepełnosprawnych - mówi Berestecki. Nasi rodacy mieli okazję poobserwować m.in. niemiecki system mieszkalnictwa dla niepełnosprawnych oraz warsztaty, w których zorganizowane są miejsca pracy dla takich osób. - W oczy rzuca się ogromna pogoda ducha niepełnosprawnych oraz chęć życia. Tam nie daje się im odczuć, że są niepełnosprawni - opowiada Zubik. Przemyślanie byli zachwyceni systemem zatrudniania osób z różną niepełnosprawnością. - Ludzie wykonują rozmaite prace, w zależności od stanu zdrowia. Dla każdego jest jakieś zajęcie. To nie jest typowa produkcja. Nie chodzi o dochodowość. Bardziej o to, by taka osoba, nawet wykonująca nieskomplikowane prace, miała poczucie jakieś obowiązku, czuła się potrzebna - twierdzi Błońska. Stanowiska pracy w warsztatach dla niepełnosprawnych są w 80 proc. finansowane z budżetu państwa. Efektem wizyty przedstawicieli przemyskich organizacji jest nawiązanie współpracy z niemieckimi odpowiednikami. - Niemcy byli zaskoczeni, że prowadzimy równolegle kilka programów - dodaje Błońska.

Prezes BCC w Przemyślu
* O problemach, trudnościach i szansach naszych przedsiębiorców rozmawiał prezes Business Center Club Marek Goliszewski, który spotkał się 10 czerwca w przemyskim magistracie z władzami samorządowymi Przemyśla oraz przedstawicielami świata biznesu. Prezes BCC w Przemyślu pojawił się w towarzystwie byłego posła i ministra obrony narodowej Janusza Onyszkiewicza. Na początku przedstawił propozycje zmian w gospodarce, które w tym samym czasie jego partnerzy przedkładali w Warszawie premierowi. Zaznaczył, że Unia Europejska jest nam potrzebna, ale w tej chwili nie jesteśmy dla niej partnerem. - Greków dogonimy za 25 lat, jeśli wzrost gospodarczy będzie ponad 6 proc. - stwierdził prezes BCC. Według Goliszewskiego, by uzyskać wzrost gospodarczy na poziomie 7 proc., trzeba przeprowadzić kilka zasadniczych zmian. Jedną z nich jest decentralizacja publicznych pieniędzy. Prezes BCC uważa, że 80 proc. wpływów regionalnych powinno pozostać w gestii samorządów lokalnych. Innymi proponowanymi przez niego posunięciami są: likwidacja funduszy i agend centralnych, reforma PFRON (pieniądze powinny być desygnowane na poziom regionalny) i KRUS (odejście od zryczałtowanej składki i uzależnienie jej od dochodów), radykalna kontrola rent (wiele jest fałszywych), zamrożenie waloryzacji najwyższych emerytur. Przemyscy przedsiębiorcy pytali, co zrobić, by dobrze funkcjonować w tak specyficznym regionie jak nasz. Prezes BCC zadeklarował pomoc w przygotowaniu projektów. Sporo czasu poświęcono przemyskiemu bazarowi. Marek Goliszewski zauważył, że trzeba stworzyć legalny system, który powoli zastąpiłby handel na bazarze.

Co tam na zboczu?
* Jest gotowa koncepcja zagospodarowania stoku na północno-zachodnim zboczu Tatarskiej Góry, gdzie ma powstać centrum sportów zimowych. Najważniejsza będzie trasa zjazdowa długości 500 metrów. Koncepcję sporządziło przemyskie Przedsiębiorstwo Budowlano - Handlowe "Fadom". Chodzi o stok w miejskim parku, od ul. Przemysława do ul. Sanockiej. Możliwa do wykonania w tym miejscu trasa zjazdowa jest zaliczana do łatwych, gdyż poziom jej nachylenia mieści się między 17 i 21 procent. Oprócz niej powstałaby rynna snowboardowa (Half Pipe) długości 40 metrów, wyciągi orczykowy i talerzykowy oraz zjeżdżalnia letnia, przeznaczona do uprawiania narciarstwa na trawie. Na stoku centralnym w lecie zaplanowano również slalom dla rowerów górskich. Stok byłby oświetlony, a w zimie sztucznie naśnieżany.
- Taki obiekt poszerzyłby naszą ofertę turystyczną - mówi Robert Choma, prezydent Przemyśla. - Mamy sygnały z Ukrainy , m.in. od lwowian, że przyjadą do nas na narty. Górna granica kosztów wykonania kompleksu, to 5 mln zł, jednak realną wydaje się być kwota powyżej 3 mln zł. Najważniejszą sprawą jest znalezienie pieniędzy na tę inwestycję. Przedsięwzięcie byłoby opłacalne, gdyby wyciągi pracowały w sezonie 560 godzin, czyli 70 dni przez 8 godzin na dobę. - Dochodowość i atrakcyjność kompleksu podniosłaby instalacja letniej zjeżdżalni - twierdzą wykonawcy koncepcji.

