Archiwum aktualności

Archiwalne wydanie tygodniowe: 17.05-23.05.2003 r.

PRZEMYŚL

Zwolnienia w szpitalu wojewódzkim
* W najbliższych tygodniach blisko 100 pracowników Szpitala Wojewódzkiego straci pracę. Zadłużenie placówki wynosi 20 mln złotych. Konieczna jest restrukturyzacja. Redukcja zatrudnienia to jeden z elementów reformy.
- W pierwszym rzędzie zwolnienia obejmą osoby mogące przejść na emerytury pomostowe lub nabywające prawo do świadczeń przedemerytalnych - powiedziała lek. med. Alicja Pietruszka-Zasadny, dyrektor Szpitala Wojewódzkiego w Przemyślu. Redukcji obawiają się zwłaszcza kobiety stanowiące większość ponad 1500-osobowej załogi. Przy 20-procentowym bezrobociu wiele z nich będzie miało problemy ze znalezieniem pracy, a obiecane świadczenia emerytalne to zbyt mało, aby utrzymać rodzinę. Restrukturyzacja obejmie nie tylko zwolnienia, ale także zmniejszenie liczby łóżek na niektórych oddziałach, m. in. na okulistyce i laryngologii, choć - jak zapewnia dyrekcja - nie wpłynie to na poziom i jakość usług. Planuje się zlikwidowanie niektórych komórek w dziale transportu sanitarnego. Wspomnianym ruchom kadrowym przeciwni są związkowcy. - Uważam, że najpierw należy dokonać dogłębnej analizy funkcjonowania poszczególnych oddziałów i, jeśli są nierentowne, spróbować polepszyć ich działalność, a nie od razu zwalniać pracowników - uważa Wiesław Boczar, przewodniczący Międzyzakładowego Związku Zawodowego Pracowników Służby Zdrowia.

To już dziesięć lat!
* Przez trzy dni przemyślanie świętowali dziesięciolecie współpracy partnerskiej pomiędzy ich miastem i Paderborn, położonym w Niemczech na południowy-wschód od Bielefeld. Jubileuszowe obchody zapoczątkowało forum dyskusyjne poświęcone szansom i zagrożeniom dla Przemyśla jako miasta granicznego Unii Europejskiej. W jego trakcie podkreślano, że swojej szansy na rozwój nadsański gród winien upatrywać w turystyce, jak również współpracy gospodarczej z Ukrainą oraz innym państwami bloku wschodniego.
- Podobnie jak w latach poprzednich, będziemy dzielić się z wami doświadczeniami wypływającymi z faktu naszej obecności w gronie krajów ,,piętnastki" - zapewnił Heinz Paus, burmistrz Paderborn. Przez trzy dni na przemyskim Rynku występowały niemieckie zespoły m.in. ,,Madison Showband", ,,Goerds on Song". Otwarto kilka wystaw, np. w Galerii Sztuki Współczesnej można było podziwiać prace prof. Waltera Schradera pt. ,,Formy biblijne i świeckie" oraz dzieła Petry Hartmann. Wszyscy chętni mieli okazję, aby spróbować oryginalnego niemieckiego piwa i specjałów tamtejszej kuchni.
- Uważam, że grupy z Paderborn winny znacznie częściej występować u nas, a nie tylko od święta - stwierdził jeden z przemyślan zafascynowany uliczną prezentacją zespołu ,,Boimana Ju end Eluvrien". Cykl imprez został sfinansowany z pieniędzy Fundacji Współpracy Polsko-Niemieckiej, Urzędu Miejskiego w Przemyślu i Paderborn oraz Komisji Europejskiej. W sierpniu br. jubileuszowe uroczystości odbędą się także w Paderborn.