* Niebawem ukaże się katalog dworów w naszym regionie, których stan jest w zdecydowanej większości przerażający. Katalog zostanie wydany nakładem Stowarzyszenia Opieki nad Twierdzą Przemyśl i Dziedzictwem Kulturowym Ziemi Przemyskiej. Jego autorem jest Bogdan Motyl, zapalony miłośnik zabytków i autor zdjęć, które będą zamieszczone w katalogu. Ukażą one obraz pełnej dewastacji tych zabytkowych obiektów, dla których los okazał się okrutny. Pierwszy akt dramatu rozegrał się tuż po wojnie, kiedy to z dworów wyrzucono "panów", a ich posiadłości, w imię "sprawiedliwości dziejowej", skutecznie rozgrabiono. Akt drugi był znacznie dłuższy i trwał ponad 40 lat. Teraz następuje akt trzeci i - jeśli w porę nie ockną się władze gminne i konserwatorskie - będzie to ostatni akt dramatu. Ziemia Przemyska, podobnie, jak i całe Podkarpacie, słynie z zabytkowych dworów nie tylko w Polsce, ale także w Europie. Część z nich udało się uratować, większość nadal popada w ruinę.
- Dotychczas na Ziemi Przemyskiej przebadano obiekty zabytkowe w ponad 200 miejscowościach - mówi dr Marek Gosztyła, prezes Stowarzyszenia Opieki nad Twierdzą Przemyśl i Dziedzictwem Kulturowym Ziemi Przemyskiej . - Wśród nich połowa zaopatrzona była w urządzenia obronne: ziemne fortyfikacje bastionowe, wały, bramy ze zwodzonymi mostami, baszty, fosy, parkany, wody rzek i stawów - bezcenne zespoły architektoniczne. Chcąc je ratować należy poszukiwać, w toku szeroko zakrojonych działań konserwatorskich, odpowiednich partnerów. W przypadku obiektów prywatnych, a te zdecydowanie dominują, trzeba pozyskać ich właścicieli. Z kolei dla obiektów państwowych, znaleźć odpowiednich użytkowników i inwestorów, którzy pomogą utrzymać obiekt lub zagospodarować w sposób umożliwiający jego komercyjne funkcjonowanie. Szacunek dla historii i jej pomników świadczy o kulturze i cywilizacji narodu. I choć powszechnie wiadomo, że na wszystko brakuje pieniędzy, nie wolno skrywać faktu, iż w wielu przypadkach brakuje również dobrych gospodarzy i troskliwych konserwatorów zabytków. A przecież na tej ziemi są dworki wielu wybitnych postaci, żeby wspomnieć choćby tylko o Piotrze Michałowskim, Anieli Pawlikowskiej, czy Aleksandrze Fredrze. Widząc zza chmur, co się dzieje, stary Fredro niechybnie przewraca się w grobie.

* Bezrobotni z Przemyśla i powiatu przemyskiego mają nadal mniejszą szanse na znalezienie pracy, niż mieszkańcy innych rejonów Podkarpacia. Wyższa od krajowej i wojewódzkiej stopa bezrobocia, wynosząca w Przemyślu 19,3 procent, sprawia, że o pracę jest tu trudniej, niż w innych miastach regionu. W maju br. na 12686 bezrobotnych czekało ladwie 240 ofert pracy. Ze statystyk Powiatowego Urzędu Pracy wynika, że prawie połowa ogółu zarejestrowanych bezrobotnych to mieszkańcy 68-tysięcznego Przemyśla. W ubiegłym miesiącu w przemyskim pośredniaku zarejestrowało się 593 nowych bezrobotnych. W tym samym czasie z ewidencji wykreślono co prawda 629 osób, ale tylko 424 z nich z powodu podjęcia pracy. Tylko niespełna 17 proc. ogółu zarejestrowanych bezrobotnych ma prawo do pobierania zasiłku, a ich liczba stale spada. Ponad połowa osób poszukujących pracy pozostaje bez zatrudnienia od co najmniej roku. Stale niepokojąco wysoka jest również liczba bezrobotnych w wieku do 18 do 24 lat, którzy stanowią obecnie prawie 30 proc. ogółu bezrobotnych mieszkańców miasta i powiatu. Większość bezrobotnych młodych ludzi to absolwenci szkół policealnych, średnich i zasadniczych zawodowych. Oprócz Przemyśla, problem braku pracy dotyka w największym stopniu mieszkańców gmin: Żurawica, Dubiecko, Bircza, Orły i Przemyśl.

Majstrowanie przy tarasie
* Ekipa robotników w asyście straży miejskiej ogrodziła metalowym płotem taras nad Sanem i usunęła stojące tam stoły oraz ławy. - To bezprawie! - uważa ich właściciel Bogusław Nowak, który obok posiada niewielki lokal serwujący piwo. Obszerny nadsański taras przylega do Wybrzeża Ojca Świętego Jana Pawła II, ulubionego miejsca przechadzek mieszkańców. Do wczoraj jego część zajmowały stoły i ławy, przy których spacerowicze spożywali piwo oraz inne napoje, kupowane w usytuowanym obok lokalu.
- Bez poinformowania mnie całe wyposażenie zostało usunięte, a taras ogrodzony płotem, co uniemożliwia mi prowadzenie działalności - mówi Nowak. - To odpowiedź władz miasta na to, że podczas jesiennych wyborów samorządowych ubiegałem się o fotel prezydenta, a ponadto zainicjowałem referendum w sprawie odwołania Rady Miejskiej poprzedniej kadencji. Odmiennego zdania jest Wiesław Jurkiewicz, zastępca prezydenta Przemyśla, który stwierdził, że zamknięcie tarasu i konieczność jego remontu to efekt złego stanu technicznego w jakim się znajduje. Nakaz modernizacji obiektu wydał władzom powiatowy inspektor nadzoru budowlanego. - Pomimo wcześniejszych prób pan Nowak nie zgodził się na ogrodzenie tarasu, uniemożliwiał to, a przecież nie posiada tytułu prawnego do użytkowania go - wyjaśnił. - Ogłosiliśmy konkurs na zagospodarowanie tego miejsca i pan Nowak również może złożyć swoją ofertę. Bogusław Nowak oburzony zajściem zawiadomił o nim policję i prokuraturę.

* Przewidziane na 2003 rok państwowe środki na budowę nowej siedziby przemyskiego muzeum mogą zostać zmniejszone o 2 mln 290 tys. zł. Taką uchwałę kilka dni temu podjął zarząd województwa podkarpackiego. Wygospodarowane w tej sposób środki mają być przeznaczone na rzeszowską obwodnicę. Uchwała ma charakter intencyjny, tzn. wyraża wolę zarządu, nie jest jednak ostateczną decyzją. Tę podejmą na najbliższej sesji radni sejmiku.
W uzasadnieniu uchwały marszałek województwa Leszek Deptuła napisał: "Kontrakt wojewódzki obowiązuje tylko do roku 2003 i wobec powyższego nie ma zapewnienia dalszego finansowania zadania z budżetu państwa. Koszty budowy musiałby prawdopodobnie ponieść samorząd województwa podkarpackiego, co przekracza możliwości finansowe województwa". Dalej marszałek pisze, że w związku z zaistniałą sytuacją zarząd postanowił odstąpić od budowy nowego budynku i wystąpił do wojewody podkarpackiego z wnioskiem o przekazanie na potrzeby muzeum budynku przy placu Dominikańskim 3. Adaptację tego budynku pod potrzeby muzeum województwo finansowałoby z własnych środków. Wyjaśnień w tej sprawie zażądał przewodniczący sejmiku Krzysztof Kłak: "Taka sytuacja spowoduje zapewne wielkie oburzenie wśród mieszkańców Przemyśla i całego powiatu" - napisał do marszałka Deptuły. Zaniepokojone są również władze powiatu przemyskiego: - To bardzo krótkowzroczna polityka! - mówi wicestarosta Witold Kowalski. - Moim zdaniem zarząd myśli kategoriami wyłącznie swojego budżetu, a powinien mieć na uwadze interes całego Podkarpacia. To, co oni chcą zrobić, jest sprzeczne z konstytucyjnymi zapisami o zrównoważonym rozwoju!