Znów zagrały...
* W czasach, kiedy brakuje pieniędzy na wszystko, a na kulturę w szczególności, do Przemyśla zjeżdża właśnie 15 zespołów na jubileuszowy XXV Ogólnopolski Festiwal Kapel Podwórkowych. Coś w tym musi być. Członkowie tych zespołów, którzy prezentują miejski folklor, są wielkimi pasjonatami tego gatunku muzyki. Często potrafią przyjechać nawet na własny koszt, choć nie należą raczej do ludzi zamożnych. Ale posiadają inne wielkie bogactwo: ogromne serce do muzyki. Od starych piosenek z lat międzywojennych, aż po własne "muzyczne skecze" , w których w żartobliwy sposób ośmieszają naszą rzeczywistość. Ale jest to kpina życzliwa i pogodna. Bo tacy są ludzie, którzy wchodzą w skład tych kapel. Zawsze nazywałem ich uliczni, śpiewający felietoniści i zapewne z tego powodu cieszą się tak dużym uznaniem wśród przemyskiej publiczności, dla której festiwal kapel od ćwierć wieku stał się niemal miejscowym świętem. Świadczy o tym frekwencja podczas plenerowego koncertu w naturalnej scenerii staromiejskiego Rynku. Tak było też w tym roku. Przed estradą w Rynku przewinęły się tysiące przemyślan, gorąco oklaskując kapele, które uczestniczyły w tegorocznym festiwalu. Wielu przemyślan pytało, dlaczego nie wystąpiła znana kapela "Ta joj". Organizatorzy festiwalu, czyli przemyskie Centrum Kulturalne, twierdzą, iż nie mogli wysłać regulaminu i zaproszenia słynnym "tajojkom", gdyż wiedzieli, że są oni na koncertach w Stanach Zjednoczonych. Ponadto opuścili CK, z którym byli związani od wielu lat i organizatorzy nie wiedzieli, pod jaki adres wysłać ewentualne zaproszenie. Stanowczo temu zaprzecza kierownictwo przemyskiego Teatru Edukacyjnego, do którego przeniosła się kapela "Ta joj", występująca teraz w osłabionym składzie, gdyż ponad rok temu zmarł jej kierownik i założyciel Kazimierz Kiju Galikowski, a ostatnio opuścił szeregi tego zespołu jego drugi mocny filar Tadeusz Wanat. Ale pozostali młodsi, którzy - miejmy nadzieję - podtrzymają tradycje swych mistrzów. W tegorocznym festiwalu wystąpiło sporo zespołów, które debiutowały w tej najstarszej tego typu imprezie w Polsce. Jak np. Sanocka Kapela Podwórkowa Staśka Derenia, działająca przy Stowarzyszeniu Muzyki i Folkloru w Krośnie. Jest to zespół rodzinny, w skład którego wchodzą niemal wyłącznie członkowie wielce utalentowanej muzycznie rodziny Dereniów. Ale byli też swoiści rekordziści, jak np. Andrychowska Kapela Podwórkowa "Wujka Jaśka", która w Przemyślu gościła już po raz dwudziesty. W repertuarach wielu kapel nie zabrakło, jak zwykle, folkloru lwowskiego, śląskiego i warszawskiego. Jurorzy podkreślili wysoki poziom wszystkich uczestników tegorocznego festiwalu i wyrazili nadzieję, że impreza ta będzie kontynuowana w następnych latach.

Bieadbloki dla niepłacących
* Spółdzielnia Mieszkaniowa zamierza przenieść lokatorów, którzy nie płacą czynszów, do prowizorycznego baraku na obrzeżach miasta. W ten sposób w Przemyślu powstanie pierwsza w regionie dzielnica biedy. Wiele podkarpackich spółdzielni mieszkaniowych nie może pozbyć się lokatorów nie płacących czynszu. W większości przypadków sprawy kierowane są do sądu. Ten wydaje wyrok o eksmisji i praktycznie na tym się kończy, bo dłużników nie ma gdzie przenosić.
- Samorząd nie dysponuje lokalami socjalnymi, które można zaoferować osobom wyeksmitowanym, choć ciąży na nim taki ustawowy obowiązek - powiedział Zbigniew Kurosz, prezes Przemyskiej Spółdzielni Mieszkaniowej - Dłużnicy więc nadal mieszkają i czują się bezkarni. Chcemy to zmienić. PSM ma już ponad 2 mln zł długu z tytułu zaległych czynszów. Ostatnio lokatorom, którzy od dłuższego czasu zalegają z opłatami, odcięto wodę. Kolejnym krokiem są eksmisje do prowizorycznego baraku na obrzeżach miasta.
- To drastyczne, ale konieczne rozwiązanie - stwierdził prezes Kurosz. - W pierwszym rzędzie chcielibyśmy tam przenieść tych, którzy nie płacą czynszu, choć mają pieniądze. Wolą kupić nowy samochód albo jeździć na wycieczki zagraniczne. Prezes Kurosz zapewnia, że każdy przypadek zadłużonego lokatora będzie rozpatrywany indywidualnie. Jeśli ktoś nie płaci czynszu, bo jest bezrobotny, a wykazuje wolę współpracy i znalezienia rozwiązania dla swojej trudnej sytuacji, wówczas może liczyć na pomoc spółdzielni.

W hołdzie dla kpt. Kazimierza Gurbiela
* W 59. rocznicę zdobycia Monte Cassino przez II Korpus Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie pod dowództwem generała Andersa, żołnierze Polsko-Ukraińskiego batalionu Sił Pokojowych oddali hołd pamięci kpt. Kazimierza Gurbiela (1918-1992). Więzień syberyjskich łagrów, zdobywca Monte Cassino dowodził we Włoszech patrolem 12. Pułku Ułanów podolskich. To jego historyczną zasługą było zatknięcie proporczyka na klasztornych murach. Na grobie bohatera na przemyskim Cmentarzu Głównym (pole 43, rząd 11) delegacja POLUKRBAT-u złożyła wiązankę kwiatów.