* Władze miasta prowadzą negocjacje z kurią greckokatolicką dotyczące postawienia na pl. Niepodległości pomnika Żołnierza Polskiego. Jego gipsowy odlew od kilku lat niszczeje w magazynie. Pomnik Żołnierza Polskiego miał stanąć w miejscu, na którym dawniej był pomnik gen. Świerczewskiego. W 1993 r. Rada Miejska postanowiła, że na pl. Świerczewskiego, przemianowanym już na pl. Niepodległości, na cokole pozostałym po zdemontowanej postaci Świerczewskiego, stanie gigantycznych rozmiarów pomnik Żołnierza Polskiego (m. in. otoczony 10 tarczami pięciometrowej wysokości). W tym celu zlecono wykonanie projektu, a następnie gipsowego odlewu monumentu, co kosztowało miasto ok. 300 tys. zł. Wtedy okazało się, o czym władze Przemyśla nie wiedziały, że takich rozmiarów dzieło nie zmieści się na tym placu, gdyż jest on podzielony na dwie części: jedna należy do miasta, druga do kurii greckokatolickiej, która musiałaby wyrazić zgodę na zamontowanie tego "giganta". W tej sytuacji gipsowy odlew pocięto na kawałki (ponoć można je w każdej chwili połączyć w całość) i złożono do magazynu. Prezydent Przemyśla Robert Choma jest zdania, że uchwałę Rady Miejskiej z 1993 r. należałoby zweryfikować. - Nawet gdybyśmy znaleźli inne miejsce na lokalizację tego pomnika, to w miejskiej kasie nie ma pieniędzy, aby go odlać i postawić - mówi Choma. - Sprawa wymaga gruntownego przemyślenia. Tymczasem gipsowy odlew powoli zamienia się w pył i wszystko wskazuje, że surrealistyczny pomysł władz samorządowych Przemyśla spowodował, iż 300 tys. zł definitywnie poszło w błoto.

JAROSŁAW

* Państwowa Wyższa Szkoła Zawodowa im. ks. Markiewicza była organizatorem międzynarodowej konferencji na temat problemów rozwoju regionalnego na pograniczu polsko-ukraińskim. W konferencji uczestniczyli naukowcy z Polski (Komitet Przestrzennego Zagospodarowania Kraju PAN, Zakład Przesiębiorczości i Gospodarki Przestrzennej Akademii Pedagogicznej w Krakowie, Politechnika Lubelska i PWSZ w Jarosławiu), Ukrainy (Instytut Badań Regionalnych Narodowej Akademii Nauk we Lwowie) i Słowacji (Uniwersytet w Preszowie), którzy wygłosili kilkadziesiąt referatów. Przewodniczący Komitetu Organizacyjnego Konferencji, rektor i profesor PWSZ, dr inż. Antoni Jarosz mówił o polityce interregionalnej na pograniczu polsko-ukraińskim. Prof. dr hab. Tadeusz Markowski z PAN wygłosił referat na temat miejsca pogranicza wschodniego w planowaniu przestrzennym Europy. Na problemy związane z międzyregionalną polityką zwróciła uwagę m. in. prof. dr Swietłana Pisarenko ze Lwowa, dr Marek Gosztyła przypomniał o Twierdzy Przemyśl, jako zapomnianym dziedzictwie na pograniczu Polski. Problematyka konferencji dotyczyła wielu innych aspektów współpracy transgranicznej, szczególnie w obliczu przystąpienia Polski do UE. Poruszono m. in. zagadnienia demograficzne, rynku pracy, rozwoju przedsiębiorczości oraz stanu przestrzennej infrastruktury technicznej. Wiodącą sprawą była koncepcja utworzenia przy PWSZ Polsko-Ukraińskiego Instytutu Współpracy Trangranicznej, jako placówki edukacyjno - naukowej, przygotowującej programy badawcze dla władz samorządowych i administracyjnych po stronie polskiej i ukraińskiej. Wskazywano także na konieczność reorganizacji dotychczasowego funkcjonowania największego w Europie związku euroregionalnego, jakim jest Euroregion Karpacki.

* Długa i mroźna zima sprawiła, że opóźnił się termin zakończenia budowy krytej pływalni, jednej z najnowocześniejszych w regionie. Pierwotnie finał prac budowlanych planowano na przełomie kwietnia i maja br. Okazało się jednak, że dotrzymanie tego terminu było nie możliwe m.in. z uwagi na długą i dość mroźną zimę.
- Z najnowszych ustaleń wynika, że roboty powinny się zakończyć do końca września br. - mówi Zofia Krzanowska, rzecznik burmistrza Jarosławia. Oprócz basenu sportowego o wymiarach 25x12,5 m na terenie kompleksu rekreacyjnego znajdzie się basen o zróżnicowanych kształtach. Właśnie w nim umiejscowione zostaną bicze wodne, gejzery i grzybek wodny. W hali basenowej zaplanowano lądowisko z 80-metrową zjeżdżalnią i dwie wanny do hydromasażu. Uzupełnieniem wymienionych atrakcji stanie się siłowania, solarium, bar i zaplecze sanitarne. Inwestycja finansowania jest z budżetu miasta oraz dotacji.