* Jeden z liderów Ligi Polskich Rodzin i najbardziej aktywnych przeciwników wejścia Polski do Unii Europejskiej - poseł Bogdan Pęk - spotkał się z mieszkańcami Przemyśla. Spotkanie odbyło się w sali Domu Katolickiego "Roma". Na wstępie trwającego 2 godziny spotkania, poseł Pęk powiedział, że nie jest przeciwnikiem integracji europejskiej jako takiej, ale że jego zdaniem warunki wynegocjowane przez polski rząd są nie do przyjęcia i wkrótce po akcesji doprowadzą nasz kraj do katastrofy gospodarczej i społecznej. Następnie, na różnych przykładach starał się udowodnić tę tezę, akcentując na zakończenie, że tylko stanowcze "nie" w zbliżającym się referendum może nas przed tą katastrofą uchronić. W prawie półgodzinnej części spotkania, przeznaczonej na zadawanie pytań z sali, posłowi B. Pękowi udało się odpowiedzieć na zaledwie kilka. Punktualnie o godz. 19 spotkanie zostało zakończone, ponieważ na zwolnienie sali czekał już Przemyski Chór Gospel, który w "Romie" ma swojej cykliczne próby.

* Jestem już u kresu wytrzymałości. Nie mamy prądu, gazu i ciepłej wody. Mieszkanie jest stale demolowane przez brata nadużywającego alkoholu - mówi Magdalena W. Przemyskie władze twierdzą, że takich sytuacji jest więcej. Na przydział mieszkania socjalnego czeka w tym mieście 630 rodzin. 30-metrowe mieszkanie w kamienicy w centrum miasta to spadek po rodzicach. Magdalena W. mieszkała tutaj wraz z dwoma braćmi. Gdy jeden zaczął nałogowo pić, w 1999 r. wystąpiła o przydział innego lokalu. Rok później przyszła na świat córka Klaudia. To jeszcze bardziej skomplikowało trudną sytuację mieszkaniową. Ojciec dziecka, a od kwietnia br. mąż pani Magdaleny, mieszka w domu ojca. Nie może tam jednak sprowadzić swojej rodziny.
- Wszystkie długi musiałam płacić sama. Braci to nie obchodziło. Elektrowni zalegamy ponad 2 tys. zł. Odcięli nam prąd. W zimie marzliśmy bez ogrzewania - mówi pani Magdalena. Utrzymuje się z renty po rodzicach i dodatku rodzinnego. Z tego musi opłacić również swoją naukę.
- Córka, ma 2 -lata, często choruje. Bardzo często konieczne jest leczenie w szpitalu. Teraz Klaudia jest u ojca - dodaje.

Idole z "Piwnic"
* W sobotni poranek, 17 maja w Klubie "Piwnice" przy Centrum Kulturalnym w Przemyślu gromadzi się spora grupa ludzi, przeważnie młodych. Wszyscy chcą zostać polsatowskimi "idolami". Z reguły cieszą się, że nie ma tu jurorów znanych z ekranu. Nie ukrywają, że najbardziej baliby się Kuby Wojewódzkiego. Każdy z uczestników wypełnia ankietę. Ktoś przykleja im na piersi numerki. Wreszcie rozpoczynają się przesłuchania. Wychodzi pierwszy uczestnik. Potem kolejni i kolejni. I nic. Wszystkim podziękowano. Monika Duplaga z Torek ma numerek 281. W dalszym ciągu nie zdecydowała, co zaśpiewa. Albo będzie to Szklana pogoda Lombardu, albo jakaś piosenka Perfectu. - Przyszłam tu żeby się sprawdzić. Śpiew jest moim marzeniem - mówi. Andrzej Zapołoch z Mielnowa napisał własne słowa do muzyki Stachursky'ego. - Chciałbym się dostać, ale jestem tu bardziej dla żartu. Tu idzie się dla śmiechawy - mówi. Jednak większość z nich boi się. Niektórzy twierdzą, że trema jest większa niż na maturze. Z sali przesłuchań nieco zawiedziona wychodzi Monika: - Mówili, że jest przede mną przyszłość, ale podziękowali. - Nie chcemy tych ludzi do końca załamywać. Oni naprawdę nie umieją śpiewać. Mieliśmy nadzieję, że w Przemyślu usłyszymy jakieś wschodnie zaśpiewy, ale na razie jest tragicznie. Niestety w większości repertuar jest taki, jak w całej Polsce - Katarzyna Szałańska, producentka programu, nie kryje rozczarowania.
Małgorzata Hano ma numerek 313. Denerwuje się. Dziewczyna występuje w zespole Rytm przy SP nr 15. Wreszcie wchodzi. Podobała się! Przeszła! Wita ją burza oklasków.
- Powiedzieli mi, że teraz mam sobie wybrać ciekawą piosenkę, którą będę się mogła pobawić - cieszy się. Oprócz Małgorzaty do programu dostają się jeszcze tylko trzy osoby, dwie dziewczyny (także z zespołu "Rytm" przy SP 15) i chłopak. - Dawno nie mieliśmy takiego castingu. Smutno nam, bo mieliśmy bardzo duże oczekiwania wobec Przemyśla - mówi już po przesłuchaniach Katarzyna Szałańska.

* We wtorek w nocy, ok. godz. 3.40, nieustaleni sprawcy podpalili Forda Escorta radnego gminy Żurawica Bogusława Wojtowicza. - W naszej gminie mieszkają ludzie, którzy uważają się za moich wrogów. Tę robotę mógł zlecić ktoś z nich - mówi radny. - To podpalenie - twierdzi policja. Samochód stał zaparkowany przy ul. Korzeniowskiego, boczna Siemiradzkiego, nieopodal przemyskiego mieszkania Wojtowicza, który na stałe mieszka w Kosienicach gm. Żurawica. Auto stało wśród innych pojazdów. Według wstępnych ustaleń policji sprawca najpierw oblał tylną prawą oponę cieczą łatwopalną, tuż obok zbiornika z benzyną, a następnie ją podpalił. Dzięki temu miał czas na ucieczkę.
- Potężny huk obudził sąsiada. To prawdopodobnie wybuchła opona. On pierwszy zaczął gasić. Sąsiadka zaalarmowała mnie i syna. Wyglądało bardzo groźnie, ale jakoś zdołaliśmy ugasić, jeszcze przed przyjazdem straży pożarnej - opowiada Wojtowicz. W nocy, kilkadziesiąt minut przed pożarem, sąsiedzi widzieli młodego, uciekającego mężczyznę. Na razie nie wiadomo, czy można go kojarzyć z podpaleniem. Wojtowicz od 9 lat jest radnym gminy Żurawica. W ostatnich wyborach ubiegał się o stanowisko wójta. Kampania wyborcza była ostra, co znalazło odzwierciedlenie w kilku procesach sądowych. Sprawy kierował Wojtowicz, doniesienia wpływały także przeciwko niemu. Wojtowicz sądzi, że sprawców czy zleceniodawców podpalenia być może należy szukać w grupie jego przeciwników politycznych. W styczniu br. zgłosił, jako radny, kradzież drewna wartości 7 tys. złotych z terenu szkoły w Kosieniach. Sprawców nie ustalono. Syn radnego, Krystian Wojtowicz, oskarża sąsiadkę z Kosienic o naruszenie nietykalności. Poniedziałkowa rozprawa pojednawcza nie przyniosła w tej kwestii rozstrzygnięcia. Jednakże budowaniu czegokolwiek w oparciu o ten wątek przeczy fakt, że Wojtowicz-junior jeździ innym autem, które tej nocy stało obok i jest nietknięte.

JAROSŁAW

* W tym mieście powstaje pierwszy na Podkarpaciu grupowy dom rodzinny dla osób niepełnosprawnych intelektualnie. Budowa jest na półmetku. Pierwsi lokatorzy zamieszkają w nim w przyszłym roku. Pomysł stworzenia grupowego domu rodzinnego wypłynął od rodziców osób niepełnosprawnych intelektualnie. Wierzą, że ich dzieci powinny mieć zapewnione warunki mieszkaniowe, jak reszta społeczeństwa.
- Niepełnosprawni mają równe prawa obywatelskie - powiedział Mariusz Mituś, wiceprzewodniczący jarosławskiego Koła Polskiego Stowarzyszenia na Rzecz Osób z Upośledzeniem Umysłowym. Czyli m.in. powinni mieszkać w małych, dostosowanych do ich wymagań obiektach mieszkaniowych położonych w miastach lub gminach. W Jarosławiu rok temu przy ulicy Wilsona ruszyła budowa grupowego domu rodzinnego. Zaprojektowano tutaj 9 pokoi (każdy o powierzchni prawie 13 m. kw.) wraz z sanitariatami, pomieszczenie dla asystentów, kotłownia, kuchnia, pralnia i salon. To pierwszy tego typu dom na Podkarpaciu i jeden z nielicznych w Polsce. Podobne rozwiązania sprawdzają się w Europie, gdzie rezygnuje się z tworzenia nowych ośrodków pomocy społecznej.
- Nasz dom w przeciwieństwie do większości funkcjonujących w tej chwili DPS-ów, ma zapewnić przede wszystkim intymność i rodzinną atmosferę - dodał Mariusz Mituś. W godzinach dopołudniowych mieszkańcy domu będą uczestniczyć w warsztatach terapii zajęciowej, zaś później wspólnie przygotowywać posiłki, dbać o porządek i spędzać czas według własnego uznania. Termin oddania domu do użytku planowany jest na rok 2004. Na kontynuowanie jego budowy stowarzyszenie chce pozyskać pieniądze z Europejskiego Funduszu Społecznego.