PRZEWORSK

Będzie nowa hala
* Budowlańcy mają dobrą wiadomość dla uczniów. Na początku nowego roku szkolnego zostanie oddana nowoczesna hala sportowa.
- Prace budowlane są już w końcowej fazie. Robimy izolacje sali głównej, wylewki itp. Rozpoczęliśmy malowanie pomieszczeń. Pierwotnie planowano, że hala zostanie oddana do użytku pod koniec 2003 r. Dzięki sprawnemu przebiegowi prac prawdopodobnie uda się to jeszcze przez rozpoczęciem nowego roku szkolnego - mówi Tadeusz Siwak, inspektor nadzoru Urzędu Miasta w Przeworsku. Hala sportowa powstaje obok wybudowanego niedawno gmachu gimnazjum. Budowę rozpoczęto w czerwcu 2001 r. Obiekt będzie miał wymiary 45 na 24 metry. Jego centralnym elementem będzie boisko do gier zespołowych, m.in. koszykówki, siatkówki i piłki ręcznej. Stosunkowo łatwo będzie je można przedzielić na kilka mniejszych boisk, na których, w tym samym czasie, będą się mogły odbywać zajęcia wychowania fizycznego dla kilku klas szkolnych. Dodatkowo w hali będą umieszczone sale korekcyjna i rehabilitacyjna, pomieszczenie do innych gier, magazyn na sprzęt sportowy, szatnie, nowoczesne sanitariaty. Na stałe zostaną zainstalowane trybuny dla 300 osób. W późniejszym terminie planowana jest jednak dobudowa składanych trybun teleskopowych, dla kilkuset osób. W piwnicy będzie sauna.
- Tuż obok hali planowane jest wybudowanie boiska i bieżni ze sztuczną nawierzchnią. Będzie tutaj można uprawiać sporty lekkoatletyczne - dodaje inspektor Siwak. Koszt budowy hali sportowej wyniesie 3,5 mln złotych. Pieniądze te pochodzą z budżetu miasta oraz z Ministerstwa Edukacji Narodowej i Sportu. W ministerialnej puli znalazły się m.in. środki pochodzące z Totalizatora Sportowego.

REGION

* W całym regionie (teren byłego województwa przemyskiego) w referendum wzięło udział 169 tys. 235 mieszkańców. Frekwencja wyniosła tu 56 proc. Ważnych głosów oddano 167 tys. 837. 119 tys. 541 mieszkańców powiatów przemyskiego, jarosławskiego, przeworskiego i lubaczowskiego opowiedziało się za podpisaniem traktatu akcesyjnego z Unią Europejską. Oznacza to, że za wejściem do Unii było 71 proc. głosujących. Głosowanie obyło się bez większych przeszkód. Najgłośniejszym incydentem było wyniesienie urny z lokalu wyborczego w Gaci. Urna została przeniesiona na noc do pobliskiego urzędu gminy, bowiem w lokalu wyborczym, mieszczącym się w Gminnym Ośrodku Kultury, zaplanowana była sobotnia dyskoteka. W sprawie interweniował komisarz wyborczy. Na szczęście urna została w odpowiedni sposób zabezpieczona, spokojnie "przenocowała" w urzędzie, a następnego dnia wróciła na miejsce. Incydent nie wpłynął więc na głosowanie. Nie zanotowano żadnych nadzwyczajnych sytuacji w lokalach wyborczych na terenie głównych miast. Zdarzały się drobne nieporozumienia, np. gdy ktoś chciał głosować za członka rodziny lub domagał się przyjazdu komisji do osób chorych. W Lubaczowie w drugim dniu wywieszono plakat antyunijny. Po interwencji jednego z mieszkańców pracownicy UM usunęli plakat łamiący ciszę referendalną. Żadnych niepokojących zdarzeń nie odnotowano w Przeworsku.

* Leszek Deptuła nie został odwołany z funkcji marszałka, bo na wniosek opozycji przerwano nadzwyczajną sesję sejmiku wojewódzkiego. Nie doszło także do odwołania zarządu, który wcześniej nie otrzymał skwitowania budżetu za 2002 r. Do odwołania trzeba większość 3/5, czyli 20 głosów. Zabrakło kworum. Na sali zawrzało, kiedy Deptuła pokazał skargę do NSA na uchwałę Regionalnej Izby Obrachunkowej o nie udzieleniu absolutorium i odwołanie do Kolegium RIO. Natychmiast wykorzystała to opozycja. - Wnoszę o przerwanie sesji, bo są nowe dokumenty w tej ważnej sprawie - zaproponowała Wanda Rakszawska-Stopyra z LPR. Targi proceduralne trwały kilka godzin, co chwila ogłaszano przerwy. W końcu, po podwójnym głosowaniu, bo radni PSL i SLD zakwestionowali wyniki pierwszego, opozycja zdecydowała o przerwaniu sesji. Za głosowało 16 radnych, przeciw było 15, a 1 wstrzymał się od głosu.

* Polska opóźni termin wprowadzenia wiz dla obywateli Białorusi, Rosji i Ukrainy. Pierwotnie miały obowiązywać od 1 lipca br., ale termin przesunięto do 1 października. Wprowadzenia wiz najbardziej obawiają się wschodni sąsiedzi Polski. - Teraz bez większych problemów przyjeżdżam do waszego kraju na zakupy - powiedział Iwan Drosyło z Truskawca, przekraczający polsko-ukraińskie przejście graniczne w Medyce. - Bałem się, że po 1 lipca będę miał kłopoty z wjazdem do Polski, ponieważ słyszałem, że wasze konsulaty nie są przygotowane do wydawania wiz. To dobrze, że termin ich wprowadzenia został przesunięty. Polskie ministerstwo spraw zagranicznych twierdzi, że powodem późniejszego wprowadzenia wiz nie jest stan przygotowań, tylko kwestie proceduralne. Otóż Polska nie może dojść do porozumienia z Rosją i Białorusią w sprawie zasad wydawania wiz i ich ceny. Wiadomo, że na darmowe będą mogli liczyć Ukraińcy.
- Wprowadzenie wiz może doprowadzić do zmniejszenia liczby przyjeżdżających zza wschodniej granicy - stwierdził Mariusz Bodzioch, prezes zarządu spółki ,,Infores" z Przemyśla. - Tymczasem liczną grupą klientów mojej i wielu innych firm są cudzoziemcy. Kiedy będzie ich mniej, nie wykluczone, że firmy zaczną zwalniać ludzi.

* Właściciele żółwi, tropikalnych gadów, nawet niektórych papug, muszą rejestrować swoich ulubieńców w starostwie. Do tej pory w regionie nie zarejestrowano ani jednego egzotycznego zwierzęcia. Tylko w niektórych urzędach słyszano o takim obowiązku. Zamieszanie wywołała "Konwencja o Handlu Dzikimi Zwierzętami i Roślinami Gatunków Zagrożonych Wyginięciem. Polska ratyfikowała ją w 1990 r. Ustawa o ochronie przyrody wprowadziła obowiązek rejestracji węży, żółwi, pająków ptaszników, a minister środowiska zobowiązał do jej przeprowadzenia starostwa powiatowe. Problem w tym, że starostwa nie powiadomiono o nowym obowiązku. Większość posiadaczy egzotycznych okazów nawet nie wie, że za trzymanie żółwia w domowej niewoli bez zezwolenia grozi kara.
- Słyszałem o planowanej rejestracji, ale nie słyszałem, żeby ktoś już ją przeprowadzał - mówi naczelnik Wydziału Ochrony Środowiska Starostwa Powiatowego w Rzeszowie, Stanisław Kowal. - W tej sprawie nie dostaliśmy żadnych wytycznych. Pytając w innych starostwach o przebieg rejestracji węży czy pająków ptaszników, w odpowiedzi słyszeliśmy najczęściej pytanie, czy przypadkiem nie robimy sobie żartów. Tylko w przemyskim starostwie naczelnik Elżbieta Sopel przyznała, że była niedawno pytana o możliwość sprowadzenia do Polski geparda, ale nikt do tej pory nie zgłosił się w sprawie rejestracji zwierzęcia. Obowiązek rejestracji zwierząt (do końca października) jest pierwszym krokiem w wojnie z nielegalnym handlem chronionymi gatunkami. Polska uważana jest za kraj tranzytowy dla handlarzy egzotycznych zwierząt. Wiele z nich sprzedaje okazy w Polsce i dlatego przy rejestracji został wprowadzony obowiązek podania miejsca urodzenia zwierzęcia. Bez zaświadczenia, że zwierzę nie urodziło się na wolności, starostwa mają odmawiać rejestracji.