500 osób protestuje...
* 500 osób protestuje przeciwko wyprowadzeniu ruchu kołowego ze starówki. Zwolennicy tego pomysłu argumentują, że jeżeli nie zostanie on wcielony w życie, za kilka lat mieszkańcy miasta, zamiast zabytkowych budynków, będą oglądać kupę gruzu w centrum miasta. Już kilka miesięcy trwa wojna między władzami miasta i osobami, które opowiadają się za wyprowadzeniem ruchu kołowego z centrum Jarosławia, a grupą około 500 osób, które stanowczo przeciwko takiej decyzji protestują. Na sesji Rady Miasta protestujący złożyli na ręce przewodniczącego list protestacyjny. Można w nim przeczytać, że decyzja burmistrza zabije ruch na starówce, odbije się na finansach okolicznych kupców i spowoduje powolną destrukcje starówki.
- Destrukcja starówki nastąpi, kiedy ten ruch nie zostanie wyprowadzony z centrum miasta - powiedział burmistrz Janusz Dąbrowski. Dodał, że zdaje sobie sprawę z tego, iż jest gospodarzem miasta odpowiedzialnym za to, co się w nim dzieje. Chce także uatrakcyjnić miasto dla turystów i spowodować, że nie będą oni odpoczywali na zabytkowym rynku zamienionym w parking, a wśród odrestaurowanych kamienic i świeżej zieleni.
- Przeciwnicy wyprowadzenia ruchu kołowego z centrum miasta protestowali także przeciwko wyprowadzce Zielonego Rynku z miejsca, gdzie się on obecnie znajduje - informuje Marian Muzyczka zastępca burmistrza Jarosławia. - Jest to plotka rozpuszczona przez osoby, które chciały wprowadzić zamieszania na sesji. Miasto nie ma nic do powiedzenia w kwestiach dotyczących tego miejsca, ponieważ teren ten nie jest nasz, należy do PSS-u. Z tego co wiem, właściciel chce tam wprowadzić rozwiązania modernizacyjne, przenieść część miejsc handlowych do piwnic, zastanawia się też nad wdrożeniem planu, który był już rozpatrywany w latach 80-tych, a mówił o budowie antresoli w hali targowej. Dzięki takiemu rozwiązaniu, handel odbywałby się w jednym miejscu, lepiej do tego przystosowanym. Tu, gdzie znajduje się Zielony Rynek powstałby parking. Myślę, że jest to dobre miejsce na tego typu inwestycję, bo znajduje się tuż przy zabytkowym rynku, ale w takim miejscu, że nie przeszkadza ani nie szpeci starówki. Decyzja dotycząca koncepcji zagospodarowania rynku ma zapaść do końca września. Wtedy wyjaśni się w jaki sposób ruch zostanie wyprowadzony ze starówki oraz gdzie będą zlokalizowane miejsca parkingowe.

* Kwestia ostatecznego wytyczenia obwodnicy dla zatłoczonego miasta była głównym tematem zorganizowanego z inicjatywy posła Wojciecha Domaradzkiego spotkania władz i lokalnych przedsiębiorców.
- W tej chwili najwięcej zależy od porozumienia wszystkich zainteresowanych budową obwodnicy w kwestii ostatecznego przebiegu trasy. Wówczas będzie można przystąpić do prac związanych z przygotowaniem niezbędnej dokumentacji, która, mam nadzieję, może być gotowa już w przyszłym roku - mówi poseł Domaradzki. W spotkaniu uczestniczyli m.in. dyr. departamentu Urzędu Marszałkowskiego Ludwik Kaszuba, dyr. Wydziału Rozwoju Regionalnego Podkarpackiego Urzędu Wojewódzkiego Wiesław Pajda, dyr rzeszowskiego oddziału Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad Władysław Kowal, starosta jarosławski Tomasz Oronowicz. Już obecnie trwają poszukiwania środków na budowę obwodnicy. Koszt tej inwestycji szacowany jest na 160 - 200 mln złotych. Obecnie, dzięki podpisanej przez prezydenta RP Aleksandra Kwaśniewskiego tzw. spec-ustawie, regulującej budowy obwodnic i autostrad do 2007 r., wszelkie procedury w tym zakresie są uproszczone. To może być szansa na szybkie sfinalizowanie jarosławskiej inwestycji.

PRZEWORSK

* Trwają prace wykończeniowe w hali sportowej przy Gimnazjum Publicznym nr 1. Położyliśmy tynki, montujemy instalacje - poinformował Jan Szwed, naczelnik Referatu Inwestycji i Infrastruktury UM w Przeworsku. - Wykonawcą prac jest rzeszowski "Resbud", który wcześniej wybudował to gimnazjum. Chcemy, aby hala została przekazana do użytku na rozpoczęcie nowego roku szkolnego. Do tej pory w Przeworsku nie ma hali z prawdziwego zdarzenia. Budowa przy GP nr 1 na osiedlu "Misiągiewicza" będzie już spełniać taką rolę. Jest pełnowymiarowa (45x24 m), z zapleczem i widownią na ok. 400 miejsc. Będzie służyć nie tylko gimnazjalistom, ale także sportowcom i całej społeczności Przeworska. Powstaje ze środków budżetu miasta, przy wsparciu Ministerstwa Edukacji i Sportu oraz Kuratorium Oświaty.