* Na tegoroczne świadectwa gimnazjalistów wpisany zostanie tylko jeden język obcy. Drugi język ministerstwo uznało za przedmiot nadobowiązkowy, a stopień z niego nie będzie się liczył do średniej ocen. Część gimnazjalistów będzie miała więc mniejszą liczbę punktów za świadectwo niż się spodziewała.
- To oburzające. W przyszłym roku resort oświaty powie nam, że nie ma pieniędzy na dodatkowy język obcy i dzieci będą się uczyły tyko jednego - denerwuje się Halina Motyka, przewodnicząca Stowarzyszenia Nauczycieli Języka Niemieckiego w Rzeszowie. Dyrektor szkoły ma do dyspozycji sześć godzin, które może przydzielić na dowolne zajęcia. W większości rzeszowskich gimnazjów wykorzystywano je na drugi język obcy.- U nas na angielski, francuski i niemiecki. Godziny te traktowaliśmy jako obowiązkowe. Tak było przez 3 lata. Nagle teraz na 2 tygodnie przed zakończeniem roku szkolnego ministerstwo informuje, że zajęć tych nie powinniśmy uwzględniać jako obowiązkowe - mówi Grażyna Lachcik, dyrektor Gimnazjum nr 10 w Rzeszowie. - Ta późna interpretacja ministerstwa pojawiła się wraz z nowymi drukami świadectw promocyjnych i ukończenia szkoły. W ub. r. nauczyciele wpisywali drugi język w rubryce przedmiotów obowiązkowych.
- Były na to wykropkowane wolne miejsca, gdzie sami dokonywaliśmy wpisów. Teraz pojawiły się nowe druki z wyszczególnionymi przedmiotami - mówi Maria Działowska, nauczyciel germanista z Rzeszowa. Dyrektorzy gimnazjów złoszczą się, że pod koniec roku szkolnego kolejny raz ministerstwo wprowadza zamieszanie.
- Przez 3 lata nikt nie skorygował zapisu, że drugi język nie jest obowiązkowy - oburzają się nauczyciele. - Dlaczego zwłaszcza teraz, tuż przed wejściem do UE drugi język obcy w szkole ministerstwo traktuje jako mniej ważny. Przecież młodzież może wykorzystać tę furtkę i nie będzie się przykładać do jego nauki.

Obowiązkowy biuletyn
* Od 1 lipca wszystkie samorządy terytorialne muszą udostępnić opinii publicznej informacje o swojej działalności w Biuletynach Informacji Publicznej. Już teraz można przetestować działanie strony internetowej opracowanej przez firmę ze Stalowej Woli. Testową wersję strony głównej Biuletynu Informacji Publicznej można znaleźć pod adresem www.bip.pl. Będzie ona urzędowym informatorem teleinformatycznym, dzięki któremu administracja wszystkich szczebli ma działać przejrzyście. Od 1 lipca organy władzy państwowej, samorządy terytorialne, samorządy zawodowe i gospodarcze, a także związki zawodowe i partie polityczne będą zobowiązane do udostępniania informacji publicznych. Informacje o kompetencjach urzędu, jego pracach będą systematycznie aktualizowane i wprowadzane według standardu ujednoliconego systemu. - Opracowany przez naszą firmę serwis jest zgodny z wymaganiami stawianymi przez ustawę. Oprócz sprzedaży naszego produktu będziemy prowadzić także szkolenia, tak aby samorządy, które wykupią u nas swój biuletyn mogły same go redagować i obsługiwać - wyjaśnił Wiesław Brodowski, prezes firmy Info-Centrum ze Stalowej Woli. Na urzędowych stronach internetowych, zamiast reklamy i promocji, trzeba będzie przedstawiać obywatelom wiarygodne i autoryzowane informacje publiczne o tym, co robią centralne i terenowe władze, jak zarządzają wspólnym majątkiem oraz powierzonymi dotacjami i funduszami.