REGION

* Średnio 127 zł otrzymują więźniowie posiadający prawo do świadczeń z opieki społecznej. W województwie mamy 41 takich osadzonych, zgromadzonych w 5 Zakładach Karnych. Na koniec kwietnia tego roku w 9 podkarpackich Zakładach Karnych przebywało niemal 500 osób tymczasowo aresztowanych oraz 3382 skazanych i ukaranych. - 41 z tych ostatnich otrzymywało różnego rodzaju zasiłki z ośrodków pomocy społecznej. 7 z nich miało renty socjalne, pozostali szeroko rozumiane zasiłki stałe - powiedział mjr Andrzej Sitarz, rzecznik Okręgowego Inspektoratu Służby Więziennej w Rzeszowie. Osadzeni otrzymujący zasiłki zgromadzeni są w 5 Zakładach Karnych tj. Łupkowie, Medyce, Uhercach, Dębicy i Rzeszowie.- Co miesiąc każdy zakład otrzymuje przekazy pocztowe z pieniędzmi dla poszczególnych więźniów objętych pomocą. W marcu tego roku kwota przeznaczona dla wszystkich 41 osób wyniosła 4935 zł, zaś w kwietniu - 5194 zł, czyli średnio 127 zł na osadzonego. Jednak należy pamiętać, że każdy z nich otrzymuje sumę przyznaną mu indywidualnie przez ośrodek pomocy społecznej - dodał A. Sitarz. Zasiłkowe pieniądze wpłacane są na konta skazanych i ukaranych. Część przyznanej im kwoty mogą wykorzystać na bieżące wydatki. Reszta pieniędzy stanowi tzw. "żelazną rezerwę", która zostaje gromadzona i przekazana więźniowi w momencie jego wyjścia na wolność. - Przepisy mówią, że przy opuszczaniu zakładu osadzony nie może otrzymać mniej niż 2200 zł. Pieniądze z zasiłków dzielimy im zwykle "pół na pół", czyli połowa kwoty na wydatki, połowa jako "żelazna rezerwa". Zdarza się jednak, że proporcje te zostają zachwiane, bo osadzonemu nie możemy odebrać z kwoty przeznaczonej na codzienne wydatki więcej niż 89 zł - wyjaśnił mjr Sitarz.

Indianie uczą strażników
* Trzech funkcjonariuszy służby celnej USA, rodowitych Indian z Arizony, szkoli w Huwnikach k. Przemyśla 26 funkcjonariuszy polskiej Straży Granicznej. Funkcjonariusze Nadbużańskiego, Karpackiego i Bieszczadzkiego oddziałów SG uczą się od nich tropić nielegalnych imigrantów i handlarzy narkotyków - poinformowała rzeczniczka Bieszczadzkiego Oddziału SG porucznik Elżbieta Pikor. Amerykańscy instruktorzy uczą naszych pograniczników m.in. chwytania przestępców metodami indiańskimi, co polega np. na odnajdywaniu śladów na ziemi i drzewach. Ale nie brakuje też nowoczesnych metod. Ambasada USA w Polsce wyposażyła instruktorów w 25 urządzeń GPS (Global Positioning System), które potem pozostaną w Bieszczadzkim Oddziale SG. Takie szkolenie jest zupełną nowością dla naszych pograniczników. Instruktorzy z Arizony potrafią nauczyć naszych funkcjonariuszy nawet wyszukania śladów ludzkiej obecności z poruszonego kamienia, czy złamanej gałązki - powiedziała Pikor. Koszt tego wielce pożytecznego szkolenia wyniesie ok. 60 tys. dolarów, który pokryje rząd USA.

* Podkarpaccy przedsiębiorcy popierają inicjatywę Polskiej Izby Przemysłowo-Handlowej Budownictwa, która dąży do zalegalizowania w Polsce zatrudnienia obywateli państw wschodnich i Polaków pracujących na Wschodzie. Od lipca obywatele ze Wschodu będą mogli przyjeżdżać do Polski tylko na podstawie wiz. To zdaniem Izby utrudni swobodny przepływ ludzi. Dlatego proponuje ona zawarcie porozumień międzyrządowych, które uregulują i zalegalizują "dziki" w tej chwili rynek pracy dla przybyszów zza wschodniej granicy. Siergiej jest Ukraińcem. W Polsce od 3 lat. Pracuje przy budowie domu. Mieszka w fatalnych warunkach. Ale nie narzeka. Ma stałą pracę i stały zarobek. W lecie dodatkowo zatrudnia się przy pracach ogrodowych. Nie widać, by zależało mu na zalegalizowaniu pracy. - Od władzy lepiej trzymać się z daleka - uważa.
- Takie rozwiązanie jest z punktu widzenia przedsiębiorców korzystne, bo zaleje nas tania siła robocza - mówi Wiesław Kijowski, prezes Regionalnej Izby Gospodarczej w Sanoku. - Ale z perspektywy bezrobotnych jest to zagrożenie. Trudno oszacować, ilu obywateli zza wschodniej granicy pracuje na "czarno" na Podkarpaciu. Większość z nich zajmuje się handlem.
- W ciągu miesiąca stwierdzamy około 10 przypadków nielegalnej pracy cudzoziemców - mówi inspektor Stanisław Szymański z Wydziału Kontroli Legalności Zatrudnienia Delegatury UW w Krośnie.
- Nie miałbym nic przeciwko tej legalizacji - mówi Wiesław Pyrcak, prezes dużej sanockiej firmy budowlanej. - Już i tak mnóstwo ludzi funkcjonuje w nieoficjalnym obiegu. W jakimś ograniczonym zakresie bylibyśmy otwarci na takie rozwiązanie, ponieważ zaangażowanie tych ludzi w pracę, chociażby z powodu kursu walut, byłoby większe. Czy bezrobotni z Podkarpacia powinni obawiać się zagrożenia ze Wschodu? - Rynek pracy nie zmieni się w drastyczny sposób - przypuszcza Danuta Pawłowska z Wojewódzkiego Urzędu Pracy w Rzeszowie. - Pracodawcy zatrudniając legalnie ponoszą spore koszty, a przecież z tego powodu nie chcą zatrudniać też Polaków. Generalnie obywatele ze Wschodu nie pracują w dobrych i wypłacalnych firmach, ale w nierzetelnych, które i tak nie zatrudniałyby ich legalnie. Wstąpienie Polski do Unii Europejskiej na pewno przyspieszy szanse na zalegalizowanie w Polsce pracy Ukraińców, Białorusinów i Rosjan. Pracodawcy mają tego świadomość. - Nasi ludzie będą wyjeżdżali na Zachód - uważa prezes RIG. - Musi więc napłynąć do nas inna siła robocza.

* Dzielenie na pół szerokich chodników biegnących wzdłuż obwodnic, miało być pomysłem na wydłużenie tras rowerowych w Rzeszowie. Na razie nieudanym, bo policja wstrzymała pierwsze prace przy al. Wincentego Witosa. Rowerowy paraliż panuje też w Krośnie i Przemyślu. W obu tych miastach nie ma nawet jednego metra trasy dla rowerzystów. W Tarnobrzegu jest zaledwie 700 metrowy odcinek. 12 kilometrów - tyle liczy trasa rowerowa w stolicy Podkarpacia. Najdłuższe jej odcinki biegną przy ul. Ciepłowniczej, Al. Niepodległości i wzdłuż Bulwarów. Pomysłem na wydłużenie traktów dla rowerzystów miało być wykorzystanie szerokich, mało uczęszczanych chodników przy ulicach i alejach na obrzeżach Rzeszowa. W poniedziałek wyznaczono pierwsze linie na chodniku przy al. Witosa i na tym się skończyło. Policja zabroniła pracownikom Miejskiego Zarządu Dróg i Zieleni dalszego oznaczania trasy. Chodnik jest szeroki na 3 m, miejsce dla rowerzystów zajęłoby 1,5 metra, resztę użytkowaliby piesi. Nie rozstrzygnięty został jednak problem przejazdu rowerzystów w okolicach zatoczek autobusowych. Zawsze istnieje groźba, że na osoby wsiadające do autobusu może najechać rozpędzony rowerzysta.
- Jeszcze raz zostanie opracowany plan trasy z wyznaczeniem przejazdu za budkami przystanków i za kilka dni trakt ponownie będzie wyznaczany - zapewnia Marek Ustrobiński, dyrektor MZDiZ. Pracownicy MZDiZ sami przyznają, że tworzone na istniejących już chodnikach ciągi rowerowe to konieczność. Wszystkie trasy dla rowerzystów powinny przypominać tę, z której korzystają amatorzy jednośladów przejeżdżając przez Most Zamkowy. To jednak z finansowych powodów, jeszcze przez wiele lat będzie niemożliwe.
Nie wiadomo, ile na ścieżki rowerowe poczekają też mieszkańcy Przemyśla. Na razie powstał zespół opiniujący inwestycje z zaleceniem, aby przy każdej nowobudowanej drodze pojawiła się ścieżka rowerowa. Plany tras rowerowych mają władze Krosna. - W mieście nie ma żadnej trasy - przyznaje Marek Hejnowicz, rzecznik prasowy prezydenta Krosna. - Istnieje jednak Studium Zagospodarowania Przestrzennego, z którego wynika, że do 2008 roku pojawi się w mieście około 24 km tras rowerowych. Przetną one dzielnice: Suchodół, Śródmieście, Białobrzegi, Polankę i Turaszówkę. W Tarnobrzegu około 700 metrowa trasa rowerowa biegnie wzdłuż ul. Warszawskiej. Kiedy powstanie jej dalszy ciąg?
- Mam nadzieją, że niedługo - mówi Józef Michalik, rzecznik prasowy prezydenta Tarnobrzegu. - Mamy dużą szansę na pieniądze z programu PHARE. Wówczas oprócz 12 km odcinka przy ul. Warszawskiej, powstałby też 5 km ciąg rowerowy przy ul Sienkiewicza.