KRONIKA POLICYJNA

* Dwudziestu minut potrzebowali przemyscy strażacy, aby uwolnić młodego mężczyznę z wnętrza rozbitej hondy, która na łuku drogi uderzył w betonowy przepust w Prałkowcach koło Przemyśla. Wypadek zdarzył się w nocy z wtorku na środę. Kilkanaście minut przed północą jadąca od strony Krasiczyna zielona honda na krakowskich numerach rejestracyjnych, zjechała nagle na pobocze i z impetem uderzyła w betonowy przepust. Auto przewróciło się na dach, zawisło nad przydrożnym rowem i zaczęło płonąć.
- Wykorzystaliśmy większość specjalistycznego sprzętu do ratownictwa drogowego. Przydały się nożyce hydrauliczne, rozpieraki i dźwig - powiedział mł. kpt. Witold Klepacki, dowódca Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej Państwowej Straży Pożarnej w Przemyślu. Pierwszego strażacy uwolnili kierowcę, 26-letniego Pawła K., przemyślanina, który doznał licznych potłuczeń. Znacznie więcej czasu zajęło im wydobycie z auta Rafała P., 28-letniego mieszkańca Pińczowa. Młody mężczyzna był zakleszczony w pojeździe. Nie dawał znaków życia. Dopiero po ok. 20 minutach ekipa pogotowia ratunkowego mogła udzielić mu specjalistycznej pomocy. Niestety, zmarł na stole operacyjnym. - Prawdopodobną przyczyną wypadku była nadmierna prędkość. Trwa dochodzenie w sprawie - powiedziała st. post. Małgorzata Taciuch - Kurasiewicz z Komendy Miejskiej Policji w Przemyślu.

Tragedia na żwirowni
* W wyrobisku żwirowym pod Przemyślem utonął 17-letni chłopiec -poinformował podinspektor Wiesław Dybaś, rzecznik prasowy Komendanta Wojewódzkiego Policji w Rzeszowie. Wypadek miał miejsce około godziny 17., gdy młody człowiek pływał opodal brzegu. Świadkowie mówią, że chłopiec zniknął nieoczekiwanie pod wodą około 3 m od brzegu. Dramat rozegrał się na oczach kilku osób, m.in. jego starszej siostry. Przygodni ludzie rzucili się po chwili na pomoc, jednak głęboka woda starego wyrobiska i wodorosty uniemożliwiły skuteczny ratunek. Kilka minut po 19. Płetwonurkowie wydobyli z wody na żwirowisku zwłoki chłopca.

* W sobotę w Jarosławiu, o godzinie 2 w nocy, chuligan zaatakował mieszkańca tego miast, pobił, a następnie zabrał mu pieniądze, telefon komórkowy i karty płatnicze. Bandziora szuka policja.

* Policja w Przemyślu zatrzymała w sobotę o godz. 22 w pościgu na ul. Jagiellońskiej, 18-letniego mieszkańca powiatu przemyskiego. Młodzieniec zachowując się niczym furiat, zaczął kopać gablotę wystawową, którą rozbił.

* Policjanci w Przemyślu zatrzymali w poniedziałek 26-letniego mieszkańca tego miast, który w październiku ub.r. włamał się do budynku w stanie surowym, skąd skradł materiały budowlane wartości 1000 zł.

* Na os. Rogozińskiego w Przemyślu, do mieszkania 49-letniego Adama D. w nocy wtargnął 20-letni Grzegorz D. Używając siły, zażądał wydania pieniędzy. Domownicy zaczęli wzywać pomocy, przez co sprawcą zainteresowali się sąsiedzi, którzy wezwali policje. Policjanci z KMP w Przemyślu zatrzymali napastnika i przewieźli go do policyjnej izby zatrzymań. We krwi miał 1,78 promila alkoholu. W stosunku do mężczyzny zastosowano areszt tymczasowy na 3 miesiące.

* Nieznani sprawcy włamali się do noclegowni w Przemyślu i ukradli z niej pieniądze na łączną sumę około 400 tys. zł. Prawdopodobnie dorobionym kluczem otworzyli drzwi do pokoju i ukradli z niego 8 tys. dolarów USA, 2 tys. euro i 6 tys. zł. Dwóch poszkodowanych Ukraińców straty oszacowało na około 400 tys. zł.

* W Przemyślu na ul. grunwaldzkiej kierujący rowerem 15-latek, nie przestrzegając przepisów ruchu drogowego, najechał na Teresę K., przechodzącą przez jezdnie z 5-miesieczym dzieckiem. Kobieta i dziecko z obrażeniami ciała trafili do szpitala. Także w Przemyślu doszło do wypadku rowerzysty na ul. Batorego. Trzech nieletnich rowerzystów jechało przy osi jezdni. Podczas wymijania ich przez autobus PKS, jedne z nich popchnął 13-letniego Rafała Ch., który stracił równowagę i uderzył w bok pojazdu. Chłopak ze złamanym obojczykiem i kciukiem lewej ręki trafił do szpitala.

Reklama