* Informacje o wyjeździe na Bliski Wschód żołnierzy z 21. Brygady Strzelców Podhalańskich to tylko spekulacje. Dowództwo jednostki zaprzecza, aby otrzymało takie rozkazy. Trwają natomiast przygotowania do wymiany żołnierzy stacjonujących w Kosowie. Informacje o wyjeździe Podhalańczyków do Iraku znalazły się m.in. w "Newsweeku". Jak na razie, ani dowódca 21. Brygady Strzelców Podhalańskich, ani Ministerstwo Obrony Narodowej nie potwierdzają prasowych doniesień.
- Do tej pory nie wymieniono żadnej konkretnej jednostki, z której żołnierze mieliby wziąć udział w misji stabilizacyjnej w Iraku. Wszelkie informacje na ten temat, to tylko niczym nie potwierdzone spekulacje - mówi Artur Weber z biura prasowego i informacyjnego MON w Warszawie. Lista pododdziałów, które wyjadą na Bliski Wschód oraz liczba żołnierzy będą znane ok. 22 maja. W misji wezmą udział tylko ochotnicy, którzy spełnią wymagane warunki.
Chęć wyjazdu do Iraku i wzięcia udziału w misji stabilizacyjnej zgłosiło 11 policjantów.
- Gdy będzie prowadzony nabór, policjanci wezmą w nim udział. Będą to głównie funkcjonariusze z oddziału Prewencji Komendy Wojewódzkiej Policji w Rzeszowie. - przyznaje podinsp. Wiesław Dybaś, rzecznik prasowy KWP w Rzeszowie.

KRONIKA POLICYJNA

Papierosy w gipsie
* Przemyt ponad 184 tysięcy paczek papierosów wartości 830 tysięcy złotych udaremnili przemyscy celnicy. To wyjątkowa kontrabanda. Papierosy ukryte były w workach z gipsem. W poniedziałkowe popołudnie z Ukrainy do Polski wjechał skład towarowy, którym przewożono gips dla jednej z firm z centralnej części Polski. - W związku z podejrzeniem przemytu, jeden z wagonów został skierowany na bocznicę kolejową, gdzie poddano go drobiazgowej kontroli - poinformowała Krystyna Mielnicka, rzecznik prasowy Izby Celnej w Przemyślu. Przypuszczenia celników okazały się w stu procentach trafne. Niemal wszystkie brezentowe worki, oprócz niewielkiej ilości gipsu, zawierały kartonowe pudła wypełnione papierosami bez znaków skarbowych akcyzy. Ich przeliczanie trwało do wczesnych godzin porannych. Rozładunek odbywał się pod nadzorem funkcjonariuszy plutonu specjalnego Bieszczadzkiego Oddziału Straży Granicznej.
- Obecnie sprawą zajęła się Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego - poinformowała Krystyna Mielnicka. Ujawnione papierosy zabezpieczono jako dowody rzeczowe. Celnicy będą je przechowywać do momentu rozstrzygnięcia sprawy przez sąd, który prawdopodobnie zadecyduje o ich przepadku na rzecz Skarbu Państwa bądź zniszczeniu. Poniedziałkowa kontrabanda była jedną z większych, jakie odnotowano w ostatnim czasie. O jej niezwykłości decydował sposób ukrycia towaru. Okazuje się, że przemytnicy stosują przeróżne sztuczki, aby zmylić czujność celników.

* W niedzielę w Przemyślu kierujący polonezem 39-letni mężczyzna potrącił 6-latka, który nagle wybiegł na jezdnię zza stojącego na przystanku autobusu MZK. Na szczęście chłopczyk doznał tylko lekkich obrażeń.

* Sąd Rejonowy w Przemyślu aresztował w sobotę 29-letniego obywatela Ukrainy, który podejrzany jest o włamanie do sklepu i kradzież odtwarzacza DVD. Wartość skradzionego mienia wyceniono na 3 tysiące złotych.

* Nadmierna prędkość to prawdopodobna przyczyna tragicznego w skutkach wypadku, do którego doszło w nocy z poniedziałku na wtorek na ulicy Bohaterów Getta w Przemyślu. 49-letni mężczyzna, prowadzący audi 100, na łuku =drogi stracił panowanie nad kierownicą i zjechał na przeciwny pas ruchu. Pojazd staranował słup oświetleniowy i drogowskaz, a następnie przewrócił się na lewy bok. Kierowca doznał rozległych obrażeń głowy i poniósł śmierć na miejscu. Podróżujący z nim dwoje pasażerów przewieziono do szpitala.

* Sąd Rejonowy w Przemyślu aresztował na trzy miesiące 22-letniego mieszkańca tego miasta, który kierując samochodem spowodował wypadek drogowy. Jedna osoba poniosła śmierć, zaś kierowca zbiegł z miejsca zdarzenia. Został jednak ujęty przez policje.

* Nieznany sprawca, korzystając z zamieszania w kolejce na dworcu PKS w Jarosławiu, dokonał oszustwa na kwotę 100 zł. Poprosił kasjerkę, aby rozmieniła mu 200 zł. Kiedy kobieta dała mu dwa razy po 100 zł, podmienił jeden z banknotów na 10 zł i wmówił jej, że się pomyliła. Kiedy zauważyła, że została oszukana, mężczyzna zniknął już z jej pola widzenia.

Reklama